Konfiguracja maskarady

★★★★★ (< 5)

Zapomina się o zahamowaniach, gdy pożądanie przejmuje serce młodej kobiety.…

🕑 34 minuty minuty Nadprzyrodzony Historie

– Wiesz, że po prostu złamałabym ci serce – powiedziała z uśmiechem. – Wykorzystam tę szansę – zachichotał. I. Bethany była idealną dziewczyną. Przez całą szkołę nigdy nie musiała w niczym pracować.

Dobre oceny przychodziły łatwo, a sporty zespołowe były czymś naturalnym dla kogoś z jej atletyczną sylwetką. Dodaj długie, jasnobrązowe włosy i niebieskie oczy babydoll do jej dopasowanej ramy o długości 5' i 5 cali oraz piękną twarz z tylko odrobiną piegów na uroczym zadartym nosie i masz idealną paczkę. Odwracała głowy gdziekolwiek się udała, zarówno mężczyzny, jak i kobiety. Wszyscy mężczyźni chcieli ją pieprzyć, a wszystkie kobiety potajemnie chciały być takie jak ona - te, które i tak nie chciały jej pieprzyć., i umawiała się ze wszystkimi „właściwymi" mężczyznami, nigdy nie traktując żadnego z nich zbyt poważnie. Postawiła sobie za cel zostać odnoszącą sukcesy kierowniczką, która do czasu ukończenia 26.

roku życia zaliczyła sześć cyfr, a posiadanie stałego chłopaka po prostu odwracało jej uwagę z tego celu. W końcu, rozumowała, będzie mnóstwo czasu na romans później – teraz był czas na motywację i ambicję, a ambicji była czymś, czego miała pod dostatkiem! Bethany poznała Andrew, gdy szła w górę drabina korporacyjna w Nagel and Reisszahn, Inc. Dołączyła do inwestycji od razu po ukończeniu college'u dwa lata wcześniej.

Andrew był w firmie od kilku lat i był o dwa lub trzy szczeble drabiny od Bethany. Mimo to nie był kimś, kogo sądziła, że ​​mógłby pomóc jej na własnej ścieżce, więc nie zwracała na niego uwagi. Był dość niepozornym mężczyzną, średniego wzrostu i wagi. Nikt nigdy nie nazwałby go brzydkim, niektórzy nawet nazwali jego wygląd zawadiacko przystojnym, ale z jego brązowymi włosami i brązowymi oczami łatwo było go przeoczyć. Gdyby nie jego wychowanie w Ivy League i jego wyjątkowa umiejętność flirtowania, łatwo byłoby go zapomnieć.

Andrew zakochał się w Bethany od chwili, gdy dwa lata temu po raz pierwszy zobaczył ją wychodzącą z windy. Zadbał o to, aby poznać jej imię i stanowisko, a potem znalazł czas, aby porozmawiać z nią przynajmniej raz w tygodniu. Zrobił, co w jego mocy, by oczarować ją, stosując taktykę, którą dopracował wobec gorszych kobiet, ale nie udało mu się zrobić żadnego postępu w przypadku Bethany.

Nie chodziło o to, że go nie lubiła, ona to zrobiła. Nie chodziło też o to, że nie uważała go za atrakcyjnego. Po prostu zdecydowała wiele lat temu, że nie pozwoli, aby cokolwiek odstraszyło ją od jej celu – dotyczyło to mężczyzn, kobiet i dzieci. Całkowicie stłumiła swoje życie osobiste na rzecz życia zawodowego i nawet nie zauważyła, czego jej brakuje.

Kiedy otrzymał osobiście doręczone zaproszenie, Andrew postanowił jeszcze raz spróbować wstąpić w łaski Bethany. Poczekał, aż się dowie, że zostanie sama w swoim biurze i poszedł się z nią zobaczyć. – Masz chwilę? – zapytał z akcentem z wyższej półki z Nowej Anglii.

– Jasne – odpowiedziała uprzejmie. "Co tam?" Andrew wszedł całkowicie do jej biura i zamknął drzwi. „Mam dylemat i potrzebuję pomocy”. "Naprawdę? Jaki dylemat i jak mogę pomóc?" Sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki i wyciągnął kopertę, stylowo wytłoczoną złotem. „Dostałem to zaproszenie od mojej osoby kontaktowej” – wyjaśnił.

„To na dość ekskluzywną imprezę - imprezę Halloween. Naprawdę chcę wziąć udział, ponieważ z tego, co słyszałem, będzie tam mnóstwo prawdziwych osób poruszających i wstrząsających miastem”. Przerwał. – A czego ode mnie potrzebujesz? – spytała z zaciekawieniem Bethany.

"No…" i Andrew urwał nieśmiało. „Jak powiedziałem, naprawdę chciałbym uczestniczyć, ale nie mam z kim iść. Nie śmiem iść sam! Czy możesz sobie wyobrazić, jak by to wyglądało? Uczestnictwo w balu tego kalibru bez daty? bądź zakłopotany!" W pokoju rozległ się śmiech Bethany. - No chodź, Drew.

Widziałem, jak pracowałaś z paniami tutaj. Z pewnością znajdziesz kogoś, kto dosłownie podskoczyłby z radości, gdybym mógł pójść z tobą! - Bez wątpienia, kochanie, bez wątpienia – zachichotał Andrew wraz z Bethany. „Ale wiesz, jak to wygląda. To okazja do prawdziwego networkingu, poznania naprawdę ważnych ludzi.

Nie można po prostu pokazać się z jakimś prostakiem na ramieniu i mieć nadzieję, że się uda. Wyobraź sobie, jakie to wrażenie Odejdę! I nigdy nie masz drugiej szansy na zrobienie świetnego pierwszego wrażenia, wiesz. "Andrzej…" zaczęła nieśmiało. – Zapraszasz mnie na randkę? „Tak, kochanie, oczywiście, że jestem. Zdaję sobie sprawę, że nie jesteś osobą, która zbytnio się towarzysko i zwykle bym to szanowała, ale wiesz, jak bardzo szanuję cię jako wschodzącego, i wiem że uczestnictwo w takiej imprezie jak ta może wyrządzić obu naszym reputacji nieskończone dobro”.

Andrew spojrzał Bethany prosto w oczy. "Mów tak, kochanie. Proszę powiedz, że będziesz uczestniczyć jako moja eskorta." Bethany odwróciła w myślach tę perspektywę.

Z jednej strony mogła wykorzystać ekspozycję, gdyby chciała awansować w swojej karierze. Poza tym Andrew wywodził się ze starych pieniędzy – nie zaszkodziło być z nim widzianym. I był przystojnym łobuzem. "Co to za impreza?" zapytała. – To sprawa kostiumowa – odpowiedział wesoło.

„Ale w zaproszeniu jest napisane „nieformalne”. Z tego, co rozumiem, nie ma to być jedna z tych dusznych kul, na których wszyscy stoją i ledwo ośmielają się zrobić wydech. Powinno być dość żywe i… cóż, nieformalne.

- W porządku, pójdę, Drew. Mam jednak kilka warunków. - Wszystko, kochanie. Nazwij to, a jest twoje – odpowiedział z wdzięcznością. „Po pierwsze: to nie jest „randka”.

To tylko spotkanie biznesowe. Po drugie… zostaw mi szczegóły i swoje wymiary. Mogę wybrać nasze kostiumy na noc. Zgoda? Zastanowił się przez ułamek sekundy, po czym postanowił całkowicie odrzucić całą ostrożność.

"Nie miałbym tego w żaden inny sposób." II. Przez kilka następnych tygodni Bethany prowadziła własne śledztwo. Według jej źródeł impreza powinna być taka, jak powiedział Andrew, a potem trochę. Zwłaszcza jeśli chodzi o część „nieformalną”. Kiedy jesteś w tym kręgu towarzyskim, każdego roku jest tylko kilka okazji, kiedy możesz spotkać się z przyjaciółmi i naprawdę rozpuścić włosy.

Ta impreza miała być jedną z nich. Kiedy naprawdę ważni ludzie puszczają włosy, prawie wszystko jest możliwe. Bethany spędziła sporo czasu na kostiumach na noc. Nie chciała być zbyt szczupła, ale nie chciała też być zbyt ryzykowna. Chciała też, aby wszyscy na romansie wpadli na pomysł, że przyprowadziła Andrew, a nie na odwrót.

Dokonując ostatecznych wyborów do ich garderoby, wysłała kostium Andrew do jego domu i czekała na wyznaczoną noc. – Nie możesz być poważny. Głos Andrew na drugim końcu linii był pełen konsternacji. - To twój kostium, Drew. Załóż go, albo po prostu oboje zostaniemy w domu.

Zachichotała lekko. – Zaufaj mi, kochanie. To wszystko nabierze sensu, kiedy zobaczysz moje. – Dobrze – powiedział ze smutkiem.

– Przyjadę do ciebie o ósmej. Jego kostium składał się oczywiście z brązowych spodni, podartych na końcach. Do tego szła brązowa koszula, która mogła pochodzić z epoki elżbietańskiej. I kołnierzyk. Znoszona, brązowa skórzana obroża.

Ubranie zostało fachowo dopasowane do jego wymiarów, więc wszystko idealnie pasowało. Ubrał się, a kierowca zabrał go po Bethany. „Och, mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze…” Bethany pomyślała sobie, widząc samochód podjeżdżający pod jej mieszkanie. Zwalczyła kilka motyli na brzuchu, wiedząc, że prezentuje się światu w sposób, o którym nawet nie myślała kilka tygodni wcześniej.

Otworzyła drzwi, wzięła głęboki oddech i wyszła. Andrew ledwo mógł powstrzymać westchnienie, kiedy schodziła ze swojego schludnego, małego Brownstone'a. Miała na sobie obcisłą suknię wieczorową, całą czarną. Czarne szpilki pasowały do ​​jej czarnych rękawiczek, dając jej zdecydowany spacer. Jej włosy zostały zaczesane do modnego stylu, ale szokujące było to, że ufarbowała włosy na lśniącą kruczoczarną czerń.

Jej jasna cera została całkowicie zniszczona, przez co stała się seksowną, nieosiągalną Panią Ciemności. Poczuła na sobie wzrok kierowcy, gdy trzymał jej drzwi. Nerwowe mrowienie w żołądku zniknęło, by wypełnić się pewnym siebie blaskiem. Miała to. Ona to wiedziała, jej kierowca to wiedział, a kiedy spojrzała na Andrew, wciąż siedzącego w samochodzie, zobaczyła to wypisane na jego twarzy.

"Wyglądasz cudownie…" zaczął. "Ale… Co to wszystko?" – Proste, mój drogi chłopcze. Zachichotała wesoło.

– Jestem twoją panią. Jesteś moim sługą. W każdym razie na dzisiejszy wieczór. Wyciągnęła rękę i przypięła błyszczącą czarną smycz do jego kołnierza.

"A jako ostatni szlif…" włożyła coś do ust. Kiedy znów się uśmiechnęła, zobaczył jej kły lśniące na jej rubinowoczerwonych ustach. Kły wampira. Żadnych plastikowych zębów za drobiazgi, ale szytych na miarę, żeby mogła robić wszystko, co normalna osoba może robić podczas noszenia ich.

I wyglądały na bardzo ostre. „Nie martw się, Andrew. Będziemy się świetnie bawić. Albo będę zmuszony pić twoją krew…” „Cóż, na pewno wyglądasz bajecznie, kochanie,” odpowiedział radośnie. "Widzenie cię w ten sposób jest dobre dla mojej duszy.

Wiesz, mógłbym nawet przyzwyczaić się do tego, że jesteś w pobliżu." – Wiesz, że po prostu złamałabym ci serce – powiedziała z uśmiechem. – Zaryzykuję – zachichotał. III. Po bezproblemowej jeździe dotarli do domu, w którym odbywało się przyjęcie. Był to duży dom na ustronnej posiadłości, ale Bethany nie miała pojęcia, czyja to posiadłość, ani nawet gdzie dokładnie się znajduje.

Jednak musiała przyznać przed sobą, że to było piękne. Weszli przez wielki foyer i zostali skierowani do sali balowej z boku. Przestrzeń została zaaranżowana na kilka małych salonów z kanapami i szezlongami, rozmieszczonych wokół głównego miejsca spotkań.

Przyćmione oświetlenie podkreślało średniowieczny motyw, podobnie jak strategiczne rozmieszczenie licznych mebli, które odwieczny oprawca natychmiast rozpoznałby. Były tam stojaki na narzędzia tortur, stoły z wciągarkami i bloczkami, żelazne dziewice i różne mniej rozpoznawalne przedmioty. Grała cicha muzyka, a całą ścianę przeznaczono na bufety i bary. Złapali krawędzie różnych rozmów, które toczyły się między mumiami, wilkołakami i innymi spośród około stu obecnych na przyjęciu gości.

– Och, spójrz – powiedziała jedna starucha do drugiej, gdy Bethany prowadziła Andrew na smyczy. – Wygląda na to, że Andrew miał kłopoty. Obie staruchy zachichotały wesoło. „Ciociu Agatho, pozwól, że przedstawię mojego gościa: pannę Bethany Swift”.

Andrew przeprowadził wprowadzenie. "Beth, to moja ulubiona stara ciocia, ciocia Agatha." "Jak się masz?" – spytała Bethany. „Dopilnuj, żeby ten drań się zachowywał” – odpowiedziała Agatha. „Nie bój się go ukarać, jeśli zacznie działać.

Tee hee hee hee heeee!” Obie starsze kobiety roześmiały się głośno. "O czym to było?" – spytała Bethany. – To wszystko o karze i drażnieniu? – Och, wiesz – odpowiedział lekko Drew. „W młodości byłem znany jako trochę łobuz. Kiedyś ciocie były zajęte dawaniem mi klapsów.

Przysięgam, że czasami naprawdę im się to podobało!” Okrążyli pokój, rozmawiając. Spotkali kilka osób, które uważano za ważne w świecie zewnętrznym i zrobili na nich dobre, trwałe wrażenie. Każda podróż obok baru zastała ich z nowymi napojami w rękach. Bethany poczuła, że ​​jej zwykle powściągliwa osobowość wymyka się jej, ale tym razem nie bała się zabawy. Dopóki nie posunęła się za daleko, pomyślała, dlaczego nie miałaby choć raz trochę się zabawić? Tuż przed 11:00 zadzwonił raz głośny gong, a kelnerzy zaczęli krążyć po sali, niosąc tace pełne kieliszków do aperitifów.

"Co to jest?" - spytała Bethany jednego z kelnerów. „To wyjątkowy napój”, odpowiedział cicho, „o historycznym charakterze. Częścią historii przyjęcia jest to, że dokładnie o godzinie 11:00 pan Remington wznosi toast i każdy ma jednego drinka.

Destylowany według własnego przepisu przodków ”. Na podwyższeniu w końcu pokoju stanął mężczyzna o królewskim wyglądzie. – Moi drodzy goście – zaczął głosem głębokim jak grzmot. - Moi starzy przyjaciele i moi nowi. Nadszedł czas, by potwierdzić starożytne sojusze i uhonorować przeszłość.

Czas wybaczyć każdemu, kto skrzywdził cię w minionym roku. Czas nawiązać nowe więzi między nowymi sojusznikami. Mówiąc to, jego oczy utkwiły prosto w Bethany i Andrew. „Ale przede wszystkim, moi przyjaciele, nadszedł czas, aby rozkoszować się tym życiem, które nam podarowano! Obyśmy żyli tak długo, jak mamy radość i mieli radość, jak długo żyjemy!” Podniósł szklankę i opróżnił ją jednym haustem.

Wszyscy w pokoju poszli w ich ślady. Bethany przełknęła drinka, zauważając, że nie był tak ognisty, jak się wydawało, ale mimo to przyjemnie rozgrzewał jej wnętrzności. Grała muzyka i ludzie zaczęli tańczyć.

Bethany i Andrew zmieszali się w bardziej swobodny sposób, śmiejąc się wesoło. Nie wiedzieli, co było w tym małym napoju, który wszyscy pili, ale z pewnością czuli jego odurzające działanie. Impreza wydawała się jaśniejsza, muzyka weselsza.

Dołączyli do małej grupy ludzi zgromadzonych wokół jednego ze stołów tortur i słuchali, jak jeden z mężczyzn omawiał jego użycie. "To brzmi absolutnie okropnie - jeśli jesteś człowiekiem na stojaku!" Bethany zażartowała, chichocząc. – Och, to nie jest najgorsze – powiedział mężczyzna.

– Najgorszy jest tutaj. Poprowadził małą grupę do prosto wyglądającej maszyny. Miał dwa słupy z poprzeczną belką na poziomie gruntu i jeden zawieszony około ośmiu stóp nad ziemią. Każda belka poprzeczna miała kilka skórzanych pasków, ale poza tym w ogóle nie wydawała się groźna. – Nie wygląda to tak źle – stwierdziła Bethany.

Andrew skinął głową na zgodę. – Może powinieneś spróbować, zanim to powiesz – zasugerował chytrze mężczyzna. „Och, nie mogłabym…” zaprotestowała. „ale…” mocno wzięła w rękę smycz Andrew. "Jestem pewien, że mój niewolnik będzie szczęśliwy." Śmiejąc się, choć nerwowo, Andrew odegrał swoją rolę i pozwolił się zaprowadzić do drewnianej ramy.

Skórzane paski zabezpieczały jego kostki tak, że były rozstawione nieco na szerokość ramion. Niewielki tłum zebrał się wokół, gdy górna belka została obniżona za pomocą systemu bloczków, a jego nadgarstki były do ​​niej przymocowane. Został wtedy podniesiony; po chwili Andrew został zabezpieczony w kształcie litery „X”, całkowicie niezdolny do ruchu. "Co teraz?" – spytała Bethany.

– Co zrobią dalej? - Nie znasz Darlinka? – zapytał chrapliwy kobiecy głos. „Zrobiliby, co chcieli, zrobić biednemu człowiekowi”. Chrapliwy głos należał do szczupłej kobiety po pięćdziesiątce lub sześćdziesiątce.

„Grali w swoje gry, zadawali pytania, torturowali… Ten człowiek jest wobec nich całkowicie bezradny”. – Czy mogę wyjść teraz, proszę? – zapytał Andrzej. "Cisza niewolnik!" – syknęła starsza kobieta. Podniosła rękę i ciąła nią w dół. Nikt wcześniej tego nie widział, ale trzymała czarną szpicrutę i uderzyła go nią po przekątnej w pierś.

Andrew i Bethany sapnęli; jego był z bólu, jej z przerażenia. – Widzisz? - zagruchała kobieta ochrypłym głosem. "Twój niewolnik nauczył się czegoś." Sięgnęła do Andrew, pieszcząc obszar, który został uderzony. Wręczyła szpicrutę częściowo oszołomionej Bethany i rozpięła koszulę Andrew. Obnażając jego klatkę piersiową przed tłumem, przesunęła chłodnymi, bladymi dłońmi po wznoszącym się pręcie.

Bethany poczuła dziwne mrowienie w klatce piersiowej, gdy zobaczyła obnażone napięte, dobrze zarysowane mięśnie brzucha Andrew. „Chcesz lekcji, mogę powiedzieć. Posłuchaj Katriny. Katrina cię nauczy - mruknęła starsza kobieta. Wzięła rękę Bethany w swoją i uniosła mały bicz.

Powoli opuściła ich połączone dłonie na pierś Andrew, próbując zademonstrować, jak uderzać lekko, ale mocno. Rozpięta koszula Andrew była wchodząc im w drogę. Kobieta krzyknęła: „Max!” Znikąd pojawił się krępy mężczyzna u boku Katriny. Katrina strzepnęła kłopotliwą koszulę i z irytacją powiedziała: „Max – dopilnuj tego”.

Max sięgnął do mankietu jednego rękawa i bez wysiłku rozdarł go na długość. Proces został powtórzony i po chwili Andrew został rozebrany do pasa. „Widzisz, kochanie?” zapytała łagodnie Katrina.

„Właściwie wyszkolona niewolnica jest cudowna rzecz! Ale już; strajk! Naucz swojego niewolnika! Reszta tłumu wyszeptała aprobatę. Serce Bethany zaczęło bić szybciej. Nie wiedziała, co robić. Ta gra przekroczyła punkt, w którym nadal można ją było nazwać grą, a ona zagubiona w nieznanym świecie. Wiedziała, że ​​jeśli zrobi awanturę, wszystkie kontakty biznesowe, które nawiązali dzisiejszej nocy, obrócą się przeciwko im obu.

Wzięła szpicrutę w drżącą dłoń i raz ją odwróciła, przyglądając się jej uważnie. cichy szept przykuł jej uwagę. „Zrób to”.

Doszedł od Andrew. Przygryzając wargę, pochyliła się, z ustami przy jego uchu. „Ale nie chcę cię skrzywdzić, Drew”. „Możemy” nie pozwolić sobie na okazanie słabości przed tymi ludźmi — odszepnął.

— Musisz to zrobić. Nie martw się o mnie. Jestem twardy.

Po prostu to zrób…” Cofając się, Beth uniosła skórzany bicz i szybko cięła w dół, zanim straciła nerwy. Drew sapnął. „Achhhh…” Katrina westchnęła. „Znowu!” Narysowana została kolejna równoległa linia bólu w dół nagiej klatki piersiowej Drew.

Zacisnął zęby ze stoickim spokojem. - Dobrze sobie radzisz, dahlink, ale musisz zmieniać rzeczy. Przesuń się teraz na jego plecy. Użyj nowej zabawki. Jeśli odpowiednio wyszkolisz swojego niewolnika, oboje będą czerpać przyjemność.

Poprowadziła Beth do tyłu związanego mężczyzny i wręczyła jej nowy rodzaj bicza. Również skórzany, nie był tak sztywny jak bicz. szpicruta. Jego koniec bicza był smukły i giętki. „Teraz zrób to w ten sposób”, powiedziała i zademonstrowała ruch krzyżowy.

Beth poczuła moc skóry i obróciła ją eksperymentalnie. „Dobrze, dobrze… Katrina zamruczała. Bez namysłu Beth uderzyła Drew w plecy, wykonując ten sam krzyżowy ruch, który demonstrowała Katrina. Drew chrząkał przy każdym uderzeniu i szybko na jego szerokich plecach pojawiły się równoległe linie.

wielowarstwowy kształt kółka i krzyżyka, ale nachylony pod kątem 45 stopni. Beth poczuła łzy napływające do jej oczu na myśl o bólu, jaki zadaje swojemu partnerowi w pracy. Kiedy wzór pasków dotarł do linii paska Drew, zatrzymała się, dysząc. „Dobrze… dobrze, moja droga”.

Katrina podeszła tuż za nią i szepnęła Beth do ucha. czujesz to, dahlink? Tak moja miłości. Poczuj to. Poczuj moc…” I tak. Zaczęła odczuwać upojne podniecenie, które wynikało z posiadania innego człowieka pod kontrolą.

Nigdy wcześniej nie doświadczyła czegoś podobnego. Jej nieliczne doświadczenia seksualne ograniczały się do krótkich irytacji chłopcy tak samo niedoświadczeni jak ona. Wiedziała, że ​​powinna być zniesmaczona samą sobą, że cieszy się z udręki, przez którą zadawała Drew, ale nie mogła się powstrzymać. Jej umysł płonął, piersi falowały. Czuła, jak twardnieją jej sutki.

w dwa ciasne węzły bólu i przyjemności. Poczuła pociąg seksualny do tego bezradnego mężczyzny, który wykraczał poza wszystko, co kiedykolwiek znała. Wiedziała, że ​​musi przeprowadzić tę grę do końca, bez względu na konsekwencje.

Katrina Zrobiła krok do przodu z pożądaniem widocznym w jej płonących oczach i okrutnym uśmiechu.Rozpięła pasek Andrew i rozpięła staromodną rozporkę. Ściskając go w pasie, przyciągnęła do swojego wątłego ciała. Głodnie wsunęła dłonie pod rozpiętą talię spodni Drew.

Z jej gardła wydobyły się ciche, zwierzęce odgłosy, gdy pieścił jego tyłek. Nie mogąc się oprzeć, przesunęła ręce na jego przód. Każdy patrzący mógł powiedzieć, jak bardzo była zadowolona z tego, co tam znalazła. Andrew zadrżał, gdy chłodne palce Katriny zetknęły się z gorącym ciałem jego pulchnego kutasa.

Gdy go głaskała, szybko się podniecił. Ból, który odczuwał od pręg na plecach, aktywował jakąś starszą, bardziej prymitywną część jego umysłu i nie martwił się już o zakłopotanie czy nieśmiałość. Warknął, gdy jego oczy spotkały się z Katriną.

Katrina uwolniła jedną rękę na tyle długo, by pstryknąć palcami. Na zawołanie Max ponownie wystąpił naprzód. Wziął pasek Andrew w mięsisty uścisk i rozerwał go. Nogawki spodni Andrew nie mogły się równać z zaciekłą siłą Maxa i rozdarły się wzdłużnie. Pieszcząc oburącz twardego kutasa Andrew, Katrina westchnęła z aprobatą.

Bethany czuła się, jakby ktoś inny przejął kontrolę nad jej ciałem i tylko patrzyła z daleka, jak spojrzała w górę i zobaczyła nagą postać Drew, pokrytą potem. Pierwszą rzeczą, jaką zobaczyła, było uszkodzenie jego pleców. Podążając za paskami, jej spojrzenie zatrzymało się na jego okrągłym, muskularnym tyłku i powędrowało w dół jego silnych nóg do bosych stóp. Poczuła, jak w jej wnętrzu, w jej kobiecości, zaczyna płonąć niski płomień.

Kiedy Katrina cofnęła się o krok, Bethany uniosła chłostę, mokrą od potu Andrew. Uderzyła go w jego nagi tyłek, aż pokrył się paskiem jak jego plecy. Z każdym zamachem czuła, jak jej cipka pulsuje. Uśmiechnęła się dzikim uśmiechem, odsłaniając wampirze kły.

Upuściła bicz i podeszła do niego od tyłu, dotykając jego pleców powierzchnią dłoni. Przesunęła dłońmi po jego plecach do jego tyłka, czując każdy grzbiet i pręgę, które zostały przyniesione na jej rozkaz. Ogarnęła ją dzika chęć i przytuliła go mocno do siebie, jej dłonie badały jego klatkę piersiową.

Pocałowała bok jego szyi, a on głośno jęknął. Poczuła siłę, która kryła się pod jego codziennym strojem. Przesunęła ręce w dół jego klatki piersiowej do jego brzucha i dalej. Jej poszukujące palce natknęły się na jego włosy łonowe.

Gdy ssała jego szyję, jej dłonie znalazły swój cel. Sięgnęła do jego kutasa, a kiedy to zrobiła, warknęła głęboko w gardle, by znaleźć go twardym jak stal i czekającym na dobry użytek. - O tak… - jęknął Drew.

„Wykorzystaj mnie. Uderz mnie… bicz mnie”, błagał. – Ugryź mnie, wypij moją krew – jęknął głośno. – Jesteś moim niewolnikiem – warknęła Bethany.

„I użyję cię dla jakiejkolwiek przyjemności, jakiej zechcę…” Przesunęła się, by stanąć blisko Andrew. Była poza rozsądkiem. Płonęła w niej zaciekła namiętność i musiała zaspokoić swoją potrzebę. Sięgnęła pod swoją długą sukienkę i chwyciła majtki.

Nieświadoma własnej siły, zerwała je i wzięła w dłoń gorącego kutasa Drew. Podniosła się na palcach, podniosła sukienkę i umieściła jego twardość na jej przemoczonym wejściu. Skrzywiła się, obnażając kły. Chwyciła go za ramiona, podniosła się i owinęła nogami wokół jego bioder. Powoli opadła na jego długość.

Gdy dołączyli, wiedziała, że ​​nigdy wcześniej nie była tak pełna. Jej umysł był pusty. Jej jedynym celem było używanie tego człowieka-zabawki dla własnej przyjemności. Kiedy go pieprzyła, lizała jego szyję, smakując męskość jego potu. „Tak, panienko…” jęknął Andrew.

„Uczyń mnie swoją. Proszę, uczyń mnie swoją…” Jej biodra zaczęły dziko pchać. Zbliżała się coraz bardziej do orgazmu. Andrew bez wysiłku wyrwał jedną rękę ze skórzanych pasów.

Wziął ją za szyję. – Uczyń mnie swoim – syknął. "Ugryź mnie, panienko. Wypij mnie.

Weź mnie!" Pożądanie ją pokonało i otworzyła szeroko usta. Jej wampirze kły wbiły się głęboko w jego ciało, łatwo przebijając skórę. Krzyczała z przyjemności, gdy jego krew płynęła do jej ust, a jej cipka drgała wokół jego kutasa.

Przełknęła. Zagubiona w swoim pragnieniu spełniła jego życzenie i wypiła jego krew. Ogień krążył w jej żyłach i ryczał w uszach. Gdy dzikie skurcze przebiegające przez jej ciało zniknęły, jej oczy przygasły i osłabła.

Wszystko pociemniało i Andrew złapał ją, gdy zemdlała. IV. Dźwięki były pierwsze.

Głosy. – Jesteś pewien, że to ona? – Czy mogę być pewien? Poczuła, jak cyklon przeszył jej mózg, podsycając emocje, a potem uciekając, pozostawiając ją w lekkim zawrotach głowy. Ale silny. Poza tym, że była trochę niespójna, czuła się świetnie. Otworzyła oczy.

"Cóż…" próbowała mówić. Zobaczyła Andrew pochylającego się nad nią z wyrazem troski na twarzy. – Miałeś małe zaklęcie, kochanie. Zemdlałeś.

Ale już wszystko w porządku. Pochylił się i pocałował ją delikatnie w usta. Zamknęła oczy i po prostu cieszyła się grą jego ust na jej.

Delikatnie przyciągnęła jego głowę bliżej. Ich usta otworzyły się, a ich języki ostrożnie się zetknęły. Jęknęła z przyjemności.

– Nie jestem pewna, co się stało, Drew – zaczęła. – Ale myślę, że chcę, żeby to się powtórzyło. Oboje się roześmiali. Zaczął ją całować powoli i namiętnie.

Jego usta były gorące, gdy wytyczały ścieżkę w dół jej szyi. Podciągnął ją na tyle długo, by rozpiąć jej suknię i opuścić ją na podłogę. Zobaczyła, że ​​wciąż jest nagi, a jego wyprostowany kutas wciąż stoi dumnie.

Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, jak bardzo jej pragnął. Pocałował ją w szyję i zsunął się niżej. Polizał jej piersi, drażniąc językiem jej sutki.

Ssał je pojedynczo, rozpalając jej pasję. Jego usta na jej cyckach sprawiły, że poczuła się tak, jakby porażenie prądem przyciągało energię prosto do jej cipki. Przyciągnęła go z powrotem, żeby go pocałować, i chwyciła jego kutasa, przyciągając go do swojego otworu. Z westchnieniem poczuła, jak w nią wchodzi.

„Nie czekaj. Nie bądź nieśmiały. Po prostu mnie pieprz!” nakazała.

Był szczęśliwy, że był posłuszny. Jego mocna długość wydawała się idealnie pasować do jej pochwy, jakby mieli być razem. Jej biodra kręciły się, zachęcając go do jeszcze większego wysiłku.

Ich pot złączył się, a ich usta tańczyły ze sobą. Jej oddech przyspieszył i znów poczuła, że ​​ma konwulsje. Zamknęła oczy. Poczuł jej orgazm i pieprzył ją mocniej, dzięki czemu trwał tak długo, jak mógł.

Kiedy poczuł, że zanika, zwolnił. „Mmmm. To było takie dobre! jęknęła.

Otworzyła oczy i spojrzała na niego. Spojrzała na jego szyję i zobaczyła dwie małe blizny. Jak rany kłute.

Przesuwając po nich palcami, poczuła blizny. tam. „To… to było prawdziwe?" zapytała. Przerwał w swoim powolnym pchnięciu.

„Tak, kochanie. Wszystko prawdziwe." "Myślałam, że mi się to śniło…" wyszeptała. Andrew wznowił swoje powolne pieprzenie jej wysublimowanej cipki.

"Chcę ci dać prezent, ale nie mogę tak po prostu 'podarować'. Musisz to zaakceptować swobodnie." "Nie rozumiem… Jak mogą być już wyleczone…?" Ucisk znów narastał w jej cipce. Każdy nerw był żywy.

Andrew uśmiechnął się do niej. Patrząc w górę u niego zobaczyła kły. „Mogę ci dać ten dar, kochanie," wyszeptał. Przerwał, cofając się od niej. Poprowadził ją, by się odwróciła i powoli wszedł w nią ponownie, od tyłu.

Jego kutas był jak magia kiedy powoli ją pieprzył. Pochylił się i przejechał językiem po jej szyi. Zagubiona w tym uczuciu jęknęła. „Przyjmujesz mój prezent?” „Och, tak, cokolwiek!” jęknęła.

„Weź mnie! Pieprz mnie! Spraw, żebym się spuścił!" Ich ciała wiły się obok siebie. „Uczyń mnie swoim!", błagała. Znowu zatrzymał się, podnosząc ją, by usiadła mu na kolanach. Jego siła była widoczna, gdy trzymał ją uniesioną nad swoim kutasem i powoli opuszczał ją.

Poczuła, jak ją wypełnia, a to uczucie było prawie zbyt intensywne. Łzy płynęły jej z oczu, gdy płakała z przemożnej potrzeby. Pocałował ją w szyję.

Otworzył usta. Nie miała możliwości zobaczenia, jak kły zbliżają się do jej delikatnej skóry, ale wiedziała, że ​​nadchodzą. Jej biodra unosiły się dziko, gdy znów szukała tylko własnej przyjemności. Poczuła ucisk na szyi, a potem ból. Poczuła ciepło własnej krwi uciekające z jej ciała.

Andrew jęknął głośno, zaciekle wbijając swojego kutasa w jej cipkę. Ryknął, pierwotny dźwięk, gdy wszedł w nią. Gorąca krew pompująca do jego ust została skontrowana przez jego gorące nasienie pompujące w jej cipkę i straciła wszelką kontrolę.

Poszła z nim i sama dziko ryknęła. Poczuła na szyi drugi zestaw warg, ssących i pijących z jej fontanny. Poczuła dłonie chwytające jej piersi, ciągnące i skręcające jej sutki. Jej cipka eksplodowała z przyjemności.

Była uwięziona między dwoma ciałami, niezdolna do myślenia, była w stanie jedynie odczuwać przeszywającą ją przyjemność. Gdy jej zmysły zanikły, ostatnią rzeczą, jaką poczuła, był język na szyi liżący jej rany. V. Kiedy Bethany się obudziła, była wciąż naga, ale ciepło wtulona w łóżko.

Nadszedł ranek, ale kaca, którego się spodziewała, rzucał się w oczy. W rzeczywistości czuła się cudownie. Próbowała odtworzyć w myślach wydarzenia minionej nocy, ale było ich po prostu za dużo.

Za dużo emocji, za dużo pożądania. Były też miejsca zamieszania. Otworzyła oczy.

Znajdowała się w dużej sypialni, klasycznie urządzonej. Otwarte drzwi prowadziły na balkon. Siedząc, zobaczyła białą szatę zwisającą z jednego rogu łóżka z baldachimem. Przede wszystkim był zapach Andrzeja. Wyszła z łóżka, owijając szlafrok wokół schludnej ramy.

Idąc za nosem, wyszła na balkon i znalazła go tam, siedzącego przy stole ze szczupłą młodą brunetką. Wydawało się, że ma niewiele ponad dwadzieścia lat, zupełnie jak Bethany. Stół był zastawiony produktami śniadaniowymi.

"Dobrze, dzień dobry!" – powiedział serdecznie Andrew. – Jak się czujesz dziś rano? „Czuję się świetnie” – odpowiedziała. "A ty?" Spojrzała na jego szyję, ale nie widziała żadnych blizn. Jednak ich obraz został wypalony w jej pamięci. Przesuwając dłonią po własnej szyi, poczuła delikatne miejsce, ale to wszystko.

„Jestem fantastyczny, kochanie” – odpowiedział. – Założę się, że masz mnóstwo pytań, prawda? – Tak – powiedziała niepewnie. – Naprawdę. Nie jestem nawet pewien, od czego zacząć.

W tym momencie młoda brunetka sięgnęła przez stół i wzięła ręce Beth w swoje. „Więc pozwól mi zacząć. Pozwól mi być pierwszym, który powie: »Witamy w rodzinie, dahlink«”. "Katrina?!" wykrzyknęła Beth.

- Ale jak… mam na myśli… - Proste, dahlink - powiedziała sucho. „To było… jak mówisz? – Masz, kochanie – powiedział Drew, podając Beth wysoką szklankę lodowato zimnego soku pomarańczowego. „Zjesz śniadanie, a ja ci wyjaśnię. Potem odpowiem na Twoje pytania.

Przede wszystkim tak, witaj w Rodzinie. Zdecydowałeś się do nas dołączyć. To dobrze, proszę, zaufaj mi. Przerwał na łyk soku. – Bycie Siostrą w naszej Rodzinie ma wiele zalet.

Po pierwsze, nigdy nie będziesz miał kolejnego przeziębienia. Albo grypa. Albo jakakolwiek inna choroba. Skończyłeś z tym wszystkim. Po drugie, nigdy się nie zestarzejesz, chyba że chcesz.

„Nieśmiertelność” to dziś banalne słowo, które nie jest do końca prawdą, ale jest całkiem bliskie. Po trzecie… jesteś teraz cholernie bogaty. Albo wkrótce będziesz, co sprowadza się do tego samego. Wiesz, jak działa procent składany, prawda? Wyobraź sobie otwarcie rachunku inwestycyjnego, który płaci przyzwoite odsetki… przez następne trzysta lat. To nie jest takie proste, ale rozumiesz.

Bethany kręciła się w głowie. - Naprawdę mówisz, że ty… że my… - uśmiechnął się. - Wampiry, tak. Zarówno Andrew, jak i Katrina roześmiała się radośnie.

„Ale posłuchaj, bycie wampirem nie jest jak w filmach. Nie pijemy krwi ani nie palimy się na słońcu. Siedząc tutaj teraz, jesteś żywym tego dowodem. Nie zawarliśmy żadnych paktów z diabłem i nie ma już wściekłych mobów z widłami.

Po prostu nosimy zmutowany gen, który chroni nas przed starzeniem się i powoduje, że szybko się goimy. Nadal możemy umrzeć. Możemy zostać zabici. Zrobi to każdy naprawdę poważny uraz głowy lub serca.

Wiesz, jak obecnie umiera większość wampirów? Wypadki sportowe. To prawda. Samochody wyścigowe, spadające z klifów, nieotwierające się spadochrony. Możesz umrzeć, jeśli chcesz, ale bardzo niewiele wampirów to robi.

Czy teraz rozumiesz? — Tak jakby — odpowiedziała. — Ale jeśli to zmutowany gen… jak odziedziczyłem mutację? — To naprawdę skomplikowane i szczerze mówiąc, sam tego nie rozumiem. Ma to związek z transferem krwi. Wydaje się, że to proces dwuetapowy.

Wczoraj wieczorem zacząłeś pierwszy etap na imprezie. Gdybyś nigdy nie ukończył drugiego etapu, zakończyłby się właśnie tam. Później jednak zakończyłeś ten proces, tutaj, w tym pokoju.

– To nie wyjaśnia, w jaki sposób Katrina może przejść od sześćdziesięciu do dwudziestu z dnia na dzień… – odezwała się Katrina. – Jak powiedział Andrew, możesz dosłownie wybrać Twój wiek. Byłam zmęczona byciem „szanowaną matriarchą”.

Chciałem być znowu młody. W tym celu musiałem… jak mówisz? Aby odświeżyć moje życie. Katrina wstała i uklękła obok Bethany. – Dziękuję ci, kochanie za ten dar.

Katrina pochyliła się blisko Beth. Ich usta się zetknęły. Beth poczuła coś innego niż czysto fizyczne odczucie pocałunku. Poczuła ciepło, którego nigdy wcześniej nie zaznała.

Wstała, przyciągając Kat mocno. Trzymali się nawzajem przez kilka długich minut, a potem ich usta ponownie się spotkały. Ich języki Zatańczyła taniec, który został wynaleziony na długo przed językiem mówionym. Namiętny Europejczyk pierwszy przerwał pocałunek i odszedł, ciągnąc Bethany z powrotem do sypialni.

Zdjęła Beth z szaty, a potem odepchnęła ją do tyłu, tak że usiadła na łóżku. Beth obserwowała, jak Katrina powoli rozebrała się, zdjęła koszulę i stała tam bez stanika, jej zuchwałe młode cycki zwieńczone twardymi rubinowymi sutkami. Beth pochyliła się do przodu, całując lekko sutek, a następnie wciągając go do ust. Katrina poczuła mrowienie i szybko się odsunęła, zrzucając sandały, spodnie i wreszcie prześwitujące majtki.

Kiedy ponownie zrobiła krok do przodu, Beth owinęła ramiona wokół talii Kat, przyciągając ją do siebie. Jej zmysły wydawały się być o wiele bardziej wrażliwe od czasu jej zmiany. Była wypełniona zapachem kobiecości Kat.

Odsunęła się do tyłu, położyła się i przyciągnęła na siebie Kat. Kat wiedziała, czego chce. Wczołgała się po ciele Beth, umieszczając mokrą szparę tuż nad ustami Beth. Beth nie marnowała czasu na degustację tego skarbu, liżąc w górę iw dół otwór. Delikatnie wciągnęła twardą łechtaczkę Kat do ust, wywołując serię jęków z ekstatycznych ust Kat.

Ze swojej strony Kat czuła równe pragnienie, by dać tyle przyjemności, ile otrzymywała. Odwróciła się, kładąc się na Beth w sześćdziesięciu dziewięciu pozycjach. Smakowita cipka Beth otworzyła się łatwo na język Kat.

Dwie kobiety lizały i ssały się nawzajem, jak tylko kobiety potrafią, doprowadzając się do orgazmu coraz bliżej. Kat podniosła wzrok, gdy nad łóżkiem przemknął cień. Zobaczyła Andrew stojącego przy łóżku, zupełnie nagiego.

Patrzył na nich z radością i powoli gładził swojego twardego jak skała kutasa. Subtelnie przewróciła się, przyciągając na siebie Beth. Teraz wyjadała cipkę Beth od spodu, gorliwie pijąc sok, który spływał jej do ust. Beth czuła, że ​​się zbliża. Wrażenia, jakie Kat powodowała w jej cipce, doprowadzały ją do szaleństwa.

Miała łechtaczkę Kat w ustach i ssała ją, jakby to był penis, kiedy poczuła, jak kolejny język łączy się z Kat. Szybko rozejrzała się i zobaczyła za sobą bardzo nagiego i bardzo podnieconego Andrew. Pochyliła się z powrotem do cipki Kat, gdy język Andrew lizał jej pomarszczony tyłek.

Zagubiła się w doznaniach, gdy poczuła, jak Andrew prostuje się i powoli wsuwa swojego twardego kutasa w jej gorącą cipkę. "Och…" jęknęła. Gdy Andrew powoli ją pieprzył, Kat lizała jej łechtaczkę. Beth zrezygnowała z wszelkiego udawania, że ​​próbuje zjeść Kat.

Po prostu nie mogła się skoncentrować na niczym poza cudownymi rzeczami, jakie robili jej jej dwaj seksowni kochankowie. Sapnęła, gdy poczuła, jak czyjś palec powoli wchodzi w jej tyłek. Pomyślała, że ​​jej mózg wkrótce eksploduje. Ledwo zauważyła, kiedy kolejny palec dołączył do pierwszego. Wpychanie kutasa w cipkę i palców w tyłek doprowadzało ją do szaleństwa.

Boże, była tak blisko cummingu… jej miarowe jęki wypełniły pokój. Kat zdwoiła swoje wysiłki, ssąc i liżąc jej łechtaczkę, gdy Andrew powoli wyciągnął twardego kutasa z jej cipki i oparł głowę o jej tyłek. Jej dziurka została poluzowana przez jego palce, a jego kutas był dobrze nasmarowany jej sokiem. Główka jego kutasa z łatwością wsunęła się w jej tyłek. Beth jęknęła głośno.

To było dla niej zupełnie nowe uczucie. Wcisnął się, tylko trochę, a potem się wycofał. Za każdym razem, gdy się wciskał, jego kutas wchodził trochę dalej.

Beth szalała z pożądania, próbując się cofnąć, nie tracąc kontaktu ze wspaniałymi ustami Kat. "O Boże. O cholera. Tak, pieprz mnie! Pieprz mnie! Pieprz mnie w dupę!" Beth jęknęła, gdy kutas Andrew zanurzył się w jej ciasnej dziurce. Andrew był bardzo bliski cummingu.

Tyłek Beth czuł się tak cholernie dobrze i za każdym razem, gdy chował w niej swojego kutasa, Kat zdołała lizać jego jądra, a czasami nawet lizał jego kutasa, gdy wchodził i wychodził. Bethany krzyknęła z przyjemności, gdy doszła. Jej tyłek, już ciasny wokół kutasa Andrew, ścisnął go mocniej i to uczucie wyprowadziło go na krawędź.

Jego mięśnie drżały, gdy jego kutas pulsował, wystrzeliwując zryw za zrywem w jej czekający tyłek. Uderzył w nią, wbijając w nią swoje nasienie tak głęboko, jak tylko mógł, a to dodatkowe tarcie spowodowało, że orgazm Beth podwoił intensywność. Usta Katriny zostały zalane kombinacją soków Beth i spermy Andrew, gdy jej dwoje kochanków osiągnęło punkt kulminacyjny razem. Andrew wkrótce odpadł na bok, wyczerpany. Beth również zjechała z Katriny, jej oddech zamarł.

Kat podniosła się na łokciu i spojrzała na swoje dwie piękne kochanki. Bethany zachichotała wesoło. – Wiem, że powinnam być na ciebie po królewsku wkurzona – powiedziała z uśmiechem. „Ale jakoś myślę tylko o tym, jak się cieszę, że postanowiłeś mnie wrobić…” „Tak jak ja, kochanie” – odpowiedział Drew.

"I nie mogę ci powiedzieć, jak bardzo się cieszę, że zdecydowałeś się przyjąć ten prezent. Niedługo wejdziesz w cudowną podróżną miłość i mam nadzieję, że będę mógł dzielić się nią z tobą… na zawsze." …

Podobne historie

Sonda

★★★★★ (< 5)

Budzi ją obca przyjemność.…

🕑 8 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 2,016

W twoim pokoju było ciepło i wilgotno. Wziąłeś prysznic, a następnie otworzyłeś okno, by wpuścić nocną bryzę. Powiew i chłód pokrowców były cudowne na twojej nagiej skórze. Zwykle…

kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu

Gość Domu Shahiry

★★★★★ (< 5)

Oddany nauczyciel przyciąga wzrok Sultany.…

🕑 39 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 1,604

Minęło wiele lat, odkąd pierwszy raz przeszedłem przez Bramę Obsydianu. Od tego dnia wszystko się zmieniło. Nowi Bogowie przybyli z mieczami swoich wyznawców. Zrzucili sułtana i ścięli go.…

kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu

Święto wiosny Shahiry

★★★★★ (< 5)

Święto wiosny prowadzi Tel do jego prawdziwej miłości.…

🕑 48 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 1,973

W czasach, gdy ciemni Bogowie przynieśli swoje legiony i płomienie, wiosna przyniosła szczególny czas w Domu Rodzinnym, w którym byłem zarządcą. Każdego roku Sultana przychodziła na…

kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat