Ostatnia księgarnia - Omega i Alfa

★★★★★ (< 5)

Zaoferował swoją szansę na odkupienie dzięki obietnicy muzy, czy Harry ją przyjmie?…

🕑 23 minuty minuty Nadprzyrodzony Historie

Ich czarne oczy błyszczały, gdy mroczny strach unieruchomił go. Egzystencjalne wołanie o pomoc utonęło w powodzi paniki, która wypełniła jego umysł. Jego sparaliżowane struny głosowe wydawały się takie odrętwiałe i bezużyteczne, a jego ołowiane kończyny nie chciały się poruszyć.

Naprzód posuwali się naprzód, pewni siebie z każdym krokiem, ich niewzruszone twarze były przekonane, że mają swojego przestępcę. Kopiąc głęboko, opóźniony wzrost adrenaliny podsycał jego potrzebę latania. Odwrócił się i pobiegł; jego ociężałe nogi poruszały się, ale czuł się odłączony i bezsilny. Pewny, że go złapią, mierzył każdą sekundę wolności jako żałosne latarnie nadziei. Patrząc wstecz, stali nieruchomo; przepełniony euforią Harry patrzył przed siebie.

Nie mógł zatrzymać się na czas, nigdy nie wyrwał się z ich szponów i rzucił się prosto w ich ramiona. Czas też się skończył, a z tym przerażającym strachem połączyła się beztroska akceptacja losu. Okropność, z którą nie będzie walczył, przeniknęła jego serce, chciał krzyczeć i opierać się do ostatniego tchu.

Zmartwiony i prawie chory z obrzydzenia, nawet nie próbował. Nieprzystające uczucie drżenia zdezorientowało go i nastąpił mimowolny rozkaz otwarcia oczu. Nie rozpoznając niczego w ciemnoszarej i kruczoczarnej nocy, jego oszołomiony umysł wirował. Rozległ się dźwięk, leniwy jęk zabrzmiał i urósł w siłę w wołanie o pomoc. - Harry?… Harry? Machając lekko, ramię objęło jego udręczone ciało.

Oświeciła go żywa, w wysokiej rozdzielczości i na wskroś przekonująca opowieść z ciemnej strony jego wyobraźni. Ożywił go ze stuporu, żywego w mieszkaniu nad księgarnią z Esmereldą; ulga wsiąkała w jego umysł. - Harry, w porządku, w porządku, ciszej, ciszej. Jej ramiona objęły go i chwycił ją w uścisk. Trzymając się jej ramienia, czuł miękkie otuchę jej ciała jako kotwicę w rzeczywistości.

"Kolejny koszmar?". Harry wymamrotał: „Uhm”. "Wracaj spać kochanie, nie pozwolę ci odejść, w porządku." Znowu wymamrotał: „Kocham cię Esmereldo”. Na przełomie między jawą a snem nie była to kwestia niedoskonałego wyczucia czasu; to była ich szczera prawda w chwili bezradności.

W ciepłym blasku jego niewinnych słów, wtuliła się w jego szyję: „Też cię kocham”. Przyciągając ją bliżej, zwrócił się do swoich ulubionych wspomnień - oczyszczających chwil radości i szczęścia. Z ciężkimi powiekami odpłynął, czując jej miękki, ciepły oddech na swojej szyi i ramieniu. - Wśród chaosu, zmiętych prześcieradeł i zgniecionych poduszek leżała nieruchomo.

Jej niesforne włosy pasowały do ​​wyrazu zanikającego szaleństwa w jej oczach. Naga, jej nogi spoczywały tam, gdzie upadła, z bezwładnymi ramionami wygiętymi nad głową. Wyglądała tak bezbronna w kruchej ciszy po wirze szaleńczych krzyków.

Zbyt piękny na zwykłe przelotne spojrzenie, Harry kręcił się z podziwem w oczach. Kulminacja tak wielu pragnień i nadziei ożywiła ich zmysły. Ich intuicja ryczała, gdy każdy widok, dotyk i dźwięk były tak żywe i żywe. Każdy pocałunek, lepszy od poprzedniego, trzepotał w dole jego żołądka.

Rozebrała się tak prosto, ekonomia ruchów, która ujawniła nieskazitelną kakofonię jej smukłych krągłości. Wyciągając rękę, ściskając ją dwoma palcami, z figlarnym uśmiechem opuściła lichą bieliznę. Jego powtarzalność wprawiła go w zakłopotanie, gdy z determinacją wpatrywała się w jego oczy. Ogień w jej własnym ciele nie potrzebował więcej paliwa, by podsycić ją pożądaniem.

Ich żarłoczne intuicje nasycały się głodem siebie nawzajem. Z delikatnej elegancji jej szerokich ramion, każdy przegrzebek i błysk jej ciała utrzymywał go w zachwycie oczekiwania. Zatrzymał się na jej pełnych miseczkach piersi i podziwiał, jak zmysłowo stapiają się z jej torsem.

Od tali jak osy, po umięśnione uda i boki, spotykały się u zbiegu z kępką kruczoczarnych włosów nad jej nagimi monsami. Poruszała się z zamiarem, gdy ścięgna jej lędźwi napinały się przy każdym powolnym kroku. Jej miękki chód szepnął w uroczystym podejściu do niego. Za pierwszym razem Esmeralda nie zażądała niczego, czego nie zainspirowała jako pierwsza. Klęcząc przed nim, jej wzrok wbijał się w jego duszę, gdy wzięła w rękę jego erekcję.

Figlarne oczy, łatwo zrozumiane jako niewinność, były złośliwym preludium do wzięcia go do ust. Powoli sprawiała mu przyjemność, a wysoka kapłanka Cremorne uczyła jej nowego kochanka. Zrozumieli wszystko, czego pragnęli, wszystko, czego pragnęli, i jednym pysznym przyrostem za drugim ujawniali to wszystko.

Jej pełne usta pocałowały jego trzon, a jej usta otworzyły się, by to zaakceptować. Oblizując spuchnięte żołądź, obserwowała, jak ściska prześcieradło i szarpie się z głośnym jękiem. W symfonii uścisku, próżni i pieszczoty wkrótce błagał o uwolnienie. Polizała i trzepotała jego wybrzuszoną głową i sprawiła, że ​​z łatwością się wygiął.

Pochłonięty do maksimum, zręczny ruch jej nadgarstka wywołał pełną burzę jego szczytowania w jej ustach, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Ostatnie ślady jego erupcji spłynęły na jej zaciśnięte palce, gdy próbowała jego smaku. Uwalniając to, co zebrała, spłynęło jej po brodzie i spłynęło na piersi. "Dobry?".

Sapnął, słysząc retoryczny charakter jej pytania, przełknął ślinę, żeby zmoczyć usta i słabo skinął głową. Tańczyli przez swoją grę dawania i brania, a Harry przytulał się do jej ciała z pewnością siebie doświadczonego kochanka. Przeczesując smukłymi palcami jego potargane włosy, przycisnęła go do tego miejsca, błagając o uwolnienie.

Drażnił ją wystarczająco, poddał się, a ona gotowała się na litanii miękkich, niewymuszonych orgazmów. Cętkowany wysypką podniecenia, jej tors unosił się i opadał w pośpiechu, by zaczerpnąć powietrza. Leżący i trzymający tył jej ud, jej pełen nadziei wyraz twarzy sprawił, że się uśmiechnął.

Zajął swoje miejsce i uważnie spojrzał jej w oczy. Poczuła, jak jego ciepło spoczęło na łonie i wykręciła się, by upuścić i połączyć się z nią. Gdy wstał z delikatnego pocałunku, jej szeroko otwarte oczy błagały: „Proszę Harry…”. Naciskając na jej wejście, jej odruchowy jęk wywołany ciepłem i sztywnością zaskoczył ją. Czuła, powoli wypełniała ją siła napędowa jego bioder.

Był świadkiem, jak jej wyraz twarzy rozpłynął się w słabym westchnieniu. Całkowicie przebita, cieszyła się z jego obwodu. Płynność każdego pchnięcia wywoływała nowy nacisk na jej lędźwie i cichy skowyt u szczytu.

Chwyciwszy go jak swojego, przytuliła go w ciasnym uścisku, gdy rozstawione palce zacisnęły się na jego muskularnych plecach. Nogi w górze i skrzyżowane w kostkach utrzymywały go w miejscu. Cieszyła się chwilą, w której marzenie się spełniło i szeptała miękkie słowa zachęty. Wiedziała, gdzie się tego nauczył, a teraz będzie się od niej uczyć. Oddawała się, dopóki jego zapał nie wyrósł poza jego kontrolę.

Powoli zwinęła swoją zdobycz i zwabiła go do punktu, w którym pożądanie zwyciężyło przekonujące myśli. Napięła swoje ciało i użyła swojej siły, by się bronić. Zgodził się odpocząć od swoich trudów, a ona ujawniła moc swojej formy energetycznej. Chłód chłodnego powietrza koił jej mokrą skórę; ich splecione palce zapewniały dźwignię i powstrzymywanie.

Skłonna dla jej przyjemności, dała mu pokaz wszystkiego, czego pragnęła. Ze zdecydowanym wyrazem namiętności wyrytym na jej twarzy, jego wzrok nie drgnął. Poruszając się z niewymuszoną gracją, jechała, głaszcząc i ocierając się o sztywne cielsko tkwiące w jej wnętrzu. Wyglądał na zagubionego we mgle ekstazy, gdy siedziała wyprostowana; jej plecy wygięły się, jakby dosiadała swojego ogiera-nagrody.

Wijąc się przed nim, aż wyglądał na gotowego do wybuchu, odsunęła się od niego i wzięła go powoli ustami. Jego zapał ostygł, jej przysadziste ciało z rozstawionymi nogami pokazało Harry'emu, jak całkowicie ją przebił. "Widzisz Harry? Czy to nie wygląda tak idealnie?". Wyciągał szyję i jęczał.

Opadł z powrotem na łóżko, chwycił za łóżko, a ona sprawiłaby, że jęknął jeszcze głośniej. Wyciągając ręce do przodu, poprosiła jego usta, by ssały wyprostowane kikuty jej sutków, które zgrzytały się razem. Pośród szalonych westchnień pocałowała jego ciało w miejsca, które wywołały ucisk w jego rdzeniu.

Zgięcie jej ud i wąskie kręgi z bioder zniszczyły jego płytki oddech. Uśmiechnęła się w tym momencie i wydęła wargi, gdy ciśnienie przekroczyło swoje granice. Wyprostowany, przyciskając dłonie do jej piersi, chciała, żeby był tego świadkiem. Przez oczy z ciężkimi powiekami, zagubione w majestacie szczytowania, jego twarz zamazała się głębokim jękiem.

W zalewie stopionych zakończeń nerwowych i spazmach gorącej ekstazy objawiła mu się. Osłabieni zamienili się miejscami, a on tak pilnie prowokował jej ciało. Zafascynowany jej reakcją, poruszał biodrami, pieścił i całował ją, aby nauczyć się sztuczek, dzięki którym uległa.

Poinstruowany prośbami jej jęków i apelami jej intuicji, patrzył, jak wije się, by wypchnąć kocioł ciśnienia. Chwytając zimne mosiężne pręty łóżka, jej kobiece ciało spotykało się z każdym pchnięciem. Pochylił się, by ssać jej sutki i sprowokować ją do kulminacyjnego wrzenia. Symbiotycznie zmagali się razem w niechętnym, ale koniecznym wyścigu do mety.

Rosnąca głośność ich westchnień zbliżyła ich do krawędzi. Jej nieustępliwe, napięte mięśnie masowały jego nabrzmiały tumult. Przy każdym płytkim wydechu towarzyszył jęk i desperacki pęd po powietrze. Wydając zdyszany rozkaz z jej wydętych warg, szkarłatnych pod wpływem podniecenia, jęknął, gdy jego ruchy się zacinały.

Przez biodra zaczęła się trząść, a oni dostali się do nieuniknionego końca. Trzymając się mocno, Esmerelda wpadła w konwulsje w brzuchu, nogach i wyciągniętych palcach. Ich postrzępione krzyki narastały, gdy poczuła pierwszy impuls jego uwolnienia i instynktownie zacisnęła się na nim w zamian. Wyli razem, gdy jego nasienie szybko się rozlało. Gwałtownie drżąc, jej konwulsyjny seks wcisnął jego esencję w jej ciało.

Bez tchu leżeli w miękkim uścisku, aż jego obwód zwiędł i opuścił ją. Natychmiast znów go zapragnęła. Jego pocałunek, już nie będący wyrazem gorączkowej namiętności, wydawał się tak osobisty. Przysięgała, że ​​go zaspokoi i stłumi własną tęsknotę aż do wyczerpania. Pragnęła zapaść w spokojny sen z jego obwodem wewnątrz niej, gdy popadli w nieprzytomność.

Odsuwając się od jej leżącego ciała, wziął ją w ramiona. W milczeniu pocieszała jego wyczerpanie uspokajająco ręką na jego klatce piersiowej i czuła rytm bicia jego serca. Nic innego nie miało znaczenia; nikt nie miał pretensji do tego, jak się czuli. Nikt nie stanąłby między nimi.

- Spał spokojnie dzięki uspokajającej interwencji Esmereldy. Księgarnia nie była otwarta w niedzielę i z filiżanką kawy, aby go obudzić, Harry spojrzał na zorganizowany chaos w jej buduarze. Zastanawiał się, jak się tu znalazł i jakie to było niemożliwe jeszcze kilka miesięcy temu.

W tych pierwszych tygodniach ich związek liczył się bardziej niż cokolwiek innego. Pasowały do ​​siebie idealnie i jako mecz miłosny nie potrzebowały Cremorne, aby je połączyć. Jego cel pozostał niespełniony, a wśród epizodów nieokiełznanej namiętności Harry nie spodziewał się przerywników długich, znaczących rozmów. Odkrywanie siebie nawzajem oznaczało więcej niż mechaniczne wykonanie pozostałych rozdziałów Cremorne. Jednak była to nierozwiązana prawda; nie mógł być równy Esmereldzie, dopóki nie ukończył Cremorne.

Jego pragnienie, by to zrobić, było niesłabnące, a jednak ta przerwa nie niosła impulsu ze strony Esmereldy ani jego intuicji. Patrząc na nią, kiedy tego nie zauważyła, nieczystość jej myśli towarzyszyła integralności nauk zawartych w księdze. To dało Harry'emu pewność, że nie odejdzie od nich i nie zaryzykuje wszystkiego jedną złą decyzją.

Ta pociecha dodała mu pewności siebie; nie było między nimi żadnych tajemnic, niewypowiedzianych niewypowiedzianych prawd ani kłamstw. Wykształcony wystarczająco w jego kodeksie, wiedział, że w jego naukach nie ma oszustwa. Winieta rozdziałów Esmereldy nie dawała do zrozumienia, że ​​taki zabieg jest sztuczką. Publicznie utrzymywała idealną fasadę, która chroniła ich potężną tajemnicę i zachowywała się poprawnie w każdy sposób, w jaki zrobiłby to każdy partner.

W jej aranżacji Cremorne był łobuzerskim antagonistą w rozdziale dziewiątym, tym, który na pierwszy rzut oka napełnił ją pożądaniem. Niezależnie od jej osobistej podróży przez Cremorne, to on przetrwa. I odwrotnie, Harry pomyślał o tym, jak Esmerelda może go postrzegać, znała każdy wadliwy aspekt jego podróży przez Cremorne. Znał jej podróż z jej winiety, ale jako opowieść w opowieści, sposób, w jaki Esmerelda poruszała się po pozostałych rozdziałach, był tajemnicą. Zastanawiał się, czy to było jej źródło mądrości.

To zawsze prowadziło go do tego samego dylematu; czy odgrywała tę rolę na stałe jako pasterz prowadzący stado do zakończenia księgi? A może ten przypadek, właściwy czas, właściwe miejsce, a ona wybrała go jako tego dla siebie?. Wiedział, że pytanie Esmereldy zaryzykowałoby gniew Delilah; Cremorne nie miał instrukcji obsługi i wymierzał karę za odstępstwo. Wiedział, że motywy Esmereldy były autentyczne, mógł to wyczuć.

Esmerelda zrobiła mu coś, czego nigdy nie zrobiła żadna kobieta, była zagadką. Jej znaczne wdzięki i złożone aspekty jej osobowości wzbudzały głęboki szacunek. Harry wiedział jedną rzecz, bez względu na to, jaka byłaby rewelacja na końcu Cremorne, która nigdy się nie zmieni. Uderzyło go to w najgłębszy sposób; ten związek był najuczciwszym aktem, jakiego kiedykolwiek popełnił.

Co więcej, dzięki temu starał się być lepszym człowiekiem; nie było gry. Naga nie tylko ciałem i odarta z pozorów w umyśle - ich intuicja nie kłamała. Przybył tu kilka miesięcy temu, ledwie więcej niż psychologiczny wrak, a ona zaoferowała mu szansę na odkupienie. Patrząc wstecz, nie rozpoznał we wspomnieniach tego eterycznego nieznajomego.

Wiedział, że ją kocha. - Uroczystość była lepsza niż mówienie źle o zmarłych. Harry patrzył, jak Esmerelda wstaje z przodu świeżego granitowego nagrobka. Zostawiła świeżo ścięte kwiaty w ozdobnym wazonie na jego podstawce, a on delikatnie uścisnął jej talię. Pośród nowych i zwietrzałych nagrobków, starannie przystrzyżone trawniki rozstawione były w wachlarz przez wysokie, dojrzałe drzewa.

W gasnącym upale późnego popołudniowego słońca oparli się o szeroki pień. Siedząc przez chwilę w zbliżającym się cieniu, przypomnieli sobie kolegę i przeciwnika. "Harry, nie sądziłem, że będę za nim tęsknić tak bardzo jak za mną." „Przyznaję, wracając do księgarni, część mnie nie mogła się doczekać sparingu z nim”. "Nie lubiłeś zbytnio Frobishera, prawda?". Wzruszył ramionami, słysząc dosadne pytanie Esmereldy, wypowiedziane tonem miękkim jak aksamit: „Wtedy nie lubiłem wielu ludzi.

Szanowałem go jednak i prawdopodobnie dlatego lubiłem dawać mu trochę kija. Miał spory dowcip, crabby, Lubiłem to.". Opierając jej głowę na jego ramieniu, zastanawiali się przez chwilę, każdy z własnymi prywatnymi wspomnieniami.

„Kiedy skończyłem remontować księgarnię, wiesz, że trochę poprawił swój występ. Nawet wypalił tę okropną fajkę na zewnątrz”. Harry zachichotał. - Naprawdę? Kiedy wszedłem po tak długim czasie, na początku nie mogłem się zorientować, transformacja była niesamowita. „Warto było, handel jest dobry.

Czy wiedziałeś, że kiedy robiłem inwentaryzację, miał więcej pierwszych wydań i rzadkich druków niż jego lista magazynowa? Kiedy wystawiłem ich wiele na aukcję, podzieliłem się z nim różnicą. uśmiechnął się!". Harry zaśmiał się.

„Teraz chciałbym to zobaczyć!”. „Był tak szczęśliwy, że wyjechał na wakacje. Biorąc wszystko pod uwagę, cieszę się, że to zrobił”.

Harry zawahał się, szukając właściwego sposobu, by zapytać: „Czy to szybko? Wiesz?”. Esmerelda skinęła głową. „Uhm, we śnie, po prostu się nie obudził”. "Oh.". Westchnęła: „Tak, naprawdę najlepsze.

To było bardzo smutne, ale w pewnym sensie zasługiwał na dobrą śmierć”. Zatrzymali się na chwilę, nie w niezręczności, gdy trzymali się trochę mocniej. W obliczu własnej burzliwej śmierci, Harry wczuł się w jej siłę. Spojrzała na jego nagrobek.

„Idziemy teraz. Do następnego razu”. Esmerelda oderwała się od niego; nadszedł czas, aby odejść. Nie potrzeba było więcej słów; uścisk powiedziałby wszystko, łagodny i pocieszający. - Dzięki Harry, czy zechciałbyś chwycić mnie za rękę? Mam cię o coś zapytać.

Wąski szary asfalt zwijał się w kierunku wyjścia, a zefirowy wietrzyk łagodził balsamiczny upał. "Co słychać?". "Cóż Harry, to twój wybrany zawód…". Wstawił się szybko: „Rzuciłem to po naszej pierwszej nocy w księgarni”.

"Zrobiłeś?" W głosie Esmereldy pojawiła się nuta zaskoczenia. Harry skinął głową. - Twoja winieta rozdziałów w Cremorne była jasna, muza jest mu oddana. Nie sugerowało, że on też był.

Po prostu zbłądziłem po stronie ostrożności. - A pozostałe rozdziały Harry? Ustaliłeś, co robić? Wzruszył ramionami: „Nie wiem. Co do joty podążałem za słowami Delilah, powiedziałem ci wszystko i pokazałem ci wszystko. Brakowało mi celu.

Przeczytałeś dwadzieścia kilka rozdziałów swojej winiety i powiedziałeś mi, że to prawda. około trzydziestu do zrobienia i nie jestem pewien, co jest najlepsze.". Esmerelda zachichotała. „Och Harry, wyglądasz na takiego zdezorientowanego.

Chcesz ukończyć Cremorne, prawda?”. Harry zatrzymał się. „Szczerze mówiąc, naprawdę podobało mi się poznawanie ciebie i cóż, straciłem poczucie czasu”.

Zatrzymała się i Harry zobaczył wyraz zaniepokojenia na jej twarzy. „Straciłem poczucie czasu, czy to koszmary?”. Wzruszył ramionami.

„Czasami są tak żywe. Darem Cremorne jest obosieczny miecz. Doskonałe przywołanie wzniosłości… i wielka wyobraźnia dla przerażających”.

„Czy martwisz się, że mogą to być przeczucia?”. Twarz Harry'ego opadła i spojrzał w dół. „Jestem”. Zatrzymał się i zesztywniał, żeby spojrzeć jej w oczy. „To naprawdę głupie.

Nie przypominają interwencji Delilah ani tego miejsca na wyspie. Kiedy się budzę, czuję się głupio, bo nie są tak realistyczne”. "A co jeszcze pamiętasz z ostatniej nocy? Czy to możliwe?". Podniósł wzrok, początkowo zdziwiony, gdy Esmerelda spojrzała na niego wyczekująco.

Gdy uświadomił sobie, że Harry miał więcej niż tylko domysły. Uśmiechnął się: „To wydaje się niejasne i wiem, że to poczułem. Nawet jeśli tego nie powiedziałem, powiem to teraz”.

"Naprawdę?". Zagryzł górną wargę i skinął głową, a poczucie bezbronności w jego oczach sygnalizowało, jak bardzo to czuł: „Kocham cię Esmereldo”. Jej pełny uśmiech poszerzył się, a oczy zabłysły. Uśmiechnęła się promiennie, ukazując jej białe, nieskazitelne zęby.

„Tak? Pamiętasz moją odpowiedź?”. Harry potrząsnął głową. „Byłem naprawdę oszołomiony, kiedy mnie uspokoiłeś”.

Na palcach przyjął jej pocałunek. Pozostało, gdy otarła się o niego w zaproszeniu do jego pełnego objęcia. Głębiej i głębiej, jego przyprawa rozgrzewała jego ciało, aż pękły trochę bez tchu. Harry wyglądał na przerażonego.

„Wow, chyba nie muszę pytać”. Odmówiła: „Ja też cię kocham”. Kiwnęła głową, wzięła go za rękę i poprowadziła ścieżką, wymachując jego ramieniem.

- To, że mnie kochasz, nie oznacza, że ​​musisz odejść z Cremorne Harry. — Teraz czuję się głupio, powinienem był ci powiedzieć wcześniej — Harry przerwał na chwilę — musiałem być pewien, że najpierw cię kocham i nie chciałem tego schrzanić. "Cóż, nie zrobiłeś i Harry, zrobię z ciebie szlachetnego człowieka." "Ha! Myślę, że już masz.".

Śmiali się. Esmerelda ścisnęła jego dłoń. „Uczcijmy dzisiejszy wieczór, wino i dużo pijackiego seksu. Powiem ci, że cię kocham u szczytu naszego pulsującego, niszczącego wnętrzności kulminacji”.

„Wow, czy mówiłem ci, że naprawdę, naprawdę cię kocham?”. Esmerelda zachichotała. – Pochlebca. Czy to dlatego znasz moje upodobania, a nic o nich nie powiedziałeś? zachichotała zalotnie.

"Musimy porozmawiać.". "Istnieje taka rzecz jak wolna wola, wiem jakie to ważne." Kontynuowali marsz. „Słusznie Harry, jeśli wiesz, czego potrzebuję, a ja wiem, czego potrzebujesz i jeśli mamy być razem”.

Esmerelda przerwała, „Chcę być razem”. "Chcę być z tobą przez długi czas, absolutnie." Esmerelda zachichotała. „Tak, absolutnie.

Więc sądzę, że powinniśmy robić je razem. Wolno nam. Musisz przejąć inicjatywę, ja chcę wziąć udział. Teraz, jako że wykonywałem swoje obowiązki jako twoja muza, możesz podziękować mnie dzisiaj." "Naprawdę? Zrobiłbyś to?". Zamruczała: „Chciałabym oglądać, kiedy nie mogę wziąć udziału, bardzo podoba mi się ta myśl”.

Harry uśmiechnął się. „Tak?”. Esmerelda skinęła głową.

– Myśl o oglądaniu, jak cudzołożysz, naprawdę mnie rozkręca. Z rozdziałów, które ci pozostały, mogłabym dołączyć kilka razy i wiesz, jak bardzo lubię kobiety. Harry westchnął.

„Wow”. Esmerelda zatrzymała go w jego śladach z tchórzliwym wyrazem twarzy: „Chcę patrzeć, jak doprowadzasz inną kobietę do szaleństwa z pożądania, a potem ją bierzesz. Wyobraź sobie jej moc między nami, wyobraź sobie seks”. Harry wydął policzki.

- Cóż, kiedy tak to ująłeś. Ścisnęła jego dłoń. — Wiem, że ukończyłam Cremorne. Harry znów miał zdziwiony wyraz twarzy: „Słuchaj, wiem, że nie powinieneś mi mówić, dopóki tego nie skończę…”.

Esmerelda przyłożyła samotny palec do jego ust. – Zgadza się. Pocałowała go.

„Wiem, że ty też nie prosisz mnie, żebym ci powiedział. Pamiętaj Harry, misja każdej osoby jest inna, więc i tak nie mogę ci powiedzieć, co robić dalej. Prawie do mnie wróciłeś po przeczytaniu Rozdziału Pierwszego w tym barze, pamiętasz? Harry wzruszył ramionami. Byłoby inaczej. – Tak, i to nie byłbyś ty, prawda? – Nie.

Harry spojrzał poważniej. – Mimo wszystko nie byłbym tą samą osobą. Esmerelda wzięła obie te rzeczy. z jego rąk, "Widzisz? A Harry?”. „Aha.”.

„Nie byłbyś najbardziej fantastycznym kochankiem, jakim jesteś teraz. Są szanse, że wpadłbyś w panikę lub gorzej, albo dałbyś się ponieść emocjom. Mógłbyś mnie skrzywdzić, a Delilah zjadłaby cię na śniadanie i wrobiła sobie w zupę.

Pamiętaj, wyczuwałem wszystko, co zrobiłeś, czułem Twój ból i każdą dobrą i złą decyzję, którą podjąłeś. Nie wstawiałam się wtedy, bolało, ale musiałam czekać. Wiem, że to sprawiło, że stałeś się tym, kim jesteś teraz. Harry skinął lekko głową.

Nigdy nie wypowiedziano prawdziwszego słowa. Na twarzy Harry'ego pojawił się tęskny wyraz: Esmerelda? Tak? Wiesz, byłeś motywację, by się wyprostować”. Przerwał z powagą na twarzy.

„Czy jestem wyprostowany?”. Przerwała i spojrzała na niego; czuła jego zdziwienie. „Ty jesteś i ja wiem, że jesteś. Masz piekielny strach i powiedziałbym, że to cię wyprostowało.

Poczułem, jak bardzo byłeś torturowany, spojrzałem w Twoje oczy i wiedziałem wszystko, gdy zobaczyłem Cię po raz pierwszy. Patrzę teraz na ciebie i czuję różnicę. Pamiętaj, kim jestem Harry. – Tak, tak, czasami łatwo o tym zapomnieć, w miły sposób.

Harry podniósł rękę do ust i pocałował ją. – Dziękuję. jego twarz i objęli się kolejnym delikatnym pocałunkiem.

„Nie, dziękuję Harry, dzięki tobie jestem kompletna”. Oczy Harry'ego rozszerzyły się. „To jest to! To jest to! Boże, jestem taki głupi!”.

Podniósł ją i obrócił w ramionach, „To jest mój cel!”. Poczuła triumf jego intuicji i przywarła do niego mocno rękami i nogami. "To Harry! Czuję to, czuję to!". Pieprzone pocałunki na jego twarzy i ustach, ich duchy splotły się w delirium radości. Wołając w jej umyśle, usłyszeliby swoją buntowniczą radość.

Trzymał ją blisko w ciszy, gdy ich krew płynęła, a ich oddechy przyspieszały w płytkich oddechach podniecenia. Obejmując ją mocno, Harry zaczął się śmiać, głęboki, twardy śmiech pełen ulgi. Postawił ją miękko na nogach, spojrzał w oczy Esmereldy i rozpromienił się. - Och Harry, spójrz na siebie, nigdy wcześniej nie widziałem tego uśmiechu.

"Uff! Nie mogę ci powiedzieć, jak dobrze jest." Znowu wzięła jego ręce i czule go pocałowała: „Nie musisz, czuję to. Teraz naprawdę świętujemy!”. Opuszczając cmentarz, poszli długą, wysadzaną drzewami alejką w kierunku jego zaparkowanego samochodu. "Harry, jest jeszcze jeden problem?". - Naprawdę? Jeszcze jeden? dostarczony z tonem żartobliwej irytacji.

- Tak, jeszcze jeden… Dawno temu byłeś kolekcjonerem książek i agentem. Frobisher powiedział mi, że jesteś totalnym draniem i to było od niego czułe określenie. Musiałeś być w tym dobry. Ty też mnie masz z ceną Cremorne.".

„Tak, powiedziałem, że to było podstępne i moje przeprosiny pozostają w pełni szczere”. "W biznesie wszystko jest sprawiedliwe, poza tym, kiedyś byłeś kłusownikiem, teraz…". Zatrzymał się i kazał jej się zatrzymać.

Patrząc jej w oczy, przyglądał się jej przez chwilę: „Esmereldo, czy oferujesz mi pracę?”. Uśmiechnęła się i pocałowała go delikatnie. „Cóż, wynagrodzenie nie jest duże, ale korzyści są niesamowite”. Jej ręka bez wysiłku wsunęła się w jego pachwinę. „I nie możemy stracić twoich talentów, prawda?”.

Harry uśmiechnął się. - Chyba nie. – A Thalia? Widziałeś to spojrzenie w jej oczach, prawda? Harry skinął głową.

- Ty też. Esmerelda też skinęła głową i westchnęła: „O tak.”. „Przyznaję, że rozdział siedemdziesiąty pierwszy zajmuje moje myśli. Jest dziewięć rozdziałów, które płyną z tego bez wysiłku”.

Przerwał i czekał na reakcję Esmereldy: „Thalia bardzo obiecuje”. Wzrosło zamyślone pożądanie ich intuicji; zatrzymali się i spojrzeli sobie w ogniste oczy. Całowali się namiętnie, gdy powoli pieściła jego uwięzionego penisa. Esmerelda miała w oczach nikczemny błysk. „Więc czujesz inspirację?”.

Dzieląc się chwilą, Harry poczuł moc jej myśli i rozkoszował się przypływem ich intuicji. Kiedy ściskała jego rozwijającą się erekcję, Harry jęknął głęboko. „Zainspirowany to jeden ze sposobów na określenie tego”.

„Praca z wielkimi korzyściami”, jej intonacja jest niska i duszna, „Wiele korzyści, razem Cremorne i Thalia”. Pocałowała go głęboko, „Czy akceptujesz?”. "Gotowe!" Harry warknął żartobliwie. Poklepała jego jędrnego penisa, „Mmm, teraz to nazywam ciężką transakcją. W pracy jestem szefem, w zabawie jesteś szefem.

Ty też jeszcze nie skończyłeś, znam to spojrzenie w twoich oczach. mogę zjeść deser z moich piersi, jeśli zrobisz to, co planujesz. Będziemy przy tym całą noc.". Harry zachichotał.

„Uważaj, jesteś bardzo potężną i bardzo inspirującą muzą”. - Jestem, będziesz potrzebował dużo inspiracji do tego, czego chcesz dziś wieczorem. Zabierz mnie do domu Harry i idź ze mną na swój sposób. Pokaż mi, co chcesz zrobić Thalii…”.

Podobne historie

Małżonka Księcia Ch.

★★★★★ (< 5)

Caitlin zostaje porwana przez podróżującego nieznajomego.…

🕑 17 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 2,281

Usiadła pod dębem, wpatrując się w miasto. Była osobliwa, wypełniona wszystkimi małomiasteczkowymi ludźmi, którzy byli bardziej przesądni, niż mieli do tego prawo. Nikt nie widział ducha,…

kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu

Wybór Mateusza - Halloweenowa opowieść

★★★★★ (< 5)

Czy Matt jest na najlepszej imprezie Halloween w historii? Lub złapany w pułapkę?…

🕑 18 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 2,017

Matt zostaje zaproszony na najlepszą imprezę Halloween w jego życiu. Jego przyjaciel obiecał, że to będzie jego ostatnia noc jako dziewica. Ale jest pewien haczyk. W tym przypadku diabeł…

kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu

Chuck i zły dowcip

★★★★★ (< 5)

Halloweenowy dowcipniś robi zły wybór dla swojego celu…

🕑 5 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 1,766

"Co masz do starej wdowy w ogóle?". Gang był w happy hour naprzeciwko kampusu uniwersyteckiego, a Chuck właśnie ogłosił, że zamierza rzucać jajkami i śmierdzącymi bombami do domu…

kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat