Pusta pigułka, część 2

★★★★★ (< 5)
🕑 43 minuty minuty Oszukiwanie Historie

W sobotę rano Lucindę obudziły promienie słońca wdzierające się do sypialni przez listwy w żaluzjach. Wyglądało to jak promienie z projektora filmowego i przez chwilę myślała, że ​​śni, w filmie wyświetlanym na ścianach sypialni. Usłyszała szum prysznica i spojrzała na stronę łóżka Boba. On poszedł. Dobrze.

Nie chciała go widzieć z samego rana. Włożyła szare polarowe spodnie i biały T-shirt, a jej sobotni strój sprzątaczki zeszła na dół i nastawiła kawę. Wzięła gazetę z werandy i wycofała się na tylny pokład. Dzień był piękny i jasny, trawa i ogrody bujne. Kiedy wróciła na kawę, Bob już tam był, ubrany w grafitowoszary garnitur, śnieżnobiałą koszulę i krawat w granatowo-srebrne paski.

"Gdzie idziesz?" zapytała. „Mówiłem ci zeszłej nocy. John i ja musimy jechać do Dalhousie Electronics w Cresston, aby omówić z nimi oferty świadczeń grupowych dla naszych pracowników”.

Czy o tym wspomniał? Jej mózg zdawał się nie działać w niektórych synapsach zeszłej nocy i słyszała tylko połowę jego słów. "Kiedy wrócisz?". – Nie jestem pewien. Cresston jest oddalone o dwie godziny jazdy, a my mamy pięć ofert do omówienia z kierownikiem działu kadr.

Potem John zarezerwował lunch z prezesem i dyrektorem finansowym. Zaplanował też trzy późniejsze spotkania z niektórymi firmami, których działalność chcielibyśmy dostać”. Uśmiechnął się zakłopotany.

„Będzie późno”. Jak przetestować jego historię?. „Czy John cię tu zabierze?”. „Nie, spotkam się z nim w biurze, żeby porozmawiać o strategii, zanim wyruszymy”.

„Dlaczego wczoraj nie rozmawiałeś o strategii?”. Wyraz twarzy Boba zmienił się w irytację. „Ponieważ po zakończeniu prezentacji było już za późno”. Wziął teczkę i skierował się do drzwi wejściowych. – Zadzwonię do ciebie, zanim opuścimy Cresston.

Wyszedł do swojego samochodu. Nie tak bardzo jak całus na pożegnanie, pomyślała Lucinda, wściekła. Znów poszłaby za nim, ale po co? Zdradził ją, tego była pewna.

Przez resztę dnia była zajęta sprzątaniem domu, pieleniem kwietników, od czasu do czasu znieczulając się kieliszkiem białego wina. Nie jadła dużo, tylko trochę selerowego jedzenia dla królików i paluszków marchewkowych. po południu była wyczerpana i trochę podchmielona, ​​rozciągnięta w bordowym La-Z-Boyu w salonie, oglądając wiadomości w CNN.

Właśnie przysypiała, gdy na stoliku obok zadzwonił telefon. — Cześć, kochanie — powiedział Bob. „Złe wieści. John i ja musimy zostać w Cresston”.

"Dlaczego?". „Cóż, klient był pod wrażeniem naszych ofert. Prezes i dyrektor finansowy powiedzieli nam podczas lunchu, że myślą, że jutro będą w stanie przyznać nagrodę za swoją firmę. Uznali, że byłoby wskazane, abyśmy zostali u siebie na wypadek, gdyby mają jeszcze jakieś pytania.

Jeśli wszystko pójdzie dobrze, rano podpiszą kontrakty.”. - To świetnie - powiedziała Lucinda, a jej głos brzmiał martwo dla jej uszu. "Tęsknię za Tobą.".

"Też za tobą tęsknię." Powiedziała to automatycznie, pobieżnie. – W takim razie do zobaczenia jutro. „Jasne.

Do widzenia”. Kiedy się rozłączyła, Lucinda powiedziała: „Cholera!” Zapomniała zapytać go o nazwę i numer telefonu hotelu, w którym mieli się zatrzymać. Jak głupio! Jeśli naprawdę był w Cresston, to znaczy.

Zadzwoniła na jego komórkę, ale od razu włączyła się poczta głosowa. Nie zostawiła wiadomości. Siedziała tląca się przez pół godziny, a jej umysł przywoływał obrazy Boba pieprzącego się z brunetem, z którym widziała go w hotelu Propensa.

„Cóż, co jest dobre dla gęsi, jest dobre dla gąsiora”. Naprawdę nie miała ochoty wychodzić, ale siedzenie tutaj i torturowanie się myślami o zdradzie Boba ją zabijało. Poszła na górę, przygotowała kąpiel i nasączyła ją perfumowanym olejkiem.

Moczyła się przez pół godziny, wykąpała i umyła włosy, ogoliła nogi i pod pachami. Nie miała żadnego planu, chciała tylko wyjść i coś zrobić. Z winem, które wypiła, nie chciała jechać do miasta.

Może weźmie taksówkę do najbliższego baru i posiedzi. Przeszukała swój umysł. Najbliższym barem, jaki jej przyszedł do głowy, był Laredo Slim's, tani bar w stylu country and western, oddalony o jakieś piętnaście minut jazdy samochodem.

Może Penny pójdzie z nią. Robiło się późno, zbliżała się dziewiąta, ale nie musieli spędzać całej nocy poza domem. Penny też nie chciałaby prowadzić pod wpływem alkoholu. Tylko kilka drinków i mała pogawędka. Nie chciała więcej karać Penny swoimi podejrzeniami co do zdrady Boba.

Z ostatniej rozmowy wiedziała, że ​​Penny uważa, że ​​przesadza. Starała się, żeby wszystko było lekkie, po prostu czcze pogawędki, dziewczęce pogawędki. Zadzwoniła z telefonu w sypialni, a Penny powiedziała: „O rany, nie wiem, Lucindo.

Dla nas, starych bab, jest strasznie późno”. To była jedna z rzeczy, które Lucinda lubiła w niej, jej sprośne poczucie humoru. „Pozwól mi sprawdzić u starego człowieka i zobaczyć, czy mogę uzyskać zezwolenie”. Nie było jej przez jakiś czas, a kiedy wróciła, powiedziała: „Wyjaśniłam Gregowi pewne rzeczy. Mówi, że wszystko w porządku”.

Wyjaśnione sprawy? Miała nadzieję, że Penny nie powiedziała mu, że Bob oszukuje. Nie chciała, żeby Bob miał jakiekolwiek uprzedzenia, zanim zacznie realizować swoje plany. „Umiesz prowadzić, Penny? Cały dzień popijałem wino”.

„Jasne. Tylko trochę się umyję. Podjadę po ciebie około 21:30?”.

"Świetnie. Do zobaczenia." Lucinda zamierzała założyć czyste dżinsy i bluzkę, ale potem zmieniła zdanie. Z Penny u boku będzie musiała zachowywać się dziś wieczorem, ale to nie znaczy, że musi wyglądać zaniedbanie. Przeglądając szafę, znalazła białą sukienkę w kwiaty, którą zawsze lubiła.

Miała na sobie ładne czerwono-niebieskie kwiaty i zwisała do około sześciu cali nad kolanami. Znalazła do tego filigranową parę białych koronkowych majtek i postanowiła zrezygnować ze stanika. Poszła do łazienki zrobić makijaż, po czym zrezygnowała z tego pomysłu. To był zwyczajny dziewczęcy wieczór, bez farb wojennych. W szafie znalazła małą białą torebkę z cienkim złotym łańcuszkiem i włożyła do niej pięćdziesiąt dolarów, swoją kartę Visa i kartę bankową.

Czekała przy oknie w salonie, a kiedy zobaczyła, że ​​Penny podjeżdża, wyszła, zamknęła frontowe drzwi i wsiadła do mandarynkowożółtego forda focusa Penny. Penny miała na sobie niebieskie dżinsy i zapinaną na guziki czerwoną koszulę ze sztucznego jedwabiu. Przyjrzała się sukience Lucindy.

– Wiesz, że to jest wiejski bar? powiedziała. - Wiem - powiedziała Lucinda. „Ładnie wyglądać nie boli, prawda? „Chyba nie.” Na parkingu przed Laredo Slim's stało około piętnastu samochodów, kiedy się zatrzymali. Lucinda nie wiedziała, czy to było zajęte przez Sobota wieczór czy nie.

W środku około trzydziestu osób siedziało wokół okrągłych stołów z brązowego laminatu i na wysokich stołkach przy długim barze. Miejsce było rustykalne, z prostą drewnianą podłogą i grubo ociosanymi deskami na ścianach. Pokryty zielonym filcem stół bilardowy zajmował całą po drugiej stronie pokoju, a obok stała staromodna szafa grająca z podświetlanymi białymi prostokątami tytułami piosenek na pochyłym szczycie. Podstawa miała złotą pionową kratkę pośrodku i wielokolorowe światła po bokach. Mała strefa taneczna został uprzątnięty na środku pokoju.

Miejsce pachniało piwem. Kierowali się do baru, kiedy mężczyzna przy stoliku machnął ręką i krzyknął: „Hej, Penny! Chodź i usiądź z nami. Był gładko ogolony, miał długie, ciemne włosy i był z kobietą i jeszcze jednym mężczyzną. Lucinda nie znała żadnego z nich, chociaż ten drugi wyglądał znajomo. powiedział: „Cześć, Adamie.

Nicole. Przysunęła krzesło i usiadła między kobietą a mężczyzną, który ją wezwał. Drugi mężczyzna przysunął krzesło ze stołu za sobą i postawił je między nim a Adamem. Lucinda usiadła na nim ostrożnie, upewniając się, że jej krótkie sukienka nie podjechała. Adam dał znak kelnerce ubranej w dżinsy, niebieską koszulę oxford Laredo Slim i biały kowbojski kapelusz.

„Co porabiacie dziś wieczorem?”, zapytał Penny. zapytał. „A ty?”. „Ja i Randy przyjechaliśmy tu po pracy i kogo znaleźliśmy oprócz Nicole”. „Jezus.

Jak długo tu jesteście? Dochodziła dziesiąta. „Nie tak długo. Wstaliśmy dopiero o szóstej, wzięliśmy prysznic i przebraliśmy się, zanim przyjechaliśmy. Adam miał na sobie białą koszulkę z kieszeniami i niebieskie dżinsy. Nie wyglądali na pijanych, pomyślała Lucinda, choć sądząc po szklistych ich oczy nie odczuwały żadnego bólu.

„I jak się masz, Nicole?” Penny zapytała kobietę obok niej. „Dobrze”, powiedziała. Ona też miała na sobie dżinsy i dżinsową koszulę z długimi rękawami.

kasztanowe włosy opadały jej prosto na ramiona. Wyglądała na około trzydziestki, pomyślała Lucinda, atrakcyjna, ale trochę zmęczona drogą. „A ty?" Nicole zapytała Penny. „Nigdy lepiej.

Przepraszam. To jest Lucinda. Lucinda, to jest Nicole, Adam i… Randy, prawda? jego twarz. „Miło mi was poznać," powiedziała im Lucinda. Adam i Randy podali sobie ręce, które ona uścisnęła.

Nicole skinęła jej głową. Dłonie mężczyzn były szorstkie, zrogowaciałe. Pojawił się kelner, a Adam powiedział: „Co czy panie chcą się napić? Możesz podzielić się naszym piwem, jeśli chcesz. Na stole stał do połowy pełny dzban Coors. „Dzięki,” powiedziała Penny.

„Zrobię to.” Kelner spojrzał na Lucindę. „Jakie białe wino masz? - zapytała. - Białe - powiedział kelner bez humoru.

Policzki Lucindy się zarumieniły. - W takim razie wezmę szklankę tego. -di-dah.". - Nie przepadam za piwem - powiedziała Lucinda, po czym zastanowiła się, dlaczego tłumaczy się temu kretynowi.

Penny powiedziała: „W tamtych czasach Adam i jego były tańczyli trochę na linie z Gregiem i mną. A tak w ogóle, jak tam April?”. Twarz Adama zdawała się zachmurzyć. „Nieczęsto ją widuję”.

Przez następne półtorej godziny panowały bezczynne pogawędki. W lokalu zrobiło się tłoczno, a muzyka z szafy grającej stała się głośniejsza. Zamówiono jeszcze trzy dzbany, a Lucinda wypiła jeszcze dwa kieliszki wina. Nie miała okazji dużo porozmawiać z Penny, ponieważ siedziała między Adamem i Nicole, i przez większość czasu była cicha. Adam kilka razy próbował ją namówić, ale jej krótkie odpowiedzi go zniechęciły.

Wyglądało na to, że Randy gapił się na nią przez większą część nocy, żując gumę do żucia i przesuwając swoje krzesło nieco bliżej, ilekroć wydawało mu się, że ona nie patrzy. Z rozmowy dowiedziała się, że Nicole, podobnie jak Adam, również była rozwiedziona i podobno przychodziła do Laredo Slim's w każdy weekendowy wieczór. Adam kilka razy flirtował z kobietą, raz objął ją ramieniem w talii, kiedy grali w bilard i udawali pocałunek z dużymi ustami, ale Nicole nie odpowiedziała, tylko spojrzała na niego. – Nie pamiętasz mnie, prawda? powiedział Randy.

Lucinda przeniosła na niego wzrok. „Nie sądzę, nie”. „Jestem tatą Ricky'ego Gillespiego. Ja i żona spotkaliśmy się podczas ostatniej nocy dla rodziców i nauczycieli”. Dlatego wyglądał znajomo.

„O, tak. Teraz pamiętam. Tej nocy widziałem tak wielu rodziców”. „Ricky dużo o tobie myśli.

W rzeczywistości jesteś jedyną rzeczą, jaką możemy z niego wycisnąć z powodu tego, co dzieje się w szkole”. Lucinda starała się wymyślić coś miłego, co mogłaby powiedzieć o Rickym. - To przystojny chłopak - powiedziała w końcu i natychmiast tego pożałowała. Chłopak był przystojny, jasne, ale co za głupi komentarz na temat ucznia.

Randy uśmiechnął się. „Dostaje to od swojego staruszka”. Adam powiedział: „Więc, Lucindo, jak długo jesteś mężatką?” Spojrzał na jej obrączkę ślubną. "Sześć lat.". Uśmiechnął się.

„Przepraszam. Miałem na myśli szczęśliwe małżeństwo”. Wpatrywała się w jego oczy. Były w ciekawym odcieniu błękitu.

„Jak długo byliście szczęśliwym małżeństwem?”. On śmiał się. „Dotyk! Chyba niedługo. Mężulek wychodzi dziś z chłopakami?”. „Wyjechał z miasta w interesach”.

Adam skinął głową. Penny powiedziała: „Zbliża się północ, Lucindo. Prawdopodobnie powinniśmy już iść”. Lucinda sięgnęła do podłogi po swoją torebkę. – Chodźcie, dziewczyny – powiedział Adam.

„Powóz jeszcze nie zmienił się w dynię. Poczekaj chwilę. „Naprawdę muszę już iść”, powiedziała Penny, wstając.

„Lucinda?” Adam położył dłoń na jej nagim udzie. Przeszedł ją dreszcz z powrotem. „Cóż… chyba mógłbym zostać trochę dłużej”.

Penny powiedziała: „Lucindo, chodźmy do damskiej toalety”. Lucinda wstała i poszła za przyjaciółką. W środku Penny powiedziała: „Lucindo, co robisz?”. „Mam trochę zabawy.

Czy to przestępstwo?”. „Nie, ale… Jak wrócisz do domu?”. „Mam pieniądze na taksówkę”. Penny spojrzała na nią twardo.

„Jesteś pewna, że ​​wszystko w porządku?”. „Wszystko w porządku”. „W porządku. Ale bądź ostrożny.

To miejsce to targ mięsny w weekendy. „Penny, miej trochę wiary we mnie”. „Tak. Zawsze”. To sprawiło, że serce Lucindy rozbłysło.

Penny uśmiechnął się. „Naprawdę muszę się wysikać”. Lucinda odwzajemniła uśmiech. "Ja też.".

Kiedy wyszli, Penny pożegnała się, a Lucinda ponownie usiadła między Adamem i Randym. – Ja też muszę już iść – powiedziała Nicole. - Chodź, Nicole - powiedział Adam. "Noc jest jeszcze młoda. "Nie dla mnie nie jest.

Muszę być w pracy o dziesiątej rano. Adam się skrzywił. „Dobra. Więc idź. Jesteście wygnani.

— Pstryknął w nią palcami. Uśmiechnęła się do niego. — Do zobaczenia. Miło mi cię poznać, Lucindo.

"Ty też.". Po jej wyjściu Randy powiedział: „Idę zapalić”. - Pójdę z tobą - powiedział Adam, odsuwając krzesło. Lucinda nie chciała zostać tam sama. Wstała i ona.

Przed tylnymi drzwiami do strefy dla palących Randy wyciągnął z kieszeni koszulki biało-złotą paczkę Marlboro Lights i zaoferował jedną Lucindzie. – Nie, dziękuję – powiedziała. Wytrząsnął sobie papierosa i zapalił go czerwonym bikiem. Nie zaoferował Adamowi jednego, a Adam nie wyprodukował własnej paczki.

Randy był tu już dwa czy trzy razy i pachniał trochę dymem, pomyślała Lucinda. To był pierwszy raz Adama poza domem i nie zauważyła wydobywającego się z niego zapachu dymu. – Długo uczysz? – zapytał ją Adam. "Sześć lat.". Uśmiechnął się.

„Wyglądasz za młodo, żeby uczyć tak długo”. „Jestem” Zatrzymała się. Nie ma potrzeby ujawniać jej wieku. „Ona jest gorącą nauczycielką”, powiedział Randy, uśmiechając się.

To sprawiło, że Lucinda poczuła się nieswojo. - Randy, daj sobie spokój - powiedział Adam. Randy wzruszył ramionami. „Mówiąc prawdę. Ricky mówi, że wszyscy chłopcy z jej dziesiątej klasy się w niej podkochują”.

Adam spojrzał na nią swoimi błękitnymi jak morze oczami. „Cóż… chyba rozumiem dlaczego”. Mrowienie zatrzepotało w brzuchu Lucindy. „Nie wydaje mi się, żeby wszyscy chłopcy się we mnie podkochiwali” – powiedziała, czując, że musi się bronić.

— Ricky tak — powiedział Randy. Policzki Lucindy zapłonęły. - Nie traktowałbym tego zbyt osobiście - powiedział jej Adam. „Większość szesnastoletnich chłopców to napaleni. Wiem, że byłem”.

Lucinda nie słyszała wcześniej tego słowa, ale wydawało jej się, że rozumie, co ono znaczy. Randy'emu skończyło się kilka ostatnich zaciągnięć. Adam wyciągnął luźnego papierosa i zapalniczkę z kieszeni koszulki. Papieros był cienki i skręcony na obu końcach.

Żołądek Lucindy ścisnął się. Adam zapalił, zaciągnął się głęboko i podał Randy'emu. Randy zaciągnął się i oddał go z powrotem. Adam jej to zaproponował. Parę razy próbowała marihuany w college'u, ale nigdy jej to nie pomogło.

„Naprawdę nie powinienem”. Adam wypuścił długą smugę egzotycznie pachnącego dymu i uśmiechnął się. „Pewnie, że powinieneś.

Jest sobotnia noc, a my jesteśmy luźni i wolni od fantazji. Czas spuścić przysłowiowe włosy.”. Z jakiegoś powodu podobał jej się sposób, w jaki Adam mówił, używane przez niego zwroty, mimo że były trochę banalne.

Ale kiedy je wypowiadał, brzmiał tak szczerze, że uznała jego poczucie humoru za czarujące. – No, może tylko jeden łyk – powiedziała, chcąc zaimponować mu swoją znajomością terminów związanych z narkotykami. "Zuch dziewczyna.". Zaciągnęła się i zaczęła kaszleć. – Musisz pokonać stary odruch wymiotny – powiedział Adam.

„Miej kolejny hit”. Zaciągnęła się drugi raz i wypuściła dym. „Musisz trzymać to w płucach”.

Tym razem zaciągnęła się na dłuższą metę i trzymała głęboko. Randy wziął jointa z jej ręki i dopił. – To niezłe gówno, człowieku – powiedział zduszonym głosem, gdy wstrzymał oddech. Kiedy Lucinda czekała na wydech, usłyszała piosenkę grającą z szafy grającej w Rascal Flatts. Pomyślała, że ​​to zespół i zatraciła się w muzyce.

Życie to autostrada, którą chcę jechać całą noc Jeśli idziesz moją drogą, chcę nią jechać całą noc. Morze gwiazd na czarno-fioletowym niebie zdawało się migotać w rytm muzyki, jakby próbowały wysłać jej wiadomość. - Możesz to teraz wypuścić - powiedział Adam.

Lucinda spojrzała na niego, nie rozumiejąc. Potem przypomniała sobie, że zapomniała o dymie. Wydychała je cienkim, szarym strumieniem.

– Czas na piwo – powiedział Randy i skierował się do drzwi. Lucinda nie zauważyła ramienia Adama wokół jej talii, dopóki nie znaleźli się z powrotem w środku. Zdziwiła się, że jej to nie przeszkadza. Usiedli przy stole i Randy zamówił kolejny dzban, a Lucinda kolejne wino.

Teraz z całą pewnością straciła rachubę, ile szklanek wypiła tego dnia, i zrezygnowała z liczenia. Na parkiecie zrobiło się tłoczno, ponieważ z szafy grającej leciał nieprzerwany strumień piosenek. Niektóre były aktualne, niektóre stare. Lucinda słuchała ich uważnie, jakby nigdy wcześniej ich nie słyszała, harmonie wokalne, zawiłe przeplatanie się instrumentów, głębokie linie basu.

Rozpoznała kilka Need You Now i Barman Antebellum; Alcohol Paisley i odkryła, że ​​delikatnie kołysze się na krześle do rytmu. Kiedy przestał ją kochać dzisiaj Jones zaczął, Adam złapał ją za rękę i powiedział: „Chodź, zatańczymy”. Poprowadził ją na podłogę, ujął jej prawą rękę w lewą, a prawą położył na jej krzyżu. Kołysali się powoli w przód iw tył, ich stopy poruszały się jednocześnie. Kilka razy spojrzała mu w oczy i pomyślała, że ​​widzi w nim coś tęsknoty? uczucie? co sprawiło, że przeszedł ją dreszcz.

Gdzieś w połowie piosenki zauważyła, że ​​jej ręce są teraz owinięte wokół szyi Adama, a jego obie ręce spoczywają na jej plecach. Czuła jego ciepły oddech we włosach, imbirowy zapach jego wody kolońskiej. Poczuła, jak jego dłonie przesuwają się po wypukłościach jej pośladków, wygładzając jej letnią sukienkę na policzkach. Ich ciała były przyciśnięte do siebie tak blisko siebie, że wydawało jej się, że czuje twardość w jego dżinsach.

Jej wewnętrzna temperatura wzrosła do tego stopnia, że ​​poczuła się trochę słabo. Kiedy piosenka się skończyła, Adam trzymał ją, jakby chciał jeszcze raz zatańczyć. – Muszę się napić – powiedziała i wróciła do stołu. Kiedy tam dotarli, znaleźli trzy kieliszki, po jednym przed każdym z ich miejsc. Była też mała miska z kawałkami cytryny i solniczka.

Randy uśmiechnął się do nich. "Te-zabij-cie!" powiedział. Lucinda obserwowała, jak dwaj mężczyźni oblizują pajęczyny swoich dłoni między kciukami i palcami wskazującymi, a następnie posypują solą mokrą skórę.

Randy podniósł kieliszek i powiedział: „Do najładniejszej nauczycielki w Hanover High”. Adam stuknął szklanką w szklankę Randy'ego. "Tutaj tutaj.". Zlizali sól z rąk i podnieśli kieliszki do ust. Lucinda upiła mały łyk klarownego trunku.

Jej twarz wykrzywiła się, a po kręgosłupie przeszedł ciężki dreszcz. To było prawie jak orgazm. Spojrzała na Adama i Randy'ego i zobaczyła, że ​​jednym haustem wypili swoje shoty i teraz ssą kawałki cytryny. Adam uśmiechnął się do niej.

„Nie możesz pozwolić, by to coś żyło w twoich ustach wystarczająco długo, by uderzyć w twoje kubki smakowe. Oddaj”. Ostatnią rzeczą, na jaką miała ochotę, było wlanie do ust większej ilości ohydnego płynu, chociaż półorgazm był przyjemny. Adam i Randy wpatrywali się w nią wyczekująco, aż w końcu podniosła kieliszek do ust, odchyliła głowę do tyłu i wypiła. Jej ciałem wstrząsnął kolejny paroksyzm.

- Szybko, possaj to - powiedział Adam, wyciągając kawałek cytryny. Wycisnęła sok do ust iw zadziwiający sposób ostry smak zniknął. — Dobrze, co? Powiedział Randy, uśmiechając się. Znowu zadrżała w lekkim szoku wtórnym. "Różny.".

Rzeczy wokół niej też wydawały się inne. W słabo oświetlonym pokoju światła szafy grającej zdawały się emanować z niej jak szerokie promienie lasera, czerwone, niebieskie i żółte. Twarze ludzi przy stołach wokół nich wyglądały na lekko zniekształcone i faliste, a dźwięki dochodzące z hałaśliwego baru zdawały się wyciszać, a potem znów narastać. – Potrzebuję świeżego powietrza – powiedziała. – Pójdę z tobą – powiedział Adam.

Wyszli tylnymi drzwiami do strefy dla palących, a ona spojrzała na gwiazdy i wzięła głęboki oddech. – To ta tequila – powiedział. „To jest jak osobny kamień.

Nie wiem, dlaczego Randy zawsze to robi”. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się. „Nie zmuszał nas do picia”. „Nie, nie zrobił tego”.

Spoglądając ponownie w nocne niebo, nie zauważyła, że ​​Adam zaczął kolejnego skręta, dopóki nie mruknął: „Proszę” i podał jej. Zawahała się. Była już wystarczająco naćpana, ale z jakiegoś powodu chciała pozostać na tym samym poziomie co Adam, nadawać na tych samych falach, w tym samym świecie. Właśnie wzięła papierosa, gdy tylne drzwi się otworzyły. Ich kelnerka wystawiła głowę i powiedziała: „Adam, wiesz, że nie możesz tu palić tego gówna”.

"Przepraszam." Wziął Lucindę za rękę. "Pospiesz się,". Poprowadził ją na boczny parking i otworzył drzwi pasażera starszego modelu szarego pickupa Silverado. Pomógł jej wsiąść do kabiny, a potem obszedł ją i usiadł po stronie kierowcy.

Nadal trzymał skręta w dłoni i podał go jej. Kiedy zaciągnęła się, przekręcił kluczyk zapłonu do połowy i przełączył radio na stację C&W. Alan Jackson śpiewał Livin' on Love. Lucinda oddała mu skręta i odetchnęła. "Próbowałeś kiedyś ze strzelby?" powiedział.

Nie wiedziała, co to jest. "Nie.". „Podejdź tu trochę bliżej”. Była zaskoczona, że ​​pickup miał kanapę, a nie kubełki. Ale nigdy nie jeździła pickupami.

Kiedy podeszła bliżej, Adam pociągnął dźwignię na kolumnie kierownicy i podniósł kierownicę. – Okej – powiedział. „Zamierzam przyjąć cios, a kiedy to zrobię, przybliż swoją twarz do mojej i otwórz usta”. Zabrzmiało to zabawnie, ale nie chciała rozbujać łodzi. "W porządku".

Ssał jointa i przechylił się w jej stronę. Przysunęła się trochę bliżej i pochyliła twarz. Wypuścił dym silnym strumieniem do jej ust. Odruchowo wdychała go, aż jej płuca miały ochotę pęknąć. „Trzymaj, trzymaj” – powiedział.

Zrobiła to, zamykając oczy, by skoncentrować się na zadaniu, jej ciało było lekkie, jakby była w stanie nieważkości. W końcu nie wytrzymała dłużej i wydmuchnęła dym. Otworzyła oczy i zobaczyła, że ​​Adam na nią patrzy. "Dobrze?" powiedział. „To było… intensywne”.

Uśmiechnął. „Stara sztuczka hipisów”. Poczuła suchość w ustach i oblizała język po wargach.

Adam skupił się na tym i nagle zaczął ją całować. Przycisnęła ręce do jego ramion, żeby go odepchnąć, ale zdawały się wtapiać w niego. Jego język drażnił jej usta, a potem zanurzył się w jej ustach, obracając się i bawiąc. Wydawało się, że jest wszędzie, wszystko naraz. Zakręciła na nim własnym językiem, a Adam odsunął się trochę i zaczął go ssać.

Kiedy odwzajemniła przysługę, jego ręka znalazła jej pierś i ścisnęła. Była tak podniecona, że ​​czuła, jak jej pochwa paruje. Kiedy język Adama wirował i wykręcał się w jej ustach, zaczęła myśleć, że może mieć orgazm od samego pocałunku. Poczuła jego dłoń na karku i zanim się zorientowała, co się dzieje, pchnął jej głowę w dół. Była zszokowana, gdy zobaczyła, jak jego dłoń ściska bardzo twardego penisa.

Zaczęła się sprzeciwiać, ale zanim to zrobiła, jego penis wcisnął się między jej wargi i utknął w jej ustach. Jęknął. „Och, kurwa, Lucinda, to wspaniałe uczucie”.

Była tym zaskoczona. Nie na słowo na „k” (nie była aż tak naiwna), ale na to, że brzmiał z uznaniem. Nigdy wcześniej nie miała penisa w ustach, nigdy wcześniej nie ssała penisa, więc uznała to za trochę dziwne, że myślał, że wykonuje dobrą robotę. Pomógł jej, poruszając jej głową w górę iw dół rękami, unosząc nieco biodra podczas jej ruchów w dół. Jego penis, który widziała, wyglądał ładnie, nie był ogromny, ale miał przyzwoitą długość i był obrzezany jak u Boba.

Z jakiegoś powodu stwierdziła, że ​​chce go zadowolić i zaczęła masować językiem, jednocześnie kiwając głową. Uniosła rękę z boku i umieściła jego dłoń wokół podstawy trzonka, a gdy ssała, zaczęła przesuwać dłonią w górę iw dół jego długości, ściskając ją. W swojej skręconej pozycji czuła się nieswojo, więc podniosła nogi na ławkę i uklękła. To było lepsze. Z poprawionym kątem natarcia, zaczęła szybciej poruszać ustami, w górę iw dół, jej pięść wokół penisa Adama podążała za nią.

Jęknął, przeczesując palcami jej krótkie blond włosy. „Jezus, Lucinda, robisz to tak dobrze.” Zapaliło się wewnętrzne światło kabiny. – Zamknij te pieprzone drzwi, Randy! Adam szczeknął. Lucinda próbowała obejrzeć się za siebie, ale nie mogła ruszyć głową z rękami Adama na niej.

Podniosła wzrok na okno po stronie kierowcy i zobaczyła odbicie Randy'ego w szybie. Wyjął coś z ust gumę do żucia, pomyślała, i przycisnął ją do miejsca na wewnętrznej framudze drzwi. Światło kopuły zgasło. Poczuła, jak jej sukienka unosi się nad biodrami, a krocze majtek ściąga na bok. Próbowała powiedzieć „Nie!” ale wyszło jako „Nnmph!” wokół penisa Adama.

– Chcę tylko spróbować – powiedział Randy, a potem jego język wsunął się między jej wargi sromowe. "Nnmph!" – mruknęła ponownie, próbując odsunąć tyłek. Randy chwycił jej biodra i utrzymał je nieruchomo, liżąc jej fałdy i przesuwając językiem jej łechtaczkę. Kiedy penis Adama nadal wchodził do jej ust, jej brzuch zaczął drżeć i szybko się rozprzestrzenił.

„Kurwa, ona smakuje dobrze”, powiedział Randy, a potem wydawało się, że ssie całą jej pochwę do ust. Kolec przyjemności przeszedł przez jej ciało, sprawiając, że jęknęła wokół penisa Adama. – Ona też jest niezłym chujem – powiedział Adam.

Dziwnie było słyszeć rozmowę o sobie w trzeciej osobie, jakby jej tam nie było. Mimo to komentarze mężczyzn były dla niej ekscytujące i rozkwitło w niej dziwne poczucie dumy. Penis Adama wydawał się teraz jeszcze większy w jej ustach i była zaskoczona, że ​​jeszcze się nie zakneblowała. Zdecydowanie drapał ją po gardle.

Ale wydawało mi się to naturalne, cudowne. Mogła spróbować czegoś, zbyt słono-słodkiego, trochę kokosowego nasienia, pomyślała, chociaż była pewna, że ​​Adam jeszcze nie osiągnął orgazmu, jak to niektóre żony mówiły w swoich sprośnych żartach na okolicznych spotkaniach. Widziała prezerwatywy Boba po tym, jak przyszedł, dużą ilość lepkiej mazi w końcówce zbiornika i wiedziała, że ​​nie połknęła tak dużo prezerwatyw Adama. Całkowicie ją zaskoczyło, zszokowało ją, właściwie to, że uznała ten smak za przyjemny. Ilekroć jej przyjaciele rozmawiali o połykaniu ciężarów swoich mężów, zawsze krzywiła się i prawie się krztusiła.

Ale to nie było nawet w przybliżeniu tak odrażające, jak myślała, że ​​może być. Faktycznie, smakowało nieźle. Bardzo dobrze. Przeszył ją kolejny dreszcz przyjemności, gdy cały język Randy'ego zdawał się wpychać do jej pochwy. Zaczęła się trząść, jej pośladki drżały w dłoniach Randy'ego.

– Myślę, że ona nadchodzi – powiedział. - Sam jestem prawie na miejscu - mruknął Adam. Czy ona nadchodziła? Czy tak to wyglądało? Musiała przyznać, że nigdy w życiu nie czuła się tak dobrze. Całe jej ciało zdawało się drżeć, fale przyjemności falowały przez nie w ciągłym przepływie. Jej łechtaczka była tak wrażliwa, że ​​za każdym razem, gdy dotykał jej język Randy'ego, miała wrażenie, że zaraz wyskoczy ze skóry.

Ręce Randy'ego opuściły jej biodra i zgarbił się nad jej plecami. „Muszę zdobyć mały kawałek tego”. Poczuła, jak coś twardego wbija się w jej pochwę. To był jego penis! Jego kutas! Pieprzył ją! "Nnmph!" płakała znowu wokół penisa Adama.

Rzucała się, próbując wydobyć z siebie penisa Randy'ego. Chwycił ją w talii i zaczął mocno bić. Jego penis wydawał się ogromny i za każdym razem, gdy w nią wbijał, wydawało się, że walczy o miejsce w jej gardle z kutasem Adama. Wiedziała, że ​​to niemożliwe, ale nigdy w życiu nie czuła się tak pełna, tak wypchana.

Kiedy Adam dalej pieprzył ją w usta, znalazła się w sytuacji, w której popychała swoje pośladki do Randy'ego, próbując wciągnąć w nią więcej jego wielkiego kutasa. To było zawstydzające, że nie chciała tego zrobić, ale wydawało się, że nie ma siły się powstrzymać. „Kurwa, ta cipka jest ciasna”, powiedział Randy, a kutas Adama podskoczył w jej ustach. Spróbowała ponownie podnieść głowę, ale ręka Adama była teraz owinięta w jej włosach, poruszając jej twarzą w górę iw dół na jego tyczce.

Poczuła, jak lewy pasek na ramię zsuwa się w dół, a potem stwardniała dłoń Randy'ego ściska jej nagą pierś. Jego pchnięcia stały się mocniejsze, głębsze i zaczął całować jej nagie plecy i przesuwać językiem po ciele. Gęsia skórka pojawiła się wszędzie, na całym jej ciele. Cyklon przyjemności zaczął wirować w jej pochwie, szybko rozszerzając się na zewnątrz.

Pchnęła swój tyłek mocniej na penisa Randy'ego, jej usta teraz szaleńczo siorbały na mięsie Adama. "Pierdolić!" Randy krzyknął i zamarł w niej. Czuła się, jakby balon z wodą eksplodował w jej pochwie. Wstrząsy wstrząsały jej ciałem fala za falą łomoczącego serca.

Randy zaczął ją rżnąć krótkimi, gwałtownymi ruchami bioder, a ona poczuła więcej gorących, twardych kul nasienia odbijających się od jej wewnętrznych ścian. Biodra Adama zaczęły podskakiwać jak u kowboja na rodeo. Zakręcił w dłoniach jej włosy.

„O cholera, kochanie, nadchodzi!”. Ciepły strumień gęstej, słonej śmietany wdarł się jej do ust. Nie mogła uwierzyć w objętość i musiała ją przełknąć, żeby się nie zakrztusić.

Jego kutas nadal pulsował, oddając ciężkie, mocne strzały. Nadążanie za tym było obowiązkiem. Poczuła, jak kutas Randy'ego opuszcza jej cipkę, a potem Adam puścił włosy. Ścisnęła pięść w jego penisie, dojąc kolejną dużą porcję nasienia. Zlizała go i przełknęła, zakręciła językiem wokół żołędzi i powoli podniosła głowę.

Postawiła stopy z powrotem na podłodze taksówki i usiadła, poprawiając pasek na ramię i poprawiając sukienkę. Randy siedział obok otwartych drzwi pasażera, z głową opartą o zagłówek. Spojrzała na Adama i zobaczyła podziw, czułość w jego oczach, które sprawiły, że serce jej się ścisnęło.

- To było fantastyczne, Lucindo - powiedział. "Dziękuję Ci." Wiedziała, że ​​to kiepska odpowiedź, ale nie miała pojęcia, jaka jest właściwa etykieta podczas omawiania swojego występu z mężczyzną, którego penis właśnie wytrysnął w twoich ustach. Nagle ogrom tego, co zrobiła, przedarł się przez jej zamglony umysł, a poczucie winy zalało ją jak wodospad, nasycając jej duszę.

Jej wcześniejsze drwiny z samej siebie na temat trollowania były tylko pustą gadaniną. Nie planowała tego robić, uprawiać seks z tymi mężczyznami, żeby ich ssać i pieprzyć. Ale… tak naprawdę to nie ona to zrobiła, prawda? Oni jej to zrobili. Chociaż nie wyglądało to na gwałt, czy naprawdę było to za obopólną zgodą? Adam pochylił się ku niej i pocałował ją, jego język znów wirował z jej. Ssała go, gdy jeszcze raz ścisnął jej pierś przez sukienkę.

Czy kobieta pocałowałaby swojego gwałciciela? zastanawiała się, po czym odrzuciła tę myśl. Nie została zgwałcona, wiedziała o tym. W końcu szarpała penisa Adama podczas ssania go, połykała jego ładunek, nawet wycisnęła ostatnią kroplę nasienia z jego penisa i zlizała ją. Nie, obmacywała go dobrowolnie, kochała się z jego kutasem. A jednak to, co się stało, nie wydawało się całkowicie zgodne.

A Randy'ego? To było inne, trochę bardziej jakby została zgwałcona. Ale nie mogła zaprzeczyć, że wbiła w niego swój tyłek, próbując wciągnąć w nią więcej jego kości. A orgazm, którego doświadczyła na jego penisie, był najpotężniejszym orgazmem w jej życiu.

Kiedy eksplodował w jej cipce, jej wnętrzności zdawały się topić, mieszając się z jego kremem. Jego krem. Jego sperma.

Jej oszołomiony narkotykami mózg nagle zarejestrował fakt, że nie założył prezerwatywy! Ojciec Ricky'ego Gillespiego przeleciał ją i wszedł w nią! Jej umysł wypełniła niesamowita, zniekształcona wizja dziecka z połową jej rysów, a połową rysów Ricky'ego. Zaczęła się trząść, źle się poczuła. „Czy możesz mnie podwieźć do domu, Adamie?”. Wydawał się wahać.

"Gdzie mieszkasz?". Powiedziała mu ogólny obszar. - Rany, sam nie wiem, Lucindo. To niezła jazda i jestem przeklęty. Nie stać mnie na zatrzymanie przez gliny.

Poza tym nie kupowałem benzyny po pracy. jeżdżę na oparach, a nie ma tu żadnej stacji otwartej o tej porze. Dlaczego nie wrócisz do mnie? Po prostu mieszkam za rogiem.

Rano kupię benzynę i odwiozę cię do domu.”. Była na to zła. Po tym, co dla niego zrobiła, z pewnością podwiezienie do domu nie było niestosowną zapłatą.

Zapłata? Co ona sobie myślała? To sprawiało, że brzmiała jak dziwka, zwykła prostytutka. „Dzięki, ale mogę wziąć taksówkę”. Rozejrzała się po podłodze taksówki.

„Gdzie jest moja torebka?”. „Twoja torebka? Nie widziałem jej. Zostawiłeś to w środku? Żołądek Lucindy opadł.

Nie pamiętała, kiedy ostatnio to jadła. „Nie wiem”. „Chodźmy sprawdzić”.

Weszli i rozejrzeli się po stole, gdzie usiedli, przeszukali strefę dla palących na tyłach i zapytali kelnera, który na nich czekał. Nic. „Nie wiem, co ci powiedzieć, Lucindo” – powiedział Adam.

Kiedy regulował rachunek, zastanawiała się, co powinna Musiała wrócić do domu. „Myślisz, że mógłbyś pożyczyć mi taksówkę, Adamie? Dwadzieścia, dwadzieścia pięć dolarów?”. Ponownie wyciągnął portfel z kieszeni na biodrze i otworzył go kciukiem. Zostały tylko cztery banknoty dolarowe. Wyglądał na zakłopotanego.

„Przepraszam. Wypłata jest dopiero w przyszłym tygodniu. - Może Randy - zaczęła, ale Adam potrząsnął głową.

- Jest spłukany. Kupiłam dziś wszystkie drinki. Rozejrzała się po barze po twarzach. Nie rozpoznała żadnej. Adam prawdopodobnie znał niektórych ludzi, ale nie mogła równie dobrze poprosić go o pożyczenie pieniędzy tylko po to, żeby mógł Pożycz jej go ponownie.

„Czy twój klucz od domu był w twojej torebce?", zapytał. Cholera! Nie pomyślała o tym. Nawet gdyby mogła dostać się do domu, jak by się tam dostała? Penny miała zapasowy klucz, ale ona i Greg byliby już w łóżku, a Lucinda nie chciała ich budzić, żeby po nią przyszli. W jej obecnym stanie nie chciała nawet, żeby ją widzieli. „Wracaj do mnie” Adam powiedział.

„Możemy sprawdzić tutaj ponownie rano, kiedy zatankuję. Może do tego czasu się pojawi.”. Spojrzała na niego podejrzliwie. „Jak zamierzasz zatankować za cztery dolary?”. Wydawał się zaniepokojony tym pytaniem.

„Mam firmową kartę kredytową. W pracy używam ciężarówki”. – Och – powiedziała, czując się głupio. Nie było innego rozwiązania. „Cóż… okej”.

Uśmiechnął. "Świetnie. Postawiłbym ci jeszcze jednego drinka, ale…". – Wiem – powiedziała. Wrócili do ciężarówki.

Randy spał, drzwi pasażera wciąż były otwarte. Adam musiał go obudzić, żeby go przenieść. – Wpadasz dziś do mnie, wielkoludzie? on zapytał. — Tak — powiedział Randy, oszołomiony, z na wpół przymkniętymi oczami. Lucindzie nie podobała się ta myśl.

„Czy masz dom, Adamie?”. "Mieszkanie.". "Dwie sypialnie?".

"Jeden.". Przyjrzała mu się uważnie. - Randy i ja możemy zająć łóżko. Ty możesz spać na kanapie - powiedział, jakby czytał jej w myślach.

To sprawiło, że poczuła się trochę lepiej. Adam podniósł mały patyk z asfaltu i zerwał gumę, którą Randy przykleił do białego przycisku na wewnętrznej framudze drzwi, który kontrolował wewnętrzne światło. Lucinda wsiadła do taksówki obok Randy'ego, a Adam podszedł do drzwi kierowcy. Jazda była krótka.

Adam mieszkał tuż obok. Lucinda zastanawiała się, po co w ogóle zadał sobie trud jazdy do Laredo Slima. Adamowi udało się obudzić Randy'ego i we trójkę weszli do trzypiętrowego budynku z czerwonej cegły. Mieszkanie Adama znajdowało się na poziomie piwnicy i było trochę zabałaganione, z brudnymi naczyniami w zlewie kuchennym i pustym pudełkiem po pizzy na stoliku do kawy przed wyglądającą na brudną brązową sztruksową sofą.

Podłoga laminowana wyglądała, jakby nie była zamiatana od dłuższego czasu i nie była myta od dłuższego czasu. Kilka ubrań leżało porozrzucanych wokół pary czarnych bokserek i poplamionej tłuszczem białej koszulki. Cała ta atmosfera sprawiła, że ​​Lucinda się wzdrygnęła. Mały telewizor stał na czerwonej plastikowej skrzynce po mleku pod ścianą, pod oknem.

Jedynym innym meblem w pokoju był szorstko wyglądający rdzawy fotel. Na dole było zimno, znacznie zimniej niż na zewnątrz, więc Lucinda otoczyła się ramionami, by odpędzić chłód. Adam pomógł Randy'emu wejść do sypialni i wrócił. „Jesteś gotowy do spania, czy chcesz pooglądać telewizję?”. – Jestem zmęczona – powiedziała.

„Ale jestem spragniony. Masz coś do picia?”. Adam posłał jej przepraszające spojrzenie.

„Żadnego alkoholu. Tylko woda. Przepraszam.”.

Nie potrzebowała więcej alkoholu, to było pewne. Wciąż czuła się lepsza niż Snoop Dogg podczas wieczornej imprezy. „Woda jest w porządku”.

Adam wypłukał szklankę ze zlewu i napełnił ją z kranu. — Dzięki — powiedziała. Przełknęła, jakby nie piła od tygodni.

Dreszcz przebiegł jej po plecach. „Masz dodatkowy koc, Adamie?”. Potrząsnął głową z tym samym przepraszającym spojrzeniem. "Przepraszam.

Właśnie dostałem jedną, a Randy owinął się w nią jak mumia. „Poduszka?”. „Jasne.” Poszedł do sypialni i wrócił z jedną, bez narzuty. „Możesz użyć mojej.

„. „Nie mogę wziąć twojego”. „Nie ma problemu”. Stali tam, patrząc na siebie przez kilka chwil.

„Dobranoc”, powiedział Adam. „Dobranoc”. Pstryknął lampą na ścianie- wyłączyła się i poszła do sypialni. Lucinda położyła się na sofie. Próbowała się ułożyć wygodnie, ale było jej zimno.

Potarła ręce i nogi, żeby je ogrzać, ale gdy tylko przeszła do następnej, poprzedniej znowu było jej zimno. Zwinęła się w kłębek, nogi podciągnęła do klatki piersiowej i objęła ramionami. Kiwała głową we śnie, ale wciąż śniła o tym, że jest na Antarktydzie w bikini. Rzucała się i kręciła przez kilka godzin, aż w końcu załamała się, musiałaby wczołgać się do łóżka z Adamem i Randym, by dzielić koc i spróbować wchłonąć trochę ciepła ich ciał.

Kiedy weszła do sypialni, zobaczyła, że przynajmniej łóżko było typu queen-size. Został przysunięty do drugiego końca pokoju, a Randy prawie przytulił się do ściany, przykryty brzegiem zielonego koca. Adam był w środku i udało mu się złapać trochę koca dla siebie.

Leżał na plecach, cicho pochrapując. Lucinda przeszła na palcach, podniosła koc i położyła się obok niego. Był nagi z wyjątkiem bokserek, więc trzymała się z daleka i próbowała przyciągnąć trochę koc do siebie, żeby mieć kawałek, ale niewiele jej to wyszło. Drżąc, przesunęła swoje ciało w stronę Adama, aż została przyciśnięta do jego boku, twarzą do niego. Z tej bliższej odległości mogła teraz zarzucić koc na ramię.

Powoli jej ciało zaczęło się rozgrzewać, wszystko z wyjątkiem stóp. Nadal były przemarznięte, ale nie chciała ich rozgrzewać na nogach Adama, bojąc się go obudzić. Rozsądnie smaczna jak na razie, zasnęła. Jej sny nie były spokojne. Dręczyły ją wspomnienia jej niewierności.

Emocje nie do pogodzenia były męką poczucia winy za zdradę Boba, ale także niezwykle satysfakcjonującą przyjemnością. Sen zacząłby się od ssania kutasa Adama i Randy'ego ruchającego ją, a ona czułaby się podekscytowana, cudowna. Ale potem sen zmieniał się w migotliwe obrazy filmowe, na których Bob pieprzy brunetkę z hotelu Propensa, jak on liże jej cipkę, ona ssie jego fiuta, a jej umysł ogarniają nocne koszmary.

Budziła się gwałtownie, powoli odpływała, a wizje zaczynały się od nowa. Śniła o całującym ją Adamie, jego języku drażniącym jej usta, kiedy otworzyła oczy. Twarz Adama zawisła nad jej twarzą. Całował ją.

Jego dłoń spoczywała na jej piersi, delikatnie ściskając. Zauważyła, że ​​zniknęła jej sukienka i majtki. Była naga przy nim, jęcząc, jej biodra kołysały się ze współczuciem z jego językiem w jej ustach.

Jego palce odnalazły zagłębienie jej pochwy i zaczęły gładzić fałdy. Czuła, jak soczy wokół nich i była zawstydzona zdradą swojego ciała. Kiedy jego kciuk nacisnął na jej łechtaczkę i zaczął powoli zataczać koła, jęknęła i uniosła biodra, próbując zwiększyć nacisk. Adam spojrzał na nią z miękkością w oczach.

– Daj mi swój język – powiedział. Wsunęła go do jego ust i zakręciła, a jej ciało eksplodowało w pełnych konwulsjach. "O Boże!" jęknęła, wykręcając się i rzucając, lawina rozkoszy przetoczyła się przez nią. Wciąż bawiąc się jej łechtaczką, Adam wcisnął w nią dwa palce i zaczął je nimi pieprzyć. Jej biodra szarpnęły się z łóżka, zataczając wściekłe kręgi.

Po tym, co wydawało się minutami, drżenie w końcu ucichło i opadła z powrotem. Adam pocałował ją delikatnie. „Chcesz, żebym cię przeleciał, Lucindo?”.

Wiedziała, że ​​to był punkt zwrotny. Do tej pory była w stanie wmówić sobie, że być może nic z tego nie było jej winą. Że była po prostu pechowym obserwatorem złapanym w wir zbiegów okoliczności. Że to możliwe, może nie prawdopodobne, ale przynajmniej możliwe, że wszystko, co się do tej pory wydarzyło, odbyło się bez jej zgody, wbrew jej woli. Ale jeśli będzie kontynuowała… Spojrzała w niesamowite niebieskie oczy Adama.

— Tak — powiedziała. „Pierdol mnie”. Pocałował ją ponownie i przetoczył się na nią, jego penis był sztywny przy jej monsie. – Włóż mnie do siebie – powiedział.

Sięgnęła między nich i chwyciła jego penisa. Było tak ciepło, tak gładko, tak twardo. Adam uniósł biodra, a ona włożyła głowę w szczelinę.

Opuścił się i pchnął w górę, a jego penis wsunął się w nią aż po rękojeść. „O Boże, Adamie” – jęknęła – „czujesz się tak dobrze”. „Twoja cipka jest taka ciasna, Lucindo”. Pieprzył ją powoli, obracając biodrami z boku na bok, w górę iw dół. Dobrze się w niej czuł.

Jego penis zdawał się wypełniać ją całkowicie, każdy najmniejszy zakamarek. Opuścił twarz i ponownie ją pocałował, poruszając językiem w jej ustach w synchronizacji z ruchami bioder. Lucinda pragnęła go całego, pragnęła, aby jego ciało zlało się z jej ciałem, aby stało się jednym. Zahaczyła swoje kostki o jego uda i mocno go przytrzymała, poruszając swoimi biodrami razem z jego biodrami, nieco nie w rytmie, więc jej unosiły się, gdy jego schodziły. Kiedy zakończył pocałunek, spojrzała na niego i zapytała nieśmiało: „Adam, czy mogę znowu włożyć język do twoich ust?”.

Uśmiechnął się. "Pokochałbym to.". Najpierw obrysowała zarys jego ust, drażniąc je językiem, a potem wcisnęła go między jego wargi i wbiła się w jego usta. Przesuwała po jego podniebieniu, badała wewnętrzną stronę jego policzków, flirtowała z jego językiem. Otoczył ją ramionami i przewrócił się na plecy, ich usta nadal były złączone, a jego kutas nadal tkwił w jej cipce.

Lucinda była zaniepokojona tym, że jest tak blisko Randy'ego i przewróciła oczami. Wciąż spał. Wyprostowała się na kolanach nad Adamem i zaczęła poruszać się w górę iw dół, do przodu i do tyłu.

Nigdy wcześniej nie kochała się w tej pozycji na kowbojkę, pomyślała, że ​​to się nazywa i odkryła, że ​​jej się to podoba. Dało jej to poczucie kontroli, władzy, jakby pieprzyła się z Adamem, a nie on z nią. Do tej pory była dość bierna, po prostu akceptując to, co jej robiono, ale w tej nowej pozycji przyjęła rolę agresora, odbijając się mocno od penisa Adama, próbując wejść w nią do ostatniego milimetra.

Za każdym razem, gdy na nią schodziła, ocierała się cipką o podstawę, a doznania na jej łechtaczce były słodką, odurzającą przyjemnością. Położył ręce na jej biodrach, po czym przesunął je w górę jej pleców i przyciągnął do siebie. Kiedy była wystarczająco blisko, przywarł ustami do jej prawej piersi, wymachując językiem sutek. – O Boże – westchnęła.

„Tak. Ssij mi cycki”. Przerzucił się na jej lewy, obmywając go dokładnie, ssąc i skubiąc ciało. Przyciągnął ją niżej do pocałunku, a gdy ich języki znów się pojedynkowały, była zaskoczona, czując, jak jego palec przesuwa się po jej odbycie.

Była mokra i lepka, a ona zastanawiała się, dlaczego. Kiedy wsunął się w jej tyłek, cofnęła twarz i powiedziała: „Nie, Adamie, proszę!” Jej wzrok padł na Randy'ego. On poszedł! Obejrzała się za siebie i była zszokowana, widząc go przykucniętego, prawą ręką ściskającego penisa, palcem wskazującym lewej ręki w jej pośladku.

– Randy, nie mogę – powiedziała. „Proszę, nie”. Uśmiechając się, wyciągnął palec i splunął na jej odbyt. – Randy, nie! - krzyknęła, ale wtedy Adam znów ją pociągnął i wepchnął język do jej ust.

Poczuła mocny ucisk, a potem straszny ból. Oderwała usta od ust Adama i obróciła głowę. „Proszę, Randy, nie!” Była przerażona, widząc, że tylko jego kutas był w jej tyłku.

Miała wrażenie, że wzięła wszystko. Adam ponownie przyciągnął ją w dół i mocno przytulił do swojej klatki piersiowej, szepcząc jej do ucha: „Ćśś, ćśś”. „Adam, nie mogę!”. „Będzie dobrze.

Po prostu zrelaksuj się. Płyń z prądem”. Iść z prądem? pomyślała Lucinda. Prąd zawsze spada.

Do ścieku. Do rynny. Randy chwycił ją w talii, wbijając paznokcie jak szpony. Z byczym stęknięciem rzucił się do przodu, a mózg Lucindy zdawał się eksplodować.

Deszcz iskier zalał jej pole widzenia i całe jej ciało zadrżało. Ból był niesamowity, okropny, nieubłagany. Randy mocno pieprzył ją w dupę, uderzając miednicą w jej pośladki. Za każdym razem, gdy chował w niej swojego kutasa, myślała, że ​​zwymiotuje.

Biodra Adama kołysały się pod nią, jego kutas wchodził i wychodził z jej cipki. Randy pochylił się nad jej plecami i chwycił jej piersi, ściskając je, szczypiąc sutki. Ból i przyjemność były nie do zniesienia i Lucinda bała się, że zemdleje. - Jestem blisko - mruknął Randy, okładając ją mocno.

– Ja też – powiedział Adaś. „Chodź po nas, Lucinda. Chodź na nasze fiuty”. – O Boże – jęknęła, a jej twarz ściągnęła się z rozpaczy.

Czy ona naprawdę mogła przyjść w ten sposób? Doznania były tak różne, tak zagmatwane, że nirwana i piekło zmieszały się ze sobą. Potem poczuła mrowienie w cipce, trzepotanie w brzuchu. Jej orgazm wstrząsnął nią jak pociąg towarowy, kołysząc ją do głębi.

Jej ciało trzęsło się w niekontrolowany sposób, piersi podskakiwały w dłoniach Randy'ego. Jęki wydobywały się z jej ust niekończącym się strumieniem. "Pierdolić!" Randy płakał i czuła się, jakby w jej odbycie eksplodowała płynna bomba.

Adam pociągnął jej głowę w dół i ponownie włożył język do jej ust, a jego biodra mocno uniosły się z łóżka. – Jezu, Lucindo – jęknął. „Sprawiasz, że dochodzę”. Poczuła, jak jego nasienie wbija się w nią, gejzer mokrego ciepła zalewający jej łono. Obaj mężczyźni kontynuowali ruchanie jej krótkimi pociągnięciami, kołysząc jej ciałem między sobą.

Mimo wcześniejszego chłodu pot spływał z niej strumyczkami. Piżmowy zapach seksu wypełnił jej nozdrza. Randy opadł na plecy, ciężko dysząc. Czuła, jak jego penis wciąż pulsuje w jej tyłku. Adam też z trudem łapał powietrze, oczy miał zamknięte, a jego lewe ramię było na nich ułożone.

– To było cholernie intensywne – powiedział. – Kurwa, racja – zgodził się Randy. Z ręką na jej głowie, odwrócił twarz Lucindy do swojej i wepchnął jej język do ust. Miał smak dymu, był nieświeży i prawie się zakrztusiła. Ale szybko się otrząsnęła i poruszyła własnym językiem o jego.

- Jesteś cholernie gorąca - powiedział. Zsunął się z niej i przewrócił na plecy. Adam obrócił się na bok w jego stronę, a Lucinda upadła między nimi.

Podciągnęli koc i przytulili się do niej, pieszcząc jej piersi i całując w policzki. Czuła, jak ich nasienie wycieka z niej, mocząc łóżko pod nią. Czuła się brudna, tania. Zamknęła oczy i próbowała zapomnieć o tym, co się stało, ale to wracało, karząc jej mózg. Była bliska płaczu, ale nie chciała płakać, nie z tymi mężczyznami obok niej.

Wciąż pijana i naćpana, obserwowała cienie poruszające się w pokoju, przybierające formę, a następnie rozpuszczające się.

Podobne historie

Stary przyjaciel

★★★★★ (< 5)

Moja dziewczyna wychodzi do klubu nocnego. Mam niespodziankę, kiedy idę po nią od starego przyjaciela.…

🕑 39 minuty Oszukiwanie Historie 👁 13,998

Moja dziewczyna ma na imię Louisa. Ma pięć stóp i sześć cali wzrostu, drobną ramę w rozmiarze 6/8 i piersi. Ma długie ciemnobrązowe włosy, które często nosi prosto. Ma także…

kontyntynuj Oszukiwanie historia seksu

Nudne seminarium zamienia się w gorący czas dla dwóch nieznajomych!

★★★★(< 5)

Nudne profesjonalne seminarium staje się ekscytującym wydarzeniem dla dwóch nieznajomych.…

🕑 19 minuty Oszukiwanie Historie 👁 6,945

Powolnie wychodzi przez drzwi, jedzie do centrum kongresowego i znajduje miejsce parkingowe. Wchodzi do sali seminaryjnej, znajduje kilka pustych miejsc i siedzi w jednym. Nawet nie rozgląda się po…

kontyntynuj Oszukiwanie historia seksu

Trzy dziwki z prezentu walentynkowego: 11:00

★★★★★ (< 5)

Długo spóźniony pocałunek walentynkowy zamienia się w krach.…

🕑 15 minuty Oszukiwanie Historie 👁 2,698

Rob właśnie wyszedł spod prysznica, gdy zadzwonił telefon. To była jego żona. Chciała wiedzieć, co robi, a on musiał ugryźć się w język, żeby nie powiedzieć, że właśnie skończył…

kontyntynuj Oszukiwanie historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat