Zagubieni członkowie rodziny królewskiej część 2

★★★★★ (< 5)

Rankiem po nocy pełnej przyjemności nasz Rogue zgadza się na śmiały spisek.…

🕑 16 minuty minuty Powieści Historie

Opuściłem Zakład Nobla przez kwaterę służby na prośbę Sir Jurgansa. Był pewien, że jestem napiętnowanym mężczyzną i nie chciał, żeby ludzie widzieli, jak się biję przed jego lokalem. Zrozumiałem, jestem prawie pewien, że miał rację. Schowałem płaszcz do plecaka podróżnego, mając nadzieję, że ktoś już w pracy będzie go szukał, a nie ja, wielka szansa, ale po co zwracać na siebie dodatkową uwagę. Kiedy wszedłem na ulicę z bocznej alejki, zauważyłem dwóch dużych facetów trochę dalej, obserwujących główne wejście, chyba Sir Jurgan miał rację.

Wślizgnąłem się w tłum. Dorastałem jako sierota na tych ulicach i wiedziałem, jak zniknąć, ale nie zamierzałem. Nie jestem pewien, czy powstrzymała mnie duma, czy po prostu postradałem zmysły.

Dodaj do tego poranne igraszki z baronową, która opierała się tylko wtedy, gdy zacząłem całować tuż pod jej lewym uchem, i zgaduję, że moja głowa w końcu za bardzo spuchła. Następną rzeczą, o której wiedziałeś, że będę rzucał wyzwanie Bogom. Duzi faceci i jeszcze dwaj inni nie dotarli do końca bloku, zanim dali mi znać, że mnie śledzą. Nie byli zbyt dobrzy w skradaniu się ani dyskretnym podążaniu śladem.

Grałem spokojnie i oglądałem dalej. Prawdopodobnie nie złapaliby mnie tutaj na oczach opinii publicznej, ale każdy krok dalej od Zakładu Nobla był o krok bliżej ludzi, którzy nie przejęliby się, gdybym został przyłapany na otwartej przestrzeni. Obserwowałem twarze ludzi, gdy przechodziłem obok, ich oczy natychmiast przeniosły się ze mnie na moich prześladowców. Udało mi się wydostać z Górnego Dystryktu do dolnego. Miasto było podzielone na dzielnice górną i dolną, z których wyższa była przeznaczona dla osób urodzonych w bogactwie, a dolna dla wszystkich, którzy nie nosili ciężkiej sakiewki.

Przynajmniej nie bez ryzyka napadu. Dotarłem na targi podczas odpływu akurat wtedy, gdy włosy na karku stawały mi dęba. Rynki w czasie odpływu, na których byli rybacy i handlarze z towarami, które nie były uczciwe na pokładach statków, sprzedawano prawie po kosztach.

Wyraz oczu rybiej żony powiedział mi, że zostały mi sekundy życia. Pobiegłem w alejkę dokładnie tam, gdzie mnie chcieli. Pobiegłem do połowy alejki między sklepami, im dalej w dół, tym ciemniejszy był zaułek. Dwa budynki odcięły większość światła, a ja walczyłem dobrze w ciemności. Dźwięk ich butów niedaleko za mną.

Gdy tylko jeden był wystarczająco blisko, by dosięgnąć mnie o kolejny krok, obróciłem się i wbiłem sztylet, który ukryłem w rękawie, pod brodę mężczyzny i w jego głowę. Pozwoliłem, by ostrze wypadło wraz z mężczyzną, który nawet nie wiedział, że jeszcze nie żyje, gdy zrobił krok obok moich ramion, które zwiotczały przed upadkiem. Pobiegłem do następnego mężczyzny, moja prędkość pozwoliła mi przejść kilka stóp w poprzek ściany alejki, zyskując przewagę w pionie. Wbiłem sztylet w twarz mężczyzny i wyciągnąłem kolejne ostrze, lądując płynnie w pozycji przykucniętej.

Uderzenie ciała mężczyzny o ziemię wywołało na mojej twarzy zadowolony uśmiech. Szczerze nienawidzę zabijania, kiedy nie jest to konieczne, ale czasami sam siebie zadziwiałem uczuciem satysfakcji, kiedy żyłem, a ten drugi nie. — Baron nie jest na tyle męski, żeby przyjść osobiście? warknąłem. Byłem tylko lepszy w jednej rzeczy niż hazard, a była to walka na noże.

Jednak pierwsza część nie podobała mi się tak bardzo. Szkoda, że ​​walka na noże była nielegalna jako sport. Dwaj ostatni zatrzymali się i wyciągnęli krótkie miecze. Byli brutalami, ale nie byli przyzwyczajeni do szybkich walk ani szybkich przeciwników.

Ten po lewej już sapał ciężko po pościgu. „Oboje moglibyście żyć. Po prostu się odwróć i możesz stąd wyjść”.

Obiecałem im, mając nadzieję, że nie posłuchają. Dwóch już nie żyło, nie ma potrzeby umierania kolejnych. Nie chciałem ich zabijać, chociaż lubiłem adrenalinę związaną z walką i zawsze istniała szansa, choć mało prawdopodobne, by mogli być ostatnim rozdziałem zapisanym w moim życiu. Bóg-historyk, zamykający nade mną księgę i przechowujący ją na niezliczonych półkach z książkami opisującymi wszystkie życia, jakie kiedykolwiek przeżyłem.

Wynajęty oprych, ten, który wciąż nie sapał, zacieśnił uścisk i zrobił krok do przodu, a jego zamiary zdradziło spojrzenie obok mnie. Obróciłem się fachowo i złapałem spadające na mnie ostrze między skrzyżowanymi sztyletami. Delikatnie wsunąłem dolny nóż między żebra napastnika.

Uskoczyłem za mężczyzną z nożem w jego klatce piersiowej, powodując, że krztusił się krwią, gdy walczył o oddech. Uderzając jego ramieniem do przodu, przebijam drania, który wylegiwał się nade mną, kiedy myślał, że złapie mnie od tyłu. Odwróciłem się i sprawdziłem tylną alejkę, by zobaczyć jeszcze dwóch potężnych brutali idących alejką za mną, a dwóch kolejnych weszło z przodu przejścia. W walce wzięło udział teraz jeszcze pięć dusz, które baron wysłał na śmierć, ale jeszcze więcej i być może będę musiał wymyślić inny plan. Plan ucieczki.

Chwytając krótki miecz, rzuciłem nim w sapiącego, gdy szedł powoli, a ciała wokół mnie zmuszały go do zachowania ostrożności. Odrzucił ostrze swoim własnym ze zwodniczą zwinnością, ale wciąż nie dość szybko i wbiło się w jego biodro z obrzydliwym dźwiękiem. Ostrze wbiło się głęboko, po czym rozległ się jego krzyk bólu. Zaszarżowałem na niego z łatwością odbijając jego ostrze.

Krew trysnęła na rękaw mojej koszuli i ścianę alejki, gdy poderżnąłem mu gardło. Jego ostrze zraniło mnie w ramię, ale nie było to nic poważnego. Mimo to, muszę być bardziej zmęczony, niż myślałem. Właśnie gdy przygotowywałem się do następnego ataku, inny mężczyzna wszedł do alejki zza biednego martwego wheezy i kolejnych dwóch dusz z mojej listy.

"Wystarczająco." Rozkazał jego głos. Ten sam głos, który zeszłej nocy oskarżył mnie o oszustwo. – No cóż, baronie – powiedziałem lekkim i zwiewnym głosem, jakbym mógł to robić cały dzień.

„Masz dość tracenia mnie. Do moich ostrzy?” Zapytałam. Moje drwiny zwlekały, podczas gdy moje oczy szukały drogi ucieczki. Umówiłem się z trójką po przeciwnej stronie barona; dalej w dół i głębiej w ciemność.

Chociaż zabicie barona położyłoby kres groźbie ścigania mnie przez niego, spowodowałoby to, że gwardziści rozpoczęliby śledztwo w sprawie śmierci szlachcica. - Przyznaję, nie doceniłem cię. Powiedział powoli idąc w dół alejki. – Dwa razy – dodałem z dumą. „Nie, zeszłej nocy Abby cię nie doceniła i zapłaciła za to moimi plecami i moją dumą”.

Poprawił go obojętnym głosem, który mówił, że zależy mu tylko na drabinie. – Zapłacono też dziś rano – stwierdziłem, chichocząc. Teraz byłam po prostu dziecinna. Napięłam się, gdy mężczyźni nadal szli z obu końców i kilka stóp dalej, a ja znowu będę walczyć. Zdecydowałem, że wyślę sztylet w stronę barona i rozdzielę się na drugi koniec.

- Mam dla ciebie robotę. Jesteś oszustem i prawdopodobnie też złodziejem, chyba że się mylę? To ostatnie powiedział głosem, który był bardziej pewny siebie niż pytający. On miał rację; Byłem obojgiem. „Nie mówię, że masz rację, ale posłucham,” odpowiedziałem, moje zainteresowanie osiągnęło szczyt; nie żebym mogła mu ufać. Gdzieś za linią będzie podwójne dośrodkowanie, domagała się tego jego duma, ale to wszystko było częścią gry, w którą grałem.

„Wujek Odczynnik zlecił mi wynajęcie mężczyzny lub kobiety do kradzieży klejnotów koronnych księżniczki i wrobienia w to Mu”. Baron skończył, a ja nie mogłem się powstrzymać od patrzenia. Ta praca, gdybym zdecydowała się ją przyjąć, byłaby życiowym świństwem, ale równie dobrze mogłaby wywołać wojnę. Mu był dobrze prosperującym kontynentem wyspiarskim.

W ciągu ostatnich stu lat mieliśmy kilka wojen z naszym sąsiadem. Gdyby król, cóż, wujek Reagent, obwinił Mu, ludzie by w to uwierzyli. Wujek Reagent kierował sprawami królestwa przez ostatnie sześć lat, odkąd jego brat król, i wszystkie córki z wyjątkiem jednej zginęły podczas bitwy w jednym z południowych miast. Jeśli dobrze pamiętam, kamień z katapulty wylądował w apartamentach królewskich, gdzie odbywało się spotkanie wojenne.

Ten szczęśliwy strzał, jeśli to był traf, zabił króla i sporą liczbę jego najbardziej lojalnych zwolenników. „Słuchaj, baronie, dobrze rzucasz, pomijając całe wszczynanie wojny. To głównie my tutaj, w miastach, Dolna dzielnica toczy wasze wojny i to my umieramy za waszą sprawę.

Nie, dziękuję”. Skończyłem. „Zgiń tutaj, zgiń na polu, co to za różnica. Czy widziałeś lub spotkałeś księżniczkę?” Zapytał, prawdopodobnie wiedząc, że tego nie zrobiłam.

Poważnie, jak on myślał, że spędzam wolny czas? Nie byłem jednak głupcem, którego udawałem, wiedziałem, kim jest księżniczka. „Cóż, nie, byłem zajęty, wiesz, hazardem, kradzieżą, kurwa, nie pomyślałem o spotkaniu z jakąś królewską dziwką. Właściwie, do tej pory nie dbałem ani trochę o jakiś królewski fragment.

Ten czy inny władca ma znaczenie tylko wtedy, gdy zaczniemy być dotknięci. Powiedziałem, wzruszając ramionami. „Księżniczka jest dzieckiem, ledwo dorosła. Ona nic nie wie o rządzeniu, a naprawdę ważnych szczegółów nie można zobaczyć, dopóki nie będziemy mieć kogoś na tronie, wujek regent powinien być królem, a nie to dziecko. Jak to ująłeś, nie ma dla ciebie znaczenia, kto rządzi, dopóki nic się nie zmieni.

Nie będzie jej nawet w swoich mieszkaniach. Wyjedzie na wakacje, by odwiedzić wiejski dom w pobliżu granicy z Dentral. Będzie łatwo wchodzić i wychodzić.

Rzuć kilka strzał na ucieczkę lub upierz strażnika i gotowe. Stajesz się bogaty; wujek zostaje królem, a ja księciem”. Plan barona był ułożony z pozoru prosty, jakby powiedzenie tego na głos było najtrudniejsze, ale on kłamał.

Księżniczka miała zostać koronowana na królową pod koniec następnego miesiąca. Baron uważa mnie za ignoranta z zagranicy? „Włamywałeś się już wcześniej? Spraw, by wszystko brzmiało tak łatwo, ale nie jest tak, że inaczej byś mnie nie potrzebował. Podejmuję całe ryzyko, a ty czerpiesz korzyści.

Powiedziałem, kręcąc głową. „Kiedykolwiek coś ukradłeś? Włamać się do domu, nie mówiąc już o pałacu? - zadałem wszystkie pytania jako część gry. Chciałem dostać tę pracę, ale gdybym wszedł all-in, zbyt chętnie by ją kupił, ale nie pasowałoby to do spodziewał się, że będzie trudniej. „Słuchaj, jeśli jesteś wart mojego czasu, możesz dowiedzieć się, z którego domku letniskowego korzystam podczas pobytu w mieście. Spotkajmy się tam jutro wieczorem, a ja przedstawię szczegóły.

Mapy. Klucze. Wszystko, czego potrzebujesz.” Baron spojrzał na zbirów, którzy na jego sygnał przestali nacierać na mnie.

„Chłopcy zbierają naszych rannych i ruszamy, zanim przyjdą straże miejskie i zaczną zadawać pytania”. Baron powiedział, że ostatnie odwrócenie się i zaufanie do mojego zainteresowania osiągnęło szczyt i nie wbiłbym mu noża w plecy. Nie będę kłamać, że kusiło mnie, by rzucić w niego sztyletem, pomimo mojej niechęci do niepotrzebnego zabijania. Nie czekałem, żeby zobaczyć, czy ktoś nadal żywi urazę do poległego przyjaciela lub towarzysza, gdy kadłuby pochylały się, by sprawdzić tych, którzy upadli, a ja pękłem. Znalezienie miejsca nie było trudne, nie było nawet wyzwaniem.

Mniej więcej każdy, kto był właścicielem tawerny lub autokaru, kazał mu zostać lub zawiózł go z jednego miejsca do drugiego iz powrotem do jego letniego domu. Nie żebym musiał pytać. Johnathon poinformował mnie przedwczoraj, gdzie to jest, i powiedział, żebym się z nim skontaktował. Nie sprecyzował, w jaki sposób, po prostu baronowa była prawdziwym mózgiem tej dwójki i że wydawała rozkazy po prostu nie w oczach opinii publicznej.

Gra karciana i pieprzenie jej było tylko dodatkiem. Bardziej jak mały pałac. Dwukrotnie sprawdziłem to miejsce i zdecydowałem, że przejdę przez ogrody jako jeden ze służących. Ich mundury wysychały na świeżym powietrzu. Postanowiłem, że wrócę wieczorem.

Pod osłoną ciemności wszedłem przez ogród. Wszedłem przez ukryte drzwi za kratą winorośli na ścianie. Przebrałem się za służącego. Dotarłem do jego gabinetu bez uprzedzenia, łapiąc po drodze tacę ze srebrnymi filiżankami i zdjęcie grzanego wina. Baron i baronowa siedzieli na bogatym, długim krześle z wysokim oparciem skierowanym w stronę pokoju i gości.

Światło bijące z żyrandola oświetliło szkarłatne loki baronowej. Uśmiechnąłem się do siebie; była zabawna. Jej wyczerpujący apetyt podsycał moje pragnienie więcej, co wymagało ostrożności, ale zabawy. Ich goście wydawali się być członkami cechu solnego i dostarczali raport na temat soli, którą sprzedali w imieniu barona. Najpierw obsłużyłem barona, potem jego gości, żaden nie raczył nawet na mnie spojrzeć.

Potem baronowa wypiła dwa łyki, po czym spryskała wszędzie podgrzanym winem, podczas gdy baron i jego goście odskoczyli, by uniknąć czerwonej mgły. „Niewłaściwa tuba, pani? Czy mam posłać po uzdrowiciela?” – zapytałem z udawaną troską, na tyle oczywistą, by mogła to zauważyć, ale na tyle realną, by goście niczego nie podejrzewali. „Nie. Nie Jeffrey”.

Zakaszlała. – Po prostu pomóż mi wstać. Znowu zakaszlała, po czym spojrzała na zegar kominkowy, kosztowny przedmiot na wystawie, aby pokazać ich bogactwo.

„Ceni przyjaciele, jeśli moglibyście mi wybaczyć wieczór, wkrótce spodziewam się gościa, dopiero co przypomniałem sobie, że widziałem godzinę”. Obficie przepraszała raz po raz, gdy baronowa wyprowadzała mnie z pokoju i schodziła po schodach. „No cóż, łotrzyk powraca”. Baronowa zaśmiała się. – Dodam, że sprawiliście mi niekończący się żal.

Powiedziałem mu, że jesteście doskonałymi dżentelmenami i spaliście na podłodze; po prostu chcieliście dać mu lekcję hazardu i oszustwa. Potem zadaje najrozmaitsze pytania po tym, jak zabiłeś pół tuzin jego ludzi. Co mu powiedziałeś? Oskarżyła, że ​​ma ręce splecione pod tymi rozkosznymi piersiami, a jej zmarszczenie brwi jest prawie nadąsane. „Po prostu broniłam się przed nieuzasadnionym atakiem, jeśli chodzi o to, co powiedziałam twojemu mężowi” – ​​uśmiechnęłam się szelmowsko.

„Nie przechwalałam się ani nie sfabrykowałam, każde słowo było prawdą”. Skończyłem, kiedy spojrzała na mnie ze złością. Mogłem powiedzieć, że chciała powiedzieć więcej, ale kiedy już otwierała usta, aby coś powiedzieć, pojawił się baron.

„Szczerze, człowieku! Czy ty nie masz przyzwoitości. Ledwie znalazłem wystarczającą wymówkę, by się usprawiedliwić?” zapytał podnosząc głos. „Mój Panie, czy popełniłem błąd, przychodząc? Jeśli tak, odejdę. Myślałem, że poprosiłeś o moje usługi w formie werbalnego wyzwania, aby znaleźć to, twój luksusowy dom, i odwiedzić tego wieczoru.

Patrzyłem, jak koła zębate i trybiki walczą ze sobą w jego głowie, to Baronowa przemówiła, ratując go przed ponownym wyjściem na głupka. „Mężu, nie chcesz go zatrudnić? Nie można mu ufać. Jej zszokowany wyraz twarzy dorównywał niedowierzaniu mojej wiarygodności wypisanemu na jej twarzy.

„Pani pani” zainterweniowałem, zanim baron zdążył się odezwać. „Jestem depeszem o kradzież klejnotów koronnych; Jestem mężczyzną, którego szukasz – obiecałem jej, podchodząc do biurka i przeglądając leżące tam papiery. Rozpoznałem kilka wstępnych rysunków pałacu królewskiego, niektóre z nich pokazywały szczegóły, których nie było na mapach Johnathona. Baron szedł i rozłóż prześcieradła dalej. „Spójrz, czy to możliwe, żebyś wyszedł i wyszedł niezauważony?", zapytał najwyraźniej ignorując rady Baronowej.

Do późnego wieczora dyskutowaliśmy o mapach, a potem o harmonogramie Księżnej, strażników i ostatecznie zdecydowałem, kiedy ukradnę klejnoty za trzy dni. Następnej nocy planowałem ukraść klejnoty koronne, największy napad w historii tego królestwa, i wrobić kraj Mu za przestępstwo. Kiedy życzyłem baronowi i baronowej dobrej nocy, baronowa zaproponowała, że ​​mnie odprowadzi. Podejrzliwość na twarzy barona była tylko trochę mniejsza niż pozorna zazdrość, może nie powinienem był pieprzyć baronowej.

dobry wieczór pani – powiedziałem od drzwi, mając nadzieję, że nie skomplikuje sprawy. „Mogę i ukradnę klejnoty koronne, nie martw się. Jestem doskonały w tym, co robię” – zapewniłem ją. „Nie mam wątpliwości, Mistrzu Rogue, i jestem bardzo pewna twoich talentów”, powiedziała, prawie zamykając drzwi, z wyjątkiem małego pęknięcia.

„Bądź znużona, mój mąż zamierzał cię zdradzić i gdybym nie wystąpiła przeciwko tobie, mógłby zmienić zdanie lub dłużej się zastanawiać. Gdy głosowałam przeciwko zatrudnieniu ciebie, natychmiast nie zaakceptowałby innej osoby. Zraniłaś jego dumę.

zeszłej nocy i sparaliżowałem go dziś rano, kiedy go okłamałem. Teraz zrobi wszystko, aby udowodnić, że się mylę, a on jest lepszym człowiekiem. Uśmiechnęła się do mnie, a ja zobaczyłem w niej wilka polującego na zdobycz.

Johnathon miał rację, była mózgiem w ich związku i prawdopodobnie najbardziej niebezpieczną kobietą, jaką miałem kiedykolwiek spotkany..

Podobne historie

Road Trips for Peter (Rozdział czwarty)

★★★★★ (< 5)

To wszystko jest wymyślone! Nic się nie wydarzyło! Więc bądźcie fajni!…

🕑 16 minuty Powieści Historie 👁 1,767

Lecąc ulicą w moim Priusie! W kierunku więcej miłości. Tym razem wracałem na zachód, ale zatrzymałem się na południu. Tym razem poznam prawdziwą Południową Damę, że tak powiem!…

kontyntynuj Powieści historia seksu

Road Trips for Peter (Rozdział trzeci)

★★★★(< 5)
🕑 15 minuty Powieści Historie 👁 1,653

Jadąc drogą! Poruszałem się na południe i spędzałem czas z moimi małymi kwiatami i babeczkami. Każdy okazał się świetny w uprawianiu miłości. Być może była to konsekwentna cecha…

kontyntynuj Powieści historia seksu

Road Trips for Peter (Rozdział pierwszy)

★★★★★ (< 5)
🕑 13 minuty Powieści Historie 👁 1,827

Zaprzyjaźniłem się również z wieloma osobami. Z wieloma z nich szyfrowałem. Wiesz, gdzie uprawiasz seks online z inną osobą w czasie rzeczywistym. Może nigdy tak naprawdę nie wiesz, kim oni…

kontyntynuj Powieści historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat