Chcesz iść do więzienia albo do domu.

★★★★(< 5)

Uzależniony od seksu gliniarz zamoczył kutasa.…

🕑 26 minuty minuty Niechęć Historie

– Poproszę o licencję lub dowód tożsamości – zażądał Swain, oświetlając latarką prosto w twarz kobiety. Osłoniła oczy dłońmi. Jej strój pozostawiał niewiele wyobraźni, biały halter i skąpe szorty, bardziej przypominające bieliznę niż ubranie, w połączeniu z przezroczystymi pięciocalowymi szpilkami. – Oficerze, czy to naprawdę konieczne? zapytała z nutą irytacji. Swain powtórzył swoją prośbę.

"Nie sądzę, że zrobiłem coś dla ciebie powstrzymać mnie." „Mam w dupie to, co myślisz! Widzisz ten mundur… Daje mi prawo zatrzymać każdego, kogo uznam za odpowiedniego!” Swain chwycił jego kutasa, żeby nie wyskoczył mu ze spodni. Aromat cipki wdarł się do jego nozdrzy, zmieszany z jej całodziennym, kanałowym zapachem. „Spójrz, co masz na sobie, chodząc po Bucknerze, ze wszystkich miejsc, na wysokich obcasach i… wyglądasz jak majtki i cholerny stanik.

To oczywiste, że pracujesz na torze. .". Jego szorstkość zaskoczyła ją. Pogrzebała w torebce, podając mu swoje prawo jazdy drżącymi rękami. „Czy masz coś przeciwko temu, żeby to światło zgasło z moich pieprzonych oczu.

Nic nie widzę. Dla twojej informacji nie pracuję na torze. Pracuję w Pandory Men's Club. Jestem tancerką, a nie prostytutką.”. Swain parsknął szyderczo.

– Nie wiedziałem, że jest różnica, oboje kręcicie się sztuczkami, prawda? Spojrzał na jej prawo jazdy. Destiny Taylor, dwudziestotrzyletnia mieszkanka Los Colinas, ekskluzywnej dzielnicy dla prostytutki. Włożył jej prawo jazdy do tylnej kieszeni. Sięgnęła po niego. Swain odtrącił jej dłoń.

"Możesz wyciąć te fałszywe gówno skromności. Tancerz huh… Ile płacisz za prywatny taniec z dodatkiem czegoś ekstra?" Oblizał usta sugestywnie i wyciągnął rękę, by uszczypnąć jej cipkę swoimi dużymi dłońmi. Złość Destiny wzrosła, a jej twarz była maską frustracji, którą Swain uważał za nieodparcie seksowną. Jej usta w kształcie łuku wykrzywiły się, a brwi złączyły razem nad dużymi owalnymi oczami, które były bardziej wyraziste niż jakiekolwiek wypowiedziane słowa. Tupnęła nogą i wypuściła powietrze, zdmuchując grzywkę z twarzy.

„Nie doceniam twojego tonu ani linii pytań. Widzę, do czego zmierzasz, ale nie jestem prostytutką. Płacę gliniarzowi podatkowemu, więc w gruncie rzeczy pracujesz dla mnie”.

– Zasadniczo pracujesz dla mnie – Swain naśladował jej komentarz. "Nie doceniasz mojego tonu, co? Cóż… połóż ręce na czubku głowy i spleć palce. Pozwól mi się upewnić, że wydobyłeś z tego gliniarza swoje pieniądze." „Co do cholery? Nic nie zrobiłem! To nękanie i zgłoszę twoją czarną dupę!”. "Powiem ci tylko jeszcze raz… POŁOŻCIE RĘCE NA SWOJĄ PIERDOLĄ GŁOWĘ MATKI!". Destiny była wyraźnie wstrząśnięta i uniosła drżące ręce nad głowę.

Swain chwycił obie jej dłonie w swoje i poprowadził ją w kierunku radiowozu. Wpatrywał się w nią cały czas w tył. Podskakiwał, kiedy szła. Chciał ją zgiąć przez maskę swojego samochodu i ją przelecieć. Jego kutas był twardszy niż stal podpierająca jego pasek.

"Dobry Boże, wyglądasz cudownie kobieto. Może ułatwisz nam to obojgu. Możesz się tym cieszyć." „Ciesz się czym? Wykorzystywany przez gliniarza? Nie sądzę – powiedziała Destiny z rękami na biodrach.

"Jesteś zadziorna, nieprawdaż? Dlaczego jesteś taki spięty? Kiedy ostatni raz cię pocałowano? Mam na myśli dobry namiętny pocałunek. To może być środek przeciwstresowy, którego potrzebujesz." "Zwariowałeś? Aresztujesz mnie czy próbujesz mnie przelecieć?". "Ok, widzę, że chcesz to zrobić na własnej skórze. Połóż ręce na pojeździe i rozłóż nogi.

TERAZ!". Destiny odwróciła się do Swaina, zamiast wykonywać jego rozkazy. "Słuchaj, oficerze, przepraszam, że byłam suką. Wiem, że wyglądam, jakbym dzisiaj pracowała, ale to nie jest to, na co wygląda.

Pokłóciłam się z moim chłopakiem w drodze do pracy i rzucił mnie na rogu i wyjechał z moim samochodem! Proszę, pozwól mi odejść. Obiecuję, że jestem w drodze do pracy." Uśmiechnęła się – tylko trochę, wskazując swoim dużym biustem w jego kierunku, z sutkami twardymi od nocnego powietrza. Swain przyglądał się grubemu ciału czerwonej kości z prawdziwym uznaniem. Jej sutki w kolorze ciemnego różu wystają przez przezroczysty top z białej koronki, który zatrzymywał się przed jej szczupłą talią, odsłaniając absurdalnie płaski brzuch, który spływał w cudownie szerokie biodra.

Dotknął jej brzucha koniuszkiem palca. Jaskrawoczerwone truskawki wysadzane klejnotami zwisały z jej kolczyka w pępku. Lekko szarpnął truskawki. Mlecznobiałe szorty były namalowane na jej gładkiej, kremowej, brzoskwiniowej skórze.

Jego ręka wywinęła się i chwyciła jej poontang, lekko ją ściskając. Jego kciuk musnął jej łechtaczkę. Zadrżała mimowolnie. Spokojne rysy Swaina pokryły złośliwe wyrazy twarzy. Jego nozdrza rozdęły się jak koń.

Nadal pieścił jej ciepłą porcję, wsuwając palce tak daleko, jak tylko się dało między jej ustami. Irytowała go bariera z tkaniny. "Słuchaj, wiesz, co się dzieje Destiny.

Chcesz iść do więzienia czy do domu? Ten proces może być naprawdę łatwy lub naprawdę trudny." Swain wziął ją za rękę i położył na swoim kroczu. Destiny wyrwała jej rękę, jakby była spalona. — Jak myślisz, kim jesteś, Denzel Washingtion? Oczy Destiny rozszerzyły się z gniewu i niedowierzania. „To nie jest dzień treningowy, a to gówno nie zdarza się w prawdziwym życiu. Policjanci mają chronić i służyć społeczności, a nie nękać niewinne kobiety”.

Rozejrzała się gorączkowo. – Odwróć się i rozstaw nogi – krzyknął Swain prosto w twarz. Przeznaczenie warknął. Jej oczy były morderczo czarne. Odwróciła się i położyła ręce na pojeździe rozkładając nogi.

Swain jeszcze bardziej rozchylił jej nogi. „Ała, ranisz mnie, draniu!”. „Czy ma pani przy sobie jakąś broń lub igły, z jedną dużą dłonią na plecach, Swain drugą sięgnął do kieszeni i wyciągnął jej prawo jazdy.

-Pani Taylor.”. "Nie!" Odwróciła się, żeby na niego spojrzeć. „Czy wyglądam, jakbym miał ukrytą broń w moim ciele?” Destiny kilka razy kopnęła radiowóz i dalej mamrotała pod nosem, nazywając go wszystkim oprócz dziecka Bożego. Swain roześmiał się.

Bronie. Do diabła tak, miała broń ukrytą na widoku na tym cudownym ciele, z tymi wszystkimi piersiami, biodrami i tyłkiem. „Zamknij się, kurwa, i rób tak, jak ci mówię. Nie skrzywdzę cię kobieto. Jeśli będziesz miał szczęście, mogę ci podać trochę tego kutasa”.

Swain poklepał ją po ramionach i plecach, metodycznie pracując nad jej ciałem. Przesunął ręce wokół jej pełnych piersi, po czym sięgnął do jej topu i pogłaskał je, ściskając jej ciało. Poczuł, jak jej obfite sutki twardnieją pod jego ciepłymi dłońmi. Jej oddech stał się ciężki.

Przestała walczyć. "Co to jest, broń?" Swain zapytał, podkręcając każdy sutek, zanim kontynuował poszukiwania. Jego kutas był twardszy niż chińska arytmetyka.

Dotyk jej ciepłego ciała na jego ciele był lepszy niż jakikolwiek film pornograficzny w Internecie. Pragnął jej. Przeznaczenie podskoczyło.

– O nie, nie zrobiłeś tego – krzyknęła, wbijając łokieć w brzuch Swaina. „Mam prawa, funkcjonariuszu. Nie możesz mi tego zrobić. Zgodnie z prawem nie możesz mnie nawet przeszukać”.

Swain wbił w nią swojego kutasa miękkością jej tyłka. Jego szorstkie palce szarpnęły jej sutki. Wygięła plecy prawie niezauważalnie, z jej ust wydobył się lekki jęk.

Polizał jej kark. Roztopiła się na jego twardych, umięśnionych piersiach. Swain przesunął dłońmi po jej nogach, a potem po wewnętrznej stronie uda.

Zadrżała. Wcisnął rękę w podstawę jej pleców. Kiedy jego wolna ręka zbliżyła się do jej rwania, automatycznie pochyliła się w jego kierunku. Wsunął rękę między pasek jej szortów.

Stwierdził, że jej cipka jest mokra i śliska. To była bitwa dla Swaina, żeby nie opuściła szortów na kolana i nie wsunęła swojego twardego kutasa w jej mokrą cipkę, zamiast tego potrząsnął jej łechtaczką, wsuwając gruby wałek w jej pulchny tyłek. Swain pochylił się i szepnął jej do ucha: „Ok, pani Taylor, widzę, że chce pani współpracować, niezależnie od tego, co mówią pani usta”. Jego pełne brązowe usta przycisnęły się mocno do jej szyi, język wyśliznął się do jej ucha, a następnie przez linię szczęki na ustach. Pocałował kącik jej ust, oparł się na niej całym ciężarem ciała, podczas gdy wkraczał w jej najbardziej prywatną własność.

"Co ty mi robisz?" Destiny wyjąkała: „To nie jest sprawiedliwe, nie żeby moje życie było sprawiedliwe. Wszyscy jesteście podobni. Wszyscy pragniecie tego samego i nie ma znaczenia, jak to osiągniecie”. Przycisnęła się do niego, lekko odwróciła głowę, a potem przycisnęła usta do jego. "Czy to jest to, czego chcesz?" Oblizała jego usta, obróciła językiem w jego ustach, złoty kolczyk na czubku drażnił jego skórę.

Przygryzła jego wargę, czerpiąc krew, a potem roześmiała się jak opętana kobieta. Swain był nieustraszony. Jej zmysłowość błyszczała jak żar w jego oczach, pompując pożądanie w jego żyłach jak roztopiona lawa. Jedyne, o czym mógł myśleć, to jak czułaby się jej cipka owinięta wokół jego penisa.

Zastanawiał się, jak smakowała, czy jej cipka była tak słodka jak jej usta… Czy powitałaby go w swoim ciele… Jego oczy zaszkliły się, gdy jego kutas przejął kontrolę nad jego procesem myślowym. Minęło dużo czasu, odkąd Roxy sprawiła, że ​​tak się czuł, jeśli w ogóle. Jego małżeństwo było czysto zobowiązaniem, romans zniknął. Była różnica między kochaniem kogoś a byciem zakochanym.

Swain nie był już zakochany w Roxy, ale nie wyobrażał sobie życia bez niej. Ta szalona żądza doprowadziła go do szaleństwa. Roxy nie była pomocna w jej zależności od Chrystusa. Chciał, żeby bardziej troszczyła się o ich małżeństwo i to, czego potrzebował. Nigdy nie wyjeżdżał, więc gdyby musiał, byłby zmuszony szukać przyjemności gdzie indziej.

Jego kutas zmiękł na myśl o Roxy i jej ufnej twarzy, czekając, aż wróci do jej sejfu. "Pani… jeśli nie będziesz współpracować, będę musiał wziąć pod uwagę, że stawiasz opór funkcjonariuszowi i będę zmuszony do podjęcia odpowiednich kroków, aby cię ujarzmić." Przeznaczenie się roześmiało. To był smutny, pozbawiony humoru dźwięk. „Nienawidzę cię rozczarowywać, ale nie możesz zrobić niczego, czego mi jeszcze nie zrobiono”. Powolna i śliska jej smutek rozpalił płonący ogień w głębi jego brzucha.

Ból był czymś, co mógł zrozumieć. Poczuł ciepło jej tajemniczego seksownego spojrzenia. Namiętne, stłumione uczucia pożądania i tęsknoty zmusiły się do urzeczywistnienia.

Dała możliwość zrobienia tego, co należało zrobić. Nigdy nie mógł tak traktować swojej żony. Słodkie, czyste pożądanie zaćmiło jego myśli wizjami zadowolenia Przeznaczenia i usunięcia nieprzyjemnego bólu z jej oczu. Może mogliby być dla siebie czymś, jak lekarstwo lub przynajmniej bandaż.

Wciąż czuł długie, soczyste uderzenia jej języka na swoim. Mówił bez zastanowienia. „Tak, mogę. Mogę zrobić coś, czego żaden mężczyzna nie ma. Mogę się z tobą kochać, jeśli mi na to pozwolisz.

za chwilę." Żałował, że nie może cofnąć słów, gdy tylko wyjdą z jego ust. Destiny zdjęła ręce z pojazdu i próbowała się odwrócić, ale Swain był szybszy i znacznie silniejszy. Jedną ręką trzymał jej obie ręce, gdy druga znikała za nim, tylko po to, by pojawić się ponownie z kajdankami.

Lśniące srebro migotało w ciemności. W jednej chwili zapiął kajdanki na jej nadgarstkach. Próbowała uciec. – Panienko, ostrzegałem cię wcześniej, żebyś współpracowała.

Sugeruję, żebyś się uspokoiła i pozwoliła mi skończyć – powiedział Swain, obracając ją twarzą do siebie. Był dużym mężczyzną o szerokich, mocno umięśnionych ramionach i silnych rękach. Jego ruda skóra była gładka i pozbawiona zmarszczek jak na mężczyznę w jego wieku. Jego łysa głowa lśniła w świetle księżyca. Swain czuł, jak wali jej serce.

Przeznaczenie przestało się szamotać i stało tam, otwarcie go przyglądając. Zauważył zmianę w jej zachowaniu. Nie mógł pojąć, czy to akceptacja, czy pragnienie, ani nie obchodziło go to.

„Więc widzę, że wybraliśmy łatwą drogę”, powiedział z zadowolonym uśmiechem. W odpowiedzi Destiny stanęła na palcach, po czym złożyła miękki i delikatny pocałunek na jego szyi, który wzbudził głębokie uczucia żalu za wszystkie rzeczy, których nigdy w życiu nie zrobił. Swain nigdy nie chciał skończyć jak jego tata, żyć życiem pełnym żalu, a jednak stał przed powrotem do domu, do miejsca, w którym już nie chciał żyć. Jej usta były ciepłe. Poczuł, że się rozsuwają, czuł, jak jej język zwija się w górę, maca jego penisa przez spodnie.

Pochłonął jej reakcję na swój wzrost i obwód. Jej ręka przemierzyła jego długość, mierząc, ściskając, a potem po prostu trzymając. Swain wpatrywał się w niebo, zaglądając w głębię, szukając odpowiedzi. Miał w domu żonę, która go kochała, obiecująca kariera. Dlaczego to robił? Dlaczego był torturowany, że krzyczał, żeby go nakarmić.

Jego umysł dryfował, gubiąc się. Wstał, niepewnie balansując między pożądaniem a zdrowiem psychicznym, a potem znów go pocałowała. Były to otwarte usta, głęboki pocałunek z językiem, który pozostawił mokry podbródek i usta.

Delektował się jej zmysłowymi pocałunkami na twarzy, szyi i uszach, stojąc niemy pod jej dotykiem. Jego ciało pragnęło uwolnienia, ale od czego? Jej ciepły oddech na jego szyi, sondujący dłonią, sprawił, że tęsknił za mokrą miękkością między jej nogami. Napięcie i przyjemność narastały w jego lędźwiach.

Był opętanym mężczyzną, cipą maniakiem o jednośladowym umyśle. Swain utonął w jedwabistym oceanie jej włosów. Nie pamiętał, kiedy oddał jej kontrolę.

Poczuł, jak jej gładkie dłonie obejmują jego ciało, po czym zszokowany spojrzał w dół. Jego kutas był w jej dłoni. Głaskała go w górę iw dół, zamaskowana przez radiowóz i osłonę nocy. Upokorzony własną głupotą, otworzył drzwi radiowozu i wepchnął ją do środka.

Rzuciła się po jego penisa, chwytając go mokrymi ustami. Natychmiast oddał strzał. Przeznaczenie jest gotowe na więcej.

Pijana pożądaniem, ciepło jej ust przypominało płatki róż i zapomniane sny owinięte jedwabiem. Przywróciła mu to wszystko, erotyczną namiętność i tchnienie życia. Jej oczy uśmiechnęły się do niego. Dotknęła dłońmi jego płonącego ciała. Była spełnieniem jego fantazji.

Zadzwonił jego telefon. „Pierwszy raz w życiu widziałem twoją twarz” Roberty Flack zagrzmiał głośno, przywracając go do rzeczywistości. Otworzył telefon i odebrał z kutasem wciąż w ustach Destiny.

– Roxy – powiedział bez tchu. "Czy wszystko w porządku kochanie? Brzmisz na zdyszanej," zapytała zaniepokojona Roxy. Znał ją tak dobrze, że widział zaniepokojony wyraz jej twarzy. "W porządku, Kochanie, właśnie ścigałem podejrzanego.

Niedługo będę w domu Roxy. Ok?". Swain spojrzał w dół i przyjrzał się wystającym kościom policzkowym, szczęce i czole Destiny. Patrzyłem, jak jego kutas wślizguje się między jej usta. Jej oczy były zamknięte.

Cudowna symetria młodości napełniła go radością tak głęboką, że zapomniano o jego problemach. Jego palce śledziły wzory na jej skórze. Wzięła go głęboko w usta, aż po rękojeść.

Sapnął, zapomniawszy o telefonie. — Swain, nadal tam jesteś? – spytała Roxy. "Tak, tak Kochanie, wciąż tu jestem. Pracuję, pozwól, że oddzwonię.".

Swain nie czekał na odpowiedź. Zatrzasnął telefon. Jego dłonie zaplątały się we włosy Destiny.

Mocno pchnął jej głowę w dół na swoim kutasie, aż zakrztusiła się, a potem wcisnął się w jej miękkie usta, jego jądra otarły się o jej podbródek. Slob spłynął po jajach, mocząc spodnie od munduru. Wzięła to wszystko jak mistrz.

Roxy nigdy nie mogła przekroczyć pierwszych kilku cali. Jej oczy pozostały zamknięte. Jęknęła, ciężko oddychając. Kiedy podeszła, gruby złoty kolczyk na jej języku podążał za konturami jego grubego, zakrzywionego kutasa. Jej usta musnęły jego głowę.

Pre cum koraliki na czubku. Przeznaczenie pogłaskało jego jaja, ponownie wciągając go głęboko. Wszystkie jego zmysły były w niej zakochane, każdy zachwycony.

Próbował się odsunąć. Ręce trzymał swojego penisa w żelaznym uścisku. Pompowała wściekle, jej głowa podskakiwała w górę iw dół. Swain jęknął i energicznym pchnięciem rozlał swoje nasienie głęboko w jej gardle. Jej zęby drapały jego skórę.

Zakrztusiła się, wzięła głęboki oddech przez nos, sapnęła, a potem westchnęła, opierając się o plecy. Przełknęła jego śmietankę jak waniliowy shake, zlizując resztę z jego trzonu i palców. Uśmiechnęła się do niego nieśmiało i ponownie rzuciła się na jego kutasa.

Swain stał jak więzień żądzy, skazany na tęsknotę za jej pocałunkami od tego momentu. Patrzył z fascynacją, jak jej język nadal przesuwa się po jego teraz miękkim kutasie. Powietrze ociekało upojnym zapachem pożądania. Wyciągnął swojego penisa z jej głodnych ust z miękkim mokrym plupem, po czym wsunął mięso z powrotem do swoich krótkich, żartobliwych bokserek. Swain zapiął spodnie.

Destiny odwróciła się i wsunęła stopy do radiowozu, patrząc prosto przed siebie. Uznał to za zgodę na przejście na wyższy poziom. Nie mógł liczyć na więcej. Na trzęsących się nogach przeszedł do strony kierowcy, a potem wyjechał z opuszczonego parkingu na Harry Hines Blvd. "Gdzie mnie zabierasz?" – spytało przeznaczenie.

Ich oczy zatrzymały się w widoku z tyłu. – Gdzieś prywatnie – odpowiedział Swain. Slob groził, że wyleje mu się z ust. Jego kutas pulsował w spodniach, ponownie ożywając.

Zarys łechtaczki Destiny przebijał się przez cienki materiał jej spodenek z lycry. Jego kutas do niego mówił. Nie przyszło mu już do głowy, by odmawiać sobie przyjemności jej cipki.

Destiny wiła się na tylnym siedzeniu z rękami skutymi przed nią. Wyglądała na zdenerwowaną. Swain ścisnął grzbiet nosa i przetarł oczy.

Przez chwilę miał zawroty głowy. Jego wizja się rozmazała. Potrząsnął głową, żeby to oczyścić, i zignorował to uczucie, planując dać cipce Destiny smak kremu, którego usta tak chętnie połykały. Destiny przykuło jego wzrok w lustrze.

Obserwowała wszystko w nim. Jej oczy wyrażały cielesne pożądanie w najbardziej podstawowej formie, surowe, nieokiełznane pożądanie. Swain był zachwycony pomysłem wielokrotnego pieprzenia się z nią. Chciał zobaczyć jej twarz, gdy jego kutas wsunął się w jej dziurkę w cipce.

"Jaki jest twój pseudonim sceniczny redbone?" – spytał Swain spokojnie, walcząc o opanowanie. – Pudding – odpowiada miękko, spoglądając na swoje nadgarstki. "Pudding huh… Więc, Pudding, chcesz iść do więzienia, czy chcesz wrócić do domu?" W tym momencie żartował.

Nie było mowy, żeby zabrał ją do więzienia. – Dom – powiedziała, po czym szerzej rozchyliła nogi, dając mu lepszy widok. Oblizała usta.

Uniosła ręce i nadąsała się. "Obiecujesz, że mnie nie skrzywdzisz?". – Przysięgnij na Boga – odpowiedział Swain. Zrobił znak krzyża na piersi i dolał benzyny do samochodu.

Kropelki potu pojawiły się na czole Swaina, niepewnego, czy zmieniła taktykę. To było to, czego chciał, ale czy mógł przez to przejść. Pomyślał o Roxy, która czekała na niego w domu, zmartwiona.

Jego zmiana była ponad trzy godziny temu. Nigdy wcześniej nie robił czegoś takiego. „Czy możesz mnie potem podrzucić do pracy? Naprawdę nie mogę sobie pozwolić na utratę pracy”. Swain zerknął na nabrzmiały kontur pudełka po soku Pudding i zauważył mokrą plamę wielkości niklu tuż pod wypukłością jej łechtaczki.

Pokiwał głową, tak, czując się jak dupek. Zdecydował, że jeśli jej to nie przeszkadza, pozwoli jej odejść i po prostu ją podrzuci. Pudding położyła głowę z powrotem na siedzeniu i zamknęła oczy. Swain skręcił w prawo, w Empire Central. Po obu stronach ulicy wznosiły się wysokie budynki magazynowe.

Było ciemno. Byli jedynym samochodem na ulicy. O tej godzinie nie było ruchu pieszego. Swain dostrzegł przez lusterko nawiedzony wyraz twarzy Puddinga i od razu poczuł się jak obrzydliwy zboczeniec, ale nie mógł już kontrolować szalejącej w nim potrzeby.

Swain skręcił w prawo w opuszczony garaż, przy bocznej uliczce i zgasił światła. Pudding uniosła do niego ręce. Swain odwrócił się i rozpiął jej mankiety. – Wysiadaj z samochodu – rozkazał Swain.

Przeznaczenie uśmiechnęło się. Wysiadła z samochodu i stanęła z rękami skrzyżowanymi na piersiach. Wyglądała na niepewną, co dalej.

Nocne powietrze było chłodne. Wiatr wiał między budynkiem, wzbijając kurz. Spojrzała na swoje stopy. Swain stał przed nią.

Przeczesał palcami jej włosy. Spojrzała na niego. Jej oczy przeszywały jego duszę jak zapieczone sztylety. Tak bardzo chciał pozbyć się jej bólu. - Obiecałeś.

Powiedziałeś, że będziesz się ze mną kochać. Czy dotrzymujesz słowa? – spytało przeznaczenie. Swain przycisnął usta do jej ust i zamknął oczy. Otworzyła usta, aby go przyjąć. Ich ramiona splotły się wokół siebie, zapominając o sytuacji i otoczeniu.

Delikatnie badał jej usta i język swoimi. Pochyliła się ku niemu, dotknęła dłonią jego twarzy, szukając ciepła, które oferował. Jej usta były miękkie i zachęcające, mocno przyciśnięte do jego, ciepłe, czułe uczucie, którego nigdy nie chciał zakończyć. Smakowała słodko, jak miód, tak delikatna w jego ramionach, idealnie pasowała.

Miękko wypowiedział do jej ucha romantyczne słowa, chcąc chronić ją przed ludźmi takimi jak on, ocalić ją, ale przed tym, czego nie mógł powiedzieć. To, co zaczęło się jako propozycja, szybko przekształciło się w intymny uścisk zrozumienia, na który nie miał słów. Swain przesunął usta w dół do jej szyi, odciągając jej głowę do tyłu, lekko przygryzając płatek ucha. Jęknęła, a następnie przycisnęła swoje ciało do jego.

Intensywne pożądanie, czyste i silne groziło przytłoczeniem jego cierpliwości. Położyła słodkie seksowne buziaki na całej twarzy, błagając, chcąc więcej. Jej noga ponownie oparła się o jego talię, udo uniesione w oczekiwaniu. Swain otworzył tylne drzwi po stronie pasażera i położył ją z powrotem na siedzeniu.

Kciukiem jednej ręki zaczął masować jej łechtaczkę. Usiadła i zdjęła bluzkę, odsłaniając dojrzałe, ciężkie piersi. Delikatnie pieścił każdy sutek, aż stały się twarde, i pochylił się, by pocałować każdy z nich z miłością, a następnie ssał je, aż zaczęła płakać. Destiny zsunęła szorty. "O cholera!" – wykrzyknął Swain.

Wyjął telefon komórkowy i zrobił zdjęcie najpierw jej łechtaczki, a potem jej rozkosznego ciała rozciągniętego na tylnym siedzeniu. Kaptur jej mięsistej łechtaczki wystawał między jej wargami, z odsłoniętą głową, odsłaniając piękny, soczysty różowy guzik wielkości jego palca. Swain rozłożył nogi, a francuski pocałował jej cipkę, aż wiła się i na próżno próbowała uciec.

Jej łechtaczka była twarda przy jego języku, erotyczne uczucie, które prawie sprawiło, że spuścił się na miejscu. Jęknęła i uniosła cipkę, by spotkać jego język, wciskając więcej w jego usta. Prowadzi go jak bestia, kręcąc się biodrami, a potem mocno pompując jego twarz. Swain pił jej słodkie, słone soki, jak szczeniak łżący wodę, a potem delikatnie wsunął palec w jej mokrą cipkę, pieszcząc językiem jej łechtaczkę. "Och Jezu, twoja cipka ciasna!" Swain jęknął z uznaniem.

Wciągnął jej sztywną łechtaczkę między usta i siorbał ją jak loda, ciągnąc i szarpiąc jej wrażliwe ciało. Zachłannie ssał jej spuchniętą łechtaczkę, kontynuując ruchanie palcami jej ciasnej porcji. Jej wygolone kremowe ciasto było jak gładki pudding na jego ustach.

Trwało to co najmniej trzydzieści minut, ale czas między nimi mijał szybko. Jej ciało poruszało się w rytm pchnięć jego palca. Krzyczała przekleństwa w nocne powietrze. Jej paznokcie wbiły się w jego plecy.

Swain przyspieszył tempo i intensywność, wchodząc i wychodząc z jej cipki, łaskocząc jej punkt G. Przeznaczenie trzymała ręce we włosach, rzucając się z boku na bok, jęcząc, przeklinając, wzywając Jezusa. Poczuł, jak jej ściany zaciskają się na jego palcu, spazmując coraz mocniej i mocniej. – To pudding, kochanie, po prostu odpuść – zanucił Swain. Jej ciało wybuchło potężnym orgazmem.

Krzyknęła i rzuciła się na niego, zakrywając mu nos i usta, z głośnym pyknięciem, a potem tryskaniem. Chciwie popijał cierpki, cierpki płyn, który spływał na jego język, twarz i palce, wcierając twarz w jej słodki dzbanek z miodem. „Damn Pudding! Nigdy nie widziałem tak mokrej spermy kobiety”. W oszołomieniu odpowiedziała: „To się nigdy wcześniej nie zdarzyło”. Swain wstał.

W świetle księżyca śliskie, lepkie soki lśniły na jego twarzy, spływając po koziej bródce na grubą szyję. „Moja kolej”, było wszystkim, co powiedział, kiedy rozpinał spodnie munduru. Destiny usiadła, żeby lepiej się przyjrzeć. Swain był dumny ze swojego penisa i wyjął latarkę, żeby mogła zobaczyć. Jego kutas wyskoczył na wolność.

Jej usta uformowały się w owalny kształt, który nie był w stanie wydobyć słów. Podobała mu się jej reakcja, dzięki czemu znów poczuł się młody. Jego gruby trzon miał całe dziesięć cali, który zakrzywiał się w górę w kierunku pępka. Wiedział, bo mierzył to raz lub dwa.

Miał prawie cztery cale grubości i był zwieńczony szeroką głową w kształcie grzyba, która wyglądała jak żołnierz w hełmie gotowy do bitwy. Ręką poprowadził swojego kutasa w kierunku jej nasączonej spermą cipki jak pocisk scud. Przesuwał głowę w górę i w dół po jej śliskich ustach kociaka, sprawiając, że jego żołnierz był mokry i gotowy do penetracji. Zaczął robić to samo z pełną długością swojego grubego trzonu, kołysząc go po jej tłustych wargach za pomocą spłaszczonej dłoni, aż całość błyszczała w świetle księżyca.

"Proszę…" błagała Destiny, pompując swoją śliską cipkę w jego kutasa. Swain klepnął jej cudowną cipkę swoim kutasem. Pochylił się w jej porcję. Było ciasno. Jego żołnierz walczył z małą przestrzenią, aby znaleźć odpowiedni kąt do wejścia.

Był w stanie włożyć głowę. Przeznaczenie jęczało i rzucało się w górę. "Ooh Pudding. To gówno jest dobre.

Twoja cipka ma zęby! Pożera mojego penisa.". Ciasna cipka Destiny miała ściany z przyssawkami, które wciągały go coraz głębiej w jej mokrą porcję, aż nie mógł iść dalej. Jego ciężkie jądra spoczywały na jej miękkim tyłku. Dotyk jej miękkiej skóry, śliskiej i mokrej, ściskającej jego kutasa mocno i mocno, przeszywał go dreszczem. Powstrzymał się ze względu na nią.

Była taka ciasna i mała, on był tak szeroki. Chciał ją raz za razem uderzyć. Pot lśnił na nagim ciele Destiny. Wiatr wiał przez okno nad nią, unosząc jej grzywkę z twarzy. Ich oczy spotkały się na chwilę i każde porzuciło wszelkie wątpliwości, zagubione w głębokiej studni tęsknoty i potrzeby.

Swain chrząknął, odpychając się od ścian, które ściskały jego gruby trzon jak imadło. Pochylił się nad nią. Ich języki spotkały się w szybkim, ciepłym oddechu. Odurzeni pili wino wzajemnej żądzy jak spragnione wino. Razem znaleźli miejsce spoczynku, powolny rytm, który pasował do bicia ich serc.

Destiny uniosła się biodrami, wykonując powolne kręgi, jej cipka ściskała jego głowę. Swain nie pozwolił jej doprowadzić go do orgazmu. Jęknął i poprosił ją, żeby poczekała, zwolniła, nie ruszała się. Używał rąk do zabawy z jej piersiami.

Pchnęła w górę i do jego płytkich pchnięć z całej siły, jaką mogła zebrać, uwięziona pod nim. Jego kutas pulsował pod naciskiem. Dopasowała jego pchnięcie do pchnięcia. Nawiązując kontakt wzrokowy, ich duchy splotły się.

Chwila po chwili oddawali się namiętności, aż nie było między nimi przestrzeni, tylko dwa spocone ciała związane jak wisienka na torcie. Głębia ich głodu czegoś, czego w życiu brakowało, była między nimi naga, wzajemna potrzeba wyzwolenia. Połączył ich los. Ręka Swaina odgarnęła zabłąkane kosmyki z jej czoła. Jego powolny rytm ustąpił miejsca naglącemu żądaniu namiętnych pchnięć, zagłębiających się w jej łono.

Wygięła swoje ciało w rzutach ekstazy. Siła jego walenia sprawiła, że ​​przemoczyła się i szepnęła mu do ucha przekleństwa. Przywarła do jego szyi, by żyć. Swain warknął jej imię z głębi gardła.

Pulsowanie jej przytulnej cipki domagało się więcej. Smak jej skóry między jego ustami był delikatnością, gdy jego zęby wbiły się w delikatną skórę jej szyi. Krzyknęła o litość, kiedy jego ognisty język dotknął delikatnej skóry jej sutka. Swain przekazał jej kontrolę nad nią.

Pogładziła dłońmi jego łysą głowę, po czym przesunęła się pod nim, jej cipka przepełniała się sokami jak falujący ocean. Jednym ostatnim pchnięciem Swain wypełnił jej cipkę kremem. Wciąż na wpół mocno pompował, aż jej chciwa cipka wytrysnęła z własnej lepkiej śmietanki. Okrzyki ekstazy Destiny odbijały się echem w ciemności jak bojowy okrzyk zwycięstwa.

Swain padł na nią, wciąż gorący i płonący. Złapali oddech, po czym pocałowali się namiętnie i głęboko. Jego kutas pulsował głęboko w jej łonie, opróżniając w niej całe jego nasienie.

Dopiero wtedy pomyślał o prezerwatywach. Swain powiedział: „Chcę, żebyś wiedział, że to pierwszy raz, kiedy zrobiłem coś takiego. Nie wiem, co chciałem, żeby to było, ale… czuję z tobą więź, która jest tak silna, że ​​chcę zobaczyć cię ponownie… Chcę cię poznać… kim jesteś… poza tym….

Podobne historie

Samiec alfa - część III

★★★★★ (< 5)

Maya uważa, że ​​jej pociąg do tego zarozumiałego Dana bardzo rozprasza w pracy…

🕑 32 minuty Niechęć Historie 👁 2,901

Eric zatrzymał się przy lodówce i spojrzał przez długie szklane szyby po bokach drzwi do biura Mayi. Była tam, jego drobna bogini. Mógł po prostu zobaczyć kawałek jej twarzy przez panele.…

kontyntynuj Niechęć historia seksu

Jerzy

★★★★★ (< 5)

Historia, która jest częściowo prawdziwa.…

🕑 34 minuty Niechęć Historie 👁 1,835

Cześć, mam na imię Anna lub Annie. Opowiem wam historię o tym, kiedy byłem młodszy aż do chwili obecnej. Pozwól, że zacznę trochę o sobie. Mam 5'5, 113 funtów i ciemne włosy, które…

kontyntynuj Niechęć historia seksu

Naładuj pielęgniarkę

★★★★★ (< 5)

Pielęgniarka Bobbi przejmuje opiekę nad pacjentem…

🕑 21 minuty Niechęć Historie 👁 3,231

Tom leżał w łóżku, patrząc na swoją nogę; gips na jego stopie wciąż wyglądał dziwnie, niezależnie od tego, ile razy na niego patrzył. Był przyzwyczajony do widoku swoich stóp ubranych…

kontyntynuj Niechęć historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat