Odkupienie pożądania, część druga

★★★★★ (< 5)

Jego dotyk był najwspanialszą torturą, jaką kiedykolwiek przeszłam.…

🕑 14 minuty minuty Niechęć Historie

W drodze do domu całe spotkanie wciąż przewijało mi się w głowie. Wciąż nie mogłem do końca pojąć, co się właśnie wydarzyło. To było oczywiście szalone i nigdy bym przez to nie przeszła. Jeśli miałam się pojawić pod tym adresem, błagałam tylko, żeby uderzyło mnie niebezpieczeństwo. Po dotarciu do mieszkania zdałem sobie sprawę, że nawet nie kupiłem książki, ale nie przeszkadzało mi to.

Byłam prawie pewna, że ​​skończyły się moje cotygodniowe wizyty w księgarni. Myśl o uderzającej twarzy tego nieznajomego w końcu zaczęła zanikać, gdy zdałem sobie sprawę, że Vincent wciąż przychodzi do mnie dziś wieczorem. Wkrótce znalazłam się zajęta innymi zadaniami, takimi jak fryzura i makijaż. Niedbale wrzuciłam zabrudzoną kurtkę do prania i wskoczyłam pod prysznic. Ciepła woda była właśnie tym, czego potrzebowałem, aby się zrelaksować.

Próbowałem zmyć adres z nadgarstka, ale wciąż był tam niejasno, drażniąc mnie tylko trochę. Kiedy wyszedłem spod prysznica, usłyszałem, że na automatycznej sekretarce kończy się wiadomość głosowa. To był Vince. Pobiegłem w kierunku telefonu, zostawiając ślad kropel na drewnianej podłodze. Odłożył słuchawkę, zanim doszedłem do telefonu, czy odtworzyłem wiadomość.

"Hej kochanie, to ja. Przepraszam, ale nie mogę przyjść dzisiaj wieczorem. Tak bardzo za tobą tęsknię.

Do zobaczenia później." Moje serce opadło. Ponownie nękało mnie rozczarowanie. Minęły ponad dwa tygodnie, odkąd go ostatnio widziałam, a on nawet nie próbował na wpół beznadziejnej wymówki. Przeszedłem przez lawinę emocji, od urazy do kompletnej nędzy. Siedziałem tam na sofie z ręcznikiem owiniętym wokół mnie przez około pół godziny.

Spodziewał się oddzwonienia, mówiącego: „Nie martw się, poczekam na następny raz, tęsknię za tobą”. Nie pozwoliłem na to. Może to było moje odosobnienie, a może to moja wyłaniająca się żądza.

Bez względu na to, jakie emocje skłoniły mnie do podjęcia irracjonalnej decyzji, faktem było, że to zrobiłem i nic mnie nie powstrzyma. Założyłam obcisłą czarną sukienkę, którą kupiłam specjalnie na dzisiejszy wieczór, śmiała ilość odsłoniętego dekoltu nawet mi w tym momencie nie przeszkadzała. Luźne loki i liner w kocie oczy sprawiły, że wyglądałam lepiej niż kiedykolwiek dla Vincenta. Spojrzałam w swoje lusterko i za udawaną pewnością siebie, którą stworzyłam dzięki makijażowi i obcisłym ubraniom, nadal wyglądam nieznośnie nieszczęśliwie. Zrozumiałem, dlaczego Vincent nie miał problemu z zostawieniem mnie noc po nocy.

Byłem taki prosty. Miałam długie ciemne włosy i prostą twarz… ciemnobrązowe oczy. Zwykłe, jak mogłoby być. Spotkam tego człowieka dziś wieczorem i zjem z nim kolację. Nie było w tym nic złego.

Prawidłowy? Jego adres był łatwy do zlokalizowania, znajdował się w bardziej eleganckiej części miasta, gdzie po ulicach przechadzali się głodni artyści i zasmuceni muzycy. Oświetlenie sklepowe utrzymywało ulice przy życiu, trzymając zbyt drogie dzieła sztuki i drogie dusze. Wszystko wyglądało tak łamliwie w tych częściach, modelach o słabych kościach i błyszczących oknach. Odsłonięcie. W końcu dotarłem do celu.

Duży magazyn, coś w rodzaju miejsca, krzyczało na mnie, żebym się zawrócił i wrócił do domu. To miejsce nie było miejscem dla dobrych dziewczyn takich jak ja. I mimo tych wszystkich zapowiedzi i niesamowicie dużego budynku przede mną, zapukałem do drzwi. Odpowiedź nie zajęła mu dużo czasu, prawie tak, jakby już spodziewał się, że przyjmę jego zaproszenie. Otworzył drzwi i spojrzał na mnie od stóp do głów.

– Wejdź, wejdź – powiedział przyjaznym tonem, wskazując na wnętrze swojego domu. Weszłam do środka i poczułam zapach bogatego jedzenia i rozmaryn przepłynął przeze mnie. – Dziękuję – powiedziałem nieśmiało. Jego dom był piękny bez żadnego wysiłku.

Jak wszystkie jego przypadkowe rzeczy połączone razem z jakimś pięknie wyglądającym portretem. Chciałem dotykać rzeczy. Książki, rzeźby… piękne rzeczy. – Czy mogę zabrać twój płaszcz? zapytał, chociaż już pomagał mi go usunąć.

„Umm. pewny. Jeszcze raz dziękuję - powiedziałam, trochę zawstydzona moim wybranym przeze mnie strojem na noc. Wiedziałam, że lepiej nie nosić czegoś tak prowokacyjnego jak ja… Czułam, jak jego oczy spoglądają na mnie i nagle poczułam się odsłonięta, nago. Dlaczego tu byłam? „Proszę, rozgość się w domu… ​​czy chciałbyś kieliszek wina?” Uprzejmie odmówiłam.

Mogłam być na tyle głupia, żeby tu przyjechać, ale nie byłam na tyle głupia, żeby przyjmować napoje od obcy. „Och, ale musisz!" wykrzyknął. „Co to za dobry wieczór bez wina?" Pospiesznie podszedł do stojaka na wino, który wygodnie umieścił w kącie i sięgnął po jeden bliżej góry. Tak samo winny jak ja czułem, że to robi, nie mogłem się powstrzymać, by nie być oczarowanym sposobem, w jaki jego mięśnie biegły pod jego skromnym, ale pięknym ubraniem. Chciałem go dotknąć.

Wyciągnął butelkę i płynnie wyciągnął dwa kieliszki do wina z uchwytu. Ja ponownie odmówił. „Naprawdę nie mogę zostać długo, więc nie mogę pić wina.

Muszę jechać do domu. Nie pozwolił, żeby moja odmowa go powstrzymała. Wlał wino do kieliszków. „Tutaj”, powiedział, wręczając mi kieliszek, „spróbuj tego”. Podał mi kieliszek i lekki kontakt naszej skóry dotykał prawie upadłem na kolana.

Zawsze mogę wezwać taksówkę… Powiedziałem sobie. Wino miało zniewalający smak, przyprawy tańczyły na moim języku. "To jest… bardzo ładne".

"Tak" zgodził się. „Il gusto della perfezione". Smak doskonałości.

Usiadł na sofie i gestem, żebym do niego dołączyła. Z wahaniem usiadłam obok niego. Jedyne, o czym mogłam myśleć, to jego ciało, bycie obok niego sam mnie zmoczył, starałem się zwracać uwagę na coś innego, na cokolwiek innego. Wszędzie były książki.

Stare, oprawne księgi z nieznanymi tytułami. Odwróciłem się, żeby na niego spojrzeć. Już na mnie patrzył. Musiałem odchrząknąć, żeby się przystosować. „Widzę, że czytasz, jakie książki lubisz?” Nie odrywając ode mnie wzroku, odpowiedział: „Wszelkie rodzaje literatury.

Głównie poezja i historia”. Nie wiedząc zbyt wiele o obu, powiedziałem po prostu: „To jest piękne”. – Tak jak dziś wieczorem – powiedział po prostu, bez odrobiny humoru w tonie. – Powiedz mi – zaczął, wypijając ostatnią kroplę wina z kieliszka – dlaczego taka piękna kobieta jak ty kupuje co tydzień te okropne powieści erotyczne? Postawił szklankę na niskim stoliku obok nas. Spuściłem wzrok, zawstydzony i zawstydzony.

– Nie co tydzień – zacząłem się kłócić. – Nie? Jestem pewien, że widziałem cię więcej niż raz w tym sklepie – powiedział niewinnie. Niech go szlag i jego seksowny akcent. Zaczynałem czuć się nieswojo. „Przepraszam, naprawdę muszę już iść.

Naprawdę przyszedłem zapłacić za twoją kurtkę. Powiedz mi tylko, ile kosztuje, a wyślę ci czek”. Położyłem na stole do połowy pusty kieliszek po winie i spojrzałem na niego.

Uśmiech rozbawienia zagrał na jego ustach. – Ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie – powiedział po prostu. Poczułem, że moja twarz zaczyna płonąć i odwróciłem wzrok.

„Nie ma powodu, wiele kobiet kupuje te powieści” – zapewniłem go. – O tak, wiem – zgodził się. - Ale sposób, w jaki to robisz… próbując być dyskretnym i niewidocznym… Rozumiem, twojego… chłopaka brakuje w… sypialni, jak byś powiedział? rozmyślał.

Natychmiast się broniłem i nagle uświadomiłem sobie Vincenta, poczułem, że się denerwuję. „Nie wiesz nawet tyle, co moje imię! Jak śmiesz wysuwać takie sugestie!?” Natychmiast wstałem i zacząłem iść w kierunku mojego płaszcza. Kiedy sięgnąłem po niego, złapał mnie za ramię i obrócił do siebie. Bez słów pocałował mnie.

Jego usta mocno na moich, boleśnie przyciągnął moje ciało do swoich i pocałował mnie. Odepchnąłem się. "Co do cholery" Zacząłem krzyczeć, ale zakrył mi usta swoimi.

Im mocniej uderzałam pięściami w jego klatkę piersiową, tym bardziej czułam, że się poddaję. Zanim zdążyłam to zarejestrować, oddałam mu pocałunek. Jego język musnął moją dolną wargę iw ciągu kilku szokujących sekund ugryzł ją… ale tylko lekko. Musiałem powstrzymać się od jęków. Jego ręce przesunęły się z moich pleców w dół do talii.

Poczułem, jak słabną mi nogi. Wplątałam palce w te jego włosy, na co miałam ochotę od chwili, gdy go spotkałam. Pchnął mnie na sofę.

„Czekaj” udało mi się odetchnąć między namiętnymi pocałunkami. – Nie mogę tego zrobić – powiedziałem mu. "Nie mogę." Pocałował mnie w policzek, a potem tuż pod uchem i wyszeptał: „Nie obchodzi mnie, czy jesteś z kimś innym, chcę cię uwolnić od tych ograniczeń, które na ciebie nałożył”.

Zadrżałam w oczekiwaniu i to mu wystarczyło. Pocałował mnie czule w obojczyk, przesuwając ręce w górę moich ud. Nawet nie zadałam sobie trudu, by uciszyć jęki rozkoszy. Nawet mnie jeszcze nie dotknął, a między nogami byłam już wilgotna. Jego dłonie były ciepłe na nagiej skórze moich nóg, moich piersi… i uczucie przyniosło nagły komfort… bezpieczeństwo.

Moja sukienka była podciągnięta w pasie, a on pocałował mnie w nogi. Odsłonięte piersi. Powoli podszedł od mojej łydki do wrażliwego miejsca za moim kolanem. Ssał skórę, na pewno zostawiłby ślad.

Niestety nie przeszkadzało mi to. W końcu dotarł do mojego wewnętrznego uda. Pocałował mnie tam i jęknęłam nerwowo. Jednym płynnym ruchem położył moje nogi na ramionach.

Całował obok moich najbardziej intymnych obszarów i drażnił mnie językiem… przypadkowo dotykając mojej łechtaczki tu i tam. Bez jego wzroku utkwionego we mnie, pozwoliłam myślom powędrować ponownie do Vincenta i ogarnęło mnie nagłe uczucie pośpiechu… to źle, pomyślałem sobie. Tak bardzo źle. Ale jeszcze tego nie powstrzymałem. „Jak się nazywasz?” Oddychałem.

Roześmiał się i spojrzał w górę tylko na chwilę, oszałamiając mnie tymi swoimi oczami z mocnymi rzęsami. – Riccardo – powiedział. "I Twoje?" Prawie się roześmiałem. Tutaj byłam z mężczyzną, którego dłonie i usta dotykały każdej intymnej części mojego ciała, a nawet nie znałam jego imienia.

„Maria, nazywam się Maria”. – Maria – powtórzył i pocałował moje wewnętrzne udo. Jego język prześledził koronkową podszewkę mojej bielizny i ponownie powiedział moje imię. Za każdym razem, gdy wypowiadał moje imię, przechodził przeze mnie mały wybuch podniecenia. Jego dotyk był najwspanialszą torturą, jaką kiedykolwiek przeszłam.

Udało mu się subtelnie wsunąć język między jedwabną szatę i przesunął językiem po mojej łechtaczce. Mogłem krzyczeć. Właściwie to nigdy wcześniej ktoś na mnie nie napadł. Swoim językiem umiejętnie masował moją cipkę a ja wiłam się z rozkoszy. Chwycił moje nogi mocnymi dłońmi, a jego język zsunął się w dół do mojego najbardziej intymnego miejsca.

Jedyną inną osobą, która mnie tam dotknęła, był Vincent, ale nie było to nic poza tym doznaniem. Poczułem, że dochodzę do punktu kulminacyjnego i wydałem okrzyk przyjemności, gdy poczułem coś w rodzaju doświadczenia poza ciałem. Riccardo całkowicie zdjął moją bieliznę i rzucił ją na podłogę. – Zaczekaj – wykrzyknąłem.

Zdjął też moją sukienkę. - Nie wiem, co tu robię… - powiedziałem bez przekonania. Pocałował moją nagą pierś. - Nie sądziłeś, że tak szybko z tobą skończyłem, prawda? rozmyślał. Nawet się nie kłóciłem.

Po prostu pozwalam mu kontynuować. Zdjął koszulę, ukazując sylwetkę piękniejszą niż mój umysł mógłby to sobie wyobrazić. Znowu zaczął mnie całować, jego język walczył z moim i owinął ramiona wokół mojej talii. Byłem bardzo gorący. Nie mogłem oddychać.

I to było w porządku. Ręce trafiły z powrotem do intymnych miejsc. Drażnił mnie ustami wokół mojego boleśnie twardego sutka. Jego dłoń masowała moją i tak już mokrą cipkę, a chytry palec znalazł to we mnie. Jeszcze nigdy ktoś tak uwielbiał moje ciało.

Walczyłem z przyjemnością i chciałem poczuć go w sobie. Gdy miałem znowu dojść, w gorące powietrze zadźwięczał znajomy ton mojej komórki. Riccardo nie miał zamiaru pozwolić mi odebrać, ponieważ kochał moje ciało, a Bóg wie, że nie chciałem odebrać tego telefonu. Ale ta idiotka, dobra dziewczyna we mnie, stwierdziła, że ​​mówi: „Mój telefon… muszę go odebrać”.

Riccardo nawet nie słuchał, jego język śledził moją szczękę. - Nie, nie musisz. Wszystko, co musisz zrobić, to pozwolić mi cię kochać – wyszeptał uwodzicielsko.

Obudziło mnie słowo miłość. Z pewnością nie zdawał sobie sprawy z tego, co powiedział, i nie zamierzał tego tak, jak ja to usłyszałem. Ale to mnie przerażało. Zepchnąłem go ze mnie i znalazłem telefon komórkowy w kieszeni kurtki. Znowu zaczął dzwonić.

"Witaj?" Odpowiedziałem, trochę szorstko. – Maria? To był Vincent. "Czy to ty?" Głęboko wdychając i uspokajając mój ton, odpowiedziałem. – Tak, to ja. Co się dzieje? Jak zwykle starałem się brzmieć lekko i słodko.

– Och, rozumiem. Po prostu się zastanawiałem, bo nigdy nie dzwoniłeś. Nastąpiła długa pauza i jedyne, o czym myślałem, to… Cóż, to dlatego, że jesteś dupkiem. – Tak, byłem zajęty, przepraszam – powiedziałem mu.

Trochę zaskoczony, jak mogłem powiedzieć, zapytał… "Och, naprawdę, co robisz?" Słyszałem głupi, protekcjonalny ton w jego głosie. "Rzeczy…" Odpowiedziałem prosto, zbyt słodko. Właśnie wtedy poczułem, jak dłoń Riccardo wodzi po mojej łopatce. Prawie zapomniałem, gdzie jestem.

– Cóż, przyjdę, do zobaczenia za pół godziny – powiedział po prostu i odłożył słuchawkę. Gówno. Odłożyłem telefon i zacząłem szukać swoich ubrań, prawie zupełnie nieświadomy obecności Riccardo. Znalazłem moją sukienkę i włożyłem ją.

Zaczęłam szukać bielizny tylko po to, by zobaczyć je w jego dłoni. "Czy mogę je mieć?" Powiedziałem. To nie było pytanie.

"Te?" zapytał, słyszałem żartobliwość w jego głosie. "Nie, nie możesz." Wyciągnął je przede mną, jakby chciał je pokazać. "Myślę, że zatrzymam je do następnego razu." To mnie wkurzyło. „Pieprz się, nie będzie następnego razu. Nawet nie wiem, po co tu dzisiaj przyjechałem.

To była straszna decyzja”. Uderzyłem go w twarz. Jeszcze zanim uderzenie zaczęło mi słabnąć na czubkach moich palców, chwycił mnie mocno za nadgarstek. Pochylił się do mnie bardzo blisko i powiedział wrogim, śmiertelnym tonem: „Był powód, dla którego przyszłaś tu dziś wieczorem, oboje o tym wiemy. sugeruję, żebyś przestała przeklinać już teraz.

Nie będę tego tolerować, moja mała Mario. Puścił mnie i wepchnął moją bieliznę do kieszeni. „Wrócisz. Może nie jutro, ani nawet następnego dnia.

Ale po tym, jak byłeś tak wrażliwy w moich ramionach, mogę powiedzieć, że chcesz tego, co ci proponuję. Potrzebujesz tego. Więc idź, bo ja obejmie cię ponownie. Wiem o tym.

Wymamrotał coś pod nosem po włosku, którego nie rozumiałem. „Potrei ti amo più di lui”. Mogłabym kochać cię bardziej niż jego. Wiedziałam, że lepiej nie odpowiadać.

Zamiast tego wzięłam płaszcz i wyszłam .Upewniłbym się, że nie miał racji..

Podobne historie

Droga na zachód

★★★★(< 5)

Młoda kobieta spotyka tajemniczego nieznajomego w pociągu…

🕑 12 minuty Niechęć Historie 👁 2,629

Oto byłeś, opuszczając duże miasto po raz pierwszy. Twoja matka powiedziała, że ​​nadszedł czas, abyś wydostał się do prawdziwego świata. Wysyłała cię do dziczy nowej Kalifornii.…

kontyntynuj Niechęć historia seksu

Tori - Część 1: Zadłużenie

★★★★★ (< 5)

Tori to wrak pociągu czekający na miejsce…

🕑 9 minuty Niechęć Historie 👁 2,436

Moja była żona jest totalnym wrakiem pociągu czekającym na miejsce. Tori dzieliła tydzień od ukończenia siedemnastu lat, kiedy ją poznałem, i byłem prawie sześć lat starszy. Była…

kontyntynuj Niechęć historia seksu

Fantasy Stranger

★★★★(< 5)

Nieznajomy spełnia najciemniejsze fantazje Zeeli.…

🕑 38 minuty Niechęć Historie 👁 3,231

To był dla mnie zdecydowanie czas ekstremalnej próby, a gdybym wiedział, jak to się skończy, mógłbym nie sprzeciwić się tak bardzo, jak przez cały ten czas. Po pierwsze, mój chłopak,…

kontyntynuj Niechęć historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat