Brad i Kady spotykają się z kolejnymi kłótniami; i ostatecznie ich atrakcyjność okazuje się zbyt duża, by ją zignorować.…
🕑 32 minuty minuty Prosty seks HistorieCieszyć się! Kady nie otworzyła oczu. Nie chciała, bo gdy tylko to zrobi, rzeczywistość ją uderzy. Poruszyła się lekko i ktoś położył rękę na jej ramieniu. Powoli otworzyła oczy.
Była w szpitalu. Myślała, że na pewno nadal będzie w tym cholernym samochodzie. Musiała zemdleć, bo nie pamiętała, jak się tam dostała. Podążyła za ręką na swoim ramieniu do twarzy, do której należała. „Tato…” Uśmiechnął się przepraszająco.
"Ciii kochanie i odpocznij." Kady odchrząknęła i spróbowała usiąść. – Tato, gdzie jest Brad? "Jestem tutaj." Kady odwróciła się do drzwi. – Nie powinieneś też być w jednym z tych łóżek? Uśmiechnął się, „Pozwoliłem im się sprawdzić i dać mi lekarstwo przeciwbólowe. Bardziej martwiłem się o ciebie”. Znowu odchrząknęła.
– Brad… – potrząsnął głową. „To całkowicie moja wina. Wiedziałem, że SUV śledził nas od kilku dni”. Ojciec Kady czuł, że muszą być sami.
– Po prostu zejdę po schodach na kawę – powiedział. Żaden z nich nie zauważył, że zniknął. Brad podszedł bliżej, biorąc Kady za rękę. „Kady, przepraszam, że na ciebie nakrzyczałam, tak cholernie się bałam, że cię straciłam.
Przesadnie zareagowałam”. Kady mocno zamknęła oczy i ponownie je otworzyła. - Brad, przepraszam, naprawdę nie powinienem był wychodzić, nie myślałem. Brad pochylił się bliżej i złożył delikatny pocałunek na siniaku na lewym ramieniu Kady.
„Oboje mieliśmy w tym swój udział”. Brad usiadł. „Cóż, to oczywiste, co będzie dalej”. Kady spojrzała na niego zdezorientowana.
"Co masz na myśli?" – Nie możesz wrócić do swojego mieszkania. Wiedzą, gdzie mieszkasz, i pokazali, że mają na myśli interesy. Brad przerwał.
- Więc będziesz przebywać ze mną w moim domu przez resztę czasu. Brad spojrzał na jej twarz; poza małym siniakiem na lewym oku wyglądała nieskazitelnie. Kady usiadła.
- Dobrze. Nie mogę się doczekać, kiedy wstanę z tego łóżka. Brad uśmiechnął się złośliwie.
- I tak wolałbym cię widzieć w moim łóżku. Jasny odcień różu dotknął policzków Kady. „Co sprawia, że jesteś taka pewna, że będę w twoim łóżku?” Brad zadrwił: „Proszę, wiesz, że nie możesz się temu oprzeć”, powiedział Brad unosząc brwi i robiąc rozbawioną minę. Kady się roześmiała. „Naprawdę możesz być zabawny, kiedy chcesz”.
Dzień później Brad pomagał Kady wsiąść do samochodu. Jej samochód, pomyślała ze smutkiem, został zniszczony. Brad pokazał jej zdjęcie, które było zupełnie nie do poznania. Kady westchnęła i ostrożnie wsiadła do samochodu.
Jej nogi, na szczęście nie zostały złamane w wypadku, ale nadal były bardzo obolałe i wrażliwe. Brad miał szczęście. Odszedł z kilkoma zadrapaniami i siniakami. Kady oparła głowę na siedzeniu samochodu i zamknęła oczy.
Była zasmucona faktem, że te dwa miesiące zdawały się lecieć. Zostało im tylko trochę ponad dwa tygodnie. Kady westchnęła, głębokie, ciężkie westchnienie, które przykuło uwagę Brada. "Co jest nie tak?" Spojrzała na jego profil. Słońce rzucało piękny cień na jego mocną szczękę.
Uwielbiała cień po godzinie piątej i zanotowała sobie w pamięci, żeby on też o tym wiedział. Kiedy Brad spojrzał na nią, zgubiła się w chłodnym błękicie jego oczu. "Nic, tylko zmęczony jest wszystkim." Uśmiechnął się. "Kiedy dotrzemy do mnie, możesz odpocząć." W moim łóżku, pomyślał Brad.
Brad zepchnął się z łóżka, a żołądek mu zaburczał. Spojrzał na śpiącą Kady. Boże, wyglądała pięknie w blasku księżyca na twarzy. Na palcach wyszedł z pokoju i skierował się do kuchni, sprawdzając system alarmowy i zamki w drzwiach. Zjadł szybką kanapkę, wstając, wypatrując wszystkiego.
Spryskał twarz zimną wodą; nie wiedział, co zamierza zrobić. Zakochał się w tej kobiecie, ale nie wiedział, jak się czuła. Nie był pewien, czy był gotowy na zobowiązanie, cholernie go to przerażało. Westchnął i powoli wrócił do łóżka. Próbował wślizgnąć się niezauważony, ale Kady poruszyła się.
To była noc, kiedy oboje postanowili zwolnić. Kady złożyła miękki, ciepły pocałunek na chłodnych ustach Brada. Przyciągnął ją bliżej, chcąc tylko rozkoszować się tą chwilą. Dwa tygodnie szybko mijały i obaj nie byli pewni, czego chce ten drugi. Brad przejął kontrolę i sięgnął w dół, stwierdzając, że jest gorąca i gotowa.
Zaczął powoli, lekko okrążając jej łechtaczkę. Przygryzła wargę, wpatrując się w jego oczy. Przyspieszył, stosując większy nacisk na jej pulsującą łechtaczkę. Jęknęła głośno, jej plecy wygięły się wysoko nad łóżkiem.
Jej mięśnie zaczęły się trząść, a oczy wróciły do głowy. Brad pochylił się i pocałował ją w szyję, gryząc miękkie ciało. Kady straciła oddech. – O Boże – powiedziała z jękiem. Jej skóra miała wrażenie, jakby paliły się pod nią małe ogniska, gdziekolwiek dotknął.
Nie mogła się nacieszyć tym mężczyzną, apelował do jej zmysłów, a ona nie mogła tego powstrzymać. Kuszący dreszcz przeszył jej wilgoć, kiedy zdała sobie sprawę, że całuje jej ciało do mokrej waginy. Usiadł między jej nogami, wziął jej nogi i rozsunął je. Pochylił się i spojrzał na nią, zanim dotknął jej językiem.
"Spójrz na mnie." Była to prośba, którą posłuchała bez wahania. Jej oczy otworzyły się i natychmiast spotkały się z jego. Oczy Brada były znacznie ciemniejsze, przesłonięte żądzą i czymś, czego Kady nie potrafiła wskazać.
Nie miało to znaczenia, ponieważ sekundę później wszystkie myśli wyszły z jej umysłu, gdy ciepły oddech i gorący język Brada zetknęły się z jej wilgocią. Z łatwością wsunął język po jej gorących fałdach i wsunął go w nią, delektując się każdym drżeniem jej mięśni. Oddech Kady prawie zniknął, a jej nogi trzęsły się, jakby miały własny rozum.
Wyciągnął język z powrotem. – O kurwa – wydyszała Kady, jej klatka piersiowa unosiła się i opadała szybciej z każdym oddechem. Wciągnął jej łechtaczkę do ust gorącymi wargami, a za zamkniętymi teraz powiekami Kady eksplodował snop ognia. Teraz prawie krzyczała, a Brad zaczynał być niemożliwie podniecony.
Czuł, jakby jego penis był zrobiony z czystej stali. "Brad… o kurwa. Nie przestawaj!" Kady krzyknęła. Brad zwiększył nacisk, mocniej ssał jej łechtaczkę i wsunął swój długi środkowy palec, szybko pompując.
Plecy Kady wygięły się wysoko nad materacem, jej dłonie zacisnęły się w ciasną pięść. Brad wiedział, że zaraz przyjdzie, i dodał jeszcze trochę więcej presji. To było wszystko, czego potrzebowało ciało Kady, a ona eksplodowała w najpotężniejszym orgazmie, jaki kiedykolwiek miała. Brad nadal lizał jej mokrą pochwę, gdy jej orgazm ustąpił.
Wspiął się z powrotem na jej ciało, między jej rozłożone nogi. Kady nie mogła się ruszyć, jej mięśnie były jak płyn. Oddychała ciężko, a jej skóra wydawała się płonąć. Uśmiechnęła się słodko do Brada.
Brad tylko się uśmiechnął, w jego oczach pojawiła się niebezpieczna obietnica, która mówiła, że zamierzam cię bardzo dokładnie przelecieć. Przepyszny dreszcz przeszył kręgosłup Kady. Brad pochylił się i pocałował ją tak namiętnie, że Kady myślała, że może płakać. Pocałował ją w ucho, przygryzając płatek ucha zębami. Kady miała wrażenie, że zdrętwiała jej cała prawa strona.
Jego gorący oddech nieprawdopodobnie podniecił ją przy uchu. "Dotknij mnie, Kady…proszę," szepnął jej do ucha, posyłając więcej gęsiej skórki na jej skórze. W jego głosie brzmiało błaganie, które Kady uznała za dziwnie ujmujące. Przesunęła dłońmi po jego klatce piersiowej, do jego twardego penisa. Pocałowała jego ramię w szyję i zatopiła zęby w jego delikatnym ciele.
Wciągnął powietrze i jęknął. Czuł jej dłonie na swoim penisie i jej zęby na jego szyi, to było prawie więcej, niż mógł znieść. Usiadł na piętach, ogarniając jej ciało.
Była piękna i to nie w tradycyjny sposób. Nie mógł się nią nacieszyć, za każdym razem, gdy był przy niej, miał niesłabnącą chęć, by jej dotknąć. Spojrzał na nią i skierował swoją twardość do jej mokrej pochwy.
Wsunął się do końca i pochylił nad nią, nie poruszając się ani o cal. Pocałował ją mocno, po czym zaczął bardzo powoli w nią wchodzić. Brad był tak podniecony, że nie był pewien, jak długo będzie w stanie się kontrolować.
Kady owinęła nogi wokół jego talii, nie pamiętając nawet, że bolą ją nogi, i podniosła miednicę, by sprostać jego pchnięciom. Straciła oddech. – Rżnij mnie mocniej, proszę.
Brad był bardziej niż szczęśliwy, że może to zrobić i zaczął szybciej pompować. Mocno umięśnione plecy Brada pokrywała warstwa potu. Pochylił się i wziął do ust jeden z wyprostowanych sutków Kady. Jęknęła i wbiła paznokcie w jego ramiona, ciągnąc je w dół, pozostawiając po sobie zadrapania. Brad jęknął i wciągnął powietrze.
Ból/przyjemność były oszałamiające. Zaczął pompować szybciej, czując, że zaraz wybuchnie. "Otwórz oczy." To nie było pytanie ani nawet oświadczenie. To było żądanie.
Takiego, którego Kady była posłuszna, z dreszczem, który trafił prosto w przegrzaną pochwę. W chwili, gdy ich oczy się spotkały, Kady zobaczyła pożądanie w jego oczach, a jej plecy wygięły się w łuk, gdy uderzyła mocno po raz drugi tej nocy. Brad poczuł, jak mięśnie jej pochwy napinają się, powodując, że jęczy i zaczyna pojawiać się kilka sekund po Kady. Brad upadł na Kady, oboje byli kłębkiem dobrze sytych nerwów. Kady znów poczuła się, jakby całe jej ciało było zrobione z gorącego płynu.
Brad pocałował ją w ramię i stoczył się z niej. Kady leżała obok niego, jej oddech wciąż był ciężki. – To było… – zaczęła Kady.
"Niesamowity." Brad skończył. Kady odwróciła się na bok, twarzą do niego. Obserwowała, jak jego klatka piersiowa unosi się i opada, zanim przyciągnęła wzrok nieco niżej do jego napiętego brzucha.
Mała kropla potu spływała mu w dół żołądka i Kady obserwowała to. Podążyła za nim, aż zniknął w pasmie włosów, który spływał aż do jego krocza. Oblizała usta i spojrzała na jego twarz. Uśmiechał się do niej.
Cholera, pomyślała. Zauważył, że patrzy. Łóżko Kady.
- Bardziej bym się martwił, gdybyś nie chciał patrzeć – powiedział Brad, jego głos był cichym szeptem. Do diabła, on też na nią patrzył; jej długie, opalone nogi, sposób, w jaki biodra spuchły we właściwych miejscach. Kochał jędrność jej skóry, kremową doskonałość jej piersi. Och, musiał przestać, znowu się podniecał. Nie wiedział, czy będzie mógł jechać po raz drugi, jego wiek go doganiał.
Miał dopiero trzydzieści dwa lata, ale lata służby w policji sprawiły, że jego ciało było mniej zwinne niż wtedy, gdy miał dwadzieścia dwa lata. Oczy Kady opadły na ramię Brada i zauważyła zadrapania, które zostawiła tam zaledwie chwilę wcześniej. Pocałowała ich. "Przepraszam za to." Uśmiechnął się pięknie, krzywo.
Och, jak Kady będzie tęsknić za tym uśmiechem, kiedy dwa miesiące się skończą. – To żaden problem. Całkiem lubię tę tygrysią część ciebie. Brad przesunął się, by pochylić się nad Kady.
– Wiesz, o czym myślałem? Nie dał jej czasu na odpowiedź, zanim jego usta złapały ją w niemożliwie czuły pocałunek. Kady przeciągnęła ręce po jego plecach, uwielbiając jego dotyk. Wszystkie mięśnie, cały człowiek.
„Myślałem, że jestem za stary, żeby spróbować jeszcze raz…” Przerwał, patrząc na jej ciało, a przez jego usta przemknął jęk pełen uznania. "Ale coś w tobie, po prostu nie mam dość." Pochylił głowę i wziął napięty sutek do ust, sprawiając, że natychmiast stał się twardy. Pocałował ją z powrotem w szyję, znajdując to miejsce, które sprawiło, że jej kości zamieniły się w galaretę. Pocałował ją tam i skubał ciało zębami.
Kady nie mogła oddychać. "To znaczy, chyba że nie chcesz…?" zapytał z ustami przy jej szyi. Czuła uśmiech na jego ustach. Kiedy nie odpowiedziała, podniósł oczy, by spojrzeć jej w oczy, przygryzła wargę. Jego oczy były prawie czarne, tak ciemne.
"Czy wiesz, że twoje oczy zmieniają kolor na znacznie ciemniejszy, kiedy jesteś włączony?" – zapytała Kady. Nie odpowiedział, był już zajęty jej lewą piersią. Brad nagle podniósł głowę, czując mrowienie w zmysłach.
Czy coś usłyszał? Rozejrzał się w ciemności. Był prawie pewien, że tak. Włosy zjeżyły mu się na karku.
Kady spojrzała na niego niepewnie, przesunęła się, by się zakryć. - Co… - zaczęła. - Ćśś. Myślałem, że coś usłyszałem.
Jego umysł wirował; upewnił się, że każde okno i wszystkie drzwi są zamknięte. Zsunął się z łóżka, chwytając pistolet. O kurwa, pomyślał. Pieprzona piwnica, jak mógł być taki głupi?! BAM! W chwili, gdy ta myśl przemknęła mu przez głowę, wystrzał przeleciał przez jego ucho, chybiąc o cal. Kady krzyknęła, gdy strzał wylądował w poduszce około 12 cali od jej twarzy.
„Kady, wchodź teraz na podłogę!” Kady zapomniała, że jest naga i stoczyła się z łóżka, wlokąc się za łokcie pod łóżko. Oddano kolejny strzał i tym razem trafił w cel. Brad zacisnął zęby.
Poczuł znajome pieczenie gorącego metalu pocisku, który musnął jego prawe ramię. Przykucnął, kierując się do drzwi piwnicy, skąd dochodziły strzały. Podniósł broń i strzelił.
Usłyszał męski jęk i prawie się uśmiechnął, trafił w cel. Kolejny strzał padł z innej strony, zanim usłyszał głośne łomotanie. Skulił się, słysząc dźwięk spadającego na podłogę ciała.
Włączył światło i zobaczył mężczyznę leżącego twarzą w dół tuż za drzwiami, a pod nim tworzyła się duża kałuża krwi. Podszedł, on też zapomniał, że jest nagi, i kopnął broń poza zasięg mężczyzny. Sięgnął w dół i sprawdził puls. Skulił się, bez pulsu.
Wstał i wciągnął dżinsy. – Kady, wszystko w porządku? Kady wysunęła się spod łóżka, ściągając z łóżka prześcieradło, by się nim przykryć. Otuliła się nim, gdy Brad podszedł do niej. - Tak, wszystko w porządku.
A ty? Pokazał jej swoje krwawiące ramię. "Dam sobie radę." Kady zaczęła się trząść. Brad otworzył przed nią ramiona i do środka weszła Kady, pochłonięta jego ciepłem. Ukryła twarz na jego klatce piersiowej. Brad wyciągnął komórkę z kieszeni, żeby zadzwonić na policję.
Dwa dni później Brad wjechał do sądu. Jego ramię wciąż bolało, a Kady wciąż była wstrząśnięta. Człowiek, który włamał się do jego domu, rzeczywiście nie żył. Na szczęście Brad nie musiałby iść do sądu z powodu długiej karty raportu.
Brad westchnął, od dawna nie musiał nikogo zastrzelić, i wciąż był trochę wstrząśnięty koniecznością zabicia innego człowieka. Spojrzał na Kady i szybko uznał, że warto. Dzisiaj był dzień skazania i modlił się, żeby poszło gładko.
Kady była strasznie cicha i był pewien, że wie dlaczego. Bała się, że coś się dzisiaj wydarzy, ale on upewni się, że nic się nie stanie. Kady czuła, że Brad na nią patrzy, ale odwróciła wzrok od jego. Dzisiaj był ostatni dzień i czuła, że coś się zmienia.
Wiedziała, po prostu wiedziała, że po wydaniu wyroku zostawi ją bez pożegnania. Westchnęła i otworzyła wysuwające się drzwi samochodu. Wróciła myślami do dzisiejszego poranka i prysznica, który na początku należał tylko do niej, ale dołączył do niej Brad. Uśmiech pojawił się na jej ustach, gdy pomyślała o tym, jak szybki pięciominutowy prysznic zamienił się w czterdziestopięciominutowy prysznic.
Udali się do sądu i do holu, gdzie Kady zobaczyła swojego ojca. Chwyciła się za brzuch, gdy ogarnęła ją fala mdłości. Wzięła głęboki oddech i powoli go przepuściła.
"Czy wszystko w porządku?" – spytał Brad, spoglądając na jej twarz. "Tak, tylko nerwowy to wszystko." Opiekuńczo położył dłoń na jej krzyżu. "Jestem tu dla ciebie." Uśmiechnęła się i starała się nie patrzeć mu w oczy, ale zawiodła. Zgubiła się w chłodnym błękicie i intensywności. Dostrzegła w jego oczach coś innego, ale to szybko zniknęło.
Poinformowano ich, że wyrok ma się rozpocząć, i weszli do środka. Dziesięć minut później Kady przytuliła ojca, ciesząc się, że wszystko się skończyło. – To nie trwało długo – powiedziała z westchnieniem ulgi. Ojciec Kady, Kevin, uśmiechnął się: „Kiedy jesteś tak samo winny jak on, sędzia szybko zamyka cię i wyrzuca klucz”.
Brad zachichotał, patrząc, jak Kady się śmieje. Jej oczy się zmieniły i zdał sobie sprawę, że po raz pierwszy odkąd ją spotkał, jej uśmiech dotarł do jej oczu. Lubił tę szczęśliwszą, o wiele bardziej beztroską Kady. Na następną myśl ogarnął go zimny strach.
To się skończyło i nie był już potrzebny. Na pewno chciałaby, żeby teraz zniknął z jej życia. Kady spojrzała na Brada, a na jej twarzy pojawił się niepokój.
– Dziękuję za wszystko, Brad. Potrząsnął głową. „Nie ma problemu”.
Podniósł się na nogach, spoglądając w dół. "Więc myślę, że to jest to." Kady uśmiechnęła się na wpół. „Tak…” Jej głos urwał się. Kady lekko podskoczyła, gdy zadzwonił telefon Brada. Brad otworzył je i odwrócił się od Kady.
- Tak. Dobra. Będę tam tak szybko, jak będę mógł.
Tak, proszę pana – powiedział Brad ściszonym głosem. Odwrócił się do Kady z przeprosinami na ustach. "Nie, rozumiem. Idź – powiedziała, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
Brad uśmiechnął się i złożył delikatny pocałunek na policzku Kady. Serce Kady miało wrażenie, że może eksplodować. Wiedziała, że to ostatni raz, kiedy zobaczy Brada.
Uśmiechnął się, odwrócił i zniknął zanim Kady mogła znowu oddychać. Czuła, że zaraz się rozchoruje. Chwyciła się za brzuch i ledwo dotarła do łazienki, zanim zwymiotowała. Dwa dni później Kady spojrzała na siebie w lustrze, gdy łza spłynęła jej po twarzy.
Nie mogła uwierzyć, że to się jej przydarza. Spojrzała w dół na zlew, pozwalając swoim oczom przeszukać leżące na nim przedmioty. Wzięła jedną i otworzyła pudełko. Musiała wykonać test ciążowy, a nadal nie mogła wierzę, że była tak cholernie nieostrożna. Czkała, gdy jej płacz stał się trochę twardszy.
Przesunęła się, by przystąpić do testu, i posadziła go z powrotem na zlewie, by poczekać. Kady podskoczyła, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Zamknęła się. drzwi do łazienki za nią i otworzył drzwi.
To była jej najlepsza przyjaciółka Lacey Oney? — zapytała Lacey w chwili, gdy zobaczyła Kady. Kady zamknęła drzwi. "Myślę że jestem w ciąży." Usta Lacey opadły. "O mój Boże.
Czy to…?" Głos Lacey urwał się. Kady usiadła na kanapie. – Tak. Brada.
Ale nie wiem na pewno. Lacey, mogę się mylić. Właśnie zrobiłam test ciążowy, zanim tu przyjechałeś.
Ding. Zadzwonił zegar, który Kady wyznaczyła, by powiedzieć jej, że test ciążowy jest gotowy. Oboje spojrzeli na siebie. - Pójdę cię poszukać - powiedziała Lacey w drodze do łazienki.
Serce Kady biło niemożliwie szybko. Ukryła twarz w dłoniach, czekając na swój los. Kiedy Lacey nic nie powiedziała, Kady uniosła głowę, żeby spojrzeć na łazienkę. "Dobrze?" – zapytała Kady ochrypłym od płaczu głosem.
Lacey wyszła i jedno spojrzenie na jej twarz wystarczyło Kady. "O Boże. Co ja mam zrobić?!" – zapytała Kady, zanim zaczęła płakać jeszcze mocniej.
Miesiąc później Kady w końcu pogodziła się z faktem, że zostanie samotną matką. Brad nie próbował się z nią skontaktować. Więc sama wychowałaby to dziecko.
Nie była nawet pewna, jak zamierza powiedzieć ojcu. Na szczęście nie pokazywała, ale naprawdę nie potrwa długo, zanim się pojawi. Brad obudził się nagle.
Od dwóch dni miał ten sam koszmar. Ciągle śnił, że jest z Kady i chociaż bardzo się starał, nie mógł jej zapewnić bezpieczeństwa. Powtarzał noc, w której mężczyzna włamał się do jego domu, tylko w swoim koszmarze mężczyzna zastrzelił Kady. Przesunął oczy, by spojrzeć na zegar.
9:30 RANO. Westchnął i powoli wstał z łóżka. Naprawdę tęsknił za Kady; nie mógł wyrzucić jej z pamięci. Nie wiedział, czy poradzi sobie z tym, jeśli powie Kady o swoich prawdziwych uczuciach i nie pozwoli, by ich odwzajemniła.
„Kocham ją”, powiedział do siebie Brad w lustrze. Dobrze było powiedzieć to na głos. Boże, on się bał. Musiał jej powiedzieć, jak naprawdę się czuł.
Był cholernie nieszczęśliwy, nie wiedząc, jak się czuje. Włączył prysznic, żeby się rozgrzał, zanim wszedł do środka. Pozwolił, by strumień gorącej wody masował mu mięśnie.
Przez cały czas, gdy był pod prysznicem, w jego umyśle krążyły myśli o Kady. Kady przewróciła się powoli na łóżku, żeby spojrzeć na zegar. 11:00 RANO. Jęknęła, kiedy usłyszała ciche pukanie do drzwi wejściowych. Naprawdę nie była w nastroju, żeby zobaczyć kogoś w dzień wolny.
Wstała z łóżka, nie spiesząc się. Spojrzała na siebie w lustrze i roześmiała się. Jej włosy były potargane od snu i nie miała makijażu.
Wzruszyła ramionami. „No cóż, lepiej się przyzwyczaję, kiedy to dziecko urodzi się, będę wyglądać jeszcze gorzej” – powiedziała głośno do siebie. Podeszła do drzwi z uśmiechem wciąż na ustach.
Otworzyła drzwi i uśmiech natychmiast zniknął. – Brad… – powiedziała szeptem. Wyjąkała: „Co… co ty tutaj robisz?” Kady spojrzała na niego. Boże, wyglądał pięknie.
Miał na sobie lekko zniszczone dżinsy, obcisłą czarną koszulkę i czarną skórzaną kurtkę. Wsunął ręce do kieszeni dżinsów. Kady spojrzała na jego twarz.
Jego twarz pokrył ciężki cień o godzinie piątej; wyglądał, jakby nie spał od tygodnia. – Wyglądasz na zmęczonego. Wszystko w porządku? Brad przyciągnął wzrok do jej twarzy.
Wyglądała niesamowicie. Jej włosy były kręcone i potargane od snu. Miała na sobie spodenki od piżamy i luźną koszulkę. Zauważył, że ona też wyglądała na równie zmęczoną jak on. - Właściwie to jestem nieszczęśliwy.
Kady wyglądała na trochę zaskoczoną. "Dlaczego tu jesteś?" Brad spojrzał na swoje stopy. – Bo to ty sprawiasz, że jestem nieszczęśliwy. Kady zmarszczyła brwi.
"Przepraszam?" Brad szybko podniósł wzrok. - Nie mam na myśli tego w ten sposób… spójrz, czy mogę wejść, czy będziemy się kłócić ze mną stojącą w korytarzu? Kady prawie się uśmiechnęła. – Tak, wejdź. Brad wszedł i Kady zamknęła za nim drzwi. – Słuchaj, Brad, nie wiem, dlaczego tu jesteś, ale… – zaczęła Kady.
„Kady, posłuchaj przez chwilę, dobrze?” Skrzyżowała ramiona. „Brad, próbowałem przez ostatnie kilka tygodni zapomnieć o tobie, co ułatwiłeś nie próbując się ze mną skontaktować. Jednak bycie tutaj nic nie pomaga. Więc powiedz, czego chcesz i wynoś się, bo ja nie nie mam już siły z tobą walczyć." Brad spojrzał na Kady.
– Nie jestem tutaj, żeby z tobą walczyć, Kady. – W takim razie powiedz, co chcesz powiedzieć. Cholera, Brad, nie potrafię czytać w twoich myślach. Brad wziął głęboki oddech.
„Śniłem o tobie, w rzeczywistości miałem koszmary, a one doprowadzają mnie do szaleństwa. Doprowadzasz mnie do szaleństwa. I to dziwne, ponieważ myślałem, że możesz doprowadzić mnie do szaleństwa tylko osobiście, ale się myliłem”. – Brad, ja… Kady wzięła głęboki oddech. Brad przerwał jej.
"Kady, tęsknię za tobą." Gniew Kady zapłonął. „Brad, nie możesz oczekiwać, że będziesz mógł tu po prostu wejść i wszystko będzie dobrze. Wyszedłeś miesiąc temu.
Żadnych telefonów, żeby zapytać, jak się czuję, nic! i powiedz mi, że za mną tęsknisz, a ja po prostu upadnę do twoich stóp? Kady nie chciała tego wszystkiego powiedzieć, ale nie mogła się powstrzymać. Kiedy otworzyła usta, to po prostu wypłynęło. Brad przeczesał palcami włosy, którym trochę zapuścił, a Kady to lubiło.
Z frustracji uderzył dłońmi w czubki nóg. – Co miałam zrobić, Kady? Nie próbowałaś mnie zatrzymać, kiedy wyjeżdżałam. I wiesz, że to jest ulica dwukierunkowa! Ty też do mnie nie zadzwoniłaś.
Skrzyżowała ramiona. - Och, naprawdę? Więc tego dnia w sądzie, kiedy właśnie wyszedłeś po pocałunku w policzek, powinienem pomyśleć o tak, zdecydowanie chce, żebym do niego zadzwonił!? Nie Brad. dobry czas póki trwało. Teraz idziesz dalej. Kochasz ich i zostawiasz ich typ, rozumiem." On też skrzyżował ramiona.
"Kochaj ich i zostaw ich typ?! Czy tak myślisz? Byłem tu tylko po to, żeby uprawiać z tobą seks, a potem cię zostawić!? Naprawdę myślisz, że byłbym tu teraz, gdyby tak było? Ryzykowałem dla ciebie życie, Kady, każdego dnia tu byłem. Kady zmrużyła oczy. - To była twoja PRACA, by ryzykować dla mnie życie, Brad. Mój ojciec ci zapłacił. Kady coś zaświtało.
- Czy to nie wygodne. Nie myślałem o tym. Masz miesiąc seksu plus pieniądze! Dokładnie ile pieniędzy zapłacił ci mój ojciec za pieprzenie mnie!? Kady krzyczała i cholera, czuła się dobrze. Brad podszedł do Kady o krok, w jego oczach błysnął czysty gniew. Kady zauważyła, że jego oczy zmieniają kolory, kiedy był wściekły, tak jak zrobili, kiedy został podniecony.
„Dla twojej informacji, Kady, nie wziąłem żadnych pieniędzy od twojego ojca. Nie czułem, żeby to było słuszne, biorąc pod uwagę fakt, że, jak to ujęłaś, przeleciałem cię – powiedział. Jego głos był niski i zawierał niezwykle niebezpieczną nutę.
Kady poczuła się głupio. pieniądze? Nie mogła uwierzyć, jak bardzo była suką. - Jeśli skończyłeś już sprawiać, że czuję się jak zwykły alfons, jest coś, co chciałbym ci powiedzieć – powiedział Brad łamiącym się głosem. Kady wzięła głęboki oddech, łza cicho spływała po jej twarzy.
„Nie próbowałem sprawić, żebyś poczuł się jak alfons, Brad. Tak właśnie się czuję i przepraszam, jeśli się z tym nie zgadzasz – powiedziała, a gniew wciąż płonął w jej brzydkiej głowie. Boże, ciąża naprawdę wywołała jej emocje na całej mapie. Westchnął i zamknął oczy. Była wyraźnie zdenerwowana, a on zasłużył na wszystko.
Byłem przerażony. W życiu bardzo się poparzyłem. Wiem, że od kogoś tak starego jak ja brzmi to głupio, ale boję się ciebie, Kady. Boję się emocji, które sprawiasz, że czuję.
Jego usta były suche; szczerze nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał, wychodzące z jego ust. W końcu poczuł się lepiej, jakby wielki ciężar został zdjęty z jego klatki piersiowej. Oddech Kady zniknął.
– Boisz się mnie? Bałam się, że odejdziesz, tak jak ty. Dlatego na początku byłam tak oporna, ale poddałam się. Brad wziął głęboki oddech i usiadł na poręczy kanapy. Teraz albo nigdy.
„Kady, posłuchaj, przyszedłem tutaj, bo jestem nieszczęśliwy bez ciebie”. – Brad, co to… – zaczęła Kady. Brad przerwał jej. – Po prostu mnie posłuchaj. To nie była prośba, a Kady posłuchała.
Wziął uspokajający oddech. Musiał to zrobić; on ją kochał. Modlił się tylko, żeby odwzajemniła miłość.
Był wystarczająco spalony w swoim życiu. Nie mógł znieść, że Kady nie patrzyła na niego z miłością w oczach. "Nie mogę przejść bez ciebie następnego dnia w moim życiu. Kocham twoją niezależność, twoją zawziętość i cholera, przede wszystkim kocham to, jak bardzo jesteś wrzodem w dupie." Brad wstał, podchodząc kilka kroków bliżej.
„Próbuję powiedzieć, że…” Jego głos się załamał. „Kocham cię, Kady, całym sercem. Pochłaniasz każdą moją myśl.
z dala od ciebie." Łza spłynęła po policzku Kady. - Więc mówisz, że mnie kochasz? – spytała z nasiąkniętym łzami śmiechem. Brad roześmiał się. – Tak – powiedział, robiąc ostatnie kroki między nimi.
Pochylił się, jego usta znajdowały się zaledwie cale od jej ust. „Proszę, powiedz mi, że też mnie kochasz, bo gdybym tu przyszedł i powiedział to wszystko za nic, mógłbym po prostu wyskoczyć przez to okno”. Jego głos był błagalny; Kady uznała to za bardzo ujmujące. Kady spojrzała na usta Brada. Boże, jak bardzo tęskniła za dotykiem jego ust na swoich.
„Kochałem cię od pierwszego dnia”. Brad uśmiechnął się, jego białe zęby wyraźnie kontrastowały z jego pokrytą cieniem twarzą o godzinie piątej. Przyciągnął ją do siebie z siłą i uderzył ustami o jej. Pocałunek zaczął się niepewnie, po czym szybko przerodził się w namiętny.
Oboje byli zdyszani, kiedy Brad w końcu przerwał pocałunek. Odsunął się od Kady. "Boże kocham cię." Kady uśmiechnęła się.
"Naprawdę? Jak bardzo mnie kochasz?" Brad uniósł prawą brew. „Myślę, że mogę ci pokazać to, co najlepsze”. Odgarnął jej włosy przez ramię i pocałował ją w szyję. Kolano Kady miękło, uwielbiała dotyk jego gorącego oddechu na delikatnym ciele jej szyi.
Pocałował ją w usta, a Kady przeczesała palcami jego włosy. Pocałunek szybko zamienił się w czystą namiętność. Brad odprowadził Kady do tyłu, aż jej plecy uderzyły o ścianę. Pocałował ją w szyję, oddychając szybko. Kady ściągnął kurtkę z ramion i rzucił ją w lewo.
Kady poczuła, że w końcu odzyskała kawałek siebie i musiała poczuć go przy sobie, skóra przy skórze. Ściągnął jej koszulkę przez głowę i upuścił ją na ziemię za nią. – Boże, Kady.
Tak bardzo za tobą tęskniłem – powiedział. Jego usta dotykały szyi Kady i to robiło jej szalone rzeczy. – Naprawdę myślisz, że jestem wrzodem na tyłku? Brad podniósł głowę i spojrzał Kady w jej oczy.
Jego oczy zaczęły zmieniać kolory, co wywołało dreszcz po ciele Kady. „Coraz więcej każdego dnia” – powiedział z uśmieszkiem na twarzy. W Kady wybuchnął śmiech.
Kontynuował atak na jej zmysły, obejmując jej piersi przez cienki materiał stanika. Jej piersi wydawały się większe, niż pamiętał. „Czy to ja, czy ten stanik? Wyglądają i czują się większe” – powiedział, patrząc na jej piersi z bardzo wdzięcznym uśmiechem na twarzy.
Kady do łóżka na jego bezceremonialne pytanie. „Myślę, że to może być stanik… albo może to być…” Kady urwała, bojąc się poruszyć kolejną część swojego stwierdzenia. Brad pocałował jej obojczyk aż do góry biustonosza. Sięgnął za nią, żeby go rozpiąć. "Albo co?" – zapytał ledwo zwracając uwagę na cokolwiek poza jej soczystą skórą.
Kady wzięła uspokajający oddech. – Albo może to być fakt, że jestem w ciąży. Jej głos był niski, tak niski, że Brad go nie zrozumiał. Był zbyt zakochany w jej teraz nagich piersiach. Pocałował jej lewy sutek, po czym spojrzał na jej najedzoną twarz.
"Co powiedziałeś?" Jęknęła cicho, a on kontynuował całowanie z powrotem do jej szyi aż do jej ucha. – Powiedziałem, że jestem w ciąży, Brad. Zatrzymał się i spojrzał na nią.
Jego oczy rozbłysły znacznie innym kolorem, niż widziała Kady. Miały prawie złoty kolor, co zdumiało Kady. Jąkał się. "Jesteś… jesteś pewien?" – zapytał, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Kady uśmiechnęła się promiennie.
– Tak. Mam osiem tygodni. Zaśmiał się i delikatnie położył dłoń na jej brzuchu.
Oczy Kady napełniły się łzami. "Jesteś szczęśliwy?" Brad spojrzał jej w oczy. – Pozwól, że ci pokażę – wyszeptał przy jej uchu. Jej kolana ugięły się, a wnętrzności zamieniły się w galaretkę. Zwalił ją z nóg iz łatwością zaniósł do jej sypialni.
Zdjął koszulkę i dołączył do niej na łóżku. Jej zmysły były wyostrzone i mogła wyczuć jego posłaniec. Woda kolońska z nutą pikanterii zmieszaną z nutą potu. Przyciągnęła go do siebie, szybko sięgając po sprzączkę pasa, podczas gdy dzielili agresywny pocałunek. Oboje spieszyli się, by poczuć na sobie skórę drugiego.
Pomógł jej spuścić spodnie przez resztę drogi i zrzucił je z łóżka. Jego bokserki i jej szorty szybko poszły w ich ślady. Chciał zwolnić tempo, rozkoszować się tą chwilą, ale nie mógł. Miał dla niej gorączkę, którą trzeba było zaspokoić. Jej skóra płonęła i wydawało się, że ruchy Brada były spowolnione.
Sięgnęła po niego, czując jego twardość i wywołując u niego głęboki pomruk. Nadal go głaskała, a on całował ją ze stłumioną pasją. Niemal zdarł jej bieliznę i rzucił ją na podłogę. Dla żadnego z nich nie padłyby słowa. Kady nie mogła zbliżyć się do Brada.
Rozstawił jej nogi szeroko i sięgnął w dół, czując jej wilgoć. Była gotowa i on też. Wziął jej ręce i przypiął je nad jej głową. Kady jęknęła, niemożliwie podniecona pokazem dominacji. Trzymał jej ręce nad głową lewą ręką, a prawą skierował się w nią.
Nie mógł się powstrzymać i zanurkował aż do rękojeści w pierwszym pchnięciu. Jej plecy wygięły się wysoko nad materacem, gdy jego usta opadły na jej, by uchwycić dźwięk. Zaczął szybko w nią wbijać, oboje byli zaskoczeni tym, jak bardzo byli podnieceni. Pochylił się nad nią, przygniatając ją do materaca pod swoim ciężarem.
Pocałowała jego nagie ramię i przygryzła ciało, gdy uderzyła ją pierwsza fala orgazmu. Jęknął, kiedy poczuł przy sobie jej zęby. Czuł, jak zaczyna nadchodzić.
– Chodź po mnie – wyszeptał, jego gorący, wilgotny oddech przy jej uchu. Jego gorące słowa sprawiły, że jej twarz zrobiła się niemożliwie gorąca, a jej nogi zaczęły drgać, jakby z własnej woli. Jej orgazm zawładnął jej ciałem i Brad obserwował ją w słodkim porzuceniu.
Przeczesała jego plecy paznokciami, a on syknął na wdechu. Wysunął się powoli i wjechał z powrotem, zaczynając nabierać prędkości. Wziął jej nogi i położył je na ramionach, co pozwoliło mu zejść głębiej. Jego orgazm szybko nadchodził. Pochylił się, biorąc sutek do ust, po czym zrobił trzy długie i powolne pchnięcia.
Mógł powiedzieć, że była bliska przyjścia po raz drugi i chciał, żeby w tym samym czasie mieli orgazm. Nie mógł już dłużej wytrzymać. "Spójrz na mnie." Oczy Kady zatrzepotały, otworzyły się i spotkały w oczach, które były mieszanką ciemnoniebieskiego i złotego. W niemal natychmiastowej odpowiedzi Brad wycofał się i szorstko zatrzasnął. Brad nie mógł już dłużej wytrzymać i głęboki jęk wyrwał się z jego gardła, gdy zaczął dochodzić.
Kady go poczuła, ponieważ ona też miała najpotężniejszy orgazm, jaki kiedykolwiek miała. Jej wydawała się trwać i trwać, fale przyjemności wibrowały przez jej ciało długo po tym, jak ich kochanie się skończyło. Brad leżał na niej, oddychając w płytkich spodniach. Żaden z nich nie mógł nic powiedzieć, gdy oboje leżeli razem i zapadali w głęboki sen. Epilog Siedem miesięcy później Brad i Kady powitali na świecie swoje nowe dziecko, Sophie.
Dzień przed jej narodzinami Brad oświadczył się Kady podczas kolacji przy świecach w otoczeniu jego, jej rodziny i przyjaciół. Zgodziła się i pobrali się trzy miesiące później na dużym weselu, które opłacili jej ojciec i jego rodzice. Brad szybko owinął się wokół małego palca ich córki. – Powoli tracę cię dla niej – powiedziała Kady z miejsca, w którym opierała się o framugę, obserwując, jak Brad karmi Sophie.
Brad spojrzał w górę i uśmiechnął się promiennie. "Jak mogę jej nie kochać? Spójrz na nią, wygląda dokładnie tak jak ty." Kady uśmiechnęła się i dołączyła do męża i córki. Czuła się niemożliwie kochana. Pochyliła się i pocałowała Brada. – Mamy dziś kolację z Lukiem i Lacey – przypomniała mu Kady.
Brad śmiał się, myśląc o tym, że jego najlepszy przyjaciel i najlepszy przyjaciel Kady zostaną parą. Ale oczywiście to była inna historia….
Jego łóżko było idealne do tego żeliwnego wezgłowia i podnóżka: skomplikowane i mocne. Pomyślał, że powinienem bardziej skontaktować się z moją dominującą stroną i chciał po prostu…
kontyntynuj Prosty seks historia seksuChciała trochę więcej od życia, ale życie miało swoje własne plany…
🕑 5 minuty Prosty seks Historie 👁 2,008To próba zapisania tego tak, jak to czuła. To także pierwsza próba - mile widziane opinie! W niektóre poranki codzienna runda nie wystarczy, zwłaszcza latem. Ciepło sprawia, że jesteś…
kontyntynuj Prosty seks historia seksuStałem w kuchni i wyciągnąłem ręce w powietrzu, była około dziewiątej rano, a moi współlokatorzy jeszcze spali. Otworzyłem lodówkę i złapałem karton soku pomarańczowego. Kiedy…
kontyntynuj Prosty seks historia seksu