Pakt Millicenty

★★★★(< 5)

Miłość Millicent leży na łożu śmierci – a ona zrobi wszystko, by go uratować.…

🕑 8 minuty minuty Niechęć Historie

Świecący stożek dotknął knota czarnej świecy i nowy płomień ożył. Millicent ze złością potarła oczy, przeklinając łzy, które się tam uformowały. Nie mogła sobie pozwolić na słabość, nie teraz. Przygotowania zajęły jej większą część nocy i miała tylko godzinę lub dwie, zanim blade palce świtu odnalazły tę ciemną kaplicę. Gdyby strażnicy ją tam znaleźli, zostałaby zaciągnięta przed ojca i zmuszona do wyjaśnienia swoich czynów i choć byłaby surowa kara za postawienie stopy w tym paskudnym miejscu, myśl o utracie jedynej nadziei była o wiele bardziej gorzka.

W świetle pojedynczej czarnej świecy Millicent przyglądała się swojemu odbiciu w lustrze. Nie miała jeszcze osiemnastu lat, ale nadal posiadała wdzięk i opanowanie znacznie starszej kobiety. Odziedziczyła po matce duże zielone oczy i falujące blond loki, a także obfite, wyraziste usta i drobną sylwetkę, które świadczyły o południowej krwi jej ojca.

Miała niewiele ponad szesnaście lat, a jej ciało dopiero niedawno dojrzało do pełni kobiecości. Nie myślała o zmianach, które się z nią działy, aż do pamiętnego dnia, kiedy poznała dzielnego młodego rycerza imieniem Edward. Edwarda. Myśl o jego imieniu groziła złamaniem jej opanowania, więc pospiesznie odepchnęła ją na bok i rozwinęła mały tobołek, który nosiła ze sobą. Wewnątrz, owinięty w czarny jedwab, znajdował się sztylet z jasnosrebrnym ostrzem.

Położyła jedwab na starożytnym kamiennym ołtarzu, który służył za stół, chwyciła rękojeść sztyletu i przyłożyła ostrze do delikatnego ciała jej nadgarstka. Starożytna księga, którą odkryła w bibliotece ojca, zawierała bardzo jasne instrukcje, a ona była zdecydowana dokładnie ich przestrzegać, aby zrobić wszystko, co było konieczne, by ocalić ukochaną. Zebrała swoją odwagę, odetchnęła głęboko i zrobiła pierwszy krok. Jasne ostrze ukłuło jej nadgarstek i kropla krwi, ciemna w blasku świec, spadła na ołtarz.

Wydawało się, że przez chwilę błyszczy w półmroku, po czym zniknął w kamieniu. Nagle z ołtarza wyrwała się wielka fala czarnej mgły, wirując wokół Millicent w oszałamiającym wirze. Gdzieś w bezkresnej ciemności rozbrzmiał pojedynczy dzwon, bogaty i donośny. „Kto do mnie dzwoni?” powiedział głos tonem, który mówił o upale i ciemności. „Kto śmie wezwać gwiazdę poranną?” – Tak – odpowiedziała Millicent, przywołując każdy strzęp swojej odwagi i godności, zmuszając się do stania.

„Staram się zawrzeć z tobą umowę”. „Jestem bestią, ciemnością, ogniem” – nadeszła odpowiedź. "Jeśli się odważysz, złóż swoją prośbę." „Moja prawdziwa miłość spadła pod ostrze mordercy” – powiedziała Millicent. „Edward, Rycerz Ciernia. Leży w łóżku, a chirurdzy zrobili wszystko, co mogli.

Życzę mu…” Zawahała się, ale opanowała. „Chcę, żeby był bezpieczny przed dotykiem śmierci. Chcę go z powrotem”. – Mogę przywrócić mu życie, temu Rycerzowi Ciernia.

Musisz ponieść cenę. Millicent podniosła oczy do lustra, a jej oczy rozszerzyły się. Za nią, na wpół widoczny w mroku, był jakiś kształt, postać, spowita czernią nocy. Blask świec błyszczał na kościach, które nigdy nie zaznały uścisku ciała ani ścięgien. "Jaka cena?" - wyszeptała Millicent.

– Ty – odpowiedział, a jego głos niósł ze sobą dźwięk odległych pożarów. "Musisz oddać się Mi, dziewczyno." Coś zimnego i nieustępliwego zacisnęło się wokół jej nadgarstka i zdała sobie sprawę, że jest w Jego uścisku. „Ja…” zawahała się, po czym przywołała do swojego umysłu obraz twarzy Edwarda, jego zapadniętych oczu, jego bladych policzków, tak bardzo jak śmiertelna wizja, która unosiła się w zwierciadle, ale tak inna… „Zgadzam się - powiedziała, wymuszając słowa przez zdrętwiałe usta.

„O cokolwiek mnie poprosisz, dostaniesz to”. — Bardzo dobrze — odezwał się głos z satysfakcją, bogaty i namiętny. - Przyjdziesz do tej komnaty na pięć nocy, dziewczyno. Przyjdziesz dobrowolnie i oddasz mi się.

"Będę." Millicent powiedział. „Pakt jest zawarty”. Gdzieś głęboko w wirujących cieniach znów zadzwonił dzwonek. Coś musnęło wnętrze jej nadgarstka, dokładnie w miejscu, gdzie srebrne ostrze przebiło jej ciało.

Zaniepokojona spojrzała w dół, ale nic nie widziała. Niemniej jednak uczucie gorącego, wilgotnego ciała poruszającego się po jej nadgarstku sprawiło, że w jej gardle podniósł się okrzyk strachu. Zmuszając się do myślenia o Edwardzie, przełknęła ślinę i nie ustępowała.

Jakby chcąc ją drażnić, poczuła kolejny dotyk na prawej ręce, owijając się wokół jej nadgarstka i powoli przesuwając się w kierunku łokcia. Przesuwające się cienie zdawały się przyspieszać. Millicent nie czuła żadnego ruchu powietrza, ale płomień świecy tańczył i gasł, gdy ciemność pędziła wokół niej.

Poczuła kolejny gorący dotyk przebiegający wzdłuż jej kręgosłupa – pod sukienką – podczas gdy kolejny zwijał się wokół jej brzucha. Czuła, jak pulsują i drżą na jej delikatnym ciele, a ich wilgotny żar sprawił, że jej głowa płynęła. Nie wiedziała, co robi, ani nawet do czego jest zdolny, ale coś w tym odrażającym upokorzeniu dotykało ją głębiej, niż kiedykolwiek wydawało jej się to możliwe.

Więcej dotknięć, niektóre ulotne, niektóre stanowcze. Ciemność zawirowała wokół niej, a Millicent szlochała, na wpół ze strachu o swoje życie, na wpół z desperacji, by uwolnić to straszliwe, palące pragnienie. - Proszę – szepnęła, nie wiedząc, o co błagała.

Jego uścisk na jej nadgarstku płonął jak lód, ale dziwne, gorące ciało kontynuowało eksplorację jej ciała, ramion i ramion, brzucha i piersi, ud… Potem nagle, z uniesieniem płakać jak upadek nieba, był z nią, wokół jej słodkich bogów, był w niej, rozrywając jej ciało na strzępy gwałtownym, rozkosznym wtargnięciem, słodkim pogwałceniem jej niewinnego ciała. Ciemność wzbierała i pulsowała w jej ciele jak burza z piorunami, wypełniając ją mrocznym światłem i obrzydliwym pragnieniem więcej. "Nie!" Krzyk wyrwał się z ust Millicent i zniknął w chaosie wokół niej, a chwilę później rozległ się dziki okrzyk radości. W oddali słychać było głuchy ryk niekończących się pożarów; czuła, jak piekielny żar obmywa jej bezradne ciało.

Ciemność wydawała się gęstnieć, wirować coraz szybciej, rozstępując się, ukazując przebłyski gładkiej białej kości lub gładkiego białego ciała. Coraz silniejsza, coraz szybsza, ciemność ogarniała jej drżące ciało, ból i upokorzenie przeplatane radością i słodkim, upojnym przypływem mocy. Płomień świecy zamigotał w środku czarnej burzy, złowroga czerwona iskra, która pluła i płonęła w Jego obecności. Jej oczy utkwiły w płomieniu, gorące łzy wstydu i pożądania spływały jej po policzkach, rozchyliła usta i krzyknęła w noc. I wreszcie, dobrowolnie, Millicent poddała się Jemu.

Nie mogła sobie potem przypomnieć, jak długo wisiała w tlącej się ciemności, jej ciało drżało z ekstazy. Jej dusza śpiewała z Jego słodkiej męki, skąpana w bólu i ekstazie, a gdzieś daleko, straszliwe piękno Jego bezbożnej przyjemności. Ciemność zawirowała. Pożary płonęły.

Trwało to chwilę. Trwało to wiecznie… Nagle ciemność zniknęła, a Millicent potknęła się, upadając na ołtarz. Z twarzą przyciśniętą do chłodnego kamienia walczyła o oddech, jej zdradzieckie ciało drżało na wspomnienie Jego profanacji dotyku. Zmuszając się do spojrzenia w górę, w lustro, zobaczyła pierwsze delikatne promienie słońca wpadające przez wysokie, zakratowane okno kaplicy. – To był pierwszy z pięciu – wyszeptał Jego głos głęboko w jej umyśle.

„Jeśli chcesz, aby twoja miłość przetrwała, wróć do mnie, gdy księżyc będzie wysoko”. Obecność w jej umyśle wzrosła i zamigotała, a potem zniknęła, a Millicent została sama, a towarzyszyło mu tylko echo Jego słów. Wróć do mnie… "Zrobię," szepnęła, oddychając głęboko. Wspomnienie ciemnego ognia rozpaliło w niej nową iskrę. Zasmakowała przyjemności znanej tylko nielicznym i przypadło jej to do gustu.

To, co stało się z Edwardem, jej biednym, słabym Rycerzem, nie było już ważne. Była tu moc, moc i przyjemność w równych ilościach, a Millicent była zdeterminowana, by mieć swój pełny udział. Drżącą ręką przesunęła palcami w dół sukienki, po falującym biuście, po płaskim brzuchu, a potem wsunęła je między uda, czując wilgoć, która się tam zebrała, rozkoszując się grzeszną przyjemnością swojego występku.

Do diabła z Edwardem i całą z nim miłość. Millicent służyła teraz nowemu panu i służyła Mu z zapałem. "Zrobię," powtórzyła, a złośliwy uśmiech dotknął jej pełnych ust, gdy odległe światło nowego świtu wypełniło przeklętą kaplicę.

Podobne historie

Zanik do czerni

★★★★★ (< 5)

Męski autor erotyki rozwija internetowego prześladowcę z pokręconymi intencjami...…

🕑 47 minuty Niechęć Historie 👁 2,714

Aidan Black wpatrywał się w tekst online, który pojawił się na ekranie. - Uwielbiam twoje historie! Ziewnął i pociągnął kolejny łyk swojego Jacka Danielsa. Szybko napisał odpowiedź, a…

kontyntynuj Niechęć historia seksu

Pierwszy raz Miho

★★★★★ (< 5)

Miho o to poprosiła…

🕑 8 minuty Niechęć Historie 👁 2,175

Kiedy byłem młodszy, mieszkałem w Hamburgu i odwiedzaliśmy kluby jazzowe na niesławnej Reeperbahn. Jednym z naszych regularnych miejsc był klub Sam's Brazil. Jedną z innych stałych bywalców…

kontyntynuj Niechęć historia seksu

Jedna szalona noc dla słodkiej małej dziewczynki z Południa

★★★★★ (< 5)

Noc trwa dalej, a E naprawdę mocno uderza…

🕑 35 minuty Niechęć Historie 👁 3,136

Przeczytaj najpierw „Jedna szalona noc dla słodkiej małej dziewczynki z Południa”, bo inaczej nie będzie to miało żadnego sensu. Usiedliśmy na kanapie i rozmawialiśmy o tym, jak wspaniale…

kontyntynuj Niechęć historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat