Tajemniczy i atrakcyjny gość Wasilija denerwuje Carie do działania…
🕑 49 minuty minuty Humor Historie"Pierdolić.". Carie przechyliła głowę na bok i powtórzyła „Kurwa”. Uważnie obserwowała swoje usta w lustrze. "Kurwa". Na chwilę zmarszczyła brwi, po czym potrząsnęła głową na boki, rzucając długie kaskady sobolowych włosów w uwodzicielski bałagan.
Uniosła brew, przechyliła podbródek nad nagim ramieniem i rzuciła zmysłowe, zalotne spojrzenie w kierunku lustra. Usta zaokrąglone, wypuściła bolesny, omdlony oddech: „Ku-uhh-ck!”. Tam. Tak, to było to. To było „kurwa”, które nigdy nie zawiodło, by wystrzelić miliony odważnych statków satysfakcji od sąsiada po drugiej stronie korytarza w mieszkaniu siódmym.
Wasilij, pozorny wynik genetycznego splotu skały i dębu, zawsze go tracił, ilekroć wypuszczała ze smyczy tę nieprzyzwoitość podczas ich współżycia. Szczerze mówiąc, nie była do końca pewna, o co chodzi. Czy to ona, czy po prostu słowo?. "Pierdolić!" powiedziała jeszcze raz z skwierczeniem.
Nie. Zdecydowanie ją. Zachichotała, rozbawiona zarówno myślą, że posiada klucz do libido Wasilija, jak i tym, jak głupie było powtarzanie „kurwa” w lustrze. Gdyby powiedziała to jeszcze więcej razy, prawdopodobnie wyczarowałaby ducha pieprzenia w kształcie dildo.
Zdecydowanie powinna mieć lepsze rzeczy do roboty w sobotni poranek. Mimo to, dla tak dziarskiej, drobnej kobiety jak ona, która miała ponury, granitowy posąg, który Wasilij tak owinął wokół małego palca tym prostym słowem… nie mogła nic poradzić na to, że była zaintrygowana magią. Już miała oderwać się od lustra przy drzwiach mieszkania, kiedy usłyszała ciężkie kroki dochodzące z korytarza na zewnątrz. Carie najpierw się uśmiechnęła, potem zmarszczyła brwi. Tępotanie kopyt było niewątpliwie Wasilijem, ale towarzyszył im odgłos kolejnych kroków.
Gwar rozmów mieszał się w powietrzu, nasilając się, aż mogła stwierdzić, że stoją tuż za jej drzwiami. Carie odwróciła się i podparła na palcach, żeby zajrzeć przez wizjer. Choć zniekształcony przez rybie oko, niewątpliwie był to Wasilij, który stał po drugiej stronie korytarza przed drzwiami swojego mieszkania, dzwoniąc przez kółeczko z kluczami w kształcie byczego nosa. Obok niego stała wysoka blondynka niosąca jakąś dużą torbę podróżną.
Carie przekręciła głowę, przyglądając się bliżej wizjerowi. Mówili dość głośno i żywo - cóż, kobieta w każdym razie była. Wasilij nadal buczał jak dudniący kocioł i jakby został oskarżony o słowo, ale jego zdania były zdecydowanie dłuższe niż lakoniczne pomruki, którymi zwykle ją obdarzał. Nie żeby naprawdę mogła ich podsłuchiwać, skoro gadali po rosyjsku… a może po białorusku? Ukraiński? Carie, jak zwykle, zapomniała, skąd dokładnie pochodzi Wasilij.
Wasilij wciąż szukał kluczy. Wydawał się lekko wstrząśnięty, ale dla niego było to bardzo niezwykłe. Kobieta obok niego roześmiała się i dźgnęła go w ramię. Chociaż Carie nie miała na nią wyraźnego widoku – plecy kobiety były zwrócone do niej – jej zmysły pająka podpowiadały jej, że ta laska z falującymi złotymi włosami prawdopodobnie miała nieskazitelną twarz jakiejś bogini sportowego bloku ze Wschodniego Bloku.
Wasilij w końcu znalazł klucz i ruszył, mamrocząc, by otworzyć drzwi. Kobieta znów się roześmiała. Pstryknęła długimi palcami na loki Wasilija, po czym podążyła za nim, żartobliwie pchając jego skroń. Potem objęła go ramieniem w pasie i oparła głowę na jego szerokim ramieniu, ściskając go z serdecznym westchnieniem.
To wystarczyło. Złapana Carie otworzyła drzwi… a potem natychmiast je zatrzasnęła, zanim Wasilij i kobieta mogli się odwrócić. "Stark. Nagi.
Idiota!" wściekła się do siebie, krzywiąc się i opierając plecami o drzwi. Rzeczywiście, była ubrana tylko w parę podkolanówek w tęczowe paski, majteczki i różowe zakłopotanie na twarzy. Na korytarzu zapadła cisza. Po chwili Carie odwróciła się cicho i ponownie zajrzała przez wizjer. Wasilij i kobieta wymienili coś, co brzmiało jak pytania.
Spojrzeli na jej drzwi, potem na siebie, po czym pochylił się do przodu, unosząc swoje futrzane czoło, gdy spojrzał na maleńką dziurkę. Carie wstrzymała oddech i zamarła. Wasilij coś wymamrotał. Znowu nie mogła tego zrozumieć, ale wypunktował jedno słowo, które brzmiało jak „pat-sook”. – Pat-sook? – powtórzyła blondynka.
Potem znów się roześmiała. Śmiała się dalej i kontynuowała, gdy weszli do jego mieszkania. Nasłuchiwała, aż drzwi się zamykają, po czym wypuściła powietrze.
Wciąż słyszała przytłumione odgłosy rozmowy i aktywności dochodzące z Mieszkania Siódmego. Spoglądając w dół, uderzyła czołem w drzwi i mruknęła „Kurwa”. -0 Carie siedziała przy kuchennym blacie, jedną ręką podpierając bok głowy, a drugą obracając łyżką miskę Fruit Loops. W miarę upływu minut małe, kolorowe krążki cukru i pszenicy zatopiły się w mleku i zamieniły się w mokrą papkę, podobnie jak jej iglica.
Robiła kiepską robotę przekonując samą siebie, że nie przeszkadza jej jakaś dziwna, obrzydliwie piękna i uprzywilejowana modelka kostiumu kąpielowego, która dostała się do mieszkania jej sąsiada. Nie było powodu do zazdrości. Nie miała do niego żadnych roszczeń ani własności. Dla niej Wasilij był w zasadzie bezpańskim psem, z którym bawiła się od czasu do czasu, kiedy przypomniała sobie, że był po drugiej stronie korytarza - bardzo dużym, przystojnym, dobrze wyposażonym, seksualnie męskim bezpańskim psem. Carie wepchnęła sobie do ust łyżkę płatków zbożowych, po czym natychmiast wysunęła język.
"Blaach!" wykrzyknęła. Smakowało jak papkowate, nasycone tęczą trociny. Ze zrujnowanym śniadaniem i niepokojem wciąż działającym na jej nerwy, zdecydowała, że to dobry czas na latte i zakupy. Po szybkim przebraniu się w jakieś ubrania wyszła. Gdy zamykała swoje drzwi, usłyszała dudnienie muzyki z mieszkania Wasilija, jego zwykłe dudnienie, rytmy techno.
Potem usłyszała jęk. Natychmiast zamarła. Potem, z zaciśniętymi ustami i odsuniętymi na bok zmrużonymi oczami, przekrzywiła głowę jak szczeniak, który słyszy dzwonek. Kolejny głęboki chrząk oparł ją na piętach, gdy wpatrywała się w drzwi Apartamentu Siódmego. Rozpoznała ten głęboki, męski jęk.
Często słyszała ten dźwięk, z bliska, bez przeszkód, jakie stanowiła głęboka na trzy cale drewniana deska między uszami a ustami, które go wypowiadały. "Uhh!" Pobłażliwe jęki dobiegały z korytarza mieszkania. Ścigały ich szybkie, nieczytelne pomruki Wasilija. Jego głos brzmiał napięty, chrapliwy. Znowu Carie nie była obca dźwiękom.
Po prostu nigdy nie była ich świadkiem, gdy stała w korytarzu w pełnym ubraniu, jako bezsilny obserwator z zewnątrz. Potem dołączył kobiecy głos, również głośno chrząkając. Carie zmarszczyła brwi i zacisnęła zęby. Namiętne, bogate kobiece odcienie były obficie doprawione szybkim ognistym gadaniem, które brzmiało jak mieszanka przekleństw i zachęty.
Carie nie rozumiała języka, ale to nie powstrzymało jej przed uświadomieniem sobie, co się dzieje. Przeszła na palcach przez korytarz – raczej bezsensownie, ponieważ hałas dobiegający z mieszkania Wasilija mógł zagłuszyć bieg owiec, jeśli nie bydła – i nachyliła się blisko drzwi. Kolejne dźwięki napłynęły kaskadą: stukanie, stukanie, stukanie, odgłos mebli skrzypiących po podłodze. Wszystko to zostało podkreślone oprócz nieustannych jęków i jęków dwojga ludzi w środku.
– Jasna cholera – wymamrotała Carie. To było naprawdę rygorystyczne działanie, pomyślała. "Ah! Kurwa!" Zadyszany głos Wasilija ucichł.
Carie opadły usta. Gdy ciężkie oddechy sączyły się nieubłaganie przez drzwi, poczuła, jak jej wnętrzności skręcają się z głodu. Ciepłe westchnienie wyrwało się jej z ust i zwilżyła wargi języczkiem.
Stęknięcia i jęki przywoływały gorące wspomnienia i znajome odczucia w jej wzburzonym mózgu i drżącym brzuchu. Uderzyli w przejmujące obrazy Wasilija i blondynki, z ich doskonałymi, posągowymi ciałami, oddając się gorącej chwili, którą ona sama miała przyjemność dzielić z mężczyzną w przeszłości. Carie zamknęła oczy i wzdrygnęła się na tę myśl.
Jej podbródek podskoczył, gdy przełknęła ślinę. "Hmm.". Oczy Carie rozszerzyły się od grzechotania głowy. Kilka metrów dalej korytarzem stała poważna pani Cooper z Apartamentu Szóstego, zawsze w szlafroku i kapciach, zawsze trzymając kota jak złotą cegłę. – Uhh – Carie odsunęła szczękę i powoli stanęła prosto.
Odchrząknęła i poszła korytarzem. Mijając panią Cooper, narzekała: „Myślałam, że słyszę myszy”. Pani Cooper uśmiechnęła się w zamyśleniu, głaszcząc swojego kota. — Bardzo zajęte myszy — powiedziała. Carie skinęła głową, idąc do schodów.
"Bardzo zajęty.". -0 w niedzielny poranek Carie stała przed lustrem w łazience, wpatrując się w uszkodzoną twarz po całonocnej bezsenności. Poprzedniego dnia, mimo że wypaliła swoją kartę kredytową na niepotrzebnej nowej szafie, nie mogła się pozbyć swojego doświadczenia z rana.
To było błędne koło. Denerwowało ją to, że tak bardzo się tym przejmuje, a jednak nie mogła się oprzeć myśleniu o tym. Aby wzmocnić to irytujące uczucie, dźwięki wznowiono później w sobotni wieczór, wzmocnione pod względem głośności i intensywności. Nie musiała nawet otwierać drzwi, pornograficzny hałas wdzierał się do jej mieszkania jak rój brzęczących pszczół przez prawie całą godzinę.
Takie zajęte, zajęte myszy. Dwanaście. Tyle razy liczyła, że Wasilij jęczy lub chrząka na słowo „kurwa” podczas długiej sesji. Jego górna granica wypowiadania tej radosnej klątwy podczas współżycia z Carie wynosiła może pół tuzina razy, góra.
A reakcja, jaką wywołał od niej, była oszałamiająca. Na początku było to denerwujące. Za szóstym razem zaczęło się poruszać. Zanim wykonał podwójne kopanie, Carie leżała zwinięta na sofie, dusząc poduszkę między nogami, skubiąc niespokojnie róg jej zębami, wilgoć zbierała się na jej skroni i gromadziła się między lepkimi udami. Napalony mały chomik w jej mózgu biegał wściekle, podekscytowany, upiornymi myślami.
Długo po tym, jak skończyli, Carie siedziała samotnie w ciemności swojego mieszkania, z twarzą wykrzywioną mocniej niż poduszka między nogami i pięściami. Niewiele potem spała, a teraz płaciła za to postrzępionymi włosami, odżywioną skórą i podpuchniętymi oczami. W chwili, gdy wysunęła język, żeby to zbadać, wznowił się zgiełk aż nazbyt znajomego rytmu techno. Jej ostre, czarne brwi wykrzywiły się, gdy odwróciła głowę, wciąż z wywieszonym językiem.
– Musisz mnie pieprzyć – wrzasnęła. Jeszcze zanim była w połowie drogi do drzwi, słyszała stękania i jęki dochodzące z mieszkania siódmego. „Musisz mnie pieprzyć!”.
W ciągu kilku chwil namiętne dźwięki ożywiły się, przetaczając się przez korytarz, tańcząc wokół uszu Carie jak słyszalne chochliki, drwiąc z niej. "O tak!" Usłyszała jęk Wasilija ze swoim nabrzmiałym akcentem. "Kurwa! Tak!". „Kurwa”? Już? Tej blondynce udało się wywołać u Wasilija „kurwa” w niecałe pięć minut.
Carie spojrzała w sufit i uniosła ręce. Wróciła do sypialni i schowała się pod kołdrą łóżka. Nadal nie mogła uciec przed hałasem.
"Musisz mnie pieprzyć!" krzyknęła do swojego materaca. Niestety, nie, Wasilij jej nie pieprzył. Zacisnęła kolejną poduszkę między udami. -0 Dzień później….
"Jak długo tu mieszkasz?" – zapytał Eric Carie, kiedy wchodzili po schodach do jej budynku mieszkalnego. – Około czterech lat – odpowiedziała. Boże, już tak dawno?. – Nie mogę się doczekać, aż zdobędę własne mieszkanie – powiedział Eric.
"Cóż, kiedy skończysz uniwersytet i dostaniesz pracę, to wszystko…" Carie przerwała i pomachała bezwładną ręką po skromnych okolicach, "…może być twoje… razem z zadłużeniem studenckim." Jej młodszy kuzyn zachichotał i skinął głową. "Tak, prawdopodobnie nie będę mieszkał w najbliższym czasie w penthousie ze stopniem Bachelor of Arts." Carie pogroziła palcem. „Nie zapomnij jednak o tym dyplomie biznesowym”. - Och, nie. Zdecydowanie nie.
Przy okazji, jeszcze raz dziękuję za pomoc w przygotowaniach do egzaminów – westchnął. „Jestem beznadziejny z liczbami”. Nie żartował. „Beznadziejny” nawet nie zaczął opisywać Erica. Jedyny syn z tradycyjnej chińskiej rodziny, który nie chciał studiować biznesu, inżynierii ani medycyny na uniwersytecie i ledwo zdał liceum z matematyki i nauk ścisłych? Pfft! Już sam fakt, że prosił Carie o pomoc w nauce, był krzykiem rozpaczy.
Nie żeby była słaba z matematyki – daleko od tego. W końcu była młodszym księgowym. To jej cierpliwość do nauczania była, z braku lepszego słowa, brakiem. Eric był kociakiem, który pytał borsuka, jak zdobyć jedzenie.
Umowa, którą Eric zawarł z rodzicami, polegała na tym, że mógł studiować na dowolnym poziomie sztuki, pod warunkiem, że będzie dwukrotnym magistrem ekonomii biznesowej, przejmował rodzinny biznes importowy do trzydziestego roku życia… i umawiał się na randki - wyłącznie w celu znalezienie żony- tylko Chinki. Z niechęcią zgodził się na dwa poprzednie warunki. Prawdopodobnie był mamą tego drugiego.
Gdy skręcili za róg, zapytał: „Czy dogadujesz się ze swoimi sąsiadami?”. Carie westchnęła. – Chyba możesz tak powiedzieć. Pomyślała, że liczy się frywolny seks.
„Byłoby fajnie, gdyby twoi sąsiedzi przyszli na przyjęcia lub posiedzieć razem” – dodał Eric. Zmarszczyła brwi. – „Przyjęcia obiadowe”? Ile masz lat… pięćdziesiąt? Eric zawsze był trochę dziwakiem.
Młody i pozornie nieświadomy, że został obdarzony urodą azjatyckiej gwiazdy pop – wysoki i smukły, wysokie kości policzkowe, czerwone usta i bystre oczy – miał rodzaj prawdziwie sympatycznej i boleśnie naiwnej duszy, która powstrzymywała go przed fizycznym wykorzystywaniem atrakcyjne cechy. Często podawał uścisk dłoni kobietom, które tak wyraźnie tęskniły za nim jak „Homme du Jour”. Gdy zbliżyli się do jej mieszkania, nagle usłyszała, że zamek mieszkania siódmego się otwiera i drzwi otwierają się ze zgrzytem.
Carie zamarła, Eric wpadł na jej łokieć. W jej spanikowanym mózgu zapalił się pomysł. W mgnieniu oka złapała kuzyna za ramię i oparła głowę o jego ramię. Gdy Wasilij i jego towarzysz wyszli na korytarz, roześmiała się: „O mój Boże, to jest!”.
Wasilij zatrzymał się i wysunął w jej stronę kwadratową szczękę, marszcząc brwi. Kobieta podążyła za jego wzrokiem, po czym uśmiechnęła się do Carie i Erica. "Ał! Co?" Eric wzdrygnął się w jej uścisku, ale trzymała się mocno jego ramienia, mocno go ściskając.
"Cóż, jesteśmy tutaj! Moja skromna siedziba!" Carie kontynuowała rozmowę i spacer, nie dając nikomu chwili na komentarz. Ciągnęła kuzyna jak worek. Szybko otworzyła drzwi swojego mieszkania i wepchnęła Erica do środka. „Nie mogę się doczekać dzisiejszej nocy!”. Eric odwrócił się i wyjąkał: „Czy nie mamy zamiaru…”.
"Ach, ach! Na razie trzymam to w tajemnicy, kochanie!" przerwała z przesadnym skinieniem głowy. „Tylko poczekaj! Wejdź i usiądź wygodnie, a ja przywitam się z sąsiadami!” Naparła na jego klatkę piersiową, gdy stał nieruchomo w drzwiach. - Cześć – powiedziała blondynka z ciężkim wschodnim akcentem. Błysnęła idealnym uśmiechem idealnie białych zębów za idealnymi czerwonymi ustami.
Boże, była naprawdę okazem. "Oh cześć!" Carie wtrąciła się, przechylając głowę na bok i wywołując swój własny uśmiech laleczki. Zauważyła, że posągowa kobieta, która w zasadzie była Wonder Woman, bieloną złotą blondynką, w rzeczywistości spoglądała ponad głową na Erica. "Siema." Wasilij wypuścił swoje płaskie, żelazne powitanie jak łomot przez prostą szczelinę na ustach.
Jego oczy zwęziły się, gdy on również spojrzał ponad czubkiem głowy Carie na Erica. Carie przewróciła oczami i opuściła ramiona. Nie ma to jak uczucie bycia myszą wśród kotów w pokoju.
- Eric, to jest Wasilij… i najwyraźniej Walkiria. V i V, to jest Eric - wymamrotała tak szybko, że było oczywiste, że dwoje ludzi naprzeciwko niej nie zrozumiało, co o nich mówi. – Hej – powiedział Eric, machając ręką bez celu. Blondynka skinęła mu głową z pikantnym uśmiechem, unosząc ostro uniesione brwi.
Jej wzrok pozostał niewzruszony, gdy rozmawiała z Wasilijem w swoim ojczystym dialekcie. Carie wydawało się, że usłyszała niski pomruk z głębi piersi wielkiego mężczyzny. Gdyby przyglądał się Ericowi mocniej, w końcu wypaliłby dziurę w twarzy kuzyna Carie.
Po kilku sekundach niezręcznej ciszy między dwiema parami, Carie wskoczyła ponownie. "Dlaczego nie schowasz swoich nocnych rzeczy do łazienki, kochanie?" powiedziała do Erica. Eric zmarszczył brwi i powiedział: „Moje ponad…?”.
Wykręciła szyję, rzuciła złe oko i ponagliła: „Idź”. Nagle osładzając swój głos do przesłodzonego poziomu, dodała: – Zaraz będę, kochanie. Potem wepchnęła go do środka i zamknęła drzwi. Ponownie odwróciła się do Wasilija i kobiety.
Stał tam niewzruszony, brzęcząc kluczami w kieszeni. Kobieta w końcu podjęła wysiłek, by opuścić wysokie oczy w dół poza czubek głowy Carie, faktycznie dając jej przemyślany raz spojrzenie swoimi jadeitowymi oczami w kształcie płatków. Zaoferowała Carie coś, co wydawało się drapieżnym skinieniem głowy, aprobatą lisa dla kury. Carie mogła myśleć tylko o tym, jak bardzo blask tej Amazonki nadwyrężył jej oczy i jak jej wzrost powodował załamanie jej szyi, gdy musiała na nią patrzeć.
Kobieta szturchnęła Wasilija w ramię i powiedziała coś do niego zamyślonym, zachęcającym mruczeniem. Carie przyłapała ją na ponownym wypowiadaniu „patsook”. Nie miała pojęcia, co to za słowo, ale wcale jej się to nie podobało. Wydawało się, że Wasilij zauważył napięcie w jej wyrazie twarzy i skinął na nią, żeby coś powiedzieć, ale przerwała mu. „Cóż, miło było się przywitać! Mam nadzieję, że spędzicie miły dzień na mieście”, powiedziała w szybkim klipie, „Wiem, że nie możemy się doczekać dobrej zabawy!” Roześmiała się, mrugnęła i drażniąc się wzruszyła ramieniem, po czym szybko otworzyła drzwi, wróciła do mieszkania i je zatrzasnęła.
Jej oczy przewróciły się o 360 stopni w oczodołach, gdy wypuściła długie westchnienie. Chwilę zajęło jej zorientowanie się, że Eric wciąż stoi na środku jej mieszkania, wyglądając na oszołomionego, jakby był księdzem, który wszedł w orgię. Jego usta opadły, "Um…". – Zamknij się – burknęła Carie z zamkniętymi oczami i przekrzywionym palcem wskazującym.
„Jeśli chcesz mieć choć odrobinę szansy na zaliczenie swoich głupich kursów, po prostu się zamknij”. Eric wstrzymał oddech, gdy przeszła obok niego i weszła do łazienki. -0 Jeśli kiedykolwiek wierzyła, że spędzanie popołudnia na lekturze podręczników i gazet do ekonomii będzie równoznaczne z przedzieraniem się przez bezkresną pustynię banału, Carie znajdowała się na skraju Sahary, skierowana w złym kierunku. Straciła rachubę, ile razy westchnęła z powodu nudy. Eric prawdopodobnie mógł podać dokładny rachunek.
Był dotkliwie świadomy kipiącej niecierpliwości kuzyna. Prawdopodobnie był bardziej zaniepokojony jej ulubionym napojem relaksacyjnym. Podczas gdy on wciąż karmił obrzydliwe resztki swojej pierwszej kawy, ona piła trzecią szklankę Shiraz.
Mimo to udało jej się zachować jasność i kontrolę na tyle, że był zadowolony z poczynienia postępów w nauce, niezależnie od jej rozgoryczenia. Eric obserwował ją uważnie, gdy pozostała sztywna jak posąg na swoim miejscu, wpatrując się w jedną z jego papierów. Nie był pewien, czy w ogóle mrugała przez ostatnie pięć minut.
Po kolejnych pięciu minutach milczenia zdołał odchrząknąć i spytać jak najcichszym głosem: „Więc… co o tym myślisz?”. Carie była mchem na kamieniu w lesie. Eric wiercił się trochę, po czym zapytał: „Carie?”. Jej usta się rozchyliły. „Pieprzyć to”.
- Um – wyjąkał Eric – to… takie złe? "Wiesz co?" Carie podniosła głowę i potrząsnęła włosami, biorąc głęboki, orzeźwiający oddech. "Mogą się 'pat ssać' sobie nawzajem tak bardzo, jak chcą. Pat ssie, mój tyłek." Usta Erica drgnęły jak u umierającego kota. Nie chciał myśleć o tym, żeby ktoś ssał tyłek jego kuzynowi, Pat lub inny. "Czy nadal rozmawiamy o mojej gazecie?" on zapytał.
Carie wstała z krzesła i podeszła do kuchni. "Twoja gazeta jest w porządku, Eric," wymamrotała, nalewając kolejny kieliszek Shiraz, "Zdasz się śpiewająco. Ciocia i wujek będą naprawdę szczęśliwi." "Uff. To ulga. Eric uśmiechnął się i westchnął głośno.
Dodał: – Jeszcze raz dziękuję za pomoc, Carie. – Tak, wiesz co, Eric? kieliszek w jej dłoni. „Wyświadcz mi przysługę. Kiedy skończysz kadencję, wyjdź i świętuj, czy coś? Eric wzruszył ramionami z głupkowatym, zakłopotanym uśmiechem, który nie miał żadnego interesu na twarzy jego popowego idola. Musisz się przelecieć.”.
Każda cecha twarzy Erica skurczyła się w kierunku środka. „Och, wybacz mój francuski” – poprawiła Carie. Przerwała na szybki łyk wina, po czym dodała, krzywiąc się: „Musisz zostać wyruchana”. Zamrugał kilka razy, oszołomiony.
Carie upiła kolejny łyk ze szklanki, po czym przewróciła oczami. – Przepraszam. Przepraszam!” powiedziała, „Po prostu wygląda to na takie marnotrawstwo. Masz te wszystkie kobiety o sarnich oczach, gapiące się na ciebie przez cały czas… „. „Jakie kobiety? jej dłoń.
„Masz tam blond Babushkę, która wygląda, jakby miała cię użyć do nitkowania swojej szparki.”. Eric przez chwilę był zdenerwowany jej tyradą, ale potem nagle wyglądał na autentycznie zirytowany. „Naprawdę?”.
Carie spojrzała na niego gniewnie. następnie przycisnęła wolną rękę do czoła. „Gah!” wybuchła pierwotnym westchnieniem, próbując wyrzucić z jej umysłu nawet najmniejsze pojęcie o tym, że wspomniana Babuszka ma swoje ultrakobiece sposoby zarówno z Erikiem, jak i Erikiem. Wasilij. Kobieta mogłaby prawdopodobnie mieć każdego mężczyznę, jakiego by chciała, jednym pstryknięciem palców i było oczywiste, że wpatrywała się w Erica.
Wasilij również wydawał się oczywisty, patrząc na jej kuzynkę. W chwili, gdy Carie zamierzała znowu wyruszyć, usłyszała śmiech z korytarza. Nawet po zaledwie kilku dniach zaznajomiła się z bogatym, serdecznym rechotem gościa Wasilija.
Rozpoznała nawet chichot czy dwa z ust samego wielkiego mężczyzny – prawdziwa rzadkość – chociaż brzmiało to bardziej jak trzepotanie warg konia. Eric wstał. "Czy to… ?". "Ćśś!" Carie zmarszczyła brwi z palcem na ustach.
"Może powinniśmy się przywitać?". Postrzeliła go sztyletami po podłodze swojego mieszkania. Eric usiadł z powrotem, zdając sobie sprawę, że się pomylił i że jego chęć ponownego zobaczenia sąsiadów była zdecydowanie nie-nie. Carie słuchała pary na zewnątrz: Wasilija grzebał w kluczach, kobieta gawędziła, jakby czytała pasek wiadomości. Poczuła się nieswojo i podrapała się w bok głowy z wzburzonym jękiem.
Boże, mogła powiedzieć. Zamierzali zacząć od nowa, jak tylko znajdą się w jego mieszkaniu. Jęki.
Jęki. „O kurwa! O kurwa!”… nie było końca. A teraz z jej kuzynką tutaj…. Jej kuzynką?. Eric.
Oczy Carie zwęziły się do nawet małych, gdy spojrzała na niego. Słusznie, Eric poruszył się niespokojnie na swoim miejscu. – Chodź tutaj – powiedziała Carie, machając ręką do drzwi.
Eric przechylił głowę na bok. "Dlaczego?". "Chodź tu!" – naciskała przez zaciśnięte zęby. Z całą ostrożnością baranka w jaskini lwa, jej kuzynka podeszła do drzwi. Carie przyłożyła ucho do drzwi.
Eric rzucił jej ostrożne spojrzenie, po czym zrobił to samo. „Czego słuchamy?”. Ignorując go, zmrużyła oczy, słuchając uważnie.
Wciąż słyszała odgłosy zwykłej, starej paplaniny z Mieszkania Siódmego. "Dobrze", powiedziała, "pobijmy ich do ciosu". "O czym mówisz?". Nie ma czasu na wyjaśnienia; wołała słyszalny. Spojrzała na kuzyna uważnie wyważonymi, poważnymi oczami.
Unosząc brew, skinęła głową i powiedziała: „Po prostu podążaj za mną, dobrze?”. - Och… okej… - odpowiedział Eric, z wahaniem kiwając głową. Zdecydowanie nie był w porządku. Carie odwróciła twarz w stronę drzwi, zamknęła oczy i jęknęła głośno: „Mmm! Ach! Och, tak, kochanie!”. Zatrzymała się na chwilę i nasłuchiwała.
Po drugiej stronie korytarza zamilkło. Wzięła głęboki oddech i ponownie jęknęła: „O Boże, tak! W ten sposób! Pieprz mnie, Eric! Pieprz mnie mocno! Och!”. Odwróciła się i spojrzała na Erica. Jej kuzyn był natychmiast zombie: usta otwarte, jakby były złamane, martwe rybie oczy i skóra blada jak pasta do zębów.
Dźgnęła go palcami i szydziła z niego. "Kontynuuj robienie tego!" nalegała pod nosem. "Co ty robisz?" – zapytał rozpaczliwie.
– Jak to wygląda? Po prostu udawaj, dobrze? warknęła. "Udawać…?". "Sfałszuj to!" powiedziała, po czym odwróciła się do drzwi, nie spuszczając z niego oka. "Pieprz mnie, Eric! Zrób to teraz! Mocno!". Eric nadal utknął.
„Uch…”. "Zrób to!" ryknęła, po czym rzuciła się do szeptu. „To tylko udawaj! Zamknij oczy i po prostu udawaj, dobrze? Zrób to głośno”. Miała nadzieję, że nie będzie musiała go błagać. Zamiast tego rzuciła mu kieliszek wina i powiedziała: „Wypij to… szybko!”.
Eric wziął kieliszek i wypił wino. Wystawił język i skrzywił się. „Hej!”. Carie pokiwała zachęcająco głową. "Otóż to!" powiedziała.
"Głośniejsze.". "Uhmhh!" Eric jęknął z wahaniem, odsuwając się od niej. Carie zsunęła się do drzwi, ciągnąc kuzynkę za ramię na podłogę. "Dobrze.
Idź dalej!" powiedziała mu. Potem zamknęła oczy i jęknęła głośno: „Och! Umm! O mój Boże, w ten sposób! Tak, kochanie!”. Ostrożnie podążając za jej przykładem, Eric również zamknął oczy i wydał kolejny bolesny i jąkający się jęk. "Uh-uhh! Uhh!". Carie wielokrotnie przyciskała plecy do drzwi, sprawiając, że trzeszczały i grzechotały zawiasy i rama.
Oddychała i dyszała bez przerwy: „O cholera! O kurwa! Mocniej, Eric! Mocniej!”. "Uhm!" Eric zaskrzeczał. – Możesz to trochę pomieszać? Carie szepnęła do niego szorstko, szturchając go. "Wejdź już w to!".
Kropelki potu nabrzmiewały na żyłach, które miały pęknąć wzdłuż skroni Erica, gdy próbował błagać o wytchnienie od niezręcznej szarady. Wiedział jednak, że lepiej nie rzucać wyzwania swojemu ognistemu kuzynowi. "Och! T-tak!" zakaszlał głośno, mając nadzieję, że to do przyjęcia. „Po prostu zamknij oczy i wyobraź sobie kogoś, kogo naprawdę chcesz przelecieć! To zadziała. Zaufaj mi” – cicho pouczała Carie.
Odwróciła się i ponownie zaczęła działać. "Ach! Tak, kochanie! Mmm! Eric, jesteś taki dobry, kochanie!". Jak dwudziestoletnia trzepaczka przewracająca się w mroźny zimowy poranek, Ericowi w końcu udało się ożywić – a przynajmniej coś, co przypominało pożądliwe walenie. "Tak! Och! Jesteś… gorący! To… uh… tak dobrze!" wykrzyknął pomiędzy naprawdę desperackimi oddechami i łykami.
Jeszcze przez kilka minut oboje szli pod drzwiami, jęcząc i jęcząc. Carie prawie pomyślała, że to w połowie przekonujące. Może przydałoby się też jej spiętej kuzynowi. "Och, kurwa, Eric!" – zagruchała, wielokrotnie uderzając dłonią w drzwi. "Och, gówno! Och, Tamlyn!".
Carred dźgnął go ostrym łokciem. Szyderczo syknęła: „Kto do cholery jest, 'Tamlyn'?!”. – TA na moich zajęciach z antropologii społecznej – wypalił Eric, mrugając desperacko na nią, jakby trzymał w spoconych dłoniach granat tykający. Jej oczy błyszczały na niego.
„Powinieneś mnie pieprzyć! Carie!”. "Jesteś moim kuzynem! Nie mogę… moim kuzynem!". „Nie jesteśmy… nie jesteś naprawdę…” Carie wykrztusiła, a potem jęknęła przez zaciśnięte zęby, jej oczy wywróciły się tak daleko, że widziała, jak jej mózg się rozpływa.
"Tamlyn?! Naprawdę?". "Przepraszam!" powiedział, kuląc się. „Nie mogę tego zrobić i myśleć o tobie!”. – Nie powinieneś o mnie myśleć! Carie dźgnęła go oczami.
Uderzyła go w ramię i warknęła: „Po prostu powiedz „dziecko”, „suka”, czy coś! Ubrudź to!”. Eric spojrzał na nią jak zdezorientowany szczeniak. Teraz prawdopodobnie nie był czas, by wspominać, jak często ich babcia nazywała Carie swoją „anielską księżniczką”. Carie westchnęła głęboko, potrząsając głową i wznowiła występ. "Och! Och, kurwa, Eric! Jesteś taki długi! Jesteś taki twardy, kochanie!".
Eric ponownie zamknął oczy. Zaskrzeczał: „Och, kochanie! Och, suko, jesteś taka… uh… brudna! Jak… uh… naprawdę brudna! Uhhn!”. Jezu, brzmiało to tak, jakby rodził. Jeśli to miało być choć trochę przekonujące, będzie musiała zwiększyć wydajność i ciągnąć za sobą swojego beznadziejnego kuzyna.
Odwróciła się od niego, przyciskając ramię do drzwi. Wciąż jęcząc i głośno dysząc, zacisnęła dłonie na piersiach i pieściła się, przeciągając sutki przez bluzkę. "C-co ty robisz?" Eric sapnął. "Zamknij się i nie patrz!" syknęła przez zęby.
„Po prostu rób cokolwiek, kurwa, robisz… po prostu spraw, by było gorąco i głośno. I nie nazywaj mnie, kurwa, Tamlyn!”. Eric wydał słyszalny jęk i odsunął się jeszcze kilka centymetrów od niej, odwracając się plecami.
Po tych słowach Carie zamknęła oczy i wróciła do masowania piersi. Ożywiona autostymulacją i Shirazem, nie trzeba było zbytnio się koncentrować, by wyrzucić z głowy żałosną próbę Erica na temat teatru seksualnego. Jej rozgorączkowaną wyobraźnię wypełniły myśli o Wasiliju, który wpadał jak burza przez korytarz, wybijał drzwi i wyrzucał kuzyna przez okno w przypływie męskiej brawury.
W ciągu kilku chwil pieprzył ją na surowo na podłodze przed jej drzwiami, a ich bombastyczne krzyki przegrzanego pożądania sprawiły, że pani Cooper kuliła się w kącie jej mieszkania, miażdżąc kota między udami. Przygryzła dolną wargę, duszne jęki przeszyły jej gardło. Wsunęła rękę pod przód swoich dżinsów, przesuwając palcami w górę iw dół krocza, chowając majtki między wargami cipki.
Zakołysała się i przycisnęła drzwi, grzechotając nimi w ramie. "Och! O kurwa! Jesteś tak cholernie dobry!". O Jezu, nigdy nie myślała, że jej własne fantazje mogą sprawić, że będzie b, ale cholera, jeśli się w to nie wciągnęła.
Nawet odgłosy mokrych prób jej kuzynki w udawaniu pożądania, jego skromne skomlenie „Och, kochanie. Uczepiła się wspomnień i doznań z wielu szalonych zabaw z jej brutalnym sąsiadem. Sposób, w jaki wymachiwał swoim twardym jak żelazo drzewcem, pozostawił niezatarte wrażenie. Wyobraziła sobie, jak Wasilij wpycha się w nią jak szalony byk, gniewnymi pchnięciami wyszczerbionymi zębami.
Jej wyobraźnia była gorąca, wyobrażając sobie jej ramiona i nogi owinięte wokół jego spoconego, solidnego pnia drzewa, trzymając się drogiej ekstazy, gdy wokół niej szalał huragan gorącej żądzy. "Mmm! Kurwa! Tak cholernie dobrze!" Jej smukłe, delikatne palce pracowały gorączkowo, szczypiąc i rozciągając jej sutki i pocierając usta na jej kroczu, aż zaczęły płakać jej śliskimi sokami, mocząc jej majtki. Zagrzechotała i trzasnęła drzwiami, pchając i pchając je gwałtownie plecami i ramieniem. "Tak mocno, kochanie! Tak cholernie ciężko!" Sapnęła i jęknęła, przyspieszając tempo swojej przyjemności, gdy mijała każda sekunda.
W wirtualnym filmie porno grającym w jej umyśle, jej kuzyn został zastąpiony przez obraz jej chropowatego sąsiada z bloku wschodniego, który bez końca ją niszczył swoim spuchniętym stalowym trzonem. Wasilij pieprzył ją obdarty, bardziej niż kiedykolwiek, ociekając swoim pikantnym potem na jej drżące ciało, falując, jęcząc, przeklinając: „Kurwa! Kurwa! Kurwa!”. W ciągu kilku chwil wszystko w niej – jej twarz, jej ciało – zacisnęło się i zacisnęło. Wciągnęła krzywy oddech przez zęby, a potem wypuściła to wszystko z długim, ciężkim jękiem: „Uhh! Pieprz mnie!”.
Jej ramię i bok ust otarły się ciężko o drzwi, gdy jej jęki powoli ucichły. Nucąc z satysfakcją, oblizała suche usta i wróciła z erotycznego haju. Wyciągnęła palce z uścisku ud. Były różowe i nosiły lśniący, błyszczący dowód stanu jej majtek.
Potarła dłonią piersi, pieszcząc obolałe sutki. Dopiero po kilku minutach przypomniała sobie nagle swojego kuzyna, który wciąż był w trakcie swojej skromnej pantomimy seksualnej. Sięgnęła i potrząsnęła jego ramieniem, "Eric…".
"Uuh!" Eric podskoczył na wpół jęcząc, na wpół skowycząc w szoku. Carie przygryzła dolną wargę i westchnęła. Dobra, to będzie musiało uchodzić za wokalny orgazm. Odgarnęła włosy i przycisnęła ucho do drzwi. Po drugiej stronie było dość cicho.
Carie zacisnęła usta iz pewnością skinęła głową. Dobry. To ich uciszyło. Czując się zaskakująco odświeżona, wstała i od niechcenia poprawiła ubranie. Przyglądała się kuzynowi, który wciąż był zgnieciony jak piłka na podłodze.
Było oczywiste, że przez chwilę nie mógł spojrzeć jej w oczy. „Kto, do diabła, bierze antropologię społeczną?” – zapytała gorzko, wpatrując się w niego i kręcąc głową. Wskazała na niego, odchodząc.
„A Tamlyn niech lepiej, kurwa, będzie Chińczykiem, albo ciocia i wujek cię zamkną!”. -0 Biorąc wszystko pod uwagę, po tym nie było tak źle. Kiedy jedli pizzę, którą Carie zamówiła na dostawę, Eric był wyraźnie zszokowany i cichy, od czasu do czasu odchrząknął i po prostu kiwał głową, gdy zaproponowano mu kolejny kawałek. Nadal w większości unikał kontaktu wzrokowego. To było z nią w porządku; sama nie miała ochoty na pogawędki.
Bardziej zwracała uwagę na dźwięki dochodzące z korytarza przed jej mieszkaniem lub na ich brak. Było kilka cichych uderzeń i przytłumionej rozmowy, ale nic nie przypominało odgłosów szaleńczego stosunku, jak w ciągu ostatnich kilku dni. Zapewniło to, że Wasilij i jego gość nadal są w mieszkaniu siódmym, zachowując się jak należy.
Po obiedzie Eric spakował swoje książki i dokumenty, a Carie zaprowadziła go do drzwi. Zatrzymała go na chwilę i spojrzała mu prosto w oczy. – Nie mów o tym nic cioci i wujkowi – ostrzegła. Jej kuzyn uniósł obie brwi, oszołomiony.
Czy żartowała? Mimo to skinął głową, opanowany chęcią opuszczenia jej mieszkania dalej bez szwanku. Kiedy otworzył jej drzwi, oboje zostali nagle skonfrontowani z Wasilijem i blondynką stojącymi po drugiej stronie korytarza w jego otwartych drzwiach. Kobieta, trzymając swoją wielką torbę marynarską, zamarła, składając mu pocałunek w policzek.
"Oh!" – powiedziała blondynka, odwracając się, by spojrzeć na Carie i Erica. Uśmiechnęła się i od niechcenia machnęła ręką. "Cóż, cześć, znowu!".
– Uh… cześć – odparła Carie, marszcząc brwi. Szybko spojrzała tam iz powrotem na kobietę i Wasilija. Wasilij odwzajemnił spojrzenie, jego oczy zwęziły się, a szczęka odsunęła się na bok. Wyglądał trochę zaczerwieniony.
Carie poczuł zapach alkoholu unoszący się z jego mieszkania. Minęło kilka sekund, kiedy Carie czekała na słowa, a Wasilij robił swoje zwykłe wrażenie skały. Więc Eric wziął luz i powiedział: „Cześć… jeszcze raz”. Utrzymywał Wasilija w polu widzenia, woląc skupić wzrok na znacznie mniej groźnych niebieskich oczach kobiety.
"Odchodzisz?" powiedziała kobieta. Carie i Eric zamrugali, wahając się. Spojrzał pytająco na kuzyna. "Uh… wychodzę?". "Tak?" powiedziała z kamienną twarzą.
W końcu jej mózg cofnął się, zdając sobie sprawę, że wcześniej sprawiała wrażenie, że Eric został na noc. "Och. Och! Tak… Eric, kochanie! Tak mi przykro, że musisz iść! Ale ciociu… to znaczy… twoja mama jest pierwsza! Idź zabierz ją natychmiast do szpitala!".
"Jego matka… ona jest chora?" Wasilij mruknął podejrzliwie. "Ona, uhh… wylała na siebie olej kuchenny!" – wypalił Carie. "Mój Boże!" wykrzyknęła kobieta. - Co? O mój boże! Eric papugował, tak wolno się wchłania. Carie spojrzała na niego gniewnie i powiedziała przez zaciśnięte zęby: – Ale myślę, że to tylko jej palec u nogi.
Odepchnęła go, rzucając mu spojrzenie, które w milczeniu nakłaniało go, by już się stamtąd wydostał. – To okropne – powiedziała kobieta, najwyraźniej jeszcze mniej władająca językiem angielskim niż Wasilij. Wskazała korytarz. "Ty jedziesz autobusem? Teraz jadę na przystanek." - Tak, ja autobusem.
To znaczy, ja też łapię autobus – powiedział Eric, kiwając głową i pokazując chętny uśmiech zbyt szeroki jak na osobę, której matka ledwo trzymała się jej poparzonego małego palca. "Pójdę z tobą!". Carie zrezygnowała z wszelkich udawania, że troszczy się o to, co dzieje się wokół niej poza dwoma metrami przestrzeni między nią a Wasilijem. Najwyraźniej był również zaabsorbowany własnym ograniczonym polem myślenia, ponieważ oboje po prostu patrzyli na siebie, gdy ich dwaj goście w mieszkaniu machali na pożegnanie i razem odchodzili korytarzem. Po zniknięciu ze schodów Carie wzruszyła ramionami z udawaną obojętnością.
– Wydaje się miła – prychnęła kwaśno. „Jej włosy i zęby oślepiają”. Wasilij w odpowiedzi skinął głową w górę, bardziej jak drgnięcie. Nie zadał sobie trudu, by zaoferować podobnie słaby komplement dla Erica. - Zgadnij, że teraz wróciła cisza i spokój? Carie powiedziała z założonymi rękami i unoszącymi się na cienkim, czarnym czole.
– Tak – zaskrzeczał Wasilij z kącika ust – trochę ciszy i spokoju. Wciąż nie spuszczając z siebie nieufnych oczu, oboje weszli z powrotem do swoich mieszkań i zamknęli drzwi. -0 Jakiekolwiek małe zwycięstwo Carie odczuła wcześniej Wasilij i kobieta pogrążona w seksualnym teatralności, którą ona i jej kuzynka odegrali, szybko wyparowały w chwili, gdy zobaczyła lnianowłosą kobietę przyciskającą usta na policzku Wasilija. Tak bardzo dostała się pod skórę, że gdy tylko zamknęła drzwi, pobiegła do łazienki, żeby wziąć szybki prysznic.
Po przebraniu się w koszulę nocną i podkolanówki wróciła do kuchni, aby wypolerować resztę butelki Shiraz. Wypiwszy ostatni kieliszek, stanęła przy blacie śniadaniowym, czując się trochę zamroczona i opadająca. Niestety, nie czuła się tak zdrętwiała, jak miała nadzieję. Właśnie wtedy zadzwonił jej telefon komórkowy. Na ekranie pojawiło się zdjęcie Erica.
– Kurwa – mruknęła. Uderzyła w telefon, gdy go podniosła. "Co?" warknęła.
"Hej", Eric powiedział po drugiej stronie, "Znasz tę kobietę z drugiego końca korytarza?". Carie zmrużyła oczy i zacisnęła szczękę. – Nie. Nie mam pojęcia, o kim ty kurwa mówisz – wrzasnęła sarkastycznie.
- No cóż - kontynuował z wahaniem Eric - ona jest naprawdę bardzo miła. "Byłeś w stanie z nią porozmawiać?". „Tak, w szkole chodzę do drugiej klasy rosyjskiego. No cóż, właściwie jest Białorusinką, ale…”.
Carie zablokowała resztę. Już miała go zapytać, dlaczego, do diabła, bierze rosyjski, ale skończyło się na tym, że po prostu zamknęła oczy i pokręciła głową. - W każdym razie - dodał Eric - jest siostrą twojego sąsiada.
Oczy Carie otworzyły się z powrotem wraz z jej ustami. "Ona jest jego czym?!" krzyczała. „Jego siostra…”. Carie przerwała mu, rozłączała się i wpadała jak burza do drzwi wejściowych, a krew i alkohol wzbierały w jej niespokojnym mózgu. Otworzyła drzwi.
W tym samym momencie drzwi do mieszkania numer siódmego otworzyły się i Wasilij wyszedł jak burza, wymachując własną komórką. "Ona jest twoją siostrą?!" wypaliła. "On jest kuzynem?!" ryknął w tym samym czasie. Kolejne dwadzieścia sekund to pożoga błyskawicznie strzelających rosyjskich (prawdopodobnie) i chińskich przekleństw i wyrazów niedowierzania, gdy Carie i Wasilij krzyczeli na siebie na korytarzu. Machali rękami i rękami, jakby walili muchy i tupali stopami w ziemię.
Różowe i czerwone twarze rozpryskiwały na siebie kropelki śliny nasączonej alkoholem, gdy się wściekały. Co zaskakujące, to Wasilij zdołał pojąć wspólny język angielski. - Pieprzysz kuzyna? powiedział, wskazując na nią z obrzydzeniem nos. "Nie! Nie pieprzyłem mojego kuzyna! Nie myślałem o nim jako o moim kuzynie, kiedy my…" Nie.
Nie ma sposobu na zakończenie tego zdania. Spróbowała ponownie. „To znaczy, że on tylko udawał…”. Przygryzła wargę. Jeszcze raz ślepy zaułek.
Spróbowała innego taktu. Zadrwiła i powiedziała: „Pieprzyłeś swoją siostrę!”. Twarz Wasilija wykrzywiła się jak w blenderze. "Nie pieprzę siostry!" powiedział, jego akcent i gramatyka uderzały w jego mowę. Zadzwonił telefon Carie.
Sms od Erica: „Ona jest osobistym trenerem na obozie treningowym. Ćwiczyli w jego mieszkaniu. Są jak hardkorowi fanatycy fitness”. „Och, do cholery, Eric”, pomyślała Carie, krzywiąc się i przyciskając telefon do czoła, przeklinając okropne, okropne wyczucie czasu kuzyna. - Jak myślisz, że pieprzę siostrę? – zażądał Wasilij.
"No, jak myślisz, że pieprzę kuzyna?" Carie odpowiedział, szydząc z jego gramatyki. Wasilij wskazał na ucho. "Słyszę. Słyszę: 'Och, kurwa! Och, kurwa, Eric! Jesteś taki duży, Eric! Twój kutas jest taki twardy, Eric!'". Pomimo całej wściekłości i zamieszania, szczypta rozbawienia sączyła się w głowie Carie.
Widzenie wzburzonego Wasilija było zawsze mile widzianą rozrywką. Słuchanie, jak opowiadał odgłosy seksualnego związku swoim głuchym, monotonnym głosem, również okazało się zabawną rozkoszą. Szkoda, że była zbyt zajęta próbą obrony siebie i jednoczesnego zachowania twarzy, by naprawdę to docenić. Carie nadal unikał jego skarg. "Tak? Ty i ta złota lama nazwaliście mnie… cokolwiek do bani!".
"'Suck'? Nie mówię, że jesteś do dupy.". "Łapa! Pad! Coś worek, albo sook, albo sup…". Wasilij skulił się i zmarszczył, jakby miał pod nosem skunksa. Najwyraźniej nie miał pojęcia, co próbowała powiedzieć. Krzyknął znowu coś w swoim ojczystym dialekcie, a potem rozłożył ręce na jej styl „przyziemienia”.
Potem wrócił do swojego mieszkania. Podmuch powietrza zdmuchnął włosy Carie do tyłu, gdy zatrzasnął drzwi. Carie został sam na korytarzu, trzęsąc się w skarpetkach, wysadzając oczami dziurę w jego drzwiach. - Tak, wiesz co, Borysie? krzyknęła. "Pieprz mnie!".
Otworzył swoje drzwi. "Co mówisz?". Carie miała wrażenie, że stoi na gorącym talerzu i podskakuje na palcach.
Zacisnęła pięści po bokach, zmrużyła ciemne oczy i wykrzywiła usta, kipiąc, gdy pochyliła się do przodu. „Powiedziałem, pieprz mnie!”. Wasilij wyprostował szczękę jak kowadło, a jego własne niebieskie oczy wyprostowały się w cienkie sl, gdy patrzyli na siebie w dół. "Pieprz się?" zadudnił, przechylając głowę na bok.
"Tak, ty głupi rocku." Carie odrzuciła do tyłu swoje długie, czarne włosy i położyła ręce na biodrach. Uszczypnęła dolną wargę zębami, po czym warknęła: „Pieprz… mnie”. "Pieprz się?" Utknął na oszołomionej powtórce. Odchylił się do tyłu, wyrównując szerokie ramiona.
Skinęła brodą w stronę sufitu, spoglądając na niego przez czubek nosa. Pociągnęła nosem: "Tak. Pieprzyć m-…".
Masywna sylwetka Wasilija magicznie poruszyła się po korytarzu jak błyskawica. Wziął smukłe ciałko Carie w swoje długie ramiona i zamknął ją, przyciskając swoje usta do jej ust. Ledwo zdążyła podskoczyć, gdy wpadł na nią, ale jednym płynnym, szybkim ruchem zacisnęła ramiona wokół jego szyi, a jej nogi zacisnęły się imadło na jego torsie.
Jej usta przyłożyły się do jego ust z intensywnym ssaniem na dokładkę. Wasilij zaniósł ją do mieszkania na pełnym gazie. Przycisnęła się do jego ciała, wspinając się po nim jak wiewiórka wspinająca się po drzewie, ocierając się odzianym w majtki kroczem o jego płaski brzuch.
Znieśli sobie usta gniewnymi, pożądliwymi pocałunkami. Carie ssał język, wymieniając smak wina w ustach z aromatycznym eliksirem wódki w jego. Za każdym razem, gdy ich usta się rozchyliły, wydyszały magiczne słowa. – Pieprz mnie. O Boże, pieprz mnie dobrze.
Mmm – zemdlała Carie. – Pieprz się. Mmm, pieprz się – warknął Wasilij. Przeniósł ją przez salon, przewracając jej stolik do kawy i popychając ją do przeciwległej ściany. Carie sapnęła, w końcu uciekając przed pocałunkiem, gdy jej plecy uderzyły o ścianę.
Przyszpilona tam, nadal go ściskała i wciskała mu krocze, gdy desperacko pracował, by jedną ręką odpiąć pas. "Mmm, pieprz mnie, kochanie", zamruczała, gdy pokrywali się rozmazanymi, niechlujnymi pocałunkami. Jej krocze mrowiło. "Pieprz mnie". Każda wypowiedź bomby atomowej podnosiła jego pośpiech.
Czuła, jak jego muskularna sylwetka praktycznie drży, gdy przycisnął swoje ciało do jej. Gdy jego ciężki skórzany pasek przygniatał dżinsy do jego stóp, gruby czubek jego długiego penisa wbijał się ponad pasek jego bokserek, szturchając ze złością jej brzuch. Carie zdołała użyć swoich ud i dłoni, aby zepchnąć jego bieliznę na tyle, aby w pełni uwolnić jego chropowaty wałek mięśni. W tym samym czasie straciła kolejną parę majtek, gdy silna ręka Wasilija zerwała koronkę z jej skóry. W pewnym momencie będzie musiała zacząć go za to pobierać.
"Uh! Kurwa!" obaj chrząkali jednocześnie, gdy wpadł na nią, odrzucając głowy do tyłu. Pomijając wszelkie formalności, wcisnęli nitro i ruszyli na to mocno i szybko. Wasilij wykręcił biodra i wygiął pośladki, napełniając Carie szybkimi, mocnymi pociągnięciami swojego długiego, pulsującego penisa. Spotykała jego ruchy z uwodzicielskimi ruchami brzucha, przygniatając swoje krocze do jego za każdym razem, gdy pchnął do przodu.
Gruchała i jęczała, delektując się tym zaciekłym i pobłażliwym starciem. Była pewna, że wepchnąłby ją przez płytę gipsowo-kartonową, gdyby była choć trochę bardziej słaba. Kiedy odciągnął ją od ściany i zaniósł na środek jej salonu, skorzystała z okazji, by zdjąć mu koszulę, a następnie odrzucić swój top. Mokre usta Wasilija odnalazły jej jędrne, brązowe sutki, ssały mocno każdy z nich i rozciągały jej małą pierś ostrymi szarpnięciami swojej muskularnej dłoni, gdy opuszczał ją na podłogę. Carie zsunęła się z niego.
Kiedy ukląkł na jej dywanie, skuliła się, by bliżej przyjrzeć się jego sztywnemu, długiemu kutasowi. Zachichotała, patrząc na niego, gdy chwyciła jego długość. – Jesteś takim niegrzecznym draniem – powiedziała. Jego palce wplątały się w jej czarne włosy, gdy łapczywie zanurzyła w nim usta. Jego czubek uderzył wielokrotnie w jej gardło, gdy kiwała głową, a potem wymachiwała językiem w ustach, przyciskając go do wewnętrznych policzków.
Szybko na przemian ssała go i chwytała jego kutasa dłonią, przesuwając ślinę miękką dłonią w górę i w dół z jego czubka do jego jąder. – Och, kurwa – odetchnął głęboko Wasilij. Carie musiała ukryć jej ostry, zębaty uśmiech zadowolenia. Sztywny palec wsunął się między jej pośladki, penetrując fałdę odbytu. Wydała stłumiony skowyt, jej usta pełne były kutasa Wasilija, ale wkrótce wykrzywiły się i wiły uwodzicielsko przy szorstkim i śmiałym palcowaniu, nucąc jej przyjemność.
Dysząc ciężko i warcząc jak zwierzęta, popychali się i popychali w inne pozycje. Nagle Carie znalazła się na plecach, uniesiona na szyi i ramionach, z wyciągniętymi ramionami i biodrami uniesionymi w powietrze. Wasilij przykucnął nad nią na jednym kolanie, pochylając się do przodu i krzyżując nogi. Jego kutas miał wyraźne przejście i wbił się w nią z góry ostrym pchnięciem. "Och… kurwa!" Carie wrzasnęła warczącym jękiem, zaciskając oczy i ściskając brwi.
Trzymając ją za udo, Wasilij wbijał się w jej pełny, szybki otwór, usztywniając jej nogi swoimi silnymi ramionami i odrzucając głowę do tyłu przy każdym uderzeniu, aby uzyskać pełny efekt. Mógł prawdopodobnie wywiercić dziurę w betonie po drodze. Carie dyszała i jęczała głośno, powietrze wypychało jej płuca z każdym pchnięciem nabrzmiałego trzonu Wasilija. Mimo to, jakoś podczas wyczerpującej sesji, na jej ustach pojawił się niezaprzeczalny uśmiech. Nie tylko czuła się tak cholernie dobrze, ale myśl o tym, jak ta dwójka skończyła w ten sposób, nie mogła uciec jej mózgowi.
To było śmieszne. „Ach, cholera! Ach, kurwa!” Wasilij sapnął, niszcząc swoje mięśnie, by rozkoszować się zmysłową dziurą Carie z zakręconymi grindami i pchnięciami młota pneumatycznego. Dobry Boże, to było tak, jakby walił w karnawałową próbę wytrzymałości, pomyślała Carie. Praktycznie zapaliła się i nagrodziła go wyraźnym „Kurwa!” za każdym razem, gdy dzwonił jej dzwonkiem.
Potem nagle zamarł, cale jego penisa wciąż były w niej. Carie zamrugał. Zwilżyła usta, przełknęła i sapnęła, "C… Co to jest? Dlaczego…?". Nie patrzył na nią w dół, ale raczej jego oczy patrzyły w górę i przed siebie.
Podążyła za jego spojrzeniem, wyginając szyję i odchylając głowę do tyłu. Ona też zamarła. "Oh cześć.". Patrząc do góry nogami z podłogi, Carie widziała w otwartych drzwiach panią Cooper stojącą tam w nocnej koszuli i kapciach, od niechcenia głaszczącą swojego kota. Oddychając ciężko, Carie spojrzała na Wasilija, jego pot kapał na jej nagie ciało, a potem z powrotem na sąsiadkę z sąsiedztwa.
Nie mogła się powstrzymać od uśmiechu zakłopotanego. „Uch…”. Pani Cooper przechyliła głowę i uśmiechnęła się porozumiewawczo.
Bez słowa sięgnęła po klamkę i powoli zamknęła drzwi Carie. – Takie zajęte, zajęte myszy – wślizgnęła się, zanim drzwi się zamknęły. – Myszy? – powiedział Wasilij, marszcząc brwi. Carie zmrużyła oczy, myśląc przez milisekundę.
Pieprzyć to. Nie chciała zawracać sobie głowy wyjaśnianiem. Objęła Wasilija nogami i zablokowała kostki na jego plecach, tuż nad jego dużym tyłkiem. Potem szarpnęła się mocno i pociągnęła go w dół swoimi zakrytymi skarpetkami nogami, aż jego chropowata sylwetka zdusiła jej gibkie ciało.
Jej pięty wbiły się w jego plecy, ponownie pobudzając go do działania, a po kilku sekundach wrócili do tego, waląc z szaleńczym entuzjazmem. Zaciśnięte usta, Carie witała każde kołysanie, sztywne pchnięcie bioder Wasilija stłumionym, rozpaczliwym westchnieniem gorącego oddechu w jego rozdziawionych ustach. Podrapała paznokciami jego plecy, ramiona i ramiona, pozostawiając głębokie czerwone rysy na jego skórze, wyciągając z bólu jęki wielkiego mężczyzny nad nią.
Jego kutas pulsował głęboko w niej, a ona jęknęła, że potrzebuje więcej. Zamienili pozycje, Carie wspiął się na jego tors i odepchnął go tak mocno, że uderzył głową o podłogę. Dzięki Bogu za dywanik.
Ignorując grymas bólu na jego twarzy, posadziła się na jego wyprostowanym trzonie, wkręcając go głęboko w mokrą, ciasną dziurkę jedwabistym ruchem bioder. Odgarnęła swoje długie, sobolowe włosy i jęknęła w kierunku sufitu: „Umm! Kurwa, kochanie!”. Dwie szorstkie, męskie dłonie zacisnęły się na jej lśniących piersiach, gdy z zapałem ujeżdżała swojego wielkiego jelenia. Jego kutas poruszył się w niej, badając ją głęboko, gdy wysunął biodra w górę, by spotkać się z nią z ostrym uderzeniem gorącego ciała.
"Jak dobry jestem?" – powiedziała Carie bezmyślnym uśmieszkiem, jej ruchy były nieubłagane. Wasilij odpowiedział szyderczo. – Tak dobrze – jęknął.
„Jestem cholernie dobry!” powiedziała. "Tak… kurwa… dobrze!" odpowiedział, rzucając biodrami jak bronco. Carie parsknęła śmiechem pośród brutalnych jęków pożądania. "Tak cholernie dobrze!" – zadzwoniła, naśladując jego twardy akcent.
Upadła na niego, zamykając jego usta swoimi. "Tak cholernie dobrze… mmm!". Frustracja i irytacja ostatnich kilku dni nadal była wyzwalana przez potok niechlujnego, nieobliczalnego seksu. Wasilij rzucił drobne ciało Carie na kanapę, gdzie posmarował językiem jej różowe wargi cipki, po czym wznowił swoje nieubłagane, zuchwałe pchnięcia, z jej kostkami przy uszach. Ochrzcili stół jadalny Carie na pieska, dopóki dźwięk jednej z drewnianych nóżek nie skłonił się do przejścia do mocniejszego blatu śniadaniowego.
Ledwo dotarli do jej sypialni, ale wylądowali przed prawdziwym łóżkiem iz powrotem na podłodze. W jakiś sposób udało im się ściągnąć prześcieradła, gdy tarzały się, zmieniając pozycje w szalonym tempie, cały czas łącząc swoje nieustanne jęki i jęki z seksualnym wyzwalaczem: „kurwa”. W końcu skończyli z Wasilijem klęczącym i Carie na kolanach, z nogami miażdżącymi jego tors. Ich ciała były zespawane ze sobą przez pot i pożądanie, zaciśnięte ramiona, zamknięte usta, wykrzywione języki.
Pieprzyli się z rosnącą desperacją, gdy pędzili ku szczytowi swojej ekstazy. Carie kołysała brzuchem w naelektryzowanym rytmie, ocierając się o niego i rozgniatając krocze, pochłaniając każdą odrobinę przyjemności, jaką mogła z jego grubego, pulsującego kutasa poruszającego się głęboko w jej wnętrzu. Kilka minut później jej palce wbiły się głęboko w skórę Wasilija i wszystkie mięśnie jej przegrzanego ciała napięły się. Jej jęki wyostrzyły się i przyśpieszyły, aż w usta Wasilija wyrwało się ospałym jękiem: „Och! Uch!”.
Wypłynęła z niej żądza wilgoci, pokrywając jego sztywny trzon, wciąż głęboko w niej wbijany. Zadrżała i zadrżała, odsuwając się od jego ust i przyciskając czoło do jego. Opróżniła płuca z drżącym jękiem: „O Boże.
O kurwa. O cholerny Boże”. Jej ciało spięło się w nieskończonym uwalnianiu. Niemal natychmiast głowa Wasilija cofnęła się.
Napięcie w żyłach na jego szyi i promiennej, czerwonej twarzy świadczyło o tym, że znacznie przekroczył granicę wytrzymałości. Jego jęk wyszedł prawie jak ryk. "Ach!" – wrzasnął, grzechotając lampami na suficie. Zacisnął zęby na dolnej wardze, po czym zabrzmiał dźwięcznym, wściekłym „Kurwa!”.
Carie chwyciła go, jej zęby wbiły się w jego ramię, gdy wstrząsnął silnym wybuchem swojej gęstej spermy głęboko w jej wnętrzu. Poczuła, jak jego wyrzeźbione, solidne mięśnie napinają się i podskakują, gdy dalej wyrzucał swoją odwagę, aż wylewała się z niej i pokrywała podstawę jego obolałego penisa. Oboje oddając się resztkowej żądzy swojego szczytowania, otarli się ustami, wzdłuż policzków i szyi, chlupiąc śliskie, lśniące ciało i skubiąc sutki. W końcu opadli na łóżko, zwijając się w gnieździe zmiętych u jego stóp prześcieradeł. Wypalił się z nich ogień i alkohol.
Wtulona w zakamarki jego długich, dużych ramion, Carie bezmyślnie przeciągała palcami po wyrzeźbionym brzuchu Wasilija. Uśmiechnęła się krzywo do siebie, gdy poskładała w całość wszystkie głupie chwile z ostatnich kilku dni, które dotarły do głowy po tym wybuchowym spotkaniu w jej mieszkaniu. To był naprawdę głupi sitcom, który ożył. Zachichotała cicho, akceptując to i pozwalając mu odejść.
Ta hojna oferta hałaśliwego seksu wystarczyłaby na jakiś czas, by zawrzeć rozejm między Apartamentami Siódmymi i Ósmymi, pomyślała. Była tylko jedna rzecz…. Odchyliła się i dźgnęła Wasilija palcami w pierś. "Hej!". "Au," mruknął wielki mężczyzna, żałośnie udając ból.
Zmarszczył na nią swoje krzaczaste, brązowe brwi. "Co?". Carie spojrzała na niego.
"Więc czym do cholery jest 'skarpeta'?". Oczy Wasilija zwęziły się i zacisnął usta, gdy jego proces myślowy ożył. "Masz na myśli Pakuka?". "Tak. Pat'-sock." "Dlaczego?".
„Ty i twój okaz siostry nazywaliście mnie tak kilka razy”, powiedziała. Wasilij potrząsnął głową i wzruszył ramionami. "Yana powiedziała, że nie wyglądasz jak szczur." Carie zmarszczyła brwi, zmieszana.
- Cóż, to miłe. Ale dlaczego miałaby… czekać? - powiedziała, robiąc przerwę, by szybko odtworzyć wydarzenia od początku. „Kto do diabła nazwał mnie szczurem?”. Rozejm rozwiązany.
-0 Eric siedział na ławce treningowej, regenerując się po intensywnej sesji treningowej ze swoim nowym osobistym trenerem. Wycierając się ręcznikiem, rozejrzał się po przestronnej piwnicy, podziwiając, jak dobrze została zaprojektowana, zupełnie jak prawdziwy profesjonalny obiekt. Remont prywatnego domu, który wysiedlił właściciela na kilka dni, był tego wart. Wstał i spojrzał w pełne lustra. Jego długie mięśnie wyglądały na napięte i lśniły od potu.
Musiał przyznać, że choć trening był intensywny, czuł się ożywiony. Dobrym pomysłem było zatrudnienie trenera personalnego. Pił głęboko z butelki wody, czekając, aż trener wróci z góry. Po kilku minutach usłyszał, jak schodzi po schodach. „Hej, chciałem jeszcze raz powiedzieć, że to był naprawdę świetny trening, Yana” – powiedział.
Kiedy się odwrócił, zza rogu wyszła siostra Wasilija. Eric zamarł na widok posągowej blondynki stojącej przed nim, ubranej w czerwony, przezroczysty peniuar w kwiaty. Było oczywiste, że nie miała niczego pod spodem, kształt i tony jej super ciasnego ciała były praktycznie dostępne do delektowania się.
Przybrała pozę na szpiczastych obcasach – jakby nie była już wysoką i imponującą postacią – odrzuciła na bok kaskadę lnianych włosów i rzuciła mu kuszące spojrzenie. Oblizując usta, zapytała: „Kto powiedział, że trening się skończył?”. Butelka wyślizgnęła się z rąk Erica, a woda rozprysnęła się na podłogę wokół jego stóp. "Och… kurwa". Jego rodzice zamierzali go zabić….
W świecie, w którym Internet jest przepełniony dobrze wyposażonymi męskimi gwiazdami porno, które potrafią się pieprzyć przez wiele godzin, a kobiety na całym świecie oczekują orgazmu…
kontyntynuj Humor historia seksuGdzie można znaleźć przyprawę na całe życie?…
🕑 33 minuty Humor Historie 👁 3,833Jeśli czytasz go w innym miejscu, został skradziony. Legenda utrwala mityczną bajkę, która przedstawia bezczelnego piernika, który był magicznie animowany i który spędził życie, uciekając…
kontyntynuj Humor historia seksuTo był dla mnie typowy dzień, przynoszący radość światu.…
🕑 6 minuty Humor Historie 👁 3,084Gdy szedłem w kierunku kawiarni, poczułem powiew wiatru, który podmuchał moją krótką, zwiewną spódnicę, czując się zdenerwowany, cały czujny. Czułam się dobrze na mojej nagiej cipce.…
kontyntynuj Humor historia seksu