Złota Droga

★★★★★ (< 5)
🕑 14 minuty minuty BDSM Historie

Rozdział 1 - Ciemny jak wino W twojej obecności moja postawa się zmienia. Moje ramiona są lekko zaokrąglone. Pozwoliłam, aby moje długie czarne włosy zakryły twarz.

Moje oczy opadają. To nie jest celowe. To wpływ twojej obecności na mnie.

To nie jest gra. Nie mówisz do mnie „dziwka, suka, dziwka”. Nie nazywam Cię „panem, właścicielem”.

Nie udaję, że rozumiem związek, w którym te słowa cokolwiek znaczą. Ale podporządkowuję się wam całkowicie, wiedząc, że robiąc to, pozwalam wam stać się częścią mojej psychiki. Przekazuję wam moje ego, aby moja racjonalność i emocje mogły rozkwitnąć w pozostawionej przez nie przestrzeni.

Wyobraź sobie przyszłość, w której mógłbym zapewnić Ci kontrolę nad moimi rękami, nogami lub mową. To, co dzieje się, kiedy jestem z tobą, jest takie samo, ale daję ci kontrolę nad częścią mojego umysłu. I oczywiście dałbym ci tę kontrolę w jednej chwili: zostań swoją marionetką, rób z nią, co chcesz. Ponieważ ostatecznie, całkowicie i całkowicie ufam Twojej woli. Twoja przenikliwa inteligencja rozumie mnie jak nikt inny.

Ty rozumiesz moje pragnienia i potrzeby lepiej niż ja sam. Szanujesz mój własny intelekt. Nigdy nie poddam się mojego intelektu i emocji. Rozumiesz naturę ostatecznej odpowiedzialności związanej z mocą, którą ci daję.

I nigdy, przenigdy nie nadużyjesz tego zaufania. I dlatego cię kocham. I dlaczego nie mogę sobie wyobrazić końca tej podróży. A jeśli to się skończy, miesiące lub lata w przyszłości, to wiem, że to, czym się podzieliliśmy, będzie nieskończenie cenne.

Coś, co niewielu ludzi, bezcelowo prześladowanych przez swoje trywialne codzienne życie, będzie w stanie kiedykolwiek zrozumieć. Stoisz nonszalancko w kącie przedpokoju. Dżinsy, t-shirt. Żadnych butów ani skarpet.

Bez znaczenia. Twoja obecność jest niezwykle uspokajająca. Jeszcze zanim cokolwiek powiesz, czuję ciepło tej obecności i czuję, jak zmartwienia, troski i konflikty, które składają się na moje ego, ustępują. Spoglądam na ciebie przez grzywkę, a ty prawie niezauważalnie kiwasz głową, napotykasz moje spojrzenie swoimi przepastnymi, głębokimi oczami i dajesz mi subtelny, ale niszczycielsko ponętny uśmiech.

Wiem, że to spojrzenie jest czymś, co tylko ja kiedykolwiek zobaczę. I z tym, nasze umysły się splatają. I w zamian ujawniam ci swój uśmiech.

Stój bardziej wyprostowany i gestem, żebym się rozebrał. Jest ciepło. Okno jest otwarte i wpada do środka chłodna bryza. W pokoju panuje głęboka cisza, kiedy zdejmuję swoją prostą letnią sukienkę.

Nie ma nic pod spodem. Składam go delikatnie, ostrożnie i kładę na nogach łóżka. Obserwujesz każdy mój ruch. Bez komentowania. Nie krytyczne.

Stoję obok łóżka. Mój wzrok wciąż się spuścił, a moje długie, czarne włosy zakrywały górne zbocza moich piersi. Jestem naga, nie licząc pięknego odrzutowca, bursztynu i antycznego srebra, który kupiłeś mi w Sacramento. Płynnie odwracasz się do drzwi za sobą i otwierasz je, wskazując mi drogę. Byłeś w pokoju od godzin, przygotowując się.

Zawsze miło jest wejść do jakiegokolwiek sanktuarium, które dla mnie stworzyłeś. Jesteś nieskończenie zaradny. Gdy przechodzę obok Ciebie, delikatnie chwyć mnie za nagie ramię i obróć mnie do siebie. Przechylam głowę do Twojej, aby otrzymać subtelny pocałunek. Czuję, jak twoja esencja promieniuje z miejsc na moim ramieniu, gdzie mnie złapałeś.

Czuję głęboki spokój, jak początek medytacji. Czas zwalnia. Jestem świadomy kłucia włosów na karku i na ramionach.

I wchodzę do komory. Dziś jest goły. Białe, jasne drewno. Przeźroczyste zasłony falują na wietrze. Zalewają go światło słoneczne.

Przenika zmysłowy tropikalny zapach drzewa sandałowego i piżma. Na drugim końcu pokoju znajduje się obiekt, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Drewniany krzyż św. Andrzeja wysoki na sześć stóp, pręty w kształcie litery X. Gibko wślizgujesz się do pokoju za mną.

Drzwi się zamykają. Z wyłączeniem świata zewnętrznego. Teraz to tylko ty i ja.

Po pauzie, na tyle długiej, żebym ułożyła pytanie w myśl, mówisz po raz pierwszy. Cicho, autorytatywnie. „Są cedrowe - mają ponad 100 lat, ale wygładzam je i szlifuję przez ostatnie kilka tygodni.

Ten zapach to ich długo zatrzymany sok, uwolniony po raz pierwszy od wieku”. Twoje ręce i umysł są nieskończenie zdolne. Jestem zachwycony, że stworzyłeś to dla mnie.

Idę automatycznie w stronę krzyża, czując powściągliwą siłę Twojej woli. Ty mówisz. Bez przegięcia. "Mam zamiar cię skrzywdzić." Robię gwałtowny wdech i zamykam oczy.

Ogarnia mnie głęboki spokój. Twój głos usprawiedliwia myśli i wspomnienia, które pozwalam sobie odtworzyć w teatrze mojego umysłu. Myślę o fragmencie naszego wiersza: „Idziemy złotą drogą do Samarkandy”. Złota droga. Moja podróż.

Ty: mój przewodnik. Montuję platformę, na której stoi krzyż. Drewniana powierzchnia jest szorstka na moich nagich stopach. Twoja wola każe mi dotknąć obiema rękami gładkiego drewna znajdującego się przede mną i przesuwać je po powierzchni, czując pod palcami teksturę przygotowanej powierzchni.

Wyciągam i wyciągam ramiona, dopasowując się do kąta krzyża, a brzuch ciasno opada na centralny punkt. Chiazm. Miejsce spotkania. Trochę się rozciągam i zauważam, że moje nadgarstki znajdują się na tej samej wysokości, co rowek wycięty w drewnie.

Moja głowa pozostaje pochylona, ​​gdy się zbliżasz, a ty unosisz każdy nadgarstek z drewna, wsuwasz pod spód podkładkę z miękkiej skóry, a następnie zręcznie przypinasz każdy nadgarstek do krzyża za pomocą konopnej liny. Pozwalam ci manipulować: moje mięśnie stawiają minimalny opór. Uwielbiam szczegóły.

Twoje przygotowanie. Wyobrażam sobie, że myślisz o tym, jak drewno byłoby na mojej skórze. Zbyt trudne? Otarcia? A potem wybierasz kwadrat z miękkiej skóry.

Może przyłożysz własny nadgarstek do drewna, próbując pod spodem różnych materiałów, aż znajdziesz idealną skórę. Uśmiechnąłbyś się, biorąc skórę i wycinając dwie identyczne podkładki. Następnie wybierasz odpowiednią wagę, teksturę i grubość liny.

Sama praca nad tym szczegółem może zająć dwie godziny. Dwie godziny, kiedy mnie tam nie było, a ty przygotowywałeś się na moją przyjemność. Jak mogę cię nie kochać? Wiązujesz skomplikowanym węzłem.

Pozwala ci dobrze przyciągnąć mój nadgarstek do krzyża. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Węzeł, który wtedy dla mnie zawiązałeś… Moja prawa ręka jest bezpieczna. Uniesione ramiona powodują uniesienie piersi.

Uważaj, żeby mnie nie dotykać. Zabezpieczasz lewy nadgarstek, mierząc napięcie. Czuję twoją czystą świeżość, kiedy poruszasz się wokół mnie, zajęty pracą. Rozchylam nogi, dopasowując się do dolnych kończyn krzyża, aż moje stopy dotykają wewnętrznego kąta, w którym drewno styka się z podłogą. Przywiążesz mi kostki do krzyża.

Bardziej luźno niż moje nadgarstki, więc moje kostki mają pewną swobodę ruchu. Otwarcie nóg powoduje, że moja waga mówi więcej na moich związanych nadgarstkach, a ścięgna ramion się rozciągają. Muszę lekko balansować na palcach i zdaję sobie sprawę, że utrzymanie równowagi między stopami a nadgarstkami samo w sobie będzie próbą. Przez cały czas moja głowa jest lekko pochylona, ​​a oczy mam zamknięte, zatracając się w pozostałych zmysłach, gdy wykonujesz swój plan.

Jestem doskonale ubrana i oprawiona na krzyżu, witruwiańska kobieta. Moje ścięgna naprężyły się, mój ciężar przemówił na więzach, moje piersi uniosły się. Przypominam sobie artykuł, który pokazałeś mi kiedyś o propriocepcji jako zmysle estetycznym, a teraz rozumiem, co tak sprytnie demonstrujesz.

Jestem przesadnie świadoma ułożenia moich kończyn i ciała i jest to piękne. Dotykasz mnie pierwszy raz, odkąd wszedłem do pokoju. Dotyk, którego tak bardzo pragnąłem. Mój prawy sutek mocno się zaciska.

Dotyk lodu. Oceniasz go jako odpowiednio wyprostowany i przykładasz szczęki małego metalowego zacisku, zaciskając go do progu bólu, a następnie puszczasz. Tak dokładnie oceniasz szczelność. Zacisk jest obciążony i przyciąga mnie do piersi. To znajome uczucie.

Wkrótce po naszym pierwszym spotkaniu dowiedziałeś się, jak bardzo mi się to podobało. Delikatnie napinam mięśnie klatki piersiowej, pulsując na piersi. Czuję cudowny ciężar na moim sutku. Teraz: po lewej. Zimno.

Szczelność kontraktowa. Narażenie. Moje nogi są otwarte, moja płeć jest odsłonięta i wilgotna od natarczywego szarpnięcia z każdego sutka. Czuję, że moje wargi ciemne lekko się rozchylają. Do ust podnosi się kubek zimnej wody.

Piję niezgrabnie, rozlewając wodę. Kapie na piersi, a strużka wody spływa z wilgotnego sutka do brzucha. Czuję jego precyzyjny ślad na mojej skórze. To strata, gdy ustaje twój dotyk. Słyszę, jak idziesz na tył pokoju.

Musisz tam być. Długo rozmawialiśmy o tym, jak bierzesz bicz na moje nagie ciało. Miałem obsesję. Pożerałem de Sade, Sacher-Mashoch, historię O.

Często o tym dyskutowaliśmy, ubierając się w życie, które pokazywaliśmy obcym: domowy świat Starbucksa, który z braku lepszego słowa opisałbym jako normalna. Byłeś zaintrygowany, ale nie chciałeś mnie skrzywdzić. Ale po rytmie twojego głosu i mrocznym błysku w twoich pięknych oczach mogłem stwierdzić, że próg zostanie przekroczony. Jest ból i ból, a ty jesteś jedyną osobą, moja ukochana, która kiedykolwiek zdobędzie zaufanie, które pozwala mi nim zadać. Ból w sutkach zaczyna mówić.

Staram się jak najbardziej nie ruszać, żeby ciężarki się nie poruszały, ale chłodny powiew z okna powoduje, że kołyszą się w minutowym łuku. Każda oscylacja wystrzeliwuje ból przyjemności do mojego rdzenia i powoduje, że moja płeć reaguje i kwitnie. Wysilam się, żeby usłyszeć, co robisz. Przewiduję. - Sześć.

Policz je. Głośno. mówisz. Moje serce wali, ale mięśnie nie są napięte.

Pozwalam sobie zrelaksować się pod krzyżem, czekając na dźwięk dwóch szybkich kroków po podłodze, a następnie „trzask” i użądlenie, po którym następuje rozżarzone ciepło, a potem głęboka, poszarpana agonia, gdy każdy zestaw neuronów zajmuje ten sześciocalowy -długi pasek na lewym pośladku sygnalizuje uderzenie z maksymalną intensywnością w najgłębsze, najbardziej prymitywne części mojego mózgu. Wrzeszczę. Błysk światła wypełnia moją wizję. Moje ciało drga i gwałtownie brzęczy ciężarem na moich piersiach, wyzwalając lawinę dalszego bólu i najgłębszą, obolałą pustkę w mojej otwartej cipce. "Liczyć!" mówisz.

- Jeden - mamroczę. "Głośniejszy!" Staram się nabrać siły, by głośniej wokalizować, ale wysiłek sprawia, że ​​łzy płyną. Kłują mnie oczy.

- Jeden - szlocham głośniej. Jestem teraz bardziej spięty. Moja cipka jest otwarta i odsłonięta. Chcę cię w sobie.

Drażni moje usta, a potem napełniasz mnie do łona swoją cudowną cenną długością. "crack" Prawy pośladek. Równoważenie ciągłego ciepła z lewej strony.

Wrzeszczę. Moje pole widzenia błyszczy, gdy przeciążony mózg próbuje nadać sens bodźcom sensorycznym. Ale czuję euforię, gdy zaczynają kopać endorfiny. „Dwa!” Deklaruję z większą pewnością. Ból od ciężarów ma teraz inny charakter.

Nic nie mówię, ale idziesz do mnie i powoli puszczasz każdy zacisk. Moje sutki zalewają i sapię. Odkręcasz mały słoiczek kremu i delikatnie nakładasz go na każdy sutek i jego otoczkę. Egzotyczny, ostry, lekko leczniczy zapach wypełnia moje nozdrza. „Spikenard, jak w wierszu” - mówisz.

Uśmiecham się. Szukałeś rzadkiej przyprawy, zanim się poznaliśmy. Chłodzi mnie. "Woda?" ty pytasz. Przytakuję.

Ponownie podnosisz kubek do moich ust. Sączę. I połknij. Patrzę na ciebie przez łzy. Wstawiennictwo.

Wyczuwam, że się wahasz. „Więcej”, powiesz neutralnie. Wiem, że nie mówisz o wodzie. Kiwam głową.

Odstawiasz filiżankę i idziesz z powrotem. Moje nadgarstki i nogi są boleśnie rozciągnięte, ale na zaproszenie staram się przechylić kręgosłup i zaprezentować pośladki. Moje pośladki lekko się rozchylają. Jestem przygotowany i gotowy.

Zamontowany i wyświetlany. Nigdy nie czułam się tak bezbronna. Ale wiem, że jestem całkowicie bezpieczny. Krok. Krok.

Pęknięcie. Tym razem jest bardziej intensywnie. Jesteś w swoim tempie.

Znów zaznaczyłeś mnie na lewym pośladku. Sapię. Ból jest bardziej skoordynowany, a ciepły blask rozprzestrzenia się po całym łonie, ale koncentruje się w moim łonie.

Jest taki moment w moim podnieceniu, w którym zmienia się moja percepcja. To nie jest fizyczny orgazm, ale są podobieństwa. Mój umysł otwiera się na zewnątrz: wyobrażam sobie, że jest jak kwiat, rozwijający się, po raz pierwszy wystawiający się na świeży świat.

Kolory nabierają nienaturalnego, zwiększonego blasku, a ja jestem hiperświadoma swojego ciała. Pragnę osiągnąć ten punkt. Jesteś jedyną, która mnie tam wysłała.

Jedyny, któremu ufam, że wie, jak do niego dotrzeć. I jestem blisko. "Trzy." Czas staje się płynny. Jęczę.

Wchodzę w stan przepływu. Podajesz mi idealny lek. Soma.

Lotos. Jesteś moim osobistym farmakologiem. Każda stworzona dla mnie cząsteczka psychoaktywna jest skierowana właśnie do konkretnego ośrodka przyjemności. Jestem pewien, że już nie wytrzymam, ale… Krok. Krok.

Pęknięcie. „Cztery”. Wzdycham. Wdychać. Wąchając nardę i niepowtarzalny zapach własnego podniecenia.

Próbuję poruszyć kończynami, ale pasy trzymają się. Mam zamiar przyjść fizycznie. Moja cipka zaczyna się napinać. Krok.

Krok. Pęknięcie. "Pięć." Uważasz to za męczące. Słyszę, jak dyszesz.

Trafienie byka to męcząca praca. Przypominają mi się odgłosy, które wydajemy, kiedy się pieprzymy. Na myśl o twoim silnym, aksamitnym kutasie wypełniającym moją otwartą cipkę jęczę. Moja łechtaczka woła o niemożliwy dotyk. Krok.

Krok. Nic. Krok. Krok.

Krok. PĘKNIĘCIE. Tym razem ból wypełnia oba pośladki, przekraczając pozostałe znaki, które już zrobiłeś. Drżę i konwulsję na moich wiązaniach.

Dużo trudniej niż wcześniej. Płaczę niekontrolowanie. Przychodzę, ciężko.

Połączenie psychiki i fizyczności. O Boże. Jestem skąpany w cienkiej warstwie potu. Podbiegasz do mnie i chowasz moją twarz w dłonie.

Uwalniasz moje kostki, a potem ramiona. Zapadam się w ciebie, wyczerpany i utykający. Podnosisz mnie, trzymając mnie przy sobie swoją otaczającą siłą. Wtapiam się w Ciebie i zamykam oczy, czując Twoje ramiona wokół mojego nagiego ciała. Wchodzimy do przedpokoju i ośmielam się na ciebie spojrzeć.

W twoich oczach są łzy. Przełykasz i delikatnie kładziesz mnie na łóżku zwiniętą w pozycję embrionalną i delikatnie pielęgnuj rany balsamem. Kiedy skończysz, wślizgniesz się za mnie, przytulisz się do mnie i okryjesz kołdrą. Delikatnie głaszcze moje włosy. Pozwalam sobie na luksus odtwarzania w myślach popołudnia.

Ostatnia myśl: tak dobrze wybrałem ciebie. Wiedząc, że kiedy się obudzę, mój umysł znów będzie zdrowy, ale odświeżony i ożywiony, zapadam w głęboki sen.

Podobne historie

Sissy Bitch idzie na obiad

★★★★★ (< 5)

Anthony zabiera Nicole na obiad i spotyka sekretarza, którego wcześniej nękał.…

🕑 20 minuty BDSM Historie 👁 5,685

Anthony siedział przy biurku, wpatrując się w swoją sekretarkę. Chociaż biedna kobieta nie zrobiła nic, by wywołać jego gniew, nadal ją ganił. Stała we łzach, mając nadzieję na…

kontyntynuj BDSM historia seksu

Wyprawa myśliwska

★★★★★ (< 5)

Tatuś i jego mała zdzirowata uległa dziewczyna cieszą się sezonem polowań.…

🕑 28 minuty BDSM Historie 👁 5,085

Tatuś na polowanie wysiadł ze swojej ciężarówki, a ja poszedłem za nim do lasu. Nosił torbę i miał pistolet przewieszony przez ramię. Szedłem za Nim, niosąc małą lodówkę z…

kontyntynuj BDSM historia seksu

Skuty kajdankami

★★★★(< 5)

Trzyma go przykutego do łóżka…

🕑 28 minuty BDSM Historie 👁 13,270

Zaczęło się jako zabawa, flirt. Jako mały kaprys koleżanki, młodej kobiety o długich blond włosach i olśniewających niebieskich oczach. Uśmiechnęła się, gdy stalowe pierścienie…

kontyntynuj BDSM historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat