Drzwi zatrzaskują się za nim. Tak samo jak zawsze. To samo kliknięcie zamka bezpieczeństwa Yale, tak bezpieczne i oficjalne pośród gniewu. Jego buty stukają po schodach z blachy falistej, blaknąc i blaknąc, i blaknąc.
Wyobrażam sobie jego rękę w kurtce, gdy usiłuje wciągnąć ją na sweter, szarpie i przeklina, ma zmarszczone czoło, twarz wymazaną przekleństwami i warknięciami. Zaczyna się tak, jak zawsze się zaczyna i jakoś biorę moment lotu za punkt wyjścia, chociaż żadne koło nie ma punktu wyjścia. W kółko i dookoła.
Nie pamiętam, skąd się wziął krąg, ale istnieje i nadaje naszym dniom niechcianą strukturę. Ten sam tydzień. Ten sam niepewny związek, zbyt głośny śmiech, jak ci minął dzień, posiłki, rozmowy telefoniczne, SMS-y i telewizja, i to krąży w kółko jak idealna pętla, co tydzień, co tydzień.
Koło jest idealne, ale wydarzenia, które otacza, dalekie są od idylli. Oczywiście kocham Maxa. Kocham go bardziej niż kogokolwiek kiedykolwiek.
Ale są chwile. Jak teraz. Jak nagła cisza w mieszkaniu, niosąca się echem cisza po walce; mój umysł ścigał się z końcami punktów, których nie pozwolił mi poruszyć; jego niedokończona kolacja porzucona na ramieniu rozdartej sofy.
Pokój wydaje się taki cichy. Tak pełne niczego. Słychać dźwięki z góry iz ulicy za oknem; ryk silników, od czasu do czasu dźwięk klaksonu, krzyki i krzyki nastolatków; wszystko jest takie pełne życia, ale w pustym mieszkaniu nie ma nic. Cisza się trzyma. Samotność.
Krąg odmierza czas, jakby był dziełem szwajcarskiej inżynierii, ale samotność zawsze mnie zaskakuje. Nagłe poczucie głupoty, daremności. Uświadomienie sobie, że nie będzie go przez wiele godzin i będzie to zimna walka i zimna noc, a teraz mam tylko siebie. Czy jest cisza po burzy? nie czuję spokoju. Czuję się roztrzęsiony.
Połowa mnie ma nadzieję, że wróci; zapomni portfela albo telefonu, wejdzie przez drzwi i nie spojrzy na mnie, kiedy znajdzie swoje rzeczy, a ja udam, że mi przykro, i obejmę go ramionami, żeby nie chciał wyjść. Zrobiłbym to. Nawet bym o tym nie pomyślał.
Ale on nie wraca. Biorę do ręki jego na wpół zjedzony obiad, dwugodzinny obiad w kuchni, którego nawet nie zadał sobie trudu, żeby dokończyć. Nie mogę go winić. Robi mi się niedobrze od samego patrzenia na to teraz.
Podłoga w kuchni jest zimna pod moimi stopami. Agent nieruchomości kłamał, że działa centralne ogrzewanie. to nie działa.
A raczej temperamentu. Pieczenie w jednej minucie i zamrażanie w następnej. Czynsz jest oczywiście niebotyczny. Fajna okolica, zobacz. Wszystko zaczęło już do mnie docierać.
Skrobanie. Irytujący. Głupie kuchenne okno, które się nie zamyka. Zepsuty wentylator wyciągowy. Gdyby nie wyjechał, moglibyśmy razem narzekać na agencję wynajmu, jęczeć i narzekać i mieć wspólną płaszczyznę, i wtedy bylibyśmy my przeciwko nim.
Ale nie jest. Gdybym tylko mógł cofnąć. Gdybym tylko mogła trzymać buzię zamkniętą na temat rachunku za wodę i zakręcania kranu, kiedy on myje zęby. Gdyby tylko. Ale to ma znaczenie.
Dla niego nie. - To nie jest tak, że nas na to nie stać. On ma rację. Po prostu o. Ale co z podwyżką, której nie dostałem, i depozytem, na który oszczędzamy? A może wyrwać się z tego maleńkiego, duszącego mieszkania z wodomierzem? A co z życiem tak, jak chcemy żyć? Rozlega się nagłe pukanie do drzwi.
Na sekundę moje serce podskakuje. Odkładam talerze i pędzę z powrotem przez salon, ale wtedy ktokolwiek to jest, puka ponownie i wiem, że to nie Max, bo jego knykcie uderzyłby w drzwi wyżej i to nie on i nikt inny nie jest w najmniejszym stopniu ważny. - Brooke'a? Głos jest miękki, niemal protekcjonalny.
Colleen z sąsiedztwa. Colleen ze swoimi blond włosami, pracą w PR, pieprzonym Range Roverem i całym pieprzonym doświadczeniem życiowym. Colleen, która mieszka ze swoim narzeczonym Colinem, który oświadczył się w zeszłym miesiącu, kiedy pojechali do Argentyny. Colleen, która poprosiła mnie, żebym podlała jej storczyki, kiedy jej nie było, a potem przyniosła mi toblerone w ramach podziękowania, chociaż nienawidzę toblerone, a jeśli jest tak cholernie dobrą przyjaciółką, zauważyłaby to dzięki niezliczonej ilości razy, kiedy powiedział: „NIENAWIDZĘ TOBLERONE”. Colleen, która powiedziała mi, że ma trzydzieści dwa lata, chociaż jej dyrektorski profil w Companies House mówi, że ma trzydzieści osiem lat, i muszę pamiętać, żeby nigdy nie wspominać o jej wieku, na wypadek gdybym popełniła jakieś nieumyślne faux pas.
Colin jest młodszy od niej. Ciekawe, czy zna jej prawdziwy wiek. Jest bankierem.
Lloyda. Jeździ BMW. - Brooke'a? Głos Colleen przenika przez krawędzie drzwi, jak niechciany przeciąg. „Czy wyście się kłóciły? Jesteście tam, kochanie?”.
nie otworzę drzwi. Otwarcie drzwi byłoby głupotą. Co by to osiągnęło? Pół godziny fałszywej litości, podczas gdy ona potajemnie napawa się swoim nadrzędnym związkiem? Pewnie skończę na płaczu, co będzie samoobsługą i rujnowaniem makijażu. Co może mi powiedzieć pieprzona Colleen z jej dwukaratowym diamentowym pierścionkiem zaręczynowym z kolumbijskimi szmaragdami? "Brooke, słyszałem jak wychodził.
Jestem tu dla ciebie, dobrze?”. To wina Maxa. Nigdy nie podnoszę głosu. To on zaczyna krzyczeć, ostrzegając każdą osobę w zasięgu słuchu o naszych nieporozumieniach.
sposób, w jaki robią to rodzice, żeby dzieci nie słyszały. Ciche, wściekłe, szeptane argumenty. Ale nie. On wrzeszczy i wyobrażam sobie, że Colleen i Colin unoszą brwi (jej idealnie ukształtowane, jego w męskim utworze-nie-bycia w kształcie drogi), gdy wymieniają spojrzenia i siadają, by dokładnie wiedzieć, o co się kłócimy. „Hej", głos Colleen jest cichy, ale dziwnie kojący.
„Nie musisz się ukrywać. Coś w niej do mnie dociera Może po prostu chce być miła. Jej storczyki były bardzo ładne.
Podlewałem je tak, jak prosiła i włóczyłem się niezobowiązująco po ich schludnym mieszkaniu, podczas gdy oni włóczyli się po Argentynie. Wszystko, co ich było, wydawało się droższe niż nasze. Szklany blat stolik kawowy, sofa Chesterfield, nawet ramki ze zdjęciami W ich regale nie było książek w miękkiej oprawie Zastanawiam się, czy Colin zostawia odkręcony kran, kiedy myje zęby.
Czy to ma znaczenie? Czy Colleen ma na tyle zdrowego rozsądku, żeby o tym nie wspominać? A może to on jest pedantem? Mieszkam obok nich i nie mam pojęcia. Słyszę westchnienie Colleen. Wyobrażam sobie jej twarz; prawdopodobnie ma ten sam nieco rozczarowany wyraz twarzy, jaki pojawia się, gdy ktoś zajmuje jej miejsce na parkingu. Słyszę jej kroki idące kilka metrów z powrotem do jej mieszkania. Idę przez pokój i wyciszam telefon.
Minutę później jej imię pojawia się na ekranie. Kula uniknęła. Słyszę zamykające się drzwi, szum ich głosów.
Wyobrażam sobie, że mówią o mnie. Śmiejąc się ze mnie i Maxa. Zakłady o to, ile czasu minie, zanim się rozstaniemy. Nienawidzę ich i nie nienawidzę siebie za zakładanie najgorszego, kiedy są naprawdę cudownymi ludźmi. Jest późno.
Prawie jedenasta. Sobotnia noc. Wszystkie puby będą otwarte. Kluby nocne.
Słupy. Mógł być wszędzie. Mogłabym do niego zadzwonić, ale nie odbiera. Prasuję trochę ubrań.
Ułóż je starannie w wyznaczonych miejscach w szafie, tak jakby nie wyrzucał ich beztrosko, szukając jakiejś nieuchwytnej rzeczy, którą musi natychmiast założyć. Nic do roboty. Mogłam zadzwonić do siostry. Z drugiej strony, nie chcę słyszeć o jakimkolwiek zespole rockowym, na punkcie którego ma obecnie obsesję.
Mogłam zadzwonić do rodziców. Ale zadawali pytania, a ja jestem strasznym kłamcą nawet przez telefon. Włączam telewizor, by stawić czoła śmiechem z sitcomu. Żarty są przesadzone, przereklamowane, a niektóre przerastają moją głowę.
Samotność jest taka pusta. Nic nie robić jest w porządku, jeśli masz kogoś, z kim możesz nic nie robić, ale poza tym zjada cię jak kornik, pozostawiając cię pustym i niepewnym. Wyłączam telewizor i znów zapada cisza. Zęby.
Prysznic. Łóżko. Prześcieradła są fajne. Nigdy nie mogę spać, dopóki nie wróci do domu.
Odbieram telefon, modlę się, żeby wola zadziałała i pochłaniam jarzący się ekran. Świat to wielkie jezioro pełne ciekawych ludzi, a ja tam leżę, patrząc na mały ekran i profile na Twitterze, Facebooku i Instagramie oraz zdjęcia pięknych ludzi i zakochanych i ludzi po prostu żyjących. Wybierasz się w podróż. Rzeczy, które robię, ale jakoś ich wersje są bardziej błyszczące.
Błyszczący. Wydaje się, że mają to razem. Ale to jest to, co sprzedajemy. To jest to, co sam sprzedaję, wszystkim.
Nie piszę do nikogo, kogo znam, ponieważ będą chcieli wiedzieć, dlaczego piszę tak późno w sobotnią noc i gdzie jest Max i czy nie bawię się z nim? Czyż nie jestem młoda, zakochana, szczęśliwa i piękna, jak zawsze wyglądam? Ja to sprzedaję, oni to kupują. W pewnym sensie to prawda. Może pięćdziesiąt procent czasu.
Nie możesz być cały czas szczęśliwy. Nie można być tak chciwym. Nie można oczekiwać zbyt wiele. Problemy pierwszego świata.
Nie jestem głodny. nie umieram. Powinienem być szczęśliwy. Oglądam teledyski.
Czytaj artykuły plotkarskie. Zawsze dochodzi do tego momentu. Ten bezwstydny punkt, w którym nie mogę spać i mówić, a jedyne, co mogę zrobić, to chłonąć historie z życia innych ludzi.
Kto z kim się spotyka. Kto jest w ciąży. Główny cień jest rzucany dookoła. Supermodelki i gwiazdy rapu, przedsiębiorcy technologiczni, aktorzy i gwiazdy reality show. Czasami zastanawiam się, jak naprawdę wygląda ich życie.
Czy samotność drapie po afterach. Czy robią to, co ja; rozpraszają się innymi ludźmi, aby nie musieli stawić czoła sobie. Czasami nawet nie wiem, kim jestem. Za młody i za stary. Czekam tylko na tę jedną rzecz.
I nadchodzi. O, w końcu nadchodzi. Przychodzi, kiedy oczy i głowa mnie bolą i czytam wywiad z Seleną Gomez w GQ, a jego klucz przekręca się płynnie w pięknym, pięknym zamku Yale, a on odchrząkuje, kiedy przechodzi przez drzwi, bo wie, że ja Nie śpię i chce, żebym wiedziała, że to on. Odkładam telefon, po raz pierwszy od wielu godzin ekran jest ciemny.
Jego buty spadają na podłogę, zostają kopnięci na swoje miejsce. Wchodzi do sypialni. Nie ruszam mięśniem.
nawet nie oddycham. „Brooke? Hej, nie śpisz?”. Podchodzi trochę bliżej. Zapach dymu.
Jego dłoń na chwilę dotyka mojego ramienia. Jest zimno nawet przez koszulkę. nadal się nie ruszam. Przez chwilę wszystko boli, ale potem znika, rozbiera się, zostawiając ślad ubrań w łazience. Nienawidzę go za to, a mimo to się uśmiecham.
Słyszę, jak opróżnia łazienkę przez zbyt długi czas. Ile wypił? F. Woda leci z kranu. Słychać głuchy łomot, gdy zbyt mocno naciska tłok do mycia rąk i butelka wpada do zlewu. Przeklina, wsuwa go z powrotem na miejsce.
Głośno myje zęby. Nie zostawia odkręconego kranu. O Boże. O Boże. Małe kroki.
Niekonsekwencja w kręgu. Wgniecenie. Wystarczająco, by zrzucić wszystko z kursu. On spłukuje.
pluje. Płukanki. pluje.
Zostawia zapalone światło w łazience, wchodzi do sypialni, nagi, jeśli nie ma na sobie bokserek, ale potem na szczęście odwraca się, kieruje do tyłu i gasi światło. Materac ugina się, gdy opada obok mnie. „Wiem, że nie śpisz”. Nie wygląda na pijanego.
Jestem odwrócona do niego plecami. Oczywiście wcześniej zaplanowane. Gdyby zapalił lampę, nie śmiem ryzykować zachowania śpiącego wyrazu twarzy. Ale nie zapala lampy. „Przepraszam”, mówi.
Jego ciało zbliża się do mojego. Wiem, że będzie mu ciepło. Jego dłoń spoczywa na zagięciu mojej talii. Pasuje tam tak idealnie. Mam otwarte oczy, ale on nie wie.
„No dalej, kochanie. Daj mi coś, co?”. Nie.
Oprzyj się. Nie. Nie mogę. Powinienem mieć warunki, powinienem był to przemyśleć.
Wszystkie rzeczy, wszystkie warunki. Musisz oszczędzać pieniądze. Musisz być schludny.
Nie musisz walczyć z moją rodziną. Musisz mi powiedzieć, czy będziesz w domu na kolację. Musisz być cholernie doskonały, do cholery.
Jego palce wsuwają się pod moją koszulkę, przechodzą po kości biodrowej, do zagłębienia w talii, powyżej żeber. Potem w dół. W górę. - Chodź - Jego głos jest taki niski, taki kojący, taki on.
Niemal hipnotyzujący. I jest taki ciepły. Zawsze tak ciepło.
zapadam się. – Spóźniłeś się – mówię. Mój głos jest stabilny. Lekko oskarżycielsko. Wypuszcza długie westchnienie.
„Wiem. To takie trudne, Brooke. To jest nowe.
Wiesz? I dla ciebie też, ale naprawimy to, prawda? Nie złość się na mnie”. Ciągnie mnie za ramię, więc leżę na plecach. Całuje mnie. Pasta do zębów nad alkoholem.
„Miałem okropny czas. Prawie zostałem przejechany”. "Zrobiłeś?". "UH Huh." Nie precyzuje. Może kłamie.
Starając się o współczucie. „Gdybyś został w domu, byłbyś bezpieczny”. On wzdycha. Całuje mnie ponownie.
Moje usta są mocno zamknięte. Jego ręka zamiata i znajduje jeden z moich cycków. Koło znów się toczy. Będziemy się pieprzyć. Mechanika może być inna, ale to będzie seks, a potem tydzień będzie się powtarzał.
Jedna jego noga jest już między moimi. Powinienem go odepchnąć, przedłużyć walkę, sprawić, by żałował tego, czego powinien żałować, ale nie mogę. Nie wtedy, gdy całą noc leżałam na krawędzi łez.
Nie, kiedy chcę seksu, może nawet bardziej niż on. – Wiesz, co pomyślałem, gdy tylko drzwi się wcześniej zamknęły? On pyta. Wciąż próbuje mnie pocałować mocniej, przygryzając zębami moją wargę. "Co?". „Że nie skończyłem jeść”.
"Twoja strata.". "Wiem. Nie wyrzuciłeś? - Nie pamiętam.
Może być w kuchni. Rozkojarzyło mi się. „Przez co?”. „Sąsiedztwo. Coll”.
Jego język wsuwa się do moich ust, zanim mogę dokończyć słowo. Czuję go mocno na swojej nodze. Odsuwam się od jego ust. „Jest tak późno, Max”. „Jest sobota.
Jutro nic się nie wydarzy. Jego ręka rozluźnia moje ciało i owija się wokół mojej porcji. „Możemy zostać w łóżku przez cały dzień”. Całuje moją szyję, mój obojczyk, zębami przygryzając skórę. Próbuje pociągnąć za dekolt moja koszulka obniża się, ale jest za wysoko wycięta, a gumka nie pozwala mu zaciągnąć się tak daleko, jak chce.
Zamiast tego sięga do brzegu, podciągając go do góry, żeby jego język mógł muskać mój sutek, powodując, że się zaciska Nasadą dłoni ociera się o mnie. Wiem, że jego palce są mokre, zanim wepchnie je w mój odbyt. Instynktownie próbuję zacisnąć nogi, ale on jest między nimi, trzymając je od siebie, gdy jeden palec pcha i gładzi. Max, powiedziałem, że… Całuje mnie z językiem w ustach, dotykając mnie natarczywie. To tylko sprawia, że jestem bardziej mokra.
Jego kciuk naciska na moją łechtaczkę i czuję, jak pulsuje pod naciskiem. schodzi w dół, gdzie jego palec wciąż sonduje, jakby zapraszał go do kontynuowania. Czuję, jak warczy przy moich ustach. „Jesteś taki cholernie gorąco – syczy. Jego kutas jest jak granit przeciwko mnie.
Jego kciuk porusza się po mojej łechtaczce, a ja wyginam się w łuk, wydając z siebie tęskny jęk. "Lubisz to?" Stale obraca kciuk. „Powiedz mi, jakie to uczucie, kochanie”.
nie mogę. To rodzaj rzeczy, których nie możesz powiedzieć. Po prostu czujesz. Po prostu cierp, powstań i cicho błagaj. Obserwuje mnie.
Patrzy dokładnie, co mi robi. Powolne okrążenie jego kciuka. Palec wciąż unosi się nad moją dupą.
Odwracam twarz. Chwyta mój podbródek i obraca go do tyłu, przytrzymując w miejscu. – Powiem ci coś – mówi spokojnie. „Pozwolę ci przyjść, jeśli powiesz, że mogę zerżnąć cię w dupę”.
Robi to za każdym razem i wciąż mnie to ściska. Wciąż powoduje wzrost niepokoju. Czy on to czuje? Musi zrobić. Dotyka mnie, jakbym była instrumentem, a ja też wydaję dźwięki; każde westchnienie i jęk są zsynchronizowane z naciskiem jego dotyku. On mnie gra.
I nic nie poradzę, że to kocham. "Czy to znaczy "tak?" on mruczy. – Nie – wylewa się to słowo, na wpół jęcząc, gdy odpycham się od jego dłoni. "Nie?" Jego kciuk przestaje się poruszać. To tak, jakby nagle przerwano przejażdżkę po wesołym miasteczku.
Odcięcie od zasilania. Oczekiwanie zostało przerwane. Wszyscy wystrojeni, nie mając dokąd pójść. Odsuwa się, zrzuca bokserki, napiera na mnie swoim kutasem. Potem zmienia zdanie.
Opada obok mnie i ciągnie mnie na górę. Jego dłoń zaciska się wokół jego penisa, kierując go we mnie. Pod nietypowym kątem trwa to wieczność. „Chodź” — jego głos łamie się. "Głębiej.".
Siadam, trochę opadam, próbuję iść dalej. Jego dłonie chwytają moją koszulkę, zdejmując ją, jedna ręka po drugiej. Moje dłonie są mocno przyciśnięte do jego klatki piersiowej, a on trzyma je tam, kiedy próbuję się na nim przesunąć.
Wszystko jest frustracją. Moje włosy są mokre od potu, nogi mam w złym ułożeniu i desperacko chcę się dotknąć. On wie o tym.
On nie pomaga. On tylko patrzy. „Proszę” – to słowo pada mimowolnie.
Jego ręce chwytają moje biodra i przez sekundę myślę, że zamierza mnie przelecieć w ten sposób, ale coś w nim ustępuje i znów się porusza, obracając się tak, że jestem pod nim. Jego kutas wciska się we mnie mocno, posuwając się tak daleko, jak tylko może. Trzyma go tam, kiedy drżę wokół niego, próbując przystosować się do tego dotyku.
To takie inwazyjne. Tak cenny. Cofa się.
Popycha ponownie. To boli. Wciągam powietrze, a on całuje mnie mocno.
Jedną ręką zaciska się na moim cycku, bawiąc się sutkiem, a drugą jest pode mną, unosząc mój tyłek, by dać mu lepszy dostęp. Nawet kiedy mnie pieprzy, jeden z jego palców podąża własną drogą, przesuwając tam iz powrotem po moim ciasnym suple. Pieprzymy się tak, jak zawsze, i jest tak idealnie jak zawsze. Twardy dysk jego kutasa.
Jego palce w moich ustach. Jego ręce macają i drapią. Jego zęby w mojej wardze, moim ramieniu, moim sutku. Moje paznokcie wbijają się w jego plecy, a on łapie mnie za nadgarstek, prowadząc moją rękę między nami do wyrwania. – Dotknij się – Jego głos jest warczeniem.
Moje kolana są zgięte, biodra przechylone, by wziąć go tak głęboko, jak tylko się da, a moja łechtaczka pulsuje. Dotykanie go to prawie za dużo, ale powoli przesuwam koniuszkiem palca, zęby mocno zagryzają wargę. "Chodź," Max trzyma mocno moje biodra, trzymając mnie w miejscu.
„Chcę poczuć, jak nadchodzisz”. Mój palec porusza się nerwowo, jakby bał się konsekwencji. Jego dłoń przesuwa się po mojej, mocno naciska. „Chcesz, żebym zrobił to za ciebie?”. Odpycha moją rękę, a jego kciuk beztrosko przesuwa się po mojej pulsującej łechtaczce.
Nie wie, jakie to uczucie. Nie zna skrętu przyjemności, wszechogarniającego gorąca. Jęczę, a palce jego wolnej ręki są w moich ustach. Pociera moją łechtaczkę, nawet kiedy mnie pieprzy, jego ciało ociera się o moje, aż orgazm zalewa mnie, a ja desperacko zaciskam się wokół niego.
Nie rusza żadną ręką. Ocieram się o niego i wkrótce on szarpie się o mnie, jego oddech wydobywa się falami. "Pierdolić!" Jego ręce trzymają moje biodra, gdy prowadzi przez ostatni, nierówny czas. "Pierdolić!". Jest ciężki na mnie.
Cudownie ciężki i ciepły. Niedługo się ruszy. Idź do łazienki lub kuchni. Potem wróci i zabije czas, aż znów będzie twardy. Nie będziemy dużo spać.
Wszystko, co było wcześniej, jest już odległym wspomnieniem. Nigdy więcej bólu. Nigdy więcej samotności. To nie potrwa długo, ale to jest ten moment i to my.
Dla takich momentów cały ból jest tego wart..
Sukowa szefowa Carly zastawia ją i jej chłopaka w diabelską pułapkę.…
🕑 31 minuty Niechęć Historie 👁 2,724Być może istniał smaczniejszy sposób na przebudzenie, ale Aaron Debeney nie został jeszcze przedstawiony. Ssanie zaczęło się w jego snach, powolne, mokre i rytmiczne. Stopniowo jego umysł…
kontyntynuj Niechęć historia seksuWitaj w swojej karze - w stylu Mirandy.…
🕑 55 minuty Niechęć Historie 👁 2,640Dotychczasowa historia: Carly i Aaron to zakochana młoda profesjonalna para, która ma zamiar zamieszkać razem. Jedyną chmurą na ich horyzoncie jest szefowa Carly, seksowna dziwka Miranda,…
kontyntynuj Niechęć historia seksuMłoda dziewczyna namawia sąsiada głośno pieprząc…
🕑 17 minuty Niechęć Historie 👁 2,599Jan. I znowu to robili. Pieprzone króliki, pomyślałem, próbując skoncentrować się na książce, którą czytałem. Jęki i łóżko uderzające o ścianę doprowadzały mnie do szału.…
kontyntynuj Niechęć historia seksu