Boże Narodzenie w myślach

★★★★(< 5)

Święta Shane'a stają się o wiele lepsze, dzięki uprzejmości seksownej dziewczyny Mikołaja.…

🕑 41 minuty minuty Seks oralny Historie

Ponure zimy. Shane Houston przypuszczał, że nie było o wiele gorzej niż praca w wigilijną późną zmianę w Cinemagic Video, mroźne wiatry lub inne rzeczy. Podniósł wzrok znad książki na jaskrawo oświetloną ponurość, by sprawdzić, czy są klienci.

Ponurą grozę tego miejsca podkreślało tylko kilka dekoracji, które Arlo chciał niedbale zawiesić na półkach. Boże, można by pomyśleć, że facet mógłby włożyć trochę wysiłku, gdyby chciał utrzymać wypłacalność swojego biznesu. Shane'owi brakowało świątecznej radości, kiedy tego popołudnia zaczął pracę; bezmyślna rozpacz otoczenia wysysała to, co pozostało.

Z jednego z naw pojawiło się rozproszenie — cukierek w stroju Świętego Mikołaja, który wyrwał go z lęku w sposób, w jaki jego powieść kryminalna do tej pory nie zdołała tego zrobić. Truskawkowoblond włosy wypadały spod jej wesoło wyważonej czapki obszytej futrem, a jej szkarłatny kostium z podobnymi frędzlami był tak dopasowany, by przyciągać spojrzenia zarówno dobrych, jak i złych chłopców. Mózg Shane'a wykonał ujęcie śledzące jej postępy w sekcji Nowości; szła tak elegancko w tych małych czarnych butach do kostek i jak jej szwy w pończochach śledziły giętkie krzywizny jej nóg aż do tego krótkiego wstrząsu uda skrzyżowanego na szelkach - och Dzieciątko Jezu… Potem jej oczy przesunęły się nagle w jego kierunku trochę za późno przyjął nonszalancję.

- Pilnuj pracy, ogierze. Przestań sprawdzać małego pomocnika Świętego Mikołaja. Dowcipy o młotach kowalskich Arlo były zawsze otwarcie głośne, gdy istniała szansa na lekkie upokorzenie.

Santa-dziewczyna spojrzała ponownie, gdy wymięty szef Shane'a zszedł z tylnego pokoju, pocierając jedną ręką swoją zamazaną, źle ogoloną twarz. Podniósł porzuconą powieść i lekceważąco spojrzał na okładkę. 'Ehhh - czy ja tu prowadzę księgarnię?' 'Przepraszam?' Shane czuł się bardziej zakłopotany niż zwykle kwaśną postawą swojego pracodawcy. Przypuszczał, że to była sprawa świąteczna.

– Pracujesz w wypożyczalni DVD. Nadmierny nacisk na ostatnie słowa, jakby zwracał się do dziecka. „Spróbuj i skup się trochę na wykonywanej pracy. Wyglądasz, jakby cię to obchodziło, a może zatrudnię twój tyłek do Nowego Roku.

Umysł Shane'a zalewały epitety na temat mądrości prowadzenia niezależnego sklepu DVD w dobie wypożyczania przez Internet, nie wspominając już o tym, na czym, do diabła, miał się skoncentrować w tej wigilijnej wigilii dla klientów, ale jak zwykle nie podzielił się żadnym z nich. jego myśli. Potrzebował tego wątpliwego stanowiska, aby sfinansować swoje studia, dopóki nie dokona jakiejś – jakiejkolwiek – innej umowy. — Tak, szefie — powiedział, zdecydowanie stukając knykciami w ladę z minimalną zdradą sarkazmu.

– Uznaj, że mój czyn się zaostrzył. Arlo spojrzał na niego krytycznie. 'Tak. Dobrze. Dobry.' Zaczął zmagać się ze swoją niezgrabną postacią w gruby zimowy płaszcz.

– Muszę wyjść. Pilnujesz miejsca przez resztę dnia. I zamykam. Shane był zaskoczony.

— Ja… eh… powinienem kończyć o szóstej… — Wpatrywał się w swojego szefa na wpół oszołomiony. Do kupienia były jeszcze prezenty rodzinne. - Zawarliśmy umowę… - Plany się zmieniają. Drugi zwolnił się.

I mam sprawy do załatwienia. Jak świąteczne upijanie się, zanim zaciągnął swój żałosny tyłek do domu, do swojej zapomnianej przez Boga żony, pomyślał Shane. – Chcesz tę pracę, czy nie? został wyzwany. - Tak, tak, idź - mruknął zrezygnowany Shane. – Zajmę się tym.

– Chodzi mi o to, że w dzisiejszych czasach nie musisz się martwić o dziewczynę – powiedział od niechcenia i głośno Arlo, podnosząc przepierzenie i kierując się do frontowych drzwi sklepu. Zatrzymał się tam, by oddać ostatni pożegnalny strzał. – Hej, zrobiła ci przysługę. Jeden prezent mniej, o który trzeba się martwić, prawda? I drzwi się zatrzasnęły. Życzę sobie wesołych świąt, ty głupi draniu.

Shane bolał od niesprowokowanej salwy. Nie odważył się podnieść wzroku na wypadek, gdyby znów zwrócił uwagę panny Claus. Pech, że Arlo podsłuchał jego niedawną rozmowę z innym urzędnikiem na temat Shelley. Nie zostałem porzucony, mógł zaprotestować, nie jako taki.

Ale prawda nie zapewniała większego pocieszenia. Mógł pojechać za swoim byłym do Wielkiej Brytanii, gdy kontynuowała studia, powiedziała, że ​​tego chce, ale był tam jego kurs kreatywnego pisania w Nowym Jorku – jego szansa na odkupienie dupy porzuconego college'u. Oboje dokonali trudnego wyboru.

A może w jego przypadku była to wymówka? Czy nie mógł znaleźć podobnego kursu wśród Limeys? Czy był po prostu zbyt nieśmiały wobec zaangażowania lub nieznanego, czy po prostu trochę wstrząsnął swoim życiem? Tak zasugerowała Shelley. Ciepło jej uścisku na lotnisku właśnie wbiło sól w ranę, którą otworzyła jej sceptycyzm. A teraz była trzy tysiące mil stąd, spotykając się z jakimś facetem w Londynie.

Wesołych Świąt, kolego, Wesołych kurwa… Hej. — Och… Cześć, przepraszam. Patrzył w dół, jakby pochłonięty ekranem komputera, do tego stopnia, że ​​nie zauważył czerwonej wizji unoszącej się przed ladą. - W moim własnym świecie.

– W porządku. Gdzieś ładnie? Santa-dziewczyna uśmiechnęła się otwarcie, skromnie, co rozjaśniło jej i tak już ładne rysy - schludny, prosty mały nos, wysokie kości policzkowe, krystalicznie niebieskie oczy i pomalowane na szkarłat usta, a wszystko to wspaniale podkreślone przez jej umiarkowaną uwagę, jaką mu okazywała. Jego odpowiedź musiała wybić się z jego ust.

- Yyyeah, prawdziwy - świąteczny funland. Uśmiechnął się smutno, świadom, że usłyszałaby każde pogardliwe słowo Arlo skierowane do niego. – To się nazywa sprzedaż detaliczna. Czuję się, jakbym tylko ja nie uczestniczył w uroczystościach.

Spojrzał taktownie na jej głęboko wycięty kostium Świętego Nicka. — Cześć — powiedziała radośnie zirytowana i uniosła ręce do góry, przyjmując pozę „tu jestem”. — Wiesz, to nie jest mój normalny strój imprezowy! Ten ruch sprawił, że jej dekolt w satynowym biustonoszu imponująco uwydatnił się. Jej okrągłe cycki były obszyte gronostajami; to sprawiło, że Shane poczuł sezonowość po raz pierwszy w grudniu. – Cały dzień rozdawałam ulotki klubów nocnych – poinformowała go.

- Mój tyłek jest odmarznięty! Wzięła demonstracyjny dreszcz, oddając okładkę wypożyczonego DVD, a jej drobna ramka, ubrana w czerwoną satynę, kołysała się uroczo. — A ja wciąż mam kolejną partię do przebrnięcia. Co czytasz? — Och… — Sięgnął po wkładkę DVD i poczuł, że jej zainteresowanie nim jest drobnym bożonarodzeniowym cudem. – Historia kryminalna, poufne LA.

Elroya. No wiesz, seks, morderstwo, brutalność policji. „To pora na wesołość…” „Tak, tak, bardzo świątecznie” – uśmiechnęła się. – Co się stało z Grinchem? – W tym roku jestem Grinchem – uśmiechnął się krzywo, podając zapakowaną płytę. – Hej, morderstwa i brutalność policji mają miejsce w Boże Narodzenie, czy to dobrze? – Jasne, to w porządku – uśmiechnęła się, wręczając zapłatę.

– Hej, czytałem kiedyś książkę Raymonda Chandlera. Miałem nauczyciela, który się tym zajmował. Lubię to.

Chciałem być jednym z nich - kim oni są? - femmes fatales. 'Naprawdę? „Weszła do pokoju w stroju Mikołaja i mogłem powiedzieć, że sprawiała kłopoty”, takie rzeczy? Wow, chichotała w odpowiedzi. Shane naprawdę czuł się tutaj na fali – jakie były na to szanse? — Coś w tym rodzaju — powiedziała chytrze. - Cóż, mamy film o tym w Crime Classics - poradził jej Shane, podnosząc Elroya. – To świetna femme fatale.

A twój chłopak może woleć to od PS Kocham cię. Skulił się mocno w środku, gdy powiedział ostatnie słowo; zawsze nienawidził łomu w tych tandetnych referencjach do testowania wody. Ale czasami po prostu musiałeś, nigdy bardziej niż na progu wakacji bez radości. – Zrobiłby – odparła z nutką melancholii, a jej uśmiech zniknął. Odwróciła się do wyjścia, zatrzymując się tylko na chwilę, by sprawdzić jego identyfikator.

'Muszę iść. Masz Wesołych Świąt, Shane the Grinch. Do widzenia.' Uśmiechnęła się jak piękny przebłysk zimowego słońca i ruszyła do drzwi. Shane chwycił za ostatnią konwersacyjną słomkę. - Mam nadzieję, że dziś wieczorem znajdziesz kogoś, kto poprowadzi twoje sanie! Odwróciła się przy drzwiach, zachichotała krótko i zniknęła.

Skóra na jego twarzy napięła się w masce zakłopotania, a dłonie zacisnęły się w pięści umartwienia. Dobrze sobie radził, fragment Bogarta był niemal natchniony. A potem… Mam nadzieję, że znajdziesz kogoś, kto… Co ja kurwa byłem… 'Cholera!' Jedna pięść mocno wbiła się w blat.

Co bolało. 'Gówno! Ała! Ssał otarty knykcie. Jedyną drobną pociechą było to, że Arlo nie był świadkiem swojego ostatniego upokorzenia w okresie świąt Bożego Narodzenia.

Vanessa ogrzewała dłonie wokół gorącej czekolady z pianką marshmallow, kiedy Sammy wrócił do kawiarni. — Złapałeś to? — Tak… — Sammy wymachiwał filmem z DVD, wydawało się, że to triumfalnie; okazało się jednak, że ma na głowie inne sprawy. 'Vee, znalazłem kogoś…' 'Jeszcze godzina tych cholernych ulotek na tym cholernym mrozie, to jest moje miejsce - ryczący ogień, soczysty film i mnóstwo Cointreau.' Vanessa już pławiła się w oczekiwanym cieple ognia i likieru. Burzliwe fale jej rudych włosów zostały uwolnione z niewoli w czapce Mikołaja i najwyraźniej nie znosiła rychłego powrotu tych loków do więzienia. – I żadnej rodziny, o którą trzeba by się martwić do jutra rana.

- Vee, posłuchaj mnie. Sammy gorliwie opadła na siedzenie naprzeciwko swojej przyjaciółki. — Znalazłem kogoś, właśnie się na niego natknąłem.

Jest sprzedawcą w sklepie DVD, jest idealny… - Sammy, o czym ty mówisz? Vanessa była zirytowana przerwaniem jej zadumy. – Idealny do czego? „Idealny kandydat. To znaczy… Vee, jest Wigilia! Vanessa była zdezorientowana.

'Co masz na myśli…?' 'Tak! Yu… Sammy pochyliła się i ściszyła głos. „Juletyjski skurwysyn”. — Ale… Skąd to się wzięło? Nawet nie rozmawialiśmy o zrobieniu tego w tym roku. Myślałem, że wysłaliśmy Mindfucka na Święta Bożego Narodzenia.

- No tak, ja też, ale spójrz, on jest tak zasłużonym przypadkiem - jest słodki, słodki i zabawny… I zerwał ze swoją dziewczyną. Jego szef był tak złośliwy, że wyglądał jak Pies Droopy. Chciałem tylko… no wiesz… Vanessa wróciła myślami do początków Yuletide Mindfuck, pięć lat temu.

To zawsze sprawiało, że promieniowała odczuciem sezonowego ciepła. Ollie był młodszym bratem Genevieve, współlokatorem jej i Sammy'ego w mieszkaniu, które wynajęli na ostatnim roku studiów; przystojny, choć nieco nieśmiały i niezdarny młodzieniec właśnie skończył osiemnaście lat, który odwiedził kilka dni z Maine przed świętami Bożego Narodzenia. Od początku wydawał się przytłoczony w obecności atrakcyjnych koleżanek siostry, chętny do rozmowy, ledwo zdolny do napisania zdania. Pewnego ranka odkrycie przez Sammy'ego chłopca szaleńczo masturbującego się pod prysznicem było całkowitym przypadkiem, zapewniła Vanessę; na chwilę zapomniała, że ​​mają gościa i że zamek wymaga naprawy. I miała trochę kaca, chociaż może bieżąca woda powinna ją dać do zrozumienia.

Jej bezradny, szeroko otwartymi oczami śmiech z daremnych prób tego biedaka, by powstrzymać jego spazmującego, wytryskującego penisa, upokorzył go do tego stopnia, że ubrał się, spakował swoje rzeczy i poszedł do wyjścia. – Przepraszam, tak mi przykro – mruknął niezrozumiale, kierując plecak w stronę drzwi wejściowych. „Lepiej, jeśli po prostu pójdę – po prostu proszę, proszę nie mów mojej siostrze, powiedz jej, że… ja…” „W porządku, nie musisz nigdzie iść” pakunek z jego uścisku, ponieważ Vanessa odwróciła się, by ukryć rozbawienie, i mimo jego wstydu przekonała go.

„Jest taki kochany”, powiedział Sammy do swojej przyjaciółki tego samego dnia. 'Biedny koleś.' 'Ja wiem. Moglibyśmy się z nim tak pieprzyć – uśmiechnęła się Vanessa. – Moglibyśmy stopić głowę tego chłopca.

'Moglibyśmy.' Ich oczy się zamknęły, zło warzyło się w ich umysłach. - Och, vee, powinniśmy, tak powinniśmy. — W końcu mamy Boże Narodzenie, Sammy. Pora dawania. 'Dokładnie tak.

Dopóki Genevieve się nie dowie… - Do diabła z nią, jeśli się dowie. Jej młodszy brat zasługuje na świąteczny prezent. Jak się uśmiechali. I tak w ostatnią noc jego pobytu, kiedy starsza siostra poszła spać, oszołomiony Ollie został zwabiony SMS-em do pokoju Sammy'ego, gdzie znalazł ją i Vanessę w czystej bieliźnie, z gorącymi ustami na łóżku. – Zamknij drzwi i chodź tutaj, Ollie – poleciła Vanessa oszołomionej licealistce, odrywając się, wciąż dotykając rękoma twarzy Sammy'ego.

- Jeśli zamierzasz się szarpać u nas, to damy ci coś, do czego możesz się szarpać. — Albo lepiej — uśmiechnął się słodko Sammy, przywołując go. Wyglądał na zmieszanego i przerażonego, ale nawet nie myślał o odejściu. Kazali mu spuścić spodnie i masować przed sobą swojego w pełni wzniesionego kutasa, gdy czule pieścili nawzajem swoje krzywe okryte francuskimi koronkami. Potem zdjęli staniki, obydwa zapewniały wzmocnione balsamem ruchanie cycków oszołomionemu młodzieńcowi, obydwa radośnie zachęcając go do energicznego głaskania między ciasno ściśniętymi piersiami drugiego.

W końcu uklękli przed nim, aby wykonać podwójny lodzik o zaawansowanej rozkoszy, aż jego podskakujący kutas uwolnił swobodnie swój ładunek na ich czekających piersiach i twarzach. - No dalej, Ollie, nie wstydź się, strzelaj do nas! Upadł na kolana, uwielbienie podobne do adoracji Mędrców przyklejone do całej jego twarzy, zanim pocałowali go i delikatnie odprowadzili z powrotem do sofy w salonie. – A więc ta odrobina lesbijstwa nie była zbyt wysoką ceną? zapytała Vanessa. — Ze względu na wyraz jego twarzy? Kurwa, nie – zaśmiał się Sammy.

– Nawiasem mówiąc, bardzo dobrze całujesz. - Dzięki - odparła zadowolona Vanessa. – Ty też. I tak minęło nadejście Yuletide Mindfuck, powtarzane trzykrotnie w kolejne Święta Bożego Narodzenia: odpowiednio w męskiej toalecie eleganckiego baru, siłowni parowej i szatni restauracji.

Za każdym razem z innym tematem, kimś, kogo dziewczyny uważały za zasłużonego - regularnego, skromnego, z odpowiednią higieną osobistą i rozsądnym poziomem atrakcyjności. Wyraźna umowa raz w roku. „W końcu to nie jest tak, że jesteśmy dziwkami” – powiedziała stanowczo Vanessa, gdy planowały przygodę na drugi rok.

Całe rozwijające się przedsięwzięcie błyskawicznie przemknęło przez umysł Vanessy i siedząc w kawiarni nie mogła powstrzymać uśmiechu na to wspomnienie. Mimo to potrząsnęła głową. — Nie da się zrobić — powiedziała przepraszająco Sammy'emu. – Dobre czasy, ale odłożyliśmy to na bok.

Przynajmniej ja mam. — Przynajmniej idź popatrz — zachęcał Sammy. 'Ze względu na stare czasy. To tylko dwoje drzwi dalej.

Więc Vanessa pogodziła się ze swoją przyjaciółką i poszła tam. Zerkając przez okno sklepowe, zobaczyła go — dwudziestoparoletniego, trochę wyższego od niej — powiedzmy pięć dziesięciu — z rozczochranymi, jasnymi włosami; fizycznie dość dobrze rozwinięta i silna na twarzy, z pozostałościami po problemach ze skórą dorastania - ładne oczy, zauważyła Vanessa. Ale opadanie na ramionach i wyraz twarzy psa sugerowały, że w świecie tego faceta wszystko jest nie tak. — Rozumiem, co masz na myśli — powiedziała Sammy'emu po powrocie — na pewno byłby pretendentem.

Gdyby Mindfuck nadal działał. Posłuchaj, nie pozwól mi cię powstrzymać. Idź sam go pocieszyć. — Nie — odparł z rozdrażnieniem Sammy. „Z dwójką jest fajniej.

Dwa to cały punkt. Próbowała się przymilać. – Ostatni raz, Vee. Minęło kilka złych miesięcy z rozstaniem. Daj spokój, kto załatwił ci tę pracę dla awansu, kiedy jej potrzebowałeś? Vanessa lekko się skrzywiła.

– Słuchaj, jestem wdzięczny za te dodatkowe pieniądze, ale właśnie spędziłem cały dzień, żeby zostać poderwanym przez każdego dupka, który myśli, że należy mu się darmowe pieprzenie dzięki uprzejmości sezonu. Więc nawet gdybym się nie umawiał, może nie byłbym w nastroju. Plus fakt, że umawiam się na randki i chciałbym, żeby było poważnie. Dave wrócił z Montrealu dwa dni po Bożym Narodzeniu i nie chcę tego zepsuć. Wysłał mi najsłodszego SMS-a, gdy cię nie było.

Jeśli wszystko pójdzie dobrze, może w przyszłym roku spotkam się tam z jego rodziną! Tym razem nie mogę zrobić Mindfuck. Wybacz kochanie.' Sammy przez chwilę wyglądał ponuro. Potem ożyła, jej oczy błyszczały. — No… dobrze, a co, jeśli go nawet nie dotkniesz? 'Hmmm?' Vanessa wróciła do swojej gorącej czekolady, sprawa się skończyła. - Nawet nie tknij go palcem.

Co jeśli zostawisz to wszystko mnie? Byłbyś tam tylko po to, żeby dodać – wiesz – czynnik „kurwa”. Posłuchaj, to dlatego, że nie jest jednym z dzisiejszych dziwaków, zrobilibyśmy to! To prezent na Boże Narodzenie, Vee. To tradycyjne! — A więc… jaka byłaby moja funkcja? – zapytała Vanessa z uniesioną brwią. Nadal nie była przekonana. — Czysto podglądaczy? — Może — powiedział z namysłem Sammy — może moglibyśmy zrobić coś lepszego.

Daj spokój, Vanessa, jesteś pomysłowa. Pomóż mi załatwić numer z tym facetem. Możemy rozdać resztę ulotek i omówić szczegóły, podczas gdy to robimy. Nazywa się Shane, Vee.

Lubię go.' Zrobiła małą rutynę dyszenia psa i Vanessa roześmiała się wbrew sobie. 'W porządku.' Jej głos był zrezygnowany, ale pogodny. – Odkąd jestem tak dobrym przyjacielem. Ale robisz wszystkie praktyczne czynności, prawda? Trochę to przerobimy…' - Sammy podskakiwała teraz podekscytowana w górę iw dół - '…a potem jeszcze raz uruchomimy Mindfuck'.

Shane poddał się i rzucił swoją książkę. To był pierwszy raz, kiedy Elroy go zawiódł – nawet przebiegłe zawiłości fabuły i sprzeczności między charakterami nie mogły zatrzymać jego uwagi tego popołudnia. Pustkowie, jakimi było Cinemagic Video, niszczyło jego mózg; jego rozpacz go zarażała. Nie chciał być jakimś ponurym Dickensowskim widmem na rodzinnym Bożym Narodzeniu następnego dnia, ale nie sądził, by mógł udawać wystarczająco dużo radości, by ukryć swój obecny nastrój. Klient, klient, proszę - każdy.

Jakakolwiek krótka rozmowa konwersacyjna, która mogłaby potwierdzić jego człowieczeństwo pośród tej najbardziej emocjonalnie bezlitosnej pory roku. Trochę small talku – za dużo prosić? Tak? Nie? Chwila przerwy. Dobra, to byłoby nie. Opadł z powrotem na swoje miejsce. Potem weszła.

Santa-dziewczyna. A jego serce czuło się tak, jakby miotało się wokół jego wnętrzności. Zignorowała wszystkie stojaki z płytami DVD, po prostu szła bez strachu, uważnie między wyspami w tych małych czarnych butach, aż do niego i pochyliła się do przodu nad ladą, z poważnym, zdecydowanym wyrazem na jej uroczej twarzy.

- Hej Shane, właśnie wróciłem, żeby przeprosić. Był skonsternowany. 'Przepraszać? Po co?' — No cóż — ciągnęła szczerym, wyznaniowym tonem — tam byłaś, czułaś się trochę przygnębiona w Wigilię, a ja rzucam Wesołych Świąt w twoją stronę, jakby nic się nie stało… - zaprotestował Shane. Nienawidził myśli, że jego nieszczęście było tak namacalne, ale strasznie się cieszył, że znowu widzi pannę Claus. 'Właściwie jestem bardzo zadowolony z życia…' '…I chciałem coś z tym zrobić.' – …Czas… Przepraszam? Szła teraz swobodnie w kierunku drzwi w przegrodzie, podnosząc je i przechodząc przez tę świętą granicę między personelem a klientem.

Skóra Shane'a szczypała. Apatia sprzed minuty została rozwiana i zastąpiona galopującym, podekscytowanym zamętem. – Po prostu chodzimy cały czas życząc Wesołych Świąt – mówiła, a do powagi dodano coś jednoznacznie podniecającego.

– A kiedy o tym pomyślałem, zdałem sobie sprawę, że chcę ci podarować Wesołych Świąt. Co w tym złego? Chwyciła przód jego luźno zwisającej koszuli i przyciągnęła go do siebie, tak że jej kusząco opakowana, jędrna biust wcisnęła się w jego pierś. Był w nim strach przed nieoczekiwanym wzrostem, jednocześnie z podnoszeniem się jego penisa.

– Jesteś naprawdę miłym facetem, Shane – zamruczała, przez co przeszedł go dreszcz. — Chodzi mi o to, że to po prostu oczywiste. Dlaczego więc o tej porze roku ktoś taki jak ja nie miałby sprawić, że poczujesz się naprawdę miło? Jej głos uwiązł jej w gardle, gdy to mówiła, a na koniec przygryzła wilgotną wargę, mocniej przyciskając się do koszuli i wyczekująco podnosząc się na palcach.

- Ehhhh… Oczy Shane'a przesunęły się po jej ramieniu i plecach. Przez cały dzień była garstka klientów i prawie nie miał nadziei na więcej, ale w tych okolicznościach podejrzewał, że nieunikniony jest pośpiech w ostatniej chwili. – A więc pocałunek świąteczny? Shane czuł, że nie ma sensu przyciskać ust do jej lekko lepkiego aksamitu, co zrobił, żeby zasłużyć na taki moment? Ale naciskał, i rozkoszował się uczuciem jej miękkich ust pieszczących jego, a potem jej ramion unoszących się i zahaczających wokół jego szyi jak świąteczny wieniec, gdy przyciągała swoje delikatne, giętkie ciało do siebie. Delikatnie wsunęła język do jego ust i pozwoliła mu migotać, jakby podekscytowana szukała czegoś nowego.

Potem, najwyraźniej uznając, że to miłe miejsce na pobyt, zamknęła się na nim i dała mu głębokie, mokre francuskie. Shane znów poczuł się nastoletni. Tylko nic tak twardniejącego koguta, grzmiącego w wannie, nigdy się wtedy nie wydarzyło. Zaglądał na tyły sklepu, nawet podczas przedłużającego się mokrego ruchu jej języka w jego ustach, jego dłonie niepewnie zacisnęły się wokół jej szczupłej, odzianej w satynę talii.

Nie było to przestępstwo zwolnienia, w rzeczywistości prawie chciałby, żeby Arlo wrócił w tej chwili – tylko w rzeczywistości coś tak wspaniałego nie mogło przeszkadzać. Odpowiedział w pełni. Wziął w posiadanie pocałunek i pozwolił jego ustom powoli tańczyć z jej.

Córka Świętego Mikołaja gładko wycofała język i zatrzymała się na chwilę na jego ustach, zanim wypuściła go ze swoich czułych szponów. Uśmiechnęła się do niego ujmująco. 'Czuję się lepiej?' — Dużo — wychrypiał, jakby czerpała moc z jego strun głosowych. Puściła jego zewnętrzną koszulę i pogładziła jego mięśnie piersiowe przez podkoszulek, zwijając palce, by móc przeczesać jego sutki.

Jęknął, słysząc to doznanie połączone z nagłą palącą złośliwością, która zachmurzyła jej słodką twarz. – Jeszcze z tobą nie skończyłam – powiedziała z zamyślonym zamiarem, a potem jedna ręka opadła, obracała się, nurkując w dół poniżej paska spodni, do napiętego krocza. – O Boże, tak, myślałem, że to właśnie czuję. Przyciśnięty do mnie ciasno.

Po prostu pękam, żeby się stamtąd wydostać. Wszystkie duże, pulsujące i piękne. Przesunęła dłonią w górę iw dół po jego dżinsowej erekcji, jej szczupłe palce przesunęły się po jego dużym wybrzuszeniu przez tkaninę. Pozwolił jej. Nie poruszył się.

Innym, to znaczy, niż pochylić swoją sztywność lekko w błogosławione eksploracje jej miękkiej dłoni. Mógł zasugerować poczekanie do pracy lub nawet przeprowadzkę do biura, ale w rzeczywistości nie chciał przebić tej cudownej bańki. Kurwa, to było cudowne, jej palce zanurzały się w konturach jego penisa, by wślizgnąć się między jego nogi i chwycić jego jądra. Jej oczy wciąż były utkwione w jego, a kąciki jej pełnych ust wykrzywiały się w uśmiechu.

– Hej, panie Grinch, myślę, że przedstawię się porządnie. Po prostu przyjdź tutaj. Wciąż mocno trzymając, wsunęła drugą rękę pod jego pasek i pociągnęła go za sobą, cofając się w kierunku blatu.

Potem opadła na kolana, palce obu dłoni zatrzepotały lekko nad jego ciasnym kroczem, gdy szła, i powłóczyła się z powrotem, chowając się przytulnie pod blatem. - Nie ruszaj się – poinstruowała psotnie, aw swoim bez tchu, w transie, Shane nigdzie się nie wybierał. - Daj mi chwilę… - Sięgnęła za szyję i, w skupieniu przygryzając wargę, rozpięła zapięcie z tyłu kostiumu. „Powinieneś cię do tego skłonić”, powiedziała, gdy zamek się zahaczył, ale rozpięła go na tyle, by zsunąć białą bluzkę z gładkich ramion i wyrwać ręce z rękawów, by móc się rozebrać do czerwony satynowy stanik, który tak urzekająco otulał jej piersi. Patrząc jak Shane żartobliwie, odpięła się i zsunęła po cienkich ramiączkach, krzyżując ręce lekko trzymając ubranie na chwilę drażnienia.

Potem pozwoliła mu opaść, odsłaniając pełne, miękkie piersi z wiśniowymi sutkami. – Czy to nie po prostu nie poprawia twojego dnia? uśmiechnęła się, a on po prostu patrzył na zachwycający pokaz kobiecości pod nim. Drobna, topless nimfetka w czapce Mikołaja.

Chwyciła go za kolana i przyciągnęła do siebie, po czym obie ręce znalazły się na jego sprzączce, podważając plecy i odpinając pasek, jej intensywne spojrzenie nigdy się nie zachwiało. – A więc – powiedziała bez tchu – Boże Narodzenie jest do bani? I w ostatnim słowie był taki wilgotny, stanowczy erotyzm, że głowa mu płynęła. Przeskanował sklep w poszukiwaniu klientów - żadnych. Tak więc chwilowo pozwolił sobie na odprężenie się w radości bycia rozpiętym, gdy jego ciśnieniowy zamek błyskawiczny został ściągnięty powoli do samego końca, że ​​te rozgorączkowane małe rączki grzebały w jego szortach i ściągały tę bawełnianą warstwę, ściągając wszystko na kolana. pojedyncze pociągnięcie; radość z tego, że jego nabrzmiała męskość wytryśnie, wolna i wyeksponowana właśnie tam, w jego miejscu pracy, przed tymi gorliwymi, gotowymi ustami.

Sammy był zachwycony. Po prostu śliniła się na widok tuż przed nią. Kutas Shane'a był najbardziej zadowalający w swojej sile i solidności, wysuwając się, by powitać jej usta, drgając w oczekiwaniu, tak że wielka, wybrzuszona śliwka jego głowy kiwała się lekko przed nią.

Mmmmm - śliwka cukrowa. Rozkoszowała się tym cudownym, odurzającym wirem emocji, które mógł wytworzyć tylko Mindfuck – czuła się seksowna, zdzirowata i dobroczynna, uległa potrzebom nieznajomego, a jednocześnie miała całkowitą kontrolę. Był jej wyborem.

Jej niczego niepodejrzewający, zasługujący na wybór, na którego obdarzyłaby wszystkimi darami swoich utalentowanych ust. Chwyciła gruby trzon i przesunęła palcami w dół do jego dużych, jasnowłosych kulek, pozwalając, by jej paznokcie skusiły je. Nad nią sapnął i sięgnął, by chwycić ladę, by się wesprzeć. Zbliżyła usta i pozwoliła mu poczuć jej gorący oddech na całej napiętej powierzchni jego przystojnego pręta, patrząc na niego przez cały czas, kochając maskę napięcia na jego twarzy, płytkość oddechu. To była radość, to było piękno.

To było prawdziwe znaczenie Bożego Narodzenia. Wolną ręką naciągnęła jego napletek z powrotem na pulsującą głowę jego kutasa. Potem wyciągnęła język i polizała.

Shane sapnął głośno na zręczny, ślizgający się kontakt. Język dziewczyny zamigotał po całym oku jego kutasa, jakby próbował próbować, a potem zrobił pełne, pyszne trzy sześćdziesiąt wokół głowy, po czym pochłonął i zaczął ssać. Delikatnie, natarczywie, blond głowa podskakuje, niebieskie oczy wpatrują się w górę, jakby chciały zapytać, czy mu się podoba. Jakby wątpiła, mała Santa-vixen. Mimo to kiwał głową - tak, tak, och tak, kocham.

Nadmuchał się, wzmacniając w odpowiedzi na rytmiczne siorbanie jej gorących ust, te wargi zacisnęły się zgrabnie pod grzbietem jego kopuły, poruszając się w górę iw dół nieznacznie na jego trzonie. Jej palce drażniły się wokół podstawy, a jej piersi podskakiwały lekko pod nim, gdy pracowała. Co za anioł. Co za słodki mały cherubin zesłany przez Boga.

Właśnie puściła jego głowę i zaczęła rozsmarowywać swoje mokre uwagi na całej jego długości – o słodki Boże, dziękuję – kiedy drzwi sklepu się otworzyły. Uwaga Shane'a w końcu odeszła od możliwości dalszego zwyczaju i teraz wejście, które przez większość tego dnia było zdecydowanie szybkie, było okrutnie uchylone, żeby kogoś wpuścić - młodą kobietę z kaskadą falujących, rudych włosów, ubraną w długi, ciemny płaszcz, przepasany w pasie. Shane spojrzał pilnie w dół na świątecznego pomocnika swojej erekcji i syknął.

- Przestań, ktoś tu jest! Nie przestała. Wciągnęła jedną z jego kulek do ust i zaczęła delikatnie obracać wokół niej językiem, szarpiąc jednocześnie końcem jego wyrostka. Nie mógł się odsunąć ze spodniami owiniętymi wokół kolan, więc próbował podciągnąć je jedną ręką, a drugą wyrywać ją.

– Hej, przestań – zaprotestowała z uśmiechem. – Chcesz, żebym wyskoczył jak Jack-in-the-box dla twojego klienta? Będę! Z moimi pięknymi cyckami podskakującymi! Shane puścił ją i bezradnie patrzył na nową dziewczynę, która bezczynnie zmierzała w stronę lady. Santa-dziewczyna nadal delikatnie go masturbuje i językiem jego jaja. Zebrał wszystkie swoje mentalne zasoby, aby zachować kontrolę.

— Cześć — powiedział rudowłosy, niczego nie podejrzewając, podchodząc do lady. 'Zastanawiam się czy mógłbyś mi pomóc.' Była uderzająco atrakcyjna z bladą, lekko piegowatą skórą i zielonymi oczami. To nie pomogło sytuacji. – Jasne, jasne. Czego szukałeś?' zapytał czymś przypominającym jego normalny głos.

Potem czubek języka panny Claus wędrował śliską drogą do główki jego trzonu, a ona znów na niego upadła, tym razem wznosząc się na kilka cali. Chwycił się krawędzi blatu i spróbował uformować swoją sfrustrowaną minę tak, by była zainteresowana życzeniem klienta. „Szukałem Cudownego życia czy Świątecznej historii?” powiedział Czerwony. „Zawsze oglądamy ich jako rodzina i nie mogę ich znaleźć nigdzie w programach telewizyjnych w tym roku. A bez nich Boże Narodzenie nie jest takie samo, wiesz, co mam na myśli? To było wszystko, co mógł zrobić, żeby utrzymać spokojny głos i nie jąkać się.

'Całkowicie. Tam. Klasyka bożonarodzeniowa. Proszę idź. Na jego penisie pojawiła się teraz gwałtowna, wymagająca ssania, a język swobodnie ślizgał się po całym spodzie.

I lepka spływająca ku jego jajom. — Dzięki — powiedział Red, po czym przybrał zatroskaną minę. 'Wszystko ok? Wyglądasz trochę kiepsko.

'W porządku. Świetnie – zapewnił ją zwężonym tonem. – Może nadejdzie grypa. Nie podchodź zbyt blisko… Próbował sprawić, by zabrzmiało to jak żart, niełatwe zadanie z jego sztywnym kutasem pożeranym do połowy przez chciwe młode usta. Red uśmiechnął się współczująco.

'Oh przepraszam. A także w Boże Narodzenie. Próbowałeś Echinacei? 'Przepraszam? Co?' Poczuł pot na czole. Echinacea.

To zioło. Naprawdę dobry na grypę. Rdzenni Amerykanie używają go od setek lat.

Mają go w aptece po drugiej stronie ulicy. Powinieneś dostać trochę, zanim się zamkną. Siorbaj, siorbaj, siorbaj… "Dzięki, dzięki, zrobię to, wezmę trochę…" "To zdziała cuda, zobaczysz" zapewnił go Red i poszedł znaleźć jej film.

Shane natychmiast spojrzał w dół na swojego nowego przyjaciela. 'Wystarczy! Przestań, poczekaj, aż odejdzie! Próbował oderwać tę ciężko pracującą blond głowę od jego lśniącej od śliny długości i robił pewne postępy, ale potem zwróciła na niego swoje lampowe oczy i zanurkowała dalej, biorąc go do gardła. 'O Boże! Pierdolić! Przestań! Muszę służyć tej dziewczynie, och Chryste, jak myślisz, kim jesteś…? Cześć! Red wrócił i kładł przed sobą pudełko z DVD. – Znalazłem Jimmy'ego Stewarta – powiedziała mu radośnie. „Za każdym razem, gdy dzwoni dzwonek, anioł dostaje skrzydła”, prawda? – Prze-przepraszam? Próbował ukryć panikę.

– To wspaniałe życie, widziałeś to, prawda? 'Ehhhh… tak, dawno temu. Jest - jest świetny. Posłuchaj… - Pamiętasz ten fragment, w którym Anioł Clarence pokazuje mu, ile istnień jest odpowiedzialny za ocalenie? A potem, kiedy biegnie przez Bedford Falls, życząc wszystkim Wesołych Świąt? - Ja… ja… - rozleje się po całym jego fiucie. Shane nie miał pojęcia, co się do cholery dzieje. Ledwo mógł się skupić.

„Po prostu uwielbiam oglądać to z mamą i tatą. Każdego roku doprowadza nas do łez. Uwielbiamy to, to po prostu naprawdę afirmujące życie - przypomina o co w tym wszystkim chodzi. Hej, jak tu jestem, masz jakieś porno? Nawet w normalnych okolicznościach Shane byłby zaskoczony taką prośbą, nie mówiąc już o tym, gdy anonimowa kobieta z Mikołajem próbowała zrobić mu głębokie gardło.

Sytuacja właśnie wkroczyła w zupełnie nowy, dziwaczny wymiar. 'Porno?' — Tak, im paskudniej, tym lepiej — powiedziała szczerze. „To znaczy, uwielbiam Boże Narodzenie z rodziną iw ogóle, ale czasami jest po prostu za dużo i muszę zabrać laptopa do pokoju, żeby móc zabrać się do czegoś naprawdę cholernie brudnego. Znasz to uczucie, prawda? Strefa mroku.

Jakiś rodzaj zseksualizowanej Strefy Zmierzchu, tam właśnie był. Skinął głową i wskazał na odległy kąt, zastanawiając się, czy mógł przyjść, zanim wróciła. — No właśnie, tam. – Dzięki – uśmiechnęła się.

'Zaraz wracam.' Spocony wpatrywał się w jej odwrót, po czym podjął kolejną próbę wyciągnięcia penisa z obcego gardła. – To wystarczy, po prostu… po prostu… Och, cholera! Blondie poszła na to, lekkomyślnie zanurzyła się w samej podstawie jego twardego członka i machała głową z boku na bok, aby zmaksymalizować uczucie ucisku, pozwalając sobie na słyszalne bulgotanie. Potem wyrwała się, ładna twarz nakarmiona i zwycięska, z ustami spływającymi śliną na jej podbródek i w dół między piersiami. 'Lubisz to?' „Ja… ja…” Przywarła do jego ud i spojrzała na niego z podekscytowaniem, oczekując odpowiedzi.

— Tak, kurwa tak, ale… — Może zdołam ci wyssać, zanim wróci, prawda? "Eee… Ehhh…' W jego zdezorientowanym stanie rzeczywiście wydawało się to najlepszą opcją. - Tak, dobry pomysł, naprawdę dobry pomysł, idź dalej… I znów wzięła głęboki oddech i połknęła go. Boże, Sammy lubił tego faceta. Był taki słodki i zabawny i tak dzielnie starał się utrzymać to wszystko razem. Vanessa była tak cholernie przezabawna, że ​​to było bezcenne.

Sammy uśmiechnęłaby się złośliwie z rutyny swojej przyjaciółki, gdyby jej usta nie były napięte na kutasie. I był taki ładny, gruby na siedem cali, aż do gardła i mocno przyciskał do przełyku. Przywiązany do takiej ukochanej.

Nagle zapragnęła wiedzieć, jak czułby się kutas Shane'a w jej cipce. Sammy zawsze lubił Mindfuck, ale to było inne. To było wyjątkowe.

Poczuła absolutną potrzebę rozbujania świata tego faceta. Co za cudowne, bezcenne uczucie, poczuć Shane'a, łagodnego usposobienia, księgarza, który zamienił się w całkowitą twardość daleko poza jej usta. To było na tyle cudowne, że zmusiła ją do zrobienia czegoś, czego nigdy wcześniej nie robiła podczas YM. Aby podciągnąć rąbek jej spódnicy w górę i zanurzyć rękę w majtkach, aby mogła przespać swoją pulsującą, mokrą łechtaczkę.

Nie żeby miała jeszcze zamiar pozwolić któremukolwiek z nich przyjść. Chwyciwszy go jedną ręką za tyłek i pieprzywszy go oralnie przez kilka sekund, aż jego jęki zaczęły narastać, prześlizgnęła się do samego końca i wzięła go w rękę, masując gładko całą jego długość własną śliną. – Znowu – ponaglił, próbując dopasować ją z powrotem do siebie. - Pospiesz się, znowu! Ale ona tylko spojrzała w górę, jej oczy tańczyły i pozwoliła mu nieco ostygnąć, zanim ponownie zaczęła ssać. Chwycił ją nagle za głowę i próbował zmusić do siebie, ale zatrzymał się niedługo potem, gdy usłyszał kroki Vanessy.

Stracił chwilę. Sammy uśmiechał się w duchu. Nagle polubiła tego faceta jeszcze bardziej – nie był tak słodki, żeby nie mógł działać proaktywnie.

– Może mógłbyś mi pomóc w podjęciu decyzji – powiedziała Vanessa, wymachując dwoma płytami DVD, które wybrała u czerwonej recepcjonistki. Była zadowolona ze swoich wyborów. Sammy z pewnością wydawała się wykonywać dobrą robotę, grając biednego faceta każdą sztuczką, której się nauczyła.

Był już w całkiem niezłym stanie. Vanessa nagle bardzo się ucieszyła, że ​​została na to namówiona. To ożywiło sezon, a jej przyjaciółka dobrze wybrała; Shane wydawał się kochanym, najlepszym materiałem do pieprzenia się. Uniosła dwa pudła.

'Co myślisz? Mam nastoletnie dziwki pożerające spermę i coś w „Co się dzieje w moim tyłku”? seria. Widziałeś któreś z tych? Uderzyła ich oboje na blat i swoją najprostszą twarzą cieszyła się reakcją. Shane był poza mową.

Dziewczyna-mikołaj wielokrotnie wjeżdżała na niego, aż poczuł jej knebel; jakoś udało jej się połknąć dźwięk i iść dalej, bezszelestnie wciągając powietrze w odstępach czasu. Jej ślina spływała po jego jądrach i wewnętrznej stronie ud. W międzyczasie Red była całkowicie zajęta odpowiednimi zaletami swoich opcji wynajmu.

— Chodzi mi o to, który byś oglądał? Wskazała na jedną, której okładka przedstawiała dziewczynę w wieku studenckim w połowie krzyku, gdy znacznie starszy mężczyzna pieprzył ją od tyłu, trzymając jedną ręką oba jej warkocze, jakby były lejcami. — To znaczy spójrz na to. Ona jest taka słodka, prawda? Wygląda na to, że świeżo po liceum.

Powinna być w college'u lub pracować za ladą perfum, ale tam jest na planie filmowym z kutasem tego faceta wbitym w jej tyłek. To po prostu źle, prawda? Tak cholernie gorąco. Musi być w wieku jej taty, jak myślisz? I zarabia na tym, żeby wywalił z niej gówno. Założę się, że chciałbyś to być ty, prawda? Jak zaorać dupę jakiejś małej ślicznotce za twardą gotówkę, mogę ci po prostu powiedzieć, jak ta myśl.

Shane patrzył na nią, jakby była szalona. W co, do cholery, zmienił się jego dzień? Panna Topless Santa szarpała teraz podstawę swojego kutasa, robiąc soczystą miłość ustną do głowy, podczas gdy Red z rosnącym upodobaniem rozprowadzał pornografię na swoich filmach. — Sprawdź tylną okładkę — mówiła.

'Kurwa, spójrz na to…' - sprawdzając jego plakietkę z imieniem - '…Shane. Ten sam słodki włóczęga, biorący go ze wszystkich stron. Pochyliła się do przodu na blacie poufnie, podając okładkę. - Do tego rodzaju rzeczy się szarpiesz, Shane? Mocno szarpnij swojego kutasa i wyobraź sobie, że utknąłeś po jajach w takiej ciasnej, małej, nagiej suce? Osunął się na ladę, stracił kontrolę nad sytuacją. Nie miał pojęcia, co się dzieje i był gdzieś przeogromny.

Zdzirowata córka Mikołaja odkurzała teraz koniec jego kutasa, kiedy nie robiła piany pięścią, a przypadkowa ruda dziewczyna radośnie wylewała mu brudy do ucha. – Spójrz na zdjęcie – mówiła, wciąż wskazując tylną okładkę. – To możesz być ty i twoi kumple, wszyscy zapełniający dziurki małej ślicznotce, wypierdalający z niej. Daj spokój, Shane, którą dziurę byś wziął, usta, cipkę czy tyłek? Cholera, spójrz na ten strzał. Ledwie mógł skupić się na pudełku.

Jedyne, co miał, to słowa i nieustanne ssanie, ssanie, ssanie… - Boże, ten drań naprawdę wyciąga dupę - jest tak mała, że ​​aż cud, że może to wszystko tam wsadzić. To takie cholernie paskudne, prawda? Mała nastoletnia laska zostaje wbita w tyłek przez tego monstrualnego kutasa… Chcesz to być ty? Wzięła drugie pudełko i podniosła do niego. Młoda blond piękność miała szeroko rozciągnięte usta wokół ogromnego penisa; jej pięknie wymalowane oczy wpatrywały się z duszą w obiektyw. - A może wolisz to, Shane. Tylko jeden na jednego.

Ty i gorąca mała blondynka na kolanach dobrze ci wali. Jak myślisz, jak by to było? Wysysam cię, aż będziesz jak stal, żłobiesz swoją wędkę, aż będziesz gotów eksplodować. Świat Shane'a był zamglony. Słyszał w uchu lubieżne pomruki rudego i natarczywe, rytmiczne siorbanie własnego twardego kutasa. Nic innego dla niego nie istniało.

Jego mała mikołajkowa sługa kutasa wykorzystywała go do ponownego rżnięcia własnej twarzy, jedną dłonią na jego jądrach, palcami rozciągniętymi wokół jego podstawy, a drugą ręką – Boże, czy ona się masturbowała? Mała lisica… Słowny atak Reda trwał dalej. - Jak byś ją tam teraz chciała, mała blond suko, klęcząca i poza zasięgiem wzroku z tymi słodkimi, czerwonymi ustami owiniętymi wokół ciebie, gotowa wyssać cię do sucha? Atrakcyjna mała blond dziwka, może na tę okazję włożyć ją w strój Świętego Mikołaja… Rozpięła pasek płaszcza i pozwoliła mu się rozpiąć, ukazując swoją zgrabną, ubraną w Mikołaja osobę. Była ułożona i seksowna jak diabli, ale bardziej powściągliwa i wyrachowana niż jej partnerka. Zostało to potwierdzone. Cokolwiek to było, było skoordynowane.

Red najwyraźniej widział ulgę w jego oczach. – W porządku – powiedziała z konspiracyjnym uśmiechem. – Zmieniłem tabliczkę na drzwiach – nikt inny nie wchodzi. Odpuść, Shane.

Gotuje się, prawda? Jesteś gotowy do rozlania? Gotowa opróżnić jaja prosto z jej gardła? - O tak, o Boże tak. – No to zrób to. Jej głos był ochrypły, gęsty od brudu. – Każ jej to, kurwa, wypić.

Shane natychmiast posłuchał podpowiedzi. Jedną ręką złapał blond głowę, która nad nim pracowała i wepchnął ją w jego penisa tak daleko, jak to było możliwe. W końcu mógł w pełni wykorzystać swoją sytuację. Wreszcie mógł w pełni cieszyć się swoim pięknym, zapakowanym prezentem świątecznym. Pożądanie, frustracja i radość ze świata narosły w nim, a gdy drugą ręką oparł się o blat, jego jądra uwolniły swój wściekły ładunek.

Uwolnił go prosto w gardło gorącej blondynki Santa-girl. 'Ohhh Boże - ohhh Boże - ohhhh KURWA!' Gloria w excelsis. Sammy była zachwycona swoim chłopcem.

Kiedy złapał ją i uderzył ją w twarz, gdy gorące, lepkie strumienie wytrysnęły, by ogrzać jej gardło, potarła gorączkowo, szaleńczo łechtaczkę. Wpadła w orgazm i całe jej ciało pisnęło z zachwytu, choć jej usta nie mogły. Shane mocno w niej spazmował, całe jego ciało podskakiwało w niekontrolowany sposób, gdy się wyczerpał. Drżała z własnej bezradnej radości, chwytając jego tyłek dla wsparcia, wypijając resztki jego gęstego soku, gdy drżała i moczyła się, z palcami głęboko wciśniętymi w cipkę.

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i Bóg błogosławi nas wszystkich. Vanessa obserwowała podwójny punkt kulminacyjny, równie napalona, ​​co rozbawiona. Porzucenie Sammy'ego było zupełnie nowym zwrotem akcji w rytuale.

To było wszystko, co Vanessa mogła zrobić, żeby nie wsadzić ręki w własne majtki i zrobić sobie cholernie dobre pieprzenie. Ale obiecała sobie, że nie przekroczy tej granicy. To była głównie zabawa Sammy'ego, nie jej. Samolot jej chłopaka miał wylądować za trzy dni – Boże, miała zamiar go wyruchać.

Była zadowolona, ​​widząc, jak Sammy przygląda się uprzejmości sprzątania ociekającego kutasa urzędnika Shane'a, wysysania go do sucha z ostatnich sączeń, zanim pomógł biednej, oszołomionej duszy włożyć go z powrotem do swoich szortów. Świąteczny ruch w myślach powinien zawsze kończyć się uprzejmą nutą. Dobrze zauważona, ta dziewczyna. Shane był zadyszanym, na wpół traumatycznym bałaganem, bez prawdziwego pojęcia, co powiedzieć żadnej uwodzicielce.

Jego sekretne ssanie Mikołaja, gdy już wyzdrowiał, nie wykazywał takiej niezdolności. - Tutaj jesteś, Shane - powiedziała, z czerwoną twarzą i zdyszanym powietrzem, gdy podciągała mu spodnie. – Jesteś taki kochany. I masz tam bardzo uroczego kutasa.

Popieram. Czy byłbyś dżentelmenem i pomógłbyś mi wrócić z moimi rzeczami? – Tak, jasne. Właściwie nigdy wcześniej nie zapinał kobiecego biustonosza, ale potem okazało się, że był to dzień precedensów. Po tym, jak zapiął jej strój, odwróciła się, przycisnęła usta do jego i wcisnęła mu do ust język pokryty spermą, więc – cholera – był jeszcze jeden. Byłoby niegrzecznie splunąć, a pod każdym innym względem był to bardzo miły pocałunek.

Wytrzymał tę chwilę, niezależnie od słonego posmaku. — „Mała blond suka?” — spytała Sammy swoją przyjaciółkę po ustach, a jej głos był nieco niedowierzający. – „Zmusić ją, żeby to do cholery wypiła?”. „Tylko improwizuje” – wzruszyła ramionami Vanessa.

— Masz bardzo sprośne usta, dziewczyno — powiedziała Sammy z wyrzutem, prostując ubranie. 'Jestem zszokowany.' – Nie każ mi mówić ustami – odparła sztywno Vanessa. - Jestem pewien, że Shane wie o tym wszystko, co warto wiedzieć. Pośpiesz się, czas na Cointreau. — Idę — powiedział Sammy i niespodziewanie poczuła, że ​​wpada w to słowo.

- A więc panie Grinch… Musiała trochę powalczyć o słowa. – Nadal masz bluesa? - Nie - uśmiechnął się nieśmiało Shane. — Poniekąd kazałem je ze mnie wyssać. Zachichotała i spojrzała na podłogę, czując się dziwnie zawstydzona. - Wesołych Świąt, Shane.

Wyciągnął rękę i złapał ją za rękę, gdy podniosła przegrodę i poszła do wyjścia. – Dziękuję – powiedział po prostu. – Nie mam pojęcia, kim jesteście… któreś z was… Spojrzał na chwilę na Vanessę.

'- Ale dziękuję.' Pochylił się i delikatnie pocałował Sammy'ego w policzek. — Z przyjemnością — powiedziała, całkowicie rozbrojona. Patrzyła na niego przez chwilę, po czym podjęła decyzję. - Poczekaj, będę pięć minut.

I wybiegła ze sklepu. Vanessa była zaskoczona. - Ehhh - poczekam na nią na zewnątrz - powiedziała Shane'owi. – Miłych Świąt. Och, właściwie nie chciałem DVD.

- Trochę się tego domyśliłem - powiedział Shane, gdy odchodziła. 'Ehhh - baw się dobrze.' Kilka minut później Vanessa patrzyła, jak Sammy wraca do sklepu, ściskając błyszczącą, zapieczętowaną kopertę. Wyglądało na to, że kupiła też długopis do podpisywania.

Drobna blondynka wręczyła kopertę urzędnikowi, pochyliła się nad ladą, by pocałować go elegancko w usta i wybiegła z powrotem. – Zdajesz sobie sprawę, że to, co właśnie zrobiłeś, złamało wszystkie zasady Jebania Umysłu Yuletide – powiedziała Vanessa do swojej przyjaciółki, gdy zatrzymali taksówkę. – Tak, wiem – odparł Sammy – ale jeśli nie możesz złamać tych zasad podczas Yuletide, kiedy możesz? – Bardzo dobra uwaga – przyznała Vanessa. — Poza tym — powiedział Sammy — masz już zaplanowany noworoczny wycisk.

Dlaczego nie miałbym mieć miłego faceta, który zadzwoni na moje dzwonki za tydzień od teraz? – Zasługujesz na to, Sam – odpowiedziała wielkodusznie Vanessa, gdy taksówka zwolniła dla nich. – Tylko nie proponuj żadnych podwójnych randek. To może być niezręczne.

W sklepie stan Shane'a wciąż był pół-delirium. Jego racjonalny umysł nie był w stanie zaakceptować wiru brudu i uczucia, w które właśnie został zmieciony. Cinemagic Video wyglądał nie mniej tandetnie, ale teraz przekształcił się dla niego w miejsce – no cóż – magiczne.

W dłoni wciąż ściskał otwartą kartkę bożonarodzeniową. Jego legenda była krótka: Wesołych Świąt, Shane. Daj mi znać, jeśli chcesz spędzić trochę więcej czasu w Świątecznej Funlandii.

Sammy. Pod spodem był numer telefonu. Szczęście płonęło w Shane'a jak dziennik Yule. Niebo zesłało mu błogosławionego anioła Bożego Narodzenia. A ona połknęła….

Podobne historie

Moje nowe miejsce, rozdział 2

★★★★★ (< 5)

Andrea nadal poznaje swoich sąsiadów…

🕑 10 minuty Seks oralny Historie 👁 2,102

Po nocy, gdy dokuczałem synowi moich sąsiadów, gdy rozkoszowałem się przed oknem, zdecydowałem, że zbytnio mi się to podoba, aby było to jednorazowe. Zaczęło się to raz w miesiącu, a…

kontyntynuj Seks oralny historia seksu

To wszystko na teraz

★★★★(< 5)

W końcu spotykają się przyjaciele na odległość, czy poddadzą się wciąż rosnącemu napięciu seksualnemu?…

🕑 12 minuty Seks oralny Historie 👁 1,859

Wchodzę do jego pokoju hotelowego i na mojej twarzy pojawia się łagodny uśmiech, gdy widzę go leżącego na łóżku i czytającego. - Cześć - mówię, podchodząc i obejmując go ramionami.…

kontyntynuj Seks oralny historia seksu

Going For My Prize

★★★★★ (< 5)

Mój nienasycony głód twojego kutasa.…

🕑 6 minuty Seks oralny Historie 👁 1,927

To był ciepły dzień, a chłodna bryza wiała w kierunku twojego mieszkania. Siedzisz na balkonie wyciągniętym na leżaku, ciesząc się ciepłymi promieniami słońca. Z komputerem na kolanach…

kontyntynuj Seks oralny historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat