Dziennikarka znajduje nieoczekiwany dreszczyk w pomaganiu zagrożonej szkole…
🕑 51 minuty minuty Prosty seks HistorieKaren Marking wjechała na miejsce na małym parkingu obok szkoły. Siedziała przez chwilę czy dwie zbierając myśli. Wiedziała, że być może będzie musiała zmierzyć się z jednym lub dwoma niezręcznymi pytaniami od mężczyzny, z którym przyszła na rozmowę kwalifikacyjną, Yorke'a Millena, działającego dyrektora szkoły, i musiała sprawić, by jej ostrożne odpowiedzi były akceptowalne. Trzy lata wcześniej przeprowadziła z nim wywiad w zupełnie innych okolicznościach. Potem była prezenterką telewizyjną w cotygodniowym programie publicystycznym, pewna siebie, zuchwała, znana z zadawania wnikliwych pytań.
Ponieważ jego żona niedawno zginęła potrącona przez samochód prowadzony przez pijanego kierowcę, a tematem był „jazda pod wpływem alkoholu”, Yorke Millen został zaproszony do programu. Mówiąc o incydencie, całkowicie się załamał i został wyprowadzony z powietrza. Przez jakiś czas Karen miała nadzieję, że okazała zrozumienie i wrażliwą empatię w jego cierpieniu. Yorke Millen, zastępujący prawdziwego szefa, miał obecnie do czynienia z plotkami, że niskie finanse mogą zamknąć szkołę. Karen obawiała się, że wizyta to jej normalna procedura, że może odmówić.
Martwiła się również, że mógłby zakwestionować jej zmianę ze zwykłego prezentera telewizyjnego na reportera w lokalnej gazecie. Nie doceniłby prawdy: „Och, przyłapano mnie na pieprzeniu zięcia dyrektora zarządzającego”. Siedziała więc w samochodzie, upewniając się, że jej gotowa odpowiedź będzie odpowiednia.
Karen przypomniała sobie mężczyznę po dwudziestce, przystojnego pomimo zmarszczek i cieni wokół jego ciemnobrązowych oczu, które zdradzały jego zmartwiony stan. Na to spotkanie założyła schludną czarną spódnicę, białą bluzkę i bordową marynarkę w stylu kamizelki, co nadało jej wizerunek sprawnej dziennikarki. Czy zauważyłby jej szczuplejszą twarz, drobne zmarszczki na oczach, zmiany wynikające z ostatnich traumatycznych miesięcy? Och, daj spokój, Karen Marking, nie jesteś tutaj, żeby imponować. W szkole sekretarka Tina Lorder, inteligentna dama o stalowoszarej fryzurze, przywitała ją z uniesionymi brwiami ze zdziwienia, gdy Karen się przedstawiła. Najwyraźniej ją rozpoznała i była zaskoczona, gdy Karen powiedziała jej, że pochodzi z lokalnej gazety.
„Obawiam się, że nie mam umówionego spotkania”, powiedziała jej Karen. Co zaskakujące, kiedy Tina Lorder weszła do sąsiedniego biura, Karen usłyszała rozmowę: „W nastroju na członka prasy? „Czego mogli chcieć? Czy dał jakieś wskazówki?”. Inny ton głosu z ich ostatniego spotkania.
Sekretarka powiedziała mu: „To dama, Karen Marking”. Karen zastanawiała się, czy przeżywa traumę tamtych czasów. „Och”, powiedział, „Myślałem, że powiedziałeś Enquirer”. „Najwyraźniej właśnie z nią jest. Tak? Nie?”.
Musiał wykonać jakiś niewypowiedziany gest, gdy pojawiła się Tina Lorder, by wprowadzić Karen do jego minimalnie umeblowanego biura. To, co ją złapało, to mężczyzna, który już wstał z krzesła za biurkiem, z wyrazem zdziwienia na jego przystojnej twarzy. Wydawał się wyższy, niż Karen pamiętała. Może wtedy został zmiażdżony, obniżony.
Teraz Karen patrzyła na imponującą sylwetkę o szerokich ramionach, bardzo atrakcyjnego mężczyznę. I czy jego oczy na chwilę przesunęły się z jej twarzy na jej ciało? To była przyjemna, choć fantazyjna myśl. – To niespodzianka – powiedział mocnym, głębokim głosem. Zupełnie inne okoliczności niż ich ostatnie spotkanie.
Tutaj miał kontrolę, wskazując krzesło. - Myślałam, że to może być – odpowiedziała, zajmując zaoferowane miejsce i podciągając spódnicę. Aby uchwycić rzeczywistość, dodała: „Jak się masz?” Wykrywszy, że jego odpowiedź była mniej jasna, niż mogłaby być, kontynuowała: „Wydaje się, że nie spotykamy się w najlepszych okolicznościach”.
Czy te brązowe oczy wbijały się w nią, zanim zapytał: „A ty? Co się stało z telewizją?”. Pytanie, z którym wiedziała, że będzie musiała się zmierzyć. Próbując zwyczajnym tonem, odpowiedziała: „Czy możemy po prostu nazwać to redundancją?”.
– Nie mogli znaleźć nikogo lepszego? powiedział. Pomimo tego, że jego pełna szacunku odpowiedź wywołała u niego blask, Karen niezgrabnie przesunęła się, zanim odpowiedziała: „Cóż, powiedzmy, że tak myśleli”. „Zważywszy na twoją zdolność – Enquirer?”.
Dlaczego musiał zająć się tą sprawą? Karen mogła tylko wzruszyć ramionami, gdy powiedziała mu: „To wyzwanie. I dlatego naprawdę tu jestem”. "Co masz na myśli?" – zapytał, a Karen zobaczyła, że podejrzliwość przyćmiewa mu twarz. Starała się zachować uspokajający wyraz twarzy, jednocześnie podając powód, dla którego tam jest. „Twoja szkoła jest w sytuacji testowej.
Co z plotkami o zamknięciu iw ogóle”. – O tak, „testowanie” to dobre słowo – powiedział, a jego uśmiech był smutny. „Trochę koszmar”. Karen nie mogła uwierzyć w to, co powiedziała dalej, biorąc pod uwagę jej rzeczywisty zamiar: „Jestem zaskoczona, że jesteś tak opanowana. Spodziewałam się więcej siwych włosów lub nawet mniej włosów”.
Zadowolony, że śmiał się z jej bezczelnego komentarza, ona śmiała się razem z nim, a jeszcze bardziej ucieszyła ją jego odpowiedź: „Cóż, dziękuję za to” – powiedział. „Z tego samego powodu mogłem cię nie rozpoznać”. „Może nie radzę sobie ze stresem tak dobrze” westchnęła i przestraszyła się, że może wrócić do kwestionowania jej stresu.
Czy ona była przy tym, co powiedział dalej? - Och, nie miałem na myśli, że jesteś mniej atrakcyjna. Przestał iść dalej i nastąpiła tylko chwilowa pauza, gdy ich oczy się zatrzymały. Czując się nagle niezręcznie, Karen pospiesznie wróciła na właściwe tory: „To, czego szukałam, panie Millen, to pańskie pozwolenie na napisanie kilku szczegółowych artykułów o szkole”. „Dogłębnie?”. „Kilka dobrych, ludzkich zainteresowań, rodzice, dzieci dotknięte, obawy personelu”.
Karen widziała, że nie był zbyt pewny. Potrząsnął głową, gdy powiedział: „Nie wiem. Musisz zrozumieć, że szkoła musi zachować pewien wizerunek.
Nie widzę”. - Wszystko bardzo warte opublikowania - przerwała Karen, unosząc rękę z przeprosinami - To może pomóc temu wizerunkowi. W końcu to wciąż tylko plotki.
Jego westchnienie było ciężkie, gdy machnął listem, który wciąż trzymał w dłoni, odkąd przybyła. „Teraz więcej niż tylko plotki”. "Czy mogę?" zapytała, wyciągając rękę, pewna, że taki był jego zamiar. Wzruszył ramionami iz krótkim wahaniem podał go.
Karen zaczęła czytać. Bardzo zwięzła, typowa władza, wybrała kluczowe wyrażenia: „kłopoty finansowe Rady” – liczba uczniów w szkole „rozważa się zamknięcie”. Żadnych słów żalu, zauważyła Karen. Podniosła oczy, "Jakie są twoje liczby uczniów?". „Obecnie dwieście pięćdziesiąt pięć, ale jeśli rodzice się boją”.
Ponownie wzruszył ramionami. Skinęła głową, oddając list. „Teraz przyznają, że rozważają zamknięcie, ale wcześniejsze plotki musiały skądś pochodzić”. Karen zobaczyła, jak jego oczy się rozszerzają, zanim powiedział: „Dokładnie o tym myślałem”. Czy teraz wyobrażała sobie, że w tych ciemnych oczach było ciepło? „Wydaje się, że mamy połączenie umysłu”.
Karen, patrząc na tę, tak otwartą, tak przystojną twarz, nie mogła powstrzymać myśli, że nie będzie żałować czegoś więcej niż tylko połączenia umysłów, ale zmusiła się do powiedzenia: „Nie sądzisz sympatycznych artykułów w miejscowych prasa może pomóc?”. "Naprawdę tak uważasz?". Oblizała usta. Teraz pojawiła się potrzeba wyjaśnienia jej własnej sytuacji: „Muszę przyznać, że moimi pierwszymi impulsami były egoistyczne względy związane z karierą. Jestem singlem, pcham trzydzieści trzy”.
– Nie wyglądasz na to – wtrącił szybko i znowu jego szarmancki komentarz rozpalił się. Udało jej się utrzymać spokojny głos, kiedy mówiła: „Dziękuję, ale raczej stara jak na reporterkę. Potrzebuję dobrego projektu”. Zatrzymała się i potraktowała go z uśmiechem.
„Teraz sprawiam wrażenie, jakbym błagała”. "Wcale nie. Rozumiem, jak taka dźwignia by pomogła. Ale czy sytuacja w szkole wystarczyłaby?". Boże, był taki wyrozumiały.
„Jeśli uda mi się to na odpowiednim humanistycznym poziomie. Oczywiście zobaczysz wszystko, co napisałem przed publikacją. Czy to brzmi rozsądnie?”. Ich oczy zatrzymały się na chwilę, a Karen widziała, że ostrożnie rozważa jej ofertę. „Brzmi bardzo rozsądnie.
Szkoła może przynieść pewne korzyści. Jego oczy wyglądały przez okno na chwilę, podczas gdy Karen myślała, że jeśli to się uda, zobaczenie go więcej będzie bonusem. Wstrzymała oddech, gdy odwrócił twarz do niej ponownie.
„Chciałabyś zacząć w przyszłym tygodniu?". Serce Karen podskoczyło na jego słowa. „Idealnie", powiedziała, chcąc przytulić jego imponującą sylwetkę. „Dziękuję.
Nie będziesz rozczarowany. Wstała, wyciągnęła szczupłą rękę i cieszyła się delikatnym, ale mocnym uściskiem jego. niektóre kontakty. Mogę zbadać sprawy Rady bez wzbudzania zbyt wielu podejrzeń. Jego uśmiech na te słowa był dla Karen wart samej wizyty.
A może zbyt dużo czytała w tej sytuacji? Z powrotem w samochodzie, Karen, pełna perspektyw artykułów, ale równie wysoko na temat tego, jak to spotkanie pobudziło jej libido, dawno pogrzebane od czasu jej błędu z Patrickiem Webberem. Trudno zignorować to tak znajome trzepotanie w jej dolnej części ciała. W ciągu kilku dni zaczęła udzielać wywiadów, a także miała krótkie spotkanie z jej osobą kontaktową, Billem Raymondem, w dziale finansów samorządu. Nic, czego nie wiedzieli.
Yorke Millen już poinformowała personel o tym, co będzie robić, a Karen była zadowolona, że są przyjaźni i chętni do współpracy Opracowała jeden ogólny artykuł na temat sytuacji w szkole i została podniesiona przez uznanie Yorke'a Millena dla, jak to ujął, „artykułu, który był zręczny i podnoszący na duchu”. go. Nic dziwnego miała te głębokie poruszenia.
Często, poruszając się po szkole, niespodziewanie go spotykała. Czy to było przypadkowe? Ale taka winda, kiedy to się stało. W środę ubrała się chłodno w białą bluzkę i niebieską bawełnianą spódniczkę, aby przeprowadzić z nim wcześniej umówione wywiad. Była pewna, że jego spojrzenie było doceniane, i ostrzegła siebie, by zachować spokój.
Na tym spotkaniu doszli do porozumienia wcześnie, ponieważ kiedy usiadła naprzeciwko niego i powiedziała: „Doceniam, że poświęcasz swój czas, panie Millen”, on odpowiedział: „Proszę, ponieważ jesteś tu na podczas gdy mów do mnie Yorke.". Zachwycona sugestią bliskości, Karen szybko odpowiedziała: „Więc wiesz, że jestem Karen”. Potem pozwoliła, by jej ciekawość wzięła górę, pytając: „Yorke? Niezbyt popularne imię”. „Moi rodzice kiwają głową w miejscu mojego poczęcia” – odpowiedział trochę smutno.
Wygodna w tej relaksującej atmosferze, Karen uważnie słuchała, jak opowiadał jej, jak przed jej czasem. jej gazeta opublikowała dwa oddzielne artykuły na temat znęcania się w szkole. Żadna z nich nie jest prawdziwa. „Oczywiście, że protestowałeś?”.
„Tak, i żeby być uczciwym, facet został zwolniony za niedokładne sprawdzenie historii. Ale szkoda została wyrządzona. Szkoła podkopana.”.
Karen zacisnęła usta, zauważając ironię, że jej nominacja zbiegła się z tym zwolnieniem. Skinęła głową Yorke'owi ze zrozumieniem: „Odwołania przyciągają mniej uwagi niż soczyste historie. Nic dziwnego, że byłeś ostrożny w stosunku do mnie”. Tarzała się w uspokajającym uśmiechu Yorke'a. „To, co robisz, jest mile widziane.
Nie jestem już ostrożny”. Karen była bardzo świadoma tego, jak ich oczy utrzymywały kontakt dłużej niż mogliby mieć. Czy naprawdę może być jakaś obietnica za tymi brązowymi oczami? Zachowując formalności, powiedziała mu: „Wiedziałeś, że w kwietniu pozyskaliśmy nowego redaktora? Pewnie dlatego mogę opisać twoją historię”. To był kluczowy moment, kiedy podniosła swoją ostatnią kopię: „To jest szkic, który daje reakcje personelu”. Sięgnął po folder, mówiąc: „Nie mogę się doczekać, kiedy to przeczytam.
Czy jest coś jeszcze? Karen opowiedziała mu o swojej wizycie z Billem Raymondem w dziale finansów, czując się trochę dumna z tego, że Yorke uniósł brwi w uznaniu, że posuwa się tak daleko. wspomniał, że szkoła w Midsdale została zamknięta dopiero w zeszłym roku.”. „Zrobili.”.
„I już budują fabrykę w tym miejscu.”. „Nie wiedziałem.”. „Tak, więc wyobraź sobie jak Rada mogłaby zdobyć punkty, gdyby ta szkoła miała zostać zamknięta.”. Karen ogrzał pełen podziwu uśmiech, który skąpał ją Yorke, gdy powiedział: „Naprawdę się angażujesz, prawda?” Następnie obrócił krzesło. „Patrz tam", powiedział, wskazując na widok za oknem.
Karen zobaczyła otwarte boiska szkolne, a następnie szeroki pas pól uprawnych aż do pobliskiej wioski Stanning. „To dużo ziemi" — Właścicielem jest dżentelmen o imieniu Scaley. Złożył wniosek o pozwolenie na budowę domów i został dwukrotnie odrzucony. Jako przyczynę podano niewystarczający dostęp do drogi. To nie jest nowy teren, ale warto kontynuować, Karen.”.
Karen była zadowolona, że może mu powiedzieć: „Świetnie, już umówiłam się z kimś w biurze ziemskim na piątek rano”. „Do diabła, Twój entuzjazm jest taki przyjemny, Karen – powiedział. Posłała mu szeroki uśmiech, po czym trzeźwo przyznała: „Lubię to robić”. Później tego samego popołudnia, zanim wyjechała, postanowiła zadzwonić, żeby sprawdzić, czy ją przeczytał. najnowszy artykuł.
Wchodząc do biura, spojrzała na jego twarz z nadzieją. Jej serce podskoczyło na jego reakcję: „Kolejny wspaniały artykuł, Karen. Tak się cieszę, że jesteś w pobliżu. Jeśli to ją podniosło, to, co nastąpiło później, naprawdę ją zachwyciło. "Słuchaj, chcę wiedzieć, czego dowiesz się w piątek." Karen wiedziała, że jej pamiętnik był pełny przez kilka dni w następnym tygodniu i powiedziała mu to z ponurym uśmiechem.
Oczy Yorke'a zatrzymały się na chwilę, zanim zapytał: „Nie pracujesz w sobotę, prawda?”. Sobota? Karen myślała tylko w czasach szkolnych: „Nie, nie w sobotę”. Głowa Yorke'a z satysfakcją skinęła głową: „Dobrze. A co z posiłkiem w pubie w sobotę wczesnym wieczorem?”.
Miała wrażenie, jakby w jej wnętrzu wybuchł płomień. Była całkowicie zachwycona tą perspektywą. Mógł ją spotkać tutaj, w szkole. Czy jej uśmiechnięta akceptacja byłaby zbyt oczywista? To tak, jakby przyznał jej tytuł Dziennikarza Roku.
„Niebieski Smok jest wygodny? Powiedz o szóstej trzydzieści? Żeby omówić wszystko, czego się nauczyłeś”. Mogła zaakceptować to ostatnie „przemówienie”. "Dobrze to wiem.". „Jeśli nie ma nic do zgłoszenia, możemy po prostu porozmawiać”.
Po prostu porozmawiać? Teraz to naprawdę zaczynało brzmieć jak randka. Karen opuściła budynek naprawdę wysoko. Strzeż się nadmiernej reakcji, madame. Na tyle podekscytowana, że zobaczyła go po prostu w sobotni wieczór, pragnęła zobaczyć, jak zareaguje na fakty zebrane podczas jej spotkania w urzędzie. W sobotę wieczorem Karen z teczką pod pachą wmaszerowała do Błękitnego Smoka, nie mogąc się doczekać spotkania z Yorke w tej mniej formalnej sytuacji.
Tego wieczoru wypielęgnowała się z nieco większą starannością, ulubiona cytrynowa bluzka, ciemnozielona bawełniana spódnica, przykryta jasnozieloną bawełnianą kurtką z krótkim rękawem. Jedynym minusem było to, że niespodziewanie otrzymała telefon z przeprosinami, żeby zgłosić się na spotkanie o ósmej trzydzieści wieczorem. Reporter zachorował.
Niektóre prezentacje literackie w Tynemouth. Przeklinała, że przetnie to, co mogło się okazać bardziej niż interesującym wieczorem. Usiadła przy stoliku w rogu, próbując przypomnieć sobie, że to tylko przegląd uzgodnionej sytuacji.
Gdy tylko wszedł, elegancki w granatowej marynarce i niebieskiej koszuli z rozpiętym dekoltem, poczuła znajome drżenie w dole brzucha. Czas spędzony z nim ostatnio, dodał w niej inne podobnie tłumione kołczany. Szeroki, szczery uśmiech powitania i siadając przeprosił za spóźnienie.
„Byłam wcześnie”, powiedziała mu. Porozmawiali krótko o pogodzie, kiedy narzucił kurtkę na oparcie krzesła. Lubiła patrzeć i zastanawiać się, jak wygląda bez koszuli, i szybko się skarciła. Szybko zgodzili się na zamówienie, a Karen była zachwycona, gdy przyjął jej rekomendację steku i placka z nerkami w piwie… "Masz ochotę na kieliszek wina do tego?".
Oblewasz mnie drinkiem, prawda? „Byłoby idealnie. Prowadzę, ale poproszę jeden średni biały”. Kiedy szedł złożyć zamówienie, ostrzegała samą siebie, że samo zachowanie jego szacunku musi wystarczyć, gdy zdjęła zieloną kurtkę. Wrócił do stołu, odstawił dwa kieliszki wina, usiadł i powiedział: „Do ciebie pasuje cytryna, a może cytryna ci odpowiada”.
To, że jego oczy ją zauważyły, było po prostu jeszcze jednym dreszczem. – Dziękuję – powiedziała i obdarzyła go specjalnym uśmiechem. Cóż, miała nadzieję, że powie, że to wyjątkowe. Teraz nadszedł czas na rozpoczęcie akcji. Sięgnęła na nogi i podeszła, trzymając teczkę zawierającą dokumenty.
"Mam nadzieję, że cię to zainteresuje. Ponieważ po to tu jesteś." – Na podstawie twojej wczorajszej wizyty? – zapytał i pochylił się do przodu, wyraźnie chcąc zobaczyć, co znalazła. – To i kilka innych pytań. Sięgnęła do teczki i wyszła z pojedynczą kartką papieru. Teraz dowiem się, czy potrafi go zaskoczyć i sprawić mu przyjemność.
"Benjamin Scaley, budowniczy. Wspomniałeś o nim." Karen cieszył wyraz rozczarowania na jego twarzy. Ufała, że może usunąć to spojrzenie.
„Czy wiesz, co się stało, gdy odmówiono mu pozwolenia na budowę?”. Zobaczyła zmarszczone brwi, gdy pojawiła się mała kelnerka o czerwonej twarzy z dwoma parującymi talerzami. Już sam pikantny aromat przyprawił ją o burczenie w żołądku, ale była tylko trochę zirytowana, że ten szczególny moment został zakłócony.
– Dobry wybór, Karen – powiedział z uznaniem Yorke, próbując jedzenia. „Wiedziałam, że tak będzie” – odpowiedziała, zachwycona, że się z nią zgodził, ale zastanawiając się, jak mogliby wrócić na właściwe tory podczas jedzenia. Ale najwyraźniej był tak samo uzależniony jak ona, bo odkładając sztućce, spojrzał na nią.
"Co chciałeś mi powiedzieć?". Spróbowała się uśmiechnąć, mówiąc: „Scaley sprzedał ziemię”. Na jego twarzy malowało się wyraźne zaskoczenie. "Kiedy?".
"Mniej więcej rok temu. Dwa miliony." „Kto zapłaciłby za ziemię, która nie miała szans na planowanie?”. Och, jak podobał jej się wyraz tej przystojnej twarzy, „Grupa o nazwie Hangford Properties”. Patrzyła, jak przez chwilę jadł w milczeniu, wyraźnie pogrążony w myślach. Opróżniając usta, zapytał: „Dlaczego mieliby tego chcieć?”.
Czy nawiąże połączenie? „Nie wydaje się to rozsądne, prawda? Sprawdziłem ich. Zostałem złapany podczas nurkowania w nosie w 1989 roku, ale przeżyłem”. Yorke był wyraźnie zaintrygowany.
„Ale wciąż wymyślił dwa miliony na ziemię, która…” Przerwał i oczywiste pytanie pojawiło się teraz na jego ustach. „Kiedy powiedziałeś, że to się stało?”. Oto nadeszło, połączenie, o którym miała nadzieję, że on nawiąże.
Opowiedziała mu o randce i pilnie go obserwowała. – Tuż przed tym, jak uświadomiliśmy sobie, że szkoła jest zagrożona – mruknął. „Boże, to jest tak blisko”. "Więc, czy to związek… czy co?" I włożyła to, co miała nadzieję, było jej najlepszą dziennikarską maską. Ale widziała, że pozostał ostrożny, nie chcąc zaakceptować całkowitej prawdy.
– Ale zaryzykowałem. W końcu zamknięcie było tylko sugestią. Ogrzała się w jego brązowych oczach, gdy kontynuował: „Ale pani, madame, była pani prawdziwym węszycielem. Jakie informacje skłoniłyby do kupna ziemi, której już odmówiono pozwolenia na budowę?”.
Yorke skończył swój posiłek dużo przed nią, a kiedy jadła, wiedziała, że jego oczy są na niej. Trzymała głowę spuszczoną, świadoma, że nie jest kobietą jedzącą jak dama. Jej ojciec powiedział kiedyś. „Jesz z całą żarłocznością wygłodzonego buldoga”.
Nie wiedząc, co myśli Yorke, musiałby wziąć ją taką, jaka była. Wierzyła, że nie ma fałszywych skromności ani pretensji. Gdy tylko oba talerze były czyste, ułożyła je w stos i zaniosła do baru. Kiedy wróciła, Yorke zauważyła: „Gdy szkoła zniknie, będzie znacznie łatwiejszy dostęp”.
„A potem trochę. Prawdziwa sytuacja z paragrafu 22. Gdyby budowali domy na ziemi, szkoła by się rozwijała. Ale mogą budować tylko wtedy, gdy szkoła zostanie zamknięta.
Szalony?”. I znowu pokazał, że nadają na tych samych falach: „Ktokolwiek kupił ziemię, musiał mieć jakiś wgląd.”. „Więc mogli zaryzykować w związku z zamknięciem szkoły”. Naprawdę cieszyła się ich wspólnym entuzjazmem. „Zrobiłeś cudownie dobrze.
Zajmę się tym, rozmawiałem z tyloma urzędnikami Rady, przywódcą, zastępcą przywódcy, jak to nazywasz, rozmawiałem z nimi wszystkimi. Teraz, być może, dałaś mi lukę, w której mogę kopać”. Wdzięczna za jego słowa uznania, spojrzała na zegarek. „Obawiam się, że muszę iść”.
Tak bardzo nienawidziła tego, że musi to kończyć. Ta cholerna funkcja.”. „Dobra. Dam ci znać, co znajdę. Jak szybko możemy się znowu spotkać?”.
„Cóż, przez większość tygodnia mam zadanie w Yorkshire” – powiedziała cicho i oto nadeszła cudowna okazja, by zbliżyć go do siebie. Być może. I spojrzała na niego z spojrzenie, które, jak miała nadzieję, stanowiło jasne wyzwanie.
„Czy podejmujesz ryzyko?”. „Co to znaczy?”. Z mojej własnej kuchni – powiedziała z udawaną wielkością. – Powiedzmy, że w następną sobotę? Wiem, że wtedy będę wolny.”. „Och, nie chcę sprawiać kłopotów”.
Wiedziała, że może przygotować pyszny posiłek iz tym mężczyzną mogła sobie wyobrazić coś więcej niż tylko posiłek. "Hej, są chwile, kiedy cieszę się w tej chwili z jakiejkolwiek firmy." – Och, wielkie dzięki – zaśmiał się z udawanym grymasem. - Nie miałam tego na myśli – zachichotała, dotykając lekko jego ramienia.
Jak śmiałe to było?. "Chętnie przyjdę. Jest tylko jedna rzecz, która mnie powstrzymuje." Do diabła, dlaczego sprawy musiały być trudne? "Co to jest?" zapytała ostrożnie.
„Nie wiem, gdzie mieszkasz”. Z ulgą Karen odnalazła głęboką radość w dzieleniu się kolejnym śmiechem. Była pewna, że w tym momencie zbliżyli się do siebie.
Na zewnątrz stali przy jej samochodzie w ciepłym wieczornym powietrzu. Stał bardzo blisko, a Karen była pewna, że czuje od niego ciepło. Prawdopodobnie jej wyobraźnia, ale wtedy niespodziewanie pochylił się i pocałował ją delikatnie w policzek.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, cofnął się, mówiąc: „Jestem naprawdę bardzo wdzięczny za twoją pomoc”. Odjeżdżając, Karen myślała: „Cholera, ta cholerna funkcja. Rzuć się w następną sobotę.'. Jej dni w Darlington dłużyły się i żałowała, że nie wymienili się numerami telefonów, żeby wiedzieć, co odkrył jego śledztwo. Wszystko w nim intrygowało ją, jego zachowanie, jego ruchy, jego głos były żywe w jej głowie iw jej sercu.
Musiała przyznać; gdyby wykazywał jakiekolwiek oznaki pożądania jej, byłaby jego, a jak często jej ciało nagrzewało się na tę perspektywę?. W końcu nadeszła sobota i przez cały dzień kręciła się, chcąc, żeby wszystko było w porządku. Gotowanie było stosunkowo proste; piersi z kurczaka w bogatym sosie pomidorowo-cebulowym, młode ziemniaki, brokuły, fasola wielokwiatowa. Zdecydowała się założyć prostą, jasnoniebieską letnią sukienkę, sięgającą powyżej kolan, z wycięciem pod szyją.
Miała nadzieję, że to fajny, kompetentny wizerunek. Dokładnie o ósmej zobaczyła, jak jego samochód podjeżdża pod jej bramę i wyjrzawszy na zewnątrz, zobaczyła, że leje deszcz. Yorke, ubrana tylko w kurtkę i spodnie, wyskoczyła z samochodu, zatrzasnęła za sobą drzwi i rzuciła się na osłonę płytkiej markizy przy jej frontowych drzwiach.
Karen otworzyła drzwi, zanim do nich dotarł, a kiedy wpadł do środka, mogła tylko powiedzieć oczywiste: „Naprawdę to złapałeś”. - Za głupi - zaśmiał się Yorke, gdy stanął przed nią, deszcz kapał mu z brody i otrząsnął się jak dog niemiecki. – Wiedziałem, że to nadchodzi.
Kopiąc butami, oddał wino, które przyniósł, i wysunął się z marynarki, po czym rozluźnił krawat. – Powieś tam swoją kurtkę – powiedziała, wskazując wieszak. "Czy wszystko w porządku inaczej?".
„Kilka plam na moich spodniach. Wkrótce wyschną”. Zdejmij je, jeśli chcesz.
Karen tego nie powiedziała, ale wyglądał tak nieskazitelnie zaniedbany, stojąc tam, z potarganymi ciemnymi włosami, była tak kuszona. Boże, naprawdę musiała to ostudzić. Poprowadziła go do swojego sporego salonu, w którym była cicho dumna ze schludnych, nowoczesnych mebli. Mała dwuosobowa sofa i fotel z brązowej skóry. Kilka gustownych akwarel na ścianach i stół zgrabnie ustawiony w jednym kącie.
Dwa miejsca naprzeciw siebie, a świece już zapalone. Była zachwycona, słysząc, jak mówi: „Ładny dom. Podoba mi się twój styl”. Kiedy odwróciła się, by mu podziękować, była pewna, że jego oczy były na niej. Śnij dalej, Karen Marking.
I szybko zapytała go, czy jest gotowy do jedzenia. "Kiedykolwiek zechcesz.". W ciągu kilku minut siedzieli przy stole, a kiedy ona rozstawiała, Yorke odkorkowała i nalała wino.
Karen obserwowała z niepokojem, jak odgryza pierwszy kęs kurczaka. A życie wydawało się pełne małych emocji, gdy powiedział: „Sos na tym kurczaku jest tak delikatnie pikantny”. „Czy jesteś koneserem jedzenia”. – Niezupełnie – przyznał, a ona wiedziała, że jego oczy utkwione są w jej twarzy, gdy dodał – ale wiem, co lubię.
Podczas jedzenia rozmawiali tylko o drobnych sprawach. Zauważyła, że Yorke pozwolił sobie na dwie połówki kieliszków wina. Zanim się posprzątali, Karen zaczęła zdawać sobie sprawę, że zbyt swobodnie piła. Jej policzki były rozgrzane, a dwie trzecie butelki zniknęło. Miała piękny ciepły blask w środku.
– Zostaw naczynia – powiedziała, gdy zaczął je zbierać. "Wypijemy kawę. A może wolisz coś mocniejszego?".
„Kawa byłaby w porządku”. Karen znalazła Yorke'a usadowionego w jednym z wygodnych krzeseł, gdy postawiła tacę na małym stoliku między nimi. Usiadła na sofie naprzeciwko niego, przyglądając mu się otwarcie.
– Nie będziesz już dłużej kazał mi czekać, prawda? powiedziała z ostrożnym uśmiechem. Yorke uśmiechnął się ciepło i, biorąc filiżankę z kawą, powiedział: „Dzięki tobie, Karen, mogłem śledzić w internecie Hangford Properties. Znalazłem ich stronę internetową, na której wymieniono dyrektorów.
Littleson i Clarke wydaje się być pierwszą dwójką. Nic wyjątkowego wśród reżyserów.". Zatrzymał się na chwilę i spojrzał na nią z drażniącym uśmiechem na twarzy. Karen, chociaż miała trudności z zachowaniem czujności, wiedziała, że ma jej coś o wiele bardziej pozytywnego do powiedzenia.
Skinęła głową, aby go zachęcić. Uśmiech Yorke'a poszerzył się, gdy kontynuował: „Kilka dni później przyjrzałem się dokładniej i natknąłem się na stronę z tak zwanymi „Współpracownikami”, a na tej liście wyskoczyło mi jedno nazwisko”. Zatrzymał się, pociągnął łyk kawy i Karen wiedziała, że czeka na jej reakcję. Ale pomimo zwilżenia, jakie czuła między udami, była w stanie go nakłonić: „Kontynuuj.
Dalej”. Uśmiechnął się do niej i kontynuował: „Nazywał się Norman Evingston”. „Niezwykłe nazwisko”. „Ale czyż nie? Ale stało się to nazwisko, które rozpoznałem.
Wczoraj rano odbyłem długą rozmowę z Haroldem Murtonem, dyrektorem oświaty. Zanim cokolwiek ujawniłem, zapytałem, czy rozmowa o zamknięciu szkoły pochodzi z jakiegoś konkretnego źródło. Niemal bez wahania powiedział, że był to jego zastępca wraz z kilkoma innymi członkami komisji. Tak jak się spodziewałem.”. "Czemu?".
Triumfalny uśmiech Yorke'a mógł rozedrzeć mu twarz. „Nazwisko zastępcy dyrektora to Raymond Evingston. Dalsze sprawdzanie i”, potem drażniąca pauza, „to są bracia, Karen.
To wszystko, naprawdę. Murton zapewnił mnie, że to zrobi dokładnie przestudiuj sprawę i wróć do mnie." "Więc poczekaj i zobacz? Och, tak blisko." Ciesząc się jego oczywistą rozkoszą, zerknęła na jego pusty kubek po kawie. - Kolejny? zapytała, a kiedy jej podziękował i sprzeciwił się, dodała: „Whisky?”. „Cóż, jeśli coś pijesz, ale małe.
Pół na pół z wodą. Ja prowadzę”. Ale Karen natychmiast wyjechała i stwierdziła, że jej nogi są trochę niepewne. Do diabła z tym, to był czas świętowania, prawda? Chętnie przygotowała mu drinka i nalała sobie hojny trunek.
Kiedy wróciła z dwoma szklankami, podała Yorke'owi whisky i usiadła, zauważając, że spogląda na szklankę z przezroczystym płynem w jej dłoni. "Pani od ginu?". „Wódka”, odpowiedziała, żałując, że nie powiedziała „woda”. Przez następne piętnaście minut rozmawiali o tym, co może się wydarzyć. Karen była tak zachwycona jego obecnością, że ze zdziwieniem stwierdziła, że jej kubek jest pusty.
"Doładowanie?" zapytała. - Nie dla mnie, Karen, dzięki. Karen wiedziała, gdy obijała się o stolik do kawy, że miała za dużo, zbyt szybko, ale nie zamierzała pozwolić, żeby to ją teraz powstrzymało. Kiedy przeszła do kuchni, usłyszała, jak dodaje: „Teraz wiesz tyle, co wszyscy, Karen. Odrobina cierpliwości.
Możesz wyciągnąć z tego wielką historię”. Nie taki wynik miała na myśli, gdy usiadła ze swoją naładowaną szklanką. Jej oczy mrugały szybko, mniej skupione, wiedząc, czego chce. Celowo pochyliła się do przodu, tak świadoma, że jej dekolt wyraźnie opadnie.
Twarz Yorke'a miała nieokreślony wyraz. Czy przesadziła? Zbyt chętna, zbyt pospieszna, zaryzykowała odwiedzenie go. Zdesperowana, by oczyścić swoją głowę, położyła szklankę na stole, chcąc porozmawiać, chcąc, żeby wiedział o niej wszystko. „Pozwól, że wyjaśnię, dlaczego nie mam już telewizji”.
Boże, czy ona bełkotała swoją mowę? Zobaczyła zmarszczone brwi, gdy potrząsnął głową. Karen, ze spuszczoną głową, zaczęła mówić z rozmyślną powolnością, aby ukryć zawroty głowy: „Yorke, nie jestem łatwym łowcą, ale byłem w pobliżu. Wyszłam za mąż, gdy miałam dwadzieścia trzy lata, zaraz po tym, jak dostałam pierwsza praca w telewizji. Byłem asystentem producenta.
On był operatorem kamery. Ian Marking." Jej oczy przesunęły się poza niego, a on odwrócił się, by podążyć za jej spojrzeniem w stronę okna. Spojrzał na nią: „Zdjęcie, to on?”.
Karen skinęła głową, a jej oczy zwilgotniały, kiedy dodał: „Bardzo uderzający młody człowiek”. Oddech zadrżał jej w gardle, gdy powiedziała: „Uwielbiam go”. Jej oczy wróciły, szeroko otwarte, by go zatrzymać.
„Zginął w wypadku samochodowym na obwodnicy Alnwick. Byliśmy małżeństwem zaledwie dwa i pół roku”. – Przepraszam – powiedział, a Karen wiedziała, że jego komentarz był prawdziwy, więc zagłębiła się w swoją pełną historię. Jej rozpacz, zakopywanie się w pracy, walka o szczyt reżyserii i produkcji telewizyjnej, dobrze w środku, ale pusta w środku.
Zawahała się, opowiadając o tym, jak pod wpływem alkoholu uległa zalotom dyrektora firmy, Patricka Webbera, siedząc na tylnym siedzeniu jego Merca. – Widzisz, egzotyczne rzeczy. A jej usta drżały. – Wiesz, Yorke, nikomu o tym wcześniej nie mówiłem.
Karen obawiała się, że bredzi szaleńczo: „Nie masz nic przeciwko słuchaniu?”. Potrząsnął głową, „Jeśli to ci pomoże”. – Po tamtej nocy… cóż, szczerze mówiąc, to trwało dalej. A on nie był aż tak wielkim kochankiem.
Dlaczego u licha musiała chichotać w tym momencie? To nie było śmieszne. „Obwiniałem długoterminowy celibat”. Ale nalegała, by opowiedzieć o nocy, która osiemnaście miesięcy wcześniej była sama w biurze z nim na wierzchu, kiedy wszedł dyrektor zarządzający. Karen nie mogła uwierzyć, że wspomnienie tego incydentu może wpłynąć na nią w taki sposób. Jej usta zmarszczyły się i zacisnęła powieki, by nie dopuścić do łez.
To musiał być napój, ale ciągnęła dalej: „Widzisz, Patrick był żonaty – tylko że był żonaty z córką Curtisa Roystona. Och, wiedziałam o tym – żadnych wymówek. Ugotowali coś między sobą.
w Yorkshire i zostałem poproszony o przesłanie mojego zawiadomienia.". "Mogłeś z tym walczyć, na pewno?". „Niesprawiedliwe zwolnienie? Cóż, może. Jestem pewien, że Royston trafił do innych firm.
Nikt nie był zainteresowany. A więc jestem tutaj, próbując wskoczyć z powrotem do biegu, i zawodzę. – Nie zawiodłaś dla mnie – powiedział dzielnie, ale musiał zobaczyć, jak wilgotne były jej oczy. Powoli wstała. potrzebujesz chusteczki.
To głupie z mojej strony, po tak długim czasie. Nagle poczuła się podekscytowana, kiedy Yorke wstał, podszedł do niej i otoczył ją ramieniem, co było prawdopodobnie tylko pocieszającym, ramieniem. Miejmy nadzieję, że podeszła bliżej, poddając się jego wygodzie i bardzo rozmyślnie opuściła czoło na jego szerokie ramię. Czy jej perfumy go zwabią? Potem jego palce dotknęły ciepłej skóry jej ramienia, a ona odważyła się pozwolić swoim rękom przytulić się do niego.
Może przez minutę stali tak, nie ruszając się. W końcu cofnęła głowę. „Dziękuję za wysłuchanie”.
Spoglądał jej w twarz. „No cóż, jeśli to pomogło, nie będzie nic złego. Miałeś zły interes.
Karen westchnęła, strasznie świadoma zwilżenia między jej udami, i wykonała zuchwały ruch, mocniej przyciskając do niego swoje ciało. jego ciało na boki, jakby zaniepokojone jej bliskością. Jej twarz była zwrócona do jego, jej usta lekko rozchylone, jej pytające oczy i zacisnęła ramiona wokół niego. „Czy jest coś takiego jak wzajemna pociecha? usta na jego policzku, czując, jak jej oddech przyspiesza. „Jestem pewien, że jest," odpowiedział delikatnie, a Karen odsunęła głowę do tyłu, by spojrzeć mu w twarz, zobaczyła coś, co wyglądało na wyraz niepewności.
Jego usta opadły do spotkał się z nią i pocałunek był ciepły i delikatny. Ale Karen doskonale zdawała sobie sprawę, że nie może już dłużej zadowolić się ciepłym i delikatnym, gdy przycisnęła usta do jego ust i wysłała swój język, szukając jego. W tym samym czasie ona wykręcił jej ciało tak, że ręka, która była na jej ramieniu, zakryła teraz jej pierś. Och, to było takie dobre. Podniecenie wzrosło, Karen skręciła biodrami przy nim, mając nadzieję, że wykryje narastającą solidność.
To był moment, w którym Yorke przerwał pocałunek i chwycił ją za ramiona, by trzymać ją na wyciągnięcie ręki. Jej bijące serce opadło, gdy Yorke sapnął: „Karen, Karen”. O Boże, jego oczy były tak szczere, że kontynuował: „Proszę, nie zrozum tego źle, ale może picie poprawia nastrój. Jutro możesz tego żałować.
Już powiedziałeś mi o swoim bólu od taki błąd.". Jej ręce opadły na bok, rozczarowanie na nią napierało, Karen skinęła głową. „Być może masz rację”.
Teraz nadszedł czas na szczerość, była tego pewna i powiedziała: „Masz rację co do błędów”. Spojrzała teraz stanowczo w jego oczy. „Ale to nie był tylko napój, Yorke”.
Jego ręce wróciły do jej ramion, a jego ciemne oczy zwróciły jej własne spojrzenie. „Dobrze to słyszeć, ponieważ pasuje do moich myśli o tobie”. Umysł Karen wirował, od dreszczyku tego pocałunku, przez rozczarowanie, że się odsunął, aż po absolutną radość z tego, co właśnie powiedział. Jego uścisk zacieśnił się na jej ramionach, zanim dodał: „Jeśli to ma się wydarzyć między nami, wolałbym, żeby było to naturalne, a nie pod wpływem alkoholu”. Karen zadrżała na obietnicę w jego słowach.
Spojrzała mu jeszcze raz w oczy, gdy westchnęła: „Masz rację”. Niechętnie odsunęła się od niego, by spojrzeć w lustro nad kominkiem. Jej cień do powiek rozmazał się pod powiekami, a szminka rozmazała się z jej dolnej wargi.
„Och, teraz to wszystko widzę”, zaśmiała się lekko. „To nie jest atrakcyjna perspektywa”. – To bardzo atrakcyjna perspektywa – powiedział szczerze. „Nie należy lekceważyć”.
– Ale jeden nie do zabrania. Spojrzała na niego z żalem, zanim powiedziała: „Czy wybaczysz mi chwilkę?” Na jego skinienie pospieszyła do łazienki z myślami wciąż kipiącymi od pytań. Czy naprawdę jej pragnął? Jeśli tak, kiedy miałoby to wypłynąć na powierzchnię? Czy mogłaby czekać tak długo? W jej umyśle nie było wątpliwości, że pragnęła po piciu lub nie napić się w jego ramionach.
Umyła twarz, aż lśniła, nałożyła trochę makijażu, pomagając jej odzyskać spokój. Potem wróciła do miejsca, gdzie czekał cierpliwie Yorke. Wstał, gdy weszła, ale machnęła ręką, aby usiadł na swoim miejscu, a siedząc naprzeciwko, przełączyła się w tryb wysokiej wydajności i powiedziała: „Dziękuję, że masz rację.
A teraz powiedz mi, jak mogę pomóc”. Jego gotowy uśmiech podsycił ją i zaczęli rozmawiać o planowaniu. Pięć minut po jedenastej pożegnali się przy jej drzwiach wejściowych. Deszcz przestał padać, ale drzewa i krzewy wydawały się przystrojone bursztynem, gdy krople odbijały żółte światło lampy.
To był kolejny dreszcz emocji, kiedy Yorke wyciągnął rękę i ścisnął ją za rękę w mocnym, ale krótkim uścisku wdzięczności, gdy dziękował jej za posiłek i zaangażowanie. Karen miała nadzieję, że jej oczy wskażą, co czuje. Gdy jego usta delikatnie dotknęły jej ust, gdzieś za nimi rozległ się głośny, nieziemski pisk. Zaskoczeni nawzajem, obaj odwrócili głowy i roześmiali się z pewną ulgą, gdy dwa koty pojawiły się na zacienionym trawniku, twarzą w twarz, z wygiętymi grzbietami. Yorke wydał przerażający pisk i para zniknęła.
Karen spojrzała na niego, przypominając sobie coś z młodości, i powiedziała: „Są dwie rzeczy, których należy zazdrościć zwierzętom: nie wiedzą nic o przyszłym złu ani o tym, co ludzie o nich mówią”. „To bardzo głębokie”. „Wolter pamiętany z uniwersytetu”. – Och, może moglibyśmy kiedyś o tym porozmawiać.
Uśmiechając się, Yorke położył dłonie na łuku jej ramion: „Czy mogę ci obiecać?”. – W każdej chwili – powiedziała żarliwie. „Jeśli Murton wymyśli to, co chcemy usłyszeć, zabiorę cię na luksusowy posiłek”. Zachwycona tą perspektywą, Karen była pewna, że zmysłowe spojrzenie nie będzie złe. „Tylko jeśli pominiemy kawę w restauracji i wrócimy tu po to”.
Jej spojrzenie i przerwa były tak lubieżne, jak się odważyła, i dodała stanowczo. „A ja wypiję tylko jeden kieliszek wina”. Pocałował ją w czoło, a Karen była pewna, że jego oczy potwierdziły jej własne uczucia, gdy powiedział: „Brzmi nieźle.
Miejmy nadzieję, że to wkrótce”, zanim odszedł ścieżką. Karen była zaskoczona, jak dobrze spała tej nocy. Dobre samopoczucie i pełne wyczekiwania to jedno, ale przez następne pięć dni motywem przewodnim była frustracja.
Zadzwoniła w środę, żeby zapytać, czy są jakieś wieści, a Yorke obiecał jej, że dowie się jako pierwsza. Potem, jakimś magicznym zbiegiem okoliczności, następnego dnia była w szkole, żeby przeprowadzić wywiad z grupą rodziców, a kiedy skończyła, właśnie weszła do jego biura, żeby się z nim zobaczyć, gdy zadzwonił telefon. Podnosząc telefon do ucha, Yorke wskazał Karen krzesło. Zaczęła siedzieć, ale nadal stała, obserwując wyraz twarzy Yorke'a.
Jego oczy rozszerzyły się i bezgłośnie wymówił w jej kierunku „Murton”. Karen natychmiast pochyliła się do przodu, wpatrując się w twarz Yorke'a. Przez cały czas trwania kolejnej rozmowy ich oczy pozostawały zamknięte. Głowa Yorke'a skinęła głową, a potem z jasnym uśmiechem rozjaśniającym niepokój z jego twarzy, był w stanie przekazać Karen dobrą nowinę bez słowa. Zachwycona nim Karen z wilgotnymi oczami wyciągnęła rękę i chwyciła jego wolną rękę.
– A Evingston? — zapytał Yorke. Karen widziała satysfakcję na twarzy Yorke'a w odpowiedzi na to pytanie. Było kilka innych komentarzy, ale gdy tylko Yorke odłożył telefon, Karen była w jego ramionach, przyciśnięta do niego, całująca go i całowana, z dzikością, która była czystą radością na wiadomość. Kiedy w końcu się zepsuli, Yorke powiedział jej: „Evingston zawieszone”.
Trzymał ją na odległość ramienia. „Ty zacząłeś. Teraz jest wiele do zrobienia. I masz wyłączność”.
Karen czuła się tak naćpana, że Yorke mógłby mieć ją na swoim biurku, gdyby chciał, ale powiedziała: „Do diabła, tak. Muszę to od razu wziąć. Mam nadzieję, że trafi na jutrzejsze wydanie”. Niechętnie oderwała się od jego ramion i pospieszyła do drzwi. „Muszę wysyłać biuletyny dla rodziców i oczywiście informować personel”.
Powiedział Yorke, a kiedy otworzyła drzwi, zawołał: „Czy będziesz wolny sobotni wieczór na ten luksusowy posiłek?”. Serce Karen łomotało. „Och, nie jestem pewna”, zaśmiała się, przerwała i dodała: „Jestem pewna”. "Odbiorę cię o siódmej trzydzieści." Tak więc w sobotę wieczorem, pod prysznicem, upudrowana, pachnąca i delikatnie umalowana, Karen miała na sobie dopasowaną niebieską satynową sukienkę, która odsłaniała ramiona i tylko subtelną ilość dekoltu.
Zdeterminowany, aby ta noc była niezapomniana, jej radość wzrosła, gdy wsiadła, pocałował ją szybko i wymamrotał: „Wyglądasz niesamowicie”. tak chciała, żeby było. Jak elegancko wyglądał w jasnoszarym garniturze, z granatową koszulą i jasnoniebieskim krawatem, tak fajnie. Powiedziała mu, a on odsunął jedną rękę od kierownicy, żeby ją ścisnąć.
Przez resztę podróży uraczył ją radosnymi reakcjami personelu i rodziców. Yorke zarezerwował stolik w Club 25 na Quayside, dzięki czemu był to wyjątkowy wieczór. To był wysokiej klasy lokal, wszystkie skórzane fotele w kolorze bordowym, słabe światła pod Karen musiały powiedzieć mu, jak bardzo była pod wrażeniem.
Z zachwytem powiedział jej: „Miało na tobie zaimponować, ale głównie dlatego, że zasługujesz na tego rodzaju uznanie". wygląd zewnętrzny.". Karen była pewna, że tak musi być.
Rozrusznik z przepiórkami, po burgundzku, który dzielili, był po prostu perfekcją. Gdy jedli, ich oczy rzadko odwracały od siebie wzrok. Naprawdę starała się być bardziej kobieca w jedzeniu pysznego dania, które postawiono przed nią.
I mieli tylko jeden kieliszek wina. Po posiłku kelner był zaskoczony, że odrzucili ofertę kawy. Ich uśmiechy w tym momencie wysłały do siebie prywatną wiadomość, a Karen wiedziała, że nie błędnie tego odczytała.
Oczy Yorke na jej nagie ramiona i dekolt nie były w jej wyobraźni. Tak bardzo go pragnęła. Gdy tylko znaleźli się w samochodzie, Karen oparła się o niego, a Yorke, gdy uruchamiał samochód, mocno ścisnął jej rękę. Pięć mil do jej frontowych drzwi wydawało się nie mieć końca. Karen trzymała jedną rękę na jego udzie tuż nad kolanem.
Po tych wszystkich powściągliwych spotkaniach pragnęła być opętana przez tego wspaniałego mężczyznę. Podnosząc oczy, ściskając jego udo, zobaczyła uśmiech na jego twarzy: „Dlaczego się uśmiechasz?”. – Właśnie dlatego – powiedział, kiwając głową jej dłoni i na chwilę wziął rękę z kierownicy, by ją pogłaskać. Przez całą podróż Karen czuła, jak rośnie jej pasja, a kiedy w końcu zaciągnął hamulec ręczny, była zachwycona, że jego pierwszym działaniem było zwrócenie się do niej.
Ich otwarte usta złączyły się, a języki spotkały się niemal gorączkowo. Jego dłoń pogładziła jej pierś i Karen nie mogła się doczekać, kiedy poczuje, co kryje się za wybrzuszeniem w jego spodniach. Ale kiedy pogłaskała ją po dłoni, Yorke przerwał pocałunek i chrząknął: „Zbyt niewygodnie. Wejdźmy do środka”.
Kiedy Yorke otworzył drzwi samochodu i wysiadł, Karen, zgodnie z obietnicą tego, co było przed nimi, mruknęła: „Tego właśnie chcę, jesteś we mnie”. Otworzyła drzwi i pospieszyła, żeby zobaczyć, jak Yorke zdejmuje kurtkę i zarzuca ją jego ramię. Przez całą drogę w górę ścieżki w ogrodzie całowali się i niezdarnie się pieścili. Przy drzwiach Karen pogrzebała w torebce w poszukiwaniu klucza.
Gdy wcisnęła klucz do zamka, drugą ręką sięgnęła do tyłu, by po omacku rozpiąć jego rozporek, szepcząc: „Rozpakuj mnie. Rozpakuj mnie.”. Grzechotający dźwięk opadającego suwaka pod jego chętnymi palcami był jednym z najbardziej zmysłowych dźwięków, jakie Karen kiedykolwiek słyszała.
Kiedy Yorke kopała zamykał frontowe drzwi, przesuwała swoją suknię na podłogę i była w jego ramionach, jej palce desperacko szukały i znajdowały jego upragnioną twardość. Boże, to były działania nimfomanki, prawda? To nie miało znaczenia i dobrze było słyszeć jego chrząknięcie, gdy jej palce zacisnęły się na tej gorącej, silnej obietnicy i wyjęła ją z jego spodni. W tym samym czasie rozkoszowała się uczuciem Yorke'a wsuwającego dłonie w jej majtki, a kiedy je popychał, podeszła bliżej, prowadząc jego pulsującego kutasa tam, gdzie było to wymagane. Zdawała sobie sprawę, że jego kolana uginają się lekko, by ułatwić jej intencje, gdy ich języki walczyły ze sobą w dzikim pocałunku. Kutas Yorke'a w jej rękach był tak gorący i twardy, że Karen po prostu chciała go mieć w sobie.
Poprowadziła go tak, by musnął jej podekscytowane dolne wargi, tak mokre, a kiedy zrobił pierwszy pchnięcie, puściła uścisk i chwyciła go za pośladki. Uderzyły ją jednocześnie dwa doznania; jego twardość wbijała się w jej gorliwy kanał, a siła jego wejścia podniosła ją z nóg, gdy została odepchnięta do ściany. Karen owinęła go nogami. Całkowicie nadziana na jego włócznię, została zawieszona w jakimś niebie, z Yorke'em głęboko w niej, gdzie pragnęła go odkąd się poznali.
Przez szaloną sekundę myślała, że może ześlizgnąć się po ścianie, ale następne pyszne pchnięcie Yorke'a przywiodło ją z powrotem na miejsce. Zacisnęła mocno nogi wokół niego, upewniając się, że jedynym ruchem, jaki mógł wykonać, było drgnięcie bioder. Ten kutas w jej wnętrzu był wszystkim, co sobie wyobrażała przez cały wczesny wieczór.
To ją całkowicie wypełniło. Ich pocałunek został przerwany, gdy schowali twarze w odpowiednich ramionach. W momencie, w którym pchnięcie Yorke podniosło jej ciało z powrotem na ścianę, rozległ się jego bulgoczący jęk, seria ciężkich ruchów i Karen wiedziała, że osiąga szczyt. Jechała z jego przyjemnością, wiedząc, że nie do końca da sobie radę w tej podróży, ale mimo wszystko była to dla niej czysta radość.
Gdy jego malejąca erekcja wysunęła się z niej, opuściła nogi na podłogę i wyczuwając ustępowanie nóg Yorke'a, zeszła razem z nim tak, że siedzieli na podłodze, przytulając się do siebie. – Za szybko, prawda? zaszeptał. – Długo czekałeś – powiedziała delikatnie, gładząc go po włosach.
„Uff, nie tak chciałem”. Karen spojrzała mu w twarz w słabym świetle, "Czego chciałeś?". "Powolny, zmysłowy". Uściskała go: „Mam spowiedź”.
"To brzmi intrygująco." Karen wzięła głęboki oddech. „Chciałam tego, odkąd po raz pierwszy weszłam do twojego biura”. Poczęstował ją szerokim, ciepłym uśmiechem: „Cóż, to zbieg okoliczności”. "W jaki sposób?" Karen nie odważyła się uwierzyć w to, co miał do powiedzenia. „Od pierwszego dnia chciałem cię.
Za każdym razem, gdy przychodziłeś i siedziałeś w moim biurze, miałem minierekcję”. Ich pocałunek był ciepły i głęboko wzajemny. Kiedy się zepsuli, Karen poczuła się zmuszona powiedzieć: „Jeśli chodzi o powolne, zmysłowe, biorąc pod uwagę to, jak oboje się czujemy, mamy na to mnóstwo czasu. Ale najpierw, co powiesz na prysznic?”. "Brzmi dobrze.".
Trzymając się siebie nawzajem, wstali, a Karen użyła majtek, by wytrzeć sok między nogami. Potem nagle uświadomiła sobie, że zachichotała. "O co chodzi?".
"Wszystko co zrobiliśmy i nadal mam na sobie stanik. Nie lubisz moich piersi?". Zaśmiał się razem z nią: „Nie wiem. Nigdy ich nie widziałem. W każdym razie wciąż mam na sobie spodnie i koszulę”.
Wzięła go za rękę i skarciła go: „Chodź. Prysznic”. Zaprowadziła go na górę do swojej dużej sypialni, włączyła lampkę nocną, żeby mógł szybko zobaczyć główną cechę, czyli łóżko, wszystkie kolorowe poduszki na różowej kołdrze.
Przez kolejne drzwi do wyłożonej kafelkami łazienki z szeroką kabiną prysznicową. Wchodząc, zapaliła światło. W następstwie ich spotkania na dole, Karen poczuła ciepło, choć trochę niezadowolenie. Teraz nie mogła się doczekać jego reakcji na widok jej w pełni odsłoniętego ciała i równie chciała zobaczyć jego.
Jak szalona, trzymała w dłoni jego twardość, miała to w sobie, ale nigdy tak naprawdę tego nie widziała. Przeszła teraz do kabiny prysznicowej i włączyła strumień, sprawdzając temperaturę. Kiedy się odwróciła, Yorke po prostu stał, patrząc na nią, więc natychmiast sięgnęła za siebie, odpięła biustonosz i pozwoliła mu opaść. Stała przed nim naga, bez zażenowania, ciesząc się sposobem, w jaki jego oczy wędrowały po jej ciele jak kochająca pieszczota. "To", powiedział jej, "jest widokiem, na który warto czekać.
Idealny do głaskania". Gdy zrobił krok w jej stronę, uniosła rękę. „Czy nie jesteś trochę przesadnie ubrana na tę okazję?”. Uśmiechając się, szybko rozpiął koszulę i zrzucił spodnie. Karen przyglądała się temu z pewną satysfakcją, widząc schludnie umięśnioną sylwetkę, szeroką klatkę piersiową, z jego męskością już na wpół wyprostowaną.
„Całkiem dobrze zrobione” – zauważyła lekko – „ale czy jestem gotowa pozwolić, żeby się o mnie otarła?”. W sypialni, po prysznicu, bardziej zmysłowym niż kiedykolwiek wcześniej, Karen przesunęła część poduszek na bok, po czym położyła się płasko na plecach, podczas gdy Yorke usiadł na krawędzi i znów rozkoszowała się jego wzrokiem pieszczącym jej ciało., który był dojrzały z niecierpliwością. Trzymała nogi lekko rozchylone i ze sposobu, w jaki jego oczy spoczęły tam na dole, mogła stwierdzić, że pod jego kątem widział sposób, w jaki jej chętne usta wydęły się wśród jej czarnych włosów łonowych. Może rozważy przejechanie tam językiem.
Och, miała taką nadzieję. Yorke pochylił się nad nią, „Jak byś chciał, żeby to było?”. "Dobre dla nas obu." „Mógłbym po prostu usiąść tutaj i patrzeć na ciebie” – przyznał. „Twoje spojrzenie na mnie jest ekscytujące, ale moglibyśmy się pocałować, a być może zauważyłeś, że moje piersi są dość wrażliwe na dotyk”.
I posłała mu bezczelny uśmiech, który pochował ciepłym pocałunkiem. Karen miała kilka pomysłów na to, co by jej się podobało, ale ponieważ najpierw zapytał, dała mu swoją drogę. Później może dla niego wywołać dreszczyk lub dwa własne dreszczyk emocji. Pocałunek, w który byli teraz zaangażowani, był głęboki i stymulujący, gdy ich języki splotły się. Jego palce bawiły się jej włosami i spływały po jej szyi, delikatnie przesuwając się po skórze jej ramion.
W krótkim czasie jej piersi znalazły się pod jego delikatną uwagą, a ona już ciężko oddychała. Ten magiczny dotyk, gdy faworyzował jej sutki, wysyłał dzikie sygnały w dół, aby zwiększyć jej nawilżenie pod spodem. Jego ciało było przyciśnięte do jej ciała, a ona była świadoma delikatnego szturchania jego rosnącej twardości. Coś, na co warto czekać. Yorke przerwał pocałunek i przycisnął usta do jej nagiego ramienia.
Karen po prostu tam leżała, delektując się każdym jego ruchem. Jeśli nie miał kobiety od czasu swojej żony, był bardzo troskliwym kochankiem. Jej ręce przesuwały się w dół po jego pośladkach, tylko sugerując, że zanurzyła się w szczelinie. Pochylając lekko głowę, pocałowała go wzdłuż szyi, bardzo świadoma rosnącego nacisku jego rosnącego kutasa.
Nie mogła powstrzymać westchnienia, które wyrwało się jej z gardła, gdy jego usta przesunęły się po jej piersiach i czuła się tak, jakby swoją łagodnością wielbił jej sutki, gdy łaskotał je językiem. Gdy poczuła, że puchną, wziął jedną do ust i delikatnie ją ssała. Wiedząc, że jej oddech narastał pod jego wyjątkową uwagą, Karen zastanawiała się, ile wilgoci wytworzy między udami. Niecierpliwie tęskniąc za jego dotykiem tam, była zachwycona, kiedy Yorke pozwolił, by palce jednej ręki przesunęły się po jej płaskim brzuchu. Potem faworyzował jej krągłości, gdy jego ręka przesuwała się od piersi przez talię do bioder iz powrotem.
Boże, był dobry. Jakby znał jej rzeczywiste potrzeby. Teraz jedna ręka przesunęła się do jej wewnętrznej strony uda, gdzie poruszała się tam iz powrotem z tak delikatnym uwielbieniem.
Była dość zachwycona jego ruchem, ale w jej umyśle krzyczała: „Idź tam. Jedź tam. Czy mógł czytać w jej myślach? Choć w jej głowie krzyczała swoje żądania, jego palce wodziły po jej krzakach, bawiły się tam przez kilka sekund, zanim wyszukały początek jej fałdy.
To sprawiło, że zaczęła niekontrolowanie dyszeć. Karen wiedziała, że nie może już dłużej tak leżeć. Próbowała napiąć udo na jego twardym kutasie, ale nie mogła uzyskać wystarczającej przestrzeni. Musiała go faworyzować. — Poruszaj się, Yorke.
Obróć się, żebym mógł do niego dotrzeć. Nie odpowiadając, wykonał podwójny ruch, by poddać się jej życzeniom. Jego usta przesunęły się z jej piersi i w dół na jej brzuch, a kiedy to zrobił, wykręcił swoje ciało tak, że jego wyprostowana męskość znalazła się w jej zasięgu. Jej palce delikatnie go otoczyły i była szczęśliwa, słysząc pomruk przyjemności, który od niego niósł.
Posiadanie wspaniałego kutasa Yorke przed jej oczami było nowym doświadczeniem. Trzymała go w dłoni i był w niej, ale to był jej pierwszy widok z bliska. Trzymając go teraz, wiedziała, że dokonywanie porównań jest ohydne, ale z przyjemnością zauważyła, że był większy niż ten drań Peter. Fioletowa głowa z maleńkimi usteczkami była tak blisko.
Ale co teraz zamierzał? Jego palce rozchylały jej dolne wargi. Jego twarz musiała być blisko jej łechtaczki i czuła tam jego przyspieszony, gorący oddech. Gdy to wyczuła, jego język lizał jej łechtaczkę, wysyłając promieniowanie czucia przez całą dolną część jej ciała.
Z jej ust wyrwał się niepowstrzymany pisk. Jego lizanie stało się bardziej dokładne i jakoś domyśliła się, że jej łechtaczka stała się wyprostowana, i ponownie sapnęła, gdy palce badały wilgoć aż do jej wejścia. Karen wiedziała, że akcja Yorke'a na dole dość szybko wyrzuci ją za krawędź. Nie jeden, ale dwa palce weszły do jej kanału, podczas gdy jego język nadal gwałcił jej łechtaczkę.
Była zmuszona doprowadzić go do swojego tempa. Przydałoby się więcej dokuczania jego stalowemu kutasowi, ale bez wahania wzięła go całkowicie do ust i przeciągnęła tam iz powrotem. Jej język lizał go przy każdym cofnięciu i uwielbiała poczucie mocy, jakie jej dawał, gdy jego uda drżały przy każdym ruchu i słyszała, jak jego oddech staje się ostrzejszy. Jego fioletowa głowa złapała się z tyłu jej gardła.
Ale, och, jego palce, jego język. Kanał ognia płynął od jej wejścia do samego środka i tam wszystko zaczynało pulsować. Jej biodra drgnęły w nieoczekiwanym skurczu. Karen była tak blisko.
Wiedziała, że musi go ostrzec. Wciskanie swojego trzonka w jej usta było wystarczająco cudowne, ale jego palce, dotykające jej tak intymnie, doprowadzały ją do szaleństwa. Wtedy zaczął się jego język, obficie pieszczący jej łechtaczkę, która nagle znalazła się między jego ustami – ssał ją! Jej ciało wstrząsały wyjątkowo wykwintne doznania. Desperacko wyjęła głowę z jego pulsującego penisa i chwytając go w dłoni, sapnęła bez tchu: „O Boże, Yorke. Szybko”.
Jej biodra, impulsywnie, uniosły się na jego twarzy. Była zachwycona, że był gotowy, gdy przeturlał się między jej podskakującymi udami i poczuła, jak wsuwa jedną z poduszek pod jej biodra. Chętne palce Karen pomogły mu umieścić jego żelazną twardość w jej wejściu.
Teraz miała nad sobą jego twarz, próbował się uśmiechnąć, ale jego własna pasja sprawiła, że jego usta się otworzyły, gdy zanurzył w niej całą swoją długość i zaczął intensywną akcję walenia. Dla Karen to tłoczenie jego pręta głęboko w jej wnętrzu było czystym zachwytem. Chciała, żeby to uczucie trwało i trwało. Kiedy cofnął się i pchnął ponownie, wiedziała, że poduszka pod nią pozwalała mu na większą penetrację i wcale jej to nie przeszkadzało. Całe jej ciało czuło się nim stłoczone.
Była szybem windy, a jego solidny pręt był jakimś wielkim cylindrem, który jej wewnętrzne ściany mogły uchwycić i pociągnąć. Unosząc biodra z poduszki, była pewna, że może go wciągnąć głębiej. Jego usta ścigały jej, ale nie była w stanie utrzymać głowy nieruchomo, gdy zabierała go całego. Jego głowa opadła na jej piersi, gdzie jego usta zacisnęły się na jej sutkach, tylko dodając jej ekstazy.
Potem niespodziewanie jego kutas zaczął się wycofywać, zsuwając się z powrotem do jej otworu. Z pewnością nie miał spermy? Och, jeszcze nie. Jeszcze nie. - Nie – warknęła desperacko, gdy znów poczuła go tuż przy ustach.
Ale równie nagle jego laska ponownie wbiła się w jej wdzięczną głębię. To było tak wzniosłe, a ona wiedziała, że zaraz dojdzie do orgazmu. A jednak tak bardzo pragnęła go przy sobie. Przesunęła tam każde włókno swojej istoty, gdy rozpalały się ognie. Karen nie miała wątpliwości, że był tak blisko jak ona.
Yorke uniósł swoje ciało nad nią, tak zręcznie, jak każde pociągnięcie jego kutasa pieściło jej łechtaczkę. Yorke pchał coraz szybciej i na każdy jego cios odpowiadała jednakowo, całkowicie zagubiona w zdumieniu ich wzajemnego falowania i chrząkania. Szaleńczo, dziko, z wykrzywionymi zmysłami, zachowała wystarczającą świadomość, by wiedzieć, że dzielą wspólny orgazm. On, wpompowując w nią swój płyn, ona bierze to wszystko, jej wnętrzności wyciskają z niego każdą kroplę, jakby nie było końca.
Jej głowa podrzucała, ale nie jej głowa, jej twarz pociła się, ale nie jej twarz, jej ciało unosiło się, ale nie jej ciało, ponieważ wszystkie należały całkowicie do niego. Leżeli obok siebie, całkowicie nieruchomo przez kilka minut, odzyskując trochę spokoju. W końcu wyszeptała: „Do diabła, Yorke, nigdy nie wiedziałam…”. I cudownie było mieć Yorke pochylony nad nią, przyłożyć palec do jej ust, zanim wyszeptał: „Ciii, Karen, żadnych porównań. To było całkowicie nasze”.
"Tak się cieszę, że tak myślisz." Jego delikatny pocałunek był ciepły na jej już ciepłych ustach i powiedział: „Od uratowania szkoły do przebudzenia mojego życia. Ufam, że jesteś z siebie dumna”. Nadal promieniejąc z ich kochania się, Karen usiadła i spojrzała na niego szczerze: „Będę dumna tylko wtedy, gdy przebudzę twoje życie, by stało się moją osobistą własnością”. Karen była pewna, że oczy Yorke'a zwilgotniały, gdy spojrzał głęboko w jej i zapytał: „Naprawdę tak myślisz?”.
Opowiedziała mu o miłości, która płonęła w jej sercu i czule go pocałowała. Kiedy oderwała się, Yorke szepnął: „Więc jestem w pułapce”. Ich usta ponownie się złączyły i było tak bardzo dobrze..
Prezenty wciąż przychodzą na urodziny chłopca.…
🕑 22 minuty Prosty seks Historie 👁 4,269Słyszałem, jak samochód Paula podjeżdża na podjazd, kiedy właśnie założyłem spodnie. Rozejrzałem się z poczuciem winy pod kątem oznak, że jego dziewczyna właśnie zrobiła mi loda.…
kontyntynuj Prosty seks historia seksuMichelle zbliżyła się do Davida i poczuła ciepło wywołane jej gorącym podnieceniem…
🕑 4 minuty Prosty seks Historie 👁 20,936Minęło sporo miesięcy, odkąd Michelle Dean wróciła do Essex w Anglii z Ibizy. Wszystko wyglądało tak, jak opuściła go w czerwcu, osiem lat temu. Michelle powróciła do życia ze swoją…
kontyntynuj Prosty seks historia seksuDmuchnęła w moje życie i dmuchnęła bardziej niż mój umysł.…
🕑 5 minuty Prosty seks Historie 👁 11,186Kiedy uderzyła w moje życie, mieszkałem w Belfaście, a ona wybuchła jak huragan. Do dziś nie jestem pewien, gdzie i jak ją pierwszy raz zobaczyłem, pamięć jest teraz mglista. Myślę, że…
kontyntynuj Prosty seks historia seksu