A.S.C. 1690.

★★★★★ (< 5)

Życie Belindy zmieniło się na zawsze na Brooklynie.…

🕑 56 minuty minuty Prosty seks Historie

"Przepraszam." Belinda odwróciła się i ujrzała przyjemną, szeroko uśmiechniętą twarz starszej kobiety. Odwzajemniła uśmiech. - Upuściłeś coś, kochanie - powiedziała cicho kobieta.

"O?" - Tak, myślę, że to był znaczek pocztowy. Znaczki są dość drogie, wiesz, powinieneś się nimi opiekować. - Nie, chyba nie mam żadnych znaczków - odpowiedziała nieśmiało Belinda.

- Cóż, na pewno upuściłeś coś, co wyglądało jak moja droga. - Przepraszam, nie mogę tego teraz dostać, wrócę po to… ręce są trochę pełne… jak widzisz. Belinda już miała się odwrócić, żeby sprawdzić, jak daleko jest w kolejce, kiedy stara kobieta głośno kichnęła. - Ahhhh, kurz, kurz.

Jak długo będziemy? Mam wizytę u lekarza o dziesiątej i muszę jechać całą drogę do Queens. - szepnęła niecierpliwie. Kobieta nosiła różne zakurzone, stare ubrania; wszystko starannie złożone, które teraz przeniosła na lewe ramię.

Następnie schyliła się i podniosła przedmiot, który widziała, spadający ze sporej kupki Belindy. Belinda poczuła, jak długi, kościsty palec wsuwa cokolwiek to było do tylnej kieszeni jej dżinsów. - Tam, włożyłem to do twojej kieszeni, kochanie.

".Er.thanks." Odwróciła się w chwili, gdy kobieta przed nią ruszyła do przodu. Belinda była teraz trzecia od początku linii. Spojrzała na asortyment rzeczy, które zamierzała kupić; pięć starych książek, worek ze starym sprzętem do szycia, siedem talerzy z lat 60., niektóre z wiórami na brzegach, skrzypce bez strun, duży, krzykliwy wazon z zachodnioniemieckiego, worek z niedokończonym szydełkiem, siedem naszyjników z koralików i stos starych magazynów. Kiedy Belinda w końcu podeszła do kontuaru, starzec za nim uśmiechnął się: „Wow, z pewnością masz cudowne rude włosy, panienko”.

Na co Belinda uśmiechnęła się szeroko. "A teraz co kupiłaś panienko, zobaczmy." Spojrzał na kolekcję Belindy i potarł podbródek. Następnie zwrócił się do młodego mężczyzny, który stał w pobliżu i zajęty pisaniem wiadomości. - Nathanie, dlaczego, do diabła, wyceniliśmy tylko meble i sprzęt AGD? - Nie patrz na mnie, rozkaz ojca Dorante, i nie przysięgaj, że jesteśmy w kościele. Starzec skrzywił się, po czym zniżył głos.

- A tak w ogóle, powiedziałeś, że to wszystko pochodzi? Młody człowiek spojrzał na zaciąg Belindy, krótko pokręcił głową, po czym ponownie zwrócił uwagę na swój telefon. Następnie przemówiła stara kobieta stojąca za Belindą. „Och, prawdopodobnie stara pani Occiodoro; zmarła w zeszłym roku. Przebywała w tej okolicy przez całe życie.

Była sama, ale jej mieszkanie było pełne zakurzonych starych rzeczy. To niektóre z jej ubrań. Myślę, że miała krewnych we Włoszech lub w Europie Wschodniej, chyba w Wiedniu. Ale ona nie miała od nich wiadomości od lat. Większość tych rzeczy przechowujemy do dziś.

Kościół może organizować tę wyprzedaż tylko raz na dwa lata, gdy zbierzemy wystarczającą ilość dżonka." Starzec odwrócił się do Belindy. "Jak myślisz, ile to wszystko jest warte?" Zapytał prawie żartobliwie. - Dwadzieścia dolców - odpowiedziała z nadzieją Belinda. „Och, jesteś Australijczykiem!” - Tak, z Adelaide, ale teraz mieszkam tutaj, na Brooklynie.

„Cóż, byłem w Australii podczas wojny, byłem w 7. Siłach Powietrznych. Stacjonowaliśmy w Brisbane i wciąż mam odłamki, aby to udowodnić” - zaśmiał się.

„Ach, to miłe; nigdy nie byłem w Brisbane ani w Queensland, jestem z południa”. „Och, to piękny kraj. Cofam się co kilka lat, chyba że rządzi Partia Pracy”. Belinda już miała odpowiedzieć, kiedy staruszka za nią odchrząknęła.

Spojrzała na starca szeroko otwartymi oczami i z głową przechyloną na bok. ”„ Och, do diabła, daj mi dziesięć dolców, ”powiedział stary.„ Dziękuję. ”„ Nie, dziękuję. Wszystkie pieniądze, które zbierzemy, idą na utrzymanie kościoła i na cele charytatywne, głównie tutaj w mieście. ”„ Cieszę się, że mogę pomóc.

”Zapłaciła mężczyźnie i odwróciła się. rąk i zatrzymała się, żeby zabezpieczyć je bezpieczniej. Do jej kamienicy było tylko kilka przecznic, ale wątpiła, czy się uda.

Zdecydowała, że ​​warto spróbować, więc wyruszyła. stary kościół i wyszedł na ulicę. Była sobota o 8:30, a ruch uliczny w dzielnicy Crown Heights na Brooklynie był już duży. Brooklyn stał się domem Belindy sześć miesięcy temu.

Kiedy przeszła początkowy szok kulturowy, pokochała w nowej okolicy. Znalazła małe, ale przytulne mieszkanie w odrestaurowanym brązowym kamieniu przy Lincoln Place. Dzięki temu znalazła się w odległości spaceru od Muzeum Brooklynu i Ogrodów Botanicznych z Prospect Park jako zieloną, zieloną oazą, zaledwie kilka ulic dalej, Jej powodów przyjazdu do Nowego Jorku było wiele; opuścić dom, który uratowała i ciężko pracowała.

Po zakończeniu długiego i skomplikowanego związku potrzebowała zmiany sceny. „Skomplikowane” nie było odpowiednim słowem na to, pomyślała, porażka lub katastrofa była o wiele bardziej trafna. Perspektywa pozostawienia za sobą wszystkiego, co znała, początkowo ją przerażała, ale wkrótce doceniła to za wyzwalające, oczyszczające doświadczenie, które okazało się być. Całym sercem przyjęła życie w Nowym Jorku, a miasto było dla niej miłe i serdeczne. Ale Nowego Jorku było tak dużo, że czasami czuła się jak mikroorganizm pływający w bardzo dużym stawie.

Jej mały kawałek Brooklynu wystarczył na razie i dostarczył jej wielu fascynujących i intrygujących rzeczy. Najbardziej fascynujący i intrygujący był Mr. Zmiażdżyć.

Po raz pierwszy zobaczyła go w dniu, w którym odebrała i przyniosła klucze do swojego nowego mieszkania. Właśnie wyszła z windy na korytarz i tam był; kroczy w jej kierunku. Był czarny i przystojny, nosił ciemnoczerwono-brązowy trzyczęściowy garnitur i błyszczące czarne buty; dając jej ulotne wrażenie elegancji.

Zauważył ją niemal natychmiast, uśmiechnął się szeroko i powiedział: „Cześć, jak się masz”. Zatrzymała się i skinęła głową, uśmiechając się nieśmiało, ale nic nie mówiąc. Minął ją i skinął głową, a następnie nacisnął przycisk w windzie. Stała pod ścianą i w milczeniu patrzyła w jego plecy, gdy czekał na nadejście windy.

Jej oczy zauważyły ​​jego szerokie ramiona, szczupła sylwetka i pewna siebie postawa. Belinda nie wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia, ale pożądanie od pierwszego wejrzenia było o wiele bardziej akceptowalnym pojęciem. Nazwała go „panem Crush” iw nadchodzących dniach zaczęła o nim więcej myśleć i nie tylko.

W niektóre wieczory zostawiła drzwi lekko uchylone i dyskretnie patrzyła, jak on i jego przyjaciele przychodzą i odchodzą. Widziała długą paradę wyrafinowanych, pięknych ludzi wszelkiego rodzaju. Wśród kobiet były gorące, długonogie Latynoski z kaskadami kruczoczarnych włosów; wysokie, niszczycielsko piękne hebanowe niemowlęta i tlące się ciemne boginie; były śmiertelnie wyglądające lodowate blondynki i wykwintne orientalne laski, które wydawały się być zrobione z porcelany zamienionej w ciało.

Czuła się trochę winna, że ​​sh Szpiegowaliśmy go, ale nie mogła nic na to poradzić; to była jej pobłażliwość, a korytarz był mimo wszystko przestrzenią publiczną. Za każdym razem, gdy go widziała, a nawet widziała go, serce biło jej szybciej, kolana były słabe, a usta wysychały. Był gładko ogolony, miał kwadratową szczękę i dokładnie ogoloną głowę, ale zawsze uderzały ją jego oczy; byli intensywni i niespokojni; jak oczy łowcy, a kiedyś mogły być oczami lwa - pomyślała. Wyobraziła sobie, że był detektywem NYPD; bez wątpienia pakuje jakiś seksowny pistolet ręczny, który nie jest wydziałowy.

Czasami wydawał się poważny i zamyślony, jakby dźwigał na swoich barkach jakąś ogromną odpowiedzialność. Ale przez większość czasu promieniował obfitą, łatwą pewnością siebie, którą uważała za coraz bardziej pociągającą. „Jest taki fajny i taki gorący” - powtarzała w kółko, ilekroć myśl o nim przychodziła jej do głowy. W nocy czasami pozowała nago przed lustrem i znowu spoglądała na biel swojej skóry i pióropusz czystego płomienia, który był jej włosami.

Jej kilka piegów i blada skóra były towarzyszami na całe życie, podobnie jak jej zielone oczy. W wieku 24 lat była szczupła i wysportowana, lubiła rozmiar i kształt swoich piersi z miękkimi otoczkami i sutkami z pąków róży, a jej tyłek również estetycznie wypełniał jej dżinsy. Kręcone pomarańczowe loki włosów nad jej cipką wskazywały szeroko na dojrzały i soczysty owoc poniżej - owoc, który można było wziąć, ale owoc, którego nie mogłaby łatwo rozdać.

Mężczyźni wielokrotnie powtarzali jej, że jest piękna, aw głębi serca wiedziała, że ​​rozmawiali szczerze. Ale jej naturalna skromność i wrodzona nieśmiałość uniemożliwiły jej myślenie o sobie jako o pięknej, seksownej lub pożądanej. „Co by pomyślał o mnie gorący, wysoki, czarny facet taki jak on, czy w ogóle mnie zauważył” - zadała sobie pytanie w ciszy, wyobrażając sobie parę ciemnych, silnych dłoni śledzących krzywizny jej boków i bioder, gdy stała nago przed lustrem.

Miała tę fantazję od lat i ręce zawsze były bezcielesne, anonimowe, ale teraz coraz bardziej stawały się dłońmi jej sąsiada, pana Crusha. Niewiele go widywała w dzień iw nocy, jeśli w ogóle wracał do domu; to było zwykle po. Mieszkał w mieszkaniu naprzeciwko niej. Kiedy się o tym dowiedziała, ogarnęło ją uczucie euforii; jakby piła na pusty żołądek.

Szybko zamieściła swój fragment korytarza, odkurzyła drzwi i posprzątała swój pierwszy pokój, na wypadek gdyby zajrzał do środka i go zobaczył. Czasami słyszała w jego muzyce dźwięki rapu, soulu, bluesa i hip-hopu; uśmiechała się pobłażliwie, wyobrażając sobie, że gra je dla niej. Innym razem zauważyła w windzie utajony zapach jego płynu po goleniu; charakterystyczna mieszanka cedru i sosny. Zamknęła oczy i wciągnęła powietrze.

Zapach niezmiennie sprawiał, że ślinkała jej w ustach, a skóra mrowiła. Ale jazda windą była krótka i kiedy zadzwonił dzwonek, jej marzenie się skończyło i wróci do konkretnej rzeczywistości Lincoln Place i jego nieustannego zgiełku. Mimo to winda wydawała się być wielka w jej fantazjach.

W jej umyśle było to ciepłe, intymne miejsce, daleko poza kontinuum czasoprzestrzeni. Wyobraziłaby sobie siebie stojącą w nim nago; twarzą do oksydowanej metalowej ściany. Czasami czekała tam przez kilka długich minut, napinając kolejno każdy z mięśni nóg, a następnie wyginając pośladki i brzuch, jakby przygotowywała się do wyścigu. Wielokrotnie wypychała swój tyłek w kierunku drzwi windy, pozornie zapraszając każdego mężczyznę, który mógłby ją przelecieć. Ale wszedł tylko jeden człowiek; cicho i ukradkiem jak drapieżnik, którym był.

Wkrótce poczuje jego aromat, a jej cipka zwilży. Jej soki kapały na ciężką gumową podłogę, a jej głębiny drżały w oczekiwaniu. Nigdy nie widziała jego twarzy, ale patrzyła w dół i widziała jego bose stopy i muskularne nogi stojące zaledwie kilka cali za nią. Potem opierała się o ścianę windy i odgarniała rude włosy na bok. Pchając swój tyłek w jego stronę, szeptała: „Pieprz mnie, pieprz mnie mocno”.

Ale on jej nie odpowiedział. Zamiast tego czuła, jak jego ciepłe dłonie powoli ocierały się o jej boki, a potem kreślił krzywizny jej bioder. Jego ręce wędrowały po jej zaśnieżonych udach i wracały, jego palce znajdowały drogę do jej pośladków, masowały je i ugniatały; tylko tyle, by jeszcze bardziej ją podniecić. Jego palce zawsze tropiły rozszczep jej tyłka i cofały się.

Nie zrobiłby więcej. Wzdychała i próbowała przycisnąć do niego swój tyłek, ale on zawsze się cofał. W końcu drzwi windy otworzyłyby się i wychodził tak cicho, jak wszedł. Wściekła i sfrustrowana tą fantazją, ale także głęboko podniecona, Belinda szybko i wielokrotnie wbijała palce głęboko w ociekającą jej cipkę. Wcierała soki w łechtaczkę i uwięziła ją między dwoma palcami, masując ją w stan całkowitego przeciążenia zmysłowego.

Przychodziła i zaciskała zęby lub gryzła palec, gdy zalewały ją fale przyjemności. Pewnego poniedziałkowego popołudnia, trzy tygodnie po wprowadzeniu się, wyszła spod drzwi i znalazła niską kobietę z wózkiem do sprzątania przed drzwiami Crush. Kobieta odwróciła się od drzwi i uśmiechnęła, oferując krótką śmierć Buenos. Przestawiła niektóre przedmioty na swoim wózku, a następnie rzuciła na niego ciężki pęk kluczy, które wylądowały w wyznaczonym miejscu z głośnym metalicznym trzaskiem.

Belinda uśmiechnęła się i powiedziała „Cześć”, po czym odwróciła się w stronę windy. Nie zrobiła dwóch kroków, kiedy w jej głowie pojawił się pomysł. Zatrzymała się i odwróciła, by zobaczyć, że sprzątaczka otworzyła kolejne drzwi i toczy przez nie swój wózek, śpiewając do siebie po hiszpańsku. Belinda obserwowała ją uważnie przez kilka minut, po czym spojrzała na zegarek. Była 1:30.

„Poniedziałki o 1: Hmmmm…” Wtorek 10: D K Abramowitz Konserwator instrumentów „Ach, to wygląda na to miejsce”. Belinda weszła do maleńkiego sklepu. Za ciemnym drewnianym blatem siedział drobny staruszek.

Twarz miał opaloną i pomarszczoną, miał siwiejącą białą brodę, a kilka kosmyków siwych włosów było schowanych za dużymi, mięsistymi uszami. Podniósł głowę znad złotych okularów w pół oprawkach, ale nic nie powiedział. Jego oczy były bladoniebieskie i jasne pomimo oczywistego wieku. Belinda zastanawiała się, czy może to być jakiś starszy krewny; pozostawiony na uwadze sklep, gdy właściciela nie było.

- Czy jest pan właścicielem, panie? Ukłonił się. - Daniel Kaspar Abramowitz do usług. Mów mi Kaspar. Jego głos był dziwny; łagodny i ciepły poza jego nowojorskim akcentem.

Uśmiechnął się, a Belinda zobaczyła przebiegły błysk w jego oku. - Miło cię poznać Kaspar. „A teraz, co mogę dla ciebie zrobić, młoda damo”. Belinda wyjęła skrzypce z plastikowej torby i położyła na blacie.

"Chciałbym, żebyś spojrzał na te skrzypce i powiedział mi, czy warto je odrestaurować?" Podniósł skrzypce i spojrzał na nie; obracając go kilka razy. Następnie zamknął jedno oko i zbadał wszystkie jego krzywizny i proste linie, a na koniec delikatnie stuknął w jego plecy. Wkrótce jego twarz zachmurzyła się i zmarszczył brwi, jakby rozważał jakąś tajemnicę. Milczał tak długo, że oczy Belindy zaczęły wędrować po sklepie.

Był schludny i czysty; przyjemnie pachnie dymem cygar i lakierem do drewna. Uporządkowane rzędy instrumentów; piękne w swoich organicznych krzywiznach i szlachetnych proporcjach, były niemym świadectwem umiejętności i troski konserwatora. Widziała skrzypce i kilka wiolonczel, altówki i ogromny stary kontrabas. Było tam stare wyposażenie sklepu, które wyglądało, jakby zostało zrobione w, i kilka wyszukanych antycznych mebli. Na jednej ze ścian wisiała duża stara fotografia w ozdobnej, złoconej ramie.

Był to portret rodzinny kilku dystyngowanych mężczyzn w eleganckich mundurach wojskowych wraz z sześcioma kobietami i kilkoma dziećmi. Z wyglądu kobiecych ubrań Belinda domyśliła się, że zdjęcie zostało zrobione w epoce edwardiańskiej. Nie mogła rozpoznać mundurów, ale domyśliła się, że mogą pochodzić z Europy Wschodniej.

"Skąd to masz?" - zapytał w końcu Abramowitz, zerkając przez okulary i trochę ją zaskakując. „Kupiłem go na kościelnej wyprzedaży charytatywnej tydzień temu”. „Och, który kościół?” - Myślę, że to St Jude's, w Crown Heights. Wydawało się, że ta informacja nie zrobiła na nim wrażenia, a na jego zmarszczkach pojawiła się wyraźna grymas.

"Ile za to zapłaciłeś?" "Kilka dolców." Spojrzał na nią, jakby spodziewał się, że powie więcej. Kiedy tego nie zrobiła, zapytał: „Czy grasz?” „O nie, to dla mojego siostrzeńca, jako prezent urodzinowy. Gra w szkolnym zespole”.

„Hmmmm, cóż, to z pewnością bardzo ładny stary instrument”. „Czy możesz to przywrócić?” Jego oczy rozszerzyły się i przez chwilę uśmiechnął się szeroko. - To będzie przyjemność. Dam ci swoją wizytówkę, ale wpadnij, kiedy tylko zechcesz, zawsze jestem otwarty.

Po zabraniu karty Kaspara i pozostawieniu numeru telefonu Belinda pospieszyła do domu. Ponieważ była sobota, czuła, że ​​ma większą szansę na dostrzeżenie pana Crusha, ponieważ nie wydawał się pracować w weekendy. Zganiła się za nadanie mu tak głupiego imienia, ale potem pomyślała, że ​​w ciągu ostatniego miesiąca stał się czymś więcej niż tylko zadurzeniem. Coraz częściej o nim myślała; zwłaszcza gdy była sama.

W takich momentach jej ręka przesuwała się w dół, aby pogłaskać jej cipkę, a ona masowała sutki mokrymi palcami; wyobrażając sobie, że to jego usta wykonują pracę. Dwa dni po zabraniu skrzypiec do Abramowitza Belinda odebrała od niego telefon z prośbą o spotkanie. Był raczej wymijający, jeśli chodzi o dokładnie dlaczego, ale coś w jego głosie, jakaś nuta pilności w nim, podkręciło jej zainteresowanie. Godzinę później weszła do sklepu i zastała go stojącego na środku podłogi, trzymającego skrzypce.

Był niskim mężczyzną i nosił się ze znaczną godnością, ale było w nim coś enigmatycznego, jakaś niewypowiedziana tajemnica. Miał na sobie długi, granatowy płaszcz z porcelanowymi guzikami i luźnymi rękawami, co nadawało mu nieco komiczny wygląd; jak czarownik z książki dla dzieci. Uniósł skrzypce i skinął na nią, żeby podeszła bliżej. „Spójrz przez tę dziurę, a zobaczysz ciemny obszar”. Belinda zajrzała do skrzypiec przez jeden z otworów „F” i zobaczyła prostokątną łatę z lekko odbarwionego drewna.

„Powinna tam być mała prostokątna etykieta. Odpadło, ale nadal widać resztki kleju. Tak się składa, że ​​nie masz tego, prawda? ”„ Czy to ważne? ”„ Cóż, może nam po prostu powiedzieć, kto zrobił skrzypce, gdzie je wykonano lub kiedy, lub wszystkie trzy, jeśli nam się poszczęści ”. „Masz jakiś pomysł?" Spojrzał na nią z ukosa i uśmiechnął się.

„Cóż, nie chciałbym zgadywać." Wyraźnie wymijał, ale ona nie naciskała. „Mówiłeś, że jest stary." Wygląda na stary, ale może to być reprodukcja z XIX lub początku XX wieku. Musiałbym to pokazać niektórym znajomym. ”„ Przepraszam, urodziny mojego siostrzeńca są za miesiąc.

Muszę wkrótce wysłać go do jego matki. ”„ Tak, ok, zostaw to ze mną kilka dni dłużej, a ja mam dla ciebie odpowiedź. To piękny instrument, z którego dziecko powinno być dumne. ”Po opuszczeniu Kaspara Belinda powoli powędrowała do domu.

Było ciepłe, spokojne popołudnie i ulicami, które doprowadziły ją do domu na Lincoln Place, zachwycała się, jak to często bywało, czystym żywiołowość Brooklynu i jego kosmopolityczny urok. Mijała grupy ludzi każdego rodzaju, wychwytywała dźwięki muzyki i paplaniny ze stu języków, wszędzie widziała ciekawych, alternatywnych ludzi; piękne kobiety i mężczyzn; kochający i śmiejący się, odpoczywający i walczący, pracowała i rozmawiała. To było serce i dusza miasta - jego mieszkańców - E Pluribus Unum, cholernie dobrze. Ale przede wszystkim, co zobaczyła, jedna twarz wydała się wielka; twarz jej Crush, twarz jej obsesji. Dwadzieścia minut później Belinda była w domu.

Pchnęła drzwi, rzucając dyskretne spojrzenie na drzwi za sobą. Przyszło jej do głowy, żeby do nich podejść i zapukać, tylko po to, żeby zobaczyć, co się stanie. Jaka krzywda może być w tym? do domu i byłaby to reklama aring, dziecinnie psotna rzecz, byłaby to trochę nieszkodliwa zabawa. Nagle upuściła paczki i zakupy i odwróciła się.

Chytry uśmiech pojawił się na jej ustach i szybko podeszła do drzwi. Był tam wziernik i spojrzała prosto w niego, zanim mocno stuknęła w drewno mocno zaciśniętymi kostkami. Odczekała dwadzieścia sekund, podczas których dreszcz oczekiwania przebiegł jej po kręgosłupie. - Cholera, a co, jeśli on jest w domu i właśnie zbliża się do drzwi? Co mu powiem? Odwróciła się od drzwi i skierowała się do swoich.

Prawie go zatrzasnęła i oparła się. Już jej cipka mrowiła i wkrótce majtki były wilgotne. Czuła bicie jej serca, które pompowało adrenalinę do każdego zakątka jej ciała. Zdjęła spódnicę, buty i legginsy.

Następnie położyła się na kanapie i odsunęła majtki. Kilkakrotnie polizała dłoń szerokim językiem, jakby była kotem. Nie tracąc czasu, rozłożyła wargi sromowe i włożyła palce w jedwabną szczelinę. Szybko stawała się mokra i cieszyła się słodkim uczuciem palców stymulujących jej śliską i wrażliwą cipkę.

Teraz zwilżyła łechtaczkę i delikatnie ją masowała; wysyłając fale czystej przyjemności promieniujące przez jej ciało. „Och, było dobrze, nie, było cudownie!” Jej ośrodki przyjemności szybko zareagowały na bodźce i zaczęła wić się i chichotać, gdy jej ręka pieściła każdy fałd jej cipki. Przez cały czas wyobrażała sobie, jak język Crush zanurza się w jej soczystej szparce i wychodzi z niej ociekający wodą. Następnie krążył i łaskotał jej łechtaczkę; chlupotanie w nią, jakby ociekała nektarem. W międzyczasie jego potężne dłonie rozstawiły jej nogi; rozciąga ją tak, aby jego język mógł wnikać w nią coraz głębiej.

Czuła się niesamowicie, gdy rozłożyła nogi na kanapie i zanurzyła pierwsze dwa, a potem trzy palce w swojej wygłodniałej cipce. To wszystko było cudownie niegodziwe i rozkoszowała się czystą przyjemnością, która teraz płynęła z jej głębi przez wszystkie jej kończyny. Zintensyfikowała swoje wysiłki i wkrótce przyszła; zaciskając zęby i pozwalając sobie na ciąg słodkich przekleństw, których inaczej by nie użyła. Gdy dźwięk jej głosu ucichł, w jej sercu ukształtowało się nowe pragnienie.

Wyciągnęła pudełko spod łóżka i zdjęła wieczko. Uśmiechnęła się, gdy jej oczy spoczęły na tym, co było w środku. To było duże, zakrzywione czarne dildo. Zamówiła to online kilka tygodni wcześniej.

Kupiła go dla kaprysu, nigdy wcześniej go nie posiadała. Trochę czasu zajęło jej przyzwyczajenie się do tego, jak się w niej czuje, ale teraz była uzależniona. Jej cipka znów przyjemnie mrowiła, gdy widok i dotyk dildo w jej dłoni sprawił, że zapragnęła jego satysfakcjonujących rozmiarów w innym miejscu. Szybko nałożyła na niego lubrykant i potarła jego czubkiem rozszczep policzków pośladków. Nie trwało długo, zanim została pobudzona przez gładką, twardą głowę gładko przesuwającą się po jej wrażliwej skórze.

Wkrótce łaskotała swój dziarski dupek dildem; drażni go końcówką i delikatnie rozciągając jego brzeg. Zastanawiała się, co pan Crush pomyśli o jej tyłku. Czy by mu się to podobało? Może pewnego dnia założy zdzirowate krótkie spodenki, żeby zwrócić jego uwagę.

Czy chciałby ugnieść jej pośladki, rozerwać je jak bułkę i jak czułby się jego język przesuwający się po jej chętnej krawędzi? „Mmmmmm, zbyt kurewsko cudowne, żeby to kontemplować!” Wbiła dildo głębiej w swój tyłek, a jej wewnętrzne mięśnie przyjęły to z wdzięcznością; zaciskając się wokół niego i rozluźniając, gdy budził w niej pożądanie, o którym do niedawna nawet nie śniła. Następnie złapała koniec gumowego penisa i powoli go przekręciła. Potem wsuwała go i wysuwała; szybko buduje rytm i szybkość. Uczucie, które teraz promieniowało przez jej tyłek, sprawiło, że jej usta śliniły się, a skóra mrowiła z niezwykłej przyjemności.

Wyrazy nieopisanego pożądania opuściły jej usta, gdy dała upust swojej potrzebie. Coraz bardziej pragnęła uczucia ciężkiego gumowego kutasa; wypełnił jej wnętrzności i sprawił, że z cipki kapał miód. Był większy i dłuższy niż jakikolwiek prawdziwy kutas, jakiego kiedykolwiek doświadczyła, a teraz w uścisku ekstazy potrzebowała go jeszcze głębiej, jeszcze szybciej i mocniej. „Pieprz mnie.

Pieprz mnie swoim kutasem. Pieprz mnie w mózg, pieprz mnie, pieprz mnie!” Powtórzyła te słowa jeszcze kilka razy, aż pomyślała, że ​​usłyszała dźwięki dochodzące z korytarza. Zsunęła dildo z tyłka i wyobraziła sobie jej dziura rozwarła się szeroko po tym, jak pan Crush uwolnił od niej swojego kutasa. Wstała i wyobraziła sobie jego słodkie, gorące nasiono kapiące z jej tyłka i spływające po wewnętrznej stronie ud.

W końcu zobaczyła, jak wciera go w skórę jej pośladków i zlizując resztki jej palców. „Gdyby tylko… Gdyby tylko… Miałem cię.” Następnego ranka, tuż po wpół do ósmej, Belinda poszła do Aroma Caf na rogu Lincoln Place i Washington Avenue. piękny, jasny poranek i postanowiła spędzić dzień jak najbardziej bezczynnie. Znalazła kawiarnię kilka tygodni temu i od razu była pod wrażeniem jej wnętrza i wyposażenia w stylu retro. Właściciele byli młodą i przyjazną parą; Rita i Jon, który zawsze robił doskonałą kawę.

Tego szczególnego poranka se kawiarnia emed był bardziej zajęty niż zwykle i musiała usiąść przy drzwiach. Podeszła do kontuaru i została powitana przez Ritę. „Cześć, co byś chciał?” „Cappuccino i jedno z twoich ciasteczek z płatkami migdałów”. Belinda wyciągnęła garść drobnych z tylnej kieszeni, gdzie miały tendencję do gromadzenia się razem ze spinaczami, gumkami, koralikami, etykietami do chleba i guzikami.

"Gdzie dziś siedzisz?" Belinda odwróciła się i już miała wskazać na swój stół, kiedy zamarła. Niecałe pięć stóp od miejsca, w którym stała, siedział pan Crush. Był sam; popijając kawę i czytając gazetę. Jak zwykle był nienagannie ubrany i nieskazitelnie zadbany.

Chciała do niego podejść i odetchnąć jego wodą po goleniu; chciała powiedzieć „cześć” i chciała, żeby ją zauważył. Zamiast tego zaczęła drżeć; powodując utratę niepewnej stabilności stosu zmian i innych przedmiotów w jej dłoni. Nieuchronnie jedna moneta wypadła luźno i upadła na podłogę, staczając się w jego stronę i zatrzymując się u jego stopy. Niedługo potem upuściła kolejną, a potem jeszcze trzy. Spadająca zmiana sprawiła, że ​​Crush podniósł głowę znad swojej gazety, po czym zauważył nową błyszczącą ćwiartkę przy swoim bucie.

Podniósł monetę, spojrzał na nią i uśmiechnął się. "Upuściłeś to?" Skinęła głową i zmusiła się do uśmiechu, po czym przyjęła go z powrotem z rechoczącym „dziękuję”. Wydawał się jej nie pamiętać, co spowodowało jej żal. Po odzyskaniu pozostałych monet odwróciła się do Rity i uśmiechnęła się, chociaż jej twarz szybko poczerwieniała. - To będzie czterysta pięćdziesiąt, kochanie.

Spojrzała w dół na stos drobnych i inne rzeczy w szybko wilgotniejącej dłoni i usiłowała zebrać odpowiednią kombinację monet, aby zapłacić Ricie. W końcu zrobiła to i już miała wrócić do swojego stolika, kiedy zauważyła coś zupełnie nieznanego wśród monet, dziesięciocentówek, pensów i ćwierćdolarówek. Był to prostokątny kawałek białego kartonu wielkości przeciętnego znaczka pocztowego. Wyjęła go i wróciła do stołu z taką godnością, na jaką mogła się zdobyć. Wrzuciła resztę i wszystkie inne drobne przedmioty z powrotem do kieszeni i usiadła.

Następnie położyła kartonowy prostokąt na stole i spojrzała na niego. Jedna strona była odbarwiona i trochę szorstka; po drugiej stronie znajdowały się dwa koncentryczne okręgi z krzyżem pośrodku, wokół których wielkie litery A.S.C. zostały zaaranżowane. Po lewej stronie okręgów widniały cyfry 1 6 9 0.

Jej pierwsze wrażenie było takie, że był to jakiś symbol religijny lub że ma jakieś znaczenie astrologiczne. Z drugiej strony, pomyślała, może to być symbol z gry planszowej. W końcu podniosła głowę i zobaczyła, jak pan Crush wstaje do wyjścia.

Szedł obok niej i uśmiechał się, ale udawała, że ​​nie zauważa. Poczuła rozczarowanie, że go nie ma, ale także ulżyło; ponieważ była pewna, że ​​gdyby został, jeszcze bardziej by się zawstydziła przed nim. - Och, jesteś taką głupią Belinda. Po tych słowach ponownie skupiła swoją uwagę na małej tajemnicy, która stała przed nią.

„Upuściłaś coś kochanego…” Głos starej kobiety ze St Jude odbijał się echem w jej głowie. - Powinna tu być mała prostokątna etykieta… - zabrzmiał głos Kaspara. Godzinę później weszła do sklepu Kaspara i znalazła go za ladą czytającego książkę.

Kiedy podniósł głowę, wyjęła metkę z kieszeni koszuli i położyła ją na blacie przed nim. - Czy o to mnie pytałeś? Powiedziała z nutą triumfu. Tak jak się spodziewała, nic nie powiedział, wyciągając zamiast tego duże szkło powiększające i długą pęsetę zza kontuaru. Przez kilka minut uważnie przyglądał się etykiecie, po czym wsunął ją do przezroczystej torebki z polietylenu.

Belinda przygotowała się na długie czekanie, więc ponownie spojrzała na stare zdjęcie na jego ścianie, mając nadzieję, że w twarzach znajdzie jakieś podobieństwo do Kaspara. Długie minuty upłynęły w milczeniu, a potem zaskoczył ją, mówiąc: „Oni mają na sobie mundury starego Cesarstwa Austro-Węgierskiego. To zdjęcie zostało zrobione w 1912 roku w Teplitz, w Czechach, które sto lat temu nazywano”.

"Kim oni są?" „Moi wujkowie, ciotki, kuzyni, siostra… i ojciec”. Spojrzała na niego z nadzieją, że powie jej więcej, ale teraz szukał książki na obszernej półce za ladą. Znalazł go, ale sprawdził go tylko przez chwilę, zanim wznowił badanie etykiety. Następnie poprosił ją, aby odwróciła napis „otwórz” na drzwiach.

Kiedy wróciła, wyjął spod lady małą karafkę do wina i dwa kryształowe kieliszki. "Czy zechciałbyś kieliszek tokaja?" "Um, ok, dzięki." Ostrożnie nalał do dwóch szklanek, a Belinda zauważyła przy tym doskonałą stabilność jego dłoni. Podał jeden jej, ale drugi zostawił nietknięty na blacie. Belinda nigdy nie słyszała o Tokaju, ale mimo to wzięła obfity łyk i uznała, że ​​jest pyszny.

Wkrótce opróżniła szklankę. Kiedy już to zrobiła, Kaspar skinął na nią, by podeszła bliżej. - Czy zdajesz sobie sprawę, co możesz tu mieć moja dziewczyno? Zanim zdążyła potrząsnąć głową, dodał: - Mówię wolno, ponieważ będziemy musieli to i uwierzytelnić skrzypce. "Co?" Uniósł polietylenową torebkę i potrząsnął nią. "To to." Teraz psotny błysk zabłysnął w jego oczach i posłał jej jeden ze swoich rzadkich uśmiechów.

„1690 to nie tylko liczba; to rok, w którym powstały skrzypce. Ma ponad trzysta lat. ASC Belinda, ASC oznacza Antonio Stradivari di Cremona lub Antonius Stradivarius Cremonensis, by być bardziej precyzyjnym.

To może być tylko etykieta skrzypce Stradivarius! rzadko spotykany." Belinda była oszołomiona i spojrzała w twarz Kaspara, szukając jakiejś wskazówki, że żartuje lub ją nakłania. Ale twarz starego człowieka była prawdziwym świadectwem jego słów. Później tej nocy, około dziesiątej, Kaspar zawołał ją: „Cześć Belindo, przepraszam, że dzwoniłem tak późno”. "W porządku, wszystko w porządku?" „Nie mogło być lepiej, moje dziecko”. "Ok dobrze." - Po twoim dzisiejszym popołudniu skontaktowałem się z osobami, które znam w domu aukcyjnym Christiesa.

Poprosiłem kilku ich ekspertów, żeby przyjrzeli się twoim skrzypcom i zrobiłem dla nich kilka technicznych uwag. Właśnie skończyłem tę minutę. ”„ Wow, dobra robota.

To robi się ekscytujące. ”„ Są oczywiście raczej zajęci, a kiedy skończą, skontaktują się z nami na piśmie, przedstawiając swoją opinię… i może wycenę. ”„ Ok, prawda, kiedy to przyjmujemy? ”” Mam spotkanie na jutro o dziesiątej.

Belindo, mam również prośbę o przysługę. ”„ Tak, o co chodzi? ”„ Idę do shul; synagoga, jutro wczesnym rankiem, aby ofiarować modlitwy. Bardzo chciałbym, żebyś tam był.

Przyszedłbyś? ”„ Kaspar, byłbym zachwycony, dziękuję. ”„ 1066 Washington Avenue. ”„ Rozumiem. O której godzinie? ”„ O świcie ”.

Kiedy Belinda przybyła do synagogi, światło świtu było ledwo dostrzegalne przez witraże, ale atmosfera w starym budynku była chłodna i świeża, a ona znalazła jedyną lampę, która paliła się na odległa ściana dziwnie pocieszająca. Uwielbiała świt i czuła spokój, kiedy siedziała sama w zborze. Spojrzała na Kaspara na platformie czytelniczej, gdy intonował z Tory.

Nie mogła zrozumieć słów, ale jego głos brzmiał przez pusty budynek z niesamowitą urodą. Miał na sobie hebrajski szal z frędzlami i jarmułkę. Przyjechała pół godziny wcześniej i po cichu wskazał, gdzie powinna usiąść.

Pod podium było krzesło, na którym umieścił starą fotografię jego rodziny ze sklepu. Słuchając jego bogatego głosu, Belinda spojrzała w głąb fotografii. Tam zobaczyła jego ojca i wujów, błyszczących w ich mundurach, a także jego braci, ciotki i dziecko ister.

Wyobraziła sobie, że wszyscy siedzą obok niej; słuchając, jak modli się za nich. Wyobraziła sobie ich uśmiechających się. Kiedy ucichły ostatnie nuty jego głosu, uroczyście zszedł na dół i stanął obok fotografii. Za miejscem, gdzie stał, w futerale, zobaczyła teraz skrzypce. Skończył, to była jej pierwsza reakcja i była zadowolona, ​​ale powaga tego wydarzenia sprawiła, że ​​zachowała milczenie i spokój.

Skrzypce lśniły pod doskonałym połyskiem, a ich bogaty, czerwono-brązowy odcień przypominał jej olbrzymie nasiono w czarnej, wyłożonej aksamitem strące. Wziął teraz głęboki oddech i spojrzał na nią: „Za twoją zgodą, moja droga, zagram”. Uśmiechnęła się do niego i skinęła głową. Podniósł smyczek i położył skrzypce na ramieniu, po czym spojrzał na nią z wielkim wzruszeniem w oczach: „Gram dla zgubionych, gram dla tych, którzy nie mają głosu, dla tych, których mi odebrał czas i okoliczności i przez zło, które dręczy ludzkość i ja gram dla tych, którzy kiedyś grali dla mnie, dopóki ich kończyny nie zostały złamane, ich duchy nie zostały zmiażdżone i nie mogli dłużej grać.

" I bawił się z takim uczuciem, taką gracją i taką energią, że była zdumiona. Instrument, który tak długo milczał, w cudowny sposób ożył. Wskrzesił go i teraz w jego rękach był jak żywa istota; produkując muzykę o takiej sile i patosie, że Belinda płakała. Kiedy Kaspar skończył, usiadł delikatnie obok niej i podał jej chusteczkę. Belinda przeprosiła i podziękowała mu.

- Powinienem cię przeprosić; nie chciałem sprawić, żebyś płakał. „Och, w porządku; jestem bardzo sentymentalną osobą. Myślę, że możesz to zrozumieć, nawet po tylu latach… nadal tęsknisz za rodziną”.

„Dla mnie to wszystko wydarzyło się zaledwie wczoraj, a nie sześćdziesiąt osiem lat temu. Miałam wtedy zaledwie pięć lat. Moja mama i ja byliśmy w Szwajcarii, odwiedzając jej umierającą ciotkę, której uciekliśmy, uciekliśmy, gdy miliony nie…” Przykro mi." „W porządku. Nie mogę powiedzieć, jak bardzo uszczęśliwiłeś mnie, moje dziecko.

Ten instrument nie byłby nie na miejscu w muzeum narodowym ani w kolekcji królewskiej; wszystkie najlepsze orkiestry na świecie chciałyby go posiadać . Jest w tym coś niemal magicznego. Czuję się zaszczycony, że mogę po prostu być w jego obecności, ale grać w to… grać to naprawdę zaszczyt.

I pozwoliłeś mi uhonorować moją rodzinę, grając to tutaj, w ich obecność… dziękuję. ” Otarła ostatnie łzy i pocałowała go w policzek. „Chodźmy na kawę i bajgla”.

Dokładnie o 9: później tego samego dnia dotarli na West 49th Street i przeszli krótki dystans do 20 Rockefeller Plaza; imponujące biura Christie's New York. O dziesiątej powitał ich uśmiechnięty pracownik o czerwonej twarzy, który przedstawił się jako Joel i zabrał ich do pięknego biura, gdzie podpisali wiele formularzy. Po formalnościach Joel zadzwonił po jednego ze swoich współpracowników, który przybył w towarzystwie dwóch ogromnych ochroniarzy i zabrał skrzypce.

Po krótkich uśmiechach i uściskach dłoni wyszli z powrotem w blask słońca. "Taxi?" - zaproponowała Belinda. - Och, do diabła, nie, jedźmy metrem. Minął tydzień iw niedzielny wieczór Belinda zafundowała sobie swój ulubiony makaron - spaghetti marinara i podała mu dobrą butelkę czerwieni, którą odkładała na specjalną okazję.

Ponieważ nie było nic szczególnego, zdecydowała się je otworzyć. To był wspaniały posiłek i po jedzeniu usiadła na kanapie z resztą butelki, do której nalała sobie kolejną szklankę; jej trzeci. Pomyślała o Kasprze i skrzypcach: „Mój Boże, a co, jeśli to jest warte małej fortuny, po prostu umrę! Ale znając moje szczęście, to prawdopodobnie fałszerstwo; nic nie warte. No cóż, wyślę to do Australii i Brandon może to zagrać w swoim szkolnym zespole. To się nie zmarnuje ”.

Położyła się, czując się pełna i spokojna, i nieuchronnie jej umysł oddał się myślom o bliźnim. Nie słyszała, jak wrócił do domu, ale było jeszcze wcześnie. Jutro oczywiście był poniedziałek o pierwszej: nadarzy się okazja, szansa, której nie potrafiła się oprzeć. Była to rzeczywiście okazja, ale co właściwie miała z nią zrobić, że nie mogła się zdecydować.

Godzinę później leżała w łóżku i wyobrażała sobie wszystkie możliwe scenariusze, które zasugerowało przypadkowe spotkanie ze sprzątaczką w zeszłym tygodniu. Mogła poczekać, aż sprzątaczka otworzy drzwi Crush, a potem zakraść się i ukryć… gdzieś. Ale nie, to nie zadziała; sprzątaczka może ją znaleźć i wezwać policję. Mogła się zakraść i poczuć się jak w domu, udając, że była w mieszkaniu przez cały czas. Tak! To da jej szansę, by dowiedzieć się więcej o Crush, gdy sprzątaczka zniknie.

Wtedy wyjdzie i nikt się nie dowie. Ale ten plan miał również wadę: jeśli jego drzwi były takie jak jej, nadal potrzebowała kluczy, żeby je zamknąć, kiedy już wyszła. Wróci do domu, znajdzie otwarte drzwi i prawdopodobnie zwolni sprzątaczkę.

Przewróciła się i westchnęła. Najlepiej o tym zapomnieć, nie ma mowy, żeby to zadziałało… chyba że… chyba że… Tej nocy bardzo mało spała; jej ręce powędrowały do ​​jej cipki i położyła się do tyłu, aby pogłaskać każdy z jej wrażliwych fałdów. Wyobraziła sobie siebie w małym, zatłoczonym klubie w Harlemie z intensywną, parną atmosferą i muzyką techno, która przez cały czas podkreślała głęboki, pulsujący bas. Muzyka weszła w jej serce i duszę, energetyzując jej ciało i sprawiając, że pożąda kutasa. Wyobraziła sobie, że ma na sobie długie czarne satynowe rękawiczki i małą czarną spódniczkę, przezroczyste czarne pończochy, czarny top, który odsłania jej brzuch i nic więcej.

Na parkiecie kołysała się, poruszając swoim ciałem w idealnym momencie do rytmu. Jej biodra i tyłek kołysały się, gdy jej ramiona tkały magiczne zaklęcie; nieodparty urok dla wszystkich mężczyzn wokół niej. Spojrzała na nich wszystkich; kusząco, z oczami w kolorze morskiej zieleni, ale był jeden mężczyzna, którego jej ciało pragnęło najbardziej, jeden mężczyzna, dla którego tańczyła, jeden kutas, którego najbardziej pożądała jej cipka. W miarę jak intensywność muzyki rosła w jej umyśle, wyobraziła sobie siebie samą na parkiecie.

Jej piersi i biodra, tyłek i nogi, ramiona i cipka płynęły gorącą do białości energią muzyki. Adrenalina karmiła jej kończyny i doprowadzała je do coraz większych wyczynów wysiłku. Nagle zobaczyła go kątem oka; czekał w cieniu, obserwował ją i czekał na swój czas.

Nie poruszał się ani nie mówił, ale ponad muzyką czuła jego energię w pokoju, a jego umysł był wypełniony jedną myślą, że chce ją przelecieć. Muzyka osiągnęła niezrównany punkt kulminacyjny i ustała, a jaskrawe światła klubu zgasły wraz z nią; zastąpiona bladozieloną poświatą neonu. Wyszedł z miejsca, w którym stał. Był bez koszuli i lśnił od potu.

Neonowe światło uchwyciło kontury jego mięśni; przekształcając go w rzeźbę z czarnego marmuru. Kiedy podszedł bliżej, zobaczyła jego oczy i były przepełnione pożądaniem, tak wielkim pragnieniem jej, że liczby nie mogły ocenić jego intensywności, a słowa określić jego granice. Sięgnął po nią, a ona całkowicie mu się poddała; wpadając w jego potężne ramiona, by przenieść się na pobliski stół. Tam położył ją na twardej powierzchni.

Bez słowa rozpiął jej małą czarną spódniczkę i odrzucił ją na bok. Nie miała na sobie majtek, a następną rzeczą, jaką sobie wyobraziła, były jego onyksowe oczy; po cichu każąc jej rozłożyć nogi. Zrobiła to chętnie, a on z przyjemnością zanurzył język w jej fałdach. Czuła jego gorący oddech na swojej skórze, gdy jego usta i język delektowały się delikatnym mięsem jej szczeliny i wrażliwym guzkiem.

Przeplatał się między nimi z błyskawiczną intensywnością i wkrótce przyjemność stała się nie do zniesienia. Odepchnęła go i ledwie złapała oddech, kiedy poczuła nacisk jego penisa odpychający wargi jej warg sromowych. Uśmiechnęła się i wygięła plecy; czuć się jak totalna dziwka leżąca na twardym stole w opustoszałym klubie. Poczuła, jak jego kutas luksusowo wypełnia jej cipkę, a jego ramiona unieruchamiają jej ramiona.

Jak wąż owinęła wokół niego swoje zwoje, zaciskając nogi wokół jego bioder i przyciskając jego klatkę piersiową do swojej. Teraz pieprzył ją z taką siłą, że stół zagrzechotał o gołą podłogę. Jej plecy i ramiona naciskające na nieustępliwą powierzchnię sprawiały jej ból, ale było to pikantne uczucie; dodając do słodkiego ataku na jej ciało.

Teraz jego usta zmiażdżyły jej wargi, a jego język wypił głęboko w chłodnej oazie, którą były jej usta. Poczuła jego gorący oddech na swojej szyi, gdy całował i lizał jej skórę. Chwyciła jego pośladki za policzki i wbiła w nie paznokcie; czując, jak moc jego pchnięć rośnie, gdy z trudem łapała oddech. Z ostatnim pchnięciem w głąb jej najgłębszej istoty, dotarł. Napełniając ją ciepłym nasieniem i wołając jej imię, jakby wzywał boginię.

Jej imię rozbrzmiewało echem po pustym pokoju, ale jeszcze zanim echa ucichły, poczuła jego chłodne usta i ognisty język na swojej cipce, teraz podeszła i szarpnęła się z jego twarzą, trzymając jego głowę na jej łechtaczce. Niechętnie pozwoliła mu odejść, a on wstał. Spojrzenie jego oczu podpowiedział jej, co musi zrobić dobrowolnie i otwarcie w jego świecie, bo była już nim otoczona, głupotą było stawianie mu oporu lub zaprzeczanie jej namiętnościom.

Następnego ranka obudziła się, zjadła lekkie śniadanie i wzięła długi prysznic. Później nawet nie zawracała sobie głowy ubieraniem; Było ciepło i kręcenie się po mieszkaniu nago sprawiało, że czuła się świetnie - jak gwiazda porno, istota urodzona do pieprzenia i całkowicie pozbawiona zahamowań. Wybrała DVD z seksem analnym i dzikimi scenami podwójnej penetracji. Zahipnotyzowana tymi scenami, powoli smarowała wibrator i przykucnęła na podłodze przed telewizorem. Wsunęła czubek wibratora w swój tyłek i chwyciła jego trzon; dotyk samej twardej, ciężkiej gumy wystarczył, by wywołać ślinę w ustach, ale gdy akcja filmu stawała się coraz większa z każdą sceną, Belinda wsuwała nasmarowanego gumowego kutasa coraz głębiej w jej tyłek.

Po kilku takich scenach, w szczególności jednej, w której gwiazda została zerżnięta i podwójnie penetrowana po kolei przez czterech facetów, tyłek Belindy pragnął kutasa. Wbijała gruby czarny trzon w swój tyłek coraz mocniej; smarując go raz za razem, tak aby wsuwał się i wysuwał z niej jak dobrze naoliwiony tłok. Drugą ręką odnalazła łechtaczkę i zanurzyła ją w słodkiej ślinie z jej śliniących się ust. Po kilku minutach przyszła; przywołując wszystko, co święte, i nazywając wszystko, co bluźniercze. W pozostałych godzinach próbowała się zrelaksować, ale nie spuszczała oka z zegara.

W miarę upływu godzin jej napięcie i niepokój rosły; próbowała oglądać telewizję, słuchać muzyki, gotować i wreszcie oglądać więcej porno, ale nic nie mogło jej uspokoić ani rozproszyć. Wreszcie o 1: stanęła przy drzwiach i przez najmniejszy możliwy otwór rozejrzała się po korytarzu. Niemal natychmiast usłyszała zbliżającego się sprzątacza; śpiewając coś, co brzmiało dla niej jak słodko-gorzka piosenka o miłości.

Znała trochę hiszpańskiego, ale wciąż słyszała słowa „los amantes perdidos”, a kobieta z pewnością miała dobry głos. Jakieś dziesięć minut później stanęła przed drzwiami Crusha i wyciągnęła duży komplet kluczy. Serce Belindy biło szybciej. Kiedy drzwi się otworzyły, Belinda zauważyła, że ​​są zupełnie jak jej własne; po zamknięciu można było go otworzyć od wewnątrz. Świadomość tego dodała jej odwagi i wzięła głęboki oddech, czekając, aż sprzątaczka wepchnie jej wózek.

Kiedy kobieta zniknęła z pola widzenia, Belinda zdała sobie sprawę, że może mieć tylko kilka sekund, zanim kobieta wróci i zamknie drzwi. Wyszła na korytarz i weszła do sypialni Crusha. Szybko zorientowała się, że jego mieszkanie ma dokładnie taki sam rozkład jak jej i domyśliła się, że sprzątaczka prawdopodobnie zacznie od łazienki. W środku wtoczyła się pod jego łóżko i przygotowała się na niespokojne oczekiwanie.

Sama głupota tego, co robiła, przerażała ją i podnieciła; na razie w porządku. Pół godziny później, z bijącym sercem w piersi, patrzyła, jak sprzątaczka wchodzi do sypialni, odkurza, odkurza i zmienia pościel. Gdyby podniosła materac, z łatwością zobaczyłaby Belindę przez listwy, ale na szczęście tego nie zrobiła. Na szczęście był też fakt, że sypialnia Crush była skąpo umeblowana, więc kobieta szybko skończyła swoją pracę. Jednak minęła dobra godzina, zanim Belinda w końcu usłyszała, jak zamyka drzwi i odchodzi w dół korytarza, śpiewając tę ​​samą gorzko-słodką melodię.

Odetchnęła z ulgą. Sypialnia była jasna, przestronna i gustownie urządzona. Łóżko było królewskie, z bladofioletową satynową pościelą. Belinda oparła głowę na jej ramieniu i patrzyła na nie przez długi czas; wyobrażając sobie możliwości.

Następnie spojrzała na zegarek. To było 3: „Ach, co do cholery”. Zdjęła ubranie i położyła się na łóżku. Od razu zachwyciła ją chłodna luksusowość satynowej pościeli.

Rozłożyła kończyny i przesunęła rękami w górę bioder i ud, a następnie uniosła nogi w powietrze i pozwoliła im opadać. Zaśmiała się. To był całkiem tydzień; nigdy wcześniej nie była w synagodze ani nie widziała Rockefeller Plaza, nigdy nie odwiedziła Christie's Auction House.

Zresztą nigdy nie zakradła się do czyjegoś mieszkania ani nie usłyszała dźwięku skrzypiec Stradivariusa. Tak, całkiem tydzień. Zamknęła oczy i zmarszczki z wiersza, który gdzieś słyszała, wpadły jej do głowy, jestem zmęczony dniami i godzinami, dmuchane pąki jałowych kwiatów, pragnienia, marzenia i moce I wszystko oprócz snu… Tak, śpij, Jestem zmęczony wszystkim oprócz snu… snu… snu. " "Hej, obudź się!" Belinda otworzyła oczy, aby zobaczyć nieznane dopasowanie światła; następnie stała się niejasno świadoma cudownego korzennego aromatu; jak cedr i sosna… Spojrzała w dół i zobaczyła, że ​​ktoś celuje w nią z pistoletu. Sapnęła i usiadła sztywno wyprostowana.

Mężczyzna był całkowicie nagi i poza groźnym spojrzeniem na jego twarzy rozpoznała przystojne rysy swojego sąsiada. - Proszę, nie strzelaj do mnie, mogę to wyjaśnić. „Wyjaśnij, masz cholerną rację! Nigdy wcześniej nie wróciłem do domu i nie znalazłem nagiej białej laski w moim łóżku.

Gdy tylko wszedłem, poszedłem pod prysznic i znalazłem cię śpiącego jak Królewna Śnieżka . Jak kurwa się tu dostałeś? "Przepraszam, chciałem z tobą porozmawiać od tygodni, ale po prostu nie mogłem tego zrobić." Zaczęła płakać, a on opuścił broń. Stał nad nią i nawet przez łzy nie mogła powstrzymać się od patrzenia na jego mięśnie, nogi i wyrzeźbione brzuch. Jego długi, gruby kutas zwisał estetycznie; dopełnienie idealnego obrazu w jej umyśle; suma wszystkiego, co sobie wyobrażała. Spojrzała teraz na niego, gdy łzy spływały jej po policzkach.

Wyraz jego twarzy się zmienił, ale nadal był wobec niej ostrożny. Wyciągnęła rękę i uścisnęła jego dłoń. - Myślałem… o tobie i chciałem jakoś zwrócić twoją uwagę… Myślę, że byłem samotny. Pochodzę z Australii.

W końcu się uśmiechnął i usiadł na łóżku obok niej. Nie puściła jego dłoni, więc pochylił się od niechcenia i włożył pistolet pod łóżko. - Cóż, z pewnością przyciągnąłeś teraz moją uwagę. Widziałem cię z pewnością, ale nie sądziłem, że jesteś mną zainteresowany.

Przywykłem do bardziej, powiedzmy, konwencjonalnego podejścia. Odwróciła się do niego i położyła dłoń na jego twarzy, a następnie przesunęła po jego ramieniu. Uśmiechnęła się; w końcu go dotknąwszy, „Przepraszam, ale pragnąłem cię tak długo”. „Cóż, panno Australii, dlaczego po prostu nie podeszłaś do mnie i nie powiedziałaś„ cześć ”. Nie jestem aż tak onieśmielająca.

Belinda zaśmiała się. Podeszła bliżej i wtuliła się w niego, przesuwając palcami po mięśniach jego klatki piersiowej. Bardzo ją podniecił kontrast jego skóry z jej. „Przepraszam, jestem nieśmiały i chyba trochę obsesyjnie”. Pocałowała go w podbródek, starając się wyglądać na smutnego i przepraszającego.

Uśmiechnął się do niej uspokajająco. - Jesteś słodka, taka drobna, taka uczta, której nie da się pokonać! Zachichotała, a on ponownie olśnił ją swoim uśmiechem. Spojrzała głęboko w jego niespokojne oczy, w których łatwo było dostrzec jego ogień i pasję. Pocałowała go ponownie i tym razem ich ciała się spotkały; witając się splecionymi kończynami i namiętnymi rękami.

Belinda poczuła się porwana od doczesnego świata; wszystko, co wiedziała, z radością zostawiła za sobą, choćby po to, by być tutaj, teraz, w jego ramionach. W końcu mogła urzeczywistnić pyszne fantazje, które wypełniały każdą bezczynną chwilę. Zmusiła go, by położył się na plecach, kiedy była na górze; rozkoszując się uczuciem jego mięśni na jej skórze. Często patrzyła na kontrast między ich ciałami, a jej cipka reagowała jak nigdy wcześniej. Pocałowała jego szyję i powoli przesunęła się w dół jego klatki piersiowej.

Masował jej plecy i delikatnie ugniatał jej piersi. Wkrótce jego ręce znalazły drogę do jej tyłka i pieściły go; sprawiając, że jej cipka staje się coraz bardziej mokra. Teraz w końcu zwróciła swoją uwagę na jego kutasa.

Leżał na wpół wyprostowany na jego brzuchu, gdzie nie marnowała czasu, owijając go dłonią. Nadszedł czas, aby wykorzystać wszystko, czego nauczyła się, oglądając godziny po godzinie porno. Włożyła jego kutasa do ust i oplotła go językiem. W międzyczasie jej ręka osiadła u nasady jego wału i zaczęła nim pracować i ciężko pracować. Wkrótce przesunęła swoją zaciśniętą dłonią w górę iw dół jego trzonu, wykręcając ją i ściskając, aż zaczęła czuć, jak twardnieje.

Nie trwało to długo. W międzyczasie Crush trzymał włosy Belindy i potarł nimi swoją skórę. Sama myśl o jej płomiennorudych włosach na jego ciemnej skórze sprawiła, że ​​pracowała nad jego kutasem z rozkosznym porzuceniem i odnowioną energią. Po krótkiej chwili mogła usłyszeć i poczuć wpływ, jaki wywierały na niego jej usta i ręce; oddychał ciężko i westchnął, jego mięśnie napięły się i rozluźniły, a ona poczuła, jak jego kutas drgnął w jej ustach.

Zbliżał się. Teraz rozłożyła jego nogi i przykucnęła między nimi. Obiema rękami włożyła jego penisa do ust i potarła jego czubkiem wewnętrzną stronę policzków.

Jej włosy opadały na jego jądra i łaskotały je, podczas gdy jej ślina spływała po jego wale, zbierając się w kałuży przy jego tyłku. Jej głowa podskakiwała w górę iw dół z taką prędkością i siłą, na jaką mogła się zdobyć. Jego biodra napięły się po raz ostatni, a ona mocno zacisnęła usta na jego członku.

Nie musiała długo czekać, aż do ust napłynął jej zryw za strumieniem ciepła. Kiedy doszedł, mocno wydoiła jego trzon; pompuje coraz więcej swojego gęstego męskiego soku do jej ust. Połknęła to wszystko iw końcu wylizała jego kutasa do czysta, zanim usiadła.

Jedno spojrzenie na jego twarz powiedziało jej, że był pod wrażeniem wyczynu, który właśnie dokonała. Teraz była jej kolej. Podniosła nogi i rozchyliła cipkę obiema rękami.

Crush spojrzał na nią przez chwilę; zaskoczony tym jawnie seksownym gestem. Jego język i usta poruszyły każdą tajemniczą fałdę, dodając jej już i tak znacznej wilgoci. Nie przegapił żadnej okazji, by skubać i poklepywać jej łechtaczkę, jakby to był słodki i rzadki owoc. Belinda ujęła jego gładką głowę obiema rękami; wciskając twarz coraz głębiej w jej cipkę. Kiedy jego język ponownie wszedł w jej szczelinę i mocno ją polizał, przyszła; drżąc i wypuszczając słowa, które go zaskoczyły.

Zwalniał powoli, gdy intensywne fale doznań stopniowo opadały. Teraz był jej, pomyślała, teraz mogła dać mu przyjemność, o której marzyła. Usiadł i uśmiechnął się; jego podbródek wciąż lśni od jej soków. "Miły?" "Czy musisz pytać?" "Zawsze staram się zadowolić." - I proszę, zrób. Następnie wsunęła palec wskazujący w swoją cipkę; wydawało się niemożliwie mokre i luźne; mrowienie, gdy tylko jej palec dotknął jego delikatnych fałd.

Był tylko jeden sposób postępowania. "Pieprz mnie." W mniej niż trzydzieści sekund penis Crush wrócił do życia; gdy tylko dotknęła jego trzonu, włożyła w nią całą jego długość. Owinęła nogi wokół jego dolnej części pleców, tak jak sobie wyobrażała. Zaczął powoli; poczuć swoją cipkę po raz pierwszy.

To go podekscytowało i przytulił ją. Wkrótce pieprzył ją mocno iz coraz większą intensywnością. Jego silne ramiona przyszpiliły ją i z każdym pchnięciem jego penisa odbijała się z powrotem na pozycję gotową na następny. Ucztowała dłonie na jego ciele; odkrywanie każdego nauczonego i wyrzeźbionego cala.

Potem opadła na jego pośladki; zwarte i stalowo twarde, podnieciły ją niezmiernie, gdy chwyciła je i pociągnęła do przodu, aby zwiększyć siłę uderzenia, jaki wywierał na jej cipkę. Zamienili pozycje i wraz z nią na górze odwzajemnił się; rozciąganie i ugniatanie jej tyłka i trzymanie jej mocno, gdy ujeżdżała jego kutasa, "Tak, ujeżdżam twojego kutasa w dzikie niebieskie tamto." "Idź cowgirl!" Zaśmiał się i przysunął ją bliżej, żeby mógł bawić się jej sutkami. Były to twarde, dojrzałe pąki róży i doskonale uzupełniały jej blade piersi.

Belinda uniosła się teraz na kolanach. Jej twarz wypełniła pożądanie, gdy prawie cały swój ciężar spoczął na jego pachwinie. Poczuła, jak jej tyłek ściska jego jaja, a jej kopiec uderza w jego brzuch. Nigdy nie była tak głęboko penetrowana przez mężczyznę, a jej cipka nigdy nie była tak żarłoczna na kutasa.

Ujeżdżała go coraz mocniej, aż poczuła, jak jego kutas drga i napina się. Przytuliła łechtaczkę do niego; rozkoszując się elektrycznymi doznaniami, które wypływały z niej, wypełniając jej ciało i penetrując każde włókno. Przycisnęła się do jego klatki piersiowej i wbiła paznokcie w jego ciemne ciało, gdy doszła - raz po raz odrzucając głowę do tyłu i wypowiadając tak szalenie pomysłowe przekleństwa, że ​​go zaskoczyła. Teraz sięgnęła za siebie i chwyciła jego jądra, podskoczyła kilka razy w górę iw dół, aż zacisnął zęby, przewrócił oczami i uwolnił strumień, który wpadł daleko w jej wygłodniałą szczelinę. Belinda uwielbiała uczucie gorąca, które biło w jej wnętrzu, rozkoszowała się każdą pompą i delektowała się każdą kroplą.

W następnej godzinie całowali się, rozmawiali i wygłupiali się; lepsze poznanie się. Opowiedział jej trochę o sobie, ale była znacznie bardziej otwarta. W końcu w swój skromny sposób powiedziała: „Chcę, żebyś wyruchał mnie w dupę, jeśli chcesz”.

„Nigdy nie odrzucam kobiety”. Wstała na czworakach i wycelowała w niego swój tyłek, a potem nim poruszyła. "Lubisz mój tyłek?" „Mmmm, wygląda mi świetnie!” Przysunęła się bliżej, a on przesunął palcami po wewnętrznej stronie jej szczeliny. Jej skóra była tutaj szczególnie wrażliwa i natychmiast poczuła słodkie mrowienie wędrujące do jej tyłka. Rozchylił jej policzki i przesunął językiem po całej jej długości; od progu jej cipki do obręczy.

Polizał i drażnił jej małą dziurkę językiem; kreśląc na niej mokre kręgi, gdy Belinda westchnęła i jęknęła z zadowoleniem. Teraz chciała, żeby się rozciągnął i otworzył; odkryć, jaka zachwyt kryje się w środku. Polizała jeden ze swoich palców i wsunęła go do środka, szybko wsuwając i wyciągając, jednocześnie patrząc na niego z błyskiem w oczach. Mogła powiedzieć, że to go podnieciło i gdy tylko był twardy, powiedziała: „Mój tyłek potrzebuje twojego kutasa”.

Uśmiechnął się i stanął za nią, podczas gdy ona odgarnęła jeden z policzków. Wsunął w nią trzon całą ręką, podczas gdy ona pchnęła go z powrotem. Belinda już dawno wytrenowała swój tyłek właśnie w tym celu i gdy tylko zaczął w nią wbijać, odepchnęła się z równą siłą, ostatecznie zajmując całą jego długość. Czuła, jak jego kutas atakuje jej najgłębsze zakamarki; wypełniając jej tyłek, aż z każdym jego pchnięciem chciała, żeby był głębszy, mocniejszy i szybszy.

Przygryzła wargi, a jej usta śliniły się, gdy jego kutas pogrążył się w jej duszy. Czuła się tak cudownie zła, a wraz z nią uczucie głębokiej wolności i wyzwolenia z kajdan prymitywnego świata. Po kilku minutach najwspanialszego seksu analnego, jaki oboje kiedykolwiek mieli, wyciągnął się z niej; rozciągając jej tyłek, kiedy to robił, żeby się rozwarła.

Ponownie polizał to wszystko. Wrażenie jego śliny chłodzącej jej mrowienie było wspaniałe. Ponownie zanurzył swojego kutasa w jej najgłębszej strefie dolnej, trzymając się jej bioder i pchając swój trzon tak daleko, jak tylko mógł. Belinda oszalała z radości, ale zachowała przytomność umysłu, aby pozwolić swojemu nowemu kochankowi na każdą szansę zadowolenia siebie. Znowu prawie się z niej wyciągnął; pocierając głowę swojego członka o jej pierścień.

Tyłek Belindy zareagował, zaciskając go mocno. Jeszcze kilka minut i wbił się w nią mocno; jego jądra stykały się z jej wargami sromowymi, gdy poruszały się swobodnie poniżej. W końcu poczuła, jak jego członek osiągnął szczyt twardości. Przyszedł; wpychając swoje nasienie w jej tyłek i pozostając tam, aż miną wszystkie fale przyjemności.

Kiedy wyciągał z niej wyczerpanego i zadowolonego kutasa, Belinda chwyciła go za głowę i poczuła jego ciepło; było to ciepło jej własnego ciała i jego połączonego. "Mmmm kochanie, to było słodkie." Leżeli w swoich ramionach i cicho rozmawiali; chichocząc z jakiegoś głupiego żartu i całując się, kiedy śmiech się skończył. Nagle powiedział: „Belinda…” „Skąd znasz moje imię?” „Widzisz, wszystkie twoje ubrania są oznakowane, nawet majtki. Czy tego używasz do identyfikacji wizualnej? w Australii? - Podniósł do góry różowe i czarne majtki Belindy, które wciąż były tak mokre, że zwisały mu bezwładnie z palców.

- Och, tak, pomyślałem, że prawdopodobnie będę dzielił mieszkanie, kiedy po raz pierwszy przyjechałem do Nowego Jorku, więc ja. … rodzaj… oznaczył… wszystko. "Zawahała się," Nie znam twojego imienia. "Uśmiechnął się, pochylił do przodu i szepnął jej do ucha.

Kiedy to zrobił, pobłażliwie przesunęła dłonią po „Wow, to niezłe imię.” „Nazywaj mnie Nature Boy”, „Nature Boy”. „Tak,” znowu się uśmiechnął, ale był to uśmiech, który powiedział jej, że nadejdą złe wieści. Lecę rano do Puerto Rico w sprawach służbowych Biura. Mogę na chwilę zniknąć. ”„ Biuro? ”„ Tak, Federalne Biuro Śledcze, jestem agentką FBI.

”Nic nie powiedziała, zamiast tego wsłuchiwała się w zgiełk późnego popołudnia. Była nasycona i zadowolona i poznała innego przyjaciela w mieście, którego pewnego dnia mogłaby nazwać swoim własnym. „Wracaj wkrótce… agent Nature Boy.” Pobiegła ulicą, wyrywając koniec koperty w biegu. Pchnęła drzwi sklepu Kaspara z wystarczającą siłą, by zadzwonić dzwonkiem kilka razy. Kaspar stał przy oknie z prochowcem w dłoni i wyglądał na lekko zirytowanego, dopóki nie zauważył, co nosi.

Wyraz jego twarzy szybko się zmienił i powrócił jego zwykły poważny spokój. papieru z koperty i przeczytaj mu ją drżącym głosem. ”Szanowna Pani De La Reynie, dziękuję za umożliwienie nam przyjrzenia się Państwa skrzypcom i za wszystkie szczegółowe notatki przekazane przez pana Abramowitza.

Zespół ekspertów z naszego działu instrumentów rzadkich zbadał Twoje skrzypce i ich etykietę. Po przeprowadzeniu rygorystycznych testów i porównaniu twojego instrumentu z dobrze znanymi przykładami… Och, Kaspar, nie mogę przeczytać reszty! "Rzuciła mu list, a on wziął tam, gdzie przerwała."… jesteśmy bardzo zadowoleni poinformować cię… - Spojrzał na nią i uśmiechnął się, unosząc triumfalnie brwi. „… jest nam niezmiernie miło poinformować, że na ile możemy stwierdzić, wasze skrzypce są rzeczywiście wyrobem z końca XVII wieku sklepu Antonio Stradivariego z Cremony; twórcy powszechnie znanego jako Stradivarius. Podniósł głowę i zobaczył Belinda skacząca z radości.

Okręciła się wokół, chichocząc i śmiejąc się, po czym straciła całą rezerwę i przytuliła go. Oderwał się od niej delikatnie; mówiąc jej, żeby się uspokoiła, i czytał dalej: „… w związku z tym musimy podkreślić, że to jest bardzo cennym instrumentem i należy obchodzić się z nim z największą ostrożnością. Umieściliśmy skrzypce w naszym skarbcu, gdzie czekają na Twoją kolekcję.

Jeśli możemy Ci pomóc, nie wahaj się zapytać. Z serdecznymi pozdrowieniami, Gerard Winstanley, Christies, Nowy Jork. ”„ Ok, więc co dokładnie mają na myśli mówiąc bardzo cenne? ”Potrząsnął niedbale głową, po czym zdjął okulary, by zdmuchnąć z nich pył.

na podstawie ostatnich wyników aukcji, zarówno tutaj, jak i w Europie, powiedziałbym, że Pani Belinda jest teraz multimilionerem. ”„ Wasze Królewskie Wysokości, Wasza Ekscelencjo, Panie i Panowie, w tym roku De La Reynie Quintet obchodzi swoje pierwsze urodziny. Chcielibyśmy zadedykować dzisiejszy występ charytatywny naszemu założycielowi i patronowi. Jesteśmy zaszczyceni i zachwyceni, że mamy ją tu dziś wieczorem; Daję ci Belindę De La Reynie! "Publiczność wezbrała oklaskami.

Z siedzenia po jej prawej stronie Kaspar stuknął ją w kolano. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się. Chociaż wyglądał raczej komicznie w swoim garniturze i dał personelowi Armaniego całkiem sporo trochę kłopotów, zanim zgodziła się na dopasowanie; była zadowolona, ​​że ​​wyciągnęła go z jego sklepu na Brooklynie i zabrała go aż do Danii i jednej z najlepszych sal koncertowych w Europie. - Wstań - syknął do niej. stała i starała się wyglądać tak dostojnie, jak to tylko możliwe.

Odwróciła się, gdy publiczność nadal biła brawa i nawiązała kontakt wzrokowy z księżną tronem i księciem tronu. Dopiero wtedy zaczęło się to zapadać, chociaż miała rok na przyzwyczaić się do tego, że jej życie gruntownie się zmieniło. Ci wybitni ludzie; dyplomaci, premier i jego pierwsza dama oraz ich królewskie wysokości, wszyscy ją oklaskiwali, a wszystko dlatego, że kupiła stare śmieci za dziesięć dolarów na kościelnej wyprzedaży w wysokości korony s, Nowy Jork..

Podobne historie

Jego opowieść na dobranoc

★★★★★ (< 5)

Kochasz to, że lubię się tobą opiekować w takich chwilach.…

🕑 5 minuty Prosty seks Historie 👁 4,857

To był długi, męczący dzień i jedyne, o czym marzysz, to spać. Przed położeniem się do łóżka przygotowujesz się do snu jedynie w bieliźnie. Przytulamy się i dzielimy kilkoma…

kontyntynuj Prosty seks historia seksu

Ofiara drapieżnika

★★★★★ (< 5)

On się czai. Poluje. Ale co się stanie, gdy jego ofiara zmusi go do przeciwstawienia się wszystkim swoim instynktom?…

🕑 6 minuty Prosty seks Historie 👁 1,450

Spotkałem Melaine Davis w lokalnym barze i od razu między nami zaiskrzyło. Była urocza, inteligentna i w ogóle seksowna. Coś w jej osobowości było kuszącego i miała być moją następną…

kontyntynuj Prosty seks historia seksu

Przygody w Londynie 02

★★★★★ (< 5)

Dan wraca do Anity po więcej zabawy…

🕑 24 minuty Prosty seks Historie 👁 1,358

Taksówka wysadza nas spod domu towarowego zgodnie z instrukcją. Mam wspaniały widok na jej tyłek, gdy wysiada z taksówki przede mną. „Cholera, jej koleżanka musi być nawalona” – myślę…

kontyntynuj Prosty seks historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat