Pęd

★★★★★ (< 5)
🕑 28 minuty minuty Tabu Historie

"Szybciej, szybciej…". Denise snuje się przez noc, przecinając ciemność i ruch uliczny. Prędkość zaspokaja jej głód emocji i przeciwstawia się grzechotaniu jej kujonowo uroczego roweru dojeżdżającego do pracy. Został zbudowany z myślą o spokojnej przejażdżce po parku lub załatwieniu spraw na targ. W tej chwili jednak Denise uważa, że ​​jest to elegancka i seksowna wyścigówka.

Chociaż wymagało to trochę więcej wysiłku, aby obiekt poruszał się w stałym tempie, Denise zdecydowanie ma dziś wieczór "oomph". Gdy skręca na zakrętach i pędzi w dół drogi, czuje pośpiech niczym sztywny plusk lodowatej wody na twarzy. Wrzeszczała z niepohamowaną radością, gdyby nie stłumiona ekscytacja i strach.

„Co próbujesz udowodnić?”. W przeciwieństwie do niej znajdowanie kopnięć w tak agresywnej lekkomyślności. Jednak tej nocy poddaje się rozmachu i obejmuje towarzyszące jej poczucie zagrożenia. Narasta w niej nienasycony ból i nie ma zamiaru go stłumić.

„Chodź. Możesz zrobić coś lepszego.”. Z podniesionym tyłkiem z siedzenia, kręci nogami, aż czuje huczne oparzenie, gwałtownie podkręcając pedały.

Jadąc krawężnikiem pod wstrząsającym kątem, zjeżdża z kolejnego stromego wzniesienia. "Co chcesz?". Jest kobietą w pełni uwolnioną, wiatr kradnie jej oddech z ust.

Błotniki drżą, gdy zbliża się do pełnego wypaczenia. Oczy szeroko otwarte, palce spięte jak imadła na kierownicy, przez chwilę myśli o zaciągnięciu hamulców… „Oszalałaś? Nie powinnaś tego robić…” po czym chowa restrykcyjną myśl za zaciśniętymi zębami. Na jej ustach pojawia się uśmiech czystej radości. Zapiera dech w piersiach. To przerażające.

Zaszczepia kuszące drżenie w jej brzuchu. Przyciska się do siedzenia, ściskając uda, czując ocieranie twardej, znoszonej skóry przez dżinsowe szorty, nos siedzenia wyraźnie wtulający się w jej krocze; nie jest to nieprzyjemne uczucie, ani przez długi czas. „Dobrze się bawić?”.

„Och, tak. Mój Boże, tak.”. Wrażenie oszałamiającej prędkości napędza urok. Poruszające się samochody ledwo ją mijają, jedzie tak, tak szybko. Te zaparkowane na poboczu drogi są smagane wiatrem.

Nagle otwierają się drzwi zaparkowanego samochodu zaledwie kilka metrów przed nią. Nie daje jej to nawet wystarczająco dużo czasu, aby otrzeć uśmiech z twarzy, ale jej oczy rozszerzają się do rozmiarów ćwiartek, wypełnionych pojedynczą świadomością, że to nie skończy się dobrze. Impuls, instynkty i szczęście. Słyszy krzyk; nie jest pewna, czy to ona.

Ktoś wrzeszczy „Uważaj!”. Miażdży hamulce i skręca kierownicę. Poślizg, a potem pisk - jaki jest dźwięk jej opon, a które samochodu za nią? Ona nie wie. Rozbrzmiewa klakson samochodu. Jej noga wyskakuje.

Jej stopa ociera się o ziemię, po czym wyważa drzwi innego samochodu. Wydaje się, że koła jej roweru wysuwają się spod niej, a tył o coś wbija, łamiąc. Jest pewna, że ​​straciła kontrolę.

Przez ułamek sekundy akceptuje ten fakt. Ucieka jej niemożliwy chichot. Potem… Denise zostaje zatrzymana i wpatruje się w samochód, który prawie zakończył jej ekscytującą jazdę nagłą katastrofą.

Jej oczy są wielkości monet dolara, dwie czarne źrenice przebijają nocne powietrze. Ciężko oddycha, przysięgając, że jej gardło jest zatkane drżącym sercem. Trzęsie się, jej całe ciało jest zaciśnięte, rączki roweru zgniecione w jej uścisku.

Okrywa ją zimny pot, a w jej żyłach płynie mroźna rzeka lodowatej wody. Jednak najbardziej wymowny jest uśmiech na jej twarzy, który nie ma prawa tam być. To wyzywające, niemal maniakalne oświadczenie radości od osoby, która właśnie przeszła przez tunel ognia i wyszła rozgrzana i spalona… i tęsknimy za czymś więcej.

Prawie uderzyła w ten samochód… mocno. „Holyshitholyshitholyshit. Kurwa. Niesamowite.”. "O kurwa!" mówi facet, którego drzwi samochodu prawie przylepiła twarzą i ciałem.

Czuje jednocześnie ulgę i oszołomienie. „Skąd, do diabła, przyszedłeś? W ogóle nie widziałem, jak przychodzisz! Cienki welon wilgoci puchnie w ciasnej, wąskiej przestrzeni między jej udami. "Wszystko w porządku?" pyta facet.

On się nie rejestruje, nic wokół Denise nie robi. Potwierdza tylko przyspieszony puls i motyle w jelitach. Prawdopodobnie postarzała swoje serce o około pięćdziesiąt lat.

"Czy było warto?". Na jej twarzy maluje się nikczemny uśmiech. Kiwa głową. Tak.

Tak, było. "Daj mi więcej.". Chce tego więcej w zły, zły sposób. Odwraca swój rower i rusza w drogę, bez skruchy szukając tego dreszczyku emocji.

-0 Denise pojawia się przed dużym domem z piaskowca, jej rodzinnym domem. Dowodem na to, że dom party jest w powijakach, jest dźwięk ciężkich uderzeń i hałas paplaniny wydobywający się przez okna. Na schodach stoi kilku facetów, zapalając kilka stawów, przygotowując się do długiej nocy.

Zamyka rower, wyciąga torby z koszyka i wskakuje po schodach. Chłopaki jej nie zauważają. Drzwi otwierają się, gdy ona sięga po klamkę. Patsy, zardzewiała blondynka, która wypełnia mini bez ramiączek, jakby była pomalowana sprayem na jej stojaki na jej drodze, z ręką mocno na biodrze i zmarszczką na twarzy.

- Gdzie, do cholery, byłeś? żąda od Denise z miłością i pogardą. „Miałeś pomóc w ustawieniu.”. Denise przeprasza ją dwiema butelkami jej ulubionego wina i wymówką. „Miałem się czym zająć po pracy”. Nadal ma na ustach ten przebiegły uśmiech, jak przestępczyni rozkoszująca się ekscytacją wymykania się władzom.

Patsy łapie przynętę. "Co co?". Denise jest zbyt niecierpliwa, by zatrzymać się i wyjaśnić.

Jej umysł wciąż pędzi tak wysoko, ścigając ten dreszczyk emocji. Nie da się nawet skłonić do przypomnienia Patsy, że ich rodzice zabiliby ją, gdyby wrócili do domu z podróży i znaleźli dom we wraku. To był pomysł jej starszej przyrodniej siostry, aby zorganizować przyjęcie, więc poniesie wszelkie wynikające z tego dodatkowe szkody.

Poza tym Denise wyprowadziła się rok temu. Pierwotny instynkt i działanie określą noc Denise. To już nie tylko uczucie, to objawienie i nikt nie będzie mógł jej ukraść tej fali nieodpowiedzialnej nirwany.

Ledwo odpycha Patsy, zanim rzuca się do walki. Pierwszym przystankiem jest prochownia, w której szybko odrzuca okulary w zamian za kontakty. Z torby na zakupy wyciąga zawinięty kawałek czarnej tkaniny wypchany od spodu. Zdejmuje falistą dżersejową bluzkę i zrzuca dżinsowe szorty, po czym zdejmuje stanik i majtki, które przylegają do jej skóry.

Podwija ​​na nogi parę czarnych pończoch, po czym wsuwa i naciąga czarną sukienkę na swoje ciało. Mały kawałek materiału stapia się z jej skórą, a jej stonowane kształty i linie sprawiają, że jest napięty. Pół tygodnia płacił jej tę sukienkę, codziennie jeżdżąc po mieście na rowerze, zdobywała to ciało. „Wszystko, co mogę powiedzieć to… bang!”.

Wydaje się, że ma na sobie warstwę czarnej gazy, a materiał sukienki bez ramiączek jest tak cienki. Porusza biodrami, a ciasny rąbek spódnicy podnosi się o kolejny cal, odsłaniając więcej koronkowych kabaretek spływających z jej ud do palców. Delikatna para trzycalowych obcasów wydaje się w tym momencie przesadą.

Jest kuszącą bronią uwodzenia. Po szorstkim przeciągnięciu palcami po kruczoczarnych włosach i błyszczyku na ustach, przybrała pozę w lustrze. Nosi wygląd skandalu jak druga skóra. "Dobrze.".

Jak na „ekscentrycznego, hipsterskiego kujona”, zamieniła się w przynętę jak nikt inny. Patrzy w lustro, w oczy nieznajomej, rozwiązłej kobiety. Nagle czuje ukłucie wahania, przygryzając dolną wargę. "Kim jesteś?".

Bierze głęboki oddech - „Trzy. Dwa. Jeden.” - i usuwa to niechciane uczucie do żołądka.

Nieznajomy jest teraz nią. "Wyjątkowo dobre.". Otwiera drzwi i wkracza na imprezę, aby polować na swoje przyjemności. Faceci, których mijała wcześniej na schodach, teraz bez skrępowania odwracają głowy z wyraźnymi, pełnymi uznania spojrzeniami.

"O kurwa!" Patsy wita ją ponownie. „Czy to moja młodsza siostra pod tą warstwą gorąca? Co zrobiłeś z molem książkowym? Będziesz wyglądać całkiem nieźle jadąc swoim kujonem z powrotem do mieszkania ubrany w ten sposób.”. - Kto mówił cokolwiek o powrocie do mojego mieszkania? Odpowiada Denise. Ha! Nawet jej mówienie wkraczało w to.

Patsy przytrzymuje go przez sekundę, wpatrując się w nią wściekle, po czym wybucha wybuchem parskającego śmiechu. W ogóle nie widziała, że ​​pochodzi to od Denise. Daje do zrozumienia, że ​​nie wierzy w ani jedno słowo, ale mówi: „Jasna cholera! Co do cholery stało się dzisiaj w pracy?”. Denise kręci głową i zamiast tego pyta: „Gdzie jest ten chłopiec?”.

„Nasz drogi braciszek?”. Denise przewraca oczami. Jej przyrodni brat jest od niej dokładnie dwa miesiące „młodszy”.

Żartuje: „Twój młodszy brat. Mój ból w dupie”. „Donal spóźnia się modnie” - mówi Patsy. - Ale on tu będzie. Donal nigdy nie przegapi dobrej imprezy.

Denise unosi brew. „Nie, on nigdy tego nie robi” - mówi do siebie. Ona jednak przegapiła o wiele za dużo. Czas nadrobić zaległości.

Chwyta małą plastikową szklankę, którą trzyma Patsy i jednym haustem wypija to, co w niej jest. Zaciska usta i odwraca głowę, krzywiąc się, a trująca mikstura pali ją w gardle. To obrzydliwe. "Jeszcze!" krzyczy i ze śmiechem popycha kubek z powrotem w swoją przyrodnią siostrę. Patsy jest chętna do wykonania polecenia i prowadzi ją do kuchni, w której ustawiono prowizoryczny bar.

Więcej kieliszków wypełnionych prymitywną mieszanką alkoholu i innych błyszczących płynów znajduje się na ladzie wyspy. Denise i Patsy biorą sobie kieliszek, wznoszą toast i wrzucają go z powrotem do ust. "Inne?" entuzjazmuje się Patsy, zachwycona, że ​​jej przyrodnia siostra wreszcie odpuszcza. Denise ma zamknięte oczy, czuje, jak kołysze się na piętach. Ciepły uśmiech rozpływa się na jej błyszczących ustach.

Kręci głową. „Później”, mówi z uśmiechem. Dzięki dwóm mocnym strzałom ma w zbiorniku dość gazu, by obrócić silnik. To muzyka, która ją teraz woła, wabiąc ją do zgiełku ludzi tańczących w salonie. Szybko poddaje się ciężkim bitom i kajolującym rytmom.

Jakby muzyka była kluczem, odblokowuje ją, uwalnia jej ciało i umysł, a ona w pełni wykorzystuje to uwolnienie. Kołysze biodrami, kręci brzuchem i wygina plecy. Jest właścicielem kręgu podłogi, którą rzeźbi swoimi kuszącymi wirami, które wymagają uwagi. Kobiety wokół jej uśmiechają się i kiwają głową, kibicując jej. Mężczyźni wpatrują się w nią zwężonymi oczami i wyraziście doceniają jej urzekającą obecność poprzez wygłodniałe uśmiechy.

Po raz kolejny tego wieczoru poddaje się kaprysom chwili i daje się ponieść, jak nigdy wcześniej. Facet zbliża się do niej na odległość palca i wiruje wraz z jej ruchami w rytualnym tańcu godowym. Pasuje do jego pożądliwego spojrzenia, oferując mu prowokacyjny uśmiech i pozwala mu pozwolić sobie na dotknięcie jej talii, tuż nad jej biodrami. Kpi z niego, kiwając palcem, po czym bezczelnie odpycha jego spoconą twarz, gdy pochyla się do pocałunku.

Zanim zdążył się odezwać, odwraca się od niego w przestrzeń kolejnej ponętnej nimfy, której obfite piersi pękają w szwach jej eleganckiej, kasztanowej sukienki. Blondynka wita Denise gwiżdżącym pohukiwaniem, gdy cofa się do niej, wtulając swój okrągły tyłek w jej krocze. Wokół niej pojawia się więcej przestrzeni, więcej oczu jest skierowanych na nią, gdy łączy się z bombą z hipnotyzującymi ruchami jej smukłego ciała.

Zamyka oczy, wchłaniając każde doznanie: muzykę, zapach alkoholu i potu, dotyk ciepłego ciała i jędrne piersi wyginające się na jej plecach. Czuła na sobie skierowane na nią oczy. Jest ich więcej niż kilku, którzy zastanawiają się, kim ona jest, a ci, którzy wiedzą, nie odważą się w to uwierzyć. Niezależnie od tego, po której stronie są, wszyscy karmią się jej entuzjazmem.

Tej nocy Denise skupia całą uwagę, jaką jej ofiarowano. Nadal tańczy, a każdy uwodzicielski wir jej bioder ładuje się, dodając jej energii. Prawie musi się uderzyć za to, że przez te wszystkie lata odmawiała sobie tej niewiarygodnej przyjemności uwalniania się. Poruszając się po podłodze, uderza plecami o inne ciało i odwraca się.

To on. „Hej, Donal”, mówi, szczerząc się i nie tracąc ani kroku. Jej przyrodni brat uśmiecha się ironicznie, niewzruszony.

„Hej, makaron”. Niezrażony Denise nie szuka swojej przynęty. Po prostu macha palcem w jego twarz, cały czas zgrzytając i uderzając swoim ciałem do rytmu.

- Znowu ostatni na przyjęciu - mówi. „Ale przede wszystkim we wszystkim innym” - odpowiada. Zawsze zarozumiały drań, Donal.

Krzyżuje ramiona i marszczy brwi. „Więc co próbujesz udowodnić?”. Znajome pytanie odbija się w jej głowie, ale nie chce o tym zbyt długo myśleć.

„Po prostu dobrze się bawię” - mówi. Unosi brew i dodaje: „A ty zostajesz w tyle, braciszku”. Donal potrząsa głową w stronę podłogi.

- Mówisz mi, żebym starał się nadążyć? drażni się, ale ona po prostu odwraca się od niego, chwytając innego faceta za ramię i przyciągając go do swojego ciała, by wykonać uwodzicielski taniec. Dostrzega Donala stojącego pośród tancerzy, próbującego ukryć zdumioną minę, przenikającą jego skrupulatnie wyrzeźbioną chłodną postawę. Intensywność nocy przyśpiesza z minuty na minutę: szał gości, popijanie drinka po drinku, niekończące się rytmy i wibracje muzyki techno. W centrum tego wszystkiego jest Denise krzycząca na siebie: „Szybciej! Więcej!”.

Jest plamą, za którą nikt nie może nadążyć, ale rozkoszuje się uczuciem, że to ona kontroluje to, kontroluje ten chaos zachwytu, za którym pozwala, by wydarzyło się wokół niej. Patsy jest zdumiona i pod wrażeniem swoich działań i, jak wszyscy inni, przyłącza się, porwana przez werwę Denise, pochwycona jej rozmachem. Coś jeszcze unosi się w powietrzu, co rozpala zmysły Denise.

Silne uczucie pożądania i pożądania. Wiele oczu patrzy na nią, wiele myśli angażuje ją w intymny i niedozwolony sposób. Jest dziś wieczorem latarnią morską i wielu chętnie dzwoni.

Rzuca skupione oko na wszystkich gości, mężczyzn i kobiety, mierząc, oceniając, wyobrażając sobie, fantazjując. Nagle przyciąga wzrok jednej, konkretnej osoby. "Co chcesz?".

Nagle w jej brzuchu pojawia się ukłucie wahania. W jej kroku następuje najkrótsza przerwa, w jej zachwycie i wstrzymuje oddech. "Co chcesz?". Za dużo pytań.

Denise przestaje tańczyć i odwraca się. Przeciska się przez tłum, ucina pożądliwe spojrzenia i przebiegłe szepty do ucha, zachęcając ją do pozostania, zachęcając do przyjścia. Wbiega po schodach i w dół korytarza.

Wślizgując się do swojej starej sypialni, zastaje dwóch gości całujących się na łóżku. „Wynoś się” - mówi. „Hej! Byliśmy tutaj…”. "Wypierdalaj z mojego pokoju!" ona żąda.

Nie została ponownie wyzwana, a pięć sekund później zamyka drzwi, sama w swoim pokoju. Odchylając się do tyłu, zamyka oczy i cofa dłonie o skroń. Oddycha głęboko przez nos, na próżno próbując stłumić bicie serca.

„Holyshitholyshitholyshit. Cholernie niesamowite.”. Jej myśli i uczucia idą w górę, spalając ją. Nie jest pewna, czy chce je ugasić, czy też sobie z nimi poradzić. Otwiera oczy.

Nie rozpoznaje pokoju. Nie zmieniło się, odkąd wyprowadziła się z niego rok temu, ale ona tego nie rozpoznaje. Coś się zmieniło.

Meble, pościel, książki i dekoracje na półkach, wszystko tam, gdzie je zostawiła. Ale coś się zmieniło. Odsuwa się od drzwi i przechodzi przez pokój, każdy krok odciągając ją dalej od szarpnięć grupy na zewnątrz i na dole. Wstaje z bolesnych obcasów, a jej stopy z westchnieniem witają dotyk p dywanu. Pochylając się nad biurkiem, uważnie patrzy w lustro na osobę, która się na nią odbija.

Sięgając do szuflady, wyjmuje jedną ze swoich starych okularów i wkłada ją, kręcąc długie, czarne włosy za uszami. Uśmiecha się ładnym, delikatnym uśmiechem i nagle ogarnia ją niejasna znajomość. Uśmiech znika. "Kim jesteś?".

„Hej, makaron”. Palce Denise zesztywniały na krawędzi biurka. Spoglądając w lustro przez okulary, zmrużyła oczy.

- Wreszcie odpoczywasz? - pyta ją znajomy głos Donala. Nadal pochyla się nad swoim biurkiem. Uświadamia sobie, że jest spokojniejsza, niż się spodziewała, jej oddech się uspokoił, jej umysł się skupił.

Słucha, jak Donal zamyka drzwi i wchodzi za nią do swojego pokoju. „Całkiem małe przedstawienie, które dawałeś na dole. Nie sądziłem, że masz to w sobie,” chichocze. „Pomyślałem, że wolisz być w studium z wykładem lub czymś w tym rodzaju”. Ona pozostaje do niego plecami.

Po celowej przerwie odpowiada: „Jestem zaskoczony, widząc, że robisz sobie przerwę. Nie zauważyłem, że robisz dużo akcji”. - Czy to właśnie nazywasz tym, co robiłeś? Akcją? chichocze ostro, nadal chodząc po jej pokoju.

Robił to, gdy oboje mieszkali w domu, wchodząc do jej pokoju nieproszony, gdy uczyła się i czytała, tylko po to, aby spróbować dostać się pod jej skórę i zdenerwować ją do cholery. Zawsze mu się to udawało, pozostawiając ją wściekłą samą i niezdolną do koncentracji, podczas gdy powinna była mu po prostu powiedzieć, żeby wypierdalał z jej pokoju. „Nazywam to zabawą, Donal” - odpowiada. Jej oczy przesuwają się na bok.

Udając, że interesuje się przypadkowymi przedmiotami na jej półkach i nocnym stoliku, zauważa, że ​​patrzy na nią więcej niż kilka razy. przesuwa się nieznacznie w lewo i w prawo. Wzrusza ramionami. Słyszy, jak przewraca oczami, gdy mówi. „Okej, makaron.

Cokolwiek powiesz.”. "Makaron". Nazywał ją tak, odkąd ich rodzice się pobrali i zamieszkali razem, gdy mieli szesnaście lat. Na początku była to niedojrzała i lekko rasistowska zniewaga na temat jej azjatyckiego dziedzictwa i preferencji dla dań z makaronem.

Szybko nabrało innego znaczenia: sztywny, gdy jest suchy, wiotki, gdy jest mokry. Prawie siedem lat później wciąż ją tak nazywa. Nic się nie zmienia. Jednak coś się zmieniło.

Po raz kolejny Denise widzi wiszący przed nią pierścień, kuszący, kuszący. Ekscytująca, zmysłowa, kipiąca w jej ciele i duszy, rozpaliła ją podczas przejażdżki rowerem do domu i na imprezę poniżej. Zamyka oczy, koncentruje się i chwyta.

"Co chcesz?". "Co to jest?" Pyta Donal. Denise otwiera oczy, nagle uświadamiając sobie, że powiedziała głośno. Wypadło jako długi, ciepły oddech, który wstrzymywała. Odwraca się i opiera się o biurko, nogi odziane w czarną pończochę skrzyżowane na nogach, ręce skrzyżowane.

Spogląda na Donala znad czubka nosa. „Co”, mówi z rozmysłem, zdejmując okulary, „chcesz?”. Donal jest nietypowo zaskoczony, zmrożony z rękami w kieszeniach. Jego oczy drgają i zwężają się na niej. Jego usta otwierają się na chwilę, zanim udaje skromny uśmiech i w końcu mówi: „Ja… tylko sprawdzałem, co z tobą, sprawdzając, czy wszystko w porządku i czegoś nie potrzebujesz.”.

Denise przechyla podbródek i wzrusza ramionami. „Nic mi nie jest” - odpowiada, jakby to było oczywiste. „Ale Donal, czego chcesz?”. Kiedy zbliżała się do niego od biurka, mogła zobaczyć jego pewną siebie, zarozumiałą, śliczną chłopięca pęknięcie forniru.

Porusza głową, potrząsając nią, lekko poruszony. „Co…” szydzi, „o czym ty mówisz?”. Kontynuuje swoje powolne kroki w jego stronę, unoszona przez mrowienie, które zaczyna się od palców u nóg i przebiega przez końce każdego pasma jej jedwabistych włosów. - Chcesz mnie szturchać w plecy, kiedy próbuję się uczyć? ona pyta.

Uśmiecha się. "Nie.". „Chcesz się wyśmiewać z prostych, nudnych ubrań, które mam w szafie?”. „Spójrz, Denise…”. „Chcesz się chwalić wszystkimi dziewczynami, które pieprzysz w każdy weekend?”.

- Hej! Wystarczy - warczy Donal, unosząc palec, jakby to wystarczyło, by powstrzymać jej stały postęp. Pęd, który unosił ją podczas jazdy na rowerze i na parkiecie podczas imprezy, powraca z zemstą, a ona jest tlącym się ogniem gotowym do spożycia. Opiera się plecami swojego przyrodniego brata o drzwi i pochyla się na jego karmioną, różową twarz. - Zabawne jest to, Donal? pyta, spoglądając na niego ostro, „Nie obchodzi mnie nawet, czego chcesz.”.

Daje mu ledwie chwilę na uszczypnięcie brwi do siebie nad płochliwymi zielonymi oczami, po czym wysunęła usta do przodu, zamykając jego rozdziawione usta. Pochyla się mocno i przyciska się do niego, wyginając swój zadbany brzuch przy jego, a jej gibka rama przygniata jego twarde ciało do drzwi. Jej dłonie zaciskają się na jego twarzy i chwytają jego miękkie, kasztanowe włosy, gdy kręci głową, smarując szminką jego usta i wokół. Czuje, jak ściska jej biodra, próbując chwycić jej wijący się tors, ale on nie mogę jej uchwycić. Jej język jest równie śliski i zwinny, ślizga się po jego, biczuje i zderza ze sobą.

Jej umysł krzyczy, jakby była na kolejce górskiej, a nieskażony dreszczyk emocji i gwałtowny wzrost prędkości, która wywołuje szarpiącą nerwy prędkość, powoduje, że fala za falą ekstazy przechodzi przez jej ciało. Jednak w przeciwieństwie do kolejki górskiej kontroluje energię, oswaja ją i napędza do przodu. szczęście, Donalowi udaje się ją powstrzymać przez sekundę… ale nie odpycha jej całkowicie. Denise rozpoznaje pytanie, jakie zadaje mu wyraz twarzy: „KIM JESTEŚ?”. Oddycha ciężko, a jego twarz lśni od krwi i potu, a na jego zszokowanej minie pojawia się fragmentaryczny uśmiech.

Jest kompletnie zagubiony. Usta drżą, wzdycha, „Oszalałeś? Nie powinniśmy robić…”. Jej ręka zaciska się na jego kroczu, uciszając go. On już jest twardy. Denise pochyla nos, błyskając głodnymi oczami w kształcie migdałów.

„Spróbuj nadążyć,„ braciszku ”- oddycha, masując mocno jego sztywny trzon,„ albo wypierdalaj z mojego pokoju. ”. Wyraz jego twarzy zmienia się natychmiast, wyzwalany i usidlony przez ogniste pragnienie, które Denise dzierży jak pochodnia. Jego palce wbijają się w jej ramiona i obracają nią, mocno popychając ją w drzwi.

Jego silny uścisk chwyta jej nadgarstki nad jej głową, gdy przyciska usta do jej ust. Denise nie wzdryga się na jego ostre ruchy. Toczy się z nimi jak fala, żłobiąc swoje ciało, tak jak robiła to na parkiecie, gdy czuje, jak Donal obejmuje jej piersi, brzuch i krocze wolną ręką.

Czuje ciężkie uderzenia muzyki na plecach. Wyczuwa drżenie w nim, ledwo panując nad sobą, kiedy zaciska jej usta jednym długim, desperackim pocałunkiem. Szarpie za górę jej sukienki, ściągając ją za pępek, odsłaniając błyszczące, bladobrzoskwiniowe piersi.

Oddychając równomiernie przez zaciśnięte zęby, spogląda w dół, obserwując, jak oddaje się mocnemu ssaniu jej małych, jędrnych sutków i maluje językiem każdy centymetr jej klatki piersiowej i brzucha. Denise zwilża usta. Chwyta go za włosy i odchyla jego głowę, by na nią spojrzeć. Kpi z niego i mówi: „Chodź.

Możesz to zrobić lepiej”. Popycha go na kolana. W ciągu następnej sekundy dół jej małej czarnej sukienki jest podciągnięty na jej tyłek, aż po prostu zawiązuje się wokół jej smukłej talii. Cienki krok jej majtek zostaje odciągnięty na bok przez szorstki palec i Donal szybko wciska usta w jej mrowienie. Denise szarpie i szarpie jego włosy szorstko, boleśnie, zmuszając go do trzymania się blisko jej delikatnych ust.

Wbija palce w jej giętki, okrągły tyłek, żeby się podeprzeć. Kiedy jego język wprawia w ruch i gorączkowo ociera się o jej pulsujące płatki, ona przygryza dolną wargę, przyciskając głowę z powrotem do drzwi, uwalniając warczący jęk z gardła. Donal jest dobry.

Dziś wieczorem żąda czegoś lepszego. Po raz kolejny ostro szarpie jego włosy do tyłu, wywołując bolesne chrząknięcie ze strony udręczonego kochanka. Sprawia, że ​​na nią patrzy. "Dobrze się bawisz?" pyta go.

„O tak, Den,” sapie, przytakując, jego usta błyszczą od jej wilgoci, „O Boże, tak.”. Uśmiecha się i mruży oczy, patrząc na niego. "Daj mi więcej.".

Donal natychmiast wstał, ponownie przyciskając swoje ciało do niej, gdy ponownie zaczęli gorączkowe zamykanie ust. Kiedy słucha, jak rozpina koszulę, rozpina pasek i rozpina rozporek, w głowie Denise pojawia się niewielka iskra. Zamyka oczy i słucha.

To znajome. To jest bezpieczne. To jest bezpieczne. Denise otwiera oczy i chwyta w dłoń twardego kutasa Donala.

„Pieprz mnie”, rozkazuje. Iskra zostaje wygnana, a jej miejsce zajmuje ogień. Nie odrywając oczu od jego oczu, unosi szybko dłoń w górę iw dół jego nabrzmiałego fioletowego trzonu, aż osiągnie pożądliwy wierzchołek. Porusza nogami i prowadzi go. Jęczą jednocześnie, gdy jego kutas całkowicie ją wypełnia.

Wkrótce drzwi grzechoczą od sztywnych pchnięć, które Denise absorbuje z silnych bioder Donala. Pieprzą się z pierwotną pilnością. Jest ostry, szorstki i seksowny.

Widzi ten wyraz jego twarzy, wyraz zdziwienia i zdumienia. Kiedy toczy się i szarpie biodrami z gorączkową precyzją, którą doskonalił podczas wielu podobnych spotkań, nie może uwierzyć, że kieruje go ruchem, wykonując jego rygorystyczne pchnięcia z drwiącym uśmiechem, kontrolowanym westchnieniem i chichotem satysfakcji. Unosi nogę, a on zahacza ją o swoje ramię, pozwalając na jeszcze mocniejsze uderzenia.

Włosy opadają jej na twarz, gdy całe jej ciało grzechocze. Jest niewiarygodnie gorąco, ale ona wita piekło pożądania niczym pożywienie z Nieba. Jej ręce wślizgują się pod tył jego koszuli, a ona drapie jego spoconą skórę paznokciami.

- Szybciej. Szybciej - żąda pomiędzy pocałunkami i zadrapaniami, sapaniem i jękami. W tym momencie nie trzeba ponaglać Donala, ale z zapałem podejmuje wyzwanie.

Przyciskając jej czoło do jego, wymieniają gorące oddechy w wąskiej przestrzeni między ich ustami. Patrzy mu prosto w oczy niezachwianym, skruszonym spojrzeniem. Jest tak samo zaangażowany, jego niepokój, który miał miejsce wcześniej, został całkowicie opanowany przez czystą i intensywną żądzę.

Napełniając ją pobłażliwymi, sztywnymi pchnięciami, posyła jej ten znajomy, zarozumiały, mały kpiąco. Denise tego nie lubi. Tym razem ona tego nie weźmie. Mocnym pchnięciem zmusza go do cofnięcia się. Czuje, jak jego kutas wyślizguje się z niej.

Donal cofa się, zdezorientowany i oszołomiony. z nich dyszących ciężko, ona powoli kręci głową. "Co…?" wzdycha, próbując złapać oddech, „Co… hm!”. Wyrzuca z niego wiatr, gdy popycha jego klatkę piersiową i odlatuje z powrotem na łóżko. Jeszcze zanim jego ciało się uspokoi, ona na nim, nad nim, grasuje.

Rozpościera uda na jego torsie i sięga w dół, by chwycić pulsującego kutasa z pewnym uściskiem. Przesuwając biodra, opada na niego, przepychając jego gruby czubek przez bolącą szczelinę, aż jego trzon jest głęboko w niej wbity. Po chwili Denise zaciska się i napiera biodrami na Donala w energicznym tempie. Przechyla się do tyłu i do przodu, przechylając się na bok i odrzucając włosy na lewo i prawo.

Masując jej piersi i grabiąc jego klatkę piersiową podczas jazdy na nim, ma pełną kontrolę. Podobnie jak jazda na rowerze, jak impreza, przemyka przez tę cielesną chwilę, zawsze pragnąc więcej. Rozkoszuje się wyraźnym dreszczem, pieprząc Donala na swoim łóżku tak mocno i szybko, że nigdy nie nadąża.

Patrzy, jak jej się poddaje, zamyka oczy i odwraca głowę, zagubiony w jej soczystym pośpiechu, ciesząc się jazdą. Denise kręci głową. „Spójrz na mnie”, dyszy, wzdychając i kołysząc się nad nim. Chwyta go za podbródek i odwraca jego głowę do siebie.

Powtarza przez zaciśnięte zęby: „Patrzysz na mnie”. Jego przystojne zielone oczy otwierają się szeroko, a ona patrzy głęboko w nie i widzi to, co on. Ona się uśmiecha. Rusza teraz na niego na pełnych obrotach.

Ostre oddechy i długie jęki mieszają się z odgłosami imprezy na zewnątrz. Denise rzuca swoje ciało na jego, dzikie i lekkomyślne, testując jego wypukły trzon szorstkimi szarpnięciami bioder. Donal chwyta ją za biodra, jakby chciał zatopić sążeń, gdyby go puścił. Czuje, jak jego palce zaciskają się, a jej całe ciało jest uniesione, gdy napina brzuch i uderza w miednicę.

Donal jęczy jak zwierzę, wypuszczając w nią potężne strumienie spermy. Denise odpowiada grzecznie, wyginając plecy w łuk, pozwalając, by jej czarne włosy opadły kaskadą, i wysyłając do sufitu ospały jęk satysfakcji. Całe jej ciało zaciska się, a potem drży. Przepływa przez nią mokry, elektryzujący przypływ i rozkoszuje się każdą ostatnią kroplą, zanurzając twardy trzon Donala, który wciąż w niej pulsuje.

Kiedy jej przyrodni brat leży pod nią wyniszczony i zszokowany, Denise pochłania ten moment. Jej oczy są szeroko otwarte i czujne, jej skóra jaśnieje, usta otwarte i zaokrąglone w wyzywającym, nikczemnym uśmiechu. Ani jedno pytanie nie odważyło się wejść jej do głowy.

Czuje, jak jego przemoczony kutas słabnie i mięknie. Uderzając czoło, mówi z kącika uśmiechu: „Może powinnam teraz nazywać cię„ makaronem ”.”. Nie może nawet zachichotać. Kilka minut później, gdy oboje szybko się przebierają, nagle słyszą Patsy na korytarzu. - Donal? Hej, jesteś tu gdzieś? Ludzie cię szukają! krzyczy.

Denise zaciska usta i patrzy na Donala, gdy spokojnie poprawia sukienkę. Jego koszula jest wciąż rozpięta, a spodnie leżą na podłodze. Patrzy na nią z drwiącym i oszołomionym strachem.

Wskazuje na nią, mówiąc jej, że najpierw się ubierze i wyjdzie, żeby odwrócić Patsy. Zamiast tego Denise płaci mu kpiącym nosem, odpycha go na bok i otwiera drzwi. Patsy jest właśnie tam i nieruchomieje ze zdziwienia. Donal, rozpięty, bez majtek, też zastyga.

„Uch…”. Denise pozwala jej przyrodniemu rodzeństwu gapić się na siebie przez długą chwilę, rozkoszując się ich wzajemnie przerażonymi minami. Przez krawędź ostrego uśmiechu mówi: „Nikt mnie nie szuka?” Szarpie rąbek spódnicy, a potem wychodzi z sypialni, niosąc buty. Wzrusza ramionami i wzdycha.

„Nieważne”. Jeśli szukali Denise, dawno jej nie było. Na szczycie schodów zatrzymuje się i sprawdza swój telefon komórkowy. Wiadomość czeka: „Hej, Den.

Tu Patrick. Przepraszam, nie było mnie w biurze przez cały dzień. Ariana zadzwoniła i powiedziała, że ​​po południu zostawiłeś swój list rezygnacyjny na moim biurku? Co się stało? Możesz do mnie oddzwonić? Naprawdę uważam, że powinniśmy porozmawiać, zanim podejmiesz decyzję, taką jak… „Za dużo pytań. Denise kończy wiadomość i kasuje ją.„ Nic mi nie jest, Patrick, ”mówi do siebie z uśmiechem.

Uśmiech odchyla się ostro w bok.„ Nigdy lepiej. ”„ Czy to było tego warte? ". Słucha odgłosów imprezy poniżej.

Wzywa ją i ciągnie do przodu. Nie ogląda się za siebie, gdy schodzi w dół, ponownie szukając tego dreszczyku..

Podobne historie

Brian i ciocia Em - i rodzina

★★★★(< 5)

Czy mogę ci pomóc?…

🕑 6 minuty Tabu Historie 👁 5,654

Rozdział 5 Kiedy Sylvia skończyła 17 lat, zdecydował, że jest już wystarczająco dorosła, by go nakarmić. Uwiódł ją, a ona zaszła w ciążę. Podczas gdy to wszystko się działo,…

kontyntynuj Tabu historia seksu

Poruszające doświadczenie

★★★★★ (< 5)

Pomagam przenieść matkę i ciotkę mojej żony bliżej miejsca, w którym mieszkamy. Jesteśmy teraz znacznie, dużo bliżej.…

🕑 22 minuty Tabu Historie 👁 4,889

Linda i ja pobraliśmy się nieco ponad pięć lat i około półtora roku temu zmarł mąż jej matki, jej drugi mąż. Był raczej starszy od mamy Lindy, Betty, i zostawił ją całkiem zamożną.…

kontyntynuj Tabu historia seksu

Psyche - The Professor

★★★★★ (< 5)

Opowieść, o której uwielbiam pisać, o młodej kobiecie, która właśnie próbuje stać się sławna.…

🕑 19 minuty Tabu Historie 👁 2,961

Monica Siedziałam przy biurku, obserwując, jak mówi profesor. Mężczyzna uwielbiał słyszeć, jak mówi. Nie mogę sobie nawet wyobrazić osoby bardziej… no, nudnej. Ale nadal, jeśli…

kontyntynuj Tabu historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat