Daddy Dom i jego mała dziewczynka spotykają się po raz pierwszy w hotelu…
🕑 32 minuty minuty BDSM HistorieZadrżała, gdy samolot obniżył się do lądowania; w kraju, w którym nigdy nie była, z mężczyzną, którego nigdy nie spotkała. Zatarła dłonie, które wiele razy podczas lotu ocierały się o siebie, więc usiadła na nich teraz, gdy jej serce przyspieszyło wykładniczo, gdy samolot opadał. Myślała, że może być chora. Jej żołądek zapomniał wsiąść na samolot i utknął gdzieś w domu. Czuła, jak krew pulsuje jej w uszach, niemal ogłuszona biciem.
Jej paznokcie wbiły się w krzesło i przycisnęła czaszkę do zagłówka z taką siłą, na jaką było ją stać. Zamknęła oczy, nie śmiejąc patrzeć, jak samolot nurkuje w kierunku lotniska, co było w pewnym sensie synonimem tego, jak się czuła. Nie była nawet na tyle zainteresowana, by zobaczyć, gdzie się znajduje.
Wiedziała tylko, że idzie do niego. Chociaż była bardziej niż przerażona, podświadomie masowała nogami, powodując tarcie między udami, które tylko zwiększyło jej podniecenie, gdy drżenie również się nasiliło. Wyszła z samolotu, skupiając się na przyszłości nie dalej niż na kilka minut. Sporządziła listę miejsc, do których pojedzie dalej i jednocześnie trochę panowała nad emocjami.
Dobra, po prostu udaj się do odbioru bagażu, skandowała do siebie, dając sobie podrzędne zadanie, by ją uspokoić. Udało jej się znaleźć drogę przez zagraniczne lotnisko. Był dobrze podpisany, więc obawa przed zgubieniem się na szczęście nie została dodana do listy.
James miał spotkać się z jej zewnętrznym bagażem, więc skupiła się na znalezieniu walizki na karuzeli. Stała w tych szpilkach, o których wiedziała, że mu się spodobają, z uniesionym biodrem i czekała, aż walizka się zbliży. Jej łydki wyglądały świetnie w szpilkach i trochę ożywiały jej tyłek, więc zdecydowała, że potrzebuje pasującej sukienki. Była bordowa, dopasowana i kończyła się tuż nad jej kolanem.
Nie mogła uwierzyć, że ma to na sobie na lotnisku i bardzo różniła się od tego, co zwykle nosiła, ale lubiła sposób, w jaki mężczyźni odwracali się, by na nią spojrzeć. Lubiła się drażnić, więc kiedy czekała, skrzyżowała ręce na piersi, unosząc się i podkreślając piersi. Miała świetne cycki i też o tym wiedziała. Miseczka D, miękka, ale wciąż zachowująca młodzieńczą jędrność.
Kiedy pchała je w ten sposób, spowodowało to tarcie między koronką jej stanika a sutkami, co sprawiło, że przetasowała kilka razy, by jeszcze bardziej to docenić. Lubiła przyłapywać ludzi na zwracaniu uwagi na jej piersi. Mężczyźni i kobiety. Podniecała ją świadomość, że ludzie ją obserwują, i kiedy grała w peep show, jej nerwy były wystarczająco nasycone, by przestać się wiercić i uspokoić serce. James usiadł na ławce i dyskretnie obserwował, jak wchodzi do bagażu.
Miał dobre wyobrażenie o tym, jak wyglądała, i natychmiast ją zauważył. Jej włosy były głównym rozpoznawalnym szczegółem. Piękne, długie, miękkie fale prawie czarnych loków opadały na jej ramiona, plecy i między piersiami. Jej figura klepsydry była w tej sukience uwydatniona, a on podziwiał jej krągłości, pragnąc posadzić ją sobie na kolanach i pogłaskać jej gładką skórę. Czuł się niemal drapieżny, patrząc na nią w ten sposób, obserwując ją, podczas gdy ona myślała, że on nie patrzy.
Szła pewnie, trzymając ramiona do tyłu i celowo kołysząc biodrami, ale widział, że też jest niespokojna. Jej policzki były nakarmione i wciąż dotykała twarzy, poprawiając okulary. Nigdy nie wspomniała pani o okularach, panienko. Słyszał, jak później ją upomina, ale teraz tylko zachichotał, ciesząc się, że trochę się powstrzymała, i podszedł do niej.
Pochyliła się, żeby chwycić swój bagaż. Niezbyt wdzięczny gest w szpilkach i teraz żałowała, że zwróciła uwagę na siebie i te piersi. Cóż, nie znała żadnej z tych osób, więc nie przejmowała się tym zbytnio. Oparła walizkę na jej końcu i wyciągnęła rączkę, biorąc głęboki oddech, gotowa go znaleźć. Poczuła dłoń na plecach, tuż nad tyłkiem, szerokie i mocne palce.
Odwróciła się, a druga silna ręka chwyciła ją za podbródek, podtrzymując i przyciągając do siebie. Nie poruszyła się, zaskoczona i wkrótce para gorących ust znalazła się na jej ustach, miażdżąc jej twarz, gdy ręka na jej plecach przycisnęła ją do jego stabilnej klatki piersiowej. – Och, jesteś przyjacielski! Odsunęła się na tyle, by móc mówić, mrugając kilka razy, oświetlając swoje piękne zielone oczy i gęste rzęsy. Poczuła, jak chichocze nisko w swojej klatce piersiowej, i pozwolił jej się odsunąć.
Był od niej o głowę wyższy. To było miłe. Czuła się przy nim mała. Również miły.
Miał ciemne włosy, niebieskie oczy i leniwy uśmiech, który według niej był stałym elementem jego twarzy. - Tylko dla ciebie - mrugnął, pozwalając swojej dłoni opaść z jej pleców, po drodze muskając jej tyłek. I och, ten głos, wiele dla niej zrobił.
Tak gruby i głęboki; mogłaby po prostu wpełznąć na niego i godzinami słuchać, jak mówi. Warto było lecieć, żeby usłyszeć ten głos i jego akcent: tak cholernie gorący. Dlaczego topniała za każdym razem, gdy słyszała mężczyznę o takim głosie? To praktycznie sprawiło, że jęknęła. - Cześć, Tora - wyszeptał, przeszukując ją. Miała wrażenie, że przejrzał ją na wskroś, wewnątrz niej, ujawniając jej sekrety, i całkowicie nazwał jej spokojnym zewnętrznym blefem.
To było zastraszające. Ale jego głos był kojący i przepływał przez nią; nie mogła odwrócić wzroku. „Cześć, ty” – znów zadyszała, nieśmiała, naprawdę zauważając, jaki był przystojny z bliska. Tylko trochę zła też. "Chodź za mną." Chwycił cały jej bagaż, o wiele bardziej wdzięcznie, niż udało jej się to pokazać, gdy wyciągała go z karuzeli.
Normalnie zrobiłaby jakiś komentarz na temat tego, że jest w stanie nosić własne rzeczy, ale to była zupełnie inna dynamika niż kiedykolwiek; i to ją podniecało. Położył dłoń na jej karku, chwytając palce niemal zaborczo. Przyprawiało ją to o dreszcze, ale było to również niesamowicie pocieszające, być tak prowadzonym i bez wątpienia w jej umyśle wiedziała, że będzie się nią opiekował.
Poprowadził ją do kolejki taksówek przed lotniskiem, przywołał jedną i otworzył jej drzwi. - Po tobie - uśmiechnął się uprzejmie, zapraszając ją do środka. Zrobiła, jak jej kazano; schylając głowę i ściągając jej sukienkę, upewniając się, że nie podjechała, kiedy siadała, chociaż może to nie byłaby najgorsza rzecz na świecie. Schował jej bagaż i wczołgał się obok niej, siadając blisko i mówiąc kierowcy, gdzie ma jechać.
"Hej. Dziękuję, że przyszłaś," wyszeptał jej do ucha, zauważając, że jej palce znów wiercą się z nerwów. Wyciągnął rękę i złapał ją za rękę, przyciskając swoje palce do jej, by ją uspokoić.
Był taki ciepły i stabilny. Spojrzała na niego, uśmiechając się i ściskając jego palce. "Dziękuję za zaproszenie." Przekonanie jej oświadczenia upadło. Po prostu wydawała się krucha i nienawidziła tego.
Chciała krzyczeć, że to było dokładnie to miejsce, w którym chciała być. Niech wie, jak bardzo pragnęła należeć do niego. Ale nie mogła i była pewna, że jej ciało opowiada mu inną historię. Podróżowali trochę dalej, zanim zapytała. – Więc powiesz mi, dokąd jedziemy? Uśmiechnął się i wskazał hotel przed sobą.
„Och. Wygląda niesamowicie”. Zauważyła, że na jej skórze znów pojawiła się gęsia skórka.
„Chcę, żebyś wiedział, że nie zrobimy niczego, czego byś nie chciał, Tora. Jeśli kiedykolwiek w ten weekend poczujesz się niekomfortowo, przestaniemy. Po prostu powiedz mi, kochanie”.
Przysunął jej podbródek do siebie, zwracając jej uwagę. Jego oczy były tak szczere, patrząc na nią, że czuła się uwielbiana ponad wszystko. Skinęła głową, wierząc mu. Wiedziała, że nie popchnie jej ponad to, co może znieść. Ufała, że zna ją wystarczająco dobrze i szanuje na tyle, by jej nie skrzywdzić ani nie zmusić do czegoś, czego nie chciała.
Dostał to. Wiedział, jak chciała być traktowana i jak trudno było ją zmusić do przezwyciężenia początkowego wahania; ale wciąż niepokoiła się, czy całkowicie mu się oddać. Było to sprzeczne ze wszystkim, w co wierzyła, więc jej wewnętrzny konflikt niestety ujawniał więcej, niż by tego chciała. – Ufam ci – wymamrotała, gdy taksówka się zatrzymała, patrząc mu prosto w oczy, mając nadzieję, że ją widzi.
Być może trudno jej było powiedzieć, co czuje, z pewnością siebie, której pragnęła, ale modliła się, patrząc teraz na nią; widział, że była tu dla niego, jak również dla siebie. "Jesteś moją własnością, Tora," pocałował ją w czoło, pochylając się nad nią, by otworzyć drzwi, "pamiętaj o tym." Wychodzą z taksówki, a on złapał jej bagaż, przyciągając ją do siebie i obejmując ramieniem w talii. Jego ciało było twarde i czuła na sobie mięśnie jego ramienia, gdy prowadził ją do holu. Lubiła być przyciągana do siebie i czuła, jak wiele z jej niepokoju znika, gdy gładził boki jej ciała, kiedy szli. Poprowadził ją do recepcji, nie zdejmując ręki z jej biodra.
Czuł, że pod obcisłą sukienką jest miękka i podobał mu się sposób, w jaki dotykała jego palców. Ona też ładnie pachniała, a kiedy przyciągnął ją blisko, jej piersi złączyły się, ocierając się o jego bok. Pochylił się do niej, odgarniając jej włosy za ucho, przyciskając lekko palce do niej, upewniając się, że nie będzie mogła się wykręcić.
„Jestem tutaj, aby się tobą opiekować. Pamiętaj, po prostu powiedz stop”. Och, ten głos był przez nią roztopiony, więc tylko skinęła głową, jeszcze bardziej przenosząc ciężar ciała na niego. Recepcjonista był mężczyzną w miarę młodym, może po dwudziestce, i powitał ich standardową kolejką do odprawy.
Uśmiechnął się do niej, trochę za szeroko, a Tora odpowiedziała. Och, tak zamierzasz to rozegrać, panienko? James uniósł brew, obserwując ich wymianę zdań i postanowił się trochę zabawić. "Czy będzie coś jeszcze?" – zapytał dzieciak, przyglądając się Torze jeszcze trochę po tym, jak ich zameldował.
„Właściwie tak. Co myślisz o jej cyckach? Tora odpowiedziała natychmiast, wijąc się i podnosząc głowę, żeby na niego spojrzeć. James zignorował ją, wciskając w nią palce, uciszając ją. „Przepraszam, proszę pana?” młody urzędnik zakrztusił się, czerwieniąc się. „Myślisz, że są twarde czy miękkie?" James nie wahał się.
Urzędnik spojrzał na Torę, zdezorientowany, prawie pytając ją o pozwolenie, czy to w porządku, żeby była o czymś takim. Przygryzła wargę, co było dość standardową reakcją, gdy próbowała ukryć zakłopotany uśmiech, i tylko wzruszyła ramionami, nie potwierdzając ani nie odrzucając, czy ta rozmowa sprawia jej przykrość. „Jaki rozmiar stanika nosisz, Tora? Powiedz dżentelmenowi.
James poczuł jej cichy chichot, zanim odzyskała panowanie nad sobą i stała z większą pewnością siebie, niż widział przez cały dzień. wcześniej. „Grzeczna dziewczynka. James ją pochwalił, będąc pod wrażeniem, że tak szybko odpowiedziała na jego prośbę.
Musi być podniecona, pomyślał, i wziął klucz do pokoju z lady, mrugając do recepcjonisty, po czym odciągnął Torę, idąc do winda. Och, lubiła, kiedy mówił jej, co ma robić. Czuła się nienaturalnie, jakby protestowała tylko dlatego, że powinna bronić swojej pozycji jako kobiety. Ale, och, płonęło ją, kiedy była mu posłuszna. Jazda windą było cicho, ale było w porządku.
James przesunął swoją dłoń w dół, by znów ją chwycić, splatając ich palce razem, czując, jak go ściska. Dotarli na swoje piętro i James zaprowadził ją do pokoju, otwierając drzwi, odsuwając się na bok Przepuść ją.To była piękna kawalerka z łóżkiem typu king-size i oknami sięgającymi od podłogi do sufitu z widokiem na miasto. Tora odsunęła się od niego, nie mogąc się powstrzymać, i podeszła do okna, żeby obejrzeć widoki. Przycisnęła dłonie do szyby, chichocząc do siebie za każdym razem, gdy w przeszłości ostrzegano ją, by nie stała zbyt blisko.
Pochyliła się nieco głębiej, przyciskając piersi do zimnej szyby. Usłyszała, jak James podchodzi za nią. Objął ją ramionami, podniósł z dala od miejsca, w którym się denerwował, i rozłożył palce na jej brzuchu. Chyba naprawdę mnie ochroni, pomyślała Tora, czując, jak odciąga ją od krawędzi, ale doceniała, że nie posunął się do tego, by ją o to upomnieć. Jego pierś na jej plecach była ciepła i twarda.
Wtulił się w jej szyję, wdychając ją. - Najpierw pokażę ci okolicę, jeśli chcesz – wyszeptał do niej, pozwalając jej poczuć wibracje w jego klatce piersiowej, gdy mówił. „Myślę, że chcę tego, co jest pierwsze, pierwsze”. Tora uniosła palce, by zakryć jego palce, głaszcząc grzbiety jego dłoni, przesuwając się trochę pod mankietami. James uśmiechnął się, wiedząc, że była zdenerwowana, ale podobało mu się, że nie tylko bezwładnie leżała w jego ramionach.
Przesunął dłoń z jej brzucha na jej włosy, zaciskając palce w pięść, skręcając jej fale z powrotem w górę. Pociągając jego rękę w dół, jej plecy wygięły się nieco w łuk, gdy jej głowa została odrzucona do tyłu. Podobała mu się kontrola, jaką nad nią sprawował, kiedy kierował ją w ten sposób za jej włosy. A sposób, w jaki patrzyły na niego jej duże oczy, wiedział, że ona też to lubi.
James przekręcił swoją rękę trochę bardziej, skutecznie obracając Torę twarzą do siebie, ale utrzymywał wystarczająco niski nacisk, by mieć pewność, że jej głowa pozostanie pionowo skierowana w jego stronę. Jej szyja była odsłonięta w ten sposób, a jej oddech stał się głębszy, przez co jej piersi unosiły się i opadały bardziej świadomie. Była taka piękna. A sposób, w jaki władał jej ciałem w ten sposób, nigdy nie czuła się bardziej w obecności męskości. James pochylił się, zbliżając swoje usta do jej ust, gdy puścił jej włosy, używając teraz swojej dłoni, by przycisnąć jej głowę do siebie.
Nie wahał się, kiedy ją pocałował. Nie była zdenerwowana ani nieśmiała i oplotła ręce wokół jego szyi, stając na palcach, próbując się do niego zbliżyć. Przesunęła językiem wzdłuż jego dolnej wargi i do ust, bawiąc się nim wystarczająco długo, aż odpowiedział tym samym. Boże, jego ciało było dobre przy jej.
Jego wielkie ramiona, jedno podtrzymujące jej głowę, by go pocałować, a drugie przyciskające ją do jego klatki piersiowej, gdy tak naprawdę całowali się po raz pierwszy. James sięgnął w górę, ciągnąc za zamek błyskawiczny Tory w jej sukience, podczas gdy ona topniała się przy nim i owinęła się wokół niego, gdy ich usta się zetknęły. Pociągnął ją mniej więcej do połowy i puścił ją, cofając się, zostawiając kilka stóp między nimi. - Rozbierz się dla mnie, Tora - zanucił James, a jego oczy stały się szersze i wilcze, gdy mówił.
Tora uśmiechnęła się, tym na wpół zawstydzonym, na wpół dziecinnym uśmiechem, który pokazywała, kiedy była podekscytowana, ale też skonfliktowana. Zagryzła wargę, tłumiąc mimowolną reakcję mimiczną, i wyprostowała ramiona, patrząc na niego. Przeciągnęła się za plecami, znalazła zamek błyskawiczny i skończyła go ściągać. Powoli, jedno po drugim, zsunęła ramiączka sukienki i pozwoliła, by sukienka zebrała się w talii.
James widział, jak jej sutki są twarde przez koronkę biustonosza, i wyciągnął rękę, by pomóc jej wyswobodzić się z sukienki. Jego palce ledwie musnęły jej skórę, gdy zsuwał sukienkę z jej ciała i czuł, jak drży, gdy jej dotykał. Roześmiała się, obracając się niezdarnie, by uwolnić sukienkę. Nie traktowała siebie zbyt poważnie i nie przejmowała się próbą spełnienia jakiegoś przesadnie zawiłego ideału bycia sexy.
To było miłe, że po prostu odpuściła mu i ufała mu na tyle, by po prostu być sobą. Stała teraz, tylko w swojej dopasowanej czarnej, koronkowej bieliźnie i butach na obcasie. James zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu, bardzo celowo, obserwując, jak się zmienia, gdy skupiał się na określonych częściach jej ciała. Pomyślał, że może spróbować się zakryć, ale był zadowolony, kiedy tego nie zrobiła, pozwalając mu przyjrzeć się jej tak uprzejmie i łaskawie, jak powinien.
- Jesteś urocza - wymamrotał, kiedy sprawił, że wiła się na tyle, by go stwardnieć, i wyciągnął rękę, przechylając jej podbródek w swoją stronę i całując ją słodko w nagrodę. Podobały jej się jego pochwały, nie tylko za komplement, ale za to, co oznaczał. Że należała do niego. Że była jego i za to ją uwielbiał. Ona łóżko patrząc na niego.
To było takie intymne, stać tutaj w samej bieliźnie, podczas gdy on trzymał jej podbródek. James odgarnął jej włosy za ramię i przyciągnął bliżej, tak że oparła się o jego klatkę piersiową. Sięgnął za jej plecy i rozpiął jej stanik. Trzymał ją, zsuwając ją z jej ramion, chcąc, żeby czuła się przy nim bezpiecznie, a nie tak, jakby był tu tylko z powodu jej ciała.
Była uprzejma, kiedy ją rozbierał, i nie próbowała go zatrzymać, pozwalając jej dłoniom rozłożyć się na jego klatce piersiowej. Zahaczył kciuki o pasek na jej majtkach i zaczął zsuwać je po jej pośladkach. Drżała przyjemnie przy jego klatce piersiowej, a jej oddech pogłębił się, gdy pchnął je w dół jej nóg, stabilizując ją, gdy z nich wychodziła.
James cofnął się, widząc, jak rozciąga się na niej szkarłat, i usiadł z powrotem na łóżku. Stała przed nim, a jej młodzieńcza miękkość była widoczna w jej nagości. Jej ciało nie było idealne, z kilkoma rozstępami wokół bioder i piersi, ale nie przejmował się takimi arbitralnymi sprawami. Miała średnio różowe sutki, teraz tak twarde, że po prostu chciał je pociągnąć. Ona też ogoliła swoją małą cipkę.
Nie przeszkadzało mu to w żadnym wypadku, ale doceniał wysiłek, jaki podjęła, by go zadowolić. Uderzył stopą w podłogę przed sobą. – Na kolana, Toro. Westchnęła.
To było tak, jakby ktoś ją uderzył, głęboko w środku i wysoko między udami. Spaliła się. I wkrótce ogień w jej brzuchu rozpłynął się w całym jej ciele, pozostawiając mrowienie na całym ciele. Zrobiła krok do przodu i zajęła miejsce między jego udami, na kolanach, na piętach. Rozmawiali o tym wcześniej i bardzo ją to podniecało, ale bycie tutaj, klęczenie przed nim nago, tak jak nakazał, było bardziej intensywne, niż kiedykolwiek sobie wyobrażała.
- Dobra dziewczynka - uśmiechnął się, ciesząc się, jak bardzo była mu posłuszna. Wyglądała tak delikatnie, jakby mógł ją złamać. Była karmiona i przesadnie oddychała.
Wiedział, że fizycznie jest w stanie ją zniszczyć, ale nie zrobiłby tego, ponieważ mu na niej zależało. Nie mógł się powstrzymać przed narysowaniem podobieństw między nią a zwierzakiem. Był jej panem, a ona zrobiłaby, co jej kazano, i zrobiłaby to, bo mu się to podobało.
Ale wiedział też, że ma w sobie ten nikczemny płomień. Widział to, kiedy kołysała biodrami idąc przez lotnisko, kiedy uśmiechała się do recepcjonistki i kiedy opierała się o okno. Rodzaj celowego buntu, by udowodnić, że tylko ona decyduje o swoim losie.
A fakt, że mu się oddała, wiedząc, co to znaczy, wiedząc, że mogła mu odmówić w każdej chwili, czynił ją jeszcze bardziej pożądaną. „Rozepnij moją koszulę”. Tora rozpromienił się i sięgnął do przodu, zaczynając od kołnierza i kierując się w dół.
Nie spieszyła się, odsłaniając jego klatkę piersiową. Normalnie powiedziałby jej, żeby szybko wykonała jego polecenia, ale sposób, w jaki patrzyły na niego jej szeroko otwarte oczy, sprawił, że poczuł się ciepło i niespiesznie, będąc z nią. Pozwoliła swoim palcom pełzać po napiętej skórze jego klatki piersiowej. Był o wiele twardszy niż ona, o wiele bardziej określony, ustalony, ale to nie sprawiało, że czuła się niekomfortowo ze sobą, tak jak sobie wyobrażała.
Miał blizny potrądzikowe na ramionach i bicepsie, ale podobało jej się to. Podobało jej się, że nie był doskonały, iw jakiś sposób świadomość tego, świadomość, że miał wady, dopełniała go bardziej. To było tylko jego ciało, jego starsze, bardziej zdyscyplinowane ciało, ale ona była tu dla jego umysłu, jego ciało było nieistotne.
„Teraz mój pasek, kochanie”, pogłaskał ją po policzku, gdy skończyła z jego koszulą. Jej oczy rozszerzyły się z podniecenia i uśmiechnęła się do niego. Jej zapał był zaraźliwy i uśmiechnął się do uroczej kobiety klęczącej między jego nogami. - Uważaj na mnie - poinstruował James, obejmując jej twarz, gdy grzebała w jego talii. Była niezręczna, ale szybko znalazła zatrzask i odpięła jego pasek.
Uniosła brew, prosząc w milczeniu o pozwolenie na zdjęcie paska, a on skinął głową. Wyciągnęła go z szlufek wokół jego spodni i przyłożyła do niego. Wziął go i rozciągnął w dłoniach. Sięgnął do przodu i zawiesił go na jej szyi.
Zadrżała wyraźnie, a oddech uwiązł jej w piersi. Odsunęła się nerwowo, czując skórę na karku. „W porządku, kochanie. Nie ruszaj się dla mnie”. James uspokoił się, a subtelny strach na jej twarzy sprawił, że jego członek zadrżał.
Kontynuowała głębokie oddechy; wiedziała, że to może się nie udać. Ale ona mu ufała. A ona chciała, żeby ją popchnął.
Zacisnął pasek na jej szyi, zaciągnął go mocno i zapiął. To było niewygodne, a presja była niezwykła. Wpadła w panikę i zaczęła łagodnie hiperwentylować; przekonując samą siebie, że jest zbyt ciasno, by oddychać.
Wyciągnęła rękę i pociągnęła za pasek, starając się upewnić, że ma wystarczająco dużo miejsca do oddychania. "Tora. Przestań." James ujął jej dłonie w swoją dłoń, a drugą przechylił jej podbródek. Musiał przyznać, że jej strach był podniecający.
„Zaopiekuję się tobą. Zaufaj mi. Zaufaj tacie, kochanie”. Tora utkwiła w nim wzrok, próbując znaleźć złośliwość, wskazówkę, że ją oszukuje, ale nic nie znalazła. Mocno trzymał jej ręce i wkrótce jej oddech się uspokoił, gdy dostosowała się do paska wokół szyi, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyła.
- Powiedz tacie - zachęcił James. Wiedział, że poczuła się lepiej, gdy sama to powiedziała. „Powiedz tacie, że mi ufasz”. Tora pożywiła się i poczuła, jak płomień w niej się nasila.
Pasek ją denerwował, ale lubiła go. Podobała jej się jego zaborczość. Sposób, w jaki to było zdrobnienie być zawiązanym w ten sposób.
– Ufam ci, tatusiu – powiedziała szczerze. Samo powiedzenie na głos „tatuś” wystarczyło, by ją uspokoić. „Dobra dziewczynka. Wszystko będzie dobrze.
Tak bardzo cię lubię”. James ją pocałował, wzmacniając troskę, jaką o nią żywił. Odsuwając się, chwycił koniec paska, który wisiał między jej piersiami. Wstał, ciągnąc za sobą pasek, zmuszając ją do uklęknięcia. James potrząsnął głową.
„Zostań, kochanie. Stań na czworakach”. Tora przełknęła ślinę, ale zrobiła, jak jej kazano, czując, że cała się czerwieni. James jęknął patrząc na nią w ten sposób, trzymając pas skutecznie ją krępując. „Podczołgaj się do okna”.
Jego kutas napierał na spodnie. Zaczęła się odczołgać od niego, jej twarz i cipka płonęły, gdy wykonała jego polecenie. „Powoli. Tyłek do góry”.
James patrzył, jak się zatrzymała, zwiesiła głowę, ale w końcu odzyskała spokój. Wygięła plecy w łuk, rozchylając nieco uda i poderwała tyłek w jego kierunku. O Boże, jęknął, widząc ją w takim stanie. Widząc, jak tak się przed nim obnaża. Widząc jej okrągły tyłek rozłożony na dłoniach i kolanach.
Jej mała cipka pełzała między jej nogami, a on mógł zobaczyć pierwsze oznaki jedwabistej wilgoci, która sączyła się z jej cipki. Zadrżała, czując, że ją obserwuje. Chciała się zakryć, dopóki nie pozna jej lepiej. Ale jakoś to też pasowało. Nie było innego sposobu, aby ta wymiana zdań mogła się odbyć.
Wiedziała, że zawsze będzie trzymana na smyczy i prowadzona dookoła, żeby mógł patrzeć, jak się dla niego poniża. Wiedziała, że zawsze będzie mu pokazywać swój tyłek, klęcząc przed nim. Nie wiedziała jednak, jak bardzo by ją to spłonęło. Jak bardzo czuła, jak jej cipka reaguje za każdym razem, gdy kazał jej coś dla niego zrobić i jak pomimo upokorzenia lubiła to.
Tora kontynuowała powolne czołganie się do okna. James przytrzymał pas, więc jej ruchy były dyktowane przez niego. Obserwował, jak porusza się jej ciało i jak dalej się skrada, tym bardziej rozszerza się wilgoć między jej udami. Zatrzymała się przy oknie, a on wypuścił pasek z ręki.
- Lubisz być moim małym zwierzakiem, prawda? James zanucił, pochylając się, by pogłaskać ją po plecach. – Czołgać się, kiedy patrzę, jak twoja mała cipka robi się dla mnie mokra? Przesunął palcami wzdłuż jej kręgosłupa, obserwując, jak napina się i pochyla pod jego dotykiem. Położył dłoń na jej pośladku i lekko ją ścisnął. Potem cofnął rękę i uderzył ją mocno w jej tyłek.
Tora odskoczył zaskoczony i wydał z siebie półkrzyk w odpowiedzi. - Odpowiedz mi szybko – kontynuował James z surowością, która sprawiła, że poczuła się mała. - Tak - wyszeptała Tora, czując, jak drżą jej nogi, próbując utrzymać się w tej pozycji.
Ale wiedziała, że to nie był właściwy sposób odpowiedzi na jego pytanie. I wiedziała, że spotka ją za to kara. James znów ją uderzył, a potem przerwał. Bolało bardziej, niż się spodziewała.
Był znacznie silniejszy, niż się spodziewała, ale ukłucie spowodowane klapsem nie było jedyną rzeczą, której się nie spodziewała. Nie spodziewała się, że poczuje się tak mała jak ona, tak nieistotna w porównaniu z nim. Tak opętany i posiadany przez fizyczne uderzenie. James uderzył ją ponownie.
Trudniej. Jej wahanie nie było czymś, co zignorowałby. Nie było to też coś, w czym nie zamierzała rzucić mu wyzwania, bez względu na to, jak trywialne wydawało się wyzwanie. „Tak, tatusiu. Lubię być twoim małym zwierzakiem” – wyjawiła po tym, jak uderzył ją jeszcze trzy razy w tyłek.
Chciała, żeby poczuł opór, żeby wiedział, że nie przewróci się dla niego, ale ostatecznie uległość była tym, czego pragnęła. "Tak?" James potarł jej szkarłatne policzki. - Lubisz być moim małym pieskiem? Torra skrzywił się. Nie lubiła być nazywana psem.
To sprawiało, że czuła się nieswojo w sposób, który nie był szczególnie szkodliwy, ale po prostu nie czuła się dobrze. Więc milczała, a James nadal ją bił. „Kochanie, nie przestanę, dopóki mi nie powiesz. Dopóki cię nie złamię. Dopóki nie przyznasz, że jesteś moim psem”.
James ukląkł teraz obok niej i przytulił ją do siebie. Jedną ręką obejmował ją w talii, trzymając ją nieruchomo, podczas gdy drugą kolejno masował i dawał klapsy jej tyłek. Spodziewał się, że się zachwieje, że będzie chciała wstać z kolan, które bez wątpienia bolały od naciskania na twardą podłogę. Ale trzymała się, pomimo cichego skomlenia, który mimowolnie wydobywał się z jej gardła.
„Jestem twoim psem”, wydyszała po tym, jak łzy wypełniły jej oczy i nie mogła już zacisnąć zębów na tyle, by ją rozproszyć. „Jestem twoim małym pieskiem i lubię to”. James jęknął, słysząc, jak to mówi. Czując opór, który mu pokazała, zniknął, gdy pozwoliła sobie odejść.
„To moja grzeczna dziewczynka” – pochwalił i przestał bić jej pośladki, ukazując odcisk dłoni. "Moja mała suka w rui, prawda?" Przesunął dłońmi po jej udach, czując, jak drży, gdy ją głaskał w ten sposób. Tora wydała dźwięk potwierdzający, że nie wydaje się być nonszalancka w stosunku do jego pytania, ale wiedziała, że było to bardziej retoryczne niż cokolwiek innego. „Rozłóż szerzej nogi dla mnie, kochanie”.
James ruszył za nią, wciąż pieszcząc jej uda. Tora zrobiła, jak jej kazano, rozkładając nogi tak daleko, jak tylko mogła. „Teraz podnieś swoją smycz i włóż ją do ust” James trzymał jej biodra, czując pełnię jej ciała, jaka była miękka i jak bardzo do niego należała. Tora westchnęła tak, jak zawsze, kiedy była podniecona.
Coś w rodzaju półjęku, który nie był w pełni uformowany, ale wciąż wystarczający, by wiedział, że jej się to podoba. Podniosła koniec paska i przygryzła go, tak jak jej polecono. - Twarzą do podłogi - James sięgnął dłonią w górę jej kręgosłupa do podstawy jej czaszki i przycisnął jej głowę w dół, aż dociskała ją do podłogi. - Chcę, żeby każdy, kto przechodzi obok tego okna, zobaczył cię taką. zobaczyć, jak jesteś na mnie narażony.
Aby zobaczyć, jak twoje nogi są rozłożone, tyłek do góry i cipa cieknie, żeby mi to pokazać. Jęk Tory był teraz czymś więcej niż tylko westchnieniem. Głos Jamesa był taki pewny; tak pewny, że wślizgnął się jej pod skórę i roztopił. Sposób, w jaki jego głos i ton poruszał się w niej, poruszał ją, był odurzający. – Zobaczę, jak mokra jest twoja cipka, rozumiesz, suko? Tora jęknęła nad paskiem i skinęła głową w podłogę, chociaż wiedziała, że zrobiłby to bez względu na jej aprobatę.
James przesunął ręce z powrotem w dół jej ud. Było mu tak cholernie trudno zobaczyć ślad, który zostawił na jej tyłku, a jeszcze trudniej było mu zobaczyć, jaka była przez to mokra. Chciał ściągnąć rozporek i wślizgnąć się prosto w nią. Chciał usłyszeć jej sapnięcie, gdy poczuła go w sobie, i skrzywienie się, gdy zdała sobie sprawę, że jest taki duży.
Ale tak naprawdę chciał się z nią nie spieszyć, więc jego kutas na razie pozostał w spodniach. - Ta dupa jest taka urocza, czerwona od moich odcisków dłoni - wymamrotał, wiedząc, że mówi o niej w ten sposób, mówi o niej tak, jakby była częściami, a nie osobą, która upokorzyłaby ją w sposób, który mu się podobał. - I te uda, takie gładkie w dotyku – James kontynuował swoją ocenę, wsuwając ręce między jej nogi, tak blisko miejsca, gdzie chciała, żeby były. "Ale ta mała cipka," otarł się palcami o jej cipkowe usta, "ta cipka, która jest tak mokra, że ją widzę, błaga mnie, żebym ją wziął." Tora sapnęła, gdy James włożył dwa palce do jej sączącej się cipki.
Nie był w tym delikatny, jak się spodziewała, zamiast tego wepchnął je w nią tak głęboko, jak tylko mógł. Tora zacisnęła się w odpowiedzi, co przyniosło jej klapsa wolną ręką, ale wkrótce usiadła z twarzą na podłodze i próbowała się zrelaksować, gdy wtargnął w jej cipkę. „Masz taką chciwą małą cipkę, suko” – powiedział jej, używając wolnej ręki, by sięgnąć pod nią i chwycić jej pierś. „Spójrz na siebie pompującego na moich palcach.
Taka mała dziwka”. Tora zauważyła, że odchyla się do tyłu, wyginając się w łuk, żeby więcej jej cipki miało kontakt z jego dłonią. Naprawdę chciała, żeby jego wolna ręka była na jej łechtaczce.
Chciała, żeby pocierał ją bezlitośnie, kiedy dotykał jej tak głęboko, jak tylko mógł. Jęknęła, gdy przyspieszył, wsuwając i wysuwając z niej palce, ciągnąc jej sutek i przekręcając go tak, że wstrząsał jej ciałem. Dyszała za nim; jej oddech był ciężki i naprawdę czuła się jak pies, do którego przyznała się chwilę wcześniej. – Wiesz, na co zasługuje dziwka? James ledwo mógł znieść jej brak.
Czucie, jaka była mokra, słyszenie jej jęku, gdy oddychała dla niego nad pasem, było prawie jego zgubą. Jego kutas tęsknił za wolnością, przed spermą moczył mu spodnie. Tora nie odpowiedział, tylko jęknął, prawie nieświadomy pytania, gdy kontynuował palcami jej cipkę. – Odpowiedz mi, dziwko! James wrzasnął teraz na nią, pilność w jego oddechu narastała, dorównując jej. „Powiedz mi, na co taka pieprzona zabawka jak ty zasługuje!” Przesunął wolną rękę do jej łechtaczki i uszczypnął ją między jej wargi sromowe.
Tora wrzasnęła, a potem wypuściła powietrze, gdy zaczął pocierać jej małą łechtaczkę. „Zasługuję na pieprzenie” – wymamrotała przez pasek, oddychając desperacko na podłodze. „Zasługuję na to, by być używanym tak, jak chcesz”.
Tora miała teraz praktycznie konwulsje, ocierając się o niego biodrami, czując palące ciśnienie narastające w jej ciele. – Tak, chcesz, żebym cię przeleciał, suko? James ją sprowokował. Potrzeba w jego tonie prawie ją zrujnowała. - Tak - jęknął Tora, prawie szlochając żałośnie. „Tak, chcę, żebyś mnie przeleciał!” James zdjął palce z jej cipki i szybko zajął się rozporkiem.
Uwolnienie pulsującego penisa nie zajęło mu więcej niż sekundę. - Błagaj mnie, kochanie - James wciąż pocierał jej łechtaczkę, czując, jak się napina, ale pochylił się, by zdjąć pasek z jej ust. Ocieranie się o niego stało się bardziej chaotyczne, bardziej nieregularne, gdy wyczuł, że jest bliska orgazmu. „Błagaj tatusia, żeby pieprzył twoją małą cipkę”.
„Proszę” szlochała Tora, zmuszając się do odpowiedzi, mimo że wysiłek polegał na czymś więcej niż tylko oddychaniu. - Proszę, pieprz mnie, tato - jej uda mimowolnie zacisnęły się, a James musiał się postarać, by je rozdzielić. „Proszę… chcę cię we mnie. Ja… błagam cię”.
James poprowadził swojego kutasa między jej nogami. Pogłaskał ją po jej mokrej cipce, pocierając jej łechtaczkę tak mocno, jak tylko mógł. – Głośniej – westchnął, gdy poczuł, jak ciepła i ciasna jest z jego kutasem. „Proszę, tatusiu,” jęknęła Tora, próbując podnieść głos, „proszę, pieprz mnie”. - Oczywiście, kochanie - westchnął James i wsunął się w nią, rozciągając ją.
Była tak mokra, tak gotowa na niego, że jęknął, czując, jak jej cipka formuje się wokół jego penisa. "O Boże," krzyknęła Tora i czuła, że była tak bliska utraty tego. „Pocieraj łechtaczkę, kochanie”. James poinstruował i trzymał ją teraz za biodra, kiedy zakopywał się tak głęboko, jak tylko mógł.
„Pokaż mi, jak dobry jesteś dla taty”. Tora sięgnęła między swoje nogi i potarła się, jak jej kazano. James uderzył ją w tyłek, mocno i wbił się w swoją małą sukę na podłodze. "Tatuś?" Tora zapytała, jej głos stał się napięty, „Tato, chcę przyjść”.
- Jeszcze nie, kochanie - James wbił palce w jej biodra, przyciągając ją z powrotem do swojego penisa, wbijając w nią swoją twardą grubość. — Tatusiu, proszę! Tora błagała, by jej głos był teraz wyższy i bardziej rozgorączkowany. – Nie wolno ci przychodzić, dopóki nie powiem. James poczuł, jak jego paznokcie łamią jej skórę.
– Nie, dopóki ci nie pozwolę, rozumiesz? Tora jęknęła, tak blisko tego, czego chciała, ale została jej odrzucona. „Tak, tatusiu”, poddała się i powstrzymała, zmuszając się do czekania, aż pozwolono jej przyjść. James kontynuował swój gwałtowny atak, uderzając jej tyłkiem o swoje uda za każdym razem, gdy uderzał w nią swoim kutasem. Czuł, jak się zbliża, czuł, jak ciśnienie w jego jądrach wzrasta, czuł, że tego potrzebuje, potrzebuje uwolnienia, potrzebuje dojścia. Ale bardziej potrzebował jej, żeby z nim poszła.
- Odliczę od 5 w dół, a ty przyjdziesz, kochanie – wyjaśnił James przez zaciśniętą szczękę. Tora skinęła głową i wznowiła nacisk na łechtaczkę. „Pięć…” Tora poczuła szorstkość swojej cipki, tarcie, które powodowało u niej otarcia. „Cztery…” James sięgnął do przodu i chwycił ją za włosy, wyginając ją w łuk, podnosząc ją z ziemi.
„Trzy…” Tora skrzywiła się z bólu na głowie, ale nadal pocierała łechtaczkę, pewna, że dojdzie lada chwila. „Dwa…” James ponownie ją uderzył, lubując to, jak zaciskała się wokół jego penisa. „Jeden…” krzyknęła Tora, gdy doszła, zaciskając się na penisie Jamesa. James eksplodował w niej.
James usiadł przy oknie i posadził ją sobie na kolanach. Trzymał ją przeciwko sobie; tak kruchy, ale z takim kręgosłupem, który kochał. Odgarnął jej włosy do tyłu, gdy modelowała wokół niego swoją nagość.
Przylgnęła do niego, potrzebowała go, a on jej nie zawiedzie. Wciąż łapała oddech. Po upadku razem na podłogę nie poruszyli się, dopóki James nie przyciągnął jej do siebie.
Drżała teraz, na wpół ze zmęczenia, na wpół z podniecenia, a intensywność doprowadziła ją do łez. "Dziecko?" James zapytał, kiedy poczuł, że minęło wystarczająco dużo czasu. — Tak, tatusiu? Tora szepnęła w jego pierś.
"Czy wszystko w porządku?" Tora pociągnął nosem, a potem zachichotał, co sprawiło, że zrobiło mu się gorąco. - Jestem niesamowita - uśmiechnęła się i pocałowała go w klatkę piersiową, obejmując go ramionami, pozwalając mu się nią zaopiekować. "Tak, jesteś."..
Trening może być zabawą... dla właściwego!…
🕑 34 minuty BDSM Historie 👁 13,545Wszelkie podobieństwo do faktycznych wydarzeń lub osób, żywych lub martwych, jest całkowicie przypadkowe. Nazywam się Jessica, ale mój Mistrz czule nazywa mnie „Cum Slut”. Mam 24 lata, a…
kontyntynuj BDSM historia seksuNiewinna sympatia stała się o wiele bardziej.…
🕑 20 minuty BDSM Historie 👁 4,441Ręka Laury znów znalazła się między jej nogami. Jej cipka była mokra, kleisto lepka, a jej piżmowy słodki aromat przenikał powietrze. Obserwowała ekran komputera, a jej palce przesuwały…
kontyntynuj BDSM historia seksuByła tylko kobietą z sąsiedztwa, ale planowała zostać jego kochanką…
🕑 24 minuty BDSM Historie 👁 4,826To przerodziło się w bardzo niezręczną rozmowę. Dziewczyna w sąsiednim mieszkaniu zaprosiła się na kawę. Zwykle byłoby to w porządku, w rzeczywistości więcej niż dobrze. Hannah była…
kontyntynuj BDSM historia seksu