Ariana i James w końcu spotykają się...…
🕑 48 minuty minuty Nadprzyrodzony Historie- Kochaj się ze mną, James. Powiedziała, patrząc mu prosto w oczy, a jej głos zmienił się w niski, szorstki puls. Ujął jej twarz w dłonie i pocałował delikatnie jej słodkie usta, po czym oparł czoło o jej czoło, wpatrując się intensywnie w jej dziwne brązowo-zielone oczy.
- Czy tego naprawdę chcesz, księżniczko? Musiał zapytać. - Oczywiście - jej usta rozchyliły się w westchnieniu, a jej dłonie dotarły do jego klatki piersiowej, pocierając kojąco. Wpatrywała się w piękne, błękitne kule, którymi były jego oczy. Był doskonały, pomyślała nerwowo Ariana, spoglądając w podłogę.
Nie chciała myśleć o swojej gównianej przeszłości z mężczyznami, nie chciała znowu być zraniona. Nie byłaby w stanie sobie z tym poradzić. Pomyślała o swoim byłym Paulu i przez chwilę zastanawiała się, jak musiał się czuć, kiedy zdał sobie sprawę, że odeszła i nie wróci. Czy będzie jej szukać? Czy on oszaleje? Czy znowu skrzywdzi jej przyjaciół? Poczuła ucisk w żołądku, gdy zdała sobie sprawę, że nie szczędziła myśli o swoich przyjaciołach. Myślała tylko o wydostaniu się z tego miasta.
Miasto, które było teraz tak daleko; miasto, które nic nie wiedziało o wampirach, czarownicach, zmiennokształtnych i nadprzyrodzonych klubach nocnych. Delikatnie przesunął opuszkami palców powoli w górę iw dół jej ramion, wysyłając lekkie dreszcze po jej plecach. Kiedy nie podniosła wzroku, wsunął palec pod jej podbródek, kciukiem śledząc smaczny łuk jej dolnej wargi. - Ariana - mruknął zmysłowo. Studiując jej twarz, pomyślał, że dostrzegł ból w jej wyrazie i chciał się nią zająć, sprawić, by strach zniknął, zranić wszystko, co mogłoby ją zranić.
Stopniowo, bez przekonania, odwzajemniła jego spojrzenie i łóżko, w optymistycznym, pysznym wiśniowym kolorze. Coraz bardziej dostosowywał się do tego koloru jej skóry. "O co chodzi, kochanie?" powiedział. „Po prostu to…” zamrugała i zawahała się, jej tętno przyspieszyło.
Weź się w garść, Ariana! Pomyślała ze złością, ciężko przełykając. „Po prostu… nie byłam,” zaczęła. Jego oczy zwęziły się i pomyślała, że dostrzegła błysk intuicji w jego oczach. - Jesteś dziewicą, prawda? pogłaskał ją po twarzy. Jej oczy rozszerzyły się i nagle zachichotała, wyglądając jak młody beztroski duch.
- Nie! Nie, nie jestem dziewicą, ale - uśmiech zniknął z jej twarzy. „Nie chcę brzmieć, jakbym użalał się nad sobą, bo tak nie jest. Ale wiem… To znaczy, mój ostatni chłopak, nie był zbyt…” Nadszedł nowy wygląd w jego oczy i ze zdziwieniem dostrzegła nutę złości, która szybko została zastąpiona.
Wrócił do gładzenia jej twarzy. - Nie zrobię ci krzywdy, Ariano - powiedział miękkim głosem, poważną twarzą i oczami błagającymi ją, by mu uwierzyła. "Obiecuję." Jej szeroko otwarte oczy utkwiły w jego i powoli skinęła głową. I tak po prostu mu uwierzyła.
- Chodźmy - Ariana uśmiechnęła się do niego, sekretnym uśmiechem, który był widoczny tylko dla jego oczu. W odpowiedzi posłał jej genialny, pikantny uśmiech. - Och, moja Bogini - westchnęła Ariana, jej oczy były szeroko otwarte jak u dziecka na widok pięknej sceny, która została przed nią. James wiedział, że to odpowiednie miejsce, żeby ją zabrać.
Lubił to miejsce, które znalazł około pół wieku wcześniej, a ilekroć odwiedzał Monroe, przyjeżdżał tu pierwszy. Było to coś w rodzaju polany, otoczone wierzbami i potężnymi dębami, które otwierały się na szeroką kępę trawy, a przed nią duże, szkliste jezioro. Księżyc był wysoko na niebie i odbijał się doskonale w jeziorze, pojedynczy pierścień słabego czerwonego światła otaczał księżyc, a gwiazdy były rozproszone wokół niego w idealnym zestawieniu. Ariana zrzuciła pięty i podeszła do brzegu jeziora, zanurzając stopę i wysyłając fale ruchu po atramentowej wodzie.
Była tak zdenerwowana i tak zachwycona otoczeniem, że zachichotała. Odwróciła się, by uśmiechnąć się do Jamesa, a jej uśmiech zniknął, gdy zdała sobie sprawę, że go tam nie ma. Rozszerzyła oczy, żeby lepiej spróbować spojrzeć w ciemność. Czy robił jej figla? "James?" usłyszała swój szept. - Chcesz się ze mną popływać, księżniczko? dobiegł jej cichy, uwodzicielski głos.
Arianna sapnęła i zaczęła bić, serce biło jej podwójnie, a do krwiobiegu przenikał strach. Znajdował się tuż za nią, zbyt blisko, by to ułatwić, a jej ubranie lekko dotykało jego ubrania, gdy się odwracała. Oczy Ariany przylgnęły do jego doskonałych ust, przełknęła ślinę, po czym spojrzała z powrotem na zaskakujące, błękitne tony jego oczu. Spojrzał na nią, gdy zaczął rozpinać koszulę. Jej oczy szybko śledziły ruchy jego dłoni i uśmiechnęła się złośliwie.
- Proszę, pozwól mi - uśmiechnęła się do niego, delikatnie przesuwając językiem po spieczonych wargach. Jej ciepłe dłonie zajęły miejsce jego chłodnych i westchnął, gdy jej palce zetknęły się z jego skórą. Jej skóra pękła w gęsiej skórce, gdy jego słodki, chłodny oddech wachlował szyję i klatkę piersiową. Uświadomienie sobie tego, co zamierzają zrobić, dotarło do domu i poczuła, jak przez jej ciało przepływa nowa fala nadziei i podniecenia oraz odrobina strachu.
Ale teraz odepchnęła to od swojego umysłu. Jedyne, co istniało na tym świecie, to ona i Jakub, i drzewa, i trawa, jezioro i księżyc. Zsunęła mu czarną koszulę z ramion i obserwowała jego ciało, gdy materiał zsunął się z jego przystojnego torsu i upadł na ziemię z cichym szeptem. Delikatnie kreśliła płaszczyzny jego mięśni opuszkami palców.
Jego skóra była zimna, tylko o kilka stopni. To było dziwne uczucie, coś słodko-gorzkiego. Przez całe życie czuła się nie na miejscu. A teraz była tutaj i miała zamiar kochać się z wampirem; ktoś, kto nie żyje, ale jakimś cudem wciąż żyje.
Idź, pomyślała ponuro, w końcu znajduję kogoś idealnego dla siebie i on nie żyje. Ona była człowiekiem. To życie nie powinno być dla niej. Więc dlaczego wydawało się to właściwe? Dlaczego czułeś się jak w domu? Spojrzała w jego oceaniczne oczy, próbując przestudiować, co czuł; czegoś, czego nauczyła się od swojej matki. Poczuła ukłucie smutku, myśląc o tym.
„Zabierz uśmiech, zabierz wyraz twarzy. Wystarczy spojrzeć w oczy. Poznasz po oczach”.
Pamiętała, jak patrzyła w chłodne szare oczy matki, zmarszczone z podziwu. "Jesteś szczęśliwa, mamo!" Pamiętała, jak powiedziała, szeroko uśmiechając się do matki, pokazując jej perłowobiałe zęby. Jej matka zaczęła się śmiać, podnosząc ją i obracając.
- Dopóki cię mam, moja księżniczko! Jej matka powiedziała. - Ariana? - mruknął James. Wyrwała się z zadumy. W jego niebieskich oczach widniały emocje: troska, myśl, nadzieja, strach i paląca intensywność. „Nie chcę spędzać kolejnej nocy sama,” jej głos załamał się, a jej oczy wypełniły się łzami.
Miała szeroko otwarte oczy, chcąc, by łzy nie spadały. Wziął ją w ramiona i przytulił, a ona oparła głowę na jego ramieniu, wdychając jego rozkoszny zapach. - James - szepnęła i przycisnęła swoje ciepłe usta do jego ramienia.
Dłoń, która kojąco pocierała jej plecy, podkradła się do zamka jej sukienki, a potem zawahała się. Wiedziała, że czekał, aż wyzdrowieje. Wróciła do całowania jego ciała i ręką znalazła jego pasek, odpięła go i odciągnęła skórę od jego ciała. Rzuciła go za siebie na sprężystą trawę i szarpnęła jego guziki, gdy powoli rozpinał jej sukienkę. Zrobiła dwa kroki do tyłu, powstrzymując jego spojrzenie i odciągając paski sukienki z ramion.
Wzięła oddech i pozwoliła jedwabistemu materiałowi ślizgać się po trawie pod nią, gdy jej piersi były odsłonięte, a jej sutki sięgały szczytu, bardziej z podniecenia niż z wirującego wokół niej chłodnego powietrza. Jego niebieskie oczy opuściły jej, by wędrować po jej ciele, a jego język przesunął się po ustach. Jego wyraz pociemniał, gdy spojrzał z powrotem w jej twarz, a jego oczy zamgliły pożądanie. - Twoja kolej - uśmiechnęła się złowrogo, a delikatny wiatr pieścił jej obszerne loki. Uśmiechnął się; jego prawdziwy uśmiech, który przywodził jej na myśl dobro i pasję.
Uśmiech, który zmiękczył ją w środku. Uśmiech, który jeszcze bardziej uświadomił jej, że był mężczyzną zdolnym do bardzo seksownych rzeczy. Zsunął spodnie do kostek i odrzucił je stopami.
Pozostały tylko jego bokserki i była boleśnie świadoma, że wciąż ma na sobie czerwone koronkowe majtki. Poczuła, jak jego palce delikatnie gładzą jej prawe biodro i bez ostrzeżenia, zanim zdążyła nawet zadrżeć, wziął ją w swoje ramiona. Szybko objęła go ramionami, jej serce biło nierówno w piersi, a oddech przyspieszył. "Czym są!" Zaczęła, ale on jej przerwał.
"Ufasz mi?" Uśmiechnął się. Zmrużyła oczy i powoli, prawie niechętnie, skinęła głową. Uśmiechnął się swoim zarozumiałym uśmiechem i nagle poczuła, że spada na boki. W jednej chwili mogła zobaczyć jego seksowny uśmiech, drzewa i ciemność za nim, następnie zobaczyła tylko zielone i ciemnoniebieskie plamy za jego ramionami, a potem spadała, wpadając w nocne niebo, a księżyc został rzucony w jej wizję .
Zanim zdążyła uderzyć w wodę, poczuła pod sobą bryzgi, a potem została złapana w chłodny żelazny uścisk ramion Damona. Wstrzymała oddech i krzyczała, chwytając się go mocno, owijając wokół niego ramiona i nogi jak wąsonogi. "O mój Boże!" krzyknęła.
„Dlaczego to zrobiłeś dupku !? Przestraszyłeś mnie do diabła! Mogłeś mnie zabić!” Przynajmniej nie była mokra… bardzo. Był jednak, jego włosy były mokre, mokre i seksownie wisiały mu na głowie, a krople wody spływały mu po twarzy i szyi. Gdy patrzył na nią poważnie, swoimi wielkimi, szczeniaczkowymi oczami, zaczęła się śmiać mu prosto w twarz. Z jakiegoś powodu nie mogła przestać.
Czuła się tak lekko, jakby wiatr mógł ją po prostu uderzyć, a ona natychmiast unosiłaby się do innej galaktyki. Zaczął się z nią śmiać i delikatnie opuścił je do chłodnej wody. Stopniowo rozpinała ręce i nogi i uwalniała się od niego. Odsunęła się od niego, aw oku miał błysk determinacji, jakby miał ją ścigać.
Cóż, o tym się przekonamy! Powiedziała do siebie. Oparła dłonie o wodę i mocno plusknęła na niego. Kiedy przykucnął z dala od wody, zaśmiała się głośno i uciekła.
Była mistrzynią pływania, odkąd skończyła 8 lat i była uczennicą szkoły podstawowej i od tamtej pory zawsze pływała. Ale wiedziała, że tym razem nie będzie dla niego równa, wkrótce ją dogoni, a ona była szybka, ale nie wampirza. Wiedziała, że jest blisko, gdy poczuła przypływ wody pod kopiącymi nogami.
Przełamał powierzchnię wody przed nią, a ona podciągnęła swoje ciało do pionu, zanim mogła w niego uderzyć. Chwycił ją i przytulił mocno do swojego ciała, potrząsając mokrymi, wilgotnymi włosami na jej twarzy. Pisnęła, chichocząc i próbując oderwać się od niego. Jego uścisk stał się silniejszy i była bardziej podekscytowana, kiedy zaczął rozpryskiwać wodę na jej ciało i twarz. Poszła za jego przykładem i kilka razy go ochlapała.
Oboje śmiali się teraz, podczas pełni księżyca i walczyli ze sobą. Całował jej ciało żartobliwie i łaskotał ją, a ona chichotała i szarpała się w jego ramionach, gdy coraz bardziej podniecała ją ich gra. Pochyliła usta do jego szyi i żartobliwie go ugryzła. Wiedziała, że postąpiła dobrze, kiedy syknął jej do ucha i spojrzał jej prosto w oczy, podczas gdy jego erekcja szarpnęła się w jej kroczu.
Przyciągnął ją mocniej do siebie, a ona była napięta przy jego erekcji. - Mmm - jęknął, zaciskając ramiona wokół niej i delikatnie całując kącik jej ust. Poczuła teraz większą intensywność, świecącą jasno i ciepło w jej środku. Owinęła ramiona wokół jego szyi i zacisnęła nogi wokół jego bioder, mocno trzymając się jego penisa.
Oddała mu pocałunek, jej miękkie, jedwabne usta były gorące i ciężkie na jego. Z jej piersiami przyciśniętymi do jego piersi i delikatnymi wiśniowymi ustami poruszającymi się niecierpliwie na jego, był w czystym, euforycznym niebie. Jej tętno mocno biło w szyi i pachwinie; prawie czuł krew przepływającą przez jej ciało… jej ciepłe ludzkie ciało. Ale w porównaniu z tym, co się działo, ledwo poświęcił chwilę na myślenie o jej krwi.
Chciał patrzeć na te jej orzechowe oczy, te szczególne oczy, które nie mogły zdecydować, czy są zielone czy brązowe, kiedy o nim pomyślała, chciały patrzeć, jak się rozpadają, wszystko dla niego. Pragnął jej całkowicie; jej rozkoszna krew była tylko niewielką częścią tego, co czuł do reszty jej osoby. Poczuła, jak jej ciało opuszcza wodę i poczuła, jak wiruje wokół niej delikatne, ciepłe letnie powietrze, zanim poczuła miękką sprężystą trawę na plecach. Opuścił jej usta, by pocałować ją w policzek, powieki w czoło i wrażliwą linię szczęki.
Przez cały czas gładziła jego wilgotne włosy, a jej jęki popychały go. Syknęła z przyjemności, kiedy wciągnął jej ciemny sutek do ust, a doznania skierowały się prosto do jej środka. Dużo uwagi poświęcał jej piersiom, całując wrażliwą skórę wokół sutka, delikatnie gryząc boki i czasami przesuwając językiem po jej ciele.
Jego język przesunął się lekko po zroszonym ciele w jej talii, tak lekko, że zadrżała i starała się nie trząść. Czule całował ją w brzuch, lekko zanurzając język w jej pępku; wciągnęła głęboko powietrze i przygryzła wargę. Jego palce wbiły się w jej biodra, gdy całował jej podbrzusze.
Jej palce tak dobrze przeczesywały jego włosy. Odetchnął głęboko, a jego wielkie dłonie chwyciły tył jej kolan, popychając je tak, że jej stopy leżały płasko na podłodze. Spojrzał na nią spomiędzy jej nóg, tymi płonącymi niebieskimi oczami, i delikatnie wsunął palce w pasek jej czerwonych koronkowych majtek i pociągnął. Odwzajemniła jego spojrzenie i uniosła biodra, żeby mógł je usunąć. Poczuła, jak materiał naciąga się na jej tyłek i poczuła, jak łaskocze tył jej ud.
Uniosła stopy, a on odrzucił je na bok, wpatrując się w jej wspaniały seks. Jego twarz pociemniała, oblizał wargi z roztargnieniem i ciężko przełknął. Spojrzał na nią, przyglądając się jej twarzy, i trzymał jej spojrzenie, kiedy pochylił się między jej nogami i kiedy odwrócił głowę na bok i ugryzł ją w udo. Sapnęła na to uczucie, a wilgoć trysnęła spomiędzy jej nóg, poczuła po prostu gorąco od tego, że był tak blisko niej. Uśmiechnął się złym, seksownym, grzesznym uśmiechem i ponownie ugryzł ją w ciało, przebiegając językiem po żądle.
Z jej ust wyszedł cichy jęk. Całował jej wewnętrzną część uda, czasami pocierając usta o ciało, przesuwając się w dół, aż jego usta prawie przylgnęły do jej cipki, zanim znowu się odsunął. Zaśmiał się z jej frustracji. Powtórzył to na jej drugim udzie, a ona swędziła, żeby po prostu chwycić jego twarz i przycisnąć środek do ust.
Przesunęła ramiona do boków i mocno zacisnęła pięści. Całował ją, delikatnymi, wstrętnymi pocałunkami, zbliżając się coraz bardziej do jej seksu w kusząco wolnym tempie. Kiedy poczuła jego oddech tak gorący na jej cipce, przestała oddychać, czekając, aż to nadejdzie. Damon uśmiechnął się do siebie i poruszył lekko, całując jej podbrzusze i uśmiechnął się promiennie, kiedy wydała z siebie sfrustrowany jęk. Ugryzł ją w biodro, mocniej niż wtedy, gdy ugryzł ją w udo, a jej ciało drgnęło pod nim.
I jęknęła, brzmiąc prawie tak, jakby miała się rozpłakać, ale wiedział co innego. - James, proszę - sapnęła, przeczesując palcami gęste włosy na jego głowie. Spojrzał na nią, uśmiechając się. "Proszę co." Pochylił się bliżej jej cipki, czekając. - Proszę - zaczęła.
"Przestan mnie draznic." - Powiedz mi - uśmiechnął się James. "Powiedz mi co chcesz." - James - błagała, kiedy złożył kolejny złośliwy pocałunek na delikatnym skrawku skóry w miejscu, gdzie biodro stykało się z udem. Spojrzał na nią, czekając i oblizując usta.
Straciła to. - James - splunęła, zaciekle patrząc mu w twarz. „Chcę, żebyś polizał moją cipkę. Chcę, żebyś mnie pieprzył palcami i językiem, i chcę, żebyś ssała moją łechtaczkę, aż przyjdę. Potem chcę, żebyś mnie przeleciał.
Proszę”. Ta ostatnia przyjemność sprawiła, że przeszedł go dreszcz, uderzając mocno w jego członka. Brzmiała tak niewinnie, tak potrzebowała.
Uśmiechnął się. - Cóż, wszystko, co musiałaś zrobić, to zapytać, księżniczko. Uśmiechnął się spomiędzy jej nóg i przesunął językiem po jej wargach cipki, twardych, wilgotnych i szalenie gorących. - Tak - syknęła i jęknęła, gdy ssał jej usta, gryząc delikatnie, a potem znowu długo i mocno lizał. Chwyciła garść jego włosów i jej oddech stał się ciężki.
Smakowała tak słodko i słono w tym samym czasie. Damon wskazał językiem jej otwór, a następnie polizał, jej fałdy rozdzieliły się, gdy jego język podniósł się na jej łechtaczce. Kiedy jego język naciskał płasko i mocno na jej łechtaczkę, pisnęła głośno, a kiedy go ssał, zaczęła podciągać biodra do jego twarzy, aby się o niego ocierać. Mocno złapał ją za uda, a ona jęknęła z bólu.
Trzymał jej nogi tak, że ledwo mogła się poruszać. Jego oddech był chwiejny na jej skórze i zanim zdążyła zapytać, co się stało, mocno wepchnął twarz między jej uda, ssąc jej łechtaczkę i wtulając twarz w jej cipkę. "O mój Boże!" Jęknęła głośno.
- Tak, James! Tak, proszę, nie przestawaj! Odpowiedział swoim językiem na jej otwór i podciągnął go do punktu G i mocno ściskał jej uda. Została złapana między wspaniałym miejscem, między nieodpartą przyjemnością a dzikim bólem. Wtulił twarz w jej łechtaczkę, kiedy pieprzył ją językiem i jęknął, słysząc smak jej spermy. Jęczała w kółko, a puls jej krwi mocno uderzał w jej łechtaczkę. Jej twarz, szyja i nogi były spocone, ale nie powstrzymała jej nieustępliwego wbijania mu się w twarz.
Czuła drganie jej łechtaczki. Jej biodra uderzyły o jego twarz. - Tak - jęknęła bez tchu. - Ohh James, tak! Odsunął twarz spomiędzy jej nóg i poczuła prawdziwą stratę, ale nie na długo.
Wziął swoje dwa palce między swój wskazujący i mały palec i zanurzył je głęboko w jej gorącym jedwabistym kanale, przyciskając dłoń płasko do jej łechtaczki i zaczepiając palcami o jej wnętrze, zakręcając wokół jej punktu G. Sapnęła głośno, kiedy szybko wsunął palce w jej gorący aksamit. Natychmiast zaczęła jęczeć i trząść się.
Trzymał palce w jej wnętrzu, ale przesunął się w górę jej ciała, dopasowując swoje ciało do jej. Stłumił jej jęki ustami, jego kły zaczepiły się o jej dolną wargę, gdy garbiła jego silną ręką. Owinęła ramiona wokół jego szyi i pocałowała go drażniąco, jej jęki uciekały z jej ust, gdy delikatnie całowała jego usta. Sięgnęła w dół między ich ciała i chwyciła jego rękę, wyciągając ją z siebie i podnosząc do ust. Wciągnęła łapczywie dwa jego palce do ust, czyszcząc jego dłoń, a on uśmiechnął się do niej, opierając dolną część ciała między jej nogami.
Uśmiechnęła się do niego jego ulubionym sekretnym uśmiechem i puściła jego dłoń. Przeczesała dłońmi jego włosy i przyciągnęła jego twarz do swojej, mocno owijając go nogami. Przesunęła językiem po jego ustach i pocałowała go delikatnie, słodki, zmysłowy pocałunek.
Pogłębił pocałunek, przyciskając mocno usta do jej ust i masując jej język swoim. Przerwała pocałunek, aby polizać i skubać jego szyję. Wydawało się, że to lubi, gdy jego kutas znów szarpnął jej biodro. Przyłożyła usta do jego ucha i skubnęła jego płatek, a on zadrżał.
- James - szepnęła swoim najbardziej niewinnym, słodkim głosem. - Zrób to teraz, chcę, żebyś mnie teraz przeleciał. Spojrzał na jej twarz, w oczy i przesunął swój ciężar tak, że jego członek był przyciśnięty do jej otworu.
Nie pieprzyłby jej teraz, kochałby się z nią. W pewnym sensie Ariana zastanawiała się, czy mogłaby go zabrać. W końcu spała tylko z dwoma innymi facetami, a oni wcale nie odpowiadali jego standardom.
Bez względu na jej wspaniałe życie seksualne z Paulem, James był o wiele bardziej hojny. Ale ona go chciała. Nie zastanawiał się przez chwilę.
Wpatrując się głęboko w jej oczy, odetchnął drżąco, a następnie wepchnął cały swój wspaniały członek w jej gorący, mokry aksamitny uchwyt. Westchnęła z rozkoszy, gdy wbił się w nią, a potem przygryzł jej wargę, gdy dotknął ją ostry ból, gdy rozciągnął ją o kilka cali. Włożył w nią swoją stal aż po rękojeść, jęcząc na to, jak mocno była ciasna, jak mocno go chwyciła, wciągając go głębiej. Jęknęła, a jego oczy błysnęły na jej twarzy, która była wykrzywiona z bólu, gdy ją rozciągał. - Ariana? natychmiast poczuł się zaalarmowany.
- Ariana, o co chodzi? Co się stało? - Och, James - westchnęła. - James, to… to boli, więc… tak dobrze. Trzymał się nieruchomo nad nią i trząsł się z wysiłku, jakiego wymagało powstrzymanie się. Wbiła ręce w jego muskularny tyłek, próbując wciągnąć go głębiej i jęcząc.
- James, daj spokój, to takie dobre uczucie. Jęknęła przy tych dwóch ostatnich słowach. Pocałował ją głęboko i zaczął powoli w nią wpychać, nie chcąc jej skrzywdzić. Ale czuła to - czuła jego powściągliwość. Nie zdawała sobie sprawy, kiedy, ale w pewnym momencie tej nocy zaakceptowała, że jest kimś innym, nawet jeśli nie wiedziała, kim jest.
Czuła też jego ogień, jakby był jej własnym. To było. - James - powiedziała mocno.
- Nie chcę, żebyś się powstrzymywał. To mnie nie boli. Proszę, chodź ze mną. To była właściwa rzecz.
Oparł swoje ramiona po obu stronach i trzymał się jej ramion. Oparł swoje czoło o jej czoło i wyszeptał ciche „tak”. Trzymała dłoń na jego szyi, gdy czule ją całował. A potem, gładki jak płyn, wpatrywał się w jej wnętrze. Jej ręce przeczesały jego włosy i pocałowała go beztrosko, jęcząc mocno w jego usta.
Czuła jego skórę, jego klatkę piersiową, poruszającą się nad jej. Była tego bardziej świadoma niż cokolwiek innego w całym swoim życiu. To był on i ona, powietrze, drzewa, jezioro i życie wokół nich, magia. Czuła, jak mały krąg ciepła w jej wnętrzu rozszerza się, jarzy się ciepłem, rozkwitając z każdym pocałunkiem, każdym oddechem, narastając za każdym razem, gdy w nią pchnął, gorąco i mocno.
To był czysty raj i urzekający dla zmysłów. Widziała gwiazdy, księżyc, śmiejące się drzewa; widziała go, jego piękno, pasję w tych ognistych niebieskich oczach. Słyszała wydostające się z niej jęki, delikatne oddechy, jego głębokie westchnienia i szorstkie warczenie, słyszała wiatr przedzierający się przez drzewa, słyszała, jak mokre ssanie wydawała jej cipka, gdy chwytała jego kutasa. Słyszała, jak ich ciała uderzają razem z siłą ich kochania się i jego głębokie, ciężkie dyszenie.
Mogła poczuć jego usta, język, kiedy się całowali. Czuła pot na jego plecach, z tyłu kolan, szyi i twarzy. Czuła niesamowitą przyjemność; czuła jego aksamitną stal schowaną w jej gorącym pudełku, posuwając ją, coraz mocniej i szybciej, gdy jej jęki popychały go dalej. Czuła, jak unoszący się wokół nich gorący pot i seks; czuła zapach seksu przylegającego do jego ust. Wydał z siebie surowy, nieskrępowany pomruk i przeleciał ją mocniej szybciej, wcierając się w jej gorący, lepki kanał, co doprowadziło ją do granic możliwości.
Nie mógł nic na to poradzić, jej krew waliła, dźwięk wypełniał jego głowę. Pocałował ją w szyję, liżąc ciało, skubiąc je i ssąc. - Zrób to, kochanie - jęknęła głośno. "Też cie chce." Po czym jęknął, głęboko i nisko, i mocno ugryzł ją w szyję, po czym po prostu wypuścił krew z jej szyi i łapczywie ją wciągnął.
Jęknęła i jęknęła, chwytając go za tyłek i wciągając głębiej w siebie. Przyspieszył tempo, brutalnie ją pieprzył, pieprzył ją tak, jakby to była ostatnia rzecz, jaką zrobiłby w swoim życiu. Krzyczała i weszła na jego penisa, kiedy ją ugryzł.
Był blisko i przez ostatnie dwa tygodnie pobrał od niej dużo krwi. Nie wziąłby więcej. Była prawie całkowicie nasycona; będzie całkowicie, gdy będzie zadowolony. Uśmiechnęła się do siebie, czując się bardziej jak w domu niż kiedykolwiek, ze swoim wampirem.
Arianna czule pocałowała go w szyję, kiedy w nią pchnął. Wciąż wtulał się w jej szyję, kiedy poczuł, jak ugryza go delikatnie. Syknął i jęknął, chwytając w dłoń garść jej jedwabistych włosów. - Boże, uwielbiam, kiedy to robisz - wysyczał jej do ucha z zapartym tchem. "Ugryź mnie." Słyszała to dobrze? - Ugryź mnie - na wpół zażądał, a na wpół błagał.
„Ugryź mnie w szyję, aż zaczniesz krwawić”. Wgryzła się w jego szyję, początkowo delikatnie i delikatnie ssała jego ciało. Jęknął, ruchając się w jej cipkę, wydając dźwięki uderzania w jej ciało.
Zawahała się przez chwilę, po czym mocno ugryzła go w szyję i gryzła, aż skosztowała czegoś gorącego i miedzianego. Krew. „Kurwa- TAK!” rozkoszował się uczuciem jej ust ssących jego krew.
Wreszcie mógł ją poczuć. Czuła się zadowolona. Czuł jej podziw nad jego krwią; smakowało gorąco i miedziano, jak wiedziała.
Ale mogła też posmakować mocy i siły, ciepłej siły. James po raz ostatni wbił się w ciało Ariany, a potem wszedł w nią, a strumienie gorącej, globalnej spermy wystrzeliły głęboko w jej piękne ciało. - Tak, tak, tak - sapnął James. Nigdy przez całe swoje stulecia nie czuł takiej przyjemności.
Pozostał zamknięty w niej, dopóki wszystko nie uciekło z jego drgającego kutasa. Kiedy wyciągnął się z niej, zdał sobie sprawę, że wciąż liże go i gryzie żarłocznie w szyję. Pozwolił jej kontynuować, im więcej z niego piła, tym bardziej ich więź byłaby zabezpieczona. W końcu, po kilku minutach, przestała pić i położyła głowę z powrotem na ziemi.
"Jak się czujesz?" Mruknął, delikatnie głaszcząc jej ramię. Nie potrafiła tego opisać. Czuła, że jej dawne ja było cieniem w porównaniu z tym, jaka była teraz.
Poczuła się silniejsza, wszystkie jej zmysły… poprawiły się. Mogła nawet poczuć tenor swojego dodatkowego zmysłu. Magii, której nigdy nie potrafiła zidentyfikować przez całe życie, dopóki nie przybyła do tego miasta i nie odkryła siebie. Tam to czuła, ciepły płomień, migotliwy.
Czuła się, jakby w jakiś sposób poznała siebie lepiej. Co więcej, widziała lepiej, słyszała lepiej, a jej ciało było… poprawione. Była silniejsza po kilku łykach tej słodkiej krwi. Czuła się zdrowa od wewnątrz.
"Czuję się… potężny." Czy to był właściwy sposób, aby to powiedzieć? Wydawało się to słabe słowo. Spojrzała w jego niebieskie oczy. Łał.
Zawsze była w stanie dostrzec jego lekką bladość. Sposób, w jaki wydawał się świecić, ale teraz, kiedy na niego spojrzała, wyglądało to tak, jakby ktoś zapalił światło pod jego skórą. „Wow…” westchnęła. "Twoje oczy są trochę zielone!" Zauważyła, że czasami jego oczy wyglądały na niebieskie jak wybrzeże Hawajów, a czasami były przejrzyste i szkliste. A teraz zauważyła w nich lekki bladozielony ton.
Dziwne. Zaśmiał się z jej podziwu i uchwycił lok jej włosów między palcami, przesuwając go po jej ustach i policzkach, cały czas wpatrując się w nią, jakby była czymś nie z tego świata. To było spojrzenie, którego nigdy wcześniej nie widziała: podziw, szacunek i podziw. - I - zaczęła. "Czuję się tak dobrze.
Czułeś się niesamowicie. Dziękuję Ci. Nigdy, przenigdy nie czułam czegoś tak… "Westchnęła, zadowolona i uśmiechnęła się do niego. Pochylił się i dał jej powolny, długi pocałunek.„ Nie, dziękuję, "uśmiechnął się.„ Ariana… " Coś poruszyło się w jej pamięci.
Nadszedł czas, żeby się dowiedzieć. Usiadła i złapała go za ręce. Wzięła głęboki oddech.
„James, tej pierwszej nocy, kiedy się spotkaliśmy,” zaczęła, zastanawiając się, czy nie psuje tego idealnego momentu. „Skąd poznałeś moje imię?" Uśmiechnął się. „Obiecuję, że wszystko ci powiem." Wstał i zabrał ją ze sobą.
„Ale najpierw wyjdźmy stąd." Uśmiechnął się ponownie. "Gdzie. ? "Natychmiast zainteresowała się. Dobrze było wstać.
Zgięła palce i było tak dobrze, że całkowicie wyciągnęła ręce, a potem wkrótce rozciągnęła całe ciało. To było wspaniałe uczucie, jej mięśnie poruszały się pod Jej ciało. Mogła poczuć cudowne uczucie w swojej cipce, kiedy się rozciągała, uczucie, które można uzyskać tylko będąc surowym i dobrym pieprzeniem. „Mmmm,” jęknęła, wyciągając się do palców. James.
został oniemiały przez jej wspaniałą istotę. Podziwiał, jak dobrze teraz wyglądała, rozciągając to seksowne, smukłe ciało. Ariana wciągnęła głęboko powietrze, czując zapachy wokół siebie, delikatne ciepło letniego powietrza, zapach świeżej trawy, drzewny zapach ochronnego lasu.
Niecałą godzinę wcześniej była w wodzie z Jamesem, ale teraz pragnęła poczuć to przez palce. Wiedziała w jakiś sposób, że będzie to nowe. Podeszła do jeziora i rozkoszowała się sprężystą trawą na bosych stopach. Uklękła na samej krawędzi i wyciągnęła palce. Westchnęła, gdy jej ręka przedarła się przez powierzchnię jeziora.
To było fajne i kojące. Zakręciła dłonią w wilgotnej wodzie i była całkiem zahipnotyzowana. Fale ruchu były zdumiewająco skomplikowane, jedna fala przechodziła w drugą, przekształcając się.
Niemal czuła, jak jej skóra równomiernie wchłania maleńkie cząsteczki wody. To było intrygujące. Obserwowała zmarszczki ruchu, gdy podróżowali daleko w głąb jeziora. Musiała patrzeć przez piętnaście minut, zanim wyrwała się z zadumy.
Wzięła głęboki oddech i spojrzała na Jamesa. Wstała i podeszła do niego, całkowicie wygodna. Czuła się dobrze będąc naga. Byli otoczeni pięknem i wdziękiem, drzewami i lasami, które istniały tu od tysięcy lat. Słusznie było być nagim w dniu narodzin.
Powoli objęła jego szyję ramionami i stanęła na palcach, aby go pocałować powoli, głęboko. Przeczesał dłońmi jej włosy i było tak dobrze. "Czy zawsze tak jest?" Zapytała, kiedy pocałunek się zmniejszył.
- Czy tak to jest być wampirem? Czy jestem wampirem? „Nie, nie jesteś wampirem,” uśmiechnął się. „I myślę, że to trochę jak zapowiedź bycia wampirem. Zauważysz, że twoje zmysły są wyostrzone. Kiedy człowiek zmienia się w wampira, staje się jeszcze bardziej intensywny, jeśli w to uwierzysz.
Wampiry mogą słyszeć z odległości mil, czuć zapach krwi z odległości mil, widzą z odległości… mil. Potrafimy biegać naprawdę szybko, możemy wpływać na ludzi i naginać ich do naszej woli. Możemy sprawić, że zapomną o rzeczach i zrobią to, co chcemy. „Czasami mamy też dodatkowe rzeczy, dodatkowe moce, jeśli wolisz.
Są wampiry, które potrafią latać, inne mogą zmieniać formę. Istnieje teoria, że każda osoba ma coś, co przenosi ze sobą do zaświatów. Ja sam mają zdolność wyczuwania rzeczy w innych ludziach.
Zauważyłem, kiedy cię spotkałem, że było w tobie coś… innego. Wiedziałem, że jesteś wyjątkowy. "Mam też inny dar.
W latach życia pracowałem w aptece i byłem znany ze swoich mieszanek ziołowych, byłem też znany ze swojego rodzaju terapii. Miałem klientów, którzy przychodzili do mnie w potrzebie; Zrobiłbym z nich eliksir mieszanek, a potem wprowadziłbym w stan odprężenia. Myślę, że we współczesnym świecie nazywa się to czymś w rodzaju hipnoterapii. Byłem w stanie ich uspokoić i złagodzić ich kłopoty, potrafiłem włożyć do ich głowy pewne obrazy, gdybym poprosił, żeby o tym pomyśleli.
„Dlatego jako wampir jestem w stanie lepiej kontrolować umysł, kiedy człowiek jest w stanie odprężenia. Mogę sprawić, że widzą rzeczy, myślą, że śnią. Większość wampirów może wpływać na ludzi podczas snu w jakikolwiek sposób.
Ale mogą tylko włożyć myśli do głowy, jak zdanie próbujące nagiąć je do ich woli, a najczęściej człowiek zwykle zachowuje swoją własną wolę. Ale jeśli pracuję przez sny, jest łatwiej abym miał wpływ na człowieka ”. Ariana z trudem przełknęła ślinę, myśląc o śnie, jaki miała o Jamesie i jak obudziła się przed nim przy łóżku. "Czy musisz zostać zaproszony do domu człowieka?" Zapytała niepewnie. Odebrał sekundę.
"Tak." „A więc… ten sen, który miałam,” próbowała sformułować to dobrze. - To… to byłaś ty? W moim śnie były drzwi, otworzyłem je i byłeś tam, czy to ja cię zapraszałem? Wow, jest szybka, pomyślał James z uznaniem. - Tak - zawahał się.
„W swoim śnie, kiedy otworzyłeś drzwi, to przez to otwierałeś okno, a potem wracałeś do łóżka. Potem zaprosiłeś mnie do środka”. „Ile razy kontrolowałeś mój umysł?” jej głos stawał się drżący.
- Czy jest coś, co zrobiłeś lub sprawiłeś, żebym to zrobił, a potem sprawiłeś, że zapomniałem? - Nie, to jedyny raz, kiedy przysięgam - wyciągnął ramiona, jakby chciał ją kołysać, ale zatrzymał się po ułamku sekundy. „Cóż, był taki czas na parkingu. Wpływałem na ciebie tylko w połowie, ponieważ chciałem, potrzebowałem cię mieć. Wiedziałem tylko, że cię pragnę. Ale… złamałeś moją wolę.
Wtedy Wiedziałem na pewno, że jesteś inny. Żaden normalny człowiek nie byłby w stanie tego zrobić. Ale byłaś spokojna i słaba, kiedy spałeś, więc łatwiej było mi wejść do twojej głowy. Ale obiecuję Arianie, nigdy nie będę spróbuj ponownie cię kontrolować.
" Chciała być zła, powinna. Wiedziała jednak, że bardzo ją współczuje i że to, co powiedział, był prawdomówny, tyle mogła powiedzieć. - Mówiłeś, że potrafisz wyczuć różne rzeczy u ludzi - wzięła oddech. - Kim jestem? Co to jest we mnie? Ponieważ teraz to czuję, James.
Ale co to jest? Kim jestem? "Nie jestem do końca pewien." - powiedział James zgodnie z prawdą. Skinęła głową, spodziewając się tego. „Mam dużo więcej pytań”. Uśmiechnęła się.
- Wiem, ale najpierw wynośmy się stąd - powiedział ponownie, szczerząc się. - Okej - skinęła głową, rozglądając się za majtkami, sukienką i butami. Najpierw znalazła swoje majtki, rozciągnięte na trawie nieco dalej, u podstawy pnia drzewa. Uśmiechnęła się i przygryzła wargę, pochylając się powoli, aby je podnieść, weszła w nie i przyciągnęła na miejsce. Odwróciła się, a James wręczył jej czerwone czółenka.
Zauważyła, że w czasie, kiedy włożyła majtki, był już całkowicie ubrany. Położyła obcasy na trawie i weszła w nie, czując się niesamowicie seksownie. Patrzył na nią, podziwiając jej nogi, brzuch, jej idealne piersi z szorstkimi sutkami, które były napięte, jej włosy wysuszone w seksowne fale i to f w tych kościach policzkowych. Chciał ją od razu zjeść. Następnie podał jej sukienkę i pomógł jej w nią wejść, naciągając ją na biodra i brzuch.
Już miała podciągnąć paski do góry, kiedy ją zatrzymał. Spojrzała na niego z pytaniem w oczach. Poruszył się, by stanąć za nią, upewniając się, że sukienka jest owinięta wokół talii, pozostawiając odsłonięte duże piersi. Wziął swoją dłoń i odgarnął jej włosy z twarzy i szyi, pozwalając im opadać na środek jej pleców.
Owinął mocno ramiona wokół jej talii, a ona oparła głowę na jego piersi. Pochylił głowę i pocałował ją w szyję, lekko skubiąc skórę. Jego prawa ręka opuściła jej talię, aby uszczypnąć jej lewy sutek i obrócić jej pierś na jego dłoni.
Jego druga ręka przyciągnęła ją mocniej do jego ciała. Jęknęła cicho i odepchnęła swój tyłek na jego twardego kutasa. Sapnął i wydawał się wyrwać z oszołomienia. Przestał całować jej szyję i masować piersi.
Pocałował ją szybko w policzek. - Lepiej pójdźmy szybko - powiedział, patrząc na nią poważnie. Ariana uśmiechnęła się porozumiewawczo i zahaczyła ramiona o ramiączka sukienki i naciągnęła ją na miejsce. Zapiął ją powoli i poczuła na plecach jego gorący oddech.
„Dokąd idziemy,” uśmiechnęła się do niego promiennie, kiedy zapiął jej sukienkę. Uśmiechnął się krzywo i wziął ją w ramiona. "Moje miejsce." "Mieszkasz tu?!" - powiedziała z niedowierzaniem. Wpatrywała się w olbrzymią rezydencję położoną w środku lasu.
Był piękny - wykonany w całości z czerwonej cegły i wysoki na co najmniej trzy kondygnacje. Okna były bardzo staromodnymi oknami skrzydłowymi. Biegał z nią tutaj, oczywiście ją niosąc, więc pomyślała, że musi mieszkać w najpiękniejszej części miasta.
Był duży ganek i oczywiście dębowe drzwi wejściowe. Ariana oparła się impulsowi, by przewrócić oczami do nieba. Wokół rezydencji i terenów, które również musiały należeć do niego, znajdowało się wysokiej klasy żelazne ogrodzenie. Typowy.
Miała również to znajome uczucie magii wirującej w jej żyłach jak trzask prądu. Musi mieć w swoim domu osłony podobne do tych, które chronią Język Żmija. - Posiadam go już od kilku stuleci - uśmiechnął się. „Wracam co jakiś czas do remontu, a kiedy mnie nie ma, ludzie dbają o to, żeby był dla mnie w formie”. Wieki, pomyślała zdumiona.
Zmrużyła na niego oczy. "Ile masz lat?" - zapytała zaciekawiona. "Wszystko na czas, cukiereczku." Postukał ją w nos czubkiem palca wskazującego. Znowu oparła się pokusie pokazania mu języka jak dziecka.
Ponownie wziął ją w ramiona i zbyt szybko znaleźli się przy dębowych drzwiach frontowych. Wewnątrz nie było tak, jak się spodziewała, ale wtedy powinno to być oczywiste. Oczekiwała, że wnętrze będzie niezwykle nowoczesne i aktualne. Ponieważ wampiry oczywiście żyły długo, muszą mieć wszystko nowe od chwili, gdy pojawi się.
Ona się myliła. Wewnątrz było równie okazałe jak na zewnątrz. W rzeczywistości wydawało się to zbyt znajome. Kiedy postawił ją na nogi, odwróciła się, by spojrzeć na dębowe drzwi frontowe, marszcząc brwi. Spojrzała z powrotem na wielki hol wejściowy, marmurowe posadzki i wysokie, wyszukane wstawki sufitowe z kolorowych kamieni.
Zastanawiała się bezmyślnie, czy to silne poczucie dj vu ma coś wspólnego z jej dziwnymi, nieznanymi mocami. Z jakiegoś powodu pomyślała o tańcu. - Tańczę… - mruknęła i odwróciła się, by spojrzeć na uśmiechającego się Jamesa. „Oczywiście sen, który mi dałaś…” Jego uśmiech stał się wyraźniejszy. Ruszyła dalej, wkraczając na środek dużego pokoju, wiedząc aż za dobrze, że pójdzie za nią tak, jak za jej marzeniem.
Zauważyła drzwi po prawej stronie pokoju, zestaw podwójnych drzwi przed nią, a także inne drzwi po lewej stronie pokoju. "Co tam jest?" Zapytała, wskazując na skrajną prawą stronę. - Za tymi drzwiami jest kuchnia - szepnął jej do ucha, tuż za nią, tak jak wiedziała, że będzie. "Po co ci kuchnia?" Zapytała zdziwiona. - Czy nie musisz po prostu pić krwi? „Tylko przezorność,” usłyszała uśmiech w jego głosie.
Skinęła głową, po czym odwróciła się do podwójnych drzwi przed nią. - A co jest przez te drzwi? - Schody na drugie piętro - powiedział. - A przez to? - zapytała w końcu, wskazując na ostatnie drzwi. Poczuła jego usta na swoich włosach. - Lochy - wyszeptał dramatycznie i przerażająco.
Potem nagle złapał ją od tyłu i wtulił w jej szyję. Nie mogła na to poradzić i wybuchła chichotem. - Przestań! Poważnie, co tam jest? uśmiechnęła się, zwracając do niego twarz. - Magazyn - powiedział po prostu. „Prowadzi pod ziemię, ale przechowuję wszystko, co kiedykolwiek posiadałem lub miałem powód, żeby tam trzymać, przez wszystkie stulecia mojego życia.
Moje skarby”. - Wow - westchnęła, wpatrując się w drzwi. - Możemy iść i poszukać, jeśli chcesz - powiedział z wahaniem. Oznaczałoby to, że będzie musiał wyjawić jej całą prawdę.
"Naprawdę?" uśmiechnęła się, a on skinął głową. "Chodźmy!" Wyrwała mu się z ramion, odwróciła się i pobiegła do drzwi, a kiedy tam dotarła, był tam, przytrzymując drzwi przed nią otwarte i uśmiechając się. Zatrzymała się, kiedy przekroczyła próg. Było tu zimno, ściany i schody zrobione z kamienia i było ciemno. James pojawił się z latarką.
Chwyciła jego wolną rękę. - To dość daleko w dół - uśmiechnął się, widząc ich splecione ręce. „Cóż, musisz mnie chronić,” uśmiechnęła się. Ruszyli, schodząc w milczeniu po kamiennych schodach. "Jak długo jeszcze mamy jechać?" Ariana zadrżała mimowolnie, przeklinając ją wewnętrznie w krótkiej sukience.
- Dopóki nie dojdziemy do końca tego korytarza, czy widzisz drzwi przed sobą? zaszeptał. Potrząsnęła głową. "Nie." „Chyba moja wizja jest nadal lepsza niż twoja,” uśmiechnął się. Ariana przewróciła oczami.
Po kilku minutach dostrzegła coś przed sobą w słabym świetle drzwi. Przyspieszyła jej chodzenie, a on dopasował się do jej kroku. Kiedy podeszli bliżej, zauważyła, że coś błyszczało w odbiciu światła, klucz zawieszony na haku na ścianie. Jej żołądek skręcił się z ożywienia. Dotarli teraz do drzwi, a ona spojrzała na niego.
- Śmiało - powiedział cicho, kiwając głową w stronę klucza, który wisiał na ścianie. Chętną ręką zdjęła klucz z haczyka. Był ładny, stary i zardzewiały, ale misternie ukształtowany. Wepchnęła go do zamka i odwróciła się, przywitana stukotem, gdy drzwi się otworzyły.
Podniosła klucz i podała go Jamesowi do trzymania. Następnie z ręką na drzwiach pchnęła. Wydawało to oczywiście okropny jęk, a zapach, który ją przywitał, był piżmowy i stary. Nie widziała niczego w ciemności i poczuła, jak James idzie przed nią.
Podał jej pochodnię, a ona mogła lekko zobaczyć jego twarz, dając jej znak, by zaczekała. Minęło kilka minut i usłyszała walenie. Potem, całkiem nagle, migotliwe światło zalało całe pomieszczenie, jakby ktoś rozpalił ogień. James wrócił do jej pola widzenia, zasłaniając wspaniały widok, który widziała przed sobą. Trzymał zapalony na końcu wspornik pochodni.
Odsunął się na bok, gdy weszła, zahipnotyzowany. To był mały pokój, w którym przebywała i niejasno zauważyła przed sobą łukowe przejście, które bez wątpienia skrywało więcej tajemnic, ale w tej chwili jej umysł był całkowicie skupiony na wspaniałości przed nią. Klejnoty, w tym pokoju piętrzyły się stosy klejnotów. Wszystkie rodzaje, jakie można znaleźć.
Diamenty, lapis, szmaragdy, rubiny, turkusy, opale, kamienie księżycowe, ametyst, każdy kamień szlachetny, o jaki można poprosić. Każdy z nich miał swój własny stos i wydawało się, że tłoczyli się w całym pokoju. W rogu pokoju stało biurko, na którym było więcej klejnotów i ładnie wyglądająca antyczna biżuteria.
Odwróciła się do niego z pytaniem na twarzy. „Byłem jubilerem od dłuższego czasu. To było hobby, w które też się wciągnąłem” - uśmiechnął się.
"Hej, mam tylko czas." Uśmiechała się, z nieco zirytowanym wyrazem twarzy. - Tu jest tak kolorowo - szepnęła. Mogła stwierdzić, że kamienie szlachetne też są całkowicie naturalne. Jak wszystkie żywe istoty, kamienie szlachetne pochodzą ze skał, które pochodzą z ziemi. Ariana myślała o nich jak o bateriach Ziemi i czuła cichą brzęczącą moc, którą wydzielają.
"To jest piękne." - Właściwie to mam mały pokój w domu, w którym wciąż robię biżuterię - powiedział czule James. - Właściwie - kontynuował, zanurzając dłoń w ukrytej kieszeni kurtki i wyciągając pudełko. "Zrobiłem to dla ciebie." Było to białe pudełko przewiązane czerwoną wstążką. Przestała oddychać i wzięła pudełko drżącymi rękami, podczas gdy milion myśli przebiegło przez jej głowę naraz.
Czy to była jakaś propozycja? Może to coś w rodzaju wampira… a może po prostu podaje mi to jako rzecz nie poważną… Delikatnie ujęła oba końce łuku i pociągnęła trzęsącymi się dłońmi. Ledwo zauważyła, że czerwony materiał ześlizguje się na ziemię, ponieważ wybrał ten moment, aby podważyć wieczko pudełka. Wewnątrz bardziej czerwonego materiału znajdował się najpiękniejszy wisiorek, jaki kiedykolwiek widziała; amulet, który był prawie w kształcie krzyża, z wyjątkiem tego, że na górze znajdowała się pętla; Miałem w głowie wizję, że może należeć do wojowniczej Kapłanki, ochronnego talizmanu nałożonego na jej pierś, który wzmocni ją i pomoże w nadchodzącej wojnie.
Był to egipski ankh, który rozpoznała z księgi egipskich legend, które zawsze czytała, zakochana w ich opowieściach. Małe okrągłe opale zostały osadzone w ankh i zawieszone na srebrnym łańcuszku w kształcie węża. - Wow - Ariana odetchnęła drżąco i spojrzała mu w twarz. "To jest takie piękne." Zanurzyła palce w pudełku i dotknęła naszyjnika, mając zamiar wyciągnąć go z pudełka i włożyć, ale gdy tylko jej palce zetknęły się ze stopem, poczuła, jak szok elektryczny przeszył jej palce i zadrżał.
w dół jej ramienia, pełzając przez nią, wypełniając całe jej ciało. To sprawiło, że jej duch wzniósł się w górę, a ona odetchnęła z zaskoczeniem. "Magia!" - szepnęła ze zdumieniem. "Jest na to zaklęcie!" Uśmiechnęła się i spojrzała na niego pytająco. Uśmiechał się szeroko, gdy skinął głową.
- Zaklęcie ochronne dla ciebie, kochanie. Szepnął cicho i wyjął amulet z pudełka. Uśmiechnęła się i odwróciła do niego plecami, chwytając włosy w dłonie i odsuwając je z szyi.
Jego ręce pojawiły się na chwilę w jej wizji, zanim zniknęły i poczuła, jak chłodne srebro biżuterii opada na jej skórę. Zabezpieczył łańcuch i poczuła, jak pod skórą tańczy gorąca, drżąca przyjemność. Był to taniec pełen ciepła, pasji i bezpieczeństwa. Poczuła, jak delikatnie całuje ją w kark, a ona znowu zadrżała, a inny rodzaj ciepła tańczył przez jej ciało.
Piękna kostka osiadła dokładnie między jej piersiami. Odwróciła się, żeby go powitać, i pochyliła się, by go pocałować. - Dziękuję - szepnęła w jego usta.
Uśmiechnął się i odpowiedział na pocałunek z zapałem. "Chodź, przez następne drzwi." Poklepał ją po pośladkach i uśmiechnął szeroko. - A co jest przez te drzwi? Zastanawiała się głośno. Zatrzymał się i stanął przed nią, patrząc na nią z poważnym wyrazem twarzy. - Reszta moich skarbów.
Przyznaję, jest ich niewiele i są one przeważnie małe, ale to jedyne rzeczy, które miałam powód, by zatrzymać - uśmiechnął się czule, wziął jej dłoń w swoją i razem przeszli przez ostatnie drzwi. Następny pokój był chłodniejszy i mniejszy. A także, westchnęła ciemno.
- Chwileczkę - szepnął jej do ucha, wywołując delikatny dreszcz w dół jej pleców z powodu jego bliskości. Usłyszała, jak robi kilka kroków, a potem coś, co zabrzmiało jak drapanie, a potem mały błysk światła wszedł do małej przestrzeni. Zapalił zapałkę i teraz chodził po pokoju, zapalając lampy gazowe. Gdy do pokoju wpadło więcej światła, odkryła, że jest w stanie chodzić i obserwować.
Nie było tego wiele. Pod jedną ze ścian stał stół z wielkiego drewna wiśniowego, na którym znajdowało się kilka przedmiotów, których jeszcze nie potrafiła zidentyfikować, a także coś, co wyglądało jak obraz, częściowo zasłonięty przykrywającym go prześcieradłem. W miarę jak w pokoju zebrało się więcej światła, zauważyła, że porusza się automatycznie w kierunku obrazu, a jej żyły wypełnia przeczucie.
Wysłuchała tego i zatrzymała się. To było przeczucie, tak. Miała wrażenie, że wkrótce może się zdziwić. Spojrzała z powrotem na obraz i zobaczyła, jak jej blada dłoń unosi się, by odepchnąć białą kartkę od obrazu. W jej umyśle natychmiast zarejestrowały się dwie rzeczy, ważne; pierwszą była zaskakująca znajomość oczu kobiety na obrazie, dziwna mikstura zieleni i brązu.
Po drugie, imię zostało wyryte na ramie obrazu: Ariana poczuła, jak wybrzuszają jej oczy i otwierają się usta. ; nazwisko panieńskie matki, nazwisko babci, nazwisko. Wciągnęła głęboki, drżący oddech i przełknęła. Kobieta na obrazie wyglądała dokładnie jak jej babcia, gdy była młoda.
Te oczy, bardzo podobne do jej własnych. Uważnie przyjrzała się zdjęciu, Ariana zauważyła, że ma taki sam kolor włosów jak kobieta na zdjęciu, te same usta wykrzywiają się w tajemniczym uśmiechu. Data na zdjęciu brzmiała: maj 180. Zauważyła, że kobieta na obrazie trzyma coś przy piersi. Naszyjnik, srebrny naszyjnik w dziwnym kształcie krzyża z pętelką; to był amulet z Ankh.
Być może ten sam amulet, który leżał na piersi Ariany. Nie była nawet świadoma obecności Jamesa w pokoju, dopóki nie wyszeptał jej do ucha. - Isobel - szepnął delikatnie. „Twoja pra-pra-pra-pra-babcia”.
Ariana spojrzała na niego zaskoczonymi oczami. - Znałeś ją? znalazła się w odpowiedzi szeptem. Uśmiechnął się kwaśno, który jakimś cudem pokazał smutek w jego oczach i pogładził jej włosy. „Była najbardziej niezwykłą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem, i była moją najlepszą przyjaciółką”.
Ariana zmarszczyła brwi, gdy James wziął głęboki oddech. „Byłem wampirem przez długi czas,” zaczął. „Nie miałem dosłownie żadnych emocji. Nie było nikogo, kogo kochałam, nie miałam przyjaciół i byłam sama. Pewnej nocy wiosną 1802 roku wybrałem się na polowanie.
Ja… natknąłem się na zdobycz. To był najbardziej apetyczny zapach. Nigdy nie czułem czegoś podobnego przez całe stulecia mojej krwi, posoki i potworności. Rozerwałbym jej szyję bez zastanowienia się nad nią - „jego twarz nagle zasłoniła się ciemnością” - ale… Właśnie gdy już miałem ją zjeść, ona po prostu… uderzyła mnie. Uśmiechał się teraz szeroko, szerokim, głupkowatym uśmiechem pełnym szczęścia.
Ariana spojrzała na niego z niedowierzaniem na twarzy. Wyrzuciła ze mnie gówno. „Zaśmiał się cicho na to wspomnienie, jego oczy błyszczały.” I… Powiedziała mi, że jest czarownicą.
Wtedy zrobiłem tę dżentelmeńską rzecz i odprowadziłem ją do domu. Było ciemno i czarownica lub żadna wiedźma, nie powinna być sama. Byłem nią całkowicie zauroczony. ”„ Co się stało? ”Zapytała chrapliwym głosem.„ Zakochałam się w niej.
”Wyszeptał cicho, patrząc przed siebie, gdy jego wyraz twarzy stwardniał z bólu. Ariana poczuła, że jej twarz twardnieje i poczuła, jak coś porusza się w jej jelitach. Jej klatka piersiowa zacisnęła się z bólu i odwróciła się od niego. „I nadal to robisz," stwierdziła świadomie. Poczuła, jak przybliża się do niej, gdy tylko słowa opuściły jej usta.
.. Zostawiłam samochód z powrotem w Języku Żmija. "Wyszeptała cicho.„ Wiem, że jest już prawie świt, ale czy mógłbyś mnie zabrać z powrotem, proszę? "Poczuła, jak jego ręka głaszcze jej ramię.„ Jasne, "szepnął jej do ucha, zanim włożył miękki, słodki pocałunek na jej szyi.
Normalnie zareagowałaby. Ale poczuła zimną twardość w głębi żołądka. Właśnie dowiedziała się, że jej wampirzy prawie-chłopak wciąż kocha jej martwego wielkiego-wielkiego-wielkiego-wielkiego… babcia. Która również była wiedźmą. „Dzięki,” powiedziała wyraźnie i wzięła do ręki jedną z lamp gazowych i odeszła od niego, wyszła przez te drzwi i wróciła do tunelu prowadzącego z powrotem do domu.
Nie zrobiła tego. słyszała, jak za nią podąża, ale wiedziała, że nie jest daleko w tyle. „Dzięki, że mnie wysadziłeś,” Ariana uśmiechnęła się uprzejmie do Jamesa, ledwo na niego spojrzała i szybko odpięła pas, wysiadając z samochodu i rzucając „ do zobaczenia przez ramię, po czym zamknęła je i odeszła energicznie, szukając kluczyków do samochodu w torebce ze sprzęgłem. Jednak zanim dotarła do samochodu, James zatrzymał ją z powietrza. „James, co robisz?” Zaczęła, ale on jej przerwał.
"Jesteś na mnie zły." Stwierdził nagle. Niezupełnie pytanie, ale czuła, że chciał odpowiedzi. Wyprostowała ramiona, zmrużyła oczy i kiwnęła głową.
Patrzyła, jak jego twarz wykrzywiła się z bólu. "Czemu?" - zapytał cicho, zbliżając się do niej i chwytając jej dłoń w swoją. „Dlaczego ?! Naprawdę pytasz mnie dlaczego?” Odpowiedziała zła. - Dobra, kurwa powiem ci dlaczego! Ponieważ nadal kochasz moją martwą babcię-prababcia! I wydaje mi się, że jestem jej zastępcą. Wyszarpnęła rękę z jego dłoni i minęła go do swojego samochodu, otworzyła go, zamknęła drzwi, uruchomiła silnik i odjechała.
Widziała go, ani go nie ukrywała, ani jego włosy w swoim widoku z tyłu.
Budzi ją obca przyjemność.…
🕑 8 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 2,016W twoim pokoju było ciepło i wilgotno. Wziąłeś prysznic, a następnie otworzyłeś okno, by wpuścić nocną bryzę. Powiew i chłód pokrowców były cudowne na twojej nagiej skórze. Zwykle…
kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksuOddany nauczyciel przyciąga wzrok Sultany.…
🕑 39 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 1,604Minęło wiele lat, odkąd pierwszy raz przeszedłem przez Bramę Obsydianu. Od tego dnia wszystko się zmieniło. Nowi Bogowie przybyli z mieczami swoich wyznawców. Zrzucili sułtana i ścięli go.…
kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksuŚwięto wiosny prowadzi Tel do jego prawdziwej miłości.…
🕑 48 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 1,973W czasach, gdy ciemni Bogowie przynieśli swoje legiony i płomienie, wiosna przyniosła szczególny czas w Domu Rodzinnym, w którym byłem zarządcą. Każdego roku Sultana przychodziła na…
kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu