Potrzebował przerwy od zamieszania.…
🕑 13 minuty minuty Prosty seks HistoriePoranne słońce wpadało przez okna, gdy Cody Elliott wszedł przez drzwi. Zamknął za sobą drzwi, zamknął je i upuścił torbę na podłogę. Wkrótce usiądzie, ale najpierw musiał to sprawdzić.
Delikatnymi krokami wszedł po schodach i ruszył korytarzem. Podłoga zatrzeszczała i zatrzymał się, ale nic nie usłyszał i kontynuował. Otworzył drzwi sypialni, oparł się o framugę i zajrzał do środka. Była tam. Patrzył przez minutę, jak śpi, potrząsając głową w obawie, że może nie być.
Jej ciemne włosy rozsypały się na poduszkę, gdy leżała na boku, przyciskając kołdrę do piersi. Kusiło go, żeby ją obudzić, ale po głębokich, równych oddechach i kręgach pod oczami mógł stwierdzić, że potrzebuje snu. Cody cofnął się, zamknął drzwi i wrócił do salonu.
Boże, co to była za noc, pomyślał, opadając na kanapę. Odchylił głowę do tyłu, przymknął oczy, a światło słoneczne zalało wszystko delikatnym, złotym blaskiem. Musiał chwilę odpocząć.
Ciągły ruch w końcu ustał na chwilę. x-x-x-x "Hej". Jedna sylaba, wypowiedziana cichym głosem, wyrwała go z nieoczekiwanego snu. Zamrugał i potarł dłonią twarz, zanim mógł się na niej skupić, stojąc w drzwiach.
Uśmiechnął się. - Hej, ty, piękna. Usiadł i wyciągnął rękę.
Serena podeszła do niego, przechodząc przez pokój z łatwym wdziękiem, który nigdy go nie omijał. Jej koszula nocna kołysała się, chowając, a następnie odsłaniając krzywiznę jej talii i bioder. Pragnął przeczesać dłońmi jej włosy, które opadały na jej ramiona luźnymi falami. Kiedy była już dostatecznie blisko, uniosła rękę i przeczesała nią jego brązowe włosy, po czym pogłaskała go po policzku. - Wyglądasz na zmęczonego, Cody.
"Ze mną wszystko w porządku." Wziął jej dłoń w swoją i potarł ustami jej dłoń. - Powinieneś był złapać poranny lot, przespać noc. - Nie. Musiałem wrócić i zobaczyć się z tobą.
Tęskniłem za tobą. Pociągnął ją w dół, tak że usiadła okrakiem na jego kolanach. "Spałem w samolocie." Zaśmiała się. - Nie, nie zrobiłeś. Nigdy nie śpisz w samolotach.
- Cóż, próbowałem. To powinno coś znaczyć. Serena potrząsnęła głową, a on przesunął palcem po jej ustach, gdy patrzyła na niego z tym quasi-uśmiechem, który oznaczał, że była rozbawiona. "Co jest takie śmieszne?" on zapytał. "Nic." Wzięła jego dłoń w swoją i pocałowała koniuszki jego palców, przejechała językiem po jego palcu wskazującym, po czym wsunęła go do ust i puściła.
Jej oczy błyszczały figlarnie. Cody przesunął się na kanapie, a jej uwaga sprawiła, że krew napłynęła mu do pachwiny. Zmęczenie szybko mijało. Położył dłonie na jej udach i zaczął masować jej nogi, unosząc ręce w wolnym, spokojnym tempie.
- Nie powinieneś mnie drażnić. Jego głos był niski i poważny. Zamknęła oczy i położyła dłonie na jego ramionach.
"Dlaczego nie?" Jej biodra zaczęły kołysać się w delikatnym rytmie. "Czekałem całą noc, żeby cię zobaczyć." Jego ręce uniosły się wyżej, jego kciuki poruszały się w kółko po wewnętrznej stronie jej ud. "Siedziałem na tym locie z efektem czerwonych oczu i myślałem o wszystkich rzeczach, które chciałem z tobą zrobić." Jego ręce podniosły się do góry. "Tobie." Serena przygryzła wargę i nadal dotykała go biodrami.
Kiedy otworzyła oczy, był zahipnotyzowany, gdy tańczyło w nich słońce. "Brakowało mi rzeczy, które mi robisz." "Naprawdę?" Jego ręce wciąż uniosły się wyżej i teraz mógł poczuć ciepło między jej nogami. Z trudem trzymał ręce na swoim miejscu.
Chciał poczuć jej wilgoć i ciepło palcami, a potem posmakować, pchając ją w kółko ustami. Wkrótce obiecał sobie. "Tak." Odchyliła głowę do tyłu, podkreślając smukłą linię szyi. Cody wyobraził sobie, jak przesuwałby językiem po jej szyi i ramieniu, zatrzymując się, by szczypać i ssać w punkcie pulsu.
Jego wyobrażenia zostały przerwane, gdy ręka Sereny przesunęła się w dół do przodu jego dżinsów i zaczęła się rozcierać. Wciągnął ostry oddech, gdy stawał się mocniejszy. - Och, Serena. Zamknął oczy i dalej gładził jej uda, na tyle wysoko, że mógł przesunąć kciukami po ustach jej płci.
„Boże, czy tęskniłem za tobą”. „Cody…” Wzięła drżący oddech i pochyliła się do przodu, musnęła jego usta swoimi. Ujęła go przez dżinsy i ścisnęła. "Potrzebuję cię." Jego głos był szorstki, kiedy szarpnął jej rękaw. "Ściągnij to." Usiadła i sięgnęła do krawędzi koszuli nocnej.
Wpatrując się w jego oczy, zaczęła go rysować. Oddech Cody'ego stał się urywany, a jego palce wbiły się w jej uda. Spuścił oczy i podążył za niebieskim jedwabiem, który przesuwał się po jej ciele.
Zobaczył gładką skórę jej nóg, loki na styku, a potem bliznę po prawej stronie pępka. Instynktownie przesunął dłońmi po znaku w kształcie litery V, przypominając sobie, jak mu powiedziała, że przez to przeszła. Jego twarz pociemniała.
"Cody." Uniósł oczy, a ona położyła dłoń na tej, której użył do namierzenia blizny. - To nie ma znaczenia. Zapomnij o tym.
Serena przesunęła palcem po jego szczęce, uśmiechając się do napotkanego zarostu. - Proszę. Tak się cieszę, że jesteś w domu. - W porządku.
Dla ciebie. Położył się z powrotem na kanapie i zaczął głaskać jej wewnętrzne uda. "Tak trzymaj." Pochyliła się do szybkiego pocałunku, a potem odsunęła. Kiedy ponownie chwyciła rąbek koszuli nocnej, mrugnęła, po czym ją zdjęła.
"Zatrzymać." Cody wciągnął powietrze, wypijając ją. "Chcę tylko patrzeć." Teraz, kiedy w końcu wrócił, zdecydował, że nie będzie się z tym spieszył. Uniósł dłoń i dotknął palcem jej ust, a następnie przeciągnął w dół po jej brodzie, szyi, między piersiami i brzuchem. Obiema rękami objął jej piersi, wpatrując się w różowe aureole zwieńczone ciemniejszymi sutkami.
Potarł kciukami koniuszki i zobaczył, jak twardnieją, po czym uśmiechnął się, słysząc jej gwałtowny wdech. Wziął jej sutki i potoczył je palcami, ciesząc się, jak wiła się na jego kolanach. Trzymał się tego, ugniatając jej piersi, kiedy przygryzała wargę i kołysała się na jego kolanach. Musiała być mokra, pomyślał, gorąca i mokra.
Pomysł, by wbić się w nią, czując mokre ciepło wokół jego twardego jak skała trzonu… Nie. Celem wyścigu do lotu z czerwonymi oczami poprzedniego dnia było to, że nie musiał się teraz spieszyć. „Cody, proszę…” Jej głos był niski i bez tchu, co pozbawiło go trochę cierpliwości. Trzymając jedną rękę na jej piersi, podciągnął drugą, aby ująć jej głowę i przyciągnąć do siebie, by mocno pocałować. Smakowała jak słońce i truskawki, pomyślał, dotykając jej językiem.
Boże, wydawało się, że minęła wieczność, odkąd ją pocałował. Odmawiając puszczenia jej ust, przesunął dłoń między jej nogi i wydał z siebie dźwięk satysfakcji w gardle, kiedy poczuł, że jest już gładka, śliska i gotowa na niego. Wydyszała jego imię, kiedy przesunął palcami po jej mokrej, gorącej skórze między jej nogami.
Drażnił się przez chwilę, po czym włożył palec do środka. Jęknęła przy jego ustach, a jej mięśnie zacisnęły się wokół jego palca. Oderwał usta od jej ust i zaczął składać gorące pocałunki na jej szyi, zatrzymując się, by ssać mocno w miejscu, gdzie spotkały się jej szyja i ramię. Kiedy się rozluźniła i wydała cichy krzyk, wsunął kolejny palec do środka.
Jedwabiste ciepło prawie wystarczyło, by stracił panowanie nad sobą, ale złamał kciuk na miękkiej wiązce nerwów w jej centrum. - Cody, o Boże, Cody. Tak bardzo za tobą tęskniłam. W odpowiedzi położył usta na jej piersi i zassał jej sutek. Wplątała palce w jego włosy i przycisnęła go bliżej, jej oddech przyspieszył, gdy kontynuował głaskanie jej seksu.
Jej biodra zakołysały się z własnej woli. Odsunął się, by oblać jej drugą pierś, skubiąc zębami, a potem uspokajając językiem. Przez cały czas jego ręka głaskała jej płeć, muskając jej łechtaczkę i sprawiając, że szarpie się na jego kolanach. Kiedy Serena zaczęła przychodzić, przygniótł jej usta do swoich, przełykając jej łamane krzyki, aż opuściła głowę na jego ramię i jej ciało zwiotczało. Zadowolony z siebie, Cody przytulił ją do siebie, kiedy brała głęboki oddech.
Jej oddech się wyrównał, a on drgnął, gdy jej dłoń przesunęła się w dół, by pocierać wybrzuszenie w jego dżinsach. Cierpliwość znów go opuściła, a on walczył o to, by zdjąć dżinsy, chcąc dostać się do niej. Trzymała się go, gdy uniósł biodra, żeby zsunąć spodnie, a potem spojrzała mu w oczy, gdy położył ręce na jej talii. Serena uniosła się na kolanach, gdy przyciągnął ją bliżej, kładąc się na kanapie.
Sięgnęła w dół i chwyciła go, głaszcząc przez chwilę w górę iw dół, i uśmiechając się, kiedy syknął. - Teraz - powiedział, jego oczy były ciemne. Potarła główkę jego penisa wzdłuż jej śliskiego, mokrego wejścia, a następnie puściła. Zacieśnił uścisk na jej talii i wjechał do środka, nie mogąc stłumić jęku ulgi na to uczucie.
- Boże, Sereno. Czujesz się… tak dobrze. Ponownie poprawił swoją pozycję i pchnął mocniej, szybciej. Sapnęła, co mogło być porozumieniem, ale potem nie było nic poza ciężkim oddechem, gdy Cody przegrał walkę o zwolnienie.
Uniósł ręce, wplótł je w jej włosy i pociągnął jej usta w dół, by pocałować ją siniaczą. Oddała go, gwoździami wbijającymi się w jego ramiona, gdy napotykała każdy ruch jego ciała w górę i w dół. Wróciła z płaczem, a on zamknął oczy i odchylił głowę do tyłu. Gdyby jeszcze patrzył, gdyby zobaczył blask jej oczu, połysk potu na jej skórze, byłby skończony. Zamiast tego po prostu skoncentrował się na uczuciach mokrego, satynowego ciepła jej ciała, gdy wstała i opadła na jego trzon.
Na gładkiej w dotyku jej skórze, kiedy przesunął dłońmi po jej bokach, by jeszcze raz objąć jej piersi. Poczuł, jak jej ciało znów się zaciska, a oddech urywany, kiedy oparła głowę na jego ramieniu. „Cody. Och…” Kontynuowała poruszanie się przy nim, ale jej mięśnie skurczyły się, gdy zalał ją kolejny orgazm.
Jej ciche, bez tchu odgłosy zepsuły go. Chwycił ją i podniósł biodra. Raz, dwa, a potem przytrzymywał ją na miejscu, pchając ją i wchłaniając się w nią.
Przez chwilę widział gwiazdy, po czym gwałtownie wypuścił powietrze i opadł na kanapę, trzymając ją blisko siebie. Pozostali tak przez chwilę; Cody nie mógł się zmusić do ruchu. Być tutaj, z nią, po tygodniach podróży, gdzie telefony były nękane i pośpieszne z powodu różnych harmonogramów… chciał zatrzymać ten moment. To Serena przerwała ciszę. "Chodź, kochanie.
Chodźmy do łóżka." Odwrócił się, by na nią spojrzeć i posłał jej leniwy uśmiech. - Czy nie niedawno wstałeś z łóżka? Zaśmiała się, cicho i drażniąc. - Tak, ale bez ciebie to nie to samo. Cody po raz ostatni mocno ją ścisnął, a potem rozdzielili się i wstali. Trzymał ją blisko, gdy szli do sypialni.
Do środka wpadło słońce, a on zamrugał w świetle. Serena podeszła i zasłoniła rolety, po czym poprowadziła go do łóżka. - Usiądź, Cody.
Położyła się na jego ramieniu, a on usiadł; senne zmęczenie zaczęło przenikać przez jego ciało. Patrzył, jak rozpina jego koszulę i zsuwa ją, zostawiając mały pocałunek na jego ramieniu. Zmusiła go do wstania na chwilę, aby zdjąć dżinsy, a potem kolejne małe pchnięcie położyło go z powrotem na łóżku. Potarł dłonią oczy.
„Powinienem chyba wziąć prysznic…" „Później. Jesteś wyczerpany." Wczołgała się na łóżko za nim i przez chwilę pocierała jego ramiona. - Chodź, Cody.
Połóż się. "Jak sobie życzysz." Z przymkniętymi oczami posłał jej uśmiech i delikatny pocałunek, wyciągając się. Miękki materac i gładkie prześcieradła sprawiały wrażenie nirwany po tygodniach spędzonych w autobusie i ciasnej przestrzeni samolotu. Naciągnęła kołdrę na nich oboje, a on objął ją ramionami i przyciągnął do siebie.
"Kocham cię, Serena." - Też cię kocham. A teraz idź spać. Pogłaskała go po włosach i po kilku minutach wyszedł. x-x-x-x Cody obudził się i przeciągnął, po czym zamrugał, gdy się orientował.
Zastanawiał się, która to godzina, i szukał zegara. Siódma, pomyślał, a potem wydusił z siebie śmiech, gdy zdał sobie sprawę, że prawie przespał poprzedni dzień. Przypomniał sobie, jak wstał pod prysznic i Serena przyniosła mu trochę jedzenia, ale poza tym… Szelest pościeli zwrócił jego uwagę i odwrócił się, by spojrzeć na Serenę wtuloną w jej poduszkę.
Z uśmiechem odwrócił się i wziął jej dłoń w swoją. Poranne słońce wpadało przez okno po drugiej stronie pokoju, pozostawiając na podłodze pudełka światła. Ze swojej pozycji widział nawet promienie słoneczne padające z okna na podłogę.
Przez chwilę patrzył, jak Serena śpi, po czym jego oczy się zamknęły, chociaż nie spał. On słuchał; Było cicho. Od tygodni słyszał tylko muzykę, silniki, klaksony, ludzi rozmawiających i gadających. Nawet słuchawki położyły tylko warstwę hałasu na innym hałasie. To był jeden z powodów, dla których był tak zdesperowany, żeby się wydostać, żeby uciec.
Okno było otwarte i słyszał delikatny szelest liści na wietrze. Ptaki tweetowały na drzewach. Przejechał samochód, po czym wszystko ucichło. Jak dobrze być w domu, pomyślał. Przeniósł wzrok z powrotem na Serenę i lekko ścisnął jej dłoń.
Uśmiechnęła się przez sen, ale się nie obudziła. Patrząc na jej dłoń w swojej, przez chwilę wpatrywał się w złoty pasek na jej palcu. Tak, dobrze było być w domu.
Miejscowy strażak rozpala jej płomienie na świątecznym pikniku.…
🕑 10 minuty Prosty seks Historie 👁 1,304Ciesz się Dzień zaczynał się idealnie, pomyślałem, szorując mydłem mięśnie. Słońce było gorące, niebo błękitne i byłem niesamowicie podniecony. Oparłem głowę o ścianę prysznica…
kontyntynuj Prosty seks historia seksuKompleksowe zakupy…
🕑 19 minuty Prosty seks Historie 👁 7,422Właśnie wróciłem z bardzo ciekawego popołudnia, które zapamiętam na jakiś czas. Wjechałem dziś rano do wioski, żeby załatwić swoje sprawy: pójść do mojej skrzynki pocztowej, pójść…
kontyntynuj Prosty seks historia seksuDedykowane osobie, która o to poprosiła. Wiesz, kim jesteś :-D.…
🕑 8 minuty Prosty seks Historie 👁 1,298Piknik To nasz pierwszy wspólny spacer po lesie. Kradnę każde spojrzenie na twoje niesamowite ciało. Nie mogę uwierzyć, że zgodziłeś się na piknik ze mną w lesie. Nie jestem niczym…
kontyntynuj Prosty seks historia seksu