Zmartwychwstanie... Odkupienie

★★★★★ (< 5)
🕑 8 minuty minuty Powieści Historie

Nie chcę być produktem mojego środowiska. Chcę, aby moje środowisko było wytworem mnie. Bóg im przebaczy. Przebaczy im i wpuści do nieba.

Nie mogę z tym żyć. Ludzie ufają mi swoimi sekretami. Ale komu mam zaufać ze swoim.? Ty i tylko Ty. Kim jestem? Na pewno chcesz wiedzieć. Telefon dzwoni, patrzę na niego i narzekam: „Pieprz mnie”, gdy pocierałem tępy pulsujący ból w skroniach.

Przedostatniej nocy… Było jasno, ostry zapach miasta. Zimno przebiło moją kurtkę. Słabe odgłosy ruchu ulicznego. Patrzyłem na magazyn w starej dzielnicy biznesowej, który służył do outsourcingu magazynów dużych i małych dostawców. W budynkach mieszkali także handlarze ludźmi, nielegalne narkotyki i tym podobne.

Nazwij go, został znaleziony tutaj. Światła uliczne były zepsute. Ulice są dziurawe. Budynki w rozsypce.

W pozycji leżącej na szczycie magazynu przyłożyłem do oka lunetę noktowizyjną. Mój cel leży bezpośrednio po drugiej stronie korytarza. W magazynie było ciemno, ale światło otoczenia zapewniało przejrzystą i zwięzłą wizję. Mój rekonesans ujawnił niewielki ruch po obwodzie budynku, dopóki drzwi rampy załadunkowej nie otworzyły się i zobaczyłem w środku dwóch mężczyzn.

"Pula!" Myślałem. Tam był w ładnym garniturze, kropelka, która zraniła Angel, a druga, jak przypuszczałem, była jego ochroniarzem. Z lewej strony tunelem zjechała mała ciężarówka dostawcza. Cofnął się do doku, a moje wnętrzności wykrzywiły się, gdy zobaczyłem młodego mężczyznę na przednim siedzeniu, młodego mężczyznę z zawiązanymi oczami i zakneblowanym.

Kierowca chwycił dzieciaka i wciągnął go do środka. Jego nadgarstki były zawiązane na suwak. Wyglądał na obdartego, jego koszula była podarta. Wyglądał na dość poobijanego.

- Kurwa - warknąłem cicho. „Ten facet jest niewinny”. Mój instynkt rzadko się myli. Stąd moja decyzja o zmianie planów. Szybko wstałem i wciągnąłem plecak.

W nim znajdowały się materiały wybuchowe podłączone do zdalnego detonatora. Trzymając się w cieniu, zbliżyłem się do ciężarówki i umieściłem ładunek na ramie obok zbiornika paliwa. Dotarłem do dwóch okien na niższym piętrze. dwa ładunki umieszczone w każdym dolnym rogu okna, ponieważ były potencjalnymi punktami ostrzału od wewnątrz.

Następnie udałem się do wejścia do rampy załadunkowej, gdzie umieściłem następny ładunek, górny martwy punkt. „To powinno przyprawić ich o mały ból głowy” - uśmiechnąłem się do siebie. Drzwi były otwarte w ćwierć strony i przykucnąłem, żeby rzucić okiem. Dotykając mojego Walthera 9, wtoczyłem się do środka. Dobry dzień na śmierć, powiedziałem sobie, kiedy sięgnąłem po pistolet kolanowy, sprawdzając najbliższy front… „Bezpiecznie”… Przeszedłem w głąb tego, co uważałem za zły dzień.

Popłynąłem wzdłuż wiodącej ściany na otwartą podłogę magazynu. Prawie się roześmiałem, myśląc o żartach. Ta o milczeniu jak mysz w kościele. Zatrzymałem się i szybko zerknąłem. Nie dalej niż dwadzieścia stóp ode mnie szedł kierowca.

Czekałem. Zbliżył się i kiedy skręcił za róg, skułem go w tył głowy, jęknął na kolana, nie do końca świadomy tego, co go uderzyło. Uderzyłem go kolanami w plecy, zmuszając go do leżenia. Mój wyciszony pistolet był przy jego skroni i mocno naciskał.

- Oddychaj źle, a dam ci kulę - syknąłem. - Kiwnij głową, jeśli mnie rozumiesz - warknąłem z kamiennym głosem… Skinienie głową. - Mądry facet - powiedziałem. Z paczki wyciągnąłem czarną taśmę klejącą. Związałem jego nadgarstki i kostki.

Owinąłem pętlę wokół jego głowy, zakrywając usta. Sprawdzając swoją pracę, zaciągnąłem go z powrotem do rampy. W pobliżu wejścia znajdował się słup nośny. Wyciągnąłem swój zwój liny i przywiązałem go do słupa, kilka pętli i szybki węzeł strażaka, zabezpieczyłem go. Pospieszyłem z powrotem na podłogę, zobaczyłem narożne biuro i udałem się tam.

Kiedy szedłem przez magazyn, zauważyłem coś. Kontrabanda. Towary skradzione z wojska. Skrzynki z artykułami medycznymi.

Palety elektroniki. I wtedy to zobaczyłem. Duży kwadratowy obszar, który był słabo oświetlony. Duże łóżko blisko drugiej strony.

W pobliżu dwa skórzane fotele. Stojaki na odzież damską. Różne sukienki wizytowe i casualowe.

Stanowisko do makijażu i dwie szafy. Obie były otwarte i to, co zobaczyłem, sprawiło, że moja krew stała się zimna. Widziano różne zabawki seksualne wszelkiego rodzaju i kształtów, które były w jednym i drugim… Przedmioty sadyzmu. Opaski na sutki, paski, bicze, łańcuchy. Ta świadomość mnie uderzyła.

Tutaj handlowano kobietami. Nie mogłem pojąć, jakie grabieże mogły tu mieć miejsce. Sięgnąłem do plecaka. Zostały cztery ładunki… Użyłem jednego… Szafa bólu musi zostać zniszczona. Na tyłach budynku znajdowały się pomieszczenia biurowe.

Słyszałem krzyki, a potem cicho. Podkradłem się do drzwi, gdzie wydawało mi się, że słyszę głosy. Zerknąłem szybko i na krześle siedział ten facet.

Miał sumienie i nie wyglądał gorzej, odkąd go pierwszy raz obserwowałem. Chowając broń, podszedłem do niego. „Cicho," zamierzam cię uwolnić, "powiedziałem ledwie ponad szeptem.

Przeciąłem jego krawat i zapytałem, jak się nazywa.„ Troy, "szepnął w odpowiedzi. Gdzie oni są, spytałem, rozglądając się. Odpowiedź z następnego biura nadeszła w chwili, gdy drzwi się otworzyły. Było to tłuste pieprzenie wypełniające drzwi.

Chwyciłem pistolet, podałem go i strzał. Poczułem szarpnięcie kurtki. Wróciłem do ognia i złapałem drania do środka w nogę. Wycelowałem w drzwi. Pojawiła się postać.

Kolejny strzał. Cholera, chybiłem. Nie było go. Usłyszałem biegnące kroki.

Widziałem laptopa w drugim biurze. Złapałem go i włożyłem do plecaka. Wyciągnąłem taśmę z mojego plecaka i zabezpieczyłem stopy i nadgarstki grubasów.

Założyłem mu opatrunek polowy i zapytałem Troya: „Czy możesz przeciągnąć ten kawałek gówna do rampy załadunkowej?” Skinął głową i Troy szarpnął faceta, by jego stopami. Złożyłem ostatni ładunek i udałem się do doku. Przywiązaliśmy dużą kroplę do tego innego faceta. „Troy, potrzebujesz szpitala czy czegoś takiego?” Odpowiedział, że nie, i powiedział, że musiał dostać się do swojego siostrzanego domu. Dowiedziałem się, że był w drodze, kiedy złapali go zbirów.

Coś w nim wskazywało na przeszłość… Wszyscy je mamy i zrozumiałem prośbę, żeby nie pytać. Zapytał, co robię w magazynie i powiedziałem mu o Aniele. Na jej wzmiankę uniósł brew.

- Znasz anioła? on zapytał. - Tak, to ona została zraniona, a ja po prostu się odwdzięczam. Zapytałem, gdzie jest jego podwózka i powiedziano mi, że to w jego domu. Kiedy to wszystko się wydarzyło, wyszedł na spacer do domu swojej siostry.

Byliśmy przy moim samochodzie, kiedy Troy zapytał: „Co się z nimi stanie?” - wskazał, spoglądając z powrotem na magazyn. Sięgnąłem do plecaka i wyciągnąłem zdalny detonator. Spojrzałem na Troya ciemnoszaroczarnymi oczami, pozbawionymi emocji. Nacisnąłem czerwony przycisk detonatora. Wybuch wstrząsnął dzielnicą.

Ogień wystrzelił w górę w kierunku ciemnej bezgwiezdnej nocy. Ziemia zatrzęsła się, a szczątki opadły na ziemię. Odczuwano i słyszano wtórną eksplozję. Rozległy się odległe alarmy. Spojrzałem bezpośrednio na Troya.

Szukałem jego oczu. - Czy ufam temu facetowi? Pomyślałem, ze śmiechem w duchu powiedziałem sobie: „Za późno dupku”. Troy przeszukał mnie, doszedł do pewnego wniosku i krótko skinął głową.

Wzięliśmy samochód i sięgnęliśmy pod siedzenie. Wyciągnąłem kufel czarnego Walkera i złapałem styropianowy kubek z deski rozdzielczej. Nalałem kieliszek i odtrąciłem go, usiadłem i zapytałem Troya, czy chce.

Wziął oferowaną butelkę i przechylił ją z powrotem. Wtedy i tam doszliśmy do porozumienia. Sekret zostanie zachowany. Podał mi adres i nie dotarło do mnie, dopóki nie podjechałem do Brownstone.

Wysiadł i wszedł po schodach. Pukanie i drzwi się otworzyły. - Troy - wrzasnął Casey, przytulając go. Widziałem, jak zesztywniał z bólu i Casey spojrzała na niego raz jeszcze.

Obejrzała się przez jego ramię, zobaczyła mnie i spojrzała na mnie zaskoczona. Zaczęła machać i zatrzymała się. Odjechałem. Spoglądając w lusterko wsteczne, zobaczyłem, jak Casey wciągnął go do środka, jednocześnie spoglądając na moje cofające się tylne światła. Podjechałem do domu, zaparkując na ulicy.

Przy wyłączonym silniku wyciągnąłem butelkę, odkręciłem ją i piłem. Chciałem się upić i zapomnieć. „Storm” - powiedziałem sobie - „W jaką burzę gówna się wkupiłeś”. Kobiety na tym świecie, które inwestują w świętą więź zaufania.

Nazywam ich….

Podobne historie

Road Trips for Peter (Rozdział czwarty)

★★★★★ (< 5)

To wszystko jest wymyślone! Nic się nie wydarzyło! Więc bądźcie fajni!…

🕑 16 minuty Powieści Historie 👁 1,767

Lecąc ulicą w moim Priusie! W kierunku więcej miłości. Tym razem wracałem na zachód, ale zatrzymałem się na południu. Tym razem poznam prawdziwą Południową Damę, że tak powiem!…

kontyntynuj Powieści historia seksu

Road Trips for Peter (Rozdział trzeci)

★★★★(< 5)
🕑 15 minuty Powieści Historie 👁 1,653

Jadąc drogą! Poruszałem się na południe i spędzałem czas z moimi małymi kwiatami i babeczkami. Każdy okazał się świetny w uprawianiu miłości. Być może była to konsekwentna cecha…

kontyntynuj Powieści historia seksu

Road Trips for Peter (Rozdział pierwszy)

★★★★★ (< 5)
🕑 13 minuty Powieści Historie 👁 1,827

Zaprzyjaźniłem się również z wieloma osobami. Z wieloma z nich szyfrowałem. Wiesz, gdzie uprawiasz seks online z inną osobą w czasie rzeczywistym. Może nigdy tak naprawdę nie wiesz, kim oni…

kontyntynuj Powieści historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat