Blondie i tańczący trup

★★★★(< 5)
🕑 31 minuty minuty Seks grupowy Historie

Owinęłam ramiona wokół jego pokrytych sznurami ud, mój nos był zagłębiony w jego ciasno zwiniętych łonach, patrząc na niego, gdy ssałam jego penisa. Potarł moją głowę jak piłkę do koszykówki swoją wielką, czekoladową ręką, traktując mnie, jakbym był jednym z jego szczeniąt pitbulla, gdy jego oddech przyspieszył. Gardłowe chrząknięcie było jedynym ostrzeżeniem, które mi dał, gdy kilka wybuchów gęstej wypełnionej spermą uderzyło w tył mojego gardła. Przełknęłam to wszystko, nie odrywając oczu od jego twarzy, ciesząc się tym rozluźnionym spojrzeniem, na który był wszystkim, na co mógł sobie pozwolić teraz, kiedy wyssałam jego jaja.

Gdybym mógł się uśmiechnąć, zrobiłbym to. Minęło trochę czasu, odkąd ostatnio widziałem Twi. - Cholera, dziewczyno. Nadal najlepsza.

"Więc zgadzamy się?" Zapytałem, kiedy wysunął swojego śliskiego kutasa z moich ust, a jego sperma powoli spływała mi po brodzie. Pośpiesznie wytarłem go wierzchem dłoni, zanim zdążył zostawić na mojej górze charakterystyczne plamy. Potem z figlarnym uśmiechem użyłam jego bokserek jako ręcznika do rąk.

- Cholera, Blondie. Nie wycieraj mnie tym gównem. „Za późno. Wiesz, jeśli dotkniesz własnej spermy, stajesz się gejem” - odparłam z chichotem.

"Suka." Była jego ripostą. - Więc dobrze, skurwysynu? Powtórzyłam, zaciskając gumkę jego czarno-białych szortów w kratę na jego udach, zanim zdążył je podciągnąć do samego końca. ”„ Heh.

Tak, odpuść sobie to gówno i tak, byliśmy w porządku w chwili, gdy weszłaś do drzwi, kochanie. "Uśmiechnął się, pospiesznie wsuwając się z powrotem w swoje bokserki, a następnie zapinając zamek w jego luźnych dżinsach. Założyłem plecak i przygotowałem się do ucieczki, chociaż miałam teraz prawdziwą pracę, kelnerka w całkiem przyzwoitej restauracji w Berkeley, nadal biegałam.

Jedyną rzeczą, która się zmieniła, był mój plecak. Zamieniłem Kubusia Puchatka na Myszkę Minnie. - Hej, Blondie. Słyszałem, że masz mężczyznę. JC mówi, że to poważne? Wzruszyłam ramionami, wycierając twarz w ręcznik łazienkowy, po czym ponownie nałożyłam świeżą warstwę malinowego błyszczyka i włożyłam świeży kawałek Double Bubble, aby odświeżyć oddech.

- Tak, jesteśmy zaręczeni. Mamy pierścionek i wszystko. Nieśmiało wyciągnąłem rękę, pokazując swój diament.

To była najdroższa rzecz, jaką kiedykolwiek posiadałem i byłem z niej niezmiernie dumny, biorąc pod uwagę, jak zapłaciłem za połowę pieniędzmi, które zarobiłem. Mój człowiek był wieloma rzeczami, ale niezależnie bogaty nie był jedną z nich. - No gówno? Więc co robisz ze swoimi ślicznymi małymi ustami owiniętymi wokół mojego fiuta, kochanie? - Pomyślałem, że dam odpocząć twojej siostrze, Twiman. "Wypierdalaj, zanim skopię ci tyłek." Zaśmiał się, uderzając mnie grzbietem dłoni.

Szczerząc się, wystawiłam na niego język, pędząc tuż poza zasięgiem, piszcząc, gdy znów mnie złapał, tym razem łapiąc mój biceps, jego uścisk nieugięty, jego oczy twarde i poważne. Żaden z nas nie miał pojęcia, że ​​następnym razem, gdy go zobaczę, leżałby twarzą do góry w trumnie, a jego mama ściskała wieko, jakby mogła go sprowadzić z powrotem siłą miłości lub jakimś takim gównem. Tak, kochanie z Oaktown. - Zajmij się swoim pięknym tyłkiem, Siostrzyczko. Lepiej zrób to samo, albo ja będę miał z nim małego mężczyznę do mężczyzny, słyszysz? A tak w ogóle, gdzie mieszkacie? „Mam miejsce w Misji…” O.o Misja.

San Francisco. Po raz kolejny znalazłem się na stopie w dwóch światach, z których żaden nie należał do mnie. Przeskakując po betonowych schodach, zatrzymałam się na wystarczająco długo, by dopasować paczkę na ramieniu i włożyć do ust kolejny kwadrat podwójnej bańki, zanim wyszłam w rześki listopadowy dzień, smak spermy Twiman w końcu zniknął.

Nie żeby to było nieznane terytorium, ponieważ odbyłem tę podróż więcej razy, niż mogłem zliczyć w ciągu ostatnich trzech lat, łapiąc BART (to jest Bay Area Rapid Transit dla nie-tubylców, nasza własna wersja systemu metra) na stacji Coliseum i podróżując pod chłodnymi wodami zatoki, zostawiając Oaktown w tyle dla znacznie bardziej egzotycznego San Francisco lub, jak to nazwaliśmy, The City. Brzmi dobrze, prawda? Jedynie moim celem była wewnętrzna Misja, gdzie planowałem połączyć się z Jezusem. Tak, ten Jezus.

Nagle znalazłem religię, ku wielkiej radości mojego taty. Tak, jasne. Ten Jezus był gładko ogolony i miał ciemne włosy, które przez większość czasu zasłaniały mu oczy, i zarabiał na życie sprzedając narkotyki i pigułki z naszego mieszkania, skąd zapach carne asada unosił się przez nasze lekko popękane okno w ciepłe letnie noce.

obudzić nasz głód i wciągnąć nas w szybko schładzający wieczór. Wybrałem go, powinienem wspomnieć, ze względu na jego bliskość do Balmy Ally. Jeśli widziałeś freski na ścianach, zrozumiałbyś dlaczego. Czasami siadałem w ich cieniu i godzinami spędzałem ze szkicownikiem i pudełkiem po butach pełnym długopisów i kredek, próbując uchwycić bogactwo sztuki zainspirowanej Rivera i Jose Orozco, potykając się na kwasie.

czas przeminął. Och, powinienem chyba wspomnieć, że byłem partnerem Jezusa. I jego narzeczona. Tak, miałem nawet kamień, który to udowodnił.

Ćwierćkaratowe blasku na złotej opasce, którą zawsze błysnąłem, gdy spotykałem się z koleżankami. Byliśmy tak zakochani. Przez większość czasu też byliśmy na haju. Dzisiaj nie był wyjątkiem.

Więc tak, ja i Jezus, mieszkamy na wysypisku, które zmieściłoby się w garażu mojego taty i zostało wolne miejsce. Prawdziwe gołąbki. Och, ale to było romantyczne.

Blondie i Puerta Gris. Drzwi pasażera jego czarnego forda pickupa były przedmiotem gniewu niezadowolonego klienta z kijem baseballowym mniej więcej rok temu, w wyniku czego nadal były szare. Powinienem wspomnieć, że w pobliżu klamki drzwi znajdowała się para otworów po kulach. Na szczęście nie byłem obecny, kiedy je tam umieszczono. Na przyjęciach zawsze mówił swoim kupującym, żeby przeszli na stronę „z szarymi drzwiami”.

Puerta Gris, ese. Puerta Gris. Tam zbierałem pieniądze i rozdawałem „przyjęcia na przyjęcia”. Sprowadziliśmy się do nauki, mój facet i ja. Więc tak.

BART wyjechał na 24 ulicę i zawsze pilnowałem, żeby nie przegapić mojego przystanku. Nie żeby mi przeszkadzało spacerowanie po ośmiu długich przecznicach od 16, tak bardzo, jak chciałem ominąć miejscowych, którzy tam siedzieli. Prostytutki, narkomani, bezdomni, zagubieni, chorzy, umierający. Miałem już dość w zeszłym roku, jakby szukałem schronienia, gdziekolwiek spadły kości.

Wierz lub nie wierz, wolałem to niż mieszkanie w domu. Tak, to była moja ucieczka z Oaktown i niekończąca się wojna prowadzona za frontowymi drzwiami mojego domu z dzieciństwa. Ale naprawdę nie było tak źle. Przez większość czasu znajdowałem miejsca, w których mogłem się rozbić, a kiedy tego nie robiłem, no cóż, nauczyłeś się przetrwać, wiesz? - Hej Blondie.

Spójrz na siebie, jak tęcza. „Hola, Chica,” odpowiedziałam z uśmiechem. Kimmy miała 24 lata 4 Zaczęła hakować odkąd skończyła 16 lat i to widać. Wynajęła od nas to miejsce w korytarzu. Chociaż zazwyczaj była dla mnie słodka, miała gwałtowny temperament, kiedy używała.

Widziałem, jak raz polowała na jednego ze swoich „chłopaków” z patelnią. Taa, brzmi banalnie, ale następnego dnia widziałem siniaki i wcale nie były zabawne. Potem upewniłem się, że będę po jej dobrej stronie, kiedy była czysta, i poza zasięgiem wzroku, kiedy nie była. - Czas na imprezę, dziewczyno? - Wiesz o tym.

Chcesz zrobić dobrze wyglądające zwłoki, wiesz? Chyba zapomniałem wspomnieć, że był listopad, który w misji oznaczał, że to wigilia Dia de los Muertos. Dzień śmierci. Więc naprawdę jesteś zbyt leniwy, żeby to sprawdzić na wiki? W porządku, ale zrobię to szybko, abym mógł znowu toczyć swoją historię. Dia de los Muertos sprowadza się do meksykańskiego święta ku czci zmarłych. Nie wiem dokładnie, jak obchodzą to w Meksyku, ale w San Francisco chodziło o ubieranie się i szaleństwo.

Prawie każde wakacje w SF były takie. Gdyby nie Latynosowie z misji, to byliby to geje z Castro, hipsterzy w Somie lub punki… Cóż, rozumiesz, o co chodzi. Moją ulubioną częścią, poza pretekstem do przebierania się i marnowania, były kolorowe dekoracje i wszystkie słodko zdobione czaszki.

Naprawdę było nawet lepiej niż Halloween. Po przyjeździe do naszego mieszkania spędziłem resztę wieczoru na przygotowaniach. Jedna sprawa.

Tak, chodziło o ubieranie się, ale nie chodziło tylko o przebieranie się tak, jak chciałeś. Była w tym tradycja. Widząc, że Jezus nie miał wrócić z pracy przez kilka godzin, nie spieszyłem się w naszej ciasnej małej łazience przed lustrem i zabrałem się do pracy, przekształcając mój biały tyłek w dziewczynę zombie.

Och, nie jak w filmach. Żadnej krwi i gnijącego mięsa. Bardziej jak Jack Skellington. Biała czaszka, ciemne oczy, czerwone róże. Pofarbowałam nawet włosy na kolor magenta.

Nic nie zabija iluzji żałoby jak włosy koloru pszenicy. Straciłem poczucie czasu, zatraciłem się w mojej transformacji, najpierw zmieniając twarz w białą i nakładając czerń na czubek nosa, wokół oczu i ust, dając iluzję czaszki. Oczywiście, będąc tym, kim byłem, dodałem płatki czerwonych róż wokół oczu, a także jaskrawe wzory nad brwiami, na czole i na policzkach, aż przestałem być małą blondynką z drugiej strony zatoki. Byłem La Reina de los Gitanos Muertos Vivientes.

Królowa Nieumarłych Cyganów! Zanim Jezus wrócił do domu, rozerwałam swoją szafę, szukając idealnej kombinacji kolorów, zgodnej ze starym aksjomatem; wiecej znaczy lepiej. Potrząsnął tylko głową, z wykrzywionym uśmiechem na twarzy, odpychając mnie, kiedy próbowałam otrzeć się o niego i rozpiąć rozporek. „Chodź kochanie. Tylko szybki numerek.

Jestem tak cholernie napalony,” jęknęłam, jeszcze nie ubrana, sutki wystawały mi przez cienki bawełniany bezrękawnik, moje pomarańczowe majtki z dyni poplamione nagłym podnieceniem. - Wystarczy, Chica. Muszę dziś wieczorem pracować.

- Co do cholery? Myślałem, że masz wolny wieczór! Potrząsnął głową i wzruszył ramionami. Znowu mnie odepchnął, tym razem wystarczająco mocno, by posadzić mój tyłek na naszym niezasłanym łóżku. - Antonio zachorował. Muszę się przykryć. Parsknąłem.

Tak, jasne. Antonio zawsze dzwonił z „pociąganiem nosem”. Tylko te, które dostał, były spowodowane wciągnięciem zbyt dużej ilości gówna do nozdrzy. Wiedziałem na pewno, że połowa każdego czeku, który dostał, trafiała prosto do jego nosa.

Jezus zażartował, że może powiedzieć, kiedy zbliża się dzień wypłaty; to wtedy Antonio zaczął się denerwować od wycofania. - Skurwysynu - splunąłem. Tak, wiem.

Mój język stał się ostatnio trochę surowy, za co nie przepraszam. - Nadal idę - powiedziałem wyzywająco, otrzymując w zamian uśmiech. - Tak, jest super. Po prostu trzymaj się z dala od słoika z ciasteczkami, chica. Comprende? Rzucił swoją bluzę z kapturem na moje kolana i ściągnął przez głowę brudną białą żonę, odsłaniając chudy karmelowy tors.

Mógłbym policzyć każde żebro. Tak, czasy były ciężkie, ale daliśmy radę. Nie pomogło to, że rozwinąłem nawyk upuszczania pigułek jak cukierków za każdym razem, gdy się nudzę, czyli ostatnio prawie każdego ranka, południa i nocy. - Ale w takim razie nie będzie to żadna zabawa - powiedziałam z grymasem, naśladując słodki głosik małej dziewczynki, po czym włożyłam palec wskazujący do ust, uważając, żeby nie zepsuć makijażu, gdy ssałam drażniąco, mój oczy błyszczą figlarnością. - Swoją drogą, wyglądasz niesamowicie, Blondie.

Muy Bonito. Muy miedo! Drugą ręką włożyłam majtki i przesunęłam palcami w górę iw dół rozcięcia, unosząc biodra, prezentując moją gorącą latynoską zabawkę dla chłopca z nieprzyzwoitym portretem dziewczyny w rui. - Jesteś pewien, że nie masz czasu, kochanie? Tym razem po prostu warknął na mnie, przeklinając Antonio i jego nałóg metamfetaminy pod nosem.

- Pamiętaj, co powiedziałem, chica. Trzymaj się z dala od cukierków. O.o próbowałem. Och, jak próbowałem.

Po jego wyjściu zająłem się ubieraniem. Ok, nieprawda. Po jego wyjściu zerżnąłem się palcem do przyjemnego, małego orgazmu, moje majtki owinęły się wokół kostki, a potem się ubrałem.

Tak, ok, to też nie do końca prawda. Zacząłem od mojej cipki, zanim wyszedł, zadowolony z wybrzuszenia na jego chinosach za każdym razem, gdy zerknął na niego, śmiejąc się z niego, gdy jego język stawał się jeszcze bardziej kolorowy. Byłem prawie pewien, że Antonio będzie cierpieć z powodu mojego małego pokazu.

Przynajmniej miałem na tyle przyzwoitości, żeby poczekać, aż wyjdzie, żeby dojść. Tym razem nie było pocałunku na pożegnanie, bo nie chciałam zrujnować makijażu. Po prostu posłałem mu pocałunek z opuszków palców przemoczonych w mojej cipce, uśmiechając się, gdy go złapał, jego oczy błyszczały pożądaniem, gdy zatrzasnął za sobą drzwi (nie ze złości, powinienem wskazać. Trzaskanie to był jedyny sposób, w jaki można to osiągnąć szczelne).

W końcu było to zbyt kuszące. o.O Dzień zmarłych. Tak, to dzień, wiem, ale przyjęcie, na które zostałem zaproszony, odbyło się w nocy. Późno w nocy, jak w przypadku „jeśli zawracasz sobie głowę pojawieniem się przed 11, to oczywiście jesteś nowy w tego typu sprawach”. Prawie nie byłem nowy.

W końcu zdecydowałam się na kostium, wyglądający jak futurystyczna obca wersja Stevie Nicks, ozdobiona czarną koronką i neonowo zielonymi wstążkami. Moje kabaretki były podarte we wszystkich właściwych miejscach, a moja fioletowa koronkowa spódnica była tak krótka, że ​​można było sprawdzić moje srebrne lam figi, i tak, wyglądały całkiem fajnie, gdy padało na nie światło. Dlaczego inaczej miałbym je nosić? Poza tym pasowały do ​​moich srebrnych butów go-go.

Tak, poważnie, miałem parę. Właściwie dwa. Druga para była biała (pierwsza w długiej tradycji. Myślę, że jestem na swojej parze.

Nie noszą się już tak często, ale czasami zakładam je do sklepu spożywczego, tylko dlatego, że). W wieku 18 lat byłem katastrofą mody. Tak przynajmniej wszyscy mi mówili.

Im jaśniejszy, tym jaśniejszy, bardziej szalony, tym bardziej potrzebowałem go posiadać. To wszystko było mieszane i dopasowywane, a ja mam być moją własną Barbie w przebraniu. Na górze stało się jeszcze bardziej szalone. Zielono-różowe wstążki z dzwoneczkami zawiązanymi na końcach, zawiązane w moich włosach, pomarańczowo-zielony kantar w paski, który pozostawiał moje nagie plecy.

Bransoletki i bombki i och, tak, czaszki! W końcu był to dzień Umarłych, a ja przez cały tydzień napadałam na tiendy mam i taty w poszukiwaniu tanich świecidełek. Blask w ciemnych czaszkach lub po prostu jaskrawych czaszkach stał się moją pasją i ozdabiałem się, aż brzmiałem jak chodząca sekcja rytmiczna dla zespołu salsowego. I oczywiście nie byłbym sobą bez ostatniego dotknięcia.

Stojąc w wannie, która podwoiła się podczas naszego prysznica, wyrzuciłem garściami brokatu w powietrze i pozwoliłem im osiąść na sobie, zamieniając moje włosy, moje ubrania, moje ciało w pole kolorowych gwiazd. Byłem gotowy. O.o Na zapleczu grał jakiś naprawdę chory dub, bas tak gęsty, że czułem się, jakbym był popychany, a całe moje ciało wibrowało z każdym głębokim, ciemnym uderzeniem. To było jak taniec w melasie.

Niemal czułem, jak spływa po moim ciele, wysyłając przeze mnie gorący dreszcz, sprawiając, że wiję się w rytm muzyki, z zamkniętymi oczami, wyobrażając sobie, jak zbiera się w mojej cipce i spływa po udach. Nadeszła i minęła północ, a pokój jarzył się, a fale ciepła unosiły się z tych wszystkich pięknych tańczących ciał. Patrzyłem, jak para wirowała z odsłoniętego ciała, tworząc upiorne zjawy. Duchy były dziś w mocy. Day of the Dead i całe to gówno.

Tak, byłem na haju i byłem na haju, kochałem wszystkich i wszystko. Świat był piękny. Byłem piękny, zalany morzem żywych trupów. Na ścianach wisiały jasne sztandary. Różowe, pomarańczowe, czerwone, zielone, wszystkie wibrujące z każdym dźwiękiem basu, jaskrawo udekorowane czaszki czuwające nad nami, śmiejące się, marszczące brwi, gapiące się, ich oczy otwierają się w inny świat, wzywając mnie.

Czułam się jak Alicja w makabrycznej Krainie Czarów, czując pociągnięcie króliczej nory. Parkiet był w ruchu, wszystkie granice społeczeństwa szybko znikały. Tutaj nie było żadnych obaw o ocieranie się o nieznajomego. Tańczyliśmy, świętowaliśmy, dotykaliśmy się, całowaliśmy, wspominając zmarłych, rozkoszując się życiem.

Aha, i kostiumy. Po podłodze unosiły się kościste twarze, szeroko uśmiechnięte, z oczami zagubionymi w ciemnych dołach. Czerwone usta, ciemnoczerwone róże, tatuaże, kwiaty, cekiny i farby do krawata, wstążki i koronki i… to było wizualne przeciążenie wirujące obok mnie, gdy wirowałem, podskakiwałem i śmiałem się, czasami gubiłem się we własnej głowie, czasem pozornie zagubiony u kogoś innego, spragnionego więcej, gdy płynne słońce zaczęło owijać się przez moje ciało jak kwitnący kwiat… Imiona nic tu nie znaczyły. Nie było tu miejsca dla Reynaldo, Steve, Xuani czy Daisy.

Zamiast tego był facet z blaskiem w ciemnych ustach, mężczyzna w cylindrze z niebieskimi cekinami, dziewczyna pokryta złotem, dziewczyna z pandą lub pierzasta dziewczyna… Jej niebieskie czarne skrzydła lśniły jak latarnia morska, ocierając się o moje nagie ramiona, pióra przyjemnie mnie drażnią. Zatrzymała się wystarczająco długo, jej ciemne oczy z zaciekawieniem wyglądały spod pierzastej półmaski, napotykając moje spojrzenie. Zaczęło się od uśmiechu, spotkania naszych rąk, moich palców splecionych w jej, dłoń w dłoń, kiedy przyciągnęła mnie bliżej.

Pocałowaliśmy się, na początku żartobliwie, po prostu muskając usta, ciepło wlewało się do moich ust i wypełniało mnie, gdy zacząłem tracić poczucie czasu. Poczułem, jak koniuszek jej języka dotyka moich ust, otwierając je na powitanie. Był przekłuty i miałem obsesję na punkcie jej całowania, czując każdy niuans naszego pocałunku, kuszący zapach granatów, nutę cynamonu na jej ustach. Zakochałem się.

Nie protestowałem przeciwko dotykowi jej dłoni we włosach, pociągnięciu jej palców oddzielających jedwabiste pasma, zabawnej szczotce na karku, gdy bawi się sznurkami mojego kantara. Ledwo zauważyłem, jak mnie rozbiera, nie przejmując się tym, że zostawiłem swój blat na betonie parkietu, wzdychając marzycielsko, gdy jej ręce biegną powoli po moich plecach, drażniąc mój delikatny jęk, który przełknęła w naszym długotrwałym pocałunku. Były też inne dłonie, głaszczące moje biodra, drażniące się wzdłuż niewidocznego dołu mojego ramienia, obejmujące policzek mojego tyłka, wszystko mile widziane, a wszystko to zaczęło powoli palić w moim brzuchu, który rozciągał widmowe palce głęboko w moją cipkę. Moja spódnica została uniesiona, przesuwając się po udach, palce z krwi i kości, jak ruchy pędzla na moich zewnętrznych udach, poruszające się w górę i do wewnątrz, obejmując mnie, tylko moje zdumiewające srebrne majtki chroniły mnie przed intymnością, której chciałem, a jednak… "Chodź, chica ”. Śmierć pod postacią mrocznego kruka szepnęła mi do ucha, jej oddech łaskotał moje ciało, jej usta zsuwały się w dół mojego gardła, moja głowa opadła do tyłu, aż mój wzrok skupił się na suficie.

Noche de los Meurtos. Byłem tylko duchem zamieszkującym ludzkie ciało przez krótki czas, ale tak żywym, że uderzenie mojego serca wbijało moje dłonie, gdy osiadały na jej biodrach, kołysząc się w pulsującym rytmie głębokiego czarnego dubu, gdy prowadziła mnie po podłodze w kierunku nieznany. Do króliczej nory wszedłem z ochotą, ściskając jej dłoń, nagą od pasa w górę, nagle zdając sobie sprawę, że również zrzuciłem spódnicę, zostawiając ją za sobą. Zaśmiałem się, płonąc z radości, gdy poruszaliśmy się po wąskich schodach prowadzących do podziemnego świata.

Byłem Persefoną w poszukiwaniu Hadesu. O.o Chciałbym móc winić to, co się stało, będąc na haju. Nie, żebym się wstydził. Być może trochę zawstydzony byłby lepszym sposobem na określenie tego. Z pewnością nie miałem w zwyczaju wychodzić i… cóż, zobaczysz… Dobra, to kłamstwo.

Wtedy byłem szalony. Straciłem rachubę, ilu bezimiennych, bezimiennych partnerów miałem między 16 a 1 rokiem życia. Nie żałuję ani jednego z nich, a gdybym zrobił to jeszcze raz, zrobiłbym to. Och, tak, kochanie, ja też. O.o nie protestowałam, kiedy zdjęto mi majtki.

Mój język był zbyt zajęty w jej ustach, żeby mówić, moje ręce były zbyt zajęte pod jej topem, unosząc go, by odsłonić czarny koronkowy stanik. Po raz pierwszy zwróciłem uwagę na jej oliwkową skórę, pulchne piersi, pełne biodra. Takie cudowne krzywe.

Pomimo czterocalowego obcasa na moich butach, wciąż górowała nade mną, co ułatwiało mi całowanie się w dół jej gardła, kiedy uwalniałem jej cycki, abym mógł ssać jej sutek. Raczej poczułem niż usłyszałem jej jęk, gdy koniuszek mojego języka przemknął po jego twardej, spuchniętej powierzchni. Zacisnęła palce na moich włosach, przytulając ją do mnie, ku mojej radości. Tak bardzo, że nie narzekałem, kiedy najpierw jedno ramię zostało uniesione nad moją głową, a potem drugie.

Poczułem, jak coś szorstkiego owija się wokół moich nadgarstków, mocując je razem. Pleciony kawałek skóry, który odkryłem później. Nie za ciasno, ale wystarczająco, żeby ograniczyć moje ramiona. - Mówi się, że tylko najpiękniejsze kwiaty przyciągną dusze zmarłych tej nocy. Będziesz naszą ofiarą.

Słowa wyszeptał mi do ucha mocno akcentowany, męski głos wysyłający dreszcz w górę iw dół kręgosłupa, gdy zęby muskały moją szyję, delikatnie zatapiając się w mięśniu ramienia, nawet gdy czułem, jak moje majtki szarpią mi udami. mogła wyjść z nich, zostawiając mnie ubranego, a raczej rozebranego, jak jakaś obłąkana gwiazda porno w kabaretkach, srebrnych butach go-go i ozdobiona jak dziwka ze sklepu z używanymi rzeczami kolorowymi bibelotami i wstążkami, moja twarz pomalowana kpiną ze Śmierci Się. Odciągnięto mnie od uskrzydlonej kobiety Raven, po raz pierwszy zauważyłem otoczenie. Byłem na cmentarzu, a raczej piwnica była udekorowana jak cmentarz. Wszędzie kolorowe zdobione szkatułki i fałszywe nagrobki.

Na ścianach pomalowano jaskrawe malowidła ścienne w podstawowych kolorach, a z wytwornicy mgły wydobywała się sztuczna mgła zamieniająca betonową podłogę w upiorny ocean. Tutaj też była muzyka; Trance o smaku salsy, coś, czego nigdy wcześniej nie słyszałem. Mimo scenerii atmosfera była świąteczna.

Zrobiłem, co mogłem, żeby się zorientować, ile osób tu jest, domyślając się, że musiało to być co najmniej dwa tuziny. A teraz ich uwaga była skupiona na mnie… Kołysałem się hipnotycznie w rytm muzyki, czując się dobrze w swojej nagości, mimo że wszyscy inni byli ubrani. Niedługo zacząłem podejrzewać z uśmiechem, gdy biesiadnicy krążyli wokół mnie, ich ręce sunęły po moim ciele, namaszczając mnie popiołem i olejem, rysując na mnie symbole życia i śmierci opuszkami palców, dotykając mnie w najbardziej intymnej miejsc. Przyjąłem to z zadowoleniem, jęcząc cicho, kręcąc biodrami jak striptizerka, obejmując moje piersi, gdy jeden po drugim brali moje obolałe sutki w usta, ssąc, drażniąc językami, palcami pieszcząc pęknięcie mojego tyłka, ślizgając się po żebra, mój pagórek, kusząco muskający brzegi moich rozchylonych ust, aż nie mogłem już myśleć prosto. - Pieprz mnie - szepnąłem, nie wiedząc, czy usłyszeli mnie ponad plemiennym rytmem, który teraz wypełniał pokój.

Jeśli moje słowa nie były jasne, musiała być moja mowa ciała. Stawali się odważniejsi, jeśli to było możliwe, popychając i ciągnąc mnie żartobliwie. Z przedramionami opartymi na czubku głowy, ze związanymi nadgarstkami, tańczyłem dla nich, mój uśmiech był trochę za jasny, a oczy trochę za szerokie, kiedy piłem piękno tłumu. O tak, byłem na haju, ale nie tylko na pigułkach, które wcześniej wypiłem. Fale miłości, pożądania i radości spływały po mnie jak upiorne ręce, łącząc te z krwi i kości.

Ofiarowałem się duchom, a także celebransom i poczułem ich aprobatę. "Pieprz mnie!" Tym razem był to radosny krzyk, słyszany przez wszystkich, ku mojemu zachwytowi. Jęk wyrwał się z moich ust, gdy para palców weszła w moją mokrą cipkę, zaczepiając delikatnie we mnie, gdy tłum się rozstąpił, zostawiając dla mnie przejście. To znowu ona, kruk, prowadził mnie za moją cipkę.

Poszedłem chętnie, dysząc z przyjemności, gdy szedłem przez rękawicę, z zamkniętymi oczami, rękami rojącymi się w górę iw dół mojego ciała, szczypiąc moje piersi, mój tyłek, paznokcie wbijające się w boki, pozostawiając bezradnie drżącą, potrzebującą wzrostu we mnie. Zacząłem się zastanawiać, czy mógłbym dojść, zanim jeszcze dotarłem do końca wąskiej ścieżki. Beat stawał się cięższy, ciemniejszy, dopasowując się do mojego pulsu.

Powietrze pachniało piżmem, połączeniem kadzidła i potu z nutą jaśminu pod spodem, a pod tym mocnym zapachem seksu. "Pieprz mnie." Tym razem była to modlitwa wygłoszona, gdy padłem na kolana przed mężczyzną pokrytym tatuażami. Powoli opuścił zamek w spodniach, uwalniając swojego już wyprostowanego penisa, aby mógł nim pieścić moją twarz, przeciągając gładką głową po moich brwiach, wzdłuż kości policzkowych, śledząc moją górną wargę, a następnie opierając ją o moją dolną wargę.

Oczekiwanie zabarwiło jego uśmiech, gdy skupiłam się na jego twarzy, otwierając usta i pochylając się do przodu, by go pochłonąć. Wiwatacja podniosła się, skierowana na mnie, gdy wziąłem go w usta.

Jego penis powoli znikał, aż nic z niego nie zostało, mój język ślizgał się wzdłuż pulsującej żyły poniżej. Zaczął pieprzyć moją twarz, chwytając za sznurek, który wiązał moje nadgarstki, kiedy wpychał i wypychał, najpierw powoli, a potem dopasowując się do rytmu muzyki. Ciepła ślina spłynęła mi po brodzie, zakrywając jego jądra i piękny ukłucie.

Poczułem, jak stęknął, zamiast go usłyszeć, poczułem, jak napina się na mnie, a potem szarpie się spastycznie, gdy wyładowuje swoją gorącą spermę do moich ust. Zacisnęłam wokół niego usta, uważając, żeby nie ugryźć, przełykając wszystko, co mogłam, pozwalając reszcie wypełnić moje policzki jak sprośna wiewiórka. Kiedy w końcu się wycofał, jego sperma spłynęła po mojej brodzie i między odsłoniętymi piersiami, powolny strumień spływający po żebrach, gromadzący się w moim pępku, spływający po moim płaskim brzuchu do kopca.

Byłem płótnem, jego kutasem pędzlem, jego farbą do wytrysków. Jego miejsce zajął inny, ten ciężki i nigdzie nie tak delikatny, nie żeby mi to przeszkadzało. Prawdę mówiąc, podobało mi się to szorstkie. Kiedy ssałam jego kutasa, poczułam, że coś mokrego uderzyło mnie między ramiona i powoli zsuwało się po moim kręgosłupie. Ktoś się spuścił.

Zostałem szarpnięty na. Gdybym nie wepchnął mi kutasa do gardła, wybuchłabym chichotem. „Putita sucia”. Warknął, używając moich ust, aż poczułem drganie jego penisa, wyciągając się w samą porę, by wysadzić swój ładunek na mój policzek. Za drugim razem jego cel był znacznie lepszy, wypełniając moje usta białą plwociną, którą połknąłem jak surowe ostrygi, moje nieumarłe usta rozchyliły się szeroko, spragnione więcej.

Zamiast tego zostałem podniesiony i pochylony nad jedną z trumien. Ktoś złapał mnie za nadgarstki i mocno pociągnął, podczas gdy moje nogi były rozstawione poza zasięgiem wzroku. "Pieprz mnie!" Tym razem był to krzyk czystej zwierzęcej desperacji. Potrzebowałem czegoś, co wypełni moją cipkę, zanim oszaleję.

Szybko odpowiedziałem na moje modlitwy, gdy poczułem, jak kogut jest wpychany do mojej dobrze nawilżonej szczeliny, wsuwa się i wypycha, pompując moją cipkę, aż z okrzykiem triumfu wszedł we mnie. Było za wcześnie, żebym wysiadł, ale nie miałem czasu narzekać, zanim ktoś inny zajął jego miejsce. Uderzyło mnie więcej spermy, tym razem lądując we włosach i dupie, a mój niewidzialny napastnik uderzył mnie w tyłek, powodując, że moje małe cycki ślizgały się po wypolerowanym drewnie, podniecając moje spuchnięte sutki.

"Madre di Dios!" było jedynym ostrzeżeniem, jakie otrzymałem, kiedy napełnił mnie swoim nasieniem, drżącym przy mnie, gdy poczułem, jak jego kutas kurczy się we mnie, zanim zostanie zastąpiony przez potwora, który groził rozłupaniem mnie na dwoje, podczas gdy w tym samym czasie wepchnął mi cipkę w twarz. Naturalnie, starałem się polizać jej łechtaczkę, podczas gdy ona ocierała się o moją śliską od spermy twarz. Kulminacja nie zajęła jej dużo czasu, a może na zawsze. Szybko straciłem poczucie czasu, a także kto miał to, co gdzie i gdzie popchnął. Nic nie było święte.

Na szczęście pierwszy facet, który wziął mnie w tyłek, był delikatny, smarując swojego penisa najpierw w mojej cipce, zanim włożył go do mojej ciasnej małej dziurki, jego głowa przepychała się przez mój pierścień odbytowy, zamykając się we mnie, gdy zacisnąłem się wokół jego trzonu, przebity od tyłu, gdy blady szkielet ubrany w jasnoczerwony przebił moje niecierpliwe usta, śmiejąc się radośnie, gdy łapczywie ssałem, a jego sperma dołączała do innych, którzy byli przed nim w moim brzuchu. Straciłem też rachubę, ile razy osiągnąłem szczyt. Nie tylko ich przyjemność była zaspokojona. Wiłam się i wiłam, każdy orgazm był bardziej intensywny niż poprzedni, aż w końcu oszalałam z ekstazy. Wielokrotnie byłem zachwycony bez protestu.

Moje gardło było podrażnione od płaczu i czułam, że będę bolała od stóp do głów, kiedy nadejdzie jutro. Nie żeby mnie to obchodziło. Ta noc była wieczna. Jutro było bardzo daleko.

Potem muzyka się zmieniła, zwolniła, stała się plemiennym uderzeniem bębna basowego i tomów oraz klaśnięcie w dłonie. Zostałem wyciągnięty z blatu trumny i uniesiony nad głową, twarzą do nieba. Unosząc ręce w górę, miotano mnie po pokoju, pot i sperma spływały po moim ciele i namaszczając wszystkich, którzy przeszli pode mną. W końcu zostałem postawiony, a moje ręce rozwiązane, gdy wokół mnie utworzył się krąg mężczyzn.

Wszyscy nosili maski pośmiertne i niewiele więcej, a ich koguty napinały się w górę i na zewnątrz jak ceremonialne włócznie. Patrzyłem w zachwycie, jak zaczęli głaskać po mnie swoje kutasy. Ktoś podłożył mi poduszkę pod głowę, więc po prostu położyłem się z rozstawionymi nieprzyzwoicie szeroko nogami i zacząłem bawić się sobą, aż moja twarz stała się lustrem ich twarzy; czysta pierwotna żądza.

Robiłam co w mojej mocy, by wytrzymać, wiedząc, co ma nadejść, chcąc, aby ta chwila była ostatnia, chcąc utrwalić ją w mojej pamięci na zawsze… Za każdym razem, gdy któryś z nich strzelał na mnie spermą, cofał się, a inny zajmie jego miejsce. Nie było w tym żadnego artyzmu, żadnego celu. Wkrótce zakrył moje cycki, brzuch, twarz, ramiona, uda, ręce, które wściekle pracowały na mojej cipce. O dziwo, nie mogłem dojść do siebie.

Byłem zdesperowany, by przejechać się przez krawędź, ale nie byłem w stanie osiągnąć tego szczytu, dopóki tłum nagle nie zniknął, zostawiając mnie prawie zupełnie samego. Czułem się, jakbym płonął od wewnątrz. Muzyka wciąż grzmiała w moich uszach, gdy osiągnąłem inny szczyt, pigułki, które upuściłem, kopały we mnie jak fale czystej fizycznej przyjemności, gdy walczyłem o to, by się uwolnić, frustracja wbijająca we mnie pazury jak jakiś okrutny ptak ofiary… Wybrała ten moment, prawie tak, jakby wiedziała, że ​​to nadchodzi.

Krucza dziewczyna, jej skóra lśniąco niebiesko-czarna, gdy usiadła, naga, na mnie, z rozstawionymi kolanami, abym mógł włóczyć językiem jej lekko futrzaną cipkę, gdy pochyliła się nade mną, robiąc to samo z moim. Przesuwała się w górę iw dół mojego przesiąkniętego seksem torsu, rozsmarowując spermę na brzuchu i piersiach, gdy wbiła językiem mocno w moją mokrą cipkę, aż… Ja… Madre di dios… Nie ma słów na to, co się stało, doświadczenie tak intensywne, że wiedziałem na pewno, że musiałem umierać i odradzać się w kółko, moje ramiona owinięte wokół jej ud, tak jak jej były wokół moich, aż poczułem się, jakbyśmy byli jedną istotą, mój język zanurzył się we własnej cipce, jej w jej, Quetzalcoatl, upierzonego węża, pożerającego swój własny ogon przez całą wieczność. Życie, śmierć, odrodzenie i niekończący się cykl nieśmiertelności… W końcu zemdlałem, albo musiałem, skoro nagle obudziłem się, przytulony w jej ramionach, a jej łzy spływały po mnie, trzymając mnie, jej uśmiech ciągnął mnie za usta do jej. Całowaliśmy się, gdy ciała płynęły wokół nas, tańcząc, skacząc, modląc się, dotykając, całując, przepełnieni zmysłowością, gdy oni świętowali zmarłych, żyjąc pełnią życia.

Wkrótce dołączyłem do nich, tańcząc nago, bezwstydnie, pełen radości z życia, wiedząc, że to prezent. Tej nocy przychodziłem jeszcze kilka razy; moje nogi owinęły się wokół grubej talii, gdy wytatuowany wojownik o karmelowej skórze podbijał mnie w górę iw dół na swoich biodrach, a jego włócznia znajdowała się głęboko w moim łonie. Siadając okrakiem na wąsatym młodzieńcu z pomarszczoną blizną w kształcie pocisku na bicepsie wewnątrz wyściełanej trumny, jeżdżąc na nim, dopóki nie spotkamy się razem. Na moich dłoniach i kolanach, gdy mężczyzna z twarzą w czaszkę w ogonach i muszce, z cylindrem mocno osadzonym na głowie, uderzył mnie w tyłek tak mocno, że zanim spędził swój ciężar głęboko w moich jelitach, przenieśliśmy kilka stóp od miejsca, w którym zaczęliśmy… I wreszcie, jeszcze raz z mrocznym pięknem kruka, tym razem delikatnym, nasze palce splecione razem, gdy pożeraliśmy się gorącymi pocałunkami, badając nawzajem ciała, aż w końcu słońce wzeszło, sygnalizując koniec długiej, tak pięknej nocy. Zapytała, czy wrócę z nią do domu, ale pokręciłem głową, wiedząc, że w rześkim świetle dnia iluzja zostanie zepsuta dla nas obojga.

Jej pióra staną się ozdobą kostiumu, głowa mojej śmierci zostanie ujawniona jako zwykły makijaż. Chciałem, aby ta noc została zachowana w mojej pamięci jako magiczna, nie tylko jako pułapka magii w przyziemnym świecie, ale naprawdę jako fantazja. Pożegnałem się więc, nie słowami, ale namiętnymi pocałunkami, z opóźnieniem w wyjściu, gdy szukałem każdego z członków mojej kongregacji i obdarzyłem ich miłością w jedyny sposób, w jaki potrafiłem. Później zebrałem, co mogłem, pożyczając wyrzucone ubrania, aby przykryć mnie, gdy wracałem do domu, drżąc, gdy szedłem przez misję, chłodny listopadowy powiew zamieniał płyny na moim ciele w lód, aż dotarłem do domu, łóżko, które dzieliłem z Jezusem, nago pod kołdrą z Nim, aby wypełnić go po raz ostatni, gdy stwardniał w mojej wciąż niecierpliwej cipce. Powitaliśmy świt, pieprząc się brutalnie, aż oboje byliśmy wyczerpani, po czym spałem jak martwy, bezpieczny w jego ramionach, marząc o kruczych skrzydłach dziewczyn…..

Podobne historie

Dziewczyna z wiśniowych łodyg Rozdział 1

★★★★(< 5)

Jessie ma talent, który zna tylko jej najlepsza przyjaciółka. Do teraz....…

🕑 14 minuty Seks grupowy Historie 👁 1,382

"Hej Jessie! Chcę zobaczyć, jak robisz tę sztuczkę!". – Jaką sztuczkę? Odpowiedziałem. Byłam prawie pewna, co miała na myśli moja przyjaciółka Alicia. Alicia spojrzała na mnie z…

kontyntynuj Seks grupowy historia seksu

Dziewczyna z wiśniowych łodyg Rozdział 2

★★★★(< 5)

Jessie udowodniła swój talent jednemu szczęściarzowi, ale to był dopiero początek.…

🕑 11 minuty Seks grupowy Historie 👁 1,393

Nie mogłem uwierzyć w to, co się właśnie stało. Byłem na imprezie z moją najlepszą przyjaciółką Alicią, kiedy ogłosiła wszystkim moją zgrabną sztuczkę. Po tym, jak pokazałem…

kontyntynuj Seks grupowy historia seksu

Dwie dziewczyny z miasta odwiedzają kraj (4)

★★★★★ (< 5)
🕑 15 minuty Seks grupowy Historie 👁 1,281

Po porannej sesji opowiadania historii wujka Jacka, Tessa i ja spędziliśmy większość dnia spacerując w towarzystwie po farmie, ciesząc się niespiesznym tempem rzeczy. W pewnym momencie…

kontyntynuj Seks grupowy historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat