Gorzka walka rozwodowa, dwóch seksownych włamywaczy i jeden bardzo wkurzony mąż.…
🕑 41 minuty minuty Niechęć Historie(Witajcie w ostatniej erotycznej historii Jake'a - brudnym dziele w pięciu pokręconych częściach. Dla tych z was, którym podobała się jego opublikowana historia "Mała czarna sukienka", wkrótce pojawi się znajoma twarz…). Mackenzie Lewis z chrzęstem zatrzymał swoje bmw na żwirowym parkingu Horseshoe and Castle i siedział przez chwilę z włączonym silnikiem.
Zerknął we wsteczne lusterko i jego stalowoniebieskie oczy spojrzały w tył, a zmęczenie rysowało się pod nimi w półkolach. Jaką różnicę może zrobić sześć miesięcy. Jak mogli wyssać człowieka. „Czasami najlepiej jest ograniczyć straty” — powiedział Alan Sinclair podczas ich ostatniego spotkania.
„Nie jesteś mściwą osobą, Mac. Wiem, że czujesz się tu zaszyty, ale realistycznie tego nie wygrasz. Potencjalnie możesz stracić więcej. Złóż ofertę, dzisiaj sporządzę tutaj dokumenty i jeśli ona to zaakceptuje, złóż cały biznes na doświadczenie.
Ruszaj dalej ze swoim życiem, przyjacielu. Kiedy prawnik tak bystry jak Sinclair udzielał tego rodzaju porad, wiedziałeś, że nadszedł czas na ugodę. Konkurent w Macu nie mógł pozwolić Mirandzie wygrać, ale zagrała go wyjątkowo dobrze. Gdyby nie paliła go tak mocno przez tak długi czas, mógłby podziwiać jej styl. Wyłączył zapłon i jeszcze raz odsłuchał jej wiadomość telefoniczną, głosem mniej szorstkim i cieplejszym, niż brzmiał przez ponad rok.
„Rozważałem twoją ofertę, Mac, i myślę, że może oboje możemy to zaakceptować. Może chociaż raz pominiemy prawników i spotkamy się sam wiesz gdzie? Nasze niegdyś ulubione miejsce. Nazwij mnie sentymentalnym.
Dlaczego nie położymy tego do łóżka, kochanie? Hej, może możemy to zrobić w łóżku. A może to tylko moje pobożne życzenia? Daj mi znać…". Kutas Maca zesztywniał i rozciągnął się w jego bokserkach. Nie czułby gniewu tak mocno, gdyby ten głos wciąż go nie kręcił. Nie można było zaprzeczyć, że myśl o pieprzeniu pełnej urazy przemawiała do niego.
Zawsze lubiła, jak ją wiązał, chłostał jej tyłek i ostro brał. Do diabła, sprowokowała go do tego, zakopując się głęboko pod jego spokojną powierzchownością za pomocą precyzyjnie dobranych drwin, aby uzyskać dostęp do czającej się pod nią wulkanicznej materii. Może znowu by się na to zgodziła, gdyby ułożyła się finansowo. I może to byłoby dla niego odpowiednie pocieszenie. W końcu minęło trochę czasu, odkąd miał jakąkolwiek akcję.
Z wyjątkiem tej jednej podstępnej sytuacji z jego temp.… „Trzymaj to w spodniach” – nalegał Alan. „Nie stać cię na podawanie jej więcej amunicji”. Mac zatrzymał się, trzymając palce na zamku otwierania drzwi. Czy kiedykolwiek porażka mężczyzny służyła Mirandzie jak afrodyzjak? Z pewnością znowu z nim grała, była jedyną kobietą na świecie, która naprawdę potrafiła pieprzyć się z jego głową. Czy wyobraził sobie szczerość w jej głosie przez telefon? Cholera, mógł siedzieć w samochodzie całą noc, próbując ją odgadnąć, ale bezskutecznie.
I jaki byłby w tym sens?. Ok, zróbmy to. Wysiadając z pojazdu, jednego z przedmiotów, które najwyraźniej chciała mu zostawić, udał się ostrożnie do pubu-restauracji, w którym kiedyś razem się bawili.
A może przyjemność była tylko jego. Jego antyczne mosiężne ozdoby i szereg rustykalnych narzędzi zwisających z krokwi już nie czarowały. Strach palił go jak kwas w żołądku. Rozejrzał się i zauważył ją, siedzącą spokojnie w ich „zwykłym kącie”.
Ten widok sprawił, że zadrżał, jakby ponownie odwiedził ducha swojej przeszłości. To był pierwszy raz, kiedy ją widział, odkąd legalność zaczęła się właściwie przez całe dziesięć miesięcy krwawych igraszek przez pełnomocnika, a Mac wykrwawiał większość. Wyglądała tak samo uderzająco jak tamtego wieczoru, kiedy spotkał ją po raz pierwszy, a pożądanie było pierwszą emocją, która przepłynęła przez jego ciało, a uraza deptała mu po piętach. Jej grube szkarłatne loki były związane w kucyk, a jedwabna bluzka tylko sugerowała dekolt jej niesamowicie wspaniałych piersi. Wiedział, co kryło się pod jej swobodnym, formalnym strojem, a stopień, w jakim wciąż jej pożądał, jeszcze bardziej prowokował jego irytację.
Wydawała się nieświadoma jego obecności, gdy zbliżał się do stołu, jej wzrok był utkwiony w ekranie jej telefonu komórkowego, a jej palec stukał w jego powierzchnię. Musiał odkaszlnąć, żeby zwrócić na siebie jej uwagę. Miranda przerwała pisanie SMS-a, a na jej twarzy pojawił się cień emocji. Nie poczucie winy, dokładnie Miranda prawdopodobnie nigdy w całym swoim życiu nie była zaniepokojona tą emocją bardziej przypominającą uczucie kobiety zaalarmowanej tym, że została złapana. Wyraz twarzy zmienił się jednak natychmiast, zastąpiony przez cieplejszy uśmiech, niż pamiętał z pierwszych miesięcy ich małżeństwa.
– Mac – powiedziała, przywołując go do stołu lakierowanymi na czerwono szponami. "Dołącz do mnie proszę.". Odsunął krzesło naprzeciw niej i usiadł, jakby miał zjeść obiad z diabłem. Włączyła pauzę powitania, aby dokończyć wiadomość tekstową, a następnie schowała telefon do torebki.
Zauważył przez chwilę, że to tanie urządzenie, i był pewien, że widzi jej zwykłą komórkę, przykurzonego srebrnego iPhone'a, czającą się gdzie indziej w torbie. Były tam też podpisane papiery rozwodowe? Znów przyciągnęła jego uwagę, zanim zdążył się nad tym dłużej zastanowić. - Miło cię widzieć, naprawdę - powiedziała. „Dzięki, że się na to zgodziłeś. Nie byłem pewien, czy się pojawisz”.
„Sam nie byłem pewien”, przyznał, „do momentu, gdy tu postawiłem stopę”. „Cóż, cieszę się, że to zrobiłeś. Dobrze wyglądasz”. Kłamca. Nie miał wątpliwości, jak łatwo mogła odczytać stres, który ostatnie miesiące wyryły się na jego twarzy.
Ale w jej oczach była nieznana życzliwość i poszedł z duchem czasu, trzymając się rady swojego prawnika. „Dziękuję. Ty też. Wygląda na to, że dobrze się rozwijasz”. - Jeśli masz na myśli to, co się między nami dzieje, to się mylisz - powiedziała.
– Nie sprawia mi to przyjemności, o której prawdopodobnie myślisz. Ale jestem kobietą, która wierzy, że jej się należy. Zrzuć to na karb pozbawionego dzieciństwa”. Rzeczywiście, to, co ci się należy… i pozbawiło mnie dzieciństwa, moja dupa. Czy to miał być wieczór cichego prowokowania? Mac potrzebował całej samokontroli, by uwagi przetoczyły się po nim bez wznosząc się na ich przynętę.
„I czujesz, że ci się należy?" zapytał z całkowitym spokojem. „Zaprosiłam cię na obiad," odpowiedziała po prostu. „Próbuję, tutaj.
Wiesz, starając się. Z jej telefonu zabrzęczało drugie, tańsze urządzenie i uniosła je, irytacja zmarszczyła jej gładkie czoło, gdy spojrzała na wiadomość. „Moi sługusy” – powiedziała tytułem wyjaśnienia.
Czasem zastanawiam się, czy mają coś na drodze do inicjatywy. – Może gdybyś zatrudnił ich na podstawie ich zdolności, a nie wyglądu… – zauważył Mac, tak lekko, jak tylko mógł. Miranda lubiła być otoczona koterią ładnych, młodych dziewczyn, w większości kobiet, a teraz, kiedy kierowała całą firmą odzieżową Vanguard, upewniła się, że wszystkie gałęzie są zarządzane.
- A teraz Mackenzie - powiedziała z łukowatym uśmiechem - Staram się zachować równowagę między profesjonalną bystrością a estetycznym wyglądem. Przez większą część. Okej – przyznała. – Przychodzi mi na myśl jedna lub dwie, które są zasadniczo ładniejsze niż inteligentne, ale nawet te dziewczyny mają swoje zastosowania… co na pewno doceniasz. – Z pewnością.
Mac dobrze wiedział, w jakie gry Miranda lubiła bawić się ze swoimi seksownymi pracownicami wieczorami. Był wtajemniczony w tak wiele sekretów tej kobiety, ale nie było żadnego udowodnienia prawdy za tymi najciemniejszymi, jak Alan Sinclair aż nazbyt boleśnie. zauważył.
Wystarczyło, że raz się potknął i stał się workiem treningowym tej kobiety. Miranda dokończyła swoją wiadomość, gdy rozmawiała, tym razem od niechcenia rzucając telefon z powrotem na miejsce spoczynku. „Teraz dość interesów podczas czas wolny.
Co powiesz na to, żebyśmy zamówili?”. „Myślę, że to byłby dobry pomysł”. Cokolwiek, by odwrócić uwagę od fundamentalnej niezręczności wieczoru. Nie żeby Miranda sprawiała wrażenie, jakby czuła się w najmniejszym stopniu niezręcznie… Zamówili butelkę Chablis, a Mac ostrożnie popijał ze swojego kieliszka, podczas gdy ona piła beztrosko, mówiąc beztrosko, że weźmie taksówkę do domu.
Chciał uspokoić nerwy i przynajmniej udawać odprężenie, ale nigdy nie opłacało się tracić koncentracji w kontaktach z Mirandą French. Jego apetyt został zastrzelony i choć były doskonałe, musiał przebić się przez przystawkę z kebabem jagnięcym i danie główne z gotowanego łososia w Horseshoe and Castle. Jego żona, jak dziwaczne wydało mu się teraz to słowo? była ciepłą, zapraszającą, ożywioną wersją siebie, tą, którą przez chwilę myślał, że kocha.
Cały chłodny profesjonalizm zniknął, gdy opowiadała chwile z pierwszych dni ich wspólnego czasu, jakby w międzyczasie nie doszło do żadnych działań wojennych. – Paryski weekend był wspaniały – powiedziała, a on wiedział, że ma na myśli pierwszy weekend, zaledwie kilka tygodni po ich gorącym związku seksualnym. „Wszystko takie żywe i intensywne. Byłeś tak pasjonatem wszystkiego, pamiętam sztukę, architekturę, wino i tak bardzo mnie nękałeś każdej nocy”.
W jej głosie zabrzmiało ciepłe drżenie, które przeniknęło go do głębi i ożywiło jego penisa, pomimo wszelkich zastrzeżeń, jakie wciąż miał co do tego spotkania. – Pomyślałem, że już nie myślisz o tamtych czasach – powiedział, spoglądając na nią tak chłodno, jak tylko mógł, znad kieliszka wina. „Albo pomyśl o mnie zdalnie w ten sposób”. Wyglądała na bliską skruchy.
„Powiedziałem ci kilka… niemiłych rzeczy, Mac. Rzeczy, których żałuję”. Rzeczy takie jak „Może nie jesteś tym człowiekiem, za jakiego cię uważałem”, przypomniał sobie, a rozczarowanie i niemal pogarda bardziej zapadły mu w pamięć niż słowa. Rozczarowanie, ponieważ walczył o utrzymanie pracowników zatrudnionych w jednej spółce zależnej, zamiast zwolnić ich, gdy uderzyła recesja, ponosząc znaczne koszty. Pogardę, ponieważ nie był wystarczająco bezwzględny, by zabezpieczyć kontrakt z Glendale, przegrywając z cholernym Rainbow Software.
Jak szybko jej uczucia do niego ostygły po tej rozmowie. Nie można było tego zmieść kilkoma słowami, nie po tym wszystkim, co nastąpiło później. Mimo to Miranda była zdecydowana spróbować.
„Szczerze,” powiedziała, odpowiadając na powątpiewanie w jego minucie, „nie przyznałam, że jesteśmy po prostu różnymi rodzajami ludzi. To, że jesteś… dobrym człowiekiem, nie czyni cię mniej o jeden”. Boże, brzmiało to tak, jakby zmagała się z koncepcjami, które były jej całkowicie obce.
Pamiętała jednak fatalną rozmowę. To przynajmniej coś znaczyło. Liczyło się dla niego, że próbowała zachowywać się jak człowiek, jakkolwiek obciążało to przedstawienie.
– To nie powstrzymało cię przed próbowaniem wzięcia mnie za wszystko, co mogłeś – zauważył, popijając ponownie swoje wino. "PRAWDA." Miała na tyle przyzwoitości, by wyglądać na lekko zawstydzoną. „Ale taka jest moja natura. Kobieta musi być temu wierna”.
Wyciągnęła rękę i pogładziła grzbiet jego dłoni. Włosy na nim zjeżyły się. - Wiesz, cokolwiek się między nami stało - powiedziała, a jej źrenice jej ciemnych oczu rozszerzyły się - jakkolwiek… okazało się, że nie pasujemy do siebie, nadal jesteś jednym z najbardziej imponujących fizycznie mężczyzn, jakich kiedykolwiek spotkałam. ". – Przestań, Mirando.
Nawet użycie jej imienia sprawiło, że jego erekcja nabrzmiała przy wewnętrznej stronie nogawki jego spodni. To było więcej niż nierozsądne. Musiał zobaczyć podpisane dokumenty, zanim będzie mógł choćby pomyśleć o rozwoju.
- Przestań, co? Nadal mogę powiedzieć, że uważam cię za atrakcyjną, prawda? Jej opuszki palców pozostały. „Tak szeroki, tak wysoki, niewielu mężczyzn góruje nade mną fizycznie. Niewielu mężczyzn jest w stanie przejąć nade mną kontrolę tak, jak ty to zrobiłeś, kiedy chciałeś. Kiedy twoja przeklęta uprzejmość nie przeszkadzała”. „Sprawiasz, że„ uprzejmość ”brzmi jak cecha godna ubolewania”. – Wiem, że nie byłoby to dla niektórych kobiet – powiedziała z nutą smutku. „Jest wielu, którzy uznaliby twoje… twoje słodsze aspekty, wraz z twoim spektakularnym kutasem, za nieodpartą kombinację. Więc powiedz mi, czy twoja wspaniała długość była ostatnio satysfakcjonująca? Czy zagłębiała się w jakieś interesujące miejsca? Wiem, wiem… nie możesz mi powiedzieć.”. - Trudno - powiedział, krew mocniej pompowała penisa, o którym mowa, nawet gdy w jego głowie rozbrzmiewały alarmy. „Raz się potknąłem i to była moja zguba”. „Z twoją urodziwą sekretarką”. „Oboje znamy tę całą żałosną historię, podobnie jak nasi prawnicy”. "Rzeczywiście.". Oto ona, znów prowokując. To był komfortowy seks, z pełną świadomością, że Miranda jest sama, imprezuje z Bóg wie kim. A ona postawiłaby mu na ogonie prywatnego detektywa. Chryste, musiał zapłacić za jedną niedyskrecję, tak jak planowała jego ukochana żona. Zastanawiał się, czy jego żona wiedziała, że krągła tymczasowa zakradła się do jego nowego mieszkania na następną noc namiętności. Do diabła, przebiegła krowa prawdopodobnie to zrobiła. Gniew powrócił w nim, ale jego żądza nie poszła na ustępstwa. Mało prawdopodobne, z perfumowanym oddechem Mirandy zalewającym jego twarz. - Spójrz na siebie - powiedziała, patrząc mu głęboko w oczy. „Gniew płonie w tobie. Wiesz coś, Mac?”. "Co?". „Jedyne momenty, w których pieprzyłeś mnie tak, jak wiedziałem, że możesz, to te, kiedy cię wkurzyłem. To znaczy naprawdę cię wkurzyłem”. Przechylała się przez stół, rude włosy spływały jej w luźny kucyk na ramieniu, szczelina między tymi cudownymi cyckami była lepiej widoczna. „Więc powiedz mi. Jak bardzo jesteś teraz na mnie zły?”. Słyszał własny oddech. To i dźwięk głosu Mirandy były wtedy jedynymi dźwiękami we wszechświecie. „Spróbuj„ bardzo ”.”. "'Bardzo'?". „Wiesz, jaki jestem zły i wiesz dlaczego”. „Przypuszczam, że tak. A co, jeśli mógłbyś coś z tym zrobić?”. "I…". „A co by było, gdybyśmy po pysznym deserze wrócili do mnie i załatwili tę sprawę raz na zawsze?”. "Masz na myśli…". „Chodzi mi o to, co jeśli papiery są podpisane i czekają tam, żeby je przekazać? wymaga, abyśmy rozstali się na dobrych warunkach. Jak ci się podoba to brzmienie?”. „Ja…” Bardzo mu się to podobało i wiedział, że ona to widzi, ale mimo to się uspokoił. „Myślę, że powinniśmy najpierw zjeść ten deser, podczas gdy ja to rozważam”. Wzięła go za rękę i przycisnęła swoje pełne, rozkoszne usta do jego palców. „Ta rezerwa zawsze jest na miejscu” – powiedziała. „Musisz to stracić. Musisz bardziej działać w oparciu o to, co oboje wiemy, że jest pod spodem”. – Deser – nalegał, choć był twardy jak skała i napinał swojego penisa. Chwila przedłużała się, ale w końcu została przerwana przez brzęczenie tego przeklętego telefonu. - Jak te sługusy irytują - powiedziała, zwilżając językiem wargę, zanim poszła sprawdzić tekst. Mac obserwował ją uważnie, niejasne podejrzenie z wcześniejszego wynurzenia się z głębi jego umysłu. Czy ona coś tu knuje? Proszę nie… Jej twarz pozostała beznamiętna, gdy odpowiedziała na wiadomość i od niechcenia wrzuciła telefon do torby. Urządzenie leżało równo na zamku błyskawicznym i poczuł niesamowitą potrzebę sprawdzenia, do kogo pisała. Miranda znów się uśmiechnęła, jej wyraz twarzy i cała jej twarz wyrażały jedną chytrą seksualną drwinę. – A teraz deser – powiedziała. Erekcja Maca powróciła do ciasnego materiału jego bokserek. Wybrali półmisek z deserami i podzielili się z nim profiterolami, tiramisu i słodkimi wypiekami, jak symbolem ich zjednoczonych intencji. Apetyt Maca na jedzenie wrócił tak gwałtownie, że go to zaskoczyło, a wraz z nim wzmógł się ten drugi cielesny apetyt. Boże, chcę cię mieć tak, jak nigdy wcześniej. Kiedy te podpisane dokumenty znajdą się w moich rękach… Jadł powoli, sublimując wszelkie oznaki narastającej pasji, a raczej próbując. Potem delektował się kawą i powoli, rozkosznie ssał dostarczone miętówki. Nie trzeba było wymieniać między nimi ani jednego słowa; od czasu do czasu wystarczyło pełne wzruszenia spojrzenie. – Myślę, że już czas – powiedział, kiedy obaj skończyli, przybierając ton, jakiego mógłby użyć pod koniec posiłku podczas paryskiego miesiąca miodowego. – Rzeczywiście – powiedziała iw tej samej chwili jej uśmiech zmienił się z lubieżnego ciepła w lodowate wyrachowanie spojrzenie, które tak bardzo mu się z nią skojarzyło. Jego animowane parametry życiowe zamroziły się w reakcji. „Czas na mnie, moja droga, abym odesłał cię w noc z twoim wielkim, pulsującym wzwodem i nie miał gdzie go położyć. W porządku, zasugerowałem wieczór, więc wezmę rachunek. Możesz iść”. - Ja… Przepraszam? Mogę iść? Mac wpatrywał się w jej spokojnie kpiącą twarz, umysł pędził, by przetworzyć rozwój wydarzeń. Odrzucała go? Co do cholery… „Właściwie po co tu przyszliśmy?” zapytał, wymuszając na sobie stan spokoju. „O co w tym wszystkim chodzi?”. „Och, kochanie”, powiedziała, „po prostu, żebym mogła przypomnieć sobie, jak łatwo się tobą gra. Chyba nie myślałeś, że zostawię to tam, gdzie było, prawda?”. „Masz…” Umysł Maca wirował i wirował, gdy szukał słów. „Jak możesz oczekiwać lepszej oferty niż ta, którą ci zaoferowałem? Jest więcej niż hojna. Kurwa, wiesz, że jest”. Ostatnia część wyszła jako chropowaty syk. – Poza tym – dodał – nie masz już kart do zagrania. – Pomyślałbyś, że nie, prawda? Wyglądała, jakby as był schowany w jej rękawie, gotowy do gry. „Słuchaj, Mac, to było bardzo przyjemne interludium, ale szczerze mówiąc, mam coś do załatwienia. Posiłek jest już zajęty, więc jeśli masz się rozejść, zanim wrócę z damskiej toalety, pokoju, to prawdopodobnie byłoby najlepsze dla nas obojga. Mówiąc to, podniosła swoją torbę, a potem posłała mu ostatni uśmiech przed odejściem. Mac patrzył za nią, a jego przyćmiony umysł wciąż się kręcił, a potem to zobaczył. Telefon komórkowy wysunął się z jej torby, gdy go chwyciła, a urządzenie, na którym była tak zajęta pracą, wylądowało niezauważone na stole. Z kim ona, kurwa, rozmawiała? Mac podniósł słuchawkę, sprawdzając, czy już po nią nie wróci. Zniknęła jednak, a on skorzystał z okazji; kiedy ktoś tak skrupulatny jak Miranda popełniał wpadkę, trzeba było wykorzystać ten moment. Urządzenie nie było nawet zablokowane, a teraz cała jego komunikacja błagała o ujawnienie. Nie czekając, aż jego żona, z którą był w separacji, zda sobie sprawę ze swojego faux pas, opuścił stolik i restaurację, planując zagłębić się w sekrety telefonu, gdy wyjedzie z parkingu pubu. We wstecznym lusterku widział, jak energicznie wychodziła z głównego wejścia na salę, rozglądając się za nim z gorączkową miną. Mam cię! Cholera, myślisz, że jesteś sprytny. Cóż, nie tym razem. Szczęka zacisnęła się w determinacji, zakręcił kołem BMW na żwirze i z rykiem odjechał od miejsca imprezy. Zatrzymał się na zatoczce milę dalej i zaczął przeszukiwać zawartość telefonu. Najwyraźniej został kupiony w dzisiejszym przebiegłym celu, ponieważ można było znaleźć tylko jeden wątek rozmowy z kimś o pseudonimie „Black-Ops 1”. Najwyraźniej żart Mirandy, to imię nie wróżyło nic dobrego. Przewinął początek rozmowy i przeczytał ją, czując narastające w nim niedowierzanie. W POZYCJI?. TAK. CZEKAM NA INSTRUKCJE. CEL PRZYBYŁ. ZATRZYMAM GO ZAJĘTY TAK DŁUGO JAK POTRZEBUJESZ. OK. DAJ MI ZNAĆ, KIEDY BĘDZIESZ W ŚRODKU. WEWNĄTRZ TERAZ. OPERACJA W TRAKCIE. NAPISZ DO MNIE, KIEDY ZAKOŃCZYSZ STUDIUM. UŻYJ SŁOWA KODOWEGO. ZROBIONE. DOBRY. CZEKAJ NA DALSZE INSTRUKCJE. ON CIĘ NIE ZŁAPA, BO BARDZO MU SIĘ TO CIESZY. Mac położył telefon na desce rozdzielczej i poświęcił chwilę na opanowanie oddechu. „Przestudiować” jego gabinet? Czy to było to, o czym myślał? „Chryste, ona kazała mi się włamać”. Przez chwilę siedział zdumiony własnym głosem, po czym powtórzył to zdanie, a gorzki, zdumiony śmiech wydobył się z jego ust. „Niewiarygodne. Myślisz, że jesteś teraz pieprzonym mózgiem przestępców, razem ze wszystkim innym”. Odwracanie uwagi celu, podczas gdy ktoś inny wykonywał za nią brudną robotę… nawet jak na standardy Mirandy to było mało. Jej słudzy. Wszystkie „mają swoje zastosowanie”, powiedziała mu. Płaciła jednemu ze swoich naśladowców za włamanie się do jego mieszkania! Może ten uśmiechnięty przystojniak, którego zarządzała sklepem Vanguard na Piccadilly, ten, któremu mniej więcej dała mu do zrozumienia, że się pieprzy. Nieszczęsna kobieta miała dość odwagi, by podczas ich rozmowy nawiązać do własnego spisku. Boże, ta suka musiała się dobrze bawić. „Cóż, twoja przyjemność kończy się tutaj, moja droga”. Myśl o wezwaniu policji przemknęła mu przez chwilę przez głowę, ale potem wpadł na lepszy pomysł. Sam sobie z tym poradzę. Nie skrzywdzę go, ale cholernie wystraszę tego zadowolonego z siebie gówniarza. O ile lepiej pokrzyżować plany Mirandy, a potem powstrzymać je przed nią? Może nawet działać jako tajna karta przetargowa, która pomoże mu renegocjować całą ugodę rozwodową. Musiał jednak szybko zareagować. Złapał za telefon i wysłał intruzowi własną wiadomość. SZUKAJ TAKŻE INNYCH POMIESZCZEŃ SALON I SYPIALNIA. BĄDŹ DOKŁADNY. Włączył zapłon i ruszył w stronę swojego mieszkania, żeby przyłapać drania na gorącym uczynku. O tej porze podróż nie powinna zająć więcej niż pół godziny. W ciągu kilku sekund otrzymał odpowiedź na swoją wiadomość i złamał swoją zwykłą zasadę, odpowiadając w ruchu za kierownicą. NAPRAWDĘ? CZY ON TU JEST? CZEGO SZUKAM?. OCZYWIŚCIE NAPRAWDĘ. CEL BĘDZIE ZE MNĄ CAŁĄ NOC. WSZYSTKO CO INTERESUJE WYKORZYSTAJ SWOJĄ INTELIGENCJĘ NA WZGLĘD BOGA. NAPISZ, KIEDY SKOŃCZYSZ. NIE WYCHODŹ, DOPÓKI NIE POWIEDZĘ, ROZUMIESZ? TAK ZROZUMIANE. Mac pędził przez ciemność, pióra wycieraczek przecinały deszcz, który zaczął padać, jak zdrowy rozsądek przecinający jego gniew. Zachowaj jasną głowę. Pogódź się z tą sytuacją. Jeśli nie zdobędziesz jej teraz, nigdy jej nie zdobędziesz. Jednak gniew wciąż go ogarniał, grożąc wykluczeniem wszelkiej racjonalnej myśli. Wiedziałem, że taka jest, wiedziałem, że była suką grającą w gry. Dlaczego, do diabła, jestem zaskoczony? „Odkryła, że jeden z jej pracowników kradnie” — powiedział Alanowi Sinclairowi na jednym ze spotkań poświęconych strategii rozwodowej. „Wiesz, co zrobiła? Szantażem zmusiła dziewczynę i jej chłopaka do seksu. Uwierzysz w to? I pewnego wieczoru opowiedziała mi o tym przy kolacji, jakby to była gra wstępna. Jakby myślała, że ją za to pochwalę. Że będę tak podniecona tą historią, jak wyraźnie ją pamiętała. Mamy tu do czynienia z taką kobietą i nigdy nie mogę sobie pozwolić, by o tym zapomnieć. Wściekły, uderzył obiema rękami w kierownicę. „Chryste, jaki ty jesteś głupi, Lewis? Ile byłeś gotów znieść przez tę… tę pieprzoną harpię? No, nie więcej. Jeden głupi błąd z jej strony i najlepsze plany Mirandy French legły w gruzach. I ktokolwiek był na tyle głupi, żeby partner z nią? Oni również zostaliby złapani w wypadku. Zemsta była należna. Przełykając wściekłość, Mackenzie Lewis pojechał przez brudną noc na miejsce rozliczenia. „Wszystko w porządku. Zajmie go czymś innym przez resztę nocy. Mamy kontrolę nad tym miejscem. Głos zza maski w pończochach był młody i kobiecy, uprzejmy, ale z nutą Kentish. Dziewczyna wsunęła telefon komórkowy do swojego miniplecaka i skinęła na swojego towarzysza. Jasne? Myślałam, że już stąd nie wyjdziemy – powiedział jej podobnie zamaskowany towarzysz, tuląc się do siebie. „Nie mogę sobie wyobrazić, co by było, gdyby nas złapał”. Nastąpił dreszcz podekscytowania w jej głosie. Jej akcent sugerował kobietę również po dwudziestce, ale z jakiejś ekskluzywnej części Londynu, takiej jak Chelsea lub Teddington. „Nie słyszałeś, co powiedziałem? Nikt się nie pojawia. Możemy się nie spieszyć i zrobić to właściwie. W głosie dziewczyny od telefonu słychać było nutę irytacji. Z tej dwójki miała bardziej klasyczną budowę kota-włamywacza, falistą i elegancką w obcisłych czarnych rajstopach i czarnym topie z rękawami. Jej wspólnik zbrodni, identycznie ubrany, był bardziej krągły niż szczupły i wydawał się mniej dostosowany do zadania, które miał do wykonania. Poszła za swoim zastępczym przyjacielem do salonu mieszkania, obaj rozglądali się po okolicy z kieszonkowymi latarkami. właściwie to kogo szukamy? - zapytała krąglejsza dziewczyna. - Myślałam, że kiedy przeszukaliśmy jego gabinet i zostawiliśmy kopertę… „Tak, cóż, źle myślałeś. Jeśli Miranda chce, żebyśmy byli dokładni, to jej sprawa”. „Ale Lysette…”. „Dostajemy wystarczającą zapłatę”, powiedziała bardziej zgrabna dziewczyna, „ale tylko wtedy, gdy jej plan się powiedzie”. „Wiem. Po prostu… myślałem, że zajmie to dziesięć minut i…”. „Słuchaj, Imogen…” Bardziej proaktywna z tej dwójki chwyciła swojego towarzysza włamywacza za oba ramiona i spojrzała w oczy, które szeroko mrugały przez szczelinę wyciętą w masce. „Kod zadziałał. Gdyby alarm nie był wyłączony, już byśmy o tym wiedzieli. Miranda zajmie go tak długo, jak to będzie potrzebne i powiadomi nas z odpowiednim wyprzedzeniem, jeśli się tam uda. Mamy tyle czasu, ile potrzebujemy. Ja poszukam, a ty sfotografujesz wszystko, co wygląda na interesujące. To wszystko, co musisz tu zrobić i niczego nie przewrócić. Jak ta cholerna waza w korytarzu. "Ups…" powiedziała ta, która nazywała się Imogen, z nerwowym chichotem. „Ups”, moja dupa – warknęła Lysette. „Nie zostawiamy najmniejszego śladu, że ktoś tu był, to jest istotne, pamiętasz? Więc żadnych spieprzeń”. „Tak, wiem. Mam to”. „Dobrze. A teraz zajmijmy się tym i skończmy z czczą gadaniną”. Salon był skromnie umeblowany i niewiele obiecywał wyników wyszukiwania. Lysette przejrzała czasopisma leżące na stoliku do kawy. Imogen zrobiła jedno czy dwa zdjęcia zawartości. „Więc w jaki sposób fotografowanie okładek GQ ma nam tutaj pomóc?” — zażądała Lysette. - Nie wiem. Ja… starałem się być dokładny, to wszystko. „Powiem ci, co fotografować”. „Dobrze, tak, rozumiem”. Przeszukali półki z książkami i każdą inną powierzchnię, nie znajdując niczego, co zasługiwałoby na większe zainteresowanie, ich pochodnie rozglądały się w ciemności, a ich oddech był jedynym dźwiękiem, poza okazjonalną paplaniną Imogen. „Boże, to jest jak Mission: Impossible, prawda? Tyle że nie wpadliśmy na jedną z tych drucianych rzeczy. A to z nami jest trochę, trochę wiesz, kryminalne”. „To przestępstwo. Więc cicho”. „Tak, ale… jeśli był taki paskudny podczas rozwodu, to przypuszczam, że to nadchodzi, więc pomagamy, prawda? To dobrze, że robimy, prawda?”. „Jasne, jesteśmy cholernymi harcerzami. Cicho!”. "Tylko… cóż, wydawał się taki miły, kiedy spotkaliśmy go na przyjęciu, kiedy otwarto oddział Piccadilly. Taki dżentelmen. Byli piękną parą. Był taki wysoki i ciemnowłosy, taki silny. Włoch… tak wyglądał Czy on jest Włochem? Brzmiał trochę jak Szkot. Nie zniósłbym tego, gdyby nas tu znalazł. Boże, mam na myśli podwójną nienawiść. Lubiłem go. Szkoda, że źle się między nimi potoczyło. Czy wiesz, dlaczego oni… – Jezu, Imogen, czy mogłabyś się po prostu zamknąć? Nastąpiła zakłopotana pauza. „Przepraszam, przepraszam. Jestem zdenerwowany, to wszystko. Gdyby Spencer w ogóle wiedziała, że to robię… — Posłuchaj — powiedziała Lysette, łagodząc ton — twój ukochany chłopak się nie dowie. Nikt się nie dowie. Skończyliśmy w tym pokoju, więc po prostu przeszukamy sypialnię, poczekamy na wiadomość od Mirandy, a potem wypierdalamy stąd. Wtedy możesz zapomnieć, że to wszystko w ogóle się wydarzyło, okej? - Okej, okej. Ja wiem. Boże, Lysette…”. „Co?”. „To najbardziej ekscytująca rzecz, jaką zrobiłem w życiu! Chyba nigdy nie zapomnę dzisiejszej nocy. Mac pokonał trasę w krótszym czasie, niż się spodziewał. Zanim zaparkował samochód przed blokiem, jego złość zamieniła się w stanowczy zamiar. Znajdź intruza, upewnij się, że twarz drania została uchwycona prosto w kamerze, a następnie odkryj, czego spodziewała się Miranda. Spraw, by facet się kręcił, aż się zesra, a potem może dokończ, dzwoniąc na policję. Co robić wiedząc, co zrobiła Mirandzie, czy też natychmiast aresztować ją wraz ze wspólnikiem? Nie był jeszcze pewien. Miał cholerną nadzieję, że Miranda nie była w stanie skontaktować się ze swoim wynajętym złodziejem w żaden inny sposób, ale wtedy Cały sens jednorazowego telefonu polegał na anonimowości, prawda? Nie zamierzała się dalej obciążać, dzwoniąc z własnego telefonu… Myśl, że włamywacz mógł się ciąć i uciekać, sprawiła, że poczuł skurcz w żołądku. Jego serce znów zaczęło walić, wysłał kolejną wiadomość do intruza. POSTĘP?. WSZYSTKIE POKOJE PRZESZUKANE. WSZYSTKO CO INTERESUJĄCE SIĘ ZDJĘTE. Nadal tam tak! Po raz pierwszy w tym okropnym roku jego życia Mac miał szczęście. A teraz wielką literą… Napisał ponownie. PRZEJDŹ JESZCZE RAZ PRZEZ SYPIALNIĘ. UPEWNIJ SIĘ, ŻE NIC NIE PRZEGAPISZ. ZROZUMIANY. Zgadza się, bezmyślny bękarcie-modelu, przejrzyj jeszcze raz wszystkie moje rzeczy. Wszystko dla twojej ukochanej pieprzonej Cruelli. Będziesz dokładnie tam, gdzie cię chcę. Chwytając z bagażnika ciężką latarkę, aby użyć jej jako broni, Mac zamknął samochód i ruszył w stronę budynku mieszkalnego. Jego oddech był nierówny, a zmysły naładowane energią, gdy przygotowywał się do stawienia czoła intruzowi. Co Miranda musi teraz myśleć… Trzymała się z dala od bałaganu, który stworzyła, desperacko próbując wykombinować, jak uwolnić się od własnego popieprzonego planu. Cóż, bez kości, ty wredna suko, tej nocy jestem na miejscu kierowcy. Wstukał kod wejściowy do kompleksu, zastanawiając się, jakim cudem zdobył te informacje. Może złodziej po prostu czekał, aż ktoś inny przejdzie przez bramę, ale znajomość hasła do jego własnego mieszkania była tylko jego własnością. Nieważne, że mógł martwić się tymi szczegółami później. Wszystko, co się teraz liczyło, to ukradkowy osobnik, który obecnie kręcił się po jego sypialni, zbierając wszystkie informacje, które mogli później rozlać. Po raz kolejny opanował oddech, otworzył wejście na dole do swojej części kompleksu i wszedł po schodach na korytarz do mieszkania numer dziewięć, skromnej przestrzeni, którą wynajmował od początku fiaska rozwodowego. Jego palce przez chwilę zawisły na panelu klawiszy. Mógł szybko wejść i rzucić się na intruza albo użyć ukrycia. Ta ostatnia opcja odpowiadała jego nastrojowi, więc wstukał cyfry, otwierając drzwi z najwyższą ostrożnością. W mieszkaniu było ciemno, poza migającym światłem bezpieczeństwa. Ktokolwiek uzyskał dostęp przed nim tej nocy, był również wtajemniczony w kod alarmu. Jego umysł miotał się w poszukiwaniu rozwiązania zagadki, ale po raz kolejny odrzucił te rozważania na bok, skupiając się na bieżącej sytuacji. Zapuścił się w swoją własną przestrzeń życiową, oczy przystosowując się do ciemności, uszy wyczulone na najmniejszy dźwięk. Słyszał to drugie dość szybko, głosy dobiegły z jego sypialni. Para złodziei. Cholera, powinienem był wiedzieć. Ale choć był opętany potrzebą kontrolowania sytuacji, wiedział, że i tak by ich zaatakował. To nie byli profesjonaliści, byli to rekruci Mirandy, wybrani z jej własnej wesołej bandy pochlebców. Poza tym, z odgłosów szeptanej rozmowy, przynajmniej jedna z nich była… a może obie były… kobietami? Zdjąwszy buty, Mac cicho ruszył wyłożonym dywanem korytarzem w stronę intruzów. Niezapalona pochodnia była ciężka w jego dłoni jako ostatnia deska ratunku w mało prawdopodobnych okolicznościach, gdy jego nieproszeni goście byli w jakikolwiek sposób uzbrojeni. Snopy światła migotały w sypialni, gdy złodzieje wymieniali ożywione rozmowy. Drzwi były wystarczająco otwarte, by mógł zobaczyć jeden ciemny kształt unoszący się niedaleko wewnątrz pokoju, dobre pół stopy niższy od niego, odwrócony tyłem do wejścia. Niezależnie od tożsamości tych złodziei, obaj należeli do niego. Krew dudniła mu w uchu, zagłuszając nić oddechu. Potrzebny był jeden moment nerwów, a potem adrenalina załatwiłaby resztę. Mac położył płasko dłoń na powierzchni drzwi, pchnął i skoczył. Jego zatrzymanie pierwszego przestępcy było szybkie i czyste. Trzymał postać w swoim uścisku, a jego szeroka dłoń zacisnęła się wokół ich ust, zanim mieli szansę zareagować, poza upuszczeniem latarki na dywan. Mniej więcej w tej samej chwili przekręcił gałkę na panelu oświetleniowym obok drzwi tą samą ręką, w której trzymał pochodnię, i pokój zalało światło. Kryminalistka numer dwa odwróciła się zaalarmowana zamieszaniem, a teraz tak, wrzasnęła w panice i potknęła się o jego szafę, by zobaczyć, jak jej wspólnik walczy o uległość. Intruz w jego uścisku był najwyraźniej również młodą kobietą, choć zamaskowaną jak jej partner. Była miękka i smukła w jego uścisku, gdy walczyła o wolność, nie tak dramatycznie zakrzywiona jak ta druga, ale równie kobieca. Niezdarnie chowając latarkę do kieszeni, chwycił maskę z pończochy na jej szyi i zerwał ją w górę i w dół. Szok rudych loków po trwałej ondulacji opadł, a ich zapach unosił się, otulając jego twarz. Jego niewolnica przestała się wiercić, gdy uległa prawdzie, że została złapana. Drugi zastygł w przerażeniu na twardej dębowej okleinie szafy; jej ogromne niebieskie oczy, umalowane tuszem do rzęs, wpatrywały się w niego przez dziurę w zaimprowizowanym przebraniu w pończochę. – Ty – powiedział zwięzłym szczeknięciem – zdejmij maskę. Zawahała się, dziwnie łagodna jak na dziewczynę o dobrze zbudowanej sylwetce. Mac chwycił schwytaną Scarlet za nadgarstek i pchnął nią w górę pleców dziewczyny, aż krzyknęła z mocy. „Zdejmij pieprzoną maskę” – powtórzył – „i pozwól mi się zobaczyć”. Bez dalszej zwłoki druga dziewczyna chwyciła rąbek maski, zdejmując ją z głowy jednym spanikowanym ruchem. Wielki pas kukurydzianych włosów opadł dramatycznie swobodnie, tak że rozsypał się po jej ramionach. Stała, dysząc i wpatrując się w niego, a jej wyjątkowo ładna twarz była umalowana szminką, podkładem i b, mimo tego, że włamywała się do domów. Oto hollywoodzki włamywacz, przynajmniej z wyglądu. Mac sądził po raczej bezmyślnym spojrzeniu dziewczyny, że wyglądowi nie dorównuje inteligencja mistrza złodziei. „Teraz ty”, Mac wysyczał do ucha rudowłosej towarzyszki, „podejdź i stań obok swojego przyjaciela. I nie myśl o próbowaniu czegokolwiek, to miejsce ma wszędzie kamery. Chociaż myślę, że prawdopodobnie już o tym wiedziałeś, prawda ?" Popchnął dziewczynę, a ona zobowiązała się do blondynki, odwracając się twarzą do mężczyzny, który ją schwytał. Oddychała wściekle jak jej towarzyszka, dorównując zaszokowanej dziewczynie, ale wykazując bardziej naturalny opór. - Uśmiechnij się, dziewczyny - powiedział, jakaś jego część zszokowana stopniem własnej złośliwości. „Jesteś w szczerej, kurwa, kamerze. Zaskoczony, że mnie widzisz?”. Szkarłatna dziewczyna utkwiła w nim swoje zielonookie spojrzenie, jakby przeglądała swoje opcje, podczas gdy jej złotowłosy partner jęczał z otwartymi ustami. „O Boże, o Boże…”. „Poczekaj chwilę” – powiedział Mac, zdając sobie sprawę, kiedy wpatrywał się w scenkę z dwiema ładnymi dziewczynami. – Wszyscy już się kiedyś spotkaliśmy, prawda? Od ich dwojga zapadła cisza. „Czyż nie… Blondie?”. Nieznacznie wyższa z dziewczyn poruszyła szczęką, ale nie wydobył się z niej żaden dźwięk. Spojrzała na swojego współpracownika, szukając wskazówek, a szkarłat westchnął jak dziewczyna wściekła, że tak łatwo dała się złapać. – Tak – odpowiedziała szczuplejsza dziewczyna, wyraźnie świadoma, że milczenie w tej sprawie nie ma już znaczenia. Wiedziała o kamerach internetowych, które zainstalował wokół tego miejsca z powodu paranoicznego kaprysu, jaki mieli oboje. Przygotował ich ktoś z wewnętrznymi informacjami. — Impreza Vanguard, ta w Chinawhite — ciągnął, przypominając sobie całą tę okazję. W tamtym czasie wciąż wierzył, że on sam i Miranda są szczęśliwym małżeństwem, ale ta dwójka nadal stanowiła obraz, którego żaden czerwonokrwisty mężczyzna nie mógłby zapomnieć: szczupła postać dziewczyny-marmolady, ubrana w sukienkę tak rudą jak jej włosy, a blondynka bomba z cyckami i tyłkiem w podkreślającej figurę białej minisukience, cały dekolt i uśmiech. Widział je na zdjęciach z wieczoru na Facebooku Mirandy, gdyby pamięć kiedykolwiek groziła wyblaknięciem. "Lynette?" – zaryzykował, spoglądając na szkarłat. „Lyzetta”. Wyglądała na ostrożną i nadąsaną w równym stopniu. „Lysette. A ty…”. „Im Im Imogen” wykrztusiła blondynka płaczliwym piskiem. - Imogen. Tak, pamiętam. Jego wzrok przeskakiwał w tę iz powrotem między nimi, jedna wciąż uniosła się, jakby szukała jakiegoś sposobu działania, druga kuliła się w poczuciu winy. „Dziewczyny ze sklepu Mirandy. A teraz jej wspólnicy w zbrodni. Jej małe kukiełki, prawda? Tańczą do jej melodii. Włamywanie się do mojego jebanego domu, podczas gdy myślisz, że ona mnie rozprasza. Cóż, przykro mi, że zawiodłam was oboje. - Teksty… - westchnęła ta, która nazywała się Lysette. - Tak, były ode mnie. Czujesz się bezpiecznie, prawda? Cóż, to się zmieniło. – Wyciągnął telefon Mirandy z kieszeni i pomachał nim przed nimi jak zwycięską kartą. – To wpadło mi w rękę, prawie dosłownie, i wygląda na to, że twoja szefowa cię porzuciła teraz, kiedy jej przebiegły plan został zrujnowany. „Byliśmy… mogę…”. „Nie. Nie, nawet, kurwa, nie próbuj kończyć żadnego z tych zdań. Zaskoczenie Maca duetem kryminalnych dziewczyn na chwilę wyparło jego gniew, ale teraz ta druga emocja napłynęła z powrotem, czystsza niż wcześniej. Przekształciła się w kipiącą furię na tego wieczoru wystawiono go na głupca, podsycanego przez wszystkie udręczone miesiące, które go poprzedziły. I tu, grając grzecznie, wylądował facet, mający kilka skąpo umeblowanych pokoi, które mógł nazwać domem, przeszukiwany przez łaszące się małe fanki jego skurwysyńskiej żony Cóż, teraz mogliby pomóc mu odwrócić sytuację, w taki czy inny sposób. „Ani słowa od żadnego z was,” poinstruował, jego spokojny głos przeczył sile emocji, która wrzała w środku, „chyba że jest to odpowiedź na coś o co proszę . A teraz usiądźcie oboje na łóżku. „Słuchaj, wiem…” zaczęła szkarłatna. „Usiądź na łóżku i zamknij się, kurwa!”, ryknął te słowa salwą czystej wściekłości. Jeszcze nie zdecydowałem, co z wami zrobię, suki, więc najlepszą rzeczą, jaką możecie zrobić, to siedzieć i kurwa milczeć. łóżku w swoich czarnych koszulkach i legginsach, z płonącymi twarzami i spuszczonymi oczami. „Tak jest lepiej. Teraz wszystko, co zrobiliście dziś wieczorem, razem z waszymi ładnymi twarzami, jest zarejestrowane na moim CCTV, a materiał przekazany do miejsca, gdzie mój przyjaciel prawnik ma do niego dostęp, więc nie miejcie żadnych pomysłów. To znaczy, mógłbyś walnąć mnie w głowę tą pochodnią i uciec, ale naprawdę nie radziłbym tego. Rzucił przedmiotową pochodnię na łóżko między nimi, zdumiewając się jego wcześniej nieodkrytą zdolnością do bzdur. zamiast tego potrzebuję odpowiedzi na kilka pytań. Patrzyli na niego, gdy mówił, szkarłatny był przestraszony, a blondynka całkowicie załamana. „Jaki dokładnie był cel twojego przybycia tutaj? Chodzi mi o to, czego konkretnie szukałeś? - Spojrzeli na siebie, Złotowłosa szukała pomocy u jej przyjaciółki. „Mirandy tu teraz nie ma” – przypomniał im – „a jeśli myślisz, że pojawi się, by pomóc, to w ogóle jej nie znasz. Więc najlepszą rzeczą, jaką możesz zrobić, to porozmawiać ze mną lub z policją. ”. Scarlet wstrzymała oddech, a Blondie przełknęła szloch. "Dobrze?". W końcu dziewczyna-Lysette przemówiła. „Nie powiedziała nam. Nie konkretnie. Szukała czegoś, co mógłbyś wiedzieć, dać jej przewagę w tym, co… co się dzieje między wami. Chciała, żebyśmy wszystko przejrzeli. Wszystko sfotografowali”. „Zdjęcie…” Mac zauważył kieszonkowy aparat w dłoni Imogen. Wziął go od niej, podczas gdy ona piszczała, i przejrzał zdjęcia, plątaninę listów biznesowych i korespondencji prawnej oraz przypadkowe zdjęcia okładek magazynów. Wzmogło się poczucie naruszonej prywatności, a wraz z nim jeden z absurdów całej sytuacji. – To gówno – powiedział, podnosząc aparat. "To żart." Odrzuciłby je z powrotem w szyderstwie, ale zamiast tego zdecydował się schować urządzenie do kieszeni, żeby ich zaalarmować. „Nawet nie wiedziałeś, dlaczego tu jesteś, a mimo to byłeś na tyle głupi, by się na to zgodzić. Co ona zaoferowała ci pieniądze, awans?” Spojrzeli na niego żałośnie. „To nie jest retoryczne. Kurwa, odpowiedz mi”. - Pieniądze - wymamrotał szkarłatny. "Ile?". „Nie powiedziała dokładnie… tylko, że im większa osada, tym więcej odniesiemy korzyści”. „Naprawdę? Pożegnaj się z tym. Jej mały plan nie powiódł się w wielkim czasie. Ona będzie cierpieć z tego powodu i ty też. Blondynka już pochlipywała, zerkając to na Maca, to na swoją przyjaciółkę, jakby była zagubiona w koszmarze. „Użalasz się nad sobą, Blondie?” Warcząca furia, jakich nigdy nie znał, podsycały jego słowa i tłumiły wszelkie współczucie. „Cóż, może powinieneś był o tym pomyśleć, zanim włamałeś się do czyjegoś domu. Czy słowa „przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności” coś dla ciebie znaczą? Oboje wpatrywali się w niego, bomba była żałosna, a jej smukły przyjaciel teraz okazywał prawdziwą desperację. „Pieprzyć to”, powiedział, „Miałem to z wami, dwaj idioci . Dzwonię na policję. Krzyczeli razem, gdy grzebał w kieszeni telefonu, kakofonia paniki towarzyszyła dłoniom. Wtedy Scarlet zdołała wyartykułować swoje myśli. „Proszę nie, nie na policję. Popełniliśmy błąd. Wzdrygnęła się, widząc reakcję na jego twarzy na ostatnie słowo. „Więcej niż błąd. Byliśmy… Byliśmy głupi, naprawdę, naprawdę niewybaczalnie głupi… Przepraszamy, prawda, Imogen? - Tak, przepraszamy. Tak bardzo, bardzo nam przykro. „Przepraszasz?” Jego furia się rozpaliła. „Przepraszasz, kurwa? Nie zacząłeś żałować. Twój mały błąd będzie miał poważne, kurwa, konsekwencje. Mam zamiar wyszkolić was oboje w znaczeniu przepraszam. Scarlet wstała z wyciągniętą dłonią w geście uspokojenia. „Usiądź tam!” wściekł się, a ona opadła z powrotem na swoją pozycję na łóżku, wyglądając na zdruzgotaną i nieszczęśliwą. Blondynka beczała teraz, tusz do rzęs zaczął się ściekać. „O Boże”, mamrotała do siebie, „moi rodzice nigdy więcej się do mnie nie odezwą. Co powie mój chłopak? To nie może się dziać…". „Imogen, zamknij się," jej przyjaciółka splunęła. „Słuchaj, proszę," zwróciła się do niego ponownie, trzymając ręce za kołdrę. „Błagamy cię, nie muszę to zrobić. Błagamy cię tutaj. Obok niej Imogen energicznie skinęła głową, a jej policzki spływały mętnymi łzami. „Błagasz?” Skinęli głowami zgodnie. Mac poczuł ponure rozbawienie, pomimo swojego gniewu, z powodu gorączkowych wysiłków złodziei ; ich wijące się próby wyplątania się z sieci, w której zostały uwięzione, były niezaprzeczalnie zabawne. Wezwanie policji jakoś wydawało się zbyt łatwe. Trochę zmarnowana okazja. chwilę, „przejrzyj wszystkie moje prywatne rzeczy, a potem pomyśl, że możesz się z tego wybronić? Daj mi powód. Wpatrywali się w niego, szkarłatna mina była bardziej czujna niż jej przyjaciółka. Niespodziewanie to blondynka próbowała czegoś. „Bo jesteś miły,” powiedziała po prostu. „Przepraszam?”. „Kiedy spotkaliśmy się na tej imprezie, wydawałeś się miły. Myślę, że jesteś, naprawdę…”. Jej słowa zawahały się. Jeśli słowa miały go rozbroić, zawiodły. Ocena dziewczyny zgadzała się z oceną, którą Miranda zrobiła podczas kolacji, na krótko przed tym, jak go przeleciała. niech te słowa podsycą jego gniew. „Imogen, prawda?” Skinęła ponuro głową. „Nie, Imogen. Wszystko ci się pomyliło. nie jestem miły. Wcale nie jestem miły i wkrótce poznasz prawdę. Więc dalej, spróbuj ponownie. Powiedz mi, dlaczego nie powinienem wykonać tego telefonu. Spojrzał na nich obu. „Zamierzasz się z tego opłacić? Zgaduję, że nie, skoro oboje próbujecie w ten sposób wyłudzić pieniądze od Mirandy. Więc powiedzcie mi, małe włamujące się do domów suki, z czym właściwie macie się targować?”. To było tak, jakby Mac rozumiał, co ma na myśli, nawet gdy mówił. Jego ciało już to wiedziało. Jego kutas, który spuścił powietrze, kiedy zdał sobie sprawę z oszustwa Mirandy, znów był twardy jak skała. Od jakiegoś czasu pulsował, napędzany jego wściekłością, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. W jakimkolwiek innym momencie jego życia jego sumienie stłumiłoby instynkt, ale dziś wieczorem w twarz tych dwóch gorących, dyszących złodziei, jego lepsi aniołowie nie modlili się. „Dobry Mac” został wygnany z okazji. „No cóż?” zapytał, jego erekcja nabrzmiała do pełnych rozmiarów, gdy jego umysł objął żądania jego ciała. Cały jego gniew skoncentrował się w jednym wielkim, wymagającym wzwodzie i gdy krew krążyła w jego żyłach, znał swoją drogę. „Powiedz mi”. Scarlet zobaczyła jego zamiar pierwsza, a jej twarz pokryła się komplementarnym szkarłatem „My… Możemy to naprawić, prawda, Imogen?” powiedziała, jej wzrok nie odrywał się od M. ac. Wzrok jej partnera zachwiał się na chwilę, zanim blondynka znów gorączkowo pokiwała głową, chwytając się tej pojedynczej kropli nadziei, niezależnie od tego, jaką formę mogła przybrać. "Uh-huh. Tak, możemy.". Uśmiech wkradł się na usta Maca i po raz pierwszy uznał, że cieszy go rozwijająca się sytuacja. Jego serce biło szybko i ogarniało go poczucie wyłaniającej się mocy. „Zrób to dobrze, jak dokładnie? No dalej, dziewczyny, nie zamierzam wam tego ułatwiać. Powiedz dokładnie, jak zamierzasz to naprawić.”. „Boże…” W głosie Scarlet pobrzmiewała teraz frustracja; najwyraźniej irytowało ją takie granie. „Zrobimy wszystko, jeśli zapomnisz o tym wszystkim, prawda, Im?”. – Tak, proszę o cokolwiek! Troski Blondie o rodziców i chłopaka wyraźnie przeważyły w tym momencie nad wszystkimi innymi względami. Jej sekret musi być zachowany za wszelką cenę. - Oto jest - powiedział Mac, potajemnie podziwiając słowa wychodzące z jego ust. „Magiczne słowo cokolwiek. Chcesz dodać trochę szczegółów?”. Scarlet patrzyła teraz na niego z czystą złośliwością, podczas gdy Blondie czekała na dalszy rozwój wydarzeń ze łzami w oczach i szeroko otwartymi ustami. - Ja… Będziemy… - próbowała Scarlet. Cierpliwość Maca się wyczerpała. Nadszedł czas, aby coś ruszyć. – Pieprzyć to – powiedział, sięgając do kieszeni i wyciągając telefon. "NIE!" – krzyknęła liderka zespołu, a jej zalany łzami współpracownik wrzasnął zgodnie z nią. „Nie dzwoń na policję! Proszę!”. – Nie dzwonię na policję – powiedział przez zaciśnięte zęby. – Odwołuję poranne zaręczyny. Tak czy inaczej, to będzie długa noc. Ale przysięgam na Chrystusa – dodał z złowrogie spojrzenie, „jeśli jedna z was, suki, nie jest naga i nie ssie mojego fiuta, zanim skończę tę rozmowę, następna będzie policja”. Wcisnął numer na swoim szybkim wybieraniu i wpatrywał się w ich oszołomione twarze. „Myślisz, że kurwa żartuję? Cóż, kto to będzie? Dziewczyny, nie macie czasu”. CIĄG DALSZY NASTĄPI..
Młoda kobieta spotyka tajemniczego nieznajomego w pociągu…
🕑 12 minuty Niechęć Historie 👁 2,629Oto byłeś, opuszczając duże miasto po raz pierwszy. Twoja matka powiedziała, że nadszedł czas, abyś wydostał się do prawdziwego świata. Wysyłała cię do dziczy nowej Kalifornii.…
kontyntynuj Niechęć historia seksuTori to wrak pociągu czekający na miejsce…
🕑 9 minuty Niechęć Historie 👁 2,436Moja była żona jest totalnym wrakiem pociągu czekającym na miejsce. Tori dzieliła tydzień od ukończenia siedemnastu lat, kiedy ją poznałem, i byłem prawie sześć lat starszy. Była…
kontyntynuj Niechęć historia seksuNieznajomy spełnia najciemniejsze fantazje Zeeli.…
🕑 38 minuty Niechęć Historie 👁 3,231To był dla mnie zdecydowanie czas ekstremalnej próby, a gdybym wiedział, jak to się skończy, mógłbym nie sprzeciwić się tak bardzo, jak przez cały ten czas. Po pierwsze, mój chłopak,…
kontyntynuj Niechęć historia seksu