Kiedy w Rzymie

★★★★★ (< 5)

Młody żołnierz chce mieć orgię, ale najpierw musi się wykazać.…

🕑 27 minuty minuty Mundur Historie

Rzym, grudzień 194. Wojskowa ciężarówka wioząca pluton Iota przemknęła bocznymi uliczkami starożytnego miasta. Wewnątrz piętnastu mężczyzn skulonych przed zimnem.

Sierżant O'Malley jechał w pozornie przypadkowym kierunku, ale przegrał, nie był. Siedzący z tyłu mężczyźni zadrżeli, bo to były resztki armii, żołnierze, którzy po prostu nie pasowali; zostali powołani i wysłani na wojnę, której nie rozumieli. Ci ludzie, choć nie źli, stanowili po prostu zagrożenie dla siebie i dla otaczających ich osób. Dla większości mężczyzn z tyłu ciężarówka była ich domem przez ostatnie sześć lub więcej miesięcy.

Wieczór stał się ciemniejszy, a z północnego wschodu wiał chłodny wiatr, zapowiadający bardzo zimną noc. Ciężarówka zwolniła i przejechała przez stary most w ciemną alejkę za nim. Wychodząc z mroku weszli na mały, ukryty plac, otoczony starymi budynkami. Ciężarówka zatrzymała się przed czymś, co wyglądało jak bardzo stary i opuszczony kościół. O'Malley zeskoczył z kabiny i uderzył w bok ciężarówki.

- Obudź się! Czas się przesunąć. O'Malley podszedł do kościoła, pchnął drzwi i zniknął w środku. Mężczyźni narzekali i zaczęli zbierać swój skromny dobytek. Zanim mężczyźni wysiedli, O'Malley już na nich czekał.

Weszli do środka i znaleźli małą salę, w której mieli obozować przez następny tydzień. Potem, ku ich radości, ujrzeli w jednym rogu stos obozowych noszy. - Weź nosze i ustaw się w dwóch rzędach z każdej strony - warknął O'Malley. - Wiesz, co robić, prawda, chłopcy. Trwało to dwa razy dłużej niż powinno, ale w końcu rozłożono dwie mniej więcej proste linie obozowych noszy, na których większość leżały zwłoki.

Jeden z młodszych mężczyzn, Verrilli, wstał i rozejrzał się. - Cor, sierżancie. Te obrazy wyglądają, jakby były bardzo stare, anioły i tym podobne, jak myślisz? Myślisz, że to może to westalki? Chciałbym poznać westalkę.

Może moglibyśmy mieć orgia." - Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebujesz, jest westalka, ty głupi króliczku. A kiedy już wstałeś, po prostu zgłosiłeś się na ochotnika, aby wyjść i znaleźć trochę drewna na opał i zabrać ze sobą Floyda. Floyd był małym facetem, ale bardzo silnym.

Wyglądał, jakby właśnie skończył osiemnaście lat, kiedy w rzeczywistości miał dwadzieścia dwa lata. Narzekał, wstając, po czym chwycił kilka plecaków i jednym rzucił w Verrilli. Oboje wyszli na chłód wieczoru. Szybkie przeszukanie placu nie ujawniło nic łatwopalnego, więc zaczęli badać boczne uliczki. Po około dwudziestu minutach zaczęli zdawać sobie sprawę, że w pobliżu miejsca, w którym się znajdowali, nie było nic do spalenia.

Potem, gdy zaczęli wracać na plac, zauważyli starszą kobietę walczącą z dużym stosem drewna na opał. Zawiniątko upadło na ziemię, gdy dwaj mężczyźni na nie spojrzeli. „Mamy tylko szczęście, mam nadzieję, że wie, gdzie możemy uzyskać więcej” - skomentował Floyd. Kobieta spojrzała na dwóch mężczyzn, a potem jej oczy napotkały Verrilli.

Powoli skinął głową, po czym ruszył w jej stronę. „Musimy pomóc jej zanieść to drewno do domu”. - Zwariowałeś, Verrilli? Musimy zdobyć dla nas drewno na opał, a nie jej pomóc.

- Jeśli pomożemy jej teraz, później zdobędziemy więcej niż wystarczającą ilość drewna na opał; to zajmie tylko kilka minut, zaufaj mi. - Cholera, Verrilli, sierżant będzie się zastanawiał, gdzie teraz jesteśmy. Do diabła, w porządku, im szybciej zrobimy drewno na opał tej starej torby, tym szybciej wrócimy. Zaczął ładować swój plecak rozsypanym drewnem na opał.

- Co się z tobą dzieje i jej pomagasz? - Nie wiem, chyba przypomina mi moją babcię, ale jest coś więcej. Po prostu nie wiem, ale musimy to zrobić. Szli za kobietą, z plecakami pełnymi drewna na opał. Wkrótce dotarli do starej willi; odkryli, że jest bardzo blisko placu, na którym się założyli.

Dostarczyli drewno na opał, a następnie kobieta zwróciła się do nich. „Dziękuję za życzliwość, zdałeś pierwszy test”. Uklękła przed kominkiem i nagle płomienie zaczęły trzaskać na ruszcie, wydzielając przypływ ciepła. - Do zobaczenia za dzień lub dwa, będziesz miał kolejne zadanie do wykonania, aby zobaczyć, czy jesteś gotowy. Kobieta spojrzała na nich od góry do dołu.

- Wróć tam, gdzie mnie znalazłeś, a potem skręć w prawo na most. Znajdziesz tam handlarza drewnem. Powiedz im, że przysłała cię Nonna, weź tyle, ile potrzebujesz.

Obaj mężczyźni odeszli i zawrócili, szybko znaleźli handlarza drewnem. Oboje byli pewni, że przejechali tędy wcześniej, ale jakoś ich tam nie widzieli. Dostarczyli wiadomość, a mężczyzna pomógł wypełnić ich paczki, a także dał im worek do zabrania.

Obydwaj spodziewali się kłopotów za zbyt długi czas powrotu, ale sierżant wydawał się zaskoczony, że wrócili tak szybko. Wyładowali drewno na opał, a następnie zabrali się do rozpalania kominków w starych kominkach po obu stronach korytarza. Sierżant nastawił zegarek na wieczór, a potem zdrzemnęli się, czując się komfortowo i ciepło po raz pierwszy od kilku miesięcy. Następnego ranka obudzili się i stwierdzili, że sala jest nadal skromnie ciepła, żar nadal się żarzył, a ogień szybko wzniecił się ponownie, gdy położono na nich rozpałkę. Za oknem szare niebo zasypywało śniegiem.

O'Malley zebrał ich wszystkich, a potem powiedział, że to dzień naprawy, szansa na przyszywanie zgubionych guzików, wypolerowanie butów i nadanie mundurom jakiegoś reprezentacyjnego stanu. Była szansa na napisanie listu do domu, a potem, w miarę upływu dnia, szansa na drzemkę. Przyjechał i odjechał dyspozytor, po czym wszystko ucichło.

Podczas kolacji temat zwrócił się ku starożytnemu Rzymowi, a potem zszedł do idei orgii, tak jak za dawnych czasów. O'Malley potrząsnął głową; wiedział, że jego chłopcy byli przez długi czas bez pocieszenia, ale zorganizowanie dla nich orgii byłoby prawie niemożliwe. Nie był nawet pewien, czy w pobliżu są jakieś kobiety z ulicy, ale zdecydował, że zapyta następnego dnia. Następny ranek był piękny, ale bardzo mroźny.

W hali było jeszcze ciepło, pożary radziły sobie znacznie lepiej, niż oczekiwano, utrzymywały ciepło, a drewno na opał też było bardzo trwałe. Przybył i odjechał dyspozytor, paczka listów z domu w końcu ich dogoniła. Pojawił się również komunikat z dowództwa, w którym w południe żądano, aby pluton był w pełnym mundurze.

Nie podano żadnego powodu, tylko szczegóły, gdzie i kiedy mieli się stawić. O'Malley upewnił się, że wszyscy są gotowi, po czym pojechał ciężarówką z powrotem do kwatery głównej. Mężczyźni zostali przyjęci na kontrolę fizyczną, a następnie wysłani do dużej sali, gdzie czekała na nich grupa pracowników. Tam kazano im się rozebrać, a następnie dano im pakiet ubrań do założenia. Wszyscy byli zdumieni, gdy odkryli, że mają przebrać się za rzymskich legionistów.

Nawet O'Malley był ubrany w mundur. Resztę dnia spędzili w strojach, a wieczorem dowiedzieli się, że mają służyć w mesie oficerskiej, podczas gdy odbywała się wielka uroczystość. Wszyscy zostali ostrzeżeni, aby zachowywać się i ignorować wszelkie potencjalne kłopoty. Wieczór minął, a O'Malley trzymał swoich ludzi w ryzach, jak tylko mógł. Na szczęście większość kłopotów była trzymana na dystans, tylko raczej pijany major robił zamieszanie, a potem mężczyźni zostali zabrani z powrotem do ciężarówki, aby wrócić do ich kwater.

Zrozumieli, że nie mają przy sobie swoich zwykłych mundurów. Wrócili, myśląc, że ich miejsce będzie zimne, ale z radością odkryli, że ogniska płoną jasno. Drewno na opał leżało obok kominków i gotował się wieczorny posiłek, ale miejsce było całkiem opuszczone.

Po posiłku zaczęli przygotowywać się na noc, kiedy jeden z mężczyzn sapnął i zawołał: „Sierżancie, pod moimi noszami jest rumiana wielka włócznia”. Nastąpiło szalone zamieszanie, a następnie wywołuje to samo odkrycie; wkrótce wszyscy wyciągali włócznie i przyglądali się im. O'Malley ryknął i kazał wszystkim ułożyć włócznie w kącie.

Kiedy Verrilli kładł się do łóżka, znalazł odręczną notatkę. Obejrzał go, a następnie zaniósł do sierżanta. O'Malley przyjrzał się temu i zwrócił uwagę wszystkich.

„Nie bardzo wiem, kto lub co za tym stoi, ale jest to ostrzeżenie. Najwyraźniej przeszliśmy drugi test; nie mam pojęcia, jaki był pierwszy test. Otóż, jutro ma być kilku gości późno i Mamy ich strzec, ale musimy być w strojach Legionistów i mamy używać włóczni jako broni. Zobaczę, czy znajdę coś więcej rano. Dobranoc.

" Wszyscy znów się usadowili, a dwóch nadal było na warcie. Ogniska, zalane żarem, utrzymywały ciepło w sali. Trzeciej nocy pluton mógł się wyspać, ale teraz otrzymali ostrzeżenie, że to nie potrwa długo. Nazajutrz wczesnym rankiem nadeszły komunikaty zawierające wymóg ponownego przebrania się tego popołudnia w stroje legionistów. Nikt nie był pod wrażeniem i było dużo narzekania.

O'Malley załatwił to dwa razy szybko, kiedy musieli wyczyścić swoje nowe mundury, a ktokolwiek zrobił najlepiej, mógł zostać zwolniony ze służby później tego samego wieczoru. Wysłał także Floyda i Verrilli, aby zdobyć więcej drewna na opał. Krótko po krótkim obiedzie O'Malley zmusił ich do przebrania się.

Stroje Legionistów były trochę niewygodne w noszeniu, a posiadanie gołych nóg nie układało się zbyt dobrze. Na zewnątrz zatrzymał się samochód sztabowy, a major po obiedzie wbiegł po schodach i wszedł do środka. Z wściekłości poczerwieniał jasno, kiedy mężczyźni ustawiali się w rzędach obok łóżek. - W co, do diabła, wszyscy myślicie, że gracie? - ryknął szorstko. - Chcę, żeby ci ludzie się zmienili i byli gotowi do wyjścia w ciągu najbliższych dwóch minut.

Jesteśmy wojną i będę miał głowę każdego, kto nie jest gotowy. - Majorze - odpowiedział O'Malley - otrzymaliśmy rozkaz noszenia tego munduru, mam tutaj przesyłkę. - A kto, do diabła, przysłał ci te rozkazy? O'Malley przekazał otrzymane zamówienie. Major spojrzał na nich, czerwieniejąc jeszcze jaśniej. - Specjalne obowiązki? Co do diabła? To jest konfiguracja, fałszywa próba wyrwania się z obowiązku.

Zajmę się tym - warknął. - Kim do cholery jest pułkownik Fechelli? - Pułkownik Fechelli byłby mną - rozległ się nowy głos z drzwi, ochrypły głos kobiety i wszyscy odwrócili się, by spojrzeć. - Ustąp, majorze, wezmę stąd odpowiedzialność. Między dwoma oficerami doszło do krótkiego, intensywnego starcia. Potem major odwrócił wzrok.

"Nie podoba mi się to, co się tutaj dzieje, wrócę!" Wybiegł. Nowy pułkownik rozejrzał się. - Sierżancie, ci ludzie muszą mieć gotowe włócznie, od teraz. Jeśli stracisz włócznię, możesz stracić życie. O'Malley wezwał do rozdania włóczni, wkrótce wszyscy próbowali przyzwyczaić się do ich trzymania.

O'Malley wyprowadził ich na zewnątrz, a następnie maszerował tam iz powrotem przez niewielki obszar pod czujnym okiem pułkownika. Po około dziesięciu minutach pułkownik zaczął robić, a następnie wykonywać serię ćwiczeń obronnych, używając swoich włóczni i ku zdumieniu wszystkich, właściwie ustawili swoje pozycje i wszystkie włócznie skierowały się w ten sam sposób. Wypróbowywali różne pozycje, za każdym razem zdawali się robić to dobrze. Wezwano ich z powrotem do środka na odprawę, a pułkownik stanął przed nimi.

„Panowie, jestem pułkownik Fechelli z rzymskiej gwardii cesarskiej. Na dzisiejszy wieczór wszyscy będziecie członkami Gwardii Cesarskiej. To nie jest zaszczyt, ale honor może być twój, jeśli zagrozisz za nas swoim życiem.

Dałeś mi szansę osiągnięcia czegoś, co nie zdarzyło się od bardzo, bardzo długiego czasu. „Będą siły, które będą próbowały powstrzymać to, co ma się wydarzyć, i do was, ludzi, będzie należało upewnienie się, że wydarzenie nie zostanie przerwane. Te siły są niezwykłe, a Wasza obecna broń wojenna nie zadziała przeciwko nim, tylko włócznie wy otrzymane będą skuteczne. I, niestety, obawiam się, że wśród tych, którzy próbują nam przeszkodzić, jest także pewien major.

" Odwróciła się do O'Malleya. - Zabezpiecz ten pokój; nikt inny nie wejdzie, dopóki nie powiem ci inaczej. Wrócę za godzinę. Dotrzymała słowa, gdy wróciła akurat o godzinie. Zrobiła szybką inspekcję, po czym krótko porozmawiała z O'Malleyem.

Potem zwróciła się do wszystkich mężczyzn, którzy próbowali stanąć na baczność. „Członkowie gwardii cesarskiej, najpierw musicie być eskortą, pilnować pewnej liczby personelu i sprowadzić ich z powrotem do tego kościoła. Potem musicie ich chronić najlepiej, jak potraficie. To, z czym się spotkacie, będzie niezwykłe, delikatnie mówiąc.

Ale wierzę, że jesteście wybranymi do wykonania tego zadania - zwróciła się do O'Malley. - Potrzebuję dwunastu ludzi do eskorty; pozostali muszą tu strzec. - Carter, Smithie, jesteście tu ze mną.

Verrilli i Floyd, macie prowadzić eskortę. O'Malley ustawił eskortę i ruszyli do drzwi, gotowi do służby. Na zewnątrz ustawili dwie linie z Colonialem za pierwszą parą. Krótkie spojrzenie wstecz zobaczyło trzech pozostałych na straży przed kościołem.

Szli ulicami, aż ponownie dotarli do handlarza drewnem; dołączyła do nich postać ubrana w długi płaszcz, ale było jasne, że to młodsza dziewczyna. Potem przeszli przez most i zniknęli w mroku późnego popołudnia. Dołączyło do nich kilka innych postaci i Verrilli zdała sobie sprawę, że wszystkie były całkiem młodymi lub młodymi dziewczynami.

Następną osobą, która dołączyła do grupy, była kobieta, która według Verrilli mogła mieć około dwudziestki. Potem wracali w stronę placu i kościoła. Ich ostatni przystanek był w domu Nonny i dołączyła do nich, stanęła przez chwilę przed pierwszą parą i uśmiechnęła się. Krótko powitała pułkownika, po czym zajęła miejsce w eskorcie. W drodze powrotnej kilka osób obserwowało ich z drzwi i okien.

Kilku wydawało się wiwatować. Przybyli na plac w tym samym czasie, co jeep. Major wrócił i był podwójnie zły, bo nie mógł dowiedzieć się niczego o pułkowniku.

Miał ze sobą również dwóch żandarmów. Gdy maszerowali do starego kościoła, usłyszeli, jak major natychmiast odchodzi, żądając przebrania się i przygotowania do służby w ciągu następnych dwóch minut. Pułkownik wystąpił naprzód i ponownie zwrócił się do majora. - To wystarczy, majorze.

Ustąp, kieruję tą grupą na ten wieczór. Nie chcę wtedy zakłócać ich obowiązków wobec mnie. - Ta farsa się skończyła, nie obchodzi mnie, kim myślisz, że jesteś, ale jesteś oszustem. Twój czas się skończył.

Chcę tych ludzi tej nocy i będę ich miał i będę miał ich teraz. - Nie, majorze, nie zrobisz tego. Ci ludzie są teraz pod moim dowództwem.

Nie wtrącajcie się w to, co muszę zrobić. To jest pańskie ostatnie ostrzeżenie. - Dość tego, kontynuuj, ja tu dowodzę - wybuchnął, zwracając się do żandarmerii. - Aresztuj tego oszusta, a potem załóż tych ludzi na porządny mundur.

Dwaj oficerowie ruszyli do przodu, ale potem jeden zatrzymał się, gdy jego oczy rozszerzyły się i zaczął się jąkać. - Och, Matko Miłosierdzia, ona jest… jest z Gwardii Cesarskiej, majorze. Sir, ta kobieta jest właściwie pułkownikiem, jest tym, za kogo się podaje. Nie możemy się wtrącać.

Sir? "To bzdury!" - ryknął major. „Nie będę miał więcej tego nonsensu. Chcę tych mężczyzn i chcę ich TERAZ!” Dwaj oficerowie żandarmerii spojrzeli na siebie, po czym obaj odwrócili się w stronę majora.

- Majorze, żałujemy, że nie jesteśmy w stanie wykonać twoich rozkazów w obecnym stanie. Władza tego pułkownika jest ważniejsza od twojego dowództwa. Nie możemy i nie będziemy się wtrącać. Pułkownik podszedł.

- Majorze, posłuchaj tych ludzi. Wróć do kwatery głównej i odpocznij w nocy, ci ludzie będą gotowi rano. Major zdał sobie sprawę, że nic więcej nie może zrobić. Dwaj oficerowie dołączyli do niego i odeszli. Następnie mężczyźni eskortowali swoich ochroniarzy do starego kościoła, ale kiedy weszli do środka, okazało się, że miejsce zostało zmienione.

Ich pościel nie była już widoczna, a tylna ściana kościoła zniknęła, czyniąc całe miejsce znacznie większym. Na drugim końcu znajdował się duży kominek wraz z wieloma przedmiotami, które wyglądały na religijne. Pułkownik zwrócił się do mężczyzn, zmuszając ich do ustawienia się w ochronnej pozycji strzegącej drzwi, a następnie ostrzegając ich, by byli bardzo czujni wobec dziwnych i niezwykłych stworzeń, które mogą się przed nimi pojawić, i że musieli powstrzymać ich przed przejściem. Mała grupa, którą eskortowano, zabrała się następnie do układania rzeczy przed ogniem. Potem zaczęli śpiewać miękką, czarującą piosenkę, która sprawiła, że ​​mężczyźni poczuli się ospali.

W pokoju zrobiło się bardzo ciepło i wszyscy poczuli się senni. Wtedy mysz przemknęła wzdłuż jednej ze ścian i krzyknęła szorstko „Zabij to!” odbił się echem po pokoju. Carter wypchnął włócznię i złapał mysz, ale zamiast się zatrzymać, nagle zmieniła się i wyrosła na coś, co wyglądało jak przerośnięty szczur. Kilka kolejnych włóczni błysnęło, a potem szczur buchnął cienkim dymem i zniknął. Wszyscy mężczyźni byli teraz w stanie wysokiej gotowości, obserwując, co się właśnie stało.

Można było uczciwie powiedzieć, że teraz wszyscy odczuwali strach i determinację. To nie było coś, co kiedykolwiek uważało się za możliwe. Podeszła druga mysz i Verrilli wbił w nią swoją włócznię, przecinając ją na pół. Mysz wpadła w kłębek gęstego dymu, a następnie odpłynęła.

Potem nastąpiła chwila ciszy, kiedy wszyscy zaczęli skanować teren przed sobą. Piosenka się skończyła i za nimi rozległy się śpiewy. Za nimi migotały światło i cień, nadając pomieszczeniu niesamowity nastrój. Mężczyznom łatwiej było teraz skupić się, pilnować wszystkiego, co niezwykłe. Minęło około dziesięciu minut, zanim Floyd zawołał, celując włócznią w cień przy ścianie.

„Ten cień, to nie w porządku”. Wystrzeliło kilka włóczni, ale żadna nie przyniosła efektu. Wtedy Floyd ukląkł i wyrzucił włócznię po łuku. Rozległ się nieziemski pisk, gdy włócznia trafiła w cel. Kilka kolejnych włóczni błysnęło i znalazło swój znak, pojawiło się słabo świecące stworzenie, które wybuchło dymem i płomieniami, po czym odpłynęło.

Kilka minut później nastąpił nagły pośpiech pół tuzina myszy, biegnących w ich kierunku jak błyskawica, Spears błysnęły i rzuciły się, cztery w dół, pięć w dół, ale jedna unikała ich prób. Mysz wbiegła między ich nogi, unikając i unikając, gdy biegła dalej. Nagle włócznia trafiła go, gdy był prawie na wylot, O'Malley przeciął go na pół, ale jednocześnie złapał jednego z mężczyzn w stopę. O'Malley przeorganizował skład mężczyzn, ale zachował podstawowy kształt linii obronnej, ale cofnął rannego. Ponownie rozejrzeli się po pokoju, uważnie obserwując cienie i podłogę.

Kilka minut później ponownie zadzwonił „Cień!” Floyd i Carter machali włóczniami, było to bardzo skuteczne w łapaniu stwora, więcej włóczni pchnęło i wyskoczyło, a potem zniknęło. Cichy śpiew zaczął się ponownie, a potem mężczyznom trudniej było się skupić, ale skupili się, ponieważ w ciągu następnych kilku minut udaremnili trzy kolejne istoty cienia. Mieli kilka minut wytchnienia, ale potem zbliżyło się do nich inne stworzenie, które wydawało się być zrobione z żarzącego się dymu i najlepsze, co mogli zrobić, to trzymać je z daleka. Zaciekle walczyli, aby stworzenie nie zbliżyło się, a potem O'Malley wpadł na pomysł, wziął kubek wody i rzucił nim w stwora. Stwór cofnął się, gdy uderzyła w nie woda, a potem mężczyźni byli w stanie go odpędzić.

Była krótka przerwa i mężczyźni mogli się napić i ustawili kilka butelek wody, aby być gotowym. Wtedy trzy cienie podeszły, ale dość szybko zostały wysłane, zanim pojawiła się kolejna para świecących, dymnych stworzeń. Nastąpiła intensywna akcja i mężczyźni zaczęli cofać się do nich.

Znowu użyto wody do pomocy, ale przy dwóch w tym samym czasie obronę przed nimi okazała się znacznie trudniejsza. Więcej wody w końcu zrobiło różnicę i stworzenia powoli zostały wyparte. Śpiew w tle zmienił się w pieśń, a pomieszczenie zrobiło się cieplejsze, gdy za nimi zamigotały płomienie. Potem pojawiło się przed nimi nowe stworzenie i mężczyźni poczuli prawdziwy strach, jakby to był jakiś demon.

Miał pysk małpy z rogami, grubą byczą szyję, ciężki tułów i parę kościstych, jaszczuropodobnych nóg i wydawał się dymić, wydzielając okropny smród. Skóra stworzenia była bardzo twarda, o czym mężczyźni szybko się zorientowali, atakując ją najlepiej, jak potrafili. Mężczyźni próbowali wody i różnych taktyk, aby powstrzymać stwora, ale było to bardzo trudne. Walka toczyła się tam iz powrotem w hali, a pot spływał po ich ciałach, kiedy bardzo starali się znaleźć miejsce, które mogłoby lub mogłoby coś zmienić.

Drzwi kościoła nagle się otworzyły i wybuchła garstka żołnierzy z majorem na czele. Stwór odwrócił się, żeby zobaczyć, co się dzieje, i na chwilę odsłonił plecy. Kilka włóczni wystrzeliło i chwyciło tył stawu nogi stwora. Stwór wrzasnął i upadł na podłogę. „Wynoś się, wynoś się teraz!” Ryknął O'Malley.

Nowi żołnierze bardzo szybko odwrócili się i uciekli, pozostawiając zaskoczonego majora za sobą. Podczas gdy stwór został ranny, nadal był bardzo niebezpieczny i ruszył w stronę majora. Mężczyźni zdali sobie również sprawę, że Major był w zasadzie bezbronny wobec potwora.

Floyd i Verrilli wyłamali się z szyku i ruszyli do majora. Trzymali w pogotowiu włócznie i mieli nadzieję, że zdołają ochronić niechcianego intruza. Stwór nagle wstał i skoczył bezpośrednio na nich. Dwóch mężczyzn naparło włócznie i wycelowało w pierś stwora. Uderzenie spowodowało, że mężczyźni gwałtownie wpadli w poślizg na ścianie, zabierając ze sobą majora.

Potem reszta mężczyzn była tam, atakując plecy i boki stwora. W końcu O'Malley zaatakował bok stwora, włócznia wbiła się głęboko. Stwór pisnął, a potem zaczął palić, płomienie buchnęły z jego ciała, po czym zaświeciło się i znikło. Chwilę później pomieszczenie rozjaśniło się i zrobiło się bardzo ciepłe, po czym znów stało się przytulne.

Mężczyźni zaczęli się cofać i ponownie ustawiać się w linii obrony. Kilku było trochę wrażliwych i miało kilka siniaków, które można było pokazać za swoje wysiłki. Major został znokautowany i leżał płasko na podłodze, ale poza tym nic mu nie zostało. - Spokojnie, zrobiliście z nas dumę. Dziękuję - powiedział do mężczyzn pułkownik Fechelli.

- Skończyliśmy już to, co musimy tutaj zrobić. Bez twojej pomocy w powstrzymywaniu duchów i chochlików musielibyśmy porzucić ceremonię. Zakon westalek zostaje odnowiony.

Mężczyźni zaczęli się rozluźniać i rozmawiać między sobą, podczas gdy pułkownik i O'Malley rozmawiali przez chwilę. "Myślę, że trochę świętowania nie pójdzie na marne, myślę, że twoi ludzie również zarobili trochę czasu na relaks i towarzystwo" Pułkownik odwrócił się i skierował do drzwi. - Wrócę za dziesięć minut.

Dotrzymując słowa, pułkownik wrócił wraz z kilkoma innymi osobami, zabierając ze sobą jedzenie i wino. Wkrótce miejsce aż tętniło gwarą i śmiechem. Nowoprzybyłe wydają się być głównie młodszymi kobietami i wyjaśniono, że większość mężczyzn z tego obszaru wyruszyła na wojnę, z jedną lub drugą stroną. Brakowało liczby lub nigdy nie powróci.

Verrilli zaczął rozmawiać z całkiem ładną damą Gabriellą, podczas gdy Floyd rozmawiał z Anną i zauważono, że pułkownik bardzo zainteresował się O'Malleyem. Kilku innych wydawało się również przyciągać wzrok kilku innych. Wkrótce było coś więcej niż tylko rozmowy, ponieważ pary zaczęły się łączyć w pary i znaleźć trochę czasu na spotkanie. Naprawdę nie było zbyt wiele szans na prywatność, ale wszyscy po prostu ignorowali to, co działo się obok nich, podczas gdy próbowali robić to samo na swoich obozowych noszach.

Joe Verrilli i Gabriella przytulili się do siebie, pieszcząc się nawzajem. Dłoń Joe odnalazła jej małe, ale jędrne piersi, a wkrótce potem druga ręka wsunęła się pod spódnicę do jej ud. Mocno owinęli się kocem, gdy Joe zdołał się w nią przebić. To było dość szybkie połączenie, ale bardzo im ulżyło. Anna i Billy Floyd robili przy nich to samo.

Chociaż nie była to orgia, była to dużo zabawy i ulgi dla mężczyzn. Wino i stres podczas bitwy sprawiły, że wszyscy stali się senni i większość zaczęła się uspokajać na noc. Kilku mężczyzn leżało na dwóch piętrach, przykryte kocem, ciesząc się możliwością spędzenia dodatkowego czasu z paniami. Następnego ranka mężczyźni obudzili się oszołomieni i samotni, a kościół wyglądał prawie tak samo, jak za pierwszym razem, gdy weszli. Nic nie wskazywało na to, że cokolwiek wydarzyło się poprzedniego wieczoru.

Wczesna wysyłka sprawiła, że ​​mężczyźni zaczęli się wspinać, gdy mieli dołączyć do konwoju wyruszającego tuż po świcie. Wkrótce piętnastu ludzi z Iota Platoon stłoczyło się przed zimnem, gdy ich ciężarówka sunęła na północ. Dotarli do dużego obozu, gdzie pomagali przy dostawie broni i materiałów idąc na front. Wszyscy ciężko pracowali przez kilka następnych miesięcy, teraz byli częścią długiego łańcucha dostaw, który dokonywał kolejnych przełomów. Wojna dobiegła końca i wkrótce ludzie wracali na południe do portów, by odesłać ich do domu.

Piętnastu żołnierzy plutonu Iota siedziało upalnie w swojej ciężarówce, gdy szli przez wieś. Najpierw zatrzymywali się ponownie w Rzymie na kilka dni, a następnie udali się do Neapolu, aby wejść na pokład statków, które miały ich zabrać z powrotem do Ameryki. Ostatniego dnia w Rzymie pluton otrzymał wezwanie, po którym nastąpiło kilka krótkich formalności, a także mężczyźni otrzymali oficjalne zwolnienie z armii.

000 000 Fort Campbell, Kentucky. Maj 1965, Dzień VE, obchody dwudziestolecia. „Pośpiesz się, Michael O'Malley, nie chcesz się spóźnić”.

„Helena, jestem gotowa i tak, mam je przy sobie”. Sierżant O'Malley wyszedł z sypialni i stanął przed żoną. Spojrzała na niego oceniająco i skinęła głową. - Wszyscy inni są tutaj? zapytała.

- Tak, chociaż nie miałem wiadomości od Cartera ani Floyda, odkąd przyjechaliśmy; jednak obaj mieli przybyć dziś rano. „To wspaniale, że wszyscy możemy tym razem uczestniczyć, jest to dobra okazja, aby dogonić wszystkich. Cóż, czas już iść”.

Wyszli i dołączyli do dziesiątek tysięcy innych, którzy przybyli tam, aby świętować Zwycięstwo w Europie. O'Malley zastosował się do zawiadomienia wysłanego przez organizatorów i po około dwudziestominutowym marszu dotarł do wyznaczonego miejsca dla plutonu Iota. Gdy przybyli członkowie, zostały ciepło powitane; na początku było ich dziewięć, potem przyjechała kolejna para, Carter i Verrilli. Jako ostatni przybył Floyd, któremu zostało tylko kilka minut. Szybko sprawdzili i ostatecznie udekorowali swoje mundury, a potem wszyscy dołożyli mały medal z niebiesko-białą wstążką.

Stali na baczność, a potem czuli się spokojnie, kiedy został wywołany. Potem nastąpiły przemówienia, a potem był ogólny personel inspekcyjny. Było jednak zbyt wielu weteranów, aby zobaczyć ich wszystkich, więc personel wybierał losowo, dokąd chcieli się udać. Przez prawie godzinę generałowie przenosili się z miejsca na miejsce, odwiedzając firmy i plutony, rozmawiając i słuchając historii. Następnie generał zszedł w tylny róg placu defilady i zatrzymał się przed plutonem Iota.

O'Malley wezwał swoich ludzi na baczność i zrobili to błyskawicznie. Generał zadał kilka uprzejmych pytań na temat mężczyzn, a potem zauważył niezwykły medal, który każdy z nich miał na sobie. „Widzę, że masz medal, którego nie znam. Czy możesz wyjaśnić, do czego służy ten medal?” Zapytał generała. O'Malley wziął głęboki oddech.

- Proszę pana, te medale zostały nam wręczone za specjalne zadania, które podjęliśmy, gdy byliśmy w Rzymie. Generał krótko skinął głową, po czym zapytał: - Czy to medale włoskie? Znam większość obecnych medali na świecie i mogę powiedzieć, że nie widziałem takich, jakie masz na sobie. O'Malley zwrócił się do swoich ludzi, którzy wszyscy skinęli głową, zgadzając się powiedzieć generałowi. - Sir, medale są od Imperialnej Gwardii Rzymskiej. Generał przez chwilę wyglądał na zdziwionego, a potem krótko spojrzał na mężczyzn i ponownie skinął głową.

- Tak, więc to prawda. Słyszałem plotki, że w Rzymie był pluton, który pełnił służbę specjalną, ale nikt nie potrafił przewidzieć, za co i gdzie. Gratulacje, ludzie, noście z dumą swoje medale. Wkrótce potem mężczyźni i ich żony zebrali się w wielkim namiocie.

Były ciepłe pozdrowienia, gdy Anna i Gabriella pospieszyły, by nadrobić zaległości w ostatnich kilku latach. Następnie, gdy wykonano oficjalne zdjęcia grupy, sześć kobiet stało razem, skupionych wokół pułkownika Heleny Fechelli, jako oficjalna grupa „narzeczonych wojennych” plutonu Iota.

Podobne historie

Juanita Seksowna pokojówka

★★★★(< 5)

Juanita zwiedza dom swoich klientów.…

🕑 5 minuty Mundur Historie 👁 1,647

Juanita Lopez była pokojówką Ethel i Maxa. Pracowała tam przez ostatni rok. Była dobrą pokojówką i doskonale sprzątała. Ethel Greenberg lubiła, gdy nosiła tradycyjny strój pokojówki.…

kontyntynuj Mundur historia seksu

Latanie po przyjaznym niebie

★★★★★ (< 5)

Pokazuje mu, co znaczy latanie z pełnym zakresem usług!…

🕑 26 minuty Mundur Historie 👁 3,652

Poznałem dziewczynę podczas długiego lotu służbowego, na który wcale nie czekałem. Moja firma powiedziała mi, że muszę udać się do naszego biura terenowego w Tokio, aby upewnić się, że…

kontyntynuj Mundur historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat