Żołnierz w Iraku otrzymuje list od żony na Boże Narodzenie.…
🕑 11 minuty minuty Miłośnicy żon HistorieGdybym tylko w moich snach wg. Podporucznik Dan Miller zatrzymał się na chwilę, gdy odległy huk wystrzałów dosięgnął jego ucha. Po prawie roku spędzonym na patrolowaniu ulic Bagdadu rozpoznał w nim mieszankę ognia i AK.
Inny patrol był zaangażowany w tę Wigilię. To nie jego zmartwienie, przypomniał sobie. Nie żeby nie miał nadziei, że odległa strzelanina nie okaże się wygraną dla dobrych ludzi, ale jego uwaga musiała być skupiona właśnie tutaj na dwóch szwadronach piechoty, którymi prowadził dzisiejszej nocy. Armia bębniła w jego umyśle, od jego pierwszego kursu ROTC przez Szkołę Strażników, że zawsze skupiałeś się na swojej misji, na swoich oddziałach. Pozwolenie na błądzenie uwagi oznaczało porażkę lub, co gorsza, zranienie kogoś, kiedy można było temu zapobiec.
Kontynuowali wyznaczoną trasę, poruszając się ostrożnie, ale bez wahania. Pokonywali tę trasę w dzień iw ciemności już wcześniej i znali zakręty starożytnych ulic, którymi szli. Poruszali się otwarcie, kolejny mały dowód, że to oni kontrolują. Dan przypomniał sobie, jak rozmawiał ze swoim ojcem, starszym sierżantem (w stanie spoczynku) Williamem Millerem o swoich doświadczeniach w Wietnamie. Jego tata był Lurpem, członkiem Long Range Reconnaissance Patrols, które stały się Rangersami.
Jedną z ich misji było „Odzyskać noc Charliemu”. Tutaj trzymali noc i planowali ją zatrzymać. Sędzia podniósł rękę i rzucił ostre wyzwanie. Dan pospieszył na spotkanie z przywódcą jednostki irackiej policji, którą przeszli.
W zeszłym roku nauczył się na tyle miejscowego dialektu, by wymieniać informacje ze starszym funkcjonariuszem policji, którego angielski był na równi z arabskim Dana. Żadna siła nie widziała niczego podejrzanego. Uścisnął dłoń irackiemu oficerowi i życzyli sobie szczęścia podczas rozstania. Dan podziwiał siły irackie, a zwłaszcza policję, która czasami ponosiła ciężkie obrażenia i ponosiła ciężkie straty, ale trzymała się w samym centrum walki.
Szybkie sprawdzenie czasu i rozpoznanie okolicznych zabytków potwierdziło, że nadszedł czas, aby wycofać się w kierunku obszaru batalionu. Automatycznie tempo przyspieszyło, jego własne tak samo jak jego ludzi. Miał list od Lisy z napisem „Nie otwierać do Bożego Narodzenia” i zanim wrócą, będzie dobrze po północy. Przez chwilę pozwolił, by jego umysł skupił się na swojej żonie.
Dwa lata randkowania doprowadziły do ich małżeństwa zaraz po ukończeniu college'u. Wyglądało na to, że od tamtej pory większość czasu spędzili osobno. Jego udział w Kursie Podstawowym dla oficerów piechoty był wolny od osób na jego utrzymaniu, jak z pewnością była w Szkole Komandosów.
Potem w końcu osiedlili się na swoim pierwszym stałym stanowisku, gdy jednostka została powiadomiona o rozmieszczeniu za granicą. Wielu członków personelu było na swojej drugiej trasie, w tym jego sierżant plutonu i dwóch dowódców jego oddziałów. Dan posłuchał rady ojca i trzymał język za zębami, a oczy i uszy otwarte, pozwalając swoim doświadczonym podoficerom uczyć go umiejętności, których potrzebował.
I do cholery, znowu zbierał wełnę. Mocno wyrzucił z głowy wszelkie obce myśli i koncentrował się na misji, dopóki patrol nie znalazł się bezpiecznie z powrotem w obszarze kantonu. Po odprawie upewniał się, że broń została wyczyszczona, przekazana, a członkowie patrolu zajęci się wszystkimi, gdy poczuł dotyk na ramieniu. Dan odwrócił się, by spojrzeć na uśmiechniętą twarz sierżanta plutonu Russella Mentora. „Mam to El-Tee.
I tak wygłupiałam się tu całą noc. Idź wziąć prysznic i odpocznij. Sir”. Uśmiech podoficera poszerzył się i mrugnął. – Dobrze się spisałeś, jak zawsze, poruczniku.
Twój tata będzie z ciebie dumny. Wymienili saluty i Dan udał się do swojego pokoju. Ostrożnie odwiesił swój sprzęt, po czym ciężko usiadł na rozklekotanym krześle. Zdjął buty i poruszył palcami.
Jego wzrok powędrował do grubej koperty, która leżała na biurku obok niego, otoczona. Spojrzał na zegarek. Była prawie pierwsza w nocy czasu lokalnego, więc BYŁY Święta Bożego Narodzenia.
Postanowił odłożyć prezent do czasu, gdy weźmie prysznic. Mimo to wyciągnął rękę i przesunął palcami po grubej, ponadwymiarowej kopercie, przyglądając się swojej. Było ich trzech. Po lewej był jeden z Lisy i on podczas ich miesiąca miodowego, stojący na plaży.
Po prawej był tylko jeden z Lisy. Zabrał go na kemping, kiedy jeszcze się spotykali. Oparła się o drewnianą balustradę, wiatr smagał jej długie czarne włosy i, jak zawsze zauważał, owijał swoją cienką, krótką sukienkę ciasno na jej ciele. Potem był ten w środku.
W gardle wyrosła mu gula. To była Lisa uśmiechająca się do kamery. Trzymała malutką rączkę, jakby machała do niego. Poza tym niewiele można było zobaczyć o jego synu Danu Juniorze. Był synem urodzonym pięć miesięcy po oddelegowaniu Dana, synem, którego nigdy nie widział.
Dan poszedł pod prysznic. Po drodze zatrzymał się przy gazecie zawieszonej z tyłu drzwi. Chwytając ołówek na przymocowanym do niego sznurku, zaznaczył w swoim krótkometrażowym kalendarzu kolejny dzień. Został niecały miesiąc, zanim wrócimy do „Świata”, jak nazywali to starsi faceci. Po prysznicu wyciągnął się na łóżku, oparł głowę na poduszce i ostrożnie otworzył list.
W środku była mniejsza koperta i dwa kawałki kartonu. Nie, poprawił się, każdy kawałek tektury był właściwie kanapką, zawierającą coś w środku. Był pewien, że tak.
Dan roześmiał się. Zaufaj Lisie, że go zna. Mogła wysłać wszystko e-mailem lub wysłać jemu podczas ich czatów on-line. Wiedziała, że prawdopodobnie nie będzie w stanie oprzeć się wcześniejszemu otwarciu pobranych plików, ale zaciśnie zęby i powstrzyma się od otwarcia jej listu, dopóki nie nadejdzie czas.
Nie miało to większego sensu, ale taki był i kochał Lisę za to, że go znała. Mniejsza koperta miała z boku wiadomość. "Otwórz mnie drugi". Wziął jedną z nieotwartych paczek.
Nie, ten powiedział „Otwórz mnie na koniec”. Przesunął paznokciem po szwie drugiego, rozcinając taśmę. Dan zamrugał, żeby powstrzymać łzy. Dan Junior spojrzał na niego, wsparty na jakiejś poduszce czy czymś.
Jego mały chłopiec uśmiechał się do kamery. Lisa ubrała go w maleńki mundurek baseballowy ukochanego Dana z Chicago Cubs. Ostrożnie postawił zdjęcie obok lampy obok łóżka. Teraz list. Na chwilę przyłożył kopertę do nosa.
Teraz ŻE nie mogłeś dostać się przez e-mail. Zdecydowany zapach "Shalimar", ulubionych perfum Lisy. Zamknął na chwilę oczy, gdy wspomnienia przepłynęły przez jego umysł.
Uśmiechnął. Ta minx. Tak jak ona, żeby zrobić coś takiego.
Tylko odrobina zapachu i kilka zbłąkanych myśli i coś już się poruszało. Pomyślał, że lepiej przeczyta list, zanim cała krew opuści jego mózg podczas podróży w inne miejsce. „Najdroższy Przyjacielu, czy to nie huk, kochanie? Ostatnio czytałem trochę wczesnej historii Ameryki i tak John i Abigail Adams zwracali się do siebie w swoich listach. Pomyślałem, że spróbuję tego i zobaczę, czy mam uśmiech. No cóż, mam więcej niż jeden sposób, aby wyczarować jednego z ciebie.
Wszystko tu idzie dobrze, tak jak było, z wyjątkiem tego, że tak bardzo tęsknię za MOIM „Najdroższym Przyjacielem". Ale wiesz o tym. Wiedziałem za czym Twoje plany zawodowe były zanim się pobraliśmy i wiedziałem, że to się stanie i prawdopodobnie znowu.
Jestem żoną w wojsku i będę na ciebie czekał, kiedy wysiądziesz z tego samolotu. dobry chłopcze i nie otworzyłeś tego aż do Bożego Narodzenia, masz prawo do prezentu świątecznego. Dzięki Bogu udało mi się rozgryźć zegar w aparacie.
Otwórz teraz ten oznaczony jako „Otwórz mnie ostatni”. Dan zachichotał. BYŁ dobrym chłopcem. Otworzył ostatnią wkładkę i sapnął.
Było ich kilka. Nic dziwnego, że nie wysłała ich przez sieć. Pierwsze zdjęcie przedstawiało Lisę rozciągniętą na łóżku.
Świece oświetlały pokój, choć ich efekt został nieco stłumiony przez lampę błyskową aparatu. Jednak ten sam błysk wykonał cudowną robotę, odsłaniając opaloną skórę Lisy, podkreśloną przez koronkowy biały peniuar, który miała na sobie. Posłała aparatowi niegrzeczny uśmiech. Drugi był bardziej podobny. Lisa położyła się na boku, z głową opartą na jednej ręce.
Jej noga była akimbo, stopa spoczywała na drugim kolanie. Biała koronka zsunęła się z jej ciała, dając kuszące spojrzenie na ciemną plamę między nogami. Uniosła drugą rękę, a jeden palec był zgięty, jakby kiwała go do łóżka. Dan gwizdnął ostro.
Już wiercił się na łóżku. Ten ostatni, teraz czuł, jak pot leje mu się na czoło i gdzie indziej. Lisa klęczała na łóżku z wyciągniętymi ramionami. Peniuar otwierał się od jej gardła aż do dołu. Nic nie było widoczne poza jej gładką skórą, chociaż był przekonany, że przez koronkę widzi jej sutki.
Tym razem zamiast niegrzecznego spojrzenia, ten, który miała na sobie Lisa, szarpał za sznurki jego serca. Wraz z jej mową ciała mieszał pragnienie i tęsknotę. To go podniecało, a jednocześnie sprawiało, że tęsknił za domem i cieszył się, że jest tak bardzo kochany naraz. Położył list obok siebie, podniósł list i zaczął znowu czytać. „Mam nadzieję, że to wywarło na tobie taki wpływ, że chciałem kochanie! Śmieję się, gdy przypominam sobie twojego starszego brata Setha i jego żonę, którzy opowiadali mu, jak musiała przemycać mu takie rzeczy, kiedy był w Zatoce podczas pierwszej wojny w Iraku.
żeby nie zepsuć wrażliwości Saudyjczyków, owinęła je wokół 6 woltowej baterii i włożyła do plastikowej latarki. Musiał je ukrywać. Cóż, pamiętaj, zanim to pokażesz, że jestem TWÓJ i tylko Twój. Mój ukochany mężu, to Boże Narodzenie. To dzień radości, smutku całej naszej trójki, ponieważ jesteśmy osobno.
Ale kiedy śnisz tej nocy, śnij o naszym drzewie z migającymi światłami i gwiazdą na szczycie. Sen o nas przytulonych przed kominkiem, owiniętych naszym maleństwem przytulonym między nami, na podłodze zasłanej papierem do pakowania i wstążkami. Na płycie będą grane kolędy i będziemy cicho śpiewać, żeby nie obudzić śpiącego po tak wielkim podnieceniu Dan-Dana.
Śnij o tym, jak położysz go do łóżka, a potem znajdziesz mnie na naszym łóżku, czekającego na ciebie tak, jak będę w tym, tak jak będę czekał, kiedy wrócisz do domu. Sen o długiej nocy, tak pełnej pasji i miłości, jak tylko potrafię. Zabiorę dziś Dan-Dan na mszę i zapalę dla ciebie świeczkę, tak jak to robię każdego dnia. Zobacz tę świecę w swoim umyśle, będzie w oknie frontowym oświetlając ci drogę do domu. Wesołych Świąt moja kochana i kochana.
Wróć do nas bezpiecznie. Twój na zawsze; Lisa”. Dan ostrożnie położył wszystko na stole. Włożył koszulkę i spodnie od munduru. Włożył buty do biegania i zszedł do mesy.
Nabrał filiżankę kawy i rozejrzał się. Sierżant Mentor był siedział samotnie i czytał własny list. Podniósł wzrok, gdy Dan się zbliżył. - Hej, El-tee. Wesołych Świąt." "Wesołych Świąt naprawdę, sierżancie." (Koniec).
(Do wszystkich naszych oddziałów za granicą w te Święta Bożego Narodzenia, a także w każde Boże Narodzenie przed i każdemu, kto jeszcze nadejdzie. Niech Bóg Wam błogosławi…).
Żona kontynuuje swoją przygodę seksualną z dobrze zawieszonym przyjacielem w podróży służbowej…
🕑 29 minuty Miłośnicy żon Historie 👁 6,799Andee obudził się na dźwięk biegnącego prysznica. Patrząc na cyfrowy zegar obok łóżka, zobaczyła, że jest tuż po 6:00. Usiadła na łóżku i próbowała wytrząsnąć pajęczyny i…
kontyntynuj Miłośnicy żon historia seksuPrzygoda seksualna żony z dobrze zawieszonym przyjacielem musi zakończyć się po kilku gorących dniach…
🕑 12 minuty Miłośnicy żon Historie 👁 3,798Andee złożyła górę walizki i zapięła ją. Za kilka godzin wróci z powrotem do Kanady, z mężem i po kilku ostatnich dniach na plecach, dzieląc się swoimi doświadczeniami w Houston z…
kontyntynuj Miłośnicy żon historia seksuPodczas wojny między stanami kobieta czuje, że musi uszczęśliwić żołnierzy.…
🕑 10 minuty Miłośnicy żon Historie 👁 6,402Wojna między Stanami właśnie się rozpoczęła, a ja wyszłam za mąż w dniu, w którym mój nowy mąż miał zostać wysłany do walki. Miałem wtedy zaledwie 17 lat, ale wtedy uważałem się…
kontyntynuj Miłośnicy żon historia seksu