Pocałuj Chasey

★★★★★ (< 5)
🕑 44 minuty minuty Pierwszy raz Historie

Zostało tylko dziesięć sekund. Ze mną wszystko w porządku. Jest mnóstwo czasu.

Po prostu muszę wszystko zablokować i skupić. Nie mogę go jednak zablokować. Świadomość, że mnie obserwuje, sprawia, że ​​boli mnie całe ciało. To o wiele gorsze niż palący wysiłek moich mięśni. Odgania chłód.

Czuję ciepło kłujące moją twarz i rozprzestrzeniające się w dół klatki piersiowej. Nie mogę się powstrzymać. Zerkam szybko z ukosa na morze czerni i złota na trybunach. Oto siedzi z rodziną. Jest skupiony, całkowicie pochłonięty.

Mój uśmiech jest całkowicie mimowolny. – Weź się w garść, Cassie – besztam się. 'Skupiać!'. Zamykam oczy i biorę głęboki oddech, wdychając powietrze przez nos. Słaby zapach potu i wypolerowanego drewna wypełnia moje nozdrza.

Moja uwaga została przywrócona, nie mogę się doczekać. Przede mną na równoważni wiszą małe kłęby kredowego pyłu. Niebieskie, wyściełane maty gimnastyczne poniżej rozmywają się w oddali. Opuszczając ciało do przodu od pasa, łapię za belkę i podnoszę lewą nogę do tyłu, do pionowego rozłamu pod kątem stu osiemdziesięciu stopni. Moje uda zaczynają płonąć.

Trzymam pozycję skali igły. Jedna Missisipi. Dwie Missisipi. Kątem oka widzę tłum mieniący się fotografią z lampą błyskową. Podnoszę prawą nogę do stania na rękach na krzyż, wyciągając ciało i zamykając nogi na górze.

Nie czekając tak długo, prostuję się, spuszczając stopy z powrotem na belkę po drugiej stronie. Wykonuję rozszczepiony skok, skacząc z jednej stopy i lądując na drugiej, przyjmując rozszczepioną pozycję w powietrzu. Obejmując prawie pół szesnastu stóp balansu, jestem idealnie przygotowany do zsiadania.

'Zaokrąglić.' Rzucam się do przodu o ćwierć obrotu, gdy kładę ręce na belce i przechylam nogi jak jedno. – Powrót do skoku – powtarzam sobie po kolei, odbijając się wysoko z nóg i rzucając się do tyłu. Wyginając plecy, by zatrzymać pęd do przodu, dostrzegam belkę i wbijam dłonie w cztery cale zamszu, zanim znów się podnoszę.

- O cholera, schowaj! Krzyczę w głowie, gdy przedsionek mojej tylnej stopy trafia w róg aparatu. Wystarczy. Instynktownie wiem, że mam moc, której potrzebuję. Z kolanami wsuniętymi w klatkę piersiową przechodzę przez jeden pełny obrót, zanim stracę jakikolwiek wzrost. Pozwalam sobie po raz drugi przewrócić się do tyłu, opadając za koniec belki.

Kopnię nogami i uderzam w matę gimnastyczną, kucając głęboko, aby się przygotować. Potrzebuję każdego mięśnia w moim rdzeniu, aby powstrzymać się przed cofnięciem się. Walczę z dreszczami, które ogarniają moje ciało i jakoś udaje mi się wyprostować. Wyciągając obie ręce do góry, aby zasygnalizować koniec rutyny, tłum ożywa. Na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech i szukam go na trybunach.

Wstaje, bije brawo, złote rękawy jego czarnej kurtki listonoszowej łopoczą dziko. Woła coś, czego nie słyszę wśród wszystkich innych, którzy robią to samo. Palce Blake'a wchodzą do jego ust, a ponad zgiełkiem słychać przeszywający gwizd.

Całuję koniuszki palców i podnoszę je do widzów, gdy wracam do naszego obszaru drużyny. Oczywiście gest jest przeznaczony tylko dla jednej osoby. Nie zważając na to, mimo wszystko tłum narasta. Ogromna szkolna maskotka Spartan podtrzymuje emocje, tańcząc robota na podłodze przed nimi.

– O mój Boże, Cassie! Bridget płacze, owijając mnie w gigantyczny niedźwiedzi uścisk. „To było niesamowite! Całkowicie to przybiłeś!” Mój trener i inni koledzy z drużyny idą w ich ślady, przytłaczając mnie gratulacjami. W końcu zostałem zaprowadzony z powrotem na ławkę i kazałem przez trenera Suttona założyć dres, żeby się ogrzać.

Okazuję jej to samo częściowe posłuszeństwo, co inne dziewczyny. Większość z nich po prostu nosi czarne spodnie, aby ukryć nieistniejącą niepewność wokół ud, nie przegapiając okazji, by pokazać, jak wyglądają ich piersi w złotych trykotach. Jestem jednak odwrotnie.

Wkładam czarno-złotą bluzę z kapturem tak szybko, jak to możliwe, aby zakryć płaską klatkę piersiową. Ale jestem mniej krytyczny wobec mojego tyłka i nóg, tylko dlatego, że widziałem, jak na nie patrzy. To prawie zabawne, co ciepło męskiego wyglądu może zrobić dla pewności siebie. Zostawiam spodnie dresowe w torbie na siłownię i siadam na ławce między Bridget i trenerem. Czuję, jak patrzy, czekając na moje wyniki od sędziów.

– Przepraszam, Bridge – szepczę, szturchając ją ramieniem. „Zapomniałem wilgotnych chusteczek. Czy masz jakieś?”. „Oczywiście, że tak,” wzdycha, przewracając oczami i podając jeden. Uśmiecham się z niewypowiedzianym podziękowaniem, gdy biorę go i wycieram kredę z rąk.

używaj do śmieci jako jej powitanie. Odwracam się od kolejnego przewracania oczami i patrzę na niego w tłumie, mając nadzieję, że jeszcze bardziej przyciągnę jego uwagę. „Jezu, Cassie! Czy mogłabyś być bardziej oczywista? Bridget śmieje się obok mnie na ławce. – Co? – protestuję, czując, jak ciepło pali moje policzki.

Nie, nie jestem – sprzeciwiam się, przeczesując palcami koński ogon, żeby zamaskować b rozciągające się wzdłuż mojej szyi. – Zaczekaj. Kto?”. Odrzuca swój nadtlenek, śmiejąc się porozumiewawczo, aparat na zębach odbija światło. „Jesteś taki gówniany.

To zabawne!" Zatrzymuje się, by wybuchnąć śmiechem. „Wiesz, gdyby on też tak nie był w tobie, to byłoby smutne." „Hę?" – Cassie – nalega, pochylając się do mnie i chwytając mnie za ramię – Blake Jameson, rozgrywający uniwersyteckiej drużyny piłkarskiej Mr Popular sam – jest tu dziś wieczorem z rodzicami i ogląda spotkanie juniorów w gimnastyce, by głośno krzyczeć . Czy widzisz tu jakieś inne kurtki listonoszowe? Czy widzisz jakichś innych seniorów? Przygląda się mojemu osłupieniu. – On jest tu dla ciebie, dziewczyno.

– Zanim mogę zareagować, głośniki w sali gimnastycznej ożywają. – Cassandra Hennessy z Mountain View High School – surowy głos przerywa irytujące. Robi to całą noc. „Zdarzenie: promień. Punktuj…" Znowu przerywa, tym razem nawet dłużej.

Domek przy basenie jest cudownie fajny. Skanuję czystą bezstronność tego wszystkiego, wędrując bez celu między pokojami. Dobrze jest być poza towarzystwem. I przed niebezpieczeństwem.

Nie byłam pewna, jak długo jeszcze wytrzymam sposób, w jaki na mnie patrzył.Wydycham powietrze i zakładam kosmyk wilgotnych włosów za ucho. Są spojrzenia. A potem są spojrzenia. Dość łatwo jest nadążyć za rozmową i śmiechem, ale kiedy jego wzrok spływa na mnie w ten sposób, nigdy nie wiem, jak sobie z tym poradzić.

To sprawia, że ​​mam ochotę na więcej. Jakbym mogła żyć więcej niż to klaustrofobiczne, czyste życie. Jest w nim coś tak doskonale dorosłego, coś, co krzyczy o doświadczenie i wiedzę. A on mnie lubi.

Ta myśl przyprawia o zawrót głowy. Przesuwam palcem wzdłuż krawędzi w lśniącej białej framudze drzwi do sypialni i sprawdzam, czy nie ma tam kurzu, o którym wiem, że nie istnieje. Czysty.

Wszystko boli od jakiejś udawanej czystości. Czyste ubrania na czystych ciałach, a jednak wszystko pod spodem mówi innym językiem. Nawet się nie pocałowaliśmy. Myślałem o tym oczywiście. Bez końca.

Noce wydają się dłuższe niż są. Fantazje rozpływają się w snach, a sny są tak gwałtowne, że przebudzenie się to tragedia. Oczywiście wcześniej chciałem facetów.

Ulotne miażdży. Ale to? To o wiele więcej. Intensywny i prawie zdesperowany. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby mnie nie chciał, ale może świadomość, że mnie pragnie, sprawia, że ​​jest to tym bardziej obsesyjne. Spoglądam na oprawione zdjęcia Blake'a na ścianie.

Jest też mała dębowa szafka na trofea. Jestem tak skoncentrowany na rozróżnianiu napisów na nagrodach w środku, że nie słyszę, jak wchodzi do domku przy basenie, nie mówiąc już o pokoju, dopóki nie jest tuż za mną. – Hej – Jego głos jest głęboki jak zawsze i leniwie ciepły. Nie odwracam się.

Nagle jestem dogłębnie świadoma tego, jak krótka jest moja niebieska sukienka. To prawie nieprzyzwoite. Nie mogę znieść myśli, że on na mnie patrzy. Nadal marszczę brwi na jedno z trofeów.

Nie wiem dlaczego, biorąc pod uwagę, że słowa stały się nieczytelnym rozmyciem. "Szukać czegoś?" Jego głos jest jeszcze niższy niż zwykle i nie jestem pewien, czy robi to celowo, czy to sobie wyobrażam. Mamy tak mało okazji, aby naprawdę być razem sami i wszystko się wzmacnia.

Ta chwila to tylko my. Nikt więcej. Wyciąga rękę i przesuwa się po moim ramieniu, by chwycić za łokieć. Skóra na skórze. To nie powinno być tak intymne.

Odwracam się i niemal natychmiast żałuję, że tego nie zrobiłem. Odległość między nami jest nieprzyzwoita. Sposób, w jaki na mnie patrzy, jest nieprzyzwoity. Dzielenie się tym samym powietrzem jest nieprzyzwoite. - Cass, czy nie czekaliśmy wystarczająco długo? Patrzy na mnie tymi wspaniałymi szarymi oczami.

Są tak pozbawione koloru, że czuję się jak w czarno-białym filmie. Mrugam na niego. "Co?" Skrócenie mojego imienia, mojego przezwiska, wydaje się jego wolnością. Łapie mnie za brodę i całuje mnie tak niespodziewanie, że prawie się odsuwam.

Prawie. Jego dłoń opada na moje plecy i naciska tam, mocno i mocno. Jego usta są ciepłe przy moich i to prawie surrealistyczne. Dotyka mnie. Całuje mnie.

Nie wiem co robić. Moje ręce nie ruszają się, by go powitać, ale on się nie zraża. W końcu wie, co do niego czuję. On wie wszystko. Jego dłoń schodzi niżej, dopasowuje się do krzywizny mojego tyłka.

Nikt wcześniej mnie w ten sposób nie dotykał. Wyciągam usta z jego i nasze oczy się spotykają. – Nie mam na myśli… – przygryzam wargę.

Czuję, że b plami moje policzki; zimne ukłucie między łopatkami. Cienka zmarszczka marszczy przestrzeń między jego ciemnymi brwiami. „Zrelaksuj się, Cass.

Nikt za nami nie będzie tęsknił. Wiesz o tym.”. On ma rację. Wślizgnąłem się z powrotem do domku przy basenie tylko po okulary przeciwsłoneczne, które zostawiłem na blacie.

O ile jego rodzina wie, poszedłem do domu. Jego palce chwytają rąbek mojej sukienki i szarpią w górę, jego ręka gładzi tył mojego uda. Otwieram usta, ale żadne słowa nie z nich wychodzą. Przełykam.

Ponownie otwieram usta. Wykorzystuje szansę, by je pocałować, jego język łatwo się wsuwa. Całuje tak naturalnie. Moje dłonie w końcu się poruszają; niepewnie dotykam jego szerokich ramion.

Nie wiem, czy to słuszne, ale mnie nie powstrzymuje. Jeśli nic więcej, to ładny widok. Uwielbiam, jak znikający zachód słońca pozostawia liliowy za nim niebo, coraz ciemniejsze fioletowe fale przecinające chmury Z mojego punktu obserwacyjnego, schowanego na ławce w rogu pokładu, widzę w dół dolinę i centrum miasta.

na dole zapalają się latarnie uliczne, chociaż nie są jeszcze całkiem potrzebne. Nie wiem, dlaczego Blake'owi tak długo trwa powrót do domu. mój napój. To takie niezręczne.

Z drugiej strony, kiedy go nie ma, bezsensowne suki siedzące przy stole nie zawracają sobie głowy udawaniem, że włączą mnie do rozmowy. Chyba mniejsze zło. Mimo to nie mogą się powstrzymać. Ich bezmyślna paplanina szybko staje się dla mnie pasywno-agresywną grą. Z całą finezją słabo przygotowanego filmu reklamowego, jedna z nich pyta blondynkę alfa, dlaczego cheerleaderki nie chodzą na spotkania gimnastyczne.

"Cóż, Tori," Brittany protekcjonalnie, jej nadmiernie ukształtowane brwi marszczą się teatralnie. - Czy naprawdę sądzisz, że gdybyśmy tam byli, ktoś chciałby oglądać te ciasteczko z Plain Janes? chełpi się, chłonąc pochlebny śmiech przyjaciółek. Następnie odwracając się do mnie, dodaje: „Och, bez obrazy, Katie”.

– To Cassie – mówię spokojnie, wstając i kierując się do środka. Nie zadaję sobie trudu, żeby im powiedzieć, że jest na odwrót. Ludzie, którzy przychodzą na spotkania gimnastyczne, nie są zainteresowani oglądaniem, jak Skank Squad kręci tyłkami. Chcą zobaczyć sportową sprawność prawdziwych gimnastyków.

Nic dziwnego, że blondynki postrzegają moje odejście jako zwycięstwo i chichoczą z zachwytem, ​​gdy wchodzę przez szklane drzwi prosto do Blake'a. – Hej – zauważa moją minę, zanim mam szansę to ukryć, a jego swobodny uśmiech zmienia się w zmarszczenie brwi. "Co jest nie tak?".

– Nic – kłamię, patrząc na niego z ciasnym uśmiechem. "Myślę, że zostawiłem swój sweter w twoim samochodzie. Robi się zimno." On tego nie kupuje.

Najwyraźniej bawełniane spojrzenia z ukosa rzucają Brittany i jej bandę w naszym kierunku. Jego szczęka zaciska się, gdy patrzy na nich przez szkło. Zwracając uwagę z powrotem na mnie, jego twarz mięknie. – Przepraszam – oddycha.

„Nie najlepszy pomysł na pierwszą randkę: zabranie cię na imprezę seniorów. Posyłam wyrozumiały uśmiech, dotykając żółtego skórzanego rękawa jego kurtki. "W porządku.". – Chcesz się stąd wydostać? on oferuje. "Możemy pojechać na wybrzeże, a może -".

"Dlaczego po prostu nie wrócimy do twojego domu?" Proponuję trochę za szybko, przeczesując włosy kilkoma palcami, żeby nie bawiły się nerwowo srebrnym medalionem na mojej szyi. Nie udaje mi się. – Jasne – promienieje. „Możemy oglądać Netflixa”.

"I wyluzuj?" Przerywam z uniesioną brwią, próbując zamaskować oczekiwanie, które tkwi mi w gardle. Jąka się, zaskoczony moim domniemanym oskarżeniem, z rękami uniesionymi w geście poddania się. "Nie? Nie ". – Odpręż się, Blake – śmieję się. "Tylko się z tobą drocze.".

Uśmiecha się do mnie, mrużąc szare oczy. – Jesteś kawałkiem roboty, Cass. Chodź – mówi, biorąc mnie za rękę i prowadząc do seniorów kręcących się po kuchni. "Po prostu się pożegnamy." Blake potrzebuje wieczności, by powiadomić swoich przyjaciół, że wyjeżdżamy.

wariuję! – Na litość boską, pospiesz się. Pośpiesz się. Pośpiesz się!' Nie obchodzi mnie nawet to, że sportowcy kompletnie ignorują mnie u jego boku ani tych, którzy patrzą z pogardą, kiedy myślą, że Blake nie patrzy. Po prostu chcę iść.

W końcu jesteśmy w jego samochodzie, przedzierając się przez zielone sąsiedztwo. Uwielbiam groźny warkot silnika. To coś w stylu Mercedesa coupe; przeniesiony z rzekomego kryzysu wieku średniego jego ojca kilka lat temu.

Poza tym śmieszny samochód, którym może jeździć uczennica szkoły średniej, nawet na Los Altos. Ale skórzane sportowe fotele przytulają mnie mocno, jakbym siedziała na jego kolanach. A sposób, w jaki uliczne latarnie przetaczają się przez szklany dach, przyprawia mnie o zawrót głowy.

Opuszczam wizjer i otwieram lustro, miękkie światło oświetla moje odbicie. Sprawdzam włosy i upewniam się, że są schludnie zaczesane do tyłu, z wyjątkiem kilku pasemek czekolady po obu stronach, które otaczają moją twarz. Noszę ją, odkąd stanął w mojej obronie, kiedy byłam oblegana nieproszonymi radami modowymi. Co on powiedział? Jakbym kiedykolwiek mogła zapomnieć. „Podoba mi się krawat”.

Było coś w jego tonie, w sposobie, w jaki jego głos lekko się podniósł, jakby przyznawał, że podobało mu się coś, czego nie powinien. Oczywiście szybkie mrugnięcie też nie zaszkodziło. Wspomnienie sprawia, że ​​się uśmiecham.

"Podoba Ci się to?" – pyta Blake. Widząc, że tego nie rozumiem, wskazuje na choinkę z lampkami i tarczami na desce rozdzielczej. „Nowa piosenka Coldplay? Tę, którą zrobili z The Chainsmokers?”. "O tak." Kiwam entuzjastycznie głową, podnosząc daszek.

Zdaję sobie sprawę, że piosenka jest w połowie i nie słuchałem. „Uwielbiam ten, który robią z Halsey”. – Bliżej – oznajmia, przesuwając palcem po ekranie dotykowym samochodu.

Otaczają nas dźwięki pianina elektronicznego, a następnie podążają uderzenia palców. "Tak.". Wjeżdżamy na brukowany podjazd jego mieszkania i po prostu siedzimy w samochodzie, słuchając końca piosenki.

Oczekiwanie jest namacalne. Czuję się skrępowany pod jego spojrzeniem. Spoglądam w dół na ręce złożone na kolanach, a potem w górę na bogato rzeźbione podwójne drzwi. Wyglądają bardziej tak, jak powinny być w hotelu niż w domu. Śledzenie Blake'a w środku jest prawie surrealistyczne.

Trzask moich obcasów na wypolerowanej drewnianej podłodze odbija się echem w holu z dokładnie połową szybkości bicia mojego serca w uszach. Słyszę, jak mówi, gdy idziemy na tyły domu, ale nie wiem, co mówi. To takie miłe miejsce. "Hej, tam jest!" Tata Blake'a woła z tyłu szarej kanapy przed ogromnym płaskim ekranem, gdy wpadamy do salonu. Wstaje i podchodzi do nas, zostawiając żonę z głową schowaną w laptopie.

- Wspaniale cię znowu widzieć, Cassie. Nie miałem okazji pogratulować ci twojej rutyny poprzedniej nocy. – Och, dziękuję, panie Jameson – mówię, czując, jak moje policzki są ciepłe.

Przewraca oczami. „Mówiłem ci wcześniej, mów do mnie Todd”. Zwracając się do Blake'a i klepiąc go po ramieniu, zauważa: „Nie spodziewaliśmy się, że wrócisz tak wcześnie”. Blake wyjaśnia naszą zmianę planów, gdy porusza się w designerskiej kuchni, podgrzewając popcorn w mikrofalówce i nalewając napoje gazowane.

Jak na piłkarza jest zaskakująco wdzięczny. Zerkając na swoją mamę, która nie zwraca uwagi na telewizor, pyta tatę: „Czy możemy oglądać w twoim pokoju?”. – Oczywiście, że tak, kolego – zgadza się Todd. Potem patrząc na mnie z błyskiem w oku, droczy się: „Tylko miej otwarte drzwi”. "Tata!" Blake wzdryga się z oburzeniem, wywołując śmiech ojca.

Zatracam się w pocałunku. Ledwo mogę oddychać. Nie potrafię powiedzieć, czy to podekscytowanie tym, co się w końcu dzieje, jego usta pochłaniające moje, czy ciasny uścisk jego ramion, które przyciskają mnie do niego. To chyba wszystko. Nie obchodzi mnie to.

Po prostu chcę więcej. Potrzebuję więcej. Czuję, jak jego podniecenie wciska się w mój żołądek i doprowadza mnie to do szału. Wszystko jest takie nowe, ale takie właściwe.

Miauczę do jego ust, a ten dźwięk dodaje pilności naszemu dyszeniu. Wciskam się w niego i szukam guzików jego białej bawełnianej koszuli. Ale moje palce nie działają. Nie mogę ich cofnąć.

Instynkt mnie przytłacza. Przerywając pocałunek, przegryzam jego klatkę piersiową przez koszulę. Tkanina wydaje mi się niemożliwie matowa na moich zębach, ale mocny mięsień pod spodem jest cudownie satysfakcjonujący.

Całuje mnie w ucho, kiedy muskam nosem jego klatkę piersiową. Potem jego usta odnajdują gładką skórę na mojej szyi. Jestem zelektryzowany. Piekące w jednej chwili moje policzki. Druga fala przepływa przez moją klatkę piersiową i w dół przez mój rdzeń.

O mój Boże, dotyk jego języka na mojej skórze… Prawie nie zauważam, jak zsuwa suwak mojej sukienki do krzyża. To jego dłoń na moim ramieniu, fachowo przesuwająca niebieski pasek wzdłuż mojego ramienia, przykuwa moją uwagę. Tak bardzo chcę, żeby mnie rozebrał, ale nagle czuję się schwytany. Moja dłoń przeskakuje z jego klatki piersiowej na moją, sukienka chwyta mnie za łokieć, powstrzymując jego postępy. – Wszystko w porządku, Cass? oddycha delikatnie do mojego ucha.

"UH Huh." Kiwam głową w jego klatkę piersiową "Ja ​​tylko…". Delikatnie obejmując moją brodę kciukiem i palcem wskazującym, unosi moją twarz, by spotkać jego wzrok. Jego twarz jest taka miękka, a wyraz jego troski.

Połykam. Ramię rozluźnia się, a pasek sukienki odpina się. Serce wali mi w uszach. Nigdy wcześniej nie byłam z facetem nago. Nigdy.

Nie z nikim poza mną w lustrze w łazience, a skąd mam wiedzieć, czy jestem choć trochę atrakcyjna? Nie wiem. Jestem tak pochłonięta swoją głową, że nawet nie zdaję sobie sprawy, że z drugim paskiem wykonał lekką pracę, dopóki sukienka nie spada mi z ramion. Chwytam go, nagle przerażona i przyciskam miękką bawełnę do piersi. „Słuchaj, ja…” Nie mogę nawet spojrzeć mu w oczy.

"Ja po prostu… ja nigdy." Nie pogania mnie. – Jesteś cudowna, Cass – szepcze. "Tak doskonale piękna." Jego słowa są jak promienie słoneczne, ciepłe i kojące, gdy przenikają do mnie. Zanim zorientuję się, co robię, upuszczam sukienkę i zbiera się wokół moich stóp.

Wydaje dźwięk w gardle, coś niskiego i tęsknego, gdy jego oczy wędrują w dół do moich cycków. Chcę je zakryć rękami, ale on dociera tam pierwszy, jego kciuki muskają moje sutki, gdy mnie dotyka. Jest powściągliwy w jego ruchach; jakby się powstrzymywał.

Jest taki słodki, że aż boli. Jego oczy wracają do mnie i znów mnie całuje, tym razem mocniej, jego język wsuwa się w moje usta. Moje ręce są uwięzione między nami i szukam guzików na jego koszuli, w końcu udaje mi się je rozpiąć. Odsuwa się na chwilę, by zerwać go ze swoich szerokich ramion, a potem pocałunek się wznawia, jego dłonie obmacują moje cycki, a potem opadają, by chwycić mój tyłek, aby mógł przyciągnąć mnie mocno do siebie. Moje palce niepewnie badają jego tors.

Skóra. Mięsień. Kości. Jest taki ciepły i pachnie cudownie męsko; czysty pot kryjący się gdzieś za wodą po goleniu.

To się dzieje. Po całym tym czasie, po tych wszystkich naładowanych rozmowach i przeciągniętych spojrzeniach, to się naprawdę dzieje. Jego kolano wciska się między moje nogi, gdy potykamy się w kierunku łóżka, a potem upadam na miękką, białą pościel, a on jest nade mną i nie ma miejsca, w którym wolałabym być. Chwytam jego biodra udami, gdy mnie całuje, a moje palce u nóg wbijają się w fałdy jego dżinsów.

Jestem całkowicie zachwycony kontrastem między skórą jego nagiej talii a szorstkim dżinsem. Paląc z gorącym podnieceniem, ściskam mocniej, próbując zsunąć z niego dżinsy. Ciepłe kontury jego pleców… Jego mięśnie… Jego usta znajdują mój podbródek, moją szczękę, moją szyję. Odchylam głowę do tyłu, aby zapewnić mu lepszy dostęp. Rzuca się, biorąc mój pulsujący puls językiem.

Wydaje się niemal drapieżny, jakbym była jego zdobyczą. To jest tak cholernie seksowne! Zanim dowiem się, co się dzieje, idzie wzdłuż mojego obojczyka, a następnie w dół klatki piersiowej do lewego sutka. Stoi dumny, ciemniejszy, niż kiedykolwiek go widziałem.

Pochłonięty. Jego oczy spotykają się z moimi. Piękne szare kule płoną intensywnością. Ale to nie jest dobre pożądanie, ale to też coś innego. Jest w tym życzliwość, zamyślenie.

Opiekuńczy, troskliwy. Sprawdza ze mną, upewnia się, że wszystko w porządku. Zaniemówiłem, moje usta były sparaliżowane. Zamiast tego kiwam głową.

Ruch jest prawie niezauważalny. On to rozumie. Jego oczy błyszczą, a usta wykrzywiają się triumfalnie. Obserwuję w zwolnionym tempie, jak jego język starannie wysuwa się i owija wokół mojego sutka.

Moje zmysły skwierczą. Przechodzi przeze mnie ciepłe, mokre uczucie. Słyszę, jak skomlę pod dotknięciem. Doświadczenie poza ciałem trwa, gdy zamyka usta wokół mojego delikatnego pączka.

– O mój Boże – wzdycham, zelektryzowana jego ssaniem. „To tak…” Wstrząsa mną jego język przesuwający się szybko po czubku mojego sutka. Nie mogę mówić.

Nie mogę tego znieść. Kołyszę jego głowę, żeby dać sobie trochę wytchnienia. To za dużo. Delikatnie przeczesując palcami jego gęste włosy, zatracam się w uczuciach do niego.

Wiem, że to nie może być miłość. Nie powinno być. Nie może tak być. Ja tylko….chcę mu dać wszystko. W dzbanku z lemoniadą pływają kostki lodu, przepychając się opływowymi plasterkami cytryny.

Jest upalny dzień, ale delikatny wietrzyk idealnie go tnie. Doskonałość. Blake siedzi naprzeciwko mnie przy stole z widokiem na ich nieskazitelnie wypielęgnowany kort tenisowy z trawy. Pieniądze.

Kiedy Blake po raz pierwszy zaprosił mnie do swojego domu, nie odważyłam się niczego dotknąć. Ale teraz prawie się do tego przyzwyczaiłem. Jego rodzice toczą za nim energiczną grę, a ich białe stroje do tenisa przyciągają moje oko przez jego ramię. Rytmiczne uderzenie piłki w przód iw tył ustaje.

Kłócą się podczas rozmowy telefonicznej, głos jego mamy niesie się ostro, podczas gdy jego tata próbuje ją uciszyć. „Czasami jest taka suka”, mówi Blake, bardziej do siebie niż do mnie. Zerkam na niego, a on zauważa moje spojrzenie. Żal rzuca cienie na jego twarz, tylko po to, by go wymazać. "Co?" on mówi.

"Nie powinienem tak o niej mówić?". Wzruszam ramionami. "Ona jest twoją matką. Dostajesz tylko jedną." Przyciąga twarz i wstaje, by się przeciągnąć. Widzę paczkę papierosów zarysowaną w kieszeni jego dżinsów.

Kłótnia się skończyła i gra w tenisa zostaje wznowiona, ale Blake wciąż marszczy brwi. Opada ciężko na swoje miejsce. „Czuję, że nawet jej nie znam” – mówi. Mrugam, zdziwiona. Mówi pośpiesznie, jakby bał się, że całkowicie przestanie, jeśli się zatrzyma.

„To znaczy, nie ma jej cały czas w pracy. Nie pamiętam czasu, kiedy w ogóle rozmawialiśmy właściwie. I wiesz, większości rodziców naprawdę obchodzi, czy ich dzieci zaczną się zachowywać. To znaczy, dzieci robią to dla uwagi, oczywiście . Ale co się stanie, jeśli rodziców nawet to nie obchodzi? Tak jak na początku to zrobiłem, ale teraz łatwiej jest po prostu nie myśleć i zmarnować się.

Czy to rozumiesz?". Patrzy na mnie poważnie, jakby naprawdę miało znaczenie to, co myślę, jego przeszywające szare oczy błyszczą. To prawie surrealistyczne słyszeć, jak jest tak szczery. To jest Blake Jameson, typowy osiłek ze swoimi mięśniami i oszałamiającym wyglądem, a pod spodem boli go. Wszystko jest tylko maską iw pewnym sensie ulgą.

Wiedziałem, że musi być dla niego coś więcej i wspaniale to słyszeć. – Rozumiem – mówię. Jego dłoń spoczywa na stole, opalona i silna, a ja niepewnie jej dotykam. "Słuchaj, wszystko się ułoży. Jesteś dobrym facetem, Blake.

Po prostu musisz to zrobić. To znaczy, ćpanie ci nie pomaga, prawda?". Spogląda na nasze dłonie i maleńki kącik jego ust unosi się w górę. – Masz rację – mówi. Mój telefon brzęczy na stole i niechętnie puszczam jego rękę, żeby sprawdzić wiadomość.

To od Bridget. „Chcesz się spotkać?”. Zapomniałam, że mamy dzisiaj nadrobić zaległości.

Mimo to nie kłopoczę się odpowiadaniem. Nie mogła zrozumieć, o ile bardziej wolałabym być u Blake'a. Obserwuje mnie dyskretnie, jego oczy nie do końca spotykają się z moimi, kiedy próbuję je złapać. "Hej, uśmiechniesz się?" Mówię.

„Jesteś zbyt przystojny, żeby mieć taką twarz”. Prawie się dąsa, ale w ostatniej chwili pojawia się uśmiech. „Jezu, Cass.”. Podnoszę telefon i robię mu zdjęcie. Pochyla głowę, zakłopotany.

Na jego ramieniu tata ustawia serw, z twarzą nastawioną na spoconą koncentrację. – Chodź – mówię do Blake'a. "Uśmiechnij się prawdziwie.". - Cass. Jesteś najgorszy.

Powiększam. Zdjęcia są fantastyczne, ale tylko dlatego, że jest. Podbródek miał ocieniony, oczy otoczone ciemnymi, ciemnymi rzęsami i tym zamyślonym, niemal nastrojowym spojrzeniem. Niecierpliwie odgarnia włosy do tyłu.

Nie mogę robić zdjęć wystarczająco szybko. "Chcesz papierosa?" – pyta Blake. Marszczę na niego brwi.

„Palenie jest dla ciebie bardzo złe”. - mówię, wciąż próbując sfinansować strzały. – Nie zgadzasz się? dokucza, ale przynajmniej się śmieje. "Zdecydowanie.". Rzuca pakiet na stół między nami.

"W takim razie rzucę.". Wstaje, jego klatka piersiowa zasłania kamerę. Odkładam go i uśmiecham się do niego.

Trzymam jego ręce na brzuchu, gdy gonią jego pocałunki po moim ciele. Każdy dotyk jego ust jest taki ciepły i miękki, najmniejsze ukłucie na brodzie. Uwielbiam, jak bardzo mnie podziwia.

Po prostu nie mogę w to uwierzyć. To tak, jakby mnie kosztował. 'Mój Boże…' mój umysł krzyczy przez zaciskanie zębów. Zygzakiem mija mój pępek i całuje przód moich białych bawełnianych majtek. „To się tak całkowicie wydarzy”.

Realizacja przebiega przeze mnie od stóp do głów. To zabawne, jak najgorętsze jest na moim nosie i ustach. Mój oddech jest ukradziony przez jego palce zahaczające o pasek moich majtek, tuż przy moich kościach biodrowych. Wyginam się w łuk, podnosząc tyłek z materaca, żeby mógł je zsunąć.

Ale nie. Dysząc ciężko, spoglądam na niego między udami. Czeka na mnie z innym miłym wyrazem twarzy. Jego piękne szare oczy szukają, błyskają, zanim rzuca spojrzenie na moją płeć.

Mocno, ale delikatnie spycha moje biodra z powrotem do łóżka i przyciska usta do mojej cipki przez watę. Dopiero wtedy uświadamiam sobie, jaka jestem mokra. Szokuje mnie uczucie zimna przemoczonej tkaniny na moich lędźwiach.

Moczę. Straszny ból między nogami zaczyna się na dobre, a on niewiele z tym robi. Głośno wdychając mój zapach, wsuwa nosek moją cipkę przez majtki, przyciskając usta do moich. Nie mogę na niego patrzeć.

Zamiast tego wpatruję się w biały sufit. Moje dłonie zaciskają się w pięści, gdy mocniej przyciska do mnie usta. Wszystko pulsuje. Chcę więcej. Potrzebuję więcej.

Odsuwa się i spuszcza mi majtki z nóg. Nagi. Fantazjowałem o tej chwili tyle desperackich razy, ale teraz to jest prawdziwe i nawet nie wiem, co robić.

Upuszcza moją bieliznę gdzieś na podłogę i znów się pochyla, mocno trzymając ręce na moich nogach, gdy je rozsuwa. Czy można być bardziej intymnym z drugą osobą?. Wysuwa język i przesuwa się po mojej łechtaczce.

Uczucie jest tak intensywne, że muszę ugryźć się w rękę. Robi to ponownie, a moje ciało szarpie się instynktownie. Mocniej trzyma mnie na nogach, przytrzymując je, gdy jego język przesuwa się na południe i naciska na moje wejście. „Nie wiesz, ile razy o tym myślałem” – mówi. Nasze oczy się spotykają i na sekundę jestem uwięziona w tej chwili, zagubiona w tonącej intensywności jego spojrzenia.

Nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek znów czuła się tak blisko kogoś. Nie odrywając oczu ode mnie, celowo wyciąga język, mocno przyciskając go do mojej łechtaczki. "Ohhh…" Ten dźwięk jest czymś w rodzaju skomlenia i mocniej naciska swój język, sprawiając, że skręcam się w jego silnym uścisku. Fale kojącej przyjemności promieniują przeze mnie, przekształcając się w coś bardziej złowrogiego, ale zanim to może nadejść, wycofuje się. "Proszę." Mój głos to szept.

Prawie dyszę. "Proszę.". Jego oczy się uśmiechają. Unosi trochę moje nogi, a jego palec wsuwa się w moje rwanie. Nie mogę tego znieść.

Jego palec wydaje się o wiele bardziej solidny niż mój kiedykolwiek, więc zaciskam się wokół niego, gdy jego język szybko prześlizguje się po mojej łechtaczce. To za dużo. Wszystko nagrzewa się niebezpiecznie, a kiedy jego zęby muskają mój pulsujący guzek, moje ciało drży, gdy niecierpliwy orgazm w końcu się zbliża. Nie przestaje mnie dotykać, gdy wiję się desperacko pod nim, a kiedy to się kończy, podnosi się i zrzuca swoje dżinsy i bokserki. Znowu jest na mnie, między moimi nogami, teraz oboje nadzy.

Nie wiem kto oddycha ciężej. Sięgam w dół i opuszkami palców muskam jedwabistą twardość jego kutasa. Wygląda, czuje się tak pięknie, tak obco. "Chcesz tego?" Jego głos to chrząknięcie.

– Proszę – chrząkam, kręcąc mi się w głowie. „Możesz mi powiedzieć, żebym przestał w każdej chwili” – mówi te słowa, jakby go zraniły. "Dobra." Słowo brzmi zbyt lekko, zbyt pusto i codziennie jak na to, co zamierzamy zrobić, ale mimo to powtarzam je ponownie.

"Dobra.". Zaciska dłoń na swoim penisie i przyciska do mnie głowę. Zęby mocno przygryzają wargę. Moje dłonie poruszają się nagle, by go dotknąć. Czuję, że potrzebuję go bliżej, muszę być w pełni świadoma znaczenia jego ciała.

Moje biodra unoszą się do góry, a on trochę popycha. Wstrzymuje oddech i zdaję sobie sprawę, że ja też wstrzymuję. Chwila między nami jest napięta jak lina. Przełyka ślinę i naciska mocniej, centymetr jego kija wbija się we mnie.

"Dobra?" On pyta. Nie mogę mówić. Wydaję jakiś dźwięk mm-hm, ale to wystarczy, a on dalej naciska.

To uczucie nie przypomina niczego, co kiedykolwiek czułem. Czuje się taki twardy i ciepły i o wiele większy, niż się spodziewałam. A jednak powolny poślizg to najpiękniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek czułem. Łączymy się, dopasowujemy do siebie i nigdy nie chcę się odłączyć.

Woda jest czysta i musująca, a słońce obficie bije. Kolejny idealny dzień w nieprzerwanym strumieniu idealnych dni. Blake ma ciało sportowca.

Siada nade mną na brzegu basenu w swoich jaskrawych szortach kąpielowych, pokazując każdy centymetr muskularnych mięśni. Migoczące krople wody nabijają się na jego skórę jak diamenty. To jest rodzaj rzeczy, o których dziewczyny mogą tylko pomarzyć. "Chcesz się ścigać?" – pyta, unosząc kusząco ciemną brew.

Przyglądam mu się, leniwie krocząc po wodzie. "Wyścig?". "Tak." Z namysłem spogląda w kierunku odległego końca basenu.

„Dwie długości?”. „Zrobiłbym” – mówię – „ale nie chcę cię zawstydzać”. Todd śmieje się zza gazety, którą czyta. Siedzi na leżaku, najwyraźniej nadzorując nas.

Nie wiem dlaczego, skoro oboje zachowujemy się nienagannie. Mam wrażenie, że unika mamy Blake'a, która najwyraźniej przechodzi „poważny kryzys w pracy”. Blake wspomniał o tym, kiedy przyjechałem, i od tego czasu o tym nie mówił, ale minęło trochę czasu, zanim jego uśmiech stracił napięcie.

Kopie we mnie wodą, przerywając moje rozmyślania. – Wszyscy gadasz, Cassie. Każdego dnia skopię ci tyłek. – Hej, hej – wtrąca się Todd. – To nie jest sposób na rozmowę z damą.

Śmieję się. „Och, proszę się tym nie martwić, panie Jameson. Blake po prostu boi się, że zostanie pobity przez dziewczynę, prawda, Blake?”. – Ha-ha – mówi beznamiętnie Blake, ale jego oczy błyszczą, gdy dumnie kroczy na koniec basenu. Może być najbardziej konkurencyjną osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem.

Bridget uważa, że ​​to zła rzecz, ale mi się to podoba. Konkurencja jest zdrowa. Skąd możesz wiedzieć, że zmierzasz właściwą drogą, nie mając innych osób, które też próbują się tam dostać? Wychodząc z wody, świadomie wyrzucam moje niebieskie spodnie od bikini, aby upewnić się, że zakrywają mój tyłek. Moje mokre stopy uderzają o kamień, gdy chodzę z płaskimi stopami, żeby się nie poślizgnąć.

Jego oczy śledzą mnie przez całą drogę, a ja łapię się na kołysaniu wąskimi biodrami. Podchodzę do Blake'a na głębokim końcu basenu i podążam za jego przykładem, gdy przesuwa palcami u nóg do krawędzi. Todd odlicza nas i oboje zanurzamy się w wodzie w tym samym czasie. Blake jest już całą długość przed nami, zanim wynurzę się, by wziąć pierwszy oddech.

Gorączkowo gonię za śladem bąbelków, ale on odrywa się z każdym uderzeniem. To jest beznadziejne. Gdy zbliżam się do końca pierwszego okrążenia, Blake pędzi z powrotem w moją stronę na odcinku domowym. Wyciągam rękę i po drodze chwytam za garść jego szortów, ściągając je na kolana. Zatrzymany, szarpie się i pieni w wodzie, próbując odzyskać spokój.

Robię swój ruch, by wykorzystać jego nieszczęście, ale dręczy mnie śmiech i muszę wyciągnąć twarz z wody, żeby się nie utopić. Blake skacze w dół, a jego duże dłonie chwytają moje uda od tyłu i rozsuwają je. Piszczę ze śmiechu, gdy chowa głowę między moimi nogami i podjeżdża, wyciągając mnie z wody na ramionach. Błyszczący strumień rozpryskuje się wokół nas i muszę chwycić czubek jego głowy, żeby się uspokoić. Bez ostrzeżenia rzucam się tyłem do wody.

Piękne słońce natychmiast zostaje zastąpione kokonem chłodnego błękitu i musujących bąbelków. Wynurzam się na dźwięk jego śmiechu, nie mogąc powstrzymać się od chichotu. Ochlapuję go w odwecie, goniąc go po basenie. – Hej, dzieciaki – woła tata Blake'a, rzucając złożoną gazetę na stolik obok niego i zdejmując okulary do czytania.

"Czy masz coś przeciwko żebym do Ciebie dołączył?". – Jasne. Bez obaw, tato. Odpowiedzi Blake'a.

Obraca się w wodzie twarzą do mnie, zniżając głos do poziomu tuż nad dźwiękiem fal wokół nas. "Nie masz nic przeciwko, prawda?". – Nie – szepczę, kręcąc głową. "Oczywiście nie." Ale od razu czuję się nieswojo. Mój żołądek ściska się z niezręcznej sytuacji.

Odsuwam się bokiem od Blake'a, aż moje stopy dotkną dna, a potem brnę do schodów przy wannie z hydromasażem. Z wodą w pasie odwracam się i widzę Blake'a wiosłującego na brzeg basenu, by zrobić miejsce dla swojego taty wchodzącego na trampolinę. Todd stoi nieruchomo na baczność, patrząc z każdej strony jak wyczynowy nurek, a do tego czarny speedo. Zeskakuje po desce i rzuca się na koniec. Zanurzając się w letnią salto do przodu, wbija się w wodę, ledwie marszcząc powierzchnię.

"Hej, nieźle." Uśmiecham się, gdy Todd wynurza się w połowie basenu. – Tak, jak na staruszka – dodaje Blake, przewracając oczami. – Chcę, żebyś wiedział, że byłem kapitanem drużyny nurkowej, kiedy byłem w Mountain View, młody człowieku – odpowiada z oburzeniem Todd. "Tak, tak" Blake dokucza w ich dobrze wyćwiczonym przekomarzaniu się. „Byłeś mistrzem stanu.

Wszyscy widzieliśmy trofea”. Blake posyła mi szybki uśmiech, po czym zwraca uwagę na swojego tatę. „Żyjesz w przeszłości, człowieku!”.

Todd wyje ze śmiechu, walcząc z synem. Oboje zmagają się niespokojnie w wodzie. Uśmiecham się na ich widok - szczęśliwych.

Daję im miejsce, zabieram torbę z leżaka i wślizguję się do domku przy basenie, żeby się przebrać. "O mój Boże!" Dyszę. „To się naprawdę dzieje”. „O Boże.

Tak!”. Jest we mnie, we mnie. Czuję się tak kompletnie pełny. Nie ma miejsca.

Jest wszędzie: we mnie; na mnie; dookoła mnie. Absolutnie wszędzie. Przytłoczony, mój umysł pędzi. Nie mogę trzymać się jednej myśli.

Powinienem czuć się uduszony. Powinienem czuć się bezsilny. Ale ja nie. Po prostu czuję.

Emocje budzą się we mnie, gorące i ciężkie. Wypełnia moją klatkę piersiową, potem unosi się przez guzek w gardle, by w końcu rozlać się przez oczy. Czuję ciepłe kropelki spływające do moich uszu.

– Och, Cass – oddycha o cal od moich ust. Trzymając się nieruchomo nade mną, ociera kciukami moje łzy. "Kochanie, wszystko w porządku?". – Uh-huh – sapnę z przesadnym skinieniem głowy, zbliżając moje usta do jego.

„Jestem lepszy niż w porządku. Jestem doskonały”. Mrugam, aby powstrzymać powódź. "Jesteś idealna.

To jest idealne." Zapinam kostki za jego uda i przyciągam go do siebie. Zaciskam uścisk wokół jego pleców i całujemy się. Jest gorąco, mokro i bez tchu. Jego ciało porusza się nad moim, biodra unoszą się, gdy wycofuje się, zanim ponownie się wepchnie.

- Jeśli to za dużo, po prostu mówisz, dobrze? on oferuje. – Dobra – skomlę. Czuje się jak nic innego. Jak nic, co kiedykolwiek sobie wyobrażałem. To takie fizyczne, tak namacalne, nacisk jego ciała na moje, sposób, w jaki się dopasowuje, przesuwa i odciąga.

W mojej głowie fantazja seksu zawsze była mglista i odrętwiała, ale odczuwanie jej naprawdę jest niesamowite. Wysuwa się prawie całkowicie, a potem powoli wraca do środka. Ciepło pulsuje przeze mnie z każdym pchnięciem.

Nie mogę nawet na niego patrzeć. – Mocniej? Słowo nie jest nawet słowem, ale słyszę je. – Aha – jęczę. Idzie mocniej, jego ręka ześlizguje się w dół, aby chwycić jedną z moich nóg i podciągnąć ją trochę, aby zapewnić mu lepszy dostęp. Jest coś bardzo powściągliwego w sposobie, w jaki się porusza; jakby naprawdę się boi, że mnie skrzywdzi.

Odpycham się na niego, biodra unoszą się z łóżka, a on odpycha się niemal żartobliwie, z półuśmiechem unoszącym usta. „Jesteś taka piękna”, mówi i kręci głową, jakby nie mógł do końca uwierzyć w to, co robimy. "Mógłbym tu zostać na zawsze". Wciska się we mnie mocno i nieruchomieje na sekundę, zanim ociera się o mnie.

Mój żołądek cudownie się zaciska. Nie mogę mówić. Jego usta są otwarte, odzwierciedlając moje, a nasze oczy spotykają się wystarczająco długo, abyśmy oboje śmiali się świadomie. – To jest naprawdę za dobre – wzdycham.

„Czy zawsze tak jest?”. Wycofuje się i wciska ponownie, rozpoczynając stały rytm. „Nie sądzę, żebym kiedykolwiek czuł coś takiego” – mówi, a kiedy moje biodra unoszą się z łóżka, ponownie popycha mnie w dół, sprawiając, że biorę każdy cal jego natarczywego kutasa. Jest coś niezwykle oczyszczającego w byciu z nim. Nic się nie liczy.

Żadnych więcej szkoły, żadnych plotek, żadnych ocen ani presji, żadnych cheerleaderek ani imprez, nic poza nim i mną oraz sposobem, w jaki nasze ciała się spotykają, jakby przeznaczono je na wieczne utrzymywanie rytmu. Jego usta zakrywają moje i przesuwają się po mojej szyi, obojczyku, ramieniu. Znajduje jeden z moich sutków i przesuwa po nim mokrym językiem, po czym gryzie z idealną siłą. Moje ciało wygina się pod jego. "Bóg!".

Znowu popycha mnie w dół, jego ciało przygniata moje. Jego ręka wciąż trzyma moją nogę i popycha ją jeszcze dalej, celowo wyciągając przed ponownym wepchnięciem. Wszystko drży. Robi to ponownie, wycofując się tak daleko, że obawiam się, że wycofa się całkowicie, ale znowu uderza z powrotem w momencie, w którym nie ma powrotu.

"Ponownie?" nalega, ale zanim mogę odpowiedzieć, jego wolna ręka przeszła między naszymi ciałami, aby znaleźć moją łechtaczkę. Jego kciuk naciska na nią, sprawiając, że oddech urywa mi się w gardle. Jego palec porusza się w powolnym, przemyślanym kręgu, jego oczy chłoną moją reakcję. Połowa mnie chce odepchnąć jego rękę. Chwytam się jego szerokich ramion, wbijając paznokcie, gdy przypływ przyjemności narasta w moim brzuchu.

Znowu wpycha we mnie swojego kutasa, jego pchnięcia szybko wracają do szybkiego tempa, gdy jego kciuk bezlitośnie się ze mną bawi. To za dużo. Wszystko buduje się za jednym zamachem, a ja zaciskam się wokół jego twardego kutasa, gdy przelewa się przeze mnie orgazm. "Pierdolić!" Słyszę swój jęk.

Przyjemność jest wszystkim. To sprawia, że ​​moje ciało boli i rozciąga się, więc trzymam go bliżej, nie mogąc przestać zaciskać się wokół niego, nawet gdy jego pchnięcia stają się nieregularne. "Boże, Cass!" Jego jęk jest długi i gorący gdzieś nade mną i czuję, jak się szarpie, jego ciało napina się przy moim, gdy napieramy na siebie. Jest bardzo gorąco.

Mokro. Bardziej mokry. W tym momencie wszystko jest perfekcyjne.

W restauracji jest gorąco i tłoczno, klienci wylewają się na patio na zewnątrz. Hałas uliczny wdziera się przez otwarte okna i drzwi, tylko potęgując niekończącą się paplaninę i wołania o pomoc. Biegnę między stolikami, pisząc zamówienia i mając nadzieję, że będą czytelne w kuchni. Jest zbyt gorąco.

Wszystko się dusi. Sięgam z roztargnieniem do tylnej kieszeni dżinsów, ponownie szukając telefonu. Nie ma go tam. Patrzę na zegar. Zostało pół godziny.

Przechodzę przez wahadłowe drzwi do kuchni, wciąż zastanawiając się, gdzie mogłam zostawić telefon. Nie widziałem tego od wczoraj? Lub dzień wcześniej?. Sprawy stały się zbyt skomplikowane, myśli i uczucia nakładają się na siebie.

Nie ma czasu na myślenie. Wracam szybko do jadalni i robię sprzątanie niedawno opuszczonego stołu. "Blake!" Zaczynam z zimną krwią, gdy staram się utrzymać niezrównoważony stos naczyń w moich ramionach. "Cześć. Nie byłem… Zaskoczyłeś mnie.

Co ty tu robisz?". Stoi nieruchomo, patrząc na mnie przez dłuższą chwilę, podczas gdy restauracja krząta się wokół niego. Trzymając białego iPhone'a, mówi: „Zostawiłeś telefon u mnie. Pomyślałem, że może ci się przydać”.

– O Boże – wzdycham, chłód wciąż w moich żyłach. Chwilę uspokojenia, czuję, że moje policzki zaczynają pieścić się z gorąca. "Szukałem tego co". "Dlaczego masz tu zdjęcia mojego taty?" – pyta spokojnie, wpatrując się we mnie.

Krew odpływa mi z twarzy. Nie mogę odwrócić wzroku. Nie mogę nawet mówić, a co dopiero wymyślić wiarygodne kłamstwo. – Co do diabła jest z tobą nie tak, Cassie? Odwraca mój telefon, by skierować na mnie ekran. Zdjęcia Todda przewijają się w przeklętym pokazie slajdów.

Jeden po drugim. Dziesiątki z nich. Szczere ujęcia przedstawiające go w starej czarno-złotej kurtce z literami, dopingującego różne drużyny z Mountain View High, pojawiają się i znikają.

Spocony Todd, sfrustrowany na korcie tenisowym w obcisłych białych szortach, robił miejsce dla seksownych ujęć, gdy lśnił mokry w swoim speedo w basenie i wokół niego. Za każdym razem moja twarz płonie. – W ogóle nie chodziło o mnie, prawda? Głos Blake'a się załamuje. To oskarżenie, a nie pytanie. „Masz coś popieprzone dla mojego taty.

Przez cały czas, gdy ze mną byłeś, tylko o nim myślałeś, prawda?”. "Proszę…" błagam, zaczynając płakać. Naczynia w moich ramionach grzechotają. „Wykorzystałeś mnie, kurwa!” Ton jego głosu jest wysoki.

Jest za głośno i niektórzy klienci wokół nas przestają jeść, żeby obejrzeć scenę, którą robi. – Blake, proszę – błagam. Nie ma sensu. Wiem, co będzie dalej. Wyraz twarzy Blake'a twardnieje.

Odwraca ekran, żeby wyświetlić kolejny zestaw zdjęć, po czym wbija mi je z powrotem. Selfie, które zrobiliśmy sobie w łóżku poprzedniej nocy, wystrzeliły z mojego telefonu. Śpię w pierwszym, z głową na nagiej piersi Todda, który z duszą spogląda w kamerę. W następnym całuje mnie w czubek głowy, a w trzecim się budzę.

Żartujemy, śmiejemy się i łaskoczemy na poniższych zdjęciach, wszystkie to ujęcia czystego szczęścia. Smutno mi, stojąc tam w pełnym osądzie Blake'a i publiczności wścibskich klientów. Nie żebym go tak głęboko zraniła. Nie żebym był tak upokorzony przed tymi wszystkimi nieznajomymi i ludźmi, z którymi pracuję. To, co naprawdę łamie mi serce, to świadomość, jak rzadkie jest to uczucie prawdziwej radości dla Todda.

Zasługuje na więcej. "Więc co?" Blake pluje, przykuwając moją uwagę. "Myślę, że powinienem teraz zadzwonić do ciebie Mamo?". Słowa zawisły w powietrzu bez odpowiedzi.

Jego spojrzenie jest lodowate. Blake mocno uderza moim telefonem o stół, powodując, że solniczka i pieprzniczka podskakują zgodnie i wymaszerowuje z restauracji. To jest rodzaj rzeczy, z których zrobione są sny. A może to wciąż sen.

Może jeszcze śpię, a on tak naprawdę nie leży obok mnie w łóżku, ale to wszystko tylko fantazja, sen ze snu czy coś takiego. Ale kiedy poszedłem spać? Gdzie? Moje oczy krążą po pokoju. Dom przy basenie. Stało się.

Zdarzyło się. Siadam i patrzę na niego. Nawet śpiąc, jest zadziwiająco przystojny.

Jego oczy otwierają się nagle i marszczą w kącikach, gdy przyłapuje mnie na patrzeniu i uśmiechu. – Hej – oddycha. Przełykam ślinę, zbyt oszołomiona, by odwrócić wzrok. "Hej.". Promienie słońca wlewają się przez żaluzje, obiecując kolejny upalny dzień.

Pozostajemy tak przez chwilę, tylko patrząc na siebie. Przesuwa się, kładąc na łokciu. - To znaczy zeszłej nocy.

To było niesamowite, Cass. "Hmm." Przygryzam wnętrze ust, żeby powstrzymać się od uśmiechu. – Mówię poważnie – mówi, jakby nie był pewien, czy mu wierzę. "Jesteś taka piękna. Taka idealna.

Wiesz o tym, prawda?". Mrugam na niego. "Chyba.".

Wzdycha i łapie mnie za rękę. "Ale taki młody. Oboje to wiemy.

Czuję się prawie nieodpowiedzialny." "Co?" Marszczę brwi. Całuje moje kostki. To czuły gest. Słodki.

- Wiesz co. Jak to wygląda dla kogokolwiek oprócz nas? Jestem ponad dwa razy od ciebie starszy, Cass. Jezu! Rzuca dłoń na czoło. "Prawie trzykrotnie! A potem jest Blake." – Nie musimy mówić Blake’owi – mówię, ale nawet gdy te słowa wychodzą, czuję dreszcz żalu. Błędem jest nakłanianie Blake'a, ale z drugiej strony, jak inaczej Todd i ja moglibyśmy coś mieć? Szkody kolateralne.

Ale to nie szkodzi, jeśli nie wie, że to się dzieje. Nikt nie wie. Nikt nie zostaje ranny. Poza tym Blake jest atrakcyjny sam w sobie. Mógłby mieć każdą dziewczynę w szkole.

– On szaleje za tobą, Cass. Nie winię go. Tym razem całuje mnie w ramię.

– Przejdzie mu – mówię lekceważąco. „Poza tym nie musimy nikomu mówić. Możemy zachować to w tajemnicy.

Nikt niczego nie podejrzewa”. Todd wzdycha. Siada, promienie słońca padają ukośnie na jego szerokie plecy.

Idę palcami po jego kręgosłupie. – Czy naprawdę tego chcesz? On pyta. Jego głos jest miękki. - Nie, podrap to. Czy naprawdę zasługuje taka dziewczyna jak ty? Jakiś tajny, potajemny romans z facetem zbliżającym się do pięćdziesiątki? Cass, zasługujesz na kogoś, kto może być dla ciebie wszystkim.

Kogoś, kto nie ma innych zobowiązań. Nie powinieneś się ukrywać.". – Nie mam nic przeciwko – mówię, siadając i chwytając jego dłoń obojgiem.

Wkłada moje dłonie w swoje i czeka, aż napotkam jego spojrzenie. – Hej – wzdycham, dotykając jego twarzy i przeczesując palcami szarość jego skroni. - Wiem. Wiem, co to jest, kim jesteśmy. Todd… Czuję, że moje oczy łagodnieją, a potem lekko błyszczą.

Opiera policzek na mojej dłoni, między jego ciemnymi brwiami tworzy się zmarszczka. - Tego właśnie chciałem. Wiesz, po raz pierwszy? Kąciki moich ust cofają się złośliwie. – I moja druga – chichoczę, rzucając oczy na paczkę niebieskich pigułek na nocnym stoliku. "I mój trzeci.".

Todd sam parska śmiechem. Jego policzki są różowe. Unoszę twarz do jego twarzy i całuję go. Jest miękka. Jest ciepło.

Jest tak pięknie znajomy. – Po prostu nie chcę, żeby to się jeszcze skończyło – szepczę mu w usta. Oddaje mi pocałunek. Praca miłości Hannah Blackbird i Williama Hawke'a..

Podobne historie

Utknąłem z tobą

★★★★★ (< 5)

Była para wspomina ich niezręczny seks za pierwszym razem.…

🕑 11 minuty Pierwszy raz Historie 👁 2,880

Z głową schowaną głęboko między udami, Aria potargała włosy i mruknęła przekleństwa do wysokich bogów. Była dobrą dziewczynką... ostatnio, więc dlaczego tak ją karano? Zacisnęła…

kontyntynuj Pierwszy raz historia seksu

Wszystkiego najlepszego dla mnie

★★★★★ (< 5)

Pierwszy lodzik od dziewczyny brata.…

🕑 15 minuty Pierwszy raz Historie 👁 3,196

Moje szesnaste urodziny (w 1985 roku) zaczęły się jako rozczarowanie. Po raz pierwszy w życiu miałam być sama w urodziny. Moi rodzice wybrali się na drugi miesiąc miodowy w rejs na Bahamy,…

kontyntynuj Pierwszy raz historia seksu

Niebo

★★★★★ (< 5)

Najbardziej nieoczekiwany prezent urodzinowy w historii...…

🕑 23 minuty Pierwszy raz Historie 👁 2,684

Budzę się, ale mam zamknięte oczy; łóżko jest zbyt miękkie i wygodne, aby z niego wyjść. Spałem tak dobrze, nie chcę, żeby to się skończyło. W końcu otwieram oczy i widzę, jak…

kontyntynuj Pierwszy raz historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat