Pan B - Rozdział drugi - Pogawędka.

★★★★★ (< 5)

Frank i Kelly biorą udział w dyskusji.…

🕑 31 minuty minuty Powieści Historie

Odgłosy młodzieńczej aktywności otaczały Franka Bradleya. Jego czarne eleganckie buty były zakotwiczone stopę od płaskiego, czerwonawo-brązowego asfaltowego toru wyścigowego. Kępy szorstkiej trawy rozpościerały się na ziemi, wyschnięta ziemia szurała mu po piętach. Odetchnął świeżym powietrzem późnego lata, po cichu rozglądając się po okolicy. Ścieżka pędząca przed nim wcinała się w szorstkie płaty zaschniętej ziemi, na której stał.

Czerwono-brązowy asfalt, podzielony na cztery równo rozmieszczone pasy, przecięty poziomo, biegnący idealnie prosto z każdej przeciwległej strony, aż zamieniał się w szerokie, łukowate półkola na zewnątrz. Obrócili się w dużej mierze wokół, by dołączyć do kolejnego równoległego prostego odcinka toru, który przebijał ziemię na horyzoncie, by połączyć się z asfaltem w idealny duży owal. Śmiała, biała farba oddzielała każdy z czterech prostych pasów z kolumnami.

Owalny tor graniczył od wewnątrz ze świeżo skoszoną zieloną trawą. Gruba, pomalowana na biało linia plamiła źdźbła świeżej trawy, tworząc duży prostokąt, który stykał się z punktami, w których tor zaczynał swój półokrąg. Duże, białe plastikowe słupki bramki zostały umieszczone pośrodku każdego ze skróconych boków prostokątnej granicy, połączone kolejną białą belką biegnącą przez ich górę. Z wierzchołków tych słupów zwisały jaskrawożółte sieci, każda wbita w ziemię grubymi metalowymi prętami, aby utrzymać je na miejscu.

Za plecami Franka znajdowała się trybuna z pięcioma rzędami, biegnąca równolegle do asfaltowego toru. Czarne kwadratowe żelazne pręty podtrzymywały długie rzędy płaskich ławek z srebrnego aluminium, które równo biegły wzdłuż wyprostowanej szyny. Srebrne żelazne słupki wbite w ziemię w każdym tylnym rogu trybun, wystrzeliwały wysoko w powietrze. Na szczycie każdego z nich znajdowało się kilka kulistych świateł ustawionych w rzędach po pięć na każdym słupku.

Po przeciwnej stronie asfaltu znajdowały się również słupki oświetleniowe umieszczone w każdym zewnętrznym rogu toru. W oddali widać było duży, prostokątny, dwupiętrowy budynek z szarej cegły, pośrodku między nimi. Ścieżka gruntowa prowadząca z toru przekształciła się w prosty chodnik z piasku, gdzie prowadziła do kilku spłaszczonych kamiennych szarych stopni prowadzących do żelaznych podwójnych drzwi wejściowych.

Ślad prowadził również pod innym zestawem czarnych żelaznych kolumn na prawo od Franka, gdy jego okrężna trasa zawróciła w kierunku przeciwległej linii równoległej. Te wąskie metalowe podpory tworzyły spłaszczoną czarną tablicę wyników z logo Percy High Cavalier wypisanym na górze. Sekcje na tablicy wyników pod logo przedstawiały wyniki Cavaliers i drużyny gości, a także stoper. W tej chwili światła tablicy były wyłączone, odbijając matową czarną powierzchnię. Frank chłonął chwile ciszy.

Mieszane zapachy trawy i potu przeszywały jego zmysły, gdy w milczeniu rozmyślał. Jego szorstkie dłonie przeniosły się na jego talię, ciągnąc poły jego szarej, zapinanej na guziki zwykłej koszuli. Pracowali nad wysunięciem koszuli spod czarnego skórzanego paska, tworząc pęcherzyki powietrza pomiędzy materiałem ściśle przylegającym do mięśni brzucha. Ręce zatrzymały się, pozostawiając szwy koszuli schowane pod jasnobrązowymi biznesowymi spodniami.

Letnie powietrze było zbyt wilgotne na taki strój i musiał dać skórze na klatce piersiowej trochę miejsca na oddychanie. Zsunął węzeł ciemnoczerwonego krawata, wyciągnął go z kołnierzyka koszuli i owinął jedwab wokół mięsistego lewego nadgarstka. Krawat wciąż zwisał mu z szorstkich palców, gdy odpinał guzik przy kołnierzyku. Schował krawat do lewej kieszeni spodni. Frank próbował sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz temperatura utrzymywała się na tak wysokim poziomie przez tak późny wrześniowy tydzień.

Tętniący życiem studenci-sportowcy kręcący się po boisku i bieżni stworzyli środowisko pełne młodzieńczej aktywności. Kilku młodych ludzi zajęło miejsca na trybunach, obserwując biegaczy biegających po boisku. Przeplatane krzyki sporadycznie wdzierały się w ciszę wypełniającą przyrodę. Frank skupił się z powrotem na swojej Danielle, obserwując, jak biegnie po boisku wśród innych zawodniczek z jej drużyny.

Biała bluzka i szkarłatne szorty jej koszulki drużyny Cavalier trzepotały wokół jej kończyn, gdy szarpała kolanami i gwałtownie poruszała łokciami. Jej talia była w nieustannym ruchu obrotowym, gdy przekręcała palcami kij do lacrosse, gwałtownie nim poruszając w ruchach obronnych. Inna muskularna dziewczyna pochodzenia afroamerykańskiego walczyła o utrzymanie piłki w swoim kiju do lacrosse z dala od nękania własnego klubu Danielle.

Biała gąbczasta piłka została jednak wyrzucona z siatki, gdy Danielle uderzyła w nią kijem. Jego córka ominęła czarnoskórą dziewczynę i próbowała złapać piłkę, ale drobna sylwetka Amy przemknęła obok bójki. Stanęła za zdeterminowaną ciemnoskórą dziewczyną, chwytając piłkę z murawy własną siatką na kije, zanim Danielle zdążyła do niej dosięgnąć. - Co? Amy, wracaj tu do diabła! Słychać było krzyki Danielle, które zamieniły się w śmiech. Jej czarnowłosy azjatycki przyjaciel nie zwrócił na nią uwagi, wycofując się w kierunku dalszego słupka bramki z piłką w kiju.

Frank spokojnie patrzył na swoją córkę, gdy obie dziewczyny ścigały Amy, obserwując, jak miodowe blond włosy Danielle poruszają się na boki przy każdym kroku. Jego oczy wyrażały cichy podziw. Jego córka nie była niczym więcej, jeśli była wytrwała. Poczuł w sobie szczęście, że znalazł trochę czasu na obserwowanie, jak uprawia sport, który uwielbiała uprawiać. Jego lewa stopa cofnęła się o krok na pokryte ziemią kępki trawy, gdy przeniósł ciężar ciała.

Robiąc to, poświęcił chwilę, by zerknąć na duży parking po lewej stronie, upewniając się, że jego czarny mustang został w spokoju. Kilka minut temu trzech młodszych studentów podziwiało eleganckie wykończenie samochodu. Nie miał nic przeciwko temu, żeby ktoś poświęcił chwilę na sprawdzenie tego, ponieważ on prawdopodobnie zrobiłby to samo. Nie miał jednak zamiaru tolerować nikogo, kto wpadł na pomysł, by położyć ręce na woskowanym metalu.

Na szczęście jednak wszyscy chłopcy przenieśli się gdzie indziej. Kiedy jego wzrok cofnął się poziomo w stronę pola, dostrzegł kilka postaci w białych i szkarłatnych strojach, idących lewą stroną asfaltowego toru. Grupa składała się z czterech osób, wszystkie dziewczyny o wyjątkowo szczupłej sylwetce. Kiedy pozwolił sobie na dłuższą obserwację, zdał sobie sprawę, że każdy z nich miał na sobie szkarłatne dwuczęściowe mundury drużyny cheerleaderek Percy High Cavalier.

Szkarłatne bluzki z białymi szwami wisiały na ich odsłoniętych ramionach, a plisowane szkarłatne spódnice z cienką białą linią na każdym zagiętym brzegu lekko szeleściły wokół ich ud. Mięśnie Franka napinały się, gdy wybierał każdą dziewczynę jedną po drugiej, modląc się, żeby któraś z nich nie była konkretną osobą. Białe tenisówki dziewcząt wyściełały asfalt, gdy zbliżały się do miejsca, w którym stał. Trzy dziewczyny szły obok siebie, podczas gdy ostatnia szła niedbale kilka kroków za nimi. Trzy dziewczyny, które chodziły obok siebie, miały kształty młodzieńcze, o wiele za młode, by taki starszy dżentelmen jak on uważał je za pożądane.

Tylko długonoga blond włosa kobieta pośrodku miała jakąkolwiek dojrzałą atrakcyjność. Środkowa cheerleaderka była o głowę wyższa niż Afroamerykanka, która eskortowała ją po jej lewej stronie, a brunetka rasy kaukaskiej, która pilnowała jej prawej, była jeszcze niższa. Chociaż sięgająca ramion blondynka mogła być uważana za ładną, wyraz uznania odbijający się na jej młodej twarzy przywołał stare, żenujące wspomnienie w umyśle Franka. Zamrugał na bok, gdy jego wzrok zatrzymał się na cheerleaderce podążającej za nim. Ciało tej dziewczyny było zdecydowanie bardziej dojrzałe w porównaniu do innych idących przed nią.

Jej wzrost dorównywał wzrostowi blondynki, ale jej ramiona i biodra miały bardziej krągły, dorosły wygląd. Znajomy odcień kasztanowych włosów opadał prosto na kark. Kręgosłup Franka przeszył jego kończyny nerwowym dreszczem, gdy rozpoznał znajome miękkie rysy twarzy Kelly. „O nie” – pomyślał.

W jego mózgu zaczęły pojawiać się przebłyski wizji sekwencji, która miała miejsce poprzedniego dnia. W jego umyśle tańczyły sny o nagich, zakrzywionych nogach rozluźnionych na kremowym siedzeniu pasażera jego mustanga. Pozwoliła mu zobaczyć je w całości, nawet odsłaniając przed nim swoje intymne różowe majtki.

Od tamtej pory wciąż zastanawiał się, jak doszło do tej perwersyjnej sceny, a co ważniejsze, dlaczego do tego dopuścił. Na szczęście nikt inny się o tym nie dowiedział. Przełknął ślinę, gdy jej zbliżająca się postać zaczęła się zbliżać. Celowo przesuwając głowę w prawo, skupił się na ćwiczących sportowcach biegających po boisku do lacrosse'a, jednocześnie kładąc prawą rękę w fałdach swojej opalonej biznesowej kieszeni. Celowo podnosząc lewą rękę do twarzy, otwarcie położył szorstkie palce na lewym policzku, pozostawiając go tam pośród drapiącego się zarostu, w żałosnej próbie udawania, że ​​nie zauważył jej podejścia.

Kiedy Kelly szła na oślep za trzema członkami swojej drużyny, przekrzywiła głowę, gdy zauważyła wysokiego, doświadczonego mężczyznę stojącego sztywno prosto przed zbliżającymi się trybunami. Jej powieki lekko się rozszerzyły, kiedy rozpoznała. Szerokie ramiona i szczupłą talię sprawiały, że dobrze nosił wysokie brązowe spodnie biznesowe. Jego szara koszula ponownie rozpięta pod kołnierzykiem, ściągnięta luźno z czarnego skórzanego paska, przylegająca ciasno do jego poszerzonego torsu.

Gorące słońce traktowało go surowo, plamiąc jego zwykłą koszulę plamami potu pod rozpiętym kołnierzykiem i pod pachami. Jego brązowe włosy w stylu biznesowym, siwiejące u nasady, niewiele pomagały w ukryciu jego surowych rysów twarzy. Ojciec Danielle wpatrywał się intensywnie w drużynę lacrosse na szkolnym boisku, pocierając ciemny, mokry od potu zarost na lewym policzku.

Myśli o sobie, jak wspinała się po swojej spódniczce prowadzącej cheerleaderkę, by odsłonić majtki temu mężczyźnie, wróciły do ​​jej mózgu. Na wspomnienie jego wyrazu twarzy ogarnęło ją podniecenie. Miny, jakie robił w tym samochodzie, ilekroć patrzył ukradkiem na jej nogi, były bezcenne. Rozegrała się bardzo widoczna bitwa, kiedy walczył w swojej pracy za kierownicą mustanga, starając się nie gapić na jej nogi. Jednak za każdym razem, gdy jego determinacja zawodziła, nagradzała go, poruszając udami, zmuszając spódnicę do zsuwania się, aby umożliwić mu jeszcze lepsze szczyty.

Nie mogła nic poradzić na to, że kąciki jej ust pokryte błyszczącą szminką ułożyły się w uśmiech, gdy przycisnęła swój mały język do czubka prawego siekacza. – Przepraszam wszystkich – zawołała swoim pierzastym głosem. Drużyna dziewcząt zatrzymała się na chwilę, obracając biodrami, by zwrócić na siebie uwagę Kelly.

Jej uśmiech stał się poważniejszy, gdy zmrużyła powieki, patrząc na zirytowaną twarz blondynki. „Dogonię was później. Wszystko w porządku?” Kelly poinformowała zauważalnie mniej pierzastym tonem.

Allison zajęło to kilka sekund, a jej rysy twarzy pokazały Kelly, że tak nie jest. Wzruszyła szczupłymi ramionami. „Tak, dobrze.

Do zobaczenia później, Kelly,” powiedziała krótko Allison. Drużyna stanęła na piętach, lekko zakręciła każdą z plisowanych spódnic, po czym ruszyła wzdłuż pasów toru. Kelly przez krótką chwilę obserwowała ich plecy, po czym westchnęła cicho. Potem obróciła swoje białe skarpetki do kostek w kierunku wysokiego starszego pana. Kątem lewego oka Frank patrzył, jak drużyna dziewcząt wymienia krótkie słowa.

Kelly najwyraźniej powiedział im coś, co przykuło ich uwagę. Pod koniec krótkiej rozmowy zdał sobie sprawę, że Kelly od nich odeszła. Nie tylko to, ale jej nowa trajektoria była prosta w jego kierunku. Świetnie. Poczuł nagły ciężar wlewający się w jego klatkę piersiową.

Pomyślał, że być może mógł uniknąć kolejnej konfrontacji z nią, przynajmniej na jakiś czas. Ale musiał zadowolić się dzisiejszą rzeczywistością. W odstępach przesuwał lewe brązowe oko nad pokrytym dłonią policzkiem między boiskiem a zbliżającą się cheerleaderką. Białe tenisówki Kelly przemierzały bieżnię, robiąc małe, celowe kroki. Buty zbliżyły ją do jego stojącej postaci, która podeszła ukośnie do krawędzi zewnętrznej alejki.

Jej tempo było celowo powolne. Białe tenisówki zeszły z bieżni i kopały po nierównych skrawkach trawnika. Buty sięgały około stopy od jego własnych, a potem wyprostowały się do końca, oba wyrównały się na około dwa cale od siebie na ziemi. Jego oczy ujrzały białe skarpetki, schludnie złożone w kółko wokół małych, gładkich kostek. Opalone młode łydki przechodziły od nich w gładką, bezwłosą skórę, która wędrowała prowokacyjnie ku górze wokół niezwykle kobiecych, zakrzywionych łydek.

Podpełzając w lekki trójkąt, obie nogi wciągnęły się w zakreślone nakolanniki łączące się z młodzieńczo opalonymi udami. Miękka skóra, rozciągająca się od kolan, nieznacznie się powiększyła, gdy kusząco wkradała się w rąbek czerwono-białej plisowanej spódnicy cheerleaderek. Intuicyjne zmysły Kelly wiedziały, że jego odsłonięta gałka oczna spoglądała na skórę jej nóg. Wygięła lewe kolano do tyłu i wbiła czubek lewego tenisówki w ziemię, tak by rąbek spódnicy stykał się z przednią skórą uda.

„Witam, panie B.” Frank usłyszał, jak wita go pierzasty głos. Stłumiła chichot, kiedy udawał, że podnosi wzrok znad dłoni. Zsunął szorstką, ciemnobrązową dłoń z kości policzkowej i wcisnął palce do lewej kieszeni spodni. Potem pozwolił, by jego wzrok padł na cały jej widok. Spokojnie odchrząknął.

- Cześć, Kelly - przywitał się z tak mniejszym wyrazem twarzy i głosem, na jaki mógł się zdobyć. – Przyjechałeś dziś odebrać Danielle? zapytała swoim prostym, pierzastym głosem, gdy przeciągnęła nadgarstkami wzdłuż bluzki bez ramiączek, przenosząc na chwilę wzrok na boisko, po czym skierowała je z powrotem na jego kwadratową twarz. - Tak, tak - odpowiedział jej Frank z prostym skinieniem głowy, gdy napotkał te oczy.

Jej twarz była tak młoda, jak pamiętał ją sprzed dnia. Jasnoróżowy ber zdobił teraz jej policzki, a jej błyszcząca szminka pasowała do kremowo-brązowego koloru jej gładkiej skóry. Zauważył różnicę w jej fryzurze. Podczas gdy wcześniej kosmyki jej kasztanowych włosów były dość faliste, teraz leżały płasko na karku.

– Zmieniłeś fryzurę? – zapytał Frank, próbując znaleźć sposób na uniknięcie monumentalnego słonia w pokoju, o którym wiedzieli tylko oni sami. „O tak,” wygięła szyję do tyłu, gdy odpowiedziała swoim pierzastym tonem. „Czasami są rzeczy, które mogą po prostu stanąć na drodze”. Frank zastanawiał się, czy w jej komentarzu kryło się jakieś ukryte znaczenie. Przełknął ślinę i odwrócił wzrok, myśląc o wilgoci w powietrzu.

Presja obecności Kelly'ego sprawiała, że ​​jego ubranie stawało się jeszcze bardziej nieprzyjemnie gorące. Po kilku krótkich sekundach wpatrywała się prosto w niego, nie mrugając ani jednym mięśniem. Pojawiło się dokuczliwe napięcie obserwujących go oczu. Zmieniając niewygodną pozycję, w końcu uległ hipnotycznemu pragnieniu, by spojrzeć z powrotem w szeroko zakrążone oczy cheerleaderki. Jej umiejętność kierowania ludźmi tymi oczami była niesamowita.

„Więc,” jego ręce grzebały w kieszeniach, gdy próbował wymyślić jakieś inne tematy do omówienia z nią. Jego uwaga zaczęła wędrować w dół od jej ust do skóry nad jej stanikiem. „Czy to twoja drużyna?” Oczy Kelly powędrowały wzdłuż toru, gdzie wciąż szła grupa dziewcząt. Podróżowali już wzdłuż toru do przeciwległych krańców trybun.

Kiedy Kelly obróciła szyję, wzrok Franka padł na zaokrąglony materiał jej szkarłatnego stanika bez ramiączek. „Tak, panie B. Ćwiczymy dziś nową rutynę, więc nie mogę z tobą długo rozmawiać – wyjaśniła.

Szkarłatny materiał został uszyty na miarę licealistów. Ale zdecydowanie bardziej dorosła klatka piersiowa Kelly najwyraźniej go przerosła. Dolny brzeg jej bluzki bez ramiączek starała się dotknąć paska plisowanej spódnicy, ale częściej jej się to nie udawało, ukazując niewielkie części jej szczupłego, zaokrąglonego brzucha. Białe litery wyszyte w poprzek szkarłatu na jej piersi pasowały do ​​dużych, idealnie zakreślonych wzgórz, które ostro wyrastały z jej torsu. koszula przylegała do ich kulistych boków, tworząc zauważalny dekolt pomiędzy nimi.

Góra nawet nie odsunęła się od kul, dopóki nie zakrzywiła się ciasno w połowie ich dolnych obwodów. Dla Franka szkarłatna czerwień sprawiała, że ​​jej piersi wyglądały jak nieobrane czerwone, pyszne jabłka Jego umysł walczył z pełzającymi myślami o jego szorstkich dłoniach naciskających na nie, jego palcach wciskających się w ich boki.Kelly zakończyła swoje krótkie spojrzenie i skupiła swoją uwagę z powrotem na Franku. Złapała szarpnięcie jego zarośniętego podbródka, gdy jego ciemnobrązowe oczy ponownie spojrzały na jej twarz. Obróciła gałki oczne w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, wpatrując się w swoje piersi w koszuli. Potem przyniosła je z powrotem do oczu Franka.

Końcówki jej ust były skierowane ku górze. Zdjęła ręce z krzyża i ścisnęła razem ramiona. Jej przedramiona wsunęły się w boki jej stanika, powodując, że jej piersi dociskały się do siebie, tworząc pogłębiający się dekolt.

„Coś ciekawego wpadło panu w oko, panie B?” zapytała. Frank zakaszlał. Jego mięśnie napięły się, ale nic jej nie powiedziało. Czuł się wystarczająco winny, jak na drugi dzień. Ale jej dalsze ruchy walczyły o ponowne przyciągnięcie jego uwagi w dół.

Jego wizja mimowolnie zerknęła na jej koszulę. Miękki kobiecy lewy nadgarstek uniósł się wzdłuż szkarłatnej strony, by celowo uderzyć w zaokrąglony lewy kopiec, wpychając miękkie ciało w unoszącą się tkaninę. Znów wykonała swój uśmiech, kiedy jego oczy wróciły do ​​jej twarzy. „Możesz ich dotknąć, jeśli chcesz, panie B.” wypłynął miękki pierzasty szept. Frank nagle odzyskał pełną świadomość.

Jego żołądek ścisnął się, gdy rzucił zszokowany wyraz twarzy dziewczyny. Może, po prostu może nie usłyszał jej poprawnie. Być może jego umysł wyobraził sobie właśnie to, co właśnie powiedziała. Znów spojrzał na szczyty kuszących bliźniaczych wzgórz, które napierały na siebie.

Kelly położyła język na swoim siekaczu, gdy wzięła oddech. – Czy mogę zadać panu pytanie, panie B? jej pierzasty ton się skłonił. Usta Franka zacisnęły się sucho. Nie był pewien, jakie pytanie może zadać ta dziewczyna, chociaż nie było dobrego powodu, by nie zaprzeczać rozmowie z nią. Może, pomyślał, czuła się tak samo winna całej tej paskudnej sprawy.

- W porządku - po prostu zgodził się z pełnym napięcia oczekiwaniem. „Lubisz podglądać damskie majtki, panie B?” zapytała. Żołądek Franka prawie się podwinął w szoku, oszołomiony, że po prostu wyjdzie i zada mu tak lubieżne pytanie. Wyprostował się, szorstkie ręce wyleciały mu z kieszeni, po czym zacisnął je w pięści.

Jego oczy rozejrzały się po polu, szukając kogoś, kto mógł być na tyle blisko, by usłyszeć jej głośne pytanie. Kelly obserwowała jego miny, starając się nie roześmiać. Zwrócił gniewne spojrzenie na jej twarz.

- To nieodpowiednie pytanie - warknął na nią ściszonym głosem. - Całkowicie nieodpowiednie. - Tak samo jak podglądanie damskich majtek, panie B. – odpowiedziała stanowczo z krzywym uśmiechem. Frank poczuł nagły przypływ poczucia winy.

Nie spodziewał się, że temat zostanie poruszony tu i teraz, przynajmniej nie w ten sposób. Ale wiedział, że w pewnym momencie będą musieli porozmawiać o tym, co się stało, przynajmniej jeśli pozostanie przyjaciółką Danielle. W jego mniemaniu to, co zrobił, było złe, a ponadto niedojrzałe. Jego rysy twarzy złagodniały, gdy zmienił ton, by przekazać wstyd, jaki czuł w tej sprawie.

Frank spojrzał jej prosto w oczy, celowo mówiąc: „To nie powinno się było zdarzyć, Kelly. Wykorzystanie cię w ten sposób było nieodpowiedzialne z mojej strony. Przepraszam”.

Kelly zakołysała się do przodu na podeszwach i wzruszyła ramionami. „Och, nie przeszkadzało mi to, że pan B.” Frank zamrugał, patrząc na nią z pełnym zaskoczeniem. Co?! „Możesz spojrzeć na moje majtki, jeśli chcesz, panie B.” Lekko podniosła lewy but do tenisa z ziemi, wskazując lewe kolano, jedwabistym lewym udem naciskając rąbek plisowanej spódnicy.

Odsłoniło mu niewielki fragment gładkiego, zakrzywionego uda. Frank poczuł, jak jego penis rośnie natychmiast w spodniach na wzmiankę o sugestii. Zaskoczony, jego oczy rozejrzały się po polu, ponownie szukając kogoś, kto mógł usłyszeć, jak złożyła tak niedorzeczną sugestię. W pobliżu trybun stało kilka osób, a teraz więcej gromadziło się na parkingu. Na szczęście nikt nie był na tyle blisko, by usłyszeć, jak mówi.

Przełknął suche gardło, pociągając za kołnierz, próbując znaleźć w sobie dorosłego. Najwyższy czas położyć kres temu nonsensowi. - Kelly - zaczął spotykać się z jej młodzieńczym, intensywnym spojrzeniem. „Nie powinieneś popisywać się swoimi”, przerwał, by przełknąć, by wydobyć z siebie to słowo, „majtki”, jego penis rozwijał się w spodniach, gdy wypowiadał to słowo, „obcym mężczyznom”. Jej usta wygięły się prosto w dół w celowym nieporozumieniu.

„Och, ale nie jesteś dziwnym człowiekiem, panie B” – odpowiedział Kelly. Znów wykrzywiła usta w tym krzywym uśmiechu, stukając czubkiem buta w ziemię, jeszcze bardziej uderzając udem o brzeg spódnicy. „Czuję się dobrze, kiedy jestem w pobliżu, panie B.” But naciskał ziemię, gdy wyginała lewe kolano na zewnątrz, powodując, że spódnica zsunęła się do wewnątrz po miękkim ciele. – A więc, gdybyś zapytał.

Wyprostowała kolano, wygodnie opierając but na ziemi. Spódnica zaszeleściła, gdy udo się cofnęło. „Możesz zerknąć na moje majtki”.

Penis Franka stał się twardy jak skała. Nieprzyjemnie przesunął nogi pod cienkimi biznesowymi spodniami, zastanawiając się, czy uda im się ukryć jego podniecenie związane z tą sprośną rozmową. Zmienił wyraz twarzy na poważnie ojcowski. – Nie, dziękuję – odpowiedział po prostu. Po prostu odpowiedziała mu krzywym uśmiechem, po czym wzruszyła ramionami, dotykając opuszkami palców boków plisowanej spódnicy.

Zaczął szukać sposobu na zmianę tematu, wyciągając go z tych niegrzecznych sugestii. Jego mózg połączył się ze wspomnieniem dziwnego pytania, o którym myślał w samochodzie. Ponownie skupił się na mówiących szeroko oczach atrakcyjnej seksualnie dziewczyny.

– Szkoła – wymamrotał. Jej oczy odpowiedziały coraz większym uznaniem jego słów. Trudno mu było myśleć, ponieważ ciągle szarpała boki swojej plisowanej spódnicy opuszkami palców, powodując, że rąbek powoli kołysał się z przodu jej ud.

Za każdym razem rąbek przesuwał się o centymetr wyżej od skóry. Nie tylko to, ale jej ramiona wciąż naciskały na zewnętrzne obwody jej okrągłych jabłek, co powodowało ich przepychanie się. Przerwał, by zwilżyć wysychające usta, przełknął ślinę, zanim kontynuował.

„Czy nie powinnaś nosić spodenek gimnastycznych pod spódniczką? Szkoła musi mieć jakiś regulamin” – zapytał ją odważnie. Jej oczy odbijały otrzymane pytanie. Przestała bujać palcami wokół rąbka spódnicy, co było dobre, ponieważ ciągły efekt wizualny zaczynał sprawiać, że jego zestresowane mięśnie stawały się uciążliwe. „Och.

Tak, panie B.”, odpowiedziała skinieniem głowy, aw jej oczach odbiło się poczucie winy. „Musimy nosić te okropne szorty”. Przerwała, pozwalając swoim słowom zapaść się w jego mózg. Puściła spódnicę i podniosła ręce do tułowia, krzyżując nadgarstki tuż pod piersiami, by delikatnie szturchnąć je od spodu, zginając lekko talię w jego stronę.

„Prawdę mówiąc” jej pierzasty ton stał się nieco cichszy, pochylając szyję do wymiany. Frank sam nie zdawał sobie z tego sprawy, ale jej obniżony ton sprawił, że zrobił krok bliżej, również lekko pochylając klatkę piersiową do przodu w rozmowie. „Te szorty są trochę zbyt ograniczające. Wolę uczucie, gdy moje miękkie bawełniane majtki ocierają się o moją skórę, kiedy ćwiczę okrzyki” – wyjaśniła. Ciśnienie krwi Franka wzrosło do poziomu bliskiego niewydolności serca.

Sugestywne filmy z majtkami przylegającymi do jej tyłka, gdy jej uda pracowały pod spódnicą, przemknęły przez jego mózg, powodując rozciągnięcie członka. „Czasami, panie B.” Pióra w jej głosie stały się jeszcze słabsze, gdy pochyliła się bardziej. 'Czasami?' on myślał. Zacisnęła język między przednimi zębami, jej intensywny wzrok utkwił prosto w jego. „Nie lubię niczego nosić”.

Zacisnął szczęki na niezwykle intymną ujawnioną informację. Krew pulsowała w nim gorąco, gdy myślał o domniemanej sugestii. Gruba kłoda wewnątrz jego spodni zaciekle wbijała gąbczasty czubek w wewnętrzną stronę jego bokserek, podczas gdy jego umysł przeleciał do obrazów kasztanowych włosów otaczających delikatnie różowe wejście. Kelly z trudem powstrzymywała chichoty, które groziły jej wylaniem się, gdy wielokrotne próby Franka, by zachować powagę, zawiodły. Odbicia szoku, z niewielkimi przerwami dostrzegalnego zainteresowania, przemknęły przez jego zaczerwienione rysy twarzy, a jego przyspieszony oddech głośno przekazał jej wrażenia z tego, co mu właśnie powiedziała.

Frank nie mógł zatrzymać wzroku na czas, jego wzrok padł na przód jej plisowanej spódnicy złożonej bezpośrednio w ukrytą pozycję jej doliny. Jej oczy obracały się wraz z jego, podążając za nim, gdy schodziły w dół, a żar jego uwagi skupił się na jej brzuchu. Doskonale wiedziała, nad czym się teraz zastanawiał. Przeniosła wzrok na krwistoczerwoną twarz mężczyzny. Palce jego szorstkich dłoni były zaciśnięte w pięści, a jego skóra tworzyła kolejne plamy potu na już przemoczonej koszuli.

Przycisnęła różowy język do przedniego zęba. – Szczególnie w takie upalne dni jak dzisiaj – dokończyła ściszonym szeptem. Frank miał go stracić. Niegrzeczne sceny nagiej pochwy otoczonej kasztanowymi włosami nadal pojawiały się w jego mózgu, powodując, że jego uwięziony członek kołysał się w środku jaskini. Jego ramiona sprawiały wrażenie, jakby miały zaraz rozerwać rękawy jego koszuli.

Ugięła pięty, lekko kołysząc kolanami w ciągłym marszu na stojąco, kilkakrotnie uderzając udami o przednią krawędź plisowanego dołu. Uda zatrzymały jego wzrok na nich, gdy obijali się o cienką krawędź. „Hej, tato! Hej, Kelly!” – zawołał znajomy energiczny głos od strony pola ćwiczeń.

Obaj złapali się w ostatnim porozumiewawczym spojrzeniu, gdy lekko skupili się na pędzącej w ich stronę Danielle, zupełnie nieświadomej rozmowy, którą przerywała. Amy biegła razem z nią za lewą piętą Danielle. Włosy Danielle podskakiwały, jej atletyczne kroki szybko zmniejszały dystans. Frank poczuł ogromną ulgę w związku z powitalną przerwą, którą nieświadomie zapewniła jego córka.

Wiedział, że nie znalazłby absolutnie żadnej odpowiedniej odpowiedzi na wypaczone rewelacje Kelly'ego. Danielle zatrzymała swój bieg po tym, jak na krótko przecięli tor, stając przed dwiema osobami, z Amy zwalniającą po lewej stronie Danielle. Obaj brali powolne wstrzymywane oddechy, trzymając się na kolanach, aby złapać ich głosy.

Frank poświęcił chwilę na obserwację młodych sportowców. Czerwono-białe koszulki do lacrosse Danielle i Amy były poplamione trawą, brudem i potem. Twarz Danielle pozostała jasna i wesoła, ale uwaga Azjatki pociemniała, gdy skupiła się na wyższej sylwetce Kelly. — O czym wy dwoje rozmawiacie? Danielle zapytała Kelly z czystej ciekawości, kiedy w końcu złapała oddech. Kelly westchnęła w duchu, rozczarowana, że ​​jej zabawa się kończy.

Uśmiechnęła się słodko z powrotem do Danielle, po prostu odpowiadając: „Odzież”. Brwi Danielle zmarszczyły się na jej częściowo piegowatej twarzy. „To trochę dziwny temat dla was do rozmowy” – skomentowała Danielle. Frank pomyślał, że powinien coś powiedzieć. Może jakoś wymyślisz wymówkę.

Wszystko, by odwrócić tę rozmowę od sprośnych odpowiedzi Kelly, ponieważ nie było wiadomo, co powie. Szybko wymyślił półprawdę. „Kelly i ja wdaliśmy się w rozmowę o twoich szkolnych mundurkach” – wyjaśnił, kiwając głową swojej córce. „Ooooh,” twarz Danielle stała się bardziej zrelaksowana, „no cóż, a co z nimi?” „Jakie mogą być niewygodne,” odpowiedział pierzasty głos Kelly, zanim Frank zdążył nawet otworzyć usta.

Kelly przyłożyła język do przedniego prawego siekacza, rzucając szybkie spojrzenie na twarz Franka Bradleya. Usta miał zaciśnięte jak imadło. Po tym, jak stał w parnym upale późnego letniego dnia, po tym, jak ta przeklęta dziewczyna mówiła tak otwarcie niegrzecznie, mógł tylko w milczeniu się z nią zgodzić.

Jego płaskie mięśnie klatki piersiowej swędziały pod lepką koszulą, a nogi były wyjątkowo skrępowane przez coś, co teraz wyglądało jak niewygodnie zakryte spodnie. Żmudna świadomość jego ciasnego penisa tylko potęgowała jego niezręczną postawę. Wyraz twarzy Danielle nagle zmienił się na bardziej zmartwiony, gdy obserwowała język ciała taty. Zrobiła jeszcze kilka kroków w jego stronę, mijając Kelly. – Wszystko w porządku, tato? Nagle zapytała, szybko dodając: „Nie wyglądasz tak dobrze”.

Frank natychmiast uśmiechnął się do swojej córki, nie chcąc jej martwić. „O tak, kochanie, wszystko w porządku. Po prostu dzisiaj jest cholernie gorąco. Czujne oczy Amy spojrzały na Franka, po czym przeniosły się na cheerleaderkę stojącą po jej lewej stronie, a jej ponury wyraz twarzy się pogłębił. stracił swój pierzasty ton, kąciki jej błyszczących ust zmieniły się w zamaskowany niewinny uśmiech, „Inni członkowie drużyny mogą się zdenerwować, jeśli zostanę i będę mówić zbyt długo”.

Porozmawiaj ze mną o tych brudnych tematach", pomyślał Frank na głos w swoim mózgu. Kelly zaczęła obracać buty w kierunku asfaltu, gdy uwaga Danielle skupiła się bardziej na jej ojcu. Dezaprobujące oczy Amy podążały za Kelly, gdy zaczęła celowo omijać atletów. W tym momencie Danielle gwałtownie podniosła głowę, a jej płaskie, piegowate policzki wpatrywały się w ojca.

Entuzjastycznie zapytała Franka: „Och, tato, przyjdziesz na mecz w ten piątek?! To nasz pierwszy, przeciwko Wielkim Smokom Delanie. Frank zdał sobie sprawę, że jego wzrok nigdy tak naprawdę nie odrywał wzroku od odchodzącego tyłka Kelly. Przypominając sobie inne dziewczyny, zdecydowanie przeniósł swoją należną uwagę na Danielle.

Delikatnie podziwiając jej młodzieńczą energię, Frank położył kochającą ojcowską dłoń na prawym ramieniu Danielle, jakby chciał ją zapewnić o swojej pozytywnej odpowiedzi. „Oczywiście. Na pewno nie będę tęsknił za zobaczeniem, jak grasz – powiedział Danielle.

Słysząc to, Kelly zatrzymała się. Jej twarz spojrzała prosto w stronę boiska, a jej różowe okrągłe uszy nasłuchiwały grupy ludzi. Jej umysł zaczął zastanawiać się nad kontemplacja. Danielle uniosła prawą pięść z dumą, wykręcając ramiona, gdy jej zabrudzony but do tenisa obrócił się na pięcie. Jej ciało obróciło się twarzą do innych, zauważając, że Kelly wciąż jest blisko.

Danielle podekscytowana zawołała ją. Uwaga Kelly przykuła uwagę Ona również przesunęła prawy but poziomo, aby móc skręcić talię w prawo, aby odpowiedzieć, jej oczy zwróciły się do Danielle. Danielle na chwilę zerknęła w twarz taty, kiedy skinęła na Kelly rękoma. „Tato, może uda ci się też złapać cheerleaderek Kelly. Jest najlepszą członkinią drużyny w tej grupie” — chwaliła się z dumą Danielle.

Frank zaryzykował spojrzenie na Kelly, która choć raz nie miała swojego intensywnego spojrzenia. Był wdzięczny, że jego mięśnie, w tym gałąź drzewa w spodniach, w końcu otrzymały szansę na ustatkowanie się. „Ale już go urządziłeś”, wyszeptał wyjątkowo niski głos, który był blisko lewego płatka ucha Kelly. Oczy cheerleaderki zwróciły się w lewo, wyginając jej podbródek tak, by zlokalizować miejsce, z którego dobiegł niski szept.

Amy niezauważona zbliżyła się do pleców cheerleaderki. Kelly zignorowała sugestię Amy i przekrzywiła głowę w stronę Danielle, by obdarzyć ją słodkim, delikatnym uśmiechem, w przeciwieństwie do tego, który zwróciłaby się do pana B. „Słodka jesteś, że się mną chwalisz, Danie, nawet jeśli to nieprawda” — wyjaśniła po prostu. jej przyjaciółkę, po czym wygięła szyję do góry, a jej oczy zwróciły się na Franka Bradleya.

Kontynuowała ze złagodzonym uśmiechem: „Jednakże, chciałabym tego”. Wtedy właśnie wpadł jej do głowy bardzo niegrzeczny pomysł. Kiedy jej oczy pozostały utkwione w rogówkach Franka, kąciki jej opalonych, błyszczących ust wykrzywiły się w bardzo krzywym uśmiechu. Jego kości policzkowe zacisnęły się, gdy wpatrywała się w stwardniałą skórę na jego twarzy. „Naprawdę bym tego chciał”, głosem tak pierzastym, że Frank poruszył się w butach.

Uśmiech Danielle poszerzył się, gdy obracała biodrami, zaczynając iść z powrotem w kierunku boiska treningowego. Wskazała Amy lewą ręką, gdy przechodziła przez szczelinę między nią a Kelly. „Hej, chodź, Amy, musimy iść po swoje rzeczy, zanim będziemy mogli wyjść” — przypomniała sobie Danielle, gdy zaczęła biec w kierunku boiska. Amy posłała Kelly ostatnie spojrzenie, po czym podążyła za Danielle, pokazując im tył swojej białej koszulki.

Kiedy dziewczyny wybiegły poza zasięg słuchu, Frank uświadomił sobie nagle, że znów został sam, wciąż stojąc blisko Kelly. Mógł wyczuć hipnotyczną moc jej oczu. Cholera. Nie miał innego wyboru, jak tylko powoli odwrócić swoją uwagę od pleców biegnących dziewcząt i skupić je na intensywnych spojrzeniach kasztanowowłosej cheerleaderki.

Kiedy ich oczy ponownie się spotkały, zauważył, że jej młode, lśniące usta wciąż rozpościerały się w figlarnym uśmiechu. Tym razem jednak jej uśmiech rozszerzył się jeszcze bardziej na idealnie białe zęby. Zagryzła błyszczącą wargę, obracając tenisówki, by znów spojrzeć mu prosto w twarz.

Czubek jej prawego buta do tenisa uniósł się, gdy skrzyżowała prawą kostkę przed drugą, wbijając czubek w ziemię. „Świetnie” — pomyślał — „znowu sam na sam z nią”. Nerwowo włożył ręce do kieszeni, gdy jego oczy zerknęły na jej owocowe kule, które leżały pod literami Cavaliera. Rzucili się w dół do nieruchomego plisowanego dołu, luźno zwisającego przed okrągłymi młodymi udami. – Czy mogę zadać panu pytanie, panie B? jej pióra unosiły się w ciszy.

Przełknął. W tym momencie nie miał pojęcia, co miała mu do powiedzenia. Jakiekolwiek pytanie przyszłoby jej do głowy w tej jej ślicznej głowie, musiało być niebezpieczne. Jednak nie dało się tego obejść. Nieprzyjemnie rozglądając się za pobliskimi słuchaczami, uznał, że można bezpiecznie odpowiedzieć.

"W porządku. Śmiało," przyznał. „Jaki jest twój ulubiony kolor, panie? B? - zapytała całkiem normalnym tonem. Frank był zaskoczony.

Czy rzeczywiście zadała niewinne pytanie? Jednak nic w tej dziewczynie nie wydawało się niewinne. Skupił się na zadanym pytaniu. Jaki był jego ulubiony kolor? żona zaczęła tańczyć w jego głowie. Szczupła kobieta, brunetka we włosach, okrągła twarz i zawsze popisująca się radosnym uśmiechem.

Pierwszego dnia, kiedy spotkał ją na tej dyskotece w college'u, miała na sobie jednoczęściową sukienkę w jasnych kolorach. „Fioletowy," odpowiedział ze smutkiem. Uśmiech zniknął w jedną wąską linię, gdy zamyślone refleksy zatańczyły na jej miękkich, różowych policzkach. Jej oczy odwróciły się od jego, jej powoli wirujące tenisówki odsłaniały jej tyłek.

„Mam nadzieję, że zobaczymy się na - zawołał pierzasty głos. Białe tenisówki napędzały smukłe, zakrzywione łydki, które oddalały ją od niego powolnymi, zamyślonymi krokami.

Podobne historie

Road Trips for Peter (Rozdział czwarty)

★★★★★ (< 5)

To wszystko jest wymyślone! Nic się nie wydarzyło! Więc bądźcie fajni!…

🕑 16 minuty Powieści Historie 👁 1,767

Lecąc ulicą w moim Priusie! W kierunku więcej miłości. Tym razem wracałem na zachód, ale zatrzymałem się na południu. Tym razem poznam prawdziwą Południową Damę, że tak powiem!…

kontyntynuj Powieści historia seksu

Road Trips for Peter (Rozdział trzeci)

★★★★(< 5)
🕑 15 minuty Powieści Historie 👁 1,653

Jadąc drogą! Poruszałem się na południe i spędzałem czas z moimi małymi kwiatami i babeczkami. Każdy okazał się świetny w uprawianiu miłości. Być może była to konsekwentna cecha…

kontyntynuj Powieści historia seksu

Road Trips for Peter (Rozdział pierwszy)

★★★★★ (< 5)
🕑 13 minuty Powieści Historie 👁 1,816

Zaprzyjaźniłem się również z wieloma osobami. Z wieloma z nich szyfrowałem. Wiesz, gdzie uprawiasz seks online z inną osobą w czasie rzeczywistym. Może nigdy tak naprawdę nie wiesz, kim oni…

kontyntynuj Powieści historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat