Piekący ból serca jest często wynikiem zdrady i oszustwa, ale.…
🕑 47 minuty minuty Oszukiwanie HistorieCZĘŚĆ TRZECIA Z TRZYNASTYCH. ROZDZIAŁ 5: Był w swoim biurze. Minął cały rok, odkąd ostatni raz słyszał o swoim starym przyjacielu. Nie rozwodził się nad tym zbytnio, już nie. To było coś, pomyślał Rodney Pollard.
Ale w tej chwili myślał o Jimmym. Nie można było uratować świata. A niektóre rzeczy zostały zapisane w gwiazdach. Wyglądało na to, że jego stary kumpel został skazany na bycie częścią tej masy ludzkości, która będzie żyła życiem cichej desperacji, przepraszając Thoreau.
— Panie Pollard, jest tu ktoś, kto chce się z panem widzieć — powiedział głos przez interkom. „On nie jest umówiony”. — Wyjdę — powiedział. Mało kto przychodził do tego biura bez zaproszenia.
To nie było takie biuro. 99% jego działalności było online i bezosobowe. W miarę regularnie spotykał się z prawnikami i ludźmi z branży nieruchomości, ale nigdy bez umówionych spotkań. Wychodząc z biura, zobaczył twarz, którą rozpoznał.
- Sammy'ego? powiedział: „To jest niespodzianka”. „Tak, panie Pollard, musiałem się z panem zobaczyć. To znaczy, jeśli ma pan wolną chwilę. Jestem w trakcie dostawy i byłem w pobliżu, więc postanowiłem sprawdzić, czy nie mógłby pan poświęcić mi kilku minut” — powiedział Sammy . „Strażnik na dole powiedział, że będzie w porządku, jeśli wejdziemy na górę”.
– Oczywiście – powiedział. „Chodź do mojego gabinetu”. – Denise, wstrzymaj moje telefony – powiedział. Obaj mężczyźni udali się do gabinetu mężczyzny.
Potężny mężczyzna zajął miejsce za biurkiem. Jego gość zajął miejsce naprzeciwko niego, tak jak wskazał mężczyzna. „Więc zgaduję, że masz jakieś informacje o naszym przyjacielu” - powiedział Rodney. Był pewien, że mężczyzna to zrobił. „Tak, proszę pana, i to nie jest dobre.
Robiłem dostawy do centrum i widziałem go. Zobaczyłem go, zatrzymałem się i poszedłem z nim porozmawiać, ale zmieniłem zdanie. Postanowiłem najpierw porozmawiać z tobą, tak jak obiecałem” – powiedział Sam.
„Sam, czy wszystko z nim w porządku?” – powiedział Rodney. „Tak i nie” – powiedział Sammy. „Najwyraźniej nie jest ranny ani nic takiego, ale najwyraźniej jest załamany Człowiek. Jest na ulicy, wpada w poślizg i nie wygląda zbyt dobrze.
Twarz drugiego mężczyzny opadła. „Ulica! Pieprzona ulica!”, powiedział Rodney. „Tak, proszę pana, widziałem, jak wchodził do jadłodajni Armii Zbawienia. Wyglądał na dość obdartego” – powiedział Sam. „Nie rozmawiałeś wtedy z nim?” – powiedział Rodney.
„Nie, nie, tak jak powiedziałem, miałem zamiar, ale zmieniłem zdanie. Bałem się, że mnie zdmuchnie albo, cóż, coś w tym stylu – powiedział. Drugi mężczyzna skinął głową. „Masz na myśli kuchnię na Main?”, powiedział Rodney.
„Tak, to ta. Domyślam się, że prawdopodobnie kręci się po okolicy” – powiedział Sammy. „Tak, tak, to ma sens”.
„Słuchaj, postaram się zobaczyć z tym mężczyzną. Mam mu do przekazania kilka ważnych wiadomości. Musi się tylko wyprostować i dojść do siebie” – powiedział Rodney Pollard.
„Nic mi na tym nie wiadomo, panie Pollard. Jest całkiem przygnębiony. Od tamtej pory, dobrze od tamtego czasu.” powiedział Sammy.
„Tak, tak, wiem, co mówisz”, powiedział. nic nie słyszałem. To dużo znaczy. Jeśli jest coś, co mogę dla ciebie zrobić, po prostu daj mi znać – powiedział.
zrobić. „Nie mogę w to uwierzyć. Rozmawiałem z Jenną kilka dni temu i powiedziała, że jego bycie na ulicy może być możliwe, ale po prostu ją zdmuchnąłem; Po prostu nie mogłam uwierzyć, że coś takiego może być prawdziwe” – powiedziała Claire.
„Cóż, uwierz w to, to jest prawdziwe. Znajdę tego człowieka i włożę mu to dość mocno” - powiedział Rodney. - Pójdziemy razem - powiedziała Claire. „Muszę tam być, aby skopać mu tyłek w szkole średniej.
Facet musi po prostu, cóż, być męskim!”. - Okej, nie jestem pewien, czy nasza obecność tutaj to dobry pomysł, ale może tak. W każdym razie, zróbmy to - powiedział.
Główna ulica była wąska, miała może cień mniej niż cztery mile długości. Była to jedna z najwcześniej rozwiniętych ulic w głównej części Los Angeles. Teraz znajdowała się w kryzysie ekonomicznym.
Bezdomni i ogólnie biedni widzieli w nim schronienie. Armia Zbawienia miała tam swoją kuchnię, a jej kaplica również znajdowała się zaledwie kilka przecznic dalej. Znalezienie ich człowieka nie powinno być problemem.
Ale okazało się, że tak. Krążyli po okolicy od prawie godziny. Nie widzieli ani śladu mężczyzny. Narastała frustracja.
„Spróbujmy w kuchni. Od tego powinniśmy zacząć” – powiedziała. „Mam na myśli to, gdzie Sam powiedział, że go widział, prawda?”. – Tak, chyba masz rację. Ale jest 15:00.
Wątpię, czy będzie teraz w kuchni – powiedział. „Może nie, ale może ktoś, kto tam pracuje, może wiedzieć, gdzie szukać” – powiedziała. Pokiwał głową.
— Tak, chyba ma to sens — powiedział. Zawrócił swoim nowiutkim cadillakiem i przejechał pół mili z powrotem ulicą do kuchni Armii Zbawienia. Wjechali na parking za potężną budowlą i weszli do środka.
Kilku mężczyzn i kobieta z małym dzieckiem siedziało przy metalowych składanych stolikach ustawionych wokół przestronnej jadalni. Strefa obsługi była w tym momencie zamknięta, chociaż jeden z pracowników wydawał się przygotowywać posiłek, prawdopodobnie na wieczorny ruch, pomyślała Claire. Armia wykonała wiele dobrej roboty dla pielgrzymów w desperacji.
„Zapytajmy tego faceta za kontuarem” – powiedziała Claire. Przeszli przez pokój. Rodney Pollard machnął ręką, by zwrócić na siebie uwagę mężczyzny za ladą, który wydawał się bardzo pochłonięty załatwieniem wszystkiego.
– Panie, czy możemy z panem chwilę porozmawiać? - powiedziała Claire, w końcu zwracając na siebie uwagę mężczyzny. „Nie serwujemy do 17:00” – powiedział mężczyzna. — Nie, nie — powiedział Rodney.
„Szukamy przyjaciela”. Kelner spojrzał na niego podejrzliwie. "Przyjaciel?" powiedział.
— Tak — powiedziała Claire. Wyjęła z torebki zdjęcie i podała je mężczyźnie, żeby mu się przyjrzał. Mężczyzna spojrzał na nią i oddał jej.
„Tak, znam tego gościa. Czasami przychodzi tu na śniadanie. Serwujemy tu śniadania i kolacje, bez lunchu, za mało funduszy. Nigdy jednak nie przychodzi na obiad, nie wiem dlaczego” – powiedział kelner. – Kiedy go ostatnio widziałeś? powiedziała Claire.
„Kilka dni temu. Ale było zimno. Wielu facetów próbuje znaleźć miejsce do przesiadywania tam, gdzie jest cieplej, wiesz, co mam na myśli?” powiedział. Rodney Pollard skinął głową.
„Wciąż muszą jeść, prawda?”. „Oni znajdują sposób. Wiem, że to nie ma sensu. To znaczy, jest tu ciepło, ale kiedy jest zimno, faceci i niektóre kobiety po prostu nie lubią się ruszać.
Wiesz, co mam na myśli?” powiedział. Rodney podziękował mężczyźnie i razem z Claire wrócili do samochodu. – Znajdziemy go – powiedział Rodney. Jeśli jest w mieście, gdziekolwiek w mieście, znajdziemy go.
„Musimy, Rod, musimy”, powiedziała Claire. Mężczyzna tylko skinął głową. „Więc Don, znajdź tego faceta, dobrze?” powiedział Rodney . "Będę.
Rod, znalezienie faceta może zająć trochę czasu. Faceci, którzy kłócili się przez jakiś czas, nie zostawiają śladów na papierze. Ale znowu, jeśli nadal jest w centrum, nie powinno to zająć zbyt długo” – powiedział Donald PI.
„Dobra, dobra, po prostu daj z siebie wszystko. Mamy bardzo dobry powód, by chcieć znaleźć tego faceta i jest to dla jego dobra nawet bardziej niż moje czy Claire, okej – powiedział. – Okej, masz – powiedział – Zajmuję się tym. Dwaj mężczyźni rozstali się, jeden polował, drugi czekał.
Wjechał na parking budynku ich mieszkania i westchnął z frustracją. Cierpliwość nie była mocną stroną Rodneya Pollarda, nie, ale cierpliwość była na razie wymagana. Donald znalazłby swojego mężczyznę, ale miał chore przeczucie, że może to zająć trochę czasu i tyle.
„Więc masz w tym Dona”, powiedziała Claire, gdy jej mężczyzna wszedł do kuchni. wiedział, że tego dnia miał spotkanie z ich przyjacielem. „Tak, jest w tym i znajdzie go.
Ale kiedy jest pytanie – powiedział, kładąc teczkę na kuchennym blacie. Skinęła głową ze zrozumieniem. – Dobrze, więc teraz chyba poczekamy. Niezależnie od tego, kiedy go znajdzie, nadal mamy mały problem, jak sobie z tym poradzić. Chłopcze, to będzie niezła scena, kiedy dowie się, że jest tatusiem, który nigdy nawet nie widział swojego dziecka.
Mam na myśli scenę” – powiedziała. „Ja też jestem jej tatusiem, nie zapominaj” – powiedział. Przybrała zszokowaną minę.
„O rany!” – powiedziała. „Kochanie, oczywiście, że jesteś. Nigdy nie myślałam o tobie inaczej i wiesz o tym. - Tak, chyba - powiedział.
- Jesteś najlepszym tatusiem na świecie - powiedziała, podchodząc do niego i całując go. - Mam na myśli najlepsze. Nasz przyjaciel jest dawcą nasienia i zobaczy swoje dziecko, i mam nadzieję, że chce. Ale jeśli chodzi o to, kto jest prawdziwym tatusiem, to ty.
„Kochanie” – powiedział. „Jest jeszcze jeden potencjalny problem, o którym nie rozmawialiśmy zbyt wiele”. „Problem?”, powiedziała. „Tak, ona nic o tym nie wie.
Jest za mała, żeby jej to wytłumaczyć. Ale w pewnym momencie będzie musiała o wszystkim wiedzieć. Nie ma jeszcze sześciu lat i jakby Powiedziałem, że jest za młody, żeby to wszystko zrozumieć, ale może chcieć nazywać się tatusiem. Może chcieć. Cholera, nie wiem, czego on będzie chciał" - powiedział.
„Tak, dopóki nie będziemy w stanie usiąść z nim i rzeczywiście przeprowadzić z nim spójnej rozmowy, po prostu nie będziemy mieli sposobu, aby wiedzieć, jak poradzić sobie z sytuacją. Ale Larabee powiedział, że jesteśmy w większości pewni niezależnie od poziomów, więc kieruję się jego oceną. Będziemy hojni dla naszego Jimmy'ego.
Do diabła, cały czas staraliśmy się być hojni dla niego. Ale ta sytuacja będzie wymagała od nas trochę finezji, " powiedziała. „Cholernie prosto”, powiedział, „cholernie prosto!”. Obaj mężczyźni siedzieli tam, gdzie zwykle siedzieli, odchylając ich do tyłu. – Hej, Jackie, jeszcze jedna runda tutaj, dobrze? - powiedział na tyle głośno, żeby zalotne małe potomstwo Wenus mogło usłyszeć i zrozumieć.
„Więc rozmawiałeś z nimi, powiedziałeś im, czego się dowiedziałeś” - powiedział Henry. „Nie oni, tylko facet, Pollard, ale tak, powiedziałem mu, że będę ich informował, więc mam” – powiedział Sammy. Jego przyjaciel skinął głową.
— Co myślisz, że zrobią? powiedział Henryk. „Znajdą go, porozmawiają z nim, może przekonają go, żeby wziął swój tyłek w garść. Facet musi nadążyć za programem. Nie może tak po prostu wałęsać się w kółko w nieskończoność.
Żadna kobieta nie jest warta tyle bólu” powiedział. „Będziecie prowadzić rachunek, czy mam po prostu kontynuować zbieranie dla każdej oddzielnej rundy” - powiedział Jackie. „Tak, tak, biegnij”, powiedział Henry, „będziemy tu trochę”. Dziewczyna skinęła głową, odwróciła się i odnotowała swój wybór w notatniku obok kasy za barem. Przeszła w dół baru i dała im drugą kolejkę.
„Tak, musi to zebrać. Dobrze zrobiłeś, wyłapując oszustów” — powiedział Henry. „Na pewno nie mogą zrobić nic gorszego niż my, próbując zmusić faceta do robienia rzeczy dobrze”.
„Może być tak, że przez ostatni rok nieco złagodniał” — powiedział Sammy. „Mam na myśli, że jeśli kręcił się w kuchni Armii Zbawienia i może w kaplicy, mógł znaleźć religię lub coś. Jezu, mam taką nadzieję. Musi znaleźć wsparcie nie tylko od ciebie i ode mnie”.
Drugi mężczyzna się roześmiał. „Cóż, zdarzały się dziwniejsze rzeczy niż człowiek, który znalazł Jezusa, aby ocalić się przed samym sobą. To znaczy, o tak!” powiedział Henryk.
— Tak, tak — powiedział Sammy. „Ale kto wie, może masz rację. Mam taką nadzieję. Jest moim przyjacielem, wspierał mnie kilka razy na przestrzeni lat.
Chcę, żeby przeżył, naprawdę. I z tego, co widziałem, kiedy patrzyłem, jak odchodzi do tej kuchni któregoś dnia, nie radzi sobie zbyt dobrze, wcale nie za dobrze. „Cóż, wszystko, co możemy zrobić, to najlepsze, co możemy zrobić. Mężczyzna musi sam wykonać niektóre ciężkie prace; nie możemy tego robić tylko my” - powiedział Henry. „Masz rację.
Ale kobiety trzymają nas za krótkie włosy i nic nie możemy na to poradzić” — powiedział Sammy. — Słyszę — powiedział Henry. „Wiesz, właśnie wpadłem na pomysł” — powiedział Sammy.
"Pomysł?" powiedział Henryk. „Tak, tutaj gadamy o tym, że chodzi do kościoła iw ogóle. Ale cóż, tak naprawdę nie wiemy, czy on jest, czy ma, cokolwiek; ale jeśli nie, może moglibyśmy to zorganizować, żeby to zrobił.
Albo jeszcze lepiej niech zaprosi go jakiś facet z kościoła. Co myślisz? powiedział Sammy. „Znalazł go!” powiedział Rodney. Spojrzała na niego; jego wiadomość została zarejestrowana, wydała z siebie niezrozumiałe dźwięki. „Mój Boże, a raczej dzięki Bogu!” powiedziała.
„Tak, to była ciężka wyprawa. Najwyraźniej faktycznie wyjechał z miasta. Najwyraźniej on i kilku innych nieszczęśliwych facetów pojechało do Littleton. Wydaje mi się, że tam są lepsze miejsca do schronienia, to słowo, które Donald przeszedł do mnie. Ale teraz wszyscy trzej wrócili.
W pewnym sensie pilnują się nawzajem, jeśli Don ma rację. W każdym razie mam lokalizację. Możemy tam pojechać jutro ", powiedział. – Och, tak – powiedziała. „Gdzie dokładnie mieszkają; mam na myśli teraz?”.
– Na parkingu dla ciężarówek w pobliżu Trzeciej i Głównej. Sześć lub osiem przecznic od kuchni. Mieszkają na tyłach krytego doku załadunkowego. Don mówi, że działają jako nieoficjalna, nieopłacana ochrona brygadzisty.
Brygadzista jest byłym więźniem który sam był kiedyś na ulicach. Don rozpytywał w okolicy i to on dał mu cynk, gdzie znaleźć naszego faceta" - powiedział. „Mój o mój, więc to jest to”, powiedziała, „prawie trzy lata”. „Tak, to jest to i jestem zdenerwowany” - powiedział. Skinęła głową na zgodę.
Byli wcześnie, bardzo wcześnie; było trochę po 6:00; słońce jeszcze nawet oficjalnie nie wzeszło, chociaż blask jego zbliżającego się nadejścia całkiem dobrze oświetlał ich otoczenie. Zaparkowali sto metrów dalej od kuchni. Odchylił się do tyłu i sączył parujący płyn. Trzymała swoją, jakby chciała ogrzać swoje dłonie. „Jeśli przyjdzie tu coś zjeść, nie powinno czekać zbyt długo” – powiedział.
— Jak to zrobimy? powiedziała. „Kochanie, tak jak planowaliśmy. Poczekamy, aż wejdzie. Daj mu kilka minut na zdobycie jedzenia, a potem wejdź za nim do środka i złap go między nami” – powiedział. „Mam nadzieję, że poranny pośpiech zostanie opóźniony na tyle długo, że będziemy mogli przedstawić naszą sprawę, a potem, jeśli istnieje Bóg, wszyscy, wszyscy troje, wrócimy do domu”.
„A jeśli odmówi pójścia z nami do domu, co, szczerze mówiąc, wydaje mi się równie prawdopodobne, jak nieuwzględnienie informacji, którymi będziemy się z nim dzielić” – powiedziała Claire. – W takim razie to plan B – powiedział. „Spiszemy go na straty i zajmiemy się naszym życiem. Koniec z tym przygnębionym życiem, czekając, aż ten mój niegdysiejszy brat krwi i twój były mąż pozbiorą to do kupy”.
Skinęła głową. - Okej, myślę, że to najlepsze, co możemy zrobić - powiedziała. „Tak, tak jest” - powiedział - „i tym razem mam to na myśli”. „Kocham cię Rodney. Jesteś dobrym człowiekiem” – powiedziała.
„I ja też cię kocham, moje serce, nigdy w to nie wątp” – powiedział. Uśmiechnęła się i przytuliła do niego. Podniósł lornetkę do oczu i spojrzał przez nie.
— To on — powiedział. – I wygląda na kurewsko wychudzonego i niechlujnego. Proszę, spójrz – powiedział. Podał jej lornetki.
– O mój Boże – powiedziała. „Wygląda żałośnie. Za nim podąża kilku facetów, ale blisko, musi być jego wsparciem”.
Pokiwał głową. – Tak, to prawdopodobne – powiedział. Patrzyli, jak trójka mężczyzn wchodzi do środka konstrukcji.
Inni mężczyźni i kilka kobiet zdawali się nagle zmaterializować znikąd, nie było ich dużo, ale w każdym razie całkiem sporo. „Rod, pozwól mi zrobić to sam. Do zobaczenia”. ona zaczęła. Spojrzał na nią z ukosa.
– Okej – powiedział w końcu. „Ale jeśli jesteś tam przez dłuższy czas”. „Tak, więc przyjdź i uratuj mnie” – powiedziała.
„Podjechał samochodem bliżej drzwi. Wysiadła i weszła do środka. Była ubrana odpowiednio do tego potencjalnego spotkania, nie ma sensu ucierać nosa swoim dobrobytem miejscowej klienteli.
Dostrzegła swoją zdobycz siedzącą pod przeciwległą ścianą przy czteroosobowym stole. Urny z kawą znajdowały się zaledwie kilka stóp od miejsca, w którym siedział. Miała na sobie czapkę i okulary przeciwsłoneczne.
Podjęła decyzję, że kupi filiżankę kawy jako rekwizyt na spotkanie ze swoim byłym. Mogła Powiedz, że jej nie zauważył, chociaż była w tym momencie zaledwie kilka stóp od niego. Z kawą w dłoni, zajęła miejsce tuż obok niego przy małym stoliku.
„Co ty tu kurwa robisz, Claire? Nie mamy już ze sobą nic wspólnego – powiedziałam. Ups, zauważył ją. Mam dość twoich niespodzianek, a twoja obecność tutaj, to znaczy tutaj, jest upokarzająca - powiedziałem - to znaczy upokarzająca! Więc wypierdalaj stąd i idź na lunch z kawiorem i kilka martini ze swoimi bogatymi kumplami. Nie dorównuję twoim standardom”.
„Och, Jimmy, nie jestem tutaj, aby ci wszystko utrudniać, naprawdę nie jestem” – powiedziała. „Ale tęskniłam za tobą, oboje i muszę z tobą porozmawiać. To ważne.".
„Co, potrzebujesz ode mnie dawcy nerki? Jeśli nie, nie jest to dla mnie wystarczająco ważne, abym się tym przejmował” – powiedziałem. „Nie, jest większy, dużo większy” – powiedziała. „Ale to, że byłbyś skłonny poświęcić dla mnie nerkę, wiele mówi i doceniam to.” Nie uśmiechnęła się na jej improwizowaną próbę komedii, podobnie jak on.
Miała jednak teraz jego niepodzielną uwagę. „Jimmy, wiesz, że mam córkę, prawda?” powiedziała. – Oczywiście – powiedziałem. „Dostałem tę informację z ust mojego byłego najlepszego przyjaciela.
I co z tego? Mam nadzieję, że jesteście szczęśliwi”. „Tak, cóż, jest coś, o czym musisz wiedzieć. Coś, co on i ja odkryliśmy po tym, jak zniknąłeś z radaru prawie dwa lata temu, a właściwie trwa to już trzy lata” – powiedziała.
„Więc, co mam wiedzieć? Szczerze mówiąc, mam gdzieś ciebie i twoją rodzinę, tak samo jak ty nie dbasz o mnie!”. W tym momencie przy stole pojawiło się dwóch innych mężczyzn, przerywając ich rozmowę. - Jimmy - powiedział wyższy z dwóch intruzów. – Tak, Mack, Roy, to jest Claire, moja była – powiedziałam.
Dwaj faceci wpatrywali się w siebie przez krótką chwilę. – Och, w porządku – powiedział Roy. – Damy wam dwie minuty. Dwaj mężczyźni postawili swoje talerze na stole w pewnej odległości po drugiej stronie pokoju.
– Miło z ich strony – powiedziała. „Tak, to mili faceci”, powiedziałem, „o wiele milsi niż ty lub mój były najlepszy przyjaciel”. „Jimmy, faktem jest, że musisz dbać o naszą rodzinę.
Musisz, ponieważ jesteś jej członkiem na więcej niż jeden sposób. Jimmy, jesteś biologicznym ojcem Rebeki” – powiedziała. Podnosiłem filiżankę kawy do ust, ale nigdy nie zaszło to tak daleko. Moja ręka z kubkiem wciąż w nim była zamrożona w czasie i przestrzeni. Gapiłem się.
Opuściłem filiżankę bardzo powoli. "Co powiedziałeś?" Powiedziałem. – Jesteś tatusiem – powiedziała. – Do diabła, mówisz – powiedziałem.
„To nie jest coś, z czego ktokolwiek mógłby żartować, sport, i wiesz o tym. Chcieliśmy ci powiedzieć od dłuższego czasu, ale nigdzie cię nie było; cóż, aż do teraz” – powiedziała. - Gdzie jest mój były najlepszy przyjaciel - powiedziałem. „Jimmy, niezależnie od tego, co myślisz, nadal jest twoim najlepszym przyjacielem.
Poświęciłby dla ciebie tę nerkę, gdybyś jej potrzebowała” – powiedziała. „Tak, a przy okazji ukraść mi żonę i rodzinę. Nie, dziękuję za nerkę. Wolę umrzeć” — powiedziałem. „Jimmy, twoje dziecko, nasze dziecko, ma prawie sześć lat.
Musisz ją poznać. Wiem, że to szok. Jak mogłoby tak nie być.," powiedziała. – Mówisz, że tatuś. Ale nadal będziesz mieć przy sobie dziecko, prawda.
Spotkałbym się z nią i to by było na tyle. Potem wracam tutaj, a ty jesteś gdziekolwiek jesteś, i to jest rzeczywisty długi i krótki, używając twoich słów – powiedziałem. "Nie!" nie do końca krzyczała. Kilka głów odwróciło się i zauważyło ich.
„Nie zostaniesz odsunięty na bok, jeśli naprawdę tak myślisz. Zajmiesz swoje miejsce w jej życiu, tak jak prawdziwy tatuś, którym jesteś. Oboje, Rod i ja, chcemy tego dla niej i dla ciebie. Uwierz mi, mówię poważnie, proszę pana.
„Nie mam pieniędzy, nic. Daję sobie radę i to mi wystarcza. Co do spotkania z małą dziewczynką, nie wiem. Nie przepadam za żadnym fałszywym ojcostwem. Wiem na pewno, że Zawsze byłbym na drugim miejscu za dupkiem, który mi cię ukradł, a samo to nigdy nie pozwoliłoby mi przebywać z wami.
„Po prostu śniłbym o byciu z nią, pójściu z nią do zoo, pomagając jej w odrabianiu lekcji, tatusiu. Ale jestem pewien, że widzisz, że tak by się nie stało; Jestem cholernie biedny. Więc dzięki, ale nie dzięki – powiedziałem. – Jimmy, to jedna z rzeczy, o których Rod i ja chcemy z tobą porozmawiać, jeśli chcesz.
„Chcesz robić te rzeczy ze swoim dzieckiem, naszym dzieckiem? Zrobimy to. Tak, Becca zostanie z nami; jestem jej matką. Ale to nie znaczy, że nie możesz tam być i robić wszystkiego z tych rzeczy, które wymieniłeś i nie tylko. Panie, tego właśnie chcemy, Rod i ja, żebyś to zrobił, abyś był w stanie to zrobić.
Wiem, że będziesz się ze mną ostro kłócił, ale faktem jest, że oboje potrzebujemy, żebyś robił z nią te rzeczy. Chcemy, żeby Cię poznała i wzrastała w Tobie miłość. I tak, zanim zapytasz, nazywa Rodneya tatusiem. Z biegiem czasu ona w końcu też będzie nazywać cię tatusiem. Wiele dzieci ma dwie mamy lub dwóch ojców.
Rebecca też będzie - powiedziała Claire Pollard. - Chcę porozmawiać z tym dupkiem - powiedziałam. Nie byłam miła, ale to była pętla, w którą nie wyobrażałam sobie, że zostanę rzucona. Mówisz, że był?”.
„Jest w samochodzie zaparkowanym na końcu ulicy”, powiedziała. „Masz komórkę?” Powiedziałem. „Oczywiście”, powiedziała.
„Zadzwoń do niego. Powiedz mu, żeby tu przyszedł. On widząc mnie w takim stanie, cóż, do diabła, trochę dodatkowego upokorzenia nie będzie miało większego znaczenia. Zmarszczyła brwi, ale wyjęła komórkę z torebki i wykonała połączenie. „To zajmie kilka minut,” powiedziała, chowając komórkę do kieszeni.
Popijaliśmy kawę. Nie jadłam i nie chciałam, ale zaczynałam być głodna. Rano nigdy nie byłam aż tak głodna. Na wpół głodna w rzędzie przyzwyczaiłam się żebym nie jadła tak dużo.
Od czasu upadku z wyżyn klasy średniej schudłam jakieś czterdzieści funtów. Nadal miałam 5,6 metra, ale teraz ważyłam 120, według wagi na monety w supermarkecie. chociaż czułem się dobrze, Slim miał swoje zalety, a ja byłem szczupły, okej, chudy.
Zauważyłem go pierwszy. Był ubrany o wiele lepiej niż jego żona. Dopiero teraz zauważyłem, że była ubrana trochę biednie, jak w biedzie bez pieniędzy. Uśmiechnąłem się, to musiało być dla mnie.
Wiedziała, gdzie mnie znaleźć, więc musiała znać mój status finansowy. Starała się nie pocierać mojego nie sie w tym. On z drugiej strony nie miał takich skrupułów. "Uśmiechasz się.
Czy mogę to uznać za dobrą rzecz?”, powiedziała. Nie odpowiedziałem jej; jaki byłby sens. Podszedł do nas. „Cześć Jimmy”, powiedział.
„Zaprosiłeś mnie tutaj. Czy to znaczy, że możemy porozmawiać? Mam na myśli poważną rozmowę? Jego ton był poważny, ale także protekcjonalny; cóż, tak to odczytuję. „Niektóre”, powiedziałem. „Więc ona nazywa cię tatusiem?”.
– zaczął. – Nie, nie, pytanie było retoryczne – powiedziałem. – Twoja żona mówi, że masz plany, a przynajmniej zamiary, aby w znaczący sposób włączyć mnie w życie mojej córki.
To prawda?”. „Cholera, prawda. Czy twoje pytanie oznacza, że byłbyś skłonny trochę nam ulżyć i być może rozważyć ponowne bycie częścią rodziny; Mam na myśli naszą trójkę, jak również Rebekę? - powiedział. - Nie jestem pewien.
Zależy, chyba. Muszę przemyśleć różne rzeczy. Może odezwiesz się za kilka dni.
Czy wszystko w porządku z tobą?" Powiedziałem. Rodney Pollard spojrzał na swoją żonę. Prosił o jej zdanie bez wypowiadania słów na głos. Interesujące, pomyślałem.
"To musi być dla niego poważny szok," powiedziała Claire „Myślę, że jego prośba jest bardziej niż rozsądna”. „W takim razie ja też” – powiedział Rodney. „Jim, jaka jest szansa, że wrócisz teraz z nami do domu, poznasz dziecko i pomożemy ci wrócić do Twoje stopy? Myślę, że w pewnym momencie musisz zdać sobie sprawę, że będziesz musiał to robić. „Nie, jeszcze nie, to jest coś, co muszę zrobić dla siebie, aby stanąć na nogi. Ale jeśli chodzi o spotkanie z dzieckiem, myślę, że w pewnym momencie, wkrótce, chciałbym to zrobić, jeśli naprawdę nie zamierzasz rzucać blokad na drodze do mojego bycia z nią - powiedziałem.
- Jim, ja nigdy by ci tego nie zrobił i Claire też by nie zrobiła. Daj nam tyle, proszę – powiedział. – Dobrze, przyjdę i dam ci znać, co jest – powiedziałem. Rozmawialiśmy i dowiedziałem się trochę więcej o dziecku, a potem ich już nie było.
Bez wątpienia mówiliby o dupku, o mnie, który po prostu nie dałby im luzu. Co do tego nie było wątpliwości. ROZDZIAŁ 6: Stałem w kolejce, próbując przecisnąć się przez drzwi; no cóż, na dworze było cholernie zimno, a kolejka wiła się sto metrów za rogiem o tej porze. Facet w granatowej marynarce trochę się na mnie gapił.
Marynarka była jedną z tych rzeczy, które przywódcy Armii Zbawienia nosili w chłodne dni. Wiedziałem, kim był. Nie znałem go dokładnie, ale wskazywano mi go już wcześniej.
Był najwyższym honcho. Dlaczego na mnie patrzył, było tajemnicą. Ale wyglądało na to, że może już nie być tajemnicą; mężczyzna podszedł do mnie. – Witam, panie Clausen, prawda? powiedział.
„Jestem Kapitan Traynor, trochę prowadzę to miejsce”. „Uh, tak, jestem Clausen. Nie zrobiłem nic złego, prawda?” Powiedziałem.
Wiedziałem, że nie. Mężczyzna uśmiechnął się. „Nie, absolutnie nie. Ale gdybyś mógł usiąść ze mną na kilka, byłbym wdzięczny” – powiedział.
Nie znałem tego człowieka, ale był odpowiedzialny za żywienie nas, frajerów, więc może dobrze by było, gdybym z nim porozmawiał. - Okej, myślę, że na pewno - powiedziałem. Wyciągnął mnie z kolejki i poprowadził na zewnątrz, dookoła budynku i do środka.
Udaliśmy się do niewielkiego biura na tyłach kuchni. – Usiądź – powiedział wesoło. Zrobiłem, o co prosił.
– Pewnie zastanawiasz się, dlaczego poprosiłem o rozmowę z tobą – powiedział. – To byłby dobry zakład – powiedziałem. - Tak, cóż, kilku twoich przyjaciół mnie do tego namówiło - powiedział. Miałem tylko dwóch bliskich przyjaciół, którzy nie byli barmanami: Sammy'ego i Henry'ego.
Wiedziałem, że Rodney i Claire prawdopodobnie określiliby się jako moi przyjaciele, ale wątpiłem, czy zwerbowaliby służby Armii Zbawienia, aby mnie o tym przekonać. "Moi przyjaciele?" Powiedziałem. – Tak, Henry i Sammy – powiedział.
Opadłem z powrotem na swoje miejsce. Miałem rację. Więc Sammy i Henry też wiedzieli, gdzie jestem. Wielka niespodzianka.
Prawdopodobnie jeden z nich, a może obaj, dali mojej byłej żonie i jej mężowi wskazówkę, gdzie mieszkam; Cóż, jeśli to, o co mi chodziło, można określić jako życie. "Dobra?" Powiedziałem. „Cóż, wygląda na to, że uznali, że przydałoby mi się spotkanie z tobą. Powiedzieli, że miałeś ciężki okres. Rozwód i wszystko, co się z nim wiązało, tak powiedzieli” – powiedział.
– Wielebny… – zacząłem. — Kapitanie — powiedział. "Hę?" Powiedziałem. „W SA mamy szeregi w armii Chrystusa” – powiedział. „Nie opisujemy siebie jako wielebnego, ojca lub czegoś w tym stylu”.
„Och, okej, nie wiedziałem.” „Kapitanie, nie wiem, czy cokolwiek, co pan lub ktokolwiek powie, zrobi jakąkolwiek różnicę. Mój najlepszy przyjaciel na zawsze zabrał mi żonę. I właśnie się dowiedziałem że ostatniej nocy, kiedy byliśmy razem, zaszłam w ciążę. A teraz jest tam sześcioletnia mała dziewczynka, której nigdy nie spotkałam, która jest moja.
W pewnym sensie trudno jest sobie z tym poradzić nie mówisz?” Powiedziałem. Mężczyzna naprzeciwko mnie opadł z powrotem na swoje miejsce. "Wow!" powiedział. „Powiem, że potrafisz dobrze uzasadnić sposób, w jaki czujesz się w swojej sytuacji. Jednak to, co ci się przydarzyło, przydarzyło się wielu innym ludziom w minionych czasach; a Pan może i pomaga tym, którzy do Niego przychodzą nawet z problemami tak dużymi jak Twoje, większymi nawet.” „Doceniam twoją troskę, uh, kapitanie, ale po prostu nie wiem”.
– Czy wyświadczysz mi osobistą przysługę? - powiedział, przerywając mi. "Przysługa?" Powiedziałem. „Tak, przyjdź do kaplicy w tę niedzielę. Jest o 11:00, zaledwie cztery przecznice dalej” – powiedział. „Po nabożeństwach też mamy trochę czasu na spotkania towarzyskie.
W pewnym sensie poznajemy się nawzajem, jeśli wiesz, co mam na myśli”. Spojrzałem na mężczyznę, jakby był szalony, ale z jakiegoś powodu lub bez powodu zdecydowałem się zbadać wody. - Myślę, że mógłbym przyjść raz czy dwa - powiedziałem.
W głębi duszy zastanawiałem się, czy rzeczywiście mógłbym tam spotkać kobietę, którą mógłbym skłonić do rozmowy ze mną na poziomie osobistym. I inną rzeczą, która kręciła się z tyłu tego samego umysłu, była misja, którą miałem wykonać, aby przypiąć kilku moich przyjaciół, którzy mieli niewiarygodną czelność wrobić mnie w ten sposób. O tak! Marie przywitała mnie jak dawno zaginionego krewnego. Dobrze, to było parę lat teraz albo blisko tego. Dała mi znać, że moje cele będą dopiero po 21:00.
To mi odpowiadało; Potrzebowałbym kilku drinków, żeby być w formie, żeby rozmawiać o religii z tymi dwoma głupkami. Bez wątpienia wyglądałem na trochę obdartego, ale ona nie zwróciła na to uwagi. — Nadchodzą — powiedziała Marie. Odwróciłem się i zobaczyłem moich dwóch dawno zagubionych kumpli, którzy nie trzymali się za ręce, gdy weszli ze śmiechem.
Śmiech ucichł w pośpiechu, kiedy mnie zobaczyli. „I oto oni, lokalni ewangeliści” — powiedziałem. „Jimmy, jak się, do cholery, człowieku” — powiedział Henry. Sammy tylko się uśmiechnął. — Powiedział ci, prawda — powiedział Sam.
„Jeśli masz na myśli kapitana Traynora, dlaczego tak zrobił”, powiedziałem, odpowiadając na jego salwę otwierającą. - Powiedział, że martwicie się o moją duszę. „Cóż, nie do końca twoją duszę, ale prawie wszystko inne, co cię dotyczy, tak” – powiedział Sam.
Potem zaczęła się wojna słowna, potem picie, a potem znowu wojna słowna była na porządku dziennym. – W każdym razie tak, rozmawialiśmy z kapitanem – powiedział Henry. „Szczerze mówiąc, naprawdę martwiliśmy się o ciebie. Po prostu zniknąłeś i nie mieliśmy pojęcia, jak cię znaleźć, dopóki Sam nie spotkał cię w centrum miasta w jadłodajni”.
- No cóż, serwują całkiem niezłą kawę - powiedziałem. „I tak, będę szukał lepszej sytuacji, a ten człowiek przekonał mnie, żebym wypróbował jego kościół, więc będę”. „Wow! Może jest dla ciebie nadzieja” – powiedział Sammy.
Chyba zdecydowałem, że pójdę do kościoła. Cóż, gdyby Bóg istniał, mogłoby mi to wyjść na dobre. Jeśli nie, cóż, jedzenie będzie przynajmniej dobre. I podjąłem inną decyzję: jadę zobaczyć się z córką.
Miała sześć lat i nigdy nie widziała swojego tatusia, swojego prawdziwego tatusia, tylko intruza. Zastanawiałem się, czy od początku wiedzieli, że jest moja. Według nich nie, ale czy im wierzyłem.
Chyba tak, ale prawda była taka, że zgadywałem; Tak naprawdę nie wiedziałem nic pewnego. Oto, co utrata zaufania robi z człowiekiem. W każdym razie byłoby mi ciężko przebywać z nimi, wiedząc, że nie mam piekielnych szans na to, by moje dziecko zamieszkało ze mną, ale przynajmniej nie odcięliby mnie od jej życia. Tego byłem prawie pewien.
Byłem też pewien, że bez wątpienia uzna mnie za mniejszego z jej dwóch tatusiów. Bez względu na to, co robiłem, nigdy nie mogłem dopasować się do jego sytuacji: pieniądze i mamusia były jego narzędziami do serca dziecka. Ja miałem biedę, nie miałem żony i żadnych perspektyw. Co było do wyboru? Cokolwiek pomyśli o mnie dziecko, będzie tym, co dwaj oszuści chcieli, żeby myślała, ni mniej, ni więcej.
Niemniej jednak wziąłbym to, co mogłem dostać na najbliższy czas; Nie sądziłem, że mam jakiś wybór. Nie miałem telefonu komórkowego, a nawet nie miałem ich numerów telefonów, jeśli je miałem. Miałem ich osobiście odwiedzić.
I tam też był mały problem; Nie wiedziałem dokładnie, gdzie mieszkają. Powiedziała coś o tym, że mieszka może półtorej mili od Franklina, kiedy wpadłem na nią w supermarkecie: coś, co nazywa się Wieże, coś w tym stylu. Wtedy nie chciałem wiedzieć, gdzie to jest, teraz miałem ten problem i musiałem wymyślić sposób, aby się z nimi skontaktować. Wtedy to miałem. Wiedziałem, gdzie pracował.
Firma Pollard Associates mieściła się w budynku Ralston w centrum miasta, na dziewiątym piętrze, jeśli dobrze pamiętam; Byłem tam kilka razy w odległej przeszłości. W kieszeni miałem trzydzieści osiem dolarów, zaoszczędzonych na sprzątaniu u Marnova. Mimo to nie zamierzałem tego używać. Nie jechałbym taksówką do miejsca pracy tego człowieka; I tak trochę potrzebowałem moich pieniędzy. Dziesięć mil to cholernie daleko, żebym mógł to przebiec, ale i tak bym to zrobił; i nie, nie miałem zamiaru dzwonić do niego w interesach i prosić o podwiezienie, na które jestem pewien, że raczyłby mi udzielić; kluczowe słowo jest protekcjonalne.
Nie brałem od niego niczego, co nie było moją gotowością do okazywania mi miłosierdzia w tym względzie. Spacer nie był taki zły, jak się obawiałem. Zacząłem wcześnie i zrobiłem to w mniej niż cztery godziny. Kiedy dotarłem do budynku Ralstona, spojrzałem na zegar na budynku banku po drugiej stronie ulicy.
Była godzina 10:00. Wszedłby, byłem prawie pewien. Zatrzymał mnie ochroniarz i nieźle mi się przyjrzał.
Cóż, byłam ubrana w szykowny sposób. - Nazywam się Clausen. Przyszedłem zobaczyć się z Rodneyem Pollardem, dziewiąte piętro - powiedziałem. Strażnik posłał mi kwaśne spojrzenie, stanął za rzędem monitorów, podniósł słuchawkę telefonu, nacisnął przycisk i czekał. Rozmawiał z kimś po drugiej stronie.
– W porządku, masz zgodę na spotkanie z panem Pollardem – powiedział mężczyzna. Jego spojrzenie powiedziało mi, że nie mógł w to uwierzyć i był lekko urażony, ponieważ nie mógł nic z tym zrobić. Skutek był taki, że byłem zirytowany, ponieważ on był zirytowany. Wjechałem windą na górę, wysiadłem i wszedłem do ekskluzywnego pakietu biur. Kilka osób kłębiło się najwyraźniej zajętych uczynieniem wielkiego człowieka bogatszym, niż był już.
– Pan jest panem Clausenem? powiedział „o wiele za stary na recepcjonistę”, recepcjonistka. – Tak, proszę pani – powiedziałem. Pani musiała mieć siedemdziesiąt lat. Musiałem uwierzyć, że była zbyt dobra w swojej pracy, by można ją było zastąpić.
– Może pan od razu wejść, sir – powiedziała, wskazując na drzwi na końcu bardzo krótkiego korytarza. Kiwnąłem głową i udałem się tam. Zatrzymałem się przy drzwiach z ręką na klamce, gdy ogarnęły mnie różne myśli.
Wszedłem. Wstał i obszedł biurko, żeby się ze mną przywitać. Był cały uśmiechnięty. Nie byłem, to znaczy wszystkie uśmiechy.
„Jimmy, tak się cieszę, że przyszedłeś” — powiedział Rodney Pollard. Ukłoniłem się. – Dobrze, jeśli usiądę – powiedziałem. „Jestem trochę zmęczony”. „Pewnie, na pewno” – powiedział.
„Czy mogę postawić ci drinka?”. „Woda, naprawdę przydałby mi się łyk wody” – powiedziałem. Nie miałem ani kropli podczas całej 10-kilometrowej wędrówki.
Wyszedłem wcześniej i zapomniałem zabrać ze sobą wody. Mogłem coś kupić po drodze, ale zanim poczułem pragnienie, postanowiłem po prostu wytrzymać i napić się drinka, kiedy dotrę do celu. Pospieszył w stronę tylnej części biurka, gdzie znajdowała się mała lodówka.
Przyniósł mi butelkę cennego płynu. Wypiłem całość jednym haustem. – Człowieku, byłeś spragniony – powiedział. — Tak, trochę — powiedziałem. Doszedłem do tego.
- Zdecydowałem się skorzystać z twojej oferty, abyś pozwolił mi zobaczyć się z moją małą dziewczynką - powiedziałem. Kiedy powiedziałem to, co powiedziałem, na jego twarzy pojawiła się niewielka zmiana nastawienia. "Problem?" Powiedziałem. – Mam na myśli, że zmieniłeś zdanie? - Nie, nie, oczywiście, że nie - powiedział, odzyskując uśmiech, zanim stało się oczywiste, że naprawdę wolałby się skrzywić; no właśnie tak czytam. - Nie przeszkadzałbym ci tutaj, ale nie miałem jak się z tobą skontaktować i nie wiem, gdzie mieszkasz - powiedziałem.
Wydawało się, że coś mu się przyśniło. – Nie wiedziałeś. o mój Boże – powiedział.
„Nie daliśmy ci tego, kiedy spotkaliśmy się w kuchni, prawda! Jimmy, nie miałem pojęcia. Po prostu założyłem. Nie pomyślałem! O mój Boże”. Wydawało się, że coś jeszcze przyszło mu do głowy, kiedy postawiłem pustą butelkę po wodzie na blacie jego biurka. – Jimmy, jak się tu dostałeś? powiedział.
- Oczywiście wiedziałem, gdzie pracujesz. Jeśli pamiętasz, byłem tu kilka razy na odległej przełęczy - powiedziałem. - Nie, nie, wiem o tym.
Chodziło mi o to, jak się tu dostałeś: samochód, autobus, co? powiedział. – Chodziłem – powiedziałem. Wrócił za biurko i opadł na obrotowy tron. – Słodki Jezu! To i tak musiało być dziesięć mil – powiedział.
„Nic wielkiego”, powiedziałem, „nie rób z tego wielkiej sprawy, dobrze” – powiedziałem. Skinął głową, ale zrobił to powoli, znacząco. „Nie będziesz wracał pieszo” – powiedział – „i to jest absolutny fakt. OK?” powiedział.
Chciałem mu powiedzieć, że sam zajmę się transportem, ale prawda była taka, że nie byłem pewien, czy dam radę; 10 mil, dobrze, ale 20 tego samego dnia? Mało prawdopodobne. Wzruszyłem ramionami. Napisał coś na kartce i wręczył mi.
Nasze numery i nasz adres — powiedział. Możesz przyjść w każdej chwili, ale najlepiej najpierw zadzwoń, na wypadek gdyby nie było nas w domu. Czy to w porządku? Ukłoniłem się. – Tak, jasne, w porządku – powiedziałem. „Cóż, to wszystko, co przyszedłem powiedzieć.
Chcę tylko, żebyś mi powiedział, kiedy pozwolisz mi się z nią zobaczyć. Przyjdę wtedy”. „Jimmy, możesz przyjść, kiedy tylko chcesz, ale po raz pierwszy, może teraz, dzisiaj” – powiedział.
Nie spodziewałem się tego. – Nie jestem odpowiednio ubrana na tę okazję – powiedziałam. „Ona ma tylko sześć lat, Jim.
Twoja sukienka nie będzie miała znaczenia” – powiedział. Musiałem przyznać, że jego logika była prawie niepodważalna. - Cóż, chyba dobrze. To znaczy, jeśli pozwolisz - powiedziałem.
Co dziwne, chociaż rozmawialiśmy, żadne z nas nie zaproponowało uścisku dłoni ani oferowania czegokolwiek w formie grzecznościowych pozdrowień czy tym podobnych. „Allow nie ma z tym nic wspólnego, Jim, zawsze będziesz mile widziany. Proszę tylko, żebyś najpierw zadzwonił, jak wspomniałem.
Dobrze?” powiedział. – Tak, tak, jasne – powiedziałem. Posłał mi spojrzenie wyrażające frustrację. Całe spotkanie było trochę surrealistyczne, dziwnie nieformalne i surrealistyczne. Jazda do Crown Towers zajęła nam dobre dwadzieścia minut.
Nie miałem zegarka, ale na ozdobnej desce rozdzielczej Cadillaca był zegar. – Niezła jazda – powiedziałem. On tylko spojrzał na mnie i telegraficznie posłał mi uśmiech. "Dzięki.".
– Oto jest – powiedział w końcu. Ukłoniłem się. — Nieźle — powiedziałem. „Ładny samochód, ładne miejsce, miła żona”.
Jego wyraz twarzy się zmienił. Zaparkował w budynku przeznaczonym do tego celu, który dogodnie przylegał do głównego budynku. — Chodź — powiedział. Pojechaliśmy windą do apartamentu. Otis zatrzymał się na dziesiątym piętrze.
— Jesteśmy tutaj — powiedział. Zanim otworzył drzwi do swojego mieszkania, które znajdowało się naprzeciwko windy, tak, ręcznie, uprzedził mnie. „Jim, Claire nie wie, że przyjdziemy.
Może zrobi lub powie coś, czego nie zrobiłaby ani nie powiedziała, gdyby wiedziała. Dobrze?” powiedział. – Tak, rozumiem – powiedziałem. Pokiwał głową.
- Dobra, zróbmy to - powiedział. Przeszliśmy mini-korytarz do ich drzwi, jedynych drzwi na podłodze. Weszliśmy prosto do atrium, a on poprowadził nas do pokoju przyjęć w, jak się później dowiedziałem, dwupoziomowej rezydencji o powierzchni ośmiu tysięcy stóp kwadratowych. - Cześć kochanie - powiedziała, podbiegając do niego, ale zatrzymała się, kiedy mnie zobaczyła.
"Jimmy!". – Tak, to ja, drugi tatuś – powiedziałem. Przypuszczam, że byłem niepotrzebnie złośliwy, ale byłem tak zazdrosny, że nie pomagałem.
– Rodney, mogłeś zadzwonić – powiedziała i było to oskarżenie. - To było pod wpływem chwili - powiedział. „Poszedł do biura. Podjąłem decyzję, aby to się stało tam i teraz. Nie chciałem, aby nasz ukochany członek rodziny znowu nam się wymknął.
W każdym razie, jak powiedziałem, to był impuls”. Skinęła głową ze zrozumieniem i zgodą na jego rozumowanie. – Tak, dobrze się spisałeś – powiedziała. - Ładnie wyglądasz, Claire, bardzo ładnie - powiedziałem. – Dziękuję, Jim, to bardzo miłe z twojej strony – powiedziała.
„Ona jest w jaskini”. „Ale Rod, czy powiedziałeś, że poszedł do biura, do twojego biura?” powiedziała. „Tak, warte dziesięć mil. I och, uratowałem mu życie, pozwoliłem mu zatankować wodę, gdy tylko się dowiedziałem. Cóż, był naprawdę spragniony” - powiedział Rodney Pollard.
„Wciąż robię szalone rzeczy, co, Jimmy” – powiedziała. – To nie było nic wielkiego – powiedziałem. „Jim, to wielka sprawa.
Mogłeś zadzwonić. Przyjechalibyśmy po ciebie. Cokolwiek – powiedziała. – Nie miałam twoich numerów ani adresu. Ale teraz robię.
Twój mąż dał mi je, zanim wyszliśmy z biura – powiedziałam. Jej dłoń powędrowała do ust. – O rety! Jimmy, nie pomyślałem. To znaczy myślałam!”, powiedziała. „Jak już mówiłam, to nic wielkiego.
Wszędzie chodzę pieszo, jestem do tego przyzwyczajony. Zgubiłem te miłosne uchwyty, których nikt też nie kocha — powiedziałem. Uśmiechnęła się. — Tak, cóż, może pewnego dnia zrobię trochę tego, co ty — powiedziała.
obydwa te dodatkowe kilogramy – powiedziałam. Moja próba humoru wywołała uśmieszek mojego starego kumpla, Rodneya. „Jim, mogę zapytać, czy jesteś głodny?” – powiedziała. zanim poznasz swoją córkę? Lub.?”. „Nie, jestem dobry.
Chciałabym tylko poznać moje dziecko” – powiedziałam. „To znaczy, jeśli nie macie nic przeciwko”. Zaczynałam się emocjonować; czułam to.
Byłam też przerażona. Nie wyglądałam dobrze. Wyglądałam okropnie, zmęczona i biedna.
Właściwie bałam się, że przestraszę moje dziecko. Nie chciałam tego robić. Przyszła mi do głowy myśl. „Jesteś pewien?”, powiedziała.
„Cóż, może mogłabym pożyczyć czystą koszulę”. jeśli to nie byłoby zbyt wielkim problemem," powiedziałem. "Gotowe," powiedział. "Mam parę, które są trochę za małe, możemy sobie poradzić. Dobrze?”.
„Jesteś dla mnie o wiele za duży, Rodney. Ale może jeden z jej, wiesz, że musi mieć coś w rodzaju ogólnego, prawda? Dostałem spojrzenie od ich obojga. „Słuchaj, śmierdzę. Wiem o tym. Ważę tylko około 120.
Po prostu coś ogólnego w neutralnym kolorze, który tak naprawdę nie krzyczy na kobietę”. Moja była żona skinęła głową. „Tak, mam coś.
Właściwie to chłopięca męska koszula, którą mam na wycieczki do parku i takie tam” – powiedziała. „Dwie minuty później miałem na sobie jeden z jej T-shirtów, granatowy, chłopięcy i pasował. To była pierwsza nowa lub prawie nowa rzecz, którą założyłem od dłuższego czasu.
śmiali się, że mam na sobie coś, co kupiono dla kobiety. „Chodź, przedstawianie się jest na porządku dziennym” - powiedział Rodney. Poprowadzono mnie korytarzem do gabinetu.
Mała dziewczynka o piwnych oczach, moja oczy, bawił się zabawką, figurką wszystkich cholernych rzeczy. Czułem, że zaczynam płakać. Musiałem natychmiast, kurwa, skończyć z tymi bzdurami! Wyciągnąłem brudną serwetkę z kieszeni i starłem dowody. „Kochanie - powiedziała Claire.
- Chcę, żebyś kogoś poznała. Mała dziewczynka odwróciła się i uśmiechnęła do swojej mamy. Rozejrzałam się za siebie, Rodneya nie było. Było jasne, że dał mi głos przynajmniej na chwilę.
Ponieważ szczerze nienawidziłem tego człowieka, musiałem docenić to, co dla mnie robił. Nigdy nie wybaczyłbym mu kradzieży mojej żony i życia, ale przynajmniej nie próbował mnie zmusić źle wyglądać w tej pierwszej chwili z moją córeczką, to było coś. - Cześć - powiedziałam moim najbardziej niepewnym głosem. – Witam pana – powiedziała.
Boże, była piękna. Byłaby lustrzanym odbiciem najpiękniejszej kobiety na świecie, swojej matki, pewnego dnia, to było jasne jak diabli! - Jesteś taka ładna - powiedziałem. „Czy to Kapitan Ameryka?”. – Tak, proszę pana, to mój ulubieniec – powiedziała perfekcyjną angielszczyzną.
– Mój też – powiedziałem. „Kochanie, czy myślisz, że mogłabyś dotrzymać towarzystwa naszym gościom przez chwilę, podczas gdy ja gotuję obiad?” — powiedziała Claire Pollard. – Uhm – powiedziała Rebecca. Moja była żona nawet nie czekała na moją zgodę.
Po prostu odwróciła się i zrobiła akt zniknięcia, tak jak jej mąż kilka minut temu. Dwóch oszustów zostawiło mnie samą z moim dzieckiem przez większą część półtorej godziny. Ale nieuchronnie obie wróciły i oznajmiły, że lunch jest gotowy, i zapytały, czy my, Rebecca i ja, dołączymy do nich w jadalni. Makaron z serem, cóż, wszyscy kochają makaron z serem.
Zjedliśmy całość. Dopiero później zdałem sobie sprawę, że zjadłem największą część. Nikt nic nie powiedział. Wydaje mi się, że dla nich dwóch było jasne, że jestem niedożywiona i głodna, niezależnie od jadłodajni Armii Zbawienia.
Lunch zajął większą część godziny. Była godzina 14:00. zanim używaliśmy naszych serwetek do czyszczenia twarzy z zanieczyszczeń. „Kochanie, czas na drzemkę” – powiedziała mama. „Okej”, krzyknęła moja córka, która dosłownie zeskoczyła z krzesła i wybiegła z pokoju do swojej sypialni.
Rodney poszedł za nią. - Zamierza ją otulić - powiedziała Claire. – Jest taka piękna. Jestem wdzięczna, że pozwoliłeś mi ją dzisiaj poznać. To wiele znaczy – powiedziałam.
„Możesz być przy niej, kiedy tylko zajdzie taka potrzeba” – powiedziała Claire. Ukłoniłem się. — Dzięki — powiedziałem. „Spróbuję wkrótce zdobyć jakieś porządne ciuchy, żebym nie wyglądał śmiesznie, kiedy pozwolisz mi się z nią znowu zobaczyć”.
"Jimmy, czy ty i ja możemy chwilę porozmawiać," powiedziała Claire. "Rozmawiać?" Powiedziałem. Jej ton sprawił, że zacząłem się martwić, co może chcieć mi powiedzieć.
– Tak, myślę, że musimy, prawda? powiedziała. Wzruszyłem ramionami. Nie chciałem być w jej pobliżu, ale chyba miała rację; niektóre rzeczy prawdopodobnie musiały zostać ustalone, chociaż tak naprawdę nie wiedziałem, co to było. Wkrótce to zrobiłem.
Zaprowadziła mnie z powrotem do pokoju przyjęć. Wskazała, żebym usiadł. Zrobiłem tak jak mi kazała. Usiadła naprzeciwko mnie.
Zauważyłem, że Rodney znowu zniknął. Najwyraźniej zażył proszek zaraz po tym, jak ułożył dziecko. – Gdzie jest Rodney? Powiedziałem.
„Wrócił do pracy. Szczerze mówiąc, Jimmy, robi wszystko, co w jego mocy, aby ułatwić ci życie. Myślę, że powinieneś docenić przynajmniej tyle” – powiedziała.
Jej ton był niemal oskarżycielski. Czułem się bardzo nieswojo, ale przez chwilę trzymałem buzię zamkniętą. skinąłem głową. — Dziękuję — powiedziała. – Powiedziałeś, że chcesz porozmawiać – powiedziałem w końcu.
Mój ton był równy, ale chyba moja obrona była w górze, czy coś. Jimmy, tak jak powiedzieliśmy Rodney i ja, bylibyśmy szczęśliwi, gdybyś przyszedł i był w pobliżu twojej córki, naszej córki, kiedy tylko będzie to dla ciebie wygodne. To powiedziawszy, mam nadzieję, że rozumiesz, że Rodney jest także jej tatą, tak jak tak jak ty. Czy wyrażam się jasno? powiedziała. Czułem, jak chmurzy mi się twarz.
– Tak, rozumiem – powiedziałem. „To jej tatuś. Mam to”. „Tak, i to jest coś, co wszyscy musimy wyjaśnić.
Nie chcę, no cóż, dezorientować Rebeccę” – powiedziała. Przełknęłam ślinę, starając się nie zakrztusić własną śliną. „Jasne”, powiedziałem, „rozumiem.
Czy mogę zapytać, jak chcesz, żeby mnie nazywała? To znaczy…”. „To jest coś, nad czym trochę myślałam” – powiedziała. „Myślę, że na razie może tylko pańskie nazwisko, panie Jimmy. Czy to panu odpowiada?” Nie odpowiedziałem, ale skinąłem twierdząco głową.
Myślę, że zaczynała zdawać sobie sprawę, że jej ton i słowa wbijają mi miecz w serce. To była moja była żona, kobieta, którą kochałem i nadal kocham bardziej niż życie. Kobieta, która razem ze mną stworzyła dziecko, teraz śpi w pokoju na zapleczu. Zostałem zepchnięty na bok.
Miałabym jakieś prawa, ale tylko te, które zostały przez nią zaakceptowane i on oczywiście. — Jasne — powiedziałem. „Nie mylić dziecka.
Rozumiem”. „Jimmy, nie chciałem cię teraz zdenerwować, zdenerwowałem cię?” wydawała się autentycznie zaniepokojona, że posunęła się za daleko. Posunęła się za daleko, ale ironia polegała na tym, że jej plan, by nie dezorientować naszego dziecka, miał sens. Gdyby poprosiła mnie, żebym coś zasugerowała, jakieś imię dla naszego dziecka, wymyśliłabym coś podobnego do tego, o co prosiła.
- Nie, nie, jestem ci wdzięczny, że pozwoliłeś się z nią zobaczyć. Było dobrze. Wszystko jest dobrze - powiedziałem. Moje oczy znów się zmętniały, czułem je. Musiałem się stamtąd wydostać i musiałem się stamtąd wydostać muy pronto.
„Jimmy, przepraszam, naprawdę nie chciałam cię zdenerwować. Ty też masz prawa. Jestem tego w pełni świadoma” — powiedziała. „Jeśli masz inny pomysł w inny sposób, wiesz, żeby nie zmylić naszego dziecka. Chętnie go rozważę.
Dobrze?” powiedziała. - Nie, nie, zrobimy to po twojemu. Jestem pewien, że ty wiesz najlepiej - powiedziałem.
- Dobrze, jeśli jesteś pewien - powiedziała. – Wrócę za minutę. Przyniosę nam butelkę wina, żeby uczcić to małe spotkanie. Dobrze? Ukłoniłem się.
To była moja szansa. Kiedy zniknęła w korytarzu, ja się wymknąłem; Poszedłem schodami. Musiałem wracać do miasta.
Ale teraz było trzydzieści mil stąd. Kiedy weszliśmy, zauważyłem w pobliżu 7-11. Ruszyłem w tamtą stronę. Musiałam wydać trzydzieści osiem dolców na taksówkę.
Nie miałem wyboru. Pierdolić! Miałem być spłukany do tygodnia od piątku, za dziewięć dni. Pierdolić! Udało mi się złapać taksówkę: facet w sklepie pozwolił mi skorzystać z telefonu.
Wciąż miałem na sobie jej T-shirt. Cholera, potrzebowałem tej, z którą przyszedłem, a teraz nie miałem pieniędzy nawet na nową koszulkę. Pomyślałam, że minie trochę czasu, zanim znowu zobaczę moje dziecko, więc myślę, że kupienie sobie nowej koszuli i może nawet nowszej pary spodni może trochę poczekać.
Sklep z artykułami używanymi w SA może ma coś dla mnie. Sklep znajdował się obok kaplicy. Miałem tam być, w kaplicy w najbliższą niedzielę.
Szukałem wtedy czegoś w sklepie i kazałem im trzymać to dla mnie do wypłaty. Pomyślałem, że tyle mogę wyciągnąć z chodzenia do kościoła; Byłem prawie pewien, że mimo wszystko mogę. Kazałem taksówkarzowi podrzucić mnie w pobliżu parkingu dla ciężarówek, mojego domu i miejsca, w którym oczywiście schowałem swoje rzeczy.
Vincent Jackson był przygnębiony, ponieważ jego żona bardzo przybrała na wadze po obu ciążach. Zachęcał żonę do cieszenia się ciążą, a kiedy jadła za dwoje, to prawdopodobnie za…
kontyntynuj Oszukiwanie historia seksuNie byłam pewna, czy była zła, czy po prostu przestraszona, czy jedno i drugie.…
🕑 13 minuty Oszukiwanie Historie 👁 3,297Od czasu naszej wizyty u Sama Pat stał się bardziej zrelaksowany, jeśli chodzi o nie noszenie stanika. W domu prawie nigdy go nie nosi, zdejmuje go, gdy tylko przejdzie przez drzwi. Nawet w…
kontyntynuj Oszukiwanie historia seksuMelinda martwi się o swoją sylwetkę, ale jej najlepsza przyjaciółka bardziej martwi się o jej życie seksualne…
🕑 9 minuty Oszukiwanie Historie 👁 2,411– Robię się pulchna – jęknęła Melinda nad drugim kieliszkiem wina. Z westchnieniem przecisnęła brzuch przez sukienkę. "Widzisz? Tłuszcz." „Nie jesteś pulchna”, zaśmiała się jej…
kontyntynuj Oszukiwanie historia seksu