miłość zwycięża wszystko

★★★★★ (< 5)
🕑 38 minuty minuty Gej mężczyzna Historie

Paulus cicho wszedł do RCR, skradając się na czubku palców, aby nie zostać wykrytym przez jedyną tam osobę, jego zamożnego starszego brata. Naciskając kilka przypadkowych przycisków na swojej drodze, tylko dla gówna i chichotów, a ponieważ wiedział, jak rozwścieczyło to jego rodzeństwo z książki, podkradł się za Valentinusem, aż znalazł się zaledwie cal od jego lśniącej białej szaty, przygotowując się do strachu przed nim. Gdy w milczeniu podniósł ręce, przygotowując się do skoku na pozornie intensywnie skoncentrowanego Walentyna, noga jego brata szybko uniosła się za nim, zadając bolesny cios bezpośrednio w jądra chwilowo oszołomionego Paulusa. Wydając niemal niesłyszalny jęk, opadł na podłogę, a oczy podniosły się, gdy dłonie daremnie zakryły jego krocze. Walentinus nie odrywając wzroku od tego, co robił, ostrzegł surowo: „Nie pierdol się w moim pokoju kontrolnym, Paul”.

Wiadomość, zarówno werbalna, jak i fizyczna, została dobrze przyjęta; Paulus zaskomlał w podziękowaniu i zaczął się podnosić. „Czego chcesz? Mam dużo pracy do czwartku”. Paulus podniósł się, ściskając krawędź wyjątkowo kolorowego panelu sterowania, a jego mowa była przerywana, gdy odpowiedział: „Właśnie przyszedłem… zobaczyć, do czego zmierzałeś… byłem nudzony. „ „Jak widać, jestem bardzo zajęty.” Paulus spojrzał na około sto ekranów wideo, które tworzyły czwartą ścianę pokoju, z których każdy wyświetlał obraz z monitoringu na żywo innej pary, z których wielu było w jakiejś romantycznej sytuacji.

Zauważywszy wyjątkowo kochliwą parę, która robi się na ławce w parku w Nowym Jorku, Paulus przesadził, jakby chciał zwymiotować. - Czy nie masz już dość tych bzdur o kochankach, Vale? - zapytał brata, którego zadaniem było monitorowanie tej działalności przez cały rok i próba szerzenia jeszcze większej miłości w królestwie śmiertelników. Paulus nie wierzył jednak w miłość i odraził się do pracy, którą otrzymał z litości jako sekretarz Valentinusa - jedynym warunkiem jego pobytu w Niebie było to, że zarabiał na utrzymanie, nie do końca zdobywając przywilej podczas pobytu na Ziemi .

Valentinus starannie dostosował kontrolę, aby usunąć niektóre chmury, aby starszy mąż i żona w Melbourne mogli cieszyć się wspaniałym, oświetlonym księżycem spacerem wzdłuż plaży, szczotkując swojego rozdrażnionego młodszego brata na bok, gdy majestatycznie omijał to, co uważał za swoje arcydzieło, Związek Sterownia. Był to wyczyn inżynierii, nawet według standardów Nieba, i miał większy potencjał, by poważnie wpłynąć na ludzkość niż jakikolwiek inny dział. Sam Bóg rozpoznał wysiłki Walentyna, każąc aniołowi dostarczyć szczególnie smaczny kosz owoców.

„Nie ma nic piękniejszego ani cenniejszego niż miłość, drogi Paulusie. Im szybciej się tego dowiesz, tym szybciej uświadomisz sobie, jak ważna jest praca, którą tutaj wykonuję”. Pociągnął dużą niebieską dźwignię, uwalniając stado gołębi, gdy wesele wyszło z kościoła w Dreźnie. „Nawiasem mówiąc” kontynuował, rzucając Paulusowi ukośne spojrzenie. „Co się stało z tym facetem ze stosunków międzynarodowych?” „Andrew? Okazuje się, że tego dnia nie przebrał się; miał na sobie kilt, cokolwiek to jest”.

Paulus uśmiechnął się, gdy przypomniał sobie muskularne nogi tego krzepkiego Szkota w spódnicy. „Nawet nie gejem, uwierzyłbyś? „Ci Brytyjczycy zawsze byli trochę owocowi, jeśli mnie pytasz” - pocieszająco zaoferował Valentinus. „Naprawdę chciałbym, żebyś znalazł miłego faceta, z którym mógłbyś się osiedlić.” Paulus szydził niespójnie z tego pomysłu, zawsze uważając się za bardziej „gracza” niż typ uspokajający. Poza tym w Niebie prawie nie było pełno kwalifikujących się gejów.

Bóg nie miał z tym problemu, ale kilku starszych aniołów było pod tym względem nieco „staromodnych”. Paulus uznał, że prawdopodobnie potrzebują po prostu dobrego jebania w dupę. „To, co nazywacie„ miłością ”, starszy bracie, ma na myśli. Nie ma związku, który nie mógłby zostać zerwany… i zamierzam ci to udowodnić. ”W jego umyśle pojawił się niegodziwy plan, a na jego twarzy pojawił się diabelski uśmiech.„ Paul, naprawdę nie mam czasu na twoje psoty; nie w tym tygodniu.

Gabe ma już to tutaj z twoimi shenaniganami i nie jestem pewien, czy mogę znów uratować ci tyłek. ”Valentinus spojrzał z rozdrażnieniem na Paulusa, wiedząc już, że nie ma sensu go powstrzymywać.” Pozwól mi poradzić sobie z Gabrielem; Mam brud na tym „aniele”, jakbyś nie uwierzył! Teraz daj mi dowolną parę i założę się, że mogę je zerwać przed czwartkiem. ”Wyglądał na podekscytowanego i zdeterminowanego, myśląc o całej radości, jaką mógł mieć dzięki temu małemu projektowi.

Starszy brat posępnie spojrzał, wyraźnie nie będąc pod wrażeniem, że był tak długo odwracał uwagę od swojej pracy. „Jeśli to zrobię, zostawicie mnie w spokoju?” „Jasne.” Przypominał psa błagającego o kość. „Świetnie.” Doskonale zwinięty zwój zawierający dwa nazwiska i niektóre szczegóły tła zostały wyczarowane w dłoni Walentinusa. „Ostrzegam cię,” powiedział poważnie, rozszerzając zwój na Paulusa, „Ta para jest jednym z najlepszych przykładów prawdziwej miłości, jaką widziałem od wieków.” Paulus wyrwał ją jego ręka, ledwo słysząc ostatnie słowa, i tylko szybkim „grazie” zniknął w powietrzu, po raz pierwszy związany z Ziemią od ponad pięćdziesięciu lat.

„Cholerny idioto” - mruknął pod nosem Walentyn, wracając do swego dzieła. Paweł, ku swemu miłemu zaskoczeniu, zmaterializował się w rodzinnym mieście Rzymu, tuż obok Świętego Piotra Bazylika. Był przekonany, że z przewagą domu i doświadczeniem jako obskurny Włoch, jego „zadanie” byłoby bardzo trudne. Zwój powiedział mu, że szczęśliwie po tym, jak miał go zniszczyć, Mario i Denisa Santelli, nowożeńcy, którzy właśnie wrócili z sześciomiesięcznego miesiąca miodowego na całym świecie.

Valentinus zamieścił notatkę z informacją, że byli ukochanymi z liceum, którzy uratowali się do ślubu, a Paul po prostu przewrócił oczami. Kilka minut zajęło mu przyzwyczajenie się do ludzkiej postaci. Choć na zewnątrz wyglądał identycznie, jego ciało na Ziemi miało znacznie większą funkcjonalność i trudniej było go zgiąć; w Niebie wydawało się, że ledwo musiałaś coś wymyślić i stało się. Jego kończyny były ciężkie z działającą względnie ekstremalną siłą grawitacji i krążył trochę poza kościołem, aby przyzwyczaić się do normalnego chodzenia. Po kilku ciekawskich spojrzeniach przechodniów zdał sobie sprawę, że wciąż ma na sobie „roboczą” odzież, długą, brązową szatę zabezpieczoną liną (noszoną raczej dla wygody niż stylu) i że musiał wyglądać jak orzech praca dla tych Rzymian i turystów XXI wieku.

Wślizgnął się do pobliskiej uliczki i puścił szlafrok, odsłaniając swoje nagie ciało, które w próżności podziwiał przez chwilę, zanim ubrał się w strój zarówno prosty, jak i uprzejmy. Biała koszula z kołnierzykiem z odkrytymi plecami pokazała tyle, ile jego garbowana klatka piersiowa jest kusząca, schowana w tłoczone czarne spodnie, które obejmowały jego ciasne, stonowane pośladki i pięknie podkreślały jego imponujące opakowanie. Zamach stanu był jednak parą ręcznie robionych włoskich skórzanych butów, lśniących w słońcu, gdy Paul wyszedł na ulicę. Przebiegł wzrokiem ulicę i jego oczy spoczęły na człowieku siedzącym samotnie przed drogo wyglądającą kawiarnią. Skoro Paul wiedział, że to Mario Santelli, nie można było powiedzieć, ale z całą pewnością tak było, a sądząc po tym, jak wciąż spoglądał na zegarek, spodziewał się, że Denisa wkrótce do niego dołączy.

Chudy, kędzierzawy chłopak nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia dwa lata; jego dziecięca twarz miała pewien młodzieńczy urok i wyglądał jak baranek ubrany jak baranina w swoim wyraźnie „dojrzałym” ubraniu. „Czy mogę tu usiąść?” - zapytał Paul w swoim dość starym języku włoskim. W Niebie było wymaganie, aby wszyscy mówili po angielsku (Bóg był czymś w rodzaju anglofila), dlatego trochę nie ćwiczył języka ojczystego.

„Właściwie spodziewam się” „I zniknę, gdy tylko będzie obecna; chcę tylko chwilę odpocząć i cieszyć się tym niesłychanie ciepłym lutowym porankiem”. Coś w sposobie, w jaki emanował pewnością siebie i wyrafinowaniem, sprawiło, że Paul nie mógł odmówić. Tłusty Mario pokiwał głową, raz jeszcze spoglądając na zegarek, a potem na ulicę, prawdopodobnie w kierunku, w którym spodziewał się, że przyjedzie Denisa. Paul przeciągnął się na metalowym krześle i westchnął głośno i zadowolony.

Spoglądając na swoją ofiarę, zastanawiał się nad optymalnym sposobem na złamanie tego nerwowego młodego człowieka, wykorzystując boską intuicję do wykrywania słabości ludzi i atakowania ich bezlitośnie. Każdy miał coś, pewną śmiertelną niepewność, która ostatecznie byłaby ich upadkiem. W ciągu minuty Paul wydedukował jego młodzieńczą naiwność i brak doświadczenia. „Żonaty, rozumiem.” Skinął głową w stronę złotej opaski na lewej ręce Mario, którą z roztargnieniem bawił się.

„Czekasz na swoją żonę, tak?” „Si”, odpowiedział cicho, kładąc ręce na kolanach. „Jesteśmy dopiero niedawno małżeństwem. Bardzo ją kocham”. Jego słowa wydawały się prawie bardziej samemu sobie niż Pawłowi; ten biedny chłopiec cuchnął kimś, kto znalazł się nad jego głową.

Przez chwilę patrzył na uśmiechniętą twarz Paula, a potem wrócił na ulicę, niespokojnie chcąc, aby pojawiła się jego narzeczona. „Taki młody, by wziąć ślub, skoro tak mało znasz świata”. Urok Pawła naturalnie cię wciągnął, jego aksamitny głos zawierał tyle uwodzicielskiej tajemnicy i ukrytej mądrości; można powiedzieć, że cechował go światowy charakter.

Odpowiedź Mario była defensywna, ale uwidoczniła tę kwestię. „Dużo podróżowałem z żoną” - powiedział prawie zbyt szybko, by nieprzyzwyczajone uszy Paula zrozumiały: „Widzieliśmy wiele miejsc w ciągu ostatnich kilku miesięcy”. Niezauważalny ruch Paula zbliżył dwóch mężczyzn do siebie, a ich oczy utkwiły w intensywnym spojrzeniu, które jednocześnie pomieszało i oczarowało biednego, przytłoczonego Mario. „Oglądanie świata to jedno, ale otwarcie oczu na prawdę o tym, co naprawdę się dzieje, to zupełnie inna sprawa” Słowa były ostre, bezpośrednie, ale nie groźne; Głos Paula zdawał się składać ofertę, obietnicę, której ogłuszony pan młody nie zrozumiał. „Na tym świecie jest wielkie zło” - kontynuował, a jego głos obniżał się, gdy położył dłoń na wewnętrznej stronie uda Mario i zaczął powoli przesuwać ją w kierunku krocza.

„Ale jest też przyjemność, jakiej nigdy nie mieliście nawet marzyłem. Jest tak wiele młodych żonatych mężczyzn, jakich ty możesz nigdy nie doświadczyć, ale nigdy nie jest za późno. ” Podniósł rękę, po prostu pasąc stopniowo narastające wybrzuszenie, i usiadł, by przyjrzeć się Mario, ciężko oddychając i wyglądając na całkowicie karmionego.

Paul wydobył z kieszeni koszuli wizytówkę z numerem i przesunął ją po stole. „Zadzwoń pod ten numer dziś wieczorem, jeśli chcesz posmakować mojego świata; jestem bardzo dyskretny”. Zanim Mario zdążył odpowiedzieć, Paul szedł pewnie ulicą, nie oglądając się nawet za siebie. Gdy patrzył, jak odchodzi, zauważył Denisę idącą w przeciwnym kierunku, a jego serce zaczęło walić z poczuciem winy i wstydu.

Podniósł kartę ze stołu i bez wahania schował ją do kieszeni, popijając kawę, próbując uśmierzyć nerwy. Przytulna Denisa przemknęła obok Paula, nie zważając nawet na dżentelmena; najwyraźniej miała oczy tylko dla swojego Mario. Uśmiechnął się, pewny, że w jego umyśle pojawiło się ziarno wątpliwości, ten cień ciekawości, że Denisa na długo nie pozostanie wszystkim, czego zapragnie. Wyciągając zwój, stwierdził, że Walentyn dodał małą notatkę obok imion Mario i Denisy: Amor vincit omnia.

Śmiejąc się z krótkowzrocznych ideałów swojego brata, zwinął go z powrotem i poszedł, by w świetle nowej ery odkryć swoje stare, tupiące podłoże. Paul klęczał w toalecie brudnego pubu w centrum Rzymu i miał usta pełne włoskiego fiuta, gdy telefon zadzwonił mu w kieszeni. Puścił mięsistą ośmiopaliwę i dalej ją głaskał, po czym zawstydzony mężczyzna mrugnął przepraszająco i odpowiedział: „Pronto!” Przez kilka sekund na drugim końcu była tylko cisza, a Paul wykorzystał okazję, by przelotnie polizać bulwiastą głowę koguta w dłoni. W końcu i po kolejnym podszepcie przeszedł chwiejny głos Mario: „Cześć. Ja… spotkaliśmy się dzisiaj i… - Dzwoniłeś, bo chcesz, żebym pokazał ci dobrą zabawę, si? Paul zachęcił go, uciszając odbiorcę swojej pracy jako pioniera palec odszukał dziewiczy odbyt nerwowego faceta.

Mario prawie wyszeptał: „Tak”, jak się zdawało, nie ufając już sobie. Paul wsunął środkowy palec, śliski śliną i przed wytryskiem, do ciasnej dziury swojego owłosiony towarzysz przeciągania toalety, wywołując gwałtowny wdech. Słyszał ciężki oddech Mario, gdy niewinny chłopiec cierpliwie czekał na odpowiedź.

„Dobrze, nie pożałujesz” - skłamał, zanim podał mu adres hotelu „część Rzymu, gdzie były wszystkie najbrudniejsze kluby.” Spotkajmy się w lobby o siódmej trzydzieści. Wytłumacz, dlaczego nie ma cię w domu. Odłożył słuchawkę, zanim Mario zdążył powiedzieć kolejne słowo, wkładając retro Nokię do kieszeni (Lord wie, że nigdy nie przetworzą formularza wydatków na tę małą wycieczkę), gdy dosłownie wrócił do zadania pod ręką. „Przepraszam, Antonio.” Kawałek włoskiej wołowiny milczał, gdy patrzył, jak jego kogut znika w zręcznych ustach Paula, jego umysł chciał zakończyć to obrzydliwe spotkanie, ale jego muskularne ciało odmówiło mu. Chrząknął, gdy język Paula zawirował wokół jego żołędzi, wysyłając zmysłowe pulsacje przez ciało do kończyn… er i er poszedł, gruby słup wypełnił jego usta i łaskotał gardło.

Zmuszając drugi, nieoczekiwany palec do środka, wziął to wszystko w jeden, swój odruch wymiotny dawno zapomniany, a przyjemny jęk Antonio rozbrzmiewał głośno w pustej skądinąd łazience Paul ssał, a jego palce tonęły, by masować prostatę i przenieść surowego mężczyznę do nowej krainy przyjemności. Jego kulki zacisnęły się i oparł dłonie płasko o ścianę kabiny, co wskazuje na zbliżającą się erupcję. W ciągu kilku sekund mocne, białe nasienie przepłynęło przez jego żylnego kutasa, uciekając na drugim końcu do przełyku Paula, i ani kropla się nie rozlała. Paul wstał i stanął twarzą do szerokiej piersi Antonio, kolejna stopa mamuta wciąż górowała nad nim. Poklepał go po szorstkim, szorstkim policzku i nonszalancko powiedział: „Dziękuję ci za to, wielki człowieku; daj z siebie wszystko swojej dziewczynie, prawda?” Zostawiając go oszołomionego w spodniach wokół kostek, Paul wyślizgnął się, by szybko umyć ręce i twarz, zanim wyszedł.

Zarozumiały facet w lustrze posłał mu bezczelny uśmiech, gdy poprawił ubranie i skierował się do wyjścia. Przechodząc przez pub, minął niezadowoloną dziewczynę, którą zbyt łatwo uwieść Antonio, wyglądając na całkowicie zirytowanego ilością czasu, jaki spędził w toalecie. Wyszedł z toalety, oszołomiony, zdezorientowany i nakarmiony, z koszulą wciąż lekko rozpiętą, w chwili gdy Paul przepchnął się przez drzwi, by wyjść, i nie mógł powstrzymać się od śmiechu. „Widzisz, Vale” - powiedział, spoglądając w niebo wczesnym wieczorem - „Mogę to zrobić dla zabawy!” Wtedy zadzwonił telefon i znalazł wiadomość tekstową z numeru spoza miasta, ale szybko wydedukował, że to jego brat.

Amor vincit omnia, przeczytałem. „Tak, tak; cokolwiek powiesz, stary!” Hotel był wystarczająco daleko, aby uzasadnić taksówkę, ale Paul, czując pozytywną radość, postanowił cieszyć się niskim, ciepłym słońcem i spacerować tam spokojnie. Wspaniałe miasto Rzym pachniało tak samo jak wtedy, gdy on i Walentyni byli dziećmi, a jednak było praktycznie nie do poznania.

Przyszedł do kościoła św. Walentego, zbudowanego w i zatrzymał się, aby go obserwować. Wciąż był budowany, kiedy był tu po raz ostatni, a teraz go zobaczył, był bardzo rozczarowany. Po prostu paliwo dla ego brata, tak to widział.

Ludzie często zapominają, że jest też patronem pieprzonych pszczelarzy. Paul uśmiechnął się do siebie na tę myśl, dziwnie pocieszony ignorancją ludzi na temat tego niejasnego faktu. Nigdy nie sprawili, by był patronem czegokolwiek, chociaż był pewien, że może dostać koncert „seksu analnego”, jeśli kiedykolwiek się pojawi, nie że tak się stanie. Młoda kobieta przywitała Paula w recepcji hotelu nadmiernie radosnym uśmiechem, flirtując z flirtem. Ledwie ją doceniając, przebiegł przez hol do windy, po prostu przeciskając się obok wysokiego, przystojnego mężczyzny, zanim drzwi się zamknęły.

Przez kilka sekund stali w milczeniu, gdy Paul obserwował go, szczególnie zauważając jego kuszący tył. Myśl o przygryzieniu ciasnych policzków sprawiła, że ​​zaczął się ślinić. Spojrzał na zegarek, mam czas, pomyślał Paul. Winda zapiszczała gwałtownie i zatrzymała się między piętrami. „Na miłość boską”, powiedział Paul, ledwo ukrywając swój psotny uśmiech, „Wygląda na to, że utknęliśmy tutaj na chwilę…” Paul zszedł ze swojego pokoju, świeżo wykąpany i naładowany, wkrótce potem znalazł wyraźnie nerwowego Mario czekając na niego w holu.

Tak jak kiedy Paul po raz pierwszy na niego spojrzał, co kilka sekund niespokojnie spoglądał na zegarek, rozglądając się wokół i szukając kogoś. Zmienił się od popołudnia i teraz miał na sobie zbyt dużą koszulę, zbyt krótkie spodnie i starą, znoszoną parę butów, które widziały lepsze dni. Zrobiłoby to, co Paul mu zaplanował. Mop kręconych włosów Mario podskoczył, gdy wstał, by przywitać Paula swoim podejściem, nadmiernie kompensując nieznaną sytuację nadmierną formalnością. Uścisnęli sobie dłonie i wymienili nazwiska po raz pierwszy, trzecia interakcja.

Pół uśmiechu próbował przełamać powierzchnię uroczej, młodzieńczej twarzy Mario, a Paul miał ochotę wydostać się z niego niewinność. Najpierw jednak chciał się z tym trochę zabawić; wypuść się na chwilę spod czujnego oka Herr Gabriela. Poszli do baru dwie ulice dalej, gdzie całkiem młody tłum lubił pić.

Paul pomyślał, że najlepiej będzie go rozluźnić kilkoma strzałami tequili, zanim pozwoli mu doświadczyć nocy grzesznego uniesienia w L'uomo Paradiso, cudownie diabelskim klubie nocnym, który zbadał. „Jaka jest twoja trucizna?” - zapytał Paul, gdy zbliżyli się do baru. Mario wyglądał na oszołomionego tym pytaniem, jakby zapytano go, jaka jest jego ulubiona rasa ośmiornicy, więc Paul poklepał go uprzejmie po ramieniu i zamówił dwa z ich najbardziej owocowych koktajli oraz podwójną rundę slammerów tequili. „Spokojnie, Mario”, odpowiedział na swoje zmartwione spojrzenie: „Po prostu baw się dobrze”.

- Grazie - wymamrotał, biorąc szklankę i kawałek limonki z ręki Paula. Paul, zaczynając się dobrze bawić, wziął wolną rękę Mario do ust i lizał powoli jej tył, ku wielkiemu zdziwieniu Mario, i potrząsnął nią obficie porcją soli, zanim zrobił to samo sobie. Paul podniósł kieliszek, wskazując swojemu młodemu towarzyszowi, aby zrobił to samo, i wzniósł toast: „Z przyjemności dla samego siebie”. Sól.

Tequila. Limonka. Mario zakaszlał trochę, gdy alkohol płonął w jego nietypowym gardle, a Paul zachichotał przez wapno. „Pierwsza tequila?” "Si." Podniósł wzrok i zaśmiał się, a jego oczy łzawiły. Paul zaczął myśleć, że ta noc może okazać się lepsza niż się spodziewał.

W miarę spożywania coraz większej ilości alkoholu język Mario stał się luźniejszy, a Paulowi udało się znaleźć wszystkie informacje na jego temat. Siedzieli blisko, ale nie intymnie, gdy współczesny Rzymianin otworzył swoje życie przed tym doskonałym nieznajomym, Rzymianinem z minionych lat; bardzo potrzebna wypowiedź na temat jego licznych samokrytyek, obaw przed przyszłością, a przede wszystkim relacji z żoną. Nie miał wątpliwości, że kocha Denisę bezwarunkowo, ale czasami miał wrażenie, że tęsknił za swoją młodością, takimi rzeczami jak tequila i nocne kluby, ponieważ tak bardzo się osiedlili. Wydawała się bardziej niż szczęśliwa, że ​​jest „żoną”, rolą, którą wzorowała na swojej pięćdziesięcioletniej matce, a teraz Mario czuł się w średnim wieku i całkowicie przytłoczony obowiązkami, nikt nie ostrzegł go, że się na niego zapisał.

Paul słuchał uważnie, szczerze zainteresowany swoją historią i swoimi nieszczęściami, uznając to rzadkie uczucie współczucia. Wydawało mu się dziwne, że to była para, w którą Valentinus był tak pewny, a jednak ich związek miał pęknięcia tak łatwe do znalezienia i użycia, aby je zniszczyć. Łatwiej było mu nie dać stylu Vale'a; wolał stawiać wyzwania nie do pokonania i miał nadzieję, że porażka Pawła nauczy go lekcji. Coś tu było nie w porządku, choć nie do końca wiedział, co.

Podnosząc serwetkę, by wytrzeć usta, Paul zauważył w dolnym rogu jakieś kaligraficzne pismo i podniósł ją do twarzy, żeby przeczytać. Prawie wypluł usta Cosmopolitan, gdy zobaczył, że małe litery wypisują Amor vincit omnia. Mario wyglądał na zaniepokojonego. "Wszystko w porządku?" Wyciągnął rękę, by dotknąć ramienia Paula. „Nic mi nie jest, ja tylko…” zgniótł papierową serwetkę w dłoni.

„Właśnie przypomniałem sobie, że powinienem zadzwonić do brata w sprawie czegoś. Przepraszam na chwilę?” "Pewnie." Pozwolił, by jego ręka spłynęła po ciele Paula, gdy się od niego oddalał, a jego rozmazane oczy podążały za nim, dopóki nie zniknął za rogiem, pociągając kolejny łyk swojego drinka. Po upewnieniu się, że jest poza zasięgiem słuchu, Paul wyjął telefon i zadzwonił pod numer, z którego wcześniej otrzymał wiadomość.

Telefon wydawał dziwnie bolesne dźwięki, jakby próbował osiągnąć cel, do którego nigdy nie był przeznaczony, ale w końcu połączył się i zaczął dzwonić. Walentyn odpowiedział szybko. „Paulus! Jak leci?” Brzmiał wesoło, ale zmęczony, jak zawsze o tej porze roku. Jego głos brzmiał z oddali i odbijał się echem wzdłuż linii z lekkim opóźnieniem.

„Przestań łacińskie gówno, Vale! Próbuję tu pracować i nie potrzebuję, aby twoje małe wiadomości pojawiały się wszędzie”. Śmiech brzucha rozbrzmiał w uszach. „Próbujesz pracować”? Próbujesz zniszczyć życie tego młodego mężczyzny.

Poza tym nie próbuję się wtrącać; po prostu daję ci znać, że śledzę twoje postępy. ” „Cóż, wiadomość otrzymana. A teraz zostaw mnie w spokoju.

”Valentinus ponownie się zaśmiał, a Paul wyczuł kpinę.„ Uważaj na siebie, Paulus ”- powiedział tylko tyle. Kiedy wrócił, Mario kołysał się lekko na krześle, próbując ssać dno kieliszka przez słomkę. „Kolejny?” zapytał retorycznie, podnosząc puste kieliszki i przenosząc je do baru.

Mario wstał od stołu, by za nim podążyć i bezczelnie oparł rękę na talii, opierając dłoń na ramieniu tuż nad biodrem Paula. Jak strzelanie do ryb w beczce, uśmiechnął się do siebie. Po kolejnym drinku, choć było jeszcze dość wcześnie, postanowili wyjechać do klubu.

Pijany Mario trzymał się Paula przez cały spacer, robiąc swoje ścieżka nieco bardziej skomplikowana i nieprzewidywalna niż się spodziewano, ale nieskończenie bardziej zabawna, z punktu widzenia Paula. Ta sama ilość alkoholu, która sprawiła, że ​​był przyjemny, sprawiła, że ​​jego młody, niedoświadczony przyjaciel upił się, chociaż wiedział, że dobry taniec go zrównoważy trochę klub składał się z długiego, wypolerowanego baru, który zajmował się chudymi mężczyznami w podkoszulkach, kilku porozrzucanych stołów i zaciemnionych kabin oraz ogromnego, okrągłego parkietu z kolorowymi światłami, które rozjaśniały wokół siebie, by oświetlić na chwilę patronów klubu. Paul przyszedł więcej niż kilka spojrzeń z wyłącznie męskiej klienteli, kiedy wszedł, nikt nie odstraszał tego, że tak wyraźnie nie był sam. Gdy dotarli do baru, Mario złapał go, zaskakując dłońmi na ramionach i przyciągając go do spontanicznego, choć niechlujnego pocałunku. Po chwili szoku przejął nieco większą kontrolę nad sytuacją i prowadził Mario ustami i językiem, trzymając go w pasie, aby go utrzymać.

Jakakolwiek oznaka winy, którą Paul zaczynał czuć, że zniknął, to wszystko było teraz na nim. Ich ciała zbliżyły się do siebie, gdy pocałunek stał się zbyt gorący, by pomieścić go w miejscu publicznym, a on chwycił w dłoniach niewielką część tyłka Mario, chcąc tego. Stali tak przez chwilę po zakończeniu pocałunku, patrząc na siebie w zamyśleniu.

Mario wyglądał na zdezorientowanego, gdy wyglądał, jakby przyglądał się rysom Paula przez na wpół otwarte oczy. „Nigdy wcześniej nie całowałem mężczyzny” - wylazł, w końcu puszczając go i cofając się o krok lub dwa. „Po raz pierwszy wszystko”. Paul mrugnął do niego, a potem wyciągnął rękę, aby złapać go za ramię, aby powstrzymać go przed upadkiem do tyłu.

„Byłeś w tym całkiem niezły” - kontynuował. Przez chwilę kładzie się na łóżku, próbując stłumić swój idiotyczny uśmiech, i oparł się łokciem na barze. „Nie byłeś taki zły”.

Paul po prostu się roześmiał. Ten dzieciak ma się dobrze, pomyślał, teraz myśląc o wieczorze mniej więcej jako zadaniu. Stwierdził, że już podnieca go głupkowaty, pijany urok Mario. Zamówił szklankę wody dla swojego towarzysza, wiedząc, że nie jest dla niego dobry, zemdlał i dostał kolejny kieliszek tequili, nie zamierzając długo pozostać. Uznał, że lepiej byłoby uderzyć, gdy żelazo było gorące.

Szklankę wody spuszczono w dwóch łykach, w podwójnej tequili w jednym, a Paul poprowadził Mario ręką do wciąż rzadkiego parkietu tanecznego. Europejskie techno pulsowało głośno z ogromnych głośników przy stoisku DJ-a, uniemożliwiając słyszalną rozmowę. Żaden z nich nie chciał jednak wiele mówić.

Ich ciała zaczęły poruszać się całkiem naturalnie razem do muzyki, przesuwając się i ocierając się o siebie. Mario, umysłowo wolny od ograniczeń małżeńskich, przepływał przez niego rytm i tańczył, jakby Paul był pewien, że nigdy wcześniej nie tańczył. Paul poszedł za nim i mocno trzymał biodra, trzymając krocze i stwardniały kutas w tyłek Mario i kierując go swoimi ruchami. Jego ręka przesunęła się do przodu wzdłuż zagięcia miednicy, by znaleźć rosnące wybrzuszenie, które przesunął dłonią, czując, jak pulsuje od jego dotyku. Mario odwrócił głowę do wyższego Paula, a ich usta zacisnęły się w kolejnym mokrym, namiętnym pocałunku.

Kontynuowali zgniatanie razem, gdy Paul pozwolił, aby jego palce zakradły się pod pas spodni Mario i zsunęły się, aby chwycić garść swojego w pełni twardego penisa przez bieliznę, gładząc go przez pocałunek. Jego erekcja z niecierpliwością przyciskała się do tyłu Mario, wojując naprzód z jej ograniczeniami. Potrzeba, żeby go pieprzyć, wzrosła do punktu krytycznego, a on mocno ścisnął ciało w dłoni. "Chodźmy." Ich powrót do hotelu był przerywany nieregularnymi sesjami makijażu po stronie ulicy i po omacku ​​po opuszczonych uliczkach.

Dwaj mężczyźni chcieli się nawzajem w najbardziej cielesny sposób, jaki można sobie wyobrazić, podsycić i pożądać. Mario wydawał się odzyskać wystarczającą trzeźwość, by chodzić bez nadmiernego wsparcia, a kiedy nie zasysali sobie nawzajem twarzy, pospiesznie pociągnął Paula w dół drogi. Rozczarowane i lekko zazdrosne spojrzenie recepcjonistki pozostało niezauważone przez parę, gdy wpadli do windy.

Mario gorączkowo pocałował Paula w szyję i podciągnął rękę pod swoją już nie podciągniętą koszulę, by poczuć nagą skórę stonowanej piersi. Paul nacisnął guzik na podłogę, coraz bardziej zdesperowany, by uderzyć w ciasną, dziewiczą dziurę zamężnego młodzieńca. Ich twarde kutasy zderzyły się i potarły o siebie przez cztery warstwy materiału. Wszyscy pobiegli korytarzem do drzwi pokoju Paula, a Mario sięgnął od tyłu i zaczął rozpinać pasek, szukając klucza.

Mój Boże, on jest bystry, była myśl, która przeszła mu przez głowę, gdy ręka sięgnęła i zacisnęła się wokół ciała jego sztywnego penisa. Zobaczył swojego kumpla z windy dalej korytarzem i udało mu się mrugnąć do niego, zanim w końcu otworzył drzwi i wpadł ze swoim nowym kochankiem. Paul siłą usiadł Mario na skraju łóżka, przejmując kontrolę teraz, kiedy weszli do jego królestwa.

Pochylił się, by go pocałować, ale szybko go złamał, kucając, aby odpiąć i zdjąć spodnie chudego chłopca. Sięgając pod tyłek, pociągnął je wraz z bielizną do kostek jednym zamachem, jego obrzezany kutas wyskoczył, aby stanąć na baczność, z zaschniętą głową jaskrawoczerwoną i błagającą. Tak bardzo chciał pożreć gruby kij i ssać go tak mocno i szybko, jak tylko mógł, dopóki jego usta nie zostaną wypełnione słodkim nektarem Mario. Otaczając się pragnieniem, by chłopiec cieszył się i pamiętał każdy przyjemny szczegół wieczoru, położył ręce na nagich, owłosionych udach i powoli zaczął lizać cały trzon, aż pokrył się cienką warstwą śliny.

Mario oparł się rękami o łóżko i zamknął oczy, z otwartymi ustami. Paul chwycił swoje jaja jedną ręką, ściskając je i masując, aby zwiększyć przyjemność, i położył usta na głowie koguta, strzepując szczelinę dwa razy językiem. Nastąpiła pauza, która sprawiła, że ​​Mario spojrzał w dół. Gdy tylko ich oczy się spotkały, Paul ssał intensywnie kutasa w ustach, wywołując długi, głośny jęk młodego mężczyzny, do którego był przywiązany.

Utrzymywał kontakt wzrokowy, zahipnotyzowany sceną erotyczną, a Mario na ślepo zaczął rozpinać koszulę, zrzucając ją z ramion, jakby w końcu uwolnił się od okropnych, zwężających się łańcuchów. Usta Paula się nie poruszyły, ale ssanie nigdy nie ustąpiło, a teraz wolną ręką mocno pogłaskał resztę fiuta. Jego kutas bolał go w spodniach, ale w tym momencie chodziło tylko o Mario.

Jego jedynym zajęciem było doprowadzenie tego pięknego mężczyzny do orgazmu, jakiego nigdy nie doświadczył. Kolejny jęk uciekł Mario, gdy połączenie zostało zerwane, ale ręka Paula nadal pompowała wał, celowo łagodząc tempo, aby nie dopuścić do tego, by przybył zbyt wcześnie. Skłonił go, by położył się na łóżku delikatnym pchnięciem i uniósł nogi, aby odsłonić tyłek Paulowi; nie było oporu, tylko pełne zaufanie i poddanie.

Paul przejechał językiem po rozmytej mosznie Mario, biorąc najpierw jedną piłkę, a potem drugą do ust. Dotarł do załamania tyłka, odsuwając policzek na bok dłonią, nie gładząc kutasa, aby uzyskać dostęp do jego ciasnego odbytu. Płaskim językiem przycisnął się do dziury, czując, jak mimowolnie skurczy się od nieznanych doznań. Potem czubkiem języka zaczął droczyć się z wejściem, lekko szturchając pomarszczoną dziurę, aż wreszcie zaczął się rozluźniać.

Przez cały czas Mario jęczał i jęczał z zachwytu, nie mówiąc ani słowa, ale niemal natychmiast poddając się tym zagranicznym rozkoszom. Praca ręczna została zatrzymana, gdy Paul opuścił drugą rękę, aby rozłożyć go szeroko, pozwalając językowi przepchnąć się tuż za barierą i lekko poruszając się w tyłku Mario. Zacisnął się wokół niego, próbując wypchnąć intruza na zewnątrz, ale wprawny język Paula utrzymywał się, dopóki napięcie się nie zmniejszyło i mógł jeszcze wejść w zakazaną dziurę.

Własna ręka Mario przejęła rękę Paula i zaczął bić solidnego kutasa, wkurzony pieprzonym językiem, którego dostawał mu tyłek. Jego niemal krzyki nieskażonej przyjemności wypełniły pokój i prawdopodobnie słychać było dwa lub trzy pokoje z każdej strony. Dwa palce zastąpiły mu język, wciąż się rozciągając i przygotowując zwieracz, gdy usta Paula wróciły do ​​koguta. Czas powstrzymywania się skończył i był gotowy zaspokoić swój zwierzęcy głód. Wziął do ust tyle, ile mógł, słoność przedwczesnego wytrysku kusząca jego kubki smakowe i zaczął kołysać się w górę i w dół z coraz większą pilnością, ssąc i wirując językiem, aby stymulować chwalebną erupcję, o której wiedział, że nadejdzie.

Wbijało się coraz bardziej w jego usta, dociskając do gardła, aż nos Paula został pochowany w gęstym, czarnym lesie włosów łonowych Mario. Dupek Mario zacisnął się na palcach, a teraz w nim kostka, a nogi napięły się w oczekiwaniu na zbliżający się punkt kulminacyjny. Paul zacisnął mocno usta tuż pod głową i, dwoma gorliwymi szarpnięciami, Mario zawył w ekstazie, gdy jego jaja zacisnęły się, jego kutas spłukany i grube sznurki gorącego, kremowego nasienia wytrysnęły w powitalne usta Paula i spłynęły po jego wściekle kurczącym się przełyku.

Wyszło z taką prędkością, że Paul starał się nadążyć, a niewielka ilość wylała się z kącika ust i spływała po brodzie. Całe ciało Mario opadło bezwładnie na łóżko po tym, jak ostatni raz wytrysnął. Paul, wciąż w pełni ubrany, czołgał się po swoim bladym, nagim ciele, dopóki nie stanęli twarzą w twarz, a ciemnobrązowe, uśmiechnięte oczy spojrzały na niego. Wyczerpany młody człowiek uniósł głowę, jakby chciał go pocałować, ale zamiast tego polizał kieliszek własnego ejakulatu z podbródka do dolnej wargi, co zakończyło się doceniającym dziobnięciem, po czym ponownie upadł do tyłu. Kurwa, ten facet jest seksowny, dziwił się Paul.

Z poważniejszym wyrazem twarzy Mario powiedział cicho: - Teraz mnie przelecisz, prawda? „Tylko jeśli chcesz, żebym”, Paul stwierdził, że mówi automatycznie. Co? Odpowiedź na to pytanie brzmi: „Tak, będę cię pieprzyć, dopóki nie będziesz mógł iść prosto!”. Czy ty kurwa lubisz tego faceta? Jego wewnętrzny głos był oszołomiony i zmieszany jego nietypowo troskliwą postawą. Powinien się czuć, jakby zasłużył na ten tyłek i to był jego ruchanie, ale teraz, z tymi słodkimi, niewinnymi oczami wpatrzonymi w jego, wszyscy się martwili.

„Nie rób mi krzywdy” - brzmiała cała odpowiedź, jaką odczuwał, poczuł ukłucie uczucia w jego głosie. Pocałował go czule, aby go uspokoić, chcąc, aby czerpał przyjemność z tego doświadczenia tak bardzo, jak mógł, bez mgły winy przesłaniającej jego umysł. Odsłonięte ciało Mario drżało z nerwów i wrażliwości; Paul delikatnie pogłaskał go miękkimi dłońmi, aby go uspokoić. Wstał i podszedł do toaletki z boku łóżka, ciągnąc za sobą koszulę. Butelka smaru przyszła mu do ręki i bez słowa rzucił ją Mario.

Jego twardy kutas czuł się teraz nieswojo w spodniach, boleśnie szukając uwolnienia z więzienia i odetchnąwszy z ulgą, gdy go przyznano, wystając wyraźnie w ciepłe powietrze dusznego pokoju hotelowego. Raz nagi przeszedł przez pokój, by otworzyć okno, machając do przechodniów późnym wieczorem w niczym innym, jak w swoim urodzinowym garniturze. Mario obowiązkowo masował duże ilości oleistego smaru w dupie i wokół niego, przygotowując się na mięsną bestię, którą właśnie zobaczył po raz pierwszy. Podchodząc do Paula, oddał butelkę jak posłuszny szczeniak. „Zrelaksuj się”, uspokoił go Paul, tryskając swobodnie płynem na jego zdenerwowanym kutasie i wcierając go, jednocześnie patrząc na cel.

„Im bardziej jesteś zrelaksowany, tym lepiej się poczujesz”. Lekko schylając się, uniósł kostki, tak aby pięty spoczywały wygodnie na jego ramionach, podnosząc tyłek i idealnie dopasowując dziewiczą dziurę Mario idealnie do kutasa Paula. Przesunął czubek słupa w górę i w dół pęknięcia, stale zwiększając nacisk, z jakim naciskał na niego, prawie gotowy do wejścia. Ku konsternacji wciąż widocznej na twarzy Mario, po prostu zapytał: „Czy mi ufasz?” Choć nie miał zbyt wielu powodów, Mario pokiwał głową i wciągnął powietrze. Kogut Paula znalazł swój ślad i lekko popchnął, testując wody.

Około połowa jego spojrzeń weszła w niego, gdy część napięcia opuściła ciało Mario. Sapnął z powodu łagodnej ingerencji, ale nie protestował i dalej kontrolował oddech. Paul naciskał jeszcze trochę, aż cała głowa jego penisa wpadła do środka i została mocno ujęta przez otaczające go silne mięśnie odbytu. To mógł być najsurowszy tyłek, jaki kiedykolwiek pieprzył, a jeśli tak się utrzyma, będzie miał wrażenie, że nie będzie to najdłuższe spotkanie.

Podziękował Bogu za wcześniejszą eskapadę windy, która powinna mu teraz dać nieco więcej mocy. Stopniowo coraz więcej jego penisów wślizgiwało się bez oporu i skargi ze strony dyszącego Mario. Jego dziura rozciągnęła się szeroko, aby pomieścić jego godny podziwu obwód, aż Paul został pochowany w bazie w nim.

Zatrzymali się na chwilę, łapiąc oddech i dostosowując się do poczucia bycia tak blisko ze sobą związanymi. Kiedy Paul zaczął powoli się w nim poruszać, Mario zamknął oczy i zacisnął garść prześcieradeł po obu jego stronach. Nawet ze środkiem smarnym pasowało idealnie i każdy mały ruch wymagał sporo wysiłku i staranności.

Paul czuł się ściśnięty, ukazując swój długo oczekiwany orgazm na skraju horyzontu, na tyle daleko, by być tego świadomym. Gdy stało się dla nich wygodniej, zaczął pchać równomiernie, wyciągając się na około połowę swojej długości, zanim wcisnął się całkowicie. Zużyty kutas Mario znów zaczął się wypełniać krwią, a on nieśmiało pochylił się, by trzymać organ w ręce, zbyt wrażliwy, by go uderzyć. Paul mocno złapał się za uda, gdy jego pchnięcia stały się bardziej pewne siebie i zaczął naprawdę pieprzyć tego młodego, Włocha.

Wrażenia dla nich obu były niesamowite, każde ponowne wejście jak elektryczny wstrząs przez ich ciała. Wpompował się w niego mocniej i szybciej, gubiąc się w upale i pośpiechu chwili, pobudzony przez chrząknięcia i jęki uznania Mario. Pochylił się, by położyć ręce na łóżku i pochylić nogi Mario nad sobą, zaczął okrutnie koleinować, a uda uderzały głośno o pośladki, a pot spływał mu po twarzy. Jego orgazm galopował ku niemu z horyzontu, z każdą sekundą coraz bardziej żywy i szczegółowy. I właśnie tam, tuż przed nim, niemal zaskoczył go niespodziewanym nadejściem.

Był jednak gotowy i pospiesznie cofnął swojego penisa, chwytając go mocno prawą ręką i podnosząc go jeszcze kilka razy, zanim uwolnił ogromny ładunek na penisa, tułowiu i twarzy jego zdumionego kochanka, któremu towarzyszył wszechmocny jęk. Mario upuścił nogi z ramion Paula i opadł z łóżka po obu jego stronach. Jedną ręką zgarnął trochę tego, co wylądowało mu na twarzy i bez wahania zlizał go z palców, delektując się smakiem. Paul, cała energia, która go opuściła, opadł na łóżko obok Mario, przyciągając twarz w jego stronę, by podziękować za wdzięczny pocałunek i skosztować siebie na języku.

Leżeli tam przez chwilę w milczeniu, oddychając ciężko i ciesząc się zimną bryzą nadciągającą przez okno. Kiedy Paul obejrzał się na niego, zobaczył, że z jego oczu płyną łzy, że zapłakał za swoje małżeństwo. Co ja zrobiłem? Jego wyrzuty sumienia były prawdziwe; wiedział, że tym razem zrobił naprawdę złą rzecz. Mario obudził się godzinę później i zapukał do drzwi pokoju hotelowego.

Nadal leżał nagi jak bollock na łóżku, nasienie wyschło mu na piersi i zamarzło z otwartego okna. Nie było u jego boku ani śladu Paula, jego ubrań ani innych rzeczy w całym pokoju, jakby zniknął w powietrzu. Kolejne pukanie sprawiło, że zerwał się na nogi i poderwał, by przyznać się do tajemniczego rozmówcy o północy. Otworzył drzwi bez koszuli i zastał swoją żonę, Denisę, wyglądającą surowo i zmieszaną.

Spojrzała na męża, uciszona nieoczekiwanym wyglądem, w górę iw dół i minęła go do pokoju, rozglądając się ciekawie i podejrzliwie. „Dostałem telefon, Mario” - zaczęła, idąc do łazienki, szukając czegoś lub kogoś ”. To powiedziało mi, żebym przyszedł do tego pokoju, aby„ dowiedzieć się, co naprawdę robi mój mąż dziś wieczorem „Więc Mario, co porabiałeś dziś wieczorem?” Valentinus sikał swoim bardzo dużym truskawkowym koktajlem mlecznym ze swojego, gdy leżał na krześle w RCR, obserwując scenę.

Nacisnął przycisk na swoim domofonie, aby zwrócić się do brata: „Paulusie, nawet jeszcze nie wiedziałem, że wróciłeś! Prawie mi tego brakowało. Wejdź tutaj; twoja„ ciężka praca ”wkrótce się opłaci”. „Nie jestem zainteresowany”, nadeszła ponura odpowiedź. Walentyna roześmiał się i pociągnął kolejny duży łyk.

„Właśnie zaczął się wyspowiadać. To jak wrak pociągu w zwolnionym tempie, stary”. Brodaty święty zachichotał, podnosząc stopy na pulpicie sterowania, aby cieszyć się pokazem.

Paulus leżał na swoim małym pojedynczym łóżku, wpatrując się tępo w sufit, pełen żalu i mdłości w żołądku. Jak mógł to zrobić biednemu, słodkiemu, niewinnemu Mario, a potem zostawić go, by sam sobie z tym poradził? Pomyślał, że lepiej, żeby nie było go, kiedy przyjedzie Denisa, ale być może mógłby jej to wyjaśnić, zmusić ją do wybaczenia kochającemu, ale mylącemu mężowi. Jego argument został udowodniony bratu, ale nie zadowalał się, że zrujnował takie życie Mario, życie odrzucone na jedną noc seksualnego szczęścia. Rzucił i odwrócił resztę nocy, ale sen umyknął mu całkowicie. W okolicy głos jego starszego brata ponownie rozbrzmiał w domofonie, co brzmiało pozytywnie radośnie.

- Jeszcze wstałeś, Paulusie? Chcę ci coś pokazać. "Co to jest?" „Przyjdź do RCR; zobaczysz”. Zrywając się z łóżka, powlókł się długim, klinicznym korytarzem Departamentu Relacji do uchylonych drzwi RCR, skąd rozległ się grzmiący śmiech Walentyna. Jak może być tak szczęśliwy, gdy małżeństwo młodej pary właśnie się nie powiedzie, w Walentynki? Zastanawiał się Paulus. Kiedy wszedł do pokoju, stanął przed nieruchomym obrazem całujących się Mario i Denisy, wypełniających cały największy ekran w pokoju.

Zatrzymał się i wpatrywał w oszołomieniu, rozpoznając koszulę tonącą Mario jako tę samą, która utopiła go poprzedniej nocy, a zdjęcie w tle należało do pokoju hotelowego, w którym byli. "Co to jest?" „Ach, Paulus”. Walentin odwrócił się na krześle i wstał, by przywitać się z bratem, wprowadzając go do pokoju.

"Co to jest?" powtórzył, tym razem wskazując na masywny obraz przed nimi. „Pojednanie” - z dumą ogłosił wesoły święty. „Nie spali całą noc,” wyjaśnił zdumionemu Paulusowi, „Mówiąc otwarcie i szczerze po raz pierwszy, odkąd się zaręczyli, naprawdę. To zdjęcie zostało zrobione około dziesięć minut temu, kiedy Denisa zdecydowała się wybaczyć Mario za jego.

… niedyskrecja. ” „Wybaczyła mu?” Paulus nie zrozumiał, w jaki sposób każda kobieta mogła, w ciągu zaledwie kilku godzin, pogodzić się z faktem, że jej mąż zrobił coś złego z innym mężczyzną. „W końcu to Walentynki” - zaśmiał się Walentyn, radośnie mierzwiąc włosy młodszego brata, promieniejąc radością.

„Wygląda na to, że właśnie tego młoda para potrzebowała, by wreszcie zacząć być ze sobą szczerzy w kwestii tego, czego chcieli i czego oczekują od tego małżeństwa, a ich miłość jest tak silna, że ​​oboje są gotowi pracować nad utrwaleniem swojego związku. „ Zapanowała cisza, gdy Paul dostrzegał każdy szczegół zdjęcia, szczerze odczuwając miłość między dwoma podmiotami. „Nie wierzę, kurwa, w to”. Spojrzał na zadowolony z siebie uśmiech na twarzy brata i wiedział, co się zbliża.

„Powiesz teraz, że łacińskie bzdury, prawda?” „Amor vincit omnia, Paulus”. „Chyba tak, Vale; chyba tak.”..

Podobne historie

Mój trener pływania

★★★★★ (< 5)

Gdy pierwszy raz przyjechałem, miałem pomocną dłoń…

🕑 6 minuty Gej mężczyzna Historie 👁 23,577

Byłem jedynakiem i wychowałem się w bardzo osłoniętej szkole. Miałem też ministra dla dziadka, który mieszkał z nami, więc stwierdzenie, że nie byłem narażony na rzeczy o charakterze…

kontyntynuj Gej mężczyzna historia seksu

Jego codzienny przedmiot: między miłością a uwodzeniem

★★★★★ (< 5)

Jon musi wybrać...…

🕑 28 minuty Gej mężczyzna Historie 👁 3,466

Nathan usłyszał brzęczenie telefonu na biurku i spojrzał na wyświetlacz. Numer nie został zapisany w jego kontaktach, więc pomyślał, że to musi być Jon. Uśmiechając się podniósł…

kontyntynuj Gej mężczyzna historia seksu

Mój uniwersytecki związek męski - część 1

★★★★(< 5)

Rozpoczyna się mój pierwszy męski związek… i prawda……

🕑 11 minuty Gej mężczyzna Historie 👁 5,983

Ta historia jest faktem, a nie wymysłem mojej seksualnej wyobraźni. Mój drugi i najdłuższy czas z facetem miał miejsce na uniwersytecie, kiedy miałem dwadzieścia jeden lat. I stało się z…

kontyntynuj Gej mężczyzna historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat