Sypialnia Robbiego wydawała się odosobniona i bezpieczna, jakby była odcięta od reszty świata. Nie pamiętałam, kiedy ostatnio po prostu z kimś leżałam; ciał, ciepła i wspólnej poświaty. To było lepsze niż cokolwiek innego. Za oknem zbliżał się dzień, niebo jaśniało bladym porannym blaskiem. Dwa wyszczerbione kubki z parującą czarną kawą stały niepewnie na krawędzi nocnego stolika.
– Dlaczego zgasiłeś światło? Zapytałam. Robbie się poruszył. „Co, zeszłej nocy? Myślałem, że wolisz ciemność”.
- Nie mam nic przeciwko - powiedziałem i po chwili dodałem: - Myślałem, że nie chcesz, żebym zobaczył cię nago. On śmiał się. - Co, domyśliłeś się, że mam coś do ukrycia? Średni plus, prawda? Spojrzałam na niego, a on się roześmiał. "Prawidłowy?" zapytał ponownie.
Połknąłem. "Nie wiem.". Jego uśmiech zmarszczył całą twarz. „No dalej, Ally. Daj mi coś”.
"Nie wiem." Zagryzłam wargę, starając się nie uśmiechnąć. „Może XL?”. Wcisnął twarz w poduszkę.
„Boże! Tylko tak mówisz!”. Pozwoliłem mu się śmiać. Może mówienie o tym było niedojrzałe. Nic to nie zmieniło. "Oh naprawdę?" Pchnąłem go w ramię.
„Więc myślisz, że byłbyś tak cholernie arogancki w łóżku, gdybyś naprawdę wierzył, że nie jesteś dobrze wyposażony?”. On spojrzał na mnie. „Ally, powiedziałem średni plus! To ty musiałeś iść i przesadzić! XL! Na litość boską!”. „Przestań zachowywać się, jakbym cię obrażał”. „Jestem urażony! Robisz ze mnie jakiegoś potwora!”.
Śmiałem się. "Jesteś!". Podniósł się na łokciu, nagle poważniejąc.
„Ale nie odstraszyłem cię? Z całą powagą?”. „Wciąż tu jestem, prawda?”. Jego oczy spotkały się z moimi i uśmiechnął się. „Wiesz, zawsze powtarzam sobie, że powinienem być szczęśliwy. Wdzięczny.
Ponieważ tutaj żyjemy w tym mieście i mamy jedzenie, wodę i schronienie i nie ma pieprzonej wojny ani nic. A jednak muszę się trochę postarać być szczęśliwym. Ale wokół ciebie to nie jest wysiłek. To takie proste, Ally.
Szczególnie teraz. W tej chwili. Nie mogłem pozwolić, by powaga tego, co mówił, dotarła do mnie.
To było zbyt wiele. To było zbyt dobre. Uniosłam brew. „Mówisz to każdej dziewczynie, którą kładziesz do łóżka?”. Jego oczy zwęziły się.
„Właściwie nie. Zwykle na początek nie trwa to tak długo. A potem nie wydaje się to tak dobre ani nie idzie zgodnie z planem”.
— Miałeś plan? – zapytałem urażony. „Do czego? Związać mnie?”. Uśmiechnął się. „Chciałem cię związać w chwili, gdy cię zobaczyłem”.
„Jeśli to ma być romantyczne, to naprawdę nie jest”. Uśmiechnął się, przesuwając dłonią po moim boku. „Zależy, jaka jest twoja wersja romansu.
Czy to kwiaty, diamenty, serca i słowa miłości? A może mniej pretensjonalne niż to wszystko? Bo na pewno miło jest dawać komuś prezenty i obiecywać, ale to jak ktoś inny, jak ty powinien leczyć kogoś, kogo kochasz”. Przełknęłam ślinę, kiedy jego ręka przesunęła się na południe. – A jaka jest twoja wersja? udało mi się powiedzieć.
"Kopalnia?". Jego ręka spoczywała na mojej nodze, czekając na dostęp. Jego palce stukały we mnie w zamyśleniu. „Po prostu będąc szczerym. Chcę dla nich jak najlepiej.
Żadnych zawodów, żadnych gier. Cóż, seks na bok”. On śmiał się. - Nie wiem. Nigdy wcześniej nie musiałem o tym myśleć.
Jego oczy spotkały się z moimi. „Czy to źle? Czy to oznacza zerwanie umowy?”. „Co? Nie dostawać kwiatów? Uh, tak!” Zaśmiałam się, a on skorzystał z okazji i położył się na mnie, rozsuwając kolanem moje nogi. – Wolałbyś mieć kwiaty niż to? on zapytał. Jego ręka przesunęła się po moim wyrwaniu, a ja zamknęłam oczy, odpychając się od jego palców.
„Kwiaty kontra trzecia baza” – wydyszałem. „Trudny”. Roześmiał się, a ja poczułam, jak jego łańcuch przesuwa się po mojej skórze, kiedy pochylał się nade mną. - Jesteś tak cholernie doskonały - westchnął. "Czy ty tak na serio?".
„Nie. To tylko wytwór twojej wyobraźni”. „Czujesz się naprawdę” – zadumał się, wsuwając palce we mnie. „I na pewno to zrobiłeś, kiedy mój kutas był w tobie”.
– To była tylko twoja ręka – zażartowałem. "Jak zwykle.". Wydał z siebie śmiech.
„W każdym razie, dlaczego kazałeś mi czekać tak długo? Podobało ci się? Dwa jego palce zwinęły się w mojej cipce, a kciuk spoczął na mojej łechtaczce. Za każdym razem, gdy próbowałem go odepchnąć, aby zwiększyć nacisk, odsuwał kciuk na bok. To było szalone. "Czy ty?" zapytał ponownie.
„Nie. Po prostu nie byłem pewien”. "'O czym?". Otworzyłam oczy, a jego wzrok zatrzymał się na moim.
„Czy byłeś tym, czego chciałem.”. Na jego twarzy pojawił się cień zrozumienia. „Właśnie wyszedłeś z czegoś poważnego?”. Przesunęłam się, ale jego ciężar spoczywał na mnie, trzymając mnie w miejscu. „Nie”, powiedziałem w końcu, „nic poważnego.
To był seks. Nie związek”. Jego brew uniosła się.
„Przyjaciele z korzyściami?”. ja łóżko. "Poniekąd.". Uśmiechnął się.
„Dobre korzyści?”. „Tak. Nieźle. Czy możemy o tym nie rozmawiać, kiedy twoje palce są we mnie?”. Robby uśmiechnął się.
„Ale chcę wiedzieć!”. "Dlaczego?!". Wyciągnął twarz. „Nazwij to chorobliwą ciekawością”. „Nic więcej ci nie powiem”.
Jego kciuk naciskał na moją łechtaczkę. „Więc nie pozwolę ci przyjść”. Westchnęłam i ze wszystkich sił starałam się zignorować jego sondującą dłoń.
„Czy podnieca cię słuchanie o pieprzących mnie innych facetach? Proszę, powiedz mi, że nie jesteś jednym z tych facetów”. On śmiał się. „Przepraszam, że cię zawiodłem. Nie.
Żartuję. Chyba po prostu chcę zrobić wszystko to, co on ci zrobił, a co więcej, wygrać. To męska duma.
Ego. Wiesz?”. jęknąłem. „Gdyby mężczyźni nie mieli kutasów, byliby tacy irytujący”. Prychnął.
„Dzięki Bogu za koguty, co?”. "Amen.". Nie mógł przestać się śmiać, ja też nie.
To było dziwne, że byliśmy razem, nadzy, otwarci i pijani seksem. Nie poprzestawał na pytaniach, a kiedy próbowałam odwrócić je od niego, znał wszystkie odpowiedzi. Dwie poważne byłe dziewczyny i ciąg ulotnych związków. Wyglądało na to, że chciał odpowiedzieć na każde moje pytanie, jakby to miało w jakiś sposób zobowiązać mnie do pójścia w jego ślady.
- A więc ten facet - zaczął, kiedy już miałem dość słuchania o jego poprzednich podbojach. "Co jest jego pracą?". Westchnąłem. „Nie jestem pewien. Miał jakiś klub country czy coś w tym rodzaju.
Nie wiem, co właściwie robił. Nigdy dużo nie mówił o… życiu. „Skurwysyn,” mruknął Robbie.
„Czy był starszy?”. „Tak. Trochę.”. „Tak?” Jego uśmiech pojawił się ponownie, jednocześnie drażniąc i rozgrzewając.
„Co, był jak jakiś cukrowy tatuś? Kupił ci diamenty?”. „Co?! Nie!” Odsunęłam się od niego i usiadłam. „Nie jestem jakimś poszukiwaczem złota”.
„Żartuję!” Robbie pociągnął mnie z powrotem w dół. „Boże, jesteś taki spięty z jego powodu! Czy był dobrym pieprzeniem?”. Zakpiłem. „Jesteś nierzeczywisty”. „Czy był lepszym pieprzeniem ode mnie? Po prostu powiedz tak lub nie.
Nie obrazię się. Przycisnął czoło do mojego ramienia, starając się ukryć twarz. - Mogę być lepszy - wymamrotał. - Wczoraj był pierwszy raz.
Mogłem wytrzymać dłużej, przysięgam! A ja byłem złośliwy. Gdybym chciał, mógłbym sprawić, żebyś doszedł z dziesięć razy przede mną. Więc – spojrzał na mnie bystro. – Pamiętaj o tym, zanim odpowiesz. Był trochę samolubny.
Robbie starał się nie wyglądać na zadowolonego, ale poniósł porażkę. „Zerżnął cię w dupę?”. „O mój Boże!” Usiadłem. „Jesteś niewiarygodny!”.
Uśmiechnął się triumfalnie. „Więc to jest tak.” „Dlaczego lubisz mnie torturować? Myślałem, że jesteś miły!”. „Och, daj spokój!” Pociągnął mnie za ramię. „Podobało ci się? Moja była, Sandy, wariowała, kiedy ją tam dotykałem. Wyrwałaby się, nazywając mnie homo.
Potem spotykała się ze starszym facetem, a on powiedział mi, że to zrobili. Czy to jest coś? Czy ze starszymi facetami jest łatwiej? Może są delikatniejsze. Może bardziej doświadczony.” Zsunąłem się z łóżka i polowałem na swoje ubrania. Nie przestawał mówić.
„To znaczy, tak, nie jestem waniliowym facetem, ale nie chcę skrzywdzić dziewczyny. Wiesz? To wszystko jest zabawne. Powinno być cholernie zabawne, próbowanie wyciągnięcia się nawzajem z całej tej niepewności.
I tak, w związkach powinno być coś więcej niż seks, ale kiedy napotkasz przeszkodę, kiedy się z czymś nie zgadzasz, staje się to coraz większą obsesją. Ten facet, czy po prostu pozwoliłeś mu natychmiast wyruchać się w dupę? Czy kazałeś mu czekać ? Hej, gdzie do cholery idziesz?". Skończyłam się ubierać i spojrzałam na niego. Leżał podparty na łóżku, z jedną nogą ugiętą w kolanie, z włosami w nieładzie, a ciężar ciała spoczywał na wytatuowanych przedramionach. „Dosłownie nie masz filtra” – powiedziałem i poczułem, że powinienem być zły, ale cała ta sytuacja wydawała się zbyt surrealistyczna.
„Nie pisałem się na taką rozmowę”. "Po prostu chcę wiedzieć!" jęknął. „Chodź, Ally!”. – Nie czuję się komfortowo, mówiąc o tym – dąsałam się. "Przeszłość to przeszłość.".
„To tylko rozmowa” — namawiał Robbie. „Tylko słowa. Nie powinniśmy przed sobą niczego ukrywać, prawda?”.
Zszedł leniwie z łóżka i przeciągnął się, idąc w moją stronę. – Nie powinniśmy niczego ukrywać? Zapytałam. "Nic?". "Oczywiście nie!". "Nic?" zmarszczyłem brwi.
„A co z papierosami?”. Zatrzymał się krótko. Starał się o uśmiech. „Hm. No cóż”.
Uśmiechnąłem się. Zmrużył oczy. "Jak długo znasz?". „Od naszej pierwszej randki”.
Jego oczy rozszerzyły się. „Kurwa! I nawet nie powiedziałeś?! Żułem tyle gumy! Wychylałem się przez okno, żeby moje ubrania nie zadymiły. Umyłem ręce, użyłem pieprzonego płynu do płukania ust i wiedziałeś?”. Zagryzłem wargę.
"Tak.". Robbie i ja nie przyspieszaliśmy świadomie kolejnych etapów naszego związku. Nie zrobiliśmy niczego przedwcześnie, ale mimo to odniosłem wrażenie, że sprawy potoczyły się za szybko.
Wszystko wydawało się iść szybko, kiedy byliśmy razem. Wiedziałam, że mocno się w nim zakochałam, ale świadomość tego nie powstrzymała. Czułam się prawie tak, jakbym całkowicie w nim ryzykowała.
nie mogłem nic na to poradzić. Miałem już wcześniej związki bez przekonania, ale bycie z Robbiem wydawało się inne od pierwszej randki. Nigdy nie pragnąłem kogoś tak bardzo. Starałem się podejść do tego racjonalnie, ale nie spałem w nocy, nie mogąc przestać wyobrażać sobie, jak może wyglądać nasza przyszłość. Musiał być tego częścią.
Życie przed Robbiem wydawało się szare i nieważne; rutynowa monotonia. Z nim to było zupełnie inne życie. Nawet samo chodzenie z nim po ulicy wzmacniało całe doświadczenie chodzenia. nie potrafię tego wyjaśnić. Jest coś ciepłego w byciu z inną osobą, a jeśli lubisz tę osobę, a ona lubi ciebie, nie ma nic lepszego.
Życie mogło być zasadniczo takie samo jak zawsze, ale obecność Robbiego w pobliżu zmieniła moje spojrzenie na to wszystko. Nagle wszystko stało się jaśniejsze. Chciałem robić z nim wszystko i nie chciałem się nim dzielić. Nigdy wcześniej nie uważałam się za szczególnie samolubną osobę, ale chciałam zatrzymać Robbiego tylko dla siebie.
Nie czułem, że muszę go ukrywać, ale po prostu nie chciałem, żeby ktoś inny mi go ukradł. Nie chciałem, żeby rozmawiał z moim bratem o futbolu. A kiedy znajomi w pracy pytali, kiedy się z nim spotkają, zawsze odpowiadałem niezobowiązująco. Znowu nie potrafię tego wytłumaczyć.
Po prostu czułam się tak, jakby był mój. Wszystko moje. To brzmi psychotycznie, jak sądzę, jak jakiś syndrom szalonej obsesyjnej dziewczyny. Ale to nie było dokładnie tak. To znaczy, miał przyjaciół.
Miał ludzi, z którymi mógł się spotykać, a ja czułem się z nimi dobrze. Lubiłem ich. Myślę, że w głębi duszy trochę się bałam, że ludzie, których znałam, uznają go, no cóż, za nieobecnego. W końcu były jego tatuaże.
I papierosy. I formalnie rzecz biorąc, był bezrobotny od czasu ogromnej kłótni ze swoim szefem w Sky Hotel. Powiedział mi, że to nie problem. „Szczerze, Ally, zwalniał mnie i zatrudniał jakieś dziesięć razy w ciągu tylu miesięcy. To naprawdę nic wielkiego.
Poza tym prawie nie jestem spłukany ani nic takiego. A gdybym była, mogłabym się do ciebie wprowadzić, prawda? - Ja? - zapytałam z szeroko otwartymi oczami, myśląc o moim pojedynczym łóżku i ciasnej łazience. - Hej, żartuję! zaśmiał się.
„Nie powinienem był ci mówić. Martwisz się za bardzo”. Martwiłem się bardzo. A zmartwienie zostało spotęgowane przez moje zbliżające się dwudzieste czwarte urodziny.
Faktyczne urodziny mnie nie martwiły, ale wszystko, co się z nimi wiązało. Zgodnie z prawdziwą tradycją musiałbym iść do domu moich rodziców. Zawsze zdawali się powtarzać fakt, że bez nich nie miałbym nawet urodzin, tym samym zmuszając mnie do spędzenia czasu z nimi.
Nie miało to dla mnie większego sensu, ale tradycja czuła, że należy ją szanować więc nie kłóciłam się. Co gorsza, mama jakimś cudem dowiedziała się, że w końcu mam chłopaka. Nie wiem, jak się o tym dowiedziała, ale po raz setny powiedziałam sobie, że Mieszkałem o wiele za blisko niej i naprawdę potrzebowałem przeprowadzić się do Kanady.
Lub Anglii. Albo kurwa na biegun północny. „Więc plus jeden?” zapytała przez telefon. „Jaki?”.
Chodziłem po salonie pokoju w moim mieszkaniu dwie noce wcześniej, z telefonem w jednej ręce i filiżanką kawy w drugiej. „Plus jeden. Dla twojego towarzysza.
Jej głos był tak cholernie zachwycony. „On przyjdzie, prawda? W końcu to twoje urodziny. Mogłem temu łatwo zapobiec, ale wiedziałem, że prędzej czy później się spotkają i po co przedłużać to, co nieuniknione?. „Tak”, westchnąłem.
„Plus jeden”. Mama była taka szczęśliwa nawet nie wydała dźwięku. Kiedy w końcu się odezwała, wydawała się bez tchu. „Jak on się nazywa? Spotkałeś go w pracy? Co on robi? Ile on ma lat? Jaka jest jego pensja?”. Wyjrzałem przez okno na deszczowe miasto.
„Nazywa się Robert. A o resztę sam możesz go zapytać. Pa, mamo. Myślałam o tym, w co się ubrać na przyjęcie.
Pomyślałam o Robbiem, za dużym jak na jego małe mieszkanie, krzątającym się po kuchni i eksperymentalnym pieczeniu dziesiątek nowych ciast, z których większość nieuchronnie oddałby do schroniska dla bezdomnych. Martwiło mnie to. Martwiło mnie to na tyle, że zsumowałem dokładnie, ile mam pieniędzy w banku, wpatrywałem się w małą figurkę i próbowałem się uspokoić.
Ale jego szef zatrudniłby go ponownie, prawda ?Zawsze to robił, powiedział Robbie.Tylko że nie. Jeszcze nie. A torty weselne i urodzinowe, które Robbie przygotowywał na marginesie, były rzadkie i trudno było uznać je za źródło dochodu. Może powinniśmy zamieszkać razem, pomyślałam, choćby po to, żeby zaoszczędzić na czynszu. Ale jego mieszkanie było zbyt daleko od mojego biura.
A w moim mieszkaniu nie było miejsca na jego sprzęt do ćwiczeń. Pomyślałem o tym wszystkim i pomyślałem o moim cholernym ojcu wypytującym Robbiego o jego nieistniejącą pracę i poczułem mdłości. Dobrze, że byłem pracownikiem najemnym, bo przez cały dzień nie miałem nic do roboty. To był piątkowy wieczór. Robbie i ja oficjalnie byliśmy razem przez jedenaście tygodni, co wydawało się ogromną ilością czasu.
Siedemdziesiąt siedem dni. Chociaż, jeśli seks był uważany za punkt wyjścia związku, tak naprawdę bylibyśmy razem tylko trochę ponad połowę tego czasu. Ale jedenaście tygodni było cholernie godnych pochwały, powiedziałam sobie, wybierając sukienkę i buty w wieczór moich urodzin. Wzięłam szybki prysznic, zaplotłam włosy w dwa schludne warkocze, zrobiłam makijaż i ubrałam się, po czym chwyciłam torebkę i pojechałam dość drogą taksówką do domu Robbiego.
Jego drzwi były otwarte i znalazłem go leżącego na małym balkonie przy kuchni, bez koszuli i chłonącego wieczorne słońce jak kot. — Ty palisz — powiedziałem. Między jego przednim i środkowym palcem trzymał niedopalonego papierosa i nawet nie próbował tego ukryć. Oparł się na łokciu i zmrużył oczy.
"I?". „A ja nie chcę, żebyś”. Zaciągnął się długo, celowo i wyzywająco wypuścił dym.
„Myślałem, że jestem tu szefem”. Uśmiechnąłem się. "Tylko w nocy.". Jego usta wykrzywiły się.
Wyjął papierosa z ust i podał mi go. Patrzył, jak go ssę, linia między jego brwiami. „Ally, wolałbym, żebyś tego nie robiła”.
wydychałem. „Wolałbym, żebyś nie.” Włączył i wyłączył zapalniczkę. Płomień migotał na wietrze. NA. Wyłączony.
NA. Wyłączony. – Tylko w nocy, co? on zapytał.
Zmiażdżyłem papierosa o poręcz i wrzuciłem niedopałek do popielniczki. „Albo kiedy to robimy”. Uśmiech zagościł na jego twarzy. – Co robisz, aniele? Wyciągnął rękę i otoczył moją kostkę. „Robiego”.
"Tak?". Spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się tym złym uśmiechem. Był tak doskonały, że aż mnie to bolało. "Musimy iść.". Wzruszył ramionami.
"Chodźmy.". Uniosłam brew. „Nie możesz tak iść”.
Wypuścił powietrze. „Za dużo skóry?”. – Za dużo atramentu – poprawiłem. „Słuchaj, Robbie, nie będę kłamać. Mój tata prawdopodobnie będzie z tobą w porządku, ale moja matka jest jak szalona.
Nie mów, że cię nie ostrzegałem. Ona będzie cię całkowicie nękać. To moja wina Zbyt długo nie miałam prawdziwego chłopaka. Zostaniesz przesłuchana jak w procesie o morderstwo.
Robby przewrócił oczami. „Spokojnie, Ally. Założę koszulę. Będę udawał, że wciąż mam pracę.
Powiem twojej mamie, że jest piękna. Co najgorszego może się wydarzyć?”. Przygotowanie się zajęło Robbiemu całe pięć minut. Spryskał twarz wodą, przeczesał włosy grzebieniem i zdjął wyprasowaną białą koszulę z wieszaka w szafie. Przyszło mi do głowy, że musiał go przygotować specjalnie na tę okazję.
- Nawiasem mówiąc, wyglądasz świetnie - powiedział, zręcznie zapinając palcami koszulę. Jego ciemne oczy przesunęły się po mojej czarnej sukience bez rękawów. Dół kończył się tuż nad kolanem, a szpilki, z którymi je połączyłam, sprawiały, że moje nogi wyglądały na wyjątkowo długie. - Dlaczego nigdy się tak dla mnie nie ubrałeś? zmarszczył brwi. - Myślałem, że wolisz mnie nago - zażartowałem.
Zachowywał się rozdarty. „Hm. Tak.
Prawda”. Westchnął. „Po co w ogóle jest ta głupia impreza? Twoi starzy są bogaci czy co?”.
„Nie bogaty. Po prostu przeciętny. A głupia impreza jest na moje urodziny, dziękuję, panie chłopaku roku”. Uśmiechnął się. „Gdybym był bogaty, kupiłbym ci diamenty”.
„Gdybym dbał o diamenty, pokochałbym je”. Uśmiechnął się. W rzeczywistości dał mi prezent tego ranka; prosty srebrny łańcuszek, który aktualnie wisiał na mojej szyi. Wyglądał na delikatniejszą, bardziej kobiecą wersję łańcuszka, który nosił.
Nie trzeba dodawać, że mi się podobało. – Zrobiłem ci ciasto – powiedział. Gapiłem się na niego. „Zrobiłeś mi ciasto?”.
- Ally, cały dzień byłem w domu - zaśmiał się. „Czego się kurwa spodziewałeś?”. Ciasto wyglądało wyśmienicie. Bazowy fondant, który go pokrywał, był biały, a na wierzchu leżała szklanka.
Został zamrożony, żeby wyglądał, jakby szklanka wylała swoją zawartość na ciasto. „To ma być jak lemoniada” – powiedział Robbie, nawiązując do mojego nigdy nie użytego bezpiecznego słowa. „Próbowałem wymyślić sposób na zrobienie szklanki z cukru, ale to nie zadziałało, więc masz plastikowy kubek.
Przepraszam”. – Nie bądź – powiedziałem, sparaliżowany. "To niesamowite.".
„Czy to jest?” Brzmiał, jakby poczuł ogromną ulgę. „Ma cytrynowy smak. Pomyślałem, że możemy zabrać go na imprezę. Chyba, że chcesz go mieć tylko dla siebie”.
„Co, więc zjem to wszystko, przytyję i poczuję się niepewnie i nigdy cię nie opuszczę?” Zaśmiałem się. „Wiedziałem, że masz ukryty cel”. Robbie marszczył brwi na widok tortu. „Nie wiem, dlaczego rozlałem lemoniadę.
Wygłupiałem się. To nic nie znaczy. Nie czytaj tego. To tylko ciasto, dobrze?”.
„Przykro mi, ale to nie to. To najlepsze ciasto, jakie kiedykolwiek widziałem. Sięgnąłem, by go pocałować, a jego ręce automatycznie opadły na mój tyłek, przyciągając mnie do siebie.
Jego usta były głodne na moich, a kiedy próbowałem się odsunąć, trzymał mocno. Czy to wszystko, co dostaję? - drażnił się, jego usta na moich. „Jeden mały pocałunek?”.
Pocałowałem go ponownie, a on go pogłębił, wirując językiem na moim. Poczułem, jak uderza mną o ścianę, a jego ręce wbijają się w trochę mocniej w dupę. Starałem się jak najlepiej odciągnąć głowę na bok. „Naprawdę powinniśmy iść," powiedziałem bez tchu. „Moja mama jest nauczycielką.
Ona ma bzika na punkcie punktualności. „Pójdziemy,” zapewnił Robbie. „Za chwilę.” Jego usta znów próbowały znaleźć moje, a ja byłam bardzo świadoma silnego nacisku na mój żołądek. Czułam moje wnętrzności wirować. O Boże.
Nie teraz. Był twardy, a ja już się podnieciłem. Znowu próbowałem się odsunąć. Poczułem, jak śmieje się w moją szyję. „Zrelaksuj się," wydyszał.
późno? Ruch i tak jest szalony o tej porze. Zapłacimy kierowcy za pozostanie w pierwszej kolejności przez całą drogę. Jego ręka znalazła rąbek mojej sukienki i przesunął się, żeby ją podciągnąć.
„Robbie. nie. Nie teraz. Jego zęby drapały moją szyję.
„Jestem szefem, pamiętasz? A ponieważ to był tak ważny dzień, pomyślałam, że możemy przyspieszyć sprawę. Moje serce waliło pod ładną sukienką. Nie musiałam pytać, co on insynuuje. „Spóźnimy się.” Mój głos był słaby Czułam, jak jego palce przesuwają się po moim udzie i mocno pchają między nogami. Wypuściłam powietrze, a jego ręka powoli przesunęła się przez koronkę mojej bielizny.
„Jesteś taki mokry, aniele. I próbujesz powiedzieć nie?”. Jego palec przesunął się do tyłu i przycisnął do mojego węzła. „No dalej, Ally.” Był wszystkim, czego byłam świadoma. Jego głos, dotyk, zapach.
– Wpuść mnie, co? Kciuk jego ręki naciskał na moją łechtaczkę i poruszał się w ciasnych kręgach. Jego wolna ręka była zaciśnięta na moich plecach, uniemożliwiając mi odsunięcie się. - Nie rób tego - sapnąłem. „Proszę.
Nie teraz. Później. Po”.
- Pozwolisz mi się pieprzyć w dupę po imprezie? Jego kciuk nacisnął mocno na moją łechtaczkę, a ja jęknęłam. "Obiecujesz?". Kiwnęłam głową, ale nie puścił mnie.
- Jesteś tak cholernie ładna - syknął. „Cała wystrojona i cała moja. Boże, kochasz kazać mi czekać, prawda?”.
Ręka na moich plecach zniknęła i usłyszałam, jak rozpina zamek swoich dżinsów. Przesunął się, pochylając trochę, a potem główka jego penisa wepchnęła się we mnie, za szybko, ale nie wystarczająco szybko, rozciągając mnie i wypełniając, aż jęknęłam. Oparłam głowę o ścianę, a on przycisnął swoje czoło do mojego, wbijając ręce w moje biodra. - Pasujesz do mnie tak dobrze - warknął. „Tak ciasno.
Tak idealnie”. Pieprzyliśmy się tak często, że powinno się to zestarzeć. Ale tak się nie stało. Nigdy z nim tak nie było. Wbił się we mnie mokro, sprawiając, że poczułam każdy centymetr jego pulsującego penisa, zanim ustaliliśmy rytm.
Mimo że jego ręce mnie trzymał, każde pchnięcie odpychało mnie od ściany. Wydawał się płynny; w pewnym sensie naturalny, ale też szorstki. Moje ręce były na jego szyi, trzymając się i ciągnąc za jego koszulę; próbując znaleźć sposób na rozproszenie przyjemności, którą każde odmierzone pchnięcie wysyłało przez moje ciało. Im szybciej szedł, tym szybciej biło mi serce. Zacisnęłam się wokół niego, próbując popchnąć go na krawędź, ale wydawało się, że to nie przyniosło efektu; tylko pieprzył się mocniej.
„Robbie” – mój głos był słaby i ledwo słyszalny przez jego ciężki oddech. „Nie mogę, to za dużo”. Nie zatrzymał się. Jedna z jego dłoni wsunęła się między nasze ciała i znalazła moją łechtaczkę, palcując ją pilnie.
– Nie przyjdziesz, aniołku? syknął. „A może zachowujesz to na czas, kiedy mój kutas będzie w twojej dupie?”. Nie mógłbym tego powstrzymać, nawet gdybym próbował. Jego palce pracowały nade mną bezlitośnie, nawet nie zwalniając, kiedy doszedłem. On też nie przestawał się pieprzyć.
Byłam zbyt wrażliwa, ale nawet gdy próbowałam wykręcić się z jego dłoni, nie odpuszczał, ponaglając mnie, aż ponownie doszłam, desperacko zaciskając się wokół jego penisa. To wystarczyło, by stracił kontrolę. Wepchnął się we mnie mocno, zakopując się całkowicie, gdy szarpnął się i doszedł, mrucząc swoje uwolnienie. „Kurwa.” Puścił mnie po chwili i spojrzał na mnie z góry, kącik jego ust uniósł się w uśmiechu.
– Chyba potrzebuję papierosa – mruknął. „Myślę, że potrzebuję prysznica”. Spóźniliśmy się.
Sprzątanie po pieprzeniu było gorączkowe, a taksówka przyjechała po dobrych kilku minutach. Zanim podjechał pod dom moich rodziców, mieliśmy prawie czterdzieści pięć minut opóźnienia. Mimo wszystko wydawało się, że to nie ma znaczenia.
Drzwi frontowe były otwarte i grała muzyka klasyczna, ludzie mieszali się i brzękali kieliszkami. Robbie poszedł za mną do kuchni i postawił ciasto. Po powrocie do głównego pokoju wypatrzyłem mamę zmierzającą z grzmotem w moim kierunku. – To moja matka – powiedziałam do Robbiego. „Po prostu graj na luzie, dobrze?”.
– Hej, zrelaksuj się – powiedział chyba po raz tysięczny. „Kim jest ten facet, który przychodzi?”. "Jaki koleś?" zmarszczyłem brwi.
„Druga. Biały facet z opalenizną”. Mama została chwilowo zatrzymana przez gościa. Zerknęłam w miejsce, które wskazał Robbie. "Który facet?".
– Za późno – powiedział Robbie, a ja ponownie skupiłem się na matce. Na szczęście była pochłonięta rozmową z jednym z moich starych przyjaciół ze szkoły. - Hej, Ally - odwróciłem się i zobaczyłem zbliżającego się do mnie Scotta Banksa. Scotta. Mój umysł wrócił mgliście do naszego krótkiego, intensywnego czasu spędzonego razem.
Pokój wydawał się trochę nieostry. - Cześć - udało mi się powiedzieć. Scott spojrzał na Robbiego, a potem z powrotem na mnie. Wydawał się bardzo z siebie zadowolony.
- Więc księżniczko - uśmiechnął się złośliwie - jak się masz, do diabła? Ciąg dalszy nastąpi..
Młoda kobieta spotyka tajemniczego nieznajomego w pociągu…
🕑 12 minuty Niechęć Historie 👁 2,629Oto byłeś, opuszczając duże miasto po raz pierwszy. Twoja matka powiedziała, że nadszedł czas, abyś wydostał się do prawdziwego świata. Wysyłała cię do dziczy nowej Kalifornii.…
kontyntynuj Niechęć historia seksuTori to wrak pociągu czekający na miejsce…
🕑 9 minuty Niechęć Historie 👁 2,436Moja była żona jest totalnym wrakiem pociągu czekającym na miejsce. Tori dzieliła tydzień od ukończenia siedemnastu lat, kiedy ją poznałem, i byłem prawie sześć lat starszy. Była…
kontyntynuj Niechęć historia seksuNieznajomy spełnia najciemniejsze fantazje Zeeli.…
🕑 38 minuty Niechęć Historie 👁 3,231To był dla mnie zdecydowanie czas ekstremalnej próby, a gdybym wiedział, jak to się skończy, mógłbym nie sprzeciwić się tak bardzo, jak przez cały ten czas. Po pierwsze, mój chłopak,…
kontyntynuj Niechęć historia seksu