Był wieczór przed ślubem Flory, a ona była w klauzurze od sześciu dni. To ona upierała się, że postępuje zgodnie z tradycją matki: nikt jej nie zobaczy aż do dnia ślubu, a potem tylko okryta całunem, dopóki mąż nie przyjdzie do niej w komnacie weselnej. Oznaczało to, że nie musiała spotykać się z Veilanderami, kiedy przybyli, ani reagować na magnetyzm księcia Juliana, dopóki nie został jej mężem. Mimo to, gdyby otworzyła drzwi do swojej sypialni, mogła usłyszeć muzykę z ich dziwnych instrumentów.
Pałacowa szlachta i Veilandczycy hulali już od południa. W miarę upływu dnia robiły się coraz głośniejsze. A teraz, po zachodzie słońca, osiągnął hałaśliwe boisko. Flora próbowała ukoić nerwy w żołądku.
Tęskniła za pocieszającymi ramionami Marie, ale tradycja zabraniała nawet jej obecności. Przed klasztorem Flora postąpiła zgodnie z poleceniem Juliana: spać sama bez Pani. Niemniej jednak Marie siedziała z nią przez wiele godzin przymierzania sukni i dobierania kwiatów.
Pomogła Florze wyhaftować sukienkę poranek. Zawsze dzielili filiżankę herbaty i całowali się przed rozstaniem na wieczór. Czasami więcej niż jeden pocałunek.
Zamknęła drzwi i nalała mały kieliszek wina, które przysłano, by ukoić jej nerwy. To było mocne. W kilku łykach ogrzała się i uspokoiła. Resztę kieliszka wlała z powrotem do fiolki, żeby nie kusiło jej, żeby się przesadzić. Rozległo się pukanie do drzwi Flory.
Przeszła przez pokój i uchyliła drzwi. "Kto to jest?" zapytała. „Doradca księcia Juliana”.
"Jak mogę ci pomóc?". „To nasza tradycja, że panna młoda otrzymuje buziaka od swojego pana młodego w wigilię ślubu. To przypieczętowuje obietnicę, którą złożyłeś w noc zaręczyn” – powiedział.
Flora przewróciła oczami. Wyglądało na to, że ci Veilanders mieli sporo obowiązkowych pocałunków w ramach rytuałów ślubnych. – Jestem klauzurą – zaprotestowała. Następnie usłyszała głos księcia Juliana.
Ten aksamitny głos, który sprawił, że jej serce podskoczyło do galopu. "Twój ojciec powiedział, że podda się twojemu osądowi, czy wolisz podążać za tradycjami swojej rodziny, czy twojego nowego męża." To był obciążony, polityczny wybór. Flora zastanowiła się przez chwilę, otworzyła drzwi nieco szerzej i włożyła rękę przez szparę.
Podała rękę z perłowym pierścieniem czystości. „Czy to wystarczy?”. "Jeśli musi.".
Dwie ręce odwróciły jej dłoń do góry. Usta przyciśnięte do środka jej dłoni, najbardziej wrażliwego miejsca. Wilgotny język przesunął się po jej linii serca. Boląca, pulsująca potrzeba między jej udami powróciła po dwóch tygodniach nieobecności. Jej oddech przyspieszył.
Jej dłoń znów była podniesiona w kostkach. – Nie pamiętam tego – powiedział Julian, jego usta ocierały się o pierścień z perłami. Jego język pogłaskał jej palec, a potem zmysłowo przebiegł po perle. Upał zalał jej policzki. – Zaakceptowałam to, kiedy byłam w klasztorze – wykrztusiła Flora, wiedząc, że jej głos brzmiał dziwnie.
- Reprezentuje moją czystość. Wymienię ją z tobą jutro na moją obrączkę. Nagle jej palec serdeczny znalazł się w gorących, wilgotnych ustach. – Och – wydyszała głośno.
Julian narysował jej palec. To było tak, jakby narysował jej sutki, jej ciało reagowało tak mocno. Wilgoć spływała po jej udzie. Użył zębów, żeby przeciągnąć jej pierścionek przez knykcie i pocałował jej czubek palca.
– Wziąłbym to teraz, gdybym mógł – powiedział. Chciała otworzyć drzwi i zaprosić go do środka. Jej ciało błagało ją, żeby to zrobiła. Zamiast tego zacisnęła palce, żeby pierścionek nie spadł, i cofnęła rękę. – W jeden dzień, książę – powiedziała drżącym głosem.
– W takim razie śpij dobrze dziś w nocy – odpowiedział Julian. W jego tonie była insynuacja, która pobudziła jej potrzebę. Zamknęła drzwi i nasłuchiwała jego oddalających się kroków. Kiedy była pewna, że go nie ma, wróciła do butelki z winem.
Tym razem nalała sobie zdrową dawkę i połknęła wszystko na raz. #. Po raz pierwszy od dwóch tygodni Flora przyśniła się Julianowi. Wpadł przez zamknięte drzwi jej sypialni i był na niej, zanim zdążyła wstać z łóżka.
Jego usta zakrywały każdy protest; jego ręce po omacku pod jej koszulą nocną. Bez namysłu i wahania rozłożyła przed nim kolana. „Chcę usłyszeć, jak krzyczysz,” warknął, wpasowując się między jej nogi. #.
Flora krzyczała sama w swoim pokoju. Rozdarła koszulę nocną od rąbka do pępka. Ale, jak zawsze wcześniej, obudziła się, zanim wydarzyło się coś naprawdę seksualnego. To był jeden z momentów, które zapamiętała ze swojego ślubu. Następny był moment, kiedy Marie weszła i zasznurowała ją w suknię ślubną.
Flora była ukryta pod warstwami przezroczystej „iluzji”, ale Marie przytuliła ją przez to. – Tęskniłam za tobą, księżniczko – wyszeptała. — A ja, ty — odszepnęła Flora. Było jej zimno. Później tego samego dnia została eskortowana przez lokaja ojca do kaplicy.
Jej ojciec leżał tam w ozdobnym łóżku. Flora pamiętała, jak składała przysięgi i całowała swojego nowego męża przez zasłonę. Następnie została wyprowadzona.
W końcu ślub nie dotyczył panny młodej. Resztę dnia Flora spędziła na czekaniu. Siedziała na łożu weselnym w sukni ślubnej i warstwach welonów, czekając na męża, zgodnie z tradycją. Zasnęła w pewnym momencie po południu i zerwała się, gdy usłyszała śmiech za drzwiami.
W pokoju panował półmrok. Pospieszyła, by zapalić lampę, ale ręce jej się trzęsły. Na szczęście wesołość trwała przez jakiś czas. Flora zdążyła poprawić światło i zasłony, zanim drzwi się otworzyły. – Dobranoc, panowie – powiedział Julian.
W jego głosie był uśmiech, a śmiech spotkał się z jego pożegnaniem. Wszedł do sypialni i zamknął za sobą drzwi. Flora, przyspieszone serce.
Koszula Juliana była rozpięta za mostkiem, a przebłysk jego klatki piersiowej przez przejrzystą iluzję był identyczny z tym, co zapamiętała ze snu. Przeszedł przez pokój i postawił butelkę i dwie szklanki na nocnym stoliku. Potem przysunął krzesło do łóżka i usiadł na nim. – Jesteś taki spięty – powiedział. Jej ręce były splecione na kolanach tak mocno, że jej knykcie były białe.
Julian wziął je i rozgrzał między swoimi. Jego dotyk przywracał każdy zakazany sen, każdy bliski dotyk. Ciepłe podniecenie wydawało się płynąć w górę jej ramienia.
Zacisnęła usta. - Nie zamierzam cię zrujnować od razu, księżniczko – powiedział, drażniąc się. "Myślałeś, że będę brutalem?".
— Mam sny — odpowiedziała cicho Flora. Julian przechylił głowę i puścił jej ręce, by pociągnąć za brzeg jej welonu. Powoli odsunął wszystkie warstwy przezroczystego materiału. Z jakiegoś powodu, który nie miał logicznego sensu, Flora czuła się bez niego bezbronna. "Sny o mnie?" – zapytał Julian.
Flora skinęła głową. Jego niebieskie oczy zdawały się pociemniać. - Niszczy cię? on dodał. To też powinno być żartem; jego napięty uśmiech próbował uczynić go jednym.
Mimo to Flora czuła, że odpowiedź jest dla niego bardzo ważna. – Niezupełnie – wyszeptała szczerze. Na jego twarzy pojawił się uśmiech ulgi.
– Pij ze mną – powiedział. Nalał dwa bardzo pełne kieliszki czerwonego wina, które było tak ciemne, że prawie czarne. Podał jej szklankę. "Tradycja z mojej kultury.
Albo uznasz mnie za tak nieodpartą, że wino ukoi nerwy, albo zaśniesz. A potem muszę poczekać… i postarać się bardziej." Flora zachichotała, choć głównie ze zdenerwowania. "Czy to prawda?". – Przysięgam – powiedział.
Sączyła drinka, spodziewając się czegoś syropowego. Zamiast tego był rozkosznie chrupiący, sfermentowany z owocu, którego nigdy wcześniej nie próbowała. Coś pomiędzy gruszką a jabłkiem. – Powiedziano mi, że właśnie skończyłaś szesnaście lat – powiedział.
– Trzy miesiące temu – powiedziała, unosząc podbródek. "I tak przygotowany.". "Ile masz lat?". Patrzył na nią przez chwilę. – Starszy niż wyglądam – powiedział w końcu.
"Więc jestem zafascynowany twoimi tradycjami ślubnymi. Czy naprawdę przez siedem dni byłaś w klauzurze?". "Mam.". „Bez nawet twojej Marie?”. Flora spojrzała mu w oczy bez zażenowania.
„Bez Marii”. Uniósł jej prawą rękę i wsunął do ust czubek jej palca wskazującego. Jej środkowy palec też. Ssał ich oboje, aż Flora usłyszała swój oddech.
– Nawet żadnej przyjemności z siebie, żeby złagodzić twoje potrzeby – skomentował tym aksamitnym głosem. – Skąd znasz te rzeczy? — szepnęła Flora. Na jego ustach pojawił się ślad uśmiechu.
Nie puścił jej ręki. "Pij swoje wino." Zobowiązała się kolejną jaskółką. Ciepły spokój rozprzestrzenia się.
– Czuję twoją czystość – powiedział, obserwując ją. Przechyliła głowę i spojrzała na niego z niedowierzaniem. – To prawda – powiedział, znów się uśmiechając. Polizał opuszki jej palców. Jej usta się rozchyliły.
"Nie używałeś ich ostatnio dla przyjemności siebie. Ani dla przyjemności Marie." Flora nie mogła mówić. – A te usta – powiedział, puszczając jej dłonie i wodząc palcem wskazującym po krzywiźnie jej dolnej wargi. „Smakowałem tylko dwóch innych par ust oprócz moich: mojego doradcy i Marie”.
Oddech Flory przyspieszył. Skąd mógł wiedzieć takie rzeczy? Julian kiwnął głową na jej wino i wzięła długi łyk. – Zostało mi tylko kilka miejsc do spróbowania – powiedział lekko. Flora poczuła napływ krwi do policzków. "Nie powinnam wiedzieć, co to znaczy," powiedziała cicho, "ale sny…".
"Gdzie prawie cię zniszczyłem?" – zapytał niskim, aksamitnym tonem. "Czasami było to prawie z twoimi ustami." Jego oczy śledziły długość jej szaty ślubnej. "Powiedz mi.". Flora przełknęła, a potem wypiła trochę wina. Ułatwiło to znalezienie słów.
– To było, kiedy byłeś tu na naszej zaręczyn – powiedziała. "Śniło mi się, że tu jesteśmy, tak jak to." Postukał w jej kieliszek, a ona znów napiła się. "Trwać.". „Trzymałeś mnie, całując. Twoje ręce były…” Wspomnienie wstrzymało oddech.
– Powiedziałeś mi… powiedziałeś: „Rozłóż nogi, księżniczko”. A ty mnie położyłeś. Wtedy twoja głowa znalazła się pod moim rąbkiem.". Julian napił się ze swojej szklanki, a Flora poszła za jego przykładem. Ciepło skradło całą jej nerwowość.
Pozostało tylko nowe i rosnące pragnienie między jej nogami. Nie była nawet pewna, czego chce. – Czy to się tam skończyło? – zapytał głosem z nutą chropowatości.
— Nie… — powiedziała Flora, dopijając szklankę. Julian pochylił się do przodu. "Nalegam, żebyś mi opowiedział resztę." "Mogłem tylko… poczuć cię. Pocałowałeś mnie w kostki i uda. Przycisnąłeś mnie szerzej.
Poczułem twój oddech. Wtedy…." "TAk?". "…. Obudziłem.". Julian wypuścił oddech.
– Niech szlag trafi twoją niewinność – powiedział cicho i nie bez pewnej dozy rozbawienia. Napełnił kieliszek Flory i napełnił swoją, porzucając krzesło i siadając na łóżku obok niej. "A co stało się dalej? Po tym jak się obudziłeś." — Marie słyszała, jak krzyczę — powiedziała Flora.
„Obudziła mnie i położyła się ze mną do łóżka”. "Czy ona cię pocałowała?". — Tak — szepnęła Flora.
"Czy ona dotykała twoich pięknych piersi?". Flora sączyła wino. – Tak – wyszeptała w końcu. Oczy Juliana padły na jej stanik.
„Jak mogę winić Marie? Zrobiłbym to samo. Muszę jednak przyznać, że trudno by mi było na tym poprzestać”. Oczy Juliana śledziły jej długość.
"Czy ona się tam zatrzymała, księżniczko?". "Ona zrobiła.". „Dowiem się, jeśli mnie wprowadzasz w błąd.
Lepiej byłoby mi teraz powiedzieć”. Flora uniosła brodę. "Nie wprowadzam cię w błąd." Przesunął palcem po dekolcie jej sukni ślubnej, sięgając za nią i rozwiązując sznurowanie z tyłu.
Obcisły materiał rozluźnił się wokół jej piersi. Przełknęła strach. Żaden mężczyzna nigdy nie widział jej nagiej. A jeśli była nieatrakcyjna? Sznurowanie sukienki rozluźniło jej plecy; nawet nie poczuła, jak jego palce poruszają strunami. Wiedziała tylko, że jej oddech był łatwiejszy, a jedwab oderwał się od jej skóry.
– Wstań – polecił. Flora zrobiła to i ciężka suknia ślubna opadła od niej. Zarzuciła rękawy na ramiona, starannie zarządzając swoim napojem, a metry kremowego jedwabiu opadły w kałużę u jej stóp. Wciąż nosiła koszulkę i gorset, ale gorset nie zaciskał jej piersi.
Okrywała ją tam tylko cienka pajęczyna bawełna. Wzięła dłuższy łyk wina. Julian pociągnął ją z powrotem na łóżko. – Moja słodka, niewinna żona – zapytał, siadając.
„Powiedz mi, czy widziałeś kiedyś nagiego mężczyznę?”. "Nie.". Uśmiechnął się szeroko, złośliwie. Potem cofnął się, żeby mogła lepiej się przyjrzeć.
Zdjął koszulę, a potem spodnie, uwalniając erekcję. Oczy Flory śledziły jego postać. Umięśniony i solidny.
Grzbiety tam, gdzie miała krzywe. Potężnie piękna, naprawdę. Tylko ukradkiem spojrzała na jego podniecenie. – Chodź tutaj – powiedział, wyciągając rękę. Flora podniosła się na kolana, wróciła jej nerwowość.
Ujęła jego dłoń, wiedziała, że musi. Położył go na swojej obrzmiałej erekcji, przykrył jej mały uchwyt swoim własnym i poruszał jej ręką w górę iw dół. Szkarłat karmiony florą. Pulsowała także między nogami, nie wiedząc naprawdę dlaczego. – Pocałuj – powiedział, wciąż pracując ręką.
Jej usta rozchyliły się ze zdziwienia, ale czekał. Wzięła głęboki oddech i pochyliła się w pasie, całując czubek jego zaciśniętego w pięść organu. Jedwabista wilgoć zwilżyła jej usta. Polizała je.
– Och – sapnęła. - Tak, księżniczko? powiedział swoim aksamitnym, chytrym głosem. To był niebiański smak.
Tylko ta odrobina rozgrzała jej żołądek jak alkohol. Spojrzała na swojego nowego męża. "Czy mogę pocałować to jeszcze raz?".
Na jego twarzy pojawiła się gorąca przyjemność. "Oczywiście.". Wilgoć zrosła się na czubku jego penisa. Otworzyła usta i oblizała je językiem, zanim przycisnęła chciwe usta do głowy.
Ssała trochę, aż wydał z siebie zadowolony dźwięk. Ciepło zalało jej ciało, gdy smak rozprzestrzenił się na jej języku. Pulsowanie między jej nogami podwoiło swoją intensywność. Spojrzała na niego ponownie.
Na jego piersi pojawił się pot. "Podoba ci się, kiedy to robię?" zapytała. – Bardzo – odpowiedział, jego głos prawie mruczał. "Ale jest coś, czego chciałbym więcej." Julian musnął usta jej zwróconej ku górze twarzy i włożył kciuk do jej ust. Delikatnie, delikatnie otworzył jej usta i wyrównał jego erekcję.
Równie delikatnie wyjął kciuk z jej ust i włożył w nie swojego kutasa. Jej oczy rozszerzyły się, gdy przycisnął się do jej gardła. – Ssij – rozkazał.
Zacisnęła usta na jego organie, zobaczyła, jak wzdrygnął się, kiedy musnęła go zębami, i dostosowała się, by go zadowolić. Powoli wysunął się z jej ust, zatrzymując się, by jej język mógł posmakować czubka, a potem wsunął się z powrotem. Sutki Flory stwardniały do powolnego, mistrzowskiego trzymania jej ust. Używał jej tak przez minutę lub dłużej.
Potem, z coraz szybszym rytmem, uderzył ją w tył gardła i przycisnął dalej. Odsunęła się, ale powstrzymały ją jego ręce z tyłu głowy. Powoli wsunął swojego kutasa do jej gardła. Gapiła się, a jej oczy zaszły łzami.
Spojrzała na niego niemal w panice. – Wiem, że nie możesz oddychać – powiedział, trzymając się tam. "Ale obiecuję, że ci za to wynagrodzę." Odsunął się, a ona z trudem złapała oddech. Jej oczy zaszły łzami.
– Dobra dziewczynka – pochwalił. Potem ponownie ją wcisnął, przytrzymując jej głowę, wsuwając się w jej gardło i wysuwając z niego. Wydawał ochryple, pożądliwe dźwięki.
Dźwięki, które uświadomiły Florze jej własne ciepło. Odsunął się. Znowu zaczerpnęła powietrza.
Jej i tak już mokre oczy zalały się. Kiedy jednak przycisnął się do niej po raz trzeci, udało jej się rozluźnić gardło, więc wsunął się głęboko w pierwszym pchnięciu. – Och – jęknął. "Najlepsza dziewczyna." Pchnął tak głęboko, że jego włosy łaskotały ją w nos; jej usta były u nasady. Flora nie czuła się ani trochę sobą.
Ciepły płyn z jego penisa przedostał się z jej żołądka do każdej części jej ciała. Jej palce u nóg mrowiły, kiedy jęknął. Jej dłonie zacisnęły się na jego twardych bokach i zachęciły go do pchnięć. – I twoja nagroda, moje zwierzątko – burknął napiętym tonem.
Przerwał pchnięcie, wzdrygnął się i wydał długi, niski jęk. Gorący płyn spłynął jej po gardle. Zaakceptowanie tego nie było wyborem. Ciepło zalało brzuch Flory. Rozkwitł bolus pożądania.
Nagle uświadomiła sobie swoją potrzebę. To było tak naglące jak pragnienie czy oddech. Wyjął swojego fiuta i płyn wylał się na jej język. Delektowała się smakiem w ustach i położyła się z powrotem na łóżku.
Jej ciało płonęło. Jej dłonie pieściły jej piersi przez cienką bawełnę i nie była ani zakłopotana, ani zadowolona z tego działania. Jej ręce zaczęły przesuwać się po gorsecie, ale Julian złapał ją za nadgarstek. – Biedna żona – gruchał.
"Czy to normalne?" - spytała Flora bez tchu. "Czuję się jak… jak…" Nie znała właściwego słowa. – Jestem rozgrzana – powiedziała w końcu. – Nasiona weilander są silne – powiedział Julian, brzmiąc na usatysfakcjonowanego. „Podtrzymuje właściwą dziewicę na trzydniowe uroczystości weselne”.
„Trzy dni uroczystości?”. – Trzy dni i trzy noce – potwierdził. Potem gęste, pełne usta musnęły jej usta tak delikatnie, że zapomniała o dalszych pytaniach. Jego dotyk ryknął do ognia.
Jego pocałunek musnął skórę jej szczęki, obojczyk i wreszcie gładką, upudrowaną klatkę piersiową. Zanim znalazł się przy jej piersiach, jej sutki były twarde i obolałe. Wziął jedną w usta, przez bawełnę, a ona sapnęła. Drugi ujął w dwa palce i delikatnie uszczypnął. Miauczała z przyjemności.
„Rozłóż dla mnie kolana. Chciałbym zobaczyć na własne oczy o twojej czystości”. Ciało Flory płonęło.
Głos Juliana wydawał się jej rozkazywać. Otworzyła kolana i jego dłoń wsunęła się pod jej koszulkę. Musnął wnętrze jej ud tak lekko, że całe jej ciało drżało. – Szersze – powiedział, podnosząc twarz z jej piersi i patrząc jej w oczy. Zobowiązała się i jego ręka zakończyła swoje podróże.
Rozłożył ją znacznie delikatniej niż lekarz, kiedy była badana. Jego palec wsunął się między jej fałdy, jakby czegoś szukał, a potem ją masował. Jej oddech przeszedł w zaskoczony dreszcz. Kiedy Julian cofnął rękę, Flora prawie jęknęła. Kiedy Julian włożył śliski palec do własnych ust i posmakował jej, rzeczywiście jęknął.
Przyłożył palce do nosa i oddychał przez nie. Zaciągnął się po raz drugi. Jego oczy wydają się świecić; w jakiś sposób wydawał się nawet rozszerzać przez klatkę piersiową; jego erekcja znów zaczęła się wspinać. – Nawet nie przyszedłeś – wyszeptał Julian z zachwytem w głosie.
— Proszę o wybaczenie — odparła Flora. Jego ręka wróciła pod jej koszulkę. Powoli, miękko nakreślił linię po wewnętrznej stronie uda Flory. Kiedy ponownie dotarł do wierzchołka, potrzeby Flory zdawały się podwoić. Bawił się jej wilgotnymi, miękkimi włosami.
„Nigdy się tu nie bawiłaś, księżniczko? Wiem, że ostatnio nie grałaś, ale nigdy?”. – Nie – powiedziała. Jej głos był bez tchu. "Chociaż sprawiasz, że się teraz zastanawiam, dlaczego tego nie zrobiłem." Zachichotał. „Z przyjemnością pokażę Ci, do czego to służy”.
Był szczególnie chętny i wyraźnie nakarmiony. Rozpiął gorset Flory, używając haczyków i oczu biegnących w dół przodu i odrzucając go na bok. Podsunął jej bawełnianą koszulkę, aż owinęła się wokół jej ramion. Nie miała nic pod spodem. Jej oddech przyspieszył, kiedy nie mogła uwolnić rąk od bawełny.
– Spokojnie – powiedział, pieszcząc jej nagie piersi. Pieści jej tułów i ramiona. Głaszcząc jej szyję. Podsycanie pożądania, które już ją rozgorączkowało. Przykucnął obok niej na łóżku i wziął do ust stwardniały sutek; jedna ręka trzymała jej powściągliwe ramiona wciąż nad jej głową, podczas gdy druga ręka wodziła drżącym śladem od jej biodra do wewnętrznej strony uda.
— Och — sapnęła Flora. - Tak, księżniczko? – powiedział Julian, podnosząc przez chwilę wzrok, okrążając jej sutek mokrym, miękkim językiem. – To tak… – Ssał jej sutek i wygięła plecy. "-znakomity.".
Ta miękka, ale natarczywa ręka rozchyliła jej uda. Rozdzielił jej skórę. Znalazł spuchnięty, wrażliwy węzeł w przemoczonym ciele i okrążył go z delikatnym naciskiem, aż jej nogi się rozsunęły. Julian wsunął jej ciało, aż stanął z nią oko w oko.
Pocałował usta Flory, pracując z jej seksem bez penetracji jej. Jej sutki były tak twarde. Jej biodra poruszały się pod jego dotykiem. Jedną ręką chwyciła jej poduszkę.
„Uwielbiam cię widzieć w takim stanie” – wyszeptał jej do ucha. „Sprawię, że zrobisz to sobie, kiedy będę obserwował”. – Jeśli ci się to podoba – jej głos był napięty.
„Co za idealna odpowiedź”. Flora zdawała się wstawać i wstawać, a potem jej zmysły eksplodowały przyjemnością. Dźwięk wyrwany z jej gardła był dziki. Nigdy nie wyobrażała sobie, że błogość może być tak skupiona, intensywna i uniwersalna jednocześnie. Falowała i drżała, nigdy nie chcąc, by to uczucie się skończyło.
Tylko wrażliwość złagodziła jej ruchy. Flora otworzyła oczy. Pełne usta Juliana ponownie dotknęły jej ust, chociaż jego dotyk zwolnił.
– Cokolwiek właśnie zrobiłeś – powiedziała, łapiąc oddech – dziękuję. – Orgazm – powiedział jej Julian. "Pierwszy z wielu. Spokojniej?". "Ani trochę.".
Zachichotał. "Nie. Wyobrażam sobie, że nie." Następnie pochylił głowę do jej piersi i zaczął ją ssać; krzyknęła, ale to go nie powstrzymało. Delikatnie używał zębów i języka jeszcze delikatniej, aż jej plecy wygięły się w łuk. Położył jej rękę na swoim i tak już twardym organie i pomógł jej pracować.
Kiedy przeturlał się na nią, kutas Juliana był gruby i twardy przy jej udzie. Rozepchnął jej kolana i przytrzymał je na miejscu, gdy leżał na niej. Powoli, zmysłowo ją pocałował.
Jęknęła w jego usta, co tylko go rozgorączkowało. Coś jedwabistego i tępego potarło rozprowadzoną wilgoć między jej nogami. Po kilku pociągnięciach dopasował się do niej i wcisnął. Cały jej upał i pragnienie skupione w jednym miejscu.
– Teraz – błagała przy jego ustach. Ucisk ustąpił miejsca bólowi, a jej ciało poddało się jego pchnięciu. Krzyknęła, a on jęknął na ten dźwięk.
Jego usta ponownie przycisnęły się do jej. Kolejne mocne pchnięcie rozdzieliło ją; poczuła go głębiej. Jej krzyk przybrał granicę jęku. Trzymał się w niej, przyciskając do niej miednicę. – Za pierwszym razem trochę boli – powiedział aksamitnym tonem.
„Lubię to wiedzieć”. Wysunął się do końca, powoli i wcisnął z powrotem. Zrobił to ponownie. Ból zniknął. Puls powrócił.
Jej oddech wyszedł z dreszczykiem. Wbił się w nią szybciej; jej biodra przechyliły się na spotkanie jego. – To moja mała minx – warknął. Jej ciało rozgrzało się do ruchu.
Jego gładka, twarda penetracja zaspokoiła palącą potrzebę, którą wywołał jego smak. Rozchyliła nogi tak szeroko, jak tylko mogły, mając nadzieję, że zrozumie zaproszenie. I najwyraźniej to zrobił.
Wbił się w nią, jego usta na jej szyi, a jego palce bawiły się jej sutkiem. Tym razem przyjemność zaczęła się w niej znacznie głębiej. Wykwitł z jej brzucha i uderzył ją jak fala.
Chwyciła się go, drżąc z przyjemności. To tylko sprawiło, że pchnął mocniej. – Tak – sapnęła.
To jej głos go zniszczył. Zawahał się, zawahał i jęknął, padając na nią. Po kilku chwilach wycofał się, rozlewając nasienie na jej udzie. Leżeli obok siebie, ciężko oddychając. Było cicho i chłodno; Julian nie próbował z nią rozmawiać.
Po napięciu dnia i sile dwóch orgazmów oczy Flory zaczęły opadać. Wiedziała, że powinna być dostępna przez całą noc, ale sen zaczął ją pochłaniać. #. Zanim Flora była jeszcze całkowicie przytomna, zdała sobie sprawę z uporczywego pulsowania, które wciąż dręczyło ją spomiędzy jej nóg.
To, pomimo zupełnie nowego, bardzo satysfakcjonującego seksu, którego doświadczyła poprzedniej nocy. Wróciła do niej rzeczywistość jej życia: była mężatką. Ledwie znała swojego męża, a jednak tęskniła za nim. Otworzyła oczy.
Pierwszą rzeczą, jaką zobaczyła, była przystojna twarz Juliana obok niej na poduszce. – Zasnęłam – powiedziała prawie z poczuciem winy. - Tak, zrobiłeś.
Chociaż nie mogę cię winić. – Przepraszam za skrócenie naszej nocy poślubnej – powiedziała, spuszczając oczy. „Nie ma potrzeby. Tradycja Veiland to trzy dni świętowania”. Spojrzała na niego i naprawdę zrozumiała, co mówił.
Kiedy poprzedniego wieczoru wspomniał o trzech dniach świętowania, była zbyt rozkojarzona, by naprawdę zrozumieć, co miał na myśli. W swojej niewinności utożsamiała świętowanie z jedzeniem, piciem i tańcem. Jednak jego ton sugerował teraz coś zupełnie innego. "Trzy?".
"Potrzeba przynajmniej tego, żeby afrodyzjak się zużył. Właściwie…" Przesunął miękką dłonią pod kołdrą i po ciele Flory. Westchnęła i przycisnęła się do dotyku, nawet o tym nie myśląc. Jego ręka wsunęła się między jej nogi; kapała.
Jęknęła i rozłożyła uda w najbardziej niekobiecy sposób. – Chodź tu, księżniczko – powiedział tym rozbawionym, bogatym głosem. Wziął ją za rękę i wyciągnął z łóżka. Oboje byli wciąż nadzy, więc miała chwilę, by podziwiać twardość jego ciała. Nie mogła nic poradzić na to, że zauważyła jego erekcję, już purpurową i gotową.
Usiadł na jednym z bogato tapicerowanych krzeseł i pociągnął ją okrakiem. – Pocałuj mnie – polecił jej. Zrobiła, jak powiedział, kochając pomięte uczucie przebudzenia zmieszane z jej poranną potrzebą. Jego usta tylko pogorszyły jej ból.
Uniósł ją lekko, nabijając ją na swój stwardniały organ bez dodatkowej gry wstępnej. Podczas gdy ona na nowo dostosowywała się do jego rozmiaru, bawił się jej piersiami, sprawiając, że jęczała. Objął ramieniem jej talię, używając jej jako dźwigni do mocnych pchnięć w górę.
Przeprowadziła się z nim. W kilka chwil jej przyjemność urosła jak bańka mydlana. Użyła ramion Juliana, żeby się uspokoić.
Jego usta bawiły się jej skórą. Pukanie do drzwi sypialni sprawiło, że podskoczyła i odwróciła się. Jej podniecenie nie zniknęło, ale dołączyło do niego zaskoczenie. Zsiadłaby z konia, gdyby Julian nie trzymał jej w miejscu.
Jego kutas pulsował w jej wnętrzu, nie zmiękczając w najmniejszym stopniu. Ku zdumieniu Flory, Julian powiedział: „Wejdź”. – Julianie – wydyszała. Ale drzwi sypialni otworzyły się i wszedł do środka Veilander, którego wcześniej nie widziała.
Był szczuplejszy niż Julian, ale miał te jasnoniebieskie oczy. Patrzył długim, oceniającym spojrzeniem na scenę przed nim. Julian ponownie wepchnął się we Florę; jej dreszcz rozkoszy sprawił, że wbrew sobie westchnęła.
– Ludzie na dole zaczynają o ciebie pytać – powiedział nieznajomy. Zbliżył się do krzesła i przeczesał przez ramię urwane kosmyki wciąż splecionych włosów Flory. - Chociaż rozumiem, dlaczego możesz opóźnić zejście.
Julian położył obie ręce na biodrach Flory i poruszał ją w górę iw dół na swoim drzewcu. Chciała, żeby przestał; chciała zachować chwilę godności. Ale jedyne, co mogła zrobić, to cieszyć się drżącą przyjemnością, jaką dawał jej każdy ruch, i nagradzać go radosnymi jękami.
Nieznajomy stanął za nią. Nie widziała go, ale lekki dotyk przeszył jej kręgosłup. – Niedługo zejdziemy, bracie – powiedział Julian. "Brat?" — szepnęła Flora. Wargi Juliana musnęły jej szyję.
– Syn mojej matki – wydyszał. - I mój najbardziej zaufany doradca. Teraz twój szwagier, Lucas. – Kiedy Julian będzie w domu w Veiland – powiedział Lucas zza jej pleców – zajmę się nim. Jego ręce powędrowały do jej talii i ciepłe usta przycisnęły się do jej karku.
Flora jęknęła bez zamiaru. Coś w posiadaniu czterech rąk zamiast dwóch sprawiło, że ból był jeszcze bardziej intensywny. Nawet kiedy Julian ją zabrał, jej potrzeba nie osłabła.
– Na mojej nowej narzeczonej wciąż jest jedno miejsce, które pozostaje niezbadane – powiedział Julian, zaglądając Florze przez ramię. - Nie zamierzałem jej przedstawiać innym, dopóki nie otworzę jej ostatnich drzwi. – Oczywiście – powiedział Lucas. "Po prostu zostawię cię do".
– Chyba że chcesz – przerwał Julian. Ciało Flory zadrżało. Nie była pewna, o czym rozmawiali, ale afrodyzjak działał na jej ciało.
Wszystko brzmiało podniecająco. Dłonie Lucasa wsunęły się w jej klatkę piersiową i objęły jej piersi. Dwie ręce na jej biodrach i dwie ręce na jej piersiach. Delikatnie Julian położył ręce na jej pośladkach i rozłożył ją. – Jesteś zbyt hojny, bracie – powiedział Lucas.
Mokre usta przesunęły się wzdłuż jej kręgosłupa. Schodziło coraz niżej. Julian przestał się poruszać. Flora jęknęła, ale tylko przez chwilę. Chwila, w której język Lucasa ześlizgnął się w szczelinę i masował jej odbyt.
Aby delikatnie wsunąć w nią swój język. Jęknęła do ucha Juliana i zacisnęła się wokół jego penisa. – Jest absolutnie świeża – powiedział Lucas z podziwem. - Jest idealna – odpowiedział Julian, ponownie całując ją w usta. Flora ogrzała się na jego pochwałę.
Lucas użył języka z powrotem na ciele Flory i pchnięcia Juliana zostały wznowione. Twardy, szeroki trzon ciała przyciśnięty do pełnego napięcia dziewictwa Flory. – Julian – powiedziała nerwowo. Ale nie mogła zaprzeczyć, że nowa ciepła wilgoć nasmarowała trzon Juliana i że nowa wilgoć pochodziła z jej podniecenia.
„Ciii, księżniczko”. Zaczęła otwierać się na Lucasa. Nie mogła uwierzyć, że jej ciało zaakceptuje coś tak dużego, ale tak się stało.
Jednak ból był większy, niż czuła, gdy straciła dziewictwo. Krzyknęła, zanim był w połowie drogi. Julian szukał jej najbardziej wrażliwego miejsca. Był prawie uwięziony między ich ciałami, ale znalazł go. Jęknęła, kiedy w nią uderzył, a jej dłonie zacisnęły się na nim, gdy wybijał rytm z głaskania.
Lucas zakończył swój wpis z usatysfakcjonowanym chrząknięciem. To było trio ruchu. Lucas i Julian huśtali się w niej i wyskakiwali z niej. Jej mąż pocałował ją i bawił się jej płcią; jego brat wbijał się w nią z coraz większą siłą.
Poczuła jego zęby na swoim ramieniu. Flora kołysała się w przód i w tył, pomijając ból i wracała do szukania przyjemności, tak cudownie najedzonej. Jedyne orgazmy, jakie miała, to te, które dał jej Julian. Mimo to, gdy ta masa przyjemności i napięcia narastała, mogła powiedzieć, że nie będzie to coś, co już czuła. Jej ciało zaczęło się trząść.
Sięgnęła po niego. Potem spadła na nią miażdżąca przyjemność. Całe jej ciało zacisnęło się, a bracia jęczeli zgodnie.
Pracowali nad nią ciężej, sprawiając, że się wiła. Nie potrafiła powiedzieć, jak długo trwał taniec. Nie potrafiła też powiedzieć, czy bycie przez obu braci dało jej jeden, długi, druzgocący orgazm, czy tuzin w strunie. Wiedziała tylko, że dzwoniło jej w uszach, zmysły pływały, a ona wciąż rozszerzyła nogi w nadziei na więcej przyjemności.
Wykorzystywali ją tak surowo, jak chcieli. Nie złożyła ani jednego protestu. Lucas był pierwszy, jego nasienie ociekało jej z tyłu nóg.
Wtedy Julian, z ustami opuszczonymi na sutku, pognał do wniosku. Ich przepychanie ustało i powoli każdy mężczyzna odsunął się od niej. Kapała z przodu iz tyłu. – Jeśli sprowadzisz ją na dół, możesz jej nie odzyskać – skomentował bez tchu Lucas. – Och, tak – brzmiała mroczna odpowiedź Juliana.
– W ciągu dnia będę się dzielić. W nocy księżniczka jest moja. Wydawał się usatysfakcjonowany, gdy patrzył, jak Flora próbuje złapać oddech. – Powiedz im, że zejdziemy za godzinę. To było wyraźnie zwolnienie.
- Oczywiście. Wszyscy będziemy czekać. Lucas wycofał się z pokoju. Julian ponownie przyjrzał się Florze.
– Umyjmy cię – powiedział. „Moi ludzie chcieliby poznać swoją nową Panią”. #. Do komnaty weselnej dołączona była wanna. Choć nie miała czasu na porządną kąpiel, Flora odświeżyła się miską ciepłej wody i pachnącego mydła.
Ochlapała twarz zimną wodą. Kiedy nie uprawiała seksu, wstyd Flory powrócił. Co się z nią stało? Czystość i skromność były standardami dla kobiet w jej świecie.
Do tej pory była mistrzem w obu. Próbowała uspokoić swój umysł i poniosła sromotną porażkę. Mogła myśleć tylko o tym, jak szorstki materiał i ciepła woda dotykają jej skóry. Chociaż kąpiel była prywatna, Julian wszedł do niej bez pukania. Miał na sobie tylko spodnie z poprzedniego wieczoru i bez koszuli.
"Czy jesteś odświeżony?" on zapytał. „Tak. Mam założyć sukienkę na dzień po dniu?”. „Myślę, że wyglądasz tak ślicznie, jak jesteś”.
Spojrzała na siebie, jakby chciała potwierdzić to, co już wiedziała. "Jestem nagi, Julianie.". "Widze.". Nakarmiła się, a jej gorące podniecenie znów wzrosło.
"Nie mógłbym…". „Czy obraziłbyś mnie i mój dwór?”. Jego głos był surowy, ale oczy wciąż błyszczały. Odniosła wyraźne wrażenie, że cieszy go jej dyskomfort. Musiała się zgiąć; nie miała wyboru.
Wiedział o tym lepiej niż ona. – Czy jesteś ze mnie niezadowolony? – zapytała desperacko. - Wręcz przeciwnie. Jestem z ciebie niezwykle zadowolony.
"Więc dlaczego postanowiłeś upokorzyć mnie w ten sposób?". Uniósł jej podbródek i pocałował. „Dlaczego miałbyś być upokorzony? Chcą cię tylko podziwiać”. "Nagi?". – Czy poczujesz się lepiej, jeśli ja też będę nago? powiedział złośliwym głosem.
"Może.". W kącikach jego ust pojawił się uśmiech. Zdjął spodnie. Większość jego erekcji już wróciła. "Gotowy, teraz księżniczko?".
– W takim razie w porządku – szepnęła. Nigdy nie była naga w salach pałacu ojca. Ogromne kamienne bloki przypomniały jej tylko o tym, jaka jest miękka i bezbronna. Jak bardzo stymulował ją ruch powietrza wokół jej piersi.
Podeszli do drzwi Wielkiej Sali. Flora wzięła głęboki oddech i sięgnęła po pełen godności wyraz twarzy. Julian uśmiechnął się do niej i otworzył drzwi. Nic nie mogło jej przygotować na scenę w środku. W oczach Flory był to pokój wypchany tymi samymi rzeczami, których nauczono jej unikać.
Pozostały tylko Veilandery i byli na każdym etapie rozbierania się. Przy jednej ścianie stały puste butelki po winie i alkoholu, a przy drugiej nieotwarte. Grała muzyka, ale muzycy byli wyraźnie pijani. Dźwięki, które wydawali, miały stały rytm, ale tylko płaskie, przygarbione tony. Pary całowały się, a niektórzy kopulowali.
Śmiech przyciągał ucho Flory, a dziki taniec przyciągał jej oczy. Kiedy Julian wprowadził ją do pokoju, wszyscy zapanowali cisza. Wszystkie oczy zwróciły się na nich. Flora pożywiła się, ale Julian nie pozwolił jej przestać. Przyciągnął ją do tronu, który jakoś pozostał pusty.
— Księżniczka Flora — powiedział, unosząc jej rękę. "Moja żona.". Rozbrzmiały oklaski. Julian zaczął jej pomagać usiąść na tronie ojca, ale ona zaprotestowała.
– To twoje miejsce – próbowała wyszeptać. – Nie dzisiaj – odpowiedział. Więc usiadła.
Zrobiła to tak, jak ją uczono, nawet jeśli nie miała na sobie królewskich szat: wyprostowana, kolana blisko siebie i uniesiony podbródek. Dopiero kiedy Julian ukląkł przy niej, zdała sobie sprawę, że to nie jest celem tego wprowadzenia. Rozłożył jej kolana. Potem zawiesił każdą z jej nóg na ramionach Wielkiego Tronu; była rozczochrana, lubieżna i otwarta na gości.
Ociekająca podnieceniem, pulsująca potrzebą. "Juliański-". „Cicho, żono”. Przywiązał jej nogi do tronu, a następnie przywiązał jej nadgarstki do nóg. „Oni zapłacą daninę”.
Powstała linia. F Flory nie mogło być gorętsze, ale jej potrzeby też nie. Pierwszy wystąpił starszy mężczyzna. Łysieł i miał w ręku swój organ.
Uklęknął przed rozłożonym ciałem Flory i jednym długim, zmysłowym lizaniem całej jej płci. Długi, gardłowy jęk Flory odbił się echem w komnacie. Kontynuował jeszcze chwilę.
Potem wstał, ukłonił się i cofnął. Julian wylał coś z garnka i wylał to na jej płeć. To była lodowata woda, spłukująca ją, wstrząsająca jej podnieceniem. Drugi mężczyzna ukląkł przed nią.
Ten uderzył ją mocno. Wiła się przeciwko niemu. Prawie zaczęła odczuwać obietnicę orgazmu, kiedy zatrzymał się i ukłonił.
Zimna woda znów ją zaszokowała. Flora bez tchu spojrzała na linię rozciągającą się wokół pokoju. Tym razem uklękła przed nią kobieta. Rozłożyła seks Flory dwiema rękami i wtarła usta w księżniczkę.
— Tak — jęknęła Flora, zbyt dużo stymulacji i podniecenia. Ale dotyk był zbyt krótki, by doprowadzić ją do wniosku. I kolejka ruszyła dalej. Przez ponad godzinę, chętne języki penetrowały ją i lizały ją, nie dając jej żadnej satysfakcji.
Mężczyźni i kobiety, młodzi i starzy, wszyscy jej smakowali. Kiedy pozostało tylko kilka osób, dyszała i błagała. – Proszę, Julianie – jęknęła. Wylał na nią lodowatą wodę, a ona krzyknęła. Widziała pary w całym pokoju, które się nawzajem zadowalają; to sprawiło, że jej potrzeba była jeszcze pilniejsza.
Ostatnią osobą w kolejce był Lucas. Oblizał usta i ukląkł. – Pozwól, że ją dokończę – powiedział, patrząc na Juliana. – Jak ci dogadzam – powiedział Julian.
Język Lucasa miał zdeterminowany bat. A Flora tyle razy była tak blisko krawędzi rozkoszy, że niemal oszalała z tego powodu. Gdy po chwili nie przestał, wcisnęła mu się w usta. Napinała swoje więzy.
– Och, proszę – błagała. Zaczęła się trząść, zanim rozerwał się w niej orgazm. Krzyknęła, ale Lucas był nieugięty. Jego entuzjazm i tarcie wywołały u niej wstrząsający orgazm, który sprawił, że zobaczyła gwiazdy i zacisnęła zęby.
Kiedy dochodziła do siebie, jego leniwy język ją oczyścił. Czuła się jak zadowolony kot. Potem rozejrzała się. Wszystkie inne akty seksualne w pokoju ustały.
Wszyscy ją obserwowali. Niektórzy mężczyźni się pieścili. Nagle jej ciało znów bolało. To było tak, jakby chwilę wcześniej nie wypuściła. Julian rozwiązał ją.
Uklęknął obok niej i powiedział: „Trzy dni, księżniczko”. Lucas wziął Florę za rękę i poprowadził ją z tronu po schodach do biesiadników. Ktoś zawiązał jej opaskę na oczach.
Po tym wszystkim, co zapamiętała, były ręce na każdej części jej ciała. Wilgotne usta na jej skórze. Dwa języki dotykające jej sutków.
Szorstkie palce masujące między jej nogami. Podnieśli ją i położyli na plecach na czymś szorstkim i drewnianym. Stół. Usta na piersiach i między nogami. Palec wbijający się w jej pośladki, potem dwa ją pracujące.
I wreszcie, bez wątpienia, kutas gorączkowo wchodzący w jej śliską dziurkę. Jego pchnięcia wypchnęły jej głowę przez krawędź stołu i szorstkie dłonie chwyciły jej twarz. Kolejny kutas przycisnął jej do ust. Otworzyła zachłanne usta.
Flora poczuła się wspaniale. Palce pieściły jej wrażliwą skórę; usta całowały jej szyję. Zabłąkany palec bawił się z jej przyjemnością, nawet gdy była używana. Członek w jej gardle zakneblował ją lub cały pokój usłyszałby jej przyjemność.
Mężczyzna między jej nogami szedł szybciej. Mężczyzna w jej gardle nagle stwardniał jeszcze bardziej. Przyciągnęła się do niego, ale nie mogła przełknąć wszystkiego, co dał. Jednak próbowała. W jej uchu rozległ się głos.
"Moja księżniczka.". Ktoś odwrócił ją na bok tak, że jej głowa była z powrotem na stole. Wyczuła, że ktoś nad nią klęczy.
Podczas gdy mężczyzna walił między jej nogami, piżmo kobiety osiadło na jej ustach. Flora zacisnęła dłonie na jedwabistych udach i przyciągnęła swoją płeć bliżej. Mężczyzna między jej nogami wykonał napięty, miarowy ruch. Jęknął, gdy przyszedł. Flora poczuła, jak z niej kapie.
Potem języki chlupotały, myjąc ją, wbijając w nią, podsycając ją do wijącej się przyjemności. Trwało to cały dzień. Flora nie mogła się nacieszyć.
Prawie jęknęła z rozczarowania, gdy seks ustał kilka godzin później i ciepłe, pachnące szmatki zmyły nasienie i pot. Ale potem wróciła do Juliana i wykorzystywał ją przez całą noc. "Mąż…" zapytała, jadąc na nim. Jego dłonie bawiły się jej piersiami.
"Tak, kochanie.". „A co, jeśli zajdę w ciążę?”. "Wtedy wszyscy będziemy się radować". „Skąd będziesz wiedzieć, że to twoje?”. Usiadł, objął ją ramionami i wbił się w nią.
Jęknęła i chwyciła go kolanami. „To będzie Veilander; to będzie moje”. Kontynuował atak, aż oboje krzyknęli z przyjemności.
#. Patrząc wstecz, Flora nie rozumiała, jak mogła przetrwać tak rygorystyczne trzy dni bez bólu. I, szczerze mówiąc, był ból, ale zawsze z tym dreszczem potrzeby. Każdy dzień był orgią przyjemności. Każdej nocy maraton seksu z mężem.
I choć każdy dzień był pełen nowych przysmaków, Flora pragnęła wrócić do Juliana. Jej ciało najbardziej go lubiło. Uwielbiała sposób, w jaki jego oczy świeciły, kiedy upadła przed nim na kolana, zanim jeszcze zapytał. Trzeciego dnia, późnym popołudniem, wreszcie zaczęła czuć się zmęczona.
Nastrój w pokoju zmienił się. – Wszystko w porządku, kochanie – wyszeptał do niej Julian, gdy zanurzano ją w ciepłej wodzie. „Afrodyzjak się ściera”.
Ręce ugniatały jej mięśnie, a inni myli ją. Jej włosy były uczesane i zaplecione w warkocz. Następnie została wysuszona i wróciła do sali tronowej, gdzie czekał Julian. Wszyscy czekali. Pogłaskał się, choć nie musiał.
Był już najedzony. Flora uśmiechnęła się do niego, przypominając sobie swoje sny, teraz wiedząc, jak się skończyły. Podeszła do stolika najbliżej niego, odwróciła się do niego plecami i pochyliła się nad nim. Usłyszała jego chichot i usłyszała, jak wstaje. Kiedy klepnął ją po plecach, odbiło się to echem po pokoju.
Tak jak jej jęk, który nastąpił po nim. Wszedł do niej szorstko i było tak, jakby westchnął cały pokój. Jedna ręka znajdowała jej przyjemność, podczas gdy druga używała jej ramienia jako dźwigni.
Czuła się przez niego całkowicie opętana. – Ty i ja będziemy się dobrze dogadywać, księżniczko – powiedział, wciskając się w nią. Odwróciła głowę i szepnęła łamiącym się głosem: „Bardzo lubię moje obowiązki żony.”. Jego palce stały się zdeterminowane.
Jego udar był brutalny. – Chodź – powiedział jej. "I niech to usłyszą." To było tak potężne, że nie mogła powstrzymać się od krzyku, jej paznokcie ocierały się o blat, a jej głos był już ochrypły.
Ani się nie skończyło. Zatrzymał się i zaczął pchać, nawet gdy się z nią bawił, a przyjemne wstrząsy sprawiały, że przez kilka minut miauczała i wiła się. Potem nic nie pamiętała. #.
Dziwnie było zakładać ubrania po trzech dniach nagości. To dziwne, że Flora wróciła do obowiązków, które miała przed ślubem. Ale dobrze było znów zobaczyć ojca.
– Jesteś taki blady – powiedziała mu. „Czy dawali ci herbatę, którą zostawiłem?”. Wyciągnął twarz. - Nie możesz mnie powstrzymać przed śmiercią, Floro. Na pewno nie herbatą, która pachnie jak kwaśne szmaty.
Widziała jego upadek i to złamało jej serce. Ale ukryła swój smutek i powiedziała mu, co mogła o Julianie. Próbował się również do niej uśmiechnąć.
Flora spotkała się z Veilanderami, którzy przenieśli się do zamku. Niektórzy z nich musieli być wśród tych, którzy jej używali. Rozpoznała kilka twarzy tych, którzy ustawili się w kolejce, by polizać jej płeć. To sprawiło, że zaczęła o tym myśleć.
Jednak żadna osoba nie traktowała jej inaczej niż z najwyższym szacunkiem. Co noc Julian doprowadzał ją do przyjemności, raz za razem. Szeptał do niej cierpliwie, instruując ją, jak lepiej go zadowolić. Flora była gorliwą uczennicą i błyskotliwą poza tym. Nie minęło dużo czasu, zanim jej usta opuściły jego kolana bez żadnej instrukcji.
Nigdy mu się nie wyparła. A kiedy po trzech tygodniach małżeństwa jej krwawienie spóźniło się o cztery dni, Julian był tym, który zachęcał ją do zachowania ostrożności. "Straciłaś swoje dziewictwo, kochanie. Byłaś pod wpływem afrodyzjaku.
Twój cykl może zostać naruszony." Kilka dni później, kiedy Julian przygotowywał się do powrotu do Veiland, by wypełnić swoje comiesięczne obowiązki, Flora nadal pozostawała bez krwi. – Będę za tobą tęsknić – powiedziała Julianowi. Ona też tak myślała. Uśmiechnął się do niej. "Mam dla Ciebie prezent.
Może to złagodzi twoją samotność. Rozległo się delikatne stukanie w drzwi sypialni. Nienaganne wyczucie czasu – dodał. Otworzył drzwi i Marie stała tam, wyglądając na zdenerwowaną, ściskając dłonie. Majesty, szepnęła.
Tak, powiedział. Wejdź. Uśmiech Flory rozdarł jej twarz.
Marie zawahała się, ale tylko na sekundę, zanim pospieszyła do pokoju i dygnęła. Nie ma mnie - powiedział czule Julian. - Może nawet dotknąć twoich pięknych piersi, jeśli chcesz. - Jesteś zbyt hojny, mężu - powiedziała Flora. Przeszedł przez pokój.
Marie odsunęła się od niego. Julian podniósł się. Flora podbródek i spojrzał jej w oczy. „Nie mogę się doczekać powrotu do ciebie”. Pocałował ją w policzek i wyszeptał.
„Mój fiut będzie płakał.”. „Możemy chwilę samotnie?” Flora zaoferowała szeptem. „Zanim wyjdziesz, więc mogę to pocieszyć.".
Oczy Juliana przesunęły się na Marie. Ale potem westchnął. „Już spóźniłem się. Pocałował ją długo i długo. I znowu, zaborczy li.
Spojrzał z powrotem na Marie. "Pamiętasz naszą rozmowę?". - Tak, Wasza Wysokość. Jej głos był ledwie szeptem. Flora spojrzała na męża pytająco brwi.
Pocałował ją szybko; wiedziała, że to powstrzyma jej usta. "Wróć do mnie bezpiecznie", powiedziała, gdy pocałunek się przerwał, zamiast tego, co chciała. Uśmiechnął się, jeszcze raz spojrzał na Marie i wyszedł. Flora podniosła palec do Marie, słuchała przez kilka sekund, po czym rozłożyła ramiona.
– A teraz chodź tutaj – szepnęła. Marie podbiegła do niej. Przywarli do siebie. #.
Spędzili godzinę, nie robiąc nic poza całowaniem. Siedząc na łóżku, potem kładąc się na łóżku, a potem kładąc się na sobie. Ręce Flory powędrowały najpierw do warstw materiału pokrywającego piersi Marie. Zauważyła to, gdy jej pani zesztywniała. – Co cię niepokoi? — szepnęła Flora.
Marie próbowała przemówić dwa razy bezskutecznie. „Czy to ma coś wspólnego z rozmową, którą odbyłaś z moim mężem?”. Marie nakarmiona. "TAk.".
"Powinieneś mi powiedzieć.". - Przyszedł do mnie, kiedy byłaś z Veilanderami. Aby podziękować mi za moje powściągliwość z tobą.
"Co jeszcze.". – Wiedział, że nie jestem czysty. Jej kolor był prawie fioletowy. Flora przechyliła głowę.
– Wiedział, że byłam z jedną z dziewczyn z kuchni. I dwiema gośćmi. I panną Brown. Flora zaczęła chichotać. "Wszystko to?".
Marie odpowiedziała z zakłopotanym uśmiechem. – Panna Brown? Główna pokojówka? Flora naciskała. – Była moją pierwszą. Miałam zaledwie szesnaście lat. Mistrzowską kobietą – powiedziała z rozmarzonym spojrzeniem.
"A Julianowi się to nie podobało?". Jej oczy opadły. "Powiedział… powiedział, że mogę używać tylko języka na tobie. Umyć cię, jak właściwa dziwka, jaką jestem. Tylko cię proszę.
Nigdy nie przyjmuj przyjemności od księżniczki, powiedział. W przeciwnym razie mógłbym zostać zwolniony." . "Naprawdę?" - powiedziała Flora, wstając i idąc za Marie, rozpinając jej sznurowadła. Wsunęła materiał na ramiona swojej pani. Sutki Marie były napięte przez cienką bawełnianą tkaninę.
Flora trąciła ją nosem. "Tęsknić….". „Podążamy za jego każdą zasadą”, powiedziała Flora, wsuwając sutki Marie przez tkaninę. "Nie mogę powiedzieć, jak to mnie cieszy." Marie zachichotała, a jej ręce zwinnie pozbyły się także sukienki Flory. Resztę ubrań zgubili między pocałunkami.
Miękkie usta Marie powędrowały po torsie Flory. "Powiedział, że nie wolno mi też cię penetrować," wyszeptała Marie. Delikatnie rozsunęła Florę, jej miękki język bawił się, jej pełne usta skubały. — Nie potrzebuję — sapnęła Flora. „Tylko nie przestawaj tego, co robisz”.
Delikatne drażnienie przesuwało ją coraz wyżej. Wcisnęła się w usta Marie. Kiedy w końcu jej przyjemność się skończyła, była słodka, czysta intensywność.
Jęczała i falowała, wysysając każdą kroplę doznań. Marie pocałowała z powrotem swoje ciało i trzymała ją. Flora przytrzymywała ją równie mocno.
„Jest jeszcze jedna rzecz”, powiedziała Marie. „Dobre boże. Czy mój mąż też przepisał konkretne pozycje?”.
Marie zachichotała, ale szybko otrzeźwiała. - Tu nie chodzi o niego. Tu chodzi o twoich kuzynów.
„Ci uwięzieni?”. "Poprosili o audiencję z tobą." Flora przygryzła wargę. Tak wiele lat temu zdradzili jej ojca, że nawet nie myślała o nich już jako o rodzinie. – Nic o tym nie słyszałam – powiedziała. – To dlatego, że twój mąż odmówił.
Poinstruował też, żebyś się tym nie przejmowała. Flora westchnęła. „Jeżeli jest to prośba o złagodzenie kary, to nie mam nic do powiedzenia w takich sprawach”. - Nie.
Twierdzą, że mają informacje o zagrożeniach dla kraju twojego ojca. Flora usiadła i spojrzała na Marie. "Czy on?" Marie skinęła głową.
"Powiedział kto?". „Sam rozmawiałem z twoimi kuzynami”. „Czy prosili o mojego ojca?”. "Tak. Prośba została odrzucona ze względów zdrowotnych." Flora przygryzła wargę.
Była bardzo pewna, że gdyby jej ojciec nie odmówił takiej prośbie, gdyby o tym wiedział. Nawet gdy jego zdrowie podupadło, nadal wypełniał swoje królewskie obowiązki. Marie naciągnęła kołdrę z powrotem na nich obu.
Wtulili się pod nią nago. — Może jutro złożę wizytę więźniom — powiedziała Flora. „Najlepiej byłoby to zrobić dyskretnie”, odpowiedziała Marie. „Będę o tym pamiętać”. #.
Flora ześlizgnęła się do lochów następnego ranka przed zachodem księżyca. Jedynymi ludźmi, którzy się obudzili, byli służący. Strażnik, Weilander, drzemał na krześle.
Flora właśnie prześlizgnęła się obok niego. Nie przetrzymywali na zamku wielu jeńców. W środku było tylko dwóch zdrajców. Flora stuknęła jednym ze swoich ciężkich, wysadzanych klejnotami pierścieni o kraty, aż jej kuzynka się obudziła. "Flora!" Zerwał się na nogi.
– Nie masz prawa tak mnie nazywać – powiedziała. "Jestem twoją księżniczką. Nic więcej." Spuścił oczy.
„Jestem tutaj, ponieważ masz dla mnie wiadomość” – dodała. "TAk." Jej kuzyn ponownie podniósł wzrok. "Musiałem ostrzec ciebie i twojego ojca. Veilandczycy.
Nie możesz im ufać." Flora uniosła brwi na mężczyznę. Z pewnością dostrzegł ironię. "Księżniczko, proszę uwierz mi." „Słowo zdrajcy nad słowami mojego własnego męża?”. Jego twarz zbladła.
Flora widziała to nawet w słabym świetle. – Mąż – wydyszał. "Tak szybko.".
- Wymagało tego zdrowie mojego ojca. Podobnie jak twoje zbliżające się powstanie. – Posłuchaj mnie – powiedział, robiąc krok do przodu, kładąc ręce na kratach.
"Proszę. Może nie być za późno." „Dlaczego mam słuchać wszystkiego, co mówisz?”. – Bo widziałem, jak naprawdę wyglądają – powiedział, zbielały mu knykcie.
"Veilanders. Widziałem ich i nie są ludźmi."..
Logan i Sophie eksperymentują z przyjaciółmi...…
🕑 7 minuty Seks grupowy Historie 👁 2,797„Kiedy wasza dwójka skończyła się tam pieprzyć, wybaczcie kalambur; Zastanawiasz się, czy nie przyjechać tutaj i nieźle się bawić? Logan podniósł wzrok i uśmiechnął się. Na tle…
kontyntynuj Seks grupowy historia seksuW tym wybuchowym finale Logan i Sophie grają w gry po ostatniej nocy zabawy...…
🕑 12 minuty Seks grupowy Historie 👁 1,851Logan wrócił do strumienia. Wskoczył i wynurzył się na powierzchnię, a chłodna woda była przyjemna dla jego skóry. Usłyszał śmiech i zobaczył Maggie i Sophie patrzących na jego…
kontyntynuj Seks grupowy historia seksuZamężna kobieta bawi i bawi przyjaciół swojego czarnego kochanka.…
🕑 28 minuty Seks grupowy Historie 👁 3,876After Party Limuzyna zatrzymała się w Four Seasons. Thomas wypuścił Diane. David już napisał do niej, żeby poszła prosto do swojego apartamentu. Przeszła przez hol do wind i wcisnęła…
kontyntynuj Seks grupowy historia seksu