Niezgoda szybko przekształca się w pożądanie.…
🕑 15 minuty minuty Pierwszy raz Historie(Ponieważ na początku staram się układać swoje historie dość dokładnie, zdecydowanie polecam przeczytanie najpierw części pierwszej, aby zapoznać się z historią wsteczną) Minęło zaledwie kilka krótkich godzin, odkąd 19-letnia Riley została złapana w środku zaciekłej lutowej zamieci z małą nadzieją na pomoc. Jej akumulator samochodowy zginął w najbardziej niewygodnych miejscach; wzdłuż rzadko uczęszczanej drogi w małej gminie rolniczej na północy Minnesoty, prawie dwieście mil od jej domu w Chasce. Była żałośnie nieprzygotowana na taką sytuację; nie tylko nie ubrała się odpowiednio na mróz, ale bateria jej telefonu była wyczerpana. Gdyby nie uprzejmość słodkiej, starszej pary znajdującej się w pobliżu, prawdopodobnie zginęłaby, próbując znaleźć pomoc.
A teraz, siedząc w wyłożonym boazerią pokoju rodzinnym w dwupiętrowym, białym, ranczarskim domu pary, obserwowała - i dała się ukołysać - trzaskanie hartowanego ognia. Czuła się naprawdę wdzięczna. Jasne, nigdy naprawdę nie nauczyła się grać w szachy (coś, co niezręczny 20-letni wnuk tej pary, Robert, był całkowicie zafascynowany uczeniem jej), ale była ciepła, karmiona i bezpieczna. Bob (człowiek, który znalazł Riley na mrozie i zabrał ją w bezpieczne miejsce) i jego żona Mitzi już dawno poszli spać, pozostawiając ich dwoje, by związali się przy ciastach, lodach i marmurowych szachach. Oscar, ogromny brązowy mastif rodziny, drzemał obok kolana Roberta, z dużą łapą częściowo opartą na udzie mężczyzny, gdy dwaj nowi przyjaciele siedzieli, w stylu indyjskim, przed wysokim, ceglanym paleniskiem ze starymi drewnianymi szachami.
deska między nimi. Riley starała się jak mogła, aby zwracać uwagę na jego zabawne, zbyt szczegółowe wyjaśnienia celu i możliwości każdego utworu, ale tak naprawdę nie mogło jej to mniej obchodzić. Zamiast tego jej umysł zaczął dryfować do tego półprzeźroczystego miejsca, w którym niematerialne idee zdają się topić i mieszać ze sobą, gdzie skojarzenia myślowe są prawie niekontrolowane, a ktoś może nagle odkryć, że zastanawia się nad lubieżnymi małymi fantazjami w najmniej odpowiednim momencie.
czasy. Tak więc naprawdę nie było sensu próbować okiełznać takich myśli, coś, co odkryła, gdy Robert nagle przyłapał ją na fantazyjnych marzeniach, zamiast słuchać jego lekcji szachów. - Zgaduję, że tak naprawdę nie obchodzą cię szachy, co? Robert w końcu ją zapytał. Pytanie było wystarczająco bezpośrednie - a ton jego głosu wystarczająco intencjonalny - by wyrwać ją z tej przyjemnej, leniwej mgiełki zmysłowych wyobrażeń. "Przepraszam?" - spytała potulnie i od razu poczuła się winna, że go nie słuchała, ponieważ tak szczerze starał się nauczyć ją tajników gry.
"Nieważne." - powiedział, gdy zaczął zbierać figury szachowe i starannie wkładać je do dołączonej szuflady pod starą drewnianą szachownicą. „Przepraszam Robercie, po prostu mam dużo na głowie. Naprawdę nie chciałem być niegrzeczny”. - O czymkolwiek myślałeś, najwyraźniej dobrze się bawiłeś - powiedział sucho, wstając i podszedł do dużej wbudowanej biblioteczki, na której położył swoją szachownicę.
Ten pozornie niewinny komentarz zaskoczył Rileya: „Hę? Co masz na myśli?” - Cóż, uśmiechałeś się i myślę, że nawet trochę się spałeś - powiedział, siadając przed zapadniętą sofą w kwiatowy wzór, dokładnie naprzeciw kominka. Oparł się o nie i wyciągnął rękę, by pogłaskać Oscara, który otworzył jedno oko, aby upewnić się, która osoba w rzeczywistości go dotyka, po czym ponownie je zamknął i szybko wrócił, by żyć w dowolnych ekstrawaganckich snach, które mogą przyjść do głowy psa. Riley nie mogła powstrzymać się od poczucia wstydu z powodu dość gwałtownej obserwacji Roberta, a jej twarz znów poczuła „f”. - Nie sądzę, żebym bingował - powiedziała rzeczowo.
Ale jej twarz opowiadała inną historię. - Tak. Tak jak teraz nie liżesz - zaśmiał się.
Było na tyle głośne, że Oscar uniósł brwi, jednocześnie otwierając każde zaspane oko, tylko po to, by zdać sobie sprawę, że nie ma bezpośredniego zagrożenia i ponownie zasnąć. „Więc ja śpię. To nic nie znaczy. Zmiana tematu,” stwierdziła stanowczo, ale wiedziała, że nie może tego zostawić w spokoju.
Odwróciła się, by usiąść obok niego i w tej chwilowej ciszy oboje wpatrywali się w ogień, zastanawiając się, co dalej powiedzieć. - Więc zamierzasz mi powiedzieć, o czym myślałeś? - zapytał w końcu. "Nie, dlaczego powinienem?" - spytała obronnie. "Cóż, mam na myśli, że dla dziewczyny takiej jak ty b, to musi być całkiem niezłe!" - drażnił się, kładąc dłoń na głowie Oscara, aby go uspokoić. - Dziewczyna taka jak ja? Co to do cholery ma znaczyć? - warknęła i tym razem głowa Oscara uniosła się w powietrze, a on spojrzał podejrzliwie na Rileya.
- Wycofaj się, Oscar. powiedział psu. - Nie chciałem przez to nic złego. Mówiłem tylko, że dziewczyna taka jak ty, cóż, pomyślałem, że łatwo się nie zawstydzisz. Nie chcąc dalej drażnić Oscara, Riley postanowiła spróbować ściszyć głos.
Ten stary pies i tak już jej nie lubił, a ostatnią rzeczą, której potrzebowała, było to, żeby pomyślał, że jest dla kogokolwiek zagrożeniem. „Wyjaśnij, co masz na myśli, mówiąc„ dziewczyna taka jak ja ”. - powiedziała zwięzłym szeptem, co naprawdę nie ukrywało jej złości tak bardzo, jak się spodziewała. - Chodzi mi o to, że wiesz, jesteś dziewczyną z miasta. Nie z takiego miejsca.
Pomyślałem, że musisz mieć wiele doświadczeń, których nie mają ludzie tacy jak my. To wszystko. "Jak co?" warknęła. - Nie, słuchaj, nie mówiłem nic złego! Możesz się uspokoić? Robert zaczął się niepokoić, ponieważ był na tyle sprytny, by zdać sobie sprawę, że rozgniewał Rileya, a jednak nie był pewien, dlaczego ani jak to naprawić. „Słuchaj,” kontynuował, „nienawidzę tego miasta.
Jest małe, a ludzie tutaj są małostkowi. Możesz mieszkać w dużym mieście i jestem pewien, że tam, skąd pochodzisz, jest dużo więcej do zrobienia. Cóż, w każdym razie mówię tylko, że założę się, że miałeś kilka fajnych doświadczeń, których ludzie tacy jak ja nie mają przez cały czas ”. Riley nagle zdał sobie sprawę, że w dziwny i zacofany sposób próbuje ją komplementować. Jasne, była bardziej sprytna i światowa, ale sposób, w jaki to powiedział, sprawiał wrażenie, jakby kwestionował jej wartości.
- Jak myślisz, jakie przeżycia mamy w Chasce, jakich tu nie masz? Robert milczał przez chwilę, zastanawiając się, jak odpowiedzieć. Aby ukryć swój dyskomfort, wstał, podsycił ogień i rzucił na niego kolejną małą kłodę. „Czy czerwony cedr nie pachnie wspaniale, kiedy go spalasz?” - zapytał, siadając z powrotem i tym razem trochę bliżej niej.
Mógł jednak stwierdzić, po wyrazie jej twarzy, że tego nie miała. - Chyba chodziło mi o to, że jestem pewien, że miałeś wielu chłopaków i takie tam, to znaczy, jak mogłeś nie? Spojrzał na nią niepewnie i odwrócił się, by spojrzeć na ogień, głównie ze wstydu. - Więc co, ponieważ mieszkasz w małym miasteczku, nie możesz mieć wielu dziewczyn? „Nie, to nie to, co dobrze mówię, tak, może tak jest. Dziewczyny tutaj po prostu nie, hm, cóż, nie rozumieją mnie, naprawdę. Nie postrzegają mnie jako kogoś, z kim chcą się umówić .
Nie mam fajnego samochodu i dużo czytam i wydaje mi się, że po prostu nie interesuje mnie to, o co im chodzi. Więc, cóż, po prostu zostałem zapomniany, tak myślę. Słyszenie tego spowodowało niespokojny ból w klatce piersiowej Riley.
Ona zrozumiała. Zrozumiała więcej, niż Robert mógł kiedykolwiek wiedzieć. Ona sama była niezręczna w szkole. Trochę pulchna, czuła się niespokojna i niepewna w stosunku do „fajnych” dzieciaków, a gdy stres narastał, zaczęła jeść. Nigdy nie była typem atletycznym, więc spędzała dużo czasu przy komputerze lub oglądaniu telewizji zamiast z przyjaciółmi.
W rzeczywistości przyjaciół było niewielu i często byli tak samo niezręczni jak ona. W rzeczywistości dopiero wtedy, gdy Riley ukończyła szkołę i wyprowadziła się na własną rękę, naprawdę weszła w zauważalną transformację. Trzy razy w tygodniu ćwiczyła w lokalnym centrum rekreacyjnym, a ponieważ teraz płaciła za własne artykuły spożywcze, zaczęła lepiej jeść (choć głównie z oszczędności).
Riley, który siedział przed Robertem, był zupełnie inny niż Riley, którego ignorowano w szkole. - Posłuchaj, wierz lub nie, rozumiem - zapewniła go. „Sam byłem dziwnym dzieckiem. Spędziłem dużo czasu sam i zawsze czułem się niechciany i nie tak dobry jak inne dzieci”.
- Myślisz, że jestem dziwny? zapytał szczerze. - Nie! Mówię tylko, że rozumiem, jak się czujesz. próbowała pedałować, ale on odwrócił wzrok, rozczarowany.
- Oczywiście myślisz, że jestem dziwny - westchnął. Riley nie mógł znaleźć wyjścia z tego głupiego małego faux pas. Miała przeczucie, że bez względu na to, co teraz powiedziała, nie było mowy, żeby ją usłyszał lub uwierzył.
Wyobraziła sobie, jak musiał się czuć, i to sprawiło, że poczuła się jeszcze gorzej. Tak trzymaj, idiotko. Jak zamierzasz to naprawić? Nagle stało się jasne.
Nie zastanawiając się dwa razy, szybko przesunęła się przed niego, złapała go za tył głowy i przyciągnęła jego twarz do swojej. Kiedy złożyła czuły pocałunek na jego drżących ustach, jęknęła lekko. Wystarczyło mu powiedzieć, że cieszy się jego ustami na jej ustach. Całował niezręcznie, jasne, ale kiedy próbowała znaleźć jego rytm i dopasować go, zdała sobie sprawę, że naprawdę powinna się tego spodziewać. Zasługiwał na ulgę; w końcu pochodził z małego miasteczka i podejrzewała, że jego ostatnia dziewczyna też może być jego pierwszą.
To wymagało czasu i cierpliwości. - Tutaj. Połóż tutaj swoją rękę - szepnęła i ujęła jego dłoń w swoją, po czym przesunęła ją na bok swojej talii. - Dobrze - zachęciła go i zaczęła lekko całować go w policzek, po czym odgarnęła jego długie włosy do tyłu i delikatnie przesunęła usta bliżej jego ucha. Kiedy to zrobiła, połaskotała go językiem płatek ucha, co spowodowało, że zaczął się wiercić i cofać.
Nie chciała jednak ustąpić. Podążała za jego ciałem i nadal drażniła językiem jego płaty i szyję. Ale, ku jej konsternacji, nie zareagował tak, jak się spodziewała. Zamiast się tym cieszyć, odsunął się, wstał i przeczesał palcami włosy.
- Muszę jutro wstać wcześnie. Jestem naprawdę zmęczony. Idę spać - skłamał i prawie potknął się o granatowy dywanik pod kanapą, szurając nogami, po czym wspiął się po schodach. Riley był co najmniej zmieszany.
On jest gejem? Czy źle go odczytałem? Czy on mnie nie lubi? Czy zepsułem to, wykonując pierwszy ruch? Było tak wiele pytań i tak mało odpowiedzi. Kiedy zniknął na schodach, zdała sobie sprawę, że to tylko ona i Oscar na dole z płonącym ogniem i nie miała pojęcia, jak go ugasić. Nie chcąc sprawiać, by sprawy między nią a Robertem były jeszcze bardziej niewygodne, postanowiła posiedzieć chwilę, aby sprawdzić, czy ogień samoczynnie zgaśnie. Najwyraźniej Oscar nie był zainteresowany jej towarzystwem, ponieważ kiedy Robert pobiegł na górę, powoli podciągnął się, przeciągnął, przez chwilę wpatrywał się w Riley z bruzdą niezadowolenia, po czym wybiegł z pokoju.
Nikt jej teraz nie chciał. Nawet pies wolałby być sam. Po umyciu kilku naczyń, których użyli, Riley wrócił i zobaczył, że ogień wciąż płonie jasno. Uświadomiła sobie, że będzie musiała poprosić Roberta, żeby się tym zajął. Wyłączyła światła i podeszła palcami po schodach, żeby nie przeszkadzać jego dziadkom.
Kiedy dotarła do drzwi Roberta, lekko stuknęła w nie knykciem i czekała, aż coś powie. Była tylko cisza. Powoli przekręciła klamkę i zaczęła, tak ostrożnie, jak tylko mogła, pchać drzwi. W holu na piętrze było ciemno, a na drugim końcu paliło się tylko małe anielskie światełko, więc jej oczy nie potrzebowały trochę namysłu, by przystosować się do czerni pokoju Roberta.
W środku zdała sobie sprawę, że porusza się w swoim łóżku. Czy on nadal nie śpi? Podeszła bliżej i natychmiast zarejestrowało, co to za ruch: szarpał się pod kołdrą. Powinienem wyjść? Powinienem dać mu znać, że tu jestem? Riley była kompletnie nieprzygotowana na taką sytuację, więc na minutę po prostu zamarła. Ale potem wkroczył jej wewnętrzny identyfikator i zdecydowała, że chce się z tym zgodzić.
Z całym ukradkiem kuguara tropiącego swoją ofiarę, podeszła na palcach do krawędzi łóżka Roberta i uklękła obok miejsca, gdzie, jak przypuszczała, jego głowa była pod kołdrą. - Robercie - szepnęła i wkrótce zdała sobie sprawę, że z własnym cichym jękiem i sapaniem zapewne jej nie słyszał. „Roooooooobeeeeeeert”, zaśpiewała cicho i tym razem szybko poderwał się, ściągnął kołdrę z twarzy iw ciemności tej głębokiej nocy Riley mógł zobaczyć na jego wyrzeźbionej twarzy wyraz totalnego szoku i upokorzenia, gdy zdał sobie sprawę, że wie dokładnie to, co robił pod tymi kołdrami. - O mój Boże! Co ty tu do cholery robisz? - warknął szeptem.
Próbował usiąść, ale Riley położyła dłoń na jego piersi i pchnęła go z powrotem w dół. - No cóż, nieważne, dlaczego tu przyszedłem. Co robisz, Robercie? - powiedziała przebiegle. "Co chcesz?" - warknął, podciągając prześcieradło, żeby ukryć erekcję. Ale to nie miało sensu.
Riley, która nigdy nie unikała wspaniałej okazji, oblizała swoje rumiane usta i gruchała: „Ty”. Szarpnęła kołdrę z siłą, której Robert się nie spodziewał, a oni wrócili swobodnie, by odsłonić jego prawie nagie ciało, okryte jedynie czerwonymi kraciastymi bawełnianymi bokserkami wokół kolan. Jego ciało: budzący grozę widok z długimi, zgrabnymi rękami i nogami owiniętymi w ścięgna mężczyzny, który ciężko i często pracuje.
Jego żołądek falował nad nieśmiałą, ale męską erekcją i Riley zdał sobie sprawę, że chociaż miał nerwy chłopca, reszta była wyraźnie w pełni rozwinięta i gotowa do zabawy. Jednak jego umysł nie nadążał. "Co robisz?" sapnął, gdy pochyliła się w jego stronę. „Kończę to, co zacząłem”. stwierdziła nieśmiało, unosząc się nad jego nagim torsem i zaczynając całować i lizać jego delikatną, opaloną skórę, zaczynając od pępka.
„Nie! Nie, nie w ten sposób,” błagał i próbował złapać ją za ramiona, żeby ją odepchnąć, ale złapała go za ręce i spleciła jego palce z własnymi, po czym kontynuowała zapuszczanie się w dół w kierunku jego nieubłaganej erekcji. - Proszę, Riley, nie rób tego! - błagał, ale gdy tylko jej usta zetknęły się z jego najbardziej wrażliwymi częściami, wyciągnął swoją długą, smukłą dłoń z jej dłoni i położył ją czule na potylicy. „Och, kurwa!” krzyknął upiornym szeptem, a jego ciało zaczęło trząść się tak gwałtownie, że przypominało jej to kogoś, kto udawał, że dostał ataku w filmie.
Oparła usta do końca iw mgnieniu oka Robert ściskał jej włosy i próbował ją odciągnąć, gdy zaczął wypuszczać strumień słonego ciepła do jej gwałtownych ust. Kiedy przestał się trząść, podniosła się na nogi i odgarnęła jego włosy z twarzy. - Czy to był twój pierwszy lodzik? - zapytała kokieteryjnie, czule przebiegając palcem po ustach i siadając obok niego. Milczał jednak i wkrótce Riley zaczęła się zastanawiać, czy nie popełniła błędu. „Robercie,” zapytała niechętnie.
Wciąż nic poza dźwiękiem jego krótkich, szybkich oddechów, kiedy próbował się uspokoić. „Robert!” ponownie skinęła głową. W końcu spojrzał na nią i przez ciemność nawiązali kontakt wzrokowy. - To było, no, cholera! Nie mam na to słów! - wyszeptał podekscytowany. Dzięki Bogu.
„Wiesz, widziałem to w porno i innych rzeczach i zawsze próbowałem nakłonić Jenny, żeby to zrobiła, ale ja po prostu… wow”. westchnął i usiadł na swoim łóżku. - Czy mogę cię pocałować? Bez słowa połączyli usta i ciężkim oddechem z niecierpliwych, niezdarnych nosów zaczęli odkrywać się nawzajem w najprostszy z intymnych sposobów. Robert owinął ramiona wokół Riley i pociągnął ją do swojego łóżka. Kiedy tak leżeli, całując się delikatnie i powoli, trzymali się w swoich ramionach, dopóki nie zapadli w radosny sen… mając nadzieję, że spotkają się jeszcze raz w swoich snach.
(ciąg dalszy nastąpi)..
Jak Jasmine straciła dziewictwo podczas jazdy na nartach…
🕑 9 minuty Pierwszy raz Historie 👁 1,536Czekałem, aż Hannah szybko zasnęła, i wyślizgnąłem się spod kołdry. Serce waliło mi jak młotem, a żołądek był w węzłach. Poszedłem do łazienki i zapaliłem światło, mając…
kontyntynuj Pierwszy raz historia seksuMiałem siedemnaście lat i przez kilka miesięcy miałem chłopaka, ale poza masą całowania nie dotarliśmy nawet do uprawiania seksu. Paul był w tym samym wieku i był przystojnym facetem; był…
kontyntynuj Pierwszy raz historia seksuJej przybycie do klasy pewnego dnia zmienia całe moje życie.…
🕑 21 minuty Pierwszy raz Historie 👁 1,315Siedziałem w drugiej klasie pierwszego dnia mojego ostatniego roku w szkole średniej. Nauczyciel opowiadał o innym programie nauczania i o tym, czego od nas oczekiwano w klasie. Dostroiłem ją,…
kontyntynuj Pierwszy raz historia seksu