Samotny mężczyzna w małym miasteczku jest odwiedzany przez gościa spoza miasta…
🕑 53 minuty minuty Nadprzyrodzony HistorieAdrian Grody siedział w swoim radiowozie i obserwował nocne niebo. Był kilka minut od zakończenia swojej zmiany. Adrian nienawidził swojej pracy jako ochroniarz w centrum handlowym, ale ktoś musiał to zrobić. Jeszcze raz objechał budynek. Chciał się upewnić, że nastolatkowie, których wcześniej zauważył, paląc trawkę i spędzając czas, odeszli tak, jak ich prosił.
Kiedy się zatrzymał, zobaczył pozostawiony samotny samochód sportowy. Wyglądało na to, że jeden z nich został. Adrian westchnął głęboko i podjechał. Żółte światła na dachu jego pojazdu sygnalizowały, że nadchodzi. Nic nie wskazywało na to, że samochód się ruszy.
Adrian ponownie głęboko westchnął. Wysiadł z samochodu i powoli podszedł do samochodu. Im bliżej się zbliżał, widział pojazd poruszający się powoli, kołysząc się w przód iw tył. Wskazując Adrianowi, dlaczego się nie poruszyli.
– Chodź, pospiesz się – usłyszał kobiecy głos. Adrian zajrzał do środka. Biedak robił, co mógł. Adrian zdecydował, że da im trochę czasu; pamiętał, jak to jest być nastolatkiem.
Cofnął się o kilka kroków, kiedy zobaczył, jak jej nogi podnoszą się, uderzając w szybę. Adrian stłumił uśmiech, wiedząc, że biedna dziewczyna znajduje się w jednej z najbardziej niewygodnych pozycji. – Dochodzę – powiedział chłopiec. "Wyciągnij osła!" powiedziała dziewczyna.
Adrian ruszył z powrotem do samochodu. Chciał to zrobić w odpowiednim czasie. - Puk, puk – powiedział Adrian stukając latarką w okno.
"O kurwa," powiedział chłopak trzymając swojego penisa w dłoni, a jego sperma wystrzeliła na całe tylne siedzenie, niektóre nawet na jego dziewczynę. Czasami ta praca miała swoje zalety. Adrian uśmiechnął się.
- Musicie iść, zanim przyjdą gliny – powiedział Adrian, odchodząc. – Dupek! Masz to na całej mojej koszuli – usłyszał głos dziewczyny. – Ale on mnie zaskoczył – przeprosił biedak. - Zamknij się i chodźmy - krzyknęła dziewczyna. "Kurwa obrzydliwy!".
Adrian zobaczył, jak facet wdrapuje się na przednie siedzenie. Samochód ruszył i odjechał. Nastolatek opuścił okno, by zasalutować jednym palcem. - Wynajmij gliniarza.
Zdobądź prawdziwą pieprzoną robotę - powiedział dzieciak, wychodząc z parkingu. To było największe podekscytowanie Adriana tej nocy. Został nazwany przez minutowego nastolatka gliniarzem do wynajęcia. Wrócił do swojego samochodu i odjechał z powrotem. Adrian spojrzał na zegar na desce rozdzielczej.
Była druga nad ranem. Bill wkrótce tu będzie, żeby zająć resztę zmiany. Pojechał z powrotem na miejsce spotkania; widział ciężarówkę Billa wjeżdżającą na parking. – Wreszcie – powiedział, zbliżając się do swojego samochodu. Wysiadł, chwytając metalowe pudełko na lunch.
- Dzięki, stary - powiedział Bill wysiadając z ciężarówki. "Jestem ci winien wielki czas." - Nie ma problemu – powiedział Adrian, rzucając swoje rzeczy na tył samochodu. - Nie poproszę cię, żebyś mnie kryła przez jakiś czas. Nareszcie uporządkowanie rzeczy w domu - powiedział Bill, wsiadając do radiowozu. Adrian słyszał to od miesięcy.
Mimo to skinął głową i wsiadł do swojego pojazdu. Adrian nie musiał rano iść do swojej drugiej pracy. To był główny powód, dla którego był zdenerwowany, kiedy Bill poprosił go o pokrycie części swojej zmiany. Adrian początkowo miał wolny wieczór, ale Bill był dobrym przyjacielem, więc postanowił go kryć.
Teraz Adrian miał pojechać do jednego ze swoich ulubionych miejsc. Kłopot z życiem w małym miasteczku, takim jak to, w którym mieszkał, polegał na tym, że nie było nic do roboty. Członkowie zarządu miasta myśleli, że zbudowanie centrum handlowego przyciągnie więcej ludzi z autostrady do tego miasta, nie zrobiło nic poza stworzeniem bólu oczu na krajobrazie i ogromnego świecącego budynku w nocy. Teraz mieli duże centrum handlowe, w którym nie było nikogo do robienia zakupów.
Wkrótce zostanie zamknięty i bezużyteczny, podobnie jak wszystkie inne nieudane próby uzyskania wzrostu populacji. To miasto było po prostu tym, czym było i zawsze będzie, jednym z tych małych nazwisk na znakach drogowych. Gdy Adrian jechał do sklepu monopolowego, zauważył ten sam sportowy samochód, co wcześniej.
Wziął głębokie westchnienie i zaczął podjeżdżać obok nich, zaparkował samochód i powoli wysiadł. – Cóż, jeśli to nie gliniarz z czynszu – powiedział mężczyzna. Do czego niektórzy z jego nowych kumpli zaczęli się śmiać.
- Hej, chłopaki – machnął Adrian. Nie spojrzał w ich stronę i skierował się do sklepu. – To ten, który zrujnował ci czas z Rachel? zapytał jeden z pozostałych facetów.
– Tak, to on – powiedział facet. „Spójrz, po prostu wykonywałem swoją pracę. Gdybyście mieli pracę, wiedzielibyście, jak to było” – powiedział Adrian. Wszedł do sklepu monopolowego.
– Hej Maxwell – powiedział Adrian. Mały człowiek za ladą obudził się i rozejrzał. „Dzieciaki znów są na zewnątrz i myślę, że dostały trochę twojego piwa” – powiedział podchodząc i biorąc 12 paczek swojego ulubionego.
– Cholera, znowu zdrzemnąłem się – powiedział mężczyzna, podnosząc słuchawkę pod blat. „Tak, wyślij patrol, znowu są na zewnątrz” Maxwell spojrzał na Adriana. Odłożył słuchawkę i włączył piwo.
„Chcesz poczekać, aż nadjedzie wóz patrolowy?”. - Nie, to tylko dzieci – Adrian wzruszył ramionami, wychodząc. – Powinnaś dać nam trochę z nich – powiedział nastolatek. – Jesteś mi coś winien.
Od wcześniej – powiedział, idąc w kierunku Adriana. Adrian skinął głową przez ramię faceta. Kiedy nastolatek rozejrzał się, zobaczył wóz patrolowy wjeżdżający na parking. - Innym razem wynajmij gliniarza – powiedział facet, gdy Adrian skinął głową i poszedł do swojego samochodu. Samochód policyjny zatrzymał się, zapalił światła i zawył syrenę.
Grupa nastolatków wsiadła do swoich pojazdów i odjechała. Adrian skinął na radiowóz, kiedy wyszedł z parkingu. Adrian siedział na bagażniku swojego samochodu, wpatrując się w gwiazdy, popijając piwo.
Jego życie nie było takie złe. Wiedział, że na tym świecie jest mnóstwo ludzi, którym jest znacznie gorzej niż on. Wciąż żył, miał dwie prace i dach nad głową. Zobaczył jasne światło na niebie, gdy przyjrzał mu się mocniej, widział, że zbliża się.
O wiele bliżej. Odstawił butelkę piwa. To nie była gwiazda, to był samolot i rozbijał się, pomyślał. Kiedy zbliżył się do ziemi, zobaczył, że obiekt jest znacznie większy niż jakikolwiek samolot, jaki kiedykolwiek widział.
Im dalej to wyszło na jaw, Adrian wiedział, że nie patrzył na samolot, ale na UFO, i to było ogromne. "Przesuń Adriana!" krzyczał do siebie popychając piwo na ziemię. Butelki rozbiły się o podłogę, gdy wskoczył do samochodu. Serce Adriana łomotało, gdy gonił za dużym obiektem na niebie.
Całe miasto by to zobaczyło. Adrian wcisnął gaz i gonił za nim. Dogonił go na jednej z długich bocznych ulic.
Spoglądając na gigantyczny statek kosmiczny, mógł stwierdzić, że pod nim jest jego samochód, a właściwie jego część. Całość była zbyt duża, żeby zobaczyć ją w całości. Była znacznie szersza niż dwupasmowa droga, jej wierzchołki znikały za linią drzew. Mimo że Adrian radził sobie dobrze po osiemdziesiątce, nadal nie docierał do przodu.
Wszędzie były światła. Gdy Adrian zaczynał się zbliżać do przodu, to odskoczyło na pobocze i wtedy to usłyszał. Głośny trzask, który brzmiał jak eksplozja, sama ziemia zaczęła się trząść, powodując, że Adrian mocno trzymał kierownicę, gdy utrzymywał samochód przed skręceniem i mocno wcisnął hamulce. Wokół niego runęły drzewa, ziemia i kamienie.
Na szczęście Adrian zahamował, kiedy to zrobił, gdy spojrzał przed siebie, zobaczył przed sobą duży głaz. Rozejrzał się, zanim wysiadł z samochodu, był bezpieczny, samochód wydawał się nieuszkodzony, ale droga przed nim była porozrzucana po kamieniach i drzewach. Adrian wysiadł z samochodu i spojrzał na niego. Pomijając trochę ziemi i kilka małych kamieni na dachu, wyglądało na to, że miał więcej niż szczęście, niż sądził.
Przeszedł przez linię drzew na pole. "Co do cholery!" powiedział wbiegając w obszar. Scena wyglądała jak z filmu science-fiction. Duży statek kosmiczny rozbił się, jego część nadal wystawała z ziemi. Całe pole było szeroko rozcięte z jednej strony na drugą.
Sama ziemia wyglądała na zniszczoną, były fragmenty drzew, brud, zaśmiecający całe pole, ale kiedy Adrian przyjrzał się uważnie, nie było metalu, ani śladu uszkodzenia statku. Nie było mowy, żeby ukryli to przed opinią publiczną. Statek był znacznie większy niż wszystko, co widział.
Adrian zaczął zbliżać się do statku kosmicznego, kiedy usłyszał syreny. "Pieprzyć to!" powiedział sobie Adrian. Pobiegł tak szybko, jak mógł, z powrotem do swojego samochodu. Adrian wiedział, że rząd i urzędnicy spróbują to ukryć i pozbyć się świadków. Wskoczył z powrotem do swojego pojazdu.
Za jego plecami dobiegały syreny. Ponownie wcisnął gaz, manewrując swoim samochodem wokół gruzu. „Nic nie widziałem”, powtarzał sobie w kółko. Obraz ziemi rozdarty szeroko, aby wszyscy mogli go zobaczyć, wypełnił jego głowę.
Wtedy to zobaczył. Najpierw myślał, że to kolejny gruz, ale potem się poruszył. - Jedź dalej – powiedział do siebie Adrian, zbliżając się do obiektu.
Poruszał się, powoli, ale pewnie się poruszał. Adrian wcisnął gaz i przyspieszył. Spojrzał na niego, gdy go mijał. Był humanoidalny i cierpiący, leżał na ziemi i czołgał się od wraku.
„To nie mój problem”, powiedział do siebie. – Znajdą to i pomogą – powiedział, próbując się upewnić. Ale wiedział, że go znajdą.
Zabierz go gdzieś, przesłuchaj, przeanalizuj, a kiedy z tym skończą, zabij. Adrian wcisnął hamulce obiema stopami. Nie mógł z tym żyć.
Wciąż mógł to zobaczyć w lusterku wstecznym. „Jestem taki popieprzony", powiedział, wrzucając samochód do tyłu. „Nie mogę uwierzyć, że to robię", powiedział, gdy zbliżył się do obcej formy życia.
Wysiadł z samochodu. „Halo? - powiedział, podchodząc do niego. Był metaliczny; widział, że skóra ma jasny srebrny kolor.
Leżała twarzą w dół w błocie i błocie. Okej? - powiedział Adrian, starając się nie brzmieć przestraszony. Spojrzał na drzewa, które zwaliły się.
Widział zarys ekipy ratunkowej zmierzającej na pole. Słyszał też helikoptery. - powiedział, odwracając się do samochodu. Potem usłyszał to, lekki, ale słyszalny metaliczny jęk.
- Czy to ty? - powiedział, odwracając się, by na niego spojrzeć. Jego twarz patrzyła na niego. To była kobieta, no cóż, kobieta patrząc z tego, co mógł zobaczyć. Jego oczy błyszczały jasnofioletowym kolorem. „Wyglądasz trochę jak robot", powiedział do niego.
Życiowa forma ponownie wydała swój cichy skowyt. „Dobra," powiedział. Podbiegł do niego. Nie był długi, miał ręce i nogi. Jego skóra była srebrna, ale nie z litego metalu.
– Zamierzam cię teraz odebrać. Czy to w porządku? – zapytał Adrian, gdy kosmita zamrugał oczami. Adrian myślał, że mruga, gdy światło zgasło, a potem ponownie się włączyło. – Dobra, zaczynamy – powiedział, sięgając w dół. Podniósł go, spodziewając się, że poczuje zimny metal.
Zamiast tego było ciepłe i żywe. To była jego pierwsza myśl, czymkolwiek była ta istota, jej skóra wydawała się normalna w dotyku. – Metalowa skóra? pomyślał, niosąc formę życia do swojego samochodu.
Był zaskakująco lekki. Adrian otworzył tylne drzwi, balansując kosmitą na jednym ramieniu, otworzył drzwi i wsunął je do środka. Usiadł obok i zapiął go. „Nie mam pojęcia, co robię” – powiedział do siebie.
Forma życia ponownie zamrugała oczami. – Jeszcze mi nie dziękuj – powiedział, wysiadając z samochodu. Zatrzymał się, a potem zajrzał do środka.
– Słyszałem – powiedział. Obcy zamilkł, jego oczy przygasły. "Jesteś martwy?" - powiedział, trącając go, jego oczy włączały się, a potem cofały, z każdym szturchnięciem. – Nieprzytomny – powiedział. Helikoptery zbliżały się.
– Jedź już – powiedział na głos, siadając na siedzeniu kierowcy. Ponownie wcisnął gaz. Kręci oponami. – To było głupie – przeklął siebie. W tym mieście było tylko kilka samochodów z makijażem felg, który miał.
Będą wiedzieć, że tu jest. Odjeżdżając, odwracał się, by upewnić się, że nie jest śledzony. Kiedy zbliżył się do miasta, ludzie byli wszędzie.
Nic tak nie wywoływało ludzi jak wypadek, a to był duży wypadek. Adrian powoli przejeżdżał, starając się nie zwracać na siebie uwagi. Ludzie stali w szeregu na ulicach, patrząc na jasne światła na polach w oddali. Spojrzał z powrotem na srebrną postać na tylnym siedzeniu. Gdyby czegoś nie zrobił, wydawałoby się podejrzane, że nie ma go w pobliżu, zwłaszcza że ślady jego opon wskazywałyby, że tu jechał.
Wjechał do jednego z wielu opuszczonych centrów handlowych. Chwycił swoją roboczą kurtkę i rzucił ją na obcego. "Co się dzieje?" powiedział podbiegając do gapiącej się osoby. "Adrianie!" Mężczyzna powiedział. Adrian rozpoznał w nim jednego z spacerowiczów, którzy przyszli wcześnie rano.
"Widziałeś gigantyczne UFO?" on zapytał. – Masz na myśli ten głośny dźwięk? Tak, to mnie obudziło – skłamał Adrian. Mężczyzna spojrzał na niego dziwnie. Inny stojący obok również spojrzał na niego.
- Piłem i dobrze zasnąłem nad strumieniem – powiedział Adrian, ustalając swoje alibi. „Kiedy ziemia się zatrzęsła. Myślałem, że mamy trzęsienie ziemi. Przyspieszyłem tutaj tak szybko, jak tylko mogłem” – powiedział, patrząc na światła na niebie. Helikoptery latały w tę i w tamtą stronę.
– Musiałeś być blisko miejsca, w którym się rozbił – powiedziała pewna dama. "UFO.?" Adrian uśmiechnął się, kręcąc głową. — Tak było — powiedział inny.
„Byłem na autostradzie. Wszystko było ogromne. Adrian spojrzał na nich. Było tu wystarczająco dużo ludzi, by ręczyć, że tu jest. Chciał zostać jeszcze trochę dłużej.
Wysłuchał ludzi opisujących to samo, co widział. Ogromne z rzędami i rzędami świateł. - Adrian! - krzyknął Bill biegnąc w jego stronę.
- Tworzą bazę w centrum handlowym - powiedział Bill, gdy się zbliżył. wszystko. Odeskortowali mnie – powiedział ciężko dysząc. – Zablokowali Nearman Road – powiedział inny mężczyzna. To była droga, w pobliżu której rozbił się U.F.O.
– Będą próbować to zatuszować – powiedział ktoś inny. „Tak, mało prawdopodobne. Założę się, że tysiące ludzi ma to na swoich telefonach i założę się, że rozprzestrzenia się w Internecie jak pożar” – zaśmiał się Adrian.
Mając nadzieję, że więcej, co powie, przypomni ludziom, że był tu i nigdzie indziej. Spojrzał z powrotem na swój samochód. "Gówno!" powiedział pod nosem.
Widział fioletowe światła w oczach kosmity. „Zamierzam zobaczyć, czy to było w wiadomościach. Poza tym nie chcę tu być, kiedy przyjdą tu w poszukiwaniu świadków. Zawsze wydają się znikać” – powiedział, idąc z powrotem do swojego samochodu. – To prawda – powiedziała inna osoba.
– Pieprzyć to! Nie sprawiają, że znikam – powiedziała inna osoba. Wkrótce nastąpił masowy exodus, ponieważ ludzie zaczęli biec w stronę swoich samochodów. Adrian odjechał powoli, kierując się do swojego domu. Obcy położył się, gdy wsiadł do samochodu.
Adrian mieszkał w małej społeczności. Na szczęście dla niego jego część społeczności nigdy nie została ukończona, wiele domów wokół niego było jeszcze w fazie budowy. Kolejna nieudana próba; nikt nie kupował domów, więc deweloper odszedł. Były tylko dwa inne domy, w których mieszkali ludzie. Jedna z nich należała do komiwojażera, a druga do pielęgniarki i jej dzieci.
Adrian wjechał na podjazd, otwierając garaż pilotem. Wysiadł i rozejrzał się, żeby upewnić się, że nikt nie patrzy w jego stronę, po czym zamknął drzwi garażowe. Włączył światło, podniósł kosmitę i wniósł go do domu. Adrian wcześniej domyślił się, że miał rację, że jest kobietą swojego gatunku.
Miała smukłą sylwetkę, ale żadnych cech kobiecych, takich jak piersi czy szersze biodra. „W takim razie może tak właśnie wszyscy jesteście stworzeni, stworzeni lub kimkolwiek jesteście” – pomyślał. Adrian położył kosmitę na swojej kanapie i spojrzał na niego.
Srebrna skóra zdawała się oddychać. Miał delikatne linie, które wydawały się bardziej przypominać rowki niż linie, biegnące wzdłuż jego ciała. Jego głowa wydawała się proporcjonalna do wielkości ludzkiej głowy.
Nie wyglądał, jakby miał palce u nóg, ale miał palce bez kciuka. Co sprawiło, że Adrian znów spojrzał. – Nawet nie wiem, czy mnie słyszysz – powiedział, cofając się.
Fioletowe światło jego oczu wpatrywało się w niego. – Słyszałem cię już wcześniej, w mojej głowie – powiedział klęcząc przy nim. – Czy możesz to zrobić jeszcze raz? on zapytał.
Znowu zamrugał. – Ziemia – powiedział, gdy znów to usłyszał. Wstał i włączył telewizor. „To jest nasze źródło wiadomości i informacji” – powiedział. Jego oczy spojrzały na telewizor.
Zaczął mrugać, gdy mrugał, gdy kanały się obracały. – Zgadza się – uśmiechnął się. "To jest prymitywne," uśmiechnął się ponownie, myśląc o tym, rozmawiał z prawdziwym kosmitą. "Jak masz na imię?" powiedział głośno.
- Możesz rozmawiać – powiedział Adrian. „Przepraszam, że używasz głowy do komunikowania się, ale do tej pory nie znaliśmy twojego języka” – powiedział, siadając. - Nazywam się Adrian – odpowiedział Adrian.
"Twój?". „Moje imię byłoby zbyt trudne do wymówienia w twoim języku. Możesz mówić do mnie Solaria” – powiedział, wstając.
„Naprawa mojego ciała wynosi 10%”. "Czy jesteś jakimś robotem?" – powiedział Adrian, podążając za nim po domu. — Nie. Ale możemy zrozumieć, dlaczego doszedłeś do takiego wniosku — powiedział kosmita.
"To jest twoje… miejsce zamieszkania?" powiedział, gdy wszedł do sypialni. – Tak – powiedział Adrian. – Tempo bicia twojego serca mówi nam, że się boisz – powiedział, patrząc na niego od góry do dołu. – Uratowałeś nas przed pewną śmiercią – powiedział kosmita patrząc mu w oczy.
„Jesteśmy twoim dłużnikiem. Nic ci się nie stanie” Przeszedł obok niego i wszedł do jego pokoju komputerowego. - Poczekaj – powiedział Adrian, gdy stanął przed komputerem. „Chciałeś informacji. Internet to najlepsze miejsce, by je zdobyć”, powiedział, a potem pomyślał, że jeśli ten kosmita jest częścią najeźdźców, to pokazywałby to wszystko.
- Możesz uspokoić swój umysł. Nie przybyliśmy, aby zaatakować twoją planetę - powiedział kosmita siedząc na krześle. - Zapytaj nas o cokolwiek – powiedział, wpatrując się w Adriana. Adrian spojrzał na tych srebrnych, metalicznych kosmitów siedzących na jego krześle. Patrzą na niego fioletowe oczy.
Obie ręce spoczywają na jego udach. Jakoś czuł się swobodnie wpatrując się w to. Jego oczy były większe od człowieka, miały dwie pionowe szczeliny w miejscu, gdzie powinien znajdować się nos, a usta były poziome, ale nigdy nie widział ich otwartych. "Jak mówisz?" on zapytał.
„Wytwarzamy dźwięki, aby inne gatunki mogły z nich słyszeć” – powiedział, dotykając boku szyi. Z boku jego szyi znajdowało się kilka poziomych rozcięć. „Nasze usta, jak byś to nazwał. Służą do rozmawiania z innymi ludźmi takimi jak my” – powiedział. Wydał lekki jęk, który przeszył uszy Adriana.
„To jest nasz język”. – Brzmisz jak kobieta. Prawda? – zapytał Adrian. W przypadku tego pytania poruszał głową w przód iw tył, jakby przetwarzał pytanie.
- Tak i nie. Nie znamy konkretów, jeśli chodzi o kobiety czy mężczyzn. Wybieramy swoją formę i głosy. Kiedy osiągniemy odpowiedni wiek – znów spojrzał na Adriana, jakby czekał na jego kolejne pytanie.
Nie mógł nic wymyślić. „Wyczuwam, że alkohol w twoim systemie, w połączeniu z liczbą godzin, przez które twoje ciało nie śpi, powoduje, że czujesz się senny” – powiedziała Solaria. – Tak, trochę – powiedział. "Ale…" zaczął dochodzić do długiego ziewania. Był bardziej zmęczony, niż myślał.
Siadanie sprawiło, że był jeszcze bardziej zmęczony. „Będziemy w porządku. Twoja opieka nad tym ciałem się skończyła. Moje ciało się regeneruje i będzie w stu procentach w ciągu siedmiu dni od twojego czasu” – powiedziała Solaria. – Brzmi nieźle – powiedział.
"Ale zostanę z tobą." Adrian obudził się w swoim łóżku. Był wciąż w pełni ubrany z poprzedniej nocy. Potrząsnął głową i usiadł.
Zastanawiał się, czy to był sen. Ale potem usłyszał hałas w domu. Wstał z łóżka i wszedł do kuchni.
Tam kosmita spacerowała tam iz powrotem. Wyglądało na to, że robi śniadanie. – Dzień dobry – powiedziała. – Dzień dobry – odpowiedział.
– Zasnęłaś w połowie zdania, więc zaniosłam cię do łóżka – powiedziała. – Często to robisz? on zapytał. "Czytaj swoje myśli?" powiedziała. „Tak, w ten sposób komunikujemy się z powrotem na naszej planecie”.
– Mówisz „my, a nie ja, albo ja.” – powiedział siadając przy stole. „Nie postrzegamy siebie jako jednostek. Jako jednostce brakłoby nam środków do myślenia o innych i pracy dla wspólnego dobra społeczności” – odpowiedziała.
"Jeśli to sprawi, że poczujesz się bezpieczniej. Dostosuję się do twojego języka." – Dziękuję – powiedział, gdy postawiła przed nim talerz z jedzeniem. Były to jajka, tosty i kiełbaski.
"Um." zaczął mówić. – Nie ma za co – powiedziała wracając do sali komputerowej. Adrian spojrzał w głąb korytarza, kiedy skończył jeść. Nadal tam była. Gdy zajrzał do środka, zobaczył, że ekran miga z niesamowitą prędkością.
– Czytasz to wszystko? on zapytał. „Tak, twój gatunek jest zarówno fascynujący, jak i kłopotliwy. Boisz się wielu rzeczy i jesteś bardzo podejrzliwy wobec innych” – powiedziała. – To my, ludzie, w skorupie orzecha – powiedział, siadając obok niej.
Razem przejrzeli zrzuty ekranu i strony internetowe. Adrian próbował jej coś wyjaśnić, ale odkrył, że zdobywała więcej wiedzy szybciej, niż mógł nadążyć. Wkrótce będzie wiedziała więcej o Ziemi i ludziach niż on sam. – Cóż, muszę iść wziąć prysznic – powiedział, wstając i wchodząc do łazienki. Nie wiedział dlaczego, ale czuł się bezpiecznie z tym kosmitą w pobliżu.
– To dlatego, że cię nie skrzywdzę – powiedziała mu do głowy. „Kiedy tu jestem, chciałbym, gdybyś nie czytał w moich myślach” – powiedział. Zapadła cisza, którą przyjął jako porozumienie.
Wziął szybki prysznic. Wkładając ubranie, zaczął się zastanawiać nad Solarią. Wyszedł ze swojej sypialni. "Czy musiałeś posprzątać?" zapytał ją.
Przeniosła się z sali komputerowej do salonu. - Posprzątaj – powiedziała, kręcąc głową w przód iw tył, gdy jej fioletowe oczy raz po raz zapalały się i gasły. „Kąpać się lub brać prysznic, usuwać niechciany brud, martwy naskórek” – mówiła, czytając ze strony.
„Nie. Moje ciało nie zbiera brudu, a moja skóra nie umiera” – powiedziała, wracając wzrokiem do telewizora. – A co z jedzeniem? on zapytał.
Sam odczuwa głód. – Nie muszę jeść, ale przygotowałam dla ciebie jedzenie – wskazała na kuchnię. Adrian spojrzał na nią z ciekawością. Skąd mogła wiedzieć, że jest głodny.
Wszedł do kuchni. Na blacie stał talerz z dużą łodzią podwodną. „Sub Turcja z sałatą, pomidorem, ogórkiem i lekkim majonezem. Z czymś, co nazywa się jalapenos?” powiedziała z salonu. Nie wiedział, co powiedzieć.
Myślał o pójściu do sklepu podwodnego, aby kupić jedną z tych właśnie łodzi podwodnych. "Skąd wiedziałeś?" powiedział patrząc przez separację między dwoma pokojami. Zauważył telewizor.
Strona opadała szczęka. „Kiedy spojrzałem dalej, wyczułem, że jesteś głodny. Zobaczyłem, że chcesz łódź podwodną, więc to zrobiłem.
To było proste, kiedy wróciłem na mój statek po konwerter materii” – powiedziała Solaria, trzymając metalowy przedmiot o odległych rozmiarach. – To twój statek – powiedział, wskazując na ekran.
Widok był widokiem z góry czegoś, co wyglądało jak ogromny budynek, który został rzucony na pole. – Tak, to prawda – powiedziała. „To jest naprawa. Pełna naprawa zajmie nieco ponad tydzień” – powiedziała. – Czy możesz zwiększyć głośność? – powiedział, wracając do salonu z talerzem w dłoni.
– Nie słyszysz jej? zapytała. Adrian sięgnął po pilota. Dźwięk był na najniższym poziomie. "Możesz?" on zapytał. – Tak – odpowiedziała.
Adrian podkręcił głośność. – Pauline, czy na miejscu pojawiły się jakieś wieści z wojska? - zapytał reporter. 'Nie. Jak widać, na dole jest zamieszanie.
Wiele osób zadaje mnóstwo pytań. Skąd to się wzięło? Kto lub co jest w środku? A czego chcą? kobieta powiedziała, że wygląda z helikoptera lecącego nad miejscem katastrofy. – To ciekawe pytania – powiedział mężczyzna, gdy przekaz wrócił do pokoju informacyjnego. „Dla tych, którzy właśnie dołączyli lub tych, którzy chcą przypomnieć sobie, co się stało” – powiedziała pani siedząca obok mężczyzny, gdy na ekranie pojawił się obraz przedstawiający scenę.
- Zeszłej nocy między trzecią a czwartą nad ranem. To UFO Jak wielu nazywa to rozbitym lądowaniem, w tym małym miasteczku w Ohio – powiedziała, gdy na ekranie pojawiło się zdjęcie miasta Adriana. „Lokalny opisał to jako spadające niebo”. – Cóż, kto może ich winić – wtrącił mężczyzna.
„U.F.O. Jest większy niż jakikolwiek statek, który ktokolwiek z nas kiedykolwiek widział. Większy niż największy liniowiec” – kontynuował. Komputerowy obraz statku pokazał go obok największego liniowca.
Był prawie dwukrotnie większy. „Jest okrągła i jak widać, podczas katastrofy wyrządziła wiele szkód w otoczeniu”. – Przeżyłem to? – powiedział Adrian, gdy na ekranie widać było wiele kilometrów wokół miejsca katastrofy, głębokie pęknięcia, które rozciągały się w całym krajobrazie. „Wielu miejscowych twierdziło, że to było jak trzęsienie ziemi” – powiedziała pani.
„Wracamy do Pauliny, która jest w okolicy”. – Dziękuję, Lorrie – powiedziała druga dama. „Wylądowaliśmy zgodnie z naszym harmonogramem. Wszystkie loty nad tym obszarem muszą uzyskać zgodę wojska, a wszystkie loty dają pięciominutowe okno na przelot. Powiedziano nam, że te zasady będą ściśle egzekwowane” – powiedziała, gdy kamera przesunęła się po okolicy.
– To centrum handlowe – powiedział Adrian. „Istnieje silna obecność wojskowa, zarówno na ziemi, jak iw powietrzu” – powiedziała. Dźwięk myśliwców był głośny i wyraźny, gdy kamera oddaliła się, ukazując dwa lecące w oddali samoloty. – Pauline czy ktoś mógł zapytać wojsko o wszystko, co się dzieje.
Jak na następny krok? – zapytała Lorrie. "Nie. Jedyną wiadomością jest to, co usłyszeliśmy od prezydenta kilka godzin temu. Dają mieszkańcom U.F.O.
Czas ocenić problem, jaki mają ze swoim rzemiosłem. Powiedział, że Stany Zjednoczone będą dostarczać informacje wszystkim innym krajom i ich dygnitarzom, gdy je otrzyma. Ostrzegł również inne kraje, aby trzymały się z dala od miejsca katastrofy.
Co niektórzy uznali za zagrożenie, a nie znak współpracy”. – Dziękuję, Pauline – powiedział mężczyzna. Pokój wiadomości wrócił do oglądania. – Jak wspomniała Pauline, prezydent już wypowiadał się w tej sprawie.
Radzi cierpliwość i stłumienie naszej ciekawości. Zauważył też, że jednostki wewnątrz statku mogą zostać zranione lub tak samo ciekawskie jak my”. „Oto szerokie narodziny, wojsko daje statek kosmiczny.
Pojazdy wojskowe trzymają się w odległości pięćdziesięciu jardów. Pracownicy mediów, zarówno lokalni, jak i zagraniczni, znajdują się w zasięgu stu jardów”. - W porządku – powiedział Adrian, naciskając przycisk wyłączania. Spojrzał na nią.
Wpatrywała się w niego. – Wydawałaś się zestresowana – powiedziała. – Nieprawdaż? on zapytał.
„A co z resztą twojej załogi?”. – Nie było nikogo innego. Tylko ja – powiedziała Solaria.
Adrian już miał zadać kolejne pytanie, kiedy telefon zaczął dzwonić. - Hej, tak, oglądałem to – powiedział Adrian, odpowiadając na to. – Dobra, zaraz tam będę – powiedział odkładając słuchawkę.
„Poprosili mnie, żebym przyszedł i odpowiedział na kilka pytań. Znaleźli ślady moich opon na miejscu zdarzenia” – powiedział potrząsając głową. – Chcesz, żebym poszła z tobą? zapytała, wstając. – Nie! To znaczy nie – powiedział, wciągając kurtkę. – Sprawisz, że będą tylko zadawać więcej pytań – powiedział, kierując się do drzwi.
"Nie otwieraj nikomu drzwi. Dobrze?". – Jeśli tego chcesz – powiedziała. Adrian przeklął siebie, gdy tylko wsiadł do samochodu.
Dlaczego musiał być w okolicy, teraz mieli zadać mu pytania, na które może nie być w stanie odpowiedzieć. Odjechał oglądając się za siebie, widział fioletowe światło jej oczu patrzących przez okno. Martwiła się o niego. Od dłuższego czasu nikt się o niego nie martwił. Czy nadal go słyszy? Zapytał siebie.
– Mogę. Jeśli chcesz – powiedziała Solaria. - Tak – powiedział, czując się trochę lepiej, że wciąż tam była. – Powiedziałeś mi, że wróciłeś na swój statek. – Zgadza się – odpowiedziała.
"Jak?" on zapytał. „Wierzę, że twoje filmy science fiction nazywają to teleportacją. My nazywamy to przeniesieniem” – powiedziała Solaria. "Wychodzisz poza zasięg moich podsłuchów.
Czy mam się przenieść do twojej lokalizacji?". - Nie. Ale zachowaj taką opcję, jeśli nie otrzymasz ode mnie odpowiedzi w ciągu godziny – powiedział Adrian.
Nie wiedział dlaczego, ale chciał, żeby była blisko, na wypadek, gdyby sprawy potoczyły się źle. – Zrobi się – odpowiedziała. Gdy Adrian wjechał na miejsce parkingowe, wskazał mu uzbrojony mężczyzna przy wejściu do centrum handlowego. Wysiadł z pojazdu. „Cieszę się, że udało ci się zrobić to w krótkim czasie” – powiedziała Rudowłosa dama.
– Wydawało się, że nie mam wyboru, Gail – powiedział. Gail była córką szeryfa. Przejęła kontrolę po tym, jak jej ojciec kilka tygodni temu doznał udaru mózgu.
„Cieszę się, że mój ojciec odpoczywa w domu. Ta sytuacja spowodowałaby atak serca” – powiedziała. – Czy to nie ty zwykle wywołuje u niego ataki serca? Adrian odpowiedział chłodno, kiedy weszli do centrum handlowego.
– Zamierzasz dalej kręcić tym nożem, prawda? powiedziała kręcąc głową. – Nie – odpowiedział. Gail chwyciła go za ramię i zatrzymała. „Słuchaj, to, co mieliśmy, było… świetne” – powiedziała.
„Ale chodź, bądźmy realistami. Mój ojciec jest staromodny. Co mogłam zrobić? Wkurzyłby się, gdybym mu powiedziała, że spotykam się z czarnym mężczyzną” – powiedziała, rozglądając się wokół, gdy to mówiła.
- Rozumiem – powiedział Adrian, przepychając się obok niej. "A co po?". – Masz na myśli seks? zapytała rozglądając się, gdy to mówiła. "Nie spodziewałeś się, że z tego też zrezygnuję?".
"Więc to wszystko czym jestem?" powiedział, gdy zbliżali się do food courtu, gdzie wojsko ustawiło biurka i inne rzeczy. — Słuchaj, przejdźmy przez to, a potem będziemy mogli o tym porozmawiać — powiedziała Gail, przechodząc obok niego. – Nie ma nas – powiedział, dołączając do niej.
Była kolejka ludzi, z których wszyscy czekali na swoją kolej. Wojsko zadbało o to, by wszystkie były trzymane oddzielnie. – Adrian Grody – powiedział mężczyzna przy biurku. Adrian podszedł do biurka. – I.D.
– powiedział chłodno mężczyzna. Adrian dał mu prawo jazdy. Mężczyzna skinął głową. — Sir.
Ślady bieżnika pańskiego pojazdu zostały znalezione kilka metrów od miejsca, w którym rozbił się pojazd. Chcesz wyjaśnić? - powiedział mężczyzna patrząc Adrianowi prosto w oczy. – On też zna godzinę – powiedziała mu Solaria. "Gdzie jesteś?" on zapytał. - Przeniosłem się w bliższe miejsce.
Nie martw się, że nikt mnie nie zobaczy - odpowiedziała Solaria. „Bałem się. Myślałem, że to trzęsienie ziemi, wszystko oszalał i spanikowałem.
Wcisnąłem gaz i wjechałem do miasta” – powiedział Adrian. Mężczyzna spojrzał na niego. – Dlaczego się nie zgłosiłeś, kiedy zadzwoniliśmy do twojego domu? – zapytał mężczyzna.
„Był telefon, spałeś, więc go uciszyłem” – powiedziała Solaria. - Spałem; dzień wcześniej wyjechałem na podwójną zmianę. Nie słyszałem dzwonka telefonu – odpowiedział Adrian.
Mężczyzna skinął głową. Przesłuchanie trwało ponad godzinę. Czasami mężczyzna powtarzał to samo pytanie, ale sformułował je inaczej. Adrian dostał zielone światło, żeby wrócić do domu. Powiedziano mu również, że ma odebrać telefon, jeśli zadzwonią do niego z dodatkowymi pytaniami.
– Spotkajmy się w domu – powiedział, idąc z powrotem przez centrum handlowe do wejścia. Zobaczył przed sobą ruch. Wyglądało jak Solaria, ale to było jak widok ducha. "To byłeś ty?" on zapytał.
„Tak, to forma ukrywania się lub kamuflażu” – powiedziała. - Nieźle – uśmiechnął się Adrian, wsiadając do swojego pojazdu. – Szkoda, twój statek tego nie potrafi – powiedział, uruchamiając samochód. – Może – odpowiedziała.
"To może?" odpowiedział zszokowany, że coś tak dużego można zakamuflować. – Tak. Ale w obecnym stanie.
Przyniesie więcej szkody niż pożytku – odpowiedziała. Adrian skinął głową. – Co to za płeć? Ta pani mówiła? zapytała Solaria. - Um – powiedział Adrian zszokowany pytaniem. – A dlaczego nie mogła się poddać? zapytała.
„To forma uczucia, kiedy bardzo zależy ci na kimś. Kiedyś bardzo mnie lubiła. A potem nie” – odpowiedział.
To nie była absolutna prawda, ale na razie powinna się utrzymać. Wjechał na swój podjazd. Dzień minął tak szybko. Słońce już zachodziło.
Solaria przywitała go w drzwiach. – Witaj w domu – powiedziała. Jej świecące oczy wpatrywały się w Adriana.
– Dziękuję – powiedział do niej, przechodząc obok niej. – Zrobiłam obiad – powiedziała, idąc za nim. – Nie musiałeś – odpowiedział siedząc na krześle. Solaria spojrzała na niego, jakby próbowała powiedzieć, czy mówi poważnie. "To znaczy.
Cieszę się, że to zrobiłeś. Ale nie musiałeś - poprawił się Adrian. Wciąż przyzwyczajał się do tego, jak precyzyjny musiał być przy niej. Rzeczy, które powiedział, musiały być powiedziane w sam raz.
Skinęła głową i weszła do kuchni. Organizm ludzki potrzebuje pożywienia, aby się utrzymać, a także podtrzymać metabolizm. Małe posiłki powinny być spożywane przez cały dzień – odpowiedziała, przynosząc wielki talerz mięsa, ziemniaków i warzyw. „Święty” – zaczął mówić, ale powiedzenie bzdury sprawiłoby, że pomyślałaby, że jedzenie jest gówniane lub że religia to gówno „Wow, to dużo jedzenia", powiedział siadając na swoim krześle.
Adrian nie jadł tyle od czasu wizyty u przyjaciół na świątecznym obiedzie. Zwykle po prostu nurkował coś w kuchence mikrofalowej. Wziął talerz i Nóż i widelec i zanurkował. „Dzisiaj jest mecz", powiedziała. Widziałam, że wcześniej oglądałeś sport, ale przestałeś.
„Tak. Mam tylko podstawowy kabel. Musiałem odciąć inne kanały, odkąd… – zaczął mówić Adrian, napychając sobie usta jedzeniem.
Telewizja ożyła, pokazując mecz piłki nożnej. – Jak się masz? – zaczął mówić. zapłacił rachunek przez Internet.
Twój świat wydaje się kręcić wokół czegoś, co nazywa się pieniędzmi. Jest to łatwy system w nawigacji - powiedziała siadając. Blask w jej oczach był jaśniejszy, gdy na niego obserwowała.
- Dobra, przestań - powiedział. Odwrócił się, by spojrzeć na Solarię. Jej oczy szybko zamrugały. „Czy zrobiłam coś złego?” zapytała Solaria.
„Nie. Ale dlaczego to robisz? – zapytał Adrian. – Dlaczego. Co robię? — spytała Solaria, gdy jej twarz przechyliła się na bok.
Usiadł i zamyślił się. Musiał to poprawnie sformułować. "Te działania. Karmienie mnie, upewnianie się, że jestem bezpieczny i szczęśliwy.
Dlaczego je robisz?" – zapytał Adrian. Solaria skinęła głową, kiedy zrozumiała. „To leży w mojej naturze” – odpowiedziała.
– Powiedz – powiedział. – Nasza rasa składa się z dwóch różnych gatunków – powiedziała Solaria, spoglądając na swoje ciało. „Skóra jest z… trudno wymówić w tym języku”, powiedziała, a jej oczy szybko błysnęły. "Denora lub w moim języku pierwsze". „Byli sprytni, nawet błyskotliwi.
Ale bardzo słabi i bardzo bojaźliwi. Kiedy inny gatunek zaatakował ich z innego świata, stworzyli roboty do walki. Z czasem roboty wygrały. Po zakończeniu wojny Denora nie potrzebowały roboty, ale zamiast je dezaktywować, uczynili z nich swoich służących i siłę roboczą.".
Adrian kiwnął głową, że mógł zobaczyć ludzi, którzy ostatecznie budują roboty lub maszyny, by wykonywały ich rozkazy. Potem przypomniał sobie wszystkie filmy z tym efektem. „Denorowie stali się leniwi i wkrótce roboty stały się dominującym gatunkiem.
Zasilili Denorę i wkrótce uczynili z nich swoich sług. W końcu oba gatunki zaczęły się ze sobą kojarzyć. Wiele dekad później nie było prawdziwej Denory albo roboty odeszły. Tylko my – dokończyła Solaria. – To wiele wyjaśnia – powiedział.
Dlatego przypominała robota. To była część jej genetycznego składu. – Cóż, nie musisz mi służyć – powiedział.
"Chcę tylko, żebyś naprawił siebie i swój statek, abyś mógł wrócić do domu." Siedzieli w milczeniu, obserwując mecz. Nawet gdy wszystko się działo, Adrian cieszył się dobrą grą piłkarską, musiał wyjaśnić większość podstaw Solarii, która obserwowała go z ciekawością i podziwem. Po tym, jak drużyna Adriana przegrała i gra się skończyła, ziewnął długo.
– Nie śpisz? on zapytał. „Nie potrzebujemy snu. Odpoczywamy, kiedy się wyłączamy” – odpowiedziała Solaria. "Jak długo to trwa?".
– Od dwóch do czterech godzin ziemskich – powiedziała. Adrian ziewnął jeszcze dłużej. „Jesteś zmęczona. Już minął twój zwykły czas snu” – powiedziała, wstając. Adrian skinął głową.
Wszedł do sypialni. Solaria zatrzymała się przy drzwiach. "Dobranoc.".
Poranek nadszedł jak zwykle szybko. Adrian obudził się i znalazł ją stojącą tuż za drzwiami jego sypialni. - Proszę, powiedz mi.
Nie stałaś tam przez cały czas – powiedział Adrian, przechodząc obok niej. – Nie – odpowiedziała Solaria. – Wyszłam tylko po to, żeby zrobić ci śniadanie, potem wróciłam – powiedziała idąc za nim. Adrian potrząsnął głową z uśmiechem. Zaczynał lubić jej bezpośrednie i rzeczowe odpowiedzi.
"Ale jesteś spóźniony." - Cholera – zaklął Adrian, patrząc na swój telefon. – Ułatwiłam zabranie ze sobą śniadania, a także lunchu – powiedziała, podnosząc lodówkę. – Dziękuję – powiedział, wybiegając za drzwi.
Solaria stała tam patrząc na drzwi. Adrian ponownie otworzył drzwi po uświadomieniu sobie, że zostawił ją z otwartym oświadczeniem. "Dziękuję za zrobienie śniadania i obiadu. Na razie do widzenia." Drugą pracą Adriana była praca wspólnika giełdowego w lokalnym sklepie spożywczym. Pracował tam tylko w niepełnym wymiarze godzin przez dodatkowe godziny, których potrzebował, aby nadążyć z rachunkami.
Nienawidził w tym wszystkiego. Dni zawsze wydają się przeciągać. Kiedy zobaczył, że na jego ośmiogodzinnej zmianie zostały jeszcze tylko dwie godziny, zaczął myśleć o powrocie do domu. Adrian nigdy wcześniej nie myślał o takim powrocie do domu.
Głównie dlatego, że nigdy nie miał do kogo wrócić, albo nie było tam nikogo, kto by go potrzebował. Adrian chodził po alejce, upewniając się, że wszystkie przedmioty z wyprzedaży są zaopatrzone i pełne. Zobaczył dwóch oficerów wojskowych.
Próbował je minąć tak cicho, jak tylko mógł. Kiedy je mijał, usłyszał, jak mówili, że wojsko zamierza wejść do statku, ponieważ nikt nie wyszedł, a ze statku nie było żadnych oznak aktywności. Adrian szybko wszedł do tylnego pokoju.
– Solaria – powiedział, zaczynał lubić mówić w głowie, nie otrzymał odpowiedzi. Obawiając się najgorszego, zaczął panikować. Potem przypomniał sobie, że Solaria mogła się zamknąć, ponieważ nie spała całą noc i nie spodziewała się go w domu przez kolejne dwie godziny. Adrian zaczął myśleć o wcześniejszym wyjściu z pracy, żeby mógł ją sprawdzić. Wiedział, że menedżer prawdopodobnie napisze do niego, jeśli odejdzie.
„Pieprzyć to”, powiedział do siebie, podchodząc do zegara czasu. – Wzywałeś mnie? Solaria odpowiedziała. – Tak – odpowiedział. "Nie strasz mnie tak." – Ładowałam się – odpowiedziała.
"Zajęło mi kilka chwil, aby się obudzić." – Będą próbować wejść na twój statek. powiedział. – Wiem – odpowiedziała.
"Nie martwisz się?". „Nie. Nie będą mogli wejść. Żadna technologia ani broń na tej planecie nie mogą uszkodzić ani uszkodzić mojego statku” – powiedziała Solaria.
Adrian poczuł się lepiej, ale potem zaczął się zastanawiać, co może zranić taki statek. „Zastanawiasz się, jak się rozbiłem”. - Tak. Zapomniałem, że możesz to zrobić – odpowiedział Adrian. „Przeszedłem przez duży pas asteroid, oddalony o lata świetlne od waszej planety.
Myślałem, że przeszedłem przez to bez szwanku. Zanim zdałem sobie sprawę, jak poważne zostały wyrządzone szkody, było już za późno. Próbowałem przenieść się przez waszą planetę, ale większość systemów nie odpowiadała.
To właśnie spowodowało awarię." "Gdybyś się nie rozbił, to ty i statek bylibyście w drodze?". - Tak, gdybym się nie rozbił. Ukryłbym się za twoim słońcem, dopóki statek się nie naprawi. – Adrian, szef policji chce się z tobą widzieć – powiedział przez domofon zastępca kierownika sklepu. Adrian zaklął głośno.
Nienawidził małego bachora. Dzieciak miał zaledwie dwadzieścia dwa lata. Awansowali go nie z innego powodu, niż nikt inny nie chciał tej pracy. – Niedługo będę w domu – powiedział. „Zakończyłam cykl ładowania” – odpowiedziała.
Adrian skinął głową. Przyzwyczajał się do mówienia do niej w ten sposób. To była ich droga. Nikt inny nie miał takiego połączenia.
Zatrzymał się w połowie drogi do biura. Czy czuł uczucia do obcego? Nie mógł potrząsnąć głową, próbując odepchnąć tę myśl. Im więcej o tym myślał, tym bardziej czuł, że to prawda.
Tak czy inaczej, wkrótce wyjedzie. Minął stanowisko obsługi klienta i wszedł po schodach. Mały bachor właśnie wychodził z biura. - O cokolwiek chcesz, po prostu spytaj panią, to znaczy sir, mam na myśli oficerze – powiedział jąkając się, zamykając drzwi.
Dzieciak miał zaledwie pięć stóp wzrostu, czarne włosy i niebieskie oczy. Adrian przepchnął się obok niego. – Z drogi Junior – powiedział Adrian.
Dzieciak opuścił głowę i zszedł po schodach. — O co chodzi, Gail? Adrian wypalił ze złością. "Właśnie miałem wyjść." Gail stała przy małym biurku, ubrana w swój policyjny mundur. Zielony mundurek miał być ciasny, pokazując wszystkie jej kształty.
Lubiła to w ten sposób, że ułatwiało jej to bieganie. Adrian wiedział, że również tego chciała, żeby mogła przekonać większość mężczyzn w tym małym miasteczku, by zrobili to, co chciała. Gail miała ciało sportowca. Od czasów liceum zawsze utrzymywała swoje ciało w jak najlepszej kondycji, biegając na bieżni, pływając, a nawet przez rok w prowadzeniu cheerleaderek.
Gail spojrzała na Adriana, ciągnąc za mały sznurek, który przytrzymywał jej włosy, spływał po jej ramionach. „Chciałam tylko porozmawiać. Pewnego dnia odszedłeś bez pożegnania” – powiedziała podchodząc do niego. – Powiedziałem, że nie ma o czym rozmawiać – powiedział, ignorując ją, gdy położyła rękę na jego klatce piersiowej.
"Och, wiesz, że to kłamstwo," powiedziała cofając się, szybko rozpięła przód topu. Odsłania swoje duże cycki w czerwonym koronkowym staniku. „Mogę wymyślić dwie rzeczy do omówienia”.
- Zapomnij o tym, Gail – powiedział Adrian, próbując odwrócić od niej wzrok. „Nic się nie wydarzy”, chciał uwierzyć w słowa, które mówił, ale wiedział, że owinęła go wokół palca. — Przepraszam. Nie słyszałam cię — powiedziała Gail, zbliżając się do niego. - Powiedziałem.
Nie – powiedział Adrian, patrząc na nią. „Możesz to powiedzieć moim oczom, ale co powiesz na to”, powiedziała, chwytając go za rękę i kładąc ją na jednym z jej cycków. Iskra wystrzeliła w ramię Adriana i prosto do jego penisa, który pulsował i zaczął stawać się coraz twardszy. Spojrzał z powrotem na swoją rękę na wierzchu czerwonej koronki jej stanika.
Jej stanik. „Powiedz im, że nie chcesz wkładać swojego wielkiego czarnego kutasa między nich i pieprzyć ich, dopóki nie rzucisz na nich spermy” – powiedziała pochylając się do przodu i szepcząc mu do ucha. „Powiedz im to, a odejdę”. "Wszystko w porządku?" zapytała Solaria. Jej głos przywrócił go do rzeczywistości.
– Nie. To znaczy tak – powiedział głośno Adrian. – Wiedziałem, że to zrobisz! – powiedziała Gail, gdy zaczęła zdejmować stanik. "Zatrzymaj się!" krzyknął.
– Chcesz, żebym przestał z tobą rozmawiać? zapytała Solaria. – Nie – odpowiedział, ale nadal mówił na głos. "Podejmij decyzję, chcesz mnie czy nie?" – spytała Gail. Wydawała się zdezorientowana, gdy trzymał głowę i cofał się.
"Potrzebujesz pomocy?" zapytała Solaria. - Tak. Potrzebuję pomocy – powiedział Adrian. Emocje Adriana stawały się dla niego najlepsze.
Chciał tylko wyjść z tego pokoju i tej sytuacji. "Co chcesz, abym zrobił?" – powiedziała Gail, gdy podeszła bliżej, wyglądając na zmartwioną. Nagle zawyły alarmy przeciwpożarowe, a potem włączyły się zraszacze, rozrzucając wszędzie wodę. Adrian skorzystał z okazji i wybiegł z pokoju.
Kiedy zszedł na dół, w sklepie pogrążył się kompletny chaos, gdy ludzie zaczęli biec do frontu. „Wszyscy wychodzą”, krzyczał kierownik dzieciaków. Miał zagubiony, zdezorientowany wyraz twarzy. "Zakręciłeś wodę?" – zapytał Adrian. – Woda? Jak? odpowiedział całkowicie zagubiony.
– Zrobię to – powiedział Adrian. Spojrzał z powrotem na biuro. Gail skręcała za róg z zapiętą bluzką.
Adrian pobiegł do tyłu, gdzie mógł zobaczyć, gdzie ktoś złamał jeden z alarmów przeciwpożarowych, a także uderzył w jedną z głowic zraszaczy. System musiał pomyśleć, że wybuchł pożar. Poszedł na zaplecze i wyjął klucz awaryjny. Powoli przekręcił zawór, woda zaczęła się zatrzymywać.
Powoli wrócił na przód. Zobaczył dzieciaka stojącego obok Gail, gdy straż pożarna weszła przez frontowe drzwi. – Wygląda na to, że ktoś zepsuł jeden z alarmów przeciwpożarowych z tyłu w pobliżu działu mleczarskiego – powiedział Adrian. „Widziałem to, kiedy tam wróciłem”.
"Fałszywy alarm?" zapytał jeden ze strażaków. – Tak, ale na wszelki wypadek przeskocz – powiedziała Gail, widząc, że nadjeżdża jakiś personel wojskowy. – Świetnie – powiedziała, przewracając oczami. Gdy weszli do budynku, związała przemoczone włosy w koński ogon. „Słyszeliśmy alarm, pomyśleliśmy, że możesz potrzebować pomocy” – powiedział jeden z żołnierzy.
– Nie. To tylko fałszywy alarm. Straż pożarna ma kontrolę nad sytuacją – powiedziała. Jej oczy skupiły się na Adrianie. Adrian mógł powiedzieć, że próbowała wszystko zrozumieć.
- Panie Halifax - powiedział Adrian, gdy wszedł kierownik sklepu. - Co do cholery się dzieje z jej Gail? – powiedział, wchodząc. Znowu powiedziała, że to fałszywy alarm. Strażacy wrócili kiwając głowami.
„Nie ma ognia”, powiedzieli. – Czy coś zostało skradzione? Pan Halifax zapytał Brody'ego, zastępcę kierownika. - Nie. Kasa jest zamknięta - powiedział dzieciak. „Cóż, chcę odpowiedzi.
Wszędzie mam zalanie” – powiedział kierownik, wbijając stopy w wodę, która pokryła podłogę sklepu. „Co ty tu jeszcze robisz? Nie płacę ci za stanie tutaj, jeśli nie możesz zapełnić półek, a potem wyjść – powiedział patrząc na Adriana. – Sklep jest zamknięty. Wszyscy wychodzą.
Z wyjątkiem ciebie Gail — krzyknął. Adrian odszedł, kiedy obejrzał się za siebie, zobaczył pana Halifaxa krzyczącego na Gail i jednego z żołnierzy. — Mam nadzieję, że to pomogło? — spytała Solaria.
— Tak, bardzo. Dziękuję – powiedział Adrian, wsiadając do samochodu. – Przeniosłem się i złamałem alarm oraz przewody rurowe. Potem wrócił do domu, zanim ktokolwiek mnie zobaczył" odpowiedziała Solaria.
"Dziękuję, ale nie powinieneś ryzykować w ten sposób," powiedział, odchodząc. Gail była na zewnątrz, rozmawiając teraz z jednym ze strażaków. Spojrzała na Adriana, gdy on wyjechał z parkingu.
„Teraz nawet bardziej. Nie chcę, żeby coś ci się stało. – Martwisz się o moje bezpieczeństwo? – zapytała. – Świetnie. Porozmawiamy, kiedy wrócę do domu – powiedział Adrian, jadąc z powrotem.
Adrian wjechał i został przywitany przez Solarię w drzwiach. Cieszył się, że widzi ją i te jasne fioletowe oczy. „Zrobiłam obiad” – powiedziała przechylając ją.
Jeśli jej twarz mogła się uśmiechnąć, był pewien, że się uśmiecha. „Dziękuję” – powiedział, wchodząc do środka. Usiedli do jedzenia. No cóż, zjadł, a Solaria spojrzała na niego i telewizor. nie poczyniła żadnych postępów w dostaniu się na statek.
Tak jak powiedziała. „Dlaczego miałeś kłopoty?", zapytała go. Spojrzał na nią.
Nie wiedząc, co powiedzieć, ale wiedział, że musi powiedzieć jej prawdę. „Ja nie miał kłopotów, tylko w sytuacji. Nie chciałem być w środku – próbował wyjaśnić Adrian. Próbując ukryć przed nią prawdę absolutną. – To była pani szeryf.
Czyż nie? - spytała Solaria patrząc na niego. – Tak – powiedział, kiwając głową. Nie zamierzał jej okłamywać.
– Ale skąd wiedziałeś? on zapytał. Adrian nie powiedział jej wcześniej nic o Gail. „Twoje serce.
Biło równie szybko, jak ostatnim razem, gdy ją widziałeś” – wyjaśniła Solaria. - Cóż, następnym razem postaram się tego powstrzymać – uśmiechnął się. Adrian wiedział, że to niemożliwe. Troszczył się o Gail.
I to było coś, co trudno było odpuścić. – Idę pod prysznic – powiedział, wstając. Nie mógł oprzeć się wrażeniu tego, co zrobił dla Gail, a jednocześnie zaczął inaczej myśleć o Solarii. Jak mógł cokolwiek czuć do obcego w tak krótkim czasie? Chociaż łączyło ich wyjątkowe połączenie, nie mieli ze sobą nic wspólnego. Ona była kosmitą, a on człowiekiem.
„Do diabła, prawdopodobnie nic nie czuje”, powiedział do siebie, wycierając się. Owinął się ręcznikiem i otworzył drzwi do swojej sypialni. Stał tam zszokowany tym, co zobaczył. „Wiem, dlaczego twoje serce biło tak, jak biło. Ale nie mogłem ci pomóc w mojej naturalnej postaci, ale może w ten sposób, mogę” – powiedziała Solaria stojąc przy jego łóżku.
Nie wyglądała już jak ona. "Ale jak?" - powiedział Adrian powoli idąc w jej stronę. „Masz wiele zdjęć tej kobiety na swoim komputerze. Wzięłam zdjęcie i odcisnęłam je na swoim ciele” – powiedziała patrząc na siebie.
"Nie podoba ci się?". Adrian stał obok niej. – Tak – powiedział, patrząc na nią od góry do dołu.
Adrian spojrzał na Solarię, która wyglądała jak ucieleśnienie jednej z jego ulubionych cycatej modelki. Wpatrywał się w to ciało i te oczy przez większość swojego dorosłego życia. A tutaj stała przed nim.
Jej ciasne ciało z naturalną klatką piersiową w czarnym koronkowym staniku. Jej krótkie blond włosy. I te błyszczące niebieskie oczy. – Cieszę się – powiedziała Solaria, ale zamiast głosu był to gruby europejski akcent modelki.
Adrian słyszał to wiele razy, kiedy modelowała lub prowadziła wideoczaty dla swoich członków. Adrian rzucił się do przodu całując ją w usta. Upadli tyłem na łóżko. Adrian pocałował ją całą, czując delikatny dotyk ludzkiej skóry. Jej długie, ciasne nogi owinęły się wokół niego, gdy ręcznik zsunął się z niego, odsłaniając jego nagie ciało.
W tym momencie Adriana nie obchodziło, że kobiece ciało pod nim było naprawdę kosmitą. Wsunął palce pod ramiączka jej stanika, zdejmując je z ramion. Przywitały go jej ogromne cycki.
Były idealne od swoich rozmiarów po małe, różowe sutki. Powoli zaczął je ssać jeden po drugim. Ciało Solarii zareagowało jak ludzka kobieta. „Chciałem to zrobić od lat” – powiedział prosto w twarz swojej modelce.
Adrian czołgał się po jej ciele, siedząc na jej dolnej części klatki piersiowej. Zsunął razem jej masywne cycki i wepchnął między nie swojego penisa. Powoli zaczął ją pieprzyć. „Mogę je zatrzymać” – powiedziała Solaria, zawsze chętna, by go zadowolić. Użyła obu rąk, by ścisnąć swoje wielkie cycki.
Adrian zaczął mocniej pieprzyć jej cycki. Chwycił zagłówek, patrząc w dół w niebieskie oczy, które wpatrywały się w niego. Spojrzał na jej ogromne cycki, widząc główkę jego penisa ledwo wystającą spomiędzy nich na końcu każdego pchnięcia. – Są takie duże – jęknął. – Mogę je powiększyć – uśmiechnęła się Solaria, patrząc na niego.
Adrian spojrzał na nich. Na początku działo się to powoli, ale widział, że ich rozmiar się powiększał. Teraz były ledwie większe niż jej normalny rozmiar. Kiedy usiadł prosto, zauważył, że ich rozmiar rośnie szybciej.
Stały się na tyle duże, że ledwo widział twarz Solarii czy poduszki pod jej głową. Potem jej górna część ciała zniknęła. Wiedział, że pod nimi jest łóżko i Solaria. – Przestań – powiedział w końcu.
Nie był już w stanie zobaczyć jej ani łóżka pod nią. Były gigantyczne, z wystającymi z nich małymi sutkami. Jego kutas był zakopany pod całym ciałem cycków i wciąż twardy jak skała.
Powoli zaczął się pieprzyć w te gigantyczne cycki. Łóżko pod nim skrzypiało i jęczało pod ciężarem. Nie widział jej twarzy, ale nie obchodziło go, że chciał wyruchać te ogromne cycki, zanim odejdą. Coraz szybciej szedł swoim kutasem zakopując się między tymi górami cycków. "I'm Cumming", jęknął, gdy szedł szybciej.
Pchnął do przodu, patrząc w dół, gdzieś pod nim, między tymi masywnymi górami, jego penis pulsował i wyrzucał spermę. Usiadł z boku łóżka, ponieważ nie było miejsca, żeby się położył. Powoli góry sikorki zaczęły się zmniejszać.
Po kilku sekundach znów mógł zobaczyć jej ciało, potem ukazała się jej twarz. – Dziękuję – powiedział. Solaria odwzajemniła uśmiech. Jej cycki wróciły do poprzedniego rozmiaru.
Wspiął się na łóżko obok niej. "Więc to jest to, co ludzie nazywają seksem?" zapytała nadal wyglądając jak modelka. - Nie.
To się nazywa pieprzenie cycków – powiedział Adrian, patrząc na nią, gdy leżała na jego klatce piersiowej i patrzyła na niego. Mimo że miała ludzkie oczy, nadal świeciło w nich słaby blask. Zamiast fioletowego światła było teraz niebieskie. "Więc czym jest seks?" powiedziała, przechylając głowę na bok. Zabawnie było zobaczyć ludzką twarz, która to robi, ponieważ wyglądało na to, że była zdezorientowana.
"Chcesz doświadczyć ludzkiego seksu?" on zapytał. Solaria skinęła głową z uśmiechem. – Czy to ci się spodoba? zapytała. – Tak, bardzo – powiedział.
Jego kutas już pulsował na myśl o seksie. Przewrócił ją. Wślizgnął się między jej nogi.
Wcisnął się w nią. Kobiece ciało Solarii wciągnęło go do środka, gdy pchnął do przodu, wypuściła cichy jęk. – To ciało doświadcza przyjemności – powiedziała, jęcząc ponownie.
Adrian pchnął mocniej, chwytając jej nogi i kładąc je na swoich ramionach. Zaczął ją mocniej pieprzyć. Jej duże cycki kręciły się i podskakiwały na piersi.
– Chcesz, żebym znów je powiększył? zapytała z przyjemnością w swoim głosie. Mógł tylko skinąć głową, gdy zaczął pchać jej nogi do przodu, prawie dotykały zagłówka za jej plecami. Adrian mocniej zerżnął. Jego jądra uderzały o nią.
Spojrzał w dół, jej cycki znów zaczęły rosnąć. Stuknął w nogę, kiedy dotykali jej podbródka i kolan. Spojrzał w dół między jej nogi, kiedy dotykały teraz ściany. Rozmiar jej cycków i blask jej niebieskich oczu zepchnęły Adriana z krawędzi.
Wcisnął się w nią aż do samego końca. Czuł, że nie przestanie cumming. Upadł na bok, oddychając ciężko, a jego serce biło. – To był ludzki seks – powiedział zdyszany.
„Zazwyczaj trwa to dłużej, ale wielkie cycki zawsze sprawiają, że dochodzę szybciej” – powiedział z uśmiechem. Solaria milczała, Adrian spojrzał na nią. Wróciła do swojej normalnej formy, ale blask jej oczu zniknął. Solaria? powiedział spanikowany. Jej postać robota leżała nieruchomo bez ruchu.
Adrian dotknął jej, by nią potrząsnąć. Szybko zdjął z niej ręce. Jej ciało było zbyt zimne, by dotknąć go gołymi rękami. Solaria! krzyknął. Jak mógł być taki głupi? Pomyślał sobie.
Uprawianie seksu z kosmitą, do tego obcym robotem. Wystrzelił swój płyn ustrojowy w robota. Zaczął nią potrząsać, używając kołdry, by chronić go przed zimnem.
"Chodź Solaria. Przepraszam. Powinienem cię ostrzec." Z nagłym szarpnięciem jej ciało wystrzeliło w górę w pasie. – Nic mi nie jest – powiedziała. Odwracając się do Adriana.
Odetchnął z ulgą, kładąc się z powrotem. – Przestraszyłeś mnie – powiedział. „Moje ciało nigdy tak się nie wydarzyło” – powiedziała.
- Przypływ przyjemności, jaki odczuło ludzkie ciało, kiedy… - Solaria urwała. - Co zrobiłeś? Wstrzyknęłaś mi gęsty płyn? powiedziała z przechyloną głową. „Przyszedłem? I to się nazywa sperma, no cóż, tak nazywamy to my, ludzie” – powiedział z uśmiechem. Nigdy wcześniej nie musiał tego wyjaśniać. „Cóż, kobiece ciało doznało przypływu przyjemności, które zamknęło moje ciało” – powiedziała.
- Przepraszam. Nie wiedziałem, że to zrobi – powiedział Adrian. Solaria wstała. "Gdzie idziesz?" on zapytał.
„To dwie godziny po twoim zwykłym cyklu snu” – powiedziała Solaria. – Musisz trochę odpocząć – powiedziała, wychodząc z pokoju. Adrian potrząsnął głową, kładąc się..
Gremliny. Małe skurwiele mogą być problemem, ale....…
🕑 22 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 1,879Diane weszła do frontowego pokoju swojego mieszkania, mrugając oczami i przeczesując palcami blond loki. Po trzech tygodniach ciężkiej pracy, w końcu miała długi weekend jako nagrodę i…
kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksuNigdy nie oceniaj okładki książki.…
🕑 14 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 2,019Siedząc przy zabytkowym mahoniowym stole obok moich trzech odrażających kuzynów, poczułem ogromny smutek. Mój wujek Darcy odszedł, a my byliśmy tu na prośbę jego adwokata, aby wysłuchać…
kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksuChcąc więcej od przyziemnego świata, wezwała demona. Czy jej kot by to zaaprobował?.…
🕑 14 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 2,276Jill próbowała tego kilka razy wcześniej, zawsze tracąc nerwy ze strachu. Ale kiedy po raz pierwszy próbowała wyczarować demona, została złapana i przerażona, gdy pojawiła się pustka.…
kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu