Podwójnie skrzyżowany przez gorącą brunetkę, czy zemsta najlepiej podawać od razu?…
🕑 49 minuty minuty MILF HistorieAż do tej pory nigdy nie musiałam pilnować własnego domu w poszukiwaniu oznak, że ktoś próbuje mnie zabić. Jak rzeczy zmieniają się w ciągu kilku godzin. Wpatrywałam się intensywnie przez przednią szybę, oczy łzawiły mi między mrugnięciami, trzymając się nisko w luksusowym Recaros.
Mój normalnie krwistoczerwony Mustang lśnił błotnistym pomarańczem w odcieniu pary sodowej lampy ulicznej. Kilkaset stóp przede mną stała podmiejska loża, której wkrótce nie nazwałbym domem. Bez świateł.
Żadnych śladów ruchu w ciągu ostatnich dziesięciu minut, wewnątrz czy na zewnątrz. Po prostu ogólny kawałek metropolii. Cegły, zaprawa i roztrzaskane marzenia. Podjazd wznosił się do mojego podwójnego garażu wzdłuż prostokąta darni, którą Sadie „kosiła” godzinami swoim maleńkim wózkiem z lalkami. Wydawało się, że minęło pół życia, odkąd mój były zabrał ją i moje serce tego samego dnia.
Ale dostęp co drugi weekend wkrótce się zmieni. Musiało. Teraz, kiedy wiedziałem, że Monroe jest na moim ogonie, musiałem myśleć szybciej niż on. Bez błędów.
Każdy szczegół miał znaczenie, więc nie spieprzyłem jak praca zeszłej nocy. Próbowałam zepchnąć zachowanie brunetki na drugi plan. Nie chodziło tylko o to, że zapłacono jej za oszukanie mnie i, co ważniejsze, dałem się nabrać na podstęp i jej ciało. Chodziło o to, że byłam wystarczająco naiwna, by zaakceptować układ Monroe za dobrą monetę. Kraść diamenty w zamian za moją wolność i trzymać na boku gotówkę? Powinienem zobaczyć to z kosmosu.
Po trzech latach bycia suką Monroe, pomyślałem, że jestem poza popełnianiem błędów nowicjuszy. Samozadowolenie? Zdecydowanie. I głupota. Teraz byłem chodzącym trupem, ponieważ pozwoliłem temu niesamowitemu ciału zniknąć wraz z pokrowcem.
Mój wzrok powędrował do dziury po kuli, która przebiła stronę pasażera nieco ponad pół godziny wcześniej; świadectwo mojego szczęścia lub biegłości w prowadzeniu samochodu, nie byłam pewna. Może obydwa. Tak czy inaczej, nie miałem luksusu czasu, zanim kolejny bandyta został wysłany w moją stronę, z większą ilością kul i mocniejszymi instrukcjami.
Prędkość. Skupiać. Ostrożność. Trzy cechy, które zadecydują, czy przeżyję następne dwadzieścia cztery godziny. Zadowolony, że moje miejsce jest czyste, otworzyłem ciężkie drzwi Mustanga i wszedłem w to, co zostało z nocy.
Ulewny deszcz już minął, ale jego sygnatura wciąż unosiła się w chłodnym powietrzu. Na przedmieściach panowała spokojna godzina od świtu, może dwie, tylko moje kroki w tenisówkach i trzask zamka samochodu przerywający ciszę. Podszedłem.
Ostrożny. Alarm. Zerkając z boku na bok, aż do białych drzwi frontowych.
Zatrzymałem się, aby ponownie posłuchać, zanim odzyskałem klucze, uciszając ich irytujący brzęk, najlepiej jak potrafiłem podczas otwierania drzwi, rzucając spojrzenie z powrotem na pustą ulicę, zanim wślizgnąłem się do środka. Miejsce wciąż pachniało świeżo i niewyraźnie farbą. Przygotowane do sprzedaży meble do salonu dosunięte do ścian, aby podkreślić iluzję przestrzeni. Pozbawiony osobowości, aby potencjalni nabywcy mogli łatwiej wyobrazić sobie swoje miejsce.
Pomysł pośrednika, nie mój. Chciałam po prostu uciec od wspomnień, szczęśliwa, że zamiast tego ktoś inny stworzył własne. Te dobre były w aparacie. Złe w każdym pokoju.
Odciąłem myśli i nie używałem świateł. Przepchnięty do kuchni używając samej znajomości, moje oczy stopniowo przyzwyczajają się do ciemności. Odblokowując drzwi do piwnicy, zszedłem. Każdy stopień schodów skrzypiał, a chłodniejsze powietrze unosiło odsłonięte włosy na moich ramionach. Zaryzykowałem mini-Maglite.
Brak okien. Wystarczająco bezpieczny. Przechodząc do przeciwległej ściany, wąska wiązka tańczyła z zaburzonych cząsteczek kurzu, gdy omijała obszar przede mną, zanim spadła na stojak pod zniszczonym wlotem klimatyzacji.
Moja druga torba. Uklęknąłem i rozpiąłem go, odsuwając płócienną klapę i puszczając pochodnię na tobołkach papieru. Trzy lata nieuczciwie zdobytych zysków.
Niezadeklarowane. Niewykorzystane ze strachu przed informacją jakiejś agencji ścigania. Mając nadzieję, że jakiś szlak się ochłodzi lub spędzi go pewnego dnia na morzu. Obok była mniejsza torba ze sznurkiem, zawierająca więcej niezbędnych rzeczy: paszport; klips na pieniądze z czystej gotówki; tablica kart SIM; i kilka telefonów z palnikami. Modele zeszłoroczne, kupione online przez anonimowe konto e-mail, opłacone gotówką, kupujący zbiera.
Wkładając latarkę między zęby, odpiąłem tylną obudowę jednego z iPhone'ów, włożyłem kartę SIM, włączyłem ją i włożyłem pozostały zestaw do bocznej kieszeni torby, gdy telefon zakończył wstępne czynności. Niemal automatycznie przeszedłem do ustawień świecącego urządzenia, połączyłem je z jednym z moich kont iCloud i włączyłem opcję „Znajdź mój telefon”. Potem, wkładając go do kieszeni i ciągnąc za sobą torbę, wycofałem się. Zatrzymałam się na środku salonu, pozwalając, by ciemność zawładnęła mną, oddychając przez kilka sekund w domu. Odpuscic sobie.
Przygotowanie do następnego rozdziału. Trudno było nie przypomnieć sobie dobrych czasów z Naomi, zanim rozpoczęło się wyzwiska i rzucanie talerzami. Uwielbiałam przygotowywać razem dobre jedzenie. Loafing przed śmietnikiem TV.
Śmiejąc się, aż ledwo mogłem oddychać i goniąc ją na górę, ślad ubrań za nami. Nawet nie dotarłem do sypialni, zanim przycisnąłem ją do ściany, mocno ją pocałowałem i dałem jej to, czego pragnęła, słuchając jej dyszenia do mojego ucha, gdy owijała mnie swoimi zgrabnymi udami, zdjęcia na ścianie przekrzywiły się, zanim skończył. Seks napędzany rakietami był prawdopodobnie najlepszym sposobem na opisanie tego. Była dzika.
Powinienem zobaczyć, że nigdy nie będę w stanie utrzymać jej pędu, ale nie z powodu braku prób. Myślałem, że jest szczęśliwa. Myślałem, że jesteśmy opoką. Ale pęknięcia, które prawdopodobnie zawsze tam były, zmieniły się w pęknięcia po urodzeniu Sadie.
Upór i brak doświadczenia nie pozwalały mi patrzeć poza wszystko poza narastającymi bólami przystosowania się do nowego życia, które stworzyliśmy. Byłem zaślepiony pozorną doskonałością Naomi. Giętkie krzywizny i zaraźliwy śmiech. Jej głupi humor.
Jak wtedy, gdy wsiadła do wózka przy kasie w supermarkecie i poprosiła kasjera, żeby ją zeskanował, żeby zobaczyć, ile jest warta. Kochałem ją. Pod pewnymi względami nadal to robiłem, mimo wszystko.
Nawet po tym, jak związała się z tym oślizgłym instruktorem narciarstwa, trudno było mi pogardzać osobą, która przyczyniła się do DNA, aby stworzyć moją piękną dziewczynę. Widzę w niej najlepsze części Noemi i martwię się, że niepowodzenie naszego związku wpłynie na jej życiowe wybory lub zmieni jej poglądy; co gorsza, stanie się cyniczną łuską jak jej tata. Nie chciałbym być źródłem przyszłego bólu.
Zamknęłam oczy i pozwoliłam, by gasnący blask mieszanych wspomnień płynął swoim torem, zanim wyślizgnęłam się z frontowych drzwi i zamknęłam je jednym kliknięciem zatrzasku. W połowie drogi między moim domem a Mustangiem usłyszałem to za sobą. Ryk silnika. Nie pojazd wyczynowy jak mój; co najwyżej tramwaj klasy średniej. Nie było na tyle gardłowego, żeby być czymś więcej.
Mój wydłużony cień został rzucony na ulicę, gdy zapaliły się reflektory. Nie musiałem się odwracać, żeby poznać ich cel. Opony wirowały, przez chwilę walczyły o przyczepność i ją znalazły.
Pobiegłem, instynkt i zastrzyk adrenaliny moim przewodnikiem. Odblokowując forda, rzuciłem torbę na siedzenie pasażera, włączyłem silnik i wcisnąłem wsteczny, skręcając na środek ulicy. Żadnej innej opcji. Pójście do nadjeżdżającego samochodu zbyt łatwo by mnie odciąć, zranić lub gorzej. Kładąc rękę za siedzeniem pasażera i widząc sąsiadów pędzących na mnie przez tylną przednią szybę, gwałtownie przyspieszyłem, samochód przeciął się między sensownymi samochodami i SUV-ami po obu stronach, a mój prześladowca zyskiwał z każdą sekundą.
Nawet z całą surową mocą pracy na moją korzyść, GT nie został zaprojektowany do jazdy wstecz. Potrzebowałem miejsca na Rockforda. Tam. Martwy przed nami.
Wyciągnąłem rękę do przodu i wziąłem luz hamulca ręcznego, gotowy, szukając idealnego momentu. Siedemdziesiąt stóp. Pięćdziesiąt. 20. Tuż przed zrównaniem się z luką utworzoną przez dwa puste podjazdy naprzeciwko, szarpnąłem mocno w górę, aby odrzucić ciężar samochodu w tył, jednocześnie całkowicie blokując kierownicę, a każda uncja mojej codziennej pracy opłaciła się samochód kręcił się w ciasnej sto osiemdziesiąt.
W połowie piskliwego zakrętu zwolniłem hamulec ręczny, wcisnąłem bieg do przodu i wcisnąłem pedał przyspieszenia, a samochód ledwo stracił swój pierwotny pęd. Wjechałem na pełną liści aleję i z piskiem opon ruszyłem w lewo na jej końcu, przepalając biegi w maksymalnym obrocie, tłoki robiły to, co robiły najlepiej pod ciśnieniem. Mój prześladowca nie garbił się w cięższym BMW, ale też nie dorównywał. Monroe powinien wiedzieć, żeby nigdy nie wysyłać samochodu chłopca za samochodem mężczyzny.
Patrzyłem, jak światła tego faceta kurczą się w lusterku wstecznym, gdy przejeżdżam obok opuszczonego centrum handlowego i wjeżdżam na autostradę, która prowadziła do autostrady międzystanowej. Resztki wcześniejszej burzy odbijały się od asfaltu w słabnącym świetle księżyca, ale Pirelli poradziły sobie z tym, wiernie przekazując warunki drogowe moim trzęsącym się ramionom. Ciepło płynęło przez moje żyły jak paliwo w komorze spalania, a ja ciągle sprawdzałem za sobą, czy goni. Nie był. Zapętliłem się na następnym zjeździe i przejechałem przez nieznane przedmieście, przecinając ulice i zawracając, żeby upewnić się, że nikt mnie nie śledzi.
Rezydencje z kalki bezszelestnie przesuwały się za moim oknem. Zabita deskami stacja benzynowa. Kościół do remontu. Całodobowy sklep spożywczy obiecujący najlepsze oferty na napoje i alkohol. Czułem się nie na miejscu.
Tam, gdzie kiedyś był fajny, Mustang wydawał się rzucać się w oczy, nawet o tej godzinie, i wiedziałem, że muszę go „odrodzić”, nie tylko dlatego, że technicznie należał do Monroe. Nowa farba i nowa rejestracja były jedynym sposobem, aby usunąć to z jego radaru, chociaż zjadłoby to zdrową część mojego kapitału. Teraz byłam prawie pewna, że jego hojność w twierdzeniu, że mogę zatrzymać samochód po tym, jak skończę jego brudną robotę, była tak samo fałszywa, jak inne części naszego uzgodnionego pakietu odpraw. Nigdy nie ufaj pieprzonemu oszustowi. Chociaż żyłem życiem za jego pracy, to nigdy nie było częścią mnie; nigdy nie czułem się dobrze.
Tylko środek do celu. Wyjście z dziury, którą wykopałem, i nie czułem wyrzutów sumienia z powodu pieniędzy, które ukradłem na boku. To była moja zapłata; początek długiego powrotu do życia Sadie, żebym naprawdę mógł być jej ojcem, a nie rodzicem na pół etatu z sękatym kompasem moralnym. A przynajmniej tak sobie powtarzałam. Jedynym powrotem do moich ciemniejszych dni była brunetka.
Nasza plątanina ciał w tanim motelu. Zapach jej soków na mojej twarzy i usatysfakcjonowane jęki z jej otwartych ust, gdy ją zaorałem, przebudziły coś, o czym wiedziałem, że muszę kontrolować. Nie mógł mnie znowu posiadać. Nie zawsze, u progu renesansu.
Musiałem być silny. Zagłęb się w moje postanowienie. Jakoś oprzyj się tym popędom.
Połknąłem. Zamiast tego skupił się na samochodzie. Zjeżdżając na krawężnik, złapałem telefon i zadzwoniłem do Blake'a.
Poszedł prosto na automatyczną sekretarkę, zrozumiałą przez godzinę, i zostawiłem krótką, nijaką wiadomość z pytaniem, czy mogę podrzucić samochód do pracy. Brak szczegółów. Żadnych czerwonych flag: nawet nagrywające karty SIM były łatwo monitorowane. Wsadziłem telefon do pokrowca i zabębniłem w kierownicę, ponownie planując kolejne ruchy.
Jedź na północ. Po drodze zadzwoń do agenta nieruchomości. Upewnij się, że Sadie była bezpieczna przed Monroe.
Wróć, żeby naprawić samochód. Nie, czekaj. Najpierw posortuj samochód, a potem jedź na północ.
Mniej ryzykowne niż jazda obok torby wypełnionej skradzioną gotówką w błyszczącej czerwonej latarni z dziurą po kuli. Ale to był hazard. Czy Monroe pójdzie za moją rodziną jako następny, czy pozostanie skupiony na mnie? Kiedy brunetka dostarczyła mu swoje diamenty i znalazł nieoczekiwaną dodatkową gotówkę, moją pieprzoną gotówkę z zeszłej nocy, może to zmniejszyć jego gniew. Albo nie. Ile zapłacił jej za uwiedzenie mnie? Pięć? Dziesięć tysięcy? Więcej? Zastanawiałem się, czy zastanawiała się, czy nie zerwać mnie po tym, jak się pieprzyliśmy, czy to tylko interesy.
Akt. Z pewnością wydawała się cieszyć naszym czasem spędzonym razem, nawet jeśli moją nagrodą za to, że przyjechała dwa razy, nie był telefon, pieniądze ani diamenty. Czekać. Telefon.
Telefon. Wyrwałem laptopa z torby, podpiąłem niezabezpieczone połączenie Wi-Fi od jednego z technologicznie nieudolnych mieszkańców i przeszedłem do Find My Phone. Wpisałem dane uwierzytelniające starego telefonu i pozwoliłem aplikacji wykonać swoje zadania, odbijając sygnały na całym świecie, szukając zamka. Pojawiła się pinezka i chciałem uderzyć w powietrze.
Powiększyłem. Niedaleko. Dzielnica średniotonowa po przeciwnej stronie miasta. Spojrzałem na zegarek.
Objazd może być wart zachodu. Odbierz skrytkę, zanim dostarczy ją Monroe, a następnie udaj się do Blake's. Kuszący.
Bardzo kuszące. Przyszła mi do głowy kolejna myśl i przeskoczyłem na moje konto iCloud. Na moich ustach pojawił się uśmiech. Dziękuję, automatyczna kopia zapasowa.
Gdzieś na jednym z rozległych dysków twardych Apple'a znajdowało się nagranie, które nakręciłem o niej poprzedniego wieczoru w tym gównianym motelu. Film, który myślała, że był tylko na telefonie, który ukradła. Sprawy zaczęły wyglądać jaśniej. Wpływ. Nagrałem drżący materiał z ręki, zobaczyłem, jak zdejmuje bluzkę i wstaje, żeby zdjąć spódnicę, a potem zaczyna dotykać się w bieliźnie.
Patrzyłem, jak zaczyna się zatracać z każdym kręgiem swojego środka, a potem te wielkie brązowe oczy błagają mnie, żebym zdjęła te same dżinsy, w których teraz siedziałam, które napinały się w kroku w taki sam sposób, jak wtedy, gdy była kilka stóp ode mnie. Znowu prawie mogłam ją powąchać. Posmakuj jej w powietrzu, być może przypomnieniem z moich ust. W sposobie, w jaki się poruszała, było coś urzekającego. Trzepotanie powiek.
Sposób, w jaki falował jej mały brzuszek. Kształt jej ust, kiedy przyszła. Mokre miejsce na jej niebieskich bawełnianych majtkach, zanim wyłączyłem telefon, szarpnąłem je na bok, zjadłem i pieprzyłem ją, aż oboje się rozlaliśmy. Obcy zaspokajający potrzeby.
A potem zasnąłem. Kolejny ruch amatorski; jedną, którą wykorzystała. Miałem jednak okazję naprawić swój błąd. Aby to wszystko cofnąć.
Odzyskaj kontrolę nad sytuacją. Graj w Monroe na moich warunkach. Schowałem laptopa i nowy telefon, sięgnąłem po kluczyk, zatrzymałem się z opuszkami palców opartymi o metalową powierzchnię, po czym odpaliłem silnik i zacisnąłem dłonie na kierownicy.
To był tylko objazd. - o Jej miejsce było podobne do mojego z zewnątrz. Pudełkowaty i niski. Panele drewniane. Trawnik.
Zraszacze uśpione. Kawałek Ameryki Środkowej przycupnął na ulicy, która wydawała się zbyt cicha dla własnego dobra. Jakby nastąpiła apokalipsa zombie i nikt nie pomyślał, żeby o tym wspomnieć. Stałem po przeciwnej stronie ulicy, samochód bezpiecznie schowany dalej, jedną pięścią ściskając torbę za nogę, drugą zwiniętą. Czekanie.
Było jeszcze wcześnie. Za wcześnie, żeby po kilku godzinach odpoczynku mogła wstać. Rześkie poranne powietrze było lód w moich płucach, ale wyostrzyło mnie.
Lejekował moje emocje. Pomógł mi zaplanować nadchodzące play-by-play, sposób, w jaki powinna rozpocząć się każda dobra operacja. Opracowana strategia przeszłam przez uśpioną drogę, a potem wspięłam się po trzech stopniach na zadaszoną werandę, która rozciągała się po obu stronach wejścia. Nie miała drzwi z siatki, ale ślady po zawiasach pozostały tam, gdzie kiedyś były. Zastukałem w sztuczną mosiężną kołatkę.
Brak odpowiedzi. Uderzyłem w to ponownie. Bezapelacyjnie. Słyszałem zamieszanie. Tasowanie stóp.
Senne „Kto to?” z innej strony. Byłem na to gotowy. "Monroe wysłał mnie po torbę. Oszczędza ci podróż. Mam resztę twoich pieniędzy." Nastąpiła pauza.
Modliłam się, aby warunki Monroe były takie same, jak w przypadku większości jego innych transakcji: w połowie z góry, w połowie po zakończeniu. Wydawało się, że miałem rację. Łańcuch zagrzechotał i drzwi otworzyły się do środka.
Zamarła na pełną sekundę, zamrugała, potem jej oczy rozszerzyły się i spróbowała zatrzasnąć drzwi. Moja stopa była szybsza, zaklinowana między drewnem drzwi a futryną. Pchnąłem górny panel, rozpęd i ciężka torba działały na moją korzyść, a ona potknęła się, gdy wcisnąłem się do środka. „Pamiętasz mnie wtedy? Faceta, którego pieprzyłeś, a potem pieprzyłeś”. "Ja… ja-".
"Ty co? Nie chciałeś tego? Czy tylko wykonywałeś rozkazy?". Zamknąłem za sobą drzwi i instynktownie przeskanowałem pokój, na wypadek, gdyby nie była sama. Jej salon był schludny. Poobijana kanapa. Dywany kremowe.
TELEWIZJA. Kabel. Duże lustro nad sztucznym kominkiem, odbijające nas, może sześć stóp od siebie. Żadnych innych dźwięków w domu. Przyglądała mi się.
Po części podejrzliwość, po części strach. Być może martwiłem się, co zrobię. Miała doświadczenia z pierwszej ręki z naszego ostatniego spotkania i mniej ubrań. Jej burgundowa koszula nocna sięgała tylko do ud i miała złoty napis Harry'ego Pottera: „Uroczyście przysięgam, że nie knuję nic dobrego”.
Ironiczny. Jej potargane włosy ocierały się o ramiona, a nieco dalej w dół jej piersi. Dlaczego niebezpieczne rzeczy były tak cholernie pociągające? Rzuciła spojrzeniem w górę iw dół mojego ciała, tak jak wcześniej.
„Monroe zmusił mnie do tego. Nie miałem wyboru”. Prawie jej uwierzyłam. Facet miał wyjątkowy rodzaj perswazji. "Skąd go znasz?".
„Bar w centrum”. Wzruszyła ramionami. "Nieczęsto mnie tu ostatnio".
Podobnie jak mój własny kominek, który kiedyś wystawiono, miała prostokąty szczęścia uchwycone w prostych ramkach. Zębata nastolatka z tatą. Cała trójka na progach rzeki w jakimś parku rozrywki. "Co się stało?".
Znowu wzruszyła ramionami i westchnęła. – Walczyliśmy, ona i ja. Wyszła w wieku szesnastu lat. Okazuje się, że poza nią nie mieliśmy z Johnem wiele wspólnego. Nazywają to syndromem pustego gniazda.
Zacisnęła usta i dodała głucho: „W dzisiejszych czasach mają nazwę na wszystko”. Ukłoniłem się. Jej sytuacja trochę zmniejszyła mój gniew.
Poniekąd. "Jestem tu tylko dla torby." Jej oczy nad lekko piegowatymi policzkami ześlizgnęły się na moją dłoń. "Już masz.". Nic nie powiedziałem. Patrzyłem tylko, jak przygląda mi się, jak w motelu, po tym, jak wypuściłem ją z bagażnika.
Mierząc mnie lub szukając akcji, wciąż nie byłam pewna. Opuściła czujność, jakby ktoś ją spuścił. "Co powiesz na kawę też?". Brzmiało to całkiem kusząco, jak wszystko w niej. A kofeina z pewnością byłaby mile widziana.
Ale nie byłam pewna, czy to moja głowa, czy kutas sprawił, że kiwnąłem głową i poszedłem za nią do kuchni, rzucając torbę przy środkowym blacie i przysiadając na stołku barowym. Zapaliła światła nad kominkiem, kąpiąc pokój sztucznym blaskiem, a potem zajęła się ekspresem do kawy, napełniając go dzbankiem z ceramicznego zlewu na przeciwległej ścianie. Ziewając i wracając do urządzenia, przygotowała filtr i włączyła go. "Cukier?".
"Dwa.". Sięgając do półki na palcach, jej koszula nocna podjechała wysoko. Dolne łuki jej sterczącego tyłka kiwały się pod rąbkiem, tylko na tyle długo, by mnie omamić, zanim ponownie zsuną się pod ubranie. Wizja płonęła mi w głowie, mieszając się z wcześniejszymi błyskami.
Rzuciła zmysłowe spojrzenie przez ramię, zerkając na moje krocze, najwyraźniej zadowolona z mojego stanu podniecenia. Wiedziałem, że ta suka znowu mnie bawi i musiałem się opierać. Skoncentruj się na misji. Otworzyła pobliską szufladę i wyciągnęła łyżeczkę. Zamykając szufladę, upuściła łyżkę, która podskoczyła na linoleum.
Kiedy się zatrzymała, wiedziałem, co będzie dalej, ale wciąż było to dla mnie ogromnym dreszczem, gdy byłam świadkiem jej cofnięcia się o krok i leniwego pochylania się, by to odzyskać, moja wyobraźnia była niepotrzebna. Kurwa, była kimś innym. Kiedy już się wyprostowała, powiedziałem sobie, żebym stał mocno, ale to było bezużyteczne. Oboje to wiedzieliśmy.
Mój kutas zdecydowanie mówił, kiedy wstałem i przeszedłem przez pokój, ręce spoczęły na jej szczupłej talii. Wsunęłam koszulę nocną, zwijając ją nad jej biodrami, by zobaczyć kolejny spektakularny widok. Nie powstrzymała mnie i warknąłem nisko na wspaniałość jej pełnego tyłka.
Każdy instynkt, z wyjątkiem tego, który kontroluje moje libido, kazał mi chwycić torby i wyjść. Libido krzyczało najgłośniej i zamiast tego złapałem ją za policzki, skóra niemożliwie miękka jak na jej wiek. Ponad mechanicznym stukaniem ekspresu usłyszałem jej wdech; odpowiedź na mój dotyk.
Podniecenie. Słabość mojego DNA ujawniła się i wiedziałem, że opór jest daremny. Nachyliłem się do jej ucha, przyciskając się do jej ciała, aby mogła poczuć stopień mojego podniecenia i wyszeptałem: „Nie knujesz dobrego”. Przeciągnęła wierzchem łyżeczki po jednej piersi i zobaczyłem, jak sutek unosi się po niej, gdy pieściła wyraźny kontur pod koszulą nocną. Wydając dreszcz całego ciała, położyła łyżkę na blacie i zamiast tego użyła palca na daszku.
Przyciągając palec do ust i wciskając końcówkę do środka, odetchnęła: „uroczyście przysięgam”. Possałem jej palec, a potem puściłem go i opadłem na kolana za nią, na wysokości jej kobiecego tyłka, trzymając ją za policzki. Rozsunęła nogi na tyle, otwarte zaproszenie, a mój język wkradł się pod nią, odnajdując jednocześnie lekki meszek jej cipki i zapach jej zapachu. Nic na świecie nie może się równać.
Gdy mój język szukał jej wejścia, smak podniecenia i wijącego się jej ciała na mojej twarzy chwilowo stłumił wszelkie wyobrażenia o odpłacie. Choć była niebezpieczna, musiałem ją mieć. Natarczywie przyciągnęła ją do mojej twarzy, dalej rozłożyła nogi, a ja uniosłam głowę, by zanurzyć się w jej fałdach, z nosem schowanym między jej słodkimi policzkami. Dom.
Chwyciła blat i otarła się o mnie, używając mojej twarzy jako zaimprowizowanego siedzenia. Byłem bardziej niż szczęśliwy, że mnie użyto i dotarłem do zasięgu mojego języka. Poczułem jej dreszcz. Znowu, kiedy wcisnąłem się do środka, zalewając jej kanał śliną. To mnie napędzało, migoczące piżmo jej cipki odcinało wszystko oprócz potrzeby, jej przyjemność była moim jedynym skupieniem.
Poczułem ruch tuż nad brodą i chwilę zajęło mi uświadomienie sobie, że zaczęła okrążać łechtaczkę. Podwójna stymulacja przyniosła ze sobą kilka kropel wilgoci, stając się wkrótce dopływem. Nie zmarnowałem tego, gdy walczyliśmy, by ścigać jej ciało do końca, zanim kawa była gotowa. Jeśli już, smakowała lepiej niż w motelu. Oszust.
Bardziej Cabernet niż Merlot, jej naturalna taniny zaczęły pokrywać mój język. Słyszałem jej dyszenie i kontynuowałem atak. Czyste soki spłynęły na moją twarz, język wbił się w nią. Tak jak wcześniej, naszym związkiem była Metallica, a nie Mozart, surowe pragnienie zapewniało riff, kontrapunkt jej palcami zataczał głębokie kręgi wokół jej potrzebującego kaptura i jego wrażliwej nagrody w środku.
Mój kutas znów nacisnął się na materiał moich dżinsów i chwyciłem ją za pośladki, przyciągając ją mocniej do siebie. Zjadłem ją, jakby to był mój ostatni posiłek na Ziemi, a jej śliska odpowiedź była moją nagrodą. Lizanie za lizaniem stawała się coraz bardziej mokra i bardziej ożywiona, ale nadal nie byłem w pełni przygotowany na szybkość ani zaciekłość jej orgazmu. Było to poprzedzone zaciśnięciem jej mięśni nóg i serią ostrych westchnień, zanim szarpnęła się o moje usta, zamarła i wyjechałem z jej potężnego uwolnienia, jej drżące ciało wstrząsnęło mną, gdy każde uderzenie wewnętrznego grzmotu uderzyło i przetoczyło się w moją stronę, dostarczając pyszne fale upałów i wilgoci. Pozwoliłem jej skończyć się trząść, bardziej niż zadowolony z siedzenia pod nią i zapewniania wsparcia, dopóki nie skończy.
W końcu oderwałem twarz od jej lepkich ust, ślizgając się do tyłu na linoleum i stojąc za nią, podziwiając krzywą panoramę przez chwilę przed wkroczeniem, szarpiąc za klamrę paska. Kiedy uwolniłem mojego penisa z kajdan bielizny, wyskoczył gniewnie przede mną. Całkowicie ciężko.
Pożyłkowany. Gotowy na akcję. Opuściłem go pod kątem, wyrównałem z kuszącą szczeliną między jej seksownymi udami i zatopiłem się bezpośrednio w niej. Bez czekania.
Po prostu jedziesz mocno i głęboko, tempo szaleńcze od samego początku. Czułem, jak pęka i zamyka się, gdy moja bulwiasta głowa wcisnęła się do środka i ponownie pojawiła się mokra. Opuściła twarz do nakrapianego blatu kuchennego i odsunęła się do tyłu, by wciągnąć mnie głębiej, potrzebując tego tak samo jak ja. Zwinąłem jej włosy w kucyk wokół mojej pięści i ponownie podciągnąłem ją do pionu, zmieniając kąt, więc uderzałem w przód jej mokrej cipki z każdym dzikim pociągnięciem.
Odpowiedziała głębszymi westchnieniami przyjemności; Im bardziej się stawałem, tym intensywność każdego wydechu rosła. Ruchanie jej jak brudną sukę przywołało wspomnienia czasów, kiedy zatraciłem się w alkoholu i babkach, zanim Monroe mnie wykopała. Pragnienie, które w dużej mierze tłumiłem, odkąd te ciemne dni ponownie się pojawiły, a ja chciałem więcej.
Atramentowy strumień rozlał się w moim ciele, krążąc w moich żyłach. Prawdopodobnie mogłem to powstrzymać, ale nie chciałem. Pozwalam temu przejąć kontrolę. Zainfekuj mnie.
Kontroluj mnie. Popychając jej prężne ciało do przodu, uwolniłem jej włosy i polizałem kciuk, aż zabłysły w światłach pod półką. Rozchylając ją mocno za plecami, przetarłem tam węzeł mięśni i zachwyciłem się jej jękiem. Może mimo wszystko da się wyegzekwować zemstę.
Splunąłem w seksowną szczelinę tuż nad moim bijącym kutasem, rozmazując wilgoć na jej odbycie i badając czubek kciuka w środku. Opór jej tyłka słabł przy każdym wtargnięciu. Dodałem więcej smaru i wcisnąłem głębiej, aż dotarłem do drugiego knykcia, a ona ocierała się o mnie, jęcząc w blat, gdy była przebijana przez oba otwory. Była gotowa. Więcej niż gotowe.
Bez ostrzeżenia całkowicie opuściłem jej ciało. Kiedy się wyciągnąłem, jej cipka próbowała łapczywie zatrzymać mnie w środku. W inne dni uszczęśliwiałbym to, ale nowy cel był o wiele bardziej kuszący. Wiedziałem, że mój sztywny kij, przesiąknięty jej sokami, sprawi, że wejście do jej odbytu stanie się urokiem.
Rozłożyłem jej zmysłowe policzki i nie byłem zbyt delikatny, gdy przycisnąłem tłustą główkę mojego kutasa do jej ciasnego tyłka. Przeniknął z lekkim trzaskiem i głęboko sapnęła. Nie dałem jej czasu na przystosowanie się. To nie była kurtuazyjna rozmowa, to był interes i wiedziała o tym. Pchnąłem się mocno i zatopiłem się w środku, delektując się jej ciasnym tyłkiem i okrzykiem z jej ust, zanim jęknęła, gdy nadałem tempo w jej zachwycającym tyłku.
Pięknie mnie wzięła. Na początku nieustępliwy, intensywny uścisk wokół moich pchnięć zelżał, gdy nabrałem prędkości, a ona zaakceptowała wszystko, co dałem. Jej płacz nasilił się. Nie wiedziałem, czy to był jej pierwszy raz, ani mnie to nie obchodziło. Liczyło się tylko uczucie.
Ekscytacja. Moc. Patrzyłem, jak jej policzki marszczą się za każdym razem, gdy nasza skóra się spotykała, podziwiając mój obwód, który wyciągał się, zanim zniknął w jej pośladkach.
W kółko, hipnotyzujący. Sięgnąłem pod hasłem, żeby złapać jej ciastowate cycki, szczypiąc i ściskając twarde sutki. Odrzuciła na mnie głowę.
"Tak. Pieprz mnie. Pieprz mnie w dupę.". Owinąłem ją ramionami, podekscytowany jej zdyszanymi płaczami z powodu bycia maltretowanym, przytulając ją prosto do siebie, jednocześnie wbijając się w jej tyłek.
"Ile ci zapłacił?". Nie odpowiedziała, nawet gdy pchnąłem mocniej. "Ile?" Warknąłem.
"Pięć? Dziesięć dużych?". Wciąż nic. Znowu popchnąłem ją do przodu, wysłałem serię kłujących klapsów na jej podskakujące pośladki i słuchałem jej satysfakcjonujących westchnień, obserwując zaczerwienienie tworzące się na jej idealnych policzkach, zanim złapałem ją za ramiona i przyszpilłem je za plecami. "Ile kurwa?".
– Dwanaście – wychrypiała w blat kuchenny. Nie mogłem uwierzyć, że Monroe posunąłby się do takich kroków, ale prawdopodobnie była to dla niego niewielka zmiana. Zaciąg diamentów musiał być wart dwadzieścia razy więcej. "Dwanaście? Czy byłem tego wart?".
Nawet w jej obecnej trudnej sytuacji słyszałem uśmiech w jej głosie. "Każdy pieprzony cent." Dałem dzikie pchnięcie, które pozbawiło ją tchu. - Dlaczego nie powiedziałeś? W pokrowcu jest coś więcej.
Mogłem cię w to wciąć. Zawarłem umowę. "Uwierz mi.
Myślałem… o… oderwaniu go… od niego." Wbiłem się w jej tyłek, czując, że zbliżam się do szczytowania. Byłem pewien, że nie była daleko od swojej drugiej. "Kiedy?". "Później.".
kipiałem. Wszystkie problemy, z jakimi musiałam się teraz zmierzyć, z samopoczuciem Sadie, naprawą Mustanga, ucieczką o życie, sprowadzały się do brunetki, w której zakopałem mojego fiuta. Chciałem ją skrzywdzić.
Odpłać jej. Ale nie dało się pozostać wściekłym na jej seksowną dupę i myśli o nadchodzącym przypływie, który zamierzałem w nim uwolnić. Zdecydowałem się znowu dać jej klapsy. Ciężko.
Krzyknęła. Jej palce jeszcze raz powędrowały do jej łechtaczki i poczułem, jak gwałtownie się masturbuje, kilka sekund przed płaczem i wszystko oprócz jej ściskającej cipki zamarło. Skurcze odbijały się w jej tyłku, dojąc mojego fiuta i nie mogłem już dłużej się powstrzymywać. Chwytając jej zadarty tyłek, wcisnąłem się do środka jeszcze dwa razy i ryknąłem, gdy wystrzeliłem mój gorący ładunek w jej rozdęty tył.
Pozostałem w niej przez cały czas naszych pulsujących orgazmów, delektując się każdym wewnętrznym ruchem, aż zacząłem mięknąć, a potem wyciągnąłem się i zapiąłem. Jeszcze przez chwilę dyszała nad blatem, mój przybytek spływał krzywym mlecznym śladem z jej tyłka, zanim pozwoliła, by koszula nocna wśliznęła się z powrotem na miejsce i zaczęła się zajmować kawą. To było dobre. Gorący i silny. Przez cały czas nic nie mówiliśmy, po prostu opieraliśmy się o przeciwne strony konsoli centralnej, patrząc w inną stronę, jakby odległość między nami była dziesięciokrotnie większa.
Kiedy wypiłem ostatni kęs, poczułem się trochę tanio. Przypomniał mi się żart o pandzie z puentą „zjada pędy i liście”. Zaniosłem pusty kubek do zlewu i opłukałem go. "Dzięki za…". Skinęła głową, a ja skierowałem się do wyjścia.
"Idę z Tobą.". "Co?" Wróciłem do pokoju. Nadal świeciła z naszego wysiłku, subtelnie przenosząc ciężar ciała z nogi na nogę przed urządzeniem. - Pomyśl o tym. Monroe oczekuje, że upuszczę kamienie.
Miała rację. "Myślisz, że on będzie patrzył?". "Powiedział, że tak." Rozważyłem to. Czy to była kolejna sztuka? Czy można jej zaufać? Spojrzałem na nią, szukając oznak oszustwa. Widziałem tylko jej kształty.
"Dobrze. Ubierz się. Zróbmy to." - Wzięliśmy jej samochód. Nazywała to „ugodą rozwodową”, poobijaną hondą, która miała tyle momentu obrotowego, co ręczny śrubokręt. Walczyłbym o dom.
Ale to jechało. Zadzwoniła do Monroe przed naszym wyjazdem i umówiła się na spotkanie. Memorial Park, południowo-zachodni róg. Diamenty w woreczku w papierowej torbie Starbucks, wrzucone do kosza na śmieci. Po drodze zatrzymaliśmy się na śniadanie.
Tost z rodzynkami i kolejna kawa na wynos. Zaparkowałam naprzeciwko kawiarni i obniżyłam nieco okno, żeby wypuścić parę z napojów. – Czy wspomniał o gotówce? Potrząsnęła głową, ocierając kącik ust serwetką. Uśmiechnąłem się.
"Dobrze, więc jest mój." Przez chwilę przyglądała mi się wyczekująco, a potem odwróciła wzrok, kiedy stało się jasne, że nie daję jej ani centa po tym gównie, przez które mnie wpakowała. Tosty skropione masłem były pyszne i strzałem w dziesiątkę. Kawa była równie dobra jak jej, podwójne uderzenie przepłynęło przeze mnie, denerwując mnie. Podobnie jak uczucie, gdy mam na planie wykonać niebezpieczny wyczyn.
Były oczywiście stopnie niebezpieczeństwa, a moja tarcza była ustawiona dość wysoko w porównaniu z większością. Wypiłem resztkę brązowego płynu, włożyłem filiżankę do jej w uchwycie i wręczyłem jej pustą papierową torbę, obserwując jej tyłek w krótkiej dżinsowej spódniczce w każdej sekundzie podróży z fotela kierowcy, gdy wysiadała, by zająć się transfer towaru. Wróciła ściskając torbę Starbucksa i wręczyła mi ją, kiwając głową.
"Jesteś gotowy?". Spojrzałem przed siebie. "Tak.". Wsiadła do pierwszego i włączyła się w poranny ruch uliczny. Całą drogę jechaliśmy w milczeniu.
Gdy omijaliśmy park, zderzak w zderzak z wczesnymi pasażerami, spojrzałem na jego połacie zadbanej trawy, drzew i krzyżujących się ścieżek. Było dość cicho; tylko spacerowiczów, biegaczy lub osób łączących te zajęcia. Żadnych podejrzanych facetów, którzy nie są na miejscu, czytając gazety na ławkach. Żadnych nieoczekiwanych garniturów.
Mimo to zatrzasnąłem siedzenie z powrotem i przykucnąłem na wypadek, gdyby Monroe patrzył. Z tego, co wiedział, wypadłem z pętli i nie chciałem dać mu powodu, by myślał inaczej. Wjechała do zatoki, niedaleko miejsca, w którym musieliśmy być, i zgasiła silnik, co zajęło sekundę dłużej niż powinno. Po powrocie do domu przekonałem ją, że bardziej naturalne wydaje się zbliżanie się do kropli z daleka. Oddałem torbę.
Kilka chwil zajęło jej opanowanie się. Zapewne nerwy. Potem zesztywniała i sięgnęła po klamkę. "Do zobaczenia za kilka minut." Po raz kolejny podziwiałem jej tyłek, gdy oddalał się, rozdarty między pozostawaniem nisko, a zerkaniem ponad deską rozdzielczą na jej zmniejszającą się sylwetkę.
Czekałam, stukając tenisówką w zapiaszczoną przestrzeń na nogi. Tak wiele rzeczy mogło pójść nie tak, ale przekonałem siebie, że wszystko się ułoży. Musiałem pozostać pozytywny.
W każdej chwili w ciągu ostatniej godziny mogłem odlecieć z torbami. Zostawiłem ją, żeby zrobiła to samo. Ale chciałem się upewnić, że przez to przeszła. Wiedzieć, że jestem czysty.
Usłyszałam kroki i wyciągnęłam szyję. Jej włosy zaszeleściły w porannym słońcu, gdy wróciła, pewna siebie, usiadła obok mnie i odpaliła silnik. Kiedy krążyliśmy obok śmietnika, był już facet w czapce bejsbolowej, którego nie zauważyłem, sięgający do środka.
Na skrzyżowaniu, które prowadziło do głównej drogi, paliło się czerwone światło. Ustawiliśmy się w kolejce, przesuwając się do przodu, zanim włączyliśmy się do głównego ruchu ulicznego, a ja stopniowo podnosiłem się na swoim miejscu, im dalej wychodziliśmy z parku. Kiedy posuwaliśmy się naprzód, zatrzymując się na większości skrzyżowań na światłach, regularnie sprawdzałem lusterko boczne. Nawyk, którego nie znałem, kiedykolwiek mnie opuści.
Zapalone dwa światła, coś było nie tak. Zaczęło się bardziej od uczucia, które odkładałem na nerwy, ale wzrosło, gdy czarny samochód kilka długości z tyłu wydawał się próbować przedzierać się przez ruch uliczny, a gniewne klaksony rejestrowały jego postępy. Spojrzałem na nią. Trzymała kierownicę, patrząc przed siebie.
Spojrzałem za siebie, na jadący do przodu samochód. Nie mogłem określić jego modelu, ale był nowy. Podjąłem szybką decyzję. „Zrób prawo”. „Następny w prawo?”.
"Tak. Teraz. Idź.". Odwróciła się. Patrzyłem w lusterko boczne.
Przejechało kilka samochodów, potem czarny samochód też się skręcił. „Znowu dobrze”. Zrobiła, jak jej kazano. Nasi prześladowcy za to, jak teraz uważałem, zrobili to samo.
"I ponownie.". Wkrótce byliśmy z powrotem na głównej drodze. Szukałem ścieżki w ruchu, gdy zauważyłem, że czarny samochód odjeżdża.
„Wskocz na pas”. "Co to jest?". "Tylko przeczucie.
Ruszaj.". Nacisnęła migacz i wcisnęła się. Środkowy pas. Opcje. "Ok.
Prosto przez następne światła, potem kieruj się w lewo. Musimy wyłączyć się z tego ruchu." Śledzili nas? Upewniasz się, że wyszliśmy i nie poszliśmy na policję? Czy śledząc nas z powrotem do jej miejsca? Może po to, żeby związać luźny koniec; albo się kończy, jeśli mnie tam też znaleźli. Honda przejechała za światłami przez inny pas i wskazała lewo. Czekałem w krótkiej kolejce, docierając do przodu, gdy światła zmieniły się na bursztynowe. Zwolniła.
„Nie, idź dalej”. "Co?". Odwróciłem się.
"Skręć. TERAZ!" Czarny samochód zatrzymał się obok i zobaczyłem lufę pistoletu w dłoni muskularnego mężczyzny na siedzeniu pasażera. "Teraz teraz teraz!".
Przyspieszyła i wjechała na sąsiednią drogę, wkurzając faceta na przeciwnej jezdni, który już zaczął się toczyć do przodu, gdy kroiliśmy przed nim. Zatrzymał się z piskiem opon, zatrąbił i wykonał gest, który nie był do końca przyjazny. Nie obchodziło mnie to. "Postaw stopę. Chłopaki Monroe." Zobowiązała się.
Osiągnął czterdzieści i zwolnił gaz. Obejrzałem się i zobaczyłem czarny samochód wykonujący ten sam manewr, który mieliśmy na skrzyżowaniu. „Nie zwalniaj”. „Nie chcę biletu”. - Mówisz kurwa poważnie? Przyspiesz.
Panna Daisy właśnie nas minęła. Czarny samochód się zbliżał. Ostrożność musiała wyjść przez okno, ale potrzebowalibyśmy szybkości i mocy; dwóch rzeczy, których Hondzie brakowało w jej rękach. Adrenalina wezbrała we mnie wraz z kawą.
"Ja poprowadzę.". Skinęła głową, ale zanim mogła zwolnić dalej, kontynuowałem. „Nie zatrzymuj się. Trzymaj nogę na gazie, stań trochę i przejdź na drugą stronę. Odpiąłem nasze paski.
"Gotowy?" Znowu skinęła głową. "Ok, idź.". Wstała, a samochód szarpnął, gdy wcisnęła gaz. Prześlizgnąłem się po środkowej konsoli, starając się nie patrzeć ponownie na jej tyłek, gdy ocierała się o mnie, przechodząc przez ciasną przestrzeń. Fotel pasażera wciąż był schowany do tyłu, co ułatwiało to zadanie.
Odebrałem jej kierownicę, wskoczyłem na siedzenie kierowcy i wcisnąłem pedał gazu. Samochód źle zareagował, opony wirowały na znak protestu, ale zrzuciłem go o kilka biegów i znalazłem bardzo potrzebną przyczepność. Dzięki kurwa, że to był drążek zmiany biegów. Honda zapiszczała, a ja przechyliłem ją mocno w lewo, tnąc przed kombi.
Sięgnęła do klamki na dachu, walcząc o pas bezpieczeństwa, a ja też przeciąłem swój. Sprawdzając widok z tyłu, widziałem, jak tkają za nami. Znowu zmieniłem pas, przemykając między wolniejszymi ruchami, przesuwając wskazówkę wyżej, zawsze szukając następnej przewagi. W gównianej Hondzie potrzebowaliśmy każdej przerwy.
Wypatrzyłem skrzyżowanie. Niewielki ruch w przeciwnym kierunku, ale lewe światło było czerwone. "Wytrzymać.". W ostatniej chwili zahamowałem, skręciłem kierownicą w lewo i zjechałem pojazdem.
Do końca dnia będzie potrzebowała nowych opon. Nasi prześladowcy przestrzelili, co dało nam może dwadzieścia sekund, zanim mogli naprawić swój błąd. Na razie wystarczy. Wyciskając wszystko, co mogłem z każdego biegu, przejechałem ulicą obok sklepu spożywczego, placu z tłumikami i drogerii.
Nic za nami. Wypuściłem powietrze. Przeszukiwałem w lewo i prawo w poszukiwaniu miejsca, w którym można by się położyć. Gdy mijaliśmy skrzyżowanie, ponownie dostrzegłem czarny samochód.
Droga równoległa po naszej prawej stronie. Musieli skręcić w następną ulicę w lewo z głównej drogi po przekroczeniu progu. Przy najbliższej okazji odciągnąłem od nich samochód, węższą ulicą mieszkalną, i szybko przecisnąłem się między zaparkowanymi samochodami, uderzając klaksonem, aby ostrzec pieszych, aby pozostali na chodniku. Znowu zakręciłem w prawo, zaskakując starego faceta w oldsmobile'u, który był w gorszym stanie niż honda.
Czarny samochód nie był daleko w tyle. Nie mogliśmy ich wyprzedzić na prostej. Potrzebne, by zdobyć przewagę w inny sposób.
Zamknęli lukę na tyle, że mogłem zobaczyć, że samochód to chevrolet, a kierowca miał tatuaż na kostkach. Spojrzałem na nią. "Czego do diabła oni chcą?". Nie odpowiedziała.
"Hej! Co zrobiłeś?". Cisza. "Powiedz mi!" – ryknąłem.
„Monroe oczywiście ma na myśli interesy, muszę wiedzieć, jaki jest poważny”. Z obwisłymi ramionami wyjrzała przez okno na szybko przejeżdżające dwupiętrowe domy. "Mogą być po łupie." Moje serce zabiło. – Poważnie? Wszystko? Skinęła głową, przygryzając wargę. Ledwo mogłem w to uwierzyć.
"Jesteś głupi…". Uderzyłem w felgę kierownicy. „Przepraszam, dobrze?”.
"Nie, to nie jest w porządku." Odpaliła. "Cóż, nie dałeś mi żadnej gotówki, potrzebowałem czegoś z tej umowy." Wyszedłem z piskiem opon, a potem znowu wyszedłem, szukając wyjścia z labiryntu mieszkalnego. „Mogłeś wziąć dwunastkę Monroe i być szczęśliwym”. „Wiesz tak dobrze jak ja, on jest oszustem. Nigdy nie było żadnej gwarancji, że dostanę resztę”.
Odetchnąłem, przyznając, że prawdopodobnie miała rację, kiedy skręciłem hondą na szerszą aleję i próbowałem wyprzedzić ich samochód, który był nowszy, szybszy i wyższy. Chevy w lusterku pojawiła się odznaka. Trochę skręciłem.
Przyspieszyli i uderzyli w nasz błotnik. Samochód szarpnął, ale trzymałem go stabilnie. Lata treningu. Byli blisko, przygotowując się do kolejnego manewru, więc najpierw wcisnąłem hamulec, aby uzyskać element zaskoczenia. Wbili się w nas, a ja użyłem pędu, by wrzucić samochód prosto na wysadzaną drzewami aleję.
Znowu przelecieli. Stojąc obok mnie, wykrzyknęła: „Tak!” Jeśli czuła jakieś poczucie winy, zostało to dobrze stłumione. „Jeszcze nie jest jasne.” „To jest właściwie… cholernie podniecające.
Dużo lepiej tutaj niż w bagażniku. Często to robisz?”. „Kierowca kaskaderski”. „Liczby. Wiesz, jak prowadzić samochód.”.
Skrzywiłem się. „Bez urazy, ale ten zachowuje się jak łódź”. Nawet z moją stopą na podłodze Honda była powolna, a tłoki zaprojektowane do przeskakiwania do centrum handlowego i z powrotem, a nie do wyprzedzania szalonych bandytów. Zauważyłem ich przy wejściu na ulicę za nami.
Mieszkania przelatujące po obu stronach miały w większości podjazdy, więc było mniej zaparkowanych samochodów, a przed nami ciągnęła się droga, tylko kilka bocznych uliczek przerywając jego bieg. Chevy zyskał. — Będę musiał ich wymanewrować.
Nie ma mowy, żebyśmy mieli przewagę prędkości.”. Przeskanowałem teren. Nic użytecznego. Tylko drzewa. Drzewa.
„Być może będziemy musieli poświęcić samochód”. "Naprawdę?". "Naprawdę.".
Wypuściła powietrze. "Możesz to naprawić?". „Znam faceta”.
Wyjrzała przez okno. „Sposób, w jaki jeździsz, ufam ci”. "Dobrze. Trzymaj się mocno i rób dokładnie to, co mówię, kiedy mówię." "Co planujesz-". Nie skończyła.
Chwyciłem hamulec ręczny, szarpnąłem kierownicą i zakręciłem stertą szerokim, torturującym łukiem, dopóki nie skończyło się sto osiemdziesiąt. Wsadziłem go do tyłu i położyłem na podłodze. Skręcając samochód w jedną stronę drogi, wyprostowałem się i cofnąłem wzdłuż krawężnika. Chevy podążył za nim, szybko zbliżając się do naszego błotnika.
Wpadli na nas i widziałem, jak kierowca patrzy chytrze, przygotowując się do kolejnego ataku. Spojrzałem w jego oczy. "Dobrze, kiedy powiem, otwórz drzwi i wypchnij je na zewnątrz." "Co?!".
"Zrób to na mój znak." Sprawdziłem lusterko wsteczne. Jasne. "Dobrze. Trzy… Dwa…".
Sięgnęła po klamkę. "Jeden.". Jej palce zacisnęły się na otwieraczu drzwi. Lekko szarpnąłem kierownicą, żeby odsunąć samochód kilka centymetrów od chodnika, i chwyciłem mocno, blokując ramiona. "Zrób to.".
Otworzyła drzwi i pchnęła je mocno, ich zewnętrzna krawędź połączyła się z następnym drzewem. Samochód podskoczył z hukiem i zgrzytem, gdy drzwi zostały wyrwane z zawiasów, stoczyły się od nas i pomknęły w kierunku chevroleta. Nie mieli czasu na reakcję. Drzwi rozbiły się poziomo przez przednią szybę, czarny samochód gwałtownie skręcił, wpadając na drzewo, a jego poduszki powietrzne włączyły się jednocześnie.
Uderzyła w powietrze tam, gdzie kiedyś były drzwi, jej włosy opadły na twarz. "Obłąkany!". Choć cieszyłem się, że jestem wolny od pościgu, nie podzielałem całkowicie jej sentymentu.
Zawróciłem hondę i wjechałem na drogę, oddalając się w lewo od rzezi. Pod koniec następnego zakrętu znalazłem pętlę, trochę zwolniłem i dołączyłem do niej, serce wciąż waliło mi w piersi. Spojrzała przez przednią szybę, zaciśnięta szczęka, błyszczące oczy. "Po tym jestem cholernie podekscytowany. Tak ekscytujące.
Czuję się… zabawny w środku." "To jest adrenalina. To minie." – Nie. To coś więcej.
Naprawdę nie potrafię tego wyjaśnić. Przez dłuższą chwilę patrzyła przed siebie, wiercąc się na swoim miejscu, po czym spojrzała na mnie, nasze oczy się spotkały. Jej wzrok opadł na moje krocze, a potem z powrotem, figlarny błysk odbity w niskim słońcu tuż nad horyzontem. „Adrenalina nie sprawiłaby, że chciałbym to zrobić”.
Wygięła się na siedzeniu, sięgnęła pod dżins, opuściła białe majtki, zwinęła je w kulkę i wyrzuciła z samochodu. Patrzyłem, jak rozkłada kolana, tak że pędzący wiatr uderzał w jej prawą nogę. "Ohhh, to dobrze.
Ten samochód zawsze potrzebował klimatyzacji." Pokręciłem głową, ale musiałem się uśmiechnąć. Przeczesałam dłonią moje czarne włosy, które desperacko chciały wymknąć się spod kontroli. "Jesteś szalony.".
Jej oczy spotkały moje po ponownym objechaniu mojego wybrzuszenia. "Chodź, przestańmy. Wymyśl nasz następny ruch." Przestałem się uśmiechać. "Nasz ruch?". "Tak.
Jesteśmy teraz w tym razem." "Nie ma mowy, jesteś klątwą. Naprawiamy to." „Pfftt. Jak? Podskocz do Monroe i wręcz mu prawdziwe kamienie z „przepraszam za stłuczone szkło, szczery błąd” w pewnym sensie?”. Chwyciłem kierownicę, z równą frustracją i walką z faktem, że samochód lekko się przechylał.
"Nie wiem. Może. Po prostu próbuję uporządkować swoje życie. Zobacz, jak moja mała dziewczynka dorasta. Nie jesteśmy Bonnie i pieprzonym Clyde'em.
Nie chcę patrzeć przez ramię przez resztę mojego życia .". Przez chwilę milczała. Wyślizgnęło się wyjście. "Słuchaj.
Zrobiłeś to, o co prosił facet, a on wysłał mnie, żebym cię wypędził. Co to mówi o jego uczciwości?". Myślałem o tym.
Mocniej ścisnąłem koło. Ona miała rację. To jeszcze nie koniec. Daleko stąd.
Nawet jeśli go nie okradła, byliśmy celem. Przynajmniej w ten sposób mieliśmy gotówkę i diamenty. "Więc co sugerujesz?". "Zjechać na pobocze.".
"Gdzie?". Wyjrzała na uszkodzony pojazd. "Tam na dole.". Poszedłem za jej palcem do niedokończonego centrum handlowego.
Uśpione buldożery i ciężarówki stały wzdłuż zakurzonego placu budowy, czekając na przybycie dziennej zmiany. Kiwnąłem głową, przeciąłem stożki, zatoczyłem się i wciągnąłem w cień jednego z platform, wyłączając silnik. Było cicho, tylko stały warkot pobliskiego ruchu. Wyskoczyła, a ja obserwowałem, jak kroczy wokół maski, zanim wspięła się po drabinie prowadzącej do siedzenia obok gigantycznej maszyny.
Oczywiście spojrzałem na jej spódnicę. I wiedziała o tym. Kiedy dotarła na szczyt, usiadła i odwróciła się, z nogami zwisającymi z boku naprzeciw mnie.
Patrzyłem zahipnotyzowany, jak jej uda się rozchylają. – Podejdź tutaj – zawołała. "Porozmawiajmy… o naszych możliwościach." Czekałem. Przeprowadzam rzeczy w mojej głowie.
Ile czasu mieliśmy. Co trzeba było zrobić. W jakiej kolejności. Prawie instynktownie. Kiedy ponownie spojrzałam w górę, jej spódnica była podwinięta, palce krążyły wokół jej łechtaczki, głowa odrzucona do tyłu.
Rozejrzałem się, zaniepokojony jej bezczelnością. Jezu, była nienasycona. – Nie mamy na to czasu – zawołałem. "Zawsze jest czas.
Wstawaj tutaj." Patrzyłem przez przednią szybę, słyszałem jej jęk i twardnieje. Kurwa, byłem słaby. Wyjąłem klucz na wypadek podstępu i schowałem go do kieszeni. Plan wyjścia. Otwierając drzwi, zauważając więcej wgnieceń niż wtedy, gdy wszedłem do środka, wszedłem za nią po drabinie.
Kiedy dotarłem na najwyższy szczebel i zrównałem się z siedzeniem, przesunęła się do przodu. "Czy możemy rozpocząć dyskusje… tutaj?”. Jej palce zatrzymały się, a ona rozchyliła już mokre wargi. Popęd musiał naprawdę na nią wpłynąć.
Nie sposób się oprzeć. Z jednym ostatnim spojrzeniem dookoła, zanurkowałem. Skosztowałem jej nektaru. Zakreśliłem własne kółka językiem Zahaczyła łydki na moich ramionach, aby utrzymać mnie na drabinie, uwalniając moje ręce.
Dobrze je wykorzystałem, podnosząc je na jej smukłe uda, dając mi lepszy nacisk na jej pyszne fałdy. Bylibyśmy widokiem z drogi powyżej, ale już się nie przejmowałem. Wsunąłem język do jej wejścia, trącając wargami wilgoć i lekki puch włosów łonowych, nie mogąc nabrać dość jej śliskości.
Była zabarwiona delikatną ostrością, która kompensowała Jedwabista tekstura pokrywająca mój język. Słyszałem jej jęki, czułem, jak jej ciężar się przesuwa, gdy leżała całkowicie na zakurzonej czarnej skórze, i zauważyłem, jak podciąga górę, by uwolnić swoje obfite cycki z biustonosza. Poprawiła mocno różowe czapki i przekręciła głowę, usta otwarte opuszki palców przejęły miejsce, w którym była jej, rozprzestrzeniając jej seksowną cipkę. Wyciągnąłem język w górę i nad jej mocną łechtaczką, dumną i lśniącą u szczytu jej kobiecości.
Jej ciało drgało za każdym razem, gdy mój dotyk i nacisk były odpowiednie, przesuwając i obracając krawędzie jej wrażliwego centralnego klejnotu. Jej własny diament. Kontynuowałem atak.
Czasem miękki, czasem twardy. Bezpośredni nacisk, kółka, gryzienie, stukanie, mierzenie reakcji na każde z nich i dostarczanie większej liczby tych, na które najczęściej odpowiadała. Broda była przemoczona i wciąż pragnęłam więcej. Podobnie jak ona.
Kiedy jedna z jej rąk opadła, by przyciągnąć do niej tył mojej głowy, wiedziałam, że przyjdzie. Po kilku ostatnich wacikach z jej łechtaczki poczułem, jak jej ciało zaczyna się trząść, a ona trzymała mnie mocno przy sobie, gdy soki spływały z jej wejścia na mój czekający język. Boska. Jej uścisk pozostał przez cały czas jej orgazmu, po czym zelżał. Część mnie chciała zostać tam na zawsze, nie mierząc się z rzeczywistością mojego kłopotliwego położenia.
Inna część chciała ją poczuć od środka. Ta część wygrała. Czekałem, aż uspokoi się na tyle, by usiąść, co pozwoliło mi wspiąć się na pozostałe szczeble i przysiąść obok.
Słońce wyjrzało ponad nagimi stalowymi belkami skierowanymi w niebo z konstrukcji. Strona została ukończona kilka miesięcy, ale siła robocza nie wydawała się chętna do rozpoczęcia. Jej ręka przesunęła się przez szczelinę między nami, znajdując moją naprężoną nagrodę pod grubym materiałem dżinsów.
Szarpnęła klamrę, opadła na nogi na kolana i odpięła rozporek. Rozejrzałem się. Wciąż nikt.
Bóg jeden wie, jak bym to wytłumaczyła, gdyby ktoś przyszedł do pracy. Zwróciłem swoją uwagę z powrotem na nią, kiedy zgarnęła moją twardość i wzięła połowę prosto do swoich gorących ust. Zawsze lubiłem robienie loda.
Kto by nie chciał? Ale bez względu na to, czy chodziło o oprawę, czy technikę, jej była wyjątkowa. Ciągle kręciła trzonkiem i czubkiem językiem przy każdym ruchu w górę, cały czas trzymając ręce na moich kolanach. Ilekroć napuchłem lub szarpnąłem się w jej mokrych ustach, wydawało się, że znajduje inny sprzęt. Pożerała kolejne pół cala po każdych kilku siorbaniu, aż wzięła to wszystko, a ja trąciłem wejście do jej gardła.
Zanim usiadła z powrotem na zadzie, cały mój trzon był pokryty śliną, która błyszczała w słońcu, a jej ciepło było już odczuwalne. Przekrzywiła głowę, podziwiając swoje dzieło, wstała i odwróciła się ode mnie, podciągając dżins powyżej bioder. To była moja wskazówka, by sięgnąć i poprowadzić ją na moje kolana.
Zabrała mnie do środka prawie bez oporów i od razu nastawiła miażdżący rytm. Tak seksowna, obserwując jej mięsisty, pozbawiony majtek tyłek wirujący tuż przed moimi oczami. Moje dłonie przywarły do jej piersi i przecisnęły się przez jej białą bluzkę.
Uszczypnąłem jej wydatne sutki, a jej jęki odbiły się echem od placu budowy, przechylając głowę na moje ramię. Szybko podniosłem rękę, żeby zakryć jej usta. „Ciii”. Przekręciła lekko głowę i wzięła mój palec wskazujący do ust, ssąc go głęboko, zanim sięgnęła po mój nadgarstek i poprowadziła pod spódnicą. Mój mokry palec wycelował w jej czekającą perłę, a ona sapnęła, kołysząc się w przód iw tył, zanim sięgnęła po dźwignie zmiany biegów, aby ustabilizować i zaczęła podskakiwać na moim twardym kutasie.
W tamtej chwili nic nie mogło nas powstrzymać. Bez brygadzisty, bez klęski żywiołowej. Nawet groźba Monroe zniknęła, gdy mnie ujeżdżała, a ja okrążyłem jej śliską łechtaczkę, szybkość naszego pieprzenia narastała, gdy potrzeba wyprzedziła roztropność. Uniosłem wolną rękę, by zakryć jej usta, czując na dłoni gorący oddech jej zduszonych jęków, używając uchwytu, by przyciągnąć jej ciało do mojego przy każdym silnym pchnięciu.
Zwiększenie nacisku mojego palca na jej śliski element centralny spotkało się z niskim pomrukiem aprobaty z jej gardła. Przejąłem kontrolę, podnosząc lekko siedzenie, by wjechać w nią. Posiadanie jej ciała. Uwielbiam, jak mokra była wokół mojej pulsującej długości.
Intensywność naszego związku nasiliła się, gdy poczułam, że zbliżam się do uwolnienia, balansując na krawędzi tej rozkosznej przepaści, gdy moje jądra napięły się, a oddech przy jej uchu zamieniał się w zgrzytanie staccato. Zamknąłem oczy, a mój świat skoczył, biodra uderzały nieregularnie i głęboko, gdy wszedłem w nią, słuchając jej westchnień, gdy łaskotały mnie w rękę. Nie wiem, czy pojawiła się po raz drugi, gdy fale mojej odwagi wpadły w jej przemoczoną głębię. Jej ruchy i wykarmiona szyja wskazywały na duże prawdopodobieństwo, ale nie miałam zamiaru pytać.
Nawet nie znał jej imienia. Wszystko, co wiedziałem na pewno, to to, że była niebezpieczna, niezrównoważona, niewiarygodna i fantastyczna. Przekonująca mikstura.
Osuwając się z powrotem na siedzenie z nią wciąż nabitą na mojego penisa, odpoczywaliśmy, a tętno zwalniało. Kiedy zeszła, ukryła dłoń pod swoim ciałem, żeby złapać mój dochód, a potem zjadła ją ze swojej dłoni. Zapiąłem zamek i usiedliśmy obok siebie, patrząc na plac budowy, w ciszy po stosunku, która teraz wydawała się zwyczajowa. W mojej głowie krążyły myśli. Przede wszystkim ciało brunetki.
Nasza przyszłość, gdybyśmy ją mieli. Myśli zostały zaatakowane przez bieżące problemy. Musiałem dostać się do Sadie.
Zapewnij jej bezpieczeństwo. Albo jakoś usunąć śmiertelny cień wiszący nad naszym życiem. Powstały pomysły.
Plany. Niektóre odrzuciłem jako zbyt fantazyjne. Inni mieli obietnicę. Nic konkretnego, tylko szkicowe kawałki, które musiałem jakoś połączyć w locie.
Zawsze wracało do jednej głównej idei: dostać się do Monroe. Zneutralizuj zagrożenie. Ale nie mogłem tego zrobić sam. Potrzebowałem kogoś, komu mogłem zaufać.
Albo przynajmniej w połowie ufam. Zwróciłem się do niej. "Jak masz na imię?". Zamrugała długimi rzęsami. - Meredith.
Ty? Znam tylko twoje nazwisko. "Tobiasz. Toby.". Powoli skinęła głową, patrząc przed siebie.
"Toby Carlton. Więc o co chodzi z oczami?". "Te?" Wskazałem niepotrzebnie. „Heterochromia.
Opracowany wkrótce po urodzeniu.”. "Jeden zielony, jeden brązowy. Jest ładny." "To niezwykłe.".
"Mmm. Całkiem niezwykłe.". Jej obserwacja jeszcze bardziej utrudniła mi zrobienie tego, co musiałam zrobić dalej.
Sięgnąłem do kieszeni i wyciągnąłem telefon. Przewinąłem do iCloud i wyświetlił wideo. Wciśnij play i trzymaj go przed nami, żeby mogła to zobaczyć. Kolor odpłynął z twarzy Meredith.
Kiedy uznałem, że widziała wystarczająco dużo, wstrzymałem odtwarzanie. "Potrzebuję twojej pomocy, Meredith." Szybko skinęła głową. "Nazwij to.". „Jeśli chcesz, aby ten film pozostał prywatny, musimy współpracować. Nigdy więcej kłamstw.
Nigdy więcej gier. Robimy rzeczy po swojemu, na moich warunkach, rozumiesz?”. Ponownie skinęła głową. "Jaki jest plan?".
Spojrzałem na plac budowy, w dół do jej poobijanych kół, a potem z powrotem do jej oczu, które były otoczone lekko splątanymi włosami. „Zabieramy walkę do Monroe. Wyeliminuj go.
To jedyna gra, jaką nam pozostało”. Pominąłem część o tym, że mam tylko pół pieprzonej wskazówki, jak to zrobić. Poczekała, aż to przetworzy, oczy się na chwilę zamknęły, zanim skupiły się na mnie. Prawie przeze mnie patrzę. Odetchnęła, długa i ciężka.
"Dobrze, zróbmy to." Zanim zdążyła poprosić o jakiekolwiek szczegóły, wyciągnąłem rękę, dłonią do góry, pomogłem jej wstać, a potem jako pierwszy zszedłem po drabinie platformy. Jej cipka, nakrapiana napisami, schodziła za mną, dopóki nie stanęliśmy obok jej zmiażdżonego pojazdu. Przyjrzałem się temu. Spojrzałem na nią i zobaczyłem uśmiech na jej twarzy, który zamienił się w śmiech. Wbrew sobie dołączyłem.
Czułem się dobrze. Śmiałem się, aż bolał mnie brzuch, w końcu bełkocząc: „Może nas zauważyć. Potwierdziła, wciąż się śmiejąc. Okrążyłem bagażnik, wyciągnąłem torby wypchane gotówką i wrzuciłem je do kurzu, podczas gdy ona opróżniała schowek i zabierała inne rzeczy osobiste.
Potem pomogła mi zepchnąć wrak z powrotem pod most na autostradzie, z dala od zwykłego widoku. Odkurzyłem ręce. „Poproszę mojego faceta, żeby to podniósł. Weźmy coś szybciej, co?”.
Wróciliśmy do tornistrów i zabraliśmy po jednym na przeciwległe ramiona, ich ciężar uspokajał. Nasze wolne ręce odnalazły się nawzajem i przeszliśmy obok częściowo ukończonego centrum handlowego, z powrotem do głównej drogi wzdłuż wschodzącego słońca. Podróż jeszcze się nie skończyła i czułem, że najtrudniejsza część miała nadejść. Ale miałem pieniądze, diamenty, misję i gorącą kobietę u boku, a to musiało się liczyć..
Obiecała smakowity posiłek?…
🕑 4 minuty MILF Historie 👁 3,623Po naszym pierwszym wybuchowym spotkaniu Helen powiedziała: „Teraz możemy nie spieszyć się i cieszyć się resztą dnia. "OK, tak OK" powiedziałem. Leżeliśmy nieruchomo przez kilka minut.…
kontyntynuj MILF historia seksuSpełnia się fantazja. To jest prawdziwa historia.…
🕑 4 minuty MILF Historie 👁 5,919Byłem wtedy młodszym mężczyzną, około 6'2" i przez kilka miesięcy byłem w separacji z moją byłą żoną. Byłem częstym patronem lokalnego baru po pracy, a po pracy wpadałem na kilka piw.…
kontyntynuj MILF historia seksuLatem po zakończeniu studiów spędziłem lato z mamą. Tata od dawna nie pozwalał mi zostać z nim po tym, jak jedna z jego ostatnich dziewczyn podnieciła mnie i zawstydziła nas wszystkich, mimo…
kontyntynuj MILF historia seksu