Niedzielny poranek był szary i zimny. Obudziłam się wcześnie, zmuszając się do wstania z łóżka i udania się pod prysznic. W połowie poczucia winy za zmarnowanie tak dużej ilości ciepłej wody przypomniałem sobie Scotta. Czy traktował poważnie wszystko, co powiedział? Z pewnością nie oczekiwał, że naprawdę zrobię wszystko, czego on chce. W końcu odszedł w mniej niż dżentelmeński sposób.
Pojechałem taksówką do domu moich rodziców na obrzeżach New Jersey. Była to ta sama kamienica z piaskowca, w której dorastałem, i zwykle była cicha i zimna, ale tego dnia tętniła od ciepłych rozmów, a ludzie biegali podekscytowani. Właściwe odnowienie przysięgi miało się odbyć na plaży na Coney Island, gdzie poznali się moi rodzice. Uważali, że byłoby to idealistyczne, mimo że dzień był mroźny, a plaża jeszcze bardziej.
Ale hej, kto powiedział, że romans jest martwy? Poszłam na górę w poszukiwaniu rodziców. Mój jedyny brat, Charlie, zniknął bez opieki wraz z żoną i trojgiem dzieci, a moja matka narzekała. Przysięgam, gdyby była nagroda za narzekanie, wygrałaby ją bez dwóch zdań.
Czasami zastanawiam się, jak mój ojciec z nią wytrzymuje. Starannie odpowiadałem na jej pytania dotyczące mojego życia, trochę upiększając prawdę. Białe kłamstwa, prawda? Wypytywała mnie o moje wysiłki w znalezieniu chłopaka; Powiedziałem jej, że byłem na siedmiu randkach, chociaż tak naprawdę jedynym facetem, którego widziałem w ciągu ostatniego roku, był Scott.
– A z siedmiu nie widziałeś więcej żadnego z nich? Ostrożnie nakładała eyeliner, ale obserwowała mnie w lustrze. „To byli chłopcy. Niedojrzali”. Powiedziałem defensywnie.
„Kiedy poznam porządnego faceta, będziesz pierwszą osobą, która się o tym dowie”. Postanowiłem zmienić temat. - A tak przy okazji, dostałeś moje lilie? Wysłałem je w zeszłą sobotę. Uniosła brew podkreśloną ołówkiem. „Tak, kochanie.
Tylko ja wolałbym twoją obecność od bukietu kwiatów, jakkolwiek piękne by nie były”. Bóg. Kto tak mówi? Była nauczycielką angielskiego przez prawie trzydzieści lat, a ja przez całe dzieciństwo otrzymywałem reprymendę za mówienie „ja i Charlie”, a nie „Charlie i ja”. "Gdzie jest tata?" — spytałem wesoło. „Twoje przypuszczenia są równie dobre jak moje.
Jeśli go zobaczysz, powiedz mu, że muszę mu dać właściwy krawat”. Zostałem skutecznie odwołany. Pośpieszyłem się, zanim zdążyła zmienić zdanie.
Dom był zajęty. Było wiele osób, które rozpoznałem, a niektóre nie. Widziałem mojego brata, wymieniliśmy kilka żartów i powiedziałem mu, że ma kłopoty. Jego dzieci najwyraźniej robiły nalot na kuchnię, ale kiedy tam dotarłem, była pusta.
Zjadłem porzucony kawałek grzanki i wypiłem świeżą kawę. Zabrzęczała moja komórka. Podekscytowany? Jedno słowo sprawiło, że moje usta wykrzywiły się w mimowolnym uśmiechu, nawet gdy mój puls przyspieszył.
Drzwi się otworzyły i do środka wszedł Charlie. - Hej. Gdzie się podziały dzieci? — Nie widziałem ich. Spojrzał ponad mną na goły blat.
– Co się stało z moim tostem? Wzruszyłem ramionami z poczuciem winy. Drzwi ponownie się otworzyły i tym razem do środka wszedł Scott. Mój żołądek zacisnął się instynktownie. Jego oczy się uśmiechały. Na szczęście Charlie został odwrócony od badania miejsca pobytu jego tosta.
„Hej, Scott. Widziałeś moje dzieci?” – Przysięgam, że szli do ogrodu. Charlie wybiegł z pokoju bez słowa. Scott zamknął za sobą drzwi. - Cześć Ally - powiedział.
Wypiłem ostatni łyk kawy. - Hej. Nie wiedziałem, że ty i Charlie byliście… znajomymi.
Podszedł do mnie bliżej. – Dlaczego wyglądałeś na winnego? zmarszczył brwi. „Ja? Winny? Co?” Śmiałem się. Brzmiałam śmiesznie. Uniósł brew, jego ciemnobrązowe oczy utrzymywały moje spojrzenie, dopóki nie musiałam odwrócić wzroku.
Poczułam, jak się uśmiecha. „Doprowadziłeś się do orgazmu, prawda? Zeszłej nocy? Po moim wyjściu?” Parsknęłam śmiechem, ryzykując spojrzenie na niego. „Ja? Co? Nie!” Nigdy nie byłem dobrym kłamcą.
Nawet najbardziej łatwowierna osoba na świecie mogła mnie w tym momencie przejrzeć. Scott wyglądał na wyjątkowo zadowolonego z siebie. – Powiedz mi prawdę, proszę. Odwróciłam wzrok, palce splotły się za moimi plecami. Poczułem niepokój.
Dlaczego mu na to pozwoliłam? Na zewnątrz słyszałem wycie syren. Skoncentrowałem się na hałasie, starając się go usłyszeć, nawet po tym, jak już dawno zniknął w oddali. – Co mam z tobą zrobić? Scott odetchnął. Spojrzałam na niego, a jego usta uniosły się w kąciku.
- Naprawdę chcę być na ciebie zły - powiedział. „Ale jesteś po prostu cholernie dobry, Ally. Jesteś jak pieprzony cukier”. mrugnąłem.
- Więc nie mam żadnych… kłopotów? Uśmiechnął się ponownie. "Oczywiście, że jesteś." Wyczuł w kieszeni. - Odwróć się. Przy okazji, ładna sukienka.
- Dzięki - powiedziałam ostrożnie, ale się nie odwróciłam. Rękę nadal trzymał w kieszeni kurtki. Uśmiechnął się do mnie enigmatycznie. „Odwróć się, kotku. I podnieś tę sukienkę”.
Zawahałem się, czując suchość w ustach. – Chyba znowu mnie nie uderzysz, prawda? Jego oczy spotkały się z moimi. - Być może.
Ale nie o to chodzi. Myślałem, że się na to zgodziłeś. "Dobrze." Przełknąłem ciężko.
– To było wcześniej. – Wiesz, jak mnie powstrzymać – powiedział po prostu. „A teraz czy mógłbyś się odwrócić? Czy tylko mi się wydaje, czy naprawdę masz trudności z wykonywaniem prostych instrukcji?” Zagryzłam wargę, zmuszając się, by nie odpowiedzieć. Powoli odwróciłam się w stronę okna. Padał deszcz, krople uderzały o szybę.
Poczułam, jak Scott podnosi rąbek mojej sukienki. "Trzymać." Posłusznie wzięłam go od niego, trzymając materiał powyżej talii. – Pochyl się.
I rozchyl trochę nogi. Jego palce wczepiły się w moje koronkowe majtki, ściągając je do moich kolan. W milczeniu wpatrywałem się w okno. Byłem w kuchni moich rodziców, na litość boską. W tej samej kuchni, w której jadałem śniadania i kolacje przez cholerne osiemnaście lat.
Ręka Scotta wygładziła mój tyłek, a ja przygotowałam się na uderzenie. To nie przyszło. Gdy tylko zacząłem myśleć, że nie zamierza mnie uderzyć, jego dłoń dotknęła.
"Pierdolić!" Nie mogłam powstrzymać się od płaczu i jakby chcąc ukarać mnie za hałas, jego ręka poruszała się szybko, uderzając mnie zgrabnie i na przemian w oba policzki, aż moje ciało płonęło. Zanim zdążyłem przyzwyczaić się do świecącego żądła, poczułem, jak coś zimnego i twardego przesuwa się po moim mokrym kroczu. "Co robisz?" Mój głos brzmiał trochę panikowo. Moje ręce wciąż ściskały moją sukienkę, a moje kostki były białe.
- Po prostu się zrelaksuj - mruknął Scott. Poczułem, jak obiekt przesuwa się w górę do mojego krocza, po czym cofa się w dół, poruszając się lekko wewnątrz mojego wyrwania przez sekundę. Potem poruszał się w górę, w górę i naciskał na moją ciasną dupę. - Wpuść to, kotku - głos Scotta był niski z podniecenia, ale przypominał ciepły miód.
"Po prostu wyluzuj." Poczułem, jak przedmiot rozluźnia się w środku, rozciągając mnie płynnie, a potem utkwił tam, twardy i niewątpliwy. Zacisnęłam się wokół niego ostrożnie, moje nogi się trzęsły. - To ci nie zaszkodzi - mruknął Scott. – Zobacz, jak się zmoczyłeś.
Jego ręce zsunęły się na mój tyłek, naciskając na niego uspokajająco. Zdałem sobie sprawę, że wstrzymuję oddech i niepewnie go wypuściłem. "Sprzymierzyć?" To był głos mojego ojca, dochodzący gdzieś zza zamkniętych drzwi kuchennych.
W panice obejrzałam się przez ramię i napotkałam niezawstydzone spojrzenie Scotta. Pospiesznie wyprostowałem się, naciągając majtki na płonący tyłek. Usiadłam przy stole ze skrzyżowanymi nogami, a moje ręce gorączkowo wygładzały moją sukienkę. Moje serce waliło. Drzwi się otworzyły i do środka wszedł tata.
Przeniósł wzrok ze mnie na Scotta i uśmiechnął się. - Nie spodziewałem się, że was tu zobaczę. Scott odchrząknął. – Przepraszam, zapomniałem zadzwonić. „Nie martw się, nie martw się.
Właściwie, czy masz coś przeciwko, jeśli Ally i ja porozmawiamy przez chwilę?” - Och, jasne. Pójdę znaleźć Jake'a. Jake'a? Scott przeszedł przez pokój, cicho zamykając za sobą drzwi. – Czy wysłuchasz moich ślubów? – zapytał tata, odwracając się do mnie. - Tylko, że chcę, żeby coś znaczyły dla każdego, a szczególnie dla twojej matki i cóż, znasz ją najlepiej.
Zapytałbym twojego brata, ale on znowu zniknął. - Jasne - uśmiechnąłem się. „Pozwól mi je usłyszeć”. Wyjął z kieszeni kartkę i zaczął czytać. Słuchałem uważnie.
Wtedy przeżyłem szok mojego życia. Cokolwiek, do diabła, Scott włożył mi w dupę, nagle ożyło i zaczęło brzęczeć. Gdybym miał słabe serce, poddałoby się. Tak się złożyło, że zerwałem się z krzesła jak pajac. Gdyby tata nie był tak zajęty, na pewno byłby zaniepokojony.
Zacisnęłam się wokół zabawki i usiadłam niespokojnie, a mój żołądek skręcał się z nieuwolnionej przyjemności. Na szczęście brzęczenie ustało po dziesięciu sekundach. Ale potem zaczęło się znowu, w krótkich, gwałtownych wybuchach, przyprawiając mnie o dreszcze z potrzeby. Tata nie zauważył. Mocno chwyciłem krawędź stołu, przełykając jęk.
Mój tyłek zaciskał się w kółko, gdy zabawka ponownie się dostosowała, tym razem brzęcząc powoli, leniwie, ale z głębokim pogłosem. Przesiąkałem przez majtki. Mój tyłek wciąż był obolały od klapsów Scotta i za każdym razem, gdy się zmieniałam, przypominała mi się jego ręka odciskająca się na moim delikatnym ciele. Wstałem, myśląc, że zmniejszy to siłę uderzenia zabawki, ale nieustanne wibracje sprawiły, że ugięły mi się kolana.
– Myślisz, że „lata” są tu odpowiednie? A może powinienem wpisać „dekady”? Tata zapytał. - Uhm - przełknąłem ślinę. „Myślę, że myślę, że„ lata ”jest w porządku. Absolutnie w porządku”. Spojrzał na mnie.
– Wszystko w porządku, Ally? "Tak w porządku." Uśmiechnąłem się. "Po prostu podekscytowany." – Ja i ty, kochanie. Wrócił do recytowania swojej przemowy. Pociłem się. Tempo wibrowania wzrosło i niewiarygodnie czułem, jakby zabawka powiększyła się w moim ciasnym, opornym przejściu.
Kiedy byłam już pewna, że się zdradzę, drzwi się otworzyły i ponownie pojawił się Scott. - Przepraszam, że przeszkadzam - powiedział. – Ale zaraz wyślą po ciebie ekipę poszukiwawczą, Conradzie. Lepiej wracaj do żony. Tata zmarszczył brwi.
„Racja. Czy mógłbyś mi to przeczytać, Scott? Wiem, że nie jesteś ekspertem od małżeństw, ale upewnij się, że nie napisałem nic śmiesznego”. Podał Scottowi swoją kartkę i pospiesznie wyszedł z pokoju. Drzwi zamknęły się za nim. Scott spojrzał na mnie wyczekująco.
Spotkałam jego wzrok, postanawiając spontanicznie rozegrać to spokojnie. "Co?" Zapytałam. Uśmiechnął się. Cholerny drań uśmiechnął się.
"Nic ci nie jest?" on zapytał. "Tak. W porządku." Chciałem go nienawidzić. Był tak niewiarygodnie arogancki.
— Więc byłeś żonaty? – zapytałem słodko. Wyglądał na niewzruszonego. – Kilka razy. Jak twój tyłek? "W porządku." Uniósł brew, idąc powoli w moją stronę.
— Więc nie chcesz tego? Otworzył dłoń. Wewnątrz znajdowało się małe prostokątne urządzenie z przyciskami. Mogłem tylko zgadywać, że steruje zabawką. "Dobrze." Wyciągnęłam rękę, żeby go wziąć, ale on zamknął dłoń. Potem nacisnął przycisk.
Zabawka ożyła we mnie. Musiałem zamknąć oczy, by znieść głębokie pulsowanie. "Scott," nie mogłem dalej udawać. Mój głos brzmiał słabo.
„To jest… za dużo. To sprawia, że ja też…” „Za dużo czego?” Spojrzał na mnie zachęcająco. „Za mokro? Doprowadzi cię to do orgazmu, księżniczko? Tylko ten mały korek w twojej dupie? Czy to wszystko, czego potrzeba?” Mocno ścisnęłam nogi i jęknęłam, gdy dostosował ustawienie. Wydawało mi się to zbyt szybkie, zbyt pilne.
„Scott. To naprawdę jest zbyt intensywne”. Gdy tylko słowa wyszły z moich ust, brzęczenie ustało. Tam nic nie było.
- Spójrz na mnie - westchnął Scott. Jego oczy były ciemne, nieubłagane. „Nie możesz dojść, Ally.
Jeśli to zrobisz, wszystko się skończy. Nie dotykaj siebie. Nawet nie myśl o wyjęciu go. Jesteś moją zabawką do pieprzenia, pamiętasz? - Ale Scott, nie możesz oczekiwać… - Jego ręka powędrowała pod moją spódnicę i zaborczo chwyciła moją wyrwę. - Znasz to słowo.
Użyj go. Czekał. Nic nie mówiłem. „Dobra dziewczynka. I myślę, że lepiej byłoby, gdybyś zrzuciła majtki.
Taka miła dziewczyna jak ty nie może chodzić w mokrych majtkach. Wyciągnął rękę, a ja potulnie wysunęłam się z mojej koronkowej bielizny, kładąc wilgotny skrawek w jego dłoni. Schował go bezceremonialnie do kieszeni., Sojusznik. Zrobisz wszystko, co każę.
Wszyscy byli gotowi. Wszystko było gotowe. Spośród gości, którzy potwierdzili swój udział, mniej więcej połowa pochodziła spoza miasta i planowała udać się prosto na Coney Island. dziewięćdziesiąt minut jazdy taksówką. Wyszedłem za ojcem z domu.
Wyglądał niezwykle elegancko w bardzo atrakcyjnym garniturze. Nie mogłem nie zauważyć, że udało mu się wymknąć krawatowi. Tata: 1 Mama : 0. „Masz wszystko, czego potrzebujesz?", zapytałem. „Telefon? Klucze? Nie chcesz dziś wieczorem wrócić do domu i zostać zablokowanym.” „Tak, dzięki Ally.
Czuję się dobrze. Poklepał z niepokojem kieszenie. „Właściwie, gdzie do diabła położyłem swoje śluby?” Spojrzeliśmy na siebie. „Nie znasz ich na pamięć?” Parsknął.
piekło. Gdzie ja położyłem ten cholerny papier? - Ja… - Czytałem ci je w kuchni - powiedział o świcie. - A potem dałem je Scottowi. Gdzie on jest? Rozejrzałem się niepewnie.
„Nie wiem.” „Ally, idź go znaleźć, dobrze? Musimy iść, a ja chcę je przeczytać w samochodzie. – Ale tato… – Już odchodził. Pomyślałam o Scotcie.
Nagle zdałam sobie sprawę, że brakuje mi bielizny. A co ważniejsze, wtyczka w mojej dupie. Moje nogi wydawały się trochę niepewne. Wszedłem pod prąd ludzi z powrotem do domu. Może bym go nie znalazł.
Może tata i ja będziemy musieli nabazgrać tyle, ile zapamiętaliśmy z tyłu taksówki. Może Scott dałby je Charliemu albo mojej matce, albo komuś innemu, komukolwiek innemu. Żona Charliego, Rose, kucała u stóp schodów, starannie wycierając twarz córki wilgotną chusteczką. – Hej – powiedziałem.
– Widziałeś Scotta? – Nie. Przepraszam – powiedziała z roztargnieniem, a kiedy się odsunąłem, zawołała za mną z poczuciem winy. – Tak przy okazji, uwielbiam twoją sukienkę. "Dzięki!" Moja sukienka, która wydawała się idealna, kiedy ją kupiłam, teraz wydawała mi się o wiele za krótka. Był w głębokim, ciepłym niebieskim kolorze i sięgał do moich kolan, co byłoby dość przyzwoite, gdybym miała na sobie bieliznę.
Zastałem Scotta w gabinecie, zajętego notowaniem czerwonego długopisu na arkuszu ślubów. - Hej - powiedziałam tak nonszalancko jak tylko mogłam. – Wszyscy wyjeżdżają, wiesz. Podniósł wzrok i uśmiechnął się.
- Więc co tu robisz? Szukasz zabawy? Wyprostował się, wrzucił pióro do szuflady starego biurka i zatrzasnął ją kolanem. Zrobiło to głośny huk. Złożył kawałek papieru. – Właściwie to mój tata szukał ślubów – powiedziałem. – Pamiętał, że je masz.
"On miał rację." Odchrząknąłem. – Poprosił mnie, żebym mu je przywiózł. Scott wzruszył ramionami. - Chodź więc po nie, kotku. Ruszyłem do przodu, ale on się cofnął, kręcąc głową.
„Nie, Ally. Kocięta chodzą na czworakach”. Jego oczy spotkały się z moimi. – Czołgaj się dla mnie, księżniczko.
Moja twarz nakarmiona. Proszę. Uniósł bezkompromisowo brew.
"Czołgać się." Spojrzałem na dywan w kolorze kawy. Z trudem przełknęłam ślinę i opadłam na ręce i kolana. Przysunąłem się do niego jak kot.
Poruszał się po biurku. Poszedłem za nim, przyspieszając. Nie wyobrażam sobie, co bym powiedział, gdyby ktoś mnie zobaczył. W końcu przestał.
Podczołgałem się bliżej niego, wpatrując się w jego dopasowane spodnie. Upuścił gazetę na podłogę. Sięgnąłem, żeby go podnieść, ale potrząsnął głową. – Twoje usta, kotku. Kiedy próbowałam ogarnąć to cholerne prześcieradło, przesunął się za mną, podciągając moją sukienkę i odsłaniając mój tyłek.
Nacisnął trochę na zabawkę, a potem solidnie dał mi klapsa w każdy policzek, w sumie dziesięć razy. Potem ściągnął moją sukienkę i wyprostował się. Przyglądał mi się na podłodze, przysięgi mojego taty w moich cholernych ustach. - Lepiej wracaj. Będą się zastanawiać, dokąd się podziewasz.
Zerwałem się na nogi i pospieszyłem, nie oglądając się za siebie. Na plaży było zimno i wietrznie. Wszyscy byli zdania, że moi rodzice byli ewidentnie szaleni. Uroczystości miały odbyć się w hotelu, ale sama ceremonia miała odbyć się na plaży, pod gołym niebem.
Było cholernie zimno. Pięćdziesięciu kilku gości dygotało na krzesłach. Spóźniłem się i musiałem usiąść z tyłu. Scott usiadł obok mnie. – Dobry dzień na hipotermię – mruknął.
Nie spojrzałem na niego. Moja twarz była czerwona ze wstydu. Doprowadził mnie, kurwa, do czołgania się! Chciałem go nienawidzić. A mimo to moja porcja była bardziej mokra niż kiedykolwiek.
Nogi trzymałam mocno złączone. „Jeśli to jest coś warte, nigdy nie chciałem nikogo więcej pieprzyć,” westchnął Scott. Nadal na niego nie patrzyłem. Wpatrywałam się zdecydowanie w moich rodziców, którzy nigdy nie wyglądali na szczęśliwszych. To sprawiło, że mój umysł wędrował do pomysłów o ślubie i znalezieniu kogoś, z kim mógłbym spędzić resztę życia.
Chociaż mama i tata się kłócili, zawsze się godzili i tworzyli zespół. Nikt nie wszedł między nich. Scott poprawił się na swoim miejscu i zbyt szybko poczułem znajome brzęczenie wtyczki w dupie. Wywołało to dreszcz głęboko w moim ciele. Złapałam się krawędzi krzesła i spojrzałam na niego.
Najwyraźniej był pochłonięty ceremonią. Wpatrywałem się w morze, gdy fale napływały i cofały się. Jak coś tak perwersyjnego może być tak przyjemne? Każdy paraliżujący pogłos sprawiał, że zaciskałam się rozkosznie.
chciałem się spuścić. Chciałem być przejebany. Chciałem wspiąć się na kolana Scotta i zatopić się w jego twardym, pulsującym kutasie. Ale nie mogłem.
Mogłem tylko siedzieć wśród innych gości i udawać, że wszystko jest spokojne, mimo że moje wnętrzności były w nieładzie. Brzęczenie stało się szybsze. Przełknąłem ciężko. Niewiarygodne, czułem, że mogę spuścić się z samego wrażenia. Wciągnęłam desperacko powietrze.
- Jeśli dojdziesz, będziesz tego, kurwa, żałować - powiedział cicho Scott, jakby wiedział, przez co przechodzę. Zacisnęłam dłonie w pięści. Paznokcie wbijały mi się w dłonie.
Przygryzałam wargę tyle razy, że wiedziałam, że błyszczyk, który nałożyłam, zniknął. Pomyślałam o rzeczach, których nienawidziłam, takich jak fuksje, o czasie, kiedy umarłam, o moich blond włosach io mojej nauczycielce biologii w siódmej klasie. Kawałki papieru i dziury, niechlujne biurka, niskie ciśnienie wody i zawieszające się komputery na wątpliwych stronach internetowych. Pierdolić. Pierdolić.
Byłem tak skoncentrowany, że nawet nie zauważyłem, że ceremonia się skończyła. Nagle wszyscy wstali, bili brawo i skierowali się w stronę stołu z szampanem. Scott czekał, aż wstanę. – Co się stało, Ally? zapytał niewinnie.
Podniosłem się chwiejnie na nogi. - Jesteś cholernym dupkiem - syknąłem i natychmiast tego pożałowałem. Scott uśmiechnął się. „Naprawdę musisz uważać na te usta, kotku”. Zostałem ukarany przez całą minutę torturującego, szybkiego brzęczenia w mojej dupie.
Ledwo mogłem stać, a co dopiero chodzić. Zanim ustało, byłam czerwona na twarzy i spocona. Ustabilizowałem się na krześle i starałem się wyglądać normalnie, gdy goście przepływali obok. Scott poszedł pogratulować moim rodzicom. Mdłe podniecenie w żołądku powiedziało mi, że to będzie długi dzień.
Ciąg dalszy nastąpi..
Czy mogę ci pomóc?…
🕑 6 minuty Tabu Historie 👁 5,654Rozdział 5 Kiedy Sylvia skończyła 17 lat, zdecydował, że jest już wystarczająco dorosła, by go nakarmić. Uwiódł ją, a ona zaszła w ciążę. Podczas gdy to wszystko się działo,…
kontyntynuj Tabu historia seksuPomagam przenieść matkę i ciotkę mojej żony bliżej miejsca, w którym mieszkamy. Jesteśmy teraz znacznie, dużo bliżej.…
🕑 22 minuty Tabu Historie 👁 4,889Linda i ja pobraliśmy się nieco ponad pięć lat i około półtora roku temu zmarł mąż jej matki, jej drugi mąż. Był raczej starszy od mamy Lindy, Betty, i zostawił ją całkiem zamożną.…
kontyntynuj Tabu historia seksuOpowieść, o której uwielbiam pisać, o młodej kobiecie, która właśnie próbuje stać się sławna.…
🕑 19 minuty Tabu Historie 👁 2,961Monica Siedziałam przy biurku, obserwując, jak mówi profesor. Mężczyzna uwielbiał słyszeć, jak mówi. Nie mogę sobie nawet wyobrazić osoby bardziej… no, nudnej. Ale nadal, jeśli…
kontyntynuj Tabu historia seksu