Historie San Andreas: Rozdział drugi

★★★★★ (< 5)
🕑 26 minuty minuty Powieści Historie

KRÓLOWIE NA WYGNANIE. Stopy Carla stały na ziemi, zanim jeszcze zrzucił z siebie prześcieradła. Jego umysł szybko przeszedł w tryb przetrwania. Pukanie do drzwi było wciąż świeże w jego zmysłach, gdy chwycił jedyną rzecz, w której musiał się ubrać. Owinął ręcznik w pasie i szybko go zawiązał.

Jeśli to Ballaz idzie po mój tyłek, pomyślał Carl, to zrób albo zgiń. Już nie biegam. Carl odsunął koc, który służył jako drzwi do sypialni i szybko zaczął szukać broni. Przeklinał siebie za to, że nie zdjął Cesarowi pistoletu ani nawet nie poszedł do amunicji, którą miała mieć Angel Pine. Oto był sam w miejscu, które miało być kryjówką Cesara, czarnuchy dobijały się do drzwi, a on bez broni.

Zanim pukanie zaczęło się ponownie, Carl po prostu chwycił pierwszą rzecz, którą mógł zobaczyć z lady. Jasne światło z zewnątrz oświetlało główne pomieszczenie prefabrykatu. Carl poruszał się zadziwiająco lekko jak na mężczyznę jego wzrostu, ale wytarty dywan nie dawał więcej ciszy podczas kroków. Przygotował się do wypadnięcia przez frontowe drzwi i zamordowania każdego, kto był na zewnątrz. "CJ! Otwórz drzwi, domy! Moknę tutaj!".

„Cesa?”. Carl skrzywił się z niedowierzaniem, rzucając duży garnek, który złapał z kuchenki, na najbliższe siedzenie. Zaczął otwierać drzwi, czując, jak frustracja napina mu mięśnie.

Był gotów walczyć o życie, a u jego drzwi był tylko Cesar? Carl wyglądał jak obraz gniewu, zanim otworzył drzwi na Hiszpanie. "Ty głupcze!" Carl wymamrotał, prawie gotowy do uduszenia bliskiego przyjaciela. "Twój tyłek mógł być teraz martwy." Cesar stał tam, przemoczony deszczem, który wciąż lekko padał. Noc na zewnątrz była ciemna jak smoła, ale wysoka, muskularna sylwetka Latynosa była nie do pomylenia.

Silne ramiona i ramiona, podkreślone przez jego białą żonę. Cesar zamilkł teraz, gdy drzwi były otwarte, a Carlowi brakowało spojrzeń, jakie na niego rzucał. Zimny ​​strumień nocnego powietrza wlatujący przez drzwi zaczynał kąsać, a ręcznik nie zapewniał niewielkiej ochrony przed żywiołami. "Wsadź tu swój tyłek, Ceese.

Stań na progu…". Przechodząc, Carl klepnął Cesara po ramieniu, rzucając szybkie spojrzenie w noc, aby upewnić się, że nikogo tam nie ma. Nawet gdyby byli, nie zauważyłby ich. Nie był przyzwyczajony do ciemności miasta. Gdzieś za kompleksem prefabrykatów samotna latarnia uliczna zamrugała na tle nocy.

Carl mocno zamknął drzwi i ponownie je zamknął na kilka sposobów. "Ay, myślałem, że powiedziałem ci, żebyś nie otwierała drzwi nikomu, domy." Carl spojrzał na niego surowo, ale wiedział, że Cesar uznał to za kiepski żart, gdy tylko to powiedział. Latynos niósł ciężką torbę z Cluckin' Bell. Carl wyczuł tylko odrobinę zapachu kurczaka. Najprawdopodobniej było zimno.

– Co tu robisz, Ceese? – zapytał Carl, włączając światła. "Myślałem, że wyjechałeś na noc?". Stare kinkiety z prefabrykatów rzucały na nie lekki blask. Sprawiała, że ​​wilgoć na brązowej skórze Cesara lśniła, spływając po jego rysach i twardych mięśniach. Carl widział, jak wilgotne były jego ubrania.

Cesar musiał być przez chwilę na zewnątrz, żeby się zmoczyć. Latynos znów zamilkł, wpatrując się w niego. I tym razem Carl to zauważył. Widział oczy Cesara patrzące na niego.

Wyraz jego twarzy był bezwstydnie pełen podziwu. Mimo to było w tym coś strzeżonego. "Cesa!" Carl nie miał ochoty na coś więcej niż sen.

Cesar ponownie stanął mu na drodze. "Przepraszam, stary. Kupiłem ci trochę jedzenia. Nie chciałem, żebyś był głodny.".

– Nie potrzebuję jedzenia – odgryzł się Carl. „Potrzebuję tylko trochę snu. Mówię poważnie, Ceese. Już miałem cię zabić. Cesar zauważył garnek leżący na siedzeniu obok drzwi.

Używam tego do zagotowania wody.”. „Ty głupcze.”. „Ay, przepraszam, ese, jestem. Po prostu pomyślałem, że przyda ci się trochę jedzenia i zostawiłem cię tutaj bez żadnego.

„Carl usiadł na jednym z siedzeń. Jego poduszki były twardsze, niż się wydawało, ani trochę wygodne. przytłumiony ton „Jest super". Carl zauważył ciszę, która znowu zapadła między nimi, w końcu zerkając z powrotem na Cesara.

Latynos znów się w niego wpatrywał, a dokładniej na ręcznik, którym owinął się. w pasie. Carl spojrzał na niego, zdając sobie sprawę z grubych kropelek spermy rozrzuconych z przodu.

Nawet na czystym białym ręczniku, jego ścinanie było oczywiste. „Wydaje mi się, że już spałeś” Cesar mruknął, raczej cicho. Położył worek z Cluckin' Bell na ladę. „Tak, coś w tym stylu”. Carl naprawdę nie obchodził tego, co zobaczył Cesar, był zbyt zmęczony, by się tym przejmować.

„Jak długo byłeś tam i tak? Jak to się stało, że nie słyszałem podjeżdżającego samochodu?”. „Zostawiłem go zaparkowanego w pobliżu Bell. Nie chciałem, żeby ktokolwiek wiedział, że tu zostajemy, stary.

- My? Myślałem, że zostawiasz mnie tutaj samego?”. Cesar znowu umilkł, pocierając kark. „Tak, byłem, domy”. Wydawał się zakłopotany, a słowa z pewnością nie przychodziły tak szybko, jak one.

zawsze tak było w przypadku Cesara. „Słuchaj, naprawdę przepraszam, że wróciłem i cię obudziłem, stary” – zauważył po chwili Cesar. Zdjął garnek z siedzenia i postawił go z powrotem na kuchence. „Po prostu trochę inne gówno zrobione. Rzeczy, o których ci nie powiedziałem.

„Jak co?”. Cesar usiadł na siedzeniach naprzeciwko. „To gówno, które zdarzyło się między Grove Street a Ballaz…” Serce Carla opadło i przygotował się na więcej złe wieści. Cesar był tym, który ostrzegł go na tyle szybko, by uratować brata, tuż przed tym, jak Ballaz prawie wymordował jego własną załogę.

– Cóż, ktokolwiek zorganizował to gówno, zwrócił moją załogę przeciwko mnie – powiedział cicho Cesar. "Nie mam dokąd wrócić, domy. Nie mogę w najbliższym czasie wrócić do Los Santos. Mam kilka innych miejsc, do których mogę się udać…".

"Cholera, Ceese. Dlaczego nic nie powiedziałeś?". "Ay, domy. Nie chciałem, żebyś zajmowała się tym gównem ponad to, z czym już masz do czynienia." „Pomyślałem, że jesteśmy braćmi”. Cesar odpowiedział stanowczo: „Ese.

Jesteśmy. Ale masz teraz dużo na głowie”. "My w tej samej łodzi, ziomek. Oboje nie możemy wrócić do Los Santos.

Powinnaś była tu po prostu zostać, kiedy zawitaliśmy w to miejsce." – Nie wiem – zauważył Cesar z dystansem i wahaniem. „Chciałem tylko dać ci trochę przestrzeni, domy. To i… cóż…”. "Cholera.

Kto do cholery zorganizował to całe gówno?". – Nie wiem, domy – odparł Cesar, najwyraźniej rozkojarzony. „Wiesz, moje wnętrzności mówią mi, że to Tenpenny, ale nie przypisuję temu sukinsynowi uznania, że ​​potrafię zrobić coś tak wielkiego. Cholera…”. "Nie ma znaczenia, kto to zrobił, stary." – Nie, pierdol się, to się robi, Ceese – odparł Carl, odwracając wzrok.

„Tak, tak. Nie, to znaczy, nie ma znaczenia, kto to teraz zrobił. Jeśli jest jedna rzecz, którą mamy, to czas.

Możemy odpracować to gówno rano, domy. To znaczy… spójrz na siebie… Carl uniósł brew, gdy Cesar wskazał na niego, a pauza znowu była dość długa. – Powinieneś się trochę przespać.

Oboje powinniśmy. To był popieprzony dzień. „Jasne, cholera właśnie tam”. Cesar wstał z siedzenia, ponownie pocierając kark.

Carl wyczuł, że w Cesarze jest coś innego. Kiedy obaj wyjechali tutaj wydawał się taki opanowany, wszystko było zaplanowane. Teraz Latynos wydawał się całkowicie odwrotny. Carl wstał i spojrzał na worek Cluckin' Bell. Zauważył żółty blask świateł fast foodów tuż przed pociągnięciem w, jakieś przecznicę dalej.

Dla Cesara nie byłby to tak długi spacer. Z pewnością nie na tyle długo, żeby jedzenie wystygło. „Przyniosę tylko koce, domy. Będę spał na kanapie”.

Carl położył dłoń na ramieniu Cesara i poczuł, jak wilgotna jest jego żona, mimo ciepła prefabrykatów. Tak długo, jak trzymasz się swojego boku, wszystko jest w porządku”. Carl był trochę zaskoczony nerwowym spojrzeniem Cesara.

Wciąż tam było, gdy Latynos położył dłoń na jego dużym ramieniu. twardy mięsień. Palce Cesara poruszały się lekko wzdłuż wciąż napiętego, napiętego mięśnia jego ramienia, w kierunku jego szyi, zanim odpłynęły.

Carl widział konflikt w oczach przyjaciela. „Teraz wiem, że dla ciebie rzeczy są tak popieprzone, jak mnie – powiedział Carl, wciąż patrząc swojemu Cezarowi w oczy. Oddychał głęboko, co sprawiło, że jego klatka piersiowa i ramiona ciężko się poruszyły. „Przykro mi, że straciłeś swoją załogę, wiem, jak bardzo to boli”. Cesar cofnął się nieco, tylko lekko kiwając głową w odpowiedzi.

Jego ton był o wiele bardziej stanowczy i skupiony, kiedy mówił: „Tak, domy. Tak.”. Carl uderzył go kilka razy w ramię, zanim go puścił. „Jeśli chcesz iść wziąć prysznic, woda nie będzie mnie budzić”. "Fajne, domy".

Carl zwlekał przez chwilę, zastanawiając się nad nagłą zmianą, jaka zaszła w Cesarze. Odrzucił to jako złą wiadomość, którą przekazał mu Latynos. Carl poczuł w sobie gniew. Wystarczająco złe było to, co mu się dzisiaj przydarzyło, ale fakt, że stało się to również z Cesarem, rozzłościł Carla. "Idź dalej, domy.

Muszę tylko się napić. Upewnię się, że cię nie obudzę." "Aiight. Noc Ceese.". Carl wrócił do sypialni, zastanawiając się teraz nad swoim ubraniem, kiedy musiał się martwić, że Cesar będzie z nim w łóżku.

Poszedł szybko do łazienki i sprawdził bokserki. Były trochę wilgotne, ale pomyślał, że zaryzykuje ich noszenie, żeby nie był nagi pod kołdrą z Cesarem. Włożył je i wrzucił wilgotny ręcznik do pralki.

Kiedy wrócił, Cesar już chodził po łóżku. Carl pozwolił mu ścisnąć przepustkę, żeby dostać się do łazienki. Czuł przy sobie twardość ciała Cesara, wilgoć jego ubrania. Kilka chwil później usłyszał szum prysznica. Głowa Carla wciąż szalała na myśl o tym, co powiedział mu Cesar, kiedy się kładł.

Zrobił, co w jego mocy, by znów wyprostować prześcieradła, myśląc o tym, że oboje są teraz na wygnaniu z Los Santos. Leżał wpatrując się w sufit, pozwalając, by jego palce przesuwały się leniwie po swojej wielkiej klatce piersiowej. Był zbyt zajęty zastanawianiem się, co zrobić dalej, dopasowując wszystkie zmienne w jego umyśle. Cesar pokazał mu coś, co zmieniło jego świat. Tuż na krawędzi poważnego ataku na Ballazów, by w końcu umieścić Rodziny z Grove Street tam, gdzie ich miejsce, Cesar pokazał mu Big Smoke'a i Rydera spiskujących ze swoimi zaprzysiężonymi wrogami.

Byli to dwaj jego najbliżsi przyjaciele, którzy założyli Grove Street wraz z nim i jego bratem Sweetem. Uciekł, by uratować brata przed atakiem, który nigdy się nie uda. Zarówno Sweet, jak i on mieli umrzeć. Tenpenny, nieuczciwy gliniarz, który prześladował go odkąd wrócił do Los Santos, był jedynym powodem, dla którego nie był w więzieniu ze swoim bratem.

Bez wątpienia, żeby mógł dalej wykonywać brudną robotę gliniarzy. Kiedy Sweet znalazł się w więzieniu, Big Smoke i Ryder nie byli już bliskimi przyjaciółmi, o których myślał, że byli, Carl miał tylko Cesara. Cesar zgasił światło, zanim wszedł do sypialni, a kiedy wyszedł z łazienki, zrobił to samo tam.

Carl dostrzegł postać Latynosów w niewielkiej ilości światła. Był w samych bokserkach, biel kontrastowała z gładkim brązem jego skóry i ciemniejszymi odcieniami jego tatuaży. Carl widział, że jego przyjaciel nie miał tak głębokiej definicji jego mięśni, jak on, ale to, co miał, było nadal twarde, dobrze uformowane. Cesar wahał się przy łóżku, ociągając się tam. "Co się stało, Ceese? Nie ugryzę." Carlowi brakowało nerwowości w chichotu Cesara: „Tak, domy, jest spoko.

Myślisz, że nie spałem wcześniej z innym facetem? Miałem pięciu braci…”. „To duże łóżko. Tak długo, jak trzymasz się swojego boku”.

– Jestem do tego przyzwyczajony – zauważył cicho Cesar. Nie żeby Carl patrzył, ale nie mógł nie zauważyć, że bokserki Cesara trochę wybrzuszają się z przodu. Szybko to odrzucił, zauważając to tylko z powodu tego, jak leżał na łóżku.

Carl odwrócił głowę i ponownie spojrzał w sufit. Nie miał problemu ze snem z Cesarem, ale nie pamiętał też, kiedy ostatnio był tak blisko mężczyzny w łóżku. Cesarowi zajęło trochę czasu ułożenie się po swojej stronie łóżka, podczas gdy Carl leżał w milczeniu. Jak dawno temu Carl leżał tam, masturbując się wściekle? Zmarszczył brwi, przypominając sobie, że myślał nawet o Cesarze. Było to więcej myśli, które szybko zostały odrzucone.

Carl poczuł, jak ostrą krawędź zmęczenia wkrada się ponownie. Z pewnością tym razem zaśnie. Ciężar Cesara obok niego w łóżku był dziwny, zwłaszcza wiedząc, że to on.

"Tak, domy…". "Tak.". „Po prostu… cóż… gracias, ese”.

- Co masz na myśli, ziomku? Carl naprawdę chciał spać. "Nie wiem, tylko dzięki, że tu jesteś, stary." – Zapomnij o tym – odparł Carl. Komentarze wydawały mu się dziwne, a jeśli coś miał ochotę, to powinien podziękować Cesarowi. Odwrócił się plecami do Cesara.

Kolejna subtelna wskazówka, a potem już mniej subtelna: „Noc, Ceese”. Odpowiedź Cesara była powolna i niepewna. Carl prawie go przeoczył, "Fajnie, ese… noc". Carl nie miał tyle problemów z zaśnięciem, jak mu się wydawało. Między miękkością łóżka a ciepłem zapomniał o leżącym tuż obok Cezaru.

Zapomniał, jak cicho było w porównaniu z Los Santo i że stracił swoją załogę i bliskich przyjaciół. Spał szybko go zabrał, zabierając go w głęboki i pozbawiony marzeń sen. Kiedy Carl się obudził, to z powodu przesuwającego się obok niego ciężaru.

Wciąż było ciemno, a przez małe okienko w sypialni wciąż sączyło się blade światło, które odbijało się od telewizora. Carl nie spał wystarczająco, by zorientować się, że Cesar wraca do łóżka. Przewrócił się na bok, poprawiając poduszkę i spróbował ponownie zasnąć.

Prefabrykat wciąż otaczała cisza nocy, choć wydawało się, że deszcz w końcu ustał. Carl leżał na wpół rozbudzony przez chwilę, zanim zauważył dźwięki obok siebie. Na początku były subtelne, oddech Cesara był cięższy, ale nie w sposób, który brzmiał, jakby wracał do snu. Potem miękkie, ciche jęki.

Carl poczuł, jak ogarnia go gorące fale zażenowania, gdy zdał sobie sprawę, co dzieje się za nim. Poczuł delikatne, ale rytmiczne ruchy łóżka, bardziej wyraźne jęki, które Cesar usiłował powstrzymać z całych sił. Napalony skurwysyn, pomyślał Carl. Wiedział z zasobów pornograficznych Cesara, że ​​Latynos prawdopodobnie łapał te uczucia tak często, jak on.

Nadal czuł się na tyle nieswojo, że pozostał bez ruchu i próbował ponownie zasnąć. Na podstawie nawet najdrobniejszych znaków za nim Carl mógł namalować w swoim umyśle pełny obraz tego, co się dzieje. Część niego chciała, żeby Cesar z tym skończył, podczas gdy reszta go to nie obchodziło. Zakłopotanie wciąż utrzymywało jego duże ciało gorące.

Carl zaczął wracać myślami do swojego odkrycia z tyłu szafek wideo Cesara. I oto on leżał tuż obok niego, odciągając swojego penisa. Carl zmarszczył brwi, przypominając sobie, że Cesar przeszedł tyle samo, co dzisiaj. Ale w przeciwieństwie do Cesara miał szczęście, że spędził mniej więcej pół godziny sam na sam, by zaspokoić swoje żądze.

Cichy chór jęków i gorących, ciasnych oddechów nadal z łatwością docierał do uszu Carla. Poczuł przyspieszenie ruchów, czując, jak przechodzi przez niego dziwne uczucie, gdy spodziewał się, że jego przyjaciele zbliżają się do kulminacji. Carl też chciał wziąć się w garść i też się walić. Pasja własna Cesara sprawiła, że ​​był głodny. Poczuł te podekscytowane doznania w pachwinie, w dole żołądka.

Zwolnienie nastąpiło nieco mniej cicho, niż prawdopodobnie miał nadzieję Cesar. Intensywny jęk został zdławiony życiem tak szybko, jak wybuchł. Carl niemal czuł przyjemność z kulminacji Cesara, którą wyobrażał sobie, jak wyrasta z niego. Poczuł się sprośny i gorący, zanim znów poczuł ruch. Tym razem było to wyraźniejsze, a on usłyszał i domyślił się, jak wyglądało wysuszenie się Cesara.

Chwilę później łóżko znów się poruszyło, gdy Cesar wstał i wrócił do łazienki. Serce Carla waliło mu w piersi. Jego rodzina nigdy nie była tak duża jak Cesar i nigdy nie musiał dzielić łóżka z nikim innym.

Może dla Latynosów to nic wielkiego. Carl nie mógł sobie wyobrazić, jak by to było; za to, że podrywanie się obok śpiących braci było uważane za normalne. Nigdy nie mieszkał na tyle blisko kogoś, żeby zobaczyć ich tę stronę.

Zanim Cesar wyszedł z łazienki i położył się z powrotem w łóżku, Carl podejmował już nowy wysiłek, by ponownie zasnąć. Za drugim razem przyszło wolniej. Przez chwilę słyszał chrapanie Cesara, zanim w końcu sam zasnął. Kiedy Carl się obudził, był ranek.

Z góry telewizora padało bogate światło dnia. Cesara nie było obok niego. Słyszał dźwięk muzyki dochodzącej cicho zza koca do salonu; Donna Summer, jasna i dynamiczna.

Carl nie wybrał Cesara do słuchania Bounce FM. Wysuwając stopy z łóżka, Carl poczuł twardą, ledwo wyłożoną dywanem powierzchnię podłogi. Wolałby się odwrócić i zasnąć, ale czuł zapach jajek i bekonu. Mimo wszystko wyciągnął go z łóżka.

To, co zwykle było solidnym rankiem, wisiało tylko w połowie twardo, wypełniając przód bokserek, zamiast torpedować przez szczelinę. Carl zwlekał wystarczająco długo w łóżku, by odpuścić, zanim wyszedł. "Hej, domy, jak śpisz?". Cesar był ubrany w to samo ubranie, co zeszłej nocy, stojąc nad patelnią pełną jedzenia. Jego ciepły uśmiech i twarz wydawały się dwa razy bardziej pewne siebie niż zeszłej nocy, bardziej jak jego zwykłe ja.

Carl krótko skinął głową, pocierając twarz. Cesar nalał coś, co pachniało mocną kawą, i postawił na barze. – Sprawdź tę torbę, którą kupiłem ci wczoraj wieczorem – zauważył Cesar, kiwając głową w kierunku miejsca, w którym ją zostawił na siedzeniach. „Wczoraj wieczorem położyłem twoje ubrania w łazience, ale myślę, że były bardziej mokre niż moje. Nie wyschły.

Włożę je do suszarki, jeśli chcesz… nie chciałem cię budzić. ”. Carl powąchał kawę, zanim wziął szybki łyk.

To mocno uderzyło w jego kubki smakowe. - Cholera, Ceese, powinieneś mi powiedzieć, że taki jesteś. Wprowadziłbym się do ciebie, kiedy pierwszy raz cię spotkałem. Nie spotkałem nawet suki, która biega za mną w ten sposób. Cesar uśmiechnął się do połowy i szybko zbył ten komentarz: „To spoko, ese.

To nie ty. Jeszcze jedna rzecz, której szybko się uczysz z pięcioma braćmi. Cóż, bardziej chodziło o moich rodziców.

Ja jestem normalny. – Zaczął podawać bekon i jajka na talerzu, zanim popchnął go przez blat do Carla. – Mogę się przyzwyczaić do tego gówna.

Myślałem, że powiedziałeś, że nie ma tu jedzenia?. „Wyszedłem”. „Cholera, jak długo nie śpisz?” Carl usiadł przy ladzie i spojrzał na talerz z jedzeniem. Lepiej niż mógł Sam ugotował, zauważył Carl.

„Nie tak długo, ese. Pomyślałem, że możesz skorzystać ze snu. Cesar obrzucił go dziwnym spojrzeniem.

– Nie obudziłem cię, prawda, domy? Wstawałem w nocy. Miałem kłopoty ze snem.”. „Nie”, skłamał lekceważąco. „Przespałem się.”. „Fajnie”.

Czy jedzenie kiedykolwiek smakowało tak dobrze?. "Nie wiem, czy chcesz się dzisiaj wyluzować, koleś. Albo jeśli chcesz coś zrobić”. Carl odpowiedział między kęsami jedzenia.

Pytanie było wstrząsającym przypomnieniem ich sytuacji: „Nie myśl, że mamy teraz gdzie indziej, ziomek”. W rzeczywistości Carl wiedział, że on po prostu potrzebował czasu w samotności, aby obliczyć, jaki powinien być jego następny ruch. A może powinien też bardziej myśleć o Cesarze.

„Cóż, jeśli chcesz szybko zarobić pieniądze, znam kogoś, kto organizuje wyścigi uliczne w ten sposób. Samochody nie są ładne, ale są szybkie. Mogę to całkiem łatwo naprawić”. Biznes i śniadanie nigdy nie mieszały się tak dobrze.

Carl zignorował to, dokładając więcej jedzenia. Cesar z pewnością wydawał się teraz sobą. Wcale nie tak jak zeszłej nocy.

Próbował również odwrócić myśli od swojego brata Sweeta. I Smoke'a i Rydera. Każdy plan, który robił odtąd, obejmowałby ich oboje i kilka kul. Cesar wydawał się tym razem pojąć aluzję: „Albo możemy po prostu odpocząć, domy. Minęło trochę czasu, odkąd po prostu się spotykaliśmy”.

- Nie sądzę, że kiedykolwiek spędzaliśmy czas, Ceese. Nie w ten sposób. – Więc będzie fajnie, ese – zauważył Cesar z uśmiechem. Carl zmarszczył brwi, gdy coś mu przyszło do głowy: „Jeśli tu jesteś, to gdzie jest Kendl? Jeśli nie możesz wrócić do Los Santos, to dlaczego nie ukrywasz się z nią?”. "Chill, stary, Kendl w porządku." „Gdzie ona jest?”.

Cesar widział swoją dezaprobatę: „Ese, wyluzuj. Zamieszka u jednego z moich braci na tyłach Vinewood. Nikt z mojej załogi nie wie o tym miejscu. Jest bezpieczna. Nigdzie jej nie zostawiłbym”.

"Ona mieszka u jednego z twoich braci?". – Jest żonaty, ma domy – powiedział Cesar, szybko w defensywie. "Oboje zostają z moją ciotką.

Ufam im tak jak tobie, ese. No se preocupe de l.". Carl nie mógł pozbyć się niepokoju ani sposobu, w jaki wiązało się to z jego wnętrznościami. Skubał teraz swoje jedzenie bez przekonania, daleki od przekonania.

- Powinieneś być z nią, ziomek. To gówno nie jest warte ryzyka. "Ese.

Kocham twoją siostrę. Nie zrobiłbym niczego, co mogłoby narazić ją na niebezpieczeństwo. „Carl nie odpowiedział, zamiast tego po prostu gonił za jedzeniem talerz widelcem.

Chciał przekląć Cesara, ale musiał sobie to powiedzieć jego przyjaciel miał rację. Nigdy nie spotkał nikogo, kto traktowałby jego siostrę tak dobrze jak Cesar. Ale mimo to, kiedy Sweet jest zamknięty, nie miał innej rodziny. Nadopiekuńczy był prawdopodobnie jednym z najczęściej używanych słów. kiedy rozmawiał o związku Carla z jego siostrą.

Szybko stracił apetyt na śniadanie. „Jesteście fajnie, prawda, domy?”. „Tak. Jasne – powiedział Carl, odsuwając się od blatu. Wypił jeszcze trochę kawy, żeby ukryć irytację.

„Masz pistolet?”. „Si, oczywiście, że mam, ese”. .”.

Carl usłyszał odgłos otwieranych szuflad, gdy zaczął zajmować się torbą, którą Cesar kupił zeszłej nocy. Przetrząsnął ubrania w różnych rozmiarach i opisach, znajdując na dole kilka par butów. Albo Cesar był dobry w zgadywaniu, albo wiedział, jaki rozmiar ma jego stopy. Carl odrzucił to i zaczął wkładać parę za dużych szarych spodni dresowych, które wyciągnął. Dobrze mu pasowały.

Zobaczył, jak Cesar odłożył czarny pistolet na blacie obok swojego jedzenie, zanim zaczął polować na koszulę. „O czym myślisz, domy?". „Nic" – skłamał Carl, wzruszając aluzją. Wyciągnął biały t-shirt i włożył go na swoją dużą górną część ciała.

tak dobrze, jakby sam je kupił. Carl wyciągnął parę czarnych skejtowych butów, które wyglądały bardzo podobnie do tych, które zawsze widywał w Cesarze. "Po prostu wyjdę na chwilę." – Ok… – Cesar nie wydawał się zbyt przekonany.

Carl sprawdził swoje ubranie raz z aprobatą, po czym wziął pistolet z blatu i sprawdził go. Potem wepchnął go z tyłu dresu, czując, że pasuje do jego krzyża. Nie mógł nie zauważyć wyrazu twarzy Cesara. Carl nie pozwolił sobie na to, by zmarszczył brwi.

Po prostu przygotowywał się do wyjścia na zewnątrz, chowając rzeczy do końca swojej kawy. „Uuh… hej, domy…”. "Co?". "Chcę ci tylko coś powiedzieć, ese." Carl spojrzał na Cesara i zobaczył ten sam wyraz twarzy, który widział ostatniej nocy.

Jego przyjaciel znów był niezdecydowany i pozbawiony swojej zwykłej pewności siebie. W jego oczach znów pojawił się ból, gdy tylko patrzył na Carla. Carl czekał, pomyślał cierpliwie, biorąc pod uwagę, jak się teraz czuł o wszystkim.

"Zapomnij, domy. Porozmawiam z tobą, kiedy wrócisz, ok?". "Tak.".

Carl nie marnował więcej czasu, krocząc na zewnątrz i trzaskając za sobą drzwiami. Cesar wydawał się znać go dość dobrze na poziomie emocjonalnym i to było niepokojące. Z pewnością wiedział, że coś się teraz dzieje.

Carl poczuł chłodne wiejskie powietrze i usłyszał chrzęst żwiru pod butami. Zastanawiał się, czy nie ukraść samochodu, wrócić do Vinewood i polować na swoją siostrę. Pieprzyć Cesara za to, że ją gdzieś zostawił. Powinien tam być z nią.

Dlaczego nie był?. Kiedy dotarł do bramy, opuszczając kompleks prefabrykatów, przyszło mu do głowy, że jego otoczenie tak bardzo różni się od Los Santos. Powietrze było niemal odświeżające, a wśród zapachów sosen, które wypełniały powietrze, wydawało mu się, że prawie czuje zapach morza. Carl zastanawiał się, jak blisko są wybrzeża. Wokół niego było miasteczko, które zestarzało się, nietknięte przez świat zewnętrzny.

Po drugiej stronie ulicy znajdowało się zabite deskami i zniszczone miejsce, które wyglądało, jakby kiedyś było fast foodem. Za nim nad dachami wyjrzał masywny żółty kurczak z Cluckin' Bell, być może dowód, że padł ofiarą silniejszego konkurenta. Cluckin' Bell lśnił jak jedyny bastion nowego świata, w którym budynki i firmy gniły. Carl szedł leniwie ulicą.

Nie mógł nie zauważyć dziwnych spojrzeń, które otrzymywał. Nie tylko żaden z ludzi, których widział, nie był czarny, ale mieli też pewien wiejski wygląd. Ciężko pracujący i sękaty przez całe życie na ziemi.

Starsze małżeństwo siedziało na werandzie równie wiekowego domu, a przy drzwiach dumnie wisiały amerykańskie flagi. Ich oczy podążały za Carlem, gdy przechodził. "Wnioskowałeś kaucje, panie?". Carl zatrzymał się przed wpadnięciem prosto na mężczyznę, który spojrzał na niego w dobroduszny sposób. Po spojrzeniu mężczyzny zdał sobie sprawę, że miał to na myśli jako komplement.

Mężczyzna wyglądał, jakby praca na roli nie była mu obca, w parze znoszonych dżinsowych kombinezonów. Carl przyjrzał mu się przez chwilę ostrożnie. "Tak, dzięki.

Trochę ćwiczyłem." Carl patrzył, jak mężczyzna dotknął ronda czapki i ruszył dalej. Zmarszczył brwi, gdy sam szedł dalej ulicą. Nigdy nie przyzwyczai się do tego miejsca. Carl przez chwilę zastanawiał się, czy jest choć trochę szansa, że ​​znajdzie tu jakiś sex shop.

Czy to miejsce miało w ogóle dziwki? Gniew na Cesara z powodu jego siostry szybko został zapomniany, gdy znów zaczął myśleć o seksie. Carl przeszedł przez ulicę w kierunku sklepu z narzędziami, kiedy coś dziwnego przykuło jego uwagę, dziwne tylko dlatego, że wystawało mniej więcej tak samo jak on. Wolno jadący, nisko zawieszony samochód wyglądał, jakby widział o wiele lepsze dni. Carl zamarł w miejscu, patrząc na kierowcę. Miał cienkie, dobrze utrzymane warkocze i zieloną flanelową koszulę, która sprawiała, że ​​był niemal latarnią morską w okolicy.

Mówiło głośno o tym, kim był. Gangster. Kurwa, pomyślał Carl. Jak do cholery mnie znaleźli? Pierwszym odruchem Carla było wycofanie się i szybkie wycofanie w zaułek obok sklepu. Samochód nadal jechał powoli ulicą, gdy ludzie przychodzili i załatwiali swoje codzienne sprawy.

Serce Carla zaczęło mocno walić w jego wielkiej piersi, jego ręka powędrowała z powrotem do pistoletu. Jakkolwiek go wyśledzili, Carl wiedział, że nie był jeszcze całkowicie wolny od swoich przeszłych problemów.

Podobne historie

Ja i On

★★★★★ (< 5)

Masażystka budzi się w domu...…

🕑 4 minuty Powieści Historie 👁 3,381

Oczy mi pękały od brudu snu. Sięgnąłem, żeby wyłączyć alarm, i zamiast tego dotknąłem masy oddechowej śpiącej obok mnie. Byłem po złej stronie łóżka, a Maxwell spał obok mnie.…

kontyntynuj Powieści historia seksu

Przeszłość i teraźniejszość Rozdział 2

★★★★(< 5)

Czy samozwańcza dziwka może zakochać się w nowym przyjacielu po odwyku?…

🕑 8 minuty Powieści Historie 👁 1,713

ROZDZIAŁ 2 Wchodzimy do środka, oboje wiemy dokładnie, co się wydarzy. Zapomniałem o rozmowie, którą prowadziliśmy przed chwilą. Coś o tym, jak patrzył na mnie jego atletyczna sylwetka…

kontyntynuj Powieści historia seksu

Odporność na moje piękno - rozdział 3

★★★★★ (< 5)

Olśniewające piękno jest pokorne i uczy się, że to dopiero początek nauki pokory.…

🕑 32 minuty Powieści Historie 👁 1,768

Ze wszystkich restauracji w całym Bostonie, mężczyzna moich marzeń jest w tej samej restauracji, do której przyprowadził mnie mój współpracownik tego wieczoru, kiedy Carlo ma…

kontyntynuj Powieści historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat