Cukier - Część 3

★★★★★ (< 5)
🕑 24 minuty minuty Niechęć Historie

W kuchni było nas siedmiu; Robbie i ja; mój brat Charlie i jego żona Rose; moi rodzice iz jakiegoś niewytłumaczalnego powodu Scott. Chciałbym, żeby odszedł. Zostałam uratowana przed rozmową z jego przechwyceniem, ale wiedziałam, że Robbie mógł wyczuć, że coś jest nie tak, a Scott sprawiał, że czułam się bardzo nieswojo. Oparł się o lodówkę, popijając szampana i wpadając w furię podczas czegoś, co powinno być rodzinnym spotkaniem. Mówię „dogonić”, ale to było bardziej przesłuchanie.

Nie do końca wiem, jak wszyscy znaleźliśmy się w kuchni ani jak drzwi się za nami zamknęły. Wiedziałem tylko, że używa jej fałszywie miłego głosu, by przesłuchać Robbiego i nie mogłem wykrztusić słowa. – Pracujesz w kuchni hotelu? przekształcił się w uosobienie protekcjonalności.

Nawet tata był upokorzony. Już siedem razy udawał, że sprawdza zegarek. „Tak. Niebo.

Robię desery”. Robbie wydawał się nieświadomy dezaprobaty w jej głosie. Zastanawiałem się, o ile mniej byłaby pod wrażeniem, gdyby wiedziała, że ​​został zwolniony z tak niewłaściwej pracy.

„I lubisz tam pracować?”. - Cóż, opłaca czynsz - roześmiał się Robbie. Ja też się śmiałem.

nie. „Czynsz? Gdzie mówiłeś, że mieszkasz?”. „Brooklyn”. Pierdolić.

znała dzielnice Brooklynu, tak jak znała rozkład zajęć PTA. „Och? Która ulica?”. To trwało.

Historia zatrudnienia, historia rodziny, zdolność kredytowa, a nawet pieprzona historia dentystyczna. Charlie napisał do mnie z drugiego końca kuchni. Wtf myślałeś? Spojrzałam na niego, a on się uśmiechnął. Wyobrażałem sobie, że ma w głowie wyimaginowaną listę kontrolną pytań.

Musiał mieć co najmniej pięć stron. „Nie poszedłeś na studia? Więc co zrobiłeś?”. „Czy to jest roczne? Musi być po opodatkowaniu. Przed opodatkowaniem? Hmm.”. Próbowałem się uśmiechnąć.

Scott pochwycił mój wzrok i mrugnął. Wydawało się to bardziej uspokajającym gestem niż cokolwiek innego, ale odwróciłem wzrok. Tata posłał mi współczujące spojrzenie. Ze wszystkich w pokoju Robbie wydawał się najbardziej swobodny. Śmiał się, żartował i wymykał się z pytań zamkniętych, jednocześnie imponując i doprowadzając do wściekłości moją mamę, aż w końcu się poddała i pozwoliła mu mówić o cieście, który zrobił.

– Przepraszam – powiedziałam, kiedy nikt inny nie słuchał. „Ale nieźle ci poszło”. Robby uśmiechnął się. Zaczął kroić ciasto. „To było łatwe.

Po prostu myślałem o tym, co będziemy robić później, a wszystko inne nie miało większego znaczenia”. Spojrzałam na niego z niepokojem. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. — Więc mówiłeś poważnie? — zapytałem ostrożnie.

On śmiał się. „Sto procent aniołku. Hej, masz pierwszy kawałek. To w końcu twoje ciasto”.

Podał mi mały talerz. „Powiedz mi, co myślisz. Szczerze.” Wziąłem kęs.

To było piękne. „Pyszne. Takie miłe.

Nierealne. To jak cytryna. Mniam”. Robbie się roześmiał. „Wielka pochwała.

Hej, czy są tu jeszcze jakieś talerze?”. „Tak, przyniosę je”. Przeszłam przez kuchnię, żeby zajrzeć do szafek, ale Scott mnie osaczył. – Więc pieprzysz się z piekarzem? mruknął. Jego usta były tak blisko mojego ucha, że ​​czułam jego ciepły oddech.

Próbowałam się odsunąć, ale zablokował mi drogę. - Zostaw mnie w spokoju - jęknąłem. „Daj spokój, Ally. Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? Nie bądź taka.

Zadałam tylko pytanie. Czy on jest piekarzem?”. - Właściwie to cukiernik - skrzywiłem się. – Co jesteś taki drażliwy? Głos Scotta był lekko rozbawiony.

„Pieprzysz się z nim? Czy po prostu się z nim spotykasz?”. „To naprawdę nie twoja sprawa”. „Jestem tylko ciekawy, księżniczko”.

Sięgnął do górnej półki i wyjął talerze, do których próbowałem sięgnąć. Podał mi je, a ja je zabrałam. „Nie nazywaj mnie tak”.

- Księżniczko? Czemu nie? To tylko dla niego? Jego głos zniżył się jeszcze bardziej. „Czy dobrze się pieprzy, Ally? Tak jak lubisz? Tak jak ja?”. Wypuściłem powietrze. „Tak.

I jest o wiele lepszy od ciebie. To pewnie kwestia wieku”. Scott się roześmiał. „Dobrze. Cieszę się twoim szczęściem.

Naprawdę”. Spojrzałam na niego i nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnął się.

Starałem się nie. – Jak się ma Ambar? Zapytałam. „Jest świetna.

Prosiłem o to wszystko tylko dla niej. Jest bardzo ciekawa, jak się pogodziliście. Mówi, że pytanie wydaje się dziwne”.

- Ona ma rację. To dziwne. Zatrzymałem się na sekundę, a potem bezczelnie zapytałem: „Pieprzysz ją?”. „Masz brudne usta” – zaśmiał się Scott.

„Do zobaczenia, kotku”. Szybko odszedł. Spojrzałam gniewnie na jego oddalającą się postać i poczułam, że Robbie mnie obserwuje. Kiedy na niego spojrzałem, skupił się z powrotem na ciastku.

Przejąłem talerze. — To on, prawda? Głos Robbiego był cichy i nie przestawał nakładać ciasta na talerz, nawet kiedy na mnie patrzył. „To był on.

Starszy facet. Przyjaciel z korzyściami? Jakim cudem byliście w ogóle przyjaciółmi?”. Jego głos był ostry, jakiego nigdy wcześniej nie słyszałam, aw sposobie, w jaki kładł każdy talerz na stole, była rutyna kliniczna. Próbowałam ocenić jego nastrój.

„Czy to ma znaczenie? To historia, prawda?”. Nie odpowiedział od razu, a potem wypuścił powietrze. „Tak.

Chyba. Po prostu wygląda na dupka. Co on tu do cholery w ogóle robi?”. Odłożyłem stos czystych talerzy. Ciasto znikało w zastraszającym tempie.

– Jest kimś w rodzaju przyjaciela mojego taty – powiedziałam wymijająco. „Ale nie wiem, dlaczego miałby być zaproszony. Prawdopodobnie włamuje się do bram”. "Jak on ma na imię?". „Szkot”.

Robbie uśmiechnął się. „Czy on jest Szkotem?”. Zaśmiałam się, czując ulgę, że żartuje. „Może. Ale mieszka w Los Angeles”.

"Hm.". Impreza trwała. Zjedliśmy ciasto, wypiliśmy szampana i przedstawiłem Robbiego jak najmniejszej liczbie osób. Co pół godziny zbliżaliśmy się do drzwi, aż większość gości się wysypała i wyjście nie wydawało się niegrzeczne.

Mimo to musieliśmy szukać wymówek, a ja celowo ignorowałem wyraźne gesty mojej matki, które wskazywały, że chce ze mną porozmawiać na osobności. Wiedziałem, że najprawdopodobniej zapłacę za to przez telefon, ale ta noc już mnie wyczerpała. Wzięliśmy taksówkę z powrotem do mnie i chociaż Robbie zdawał się zapomnieć o Scotcie, przyprowadził go ponownie, gdy wchodziliśmy po schodach do mojego mieszkania.

— A więc ten Scott? on zapytał. „Czy dobrze się pieprzył?”. Spojrzałam na niego ostrożnie, a spokój szybko zmienił się w niepokój.

"Robbie, proszę." Nie puścił mojej ręki. „To tylko pytanie. Jak było z nim? Szczerze?”. nie chciałem o tym rozmawiać. Próbowałam wyrwać rękę, ale trzymał mocno.

- To był tylko seks - starałam się brzmieć nonszalancko. "Nic więcej.". „Tak, domyśliłem się. Ale jak seks? To musiało być całkiem niezłe. Spojrzałam na niego gniewnie.

„Było. Czy to właśnie chcesz usłyszeć? Na litość boską, Robbie! To koniec!”. „Jak długo to trwało?” zapytał niezrażony.

„Jeden miesiąc.” Warknęłam. „To było w grudniu zeszłego roku. A spotkaliśmy się tylko pięć razy.

Otóż ​​to. Pięć razy. Robbie przerwał.

„Pięć razy?”. „Tak!” Spojrzałem na niego rozpaczliwie. „Więc to było nic. Rozumiesz, prawda?”. Nie zrozumiał.

Nie odezwał się ponownie, dopóki nie znaleźliśmy się w moim mieszkaniu. Połowa mnie nie chciała go wpuścić, ale śledził mnie tak blisko że nie można go odciąć. Drzwi się zamknęły. Robbie zdjął koszulę, jakby go to irytowało. „Jestem dupkiem” – powiedział.

„Przepraszam. Nic na to nie poradzę. Staliśmy tuż za drzwiami wejściowymi i zrzuciłam obcasy. Czułam, że powinnam mu powiedzieć, że wszystko w porządku, ale nie mogłam zmusić się do kłamstwa, nawet jeśli oznaczałoby to zranienie „Wydawał się taki pewny siebie, wiesz?" naciskał Robbie.

„Tak bardzo pewny siebie i cholernie napompowany. W końcu wspólna płaszczyzna. „Jest".

Zgodziłam się. „Jest bardzo arogancki". „I to było tak, jakby myślał, że wciąż mógłby cię mieć, gdyby tylko spróbował," kipiał Robbie. „Mam na myśli sposób, w jaki do ciebie mówił.

Jakbyś się w nim zakochała. To znaczy, wiem, że byś tego nie zrobiła, ale on był tak kurewsko nieodpowiedni. Nie dostał tego?”. „Dostał co?” Zmarszczyłem brwi. „Że jesteś mój.

On nie rozumie żadnej pieprzonej części ciebie. Robbie nagle mnie pocałował, wpychając język do moich ust, jakby chciał wzmocnić swoje twierdzenie. Wyciągnęłam rękę, by dotknąć jego ramion, próbując go uspokoić, ale złapał mnie za nadgarstki i przytrzymał za moimi plecami.

Jego pocałunek był zaborczy, jego ciało napierało na moje, gdy przyciągał mnie bliżej, aż byliśmy mocno ściśnięci. Mogłam poczuć jego ciepło, zapach jego potu i wkrótce poczułam twarde pęcznienie jego penisa na moim brzuchu. Całkowicie przerwał pocałunek, a kiedy podniosłam wzrok, nasze spojrzenia się spotkały. „Całe moje”, powiedział, jakbym potrzebowała tego powiedzieć.

Oboje ciężko oddychaliśmy, ale to nie powstrzymało go przed ponownym pocałunkiem, jego ręce puściły moje i popchnęły mnie z powrotem na drzwi. Poczułam, jak drapie rąbek mojej sukienki i podciągnął go, by chwycić mnie za tyłek, unosząc mnie tak, by mógł ocierać się twardym kutasem o moje wyrwanie. Wzdrygnęłam się i próbowałam odepchnąć, już goniąc za nieuniknionym orgazmem, ale nagle się odsunął. – Jeszcze nie – westchnął.

„Myślisz, że to takie proste, aniele?”. Jego głos był drażniący, ale ledwie ukrywał stalową nutę w jego tonie. Spojrzałam na niego, a on odwzajemnił spojrzenie, emocje walczyły o ujawnienie się na jego twarzy. Dominacja, złość, wymuszona cierpliwość i przyćmiewająca to wszystko nieubłagana sylwetka pożądania.

"Na kolana.". Zsunąłem się, zanim skończył mówić. Serce waliło mi jak młotem, dłonie wilgotnieją od potu. Chciałem, żeby to było tylko my; żeby zapomniał o wszystkich, których spotkaliśmy lub widzieliśmy tej nocy; aby rozproszenia i złożoność zbladły do ​​​​nieistotności przez surowe emocje, które naelektryzowały przestrzeń między nami. „Wyjmij mojego fiuta”.

Głos Robbiego zabrzmiał szorstko w małym przedpokoju. Słyszałem, jak ludzie kłócą się w mieszkaniu na piętrze, a gdzieś pod nami grała muzyka. Spojrzałam na Robbiego. Spojrzał na mnie niecierpliwie, a ja sięgnęłam do zapięcia jego dżinsów, odpięłam guzik i zsunęłam suwak. Pod spodem miał na sobie bokserki i nie ruszał się, nie pomagał, ale nie przeszkadzał, kiedy próbowałem szarpać jego ubranie i wypuszczać jego twardego kutasa spod spodu.

Z trudem przełknęłam ślinę i spojrzałam na niego, moja ręka była luźna wokół jego erekcji. Jego twarz była maską kontroli. – Nie będziesz ssać? oddychał. „Żadnych rąk.

Tylko usta”. Zamknąłem usta wokół główki jego penisa i poszedłem dalej, powoli chłonąc coraz więcej. Wciągnęłam powietrze przez nos, co jakiś czas spoglądając na niego, próbując odczytać jego reakcję. Nic mi nie dał; właśnie obserwowałem, spokojny jak nic.

Ssałam mocniej, przesuwałam językiem w przód iw tył i zwalczałam chęć pogłaskania go dłonią. Byłoby o wiele łatwiej. – Chodź, aniołku – warknął.

„Czy to naprawdę najlepsze, co możesz zrobić?”. Jego ręce powędrowały do ​​moich włosów, mocno chwytając moje bliźniacze warkocze, kiedy wsunął się w moje usta, uderzając w tył mojego gardła. Robiłam mu głębokie gardło już wcześniej, ale zawsze był element kontroli z jego strony, jakby bał się popchnąć mnie za daleko. Dzisiejszy wieczór był radykalnie inny.

Gdy tylko zwalczyłam chęć zakrztuszenia się, wepchnął się w moje gardło i trzymał się tam, moja twarz była przyciśnięta do mięśnia jego brzucha. Kiedy w końcu się wycofał, miałam kilka cennych sekund na wciągnięcie powietrza, zanim znowu to zrobił, samolubnie używając mojego gardła i zmuszając mnie do wzięcia tego, co chciał dać. To trwało. Moje oczy łzawiły wściekle, a kiedy odsunął się na tyle długo, żebym mogła na niego spojrzeć, jego twarz była zacieniona; zaciśnięte zęby i powściągliwa przyjemność pociemniały jego rysy.

Nie chciałem, żeby przestawał. Wykorzystał mnie, wbijając pulsującego kutasa w moje usta raz po raz, aż poczułem, że gardło mnie drapie, a ślina ściekała po brodzie. To powinno być upokarzające, ale tak się nie czuło.

Podświadomie moja ręka znalazła drogę pod sukienką do ociekającego krwią wyrwania, a gdy jego kutas plądrował moje usta, mój palec potarł pilnie łechtaczkę; próbując nakłonić bardzo potrzebne uwolnienie. Jego uścisk na moich włosach zacieśnił się boleśnie, a jego pulsujący kutas posuwał się dalej, bezlitośnie pieprząc moje gardło. Poczułam, jak drgnął bardzo lekko i jak tylko to zarejestrowałam, wysunął się, puszczając mnie i opierając dłonie o drzwi. - Czy powiedziałem, że możesz się dotknąć? warknął. Moja ręka przestała się poruszać.

Chwycił mnie za ramię, podnosząc z podłogi i złapał za nadgarstek, a jego usta zamknęły się wokół moich mokrych palców. Ssał mocno, jego ciemne oczy wpatrywały się w moje. To prawie wystarczyło, aby wysłać mnie na krawędź. Kiedy skończył, nie puścił mojej dłoni. Bez słowa skierował się do mojej sypialni, zrzucając dżinsy i bokserki.

On spojrzał na mnie. Nadal miałam na sobie sukienkę. – Masz jakiś lubrykant? Zadał pytanie z celową szczerością, jakby to miało powstrzymać mnie od protestu.

Pokręciłam głową, a on uniósł brew. "Wszystko?". Rozejrzał się z namysłem po pokoju, otwierając szuflady mojej toaletki i stwierdzając, że ich zawartość jest nieatrakcyjna. Lakier do paznokci.

Fundacja. Korektor. Lakier do włosów.

- Daj spokój - jęknął, ostrożnie oglądając opakowanie kremu do rąk. „A co z łazienką?”. Poszłam za nim korytarzem do małej, białej łazienki.

Zajrzał do apteczki ze zmarszczonymi brwiami. Wytarłam usta wierzchem dłoni, próbując zignorować drżenie moich palców. Robbie był skupiony na swoim zadaniu. Nie wydawał się w ogóle przejmować tym, jak bardzo był nagi i dlaczego miałby to robić? W jasnym, białym świetle, z ciałem oddanym siłowni i cienistymi tatuażami, wyglądał jak mokry sen.

„Olej kokosowy. To zadziała”. Zamknął triumfalnie drzwi szafy i nasze oczy spotkały się w lustrze. Uśmiechnął się.

nie mogłem. Przeniosłam wzrok z małego słoiczka w jego dłoni na jego twardego kutasa. "Jesteś pewny?" – zapytałem słabo. Przez chwilę rozważałem użycie bezpiecznego słowa.

Wyglądało na to, że przyjęcie coś w nim zmieniło, odbierając słodycz i zastępując ją bezwzględną żądzą. Mogłem to powstrzymać, mogłem bardzo łatwo powiedzieć nie. Spojrzał na mnie, jakby wiedział, o czym myślę, i jego uśmiech nieco zbladł. Westchnąłem.

Nadal był Robbiem. Nadal zrobiłabym dla niego wszystko. "Sypialnia?" on zapytał. Jego głos był miękki, jakby chciał mnie uspokoić.

Skinąłem głową bez słowa i poprowadziłem. Rzucił słoik na łóżko i pomógł mi zdjąć sukienkę. Wylądował wokół moich kostek, a moje majtki poszły w jego ślady. Robbie usiadł na skraju łóżka, odkręcając słoiczek z olejem kokosowym i zgarniając jego zawartość, żeby nasmarować swojego twardego penisa.

Oglądałem z suchością w ustach. Za każdym razem, gdy patrzyłem na jego penisa, nerwy pojawiały się ponownie w moim żołądku. Na pewno by to nie zadziałało. Nie mogło. Był o wiele za duży.

On spojrzał na mnie. „Na co czekasz? Chodź tutaj”. Przeszedłem przez pokój. Może mógłby jeszcze trochę poczekać. Może uda mi się odwrócić jego uwagę.

Wślizgnęłam się na jego kolana i choć był zaskoczony, objął mnie ramionami, gdy się całowaliśmy. Poczułam, jak jego ręka gładzi moje plecy, mając na myśli jeden cel i wijąc się, rozszerzając nogi i ocierając się o jego penisa. Było niewiarygodnie mokro i poruszaliśmy się ślisko względem siebie, jego kutas był twardy przy mnie.

Usłyszałem, jak jęknął głęboko w gardle i pocałowałem go mocniej, znajdując jego język i gładząc go swoim własnym. Pomimo moich najlepszych starań, by odwrócić uwagę od jego planu, czułam jego dłoń na moim tyłku, jego palec krążył nieubłaganie wokół mojego odbytu i zaczynał go naciskać, szukając wejścia. „Robbie” Mój szept był cichą prośbą.

„Może moglibyśmy może jutro? To znaczy, jest późno”. Jego zęby chwyciły moją dolną wargę, a jego palec nie przestawał się poruszać. – Co, nie sądzisz, że czekałem wystarczająco długo? warknął. „Co próbujesz mi zrobić, aniele?”.

Jego zęby zatopiły się mocniej, gdy jego palec wsunął się w mój tyłek. Wydałam z siebie cichy jęk, a on zaśmiał się ochryple. "Lubisz to?" Wsunął go głębiej, przez co się zacisnęłam. „Dobrze.

Bo to dopiero początek”. Poruszył się nagle, przewracając mnie na łóżko, tak że upadłam na kolana. Jego palec nacisnął chłodno na mój ciasny węzeł, gdy pracował z większą ilością oleju.

Moje dłonie były przyciśnięte do materaca, a każdy z jego palców zatopił się w moim tyłku, kończąc na kciuku. Gdy tylko go wyciągnął, poczułem, jak jego kutas mocno naciska, próbując zająć jego miejsce. Był śliski od oleju i ześlizgiwał się, jakby próbował znaleźć swój naturalny cel. Robbie był niezrażony. - Daj spokój, Ally - syknął.

„Gra skończona. Nie psuj zabawy”. Pchnął ponownie, rozluźniając końcówkę we mnie. To trochę bolało, ale użył swoich dłoni, by rozsunąć moje policzki, przesuwając się w tę i we w tę, by ułatwić wejście. Przycisnęłam czoło do łóżka, nie mogąc już utrzymać się na rękach.

Robbie pchnął mocniej, a lubrykant sprawił, że po początkowym oporze wsunął się do środka dość łatwo. To nie bolało. Poczułam ciasne ciepło, gdy cofnął się przed całkowitym wepchnięciem. Wypuścił długi oddech, a jego ręka przejechała po moich plecach niemal z czcią, gdy jego kutas pulsował w moim tyłku.

- Jesteś tak cholernie ładna - warknął. Pochylił się nade mną, zwiększając nacisk i znalazł jedną z moich dłoni, która zabrała ją ze sobą i zachęcająco przycisnęła do mojego wyrwania. – Zbliż się – wydyszał. Moje palce z łatwością poruszały się po mojej łechtaczce i pomimo faktu, że nawet nie doszedłem, czułem się prawie zbyt wrażliwy.

Znalezienie dobrego tempa zajęło mi trochę czasu, a do tego czasu Robbie mocno chwycił mnie w talii i zaczął się spieszyć. Pierwsze pchnięcia były krótkie i intensywne, ale testował mnie nieubłaganie, sprawiając, że każde było trochę dłuższe i bardziej celowe. Moje palce ślizgały się po moim porwaniu, próbując stłumić nieznane uczucie i przekształcić je w przyjemność.

- Czujesz się niesamowicie - syknął i poruszał się szybciej, zatapiając się we mnie głęboko, po czym wycofał się prawie do końca i robił to od nowa, aż zakręciło mi się w głowie, a sapanie przekształciło się w desperackie jęki. — Przyjdziesz? Chwycił moją dłoń i odciągnął ją od pulsującej łechtaczki. „Nie, dopóki tak nie powiem, aniele”. Pieprzył się bezlitośnie, goniąc za przyjemnością, jednocześnie zgłaszając roszczenia. Zacisnęłam się wokół niego, próbując przyspieszyć jego orgazm, ale trzymał się, karząc mnie w kółko za moje wysiłki.

Za każdym razem sprawiał, że wierzyłam, że pozwoli mi przyjść. Za każdym razem zatrzymywał się tuż przed mną. Zagryzłem wargę, aż poczułem smak krwi. Łzy frustracji napłynęły mi do oczu.

Pociłem się bezustannie, prześcieradło było wilgotne pod moim przemęczonym ciałem. Kiedy w końcu przyszedł, poczuł się jak w niebie. Poczułam, jak jego palce wbijają się głębiej w moją talię i pchnął chaotycznie, jedną ręką masując moją łechtaczkę, aż desperacko zacisnęłam się wokół niego. „Kurwa, Ally!”.

Uwolnił się głęboko we mnie, szarpiąc się w kółko, jego gorąca sperma wypełniała mój tyłek. Doszedłem ponownie, czując to, gdy jego kutas pulsował i tryskał przez coś, co wydawało się wiecznością. Poczułam, jak w końcu mięknie i wysunął się ze mnie, jego ciężar był zaborczy, gdy położył się częściowo na mnie, a częściowo obok mnie. Jego ręka wciąż była między moimi nogami, więc delikatnie ją odepchnąłem. "Szczęśliwa teraz?" Zapytałam.

Westchnął. „Pieprzona ekstaza”. Położyliśmy się tam, a ja wysunąłem się spod niego. Łóżko było małe, więc leżeliśmy blisko siebie.

- Jest tylko jedna rzecz, której nie rozumiem - westchnął. "Co?" Zapytałam. Zmarszczył brwi.

„To znaczy, mówisz, że spotkałeś go pięć razy. Jak mogłeś pozwolić mu tak łatwo zerżnąć cię w dupę?”. zbladłem. Poświata została brutalnie zgaszona.

„Ja to wszystko stało się tak szybko.” – To znaczy, jestem tutaj – powiedział beztrosko Robbie. „Trzy miesiące? Czy była dla niego jakaś specjalna zasada?”. "NIE!" Podniosłam głowę i spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami.

„To nie jest tak, że istnieją zasady. Czasami rzeczy po prostu się zdarzają”. Stale spotykał moje spojrzenie. „Więc przeleciałeś go pierwszego dnia, kiedy go spotkałeś?”. "NIE!".

Zmarszczył brwi. "Więc kiedy?". Spojrzałam na jego ramię. "Dzień później.". Robbie wypuścił powietrze.

Chciałem go nienawidzić. – A kiedy zerżnął cię w dupę? nacisnął. „Dzień po tym?”. "NIE." Położyłem się pokonany. Mój głos był monotonny.

"Tego samego dnia.". — Wszystko w porządku, co? Robbie skrzywił się. „Jak on to kurwa zrobił?”. – Bo to było lekkomyślne – warknęłam.

„Nigdy nie zależało mi na nim na tyle, żeby chcieć poświęcić trochę czasu. Nie rozumiem, dlaczego robisz takie wielkie halo z czegoś tak… martwego! To koniec, Robbie! Nawet cię nie spotkałem, dobrze? nie tak, jakbym cię kurwa zdradził. Po prostu się pieprzyliśmy! Po prostu zrobiłem wszystko, co chciałeś, kurwa! Co jest z tobą nie tak? Usiadł i spojrzał na mnie, coś w rodzaju żalu w jego oczach, a potem się odwrócił. "Nie wiem. Przepraszam.

Nienawidzę siebie. Nienawidzę jego. Po prostu chcę być wystarczająco dobry, ale nie jestem.

To znaczy, widziałeś, jaka była twoja matka. Nie mam nawet pieprzona robota, Ally! Czy to cię nie przeraża? Nie potrzebujesz kogoś lepszego?”. Czułem, jak frustracja odpływa.

Nagle wydawał się bezbronny. – Nie – odetchnąłem. „Nie bądź taki. Chcę cię na zawsze”.

"Dlaczego?" Patrzył na mnie, jakby nie rozumiał. „Dlaczego, Ally?”. „Cóż, może dlatego, że cię kocham. Przepraszam, jeśli to coś złego.

Wszystko się ułoży” – nalegałem. „Oni zawsze tak robią”. On spojrzał na mnie. "Czy oni?". „Tak.

Strasznie mnie przygnębiasz, Robbie. Czy to właśnie robi z tobą szampan?”. Zaśmiał się, ale nie brzmiało to prawdziwie.

„Przepraszam. Po prostu wiedziałem, że trafiłem na coś zbyt dobrego i jest jak odwrotna srebrna podszewka. Wszystko próbuje schrzanić”.

"Więc nie pozwól na to. Co najgorszego może się stać? Nie dostajesz pracy? Kogo to obchodzi? Możesz mieszkać ze mną. Moja nienawidzi cię? Nienawidzi wszystkich.

żyli długo i szczęśliwie, nawet jeśli jesteśmy spłukanymi wyrzutkami”. Obudziłem się późno. Robbie zniknął.

W każdy inny dzień nie martwiłoby mnie to, ale wszystko, co powiedział poprzedniej nocy, wywołało przyprawiającą o mdłości panikę. Usiadłam za szybko i zakręciło mi się w głowie. Jego ubrania zniknęły.

Niepewnie wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. To było puste. Zadzwoniłem na jego telefon. Nie odebrał.

Wzięłam prysznic, umyłam włosy, a następnie wzięłam kąpiel. Wypisałem czek na organizację charytatywną zajmującą się ochroną wód. Zadzwoniłem ponownie do Robbiego. Nadal nie odebrał. Mój zadzwonił.

Włączyłam pocztę głosową. Zjadłem obiad sam. Popołudnie spędziłam oglądając wiadomości, sprawdzając maile, sprzątając i tak już posprzątane mieszkanie. Zegar tykał do szóstej wieczorem. pomalowałam paznokcie.

Wysłałem mu SMS-a. Chcesz obiad?. Odpowiedział niemal natychmiast. Tak. Proszę.

Poczułem taką ulgę, że upuściłem makaron. Włożyłem to do garnka, kiedy usłyszałem, jak otwierają się drzwi. Próbowałam ukryć ulgę i wybiegłam, żeby się z nim przywitać. "Gdzie byłeś?".

Uśmiechnął się enigmatycznie. - Poważnie - spojrzałam na niego spokojnie. „Nie odbierałeś telefonu przez cały dzień.

Myślałem, że uciekniesz”. „Co, od ciebie?”. "Tak." warknęłam.

„Zwłaszcza po ostatniej nocy”. Jego oczy odleciały. "Tak, przepraszam. O tym.

Byłem głupi. Nie, właściwie to poszedłem i odzyskałem swoją pracę. Zmarszczyłem brwi, udobruchany. „Jak ci się to udało?”.

„Spokojnie” wzruszył ramionami. „Uniżyłem się. Bolało, ale co kurwa. Potrzebowałam tego. A potem zasugerowałem, że hotel po drugiej stronie ulicy ma dla mnie miejsce.

Okazało się, że mój szef by do mnie zadzwonił, ale zgubił telefon. Powiedział mi też, że mnie kocha. Ale on jest Francuzem, więc jest w porządku. — Francuzi są zazwyczaj zarozumiali — powiedziałem śmiertelnie poważnie. — Jesteś pewien, że on cię nie podrywa? Wiesz, przespanie się z szefem jest naprawdę tanie.

Robbie się roześmiał. nie zdawałem sobie sprawy. Lepiej już przestanę. Starałem się nie zaśmiać.

„Więc cały dzień byłeś w pracy?”. „Cóż,” Wyglądał na nagle zdenerwowanego. „Nie cały dzień”. „Dość tego napięcia”.

Spojrzałam na niego podejrzliwie. „Gdzie byłeś? U tego Francuza?”. „Nie!” Robbie się roześmiał. „Na litość boską! „No to gdzie?”.

Spojrzał na mnie nerwowo. - Powiedziałeś, że chcesz mnie na zawsze, prawda? "I?". „I nagle wydawało się to takie oczywiste. To było tak, jakbyś czuł dokładnie to samo, co ja. To znaczy, co do diabła? Po co się wygłupiać, kiedy jesteśmy tak zsynchronizowani?”.

Westchnąłem. „Makaron się zagotuje. Możesz przejść do rzeczy?”.

Wziął oddech. „Okej. Mówię, żeby pieprzyć wszystkich innych. Kogo to obchodzi? Ja kurwa nie! Kurwa nienawidzę ich wszystkich.

Dlaczego mielibyśmy się przejmować tym, co oni myślą, co myślą inni? Spojrzałem na niego. „To dużo pieprzenia, Robbie. Piłeś? - Zmrużył oczy.

- Nie, kurwa, nie piłem. Ally, czy ty kurwa posłuchasz? To jest cholernie ważne.”. „Słucham!”. Zawahał się.

Zdjął kurtkę. Chwycił rąbek swojej koszulki, a potem ją puścił. Podszedł do okna iz powrotem. przeczesał rękami włosy.

Pociągnął przód swojej koszuli. Spojrzał na mnie, a potem na sufit. Podszedł do okna, żeby wyjrzeć przez okno.

„Na litość boską, Robbie!” Gapiłem się na niego. piekło się dzieje?”. Wziął głęboki oddech. „Dobrze.

Dobra. Byłem emocjonalny. Było wcześnie rano.

I może to był błąd, ale nie żałuję. Absolutnie nie. Przynajmniej jeszcze nie. Trochę zależy od tego, co powiesz.

Czekałem. Nic nie powiedział. „Robbie, co ty do diabła zrobiłeś? Zabiłeś Scotta? Proszę, nie mów mi, że zamordowałeś Scotta. Albo mój.

Jest wredna, ale wciąż jest moją matką!”. Ściągnął koszulkę. Zamrugałam. Miał nowy tatuaż.

Na jego niegdyś czystej klatce piersiowej trzy słowa były zapisane kursywą. Ally Sara Lane. "Co do cholery?!" sapnąłem. - To propozycja - wyjaśnił, jakbym nie rozumiał. „Bo gdybyśmy byli małżeństwem, nosiłabyś moje nazwisko.

Rozumiesz? Coś jak oświadczyny? Ale na stałe”. Gdzieś z tyłu głowy wiedziałam, do czego zmierza, ale to nie odbierało dostawy. Patrzyłem na niego bez słowa, nie mogąc uwierzyć w to, co widzę.

- Jesteś szalony - powiedziałem w końcu. „Robbie, jesteś totalnie szalony”. "Czy to znaczy "nie?" – zapytał z szeroko otwartymi oczami. - Nie, tak - powiedziałem dość spokojnie. „Ktoś musi cię naprawić.

I prawdopodobnie zajmie to resztę mojego życia, ale co tam. Przynajmniej jesteś przyzwoity w łóżku”..

Podobne historie

Tani ruch

★★★★(< 5)

Pai starał się siedzieć tak nieruchomo, jak to możliwe. Siedziała na kolanach Kastora....…

🕑 23 minuty Niechęć Historie 👁 1,779

Pai starał się siedzieć tak nieruchomo, jak to możliwe. Siedziała na kolanach Kastora, Moore prowadził, a Hunter, zły krwiopijca Hunter, siedział tak blisko niego, że prawie miała na sobie…

kontyntynuj Niechęć historia seksu

Szwagier

★★★★(< 5)

Dokuczanie ma swoją cenę…

🕑 9 minuty Niechęć Historie 👁 4,004

Kari i ja zawsze byliśmy dla siebie upierdliwi, a po tym, jak nasi zginęli w wypadku samochodowym, sytuacja się pogorszyła. Miałem dziewiętnaście lat, kiedy wyszła za Dona i wyrzuciła mnie z…

kontyntynuj Niechęć historia seksu

Przyjaciel rodziny

★★★★(< 5)
🕑 16 minuty Niechęć Historie 👁 3,144

Po przeprowadzce do San Francisco straciłem kontakt z Davidem. Teraz David był bardzo pomocnym przyjacielem w moich latach licealnych, który przeprowadził mnie przez rozwód rodziców, a potem…

kontyntynuj Niechęć historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat