Był późny dzień. Siedziałem sam na frontowych schodach mojego budynku, a zimny cement paraliżował mi tyłek i wywoływał dreszcze w nogach. Wiał wiatr i pośród grzechoczących jesiennych liści uniosłem drżące palce do ust i zaciągnąłem się głęboko tlącym się papierosem. Ostry, gładki dym wypełnił moje płuca, wyzwalając wydzielanie endorfin. Zatrzymałem się na chwilę, zanim powoli wypuściłem powietrze, a biała chmura, która spłynęła po moich ustach, zniknęła w głodnym wietrze, zanim zdążyłem oddychać.
- Czy nie jest trochę zimno siedzieć tu samemu? Bez kurtki? - zapytał męski głos za mną. Nie słyszałem otwierania ciężkich szklanych drzwi. Odwróciłem głowę, rozpoznając go jako lokatora mieszkania na końcu korytarza od mojego kawalerskiego apartamentu.
Nie wyglądał tak źle. Jedną z pierwszych rzeczy, które u niego zauważyłem, były jego gęste włosy, czarne jak espresso, które piłem codziennie w pracy. Jego oczy były odłamkami wypolerowanego obsydianu Majów. Kiedy usiadł obok mnie, mogłem zobaczyć w nich swoje odbicie.
Chciałem wyciągnąć rękę i dotknąć jego swetra ze sznurkiem, wcisnąć palce w jego miękkość, znaleźć opór w jędrności mięśni pod spodem. Zamiast tego usiadłem na mojej dłoni, pozwalając drugiej osobie zająć się papierosem. Spojrzał na drugą stronę ulicy, jego oczy zagubiły się w zalegającej zieleni parku po drugiej stronie drogi, trawie przypominającej oślizgłe ściany starego kanału lub zabłąkany kawałek Irlandii.
Sięgnął do kieszeni płaszcza i wyciągnął nowe opakowanie, rozdzierając je. Dźwięk gniotącego się plastiku zniknął w trzęsieniu się czerwonych liści po chodniku u naszych stóp. Poczuł się jak zapalniczka. Podałem mu papierosa, a on skinął głową w podziękowaniu, przyciskając jego czubek do swojego.
Obserwowałam jego usta, koncentrację w oczach, kiedy przeciągnął się długo, policzki wklęsłe nad kanciastą, rozciętą szczęką. Jego uzależnienie zapłonęło życiem, oko szatana skierowane na laskę zła. Tak przynajmniej nazywała to moja mama. Miał podniecającą minę, oczywistą męskość, jego subtelną siłę przechodzącą w łatwy urok, który był tak rozbrajający. I prawdopodobnie nawet nie był tego świadomy.
Gdyby zdecydował się zwrócić na mnie uwagę, nie potrafiłbym myśleć trzeźwo. Ale tak, jak to się kiedykolwiek zdarzyło. Dlaczego on, on, z jego kawowymi włosami i oczami Majów, ospałym ciałem i nieświadomym wdziękiem, miałby być pociągany przez trzydziestokilkuletnią, zmęczoną starość, taką jak ja? Po latach pracoholika, spędzania wielu godzin w biurze, wkładania życia w projekty, które chyba podejmowałem zbyt blisko serca, moja skóra była blada jak puder, byłem chudy po diecie kawy i nikotyny, a moje ciemne oczy rzadko widząc światło, były tlącą się czernią. Niektórzy nazwaliby to niebezpiecznym pięknem.
Nazwałem to brakiem witaminy D. - To ty właśnie wszedłeś do singla na końcu korytarza, prawda? Spojrzał na mnie, błysk czarnego płomienia. Na jego twarzy ukrywał się uśmiech, przypominający smak śniegu w powietrzu przed pierwszym upadkiem. - Tak - przytaknąłem - to ja. "Czy jesteś z tąd?" Dym unosił się nad jego ustami w spokojnej ciszy.
Wiatr wzmógł się i potargał mu włosy jak kruk potrząsający piórami. Potrząsnąłem głową. Coś w sposobie, w jaki na mnie patrzył, sprawiło, że moja krew przyspieszyła. Poczułem kolejne poruszenie w głębi. - Jestem spoza miasta.
Moja firma zdecydowała się przenieść mnie do oddziału tutaj i pomyślałem, co u diabła. Dlaczego nie. Nie mam nic do zostawienia. "O?" Na to uniosła się jak węgiel brwi. - Nawiasem mówiąc, jestem Mark.
Podał rękę. „Z mieszkania 30” „Sadie, 3” Wziąłem go za rękę. „Praktycznie sąsiedzi”. Znów pojawił się cień uśmiechu.
„Praktycznie” - zgodziłem się. „Hej, muszę już iść. Jeśli kiedykolwiek będziesz czegoś potrzebować, po prostu zapukaj. Miło cię poznać!” Wstał, rzucając papierosa na ziemię i wycierając go palcem. "Tak dzieki.
Też miło mi cię poznać. "Pomachałem do jego pleców, gdy ruszył ulicą. Odwrócił się tylko raz, żeby błysnąć uśmiechem.„ I załóż kurtkę! "Zawołał, zanim zniknął za rogiem.
Uśmiechnęłam się. Zaciągając się po raz ostatni, pozwoliłem, by reszta papierosa spadła mi z palców na brudny chodnik. Przez sekundę patrzyłem, jak skwierczy w małej kałuży, gdy samochód przemykał po mokrym chodniku. Wstałem i wciągnąłem jesienne powietrze do płuc, aż przestały się rozszerzać, wchłaniając zapach wilgoci i ziemi, stęchliznę miasta po deszczu. Wszedłem do środka, gdzie zostały jeszcze pudła do rozpakowania.
Moje życie było na wpół w ruchu . Dom w połowie przemieszczony. Nie widziałem Marka ponownie tego dnia, ale pomyślałem o nim tamtej nocy, kiedy leżałem na moim małym rozkładanym łóżku, z ręką między moimi udami i palcami ślizgającymi się po moich mokrych fałdach. Chociaż mógł nie pociągał mnie drobny i blady typ, taki jak ja, z pewnością pociągał mnie on.
Wyobraziłem sobie, jak jego solidne ciało ponownie naciska St my, nasze formy formowały się razem, poruszając się nie jako całość, ale w harmonii. Myśli o nim napinającym się pode mną, każdym włóknie ciągniętym w kierunku szansy, by czerpać ze mnie przyjemność, podczas gdy ja pocierałam łechtaczkę, żeby mógł obejrzeć, wypełniły mój umysł jak pokaz zdjęć. Przypomniałem sobie jego ostry, czysty zapach, kiedy usiadł obok mnie na schodku, i wyobraziłem sobie jego smak na moim języku.
Kiedy w końcu przewróciłam się i zadrżałam w wysublimowanej elektryczności orgazmu, jaki mogą dać sobie tylko kobiety, mogłabym przysiąc, że słyszałam, jak jęczy moje imię. Potem leżałem w ciszy mojego mieszkania, czując się pusty i nietknięty. Westchnąłem, przewróciłem się i spróbowałem zasnąć. Oczywiście zawsze tak było.
Żadna wyobraźnia nie byłaby w stanie zastąpić prawdziwej transakcji. Nie widziałem Marka przez cały tydzień, ale byłem tak zajęty osiedlaniem się i poznawaniem mojego nowego biura i współpracowników, szkicowaniem nowych projektów i korektą starych, że mogłem go minąć na ulicy lub na klatce schodowej nasz budynek i nie wiedziałem o tym. Przynajmniej tak sobie powiedziałem. Część mnie zastanawiała się, czy znowu zobaczę ten czarny ogień Majów.
Nastał nowy dzień, szczególnie nieszczęśliwy i szary, a gdy wróciłem do domu, zwykle późno, lał deszcz. I jakby to nie wystarczyło, aby dopełnić nieszczęśliwą pogodę, zaczęły bębnić grzmoty, piorun przecinał czaszę nieba. Siedziałem przed drzwiami mojego mieszkania w słabo oświetlonym holu, sącząc piwo i unikając pokazu świateł. Burze przerażały mnie od dzieciństwa.
Nie potrafiłem powiedzieć, dlaczego. Na korytarzu, gdzie nie było okien, zwłaszcza okien, które nadal nie miały zasłon takich jak moje, moje plecy były przyciśnięte do drzwi, moje oczy były zaciśnięte, było prawie tak, jakby burza nie istniała. Nie widziałem błyskawicy, a grzmot był wyblakłym szeptem. Spróbowałem trochę się zrelaksować. Drzwi do 306 otworzyły się.
"Hej!" Podniosłem głowę i zobaczyłem, że Mark patrzy na mnie z rozbawieniem w tych głębokich oczach. "Zablokowany?" Nie mogłem powstrzymać uśmiechu, zakłopotany. Musiałem wyglądać dość dziwnie, siedząc w holu z tylko butelką piwa. - Po prostu unikam burzy - przyznałem, opierając się trochę bardziej prosto o ścianę. Fizyczna bliskość Marka sprawiła, że poczułem się zdenerwowany i wyszedłem.
Przez cały tydzień tkwił w tyle moich myśli, kiedy bawiłam się fantazjami o tym, co bym mu zrobiła, gdybym kiedykolwiek włożyła go do łóżka. Przynajmniej nie byłam zbyt zajęta. "Burze denerwują cię?" W jego głosie zabarwiło się współczucie.
Ukłoniłem się. - Wolałbym nie doświadczać pewnych cudów Matki Natury - przyznałem sucho. "O co chodzi z tym kubkiem?" Spojrzałam na miarkę w jego dłoni.
On śmiał się. - Czy uwierzyłbyś, że przyszedłem pożyczyć filiżankę cukru? Wpuściłem go do mojego kawalerskiego apartamentu i skierowałem go do kredensu, w którym przechowywany był mój cukier. Zostałem w holu, słuchając, jak podziwia moje draperie.
- Więc co chcesz z filiżanką cukru o tej porze? Zapytałem, obserwując go od drzwi. Gra błyskawicy na jego twarzy była upiorna. Zastanawiałem się, czy naprawdę piecze. „Próbuję upiec ciasto” - odpowiedział.
„To w ostatniej chwili. Ktoś się dowiedział, że sekretarka ma urodziny, a ona nie lubi ciasta kupionego w sklepie”. "O." Wrócił.
"Gdzie to jest, że pracujesz?" Zapytałam. - Nadzoruję nad Innertech. Ty? Łał. Innertech to wielkie nazwisko. „Koordynator projektu dla CASB”.
Kolejne wielkie nazwisko. Jego oczy rozszerzyły się z uznaniem. - Hej - zaczął niepewnie. - Może mógłbyś mi w tym pomóc.
Nie jestem zbyt wielkim kucharzem… i w ten sposób miałbyś towarzystwo, z którym mógłbyś przeczekać burzę. Mogę zaciągnąć dla ciebie rolety. Ku mojemu zdziwieniu kiwałem głową. Mój uśmiech pojawił się powoli, ale z pewnością. - Ale nie mogę obiecać, że będę lepszym kucharzem - uśmiechnąłem się.
Jego mieszkanie było gustowne, a meble stanowiły eklektyczną mieszankę skórzanych i twardych drewnianych ram z poduszkami. Bardzo męski. Była tam duża szafka wypełniona szklankami i różnymi butelkami importowanego alkoholu. Widział, jak to zauważyłem.
- Czy mogę coś naprawić? on zapytał. „Kolejne piwo? Cydr? Gorące kakao? Mam praktycznie wszystko”. Zgodziłem się z kakao.
Poszliśmy do pracy w kuchni, gdzie jego poprzednie wysiłki były porozrzucane w tłuczonych jajach, przewróconych naczyniach do pieczenia i pufach rozsypanej mąki. Ledwo byłem w stanie stłumić rozbawienie. On to widział. "Cóż, teraz też masz szansę spróbować!" Zaśmiał się, trochę nieśmiało z siebie.
I próbowaliśmy. Przez następne dwie godziny ciężko pracowaliśmy, aby zrobić ciasto godne prezentacji. Śmialiśmy się z siebie nawzajem, ciesząc się innymi nieszczęściami, gdy coś się rozlało lub trzeba było zrobić nowe ciasto, gdy znaleziono niewłaściwy składnik, a każdy z nich bardzo cieszył się towarzystwem innych. „Okej, myślę, że to zrobiliśmy!” Odsunąłem się od piekarnika, spoglądając na podejrzane puszki ciasta, które właśnie do niego włożono. Za mną Mark otworzył butelkę wina.
Podał mi szklankę. „Za nasz sukces!” wziął toast. Brzęknęliśmy. „Miejmy nadzieję, że się nie pali”. Żartowałem tylko w połowie.
Uprzątnęliśmy, zamiatając i zeskrobując szczątki, po czym usiedliśmy na sofie, czekając, aż nasze dzieło wyłoni się. Ciepłe wnętrze mieszkania wypełnił zapach przypraw, cynamonu, imbiru, goździków. Upiłam łyk wina, ciesząc się bogatym podniebieniem, przez chwilę tocząc płyn wokół języka.
To była dobra butelka. - Więc opowiedz mi o byciu koordynatorem projektu - zapytał Mark, opierając się o poduszki, twarzą do mnie. Wzruszyłem ramionami.
„Co mam powiedzieć? Udoskonalam i ulepszam pracę innych ludzi”. Cholera, to naprawdę była dobra butelka. Ponownie sączyłem szklankę. - W takim razie opowiedz mi o projektach, które robisz.
Jego oczy były zaciekawione i skupione, zaciekawione. „To głównie projekty społecznościowe” - powiedziałem. „Obecnie staramy się znaleźć fundusze na odnowienie starego Brooke Theatre w centrum miasta i zaczynamy przygotowywać plany nowego centrum sportowego w pobliżu Maplewood”. "Łał." Gwizdnął.
„Wydajesz się całkiem ważny. Takie rzeczy mają wpływ na życie wielu ludzi. ”Ponownie wzruszyłem ramionami, nieco zawstydzony. To zawsze była tylko moja praca i byłem przyzwyczajony do otrzymywania pochwał, więc dlaczego jego słowa sprawiły, że jestem b?„ Jestem jednym z najlepszych, „Przyznałem.„ Ale nie jestem doskonały. ”„ Powiedziałeś wcześniej, że nie masz nic do pozostawienia, kiedy się poruszałeś.
”Obserwował mnie uważnie.„ Czy to nikogo nie dotyczy? ”Zanim mogłem odpowiedzieć, rozległo się pukanie do drzwi. Zaskoczony naszą rozmową Mark wstał, by go odebrać. Spojrzałam na mały zegarek na stoliku końcowym.
Kto dzwonił o 11:00 w nocy? Weszła długonoga blondyna. „Hej kochanie, co gotuje? ”Wąchała powietrze. Widząc mnie na kanapie, zatrzymała się.„ Kristie, to jest Sadie, moja nowa sąsiadka ”- przedstawił Mark.„ Była na tyle uprzejma, że pomówiła mi o pieczeniu tego przeklętego ciasta o. Sadie, poznaj moją dziewczynę Kristie.
”Moja klatka piersiowa powoli zapadła się, zgnieciona jakimś niewidzialnym ciężarem. Wewnątrz było uczucie tonięcia. Nie, żebym naprawdę miał kiedykolwiek szansę, ale to całkowicie zniweczyło wszelkie nadzieje, które potajemnie żywiłem Miałam rację, zanim ten zdecydowanie męski typ preferował materiał modelowy.
Kristie zaśmiała się. „Potrzebujesz wszelkiej pomocy, jaką możesz uzyskać!” Jej białe perłowe zęby wydawały się trochę zbyt obnażone w jej uśmiechu. „Burza się skończyła, ja Mam zamiar wracać.
„Wstałem.„ Muszę być jutro wcześnie, aby przeprowadzić ostateczną analizę kosztów areny. ”Czy to moja wyobraźnia, czy też Mark wyglądał na trochę rozczarowanego? Kristie już podskoczyła jak wpaść do kuchni, żeby zobaczyć, co jest w piekarniku. Spojrzałem na jej jedwabne nogi, jej zniechęcająco krótką sukienkę. Nie było sposobu, abym mógł z tym konkurować.
Serce mi opadło trochę bardziej. Poszedłem i otworzyłem drzwi. Pozwalając się marnować. Mark wręczył mi kieliszek wina, który położyłem na stoliku do kawy. - Ciesz się, że to był dobry rok.
Później odzyskam szklankę. Uśmiechnął się przepraszająco. Wracając do siebie, odstawiłem szklankę na podłogę obok mojego małego telewizora i westchnąłem. Sadie znowu atakuje.
Wyciągnąłem sofę, włączyłem telewizor i całkowicie ubrany w koce. Boże, czułem się jak gówno. Po chwili powoli odpiąłem spodnie i sięgnąłem w dół, żeby dotknąć mojej samotnej łechtaczki, po raz ostatni wyobrażając sobie ręce Marka. Ostatni rzut oka. Nie ma potrzeby męczyć się z powodu tego, czego nie mogłem mieć.
Rozległo się pukanie do drzwi. Zaskoczony ponownie zapiąłem spodnie, przeklinając i poszedłem zajrzeć przez wizjer. Mark stał w holu z rękami w kieszeniach i wyglądał na niezwykle niewygodnego.
Nie wyglądało na to, żeby czuł się nieswojo z powodu czegokolwiek. Musiałem poświęcić chwilę, aby odetchnąć i uspokoić swoje ciało po tym, co właśnie zacząłem. Otworzyłem drzwi. „Przepraszam, że znowu ci przeszkadzam…” zaczął.
Odsunąłem się pod wpływem impulsu, a on z wdzięcznością wszedł. - Co się stało? - zapytałem, siadając na skraju mojego wymiętego łóżka. Dołączył do mnie i ekran telewizyjny przeszył nas obojgiem.
„Nie wiem, co powiedzieć…" „Kłopoty z dziewczyną?" "Tak." Zaśmiał się. - Dlaczego… jak… to dziewczyny zawsze wiedzą? - Niech zgadnę, że cię rzuciła. „Niezupełnie…” Wziął głęboki oddech.
„Zacznij od góry, kieruj się na sam dół”. Oparłam się z powrotem na poduszkach, opierając się na łokciach. Facet potrzebował tylko ramienia, by na nim płakać.
Nie miałem z tym problemu. Byłoby to dla niego dobre dla świata, nawet gdyby ledwo mnie znał. Poza tym bardzo chciałem usłyszeć, co się stało z nim i Legsem. Mark położył się obok mnie, z rękami skrzyżowanymi pod głową, wpatrując się w sufit, oczami niezgłębionymi w ciemności.
- Zagroziła, że zostawi mnie, jeśli zacznę się z tobą wygłupiać - powiedział, a jego słowa były westchnieniem jak falowanie wiatru nad falami. „Zawsze była zazdrosna. Denerwuje się z powodu najmniejszych rzeczy.„ Gdzie byłeś? Kogo widziałeś? ”. Przysięgam, czasami… Ale dziś w nocy… Nie. Znowu zaczęła mnie atakować i coś po prostu pękło.
Słyszałem swój głos w swojej głowie, jakbym mówił do siebie, ale nie czułem, że mówię, wmawiając sobie, że nie potrzebuję tego gówna. Byłem zmęczony, skończyłem. Wady przeważyły za plusy. Więc powiedziałem jej, żeby odeszła. Spojrzała na mnie, jakby nie rozumiała, i powtórzyłem, co głos w moja głowa mówiła.
Wyszła. Nie chcę jej z powrotem. Mam dość. " Pod koniec jego krótkiej tyrady oboje milczeliśmy. Co powinienem zrobić? Powiedz mu, że wszystko będzie dobrze? Powiedz mu, że znałem dobry serwis randkowy, mimo że nie? Ale moja cisza wystarczyła.
"Dziękuję za słuchanie." Odwrócił głowę, żeby się do mnie uśmiechnąć. - Nie ma problemu. Każdy czasami boli. Przechyliłem głowę z krzywym uśmiechem.
Zapadła niezręczna cisza. Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Czy słuszne było posunięcie się do bezbronnego mężczyzny? Czy powitałby to z zadowoleniem? Czy rano byśmy tego żałowali? Mark poruszył się, po czym westchnął. - Wiesz - zaryzykował, jakby już nie był pewien, czy wygłoszenie swoich wewnętrznych myśli nieznajomemu było mądre.
„Czuję się trochę… trochę swobodniej. Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo bałem się nocy, kiedy przyjdzie. Chyba mam ci za to podziękować.” Uśmiechnął się do mnie, jego oczy były ciepłe jak słońca Majów. „Czasami musisz wyjść z pudełka, zanim zobaczysz, co jest w środku”. Myślałem, że brzmię całkiem mądrze.
Zastanawiałam się, czy mógłby to kupić, czy przejrzeć to i zdać sobie sprawę, że jedyne, na czym mogłam się w tej chwili skupić, to nie zrywanie mu guzików, próbując dostać się do jego soczystej skóry. Miałem nadzieję, że nie żałuje, że dał Legsowi but. Im dalej była od niego, tym miałem więcej szczęścia.
Mark przewrócił się na bok, oparty na łokciu. Był tak blisko, oczy trzymały moje. Nie mogłem oddychać. Nie mogłem nawet mrugnąć.
- Spójrz na mnie, mówię o sobie jak jakiś zaabsorbowany sobą dupek - powiedział cicho. - Naprawdę powinienem cię zapytać, jak się masz, odkąd się tu przeprowadziłeś. Jak to znajdujesz? Czy spotkałeś kogoś? Moje serce biło tak szybko, że był pewien, że widział, iż zaraz wyskoczy z mojej klatki piersiowej. Wziąłem oddech, daremna próba uspokojenia się.
"Spotkałeś kogoś?" Powtórzyłem. Tak miałem! Poznałam go! - Tak, poznałeś nowych przyjaciół. Powiedziałeś, że nie zostawiłeś nikogo za sobą, kiedy się przeprowadzałeś. Nie byłam pewna, czy masz na myśli przyjaciół, czy coś więcej. O.
„W mieście może być samotnie, kiedy jesteś nowy i sam” - powiedział. Opowiedz mi o tym. Wyciągnął rękę, jakby pod wpływem impulsu i przesunął palcami po linii mojego policzka. Oparłam się o dotyk, nie mogąc się powstrzymać.
Oblizał usta. W odstępie jednego oddechu do drugiego byliśmy w sobie w ramionach, z zaciśniętymi ustami, dłońmi szukającymi najszybszego sposobu na zerwanie sobie ubrań z ciał. Pod dłońmi na jego piersi czułam jego puls, silne pulsowanie podstawy, które rezonowało we mnie. Całował mnie wzdłuż szyi, przesuwając linię w dół do mojego obojczyka, a potem podnosił ze mnie koszulę, naciągając ją przez głowę i z ramion. Objął moje piersi, ciesząc się, jak sztywnieją mi sutki, unosząc się, by go powitać.
Pochylił głowę, biorąc każdego do ust, drażniąc językiem. Dreszcz przyjemności promieniował z miejsca, w którym jego usta łączyły się z moim ciałem. W końcu dotknęłam go rękami, gładząc jego włosy, przebiegając po ramionach. Część mnie prawie chciała się zatrzymać. Co przyniósłby poranek, gdybyśmy to zrobili? Ale jego usta poruszały się niżej i wszelkie obawy, które miałem, rozwiały fajerwerki w moim mózgu.
Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Oto Mark, nagi w moim łóżku. To było jak Boże Narodzenie i rozpakowałem prezent. Teraz przyszedł czas na zabawę moją zabawką. Delikatnym naciskiem moich rąk poprowadziłam go, by położył się z powrotem na poduszkach.
Wywinąłem się z ostatniej części ubrania i usiadłem na nim okrakiem, spoglądając w dół. Jego oczy płonęły, tliły się z pożądania i potrzeby, a jego penis znajdował się między moimi dolnymi ustami. Poruszyłam się przy nim, a jego tarcie o wrażliwe nerwy mojej łechtaczki sprawiło, że wygięłam kręgosłup, przyciskając mocniej z jękiem.
Patrzył na mnie, ciesząc się tym, co widzi, jego trzon puchnął w odpowiedzi, dobrze nasmarowany lepkim sokiem, który wyciekał ze mnie. Poczułem, jak przesuwa się pode mną, usiłując wejść pod kątem. Poruszyłem biodrami, żeby go zatrzymać. Kto wiedział, czy znów będę miał tę szansę? Chciałem, żeby to było ostatnie.
Pochyliłam się nad nim i pocałowałam jego gardło, zęby muskały jego skórę prawie tak mocno, że bolały. Jęknął, zamykając oczy, podnosząc biodra do mnie, szukając. Moje ręce mapowały jego ciało opuszkami palców, szukając wrażliwych miejsc, które budzą się moimi ustami i językiem. Każde dotknięcie, każde drażnienie wywoływało odpowiadające drganie jego trzonu, gdzie pozostał ciasno dopasowany do mojej rozszczepionej, pulsującej. Ułożyłem się na nowo, usiadłem niżej, a nagłe chłodne powietrze na jego członku sprawiło, że jego oczy zatrzepotały w panice, ale wkrótce znowu jęczał, wpychając się w moje usta, gdy obejmowałem ustami jego sztywny pręt.
Zsunąłem go do gardła, po czym odciągnąłem go z powrotem, język owinął się wokół aksamitnej gładkości jego głowy. "O mój Boże, Sadie!" sapnął. "Pozwól mi cię mieć!" Siedział, wciągając mnie na swoje kolana, z rękami na biodrach i prowadząc.
Usiadłam na nim, szalenie wysoko, kiedy mnie wypełniał, pchając tak głęboko, jak tylko mógł. On ubijał moje wnętrzności; Ujechałem na nim jak na fali miotanej po jego wzburzonych wodach. Jego ręce były na mnie, nie pozostawiając nietkniętej powierzchni. - Jesteś taka piękna - szepnął między pocałunkami. Musiał poczuć, jak zesztywniałem, ponieważ odsunął się, żeby na mnie spojrzeć.
- Nie wierzysz mi? Trochę niepewnie wzruszyłem ramionami. To naprawdę nie był czas na dyskusję o moim spojrzeniu na siebie. - Nie sądziłem, że jestem w twoim typie - powiedziałem. - Dlaczego nie miałbym być tobą zainteresowany? Zaśmiał się w moim ogólnym kierunku. „Jesteś mądry, odnoszący sukcesy i muszę przyznać, że lubię ciemne piękności.
Myślałem o tobie, odkąd spotkałem cię na schodach…” Coś we mnie się stopiło. Mark znowu się ruszał, odbierając mi jakąkolwiek szansę, żebym w pełni wchłonęła jego słowa. Wspinałam się wyżej, moje ciało wychwalało sposób, w jaki jego kutas mnie rozdzielał, sposób, w jaki jego dłonie były tylko na tyle szorstkie na moich piersiach, że czuły, że żyją z surowej przyjemności. Pulsowałem, stając się palpitującym słońcem, a ogień za moimi oczami oślepiał mnie, gdy doszedłem. Trzymał mnie blisko, wydawało się, że karmi się moją euforią, krew przepływała przez niego, gdy zesztywniał i przyszedł w odpowiedzi na mój orgazm.
Przez chwilę leżeliśmy razem na moim łóżku, z głową na jego ramieniu. Nakreśliłam leniwy krąg wokół jego sutka, z zachwytem obserwując, jak twardnieje, stojąc nieco wyżej. Spojrzałam na jego twarz, te czarne oczy, które uwielbiałam patrzeć na mnie.
Czy naprawdę miałam z nim szansę? Mój umysł kręcił się w kółko jak czubek palca wokół jego aureoli. Nogi zniknęły. Lubił „ciemne piękności”.
Czy nadszedł czas, żebym przestał być sam? Tylko poranek pokaże. Uśmiechnął się do mnie, całując mnie w czoło i mocniej obejmując mnie ramionami.
W końcu moja sympatia daje mi to, czego chcę.…
🕑 6 minuty Prosty seks Historie 👁 1,095Cholera! Naprawdę powinienem skupić się na przestudiowaniu wewnętrznych komponentów tego komputera, ale teraz jestem tak torturowany. Utknąłem na nim od tygodni i po prostu nie mogę wyrzucić…
kontyntynuj Prosty seks historia seksuTo było tak dawno, odkąd cię widziałem. Tak bardzo za tobą tęskniłem. Czekam, aż zejdziesz z samolotu i odbierzesz bagaż. Kiedy cię widzę, masz na twarzy największy uśmiech, jaki…
kontyntynuj Prosty seks historia seksuCóż za niespodzianka okazuje się być moją opiekunką…
🕑 13 minuty Prosty seks Historie 👁 2,735Planowałem pracować do późna, ale różne spotkania zostały odwołane, więc złapałem wcześniejszy pociąg. W drodze ze stacji jak zwykle zawołałem do pubu The Bull and Bush na szybkiego…
kontyntynuj Prosty seks historia seksu