Ze zgiętymi palcami mogła niemal dotknąć lin krępujących jej nadgarstki, nawet jeśli ich nie widziała. Opaska na oczy, której użyli, była długością czarnego aksamitu; miękkie, grube i przede wszystkim fachowo wiązane. Jodie nawet nie wiedziała, czy lampy w pokoju są nadal włączone, chociaż zakładała, że tak. W końcu musieli to zobaczyć, nawet jeśli ona tego nie widziała. Ile to już minęło? Piętnaście minut? 20? Jej prawa ręka drętwiała i rozpaczliwie potrzebowała oddać mocz; coś, o czym już wiedziała, że nie będzie problemem dla żadnego z mężczyzn w pokoju z nią.
„Jeśli się posikasz, to się posikasz” – powiedział Marcel, podczas gdy on i Damon ją związywali. Uśmiechnął się, sprawdzając liny wokół jej talii. „Będziemy mieć pod ręką wiadro. Może pozwolimy ci je napełnić. Użyj go do umycia się później”.
Żartował, prawda? Pewnie żartował. Gówno. Z jego akcentem trudno było to stwierdzić. Wysoki Belg był głównym kontaktem Jodie, odpowiadał na jej e-maile i telefony oraz organizował ich spotkanie na początku tego tygodnia w małym Starbucksie za rogiem jego biura.
Jodie uważała go za całkiem przystojnego, jak na mężczyznę po pięćdziesiątce. Zdecydowanie w przyzwoitej formie, nawet jeśli jego gęste ciemne włosy wdzięcznie siwiały na skroniach. Na spotkanie miał na sobie podartą markową koszulkę i obcięte jeansy, a Jodie więcej czasu spędzała na podziwianiu jego tatuaży niż na czytaniu drobnego druku w kontrakcie, który podpisała. Teraz już za późno. Leżała naga; rozłożony orzeł na szczycie wąskiej, wykonanej na zamówienie drewnianej ławki, która była wystarczająco długa, by zapewnić jej niewygodne podparcie między łopatkami a pośladkami, które lekko wystawały poza krawędź.
Ten koniec znajdował się mniej więcej do pasa jej porywaczom, podczas gdy drugi koniec, w którym znajdowała się jej głowa, był nachylony dwa lub trzy cale bliżej ziemi. Poza opaską na oczy została również poddana knebelowi w kształcie kuli, mocno włożonemu w jej usta i ciasno zaciśniętemu wokół twarzy. Jej zęby wgryzły się w gumowego najeźdźcę.
Przełykanie stawało się coraz trudniejsze, a krew napływająca do mózgu w wyniku przyszpilenia pod kątem wywoływała u niej mdłości i zawroty głowy. W jakiś sposób Jodie wiedziała, że Marcel nie będzie miał współczucia, nawet gdyby była w stanie mu to powiedzieć. Cholera, gdzie oni są? Bolały ją ramiona; panewki protestujące przeciwko ostremu sposobowi, w jaki jej ręce zostały wepchnięte do tyłu, spięte razem w nadgarstkach grubą liną przymocowaną do stalowej obręczy przykręconej do podłogi bezpośrednio pod ławką. Jej cycki były splecione razem tak mocno, że wiązanie prawie wrzynało się w jej skórę, powoli zatrzymując krążenie. Damon czerpał szczególną przyjemność z tego zadania, owijając linę wokół jej obfitego biustu, aż dostroili puce; skórka napięta, jak dojrzały owoc, który zaraz pęknie.
Na górnym końcu ławki stały dwa drewniane słupki, każdy oddzielony od niej ukośnie stopą pustej przestrzeni i podobnie jak stalowa obręcz, mocno przykręcony do betonu. Jej nogi były rozsunięte, związane w kostkach kolejnymi odcinkami liny, która biegła do filarów, zanim przeszła przez otwory wywiercone w drewnie. Inscenizacja tego małego obrazka była celowa; pozycje wybrane mniej dla jej wygody, a bardziej dla dobra kamer. Witryna, którą prowadził Marcel, była oparta na subskrypcji i zawierała specjalne zaproszenia, a widzowie płacili za oglądanie ponad czterdzieści funtów za godzinę. Ale ta sesja była inna.
Po pierwsze, wysłano tylko jedno zaproszenie; jego odbiorca korzysta z programu za darmo. Po drugie, Jodie nie otrzymywała wynagrodzenia za swoje umiejętności aktorskie. Dzisiejszy wieczór był poświęcony testowaniu granic i odkrywaniu ciemnej strony jej psychiki.
Dlatego zatrudniła Marcela i jego ekipę, których usługi były bardzo polecane na forach internetowych, pomimo wygórowanych kosztów. Cholera, gdzie oni, kurwa, są? Dokładnie na zawołanie usłyszała kroki. – Gotowa, suko? Głos Marcela.
„Gotowy do użycia jak mała dziwka, którą jesteś?”. Jodie skrzywiła się, gdy knebel został siłą wyrwany z jej ust. Z trudem łapała powietrze, ciesząc się krótką chwilą wytchnienia, zanim czyjaś dłoń chwyciła ją za twarz; silne palce wbijały się w jej szczękę, wyrywając jej głowę do góry tak daleko, jak to było możliwe. „Powiedziałem, czy jesteś gotowy?”.
"T-y-tak!" Jodie wyjąkała, próbując wyartykułować słowo wokół palców Marcela. Belg roześmiał się, ponownie opuszczając głowę. – Naprawdę myślisz, że nas to obchodzi, czy jesteś gotowy, czy nie? on zapytał.
„Jesteś tylko pieprzoną dziwką. Rozumiesz?”. "TAk!".
Ręka uderzyła ją mocno. „Okaż trochę szacunku, kiedy mi odpowiadasz, pieprzona cipo”. Dłoń przesunęła się po jej gardle, palce lekko przycisnęły się do jej tchawicy. Kontynuował ruch w dół do jej klatki piersiowej, gdzie Marcel mocno ścisnął jeden z jej sutków między kciukiem a palcem wskazującym. Jodie sapnęła zszokowana nagłym przypływem bólu; jeszcze bardziej zszokowana nagłym wybuchem ciepła między jej nogami.
Chrystus! Co jest ze mną nie tak? - Powiedziałem, okaż trochę szacunku - powtórzył Marcel, przenosząc rękę, by pociągnąć jej drugi sutek. – Rozumiesz, pizdo? "Tak jest!". "Co powiedziałeś?". — Powiedziałem tak, proszę pana! Jodie jęknęła, czując, jak jej cipka zaczyna płakać.
– Zamknij się, kurwa! Jodie zadrżała od podmuchu powietrza przepływającego po jej nagiej skórze, gdy Marcel podszedł do szczytu ławki. Poczuła ciepło jego ciała, gdy jego palce rozwiązywały węzeł na opasce, po czym szarpnęły materiał. Światło paliło jej źrenice, oślepiając ją na kilka sekund, zanim przyzwyczaiły się do nowej rzeczywistości i mogła się rozejrzeć, ponownie zapoznając się z otoczeniem.
Ławę otaczały przemysłowe lampy, które rzucały na wszystko ostre, niepochlebne białe światło, redukując obszar za nimi do groźnych, nieprzeniknionych plam czerni. Duży płaski telewizor zajmował większość miejsca na niskim stoliku ustawionym w środku kręgu. Bliżej ławki na statywach zamontowano trzy kamery profesjonalnej jakości, rozmieszczone strategicznie, aby uchwycić akcję pod różnymi kątami. Marcel górował nad nią, spoglądając na jej nagie ciało.
Rozebrał się od pasa w dół, a jego gruby, wyprostowany kutas był tak blisko jej twarzy, że mogłaby go polizać, gdyby tylko wyciągnęła język. Jodie wpatrywała się w jego gładkie jądra, śledząc ścieżkę wzdłuż żyły biegnącej wzdłuż jego penisa, zauważając, jak uśmiecha się do niej, zanim jego oczy odbiegły. Przechyliła głowę w lewo, podążając za jego spojrzeniem. Gówno. Kurwa, kurwa, kurwa! To była Świnia.
Nie znała jego prawdziwego imienia. Nawet nie zostali sobie przedstawieni. Trzymał się od niej z daleka, podczas gdy załoga ustawiała swój sprzęt, wykonując większość ciężkich prac bez słowa; zamiast tego sygnalizował swoim kolegom kombinacją pomruków i pociągnięć nosem, że wydawali się rozumieć. Był w średnim wieku i łysiejący, miał chorobliwie bladą skórę i cienkie włosy koloru pszenicy, które wyraźnie przerzedzały się wokół jego głowy i skroni.
Przy tych kilku okazjach, kiedy się zbliżał, Jodie była odpychana jego obecnością. W przeciwieństwie do Marcela czy Damona, mężczyzna nie miał poczucia higieny osobistej, a jego brudna, szara koszulka polo była poplamiona jedzeniem i napojami. Ale to ogromny brzuch napinający się pod jego koszulą skłonił ją do nadania mu przezwiska; to, a jego ciemne, świńskie oczy zatopiły się głęboko w mięsistych fałdach jego twarzy. Świnia. Patrzyły na nią teraz te same świńskie oczy; otoczona pełnotwarzową, pozbawioną cech charakterystycznych białą plastikową maską, którą nosił, by ukryć swoją tożsamość przed kamerami.
Jodie założyła, że obecność Świnki w pokoju, jeśli w ogóle musiał tam być, była czysto techniczna, ale mężczyzna wydawał się mieć zamiar przyłączenia się do akcji. Stał nagi przy jednej z lamp, a cień jego groteskowo rozciągniętego brzucha pędził w jej stronę. Z jakiegoś powodu Jodie poczuła, że robi się coraz bardziej mokra na widok, jak gładzi swojego kutasa, który był o wiele grubszy, niż kiedykolwiek sobie wyobrażała. Zniesmaczona jej reakcją, odwróciła głowę, podczas gdy Marcel zaśmiał się cicho z jej oczywistego dyskomfortu. Przynajmniej alternatywny widok był bardziej atrakcyjny.
Stalowy wózek został ustawiony na miejscu i Damon pochylił się nad nim, stukając w laptopa podłączonego do przenośnego serwera, kable wylewające się z obudowy na podłogę. Był nagi i Jodie z uznaniem obserwowała jego szczupłe, atletyczne ciało. Jego kutas był imponująco długi, choć szczuplejszy niż u Marcela czy Świnki; w przeciwieństwie do nich był również obrzezany.
Damon był zarówno najwyższym mężczyzną z całej trójki, jak i dwudziestojednoletnim także najmłodszym; tylko trzy lata młodsza od samej Jodie. Jego rodzice z Ghany byli słusznie dumni, że jako pierwszy w rodzinie poszedł na uniwersytet, chociaż nie mieli pojęcia, co zrobił ich najmłodszy syn, aby sfinansować swoją edukację. Zauważył, że patrzyła w jego kierunku, i posłał jej szeroki uśmiech, przesuwając dłonią po ogolonej głowie, gdy odwrócił się do swojego pracodawcy.
– Wszystko gotowe, Marc – powiedział. Marcel chrząknął, ponownie uderzając Jodie w twarz, skupiając jej uwagę z powrotem na nim. "Gotowy, pizdo?" zapytał, sięgając do tyłu, by szeroko rozłożyć swoje pośladki, gdy zniżył się do jej ust, przyciskając jej głowę między swoimi udami. Chociaż rozmawiali o tym, co ma się wydarzyć tego wieczoru, Jodie zarezerwowała osąd dla tego fragmentu kręcenia; ale z bliska odbyt Marcela wyglądał na napięty i kuszący. Próbnie go szturchnęła.
Pot z jego ciemnej szczeliny smakował słodko i słono, a ona czuła zapach mydła, którego użył do obmycia się przed filmowaniem. Mile zaskoczona użyła ust, plując na nią; ślina działa jak dodatkowe nawilżenie, pomagając jej sondować głębiej. Dlaczego to robię? Dlaczego, do diabła, tak bardzo się z tego cieszę? Jodie zacisnęła usta przy wejściu, tworząc małą próżnię przyjemności, gdy ssała jego odbyt. Powoli przejechała ostrzem języka po jego pąku róży, czując, jak drży, a jego biodra kołyszą się w harmonii z jej ruchami.
Jego palce musnęły jej włosy, gdy ponownie sięgnął w dół, szerzej rozciągając pośladki. Jego dupa lekko się rozchyliła, gdy delikatnie się wypchnął, odsłaniając ciemną, aksamitną czerwień w środku. Takiego zaproszenia potrzebowała Jodie.
Zwinęła czubek języka, przebijając jego otwór. Nagle zacisnął się, ściskając odbyt wokół jej języka, wciągając go do siebie, jęcząc z rozkoszy. – To wszystko – powiedział, naciskając mocniej na jej twarz. „Wsuń język głębiej! Poliż go… Wsadź go do mojego odbytu, brudna mała dziwko”. Jodie posłuchała, pracując szybciej, gdy próbowała zadowolić mężczyznę, który na niej kucał, czując przypływ ciepła przez swoją cipkę, gdy smakowała jego szczelinę.
Była tak pochłonięta lizaniem tyłka Marcela, że na początku nie zauważyła, że ktoś poruszył się między jej udami, dopóki nie poczuła dłoni na swoim kolanie. Uwięziona między nogami Marcela, z jego jądrami spoczywającymi lekko na jej nosie, Jodie zdała sobie sprawę, że nigdzie nie widzi Świnki. Przez chwilę wpadła w panikę. Proszę Boże, nie; proszę Boga, nie. A potem poczuła, jak kolczyk w nosie Damona delikatnie drapie jej łechtaczkę.
Kurwa, chłopak był dobry! Damon owinął usta wokół jej warg sromowych i zamruczał. Delikatna wibracja wysłała falę ciepła zalewającą jej rdzeń, jej cipka kapała; połączenie jej soków i jego śliny wyciekającej po wewnętrznej stronie jej uda. Gdyby Bóg odpowiedział na jej modlitwy w tym momencie, Jodie poprosiłaby o rozwiązanie jej rąk na tyle długo, by mogła chwycić go za tył głowy i wcisnąć ustami w jej cipkę.
Nieświadomy jej myśli, Damon uwolnił jej wargi sromowe, opierając policzek o wewnętrzną część uda, gdy przesuwał ustami wzdłuż lekkiej wypukłości jej wzgórka. Długie, leniwe liźnięcia biegnące wzdłuż jej rozcięcia; lekkie jak pajęczyny dotknięcia, które sprawiły, że jej nerwy drżały, gdy zszedł do jej dupska, odzwierciedlając jej występ z Marcelem. Wsunął dwa palce w jej cipkę, rozkładając jej fałdy szeroko, aby umożliwić wślizgnięcie się języka, ślizgając się wzdłuż jej wewnętrznych ścian, by znaleźć punkt G. Jodie wydała z siebie piskliwy pisk przyjemności, który został szybko stłumiony, gdy Marcel wepchnął jej worek z piłkami do ust.
To było za dużo. Jodie poczuła, jak delikatne fale rozkoszy przeradzają się w nią w tsunami. Jej oddech przyspieszył; krótkie, ostre wdechy powietrza, gdy bezradnie napinała się w swoich ograniczeniach, a liny wokół jej kostek wrzynały się w nią, gdy dosięgały uwięzi. Jej biodra podskakiwały gwałtownie, uderzając o krawędź ławki, gdy falowała i wiła się pod dotykiem Damona.
Jego zęby delikatnie muskały i skubały jej wargi sromowe; jego kciuk przesuwał się po jej łechtaczce małymi okrężnymi ruchami. Jodie krzyknęła, gdy doszła, pozwalając jądrom Marcela ześlizgnąć się z jej szczęki, gdy zalała usta Damona swoim słodkim nektarem. Marcel roześmiał się, gdy jej drżenie opadło, a jej oddech wrócił do normy. – Podobało ci się, ty mała dziwko? zapytał, zsiadając z jej twarzy i pochylając się, by wytrzeć pre-sperm sączący się z czubka jego penisa na jej czoło.
„A może powinniśmy dać ci inny smak?”. Jodie patrzyła, jak podchodzi do jednej z kamer, zdejmując ją ze statywu. Przyłapał ją na patrzeniu i skinął głową w stronę telewizora w kącie. „To transmisja na żywo” – powiedział.
„Możesz patrzeć, jak zachowujesz się jak mała dziwka”. Pękać. Nagły dźwięk ją zaskoczył i Marcel znów się roześmiał, obserwując, jak jej oczy rozszerzają się ze strachu, gdy odwróciła głowę i zobaczyła, co będzie dalej. Pękać. Och, kurwa.
O Boże. O kurwa; o kurwa; o kurwa. Pękać.
Kurwa jebać jebać jebać jebać jebać! Świnia. Zapomniała o nim. Nie ruszył się z miejsca, w którym widziała go po raz ostatni, ale udało mu się zdobyć skórzaną szpicrutę, machając nią ostro w miejscu, w którym stał, czekając, aż go zauważy, zanim zaczął powoli się poruszać.
Pękać. Pękać. Pierwszy cios trafił Jodie w udo; drugi, kaptur jej łechtaczki.
Jęknął cicho, gdy krzyknęła z bólu, wijąc się do granic swoich ograniczeń, gdy próbowała uciec przed piekącymi ciosami padającymi na jej najdelikatniejszy obszar. – Proszę – błagała. „Proszę, powstrzymaj go!”. Pękać.
Pękać. Trzecie i czwarte uderzenie świsnęło na jej wargach sromowych: od prawej do lewej; z lewej na prawą. Niech to szlag! Jakim cudem był tak cholernie dokładny?! „Proszę! Nigdy więcej! Przestań!”.
"Jesteś pewny?" Marcel zapytał zza kamery, przesuwając się, by skupić się na jej pachwinie, kiedy świnia ponownie ją przesunęła. „Myślę, że ci się podoba. W każdym razie kamera tak myśli - a kamera nigdy nie kłamie”. Czy on jest kurwa szalony? Jak mógł powiedzieć, że jej się to podobało? Jodie otworzyła usta, żeby zaprotestować; równie szybko zamykając je ponownie, jak kolejny cios wylądował na jej monsie. Uprawa bolała jak skurwysyn, a jednak… A jednak.
Po początkowym szoku Jodie nagle zdała sobie sprawę, że pieczenie pochodzące z jej cipki powoli rozprzestrzeniło się na resztę jej ciała. Zerknęła na akcję rozgrywającą się w telewizji. Ku swemu zaskoczeniu zauważyła, że kiedy ciosy padały, wyginała biodra w ich kierunku, zamiast się oddalać. Gdy Pig zatrzymał się, by zaczerpnąć tchu, kamera wykonała zbliżenie na koniec kadru, ustawiając ostrość na ekranie. Ciemna skórzana końcówka lśniła mokro.
Marcel uśmiechnął się. „Myślę, że jest gotowa, by przenieść sprawy na wyższy poziom” — powiedział, wyciągając rękę. Świnia w milczeniu podał mu plon, a Marcel wepchnął go do ust Jodie, sprawiając, że po raz pierwszy sama spróbowała; jej soki były cierpkie i cierpkie na jej języku, gdy lizała go do czysta. Damon przeszedł od podstawy ławki do głowy, z roztargnieniem gładząc włosy Jodie, czekając na instrukcje. Oddając swoją zabawkę, Świnka podeszła bliżej ławki.
Oczy Jodie rozszerzyły się ze strachu. Jedną rzeczą było mieć go, który dawał jej klapsy w cipkę na odległość, ale naprawdę dotykać jej mężczyzny? Nie ma kurwa mowy! – Trzymaj go z dala ode mnie! – wrzasnęła, cofając się tak daleko, jak pozwalały liny. Świnia zatrzymała się w połowie drogi między jej nogami; ciemne paciorkowate oczy rozglądały się w tę i we w tę, gdy spoglądał to na Jodie, to na Marcela. Belg prychnął, zmieniając uchwyt na aparacie, by trochę przesunąć jego ciężar. – Co mówiłem o okazywaniu szacunku? – zapytał, unosząc brew.
Damon roześmiał się i wzmocnił uścisk, owijając blond włosy Jodie wokół swoich palców dla dodatkowego zysku, gdy szarpnął jej głowę do tyłu. – Czy będziemy musieli cię ukarać? - warknął, potrząsając jej głową. Jodie spojrzała na niego. Okolice jego ust wciąż były śliskie i błyszczące od miejsca, w którym spuszczała się z jego językiem w sobie. Dlaczego tak bardzo bała się, że Świnka jej dotknie? W końcu za to zapłaciła, by przesunąć jej granice; by przetestować ciemną stronę swoich ograniczeń.
Zdecydowała się. – Nie, proszę pana – odpowiedziała cicho. "Co to jest?" - powiedział Damon, a na jego twarzy pojawił się szeroki, zajebisty uśmiech. – Chcesz, żebym wsadził ci fiuta do buzi? Tym razem zmusił jej głowę do skinięcia głową. „Jesteś brudną małą dziwką! Otwórz szeroko, suko”.
Jodie posłuchała, pozwalając Damonowi wepchnąć swojego kutasa między jej usta. Uwielbiała dawać głowę; było to jedno z jej ulubionych zajęć, odkąd zrobiła jej pierwszego loda jeszcze na studiach. „Brak odruchu wymiotnego”, powiedziała z dumą Marcelowi, kiedy spotkali się w małym Starbucksie, i miała to na myśli; ale mimo to sama długość penisa Damona wciąż była problematyczna.
Jodie poczuła, jak głowa wchodzi jej do gardła, trącając jej przełyk, i zaczęła panikować dopiero wtedy, gdy zdała sobie sprawę, że zostało mu jeszcze dwa lub trzy cale. Damon zauważył jej dyskomfort i uśmiechnął się, trzymając swojego penisa w miejscu jeszcze przez kilka sekund, po czym powoli się rozluźnił. – Zapytam cię jeszcze raz – powiedział, nadal ciasno wplatając ręce w jej włosy.
„Będziesz grzeczną dziewczynką?”. Całkowicie wyjął swojego kutasa z jej ust, pocierając żołędziami jej usta. „Tak…” wyszeptała Jodie, wyciągając język, by polizać jego penisa.
"Co to było?". „Tak, będę grzeczną dziewczynką”. „Wiemy, że to zrobisz” – powiedział Marcel, kiwając głową Śwince, wciąż cierpliwie czekając między jej udami, dając mu pozwolenie na kontynuację. Jodie poczuła, jak kładzie jedną ze swoich dłoni wielkości szynki na jej cipce, pocierając jej wargi sromowe spłaszczeniem dłoni, pokrywając palce jej sokami. Damon siłą odwrócił jej głowę, zwracając ją w stronę telewizora, by patrzeć, jak Świnka wsuwa jeden, a potem dwa palce do środka.
Ból rozciągania jej cipki był ulotny; jej ciało zdradzało pożądanie, gdy dostosowywało się do tych nowych doznań, wzdrygając się i drżąc wokół jego palców, jakby miało własny umysł. Palce jeden i dwa wkrótce dołączyły do palców trzeciego i czwartego; Świnia uformował dłoń w stożek, by mieć do niej łatwy dostęp, wsuwając kciuk w dłoń. Jej cipka wydawała się taka pełna - ale jednocześnie taka pusta.
To był absurdalny paradoks. Normalnie mogłaby się roześmiać; ale zamiast tego Jodie poczuła, że jej biodra uderzają o niego, desperacko szukając więcej jego ciała w swoim. Gruba dłoń Świni rozciągnęła ją szerzej, niż mogła uwierzyć; jego palce rozłożyły się, gdy je wycofywał, jej miękkie, mokre fałdy wybrzuszyły się nieprzyzwoicie, gdy jej cipka walczyła, by zatrzymać go w sobie tak długo, jak to możliwe.
Czuła zapach jej podniecenia, słodki i pikantny w powietrzu. Kiedy w końcu udało mu się uwolnić, jego palce i nadgarstek były mokre, lepkie i błyszczały w świetle. Podczas gdy Świnka kontynuowała wsuwanie i wysuwanie palców z jej cipki z zaskakującą delikatnością, Damon ponownie szarpnął ją za włosy, mocno wpychając swojego kutasa do jej ust, gdy płakała. Poczuła gładkość jego głowy spoczywającej na jej języku, instynktownie obracającej się wokół jego czubka, zanurzającej się w ujściu cewki moczowej, co sprawiało, że sapał z zaskoczenia i przyjemności.
Jej reakcja zachęciła go do działania. Zniknęła uprzejma uczennica, która rozmawiała z nią wcześniej, przynosząc napoje, podczas gdy ona się przygotowywała. Zamiast tego władzę przejęło pożądanie.
Ponownie szarpnął ją za włosy, prostując jej szyję, by mieć łatwiejszy dostęp, wpychając większość swojego długiego penisa w jej gardło. Jodie próbowała się wyrwać, ale Damon przytrzymał ją mocno w miejscu, puszczając ją tylko wtedy, gdy jej twarz zaczęła się rumienić. Wykrztusiła gęste strużki śliny, gdy uwolnił swojego penisa. – Nie obchodzi mnie, czy się udławisz, suko – powiedział, szydząc z niej. „Nie obchodzi mnie, czy to sprawi, że poczujesz się nieswojo, wsadzę ci tego kutasa w gardło, aż dojdę!”.
- Damon - powiedział Marcel ostrzegawczo. Młodszy mężczyzna prychnął, ale powstrzymał się, gdy jego pracodawca wyciągnął Świnię spomiędzy nóg Jodie, wręczając aparat swojemu otyłemu koledze, zanim zajął jego miejsce. Damon odwrócił głowę z powrotem do telewizora, a ona patrzyła, zafascynowana, jak jej cipka wypełnia ekran.
Jej wargi sromowe były czerwone i opuchnięte, zlepione sokami z fistingu Świni. Jeszcze zanim kutas Marcela pojawił się w polu widzenia, poczuła to, gdy ocierał się żołędziami o jej łechtaczkę i swoją twardą długością wzdłuż jej ociekającej wodą szczeliny. To było zbyt wiele do zniesienia.
Jodie rozciągnęła się na tyle, na ile pozwalały jej ograniczenia, napierając na jego spotkanie; oboje dyszeli, gdy główka jego penisa wślizgnęła się z doskonałą łatwością w jej ciało, jej śliskie fałdy powoli zamknęły się wokół niego jak jedna z tych rzadkich mięsożernych roślin chwytających swoją ofiarę. Marcel ruszył do przodu, wypełniając ją cal po calu; żadne z nich nie było do końca pewne, czy Belg się w nią wpycha, czy też to pochwa Jodie wciąga go głębiej, jak jakaś niemożliwa czarna dziura, aż jego biodra w końcu spotkały się z jej biodrami i nie miał już fiuta poza jej ciałem. Marcel zatrzymał się na chwilę, delektując się naciskiem cipki Jodie, po czym powoli się wycofał, a kamera lubieżnie zatrzymała się na scenie. Jego kutas lśnił od mieszanki ich połączonego potu i jej soków.
Wycofał się prawie do końca, jej cipka trzymała go mocno, gdy walczyła, by go zatrzymać, zanim ponownie wszedł w nią z satysfakcją; powtarzając czynność raz za razem. Każde pchnięcie do wewnątrz było wspaniałe; każde pociągnięcie na zewnątrz, wykwintne tortury. Kutas Marcela wydawał się znać jej cipkę, jakby byli starymi przyjaciółmi, i bolała ją strata za każdym razem, gdy się wycofywał. Jego długość pozwalała na stymulację, którą jej poprzedni kochankowie zaniedbali, a główka jego penisa ocierała się o jej punkt G zarówno przy wejściu, jak i przy wyjściu. Każdy nerw wydawał się ciepły i rozmyty, więc zamknęła oczy, a jej oddech coraz bardziej przyspieszał między zaciśniętymi zębami.
Jej tyłek wdrapywał się na koniec ławki, a jej plecy, śliskie od potu, ślizgały się po drewnianej powierzchni. Jodie poczuła, jak fale znów w niej wzbierają, przyjemność skubiąca jej rdzeń. Ale to był tylko wstęp. Danie główne, wydarzenie, na które czekała z równym strachem i podekscytowaniem, miało dopiero nadejść. Nie musiała długo czekać.
Marcel pozwolił sobie na uwolnienie się, kładąc ręce pod jej pośladkami; mocno chwytając giętkie ciało, gdy szeroko rozłożył policzki, odsłaniając jej pomarszczony tyłek. – Lepiej bądź gotowa – powiedział, spoglądając na nią. W odpowiedzi pchnęła do przodu, pozwalając grubej główce jego penisa odsunąć na bok ostatnie resztki jej dziewictwa, Belg wkroczył na terytorium, na które wcześniej nie wkroczył żaden mężczyzna. Skrzywiła się, gdy Marcel zaczął się wsuwać, główka jego penisa powoli wpychała się w jej pomarszczony brzeg.
Spomiędzy jej pośladków przesączyło się tyle soków Jodie, że dalsze smarowanie nie było potrzebne; ale mimo to było ciasno. Sądząc po wyrazie intensywnej koncentracji i zaciśniętych zębach Marcela, było jasne, że Belg toczy własną bitwę, próbując wcisnąć swojego grubego kutasa do środka. Jego dłoń chwyciła jej udo, by uzyskać dodatkowe wsparcie, ale jego dłoń była śliska od potu, a ramię zsunęło się. Zaklął, odzyskując równowagę, gdy spróbował ponownie.
W końcu udało mu się przepchnąć przez ciasny krąg mięśni. Ból był ostry, ale krótki; i nawet gdy poczuła, jak jej napięcie ustępuje, już ustępowało, by zostać zastąpione czymś znacznie przyjemniejszym. Dlaczego… dlaczego tak bardzo mi się to podoba? Częściowo był to dreszczyk emocji związany z aktem, który nadal jest mile widziany przez grzeczne społeczeństwo. Sodomia; sodomia; nawet nazwy były wulgarne. Ale głównie dlatego, że nerwy w jej kanale odbytu były tak wrażliwe, że czuła każdy cal, gdy kutas Marcela zagłębiał się coraz głębiej i głębiej, aż w końcu, z triumfalnym pomrukiem, Jodie poczuła, jak jego jądra uderzają o jej nagi tyłek.
Jęknęła; instynktownie ściskając jej tyłek, nagrodzona warknięciem Belga, gdy walczył o zachowanie spokoju. – Weź mnie – powiedziała Jodie, uśmiechając się do niego figlarnie. „Zawładnij mną. Uczyń mnie swoją!”. – Jezu, jakie to ciasne – powiedział, ocierając czoło.
"Bedzie fajnię!". Damon puścił głowę Jodie, a ona wpatrywała się w Marcela, spodziewając się, że natychmiast zacznie ją pieprzyć. Zamiast tego czekał; pozwalając jej zwieraczowi dostosować się, dopasowując się do jego obwodu. Kiedy w końcu zaczął torować sobie drogę do iz jej tylnego przejścia, zaskoczyło ją to i sapnęła; jej odbyt całkowicie obejmował jego penisa, niechętnie pozwalając mu odejść. Teraz było łatwiej.
Mięśnie, które tak bardzo walczyły z jego wejściem, były teraz bardziej wyrozumiałe. Już po kilku ruchach jego ruchy w jej tylnym kanale stały się bardziej płynne, gdy znalazł swój rytm, a Jodie wypchnęła swoje biodra i tyłek, by spotkać się z jego, przyczyniając się do przyjemności. Słyszała, jak jego oddech się zmienia, staje się bardziej pracowity i dopasowuje się do jej własnych oddechów, starając się nadążyć, nawet gdy jego ręka spoczęła na jej brzuchu. "O Boże!" – warknęła, gdy zaprotestował jej pęcherz. „Muszę się wysikać, Marcel!”.
"Więc sikaj!" Marcel odpowiedział, nie wykazując jeszcze żadnych oznak wypuszczania jej. Uśmiechnął się złośliwie, naciskając mocniej. "Nie!" Jodie zawodziła, a nacisk jego dłoni zwiększał jej dyskomfort, nawet gdy zaciskała tyłek wokół jego penisa. – Powiedziałem, sikaj! Belg ponownie pchnął i tym razem Jodie poczuła, jak jej pęcherz się poddaje. Jeśli tego właśnie chcesz, draniu! Odprężyła się, pozwalając mięśniom skurczyć się, gdy tama w końcu pękła i uwolniła się godzina zmagazynowanego moczu.
Marcel nawet nie drgnął. Zamiast tego jego uderzenia stały się głębsze, mocniejsze i szybsze, nawet gdy Jodie wypróżniała się z wystarczającą siłą, by płyn odbił się rykoszetem od jego płaskiego brzucha i wrócił na jej własny; zapach tego ostry w powietrzu. Biegła wzdłuż jej ud, ciepła i mokra; wnikając w jej więzy i kapając na podłogę poniżej, gdy Świnia uchwyciła to wszystko klatka po klatce dla ich niewidocznej publiczności. To było, gdyby granica została przekroczona; a wraz z nim poczucie całkowitego i całkowitego uwolnienia. Uwolniona od wszelkich utrzymujących się zahamowań, Jodie zadrżała gwałtownie, gdy Marcel w nią wszedł.
Jej oddech stał się krótkimi, urywanymi sapnięciami, gdy walczyła o powietrze. Jej ramiona pociągnęły za ograniczenia trzymające ją w miejscu, sfrustrowane, że nie pozostawiają jej żadnej swobody, by mogła się zadowolić. I tak płakała, błagając ich, żeby dalej ją pieprzyli; błagając ich, aby ją wykorzystali.
„O Boże, proszę pieprzyć mnie w dupę! Proszę! Proszę pieprzyć mnie w dupę!”. Przeklinała ich, nazywając ich skurwysynami; cipy; dranie. Spojrzała prosto w kamerę, Świnka poruszała się wokół ich spoconych ciał podczas filmowania. Groziła.
„Nie waż się przestać, skurwysynu! Wsadź mi tego pieprzonego grubego kutasa w dupę!”. Jodie wykrzykiwała rozkazy, owijając je wokół zaciśniętych zębów. Odwróciła głowę i bez żadnej zachęty ze strony Damona, wzięła jego penisa tak głęboko, jak to możliwe; jej język wijący się wokół jego długiego trzonka; jej usta zacisnęły się wokół jego czubka, ściskając go, gdy dyszał i próbował mocniej pieprzyć jej twarz.
Oparła się biodrami o biodra Marcela i mocno zacisnęła mięśnie odbytu wokół grubego mięsa wpychającego się w nią, chciwa zarówno ich przyjemności, jak i jej własnej. „Pierdol mnie mocniej, draniu! To jest trudniejsze! Mocniej! Szybciej!”. Wszystko inne zostało zapomniane. Nie obchodziło jej już, dlaczego jest w tym pokoju z tymi mężczyznami ani kto i dlaczego to obserwuje.
Tu i teraz była Jodie, ich dziwką. Tu i teraz, tylko to się liczyło. Orgazm nie przypominał niczego, czego kiedykolwiek wcześniej doświadczyła. Normalny seks był dobry; ostry seks był lepszy. Ale te orgazmy były jak burze przypływowe, stopniowo wznoszące się od łagodnych fal do walących tsunami, które przetoczyły się przez nią z własnym rytmem.
To… To było pierwotne i przerażające. To był pożar; coś, co zapaliło się bez ostrzeżenia, a teraz tańczyło w niej, zamierzając pożreć wszystko na swojej drodze, aż pozostawiło tylko pustą skorupę. I do cholery, czuję się tak dobrze! Jej odbyt wydawał się nadwrażliwy w sposób, w jaki jej cipka nigdy nawet nie zbliżyła się do dopasowania.
Za każdym razem, gdy wielki Belg wpychał się w nią, czuła, jak ją wypełnia, rozciąga. Każde wycofanie się było jak porzucenie, pozostawiając ją pustką i pustką; Jodie prawie kwiliła na jego powrót, bez względu na to, jak krótka była strata. A teraz było to naprawdę bardzo krótkie.
Ręce Marcela zacisnęły się na jej biodrach, jego pchnięcia były teraz szybsze; zauważalnie krótsze pchnięcia, gdy ją pieprzył, sam bliski orgazmu. Nie trwało to długo. Jodie naliczyła jeszcze trzy, cztery pchnięcia, zanim w końcu uwolnił się z jej obolałego odbytu. „Muszę dojść”, oznajmił, ciasno owinięty palcami wokół jego grubego penisa.
Jodie obserwowała zafascynowana, jak gwałtownie szarpie swoim kutasem, ciągnąc napletek tam iz powrotem po bulwiastych żołędziach. „Muszę teraz dojść!”. Jodie spojrzała na niego; rozejrzał się i uśmiechnął do nich wszystkich, Świnki i Damona. - Spuść się na mnie - powiedziała słodko, poruszając językiem. „Spuść się na moją śliczną twarz i uczyń mnie swoją dziwką pokrytą spermą”.
Marcel był pierwszy. Jodie usłyszała, jak chrząknął, gdy jego kolano uderzyło ją w ramię, gdy się zbliżył. Pierwszy zryw wylądował ukośnie na jej brodzie; cieplejszy, niż mogła sobie wyobrazić, a także grubszy, o wadze, która przeczyła jego rozmiarom. Zaraz po pierwszym strzale nastąpiły dwa kolejne na jej policzek i kolejny, który wylądował na jej nosie, a krople spermy rozpryskiwały się w jej nozdrzu.
Kiedy Belg był już nasycony, Jodie patrzyła, jak Damon i Świnka podchodzą, by zająć jego miejsce; ten ostatni wręczył mu kamerę, pozwalając mu sfilmować punkt kulminacyjny programu w wysokiej rozdzielczości. Widziała ich grymasy; słyszał ich desperackie jęki, gdy ich ciała w końcu się poddały; ostatnie kilka szarpnięć na ich kutasach przechylając je na krawędź. Ponownie zamykając oczy, przechyliła głowę, dając dwóm mężczyznom lepszy cel. Jeden zryw; dwa zrywy; jeszcze. Strumienie nasienia przypadkowo spadające na jej bezradną twarz i ciało; lądując na jej policzkach, brodzie, czole.
Jeden rozmazał cienką linię na jej zamkniętej powiece; inne lądowały na jej szyi i piersiach. Jodie chłeptała kilka kropli, które przemknęły przez jej usta, rozkoszując się słonym, czystym smakiem, gdy czekała, aż skończą oznaczać ją jako swoją. "Kurwa, jesteś jedną brudną suką, wiesz o tym?" Głos Marcela.
„Spójrz na siebie, cały pokryty spermą!”. – Ona potrzebuje sprzątania. Głos Świni był zaskakującym falsetem jak na mężczyznę jego rozmiarów, a Jodie podniosła wzrok w samą porę, by zobaczyć, jak duży mężczyzna celuje swoim kutasem. Była ciekawa; przynajmniej tak sobie później powiedziała. To był jedyny powód, dla którego zrobiła to, co zrobiła.
Ale wtedy… W tamtym czasie kierowała się czystym instynktem. Siki świni były słodsze, niż się spodziewała, a kiedy wysysał z jej skóry grube krople nasienia, złapała się na tym, że rozchyla usta, dając mu prowizoryczną miskę, w którą może celować. Dźwięk jego ciepłego moczu pluskającego w jej ustach odbił się echem po nagle wyciszonym pokoju. Jodie delektowała się każdą kroplą, połykając ją wokół języka i płucząc gardło, gdy Damon unosił się w pobliżu z aparatem, rejestrując każdy szczegół.
Dopiero gdy Świnka wreszcie skończyła się zaspokajać, Jodie przełknęła ślinę, otwierając szeroko usta i wystawiając język, by udowodnić, że wszystko zniknęło. - Naprawdę jesteś wstrętną suką - powtórzył Marcel. Potrząsnął głową, uśmiechając się. „Kurwa! Jeśli kiedykolwiek zdecydujesz, że chcesz zarabiać na życie czymś takim, daj mi znać. Mógłbyś zarobić dużo pieniędzy, brudna mała dziwko!”.
Jodie roześmiała się, zlizując z ust ostatnie krople moczu Świni. „Dzięki, ale mam już coś zaplanowane. Skoro już o tym mowa?”.
Zerknęła na Damona pochylonego nad laptopem. Spojrzał na nią. - Połączenie zostało przerwane - powiedział.
Marcel zmarszczył brwi. "Kiedy?" zapytał, pomagając Śwince rozpiąć liny wiążące Jodie na miejscu. Damon wzruszył ramionami. – Nie jestem pewien – odpowiedział.
„Może być dziesięć minut temu lub dziesięć sekund. Wiem tylko, że odszedł”. Na stalowym wózku zapiszczał telefon komórkowy, gdy nadeszła wiadomość tekstowa.
Trzej mężczyźni spojrzeli na Jodie, zanim Damon podniósł ją, żeby mogła przeczytać ekran, jej ciało drżało; ręce nie są w stanie prawidłowo chwycić urządzenia. ##ZADZWOŃ##. Oddychać. Tylko oddychaj. Wybrała numer.
Jedna Mississippi… Dwie Mississippi… Podnieś! Ulec poprawie! Pięć Mississippi… Sześć Mississippi… Prosiłeś mnie, żebym do ciebie zadzwonił, dupku; więc wybierz. „Pani Winters”. Głos mężczyzny był gładki i głęboki; znany z kilkunastu wystąpień nagradzanych na festiwalach filmowych na całym świecie. „To była najbardziej imponująca taśma przesłuchania.
Moje gratulacje również dla twoich kolegów. Prawdziwi autorzy, wszyscy”. "Dziękuję Ci." Głos Jodie drżał i wzięła głęboki oddech, żeby uspokoić nerwy. – Wydaje się pani świadoma, że w moich filmach nie dopuszczam żadnych odcieni szarości, panno Winters – powiedział mężczyzna. „Zajmuję się czernią lub bielą.
Oczekuję absolutnej szczerości w występach moich aktorów”. „Rozumiem. Jestem oddany twojej sztuce, oddany twojej wizji.
Chciałem ci pokazać, że mogę przesuwać granice i odkrywać ciemną stronę psychiki bohatera. Jestem idealny do tej roli.”. „Też tak uważam. Możesz powiedzieć swojemu agentowi, żeby spodziewał się mojego telefonu rano. Głos ucichł i przez chwilę Jodie myślała, że się rozłączył.
Potem: „Jestem ciekawa. Dlaczego zadałeś sobie tyle trudu, aby zwrócić na siebie moją uwagę?”. „Jak mogłem zrobić coś mniej?” Jodie powiedziała, śmiejąc się cicho. „To rola życia”.
Byliśmy na etapie, na którym nie mogliśmy się nawzajem nacieszyć.…
🕑 5 minuty Hardcore Historie 👁 5,037To było na etapie, na którym nie mogliśmy się nawzajem nacieszyć. Tego ranka pieprzyliśmy się dwa razy, zanim jeszcze wyszliśmy z kabiny. Raz, zanim jeszcze wstaliśmy z łóżka. Drugi raz…
kontyntynuj Hardcore historia seksuSposób, w jaki poruszał dłońmi po zarysie mojego ciała, sprawił, że jęknęłam z przyjemności.…
🕑 5 minuty Hardcore Historie 👁 5,845Mam na imię Kat i miałam trzydzieści kilka lat, pracując w nudnej pracy biurowej w północnym Londynie. Dni zbiegły się w jeden i nie wydarzyło się nic ekscytującego. Mieszkałem sam w…
kontyntynuj Hardcore historia seksuJak niektóre pozornie oczywiste rzeczy nigdy nie są takie...…
🕑 15 minuty Hardcore Historie 👁 1,539„Bądź jego brudną dziwką. Ssij mu jądra, obciągnij mu tyłek i pozwól mu pieprzyć twoją. W jednej chwili bądź perwersyjny jak skurwysyn, w następnej łani, niewinny i kochany. Faceci…
kontyntynuj Hardcore historia seksu