Zagubieni w lesie Ch. 0.

★★★★★ (< 5)

Lasy są piękne, ciemne i głębokie.…

🕑 43 minuty minuty Historie miłosne Historie

„Willow Oakton przewróciła w myślach oczami, zanim zwróciła swoją uwagę na mówcę. Holly Stone była gospodarzem klubu książki w tym miesiącu, więc miała głos. Zawsze, gdy Holly miała„ okazję wolontariatu ”do dyskusji, zwykle kończyło się to wszyscy pozostali wolontariusze pod nadzorem Holly.

„O co chodzi tym razem, Holly?" To było od Ivy Blackwood. Mrugnęła porozumiewawczo do Willow. „Nie będę znowu zabierać porzuconych psów na spacery. Zniszczyłem moje buty. Willow zakryła usta, by ukryć uśmiech, i zobaczyła, jak kilka innych robiło to samo.

Kilka kobiet spojrzało na Ivy z lekką dezaprobatą. „W porządku.” Holly siedziała z wyprostowanymi plecami, kolanami złączonymi i nogami pochylonymi w bok. z rękami na kolanach.

Jej blond włosy były skręcone do góry i do tyłu, tak że żaden kosmyk nie uciekł, styl podkreślał jej wysokie kości policzkowe. Willow przypomniała sobie świetną nauczycielkę gotową do wykładania swoim uczniom. „Więc wiesz, że jest Dzień Ziemi w kilka tygodni, prawda? ”Po pokoju przytakuje.„ Przyjaciel mojego brata jest strażnikiem parku i szukają ludzi, którzy pomogą posprzątać park.

”„ Jak na razie brzmi dobrze, ”powiedziała Ivy i były pochwalając pomruki innych członków klubu książki. „Jaki jest haczyk?” Willow prawie podskoczyła na swoim miejscu; nie miała zamiaru mówić tego głośno, ale nauczyła się uważać na Holly i tego typu plany. Willow's zielone oczy rozejrzały się po pokoju i zobaczyła kilka osób czekających na odpowiedź Holly. „Nie ma żadnego haczyka, Willow.” Holly gav Zanim przejdziesz dalej, rzuciłem jej złowrogie spojrzenie. „Będzie ośmiu strażników parku i podzielą wszystkich na cztery grupy.

Zabiorą nas do różnych części parku, gdzie będziemy zbierać śmieci i tym podobne. To będzie dwudniowa wycieczka na kemping piżamowa impreza na świeżym powietrzu! ” Holly rozpromieniła się pod koniec swojej krótkiej przemowy. To wywołało szum podniecenia i ciekawości. Holly wyjaśniła, w jaki sposób oprócz podstawowych wskazówek dotyczących utrzymania parku w czystości, strażnicy poinstruowali wszystkich na kempingu, od rozstawiania namiotów i ognisk, po gotowanie i porządkowanie terenu po zakończeniu. - Później przekażę formularz, więc zapisz swoje nazwisko, jeśli jesteś zainteresowany - powiedziała Holly, gdy głosy ucichły.

„A teraz przejdźmy do książki!” Willow zastanawiała się nad wysiłkiem wolontariuszy, gdy przeszli do dyskusji na temat wyboru klubu książki. Nie była tym zainteresowana, to była jakaś przygnębiająca historia rodzinna, do której musiała się zmusić, więc nie miała nic przeciwko temu, żeby wszyscy inni o tym mówili. Wtrąciła się, gdy zadała bezpośrednie pytanie, mówiąc, że chociaż książka była dobrze napisana, była bezlitosnym przygnębieniem i nie była dla niej.

Zobaczyła, jak Holly pociąga nosem z pogardą. Chyba powinienem był być bardziej taktowny, odkąd wybrała książkę. Willow wzruszyła w myślach ramionami; nie podobało jej się to i nie miała ochoty szukać tych dwuznacznych komentarzy, które mogłyby skłonić kogoś do myślenia, że ​​tak.

Po dyskusji o książce Holly podała gazetę, a Willow dołączyła do kilku innych, dodając do listy swoje imię i nazwisko, numer telefonu komórkowego i adres e-mail. Kemping nie był jej zwykłym pomysłem na weekendowy wypad, ale zrobienie czegoś nowego mogłoby być zabawne, zdecydowała. Pożegnała się, złapała kurtkę i czekała na Ivy przy drzwiach. „Boże, cieszę się, że to koniec”. Ivy odrzuciła kręcone brązowe włosy z twarzy, kiedy wsiadała do samochodu.

„Ta książka była najnudniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek czytałem”. Willow zaśmiała się. „Cieszę się, że nie tylko ja tak uważam”. - Ale sprawa z Dniem Ziemi brzmi fajnie. Kiedy byłem młodszy, często jeździłem na kempingi.

Mama i tata wrzucali nas wszystkich do kampera i jechaliśmy. Ivy uśmiechnęła się, widząc wspomnienia. "Nie ja." Willow pokręciła głową. „Pomysł mojej mamy, żeby go zburzyć, to hotel z mniej niż czterema gwiazdkami, a mój tata nie może rozpalić zapałek, a tym bardziej ogniska”.

Oboje zachichotali. - Mimo wszystko - ciągnęła Willow - rozumiem, co do cholery? To tylko dwie noce i może być fajnie. Przeczesała dłonią faliste ciemnoblond włosy.

„To znaczy, wiem, że nie mogę się doczekać odwiedzania nowych miejsc, ale nie mogę tego wiecznie unikać. Muszę próbować nowych rzeczy”. - Ja też, a jeśli jedną z tych nowych rzeczy jest jeden ze strażników parku Yum! Ivy błysnęła uśmiechem.

"Ivy, jesteś niepoprawny." "Nie, jestem nienasycony." "Okej, możesz tam się zatrzymać." Willow pokręciła głową z uśmiechem. - Och, daj spokój, Willow, też tak myślisz. "Ja robię?" - Nie wiesz, kim jest przyjaciel Holly? "Czy powinienem?" Ivy przesadnie przewróciła oczami. - Pamiętasz Claya Wildera? - Clay Wilder? Willow zmarszczyła brwi.

Imię było znajome, ale trudno jej było dopasować do niego twarz. "Nie jestem pewny." - Musisz o nim pamiętać. Głos Ivy był pełen niedowierzania. - Daj spokój, na imprezie Czwartego Lipca, którą Holly miała w zeszłym roku? Facet w niebieskich spodenkach? „Blue oh”. Willow przełknęła suchość w gardle.

- Och, um. Tak, pamiętam. Clay.

Jak mogła o nim zapomnieć? W oczach Willow miał prawie sześć stóp doskonałości. Spotkali się, kiedy Willow potknęła się i wrzuciła ich oboje do basenu. Nigdy nie była tak zawstydzona. Był w porządku, śmiał się z całej sprawy, kiedy zdał sobie sprawę, że to wypadek i żartował, że zaoszczędziło mu to kłopotów z podjęciem decyzji, czy wrócić do wody.

- Wiedziałem, że to zrobisz. Ivy skręciła w ulicę Willow. - Trudno o nim zapomnieć. "Mmmm." Przy odrobinie szczęścia, pomyślała Willow, Clay zupełnie o niej zapomniał.

„Proszę bardzo. Kwiaty wyglądają wspaniale, Willow. Chciałbym mieć z nimi kontakt. Wszystko mówi:„ Wiosna jest tutaj! Bądź szczęśliwy! ”” Ivy spojrzała na ścieżkę kolorowych kwiatów, która prowadziła do drzwi Willow.

Były nasturcje, petunie i hiacynty tworzące jasną linię aż do werandy. Więcej rosło w skrzynkach z roślinami, które wisiały na poręczy werandy, a na drzwiach wisiał ładny zielony wieniec. - Dzięki. To zabawne. Jeśli chcesz, pomogę ci ustawić trochę u ciebie, po prostu do mnie zadzwoń.

- Nie, mam zbyt wiele współczucia dla kwiatów, żeby je mi podporządkować. Ivy mrugnęła. - Po prostu pożyczę od ciebie, kiedy będę potrzebować pomocy. - Żaden problem.

Dzięki za podwiezienie. Willow wyszła i zamknęła drzwi, po czym pomachała, gdy Ivy się odsunęła. x-x-x-x Clay Wilder słuchał z wymuszoną cierpliwością, jak siostra jego najlepszego przyjaciela, Holly, trajkotała o rekrutacji ochotników na sprzątanie Dnia Ziemi.

- Okej, Holly. Tak, brzmi świetnie. Daj mi ostatnią listę, kiedy będziesz mógł, a ja ci przyniosę listę rzeczy, które każdy powinien przynieść. Dobrze.

Pozdrów ode mnie swoich rodziców i Asha. Do widzenia. Odłożył telefon i potarł twarz. "Hej, Wilder!" Clay odwrócił się na dźwięk swojego imienia.

"Co?" Do biura wszedł Adam Fossey. "Co chcesz na lunch?" „Butelka Excedrinu”. Clay oparł łokcie na biurku i potarł skronie.

„Mój Boże, ta kobieta może trwać wiecznie bez oddychania”. „Niektórzy faceci uznaliby to za atut”. - Byłoby, gdyby nie mówiła w tym samym czasie. Clay milczał przez chwilę, po czym podniósł głowę z uśmiechem, który wzbudził podejrzenia Adama.

- A ona zbiera ochotników na Dzień Ziemi. - Dlaczego mówisz, że to zła rzecz? Wciąż ostrożny Adam odłożył kapelusz i podszedł po kawę. - Ponieważ będziesz wędrować z kobietami w butach Prady, zastanawiając się, gdzie mogą dostać kieliszek dobrego wina.

Uśmiechnął się do swojego przyjaciela. Adam jęknął. - Och, daj spokój, stary.

Powiedz mi, że żartujesz. - Przeważnie. Przesadzam. Holly nigdy nie wydawała mi się typem obozowicza, ale mogę się mylić.

A ona i pozostali zgłaszają się na ochotnika, a my udzielimy im wielu informacji. Będą wiedzieć, co oni wchodzisz. " Clay poczuł się lekko wiwatowany swoim rozumowaniem.

"Nie wiem." Adam usiadł i zmarszczył brwi, patrząc na swoją kawę. „Wiele z tych, którzy czynią dobro, lubi myśleć, że„ nawiązują kontakt z ziemią ”, wiesz? Analiza rzeczywistości zwykle nie przebiega dobrze”. „Nie wyprzedzajmy siebie. Wiele osób wycofuje się z tych rzeczy w ostatniej chwili i naprawdę nie sądzę, aby ktokolwiek, kto martwi się zniszczeniem butów, zapisałby się w pierwszej kolejności. ”Clay westchnął i wstał na własną kawę, mając nadzieję, że kofeina będzie gonić ból głowy zniknie.

”Wyślę listę zapasów. To wyeliminuje każdego, kto nie mówi poważnie. ”„ To prawda, prawda. ”Adam przesunął dłonią po krótko przyciętych brązowych włosach.„ Więc jak tam jest? Jak dotąd z wszystkimi obozowiczami wszystko w porządku? Clay usiadł i pociągnął łyk kawy, krzywiąc się na mocny smak.

„O tak.” Adam wzruszył ramionami i ziewnął. „Niewielu tam, a wszyscy wydają się być starymi rękami . Ludzie, którzy naprawdę lubią biwaki, wiesz? I są w tym sprytni. - To ulga.

- Clay skupił się na swojej kawie i miał nadzieję, że przyjaciele Holly są w połowie tak sprytni jak obozowicze, których mieli teraz w parku. Xxxx Willow przestudiowała listę, którą Holly wysłała e-mailem. Nic zbyt egzotyczne, pomyślała lub drogie.

Wszystkie rozsądne materiały na krótką wycieczkę na kemping. Niektóre rzeczy prawdopodobnie miała w domu, inne musiałaby kupić, ale to było w porządku. Cieszyła się, że wybrała do butów trekkingowych w zeszłym roku; nie używała ich zbyt często, ale przynajmniej nie musiałaby kłaść się na nową parę.

„Dobra, zobaczmy.” Willow wyjęła kawałek papieru. „Śpiwór. ..Mogę pożyczyć brata. I czy nie kupił namiotu w zeszłym roku? Muszę kupić środek odstraszający owady i balsam do opalania. Mam butelkę wody… - mruknęła do siebie, porównując listę na ekranie ze swoją mentalną listą rzeczy, które miała pod ręką.

Potrzeba było trzech dzwonków, zanim usłyszała telefon. „Halo?” „Cześć, Wierzba. To Ivy. ”„ Och, hej. Jak się masz? ”„ Dobrze.

Właśnie przeglądałem listę zaopatrzenia. Willow zaśmiała się. - Ja też. Wspaniałe umysły, co? ”„ Zależy.

Czy twój wspaniały umysł myślał o wyprawie na zakupy? ”„ Pewnie w niektórych sprawach. Myślę, że resztę pożyczy mi mój brat. Chcesz spróbować naszych sił na zakupach? ”„ Jasne. ”Ivy brzmiała na zdeterminowaną i entuzjastyczną.„ A jeśli uda mi się załatwić mi przystojnego sprzedawcę, który zademonstruje jego, hm, sprzęt, to tym lepiej.

”„ Ivy! „Willow pękła.” Jesteś okropny. ”„ Nienasycony, ”poprawiła Ivy.„ Myślałam, że omówiliśmy to. ”„ Cokolwiek. Co powiesz, że pójdziemy do Cabela's? Mają wszystko, czego moglibyśmy potrzebować do biwakowania.

Nawet jeśli tam nie kupujemy rzeczy, prawdopodobnie otrzymamy pomysły i rekomendacje. ”„ Brzmi świetnie. Ja poprowadzę; odebrać cię za godzinę? ”„ No pewnie.

Dzięki, Ivy. ”„ Nie ma problemu. Zrobię też dla ciebie kromkę sprzedawcy. ”„ Ojej, dzięki. ”Willow potrząsnęła głową, ale uśmiechnęła się, gdy się rozłączyli.

Cieszyła się, że Ivy jedzie; to uczyniłoby podróż bardziej zabawną. Jej następna telefon był skierowany do jej brata, który rzeczywiście miał śpiwór i namiot dla dwóch osób i był szczęśliwy, że jej je pożyczył, a także obiecał, że udzieli jej kilku wskazówek, jak go rozstawić, kiedy przyjdzie po niego. Zadowolona Willow odłożyła słuchawkę.

Może ona i Ivy mogłyby dzielić namiot, pomyślała, a potem zdała sobie sprawę, że nie ma gwarancji, że będą w tej samej grupie. Zastanawiała się, czy będzie jakiś system kumpli i miała taką nadzieję. Jej jedyny strach nie miał nic wspólnego z robakami, pożarami czy czymś w tym rodzaju. Willow westchnęła, idąc po drinka.

Naprawdę powinnaś przejść przez to, upomniała samą siebie. Wszystko w porządku. Nie byłeś nawet zagubiony, po prostu przestraszony. A mama i tata znaleźli cię w ciągu godziny. Próba odepchnięcia myśli nie pomogła, a jej nastrój zaczął się pogarszać, więc zdecydowała się sprawdzić swoje kwiaty, zanim pojawi się Ivy.

Praca z jasnymi kwiatami zawsze ją rozweselała. Zmusiła się do skupienia się na odchwaszczaniu, a nie na tym, jak bardzo się bała, kiedy przyjaciele zaprowadzili ją do lasu i wyszli, gdy była zajęta obserwowaniem rodziny królików. Zanim przyjechała Ivy, Willow zdołała wyrzucić większość z głowy. To głupie, powiedziała sobie. Mieli być w grupach i na miłość boską, to był Dzień Ziemi, aby posprzątać park, a nie survivalowy weekend w lesie deszczowym.

„Naprawdę nie mogę się doczekać” - powiedziała Ivy, prowadząc. - Na początku byłem trochę niepewny, wiesz, jak Holly może radzić sobie z jej wolontariatem, ale sprawdziłem park i wszystko, a to może być świetne. Skrzywiła się. - Jednak trochę przygnębiające jest czytanie, jak ludzie zaśmiecają w parku i ile jest śmieci. To znaczy, Boże, czy tak trudno jest zabrać ze sobą worek na śmieci? „Myślę, że to powinno być zabawne” - powiedziała Willow.

„Dawno nie miałem okazji uciec od wszystkiego. Wiem, że to tylko krótka podróż, ale myślę, że miło będzie być z dala od hałasu i wszystkiego innego”. - Poradzili zabrać telefon komórkowy w nagłych wypadkach, ale jestem z tobą. Ivy skinęła głową.

„Czasami nie mogę uwierzyć, że cały czas przechodzę od ekranu do ekranu. Wiesz, komputer w pracy, iPhone na przerwie, komputer w domu, a potem telewizja…” „Tak, ja też” - zgodziła się Willow. „Próbowałem zmusić się do pozostawania poza komputerem przez co najmniej godzinę dziennie.

Po prostu po to, aby czytać książkę lub słuchać muzyki bez tak wielu rozpraszaczy”. „Nie zrozumcie mnie źle, nie chcę wyjeżdżać z ziemi” - powiedziała Ivy, parkując samochód. „Ale czasami zapominasz, że jest tam wiele pięknych rzeczy”. "Jest." Willow wysiadła z samochodu i przeciągnęła się. - I nie zaszkodziłoby nam, gdybyśmy upiększyli trochę śmieci.

"To jest duch." Ivy podeszła i zarzuciła ramię na ramiona Willow. "Chodź, chodźmy po koc elektryczny." Willow zaśmiała się. „Gdzie byś to podłączył?” "Przedłużacz." "Niby porażka celu, Ivy." "Do diabła z tym, chcę być ciepły." Willow znów się roześmiała, kiedy weszli do sklepu, jej zmartwienia znikały.

Z Ivy w pobliżu podróż z pewnością była zabawna. x-x-x-x "Och, teraz muszę tego potrzebować!" Holly uśmiechnęła się i wyciągnęła pudełko w stronę Claya, który powstrzymał się od ostrej odpowiedzi. - Holly, to do patroszenia ryb. Nie sądzę, żebyśmy łowili ryby. Sprawił, że jego głos był neutralny, ponieważ wiedział, że delikatność nie wchodzi w rachubę.

Jak pozwoliłem jej bratu namówić mnie do tego? Ash zamierzał mu to winić i dużo mu to winien. "Och, obrzydliwe!" Holly prawie odrzuciła go z powrotem na półkę. „Dlaczego nie pozwolisz mi pokazać najlepszych opcji, których potrzebujesz?” Clay próbował przejąć kontrolę nad wyprawą na zakupy. Myślał, że Holly pozwoli mu prowadzić, ale wyglądało na to, że jeśli chodzi o jakiekolwiek zakupy, Holly stawia siebie na czele.

Odezwał się ponownie, kiedy zaczęła protestować. - Holly, proszę. Zajmuję się tym. Będziesz się tym bardziej cieszyć, jeśli będziesz mieć odpowiedni sprzęt. Ja tylko przedstawię sugestie; ostateczna decyzja będzie należeć do ciebie.

"Cokolwiek powiesz." Holly zatrzepotała rzęsami, a Clay skulił się. Holly była w porządku, ale nie sądził, że mają ze sobą jedną wspólną cechę. Żałował, że nie przestała flirtować, i zastanawiał się, jak jej ładnie powiedzieć, że nie jest zainteresowany. Nie żeby dała znak, że rozważała taką możliwość. Clay poprowadził ją między nawami, wskazując, co jego zdaniem będzie najbardziej przydatne, i starając się powstrzymać Holly przed nadmiernymi wydatkami.

Holly nie wydawała się tym zmartwiona, ale Clay nie widział sensu w jej przeznaczaniu pieniędzy na namiot, który zapewniłby bezpieczeństwo osobie na Antarktydzie, kiedy miała spędzać tylko dwie noce w parku stanowym wiosną. Udało mu się namówić ją do dwuosobowego namiotu z kilkoma ozdobami, średniej wielkości plecakiem i puchowym śpiworem. Była wiosna, ale noce wciąż były zimne, uznał Clay, więc była to dobra inwestycja. Miał takiego.

- Dobra, Holly, kupimy ci buty turystyczne. Clay pchnął wózek w prawo, celując w buty. "Cokolwiek powiesz." Ponownie się uśmiechnęła i położyła mu rękę na ramieniu, kiedy pchał wózek.

„A tutaj pomyślałem, że poradzę sobie tylko z tenisówkami”. „Trampki są w porządku, ale myślę, że będziesz wdzięczny za buty”. Clay policzył do dziesięciu, po czym kontynuował. „Na wszelki wypadek przywiózłbym trampki, ale buty będą miały lepszą przyczepność i sprawią, że stopy będą cieplejsze.

Wełniane skarpetki też by się przydały” - dodał. "O nie!" Holly wyglądała na skonsternowaną. „Jestem uczulony na wełnę!” Oczywiście, że jesteś. Clay skinął głową i zachował mdłą minę, chociaż krzyk frustracji walczył o ulgę. „Nie ma problemu.

Jest wiele opcji; po prostu wybierz coś ciepłego i zawsze możesz nakładać warstwy”. Skinęła głową i poszła dalej. Clay poprosiła rodziców o rozmowę i była na tyle rozproszona, że ​​kiedy ktoś na niego wpadł, potknął się, zanim odzyskał równowagę. "Oh tak mi przykro!" Kobieta, która się potknęła, próbowała się wyprostować, przez co Clay prawie znowu stracił równowagę.

Odruchowo zacisnął jedną rękę na półce, którą chwycił, a drugą wokół jej talii, a ona znieruchomiała. Clay wyprostował się, ale nie pozwolił jej odejść. Czuła się całkiem nieźle, musiał przyznać.

Potem sam siebie ukarał. "Wszystko w porządku?" „Tak… tak, dzięki”. Odsunęła się na bok, a on puścił rękę z ukłuciem żalu. Podniosła głowę i zaczęła mówić, a potem wściekle spała. Zanim Clay zdążył ją zapytać o cokolwiek innego, odezwała się Holly.

- Willow? Co ty tu robisz, u licha? Holly nie wyglądała na zadowoloną. Clay zignorował ją i zwrócił się do drugiej kobiety. - Naprawdę, wszystko w porządku? Powinienem był patrzeć, gdzie pchałem wózek. „Nie, nie, to moja wina”.

Była zdenerwowana i przeczesała dłonią włosy. „Nosiłem za dużo i coś zaczęło spadać, a potem nie wiem… Po prostu się potknąłem i…” „W porządku,” zapewnił ją. "Jestem Clay Wilder." Wyciągnął rękę.

- Och, jestem Willow. Oakton. Uścisnęli sobie ręce i spodobał mu się dotyk jej dłoni. - Clay, nie pamiętasz? Poznałeś Willow na imprezie zeszłego lata - powiedziała Holly.

"Zrobiłem?" Clay spojrzał na kobietę przed nim i próbował ją ustawić. Miała ciemnoblond włosy, a on dostrzegł zielone oczy i był pewien, że były to usta, które można było całować. Lubił swobodne dżinsy i koszule, które nosiła, które podkreślały jego krągłości. Mimo wszystko nie mógł sobie przypomnieć, czy ją widział. - Przepraszam - powiedział.

- Moja pamięć musi działać. Jesteś zbyt ładna, żeby o tym zapomnieć. Jęknął do siebie. Tak naprawdę tego nie powiedziałeś, prawda? Willow uśmiechnęła się i już miała coś powiedzieć, ale Holly znowu się włamała. - Wepchnęła cię do basenu, Clay.

Musisz o tym pamiętać. Holly skrzyżowała ramiona i spojrzała na Willow, po czym odwróciła się do Claya z nieśmiałym uśmiechem i położyła dłoń na jego ramieniu. - Chodź.

Muszę zdobyć te buty, pamiętasz? - Hej, Willow, co… och, cześć, Holly. Podeszła inna kobieta o ciemnych włosach i uśmiechu. Wyciągnęła rękę do Claya. - Cześć, jestem Ivy.

Nie jestem pewien, czy pamiętasz, ale spotkaliśmy się na przyjęciu Holly zeszłego lata. Clay, prawda? - Tak. Cześć, miło cię poznać.

Pamiętał Ivy i zastanawiał się, jak mógł zapomnieć o Willow. „Przygotowujemy się do wycieczki w parku na Dzień Ziemi. Nie masz nic przeciwko, jeśli zajmiemy się naszymi rzeczami? "Zapytała Ivy, po czym wyszczerzyła zęby.„ Równie dobrze można skorzystać z fachowej pomocy, póki możemy. "„ Jasne, nie ma problemu. "Clay zwrócił się do Willow.

Tak. "Odchrząknęła i wydawała się zebrać.„ Tak, nie mogę się doczekać, a Ivy ma rację. " Jeśli to nie jest zbyt duży kłopot, czy mógłbyś nam krótko wypowiedzieć się na temat tego, co mamy do tej pory? ”„ Uwielbiam. Holly, dlaczego nie pójdziesz do butów? Powiedz sprzedawcy, czego szukasz, i weź dwie lub trzy pary, a ja za minutę przyjdę, żeby im się przyjrzeć, dobrze? - Dobrze. - Holly zdołała spojrzeć na Willow wzrokiem, po czym odwróciła się i odeszła.

Muszę jej wybaczyć - powiedział przepraszająco Clay - ona jest po prostu… - Jest Holly - przerwała Ivy, mrugając. - Wiemy. - Clay zasugerował, żeby znaleźli miejsce z dala od drogi, żeby mógł pomóż im i zaprowadził ich w miejsce w pobliżu jednego z pokazów łowieckich. Clay był pod wrażeniem ich wyborów; pomyśleli, że Holly tego nie zrobiła lub nie zrobi.

Poradził im, aby pominęli kilka rzeczy, które uważał za niepotrzebne na tak krótką wycieczkę i dał kilka rekomendacji dotyczących przedmiotów, których jeszcze nie kupili. „Dzięki, Clay, to jest świetne.” Ivy skinęła głową z satysfakcją. „Hej, Willow, zaczekaj na mnie tutaj, dobrze? Potrzebuję toalety, a potem możemy coś zjeść. Cześć, Clay. Jeszcze raz dziękuję.

"Rzuciła się, nie czekając na odpowiedź. Clay milczał przez chwilę, nie wiedząc, co powiedzieć.„ Więc naprawdę doceniamy, że wszyscy przychodzicie do pomocy przy parku, "powiedział. bądź wielką pomocą. "Willow zaśmiała się." Naprawdę? Grupa początkujących wczasowiczów? Prawdopodobnie wyciągniesz nas z trującego bluszczu i powstrzymasz przed wywróceniem się o korzenie drzew. ”„ Oto sekret: Poison Ivy jest… ”Willow spojrzała na niego uważnie.„ Najlepszy czarny charakter Batmana wszechczasów.

”Clay Willow spojrzała na niego, po czym nie mogła powstrzymać śmiechu. „Zaufaj mi, znam Poison Ivy, oba typy. Mój brat bardzo się w niej podkochiwał, kiedy miał dwanaście lat, a ja przez jakiś raz przebiegłem i przez tydzień trzymałem to wszystko w lewej nodze.

To było okropne. ”Clay też się roześmiał, po czym powiedział:„ Poważnie, najlepszą rzeczą do zrobienia jest zakrycie nóg i wypatrywanie rośliny. Wiesz, jak to wygląda? Willow przyjęła uroczysty ton.

„Liście po trzy, niech tak będzie.” Clay uśmiechnął się. „Poradzisz sobie.” Niechętnie wychodzi, ale wiedział, że Holly musi być niecierpliwa. była zaskoczona, że ​​nie przyszła, żeby go odciągnąć z powrotem. Westchnął do siebie.

„Miło było cię znowu spotkać, Willow, ale lepiej wrócę do Holly.” „W porządku. Dzięki, naprawdę. To było bardzo pomocne.

Ivy i ja nie chcemy sprawiać żadnych kłopotów, więc to da nam świetną przewagę. ”Uśmiechnęła się do niego.„ W porządku. Do zobaczenia w Dzień Ziemi. ”„ Do zobaczenia ”. X-x-x-x Ivy powstrzymała się, dopóki nie znaleźli się w samochodzie.„ On cię lubi, ”powiedziała śpiewnym głosem.„ Co? O czym ty mówisz? Willow spojrzała na nią zdziwiona, zapinając pas.

„Willow, nie bądź gęsta. Nie wygląda to dobrze na tobie. ”Ivy wycofała samochód z miejsca i wyjechała z parkingu.” Clay, manekin.

On cię lubi. ”„ O Boże, proszę, nie przypominaj mi. ”Willow ukryła twarz w dłoniach.„ To było takie zawstydzające.

- Wepchnęła cię do basenu. Czy musiała to powiedzieć? - Wydawało się, że go to nie obchodzi. - Po prostu był miły. Willow wyjrzała przez okno.

Kiedy Holly to powiedziała, wróciło wspomnienie wpadnięcia na Claya na przyjęciu. W całym tym żywym, zawstydzającym szczególe, jak Willow poślizgnęła się na betonie wokół basenu w ziemi i nie mogła się wyprostować, upadła na Claya. Jak oboje wpadli w plątaninę do basenu, wzbijając ogromny plusk. Pojawiło się kilka innych wspomnień i przygryzła wargę.

Jak ramię Clay'a owinęło się wokół jej talii, tak jak to zrobił w sklepie, i jak czuł się tak samo ciepło i silnie, jak na przyjęciu. Pomyślała o tym, jak pomógł jej wyjść z basenu i jak musiała wyglądać jak utopiony szczur, jej ubranie było przemoczone i przylepione do ciała, włosy zwisały w postrzępionych mokrych ogonach. Musiała pożyczyć szlafrok, czekając, aż spróbuje jej ubranie, ponieważ nie zabrała ze sobą kostiumu kąpielowego. Przynajmniej dzisiaj nie potrzebowałam ręcznika, pomyślała.

Mimo to, na miłość boską, mężczyzna prawdopodobnie myślał, że ma problemy z równowagą ucha wewnętrznego. Ona i Ivy rozmawiały podczas jazdy, a Willow była wdzięczna Ivy porzuciła temat Clay Wilder. - Cóż, proszę bardzo. Dzięki, że przyszłaś, Willow.

Ivy podjechała do krawężnika. „Potrzebujesz pomocy we włożeniu rzeczy do środka?” - Nie, w porządku, dzięki. I dzięki za podwiezienie. Porozmawiamy później. - Okej.

Ustalimy szczegóły na piątek. Prawdopodobnie mogę prowadzić, jeśli chcesz. Ivy przeciągnęła się, gdy Willow wyładowywała swoje zakupy z bagażnika. - Jestem takim maniakiem kontroli.

Dlatego nigdy nie proszę cię, żebyś prowadził. - Nie ma problemu. Oszczędza mi benzynę - drażniła się Willow. "Do widzenia, Willow." Ivy posłała jej figlarny uśmiech.

- Pamiętaj, nigdy się nie mylę co do tych rzeczy. On cię lubi. Dwa razy zrzuciłeś go z nóg! - Och, Ivy, to okropne.

Willow jęknęła. "Proszę, nie przypominaj mi o tym." Jej przyjaciółka się zaśmiała. - Spokojnie, dzieciaku. Spokojnie. Willow pomachała i podeszła do domu.

Rozważała nadchodzącą podróż, wnosząc wszystko do domu, i zastanawiała się, czy będzie w grupie Claya. x-x-x-x Clay skinął głową pozostałym strażnikom, gdy wchodzili do pokoju. Był tam Adam, a także Sandy Audubon i Brooke Goodall. Podczas picia kawy rozmawiali o sporcie i usadowili się na krzesłach w pokoju, czekając na przybycie innych strażników. Pojawiło się czterech kolejnych mężczyzn, wzięło swoją kawę i usiadło.

"Okej, chłopaki." Clay przemówił i wszyscy zwrócili na niego swoją uwagę. „Jutro jest Dzień Ziemi i mamy ochotników przyjeżdżających do pomocy w sprzątaniu parku. Szefowie chcą, żeby wszystko przebiegło gładko”. "Tak, to się stanie." Brooke prychnęła, a pozostali uśmiechnęli się krzywo. "Wiem wiem." Clay podniósł rękę i usiedli.

- Mamy listę około pięćdziesięciu i myślę, że będzie kilka odwołań w ostatniej chwili. Więc każdy z nas powinien mieć około dziesięciu lub dwunastu osób w naszych grupach. - Zdają sobie sprawę, że nie ma jacuzzi, prawda? - zapytała Brooke, uśmiechając się. „Nie ma ekspresów do kawy?” Brooke była szorstkim typem chłopczycę, który wychował się na polowaniu i biwakowaniu.

"Chodź, Goodall." Clay uniósł brew, po czym uśmiechnął się w odpowiedzi. - Ma rację - powiedział Sandy. „Wiesz, zawsze jest kilku, którzy oczekują, że park będzie jak w domu, ale będzie miał więcej okien”. - Chłopaki, słuchajcie, znam kilku ludzi, którzy przyjeżdżają i są całkiem przyziemni. Clay parsknął, gdy jęknęli, słysząc kalambur.

- Nie będzie tak źle. Byli sprytni, jeśli chodzi o pakowanie i poprosili o radę, więc jeśli są przykładem, powinniśmy być w dobrej formie. "Fajne." Brooke wypiła kawę. - Coś jeszcze, Clay? Muszę zrobić patrol. Po tych słowach spotkanie się zakończyło i Clay wrócił do swojego biurka, aby rozpocząć papierkową robotę, która wydawała się nigdy nie kończyć.

Wypełnił formularze, a potem przypomniał sobie, że musi otrzymać formularze zrzeczenia się dla wolontariuszy. Nic tak nie mówi „dziękuję za pomoc”, jak proszenie ludzi, by nie pozywali, pomyślał z westchnieniem. Znalazł stos i włożył je do teczki, którą odłożył na następny dzień. Clay miał nadzieję, że nie był zbyt optymistyczny, mówiąc innym, że sądzi, że wolontariusze będą łatwi.

Opierał się na Willow, Ivy, Holly i Ashu, bracie Holly. Rozsądna próbka, zdecydował. Uśmiechnął się, kiedy jego myśli wróciły do ​​Willow. Wyglądała na tak zawstydzoną wzmianką o incydencie na basenie, ale on zapamiętał to inaczej. Na przyjęciu właśnie wyszedł z basenu i odszedł na bok, żeby porozmawiać z matką Holly.

Zauważył ładną kobietę o blond włosach zrzuconych na bok i zaczął się zastanawiać, kim ona jest. Widział nadchodzący wypadek: ktoś zostawił parę butów przy basenie, a blondyn ich nie zauważył, potknął się i potknął. Clay wyciągnął rękę, żeby ją podtrzymać, ale wylądowała zbyt ciężko i oboje weszli do wody. Jednak nie było tak źle.

Nawet teraz uśmiechał się na to wspomnienie. Nie spanikowała, tylko trochę prychnęła, gdy wyszli z wody. Pomyślał, że czuła się dobrze przy nim. Miękkie krągłości, które zostały podkreślone przez jej przylegające ubranie; wcale mu to nie przeszkadzało. Miał zamiar zdobyć jej imię, ale kiedy wyszła z basenu, wbiegła do domu, a on dostał ręcznik i zwerbowany do grillowania.

Nadal czuła się całkiem nieźle, pomyślał, wstając z biurka. Postanowił się przeciąć i złapać Brooke na jej patrol; Clay tkwił w środku przez cały dzień i desperacko chciał się wydostać i oddychać czystym leśnym powietrzem. Zastanawiał się, czy mógłby wprowadzić Willow do swojej grupy kempingowej, nie będąc zbyt oczywistym. x-x-x-x Willow obudziła się w piątek, przeciągnięta i przewróciła się. Pomyślała, że ​​wzięcie wolnego dnia to świetny pomysł.

Początkowo planowała zająć pół dnia, ale tydzień był już poza gorączką i pracowała prawie do ósmej każdej nocy, więc poszła na cały dzień. Z uśmiechem pozwoliła sobie zasnąć na kolejną godzinę, po czym wstała. Wzięła prysznic i zdecydowała się posprzątać, myśląc, że po kilku nocach w lesie byłoby miło wrócić do domu do czystego domu. Po rozmowie z bratem, entuzjastą biwakowania, i otrzymaniu ostatniego e-maila z informacją o wycieczce, poczuła się mniej niespokojna.

Wszyscy spotykali się tego wieczoru około szóstej wieczorem, wędrowali trochę na miejsce biwakowe i nocowali. Następnego dnia wędrowali w głąb lasu i pracowali nad sprzątaniem. Będą przerwy na odpoczynek i posiłki, a oni wracali na kemping. Następnego ranka wracali.

Willow pomyślała, że ​​to zabawne i była zadowolona, ​​że ​​się zapisała. Sprzątanie zajmowało jej ręce i zajmowało umysł, ale Clay wciąż włamał się do jej myśli. Potrząsnęła głową i westchnęła.

Był miły, ale z drugiej strony jest miłym facetem. A Holly go ściga. Pomyślała, że ​​byłoby to oczywiste dla niewidomego.

Kiedy Ivy wróciła z toalet w sklepie, jedli, a potem kończyli zakupy, co jakiś czas przecinając ścieżki z Clayem i Holly. Willow i Ivy musiały walczyć, żeby nie śmiać się z trzepoczących rzęs, łani oczu i sposobu, w jaki Holly wykorzystywała każdą okazję, by wisieć na ramieniu Claya. Ivy zwróciła również uwagę, że Holly za każdym razem, gdy się spotykały, szła w przeciwnym kierunku; było jasne, że Holly chciała skupić Claya na sobie. No cóż, pomyślała Willow, to nie tak, że możesz ją winić.

Jest przystojnym facetem. Skupiła się na sprzątaniu i pakowaniu. Zanim Ivy przyjechała trochę przed piątą, nie sądziła, że ​​mogłaby być lepiej przygotowana. - Hej, Willow, co to jest? Ivy podniosła czarne urządzenie, trochę większe niż telefon komórkowy, z małym ekranem. „Och, to GPS.

Ale do chodzenia, a nie do jazdy samochodem”. - Nie zamierzałeś tego przynieść, prawda? Ivy spojrzała na nią. - To znaczy, daj spokój, będziemy w grupie. To park stanowy, a nie zaginiony świat.

"Myślałem o tym, ale nie." Willow spojrzała na niego. „Nigdy nie mogłem zmusić go do działania, a mimo to nie jestem pewien, czy umiem to czytać. Ale nie wiem, myślałem o tym”. Przygryzła wargę.

- Co mogę powiedzieć? Wiesz, jak mam się zgubić. - Obiecuję, że cię nie stracimy. Ivy uśmiechnęła się i poklepała ją po ramieniu. "Chodźmy." x-x-x-x Clay patrzył, jak ludzie zaczęli przybywać.

Spojrzał na zegarek; nie całkiem szósta. Słońce wciąż świeciło. Hurra na czas letni, pomyślał i nie mógł się doczekać, aby obliczyć ostateczną liczbę osób i ruszyć do przodu. O ósmej zapadnie ciemno, prawdopodobnie wcześniej, i chciał, żeby wszyscy dotarli na kempingi przed zapadnięciem zmroku. Zacisnął zęby w coś, co, jak miał nadzieję, było uśmiechem, i pomachał do Holly, gdy zobaczył, że się podjeżdża.

Pomyślał, że bardzo lubił Holly; po prostu nie był zainteresowany. „Wygląda na przyzwoity tłum”. Adam podszedł do niego.

"Wygląda jak." Clay skinął głową. „Nasza ostatnia liczba wynosiła około czterdziestu trzech, ale zobaczymy, ile z nich się pojawi. Nie jestem pewien, czy faktycznie będzie ich aż tak dużo, ale to może być dobre”. "Zgaduję." - Chodź, Fossey. Poświęcają swój czas, kiedy nie muszą, i powinniśmy to docenić.

- Potrafię ją docenić. Adam cicho gwizdnął. Clay uśmiechnął się ze zdziwieniem w kierunku, w którym patrzył jego przyjaciel, a potem zacisnął szczękę. Willow wysiadała z małego zielonego samochodu. Jeśli Adam myślał o Willow… Clay wziął oddech.

W końcu to nie było tak, że Willow była jego. Wtedy Ivy pojawiła się w polu widzenia i zobaczył uśmiech rozciągający się na twarzy Adama. „Teraz jest kobieta, z którą nie miałbym nic przeciwko dzieleniu się śpiworem”.

Clay się roześmiał. - Spokojnie, tygrysie. Nawet jej nie znasz.

"Jeszcze." - Bądź dla mnie miła, Fossey. Znam ją. Adam odwrócił się. - Nie ma sprawy? Masz? Przedstaw mnie. Clay się zastanowił.

- Jeśli to zrobię, wypełnij papierkową robotę przez tydzień. - W porządku, ale nie poniżaj mnie, kiedy robisz prezentacje. "Rozdać." Clay miał nadzieję, że dojdzie do siebie i przywitał się z Willow i Ivy, ale Holly dotarła do niego pierwsza i zanim się wyciągnął, musiał zorganizować ochotników.

Podszedł do Brooke, która zaczęła rozdawać plakietki i formularze zrzeczenia się praw. To był pomysł Sandy; zwrócił uwagę, że przy tak wielu ludziach pomogłaby możliwość wzywania imion zamiast „Hej, ty w czarnej koszuli!”. Clay zgodził się, uznając, że warto zrobić wszystko, co ułatwiło to zadanie.

Sandy stała obok Brooke, zbierając zrzeczenia, gdy ludzie je podpisywali. Ostateczna liczba wynosiła czterdzieści osiem. Przed podzieleniem grup Clay poprosił każdego, kto ma jakieś doświadczenie na kempingu, aby podniósł ręce. Z przyjemnością odnalazł około ośmiu osób, w tym przyjaciółkę Willow, Ivy, chociaż sama Willow się cofnęła.

- W porządku. Wszyscy, gdybym mógł zwrócić twoją uwagę? Clay podniósł głos i ochotnicy odwrócili się do niego. "Nazywam się Clay Wilder, ja dowodzę, a to są moi towarzysze strażnicy." Przedstawił Sandy, Brooke, Adama i innych, którzy mieli pomóc w prowadzeniu.

Każdy podniósł rękę, gdy Clay zawołał ich imię. „Zamierzamy podzielić na grupy. Kiedy ktoś zawoła Twoje imię, podejdź do stolika i weź koszulkę. To małe podziękowanie za pomoc i oznaczone kolorami, aby pomóc wszystkim zostać Po tym wszystkim liderzy twoich grup przyjdą i wyjaśnią ci resztę podróży.

Naprawdę doceniamy pomoc wszystkich i mamy nadzieję, że dobrze się bawisz. " Clay zaczął wykrzykiwać nazwiska, upewniając się, że w każdej grupie jest przynajmniej jeden doświadczony kamper. Wykonując coś, co mogło być niewielkim nadużyciem władzy, przydzielił zarówno Willow, jak i Ivy do swojej grupy, po czym po chwili dodał Holly.

Flirtowała czy nie, pracowała nad organizacją rekrutów, a on musiał o tym pamiętać. W końcu zostali podzieleni na grupy czerwone, żółte, niebieskie i pomarańczowe. Koszulki bardziej przydałyby się następnego dnia, kiedy ludzie podzielili się na mniejsze sprzątaczki. Clay i Adam zajęli czerwoną grupę, Sandy i Brooke niebieskich, a pozostali czterej strażnicy zostali podzieleni na żółtych i pomarańczowych. Kiedy wszyscy wrócili po swój sprzęt, Holly podeszła do niego.

Clay zebrał się w sobie. „Och, Clay, tak się cieszę, że jestem w twojej grupie”. Uśmiechnęła się do niego promiennie. - Czuję się z tobą dużo bezpieczniej. Odchrząknął.

- Jestem pewien, że będzie fajnie. Dlaczego nie pójdziesz z resztą grupy, Holly? Muszę zrobić kilka rzeczy, a potem zaraz tam będę. "Nie mogę się doczekać." Holly spojrzała na niego nieśmiało, zanim wyszła. Adam złapał go, gdy szedł do swojej grupy. - Człowieku, to było niezłe.

Dzięki. - Hej, przedstawię cię. To wszystko.

Będziesz musiał złapać w pułapkę… To znaczy, zaczaruj ją na własną rękę. "Tak tak." Adam potrząsnął głową, po czym uśmiechnął się. - Właściwie to powinno być zabawne. Jeden z obozowiczów to facet, którego znałem w liceum, a inny przeszedł szkolenie wojskowe.

Prawdopodobnie będzie nam mówił, co mamy robić. Clay poklepał Adama po ramieniu, gdy drugi mężczyzna podszedł do ochotników. Wrócił do swoich list kontrolnych i miał twarz pełną schowka, kiedy na kogoś wpadł. „Och! Och, przepraszam! Jestem taki niezdarny, ja…” Kobiecy głos ucichł.

Odkładając na bok notatnik, Clay uśmiechnął się, kiedy zobaczył Willow. - Cześć. Nie martw się. Moja wina, nie patrzyłem, dokąd idę. „Nie, próbowałem zdobyć tę torbę, ale zaplątała się tutaj i po prostu…” westchnęła Willow.

- Przepraszam. Zwykle nie jestem aż tak niezdarny. "Tylko wokół mnie?" Clay drażnił się i spała.

- Chyba to zbieg okoliczności - zarządziła. - Żaden problem - zapewnił ją. - Chodź, pozwól, że ci pomogę. Zajmiemy się tym, przedstawię wszystkim przegląd, a potem zaczniemy się ruszać.

Chwycił plecak Willow i podeszli. „Hej, wygląda na dobrze zapakowane”. - Dzięki. Mój brat mi pomógł. Często obozuje.

Właściwie chciał przyjechać, ale w ten weekend był dyżurny. - Wygląda na to, że dobrze cię nauczył. Clay oddał jej torbę, gdy dotarli do jego grupy. Uśmiechnęła się, dziękując i podeszła do Ivy. - W porządku, wszyscy.

Ponownie, mam na imię Clay i Adam i będę waszymi przewodnikami. Pozwólcie, że usunę z drogi te czynności wstępne, a potem nie krępujcie się zadawać pytań. Dziś wieczorem wybieramy się na kemping, nie za bardzo daleko i powinniśmy być tam przed zmroku. Potem rozbijemy namioty, zrobimy obiad i uderzymy w worek. Jutro spakujemy się, zaczniemy sprzątać i wrócimy do obozu.

Potem następny tego dnia będziemy wracać tutaj, ale nie ma prawdziwego harmonogramu, więc nie krępuj się robić zdjęć, nagrywać filmy, cokolwiek. Masz pytania? " Grupa potrząsnęła głowami, a Clay był zadowolony. Wszyscy wydawali się chętni i chętni, a ponieważ nikt nie narzekał na spanie na zewnątrz, uznał, że to dobry początek. x-x-x-x "Och, to takie miłe." Willow spojrzała na drzewa i uśmiechnęła się, biorąc głęboki oddech.

- Tak się cieszę, że to zrobiliśmy, Ivy. Słońce zachodziło, a przez liście przeświecało złoto, czerwień i pomarańcze. "Ja też." Ivy rozejrzała się. „Uwielbiam wiosnę, kiedy kwitną kwiaty, a drzewa mają tak bogate odcienie zieleni.

Wiesz, może powinienem być strażnikiem”. - Może powinieneś. Wiem, że tak bardzo nienawidzisz przebywania wewnątrz swojej pracy. „Tak, ale dobrze się opłaca”. Ivy westchnęła.

„Nienawidzę tego, kiedy praktyczne aspekty życia kolidują z Twoimi marzeniami”. - Ale powinieneś o tym pomyśleć. Może jest jeszcze coś, co mogłabyś zrobić, co wyprowadziłoby cię z biura, nawet jeśli nie jest to strażnik. - Powinienem, naprawdę powinienem.

Hej, może mógłbym zapytać o to Claya, jeśli ma czas. Zobacz, co idzie na trening i tak dalej. "Dobry pomysł." Willow skinęła głową. - Nie jestem jednak pewien, czy to dla mnie.

Będę musiał tylko poddawać recyklingowi moje aluminiowe puszki. Ivy zaśmiała się. „Każdy drobiazg pomaga”. - Wszystko w porządku, panie? Podeszła do nich Clay.

"Tak, dobrze." Willow uśmiechnęła się, choć raz zbyt pochłonięta otoczeniem, by czuć wokół niego nerwowość. „Właśnie mówiłem, jak tu jest pięknie. Lubię opiekować się moimi kwiatami i mieć ogród, ale to…” Rozłożyła ramiona. „To jest coś, o czym zapominamy i myślimy, że zawsze tam będzie”.

"Bardzo prawdziwe." Clay skinął głową i uśmiechnął się, widząc jej entuzjazm. „Lubię myśleć, że robię mały udział w utrzymaniu tego w pobliżu”. "Jestem pewien, że wykonujesz świetną robotę." Willow spojrzała na Ivy. - Ivy właśnie mówiła, że ​​może chcieć zostać strażniczką.

- Cóż, nie jestem pewien - odezwała się szybko Ivy. „Nie jestem na tyle głupi, by myśleć, że po prostu czytasz książkę przyrodniczą i wkładasz mundur. Ale kiedyś uwielbiałem przebywać na świeżym powietrzu, kiedy byłem mały i biwakować, a teraz czuję się tak, jakbym był hermetycznie zamknięty w moim biurze ”. „Jeśli chcesz o tym porozmawiać, daj mi znać,” powiedział jej Clay.

- Może być łatwiej po podróży, a mam kilka broszur, które mogę ci dać, gdy wrócimy. "Fantastyczny!" Ivy uśmiechnęła się. "Dzięki wielkie." - Nie ma za co. A teraz, jeśli mi wybaczycie, myślę, że Holly zaraz pozna Batmana.

Odszedł. - Co to do cholery miało znaczyć? Ivy patrzyła. Willow zaśmiała się.

- Trujący bluszcz. Holly ma zamiar w to wkroczyć, a ona ma na sobie te głupie spodnie. Zaufaj mi, chcesz, żeby Clay ją złapał, albo reszta tej podróży będzie nieszczęśliwa. - Dlaczego nie założyła dżinsów? Willow westchnęła.

"Domyślam się, że tak naprawdę nie przemyślała tego. Poza tym, pamiętasz, jak była u Cabela? Mam wrażenie, że myśli, że capri robią dla niej więcej niż dżinsy." Ivy parsknęła. "Co za dupek." - Cicho - syknęła Willow, ale nie mogła stłumić śmiechu. - No dalej, to okropne. Nie życzyłbym tego nikomu.

Po kolejnych pół godzinie, gdy słońce zachodziło, Clay zarządził przerwanie wędrówki. - W porządku, wszyscy. Tutaj zatrzymamy się dziś wieczorem. Może zaczniecie rozbijać swoje namioty i dajcie znać ja i Adamowi, jeśli będziecie potrzebować pomocy.

Ivy i Willow wykopali swój namiot i zaczęli go składać. Willow była zadowolona, ​​że ​​jej brat już wcześniej pokazał jej, jak to zrobić, a ona i Ivy nie miały kłopotów. Podczas pracy krzyk przerażenia sprawił, że spojrzeli na siebie i potrząsnęli głowami. "Glina!" Holly zawodziła. „To nie idzie zgodnie z instrukcją!” - Zaczekaj, Holly - zawołał.

Willow i Ivy patrzyli, jak Clay pracował z innym ochotnikiem, zamienił kilka słów, po czym podszedł do nich. - Czy moglibyście wyświadczyć mi wielką przysługę i zobaczyć, czy ktoś jeszcze potrzebuje pomocy? Clay skinął głową w stronę Holly. "Myślę, że lepiej pójdę." "Pewnie." Willow skinęła głową i spojrzała na Holly, która siedziała na ziemi z masztem od namiotu w każdej dłoni. Byłaby uosobieniem przygnębienia, gdyby nie trzepotanie rzęs.

Udało im się nie śmiać przez kilka minut. x-x-x-x Nieco później rozstawiono namioty, palił się ogień i wszyscy siedzieli dookoła i rozmawiali. Clay poczuł ulgę, że wszyscy się dogadywali, chociaż Holly najwyraźniej chciała się z nim dogadać bardziej niż ktokolwiek inny. Siedziała obok niego bez zaproszenia iz każdą minutą zbliżała się do niego. Odruchowo odsunął się i zdał sobie sprawę, że przysunął się tak blisko Willow, że zamierzał ją przewrócić.

Z westchnieniem usiadł i poprosił Holly, żeby cofnęła się w innym kierunku. Zauważył, że Adam znalazł więcej niż jedną wymówkę, by porozmawiać z Ivy. Kiedy rozmawiali o następnym dniu, pewna kobieta niepewnie uniosła rękę. - Um, przepraszam, ale… co zrobimy z łazienkami? To znaczy, wiem, że w lesie gówno znosi, ale wolałbym tego nie robić.

To wywołało wybuch śmiechu. - Nie ma problemu. Widziałeś porta-johns, kiedy weszliśmy? - zapytał ją Clay.

Potrząsnęła głową. „Dobrze, widzisz ścieżkę tutaj?” Skierował latarkę trochę na prawo od kręgu, żeby pokazać dobrze wydeptaną ścieżkę. „Idź tą drogą” Przesunął latarkę wzdłuż ścieżki o kilka stóp. "a zobaczysz je po około dwudziestu lub trzydziestu metrach." "Poczekaj, pójdę z tobą." Ivy wstała, otrzepała kurz z siedzenia dżinsów i złapała latarkę. "Ktoś inny?" Kilka osób wstało i grupa odeszła.

- Wiesz, Clay, to takie romantyczne. Holly przybrała rozmarzoną minę, a Clay musiał ugryźć go w policzek, żeby nie jęczeć. Zobaczył, jak Willow odwraca się i próbuje ukryć uśmiech przed ziewaniem. „Otwarty, ciepły ogień pod gwiazdami… Nie wiem, dlaczego nie robię tego częściej”. Brak centralnego powietrza i ciepła, pomyślał, ale nic nie powiedział.

Znał rodzinę Asha i Holly od lat i ani razu nie okazała zainteresowania kempingiem. „Możesz nie myśleć, że jutro” - powiedział - „po tym, jak sprzątałaś i spacerowałaś przez cały dzień. Łóżko w domu może wyglądać całkiem atrakcyjnie”. - Tylko jeśli byłeś w tym ze mną.

Holly ponownie spojrzała na niego nieśmiało i prawie się zakrztusił. Czy naprawdę to powiedziała? Był przerażony i zobaczył, jak Willow śmieje się za jej ręką. - Cóż, hm, to miłe, Holly, ale… - Odwrócił się do Willow.

- W każdym razie byłaś całkiem cicha, Willow. Jak dotąd dobrze się bawisz? - Co? Och, tak, dzięki. Zakaszlała, by odchrząknąć, poddała się ostatniemu chichotowi, po czym opanowała się. „To piękny park. Nie bywałem tu często, ale mój brat często przyjeżdża i ma do powiedzenia tylko dobre rzeczy.

Wiem, że wrócę do starych nawyków, ale tak miło jest być daleko z komputerów, telefonów i wszystkiego innego. Tylko na chwilę ”. - Na pewno - odezwał się inny mężczyzna. Miał pięćdziesiątkę, łysiał i otrząsnął się ze śmiechu.

„Właśnie podczas spaceru zdałem sobie sprawę, że nie miałem wakacji od dwóch lat, a ostatnie spędziłem prawie całkowicie w środku. To się zmieni. Kiedy pomyślę o tym, jak byłem dzieckiem i spędziliśmy tak dużo czasu na zewnątrz… - Potrząsnął głową. - Zastanawiasz się, co się dzieje.

Młoda kobieta, może dwadzieścia jeden lat, skinęła głową. „To znaczy, kiedyś jeździłem na rowerze lub spacerowałem z przyjaciółmi, a teraz to cała biblioteka, zajęcia i nauka… Spróbuję uczyć się na zewnątrz, kiedy jest cieplej”. Grupa łazienkowa wróciła i zajęła swoje miejsca, a więcej z nich wtrącało się swoimi wspomnieniami i pragnieniami bycia bardziej na zewnątrz, a mniej w środku. Clay na nowo docenił swoją pracę.

Jasne, miał papierkową robotę i problemy personalne, jak każdy inny, ale przynajmniej mógł wyjść i oddychać, kiedy tylko potrzebował, a nie tylko na chodniku w centrum miasta. - Cóż, chyba moja kolej. Willow przygryzła wargę.

- Czy ktoś jeszcze potrzebuje przerwy w łazience? Clay patrzył, jak bawi się latarką, nerwowo bębniąc palcami w rączkę. - Och, chyba tak. Holly wstała.

"Dobra, chodźmy." Willow wzięła głęboki oddech, oświetliła światłem ścieżkę i podeszła, Holly z tyłu z własnym światłem. Clay zauważył, że Ivy z niepokojem patrzy na dwie kobiety. - Wszystko w porządku? - zapytał Clay. Inni obozowicze zaczęli rozmawiać między sobą. „Tak, wszystko w porządku, ale…” Ivy wzruszyła ramionami.

- Po prostu denerwuje się, że się zgubi. Powinienem był z nią pojechać. - Jestem pewien, że nic jej nie będzie. Clay próbował ją uspokoić. - W końcu nie jest tak daleko.

Ivy skinęła głową i zwróciła się do Adama, pytając, czy miał czas porozmawiać o zostaniu strażnikiem, a on był szczęśliwy, mogąc odpowiedzieć na jej pytania. Clay zauważył, że jej oczy wciąż wracają na ścieżkę i nie mógł powstrzymać jego przed zrobieniem tego samego. Po kilku minutach Holly wróciła sama. Zmarszczył brwi.

"Gdzie jest Willow?" Ivy podskoczyła i zapytała, zanim Clay mógł. "W jednym z porta-nocników." Holly przewróciła oczami. - Co, jesteście połączeni biodrami? - Dlaczego na nią nie zaczekałeś? "Oh proszę." Holly westchnęła. - Powiedziała mi, że nie muszę.

Kim jesteś, jej matka? Ivy odeszła z latarką, mamrocząc coś do siebie. "Na litość Boską." Holly ponownie opadła obok Claya. - Co, czy Willow jest dzieckiem czy coś? Ona jest śmieszna.

Clay odwrócił się i spojrzał na nią, studiując jej wyraz twarzy. Myślał, że Holly po prostu ciężko z nim flirtowała, ale teraz dostrzegł wyraz jej oczu, gdy wpatrywała się w Ivy, której nie lubił. - Holly, nie jest mądrze zostawiać kogoś takiego w spokoju. Mogłaby się o coś potknąć i zranić, nawet z latarką. Jedna rzecz w kempingu, trzeba uważać na siebie nawzajem.

Głos Holly był napięty. „Są zaledwie sto stóp stąd. Co może się stać? Clay oparł się pokusie, by ją udusić, kiedy Ivy i Willow wróciły do ​​kręgu. Poczuł ulgę, chociaż wątpił, że cokolwiek się stanie. Zauważył, że Willow wyglądała blado, chociaż mogło to być światło z ogień grający na jej twarzy.

Ivy poprowadziła ją z powrotem i ponownie usiedli. Ivy spojrzała na Holly, gdy Willow objęła się ramionami i wzięła głęboki oddech. Ignorując Holly, Clay wstał i usiadł po drugiej stronie Willow.

„Wszystko w porządku ? Wyglądasz na trochę roztrzęsionego. Widzisz niedźwiedzia? ”Zachował lekki ton. Willow posłała mu blady uśmiech.„ Nie, żadnych niedźwiedzi. Może łoś. "Zaśmiał się, zadowolony, że mogła sobie z tego żartować, po czym spoważniała i położyła dłoń na jej ramieniu.

Ignorując przyjemny szok, który przeszedł przez niego przy dotknięciu, powiedział:„ Słuchaj, coś takiego się dzieje znowu, nie bój się zawołać. Po prostu zostań tam, gdzie jesteś i krzycz. Dźwięk jest tutaj całkiem niezły i ktoś cię znajdzie. ”„ W porządku, dzięki.

”Willow skinęła głową. Znajdę cię, pomyślał i został obok niej, aż wszyscy poszli spać.

Podobne historie

Niech cię

★★★★★ (< 5)
🕑 11 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,260

W moim opuszczonym sercu chłodnym pustką i głośnym echem, które idą w parze. Czeka na opowiedzenie historia. To opowieść o lecie. Jest ciepły i pełen uśmiechów, które ratują się dla…

kontyntynuj Historie miłosne historia seksu

Kot i mysz, część 1

★★★★★ (< 5)

Josie to ostrożna nowicjuszka w grze uwodzenia, z większą energią niż twoja przeciętna cipka.…

🕑 15 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,503

Zmrużyła oczy, tył głowy pulsował w sposób, w jaki mógł to zrobić tylko zbliżający się ból głowy. Josie westchnęła i zamknęła okno przeglądarki. Wyjęła kawę na mały, metalowy…

kontyntynuj Historie miłosne historia seksu

Deszcz Gruzji

★★★★(< 5)

Wracałem do domu wakacyjnego z dzieciństwa. Nigdy nie spodziewałam się, że zakocham się w nieznajomym...…

🕑 6 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,732

Odliczałem kolejne znaczniki mil, trzy mile, aż dotrę do mojego raju, Czarnej Góry. Jadę gładką drogą, obserwuję przechodzące drzewa, czując, jak wiatr z Georgii pieści moją skórę.…

kontyntynuj Historie miłosne historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat