Dwadzieścia słów na śnieg

★★★★★ (< 5)
🕑 15 minuty minuty Tabu Historie

Wpatrywała się w świeżo spadły śnieg, zdumiona, jak iskrzył się jak rozgwieżdżone pole, pocałowany przez słońce. Gdyby tylko mogła to uchwycić i jednym słowem opisać cud, piękno i magię. - Nadal mam dziewiętnaście.

Wymamrotała, jej ciepły oddech zachmurzył się w zimnym górskim powietrzu. Dwadzieścia słów na śnieg. To było zadanie. Jak dotąd nie poszło dobrze.

Zimno. Lodowaty. Czysty.

Nigdy nie była dobra w słowach, używała ich oszczędnie nawet w rozmowie, czując się bezpieczniej w sztuce słuchania. - Jak się masz, Kylie? Czas prawie dobiegł końca. Westchnęła, potrząsając głową i ze złości zdmuchnęła grzywkę w kolorze miodu z oczu.

"To niesprawiedliwe." - To nie miało być uczciwe, kotku. Prosiłeś o odwrócenie uwagi, a ja ci go dałem. „Tak, ale chciałem…" „Wiem, czego chciałeś.

To, czego chciałeś, nie ma z tym nic wspólnego, teraz skoncentruj się. Ile zapisałeś?" "Trzy." Zaśmiał się, potrząsając głową. Wzdychając, starała się skupić na zadaniu, chłód skradał się po jej nagim ciele jak pajęcze palce, gdy patrzyła przez frontowe drzwi na zaspy, inne kabiny zrujnujące widok na górę. Izolacja.

Tęskniła za tym. Kiedy Robert zaproponował tę wycieczkę, wyobraziła sobie uroczą małą chatkę położoną w lesie, ukrytą przed wzrokiem ciekawskich. Nie jakiś domek narciarski pełen waniliowych par.

Poczuła, jak jej usta odwracają się na południe w upartym grymasie, gdy skoncentrowała się na dodawaniu słów do listy. Mrożony. Nieskończony.

Błyszczący. "Zdecydowałem się zmienić zasady, zwierzaku." Zamarła, a jej oczy rozszerzyły się, słysząc w jego głosie rozbawienie. Wołał ją trzask płomieni, obiecując wygodę i ciepło. Ogarnęła ją uraza z powodu jej kłopotliwej sytuacji; gniew, że Ryan zmusił ją do stania nago w drzwiach, podczas gdy on sączył whisky i cieszył się żarem paleniska.

Nienawidziła gier, które kazał jej grać, prawie tak samo jak nienawidziła tego, jak bardzo za nimi tęskniła, ekscytując za każdym razem na te sześć prostych słów; Mam dla nas grę, kotku. "Do czego?" Spała, słysząc, jak jej głos się trząsł, mając nadzieję, że może winić za to chłód, a może raczej strach niż oczekiwanie. - Postanowiłem dać ci więcej czasu. Masz czas do powrotu mojego brata i żony. Prawie się odwróciła, jej szczęka opadła na myśl, że zostanie przyłapana w ten sposób, nago i niedawno zerżnięta, a jego sperma wycieka z jej tyłka i cipki.

Jak miała się skoncentrować, wiedząc o konsekwencjach? Oczywiście mogła po prostu sprawdzić jego blef, zatrzasnąć drzwi i ubrać się. Gdyby to było takie proste. Nic nie było łatwe z Ryanem.

Poza tym wiedziała, że ​​jeśli to zrobi, to koniec. Jego okrutne gry się skończą. Nie było drugiej szansy. Taka była natura gier, w które grali.

Kiedy już się zaangażowała, nie można było się wycofać. "Co jeśli zawiodę?" Odpowiedział ze śmiechem, pozostawiając ją niepewną, walczącą o inspirację. Czysty. Miękki.

Biorąc głęboki oddech, wpatrywała się w świeżo opadły śnieg, przypominając sobie poprzednią noc, jak była bezpieczna i ciepła w wynajętym domku, śmiejąc się z dywanika ze sztucznej skóry niedźwiedzia pokrywającego podłogę, a białe futro zmieniło się w pomarańczowe w świetle ognia. Uśmiechnęła się, wspominając delikatny dotyk na jej dłoniach i goleniach, gdy klęczała, z rozłożonymi dla niego nogami, jego ciężarem przy niej, dotykiem jego silnych dłoni otaczających jej talię, gdy powoli wciskał swojego grubego kutasa w jej tyłek popychając jej ciasny pierścień analny, zmuszając ją do odprężenia się, do odepchnięcia, gdy wziął ją od tyłu, ostrzegając ją, by milczała. Nie warto obudzić Roberta lub Jenny… „Nie mogę nawet wymyślić dziesięciu”.

- Ponieważ nie próbujesz, zwierzaku. Skoncentruj się. Spojrzała w dół na spiralny notes oparty o jej klatkę piersiową, z długopisem bezużytecznie uniesionym. Jenny zawsze dokuczała jej na temat swoich piersi, ale podobał jej się ich wygląd, jej sterczące sutki sztywne od zimnych, obrączkowanych, a skóra blada jak księżyc.

Poruszając dłońmi, poczuła, jak po policzkach przebiega ciepło, drżąc, gdy zimowy chłód raz jeszcze chwycił ją pazurami, wspomnienie jazdy samochodu ponownie rozbrzmiewało w jej głowie, przejazd przez góry w ciemności. Jej mąż za kierownicą, Jenny dotrzymująca mu towarzystwa, podczas gdy Ryan drażniąco przebiegł palcami po szwie jej dżinsów i bawił się zamkiem błyskawicznym, a jego uśmiech lśnił w świetle księżyca, rozbawiony jej niemożnością powstrzymania go. Serce waliło, przypominając sobie, jak rozłożyła przed nim kolana, kiedy powoli rozpinał zamek błyskawiczny, odkrywając obie niespodzianki, które przygotowała; brak majtek i gładko wygoloną cipkę.

Drażnił się z nią, odkąd zaczęli romans, ani razu nie pomyślał, że naprawdę to zrobi. "Dla mnie?" - zapytał, jego słowa były tak miękkie, że gdyby nie patrzyła na jego usta, by za nimi tęskniła. Po prostu skinęła głową, jej uśmiech był nieśmiały, oczy zamknęły się, dopóki nie odciąła się od wszystkiego, z wyjątkiem dotyku jego palców, jak gładził jej cipkę, podsycał ogień między jej udami, jego dotyk był lekki jak piórko, a jej podniecenie powoli narastało na przestrzeni wielu kilometrów., nieświadomy wszystkiego innego. Nigdy nie pozwolił jej osiągnąć orgazmu, oceniając jej reakcję, zatrzymując się, gdy podeszła zbyt blisko, i wracając, gdy jej oddech złagodniał.

Trzymał ją taką przez godzinę, gotową na skraj nirwany, udając, że śpi, podczas gdy Robert i Jenny bez przerwy buczeli o śniegu, najwyraźniej podekscytowani spędzeniem dnia na stoku, czymś, czym nigdy nie była. zainteresowana. Jak zawsze, była po prostu na przejażdżkę.

- Lepiej się pospiesz, zwierzaku. Nie masz dużo czasu. „Wiem…” Zaciskając oczy, próbowała sobie przypomnieć cokolwiek, co mogłoby jej pomóc w poszukiwaniu słów opisujących śnieg, zastanawiając się, czy Ryan naprawdę dotrzyma obietnicy, groźby, że stanie w drzwiach, nagi, jego sperma ściekała po wewnętrznej stronie jej ud, aż pomyślała o dwudziestu słowach na śnieg albo Robert i Jenny wrócili. Nie odważyłby się. Czy on? "Zamarzam!" - oznajmiła nagle, stukając z rozdrażnieniem stopą o drewniany próg.

Spotkała się z frustrującą ciszą. Mogło być gorzej. Przynajmniej świeciło słońce, rozgrzewając rozrzedzone górskie powietrze na tyle, by przetrwać przez krótki czas. Musiała tylko wymyślić następną dwunastkę.

Puszysty. Wzięła głęboki oddech, drżąc, gdy zbłąkana bryza owinęła się wokół niej, wciągnięta przez ciepło ognia. Ryan czasami potrafił być takim kutasem. Dokładne przeciwieństwo Roberta.

Nigdy nie zmusiłby jej do stania na tak zimnie, wykonując niemożliwe zadanie. Zawsze był dla niej słodki, rozpieszczał ją i obsypywał czułością. Robert był idealnym mężem, a jednak Ryan był tym, który grał z nią w perwersyjne gry. Ryan był tym, który sprawił, że poczuła się brudna. Dreszcz, który przebiegał po jej kręgosłupie, nie miał nic wspólnego z pogodą.

To było wspomnienie poranka, które spędzili razem, kiedy jej siostra Jenny i jej mąż szli na stoku. Ta podróż była dla nich. Ryan i ona nie interesowały się takimi sportami zimowymi. Bez tchu przypomniała sobie jego słowa, szeptała jej do ucha, gdy zostali sami.

- Kto będzie moją brudną małą dziewczynką pod nieobecność Jenny, zwierzaku? "Jestem." Oddychała, drżąc pod wpływem ciepła jego oddechu, jej serce waliło tak mocno, że myślała, że ​​pęknie. Następne kilka godzin spędzili na nieużywanym strychu, badając każdy jego kaprys. Była pochylona przez balustradę i lanie, aż błagała o litość, a potem zerżnęła tyłek. Potem pchnął ją na kolana i kazał jej oczyścić ustami jego penisa. Zanim skończyła, ponownie wystrzelił swój ładunek, żądając, by połknęła każdą ostatnią kroplę.

W końcu była jego „brudną małą dziewczynką”. Potem błagała go, żeby doprowadził ją do spermy. Nie, żeby nie doprowadzić jej do orgazmu. Pozwolić jej dojść.

"Tylko na moich warunkach, brudna dziewczyno." Warknął żartobliwie. Chwytając ją za nadgarstek, ściągnął ją ze schodów i przycisnął twarz do solidnego drewnianego stołu w jadalni, rozstawiając jej nogi, gdy wszedł do jej mokrej porcji, której kutas wciąż lepił się od jej śliny i spermy, wepchnął się w głodną cipkę, jego palce wbiły się w jej uda, aż przetoczyła się przez nią fala za falą ekstazy. Uśmiechnęła się, przypominając sobie, jak ją drażnił, mówiąc jej, że jej krzyki strząsały śnieg z okapu.

Dziewica. Uśmiechnęła się, słysząc ironię tego słowa, starannie zapisując je w notatniku, nerwowo głaszcząc kciukiem sutek, odwróconą do niego plecami. Nie powiedział jej wyraźnie, żeby się nie dotykała. Mimo to nie odważyła się na to otwarcie. Wypuszczając westchnienie, odpłynęła, drażniąc bolący sutek, powoli go okrążając, o grze Ryana na chwilę zapomniano.

Zastanawiała się, jak by to było. Co by się stało, gdyby nie wymyśliła dwudziestu słów na określenie śniegu? Co by zrobił Robert, gdyby znalazł ją nagą w drzwiach, pełną spermy swojego brata? A co by zrobiła Jenny? Jej piękna, ciemnowłosa siostra popychała ją od dziecka, zawsze brała to, czego chciała, bez względu na jej uczucia. Na początku ulubione zabawki lub lalki. Później byli to chłopcy. Kylie wcześnie nauczyła się nie okazywać zainteresowania żadnym chłopcem, wiedząc, że gdy tylko to zrobi, Jenny go ukradnie.

Czasami rodzice pytali ją nawet, zawstydzając ją przed siostrą, czy „lubi dziewczyny”. Och, jak Jenny polizała to, drażniła się z nią tygodniami, nazywając ją Kylie Cunt-licker. Nie po raz pierwszy zastanawiała się, czy ona też ma plany wobec swojego męża.

Podczas podróży Jenny uparła się, żeby zająć przednie siedzenie, twierdząc, że długie, wietrzne drogi przyprawiały ją o mdłości. Kylie wiedziała lepiej, ale odpuść. W końcu nie miała nic przeciwko dzieleniu tylnego siedzenia z Ryanem… „Masz cudowny tyłek, Kylie.

To wciąż od bicia. Ciekawe, co Robert by na to powiedział?” Zaskoczona z zadumy, z poczuciem winy wyciągnęła rękę z cycka, zastanawiając się, czy zauważył, w czasie, który przypomniał jej o jej zadaniu. Nie żeby to miało znaczenie. Już pogodziła się z porażką. Próbowała, ale to było beznadziejne.

Słowa nigdy nie były jej domeną. Proszek. Płatek. Dwa więcej.

To dało dwanaście. W połowie drogi i każdy z nich to walka, każde słowo wydaje się oczywiste z perspektywy czasu. Z westchnieniem opuściła dłoń, opuszkami palców przesuwając się po jej napiętym brzuchu, muskając gładkość miejsca, w którym złoty puch zdobił niegdyś jej mons veneris, połykając pierwotny jęk, który wydawał się unosić gdzieś w głębi jej wnętrza, gdy się nią bawiła.

pulchna łechtaczka, usta wygięte w górę, przyjemność z jej własnego dotyku odpychająca chwilowo frustrację i zmartwienie. Jak by to było, pomyślała, doprowadzić się do takiego punktu kulminacyjnego, na oczach wszystkich? Pozostałe kabiny były daleko, ale nie tak daleko, żeby nikt jej nie widział. Być może podglądacz z lornetką lub teleobiektywem w aparacie. Nawet teraz mógł robić jej zdjęcia, mruczeć między ujęciami, kierować nią z daleka i walić konia… To wszystko, dziwko. Baw się łechtaczką.

Boże, nie mogę w to uwierzyć. Po prostu stoi naga i bawi się sobą. Cholernie gorąco.

Cholera, teraz się pieprzy. Poczekaj, aż pokażę je chłopakom… „Kylie!” Zaskoczona, omal nie upuściła pióra, kiedy wyciągnęła palce z wnętrza swojej chwytającej cipy, a jego wesoły chichot przywrócił ją z powrotem. - Przepraszam. Jestem… rozproszony.

Skończyła kulawo. „Widzę to. Chodź, brudna dziewczyno.

Jesteś tak blisko” „Nie jestem!” - Jesteś. Po prostu się skoncentruj. "Łatwo ci mówić." Mruknęła, wpatrując się w zaśnieżone zaspy, przygryzając wargę, maszerując w miejscu, aby krew znów płynęła, starając się utrzymać ciepło. Delikatny.

Dziewiczy. Sześć więcej. Teraz nie wydawało się to takie niemożliwe.

Może mogłaby to zrobić. Oddychając głęboko, zamknęła oczy, wyobrażając sobie każdy delikatny płatek opadający powoli w dół, każdy inny… Krystaliczny. Mróz.

"Ile, zwierzaku?" "Szesnaście." - Dobra dziewczynka. Wiem, że możesz to zrobić. Wierzę w ciebie.

Jego słowa napełniły ją ciepłem. Nie tylko seksualny żar, który zawsze czuła, gdy była blisko niego, ale coś innego, coś, czego tęskniła przez tyle lat, coś, na co nie miała imienia. Poczuła nagłą determinację, by go nie zawieść.

W końcu oboje byli związani regułami gry i jeśli jej się nie uda, jeśli zostanie odkryta, to koniec. Z bijącym sercem, próbując odgadnąć, ile czasu zostało jej, zanim wrócili, desperacko szukała czterech kolejnych słów, które oznaczałyby śnieżny pakiet. Dryf. S. Jeszcze jeden.

Tylko jeden. Poczuła oszołomioną radość, kiedy je zapisywała, rozkosz sprawiała, że ​​chichotała cicho, jak wyraźna rejestracja. Biały! Niebieskie oczy pełne nieśmiałego triumfu, odwróciła się plecami do pokrytego śniegiem świata, cicho zamykając drzwi, spojrzeniem przyciągniętym do swojego kochanka, drżącym z pożądania do niego, pragnącym poczuć jego pocałunek na jej ustach, jej gardło, jego usta dryfujące w dół po żebrach i brzuchu i opadając na jej drżący pagórek. Łaknęła dotyku jego dłoni, gdy rozsuwał jej nogi, ujawniając jej najbardziej intymne sekrety, a jego język wypełniał ją przyjemnością, którą tylko on mógł jej dać.

- Mówiłem ci, że możesz to zrobić, kotku. Skinęła głową, przełykając ciężko, wygrzewając się w upale, płomienie rozmrażały ją z zewnątrz, nawet gdy obietnica w jego uśmiechu podpaliła ją. "Nie wierzyłem ci." Uniósł palcami jej podbródek, całując ją, na początku delikatnie, rozwierając jej usta i wpychając język między nie. Powitała to z zadowoleniem, przyciskając się do niego, by uzyskać ciepło, wciąż drżąc po męce.

- Wiem. Mimo wszystko zasługujesz na nagrodę, brudna dziewczyno. Chichocząc cicho, ich pocałunek na chwilę został przerwany, stanęła na palcach i wyszeptała mu do ucha swoją prośbę.

- W tej chwili? Mogą wrócić w każdej chwili, kotku. uśmiechnął się złośliwie, opierając dłoń zaborczo na jej ramieniu, a jego ciemne oczy pożerały jej bladą nagość. Przygryzając wargę, uparcie odwzajemniła jego spojrzenie, kiwając głową raz, potem dwa razy.

"Tak." Odpowiedziała, nagle czując się odważna. Dlatego zgodziła się na tę podróż, dlatego znosiła znęcanie się nad Jenny i niezdarne uczucia Roberta, a także zimno i długą jazdę po górach w ciemności. - Tak, och, tak. Proszę? Uśmiechając się, pocałował ją, jego zmysłowe usta wzbudzały potrzebę, drażniąc ją z cichym jękiem, gdy czubek jego języka śledził linię jej szczęki, struny jej szyi, jego usta gorące wzdłuż jej obojczyka, obrzęk jej falujących piersi., w końcu spoczęła na jej schłodzonym sutku. "O Boże." Oddychała, sięgając do jego głowy, jej palce wplatały się w jego ciemne loki, tak bardzo jak Robert, a jednak tak różne.

"Moja brudna mała dziwka." Kiedy wciągał jej sutek do ust, pozwolił swoim dłoniom wędrować po jej bokach, jego ogrzane czubki palców płonęły na jej topniejącym ciele, spoczywając znajomo na jej wąskich biodrach. Nie pełna jak Jenny. Ta myśl została wypchnięta z jej umysłu, gdy klęczał przed nią, drżąc, gdy jego pocałunki obejmowały jej napięty brzuch, jego język żartobliwie drażnił jej pępek, zanurzając się w niej jak palce w jej cipce podczas jazdy samochodem.

Wypuściła gardłowy chichot, gdy przycisnął nos do jej pagórka, jego wargi dotknęły jej gładkości, jego szorstki język delikatnie uderzał o jej cipkę, aż chciała krzyczeć z frustracji. "Pośpiech?" Jęk, zrodzony z tak wielkiej tęsknoty, tak wielkiej potrzeby, narastający, gdy zacisnęła palce na jego włosach, trzymając się, jakby jej życie zależało od jego języka migoczącego na jej pulsującej łechtaczce, wypełniającej ją żywą krwią, aż pomyślała, że ​​może pęknąć, jego palce drażnią ją otwarte, jego usta na jej cipce, głodny jej w sposób, w jaki jej mąż nigdy nie był, jego język wsuwał się w nią jak brakujący element układanki, wypełniając ją, idealne dopasowanie… "Czy chciałbyś cum dla mnie, zwierzaku? " "Tak, o tak." Udało jej się, drżąc, gdy wepchnął smukły palec w jej tyłek, a jej dziurka była już śliska od jego spermy. - Masz moje pozwolenie, brudna dziewczyno. Przylgnęła do niego, gdy ogarnęła ją fala przyjemności, narastając w środku, aż pomyślała, że ​​może zemdleć. Krzyczała, gdy osiągnęła szczyt, jej cipka zacisnęła się, jej uda zacisnęły się na jego policzkach, jego imię na jej ustach, gdy wypchnęła biodra do przodu, wciskając jego język w jej zdesperowaną cipkę, kłykcie jego palca rozsuwały jej pierścień, gdy go pompował w jej wysmarowanym spermą tyłku, kolejna fala ekstazy przetaczała się przez nią, a potem następna, aż w końcu była zbyt wyczerpana, by wstać.

Potrząsając głową z rozbawieniem, wziął ją w ramiona i zaniósł do swojej sypialni jak lalkę. Czuła, jak jego mięśnie napinają się pod flanelową koszulą, czuje jego siłę, gdy trzymał ją przy piersi, pożądanie rozpalające się głęboko w środku, kiedy kładł ją na kołdrze, pod którą spała Jenny poprzedniej nocy, i pustoszyła ją aż do ich płaczu. pasja połączona w jedną.

Podobne historie

Siostra mojego najlepszego przyjaciela (część 3)

★★★★(< 5)

Czasami po prostu nie możesz sobie pomóc...…

🕑 6 minuty Tabu Historie 👁 3,771

To nie było coś, co planowałem. Cały czas o tym myślałem. Bóg wie, że myślałem o tym więcej niż powinienem, ale wiedziałem, że może to spowodować poważne kłopoty. To może naprawdę…

kontyntynuj Tabu historia seksu

Moja gorąca przygoda z Lacy, Kaylą i Jill

★★★★★ (< 5)

Gdy pojawiają się wątpliwości…

🕑 44 minuty Tabu Historie 👁 2,583

"Co ty robisz?" zastanawiała się, wstając. - Przygotowuję się do wzięcia prysznica – odpowiedziałam, chwytając moją szatę. "Dlaczego chcesz do mnie dołączyć, przyrodnia siostro?".…

kontyntynuj Tabu historia seksu

Czuję się tak dobrze, że nie może być źle: rozdział 4

★★★★★ (< 5)

Choć entuzjastycznie liże cipkę, jej brat nie potrafił wydobyć magicznych ust ich kuzynki, Sissy.…

🕑 18 minuty Tabu Historie 👁 2,103

Kelly Layton spojrzała na ponury krajobraz po zamieci. Już samo patrzenie na to sprawiło, że zrobiło jej się zimno. Samo to wystarczyłoby, by zatrzymać ją w domu, ale miała jeszcze jeden…

kontyntynuj Tabu historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat