Gorące, bezlitosne letnie słońce Atlanty padało na kamienną i marmurową nawierzchnię otaczającą lazurową głębię basenu. Zieleń na obrzeżach rzucała gęsty cień, obiecując ulgę od prawie trzycyfrowych temperatur, ale Marissa nie była zainteresowana. Leżała na jednym z luksusowych wyściełanych szezlongów, pozwalając złotemu bóstwu pieścić jej już miodową skórę; jej pełne, nagie piersi były gorące i ciężkie w żarze słońca. Na niskim stoliku stała do połowy pusta szklanka, a po bokach strużkami ściekały skropliny.
Marissa patrzyła, jak kropelki łączą się w kolejną kaskadę wody, po czym wyciągnęła rękę i wypiła resztę różowej mikstury. Minął prawie miesiąc od tego pamiętnego piątku, kiedy uległa Benjiemu. Cztery tygodnie prawie codziennego kurwienia się dla niego. Marissa starała się nie myśleć o wszystkich zdeprawowanych rzeczach, które jej kazał.
Wspomnienia ją zawstydzały; upokorzyli ją, ale jednocześnie sprawili, że nieznośnie pragnęła więcej. Prawie zawsze była mokra i gotowa na jego wtargnięcie. Niemal każde miejsce w jej domu skrywało mnóstwo hedonistycznych wspomnień, które groziły pogrążeniem jej w lawinie potrzeb i poczucia winy. Przez pierwszy tydzień próbowała udawać, że w poprzedni piątek nic się nie wydarzyło.
Jednak Benji by na to nie pozwolił. Przyłapał ją w samochodzie w poniedziałek rano, kiedy próbowała wyjść wcześniej. Marissa jęknęła cicho na wspomnienie, jak popychał ją na bok jej SUV-a, wyrywając jej majtki spod spódnicy, a następnie jednym pchnięciem wpychał głęboko w nią swoje pulsujące jądra.
Krzyczała w jego twierdzące usta, gdy pieprzył ją zaciekle, jego ręce trzymał szeroko jej nogi dla jego zalotów. Jej ciało ją zdradziło, ramiona owijały się wokół jego ramion, gdy doszła w wielkich falach tonącej przyjemności. Przez następne trzy dni karał ją, nie pozwalając jej przyjść. To była tortura, zmuszanie go do doprowadzania jej do orgazmu, tylko po to, by odmawiać mu raz za razem. W rezultacie była wiecznie podekscytowana, podniecona, gotowa na jego następną grę.
Używał na niej jej zabawek, przywiązywał ją do krzesła i zmuszał do brania ich w cipkę, dupę lub po prostu przypinał wibrator do jej łechtaczki i pieprzył ją w usta, aż błagała o dojście. Wspomnienia były bezlitosne. Jej cipka pulsowała z potrzeby.
Kiedy w końcu pozwolił jej przyjść, płakała wielkimi, sapiącymi, falującymi szlochami ulgi. To właśnie te chwile całkowitego wyzwolenia ujawniły troskliwą stronę Benjiego. Trzymał ją, gładził jej włosy i szeptał życzliwość do ucha, kiedy rozpadała się w jego ramionach. Zasnęła w ten sposób, a kiedy się obudziła, wrócił do swojego zwykłego, bezwzględnego siebie.
Ich piątki były szczególnie wyczerpujące. Nie odpuszczał seksualnych zabaw, sprawiając, że czuła się niczym więcej niż istotą cierpiącą przez cały dzień. Benji pieprzyłby ją jak opętany, doprowadzając orgazm za orgazmem do jej nadmiernie pobudzonego ciała, aż prawie zemdlała z przyjemności. Potem zawsze przypominał jej, żeby była dobrą żoną dla Patricka w weekendy. Marissa poczuła, jak żółć podchodzi jej do gardła.
Mając Benjiego w tygodniu i Patricka w weekendy, czuła się, jakby od tygodni była tylko naczyniem na seks. Logicznie rzecz biorąc, zdała sobie sprawę, że próbuje nadrobić swoją rażącą niewierność wobec Patricka, będąc dla niego całkowicie dostępną seksualnie. Zawsze mieli zdrowe, choć monotonne życie seksualne, ale ostatnio zaczęła oferować mu więcej okazji do pieprzenia. To jednak nie powstrzymywało poczucia winy i Patrick zaczął zadawać pytania. W drugim tygodniu Benji założył jej na szyję cienki, czarny skórzany naszyjnik i kazał jej go nosić, nawet gdy Patrick był w domu.
Marissa sprzeciwiała się temu, ale Benji uczynił z tego warunek ich dalszego związku. Tak też zrobiła, ponieważ pomimo dręczącego poczucia winy była uzależniona od seksualnego haju, który jej dawał. Rzecz była prosta i zwyczajna, nie więcej niż cienki, cylindryczny skórzany warkocz z klamrami na końcach.
Patrick jednak zauważył to i zapytał o to. Marissa odegrała to jako nowy naszyjnik i choć dziwnie na nią patrzył, odpuścił. Promienie słońca odbijały się od powierzchni krystalicznego basenu, gdy Marissa sięgnęła do lodówki pod stołem po prawie w połowie zużytą karafkę wódki z koktajlem żurawinowym. Napełniła swój kieliszek, a potem schowała większy pojemnik, po czym wzięła głęboki łyk mocnej mieszanki.
Wzdychając głęboko, przekręciła się na brzuch, opierając policzek na ramionach. Zamykając oczy, jej zdradziecki umysł odtwarzał sceny z tamtego drugiego tygodnia. Benji przeszedł na następną największą zatyczkę analną.
Zmuszał ją do noszenia zatyczki tego samego rozmiaru każdego dnia tydzień wcześniej, zawsze bawiąc się nią, podczas gdy on plądrował jej wiecznie potrzebującą cipkę. W końcu zaczęła czuć się komfortowo z zabawką wypychającą ją tak, jak to robiła, tylko po to, by on zamienił ją na największą w zestawie. Pamiętała, jakie to było uczucie, szeroki stożek rozciągał ją do ogromnych rozmiarów, zanim w nią wskoczył, sprawiając, że czuła się prawie nieprzyjemnie pełna.
W tamtym tygodniu przeżyła jedne z najpotężniejszych orgazmów w swoim życiu. Benji doprowadził ją do zwierzęcych głębin, torturując ją z coraz większą przyjemnością. Zmusił ją do uklęknięcia i zerżnięcia jej dildo z przyssawką, trzymając wtyczkę w jej tyłku i głęboko gardłując swoim kutasem. Przyszła z wypełnionymi wszystkimi dziurami, przyjemność pulsowała w niej falami.
Innym razem wypełnił jej cipkę największym dildem, a tyłek zatyczką, a potem przycisnął jej magiczną różdżkę do jej łechtaczki i sprawił, że doszła niezliczoną ilość razy. Płakała, żeby przestał, kiedy wciąż miał orgazm, a kiedy wyciągnął wibrator, błagała go, żeby go odłożył. To było mniej więcej wtedy, gdy zaczęła pić. Jej sumienie stało się nie do zniesienia, poczucie winy ciążyło na niej coraz bardziej każdej nocy. Większość wieczorów zaczynała od drinka, zanim Patrick wrócił do domu.
Szybko skończyła na dwóch, potem na trzeciej i czwartej po kolacji. Starała się nie dopuścić do picia Patricka i przeważnie jej się to udawało. Absurdalnie łatwo było go okłamać, działać za jego plecami.
Marissa zaczęła się za to nienawidzić, ale jej ciało pragnęło tego, co dawał mu Benji. Była całkowicie uzależniona. W trzecim tygodniu dzieci wróciły z obozu.
Dla niej wszystko wróciło do jakiejś normy, ale była irytująca. Chociaż cieszyła się, że zobaczy dzieci, w głębi duszy jej wewnętrzny hedonista był oburzony przerwaniem jej zabaw seksualnych z Benjim. To był trudny tydzień, kiedy próbowała ukryć swoje niezadowolenie za promiennymi, słonecznymi uśmiechami, jednocześnie popijając coraz więcej alkoholu, by zatopić poczucie winy.
Kłóciła się z Patrickiem przez większość nocy o najgłupsze rzeczy. W zeszły weekend wszyscy wpakowali się do samochodu na tygodniową wycieczkę do domu mamy Patricka, około trzech i pół godziny na południe od Atlanty. Dzieci zostały z babcią pod koniec tygodnia, podczas gdy Patrick i Marissa wrócili do domu na kolejne dwa tygodnie wolne od dzieci. To była długa, pełna napięcia droga powrotna. Marissa tęskniła za tym, co Benji mógł jej dać, a romantyczne próby Patricka jeszcze bardziej ją irytowały.
Teraz był poniedziałek i Marissa była już prawie pijana. Nie widziała Benjiego od dwóch tygodni i to ją powoli zabijało. Przestała chodzić na poranne bieganie, kiedy Benji zaczął ją regularnie pieprzyć, a chęć, by zacząć od nowa, po prostu nie istniała. Westchnęła, poruszając się niespokojnie.
Jej cipka była spuchnięta i mokra, ale pusta. Chciała poczuć, jak Benji ją przytrzymuje i wsuwa w nią swojego dużego, grubego kutasa. Marissa przesunęła dłonią po szezlongu i pod biodrami, wsuwając swoje malutkie, królewskie niebieskie majtki od bikini, by lekko bawić się swoją przekłutą łechtaczką.
Lekki nacisk wydawał się tak dobry, aw swoim alkoholowym zamgleniu Marissa nie dbała o to, że była na zewnątrz, głównie naga i masturbująca się. Jej palce głaskały i drażniły, szarpały i zanurzały między jej fałdami, rozprowadzając jej rosnącą wilgoć i podsycając jej podniecenie. Jęknęła, wyobrażając sobie palce Benjiego zamiast własnych.
Jej biodra wygięły się, a plecy wygięły w łuk, szukając czegoś więcej niż tylko niewystarczającego obwodu palców. Jego imię było przekleństwem na jej ustach, kiedy szeroko rozłożyła nogi i uniosła tyłek, wbijając palce głęboko w swoją lubieżną cipkę. Potrzebowała go, Boże, jak bardzo go potrzebowała. Marissa poczuła, jak szezlong za nią się pochyla, i sapnęła.
To mogło być całkowicie szalone, ale nie obchodziło jej, kto stoi za nią. Po prostu musiała być ostro i głęboko zerżnięta. Szorstka ręka chwyciła jej dół od bikini i zdarła je; łzawienie brzmiało jak drapanie igły po płycie winylowej. Jęknęła i błagała bez sensu, gdy jej palce zostały bezceremonialnie usunięte z jej cipki, zanim szybkie, piekące klapsy użądliły jej ociekające fałdy.
Krzyknęła z bólu i przyjemności, całe jej ciało się napięło. Ciężki oddech zaakcentował słowa Benjiego, kiedy powiedział: „Co ci mówiłem o tej cipce, pani Weiss?” Znów dał jej klapsa, mocniej, a ona podskoczyła i jęknęła. „To jest moje i nie możesz się tym bawić, chyba że poprosisz, dziwko”. Marissa trzęsła się, oddychając krótkimi, szybkimi sapnięciami. Był tam, a wszystko, czego pragnęła, to jego kutas, który ją wypełniał.
Była tak blisko przyjścia. Wystarczyłoby jedno głębokie pchnięcie i przeszłaby przez krawędź. „O cholera, Benji, proszę! Pieprz mnie, proszę!” błagała, poruszając biodrami, szukając jego twardego, gotowego penisa. „Tak bardzo tego potrzebuję!” Poczuła, jak jego duża dłoń obejmuje jej prawy policzek, a potem kciukiem pogłaskał pęknięcie jej tyłka, naciskając na jej ciasną fałdę.
„Gdzie jest twoja wtyczka?” Marissa jęknęła i powiedziała: „Nie nosiłam tego”. Przesunęła się na jego dłoni, starając się uzyskać większy kontakt, doskonale świadoma jego palców drażniących jej ociekającą wodą szczelinę. Benji cmoknął i powiedział: „Zła dziwka. Mówiłem ci, żebyś go nosiła codziennie”.
Bezceremonialnie splunął jej w odbyt, po czym wrócił do wciskania kciuka w ciasny pierścień mięśnia. Marissa jęknęła, kiedy dwa palce wsunęły się w jej tryskającą cipkę i zebrały obfite ilości jej nektaru, tylko po to, by rozsmarować go na jej dupie. Jego palce na zmianę zatapiały się w jej zwieraczu. Najpierw kciuk, potem palec wskazujący i środek. Rozsuwał ją, stopniowo zwiększając obwód swojej ingerencji, aż Marissa poczuła, jak chwyta ją obydwoma kciukami i rozciąga ją.
Krzyknęła, jej tyłek przywarł do niego, pragnąc poczuć się pełniejszym, niż on zapewniał. Marissa usłyszała i poczuła, jak splunął raz i drugi, i jęknęła, gdy rozprowadzał lubrykant wzdłuż jej rozluźnionej fałdy. „Myślę, że nadszedł czas, abym zajął się tym tyłkiem”, powiedział Benji, a Marissa westchnęła przeraźliwie. Była tak cholernie gotowa do wypełnienia, gdziekolwiek chciał ją wypełnić.
Jej cipka ściekała sokami po udach, a ona mocno ścisnęła szezlong, żeby nie sięgnąć do tyłu i nie pogłaskać jej potrzebującej łechtaczki. Potem poczuła, jak umieszcza swojego grubego, nabrzmiałego kutasa przy jej wejściu i błagała. "Proszę, och proszę, och proszę…" płakała, jej biodra wirowały szaleńczo, żeby go mieć.
Benji jęknął i syknął, gdy wepchnął się w jej cipkę, wypełniając ją po rękojeść. Marissa zaklęła swobodnie, całe jej ciało naelektryzowało się, gdy poczuła, że została przez niego przebita. Jego kciuki wciąż znajdowały się w jej tyłku, szarpiąc ją i drażniąc, gdy powoli pieprzył jej chlupiącą cipkę. – Powiedz, że za mną tęskniłeś. Że tęskniłeś za tym.
Warknął, wolną ręką mocno ściskając jej biodro, palcami wbijając się w jej ciało, gdy wykonywał powolne, głębokie obroty. Marissa krzyknęła, jej oczy zacisnęły się z powodu intensywnej przyjemności. „Tak! Och, kurwa, tęskniłem za tobą. Nie mogę… Potrzebuję cię.
To. Kurwa, Benji, proszę!” Głos jej drżał, a do oczu napłynęły jej łzy. Wypełniały się i przelewały, a Marissy nie obchodziło, że otwarcie płacze z radości, by ktokolwiek ją usłyszał. Nie mogła się obejść bez tego wspaniałego wrażenia, które przyniósł jej Benji.
Nie mogła się poddać i nagle nie chciała. Benji jęknął i przeklął, po czym wyrwał się z pochwy, sprawiając, że Marissa jęczała, by znów ją napełnić. Podniosła głowę i spojrzała na niego przez ramię, na policzki zalane łzami iw ogóle, i patrzyła, jak jego rozluźnione usta są zadowolone, gdy gładził się kilka razy, cały pokryty jej sokami. Zawołała go po imieniu i pokręciła tyłkiem, a on na nią spojrzał. Jego oczy były kałużami pożądania, które wciągały Marissę pod wodę, a ona wstrzymała oddech, gdy umieścił swoją gąbczastą końcówkę w jej nawilżonej i przygotowanej dziurce.
„Gotowy na tego wielkiego kutasa w dupie?” powiedział, powoli malując jej reaktywny zwieracz czubkiem swojego penisa. Marissa wzięła głęboki oddech, wciąż wpatrując się w niego, i skinęła głową. Uśmiechnął się powoli, po czym jego usta ułożyły się w rozkojarzone och, gdy naparł do przodu. Marissa poczuła, jak pierwszym pchnięciem przesuwa się obok jej lekko opornego pierścienia, i wrażenie było ogromne.
Jego pomruki przyjemności podsyciły jej własne, więc ustawiła się w jego stronę, otwierając się bardziej na jego inwazję. Jego następny pchnięcie zabrało go prawie do połowy, a Marissa wypuściła świszczący oddech. Czuła się pełna, tak jak po zatyczce, ale uczucie było o wiele gęstsze, cieplejsze. Dłoń Benjiego pogładziła jej biodro i tyłek, a on zapytał bez tchu: „Och, podoba ci się to, dziwko?” Marissa odpowiedziała na jej przyjemność i przywarła do niego plecami. To wywołało u niej warknięcie i ponownie pchnął, prawie całkowicie się przebijając.
Czuł się tak ogromny w jej dupie, ale trening z wtyczką sprawił, że Marissa czuła tylko fale przyjemności uderzające jej ciało. Z ostatnim pchnięciem, Benji był całkowicie okopany. Znieruchomiał na chwilę, jego dłonie chwyciły jej biodra, kiedy oddychał i chrząknął, żeby kontrolować.
"Benji…" wyszeptała Marissa z policzkiem przyciśniętym do szezlonga. Powoli zaczęła się ocierać i kołysać, czując, jak jego kutas pulsuje i porusza się w niej. Benji zaklął i zaczął pchać w rytm jej powolnego kołysania. - Dotknij się - rozkazał przez zaciśnięte zęby.
„Chcę, żebyś miał delirium. Chcę usłyszeć, jak błagasz o przyjście”. Marissa zobowiązała się, jej palce szybko znalazły jej opuchnięte wargi sromowe i powoli przesuwały się po całej jej cipce, od łechtaczki do szczeliny. Zbłądziła na chwilę obok swojej szparki i macała swoimi poduszkami, jak długość jego penisa opuszczała się i wchodziła w jej tyłek.
To było absurdalnie erotyczne, całkowicie dekadenckie i sprawiło, że jej przyjemność wzrosła. Trzęsące się palce wróciły do jej cipki i drażniła się ze swoją sztywną łechtaczką, gdy Benji penetrował i wycofywał się, tylko po to, by zrobić to od nowa. „Och, kurwa, Benji… kurwa, to uczucie… takie dobre,” sapnęła, gdy Benji powoli nabierał prędkości. Stękał teraz przy każdym pchnięciu, a jego palce stały się imadłem z krwi i kości na jej biodrach.
Będą siniaki, ale nie przejmowała się tym. Każdy atak przynosił większe fale skwierczącej, płonącej, trzeszczącej przyjemności, która pulsowała aż do najdalszych zakątków jej kończyn. To było ponad wszystko, co kiedykolwiek czuła, jej podniecenie osiągnęło ekstremalne wyżyny.
Marissa poczuła, jak Benji pochyla się w jej stronę, jego ręka obejmuje jej kark, podczas gdy druga siada na szezlongu obok jej twarzy. Patrzyła, jak jego włókniste przedramię wybrzusza się, czuła, jak jego palce chwytają i ściskają jej kark, gdy dyszał i jęczał przy każdym długim, mocnym pchnięciu. Czuła się euforyczna, taka potężna, przynosząc mu tyle przyjemności, biorąc tyle samo w zamian. Benji wzdrygnął się przy niej i przestał się ruszać, po czym wykrztusił: „O cholera jasna. Czujesz się tak dobrze.
„Marissa, chodź na mojego wielkiego pieprzonego kutasa!” Krzyknął drżącym, chrząkającym, falującym dźwiękiem, gdy w szale wznowił pchnięcia. Marissa słyszała go z daleka, cała pochłonięta falą ekstazy, którą na nią sprowadził. Jego kutas był twardszy, większy, a potem w jej kurczącym się zwieraczu pojawiły się pulsacje.
Na chwilę oślepła, czując, jak jego kutas kopie i pulsuje z powodu jego własnego orgazmu w niej, wypełniając jej ciasny tyłek swoim nasieniem. Całe zdarzenie trwało chwilę lub wieczność. Marissa została zredukowana do najbardziej podstawowych rzeczy, nic poza doznaniami, emocjami i drżącą, drżącą reakcją. Kiedy wyszła z mgły przyjemności, jęknęła. Benji oddychał ciężko, obejmując dłońmi jej biodra, gdy jego kutas lekko pulsował w niej.
Czuła, jak powoli mięknie, wysuwając się z niej krótkimi kawałkami. Nogi odmówiły posłuszeństwa i osunęła się na szezlong; Kutas Benjiego wysunął się całkowicie, pozostawiając dziwne, puste uczucie. Leżała, dysząc cicho, patrząc, jak słońce odbija się od powierzchni wody. Łzy znów popłynęły, powoli wypełniając i wylewając się z jej oczu i wsiąkając w powierzchnię szezlonga. Marissa poczuła, jak szezlong opada, a gorący oddech Benjiego obmył jej policzek, kiedy powiedział: „Cały ten trening z wtyczką naprawdę się opłacił.
Zdecydowanie jesteś teraz zdzirą analną, pani Weiss. Uderzył ją w prawy policzek, a Marissa skrzywiła się. - Wiesz, co mówią.
Praktyka czyni mistrza. Będę się cieszyć braniem tego tyłka raz za razem. Widzimy się jutro, dziwko.
Och, i więcej nie przyjdzie dzisiaj. Potem, zanim Marissa zdążyła wymyślić coś do powiedzenia, już go nie było. Leżała tam, całe jej ciało wciąż brzęczało od niewiarygodnie prymitywnego pieprzenia, które właśnie dostała, niezdolna do robienia więcej niż oddychania i niech popłyną łzy. Jej myśli wirowały jak wściekłe pszczoły, wypełniając jej umysł taką ilością oskarżeń i poczucia winy, że zanim się zorientowała, zwinęła się w kłębek płodu, trzymając się mocno, gdy głośne, mokre, wstrząsające szlochy wstrząsały nią od głowy do Marissa czuła się całkowicie załamana. W biurze na drugim piętrze Patrick trząsł się z ciemnej, cichej wściekłości.
Palce przytrzymujące okiennice na plantacji, przez które patrzył, drżały z ledwie powstrzymywanej złości na to, czego właśnie był świadkiem. Marissa, jego Marissa, została właśnie całkowicie zgwałcona przez tego Rileya. Pod każdym względem też jej się to podobało, tyle że teraz wyraźnie szlochała zwinięta w kłębek na szezlongu.
Nie wiedział, co o tym sądzić wszystko poza tym, że wściekało go to nie do uwierzenia.Było jednak coś jeszcze. Coś, co go zawstydziło i sprawiło, że poczuł się niejasno chory. Był twardy jak kamień. Jego ręka wykonywała powolne, szorstkie ruchy na pulsującym członku, wciąż trzymanym w jego nagle zbyt ciasnych spodniach. Oddychał ciężko i czuł chęć warczenia, zgrzytania zębami i odzyskania własności Marissy.
Ta myśl go zmyliła. Nigdy nie czuł tego w stosunku do niej ani do ich związku. Zawsze była mu równa we wszystkim w ich małżeństwie.
Teraz jednak nie pragnął niczego więcej, jak tylko rzucić ją na ziemię i bezlitośnie pieprzyć. Odzyskaj ją. Potem pojawiła się chęć złamania każdej kości w ciele Benjiego.
Ręce Patricka zacisnęły się w pięści, kiedy wyobrażał sobie robienie niewyobrażalnych rzeczy temu zadowolonemu z siebie dupkowi o ładnej twarzy. Lata treningu sztuk walki, dwa czarne pasy i starannie wyrzeźbione ciało pozwoliłyby mu zadawać niesamowite obrażenia. Jego wiedza medyczna oznaczała, że wiedział, jak sprawić, by ciało bolało najbardziej, i chociaż złożył przysięgę, że nie zrobi krzywdy, zrobi wyjątek dla tego zarozumiałego drania. O tak, z pewnością spodobałoby mu się patrzenie, jak krwawi. W tym momencie Patrick zaczął snuć swój plan zemsty.
Po pierwsze, musiał dokładnie wiedzieć, jak zła była niewierność Marissy. Ważne było, aby wiedzieć, czy zrobiła to tylko dla seksu, czy też zakochała się w tym małym łajdaku, broń Boże. Mimo że dopiero co patrzył, jak pozwala innemu mężczyźnie dokładnie zerżnąć ją w dupę, wciąż ją kochał.
Chciał spróbować uratować ich małżeństwo, jeśli to możliwe. Zadając sobie ostatni, brutalny cios, podniósł komórkę i wykonał pierwsze z wielu połączeń. Reszta tygodnia była dla Marissy niczym poza rozpustnym, nieskrępowanym seksem. Benji każdego dnia doprowadzał ją do granic możliwości, na każdy możliwy sposób, jaki mogła sobie wyobrazić, a nawet na kilka, których nigdy nie miała. We wtorek pojawił się z nowym, znacznie większym dildo z przyssawką.
Jej wielkość i obwód bardzo denerwowały Marissę. Przez resztę dnia uczył ją, co to naprawdę znaczy być dziwką. W pewnym momencie miała ręce związane za plecami liną prowadzącą od krawatów do grubego kołnierza na szyi i klęczała w łazience, entuzjastycznie ruchając swój rozluźniony, nawilżony tyłek na nowym plastiku kogut.
Każdy ruch w dół zakopywał w niej to coś prawie całkowicie. Wykrzykiwała swoją przyjemność podczas niekończących się orgazmów, podczas gdy Benji nieubłaganie trzymał jej magiczną różdżkę na jej śliniącej się cipce i nazywał ją najbrudniejszym z imion. W środę zażądał, żeby w ogóle nic nie założyła, a potem spędził cały dzień na dworze, pozwalając mu pieprzyć się gdziekolwiek i jak chciał. Straciła orientację, gdzie klęczała, kłamała, pochylała się, kucała i ile razy ją przykrywał lub wypełniał swoją spermą. Zabronił jej też przychodzić, ale nieubłaganie ją nękał.
Marissa była w opłakanym stanie, kiedy wychodził, ale on powiedział, że sama może dojść do siebie, więc wzięła długi, gorący prysznic i użyła prawie każdej zabawki, jaką miała, by wywołać aż sześć orgazmów z rzędu. Skończyła wyczerpana, z bólem głowy związanym z orgazmem i niejasnym uczuciem pustki. Satysfakcji było mało.
Czwartek i piątek były bardziej takie same. Więcej pieprzenia, więcej ssania, więcej zbliżania się. Wydawało się, że nie ma dość. Pomogło jej sumienie, że nie widywała się zbyt często z Patrickiem. Przebywał w pracy niezwykle długo, właściwie spędził dwie noce w szpitalu.
W pozostałe dwie noce w tym tygodniu przychodził tak późno i wychodził tak wcześnie następnego dnia, że ledwie zdążyła się przywitać lub pocałować go na pożegnanie. To było dziwne, ale Marissa nie zadawała zbyt wielu pytań. Była dobrze i naprawdę uzależniona od seksualnego haju, którego doświadczała, haju, który stawał się coraz bardziej i bardziej nieuchwytny. W piątek po południu Benji przywiązał ją do tylnego pokładu, rozłożoną jak ofiara, podczas gdy on się nią bawił. Przypiął zaciski na sutki do jej piersi, potem przyczepił kolejny łańcuszek i rozciągnął go do jej krocza, gdzie przypiął go do kolczyka w łechtaczce.
Marissa jęknęła i krzyknęła, gdy skubał łańcuch, a potem jęknęła z przyjemności, gdy powoli pieprzył ją swoim nagim, grubym kutasem. Zwolnił łańcuszek, po czym uszczypnął jej rozdętą małą łechtaczkę i wepchnął się w nią głęboko; Marissa krzyknęła bliska orgazmu. „O kurwa, o kurwa, Benji! Zaraz dojdę, kurwa, nie wytrzymam!” Dyszała i obracała się, gdy jej cipka drżała i mimowolnie drgała wokół jego penisa.
Chrząknął i uszczypnął mocniej, sprawiając, że ból narastał, aż to wszystko, co czuła. Dało to przyjemności ostrą, palącą krawędź, ale zamiast popychać ją ponad krawędź, oczyściło mgiełkę przyjemności i była w stanie utrzymać się na krawędzi. Wstrzymywała oddech i wbijała paznokcie w dłonie przez ból.
Zgrzytnął: „Nie, nie jesteś, dziwko. Nie, dopóki nie powiem”. Wysunął się z niej i wszedł ponownie, sprawiając, że podskoczyła i sapnęła, a jej cipka zalała go wokół niego, ale się trzymał.
Mogła powiedzieć, że ogromnie go to podnieca, że trzymał ją na krawędzi, kontrolował ją w ten sposób. Benji jęknął i zamknął oczy, zaciskając szczękę, gdy chwycił ją za biodra. „O tak, wypełnię tę niechlujną cipkę. Weź moją spermę, pani Weiss. Weź wszystko.
Kurwa!” Potem wbił się w nią, szybko, nieubłaganie, a Marissa zagryzła wargę, aż zaczęła krwawić, gdy patrzyła i czuła, jak wchodzi w nią. Trzymała się krawędzi, jej cipka pulsowała niemal przytłaczającą potrzebą. Jednak jej umysł był całkowicie pod kontrolą, unosząc się na euforycznym haju, jakim było sprawienie, by doszedł tak dobrze. Potem Benji warknął: „Pieprzyć tak, teraz, Marissa. Wydoj tego wielkiego kutasa swoją cipką.
Chodź po mnie, wspaniała dziwko!” To było to, na co Marissa czekała i całe jej ciało zesztywniało z ulgi. Oślepła i krzyknęła, ręce i nogi napinały się w więzach, gdy konwulsyjnie otaczała go, a jego entuzjastyczne pchnięcia unosiły ją wyżej. W kilka sekund po dotarciu na szczyt skoczyła na kolejny, wyższy i znowu krzyknęła.
Marissa drżała niekontrolowanie, gdy doszła, a cała jej świadomość skupiała się na nieopisanej przyjemności tej chwili. Chciałaby, żeby to się nigdy nie skończyło, ale oczywiście tak się stanie. Zawsze tak było. Najpierw zauważyła szorstkie deski na jej plecach, jak wbijały się w jej otartą skórę. Ramiona miała zdrętwiałe, nadgarstki bolały.
Benji opadł na jej biodra, trzymając dłonie w talii, gdy jego kutas powoli miękł w jej cieknącej cipce. Marissa przygarnęła jego piękną postać, jego oddech rozszerzał szerokie mięśnie piersiowe w zwolnionym rytmie. Poczuła, że się poruszył, i podniosła wzrok, by zobaczyć, jak jego oczy ją badają.
"Co?" - powiedziała, kręcąc się niespokojnie. Posłał jej półuśmiech i powiedział: „Może powinienem zostawić cię tak, żeby Patrick cię znalazł”. Jego słowa podziałały jak kubeł lodowatej wody. Pochylając się, wyszeptał: „Założę się, że z przyjemnością zobaczyłby, jak jego dobra żona rozpościera się, wyciekając spermą, jak dziwka, którą naprawdę jest”. Marissa poczuła, jak ogarnia ją znajomy wstyd, gasząc pożądanie.
Nagle poczuła nie tylko wstręt do tego, co robiła, ale także złość. Zacisnęła dłonie w pięści i spojrzała Benjiemu w oczy. Po raz pierwszy zobaczyła odbicie okrucieństwa i obojętnego lekceważenia i nic więcej. Cicho, ale z nieugiętą stalą w głosie, powiedziała: „Rozwiąż mnie, Benji. Teraz”.
Jego wyraz twarzy zmienił się tylko nieznacznie, mały uśmieszek zmienił jego twarz w coś niezbyt przyjemnego do oglądania. Potem ją rozwiązywał. Marissa odepchnęła go i skończyła zdejmować linę z kostek, krzywiąc się na pękniętą skórę pod spodem. Czuła się obolała, wykorzystana, całkowicie usatysfakcjonowana cieleśnie, ale emocjonalnie pusta.
Marissa spojrzała na Benjiego i coś sobie uświadomiła. – Skończyliśmy – powiedziała wyraźnie jak w dzień. Benji zachichotał i powiedział: „Nie masz tego na myśli”. Poruszył się, jakby chciał pociągnąć za łańcuszek, który wciąż był przyczepiony do jej sutków i łechtaczki, ale Marissa była szybsza i odsunęła się. – Nie, Benji – powiedziała stanowczo.
„Skończyliśmy. To jest zrobione. Cieszę się, że skończyłeś już pracę nad krajobrazem, bo to oznacza, że nie masz powodu, by tu wracać”. Marissa wstała, łańcuchy pobrzękiwały i szarpały ją w rozpraszający sposób.
Benji też wstał i zobaczyła w nim mroczne pragnienie, by i tak wziąć to, czego chciał. Znowu twardniał, podniecony jej odmową. „Oboje wiemy, że tego chcesz, pani Weiss” – powiedział, brutalnie chwytając swojego gęstniejącego penisa i gładząc się, podczas gdy ona patrzyła. Miał rację, niezwykłe piękno jego ciała w połączeniu z jego dominującą cechą było jak płomień dla jej samobójczej ćmy.
Poczuła znajome ruchy, bolesne pulsowanie w sutkach, które jeszcze bardziej ją podniecały. Tym razem to jednak nie wystarczyło. Spojrzała na niego od stóp do głów, po czym powiedziała: „Nie.
To koniec”. Oczy Benjiego stwardniały, szczęka się zacisnęła, gdy przestał się głaskać. „Załóż ubranie i wyjdź, Benji” – powiedziała Marissa. — Prześlemy ci pocztą pozostałą część honorarium plus dwadzieścia procent na wydatki i wszelkie dodatkowe… kłopoty.
Była dumna ze sposobu, w jaki to powiedziała, jakby płaciła mu za seks. Nie podobało mu się to jednak. Zrobił krok w jej stronę, a Marissa pomyślała, że to bardzo odważne z jej strony, że nie cofnęła się. Przypomniała sobie cienki naszyjnik, który jej dał, wyciągnęła rękę i pociągnęła go, aż pękło zapięcie. Marissa upuściła go na pokład między nimi.
Benji spojrzał w dół na odrzucony symbol jego uścisku, po czym odwrócił się i znalazł swoje ubrania leżące niedaleko. Ubrał się oszczędnie, rzucił jej ostatnie piorunujące spojrzenie i zszedł z pokładu wokół domu. Chwilę później Marissa usłyszała warkot jego ciężarówki i chrzęst żwiru. Odszedł, a ona znów poczuła się silna.
W ten piątkowy wieczór Patrick siedział przy biurku w gabinecie lekarskim w szpitalu. Przez ostatnie dwie godziny kompilował klipy, które zebrał w ciągu tygodnia, robiąc z Marissy domowe nagranie wideo, którego z pewnością nigdy nie zapomni. Jego naciśnięcia klawiszy i kliknięcia myszką były szybkie i wściekłe, tak jak przez cały tydzień, a jego oddech był nierówny i szybki podczas całej edycji. Nie pomagało, że materiał, nad którym pracował, doprowadzał go do szału. Zanim skończył, był wściekłym, podnieconym, agresywnym bałaganem.
Zamykając i zabezpieczając film na swoim pendrive'ie, zdecydował, że czas coś zrobić z pieprzoną kością w jego spodniach. Kliknął na swoją ulubioną stronę z filmami porno i znalazł coś odpowiednio złośliwego. Był to film BDSM, w którym kobieta była związana i zakneblowana, a następnie bita w tyłek grubym skórzanym paskiem. Patrick głaskał jego penisa i patrzył, jak dziewczyna wije się przy każdym uderzeniu, a jej twarz wyraża mieszaninę bólu i przyjemności, niepodobną do niczego, czego kiedykolwiek doświadczył. Od czasu do czasu kamera skupiała się na jej cipce, pokazując, jak bardzo była mokra podczas chłosty.
Kiedy klapsy dobiegły końca, mężczyzna, który ją trzymał, uniósł jej głowę za włosy, odłączył knebel i brutalnie wepchnął się w jej usta. Patrick jęknął i głaskał szybciej, gdy chłopak mocno pieprzył dziewczynę w gardło. To było coś innego, czego nigdy nie doświadczył, ale miał nadzieję, że w ciągu kilku następnych dni uda mu się zaradzić tej sytuacji. Jego kutas stał się nieporównywalnie twardszy na myśl o zrobieniu tego Marissie. Wszystko.
Zamknął oczy, słuchając bulgotania, krztuszenia się z filmu, ale wyobrażał sobie siebie i Marissę zamiast pary na filmie. Szarpiąc swojego kutasa, Patrick wyobraził sobie brutalne ruchanie swojej żony na milion różnych sposobów, dopóki nie był zadowolony, że znów jest jego. Tylko jego. Jądra domagające się uwolnienia, Patrick głaskał, ściskał i pocierał się, aż nie dało się już dłużej wytrzymać. Z stęknięciem chwycił chusteczkę, którą położył w pobliżu i zanurzył się w nią, wstrząsając nim, gdy dziewczyna na ekranie doszła mocno i długo do pchającego kutasa swojej dominującej.
Dźwięki wywołały kilka bardziej energicznych wytrysków z jego kija do kopania, a potem znieruchomiał, obserwując, jak sesja gry trwa na ekranie. Nie po raz pierwszy Patrick zastanawiał się, czy byłby w stanie zrobić to Marissie, kiedy nadejdzie czas. Nigdy nie rozważał takiej zabawy z nią, ale widząc rzeczy, które lubiła od tego skurwiela Rileya, był gotów wypuścić swoje wewnętrzne demony. Patrick spędził tydzień na zbieraniu informacji, starając się zrozumieć, dlaczego Marissa odczuwała potrzebę wyjścia poza małżeństwo w celu spełnienia seksualnego. Na początku nie zrozumiał, ponieważ ich życie seksualne było zdrowe.
Nie byli od siebie odlegli. Do diabła, pieprzyli się prawie co noc przez całe lato. Wtedy przyszło mu do głowy, że różnica musi leżeć w jakości interakcji poza płcią. Więc sprawdził to i dowiedział się wszystkiego o tym, co to znaczy być uległym seksualnie, a także, co to znaczy być dominującym.
Nagle wszystko nabrało sensu. To, czego był świadkiem, było w rzeczywistości uległą kobietą oddającą się dominującemu mężczyźnie, Marissie, temu pieprzonemu małemu draniu, Benjiemu. Patrick zdał sobie sprawę, że nigdy nie był tak dominujący w sypialni, nie tak, jak Marissa zdawała się tego pragnąć. Jednak teraz, kiedy widział, jak uległa innemu mężczyźnie, chciał tego. Była jego żoną, do cholery.
Miał ją zabrać z powrotem. Aktywność, której był świadkiem wcześniej tego popołudnia w jednej z ukrytych kamer, które rozstawił w całym domu, dała mu nadzieję, nawet gdy zazdrość tkwiła w jego piersi. Film pornograficzny skończył się, zanim Patrick odwrócił myśli od żony i planów, które snuł. Wsunął się z powrotem w spodnie, chwilowo nasycony. Spędził następną godzinę upewniając się, że wszystkie przygotowania zostały wykonane.
Minęła pierwsza w nocy, kiedy wszedł do ciemnego, cichego domu. Patrick stał w holu i słuchał, nie słysząc nic prócz warkotu klimatyzatora. Przechadzał się powoli po pokojach, obserwując różne hedonistyczne sceny rozgrywające się w niemal każdym miejscu. Był dość pewny, że nie było zbyt wielu pokoi, które zostały oszczędzone przed ich cudzołóstwem.
Patrick w milczeniu wszedł na drugie piętro i wszedł do ich sypialni. Marissa była schowana pod kołdrą, oddychając spokojnym snem. Szybko i cicho przygotował się do snu, po czym położył się na boku i trzymał się od niej jak najdalej.
W tej chwili nadal nie była jego. Odpychała go myśl o dotykaniu jej w sposób, w jaki to robił, czule, z miłością. Musiał ją ukarać za to, co zrobiła, i to też zbadał. Z usatysfakcjonowanym uśmiechem zamknął oczy i zmusił się do snu. W sobotę rano Marissa obudziła się jasna i zdeterminowana.
Było wcześnie, więc poruszała się cicho, by nie obudzić Patricka, który cicho chrapał po swojej stronie łóżka. Zakradła się do wanny, potem do szafy, wychodząc szybko ubrana w ciuchy do biegania. Minęły tygodnie, odkąd biegała, i czuła, jak swędzi ją walenie w chodnik. Powietrze było orzeźwiająco chłodne, jak na koniec lipca, ale Marissa to wytrzymała. Uderzyła w ziemię, czując dodatkowy wysiłek wynikający z nieprzestrzegania rutyny z każdym dyszącym oddechem i pagórkowatym krokiem.
Na rogu ulicy rodziców Benjiego skręciła i narzuciła mordercze tempo. Jej słuchawki w uszach szybko puszczały irlandzką punkową piosenkę, gdy pchała się szybko pod górę. Na szczycie nie zatrzymała się, żeby spojrzeć na dom, nie chciała zobaczyć, czy na podjeździe stoi zaparkowana czerwona ciężarówka.
Zamiast tego przeleciała obok i niemal natychmiast poczuła się wolna. Bieg dodał jej sił. Napełniło ją to nadzieją i poczuciem pogody ducha, którego nie miała od początku lata. Po powrocie do domu zaczęła chodzić, żeby się ochłodzić, a potem przeciągnęła się w szybko ocieplającym się porannym powietrzu, po czym wróciła do środka. W kuchni Patrick oparł się o blat z filiżanką kawy w dłoni i przeglądał poranne wiadomości na tablecie.
Marissę uderzyło wtedy, jak bardzo seksowny był jej mąż. Wylegiwał się w swoim porannym szlafroku, którego boki pozostały rozwiązane, tak że jego lekko umięśniona klatka piersiowa wystawała na nią. Marissa stała dłużej, niż zamierzała, przyglądając mu się.
Nagle zauważyła, że wpatruje się w nią z dziwnym wyrazem twarzy. "Co, proszę?" powiedziała. Patryk odwrócił się na chwilę. - Powiedziałem, czy dobrze się spisałeś? Łóżko Marissy. "Tak dzieki.
Było fajniej niż myślałem, że będzie. Podeszła do niego i zamierzała pocałować go w usta, ale w ostatniej chwili odwrócił się i złapała go za policzek. Z lekkim zmarszczeniem brwi, spojrzała na niego.
Patrick zakrył usta i powiedział: „Pij kawę". Odłożył tabletkę i odchrząknął, po czym kontynuował: „Mam dla ciebie niespodziankę". Marissa była dziwnie zdenerwowana.
Przypomniała sobie, kiedy ostatni raz jej to powiedział, kiedy Benji zaczął pracować nad krajobrazem. Uśmiechnęła się do niego blado i powiedziała: „Och? Co to jest? - Jedziemy na wycieczkę - powiedział. - Wziąłem cały tydzień wolnego i chcę go spędzić z tobą.
Tylko ty. Sposób, w jaki wypowiedział ostatnie dwa słowa, zarówno ekscytował, jak i martwił Marissę. Nie mogła tego określić, ale coś w zachowaniu Patricka było nie tak.
Uśmiechnęła się. „Wspaniale! Gdzie idziemy? Plaża?" Potrząsnął głową i powiedział: „To niespodzianka." Potem podszedł do niej i pochylił się, obejmując dłonią jej tyłek, mówiąc: „Idź się pakować, ale nie przesadzaj. Nie będziesz potrzebować zbyt wielu ubrań.
Marissa była oszołomiona jego agresywnym zachowaniem, jego insynuacjami, tak bardzo, że krzyknęła, gdy dał jej solidny, piekący policzek. Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami, gdy praktycznie spacerował z kuchni. „Co do cholery…” powiedziała pod nosem. Niewątpliwie była podekscytowana. To było dziwne i odświeżające, ale też trochę niepokojące.
Stała jeszcze chwilę, po czym szybko przeszła przez kawa i śniadanie, żeby mogła iść przygotować się do wyjazdu..
Moja dziewczyna wychodzi do klubu nocnego. Mam niespodziankę, kiedy idę po nią od starego przyjaciela.…
🕑 39 minuty Oszukiwanie Historie 👁 13,998Moja dziewczyna ma na imię Louisa. Ma pięć stóp i sześć cali wzrostu, drobną ramę w rozmiarze 6/8 i piersi. Ma długie ciemnobrązowe włosy, które często nosi prosto. Ma także…
kontyntynuj Oszukiwanie historia seksuNudne profesjonalne seminarium staje się ekscytującym wydarzeniem dla dwóch nieznajomych.…
🕑 19 minuty Oszukiwanie Historie 👁 6,945Powolnie wychodzi przez drzwi, jedzie do centrum kongresowego i znajduje miejsce parkingowe. Wchodzi do sali seminaryjnej, znajduje kilka pustych miejsc i siedzi w jednym. Nawet nie rozgląda się po…
kontyntynuj Oszukiwanie historia seksuDługo spóźniony pocałunek walentynkowy zamienia się w krach.…
🕑 15 minuty Oszukiwanie Historie 👁 2,698Rob właśnie wyszedł spod prysznica, gdy zadzwonił telefon. To była jego żona. Chciała wiedzieć, co robi, a on musiał ugryźć się w język, żeby nie powiedzieć, że właśnie skończył…
kontyntynuj Oszukiwanie historia seksu