Paryż w płomieniach

★★★★★ (< 5)
🕑 27 minuty minuty Prosty seks Historie

Po raz pierwszy zobaczyłem ją w małym paryskim bistro, w odległości spaceru od Luwru. Le Petit Flore przy Rue Croix des Petits Champs, moim ulubionym miejscu. Bezpretensjonalny i niedrogi.

Dzień był kapryśny, mimo że był to pierwszy dzień lata. Właściwie to ten nastrój, który po raz pierwszy przyciągnął mnie do niej, słońce nagle wyłoniło się z chmur, oświetlając ją, podpalając jej ognistą grzywę. Nagły obraz ćmy trzepoczącej zbyt blisko płomienia świecy dał mi tylko chwilę przerwy, gdy zatrzymałem się na chodniku, by zanurzyć się w jej widoku.

Muszę przyznać, że mam coś do rudych. Być może to ich rzadkość; moją naturą i zawodem było kolekcjonowanie rzadkich dzieł sztuki na zamówienie i czym był ten płomień ukoronowany boginią, jeśli nie najrzadszym z rzadkich? Nie chodziło tylko o kolor jej włosów, głęboki i bogaty szkarłat ze śladami złota, ukrytych, dopóki słońce nie pocałowało jej korony. Usiadła do mnie z profilu, z nogami schowanymi pod krzesło, wyprostowanymi plecami i lekko zgiętymi do przodu, a oczy zasłonięte przez okulary przeciwsłoneczne Diora z ciemnymi soczewkami, nadawały jej tajemniczości, gdy przewracała kartki powieści, którą czytał. Była ubrana swobodnie, a jednak była w niej wyrafinowana.

Jej figura dopasowana do grafitowych spodni do jogi i bluzka z wąską talią w niebiesko-białe paski ukazywały szczupłą sylwetkę, przyciągając moje oko do zarysu jej piersi; mały, ale ładnie wyprofilowany. Zastanawiałam się, być może zbyt długo, czy nosi stanik, czy nie, ostatecznie decydując, że jeśli tak, to jest z koronki i że jego intencją nie było oszukanie, ale raczej podkreślenie kształtu jej klatki piersiowej. Miała na sobie parę butów na obcasie z odsłoniętymi palcami, z błyszczącej czarnej lakierowanej skóry, odsłaniając smukłe kostki i drobne stopy. Domyślam się, że nawet w szpilkach byłaby zmuszona spojrzeć w górę, gdybyśmy stali oko w oko.

Oczywiście dotyczyło to większości kobiet. Jej kości policzkowe były wysokie, a na kremowych policzkach nosiła ślad b. Jej szminka była wiśniowoczerwona, co kłóciło się z jej skądinąd skromnym wyglądem, a jednak idealnie, jak plama czerwieni na płótnie przyciągającym wzrok. Oświadczenie, a nie wypadek. W jej przypadku sugerowało to jako tlącą się zmysłowość za jej chłodną powierzchownością.

Przynajmniej taka była moja żarliwa nadzieja. Nie żebym planowała wyjść poza czysty podziw, mieć umówione spotkanie. W rzeczywistości groziło mi, że będę zbyt długo zwlekał.

Mimo to utrzymywałem ją w myślach przez większą część dnia, całkiem świadom cienia uśmiechu, który unosił kąciki ust za każdym razem, gdy pojawiała się w moim umyśle, i cienia żalu, że obowiązki biznesowe stanowiły wstęp niewykonalne. Tego wieczoru zafundowałem sobie kieliszek Château Margaux '78, jednocześnie zabawiając się niezbyt przyzwoitą kontemplacją dziewczyny z bistro, jej włosy rozwiewały się na jedwabnej pościeli, jej wiśniowoczerwone usta układały się w rozkosznie złośliwy uśmiech, jej seks lśnił. ciepłe i mokre, a jej oczy pełne dekadencji i pożądania. Sama czując się dekadencka, położyłam się do łóżka.

Tam uwolniłem mojego penisa, głaszcząc go powoli, jej wizerunek wyrył się za zamkniętymi powiekami, moja krew pompowała przez nabrzmiałego penisa, aż jechałam falą ekstazy, wypluwając moją lepką białą spermę na brzuch i klatkę piersiową. Nie podejrzewałam, kiedy oczyszczałam się przed zapadnięciem w sen bez snów, że nie mogąc wyrwać jej z moich myśli, w ciągu lata stanie się to wieczornym rytuałem. Kiedy po raz drugi spotkałem seksowną syrenę, która nawiedzała moje wieczory, grałem przewodnika wycieczki dla starego przyjaciela, kumpla, który mieszkał w dół ulicy ode mnie podczas swojego pobytu w Londynie. Dla nas obojga czasy były wtedy znacznie szczuplejsze.

To był jego pierwszy raz w Paryżu i oczywiście nalegał, żebym pokazała mu zwykłą taryfę turystyczną. Wieża, Łuk Triumfalny, Bazylika Sacre-Coeur, Notre Dame, Moulin Rouge i oczywiście muzea. Nie żebym tak bardzo się tym przejmował. Tęskniłam za jego beztroskim towarzystwem. Nasza ostatnia wizyta była tym, co uważałem za fragment trasy; Muzeum Luwru.

To był idealny dzień, słońce świeciło z pełną mocą, olśniewająco lazurowe niebo przełamane chmurami. Ubrana byłam swobodnie, tak jak on, pamiętając o upale kipiącym na betonie i cegłach Pomimo tłumu, poczułam ulgę, że wreszcie znalazłam się w środku, gdzie klimat był starannie kontrolowany, nie dla naszej korzyści, ale dla bezcennych dzieł sztuki znajdujących się w środku. Byliśmy w Salle du Mange, w której mieściła się kolekcja antyków greckich i rzymskich, kiedy dostrzegłem szkarłat unoszący się wśród pozostałości starożytnej cywilizacji, tak nie na miejscu, a jednak odpowiednio mieszczący się wśród jednych z najbardziej zachodnich szanowana sztuka. Mam nadzieję, że niepozorny, śledziłem niewidzialną aurę zmysłowości, która przylgnęła do niej jak perfumy, subtelna, ale wciągająca mnie.

toaleta. Jak to się stało, że on lub ktokolwiek inny był w stanie oprzeć się jej wezwaniu, zastanawiałem się, kiedy prowadziła mnie do galerii Michelangelo, zatrzymując się, by przejrzeć Pocałunek Canovy Psyche Revive, podczas gdy ja dyskretnie ją podziwiałem. Była taka, jak ją zapamiętałem, kradnąc mi oddech, mimo że stała przed arcydziełem starannie wyrzeźbionym z bloku marmuru dwieście lat przed jej narodzinami.

Płomienie spływały kaskadą po jej ramieniu, otaczając wyrzeźbioną twarz. To była twarz bogini. Afrodyta powołała do życia, spoglądając swobodnie przed większymi niż życie mitycznymi postaciami i Psyche. Jak poprzednio, jej oczy były ukryte za ciemnymi soczewkami. Miała na sobie cichy, rozbawiony uśmiech, kąciki perfekcyjnie pomalowanych wiśniowo-czerwonych ust podniosły się do góry, a jej cera wyglądała na wyrzeźbioną z marmuru dla kontrastu.

Miała na sobie prostą białą sukienkę z koronką na dole i zakańczanymi rękawami. połowa uda. Zastanawiałem się, czy jej majtki też były czerwone. Stała nieruchomo, nieświadoma moich uwag, jak również innych widzących, pozornie zagubiona w scenie przed nią. Ośmielony jej nieuwagą, okrążyłem ją, a moje oczy wędrowały po idealnym kształcie jej pośladków, jej niewiarygodnie smukłej talii i piersiach, które zostały narysowane natchnioną ręką mistrza.

Czułem się tak intymnie, obserwując ją, dzielące nas tylko stopy; tak samo zagubiła się w najsłynniejszym dziele Canovy, jak ja w niej. „Taka piękność. Prawie pękające serce”. Nie odwróciła się, ale nie miałam wątpliwości, że jej słowa były przeznaczone dla mnie. Czy wiedziała, że ​​jest obserwowana, czy dopiero teraz doszła do tego wniosku? Tak czy inaczej, zostałem złapany.

Biorąc głęboki oddech, starałem się brzmieć nonszalancko; po prostu kolejny miłośnik sztuki, którego uwagę przyciągnęła wspaniałość innego rodzaju. „Troy został podpalony za znacznie mniej”. Odwróciła się z promiennym uśmiechem, opuszczając okulary przeciwsłoneczne, jej oczy tak, jak je sobie wyobrażałem, dotykając wyciętych szmaragdów.

– Wszystko z miłości do kobiety. Czy było warto, zastanawiam się? Spojrzałem jej w oczy, nagle czując się odważnie, dzieląc się z nią drażniącym uśmiechem, nagle obawiając się, że zawiedzie ją moimi sentymentami. - Jednym słowem tak. Są kobiety, które nie zasługują na nic mniej. Jej oczy ponownie zniknęły, ukryte za przydymionymi ciemnymi soczewkami, jej krwistoczerwony uśmiech wypalił się na moich siatkówkach.

Patrzyłem, jak odchodzi, bezradna, by zrobić coś innego, zahipnotyzowana delikatnym kołysaniem jej ust, rozwiana przez zmysłowy uśmiech, który rzuciła przez ramię, zanim porzuciła mnie w moim przyziemnym otoczeniu; Michał Anioł i jego rówieśnicy największe dzieła sztuki. Resztę dnia spędziłem w rozproszonej mgle, nie pamiętając niczego poza przebłyskiem jej szmaragdowego spojrzenia, cicho potwierdzając moje słowa; Były kobiety, które nie zasługiwały na nic innego jak zniszczenie całych cywilizacji. Tej nocy ponownie podjąłem swój rytuał, obraz jej oczu wyrył się w mojej pamięci, jej niewypowiedziane uczucia odbijały się echem w mojej głowie; Czy spaliłbyś dla mnie miasto? Tej nocy śnił mi się Paryż w płomieniach koloru jej kaskadowych warkoczy Tydzień później znalazłem się w San Tropez w interesach, wygrzewając się w słońcu i na widok białych żagli odcinających się od błękitnego nieba i bardziej błękitnej wody; sigile prawdziwie uprzywilejowanych, nieosiągalnych w ich pływających rezydencjach.

Wiedziałem, że gdybym zadał sobie trud ich szpiegowania, mógłbym dostrzec przebłyski nowej rodziny królewskiej, tych, których korony kupowano i sprzedawano na Wall Street, najemników wiszących na każdym słowie, z koktajlem w ręku, sklepem kupił piersi wylewające się z markowych strojów kąpielowych. Tak, stałem się cyniczny, ale nie bez powodu. W końcu byłem jednym z rekinów szybujących za nimi, żywiąc się ich ekstrawaganckim kumplem. Nagle zniesmaczony zwróciłem uwagę gdzie indziej, moje oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, gdy znajomy widok pojawił się w polu widzenia.

To ona, kobieta, której uśmiech zainspirował tysiące statków do przepłynięcia Morza Egejskiego. "Wspaniały widok." Mówiła poufale, jej głos pachniał miodem rozgrzanym letnim słońcem. Pozwoliłem, by moje spojrzenie przeszło jej całą długość, od jej subtelnie wykręconych kostek do jej łabędziej szyi, w końcu siadając na jej błyszczących szmaragdowych kulach, gdy kiwnąłem głową na zgodę. "Naprawdę." Obdarzyła mnie chytrym uśmiechem, ponownie zakrywając oczy za ciemnymi soczewkami, a jej okulary wcześniej osadzały się jak korona na jej ognistej grzywie.

Dzisiaj nosiła burżuazyjny mundur z ironiczną miną, a jej uśmieszek sugerował, że podejrzewała, że ​​mogę być w tym dowcipie. Jedwabny kaftan z orchideą wisiał rozpięty, ukazując pasujący do niej dwuczęściowy kostium kąpielowy, który pasował do niej jak druga skóra. Chociaż nie jestem koneserem mody damskiej, wiedziałem wystarczająco dużo, aby rozpoznać jakość i smak.

Nosiła sandały, których sama wartość wystarczyłaby na tydzień na wyżywienie greckiej rodziny. Nagle poczułam się niedobrana, pomimo moich najlepszych starań, aby się dopasować. Chłop udający księcia na placu zabaw nietykalnej rodziny królewskiej. Mimo to miałam do odegrania rolę i oddałam się temu.

„Cudowny dzień”. To był odrzucony komentarz, zakrywający moją nagłą świadomość, jak nie na miejscu czułem się w jej towarzystwie. To nie były pułapki bogactwa, pamiętajcie, nie jej uroda, a raczej nie tylko jej uroda. To było coś nieokreślonego, blask, który pochodził z wnętrza, być może obietnica boskości.

"Czy mogę?" Moja mina musiała odzwierciedlać zaskoczenie, jakie poczułam, gdy położyła rękę na oparciu krzesła naprzeciwko mnie, jej palce nadawcy były zakończone idealnie zakrzywionymi, szkarłatnymi księżycami, pasującymi do jej charakterystycznych wiśniowo-czerwonych ust. "Oczywiście." Wstałem, pozwalając jej usiąść, w jakiś sposób ukrywając drżenie w dłoniach gestem w kierunku garcona, unosząc brwi na jej wybór koktajlu; Wódka winogronowa Cîroc, likier brzoskwiniowy Edmond Briottet i sok z cytryny podawane na skałkach z niespodzianką lub, mówiąc laikiem, francuska tarta. Co do mnie, zamówiłem swój zwykły popołudniowy posiłek, lemoniadę, nie mając ochoty, by mój język był jeszcze bardziej związany ani skręcony w jej obecności. "Biznes czy przyjemność?" Drażniła mnie swoim uśmiechem, zauważając, że na słowo „przyjemność” spuściłem wzrok na jej piersi, jej idealne zęby błyszczały jak perły, czarując i rozbrajając mnie.

— Trochę obu. Biznes sprowadza mnie tutaj, ale ten poranek to tylko przyjemność. "I później?" „Mam sprawy biznesowe, które zajmują mnie do późnego popołudnia”.

- Więc nie będziesz miał nic przeciwko, że zaproszę cię dziś wieczorem do mojego pokoju? Moje serce podskoczyło. Studiowałem jej oczy, szukając ukrytego w ich głębi żartu, nie znajdując żadnego. Próbując zagrać to spokojnie, odpowiedziałem wzruszeniem ramion. — To zależy od twoich intencji, mademoiselle.

– Całkowicie niehonorowe, zapewniam cię. "Wtedy musiałbym zaakceptować." „Zatrzymuję się w Chateau De La Messardiere, numer osiemnaście. Zadzwoń do mnie o dziesiątej.

Doceniam szybkość”. "Jak mogę cię nazwać?" Zaszczyciła mnie powolnym mrugnięciem, jej ciemnoczerwone rzęsy sugestywnie opadły, gdy jej uśmiech stał się złośliwy; oczywista obietnica rzeczy, które nadejdą, a przynajmniej taką miałem nadzieję. — Możesz mnie nazywać, jak chcesz.

Dominique pasuje do mnie jak każdy inny. Życzę miłego dnia, monsieur. Żegnam się z nią, odsuwam jej krzesło, podaję jej rękę, jej podnoszę do ust. Choć to kuszące, powstrzymałem się od wielbienia jej delikatnych kostek, po prostu muskając je pożegnalnym pocałunkiem, przełykając pożądanie, które groziło pokonaniem mnie, gdy jej subtelny zapach, cynamon, przenikał przez moje węchowe gruczoły.

„Jestem zgubiony”. Moje wyszeptane słowa pozostały niesłyszalne. Patrzyłem, jak odchodziła, przypominając sobie te wszystkie noce, kiedy powoli głaskała mojego penisa, obraz jej płonącej całej mojej istoty, a teraz to nieoczekiwane zaproszenie, szansa na spełnienie mojego niezaspokojonego pragnienia, które budził we mnie sam jej widok.

„Niestety, biedny Paryż”. Wziąłem głęboki oddech, wypuszczając to jako westchnienie, moje współczucie dla człowieka odpowiedzialnego za upadek Troi. Gdybym miał miasto do zaryzykowania, również bym to zrobił. Tego popołudnia zakończyłem swoje sprawy, starając się nie ulec pokusie rozproszenia i sromotnie zawiódł kaskada ciemnych płomieni, która otaczała jej porcelanową twarz, idealny łuk jej wiśniowoczerwonych ust, kształt jej piersi napinających się cienka tkanina jej garnituru, nie wspominając o sugestiach sutków, wszystko to spiskuje, by okraść mnie z moich udogodnień. Jakoś wytrwałam, dochodząc do końca dnia nietknięta, przygotowania do wieczoru już mocno zapadły mi w pamięć.

Przybyłem punktualnie o dziesiątej, zważając na jej ostrzeżenie, z bukietem szkarłatnego dianthus w ręku, uważając, że to odpowiedni wybór dla bogini. Bardzo się ogoliłam i uczesałam, ciesząc się, że byłam na tyle dalekowzroczna, żeby spakować Dolce & Gabana obok moich zwykłych dżinsów i zapinanych na guziki koszul. Moim celem na dzisiejszy wieczór nie było zaimponowanie, ale raczej nie rozczarowanie.

Przygotowałem uroczą uwagę, ale straciłem ją na jej widok. Przyćmiła moje wspomnienie zachodu słońca, jej włosy były masą ognistoczerwonych loków, nastrojowe światło świec w pokoju, którego nie udało się zaakcentować, a nie ukryć, złote refleksy w jej wspaniałej grzywie. „Są cudowne”. Jej uśmiech sprawił, że przeszedłem przeze mnie dreszcz, gdy pozbawiła mnie mojej oferty, a także marynarki, odsuwając się na bok, gdy wszedłem do jej domeny.

Jej apartament był gustownie urządzony w stylu bardziej śródziemnomorskim niż francuskim. Egzotyczna, przynajmniej jak na mój gust, i idealnie do niej pasująca. Poza tym szybkim wrażeniem poświęciłem jej całą swoją uwagę, a raczej zażądała tego samą swoją obecnością. Nie jestem pewien, czego się spodziewałem, ale w doborze ozdoby przeciwstawiła się nawet moim najbardziej skandalicznym oczekiwaniom.

Nosiła coś, co można było opisać jedynie jako przezroczysty jedwabny chiton, który pasował do ciemnego szmaragdu jej oczu. Smukły łańcuszek ze złotych ogniw owinął się dwukrotnie wokół jej wąskiej talii, podkreślając jej idealnie ukształtowane piersi, jej dekolt uwidaczniał głęboki krój sukni. Co miała na sobie pod spodem, mogłem się tylko domyślać. Gdy się poruszyła, wabiąc mnie głębiej do pokoju, jej rąbek zamiatał podłogę, dając złudzenie, że jej stopy nigdy nie dotknęły ziemi. "Proszę, usiądź wygodnie.

Masz ochotę na drinka?" Potrząsnąłem głową, nie mogąc znaleźć języka, jej piękno, zarówno ziemskie, jak i boskie, okrada mnie, chwilowo miałem nadzieję, z mojego rozumu. Napój? Nie. Wszystko, o czym mogłem myśleć, to jej pocałunek na moich ustach, jej smak ust, zapach jej skóry, dotyk moich dłoni na jej ciele.

Jej śmiech był podszyty radością, a jej oczy błyszczały rozbawieniem, gdy patrzyła na mnie, jej podbródek był lekko przekrzywiony, by zrekompensować mój wzrost. – A może twoje apetyty leżą gdzie indziej. „Nigdy nie podałem ci mojego imienia”.

To było wszystko, o czym mogłem myśleć w obliczu tak nieznośnego piękna. Potrząsając głową odrzuciła moje słowa, sprawiając wrażenie, że nie jest to ani ważne, ani konieczne. "Obserwowałeś mnie w Bistro, tak?" - Tak – przyznałam, lekkie b zdradzało moje zakłopotanie tym, jak wykorzystałem jej wizerunek tego samego wieczoru i kolejnych wieczorów.

— A w Luwrze też byłeś ty? "Tak." - A może śniłeś o mnie? – Tak. Wiele razy. "Dobrze. Zdejmij spodnie.

Chcę zobaczyć, jak mam na ciebie wpływ. Powoli rozpiąłem spodnie, ostrożnie je rozpinając, moja erekcja napinała się na moich czarnych jedwabnych bokserkach, wstrzymując oddech, a potem powoli wypuszczając go, gdy zobaczyłem aprobatę w jej oczach, pozwalając im Upadłam na podłogę w basenie, który przykrywał moje drogie mokasyny Forzieri. Choć nienawidziłem tych, którzy doszli do wielkiego bogactwa, szczyciłem się tym, że potrafię się do nich dopasować.

W końcu biznes był biznesem. po dzisiejszym wieczorze będziesz wciąż o mnie śnił. - Och, tak - wyszeptałem, zagubiony w jej spojrzeniu, ledwo świadomy tego, jak jej uśmiech stał się dziki.

- Chcę cię zobaczyć. Wszyscy. W jej głosie była nuta, nuta rozkazu. Być może w ten sposób bóstwo przemówiło do nas, zwykłych śmiertelników. Posłuchałem bez fanfar, wyślizgując się z butów, z pras i plisowanych spodni, porzucając jedwabną koszulę i wreszcie pozbywając się bokserek.

Stojąc przed nią czułem się dziwnie bezbronny, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłem, zwłaszcza w przypadku płci pięknej. Nerwowo wstałem, czekając na jej wskazówki, wiedząc, że ja. Chętnie za nim podążam, choćby tylko w nadziei, że spełni swoją niewypowiedzianą obietnicę Stałem wrośnięty w podłogę, gdy odgarniała suknię ze szczupłych ramion, obserwując, jak migota w dół jej torsu, odsłaniając jej nagą postać, jej delikatne sutki i delikatnie różowa otoczka, linia jej klatki piersiowej, jej gładki brzuch z dołeczkami przy pępku, cienki pasek szkarłatnych loków przyciągający moją uwagę do miękko wydętych ust, ich wilgotne i otwarte krawędzie łapią płomienie świecy. tancerka, giętkie ciało napięte cov jędrne mięśnie.

Pożądanie, które czułem do niej wcześniej, było niczym w porównaniu z tym, co czułem teraz, pragnieniem pompującym przez moje serce, moim penisem puchnącym prawie boleśnie, żarem ogarniającym całą moją istotę. Poruszyła się, a ja podążałem za nim, zahipnotyzowany, z każdym oddechem trudniejszym niż poprzedni do zaciągnięcia. Pożądanie stało się potrzebą, która z kolei stała się uwielbieniem utkanym z żarłocznej żądzy. Nigdy wcześniej nie zaznałem tego uczucia, tego pragnienia, niczego ani nikogo.

Gdybym skorzystał z jej propozycji drinka, zastanawiałbym się, czy może nie zostałem odurzony, tak potężne było jej zaklęcie na mnie. Odwróciła się, siadając na krawędzi materaca. Łóżko było monstrualne, cztery rzeźbione słupy prowadziły do ​​baldachimu, na każdym obwodzie zaciągnięte zasłony. Rozchyliła uda, wyprostowała plecy, twarz miała odwróconą, jej sprytny uśmiech rozchylił się, by odsłonić delikatny czubek jej języka, pozwalając mu ślizgać się po jej niemożliwie czerwonych ustach, aż błyszczały jak rubiny, patrząc, jak klękam przed nią, mój ręce siadają na jej kolanach, rozkładając ją jeszcze szerzej, gdy głód przepełniał mnie. Przysunęła się bliżej, usiadła na samym brzegu materaca, jej tyłek wgłębił się w kołdrę, opierając się na ramionach, z rękami rozłożonymi na kołdrze, czekając na jej hołd.

Mój pierwszy pocałunek był pełen czci, moje usta muskały miękki puch jej dziecka, wdychając jej zapach. Nic dziwnego, że pachniała cynamonem. Westchnęła tęsknie w odpowiedzi, a ja poczułem, jak się rozwija, aż położyła się na łóżku z ramionami wyciągniętymi nad głową, gdy starałem się udowodnić swoją wartość, czubek mojego języka poruszał się między jej fałdami płatków, mój pierwszy smak jej tajemnice ożywcze.

Poczułem, jak drży przy mnie, jej uda drżą, gdy się zamknęły, przyciskając się do moich policzków, a potem otwierając ponownie, gdy rozchylałem jej różowe wargi moim zakrzywionym językiem, nabierając jej nektar, świadom tego, jak jej kręgosłup się wygiął, jej Brzuch uniósł się, jej żebra pulsowały przy każdym przyspieszonym oddechu. Kolejny jęk, tym razem przerywany szybkim westchnieniem, gdy moje usta okrążyły jej spuchnięty guzek, mój język oddał hołd, migocząc jak skrzydła ważki na powierzchni, a potem krążąc, jak kot drażniący mysz. Jej nogi uniosły się, jej uda opadły na moje ramiona, jej pięty wbiły się w moje boki, bębniąc miękko, gdy znalazłem przyjemne miejsce, w końcu osiadły po obu stronach mojego kręgosłupa, gdy mój rytmiczny język nauczył ją tańczyć dla mnie. "Mmm." Dźwięk zachęty.

Podążając za wskazówkami, wepchnąłem język w jej żyzny kanał, badając ją, przejmując jej prowadzenie, gdy jej biodra toczyły się do przodu i do tyłu, pieprząc się włócznią mojego języka. "Spójrz na mnie." Łapiąc oddech, wstałem, wciąż na kolanach, prostując plecy. Obserwowała mnie, gdy ją robiłem, zauważając w głębi jej oczu cień czegoś niecywilizowanego, czegoś dzikiego i nieokiełznanego.

"Chodź ze mną." Bez wyjaśnienia usiadła, jej palce wplątały się w moje włosy, trzymając mnie w miejscu, podczas gdy wycofywała się spode mnie, jej wiśniowoczerwone usta utworzyły pierścień, taki, który z łatwością mogłam sobie wyobrazić jako schronienie dla mojego pulsującego kutasa. "Chodź!" Po raz kolejny tym razem pilne żądanie. Wziąłem jej wyciągniętą dłoń, podziwiając siłę jej palców, gdy podciągnęła mnie na nogi, popychając mnie za sobą w kierunku drzwi.

Hotel, który wybrała, wychodził na plażę Pampelone. Bezwstydnie ciągnęła mnie za sobą, noc okrywała nas cieniem, jej śmiech brzmiał niebezpiecznie, a jednak nigdy nie zawahałem się w moich krokach, jakoś świadomy, że jeśli się zawaha, będę tego żałował do końca moich dni. błyszczał na wodzie, gdy się zatrzymaliśmy, ciepły piasek pod naszymi podeszwami.

Słyszałem ciche fale oceanu wtaczające się na brzeg i znów wynurzałem się, zwabiony wpływem księżyca, który, jak zauważyłem z pewnym zdziwieniem, był pełny, gdy puściła moją rękę i pobiegła w stronę wody, a potem zatrzymał się, odwracając się do mnie. Światło księżyca oświetliło ją, obmywając jej blade ciało, zmieniając jej włosy w tlący się płomień. - Helen – odetchnąłem, mój wzrok wędrował ku horyzoncie, szukając greckiej marynarki wojennej, śmiejąc się z niedorzeczności tej myśli. Mimo to nie śmiałem spojrzeć przez ramię, bojąc się, że San Tropez już nie będzie. Zamiast tego mury Troi staną, wysokie i dumne, wychodząc na plażę.

„Chodź, kochaj się ze mną”. Wszystkie myśli, cały strach, wszystkie wątpliwości uciekły, gdy jej słowa dotarły do ​​moich uszu. Warknąłem, czując się nagle wolny, biegając nago po plaży, gwiazdy drażniły mnie w niebiosach. Jeśli była wcieleniem bogini, to ja byłem jej Bohaterem. Poczułam, jak ciepły wiatr pieści mnie, jego tropikalne palce drażnią moje ciemne loki, całując moje nagie ciało.

Uśmiechnąłem się, obserwując, jak ponownie się odwróciła, skacząc z gracją po piasku, ciało zmieniło się w alabaster, jej grzywa rozpościerała się za nią jak latarnia morska, jej żartobliwy chichot pełen uwodzicielskiej niewinności. Poszedłem za nią, jej słowa ciągnęły mnie za nią, zamierzając spełnić jej życzenie i kochać się z nią. Złapałem ją nad brzegiem wody, śmiejąc się z jej zachwyconego pisku, moje palce delikatnie zacisnęły się wokół jej nadgarstka, gdy przyciągnęłam ją do siebie, zaskakując ją, gdy podniosłem ją w ramiona, trzymając ją przy mojej nagiej piersi, jej ramiona owinęły się z tyłu moja szyja.

Czuła się lekka jak piórko. Nasz pocałunek na początku był zabawny, prawie czuły. A potem stało się coś innego, żar jej ust drażnił mnie, namiętność sprawiała, że ​​byłam zaciekła i pełna rozpaczliwej potrzeby.

Chciała, żebym się z nią kochał, a przynajmniej tak powiedziała. Gdy spojrzałem w jej oczy, zobaczyłem prawdę. Tak naprawdę chciała, żebym ją przeleciał. Pluskałem wzdłuż cichego brzegu fal, trzymając ją w ramionach, i padłem na kolana dopiero, gdy dotarłem do suchego piasku.

Tam położyłem ją na plecach, przytrzymując ją pod sobą, palce owinęły wokół jej smukłych nadgarstków, gdy wpatrywałem się w jej oczy, widząc jedynie pragnienie, które pasowało do mojego w ich szmaragdowej głębi. Była już mokra, jej cipka chciała. Unosząc biodra, umieściłem głowę w hełmie penisa mojego Bohatera między jej rozchylonymi fałdami i wziąłem ją, zanurzając głęboko w niej swój miecz, czując, jak jej ściany ściskają mnie mocno, gdy odrzuciła głowę do tyłu i wydała okrzyk godny Amazonki. Znowu ją wypełniłem i znowu, za każdym razem wstając, wycofując się, drażniąc ją myślami o porzuceniu, jej nogi owijały się wokół moich, jej pięty wbijały się w moje łydki.

Znowu uderzyłem, a jej płacz zamienił się w jęki. Krzyk syreny, pieśń Sybilli; Wielki ogień z niebios spadnie; morza, fontanny i rzeki, wszystko spłonie. Gdy Troy płonął z rąk Greków, a ja płonąłem, żądza podpalała mnie, końcówki jej ognistoczerwonych włosów jak żar, wiatr unosił się, sprawiając, że tańczyły na mojej nagiej piersi, gdy zanurzałem mojego penisa coraz głębiej i głębiej, przełykam jej płacz dzikimi pocałunkami, nasze usta jednoczą się, nasze języki kłócą się, moje ciało śliskie od jej potu, moja twarz śliska od jej śliny, mój kutas cudownie śliski z nią… Doszła do szczytu, a ja, jak dobry żołnierz, podążyłem za nią Czuję, jak mój fiut drży w niej, moje jądra puchną, gdy wyrywam się z jej pulsującego kanału, pokrywając jej falujący brzuch i piersi moją spermą, pozostawiając ślady perłowo białych sznurów na jej bladej skórze.

Upadłem na nią, poczułem szczypanie słonego powietrza na moim ciele, chichocząc bezgłośnie, gdy zdałem sobie sprawę, co się stało. W swojej pasji przeczesywała moje ramiona paznokciami, zostawiając po sobie bruzdy wściekłej czerwieni. Jak to było, że nie zauważyłem, nie mogę powiedzieć. Ukarałem ją pocałunkiem.

To nie było delikatne. Poczułem, że znowu twardnieję, gdy ją ujrzałem. Jej włosy przylegały do ​​policzków, a jej wiśniowoczerwone usta wygięły się w rozwiązłym, zadowolonym, ale wciąż gorliwym uśmiechu. "Chcesz więcej?" Wyszedł jako gardłowy warkot i usłyszałem, jak pode mną zadrżała. „Oui”.

To było wszystko, co chciałem usłyszeć. Szorstkie chwytając ją za biodra, obróciłem ją, ledwo dając jej wystarczająco dużo czasu, by włożyć ręce pod nią, zanim wziąłem ją od tyłu, wypełniając jej przemoczoną cipkę, moje dłonie zacisnęły się wokół jej talii, gdy wiła się na końcu mojej włóczni, aż ja wycofała się, jej smętne jęki mówią tomy. Zaciskając usta, przycisnąłem główkę mojego penisa do ciasnego fałdu jej tyłka, przyciskając ją delikatnie, zauważając, jak przestała oddychać, jak wszystko wydawało się stać nieruchomo pod rozgwieżdżonym letnim niebem.

- Czy tego chciałeś, Dominique? Bycia wyruchanym w dupę? „Oui”. Jej głos był miękki jak fale, jeszcze bardziej miękki, zagłuszał, gdy delikatnie pluskały piaszczystą plażę, ale wystarczająco głośny. Pchnąłem się do przodu, niezaskoczony tak jak ona, odpychając się ode mnie, witając mojego kutasa w jej ciasną dziurkę, kontrolując rytm, stękając przy każdym pociągnięciu, jej silne mięśnie prawie wypychają mnie za każdym razem, jej pierścień zaciska się wokół spuchniętej głowy mojego fiuta, chwytając go, nie chcąc pozwolić mi się od niej uwolnić.

Dopasowuję się do niej jak kawałek układanki, wciąż śliski od jej spermy, jęki rozkoszy wyciągane z głębi mnie, gdy mnie doi, widok jej wypełnionego kutasa tyłka dopinguje mnie, wbijając się głębiej z każdym pociągnięciem. "O Boże!" Ona również płakała, bez słów, gdy wypełniłem ją do maksimum, napełniając ją potem moim gorącym nasieniem, wyciągając się z niej, mój kutas kapał, moja sperma wyciekała z jej tyłka i pokrywała wnętrze jej drżących ud. "Proszę?" jęknęła, już nie bogini, ale kobieta rozpaczliwie potrzebująca orgazmu. Nie wahałem się.

W końcu ja też nie skończyłem. Zrobiłem się miękki, spędzając się dwa razy w krótkim czasie. Pomyślałem o tym, jak pierwszy raz ją zobaczyłem, jak słońce zamieniało jej włosy w aureolę płomieni, o kształcie jej piersi, o tym, jak jej spodnie do jogi przylegały do ​​niej jak druga skóra… Wypuściła sapie, jej ręce zapadają się, jej policzek dociska się do piaszczystej plaży, gdy w nią wchodzę, parę palców w jej ciasnej, soczystej cipce, skręcając się i obracając w poszukiwaniu magicznego, mitycznego punktu G, mój język w jej spermie wypełniony tyłek.

Nigdy wcześniej nie smakowałem własnej odwagi, ale nie pozwoliłem, żeby mnie to powstrzymało, chlupiąc jej szczelinę, wpychając się za jej rozluźniający się pierścień, mój język jest wycelowany i twardy, moje palce wygięte, sondując coraz głębiej, aż… Ona kulminowała w ciszy, zbyt oszołomiona, by nawet krzyczeć, fale i fale przyjemności przepływały przez nią, grożąc, że ją rozerwą, aż w końcu nie będzie mogła dłużej tego znieść. "Proszę przestań." Jęknęła, a ja, posłuszny raz jeszcze, wykonałem polecenie bogini. Leżeliśmy tak na plaży, kończyny owinięte wokół siebie, chłodna letnia noc wciąż przyjemna, ciepło naszych ciał wystarczająco dużo, aby było nam wygodnie, drażniąc się opuszkami palców i ustami, zadowalając się obserwowaniem, jak gwiazdy poruszają się powoli po nocnym niebie zatrzymaliśmy się jeszcze dwa razy w naszym czuwaniu, kochaliśmy się raczej czule niż szaleńczo, wkradając się z powrotem do jej pokoju, zanim niebo znów się rozjaśniło, gdzie wypełniliśmy wannę bąbelkami, a ona ujechała na mnie po raz ostatni, śmiejąc się delirycznie, gdy uderzyłem głową o podłogę.

wykafelkowana ściana chwile po ponownym wypełnieniu jej cipki moją spermą. Od tamtej nocy nigdy więcej jej nie widziałem, ani się tego nie spodziewałem. W końcu nie miałam nic do roboty poza kapryśnie nadanym imieniem.

Tak było dobrze. W końcu byłam zbyt świadoma tego, co obsesja może zrobić z mężczyzną. Doprowadziłoby go to do ruiny. Zobacz upadek Troi.

Z czasem moje wspomnienia wyblakły. Zapomniałam, że pachniała jak cynamon, że smakowała jak mandarynki, jak jej wargi błyszczały jak rubiny, jak jej włosy lśniły jak aureola płomieni, gdy pocałowały ją słońce… Wkrótce zapomniałem o blasku jej skóry w świetle księżyca i sposób, w jaki jej ramiona zacisnęły się wokół moich ramion, gdy trzymałem ją w ramionach. Co najważniejsze, zapomniałem o dzikiej dziczy w jej oczach i zmysłowej rozkoszy jej śmiechu, gdy bawiła się na brzegu morza, i jak zażądała, żebym się z nią kochał na plaży, pod letnim niebem San Tropez i jak, długo po tym, jak zerżnąłem ją w tyłek, owinęła wiśniowoczerwone usta wokół mojego szybko odmładzającego się kutasa i ssała go do czysta, aż napełniłem jej usta swoją wytryskiem, a potem patrzyła, jak kapie z kącików jej idealnie ukształtowanych ust i opadł na jej piersi jak powolny letni deszcz. Nie boję się też spać w nocy, wiedząc, że moje sny prawdopodobnie będą o niej, stojącej pośród płomieni, gdy Paryż płonie pod czystym, błękitnym letnim niebem.

Podobne historie

Wszystkiego najlepszego dla mnie część 2

★★★★(< 5)

Prezenty wciąż przychodzą na urodziny chłopca.…

🕑 22 minuty Prosty seks Historie 👁 4,269

Słyszałem, jak samochód Paula podjeżdża na podjazd, kiedy właśnie założyłem spodnie. Rozejrzałem się z poczuciem winy pod kątem oznak, że jego dziewczyna właśnie zrobiła mi loda.…

kontyntynuj Prosty seks historia seksu

Essex Hot Lovin '

★★★★★ (< 5)

Michelle zbliżyła się do Davida i poczuła ciepło wywołane jej gorącym podnieceniem…

🕑 4 minuty Prosty seks Historie 👁 20,921

Minęło sporo miesięcy, odkąd Michelle Dean wróciła do Essex w Anglii z Ibizy. Wszystko wyglądało tak, jak opuściła go w czerwcu, osiem lat temu. Michelle powróciła do życia ze swoją…

kontyntynuj Prosty seks historia seksu

Krab z Belfastu

★★★★★ (< 5)

Dmuchnęła w moje życie i dmuchnęła bardziej niż mój umysł.…

🕑 5 minuty Prosty seks Historie 👁 11,186

Kiedy uderzyła w moje życie, mieszkałem w Belfaście, a ona wybuchła jak huragan. Do dziś nie jestem pewien, gdzie i jak ją pierwszy raz zobaczyłem, pamięć jest teraz mglista. Myślę, że…

kontyntynuj Prosty seks historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat