Dowiedzieć się o panu M. (część 2).

★★★★(< 5)

Sfrustrowana żona nie może przestać myśleć o swoim nowym sąsiedzie.…

🕑 48 minuty minuty BDSM Historie

Rozdział 4 Pokusa. Tydzień później. 8: Sporadyczne zmiany zmian Toma stały się czymś normalnym w ciągu ostatniego tygodnia. I choć może to zabrzmieć źle, Jen w pewnym sensie to lubiła.

Zmiana 8-4 jej męża została zastąpiona pracą 2-10, co spowodowało, że ostatnio rzadko się z nim widywała. A brak poczucia najmniejszego smutku z powodu mniejszej liczby męża musiał być znakiem, prawda? Że rzeczy były oficjalnie martwe? Coraz więcej myślała o rozmowie, którą odbyła z córką w zeszłym tygodniu. Jen w końcu przyjęła odpowiedzialność za to, jak sprawy potoczyły się w jej życiu.

Tak bardzo, jak kochała Toma na początku ich związku, wciąż brakowało mu niezbędnych cech, których potrzebowała. Niestety, nie zdawała sobie wtedy sprawy, jak ważne były te cechy. Przypisz to jej młodości albo ślepocie zakochania, czy czymkolwiek, ale bardzo żałowała, że ​​nie wyszła za mąż za kogoś, kto miał mentalność, której pragnęła. Co gorsza, jej żądza seksualna tylko wzrosła, odkąd nowy sąsiad wprowadził się obok. I nagle każdy facet na siłowni też był dla niej bardziej seksowny.

Ich mięśnie wyglądały na bardziej wyraziste, ich ciała bardziej stonowane, a ich pewność siebie była silniejsza. Gdziekolwiek spojrzała, widziała mężczyzn. Prawdziwi mężczyźni. Nie czterdziestosiedmioletni chłopcy, którzy grali w gry wideo i jedli fast foody. Widziała mężczyzn, którzy dbali o swoje ciała, mężczyzn, którzy spędzali czas na ulepszaniu siebie i mężczyzn, którzy nie bali się mówić kobietom dokładnie, czego chcą.

I Jen prawie się poślizgnęła. Zaczęło się trzy dni temu na siłowni. Była w połowie treningu nóg i pośladków, kiedy podeszła do fontanny, żeby się napić i dać ciału kilka minut na ochłonięcie. "Co robisz dzisiaj wieczorem?".

Sięgnęła po papierowy ręcznik z dozownika na ścianie i wytarła pot z czoła. Kiedy się odwróciła, zobaczyła stojącego za nią młodego mężczyznę. Był wysokim chłopakiem w wieku studenckim, wyglądającym na Włocha, w koszulce bez rękawów i szortach do koszykówki. Jego ramiona były wyrzeźbione, a na bicepsach i przedramionach widoczne żyły. Jego ramiona były grube i szerokie, ale jego ciało było szczupłe.

Jego twarz miała seksowny, ciemny zarost, a jego czarne włosy były falowane i kręcone. Ale niezależnie od tego, jak dobrze wyglądał, pewność siebie, która z niego emanowała, była tym, co przykuło jej uwagę. "Przepraszam?.

"Co robisz dzisiaj wieczorem?" powtórzył młody ogier. Posłała mu uprzejmy uśmiech, po czym wrzuciła papierowy ręcznik do kosza na śmieci. „Umm… będę w domu…”. "W domu?" uśmiechnął.

„To nie brzmi dla mnie zbyt zabawnie”. Jen zrobiła krok w prawo, ale był to dopasowany młody mężczyzna, który nadal stał przed nią. „Mam zamiar cię wyprowadzić”. Roześmiała się, patrząc w jego ciemne, męskie oczy. "Jesteś co?".

– Zabiorę cię – powtórzył z przekonaniem. „Pójdziemy na kawę, a potem wrócimy do mnie. Posiedzieć trochę.”. Odpowiedziała, że ​​uniosła lewą rękę w powietrze, by pokazać mu swoją obrączkę. "I…?".

"I?" zapytała. "Tak i?". - Umm… jestem mężatką, kochanie - uśmiechnęła się, zanim spróbowała zrobić kolejny krok w prawo. Po raz kolejny dorównał.

– Czy jest tam twój mąż? zapytał, zerkając w stronę ciężarków. Jen odpowiedziała śmiechem. – Nie jesteś facetem z siłowni, co? on zapytał. „Jak to działa? Ty ciężko pracujesz, żeby zadbać o swoje ciało, ale twój mąż nie?”.

– Sprawiamy, że to działa – odpowiedziała. Kłamała. Muskularny student uśmiechnął się do niej. „Wydajesz mi się na naprawdę bezpośrednią kobietę.

Kogoś, kto nie ma czasu na gry i bzdury. Więc ja też będę szczera z tobą”. Jen miała zdziwiony wyraz twarzy, gdy kontynuowała słuchanie.

„Dam ci wszystko, czego nie dostaniesz w domu…”. Szczęka jej opadła. „A kiedy z tobą skończę, nie będziesz pamiętała imienia swojego męża”.

– Masz jaja, wiesz o tym? Jen roześmiał się. - Och - uśmiechnął się - nie masz pojęcia… Jen zrobiła krok w tył, któremu towarzyszył krok do przodu młodszego mężczyzny. powtarzała, dopóki nie znalazła się plecami do ściany.

Zbudowany dzieciak z college'u górował nad nią swoją potężną sylwetką. "Anthony," w końcu przedstawił się z odległości zaledwie stopy. – Jen – powiedziała cicho. „A ja jestem wystarczająco dorosła, by być twoją matką”.

Powoli objął spojrzeniem jej ciało, zanim ponownie spojrzał na jej twarz. „Nie wyglądasz jak żadna mama, jaką kiedykolwiek widziałem”. Instynktownie przygryzła wargę, zanim spojrzała na podłogę. Co ona robiła? Dlaczego kusiła samą siebie? Co dobrego może wyniknąć z flirtowania z kimś młodszym od niej o ponad dwadzieścia lat? „Kiedy ostatni raz dostałeś to, czego chciałeś?” — zapytał Antoni. – Mam wszystko, czego potrzebuję – odpowiedziała, wciąż wpatrując się w ziemię.

Nagle poczuła, jak jego obecność się przybliża, gdy wyciągnął rękę i przycisnął ją do ściany za nią. W pewnym momencie był zaledwie kilka centymetrów od niej. Uwięził mamę pod ścianą, ale nawet gdyby tego nie zrobił, Jen nigdzie się nie wybierała.

„Nie”, powiedział jej cicho, „mówię o tym, czego naprawdę chcesz”. Jej oczy w końcu podniosły się. – I dasz mi to, czego chcę? Pewny siebie uśmiech pojawił się na jego twarzy, gdy lekko potrząsnął głową. „Nie, dam ci rzeczy, o których nie miałeś pojęcia, że ​​chcesz.

Rzeczy, o których nigdy wcześniej nawet nie pomyślałeś”. „A skąd wiesz, czego chcę?”. Antoni uśmiechnął się. „Każda kobieta chce tego samego, ale niestety nie ma zbyt wielu facetów, którzy mogą jej to dać”.

– A czego właściwie chcę? zapytał Jen. Student nachylił się jeszcze bliżej, aż jego usta zawisły przy jej uchu. „Aby zostać wyruchanym o cal swojego życia”.

Jen poczuła, jak przez jej ciało przechodzi dreszcz. Nikt nie rozmawiał z nią tak jak od ponad dwóch dekad. Zerżnięta na cal jej życia? Kto mówi coś takiego? Pewni siebie faceci… to kto.

Faceci, którzy naprawdę mogą przelecieć dziewczynę o cal swojego życia, faceci, którzy dokładnie wiedzą, czego chcą kobiety i faceci, którzy im to dają. Faceci, którzy nie tylko osiągnęli orgazm, ale także to, co mogli sprawić, by poczuła się kobieta. była co najmniej dwadzieścia pięć lat młodsza od męża, ale ogromna różnica między ich pewnością siebie i pewnością siebie była oszałamiająca.

Czuła, że ​​chce zobaczyć, czy mógłby poprzeć grę, o której mówił, ale każda jej część wiedziała, że ​​to zły pomysł. Zauważyła, że ​​ręka Anthony'ego sięgnęła do kieszeni, po czym wróciła z telefonem. "Daj mi swój numer.".

Potrząsnęła głową. „Nie sądzę”. "Wiesz co?" powiedział jej: „Dam ci mój numer”. Mama miała niepewny wyraz twarzy.

„Może w tej chwili tego nie czujesz”, powiedział Anthony, „ale za dwa dni może tak nie być. Po prostu weź mój numer i wyślij mi SMS-a, kiedy zdecydujesz, że nadszedł czas na zmianę w twoim życiu. ". Powoli wyjęła telefon ze spodni do jogi i podała go muskularnemu dzieciakowi, który nadal górował nad nią. Stworzył kontakt dla siebie, zanim oddał go jej.

„Miłej zabawy, Jen”, powiedział jej, zanim ruszył w stronę szatni. Druga połowa jej treningu była najlepszą w jej życiu. Ale kiedy Jen siedziała na kanapie ze swoim Kindle'em i włączonym telewizorem w tle, jej myśli nadal krążyły wokół numeru telefonu, który otrzymała trzy dni temu.

Anthony był studentem. Nie miał obowiązków, zobowiązań ani żadnych prawdziwych zmartwień. Miał jeden priorytet, tak jak większość chłopców z college'u: pieprzyć się. I czy nie tego właśnie potrzebowała? Tylko po to, żeby mieć przejebane? Ilekroć fantazjowała o zdradzie, zawsze miała w głowie zaplanowane duże, skomplikowane wydarzenie. Facet zamierzał z nią rozmawiać w określony sposób, jej fantazje o byciu związanym i spoliczkowanym miały być drugą naturą ogiera, a ona zamierzała opuścić jego miejsce czując się wykorzystana, ale usatysfakcjonowana.

Ale jakie były szanse, że faktycznie tak się stało? Im więcej o tym myślała, tym bardziej wyobrażała sobie, że coś pójdzie nie tak. A co jeśli seks był do bani? Teraz była kolejną oszustką, która złamała swoją lojalność wobec męża dla przeciętnego romansu. A jeśli nie będzie zadowolona, ​​kiedy to się skończy? Co jeśli poczuje się zgwałcona i brudna? Co by było, gdyby to uczucie nigdy nie zniknęło? Co jeśli oszukiwanie i fantazjowanie w erotyce, którą czytała, było znacznie lepsze niż oszukiwanie w rzeczywistości? Chciała się z kimś związać.

Chciała kogoś, kogo pożądała nie tylko na poziomie seksualnym czy fizycznym. Chciała mężczyzny, który mógłby dostać się do jej głowy i sprawić, by sama siebie odkryła. Ale w tej samej chwili Jen zadowoliłaby się dobrym waleniem.

Zamierzała dać temu ostatnią szansę, a jeśli nie zadziała… cóż, to… skończyły jej się pomysły. 10: Jen usłyszała, jak drzwi do piwnicy otwierają się tak, jak się spodziewała. Ciężkie kroki schodziły po schodach, gdy jej mąż szedł na kanapę, by spędzić kolejną długą noc z grami wideo. Wyjrzała oczami z ciemnego kąta pokoju, by zobaczyć, jak opada na swoje miejsce.

Dźwięk włączania Xboxa szybko wypełnił pomieszczenie. to było. była jej próba Zdrowaś Maryjo.

A numer Anthony'ego wyglądał o wiele bardziej atrakcyjnie, gdyby nie zadziałał. "Hej mała.". Głowa Toma szybko się obróciła, gdy jego duże ciało próbowało obrócić się na siedzeniu. "Jen?".

Powoli i seksownie wyłoniła się z cienia z parą kowbojskich butów, podartymi niebieskimi dżinsowymi szortami, jedną ze starych kraciastych koszul swojego męża, którą zawiązała pod dużym biustem, aby odsłonić brzuch, bejsbolówką odwróconą do tyłu i strzelbą-zabawką. odebrany w Walmarcie. Jen wyszukała w Google hasło „Call of Duty cosplay” i skopiowała najseksowniejszą dziewczynę, jaką udało jej się znaleźć.

Ukończyła nawet kostium sztuczną krwią w talii i lekkim brudem na policzkach. Była seksowną ocalałą na jakimś postapokaliptycznym pustkowiu, które zostało opanowane, a spojrzenie Toma było takie, jakiego nie widziała od bardzo, bardzo, bardzo długiego czasu. "Woah!" zauważył. Uśmiechnęła się, powoli krocząc w jego kierunku, obracając plastikową strzelbą przy każdym kroku. – Przepraszam, nieznajomy – powiedziała nieśmiało do męża.

„Czy wiesz, gdzie samotna, zdesperowana dziewczyna mogłaby spędzić noc?”. „To nie jest miejsce, w którym dziewczyna taka jak ty może być sama w ciemności”. Jen uśmiechnęła się, podchodząc bliżej kanapy. Dobra, więc nie do końca była to jej fantazja. Nie miało być smyczy, knebelków ani niczego w tym rodzaju, ale po raz pierwszy od lat Tom wydawał się przynajmniej zainteresowany czymś, co ona robiła.

A gdyby udało jej się go namówić, może byłby bardziej otwarty na odkrywanie jej własnych pragnień i fantazji. - Dziękuję bardzo - uśmiechnęła się, siadając na kolanach męża. „Jak mógłbym ci kiedykolwiek odwdzięczyć się za twoją hojność?”.

„Możesz paść na kolana”. Mózg Jen prawie eksplodował. "Co!?". "Na kolana.".

Ochoczo ześlizgnęła się z kolan męża i opadła na kolana. 'Na kolana? Na kolana!?' Nigdy czegoś takiego nie powiedział! Nigdy nie był dominujący, kontrolujący ani wymagający! Może się zmieniał. Może zmieniał się dla niej! Szybko rozpięła jego spodnie, podczas gdy Tom walczył z podparciem bioder, pozwalając jej je ściągnąć.

Chwilę później miała jego penisa w ustach. Nie obchodziło jej, że nie przyciął włosów łonowych Bóg wie jak długo, ani że te świszczące odgłosy wróciły, ani że musiała ubrać się w śmieszny strój, żeby zaczął chodzić. W tej chwili jedyne, czego pragnęła, to ssać czyjegoś kutasa. „Będę spuszczać się”.

Jen oderwała usta od jego penisa i spojrzała na niego ze zdziwieniem. „Co zamierzasz?”. „Sperma…” Tom jęknął, gdy strumień nasienia wypłynął z jego penisa i uderzył jego żonę w policzek. Jen szybko owinęła usta wokół jego męskości i pozwoliła, by reszta opróżniła się w jej ustach. Sekundę później było już po wszystkim.

Tom opadł z powrotem na kanapę z wyczerpanym wyrazem twarzy. To było tak, jakby właśnie odbyli całonocny maraton seksu… tyle że nie. Jen zrobiła mężowi lodzik i wytrzymał dwadzieścia sekund, a teraz jego kutas był już bezwładny. Nie mogła nawet połknąć jego spermy.

Smak jego okropnej diety był nie do zniesienia. To było takie gorzkie i obrzydliwe. Wzięła filiżankę ze stolika obok i napluła do niej, po czym wytarła policzek serwetką. To było to. Spędziła prawie godzinę na przebieraniu się, chodzeniu po tę głupią zabawkową strzelbę i znajdowaniu sztucznej krwi… wszystko przez dwadzieścia sekund.

Dwadzieścia sekund, które znów pozostawiły ją nieusatysfakcjonowaną i niespełnioną. I już słyszała lekkie chrapanie dochodzące z kanapy. Nie mogła już zrobić. Musiała szukać gdzie indziej. Jen weszła po schodach i skierowała się do swojego pokoju.

Nawet nie zdjęła kostiumu, zanim wyjęła telefon i znalazła Anthony'ego na swojej liście kontaktów. Wzięła głęboki oddech i wysłała mu SMS-a ze swojego miejsca na małżeńskim łóżku. "Hej.". Nacisnęła wyślij. Jaki był jej plan gry? Właściwie nie miała.

I to właśnie było tak ekscytujące. Po raz pierwszy od ponad dwudziestu lat mężczyzna miał okazję ją poprowadzić. Nie miała pojęcia, jak zareaguje Anthony. Do diabła, może w ogóle by nie reagował.

Może codziennie podrywał dziesiątki dziewczyn, a ich interakcja na siłowni nie była dla niego niczym szczególnym. Ale nie szukała od niego emocjonalnego związku. Nie zamierzała dostać tego od jakiegoś dwudziestokilkuletniego mięśniaka na siłowni.

Chciała tylko poczuć satysfakcję seksualną po raz pierwszy od Bóg wie jak długo. A część niej chciała czuć się pożądana. Nic, co zrobił Tom, nie sprawiło, że poczuła się seksowna lub pożądana, ale sposób, w jaki Anthony podszedł do niej na siłowni, sprawił, że poczuła się wyjątkowo. Chciała tego więcej.

Jej telefon zawibrował. "Cześć, Jen." Co teraz? Czy chodziło o nią? Czy musiała pokierować rozmową w pożądanym kierunku? Czy ona… Jej telefon znów zabrzęczał. „Wyślij mi coś seksownego”.

Jej twarz rozjaśniła się, zanim nagle spoważniała. Gówno! Telefony komórkowe prawie nie istniały, kiedy ostatnim razem była w takiej sytuacji! dzieciak był przyzwyczajony do dziewczyn w jego wieku, które dorastały flirtując z telefonami i internetem. Wyślij mu coś seksownego… wyślij mu coś seksownego… pomyśl, pomyśl… Jen zaczęła pisać… „Chyba wszystko zależy od tego, co uznasz za seksowne…”.

Wysłać. Czy to flirt? Albo gładkie? czy cokolwiek? Dziewczyno, przesadzasz! Jej telefon zawibrował. „Możesz zacząć od tego swojego idealnego tyłka”.

Wydała z siebie słyszalne westchnienie. Idealny tyłek? Kiedy ostatni raz Tom komplementował jej ciało? Nie była w potrzebie, ale każda dziewczyna lubi czuć się doceniona. Pracowała tak ciężko, aby pozostać w formie i czasami zastanawiała się, po co właściwie to robi.

Ale prosta walidacja sprawiła, że ​​te wszystkie godziny ciężkiej pracy i te wszystkie razy, kiedy podawała pizzę za sałatkę, były tego warte. Czy mam wysłać zdjęcie mojego tyłka w dżinsach? A może w spodniach do jogi? Uwielbiam to, jak wygląda w nich mój tyłek. Albo… nie… no, może w stringach? Czy to za dużo? Wiesz, kto by wiedział… Jen natychmiast się roześmiała.

Czy naprawdę właśnie to rozważyła? Czy naprawdę rozważała poproszenie córki o radę, jak flirtować przez SMS-y? Czasami była naprawdę głupia. Zsunęła się z łóżka i podeszła do komody, z której wzięła czarne stringi, czarne spodnie do jogi i parę czerwonych szortów, po czym udała się do łazienki na piętrze. Potrzebowała wielu opcji. Pięć minut później stała przed lustrem w łazience, całkowicie oczyszczona ze sztucznej krwi i brudu, które zrobiła dla Toma. Czuła się tak samo niedorzecznie, szorując go, jak go nakładając.

I to wszystko było na nic. Ale dość o Tomie. Dzisiejszy wieczór miał być o niej. Wzięła telefon i znów zaczęła pisać.

„Opcja 1, 2 lub 3…”. Wysłać. Uwielbiała to, jak zalotnie się czuła. Może uwaga była wszystkim, czego potrzebowała. Może tak naprawdę nie musiała przez nic przechodzić, ale jakieś potwierdzenie od czasu do czasu rekompensowało to, czego nie dostawała w domu.

Może… Jej telefon zawibrował na blacie w łazience. "Opcja ". Jen zmarszczyła brwi z uśmiechem i zaczęła pisać. „Jaka jest opcja 4?”.

Wysłać. Jej telefon natychmiast zawibrował. „Twoja seksowna dupa w stringach… Z moim imieniem napisanym”. Jen uśmiechnął się.

Nie było wahania ani dyskusji. Ani przez jedną sekundę. Szybko przebrała się z kostiumu i włożyła czarne stringi. To było wszystko, co miała na sobie. Przeszukała swoją kosmetyczkę, znalazła swoją czerwoną szminkę i obróciła się tak, by zobaczyć swoje odbicie w lustrze.

Czterdzieści sekund później miała wypisane na tyłku imię jakiegoś studenta i po raz pierwszy od dwudziestu lat Jen poczuła się jej własnością. Czuła się, jakby należała do kogoś. Anthony był prawdopodobnie tylko jakimś dupkiem, który miał dziesiątki dziewczyn, które robiły dla niego, ale to tylko ją podniecało. Chciała prześcignąć wszystkie inne dziewczyny.

Chciała, żeby myślał o niej, a nie o tych dwudziestoletnich studentkach z ich doskonałymi, dziarskimi ciałami. Wyglądała tak samo dobrze jak każda z tych dziewczyn, więc dlaczego nie mogła czuć się tak dobrze jak one? Gdyby gorąca, mała studentka utknęła w złym związku, rzuciłaby go. Ale z jakiegoś powodu Jen odmówiła zrobienia tego. Nie była jeszcze gotowa do wyjścia.

Nie, ale w tym momencie Jen była gotowa oszukiwać. Podeszła do aparatu i nacisnęła przycisk skierowany do przodu, zanim znalazła idealną pozycję w lustrze. Wyglądała dobrze. Naprawde dobrze.

Jej tyłek był napięty i stonowany, ale nie była figurą z kresek. Miała trochę mięsa na kościach. I tacy faceci. Ale nie zaniedbywała też reszty ciała na siłowni. Widziała, jak dobrze wyglądają jej plecy i ramiona, ale upewniła się, że zakrywa ramieniem prawą pierś.

Nie ma nic złego w tym, że dziecko chce więcej… Znalazła idealny kąt, odwrócona plecami do lustra w łazience pod niewielkim kątem, wykluczyła swoją twarz z ujęcia i zrobiła zdjęcie. Coś mi nie pasowało. Zrób coś więcej. Ile dziewczyn wysłało mu takie zdjęcie? Wyróżniać się.

Bądź niezapomniany. Przełączyła kamerę na tryb wideo, uniosła ją przez ramię, aby ponownie rejestrowała odbicie w lustrze i zaczęła twerkować. nie był to jej pierwszy raz, kiedy próbowała twerkować. Wiele lat temu jedna z młodszych dziewczyn w pracy opowiedziała jej, jak zaczęła robić to dla swojego chłopaka i jak doprowadzało go to do szału. Tak więc, podobnie jak wiele rzeczy na przestrzeni lat, Jen uciekła do domu, myśląc, że znalazła odpowiedź na swój problem z martwą sypialnią.

Próbowała twerkować dla Toma, ale to nic nie dało. W rzeczywistości wydawał się zniechęcony całą sytuacją, kiedy powiedział jej, żeby przestała zachowywać się jak włóczęga. Ale Jen już się tym nie przejmowała. Dziś wieczorem miała być włóczęgą.

Dziś wieczorem zamierzała twerkować tyłek przed lustrem z wypisanym nazwiskiem jakiegoś ogiera z college'u. Dziś wieczorem chciała być zła. Zatrzymała nagrywanie i ponownie obejrzała wideo. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

Wyglądała niesamowicie. Wszystkie te godziny robienia przysiadów i odwrotnych unoszeń bioder zdziałały cuda na jej tyłku. A kiedy patrzyła, jak jej stonowane, duże policzki podskakują na filmie, poczuła się jak na szczycie świata. Słowo „Anthony” podskakiwało przy każdym ruchu, co jeszcze bardziej ją podniecało.

Tak jak Bill w czasach studenckich, dzieciak skłonił ją do przekraczania swoich granic. Stworzył dla niej wspomnienie. Nigdy nie zapomni, jak napisała na swoim tyłku imię chłopaka z college'u i nagrała się, jak twerkuje w lustrze, mając na sobie stringi. Dodała wideo do ich rozmowy tekstowej i wysłała je.

Po chwili jej telefon zawibrował. "Dobra dziewczynka.". Jen chciała wyruchać dzieciakowi mózgi. Chciała zakneblować jego fiuta.

Chciała, żeby to wszystko nagrał i pokazał swoim kumplom. Chciała, żeby zobaczyli, jaka jest niegrzeczna. Jak to jest być z głodną, ​​pozbawioną seksu starszą kobietą. Chciała być wszystkim, czym te małe studentki nie były. Jej telefon znów zabrzęczał.

„4033 Deer Meadow Apt.”. Weszła do aplikacji map w telefonie. Mieszkał jedenaście minut stąd. Żyła jedenaście minut od swojej fantazji. Żyła jedenaście minut z dominującym, agresywnym, seksownym, muskularnym młodym ogierem, który mógł dać jej dokładnie to, czego potrzebowała.

Ale zamiast się ubrać i powiedzieć mężowi, że musi na chwilę jechać do domu rodziców, przytrzymała przycisk zasilania telefonu, przesunęła palcem po ekranie w prawo i wyłączyła go. Sześć tysięczną noc z rzędu Jen poszła spać sfrustrowana. Rozdział 5 Sprzątanie.

5: następnego ranka. Jen godzinami wpatrywała się w sufit swojej sypialni. Było lekko oświetlone przez światło księżyca wpadające przez okno, ale byłaby na nogach bez względu na to, ile światła wpadało.

Rozgryzła problem. Była mięczakiem. Kobiety cały czas opuszczały małżeństwa dla drobiazgów.

Drobne kłótnie i drobne niepowodzenia powodowały regularne brutalne rozwody na całym świecie. A jednak była tutaj, nie będąc usatysfakcjonowana seksualnie od siedemnastu lat, ale z jakiegoś powodu bała się opuścić małżeństwo. To nie była jej moralność. Gdyby tak było, nie flirtowałaby z Anthonym zeszłej nocy.

Ona się bała. Bała się nieznanego. Boi się, że będzie musiała sama rozpocząć nowe życie. Jej mąż nie był zbyt godny zaufania; ale on nadal tam był.

A lepiej mieć kogoś niż nikogo, prawda? A co z Ashleyem? Rodzice Jen rozwiedli się, gdy miała dwanaście lat i to ją zniszczyło. Obiecała sobie, że nigdy nie zrobi tego własnemu dziecku. Chciała tylko przewrócić się na drugi bok i wtulić w ramiona silnego mężczyzny. W ramiona mężczyzny, który ją kochał i troszczył się o nią. Kogoś, kogo wciąż pragnęła emocjonalnie, psychicznie i fizycznie.

Ale kiedy spojrzała w lewo, miejsce na łóżku było puste. Tom zasnął w piwnicy, zamiast przyjść do łóżka. Nie zamierzała go zostawić.

Wiedziała o tym. Musiała więc zaakceptować swoją sytuację taką, jaka była i przestać użalać się nad sobą. Jen zamknęła oczy i próbowała zasnąć. Później tego samego dnia. 5: Jen stała przy kuchennym blacie, siekając seler na zupę, którą przygotowywała, gdy nagle dwie mocne, silne ręce brutalnie uderzyły w granitowy blat po jej bokach.

Poczuła, jak ciało pochyla się i delikatnie naciska na jej plecy, gdy para ciepłych ust delikatnie pieści jej szyję. „Jak ci minął dzień, seksowna?”. Jej twarz rozjaśniła się, gdy kontynuowała krojenie warzyw na drewnianej desce do krojenia. Te ramiona, które były po jej bokach, teraz torowały sobie drogę wzdłuż jej ciała.

Zaczęli od jej ramion, po czym przeszli do bioder i skończyli na jej tyłku. To była norma w jej małżeństwie. Nawet po dwudziestu latach jej mąż nie mógł oderwać rąk od jej tyłka. Uśmiechnęła się, patrząc, jak te ręce wracają na swoje miejsce na blacie. Jej mąż znów się na niej opierał, jego wybrzuszenie dotykało jej pośladków.

Była 17:16, a on był gotowy do wyjścia. Tak jak zawsze. Dzień czy noc, lato czy zima, choroba czy zdrowie… po prostu nie miał jej dość. W końcu odłożyła ostry nóż na stół i odwróciła się twarzą do małżonka.

Kiedy to zrobiła, poczuła, jak dwie ręce chwytają ją za tyłek i wyrzucają jej ciało w powietrze. Jej mężulek podniósł ją i teraz niósł do sypialni, całując się z nią przez całą drogę. Kolacja mogła poczekać. Ashley zrozumie.

Była dobrze przyzwyczajona do sposobu, w jaki zachowywali się jej rodzice. Mama i tata po prostu nie mogli oderwać od siebie rąk, a urocza nastolatka pomyślała, że ​​to romantyczne. Dorastała, marząc o spotkaniu mężczyzny, który pewnego dnia będzie traktował ją tak, jak tata traktował mamę.

Jen wylądowała na łóżku i natychmiast poczuła, że ​​jej spodnie i majtki do jogi są szarpane w dół. Kilka sekund później jej mąż miał głowę w swoim ulubionym miejscu. A kiedy wyciągnęła rękę i chwyciła garść jego gęstych, soczystych włosów, głęboki, potężny głos rozbrzmiał w sypialni.

„Słyszałem, że ktoś był niegrzeczną dziewczynką”. Uśmiechnęła się, wciągając jego twarz z powrotem do pochwy, pozwalając, by jego mokry język przepływał po jej pulsującej łechtaczce. „Nic na to nie poradzę, tatusiu”.

Uczucie przyjemności zniknęło, gdy otworzyła oczy. Tam zobaczyła swojego mężczyznę klęczącego na łóżku, powoli odpinającego pasek od spodni. Jej serce waliło, gdy patrzyła, jak wysuwa się z pętli i zwisa z jego męskiej dłoni. „Na czworakach… dziwka”. Jen posłusznie wykonała polecenie iz niecierpliwością czekała, aż jej mąż zrobi to, co potrafi najlepiej.

A to miało urzeczywistnić jej fantazje. Co tydzień było coś nowego i innego. Różne miejsca, różne scenariusze, różne zabawki, różne gry w głowę… ale niektóre rzeczy pozostały niezmienione. Jak sposób, w jaki sprawiał, że się czuła.

Czuła się bezbronna, ale jednocześnie całkowicie chroniona. Wiedziała, że ​​jej mężczyzna będzie się nią opiekował, ale nie miała pojęcia, jak daleko ją posunie. To ciągłe podniecenie doprowadzało ją do szału. A kiedy poczuła, jak jego skórzany pasek powoli opada jej na szyję, wiedziała, że ​​będzie na to gotowa.

Zmobilizowała się. Trzy…dwa…jeden… Zacieśniło się. Brunetka próbowała oddychać, ale nie mogła. Poczuła, jak gruby, gruby kutas jej męża rozciąga jej ciasną cipkę, gdy jej głowa została mocno odciągnięta do tyłu przez smycz wokół jej szyi.

Widziała unoszącą się nad nią wspaniałą twarz swojego mężulka, gdy łomotanie przybrało na sile. Długi sznurek śliny wypadł z ust jej mężczyzny, a ona chętnie rozchyliła usta, by to przyjąć. Każdy płyn, każda część ciała, każda uncja jej męża była skarbem.

Po prostu chciała więcej. A gdy walenie nie ustawało, poczuła, że ​​świat wokół niej zaczyna ciemnieć. Duszono ją tak mocno i pieprzono tak brutalnie, że pokój zaczął wirować. To było jak oglądanie ubrań w pralce. Kręcili się w kółko i w kółko.

Wszystko wiruje… i wiruje… i wiruje… Buzz. Ładunek prania był gotowy, gdy Jen otworzyła drzwiczki pralki i włożyła mokre ubrania do kosza. Zaśmiała się sama do siebie, gdy zdała sobie sprawę, co się stało.

Tak naprawdę fantazjowała o byciu żoną zupełnie innego mężczyzny, który odpowiednio ją pieprzy, a wszystko to od wpatrywania się w pralkę. Zwariowała…. Wrzuciła ubrania do suszarki i wróciła na górę. Jeszcze nie sprawdziła, co u Ashley.

Dziś był pierwszy dzień jej cotygodniowego sprzątania w domu Ryana, a ona nadal nie mogła uwierzyć, że tej dziewczynie płacą za sprzątanie. Przez większość czasu z trudem znajdowała przejezdną drogę przez pokój córki. Wszędzie walały się ubrania, torby i pudła, ale może sprzątanie dla kogoś innego wyglądałoby inaczej. Może to byłoby dla niej dobre. Jen wyciągnęła telefon i napisała wiadomość do córki.

"Wszystko dobrze?". Wysłać. Kilka sekund później usłyszała charakterystyczny dźwięk wiadomości tekstowej odbieranej w kuchni. Z zaciekawieniem weszła do pokoju i zobaczyła zieloną skrzynkę leżącą na blacie. Córka zapomniała telefonu.

Wiesz, że wszystko jest w porządku. Po prostu wyluzuj. Ashley jest dorosłą kobietą i potrafi o siebie zadbać. Przestań być nadopiekuńczy. Ale musiała być nadopiekuńcza.

Kto by się opiekował Ashley, gdyby tego nie zrobiła? Na pewno nie Tomek. Chwyciła telefon córki, wsunęła go do kieszeni, włożyła polar i wyszła przez frontowe drzwi. Na początku listopada było chłodno.

Nie zimno, ale chłodno. Prognoza śnieżycy nie była dokładna, ale słońce już zaczynało zachodzić, mimo że zmiana czasu na letni nastąpiła dopiero jutro. Zanim zadzwoniła, przeszła przez trawę do frontowych drzwi sąsiada. Drzwi się otworzyły.

„Cześć, Ryanie”. – Hej, Jen – odpowiedział wysoki, przystojny biznesmen. "Wchodź.". Uśmiechnęła się, gdy weszła do domu i zdjęła buty na dywaniku w przedpokoju. „Wow! Spójrz na miejsce!”.

- Tak, nadchodzi - powiedział Ryan, zamykając za nią drzwi. „Dzięki twojej córce…”. Jen znów się uśmiechnęła, gdy patrzyła, jak jej sąsiad wraca do kuchennego stołu w swoich czarnych spodniach i częściowo rozpiętej jasnoniebieskiej koszuli z rękawami podwiniętymi do ramion.

Na dębowym blacie obok otwartej gazety stała filiżanka z kawą lub herbatą. "Herbata?" on zapytał. Potrząsnęła głową.

„Nie, dziękuję, wszystko w porządku. Gdzie jest Ashley? Zostawiła telefon w domu”. Ryan wzruszył ramionami i usiadł. „Ona jest gdzieś tutaj” – powiedział jej, zanim gazeta się podniosła i wznowiła czytanie. Rzuciła mu zaciekawione spojrzenie, po czym powoli ruszyła w stronę korytarza.

Na ścianach wisiały obrazy, aw korytarzu stał bardzo ładny stolik. Nie wyglądał na zbyt drogi, ale był elegancki. Gustowne, jeśli wolisz.

Szybko znalazła się w salonie, gdzie powitały ją wspaniałe skórzane meble i duży telewizor pośrodku pięknego centrum rozrywki. Wszystko wyglądało na czyste i reprezentacyjne. Może Ashley faktycznie wykonywała dobrą robotę. Może jej córka miała talent do sprzątania, o czym nie wiedziała.

"Cześć mamo.". Jen odwróciła się z uśmiechem na dźwięk głosu córki. Ale wtedy jej szczęka natychmiast opadła. Ashley wkroczyła do pokoju w czarnym stroju francuskiej pokojówki, który wyglądał na dopasowany dla dziewczyny o połowę niższej od niej.

Czarny kostium jednoczęściowy kończył się mini spódniczką z białym sznurowaniem na dole. Ledwo zakrywała jej tyłek i pozostawiała dużo skóry między kabaretkami, które miała na sobie, sięgającymi do połowy ud. Jej czarne szpilki trzeszczały przy każdym kroku na drewnianej podłodze, a urocza biało-czarna ozdoba na głowę, którą miała we włosach brunetki, podskakiwała przy każdym kroku. Podobnie jak jej matka, Ashley miała imponujący biust, który w tej chwili był w pełni widoczny.

Górna część jednoczęściowego kostiumu opadła na tyle nisko, że górna połowa jej piersi była odsłonięta. Jen nie mogła uwierzyć w to, na co patrzy. Ręce Ashley były zakryte białymi koronkowymi rękawiczkami i nosiła miotełkę z piór. Zaczęła sprzątać wokół telewizora, jakby nic się nie działo.

"Aszley…". Nastolatka zatrzymała się i zwróciła do matki. "Co masz na sobie?".

- To mój strój do sprzątania - uśmiechnęła się dziewczyna. Jen próbowała się opanować. „Czy Ryan kazał ci to założyć?”. Ashley szybko potrząsnęła głową. "NIE.".

– Więc dlaczego to nosisz? zapytała spokojnie. Czuła, jak jej ciśnienie krwi wciąż rośnie. „Powiedział mi, że w jego szafie jest strój do sprzątania. Nie kazał mi go założyć ani nic takiego”.

– Więc dlaczego to nosisz? Jen powtórzył. Nastolatek spojrzał w bok. „Ponieważ dzięki temu czuję się sexy…”. „Idź się przebierz”. „Ale, mammmmm…” jęknęła dziewczyna.

"Idź się przebrać!" — powtórzyła głośno. Patrzyła, jak jej córka biegnie w stronę schodów i wchodzi po schodach. Jej ręce zaczęły się trząść. Była o krok od stracenia go.

Jen wzięła głęboki oddech i ruszyła korytarzem z powrotem do kuchni. "Co to do diabła jest!?". Ryan podniósł wzrok znad gazety z zaciekawionym wyrazem twarzy.

"Poważnie?" — spytała wściekła Jen. – Jakbyś nie wiedział, o czym mówię? Sąsiad posłał jej lekceważące spojrzenie, po czym skupił się z powrotem na gazecie. "Hej, dupku!" — warknęła Jen.

Nie zareagował. Podeszła do stołu i szarpnęła jego gazetę. „Hej! Mówię do ciebie!”. Ryan tylko się na nią gapił. „Dlaczego kazałeś mojej córce przebrać się za jakąś dziwkę?”.

- Nie zmuszałem jej do niczego - odpowiedział, zanim papier wrócił na poziom oczu. - Ona jest dzieckiem - poinformowała go Jen. „Nie, nie jest. Ma osiemnaście lat.

Jest kobietą”. „Jesteś drapieżnikiem” — powiedziała mu Jen. "Jesteś pewnie trzydzieści lat starszy od niej, ty wstrętna świnio…". Ryan lekko zachichotał do siebie, gdy jego oczy nadal wędrowały po kolumnie w gazecie, którą czytał.

"Kiedy moja" Jen się odcięła. „Kiedy mój mąż się o tym dowie”, tak naprawdę chciała powiedzieć. Tak, mogła to powiedzieć. Tom musiałby się bać. W dzisiejszych czasach nie pasjonował się zbyt wieloma rzeczami, ale który ojciec nie chroni własnej córki? Zwłaszcza, gdy byli ubrani tak, jak Ashley! „Kiedy mój mąż się o tym dowie, zwariuje!”.

Ryan nie spuszczał wzroku z gazety. — Czy wysiadasz? Jen nadal go beształa. „Płacić nastolatkom za sprzątanie twojego domu, podczas gdy oni ubierają się jak małe dziwki? Obrzydzasz mnie! Bogate dupki, wszyscy jesteście tacy sami! Myśląc, że możesz robić, co chcesz, tak długo, jak płacisz ludziom! Cóż, zgadnij co, Ryan? córka nie jest na sprzedaż!”.

„Potrzebujesz wskazówek”. Jen zrobiła krok w tył. „Co ty mi właśnie powiedziałeś!?”. — Wskazówki — powtórzył powoli.

"Potrzebujesz tego.". Poczuła, jak lewa strona jej twarzy drży. Miała ochotę podnieść tę filiżankę herbaty i roztrzaskać ją o łeb skurwysyna.

Jak on śmiał mówić do niej w ten sposób! „Tak się składa, że ​​jestem kobietą sukcesu”. – Nie mówię o twojej karierze – przerwał. „Mówię o twoim życiu osobistym”. Jen była zmęczona rozmową z gazetą. Zrobiła kilka kroków do przodu i siłą opuściła sekcję biznesową na stół, jednocześnie wpatrując się w sąsiadkę.

Kiedy zaczęła otwierać usta, odgłos kroków w korytarzu za nią stał się bliższy. Odwróciła się i zobaczyła swoją córkę ubraną w parę dżinsów i bluzę z kapturem. "Do domu, już!". „Muszę dokończyć sprzątanie” – powiedział jej Ashley.

"Teraz!!!". – Jeszcze nie skończyłam… – jęknęła. Jen obejrzała się na swojego sąsiada i obserwowała, jak przechyla się w prawo, wyjmując portfel z tyłu spodni. „Ona nie bierze twoich pieniędzy”, spojrzała na niego spode łba, po czym odwróciła się z powrotem do córki.

"Opuszczali!". "Ale mamo…". Jen podbiegła do córki i brutalnie złapała ją za ramię, szybko wyprowadzając przez frontowe drzwi. „Mamo, przestań! Przestań!”. To było tak, jakby Jen nawet jej nie słyszała.

Była oszołomiona tym, co zobaczyła i chciała tylko, żeby Ashley się stamtąd wyniosła. Kontynuowała ciągnięcie jej przez trawę do ich domu. "Co jest z tobą nie tak!?" Ashley krzyknął. "Co jest ze mną nie tak?" – spytała Jen ze zszokowaną miną. „Co jest ze mną nie tak!? Co jest z tobą nie tak!?”.

„Próbowałem wykonywać swoją pracę!” Ashley wrzasnęła w wejściu do pokoju rodzinnego. „Być paradować po domu jakiegoś zboczeńca ubrana jak dziwka? To teraz twoja praca!?”. „Boże” – sapnął Ashley – „jest taki niesprawiedliwy!”.

"Uziemiony!" Jen ogłosił. "Jeden tydzień!". Usta Ashleya opadły. „Po co!? to takie bzdury!”. "Dwa tygodnie!".

"Nawet nic nie zrobiłem!" - krzyknął nastolatek. - Przysięgałaś - powiedziała jej Jen. „Tak trzymaj, a będzie trzeci”.

– Ale ty cały czas przysięgasz! Ashley krzyknął. „Co do diabła, mamo!?”. Jen zbliżyła się do córki, po czym ściszyła głos.

„Mogę przysiąc wszystko, czego chcę, bo to mój pieprzony dom i będziesz żył według moich pieprzonych zasad. A jeśli masz z tym pieprzony problem, możesz spędzić resztę pieprzonego roku w swoim pieprzonym ' pokój.". Ashley odwróciła głowę w bok i krzyknęła. "Ahhhhhhhhh!!!".

"Trzy tygodnie!" Jen powiedziała jej, gdy patrzyła, jak jej córka wchodzi do kuchni i tupie w stronę schodów. „Powiedz coś jeszcze! ​​Śmiało! Wytrzymam miesiąc!”. Jen usłyszała dudniące, wściekłe kroki Ashley wspinającej się po schodach, zanim trzask zamykanych drzwi jej sypialni zakończył ich.

Nie mogła w to uwierzyć, ale potrzebowała męża. Potrzebowała Toma. 10: Reflektory pojawiły się przez okna, gdy Jen siedziała przy kuchennym stole z filiżanką kawy.

Po raz pierwszy od co najmniej dekady niecierpliwie oczekiwała spotkania z mężem. Minutę później do kuchni dobiegły ciężkie kroki. "No cześć…". „Usiądź”, powiedziała Jen do męża, „musimy porozmawiać”. Tom usiadł po drugiej stronie stołu od swojej żony.

"Coś źle?". Jen zaśmiał się. „Tak, Tom… coś jest bardzo, bardzo nie tak”.

Coś było nie tak okej. Coś było nie tak z ich życiem seksualnym, małżeństwem i brakiem wzajemnej miłości. Ale teraz nie było sensu prowadzić tej dyskusji. Nadszedł czas, aby porozmawiać o Ashley. „Nasz nowy sąsiad zatrudnił Ashleya do sprzątania jego domu”.

Tom skinął głową. "Dobra…". „A kiedy tam dziś poszedłem, widziałem, jak sprząta…”. Tom nadal patrzył na swoją żonę; zdezorientowany tym, co próbowała zrobić. „Była ubrana jak francuska pokojówka”.

Tomek nie zareagował. „Jak zdzirowata francuska pokojówka” — wyjaśniła Jen. „Jej tyłek praktycznie wystawał, a połowa jej piersi była odsłonięta. To było śmieszne!”. „Zmusił ją do noszenia?”.

Jen wzięła głęboki oddech. "Nie dokładnie…". "Nie dokładnie?". – Nie – żachnął się Jen.

„Powiedział jej, że na górze jest strój do sprzątania i Ashley go włożyła. Ale ją zmusił!”. – Jak ją zmusił? zapytał Tomek. „kostium pokojówki był częścią pracy!”. Jego zdezorientowany wzrok nie zniknął.

– Ale nigdy nie powiedział, że tak jest, prawda? Jen spiorunowała go wzrokiem. „Kochanie, Ashley jest dorosłą kobietą. Nie jest dzieckiem. Jeśli zdecyduje się ubrać w określony sposób, to jest jej decyzja”.

Jej szczęka była na podłodze. „Czekaj… Stajesz po jego stronie!?”. „Czyja strona?”.

„Naszego dupka sąsiada!” Jen krzyknął. „Trzymasz jego stronę!?”. „Nie biorę niczyjej strony”, powiedział jej Tom, „ale wściekanie się na naszą córkę za podejmowanie własnych decyzji nie jest w porządku”.

– To twoja córka, Thomasie! Jen krzyknął. „Masz ją chronić!”. „Ona nie jest już dzieckiem, Jen” – zaprzeczył.

„Ona ma osiemnaście lat”. "Niewiarygodne…". – Czy ty musisz cały czas przeklinać? zapytał Tomek. „Wychodzi tak tandetnie…”. Zaczęła bulgotać.

„Tandetny? Tandetny!? Sąsiad kazał naszej córce paradować po swoim domu jak pieprzona dziwka, ale to ja jestem tandetna!?”. „Co chcesz, żebym zrobił, Jen? Idź walczyć z facetem?”. "Zrób coś!" powiedziała mu głośno. - Nie jesteśmy jaskiniowcami - Tom przewrócił oczami.

„Żyjemy w cywilizowanym społeczeństwie. Nasza córka podjęła decyzję. To naprawdę nie nasza sprawa”. Jen nie mogła nawet odpowiedzieć. „Skończyliśmy tutaj?”.

Skinęła głową. Tom wstał ze swojego miejsca i szybko zniknął w piwnicy. Jen nadal siedziała na krześle i wpatrywała się w odległy piekarnik.

Nie mogła nawet uzyskać alimentów od męża. Nie tylko prowadziła dom i zajmowała się wszystkim, ale teraz jej wyłącznym obowiązkiem było również opiekowanie się ich córką? Jaki właściwie był sens bycia żoną Toma? Nie mógł nawet doprowadzić jej do orgazmu! Przynajmniej powinien być w stanie zająć się własnym dzieckiem! Chciała tylko krzyczeć! Cóż, teraz wszystko było po jej stronie. Musiała też wcielić się w rolę ojca. Musiała skonfrontować się z kupą gówna, która wprowadziła się obok, zanim zrobi coś jeszcze Ashley.

Rozdział 6 Wskazówki. Tydzień później. 6: Jen była bałaganem.

Nie miała pojęcia, jak podejść do sąsiada z sąsiedztwa, a co gorsza, Ashley nie rozmawiała z nią od tygodnia. Jeśli tak miało wyglądać życie, gdy jej córka pójdzie na studia, to Jen poważnie rozważy rozwód. Czuła się taka samotna. Nie było z kim porozmawiać, komu się zwierzyć, nie było z kim plotkować i nie było nikogo, kogo można by było zobaczyć każdego dnia. To była po prostu nudna rutyna, na którą składało się chodzenie do pracy, potem kilka dni w tygodniu na siłownię iw końcu do pustego domu.

Prawie wysłała SMS-a do Anthony'ego kilka razy w ciągu ostatnich siedmiu dni, łącznie z wysłaniem mu zdjęcia, na którym bierze większość swojego długiego, fioletowego dildo do gardła. Jasne, wyglądało to śmiesznie, kiedy oglądała to zdjęcie, ale po prostu chciała, żeby ktoś zrobił na niej wrażenie. Ktoś, kto będzie o niej myślał. Kogoś, kto po wykonaniu rozkazu nazwie ją grzeczną dziewczynką. Czy tak bardzo tego chciał? Czy było coś złego w byciu uległym? Ale teraz nie mogła mieć nawet tego.

Nadal musiała iść do sąsiada i powiedzieć dupkowi, o co chodzi. To była męska robota! To było coś, co jej mąż powinien był już zrobić! Boże, wszystko było takie frustrujące! W końcu do niej dotarło. Nie komplikuj. Miała zamiar pójść do sąsiedniego domu, zadzwonić do drzwi, powiedzieć Ryanowi, że zadzwoni na policję, jeśli jeszcze kiedykolwiek będzie rozmawiał z jej córką, i wrócić do domu. Aha, i ona też miała dostać przeprosiny.

To było cholernie pewne! Chwyciła zimowy płaszcz i wyszła na dwór. Bądź stanowczy. Bądź wymagający. Powiedz dupkowi, jak to będzie! To ty rządzisz! Nie straszny zboczeniec.

Jesteś silną, odważną, niezależną kobietą. Pokaż dupku, że zasługujesz na taki sam szacunek jak każdy mężczyzna! Jen zadzwoniła do drzwi. Otworzyła usta. I pozostał otwarty.

Kiedy tylko się gapiła… Ryan otworzył drzwi, mając na sobie tylko parę pomarańczowych, sportowych szortów do koszykówki. Widać było pot spływający po jego umięśnionym, szczupłym ciele bez koszuli, gdy używał ręcznika do osuszania swoich gęstych, brązowych włosów. Jej córka miała rację. Ich sąsiad miał abs.

Abs i żyły. Grube, wydatne żyły spływały po jego ramionach i bicepsach. Jego klatka piersiowa była wyrzeźbiona i muskularna. Był doskonały… "Jen?".

Jej głowa zwróciła uwagę. „Umm… h… cześć… hej”. Biznesmen uśmiechnął się, robiąc krok w bok.

"Wchodź. Tam jest zimno. Jen szybko wbiegła do domu sąsiada i stanęła na jego szarym dywaniku w przedpokoju. „Właśnie skończyłem trening na dole”, powiedział jej, po czym zamknął drzwi i poszedł do kuchni, by nalać sobie szklankę woda.

Jen zrzuciła buty i poszła za nim do kuchni. „Chciałam z tobą porozmawiać.” Oparł się o blat i podniósł do ust przezroczystą szklankę, czekając, aż sąsiad powie, co ma na myśli. „Chciałabym przeprosin.” Ryan dopił swój długi łyk, po czym spojrzał na nią z rozbawionym wyrazem twarzy. „Przeprosiny?”.

„Tak”, powtórzyła Jen, stojąc przed kuchennym stołem, „przeprosiny”. „Za co?" zapytał. „Za sposób, w jaki wykorzystałeś moją córkę. Ryan podszedł do stołu, zanim usiadł. Wskazał krzesło obok siebie i spojrzał na swojego gościa.

„Usiądź. „. Jen wykonała jego polecenie. „Może powiesz mi, co naprawdę się dzieje?”.

„Przepraszam?” zapytała. „Z tobą”, spokojnie sprecyzował. „Co” naprawdę się dzieje, z tobą?”. „nie dotyczy mnie”, stwierdziła Jen, „chodzi o moją córkę”.

„Kiedy ostatnio ktoś o tobie mówił?”. Odpowiedziała dziwną reakcją. "Co?". „Z mężem, córką lub przyjaciółmi. Kiedy ostatnio rozmawiano o tobie?”.

Jen myślała przez chwilę, po czym wzruszyła ramionami. „Pamiętasz, jak w zeszłym tygodniu powiedziałem ci, że potrzebujesz wskazówek?”. Skinęła głową. – Oto – zaczął – tydzień po tym, jak wybiegłeś z mojego domu, wściekły na mnie z powodu tego, w co była ubrana twoja córka.

Jednak twój mąż nigdy się ze mną nie skonfrontował, a teraz siedzisz tutaj, siedzisz przy moim kuchennym stole i prosisz o przeprosiny… „Czego nadal chcę.” Przystojny sąsiad zaśmiał się cicho, prawie arogancko kiedy odstawił szklankę wody na stół. „Nie zamierzam cię przepraszać.” „Dlaczego?”. „Myślisz, że chcesz przeprosin?” uśmiechnął się.

„Wiem, że chcę”. Ryan powoli potrząsnął głową. „Jen, nie masz najmniejszego pojęcia, czego chcesz. Uniosła brwi. „A chcesz wiedzieć dlaczego?”.

Czekała, aż ujawni odpowiedź. „Ponieważ nie masz nikogo, kto by cię prowadził.” Jen otworzyła usta, ale szybko jej przerwała. „Czy znasz koncepcję hipergamii?”. Potrząsnęła głową, że nie. „Hipergamia to pogląd, że ludzie zawsze są w pogoni za najbogatszą, najlepiej wyglądającą osobą o najwyższym statusie, jaką mogą osiągnąć.

Niezależnie od tego, czy są małżeństwem, czy nie. Jen przewróciła oczami. „Może to być bogactwo, wygląd, status lub władza… ale ludzie zawsze chcą się wymienić.

Zwłaszcza kobiety.”. „To śmieszne,” odparła lekceważąco Jen. „Tak?”, zapytał spokojnie. „Tak”, odpowiedziała, „a co z miłością, lojalnością, szacunkiem, dziećmi…?”. Ryan skinął głową.

"Zgadzam się. To raczej przestarzała koncepcja, prawda? Jesteś pracującą kobietą z dobrą pracą – powiedział jej, wyciągając rękę, by potwierdzić jej obecność – a nie jakąś gospodynią domową bez wykształcenia i możliwości utrzymania się. – Więc o co ci chodzi? – zapytała ostro.

– Chodzi mi o to, że podczas gdy kobiety zmieniły swoje pragnienia i to, co cenią w mężczyznach, w miarę jak rozwijaliśmy się jako społeczeństwo, pewnych rzeczy nie da się zmienić. – Zmarszczyła brwi. "Jak co?".

– Twoje pierwotne pragnienia – odpowiedział. „Moje pierwotne pragnienia?” zaśmiała się. Ryan wziął kolejny łyk wody, po czym ponownie odstawił szklankę na stół, wciąż bez koszuli. „Widzisz, Jen, wszystkie kobiety chcą tego samego”.

„A co to jest, panie Wszechwiedzący?” zapytała. „Aby poddać się mężczyźnie, którego uważa za lepszego od siebie”. Jen głośno westchnęła. „To najbardziej seksistowska rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałem!”. „Czy to jest?” gładko zapytał.

„Nie pociągają cię mężczyźni, których uważasz za lepszych od siebie?”. „Lepiej ode mnie? A co kwalifikuje człowieka jako lepszego ode mnie?”. „W przypadku każdej kobiety jest inaczej” — powiedział jej Ryan. „Dla niektórych jest to sukces, dla innych siła, inteligencja, poczucie humoru lub sprawność fizyczna.

Żadna kobieta nie ma tej samej listy rzeczy, które ją napędzają, ale Jen, każda kobieta ma coś, co ją napędza. kobieta wpada na pomysł poddania się mężczyźnie, którego podziwia.”. – To nonsens – jęknęła, kręcąc głową. „O jakim typie mężczyzny fantazjujesz?”. Jen roześmiał się.

"To nie twój interes.". Wskazał na nią palcem i uśmiechnął się. „Dokładnie o to mi chodzi”. „Jaki punkt?”.

„Odpowiedzią nie był twój mąż”, uśmiechnął się, „ponieważ jak większość kobiet, jesteś z mężczyzną, na którego nie patrzysz”. „Pierwszej rzeczy nie wiesz o moim mężu”. „Czy on jest nieprzewidywalny, Jen? Czy każe ci zgadywać? Czy żywisz się jego zapałem i ambicją?”. Spojrzała na stół. „Nie każdy może zrobić sześciocyfrową liczbę” - powiedział jej.

„Nie każdy może mieć siedem procent tkanki tłuszczowej lub niesamowitą osobowość. Niektórzy mężczyźni są po prostu mężczyznami. Przeciętny Joe's, jeśli wolisz. Nie są szczególnie kreatywni, inteligentni ani przystojni.

Ale każdy mężczyzna, każdy prawdziwy mężczyzna… ma motywację. Chce się poprawić. Chce się pchać. Niezależnie od tego, czy chodzi o jego karierę, siłownię, hobby, czy cokolwiek go motywuje.

Kobiety to widzą i chcą mieć z tego cząstkę. Chcą części mężczyzny, który zabierze je ze sobą na przejażdżkę. Chcą karmić się jego intensywnością i motywacją. Jen, każda kobieta chce takiego mężczyzny. Mężczyznę, którym może się chwalić swoim znajomym.

Mężczyzna, na którego patrzy tak, jak patrzyła na swojego ojca, kiedy była małą dziewczynką. „Masz urojenia”. Zaśmiał się lekko, odchylając się na krześle z lekkim uśmieszkiem. „Pierwsze drzwi po prawej stronie, gdy idziesz na górę, to moja sypialnia.

W szafie znajdziesz strój pokojówki”. Jen patrzyła na niego z kamienną twarzą przez blisko trzydzieści sekund. Powoli zaczęła pękać, aż ryknęła śmiechem. „O mój Boże, nie możesz mówić poważnie!”. Ryan nadal wpatruje się w nią z tą samą pewnością siebie, jaką miał od chwili, gdy weszła do jego domu.

„Myślisz…” zaśmiała się, ledwo będąc w stanie mówić, „że mam zamiar posprzątać twój dom!? O mój Boże!”. Wziął kolejny łyk wody. "Jesteś zbyt!" nadal się śmiała, zanim wstała i ruszyła w stronę drzwi. Nagle się zatrzymała.

Osiem minut później… Jen stała przed lustrem w łazience swojego sąsiada na piętrze, poprawiając strój francuskiej pokojówki, by odsłaniać jak najwięcej dekoltu. Choć wyglądała dobrze, na jej twarzy wciąż malowało się niedowierzanie. Jak to się stało? Dlaczego po prostu nie wyszła frontowymi drzwiami? Dlaczego nie wyszła z jego domu i nie zapomniała o ich śmiesznej rozmowie? Dlaczego się zatrzymała, bez słowa weszła po schodach i wyjęła z jego szafy strój pokojówki? I to był ten sam strój, o który panikowała i ostatecznie uziemiła swoją córkę za noszenie zaledwie tydzień temu! Co z niej za hipokryta? Ale, co ważniejsze, dlaczego wszystko to sprawiało, że czuła się tak dobrze? Czy Ryan miał rację? Czy jej pierwotne pragnienia były czymś, nad czym nie mogła zapanować? Jej sąsiad miał rację co do jednego, a był to fakt, że w najmniejszym stopniu nie szanowała swojego męża. W rzeczywistości patrzyła na niego z góry. I patrzyła na siebie z góry, że skończyła z takim mężczyzną jak on.

Mężczyznę, który zachowywał się jak dziecko i ani trochę nie przypominał faceta, o którym marzyła. Czy nie tego pragnie każda kobieta? Bez względu na to, ile mają lat, każda kobieta chce mieć w swoim życiu silną męską postać. Kogoś, kto może je prowadzić i chronić. Kogoś, kogo mogą podziwiać i szanować. Kogoś, kto popycha ich do poprawy własnego życia.

Tom tego nie zrobił, ale Ryan tak. Czy to był jego dom? A może jego sukces? Albo co z jego ciałem? Tak, jego ciało zdecydowanie miało z tym coś wspólnego. Szanowała mężczyzn dbających o własne zdrowie i dobre samopoczucie. Ale było coś więcej. Coś, czego nie potrafiła określić.

To była jego pewność siebie. Karmiła się tym. Sposób, w jaki wyjaśnił jej swój proces myślowy w taki spokojny, skuteczny sposób. Nie rozmawiał z nią z góry, ale nigdy nie okazywał cienia słabości.

Każdy prog zwalniający, który rzuciła mu w drogę, był płynnie omijany. To było tak, jakby jego głos wprowadził ją w trans. I uświadomiła sobie jedną rzecz, gdy spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Chciała jego aprobaty. Desperacko.

Godzinę później… Skończyła składać ostatnie ubrania do ćwiczeń sąsiadki i włożyła je do kosza obok suszarki. W ciągu ostatnich sześćdziesięciu minut Jen odkurzała, zamiatała, odkurzała, prasowała ubrania robocze Ryana i składała duży ładunek prania, który leżał w suszarce. I za każdym razem, gdy kończyła jakieś zadanie, kroczyła dumnie do następnego, podskakując krokiem.

Dlaczego? Nie potrafiła tego wyjaśnić. Po prostu dobrze się czuła, robiąc coś dla mężczyzny. Chciała, żeby patrzył na nią z poczuciem aprobaty. Widzieć ją jako równą sobie. Ale jednocześnie nie chciała być mu równa.

Chciała, żeby był lepszy od niej. Ryan miał rację. Jen szukała aprobaty prawdziwego mężczyzny. Wniosła kosz z ubraniami po schodach do piwnicy, po czym skierowała się na kolejne stopnie w drodze do sypialni Ryana na piętrze. Postanowiła zajrzeć do jego szafy po włożeniu ubrań do odpowiednich szuflad komody.

Spodnie wyjściowe, koszule wyjściowe, krawaty, paski, garnitury i buty wyjściowe stanowiły prawą połowę, podczas gdy zwykłe koszule i buty sportowe wypełniały lewą stronę. Na górnej półce leżały złożone dżinsy i swetry. To była szafa zorganizowanego człowieka, który miał swoje gówno do kupy. Było to zupełne przeciwieństwo tego, jak wyglądała szafa jej męża.

Po pierwsze, Tom nie miał żadnych koszul ani spodni wyjściowych poza jedną parą spodni khaki i tym okropnym szarym polo, które założyłby, gdyby absolutnie musiał. A jego szafa była pełna dziecięcych t-shirtów i porozrzucanych ubrań na podłodze. To było po prostu takie chaotyczne i niezorganizowane. W rzeczywistości przez pierwszą dekadę ich małżeństwa co kilka miesięcy sprzątała je i porządkowała.

W końcu zdecydowała się zrezygnować z tego okazjonalnego zadania z powodu braku uznania. Średniej wielkości czarne, drewniane pudełko wyskoczyło na nią, gdy zajrzała do lewego dolnego rogu jego szafy. Jen wysunęła go i zajrzała do środka. Jej oczy momentalnie się zaświeciły. Było tam pełno zabawek, o których opowiadała jej Ashley.

„Podoba ci się wszystko, co widzisz?”. Jej głowa obróciła się w kierunku głosu. Ryan opierał się o ścianę swojej sypialni, wpatrując się w nią z podkoszulkiem na czas. Z wahaniem podniosła knebel ze szczytu stosu zabawek i uniosła go, by pokazać sąsiadowi.

„To ulubieniec”. "Twoje?" zapytała. Ryan powoli pokręcił głową.

Jen poczuła, że ​​drży. Zajrzała z powrotem do pudełka. "Jaki jest Twój ulubiony?". – Jak myślisz, co jest moim ulubionym? – zapytał Ryan.

Pomyślała sobie, odsuwając opaskę na bok. Nagle z pudełka wyłoniła się para kajdanek. Ryan uśmiechnął się.

Jen była mokra. „Dom wygląda ładnie”. Próbowała ukryć uśmiech, ale nie potrafiła. Świeciła.

Czy to wystarczyło, by poczuła się dobrze? Prosty komplement? Po prostu ktoś, kto docenił pracę, jaką dla niego wykonała? Tom zawsze wydawał się oczekiwać wszystkiego, co robiła. Gotowanie, sprzątanie, jej zaloty seksualne… to wszystko było do przewidzenia. Zamężna czy nie, nadal lubiła walidację. "Dobra robota.". Zupełnie jakby znowu miała sześć lat.

W czasach, gdy „dobra robota” od jej ojca była najważniejszym wydarzeniem jej tygodnia. Męskie uznanie było dla niej bardzo ważne, a tak bardzo jej tego brakowało w życiu. Nie potrzebowała, żeby jej mąż zarabiał więcej pieniędzy, zrzucał osiemdziesiąt funtów czy stał się niesamowitym rozmówcą.

To, czego naprawdę potrzebowała, to ktoś, kto sprawi, że poczuje się jak kobieta. A docenienie pracy, jaką kobieta wkłada, zwłaszcza w domu, jest godne komplementów. Jen spojrzała w dół i wyciągnęła czarne skórzane wiosło, po czym je uniosła. „A co z jednym?”.

Ryana nie było. Czuła, jak jego obecność znika z pokoju. Ta silna, potężna, dominująca aura, która towarzyszyła mu wszędzie, gdzie się udał, zniknęła, a ona już za nią tęskniła. Przebrała się ze stroju pokojówki i powiesiła go z powrotem w szafie sąsiada, po czym odsunęła pudełko z zabawkami z powrotem do kąta. Zamężna matka schodziła po schodach, szukając sąsiada w drodze do drzwi wejściowych.

Nigdzie go nie było. Ciąg dalszy nastąpi..

Podobne historie

Żona sprawia, że ​​fantazja spermy jest prawdziwa

★★★★(< 5)

Wracaj do domu z pracy, aby dowiedzieć się, że moja żona poczyniła przygotowania, aby spełnić wszystkie moje fantazje.…

🕑 57 minuty BDSM Historie 👁 7,703

Gdy tylko wszedłem do drzwi po tygodniu spędzonym w drodze, moja żona kazała mi wziąć prysznic, a potem ubrać się w to, co przygotowała dla mnie na łóżku. Widziałem, że miała ten…

kontyntynuj BDSM historia seksu

Sąsiedzkie pożądanie (część 4)

★★★★★ (< 5)

Gabrielle zabiera Jacquie Strap na zakupy i związuje ją, podczas gdy ona pieprzyła właściciela sklepu z t…

🕑 9 minuty BDSM Historie 👁 4,683

Nagle miała na twarzy złośliwy uśmiech, a potem zanim zdążyłem się nad tym rozmyślać, opuściła rękę na moje kolano. Nie odrywając oczu od drogi, pogłaskała mnie po kolanie, a potem…

kontyntynuj BDSM historia seksu

Impreza w ogrodzie

★★★★★ (< 5)

Ta niewolnica jest podekscytowana pójściem z Mistrzem na imprezę, ale niewiele wie, że jest rozrywką.…

🕑 7 minuty BDSM Historie 👁 8,583

Dzisiaj jest niedziela i jestem bardzo podekscytowana, ponieważ Mistrz w końcu zaprosił mnie na garden party swoich przyjaciół. Raz w miesiącu Pan i jego przyjaciele spotykają się na…

kontyntynuj BDSM historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat