Co ma do zaoferowania straszna dziewica?…
🕑 30 minuty minuty BDSM HistorieJeśli czytasz go w innym miejscu, został skradziony. Zadrżał, wbijając zęby w poduszkę, gdy poczuł, jak jej gorący język przeciąga się po jego kręgosłupie. Z każdym ociężałym polizaniem wracała do miejsca pochodzenia, marszczyła różowe lśniące usta i dmuchała chłodno wzdłuż mokrych pasm.
Leżał z rozpostartymi orłami i twarzą w dół, z nadgarstkami i kostkami przywiązanymi jedwabiem do każdego rogu żelaznego łóżka. Zanim dotarła do jego szyi i lizała i wysadzała wewnętrzne krawędzie ucha, trząsł się i próbował zgnieść się na prześcieradło. Usiadła, kładąc go na plecach i klepiąc go w pośladek. „Przestańcie szlifować” - rozkazała.
Dojeżdżający zatrzymał się. W nagrodę za jego natychmiastowe posłuszeństwo zaczęła zaciskać się na nim w tym samym rytmie, wiedząc, że chciałby poczuć, jak jej niewielki ciężar dociska długość twardego kutasa do materaca. „Czy czujesz, jak moja mokra mokra cipka ślizga się po tobie?” Przesunęła dłońmi po plecach i ramionach, rozsmarowując sokami czubki jego pośladków.
Jęknął, starając się nie ruszać, ale po prostu ją poczuj. Uśmiechnęła się i odwróciła się tak, że spojrzała na nogę łóżka. Poruszyła się nieco do tyłu, żeby mogła wygodnie wmasować swoją wilgotność w pośladki. Pobiegła rękami z jego pleców, równolegle do jego pęknięcia, skręcając na zewnątrz i z dala od jego piłek. Wygładziła wnętrze jego ud, a następnie wróciła do tyłu, ściskając jego policzki.
Kontynuowała to przez chwilę, aby rozgrzać jego mięśnie, a potem dała mu kilka małych policzków według tego samego wzoru. Usłyszała jego ciężki oddech, gdy się rozluźnił, nastrojony w łagodny rytm. POLICZKOWAĆ! "Obudź się!" Wzdrygnął się, a wstrząs symetrycznej klapsy na każdym pośladku ponownie wzbudził jego penisa. Zaczęła ugniatać jego pośladki znacznie mocniej, pozwalając palcom gładzić wnętrze jego policzków, flirtując z dziurą i wywierając wyśmienity nacisk na gładką, ogoloną skórę między nimi a kulkami. Otrzymał od niej małą notatkę na drugim spotkaniu.
Po prostu powiedział: „Bezwłosy od pasa w dół”. I zapewnił, że on też. „Ach, naprawdę jesteś dobrym chłopcem,” mruczała. Sięgając i dotykając palcami swoich piłek, patrzyła, jak jego pośladki zaciskają się, gdy próbował powstrzymać się przed mruczeniem. Zeskoczyła z niego i stanęła obok niego.
„Nie waż się jeszcze cum, Commuter! Spuszczasz, kiedy mówię, że możesz.” Znów ugryzł się w poduszkę. Dała mu chwilę na opanowanie się, a potem podniosła z podłogi odrzucone koronkowe figi, wycierając krocze wzdłuż szczeliny, żeby było bardziej mokro. Z grubsza naciągnęła je na jego twarz.
Zmoczone krocze było tuż nad jego nosem. Jęknął, chowając twarz w poduszkę, tak że jedynym powietrzem, które mogło zaatakować jego płuca, był piżmowy, słodki zapach jej cipki. Znowu szlifował. Wiedziała: po prostu nie mogli się powstrzymać. Westchnęła cicho do siebie.
Powoli rozpięła jedwabne szale, które zawiązały mu stopy, a potem dłonie. „Odwróć się, pokaż mi swojego fiuta”. Odwrócił się należycie, skóra miał spoconą i spoconą przez białą koronkę na twarzy, twarde jak kutas i unoszące biodra, gdy desperacko pieprzył powietrze.
Wspięła się na niego, opierając kolana po obu jego szyi i wepchnęła swoją śliską dziurę w usta. Jego desperacki język przedzierał się niezdarnie między jej usta, a ona znów westchnęła. Nic dziwnego, że jego małżeństwo było zwłoką pozbawionych seksu kłótni, jeśli tylko tyle miał do zaoferowania swojej żonie. Podjęła szybką decyzję i odwróciła się, zmieniając pozycję, tak aby ruch jego języka przycisnął się do jej łechtaczki.
Opuściła jego biodra, żeby nie mógł pieprzyć powietrza, i zacisnęła kolana po obu jego stronach. Głodny tlenu i potrzebujący uwolnienia, starał się jak mógł, z nosem tak głęboko w niej, jak to było po ludzku możliwe, a jego język szaleńczo migotał tak mocno, jak tylko mógł. Wpadła na niego, wiedząc, że szybko zaczyna mu brakować pary. Poruszała się lekko do przodu, pozwalając, aby chropowaty zarost jego podbródka powodował nieco mniej nieudolne tarcie na jej osłoniętej sokiem plwociny i soku, patrząc jego penisowi w oczy. Wciąż miażdżąc, poczuła, że zbliża się do jej uwolnienia, co nie jest najbardziej ekscytującą nocą jej życia, ale może być gorzej.
W chwili, gdy poczuła, że przewraca się na bok, poruszyła tyłkiem w jego twarz i pozwoliła mu ponownie złapać się za łechtaczkę. Wzięła jego kutasa do ust i zabrała go tak głęboko, jak tylko mogła. Natychmiast wystrzelił gorącą spermę w jej gardło, a ona poczuła raczej niż usłyszał jego krzyk porzuconych zdolności. Przełknęła gorzkie tryska jak kiepski kieliszek tequili, robiąc w myślach notatkę, by powiedzieć mu, żeby jadł tost cynamonowy i ananasa przed spotkaniami.
Jego biodra wciąż napierały, pomimo jej ciężaru, kiedy próbowała osłonić zęby ustami. Ostatnią rzeczą, jakiej chciała, było pobranie krwi (chyba że miała na myśli). Poszła, by odsunąć się od niego, gdy jego pchnięcia ustąpiły, ale on desperacko trzymał ją za biodra, wąchając jej intymny rozszczep i żałując, że nie jest jego całkowicie. Nie tylko dla rzeczy, które wiedziała, jak mu zrobić, ale nie chciał niczego więcej, niż pieprzyć tę słodką cipkę, która nawet teraz powodowała niebezpieczny brak tlenu. Boże, chciał ją przelecieć! Ale była kutasem w cipce nietykalna.
Dała mu chwilę, po czym zeszła, stając na wysokości głowy i spoglądając w dół na jej koronkowe miseczki baskijskie. Żałowała, że nie patrzy na kogoś innego. Ktoś, kto nalegał, by wkraść się w jej sny, budząc się i śpiąc.
Strząsnęła czyjeś widmowe dłonie z piersi. - Następnym razem dłużej, chłopcze - mrugnęła do The Commuter. Zostawiła go tam, wyczerpanego i wciąż o czerwonej twarzy, po swoim prysznicu.
Wyszła z hotelu i wróciła pociągiem do domu. Czasami lubiła siedzieć w cichszej karecie, naprzeciwko i naprzeciw innego podróżnika. Lubiła czuć na sobie mężczyzn.
Zauważyła, że nie zajęło jej to długo. Mała i zwinna, z krótkim mopem jasnych loków wyglądała jak anielska istota wlana do kwiatowej sukienki z relingów. Kiedy poczuła na sobie wzrok podróżnika, odchyliła się na krześle i odwróciła, by wyjrzeć przez okno.
Wiedziała, że widział mlecznobiałą szyję i widział, jak jej małe dłonie są wyciągnięte, gdy wyciąga się jak kot. Wiedziała, że chciałby, żeby te palce były niedbale owinięte wokół jego penisa, jakby mógł jej czegoś nauczyć. Usadowiła się przy oknie, krzyżując jedną nogę nad drugą, tak aby jej kolano i mała stopa wskazywały bezpośrednio na gapę, jej pastelowy balet zwisał na palcach, a pięta podskakiwała na stopie, jakby odsłaniała trochę seksu sekret nigdy wcześniej nie widywany publicznie. Czasami unosiła swe jasne, niezapominajkowe oczy, by spojrzeć w oczy podróżnika, niezmiennie zamykając nawet najbardziej zdenerwowanych w cichym komunikacie „Proszę, pieprzyć moją niewinność”, które zawsze otrzymywało cichą odpowiedź: „Och -drogi boże-pozwól mi-pieprzyć-swoją-niewinność. ” Łamała zaklęcie z lekkim uśmiechem, powodując, że jej oczy rosły i spoglądała przez okno na inne światy.
Naprawdę zastanawiała się, czy przekaże im swoją kartę, czy nie. Zazwyczaj nie. Ale czasami, jeśli jej przystanek pojawił się przed nim, nieśmiało upuściła kartę na siedzenie, gdy przemykała obok niego, i nieśmiało wędrowała obok powozu, jednym miłym spojrzeniem, by pomyślał, gdy pociąg opuszcza stację. „Kartka” była tylko skrawkiem papieru z wypisanym pismem.
Mówiło się tylko: „Ziarno kawy, nr. Stacja Leeds City”. Ludzie, którzy chcieli to znaleźć, zrobili to.
Kawowa fasola, schowana w małej uliczce, zabawnie zwanej „Back Passage”, na skraju Granary Wharf, wyglądała jak typowa tłusta kawiarenka. Wokół nich stały tylko cztery stoliki z formiką i lepkie od cukru taborety, a dwie kelnerki były potężnymi kobietami z północy o złym wyrazie twarzy. Aż do pojawienia się stałego klienta, w takim przypadku błysnęli mu szerokim uśmiechem i pomachali do tyłu. „Zwykły” klient płci męskiej był zwykle ubrany w eleganckie garnitury biznesowe lub szyte na miarę ubrania codzienne i zachowywał pewną pewność siebie. Czuł trochę strachu, bo wszyscy weszli z psem.
„Zwykła” klientka była ubrana równie dobrze, często błyszcząc designerską biżuterią, z doskonałymi paznokciami i włosami. Te kobiety nie bały się, nazywały wszystkich „ukochanymi” (w tym wynajętą pomoc) i mogły zjeść mężczyznę na śniadanie. Byli to zwykle ludzie biznesu, po prostu przejeżdżający przez miasto lub mieszkający pod ręką, gdy nie podróżowali. Ludzie poszli do The Coffee Bean po różne rzeczy i to samo. Niektórzy poszli po kogoś, by uprawiać niekwestionowany seks; niektórzy traktowali jak cenny klejnot; inni wybrali się na spotkanie towarzyskie i towarzystwo.
Wszyscy poszli po satysfakcję seksualną i poszukiwania. Ziarna kawy nie były klubem, burdelem ani miejscem spotkań prostytutek. Jedyną niedorzeczną ceną były wykwintne herbaty, kawy i napoje w świecącym barze. Przy wejściu bogaty, ciemny aromat wyśmienitej kawy zalewał zmysły i przenikał włókna odzieży gości. Było jasne, że miejsce to zostało poparte Mrocznymi Łukami, które utrzymywały go wysoko na stacji kolejowej.
Sklepione łuki sufitu pomalowano na brązowo-szary, zakrzywiając ogromne pomieszczenie do szerokiego tunelu oświetlonego miękkimi kolorowymi lampami LED i plamami odbijającymi się od białych ścian. Stary wiek przemysłowy spotkał współczesny relaks kilkoma pociągnięciami farby. W niektórych miejscach znajdowały się stare drewniane kabiny z wysokimi oparciami, które mogły pomieścić dwie lub więcej osób wokół stołu w celu zachowania prywatności, a także gniazda poduszek rozrzuconych gdzie indziej z niskimi drewnianymi skrzyniami dla tych, którzy chcieli się zrelaksować.
Były miejsca oświetlone w dół kąciki do czytania z wybranymi materiałami do czytania i dostępem do Internetu, a także grupy skórzanych sof i krzeseł dla tych, którzy chcieli się spotkać i znaleźć partnera do intymności bez nadmiernej intensywności. Ziarna kawy nazwano na cześć pierwszej i jedynej miłości właściciela. Poznał ją za granicą, ciemnoskórą piękność, z którą skradziono skradzione godziny pracy podczas podróży służbowych. Śmiejąc się, wymyślili miejsce, w którym mogliby się gromadzić ludzie pozbawieni seksualnej zabawy.
Eleganccy, ale zabawni, dyskretni i wygodni ludzie, którzy byli samotni lub chcieli zdobyć lub dać coś konkretnego, mogliby się tam zgromadzić i być może znaleźć to, czego szukali. Po śmierci swojego kochanka Bob zbudował swoje marzenie i nazwał je łechtaczką. Dodatkową zaletą było to, że drzwi wejściowe znajdowały się w „Pasażu tylnym”.
Czasami znajdowano go w kąciku do czytania, rysując trochę dziecinne zdjęcia swojej utraconej miłości i brodząc w radosnych snach, które wymykały się teraz jego rzeczywistości. Często rozglądał się po okolicy i był zadowolony, że inni byli tacy szczęśliwi. Nigdy nie odrzucał postępów, ale wolał zachować się dla siebie. Mruczał coś do swojego personelu baru na temat „utrzymywania aplikacji młodych”, a potem zajmował się jakimś administratorem w biurze.
Klienci zaczęli odwiedzać cicho i stale. Byli różnego rodzaju ludzie. Samotni ludzie, pragnienia nie spotykane w domu, samotni ludzie zbyt wystraszeni związkami, ludzie, którzy chcieli odkrywać seksualność, własną lub cudzą, oraz ludzie, którzy nigdy nie byli do końca pewni, czego chcą, ale nie mogli pozostać z dala.
Wszyscy pragnęli jakiegoś towarzystwa, nawet jeśli chodziło o dyskutowanie na temat sportu przy filiżance Kopi Luwak i kawałku Złotego Ciasta, lub przeczytanie rekomendacji erotycznych przez Internet w towarzystwie cappuccino Baileys i piernika. Ta ostatnia opcja była dość popularna wśród grupy stałych bywalców, którzy następnie próbowali odgrywać to, co przeczytali, a Ziarna Kawy były katalizatorem okresowych przypływów gorących, prawdziwych historii, zalewających pewną dobrze znaną erotyczną stronę. Wśród stałych bywalców była pewna grupa znana jako „Dawcy” i pewna grupa znana jako „Takers”.
Dojeżdżający był zabójcą i zabierał wszystko, co zostało wyrzucone, by go sperma. Większość Darczyńców miała „rzecz”, niszę, coś konkretnego, co mogliby zaoferować Takerowi. Niektórzy interesowali się analem, inni tylko lodzikami. Niektórzy lubili grać na świecach, inni lubili lanie.
Jedna lub dwie lubiły być kociętami lub opiekowały się nimi, a inne lubiły szorstkie, podczas gdy inne lubiły to romantyczne. Bez względu na to, czego dana osoba szukała, w pewnym momencie dawca lub biorca znalazłby coś, co sprawiłoby, że kręciłyby się po wspomnieniach przez kolejne tygodnie. Niewinna, wyglądająca anielsko Maggie była dawcą. Dała mężczyznom wielkie orgazmy. Jej rzeczą był słodki, niewinny wygląd i fakt, że była dziewicą.
Żaden pociąg nie wjechał wcześniej do jej tunelu. Ale nie była wszystkim, na co wyglądała. Mężczyzna początkowo podchodził do niej w Ziarnie kawy, gdy siedziała mała i nędznie na niskiej, skórzanej kanapie. Podniosła wzrok tymi niezapominajkowymi oczami, a on ogarnie chęć wzięcia jej i ucieczki.
Ale strach przed jej odstraszeniem zawsze powstrzymywałby go z powrotem i z czcią przynosiłby jej drinka, siedział cicho, zadawał jej pytania i wymyślał, jak zabrać ją do łóżka. Ale wszystko było w jej czasach. Dała wskazówki.
Wiedziała dokładnie, czego chce, jak tego chce i kiedy tego chce. Przez pierwsze dwa spotkania nieśmiało mrugnęła okiem do wielbiciela i przekazywała mu odręczne notatki z napisem: „Lubię cię” i „Jesteś bardzo słodka” i „Chciałbym, żebyś był moim Pierwszy dzień ”. To było obrzydliwe, ale, co dziwne, zadziałało. A do trzeciej randki miała biednego niedoszłego skurwiela dosłownie przy piłkach i robiąc wszystko, co jej rozkazała. Osoby dojeżdżające do pracy, którą Maggie właśnie wyjechała, by złapać pociąg, całkowicie pochłonęła jej oszałamiająca czynność.
Marzył o zamiataniu jej w ramiona i uczeniu jej wszystkiego, co wiedział o seksie (szczerze mówiąc, było to niewiele, ale mężczyzna potrzebuje swojej godności). Jego małżeństwo było na skałach, ciężki cios spadł w czasie spotkania Maggie nieśmiało zerkając przez powóz. Jego żona weszła do jego gabinetu, gdy był w łazience, by poszukać kto-co-wie, i odkrył, że jego ekran komputera rażąco przypomina wizerunek skąpo odzianej w skórę Dominatrix wymachującej batem nad związanym, zakneblowanym mężczyzną.
„O mój boże, chory pieprzysz!” krzyczała na niego, gdy wrócił, wycierając wilgotne ręce o spodnie. „Na co u diabła patrzyłeś?” Wiedział, że gra się skończyła, i był zbyt zmęczony, aby temu zaprzeczyć. "Porno." „Porno? Porno? To cholernie chore, ty szalony draniu! Porno poniża kobiety!” Spojrzał na nią zdezorientowany.
„Ale… ona jest tą z batem…” Przegrana za kontrargument, jego żona wykorzystała okazję, by spakować swoje torby, i spędziła trochę czasu w wiejskim spa. Skorzystał z okazji, by spojrzeć w pociągu na małego anioła o kręconych głowach. W kolejnych miesiącach The Commuter poznał innych stałych bywalców kawy. Była Sassy Sall, która lubiła wybryki kowbojów; Robert, poważny artysta, który uwielbiał malować akty (bardzo dobrze); Rachel, która lubiła być wykorzystywana jako stolik kawowy, korzystając z nisko położonej okazji, aby zawiązać sznurowadła i pomalować ludzkie paznokcie; Jon, który napisał poezję, która spowodowała, że kobiety, które ją słyszały, zmieniły majtki przynajmniej raz wieczorem (przekazując parę od czasu do czasu Steve'owi, który bardzo je docenił); Pandora, który prowadził klub BDSM w Ilkley; Orion, który traktował kobiety jak królowe i sprawiał, że spuszczały się jak dziwki; Maggie, dziewica, która potrafiła zmusić mężczyznę do strzelania w spermę po pokoju, tak jak ona go ssała… Lista była długa. Nie wszyscy chcieli podać swoje prawdziwe nazwiska, stąd The Commuter.
Czasami trudno było powiedzieć, kto miał pseudonimy i kto używał ich prawdziwych nazwisk. A Bob po prostu krążył wokół, cicho pojawiając się i znikając, pozostawiając swoje dziecięce zdjęcia swojej miłości w tym miejscu, które pracownicy dodawali do albumów na specjalnej półce w pobliżu baru. W noc po ostatniej wyprawie Maggie, by związać osobę dojeżdżającą do pracy, przybyła do The Coffee Bean wczesnym wieczorem.
Było tylko kilka osób, jedna surfowała po Internecie na Galaxy Note, uprzejmie zapewniła dom dla osób, które chciały trzymać wieczory z kawą osobno od pracy i telefonów domowych, dwie rozmawiały na rozproszonych poduszkach, a Bob, siedziałem przy barze z pomarańczową kredką i kawałkiem papieru. „Cześć chłopcze” uśmiechnęła się, całując go w policzek, gdy wspięła się na wysoki karmelowy stołek. „Jesteś, a ty?” „Appen ah ahreet, lass. An thee?” „Jestem Appen, chłopcze. Ładne zdjęcie.
Czy to Pani Kawy?” Wiedziała, że tak. "Zawsze." Leży trochę, zadowolony z zainteresowania. „Ave, widziałeś, że jesteś przystawką?” Wyjął starego, wyblakłego Polaroida i ostrożnie podał jej. Widziała to wiele razy wcześniej, ale za każdym razem był jak cenny moment, cenne dzielenie się najpiękniejszą pamięcią tego zmęczonego starca. Delikatnie zrobiła zdjęcie i uśmiechnęła się na znajomy obraz młodego, nieco szczuplejszego, nieco duszno wyglądającego Boba w jego ciemnym garniturze, który stał o pół głowy niżej niż hałaśliwa kobieta o skórze espresso w bikini, z największą uśmiech, jaki kiedykolwiek widział ludzkość, przykleił się do jej twarzy do aparatu.
Jej ramiona były wokół niego, jej stopy zwróciły się w jego stronę, a on stał tam, z głową uniesioną z dumy i zdumienia, że taka bogini kiedykolwiek raczyłaby być tak blisko niego. „Jest naprawdę kochana, chłopcze. Bardzo chciałbym„ poznać ”.
„A ona„ kochała ”i„ spotkała cię ”i„ wszystko ”. Odebrał zdjęcie z czcią, ostrożnie wkładając je do kieszeni kurtki. Jeden z pracowników baru po cichu położył cappuccino z Baileys na świecącym szkle przed Maggie, dwóch małych pierników leżących na spodku.
Maggie uśmiechnęła się szeroko. „Jesteś dla mnie dobry, chłopcze”. Łóżko Bob.
„Appen ah lubi twoją kompanię, dziewczyno”. Dodawał małe pomarańczowe stokrotki do długich włosów Kawowej Damy. „Ave, jeszcze masz chłopaka, kochanie?” Poruszyła się trochę niewygodnie.
Ona westchnęła. "Jeszcze nie." Bob zachichotał. „Ach, widzi jednak, że ma kilku przyjaciół reg-lee-ar.” Westchnęła ponownie.
- Tak. Przynajmniej wiem, że kiedy dostanę chłopaka, nie będziemy chcieli, żeby go zobaczyć. Zaśmiał się ponownie.
„„ Przyjdź, jak zawsze ta dziewicza dziewica, urodziła się po tej stronie Penninów, dziewczyno ”. Uśmiechnęła się, pierwotnie iz zadowoleniem. „Jestem raczej okropny, prawda? Ale jeszcze nie podoba mi się ten fanny”. Mrugnęła do niego bokiem. „An oo oo sevvin” to foh? ” Zacisnęła usta.
„Nie mówię”. „Nie trzeba, panienko, właśnie wszedłem. Najlepiej, żeby się ruszyło lub się nie budziło, że bogate suki dostaną pazury w nich”. Rzuciła Bobowi spojrzenie w bok i zobaczyła, że patrzy uważnie przed siebie.
Spojrzała też i zobaczyła odbicie w lustrzanej ścianie baru. Przybył Orion. Podniosła pokrytą kakao łyżeczkę od małych piernikowych mężczyzn i zebrała trochę piany. Odlizując go, odłożyła go i podniosła piernikowych mężczyzn, po jednym w każdej dłoni.
Maggie i Bob patrzyli, jak je rozsuwa, twarzą do siebie. Poruszyła jedną, drugą poruszyła się, a potem sprawiła, że podskoczyły do siebie, w końcu sprawiając, że spotkały się na środku i ocierały się o siebie jak mała sesja pieprzenia ciastek. Oboje chichotali jak nastolatki. „Evenin”, sprawiający kłopoty - sączyły się jego cielęce odcienie północy, gdy Orion siedział obok Boba na innym stołku.
„Zobaczmy tę oszałamiającą Kawową Damę, Bob, nie trzymaj jej wszystkiego dla siebie”. Bob z radością wycofał swój Polaroid i pokazał go Orionowi. - Cudowny szlagier, ten - uśmiechnął się uprzejmie, oddając cenny skarb.
Bob spał i pokiwał głową na swój stokrotkowy pomarańczowy rysunek, teraz dodając zabawne małe gwiazdki w tle. Pojawił się barman, podając Orionowi mokkę latte. Poszedł po portfel, ale Bob uniósł kredkę, a barman znów zniknął. Bob podrapał kosmyki pomarańczowych włosów i znów zagubił się w świecie Coffee Lady.
„Ow, kochanie.” Orion spojrzał na Maggie na przerzedzone włosy Boba. „Ow, chłopcze.” Maggie machała swoimi ślicznymi stopami tam iz powrotem, pokazując, jak drobna i drobna była. Potem znów podniosła piernika i zanurzyła go najpierw w piaskowanej czekoladą pianie. Odsunęła ramiona do tyłu i westchnęła, świadoma, że Orion obserwuje ją w lustrze. Użyła czubka języka, by polizać uśmiechniętą twarz ciasteczka, wiedząc, że każdy obserwujący ją mężczyzna od razu żałuje, że nie liże jego hełmu.
Westchnęła ponownie, uśmiechając się do małej, lekko rozmoczonej postaci, zanurzyła go głębiej, a następnie delikatnie ugryzła go w pół swoimi perłowymi drobnymi zębami. Nagle jej niebieskooki wzrok spotkał się z burzową szarością obserwacji Oriona. Uśmiechnął się. „Rozumiem, że już to robiłeś”.
Uśmiechnęła się bezczelnie na wpół. "Mogę mieć." Zanurzyła drugą połowę ciasteczka, zjadła je, a następnie wykorzystała drugie ciastko, aby powoli zeskrobać całą piankę z cappuccino, liżąc powoli i delikatnie. Teraz było w niej więcej oczu niż tylko Oriona. Ziarna kawy rozwinęły ciepły szum powitań, nadrabiania zaległości i podekscytowania planowaniem.
Bob usiadł i wszyscy trzej lokatorzy spojrzeli na jego zdjęcie: jasny, wesoły, uśmiechnięty, pomarańczowo-kredkowy bazgroły; chwiejna dama z na wpół makabrycznym uśmiechem, który może osiągnąć jedynie niewykwalifikowany kunszt tego, kto kocha, ale tak naprawdę nie jest w stanie czerpać tej miłości. Ale nie zmniejsza to miłości wypisanej w tej formie tylko dlatego, że brakuje umiejętności. We włosach Kawowej Damy były stokrotki, a na płaskim niebie migotały gwiazdy, wkraczające na terytorium innych w wirach i lokach.
Jej oczy były zmarszczone, jakby mrużała oczy, ale wszyscy wiedzieli, że uśmiechała się naprawdę szczęśliwie. Bob pchnął obraz do przodu i nagle jeden z pracowników baru pojawił się ponownie. „Rób to, chłopcze” - powiedział.
Zsunął się ze stołka, stanął między nimi, włożył ręce do kieszeni, wziął głęboki oddech, jakby chciał coś powiedzieć, a potem zrobił. „Na noc”. I opadł w stronę biura, a cienie za niektórymi downlightersami otaczały jego lufowy kształt. Orion i Maggie patrzyli na siebie.
Nagle Maggie poczuła się nieswojo pod łagodnym, przyjaznym spojrzeniem Oriona. Jego rzęsy otaczające szare oczy były długie, a ciepłe brązowe włosy otaczające jego twarz były delikatnie podkręcone. Zamachnęła się nogami, jak to często robiła, próbując wywołać u niego ochronne uczucie, i położyła dłonie na liliowych kwiatowych kolanach. Ale w jakiś sposób, zamiast czuć, jak wyciekają z niego pożądanie, Maggie poczuła, że Orion prawie… śmieje się z niej.
Ona łóżko Przechylił głowę na bok, nagły pokaz intensywnej kontroli sprawił, że jej cipka przetoczyła się pod spazmem. Nie była pewna, co zrobić, więc wróciła do baru i napiła się kawy. „Nie rozmawialiśmy dużo razem, prawda, panienko?” Pokręciła głową, podskakując małe kółeczka.
„Ale ty chciałeś.” Nie poruszyła się. W końcu wiedział. Wiedział, że obserwowała go przez niezliczone godziny, robiąc wszystko, co w jego pokoju; każdy uśmiech obdarzał kobiety, które chwytały się jego uwagi, i potężne pchnięcia obiecane przez te szczupłe biodra i silne uda; każdą delikatną dłoń kładł na ich ramieniu, gdy eskortował ich tam, dokąd zamierzali iść. Odchyliła od niego głowę, pokazując tę mlecznobiałą szyję i chcąc go pocałować.
Wymieszała resztki swojej piernikowej kawy. „Spójrz na mnie, dziewczyno”. To było polecenie, a nie prośba, do której nie była przyzwyczajona. Obróciła głowę.
Łatwo się uśmiechnął, gdy siedział z łokciem opartym na stole, drugą ręką w kieszeni jeansów, pokazując szerokie ramiona, podczas gdy jego długie nogi łatwo sięgały podłogi. Nagle poczuła się głupio, kołysząc nogami. „Za każdym razem, kiedy masz na to ochotę, możemy porozmawiać”.
Podniósł filiżankę kawy i poszedł na spotkanie z niewielką grupą kobiet mmmm, które wylegiwały się tak seksownie, jak to możliwe w swojej zwykłej części pokoju. Ukradkiem obserwowała, jak przechodzi, przyglądając się jego muskularnemu tyłkowi i nogom, gdy sunęli go przez przestrzeń do pożerających ludzi harpii z jaskrawoczerwonymi paznokciami i pstrągami. „Wypełnijcie się, panie, wkrótce będzie mój,” mruknęła do siebie.
Odwróciła się do baru i zagrzechotała filiżanką, by wezwać kolejną kawę. „Tym razem dwa strzały, proszę” - zapytała słodko. Barman poczuł, jak jego penis zesztywniało, gdy poczuł, jak jej niewinne oczy wędrują po jego ciele. „Nie wypuszczasz dziś wieczorem łódki, prawda?” on zapytał. Powszechnie wiadomo było, że mała dziewicza Maggie nie mogła znieść swojego drinka.
Westchnęła ładnie. „Nie mam dla kogo być trzeźwa” - wyszeptała konspiracyjnie. „Mebbe you 'av', jednak ktoś może się poszczycić, prawda?” Oblizał wargi, czekając na odrzut. „Maggiiiiiiie!” Szalony Gerald krzyknął przez pokój.
On był Taker. Lubił białe szpilki miażdżące mu jaja. Maggie wykrzywiła usta w grymasie, kiedy spojrzała na barmana, a potem mrugnęła do niego. Szalony Gerald podbiegł do ciebie.
„Jesteś dziś wolna, Maggie, kochanie? Ach, mam nowy knebel i umieram, żeby go wypróbować!” „Przepraszam, Gerald, mam obietnicę”. "O". Opuścił ramiona. Rozejrzał się po pokoju, nieco zagubiony na minutę.
Potem zaczął uciekać. „Pandoraaaaaaa! Poczekaj, aż zobaczysz, co kupiłem!…” Maggie i barman zachichotali. „O której wysiadasz?” zapytała. „Kilka sekund temu, kiedy pomyślałem o pieprzeniu was.” „Właściwa odpowiedź” - powiedziała Maggie.
Grupa kobiet podeszła do baru, chichocząc i szepcząc o nowej bieliźnie i najnowszym Lelo. Maggie czekała na swoją splecioną kawę i wycofała się do ciemnego kąta, czekając na swojego barmana na noc. Chwytając z półki małego laptopa, przeczytała kilka opowiadań erotycznych.
W końcu zdała sobie sprawę, że jeśli nie wstanie i nie zrobi czegoś z całą kawą, którą wypiła, skończy siusiu w łóżku, jak w opowiadaniu, które właśnie czytała o szatniaku w klubie, który próbował wyrzuć go z wykidajło, a on opróżnił pęcherz na jej materac. Podniosła się z podłogi i trzymając się ścian pokoju, oparła się o ściany i potoczyła się w stronę toalet. W końcu zasiadł na tronie ze złotym siedziskiem i wzdychając z ulgą Maggie oparła się o ścianę. Siedziała tam kilka minut, choć skończyła, tylko myśląc o Orionie.
Kim w ogóle był Orion? Konstelacja? Gwiazda? Łowca? Bóg? Cóż, ten Orion był tym wszystkim. Boże, żałowała, że nie oblał jej całego, tak jak inni. Wydawał się po prostu rozbawiony, nie zafascynowany.
Pochyliła się, opierając łokcie na kolanach, i wpatrywała się w białe bawełniane i koronkowe majtki, które teraz otaczają jej małe kostki. Mówiąc o tym, co by dała, aby teraz Orion znalazł się na jej rękach i kolanach, liżąc krocze tych majtek i błagając ją, by pozwoliła mu się skończyć. Nagle głosy zbliżyły się do toalety i drzwi się otworzyły. „Och kochanie, on jest takim rogatym psem!” Kto, kurwa, mówi nawet „róg psa”? pomyślała Maggie.
„Wiem. Och, Boże, co bym dał, żeby pieprzył mnie cały dzień i noc przez tydzień!” Ostrożnie, nic cię nie opuści, ty plastikowy kęsie. - I cała reszta. Kochanie, musisz podać mi wszystkie szczegóły, po prostu musisz. Wszelkie informacje dotyczące tego ogiera to idealny czynnik do pieprzenia.
Mogłabym siedzieć na jego twarzy w moich fantazjach, na zawsze! O tak, sweedie dahrling, a potem zabiłbyś biednego drania i poszedł na morderstwo. Gdyby tylko. „Czy wiesz, co mi powiedział? Powiedział:„ Kochanie, masz najseksowniejsze wargi sromowe w całym pieprzonym wszechświecie! ”O mój Boże, on mówi„ wargi sromowe ”? Czy to jest szkoła medyczna? Kim jest ten dzwonek? „Cóż, powiedział mi, że mój łechtaczka ma idealny rozmiar do ssania, i żałował, że nie może zabrać go ze sobą do domu, więc nie mogłem się bez niego dobrze bawić”.
„Wiesz, kochanie, jest idealnym dżentelmenem. Pierwszego wieczoru rozebrał się nago i czekał na mnie na łóżku z czerwoną różą między zębami, a potem pociągnął mnie na siebie i powiedział mi, że jestem słodszy niż najlepszy miód ”. Brzmi dla mnie jak kompletny mięczak. A ty się na to zakochujesz! Powiedz mu, kto jest szefem, ty para numpties! „Ooooooo, kochanie! Po prostu uwielbiam, jak on jest tak mistrzowski w moich orgazmach. Jest zawsze tak cierpliwy i po prostu pociera moją łechtaczkę swoim huuuuugeowym hełmem, dopóki nie mogę tego dłużej znieść.
Nie mogę dłużej tego znieść albo. Zamknij się, kurwa! ”Kochanie, to moja misja w życiu, aby nasz młody Pan Orion poślubił mnie, zabrał mnie na obiad i romansował, aż nie będę mógł się już romansować.” „Kochanie, to moja misję w życiu, aby doprowadzić go do małżeństwa z nami obojgami i co wieczór z wyjątkiem niedziel, kiedy będziemy sprowadzać Boba i uczynić z niego najszczęśliwszego człowieka na świecie. A jeśli to zrobisz, zdrapię ci pieprzone oczy, ty cipo. A teraz zamknij się kurwa i sikaj.
Maggie siedziała wściekła, podczas gdy dwie kobiety biznesu skończyły zdejmować powieki na szminkach, wydobywały z siebie świsty dźwięk, poprawiając bieliznę rusztowania i wychodząc, stukając pięściami, szły. Chwyciła zapasowy papier toaletowy z małej półki nad głową i z frustracją próbowała rozerwać go na małe małe różowe paznokcie, by powstrzymać krzyczącą wściekłość. Jej marzenie zostało zniszczone. Orion nie był dużym, pewnym siebie mężczyzną, który był naprawdę ukrytym słabym człowiekiem w środku, który mógł zostać pokonany przez jej kobiecy łakomstwo.
Nie był mężczyzną, o którym wyobrażała sobie, żebrzącego o uwolnienie i pozwolenie na orgazm. Nie był mężczyzną, o którym marzyła, by dominować w jej słodki, manipulacyjny sposób. Ten człowiek wiedział, co robi. I kochali go za to. Orion był mężczyzną, który wyśmiewał bzdury dla kobiet, które płakały nad nim i lubił bawić się w bycie ich panem, zamiast być przez nich rządzonym.
Zanim cała rolka chusteczek leżała w strzępach na marmurowej podłodze, uspokoiła się na tyle, by zdecydować, co zamierza zrobić. Miała wystarczające doświadczenie, by wiedzieć, jak zmusić mężczyznę do tego, aby jej rozkazywał na swój sposób. A jeśli miała zamiar to zrobić, to cholernie dobrze będzie po jej myśli.
Nigdy nie znalazłaby nikogo, kto zmoczyłby jej majtki tylko na samą myśl o nim lub jego uśmiechu migających na nią, tak jak Orion. I nie chciała, żeby jej marzenie całkowicie umarło. Czy mogłaby to uratować? Czy mogłaby to urzeczywistnić? Oczywiście, że mogła.
Słusznie. Może zająłby trochę więcej pracy, ale nie przeszkadzało jej małe wyzwanie. Wystarczyłoby zobaczyć zadowolone z siebie twarze na tych dwóch dziwkach, gdy plotki dotarły do młyna plotek „Ziarna kawy”, wystarczyłoby jednak skłonić Oriona do własnej woli, zamiast jego słabych prób opanowania kobiety z ładnymi komplementami i spodziewania się, że padł do jego stóp, miał być wisienką na piernikowym człowieku. Nagle zdając sobie sprawę, że jeśli nie szybko wstanie z toalety, będzie miała ślady siedzeń na dupie i udach dla swojego barmana, pośpiesznie dokończyła ablucje i pięknie wstąpiła z powrotem do głównego pokoju. Na szczęście Orion siedział sam na kanapie, czytając gazetę.
Dwie kobiety i ich chichoczące wiedźmy były w barze, rozmawiając o seksownym deserze Maggie. Och, chłopcze, czy miałby dziś zdobyć wiadro zirytowanej kobiety! I pokochałby każdą minutę. Maggie na palcach, wciąż lekko podparta, skierowała się w stronę Oriona i opadła obok niego, ledwo robiąc wgniecenie w skórze.
Nieśmiało siedziała i czekała, z rękami splecionymi na kolanach, jak to zwykle bywała. Orion odłożył gazetę. „Masz ochotę na ten czat?” uśmiechnął. Skinęła głową, podskakując loki.
Odchylił się do tyłu, szeroko rozstawione nogi (nie mogła oderwać oczu od jego krocza), a ramiona wyciągnęły się na oparciu kanapy (o Boże, jak chciałaby poczuć w sobie swojego penisa, gdy leżał do góry nogami) w dół, nogi nad plecami, głowa na podłodze, kiedy jechała nim…). Uświadomiła sobie, że teraz odchylił się tak wygodnie i wygodnie, że będzie musiała się odwrócić, by z nim porozmawiać. Prowadził rozmowę, a ona nie była z tego zadowolona. Siedziała skulona jak nieśmiała mała wróżka. Wreszcie zdała sobie sprawę, że nie zamierza się ruszyć.
Chciał kontroli. Dobrze, dobrze, pozwól mu to mieć. To nie potrwa, kiedy go nago.
Spojrzała na niego swoim czarującym spojrzeniem z boku, jej błękitne oczy rosły. W tym momencie mężczyźni nagle usiedli do przodu, zmuszeni oprzeć się na niej i chwycić jej małe dłonie między swoimi dużymi. Nie ten człowiek! Rozłóż olśniewający uśmiech pod kontrolą.
Drań! „Więc o czym powinniśmy porozmawiać?” on zapytał. „Chciałbym ci coś zaoferować,” powiedziała zadyszana. Zwykle mężczyźni pochylają się, by ją usłyszeć. Nie Orion. „Co to jest? Przepraszam, będziesz musiał coś powiedzieć.” Westchnęła i wierciła się trochę bliżej, mówiąc nieco głośniej.
„Chciałbym ci coś zaoferować”. „Okej. Co to jest?” „Chciałbym zaoferować ci moje dziewictwo….
Budzę się i patrzę na zegarek, zaskoczony, że zbliża się pora lunchu. Zwykle nawet w dzień wolny nigdy nie śpię tak późno. Leżę i przeciągam się, myśląc o tym, co będę robić przez…
kontyntynuj BDSM historia seksuMistrz odwraca się do drzwi i otwiera je.................. Nie odważę się ponownie odwrócić głowy wszystko, co słyszę, to głos Mistrza - ten sam ton, którego użył na mnie. „Idź i…
kontyntynuj BDSM historia seksuCzytając moje historie, sugeruję, abyś zaczął od początku, aby zrozumieć historie.…
🕑 30 minuty BDSM Historie 👁 2,188Moja sąsiadka Janice Rozdział 5 Nie było mnie przez cały tydzień od poniedziałku do piątku, więc zadzwoniłam do Janice w czwartek, aby powiedzieć jej, że wrócę do domu późno w piątek…
kontyntynuj BDSM historia seksu