Ruby robi się zboczona z jedzeniem.…
🕑 48 minuty minuty Gratyfikacja HistorieJedyne niezwykłe chwile w trzydniowym stoisku to pierwsza chwalebna chwila ponownego spotkania i ostatnia przerażająca chwila rozłąki. Niebo i piekło. Jakikolwiek czas pomiędzy jest w najlepszym razie nieistotny. Chcesz śniadanie o 15:00; idź po to. Chcesz dać się nabrać o 8 rano; bądź naszym gościem.
Chcesz się zabawić, baw się dobrze, o 2 rano, 4:30 rano, 8 rano, 9 rano, w południe, 15 po południu… baw się dobrze - nic i nikt nie powstrzyma cię przed pobłażaniem. Ruby wyślizguje się z ramion Rona, wybudzona z głębokiego snu z nagłą potrzebą siusiu. Z zamkniętymi oczami słucha odległego brzęczenia, którym pewnego dnia ma nadzieję, że będzie wystarczająco ryzykowna lub pijana, by się nią podzielić. „Kolejne zmarnowane siusiu” - myśli.
Z zamkniętymi oczami naśladując sen, pozwala jej prześliznąć się po dywanie, by otworzyć wynajmowaną przez nich lodówkę. Jest bardzo cicha, prawie jak dziecko wyszukujące i otwierające ukryte prezenty. Cicho otwiera drzwi zamrażarki i wyjmuje butelkę Lemoncello, którą im przyniósł. Ona jest przebiegła.
Wie, że pęknięcie góry będzie trzaskać, więc wsuwa ją między swoje duże piersi i odwraca się od niego. Powoli, z każdym pęknięciem, odkręca czapkę. To nie jest bar, wybór pojemników jest ograniczony. W łazience są plastikowe szklanki, w których już trzymano Merlota. Tam są filiżanki poplamione sokiem z fasoli.
Obok nieużywanego pojemnika na lód znajdują się dwa papierowe kubki, ale papier po prostu NIE jest w porządku. Cicho stawia butelkę Lemoncello na blat biurka, a jego zdezorientowane i zmrużone oczy doceniają każdy jej ruch. Rusza do łazienki, by wypłukać dwie szklane szklanki. Po jej powrocie, krople rozpryskują się na dywanie podczas jej zbliżania się, stuknęła szklankami… „Sapnięcie…”… Nie porusza się, och, może jęczy i trochę się kręci, żeby tylko pomyślała, że mogłaby obudzili go, ale ustawia się w pozycji, z której wciąż może obserwować jej ukradkiem.
Oddycha z przynętą i nalewa do każdej szklanki dużą porcję Lemoncello. Zauważa, jaka z niej jest profesjonalistka… przechyla szklankę, żeby nie bulgotać. Kiedy skończyła, stuka butelkę, nie dbając już o to, czy się obudził, czy nie. Ruby podchodzi do łóżka i siada po jego prawej stronie, przyciskając miękki pośladek do jego lewego ramienia.
- Chcesz trochę - grucha? Mamrocze, mamrocze, trochę się porusza, próbując przekonać ją, że wciąż śpi. „BRAT !!!”, krzyczy, „Widziałem, jak patrzyłeś na mój tyłek”! „ooo woont,” udaje, jakby mamrotał ze snu. Ruby chichocze, jej słynne, hmmmm, niesławne „hehehe”. Powoli, cicho wyciąga prawą rękę.
Mierzy kąt trajektorii. Sprawdza prędkość wiatru jego i jej oddechu. Oblicza ciśnienie fotonów z lampy. Wyczuwa, nie, tańce, napięcie w jej ramieniu i drżenie dłoni. A potem, och, tak wolno, wyciąga rękę do przodu, aż grawitacja przełamie napięcie powierzchniowe wargi Lemoncello i zamieni je w kroplówkę, która ląduje prosto po prawej stronie jego ust.
Frozen Lemoncello nie można zignorować! Błyskawicznie „obudził się”, najpierw unosząc głowę w jej stronę, a następnie opadając z powrotem, by unieść miednicę, jakby ukąszony zimnym piorunem. Zachwyca się i klaskałaby w dłonie, gdyby nie była napełniona szklankami Lemoncello. Jednak zręcznie rozkłada obie ręce szeroko jak skrzydła śnieżnej sowy i przesuwa ustami w dół jego ust, nie po to, by lizać, ale jak koliber do sondowania. Teraz naprawdę jęczy, gdy jej język wbija mu się w usta, a jej obfite piersi wiją się na jego klatce piersiowej, by kapać na jego szyję, którą tak bardzo kocha. „wn smum or”, mamrocze do jego ust, cofając się, by chichotać i bez zgody podaje mu jego mniej niż pełną szklankę.
Akceptuje to, nie jest pewien, jak będzie smakować, ale pragnąc wstrząsu, który może mu dać przez następne 64 godziny. Jak najbardziej pewny siebie, z lewym łokciem służącym jako punkt podparcia, przesuwa się do tyłu w kierunku ściany i opiera się o nią z dwiema poduszkami pod plecami. „Pozdrawiam, Ruby” - mówi poważnie. "Kocham Cię." Brzęka jego kieliszkiem i jednym zręcznym ruchem zapina pasek. Zamyka oczy, odchyla głowę i pozwala, by mroźny syrop spłynął jej do gardła.
„Aaaaaah”, emanuje. Jest bardziej charyzmatyczny, nigdy wcześniej nie jadł Lemoncello. Bierze łyk i rozlewa go wokół ust. Nie jest zły.
Na pewno słodsza niż jego ulubiona wódka, ale łagodniejsza i tu zimniejsza. Działa kojąco bez lekarstw, ale będzie działać tak samo. Ruby już poluje kieliszek. „Chcesz jeszcze”, pyta? - Możesz tego potrzebować. „Potrzebujesz tego”, pyta? „Dlaczego miałbym 'POTRZEBOWAĆ' tego”? „Cóż”, rzuca się przez ramię, patrząc na niego w lustrze, „pomyśl o tym jako o znieczuleniu”.
„A N A S T H E T I C”, drży, doskonale wiedząc, jaką może być minx. „O co tu chodzi, Ruby stara dziewczyno,” drży? „Och, niewiele”, ćwierka. „Minęło dużo czasu, zbyt długo, odkąd malowałam i właśnie myślałam…”.
Po czym strzepuje szklankę, chwyta Lemoncello, strzepuje budyń czekoladowy i piankę piankową z biurka i rzuca się na jego pośladki, nawet gdy próbuje je podnieść w samoobronie. „Aaah, ah, aaaaaaah” - ostrzega. "Bądź miły albo twoja kara będzie dużo gorsza." „Kara”, wypala, „za co” ?! „Widziałam, jak patrzysz na moje cycki. Lubisz je? Kto powiedział, że możesz je lubić? Teraz zobaczymy, jak bardzo je lubisz,” chichocze, siadając i zaciskając uda wokół jego. Rzuca budyń i piankę na pościel, chwyta jego pustą szklankę i nalewa liberalny kieliszek Lemoncello z komendą „Pij”! Nie jest pewien, czy stalowy błysk w jej oku to tylko zagrywka „Battleship”, ale wie, co się stanie, jeśli podejmie niewłaściwą decyzję.
- A więc w dół włazu - wiwatuje, przełykając potężnie i upuszczając ociekającą szklankę na podłogę wyłożoną wykładziną. „Tak jest lepiej” intonuje, wyjmując solidny pasek prosto z butelki, a następnie wciskając go między jego i jej uda, zamrożone szkło rozgniatane między jej gorącą cipką a jego kurczącymi się jajami. „Aaaach, co my tu mamy,” udaje, że sięga po piankę z pianki i budyń czekoladowy.
Odkręca pokrywkę puszki pianki i odkłada ją na bok. Rozbija dwie paczki puddingu, wyrzucając jedną tuż poza zasięgiem Rona, a potem rozdziera przezroczystą plastikową pokrywkę. „Hmmmm, co mam namalować”, myśli? W jej ustach wyczuwa się lekkie drżenie, a jej oczy powoli się zwężają, przesuwając się od jego rozszerzających się oczu do jego klatki piersiowej. Liże jeden ze swoich palców i przesuwa go w dół od brody, przez gardło, dalej w dół jego klatki piersiowej i do pępka, gdzie jej palec wpada jak do dziury w zlewie.
„HEEEEEEEEEEY”, promienieje, „pamiętasz to z czasów, gdy byłeś dzieckiem”? Po czym podnosi puch prawoślazu, zanurza dwa palce, a następnie obficie nakłada czystą, białą lepką masę na jej sutki, intonując: „Mleko, mleko…”. Jęczy. „Nie, Ruby, nie rób mi tego.
To niesprawiedliwe”! „Fair, fair, kto powiedział cokolwiek o byciu uczciwym, Ron,” jęczy. „Mleko, mleko…, hmmmm, la la la t da, mleko…” cały czas mieszając białą śmietankę wokół jej sutków i otoczki; zgrzytając kroczem o falliczną butelkę wystającą między nimi. Jest jedna rzecz w piersiach Ruby, która po prostu, no cóż, wyróżnia się - to są jej sutki. Ron nigdy, przenigdy nie widział czegoś podobnego do nich na prawdziwym człowieku. Są mniej więcej tak duże jak amerykański nikiel, a po podnieceniu z łatwością mają jeden cal wzrostu.
Z łatwością. „Jak, u licha”, często myślał, „czy jej dzieci mogą rzeczywiście owinąć usta wokół nich? Mają szczęście”. A teraz, słuchając jej nucącego „mleko, mleko…”, doprowadza go do szału i zaczyna sięgać, by zbliżyć ją do siebie i zacisnąć usta wokół jej sterczących, piekielnych, białych sutków.
„Waaaaait”, krzyczy, odsuwając jego ręce. "Nie skończyłem." „Bałem się tego”, mamrocze do siebie. Ruby brzmi i porusza się jak mała dziewczynka, gruchając swoją lalkę w udawany świat snu. Kołysze się, nie, wije się do tyłu i dookoła na jego miednicy, jej piękny brzuch od czasu do czasu wysuwa się do przodu, nawet gdy jej miękkie pośladki zsuwają się między, a potem wysysają z jego splecionych ud.
Przez cały czas słychać buczenie… „Doprowadzasz mnie do szaleństwa”, wypala. „Wiem,” przyznaje, nigdy nie patrząc mu w oczy, ale pozwalając, by krzywy uśmiech ledwo wkradł się do jej ust. Ruby wbija kciuk w biały puch i rzuca słoik w prawo.
Oczywiście nic nie wycieka z wyjątkiem sapania z jego ust, gdy pochyla się lekko do przodu, przesuwa dłonią po butelce i stuka lepkim kciukiem w główkę jego penisa. - Mleko, mleko… śmietana, hmmmm - mruczy. "Mmmmmmmm." Przez chwilę przygląda się sukcesowi swojej misji - ozdabiania piersi i jego penisa słodkim „mlekiem”. Potem zaczyna nucić kolejną melodię… On, jak zwykle, właściwie jej nie słyszy - ona woli to w ten sposób. Ale w jej tonie jest coś, co go powstrzymuje.
„Ruby, RUBY, co porabiasz?” Drży. „Nic” - odpowiada niewinnym głosem małej dziewczynki. „Po prostu połóż się, odpręż się i, jak byś powiedział, 'patrz'” Leży, ale nie może się zrelaksować - w końcu jest z Ruby, a ona potrafi być diabelnie zabawna! Jej ciepłe, obfite uda zsuwają się z kaczką wzdłuż jego.
Jej kolana sięgają jego bioder, a ona sięga w dół lewą ręką, aby szeroko rozchylić usta swojej pięknej pochwy - uwielbia dwa haczyki, które ssał, które wiszą nieco niżej niż reszta. Nie można powiedzieć, że się wierci, a nawet macha. „Ustawia się”, przesuwając się do przodu i na boki, aż usta, o Boże, usta !, butelki Lemoncello tylko dotykają szczeliny jej szczeliny gdzieś blisko łechtaczki. Pochyla twarz, by patrzeć, wdzięczny, że zajmuje się sobą, a nie nim. Piękno butelki polega na tym, że ma otwór.
Używaj krawędzi, jak chcesz - piekło, palce, wibratory i wibratory mogą to zrobić - a następnie pozwól swoim ustom i łechtaczce wpaść do dziury, drżąc, ponieważ wiesz, cóż, poczuj krawędź butelki, która wkrótce, kiedyś, zeskrob je do ekstazy. Błędem byłoby powiedzieć, że Ruby „jeździ” butelką. Nie, jak we wszystkim, Ruby jest bardziej subtelny. Drażni się wargą butelki, pocierając ją w górę iw dół oraz, co najważniejsze, wokół mokrej i teraz nabrzmiałej szczeliny.
Oglądał mnóstwo porno, nawet „masturbację” czy „zbliżenia”. Nigdy nie widział prawdziwej kobiety, o Boże, uwierz mi, wooooooman, tak oddanej własnej przyjemności. Drażni się przez chwilę, jej biodra drgają, piękny brzuch w konwulsjach, jej obfite piersi stają się okrągłe. A potem przechyla głowę do przodu i do dołu, otwiera oczy, patrzy mu prosto w twarz i mruczy: „Tylko patrz, Precious, just watch”.
Po czym podnosi miednicę wyżej i wsuwa końcówkę butelki Lemoncello między usta. Porusza się trochę, wpatrując się w sufit, a potem pierwsze dwa lub trzy cale znikają w niej. Z jego punktu widzenia nie może stwierdzić, czy to jej pochwa, czy jej tyłek, ale w końcu to naprawdę nie ma znaczenia, gdy jęczy głęboką nutę, wkładając ją. Kiedy butelka zaczyna znikać, wyciąga rękę do jej obfitych piersi, by objąć je obie. Chwyta każdego z nich i przyciąga ją do siebie, ale co najważniejsze, w dół.
Tym razem nie opiera się, ale znowu zaczyna nucić. „Mleko, mleko, lemoniada…” „Co robisz kochanie,” martwi się? Ruby pompuje butelkę, nawet gdy ściska jej piersi i pociąga je w dół, aby jej pomóc lub ssać, cokolwiek jest najbliższe. Ruby nie czeka ani nie potrzebuje jego pomocy - wije się, aż pojawia się tylko etykieta.
Potem, patrząc mu w oczy, piersi poruszające się w tę iz powrotem, postuluje: „mleko, mleko, lemoniada, okrągłe…” „RUBY…” zaczyna, ale ona rzuca się do tyłu na łokcie i sięga między nią nogi, aby butelka mogła silnie przechylić się ku niebu. Nie słychać żadnego dźwięku poza westchnieniem, gdy zimny, lepki, żółty płyn wlewa się do jej pochwy. Trzyma butelkę nieruchomo - ogromny i nienaturalny „kutas” na tak pięknej kobiecie, aż bulgotanie ustaje i jest pełna. Jest taki moment, kiedy żadna z nich się nie rusza, nawet nie oddycha, zastanawiając się, jak wyrwie się z tego popisu. Ruby odkłada butelkę z powrotem między nogi Rona i mówi: „Wyciągnij ją, całkowicie, bardzo wolno”.
Sięga w dół obok własnego penisa, aby złapać jej i zaczyna go z niej wyciągać. Gdy ciągnie, wypływa z niej cienki żółty strumień. Ruby zmusza miednicę do opuszczenia miednicy, aby zatrzymać przepływ i zaczyna nucić swój mały kawałek: „Mleko, mleko, lemoniada…” Kiedy wyciąga butelkę, unosi ją do światła, aby zobaczyć ostatnie trzy kieliszki likieru.
„RUBY, to drogi towar” - wrzeszczy! „Nie powinieneś marnować tego na głupie…” „ODPADY! GŁUPIE,” krzyczy! „Pokażę ci głupotę”! I po tym rzuca się do przodu, do góry nogami na czworakach, jak wtedy, gdy grał w kraba w podstawówce. Jej czuły, ciepły tyłek ociera się o jego klatkę piersiową, kiedy wpycha stopy pod poduszkę obok jego głowy. Jest w delikatnym akcie balansowania, polegającym na tym, że musi patrzeć w dół między nogi, aby zobaczyć, gdzie jest, ale jednocześnie nie pozwala jej unieść bioder i przedwcześnie wylać jej cennego i tak drogiego płynu. Ona najlepiej domyśla się swojej pozycji, ale Ron pomaga jej lekko wysunąć głowę i dociera do jej ociekających wodą ust zwisających blisko jego twarzy.
- Mmmmmmmm - grucha, oblizując również usta. „Dobra, kochanie… Jeśli jesteś dobrym chłopcem i wypijesz całą swoją lemoniadę, mama da ci deser” - burczy Ruby. I po tym prostuje ramiona, przechyla miednicę do przodu i powoli kapie kremowym, słodkim, żółtym nektarem na jego rozpryskującą się twarz.
Aby nie marnować kropli, lewą ręką przyciąga jej tyłek do siebie i wciska usta w jej kopiec, połykając wszystko, co tylko może. Ruby, naprawdę nie dbając o cenę swojej zabawy, macha biodrami, by go drażnić i malować mu twarz lepkim wypustem swojej cipki. Ona chichocze, a on bulgocze. Nie ma prawdziwego sposobu, by stwierdzić, kiedy „skończyła”, to znaczy pusta, więc w pewnym momencie wyciąga do przodu lewą rękę i prosi go, aby ją podniósł.
Ciągnie, a ona unosi się w powietrze nad nim, jej stopy wciąż są schowane pod poduszką po obu stronach jego głowy. Nie była tak pusta, jak sądziła, a miodowo-złota kupa spada spomiędzy jej ust na jego twarz. Chichocze, Ruby spogląda w dół i rozchyla usta, żeby zobaczyć, czy coś zostało.
Małe strużki spływają po wewnętrznej stronie jej ud. Pociera palce po wewnętrznej stronie każdego uda i liże je do sucha. Dwa palce jej prawej dłoni wsuwają się do jej pochwy i wychodzą, kapiąc do ssania. Ron jest oczarowany jej grą.
Pochyla się w prawo, aby w końcu pozbyć się butelki Lemoncello z podłogi, a następnie odwraca się, by spojrzeć na ukochanego. Ona świetnie się bawi będąc niechlujnym, a on przyłącza się, lewą ręką pocierając lepki bałagan na jego twarzy, a prawą ręką ściskając jej lewe udo, a następnie biczując jej usta, jakby chciał wykręcić każdą ostatnią kroplę. Piszczy, kiedy ją dotyka, a potem upada na jego klatkę piersiową, całując, no cóż, liżąc, naprawdę, całą jego twarz i dzieląc się swoim złotem językiem, który wbija głęboko w jego usta. „Oo dun goo”, bulgocze nad językiem w jego ustach. „Ow iz ime lub ezzert”.
- Wa - mamrocze? Ruby odłącza się i elegancko siada na jego piersi. Jej soczyste piersi, wciąż pokryte rozmazaną pianką z pianki, podskakują mu na twarzy. Sięga między nogi, by delektować się kilkoma ostatnimi kroplami Lemoncello wyciekającymi z jej cipki i zaczyna nucić. „Mleko, mleko, lemoniada, okrągłe…” Uderza go jak piorun. Dziesiątki scen z jego dzieciństwa zalewają jego umysł.
Wciąż słyszy, jak chłopcy i dziewczęta bawią się razem w lesie, bawią się na różne sposoby, hmmmm, bawią się w sposób, w jaki prawdopodobnie robią to wszystkie dzieci. „Och, nie, Ruby… nie, nie mów mi…” błaga. Szelmowski uśmiech przemyka przez jej twarz i powoli zmienia się w najbardziej uwodzicielski uśmiech, jakim każda kobieta kiedykolwiek okrywała człowieka. Ruby w ten sposób lekko przechyla głowę, rzuca oczami na boki i wydaje się dąsać… „Nie, mówię poważnie, możesz '…” zaczyna, dopóki ona nie kładzie pełnych ust na jego, miażdży mu zęby, zaciska język na jego migdałkach, a potem grozi: „Och, naprawdę…” że się prostuje, rzuca lewą nogę w prawo nad jego leżącym na ziemi ciałem, aż jest na czworakach po jego lewej stronie. Wyciąga się trochę do przodu i chwyta dwie paczki budyniu czekoladowego.
Rozbija ją na strzępy, odrzucając jedną na drugą stronę łóżka i odrywa plastikową pieczęć z tej, którą trzyma w dłoni. Wydaje się, że nie zdaje sobie z tego sprawy, mimo że, jak musi, głaska i ugniata jej prawy pośladek i miękką podeszwę prawej stopy. Ruby bawi się przez chwilę budyniem, zanurzając go palcem, smakując, udając, że czyta etykietę wartości odżywczej, odwracając pojemnik do góry nogami, aby zobaczyć, czy coś kapie przez cały czas kołysania się i buczenia: „Mleko, mleko, lemoniada, za rogiem… - O cholera - mruczy. „OK, TO WŁAŚNIE” - świergocze i przerzuca prawą nogę na jego ciało, tak że siada na nim okrakiem, a jej soczysty biały tyłek lśni w świetle lampy zaledwie kilka cali od jego twarzy. Wie, w co się pakuje i wie, że nie ma sensu się temu sprzeciwiać.
Postanawia grać razem. Kładzie obie dłonie na policzkach jej tyłka i rozkłada je szeroko, a następnie nuci: „Mleko, mleko, lemoniada…”, a ona dołącza do niego, by skończyć z nim, „… za rogiem robi się krówki. " Oboje trzęsą się śmiechem, są w sobie absolutnie zakochani i podekscytowani, że mogą być dla siebie dziecinni, jeśli nie dziecinni.
Teraz, kiedy jest na pokładzie, dociera do pojemnika z budyniem z powrotem między rozłożonymi nogami, machając nim w twarz i mówiąc: „Byłeś dobry… czas na deser”. Lewą ręką chwyta paczkę z budyniem. Ruby cofa się, aż jej stopy są ponownie wsunięte pod poduszkę obok jego głowy. Widzi między nogami, że jej tyłek jest tuż nad jego szyją. Chwyta poduszkę z lewej strony, wsuwa ją między jego nogi, a następnie kładzie na niej twarz w dół, tak aby obie ręce mogły swobodnie sięgnąć za siebie i rozchylić szeroko policzki.
Ron wbija dwa palce prawej dłoni w pudding i zaczynając wysoko w pobliżu kości ogonowej, maluje ciemną czekoladową linię na środku jej tyłka. Kiedy pudding się rozrzedzi, ponownie zanurza go w pojemniku i kontynuuje malowanie aż do dna jej błyszczącej cipki. Kolejny kicz i zaczyna pocierać nim coraz większe koła wokół jej odbytu.
Chichocze jego dotykiem i grucha: „Poliż mnie”. „Och, nie ma mowy, kochanie, nie jestem nawet blisko ukończenia” - mówi rozmarzonym głosem. "To czas zwrotu pieniędzy za wszystkie twoje dokuczanie." „Noooooooooooooo”, krzyczy z udawanym przerażeniem, a potem bez przekonania próbuje uciec. Wiedząc, że może spróbować zagrać w tę grę, Ron ma lewą rękę zakrzywioną wokół jej lewego uda z kubkiem budyniu wystającym do tyłu między jej nogami.
Wbija kciuk w grubą, brązową mazią i maluje kolejny pasek aż do szczeliny między jej bułeczkami. Następnie wbija kciuk nieco głębiej, aby uzyskać większą porcję i zaczyna delikatnie wciskać ją w jej odbyt; trochę tak, jakbyś chciał włożyć pastę z powrotem do tuby. „Spokojnie”, zachęca, „a ja będę dla ciebie łagodny”. Ruby spogląda między nogi na szeroki, szeroki uśmiech wymalowany na jego twarzy. Ale ona się odpręża i jest w stanie włożyć w nią kilka łyżek.
Wyjmuje pudding z lewej ręki i rzuca go na szafkę nocną. Lewą ręką zdejmuje pierścień z prawej ręki; pierścionek, który nigdy nie był zdejmowany od ponad trzydziestu lat, chyba że przedtem była poważna masturbacja. On też ją bierze i delikatnie kładzie na szafce nocnej.
Ruby tego nie widziała. Ron podnosi głowę i składa delikatny pocałunek na każdym policzku jej tyłka. Pomijając bycie soczystym kęsem, uważa, że może to zaskoczyć ją i sprawić, że będzie się jeszcze bardziej zrelaksować. Czuje, jak mięśnie jej lewej nogi rozluźniają się, a ona pochyla się do przodu, by położyć głowę na łóżku między jego rozstawionymi nogami. Cicho i szybko wsuwa do ust trzy palce prawej dłoni i obciera je śliną.
Dwa kolejne pocałunki na jej policzkach, kiedy kładzie palce na wejściach do jej otworów. „Kocham cię, Ruby”, mówi ochryple, a następnie wkłada swój palec wskazujący i środkowy do jej pochwy, a serdeczny w jej tyłek. Ruby podskakuje i krzyczy „ASSHOLE” i rzuca w sufit grzywą dziko rudych włosów.
Napina lewą rękę na jej udzie, żeby ją przytulić. Pierścień musiał spaść, ponieważ idzie głęboko. Pcha i wije się, aż pajęczyna między jego środkowym palcem a serdecznym palcem wpada w cienką ścianę skóry między jej cipką a pomarszczonym dupkiem.
A potem pcha głębiej; wciska własną skórę w siebie. Jego dwa palce są tak głębokie, że może zawirować wokół czubka jej szyjki macicy i ledwo sondować jej zewnętrzną szyjkę macicy. Ona to kocha. To łaskotanie, którego żadna zabawka nie może naśladować. Zawsze kochała jego palce; miękki, mięsisty, a jednak czasami iw niektórych miejscach zrogowaciały.
Kiedy wciska się głęboko, a potem powoli wyciąga, może poczuć wypukłości w jego palcach i kłykcie ocierające się o jej najbardziej wrażliwą skórę. Kiedy włożył swój palec serdeczny w jej tyłek, kupa brązowej mazi została wypchnięta i wiła się w dół między jego palcami, aby pokryć środkowy palec, wsuwając się i wychodząc z jej cipki. To paskudny widok. „Och, Ruby, powinieneś to zobaczyć,” jęczy, a potem unosi głowę, by końcówką języka czyścić okolice palców.
„Chcę zobaczyć, chcę,” mruczy, machając tyłkiem mu w twarz. „Popracujemy nad tym,” mamrocze do niej, a potem dalej liże, poruszając palcami głęboko w niej. W tym momencie porzuciła wszelką nadzieję. Poza drżeniem w nogach jest zrezygnowana i zrelaksowana.
Wyciąga lewą rękę spomiędzy jej nóg i sięga, żeby po omacku sięgnąć po jej lewy nadgarstek. Kiedy go ma, szarpie go delikatnie, aż zrzuci z niego ciężar. Po czym cofa ją i prowadzi jej dłoń między jej nogami. - Dlaczego nie zrobisz tego zaszczytu, kochanie - grucha.
Ruby zaczyna się pocierać na różne sposoby i miejsca, które tylko ona może. Kontynuuje badanie i zabawę w niej, przez cały czas pocierając twarz w lepkim, brązowym bałaganie jej tyłka. Mogli robić budyń, z biciem, które ona bierze.
Jej prawa ręka nie jest wystarczająco silna, aby utrzymać ją w tej pozycji, a poza tym jej prawa ręka jest lepszą ręką. Ruby podnosi się prosto do pozycji klęczącej i przesuwa prawą rękę w dół do sromu. Ta nowa postawa ustawia jej tyłek bezpośrednio nad językiem Rona.
Sonduje. Ona wali. Liże.
Ona puszcza. A potem zaczyna się podskakiwać. "Unh." "Unh"! „Ugh” zaczyna wydobywać się z jej ust.
Odbijanie zaczyna wbijać kostki Rona w jego twarz. Postanawia się wycofać i robi to, wykonując dwa kolejne „zamazania”. Jego lewa ręka sięga do góry, by drgać lepkim, białym sutkiem na jej lewej piersi, a jego prawa ręka owija się wokół jej uda, aby przytrzymać jej tyłek na jego twarzy. Rozmazuje się w lewo i prawo, w górę iw dół w pęknięciu jej tyłka. „UM IM MA MOUF” krzyczy do niej! „YEA, YEA, BABY, RUBY'S GONNA WEJDŹ DO TWOICH UST”, krzyczy! I robi.
Jego uszy są prawie schowane w jej udach, więc ledwo słyszy bulgotanie, które wycieka z jej ust. Ale cała jego twarz czuje bulgotanie w jej pochwie, nawet gdy ciągnie ją, mocno osadzając nos w jej tyłku. Ruby dwukrotnie wzdryga się, a potem upada na lewo z jękiem. Ron męczy się desperacko, aby w ciągu kilku minut wdychać pierwszy pełny oddech. Ląduje na rozpostartym na łóżku orle, nogi okrakiem, ramiona rozłożone na boki.
Falowanie jej wspaniałego brzucha świadczy o zapierającym dech w piersiach orgazmie, który właśnie miała w ustach kochanka. Nikt nie może się ruszać przez chwilę poza płucami, a potem, jak ją zna, palce jej prawej dłoni zaczynają pluskać wargami pochwy. Od czasu do czasu podnosi prawą rękę do ust i liże lepki, słodki bałagan, który po sobie zostawił.
„Jesteś NIEMOŻLIWY” - mruczy, trzymając w ustach dwa palce! „ZACZĘŁEŚ TO,” odpowiada, jego głos jest nierówny od falowania płuc, by odzyskać spokój, jeśli nie życie. - A ja jeszcze nie piłem mleka - jęczy. „Nie miałeś mleka! Nie miałeś mleka - do diabła, miałeś śmietanę, krówki i mnie” - wrzeszczy przy suficie! „Tak, och, Ruby, było dobrze, jak zawsze, ale gdzieś po drodze MIAŁEM nadzieję na jakieś mleko do piersi. To znaczy, wiesz, masz fantastyczne piersi; cóż, najbardziej fantastyczne piersi, jakie kiedykolwiek byłeś blisko, ale nie pozwoliłeś mi ich ssać, zanim doszliśmy do tego, co to było, hmmmmm, część 'lemoniady', która nie była w połowie… ”„ CHCESZ MLEKA ”, krzyczy „DOBRZE, DAJĘ CI MLEKO - PO PROSTU NIE MOGĘ ZDECYDOWAĆ, CZY ZROBIĘ TO OD MOICH CYCÓW, CZY DWÓCH DZIECI! Jakie masz preferencje? ”? Półtora cholery!” Sophie's Choice. ”„ Cóż, naprawdę nie ma pośpiechu.
Czy mogę mieć oba, jedno po drugim - błaga. Jej oddech ucichł, rzuca się do sufitu, "Możesz mieć wszystko, co chcesz, kiedy chcesz, kochanie. Ale uwierz mi, kiedy skończę z tym, co z ciebie zostało, nic z ciebie nie zostanie przez drugą rundę ! Więc czego ty chcesz"?! … „Cycki - twoje cycki. Chcę, żebyś udawał, że karmisz mnie mlekiem ze swoich piersi…”, szepcze, zaczynając odwracać się w prawo do krawędzi łóżka; prawie zawstydzony.
Ręka, którą trzyma na jego lewym kolanie, wyczuwa jego ruch i chwyta go. Nie powstrzyma go, jeśli to jest to, co musi zrobić, ale zachęca go do pozostania - jej ręka mówi „wszystko w porządku, rozumiem, też bym chciał”. … Leżą nieruchomo jeszcze przez chwilę, on umiera w niej, ona rozszerza się najlepiej jak potrafi dla tego mężczyzny, którego kocha i chce zadowolić.
W pokoju panuje śmiertelna cisza. Ruby, odświeżona ciałem, ale teraz wyzwaniem duchowym, unosi się na obu łokciach, by spojrzeć na niego i powiedzieć mu, że to… Z jej ust wydobywa się rozdzierający śmiech! Cycki, które chce, rzucają się na drżenie jej ciała! Jej ramiona prawie się zapadają, rzucając ją na plecy, ale pismo na jej nogach utrzymuje ją w pozycji pionowej. „JESTEŚ ZABAWNY” - krzyczy! On, prawie wciąż odurzony po ich ostatnim, aaaaah, spotkaniu, ledwo może podnieść głowę, by spojrzeć na nią i zapytać „Whhhhaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaat”? Ruch jego czekoladowych ust, odsłaniając w przeciwieństwie do tego neonowobiałe zęby, wprawia ją w paroksyzm śmiechu, Ruby toczy się w prawo na czworakach zwróconych w przeciwnym kierunku, a potem obraca się jak niedźwiedź brunatny na pstrągu, by ocierać się o jego ciało i patrzeć na jej zdobycz. Nawet gdy macha nad nim, a cycki, które tak bardzo chce, kołyszą się, hmmmmm, chaotyczne, tuż nad jego klatką piersiową, a potem twarzą, on wciąż chce wiedzieć „Whhhhhhaaaaaaaaaaaaaaaat” ?! Ruby pochyla się i zaczyna lizać jego twarz. Podnosi się nieco, oblizuje usta i grucha: „Jesteś baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaayyummy”.
Po tym przesuwa się w lewo i kładzie się na prawym boku. Jej prawe ramię lśni pod jego szyją, kołysząc go. Jej lewa noga wije się po jego i zaczepia pod kolanem, przyciągając go do siebie.
Jej lewa ręka wsuwa się pod niechlujną, białą lewą pierś, by chwycić sutek prawej. Przyciąga go do ust, a następnie obraca jego głowę w swoją stronę prawą ręką. „Bądź grzecznym chłopcem i oczyść mamę” - mruczy. Z tymi słowami zaciska usta wokół jej słodkiego sutka. Czubek jego języka wiruje wokół smoczka ptasie mleczko.
Podnosi swoją ciężką lewą pierś i kładzie ją na jego prawym policzku i przyciąga go bliżej, wciąż prawą ręką do góry. Jest bardzo zadowolony. I ona też. Skończywszy ablucję jej prawego sutka, przekrzywia głowę w prawą stronę i zaczyna czyścić pierś, którą niedawno smarował jej namiętnością.
Ruby jęczy i używa swojej lewej ręki, aby przycisnąć się do niego i obracać jej piersi w przód iw tył, tak aby jego biegający język mógł dotrzeć do przestrzeni lepkiego bałaganu. Nie może dosięgnąć tego wszystkiego, nie z pozycji leżącej, a ona zatrzymuje go, wciągając go głęboko w swój dekolt. Wdycha słodki zapach prawoślazu, trwały ślad jej perfum i feromony jej potu.
Leżą cicho pierwszy raz od dłuższego czasu - senni, odurzeni. Ale, nigdy nie przegapiając okazji, Ruby w końcu rozwija lewą nogę, unosi się na prawym łokciu i przesuwa się na jego prawy bok, tak że ponownie siada na nim okrakiem. „Czas na trochę SZTUKI” - mówi, chichocząc z niecierpliwością. - Wiesz, jestem w tym całkiem dobry. Ruby odchyla się do tyłu, najpierw po lewej stronie, aby podnieść puch prawoślazu, a następnie po prawej, aby złapać to, co zostało z opakowania budyniu czekoladowego.
Przesuwa się lekko w dół jego tułowia, tak że jej tyłek może rozpłynąć się na jego udach. Ma to podwójną korzyść, ponieważ odsłania więcej jego brzucha, a także przypina go do łóżka, na wypadek gdyby miał zamiar uciec. Duża szansa. Rzuca pudding na brudne prześcieradła - dobrze, że to zapasowy, który przyniosła ze sobą do hotelu.
Wbija trzema palcami prawej dłoni w maść ptasie mleczko, wydobywa dużą porcję i zaczyna smarować nim jego klatkę piersiową. Lepki bałagan łzy włosy na jego sutkach, powodując ich ożywienie. „Najpierw”, oznajmia, „musimy przygotować płótno. Musi być dopasowane i zapieczętowane. To powinno wystarczyć”.
Ruby, jak to zwykle bywa, delikatnie wije się na jego udach. Jej cudowne nagie ciało lekko się wije i tka. Jest całkowicie pochłonięta swoimi zajęciami, jak mała dziewczynka przygotowująca herbatę dla swojej lalki lub przygotowująca się do „gotowania” w piekarniku Easy Bake.
Patrzy na nią uważnie, ciepło, zaintrygowany pomiętą czerwoną grzywą i błyskiem w jej niebieskich oczach. „Hmmmmm”, zastanawia się, „jest trochę za gruby. Chcemy, żeby to był tylko cienki film, na który możemy nałożyć farbę”. „Farba” - zastanawia się w duchu? "Panie, pomóż mi." Ruby wbija palce w lepki bałagan na jego piersi, obmyślając strategię. - Ha - ćwierka, a potem przechyla się przez krawędź łóżka po lewej stronie, żeby złapać szyjkę butelki Lemoncello.
"Doskonały"! Podnosi butelkę do światła, obracając część, której nie wlała do swojej cipy, a następnie w dół jego gardła. Podnosi butelkę do ust i bierze duży łyk. Widzi, jak połyka i jest wdzięczny. Ale to w końcu JEST Ruby. Wciąż trzymając butelkę w lewej dłoni, przesuwa się do przodu, tak że jej piersi wciągają jego brzuch, aż patrzy mu prosto w twarz.
Ona jest spokojna. Ujmujący uśmiech skrada się po jej ustach, kiedy patrzy głęboko w jego oczy. Im dłużej patrzy, tym bardziej się martwi. Przechyla głowę w lewo, spoglądając na niego tym samym nieśmiałym spojrzeniem, które rzuciła mu, kiedy po raz pierwszy usiedli naprzeciwko siebie w pokoju hotelowym. Ruby zaczyna nucić.
Nie ma słów, jej usta zacisnęły się, co teraz zmieniło się w uśmiech. Ale on słyszy melodię… „Mleko, mleko, lemoniada…” I po tym, marszcząc usta, pochyla się i wymazuje ukrytą połowę Lemoncello na jego piersi. Ona chichocze, a on gapi się na żółtą plamę na całej jego piersi. „Teraz,” ćwierka, jakby podając filiżankę herbaty jej wyimaginowanemu przyjacielowi, „możemy odpowiednio schudnąć…” „DAMY TO”, wyrywa, chwytając butelkę Lemoncello z jej dłoni i przepuszczając ostatnią porcję lepki, żółty płyn.
Upuszcza butelkę na podłogę, chwyta ją za oba uda, podnosi się lekko z łóżka i rozlewa złotą patynę na jej twarz i piersi! „AAAAAAAAAA”, wrzeszczy, „złapię cię za to”! „Weź mnie za co, Ruby,” uśmiecha się! „Co się dzieje, to się dzieje”! „Oooooooooo,” grozi z udawanym obrzydzeniem, a potem pochyla się, by przeciągnąć swoje ociekające piersiami przez bałagan na jego klatce piersiowej. Przykleja się do niego. Wyciąga rękę w górę, chwyta garść włosów z tyłu jej głowy i przyciąga ją do siebie, by przycisnąć swoje usta do jej.
Ospały nastrój przytulania się zaledwie kilka minut temu znika w lawinie zgrzytających warg i kłujących języków. Przez cały czas jej masywne piersi wirują żółtawo-biały bałagan wokół jego klatki piersiowej. Bijają się nawzajem, aż brakuje im tchu, a ona upada na niego, skubiąc skrzyżowanie jego szyi i ramion. Kiedy odzyskują opanowanie lub tak opanowane, jak tylko można być ubrudzonym niechlujstwem, Ruby wsuwa usta w górę szyi Rona do jego lewego ucha i szepcze: - Dziękuję, że pozwoliłeś mi być dzieckiem.
Ron obejmuje ramiona wokół jej szerokich, miękkich pleców, ściska ją niedźwiedzia i mruczy: - Och, Ruby, kochanie, nie poznałbym cię inaczej. Zsuwa się z niego, jeden cal lepkiej skóry na raz, aż siada na biodrach nad jego talią. Cofa się do tyłu, z powrotem na przysiadę na jego udach i przygląda się swojemu dziełu.
Dłońmi obu rąk zeskrobuje swoje piękne piersi; zbieranie tego, co zostało z jej części mazi. Odwraca dłonie do środka jego klatki piersiowej, a następnie rozmazuje je bokiem, mówiąc: „Musimy usunąć wszystkie zmarszczki, zanim będziemy mogli malować”. Nie jest pewien, czy ona mówi o zmarszczkach na żółtawobiałej patynie, na której był „dopasowany”, czy o jego skórze w średnim wieku pod spodem.
Zadowolona, że powierzchnia jest dobrze przygotowana, Ruby wyciąga jedną dłoń do ust Rona i zaczyna lizać drugą. - Zawsze lubiłam lizać naganiacze, prawda - ćwierka. Chichocze, kiedy przesuwa językiem między jej palcami i skubie ich końce.
Po „umyciu” Ruby chwyta paczkę z budyniem i wbija w niego trzy palce swojej prawej dłoni. Kopie głęboko i skręca, wyskrobując każdy kęs, a następnie przykleja go na swoim obszernym piersi. Ta mała dziewczynka znowu nuci, a śpiewnym głosem mówi: „To jest„ sztuka otoczki ”.
Wiesz, jestem w tym naprawdę dobry. " Pudding pak jest w końcu pusty i zostaje wyrzucony i leży na podłodze obok słoika z pianką marshmallow i butelki Lemoncello. Ruby i Ron zawsze mają DUŻO sprzątania! Pochyla się do przodu i kładzie każdą brudną dłoń na prześcieradle z boku jego ramion.
Unosi tyłek i zaczyna się kołysać. Spogląda na swoje zwisające piersi, gdy zaczynają się kołysać. Niezupełnie zadowolona z ich łuku, dodaje delikatny zakręt bioder. Teraz jej ogromne kule zaczynają się obracać w przeciwną stronę; odbijając się od siebie z odgłosem ssania, gdy budyń zgniata się i rozpina. „Bardziej tak” - zastanawia się, podnosząc głowę, by spojrzeć mu w oczy.
"Polub ich"? - O mój Boże, kochanie - jęczy, starając się powstrzymać ręce przed wyciągnięciem do ust każdego podskakującego titty. Jego oczy podążają za dwoma wahadłami, a na jego twarzy pojawia się ponury uśmiech. Ruby ugina obie ręce w łokciach, co pozwala jej pochylić się do przodu.
Jej grube, brązowe sutki, teraz prawie czarne od budyniu, zaczynają delikatnie przesuwać się po jego klatce piersiowej, malując słabe ciemne kręgi na białym płótnie. Lekko drgając biodrem, sprawia, że jej piersi stają się jeszcze szersze i maluje większe okręgi wokół jego dwóch sutków. Kolejna zmiana biegów i jej cycuszki zaczynają się kołysać w przód iw tył, przeciągając szerokie spódnice po jego klatce piersiowej w rytm opadania i do ust w górę.
Ron wzbija się w powietrze, próbując zmierzyć jej rytm i złapać zębami jeden z kremowych sutków. Ruby lubi tę grę i bezlitośnie go drażni. Sadzi tyłek z powrotem na jego udach i pozwala swoim kulom wskoczyć na miejsce, rozkosznie drżąc, gdy opadają. Przechyla głowę w jedną, a potem w drugą stronę, obserwując powstające arcydzieło. „Hmmmmm”, zamyśla się i pochyla do przodu.
„Myślę, że tutaj potrzebujemy bardziej odważnego stwierdzenia” - ocenia. Po tym, opadając do przodu, aby utrzymać równowagę na lewej dłoni, używa prawej, aby złapać lewy sutek i rozciągnąć go potężnym szarpnięciem. „Och, tak” - myśli - „włóż mi to do ust”. Nie ma takiego szczęścia.
Pozornie nieświadoma jego pragnienia, ale przez cały czas drwiąc z niego przy każdym szarpnięciu, przybiera różne kształty. Kiedy manipuluje swoim ciałem, jej prawa pierś przesuwa się w przód iw tył po jej przedramieniu, zmieniając je również w rozmazany, brązowy bałagan. Ruby ustala kształt i pozwala sutkowi wyślizgnąć się spomiędzy palców. Jej brązowy cycek opada na jego klatkę piersiową, malując szeroką brązową kupkę bezpośrednio na jego pępku. Ale jej ruchliwe palce nie są gotowe i wyciąga sutek z prawej piersi, grubą otoczkę.
Pochyla się do przodu, przestawia się i celuje prosto w ten pępek, wpychając prawy sutek tak głęboko, jak tylko może. Po włożeniu pozwala ciężarowi piersi rozciągnąć się na zewnątrz, malując mniejszą, ale ciemniejszą kulę wewnątrz większej, słabszej. Ruby siada wygodnie i kontempluje swoją pracę.
Jej ręce są złożone, jakby do modlitwy, ale czubki palców wskazujących dotykają jej ust. Ma bardzo ciekawe paznokcie. Są długie, ale nie tak długie, żeby były kruche.
Daleko stąd. Są głęboko zakrzywione na koniuszkach palców i ostro zaokrąglone; Idealny do czyszczenia pępków lub łaskotania spodu łechtaczki. Stuka o siebie palcami wskazującymi, skanując swoją sztukę.
Potem wzdycha, nieznacznie poprawia swoją pozycję, pochyla się w talii i zaczyna pracować nad swoim arcydziełem tymi drobno wyrzeźbionymi paznokciami. Wszystkie paznokcie różnią się rozmiarem, dzięki czemu wyglądają jak pędzle z rysowanymi liniami o różnej szerokości w zależności od wybranego pędzla. Jednak taktyka Ruby polega na odmalowaniu klatki piersiowej Rona. Paznokciami zdrapuje budyń, odsłaniając białą niewymiarową farbę. Przy odrobinie większego nacisku i obracając rękę, może połączyć budyń i ptasie mleczko w linię opalenizny lub zawirować.
Przy jeszcze większym nacisku może przeciąć obie warstwy aż do białawej skóry poniżej. Jest pochłonięta różnymi zastosowaniami swoich paznokci i wzorami, które możemy mieć. Jej buczenie znowu się zaczyna. Ale Ruby kręciła się po okolicy z Ronem wystarczająco dużo razy, by nie być zbyt pochłoniętym. Nie, jest niebezpiecznym człowiekiem, kiedy zostawiony samemu sobie, i byłaby głupia, gdyby nie patrzyła na niego jednym okiem, choćby tylko obwodowo.
W ten sposób widzi, jak jego lewa ręka zaczyna pełzać po łóżku. Och, to ledwo zauważalne. Najpierw podnosi lewą rękę w kierunku wezgłowia łóżka.
Potem bardzo powoli przechyla łokieć w lewo, powoli machając ręką w kierunku nieużywanej poduszki. Gdyby poruszał się z większą szybkością, mogłaby pomyśleć, że zaraz się rozciągnie. Ale nie, on jest zbyt nieśmiały. Więc ona też będzie.
Kontynuuje rysowanie wzorów na jego płótnie, nucąc małe dziewczynki, od czasu do czasu oblizując palce, dodając trochę „smugi” do pociągnięć pędzla i wpatrując się, pozornie pochłonięta rozwijającą się sztuką otoczki. Obserwuje ją uważnie, wierząc, że jeśli spojrzy na niego w górę, będzie wyglądał na oczarowanego jej pięknem i całkowicie zaangażowanego w jej sztukę. Ale on nie patrzy na jej ręce; tylko jej twarz. Poza tym, że jest to jedna z najpiękniejszych i najbardziej ukochanych twarzy w całym jego życiu, on patrzy na migotanie powieki. Albo może to być tylko najmniejszy ucisk w kąciku jej ust.
Kot i mysz. Właściwie to gra, w którą grali, doskonalili się nawzajem przez kilka minut rozłożonych na lata, kiedy potrafią się porozumiewać. Kiedy pierwszy raz się „spotkali”, zapytała, czy gra w szachy.
Powiedział, że nie. Skłamał. Po prostu nie gra tego bez końca z rzeczami nieożywionymi. Powstaje szalone napięcie.
Wie, że ona dokończy swoją sztukę (tak jakby każda sztuka mogła być kiedykolwiek ukończona) i zwróci jej uwagę na „pokój”, w którym się znajdzie, jak wierzy, jego ręka wślizguje się pod poduszkę po lewej stronie jego głowy. Ona, z drugiej strony - bez zamiaru gry słów - jest już w pełni świadoma tego chytrego ruchu z jego strony i po prostu czeka wystarczająco długo, aż zastawi pułapkę na niedźwiedzia. Nauka jest cudowna! Och, „nauka” to piękna metodologia epistemologiczna - ale to, co się studiuje, jest wspaniałe i piękne. W centrum naszego życia prawie nigdy nie widzimy, nie mówiąc już o docenieniu, „punktu zwrotnego”. Ale wszystko ma punkt zwrotny.
Co lubisz… - chemia, astronomia, fizyka jądrowa, jedzenie. Jedzenie, bierzmy jedzenie - do diabła, Ruby i Ron biorą je tak często, jak mogą, ale niekoniecznie dla utrzymania. Możliwe jest, powoli (jedna z ich ulubionych metod tortur), rozpuszczenie w wodzie większej ilości cukru, niż można rozpuścić i zawiesić samą wodą i cukrem. Nazywa się to przesyceniem - coś, co Ruby i Ron zbyt dobrze znają podczas trzydniowej gry. Delikatnie podgrzej, jak zawsze, dodaj „cukier”, jak trzeba, delikatnie, ale ciągle mieszając.
Teraz wrzuć jeszcze jedno ziarenko cukru! Cały pojemnik imploduje w powolny deszcz błyszczących kryształów. To, co wydawało się kiedyś, różnicuje się w kryształy i ciecz. Są takie rzeczy jak supernowe - coś 20 razy większe niż nasze Słońce zapadające się do rozmiarów Ziemi w mikrosekundach - które robią to samo. We wszechświecie nie ma nic takiego jak Ruby i Ron! Jego palce sięgają poduszki. Wzdycha, wiedząc, że już czas.
Udaje, że skończyła ze swoją sztuką i podnosi wzrok, by złapać jego wzrok. Uśmiecha się z uznaniem i miłością. Podskakuje jak kot na krecie, chwytając go obiema rękami za lewy nadgarstek; jej lewą pierś przyklejając go do brody. „Co robisz, kochanie”, rzuca wyzwanie! „Tylko się rozciągam, Ruby, po prostu się rozciągam” - odpowiada. „Reaaaaaaaaa” - paruje.
- W takim razie pozwól, że pomogę ci się rozciągnąć. Obie dłonie zaciskają się w żelaznym uścisku wokół jego lewego nadgarstka, a ona przyciąga go do siebie. On się nie rusza.
Choć może tego żałować i jutro potrzebować aspiryny, opiera ramię o jej szarpnięcie i trzyma rękę wetkniętą pod poduszkę. Szarpie znowu i prawie tak, jakby bawiła się jego penisem, grucha: „Och, chodź, kochanie, daj mamie mały uścisk”. On się nie rusza. Właściwie, żeby ją zaniepokoić, podnosi prawą rękę i zaciska kciuk i palec wskazujący wokół jej lewego sutka, aby ścisnąć i pociągnąć.
„Och, masz na myśli to,” uśmiecha się. „Wiesz, o co mi chodzi,” napomina, ponownie szarpiąc jego lewy nadgarstek pod poduszką! Wie, co ona ma na myśli i wie, że nie będzie w stanie oprzeć się pokusie niewiedzy - nie jest dobra w odroczonej gratyfikacji. Wbrew wszystkiemu, podczas indyjskiego manewru podpalenia liny, wykręca ramię o 180 stopni, tak że skarb, którego pożąda, jest ukryty pod jego dłonią. Prawdą jest, że wypuszcza prawą rękę z jego nadgarstka i zrywa poduszkę z jego dłoni, by rzucić ją przez pokój w kierunku łazienki.
„Auuuuuuuuuuuch,” wrzeszczy, zdając sobie sprawę, że wciąż jest ukryty i zdecydowany! „Dalej, kochanie, pokaż mi, co masz”! Znowu szarpie, znacznie mocniej, teraz próbuje obrócić jego dłoń lub przynajmniej podważyć jego palce. JEST zdecydowany. Każdy mięsień jego lewego ramienia napina się na nią, a on szczypie jeszcze mocniej prawą, próbując odciągnąć ją od jej misji.
To nie działa. Nie tylko nadal szarpie i odwraca się, ale też zrywa się z jego ciała, by uklęknąć prosto na jego oporną dłoń; mając nadzieję, że przeciągnie go przez jej uda do jej zmysłowo puszystego brzucha, a następnie zacznie podważać jego palce i ujawnić, co przed nią ukrywa. W porównaniu ze sposobem, w jaki mieszkają razem, a raczej nie mogą, to przeciąganie liny jest zabawne i oswojone.
Brutalne emocjonalne i mentalne bicie, które zadają sobie nawzajem 500 mil od siebie, rozpraszają się w zabawie, gdy są razem. Oboje wiedzą, że to teatr. Osobisty rodzaj „szachów”. Ona szarpie, on opiera się. Ona się krzywi, on się uśmiecha.
Ona się kołysze i, panie, on obserwuje, jak się porusza jej ciało. Tylko w tym celu mógł to robić na zawsze. Ale ONA nie może tego robić wiecznie. Nie, to nie jest kwestia wyczerpania. To nie jest NIGDY kwestia porażki.
Ona wygra. Ona… Wszystko w jej odprężeniu. Wciąż trzyma prawą rękę na jego nadgarstku, ale jej lewa ręka wędruje, by pieścić jego twarz - najpierw jego czoło, potem nos, potem usta.
Jest taka delikatna. Wpatruje się w jego oczy, a potem pochyla się w lewo, żeby go całkowicie pocałować w jego lepkie słodkie usta. Gdyby był to ktoś inny niż Ruby, mógłby się zrelaksować. A potem przychodzi, tak jak musi. Jak błyskawica we mgle, cofa nie tylko prawą rękę, ale całe ciało i krzyczy „WHATDYA GOT”! Nie zaczął chichotać, kiedy go pocałowała; to by go zdradziło.
Ale w sekundzie, kiedy czuje, że jest spięta, lwica gotowa do skoku, zaczyna chichotać i całkowicie rozluźnia mięśnie jego lewego ramienia. Nie ma oporu. Z Rubim naprawdę nigdy nie będzie. Dlaczego miałbyś? Ale w tym przypadku to jego ruch taktyczny - szachy, tylko szachy, moja droga. Cofa się, nie tylko pędem swojego zmysłowego ciała, ale frustracją związaną z przyjemnością - zakłada przyjemność - do tej pory zaprzeczaną.
Rozluźniwszy wszystkie mięśnie, wyciągnął rękę do przodu, a ona przewróciła się do tyłu, całkowicie zaskoczona, ale okazało się, że nadal nie wie ani nie ma tego, co ma w dłoni. Ruby leży płasko na plecach, nogi okrakiem. „Nienawidzę cię”, szepcze do sufitu.
Śmieje się serdecznie i unosi na łokciach. Ruby słabo słysząc bulgoczący śmiech słyszy inny dźwięk; łożyska kulkowe na linoleum? kryształki lodu na szybie? … „Nie zapomniałeś o czymś,” chichocze Ron? „Whaaaaaaaaat,” becze, unosząc głowę tylko na tyle, by spojrzeć w dół przez piersi i przez nogi? „SPRINKLES”, krzyczy, a potem rzuca się na łóżko, by odepchnąć go do tyłu i złożyć oślizgły pocałunek na jego pokrytym budyniem czole! „Pamiętałeś”! Zaczyna go lizać, prawie nie po to, żeby go umyć, ale żeby znów był wystarczająco niechlujny, żeby posypka się przykleiła. Po zlizaniu swojej drogi w dół do jego włosów łonowych, ponownie przyjmuje pozycję na jego udach. Klaszcząc z zachwytu w dłonie, ćwierka „GIMME”! Prawie boi się wyniku, ale sumiennie przekazuje nagrodę.
Lubi patrzeć, jak gra, a to może ją pochłaniać godzinami. „Zamknij oczy i pomyśl życzenie, kochaj”, mruczy, „a potem posypię cię czarodziejskim pyłem, aby to się spełniło”. Zamyka oczy, wiedząc, że spryska go, czy mu się to podoba, czy nie. Ale niewielka strużka łez płynie z jego lewego oka, spływając błotnistą ścieżką po jego brudnej twarzy, gdy myśli o wszystkich życzeniach, które chciałby spełnić z Ruby i dla niej. Widzi jego łzy i wie, co oznaczają.
Cichym, zdławionym głosem pyta: „Zrobiłeś życzenie”? Kłamie, nigdzie nie jest w stanie zrobić tylko jednego: „Oczywiście, czy mogę zrobić inny”? „Możesz spełnić wszystkie życzenia, jakie tylko zechcesz” - grucha i po tym zaczyna sypać wielobarwny czarodziejski pył na jego policzki. Z wciąż zamkniętymi oczami nie widzi łez, które wzbierają w jej ognistych niebieskich oczach i rozlewają się po jej policzkach, by kapać na piersi. Są chwile, aby o tym porozmawiać, a to nie jest jedna z nich. Nie ma sensu tracić choćby jednej cennej sekundy na krótkie, 3-dniowe stoisko z litością nad Losem! Ruby nieustannie ozdabia swoje otoczki, od czasu do czasu zatrzymując się, aby strategicznie umieścić kolorowy koralik na własnych sutkach, jak tubylczy dekorująca się na taniec miłośników księżyca.
Kolorowe promienie tryskają ze słońca pępka Rona, a wielobarwne pasma na jego klatce piersiowej intymują pył galaktyki, z którego powstał. „Ruby”, intonuje śpiewnym głosem, „Robię się senny”. „Och, naprawdę - piszczy - zobaczymy to”.
Wspina się po jego torsie i macha jego błyszczącymi cyckami przed jego twarzą. - Masz, to da ci trochę cukru i nie pozwoli ci zasnąć z powodu mojej niespodzianki. Po prostu jęczy, częściowo z pożądania, a częściowo ze strachu, po czym podnosi głowę, by ssać najpierw jedną, a drugą spryskać zaschniętą pierś.
Ruby niechętnie odsuwa się od Rona; kocha sposób, w jaki traktuje jej piersi. Ale ona myśli o innym rodzaju ssania. Przerzuca lewą nogę nad jego ciałem i nieznacznie cofa się.
Następnie czołga się na kolanach do jego bioder i rzuca małą kupkę posypki tuż nad jego włosami łonowymi. Z tymi słowami zakrywa słoik ze spryskiwaczem i rzuca go na podłogę wśród gąszczu innych słoików i butelek, którymi udało im się zaśmiecać pokój. Znowu cofa się trochę, a potem kładzie się na jego nogach tuż nad kolanami.
Uspokaja się, chowając go pod pachą i unosząc obwisłe piersi na jego uda. Ruby pochyla głowę do przodu i dosłownie wysysa jego penisa spomiędzy jego nóg, chwytając go delikatnie lewą ręką, gdy wyskakuje z jej ust. To jedyny widok Rubiego, który kocha. Nie tylko widzi ją całą od stóp do głów, ale uwielbia wygląd jej miękkiego brzucha i piersi ociekających jego nogami.
Pozwala spojrzeniu wędrować od jej wspaniałej twarzy, oddychającej ciepło na jego kutasie w dół na jej ramiona i prawą stronę, do mięsistego wybrzuszenia jej biodra. Patrzy, jak patrzy, a kiedy widzi, jak jego wzrok wędruje po jej biodrze w dół, do wypukłej szczeliny między jej nogami, podnosi prawe kolano wysoko, otwierając się przed nim szeroko. Jest trochę zdezorientowany stosem posypek, ale nie na długo. Kciukiem lewej dłoni delikatnie rozsuwa usta jego usztywniającego członka.
Kciukiem i palcem wskazującym prawej dłoni, szczypiąca niewielką kroplę i wkłada ją do jego błyszczącej dziurki. „Ach, Ruby”, bulgocze, „myślisz, że to dobry pomysł”? „Whaaaaaaaaaat”, udaje? „To znaczy, myślisz, że to dobry pomysł, aby posypać mojego penisa,” mamrocze. „Myślę, że to PYSZNY pomysł”, chichocze.
„To nada ostateczny szlif mojej sztuce”! Po czym wraca do szczypania kilku kropli między kciukiem a palcem wskazującym i wkładania ich do jego małej dziurki. Kiedy się piętrzą, używa małego gwoździa swojego najmniejszego palca, aby wepchnąć je głębiej do środka, jak za pomocą wyciora do karabinu skałkowego. Kiedy cały stos posypki zniknie, z powrotem zaciska jego usta i oblizuje je.
Potem sięga prawą ręką w dół i klepie swoją cipkę. Dostaje wiadomość. Kiedy głaszcze jego boner, on używa palca wskazującego lewej dłoni, by machać jej łechtaczką. Wkrótce zaczyna garbić - klasyczny Ruby.
Wpatruje się uważnie w jego penisa. Od czasu do czasu maleńka kropelka wbija mu się w usta i zaczyna spływać po głowie. Jej malutki, różowy języczek, tak przyzwyczajony do szukania jego migdałków, wysuwa i zlizuje mały kawałek czekolady.
To właśnie doprowadza go do szaleństwa, patrząc, jak usta jego jego kutasa. Chwyta jedną z jej warg cipki i mocno ją szarpie. Łamie swoją koncentrację na tyle długo, by przesunąć biodra do przodu, aby mógł wbić w nią dwa palce, a następnie powrócić do jej posługi.
Ponownie przebita wie, że nie wytrzyma zbyt wiele i zaczyna go energiczniej masować. Decyduje się pomóc (nie ma to nic wspólnego z prawą ręką), więc wbija dwa palce w swoje jądra, aby je uszczypnąć i pociągnąć. Ona również postanawia pomóc i zaczyna pocierać i poprawiać lewy sutek opadający na jego prawe udo. Trochę precum wycieka z jego penisa, a wraz z nim kilka kropelek - biały, czerwony, żółty.
Choć bardzo chciałaby na nim nurkować i wysysać, Ruby używa kciuka, aby podnieść jego penisa, aby mógł zobaczyć tęczową ślinę. WTEDY rzuca się na niego. Widok jedzenia wychodzącego z jego penisa i skubiącego go ust wyrzuca go z krawędzi.
Małe impulsy rozpoczynają się głęboko, a następnie, jak świnia przez pytona, pulsują w górę. Pierwszy mały zryw wyrzuca jeszcze kilka kropli w błyszczącej, pryzmatycznej plucie. Ruby wstrzymuje oddech! Jej palce bawią się energiczniej podczas skubania i zaczynają się drżeć. Zatkany topiącymi się kroplami, jego sperma wypływa z jego czubka jak lawa płynąca do morza.
Jej niezatkana sperma zanurza jego dłoń głęboko w niej. Kiedy wszystko jest zrobione, Ruby chwyta jego pręt, kręci językiem na jego długości, a następnie używa mocno zaciśniętych ust, aby wycisnąć jego penisa jak wyciskanie włoskiej kiełbasy z osłonki. Unosi się na lewym łokciu, patrzy Ronowi prosto w oczy i pozwala, by jego cenne, czekoladowe mleko śliniło się z kącików jej ust. „Będziesz musiał się wysikać” - zachęca. „Nie mogę się doczekać”!..
uwielbiam twój sposób myślenia…
🕑 8 minuty Gratyfikacja Historie 👁 1,856Kilka minut później weszła na górę i do salonu. Dostrzegając mnie, podeszła do stołu. Byłem na drugim drinku, ponieważ jej napój siedział wystarczająco długo, aby się rozgrzać. Jej…
kontyntynuj Gratyfikacja historia seksuPowolna i frustrująca ręczna robota dokuczającej kobiety, która lubi pokazywać, kto ma kontrolę.…
🕑 17 minuty Gratyfikacja Historie 👁 4,717To było dla niego zarówno ekscytujące, jak i upokarzające, gdy szedł do dużej łazienki na piętrze, gdzie czekała na niego Amanda. Ta myśl frustrująca sprawiła, że zaczął się…
kontyntynuj Gratyfikacja historia seksuMonica spojrzała za siebie. Za nią podeszli niektórzy chłopcy, a ona i Nick zostali otoczeni, ale kiedy Blake potknął się po schodach, Nick odwrócił się i dwóch chłopców, którzy…
kontyntynuj Gratyfikacja historia seksu