Jacksonville albo upadek

★★★★★ (< 5)

Czasem trzeba iść mniej uczęszczaną drogą…

🕑 24 minuty minuty Międzyrasowy Historie

"Pierdol się Jimmy!" – wrzasnęła, wybiegając jak burza z drewnianego domu. „Pierdol mnie? Pieprz się! Jesteś głupią, płaczliwą suką!” Jimmy powiedział, goniąc za trzaskiem siatkowymi drzwiami, gdy wychodził. "Jak mnie nazwałeś?" odwróciła się, gdy podszedł do niej w swoim białym podkoszulku i niebieskich dżinsach. – Suko, chcesz, żebym ci to przeliterował? powiedział patrząc na nią z góry. "Wiesz co?" potrząsnęła głową.

„Nawet nie jesteś tego wart!”. Odeszła w ciemną noc. Nawet się na niego nie obejrzała.

Nienawidziła go, nienawidziła tego domu, nienawidziła jego przyjaciół, ale przede wszystkim nienawidziła swojego życia. – Kolejna kłótnia z Jimmym? – zapytał starzec za barem, gdy wchodziła do miejscowego wodopoju. – Pieprzyć go – powiedziała, podciągając partyzanta i dołączając do niego. „Czy mogę poświęcić kilka godzin?”.

– Do diabła, nie – powiedział, siadając. – Nie wracam – powiedziała, zaczynając czyścić niektóre szklanki. – Tak, będziesz – skinął głową starzec. „Zawsze przychodzisz tutaj, kiedy jesteś zły, on wejdzie przez te drzwi, porozmawiacie, a potem wyjdziecie”.

- Nie tym razem - potrząsnęła swoimi złotymi blond włosami. „Potrafi skoczyć, kurwa, z urwiska”. "Co on robi tym razem?" — zapytał stary. „Ten skurwiel chciał, żebym rozebrał się dla niego i jego przyjaciół, kiedy oglądali mecz!” krzyknęła. „Możesz uwierzyć w to gówno?”.

Starzec wzruszył ramionami. „Pije, znowu jest?”. „Tak! Po tym, jak ostatnim razem obiecał, że przestanie” – powiedziała, biorąc od jednego z klientów pustą szklankę po piwie.

Zdjęła zakrętkę z nowego, po czym podała mu. Wrzuciła zatyczkę do kosza naprzeciw niej. „Jessie” starzec skinął głową w stronę drzwi. Jimmy wszedł, miał na sobie brązową bejsbolówkę i miał na sobie brązową znoszoną kurtkę na podkoszulku. „Która część cię pieprzy, nie rozumiesz?” - powiedział Jessie, kiedy dotarł do baru.

- Hej, Leonardzie - Jimmy skinął głową. – Jimmy – odparł starzec. — To, co zwykle — powiedział Jimmy, siadając. Jessie założyła ręce pod swoim imponującym biustem. „Teraz Jessie jest płacącym klientem, jeśli siedzi przy moim barze” – powiedział Leonard zza jej pleców.

- W porządku - powiedziała, biorąc butelkę piwa, otworzyła zakrętkę i podsunęła mu. „Wypij i wypierdalaj”. „Przepraszam, OK, sprawy wymknęły się spod kontroli” – powiedział Jimmy. „Nie możesz chodzić wokół tych, którzy spędzają czas i nosić te szorty, zwłaszcza z facetami w pobliżu”.

"To moja wina?" Jessie wrzasnęła na niego. Miejscowi byli przyzwyczajeni do kłótni tych dwóch, żaden z nich nie przerwał tego, co robili. „Mam ogromne cycki, Jimmy! Zawsze je miałem, jeśli ty i twoi przyjaciele nie możecie sobie z tym poradzić, obejrzyjcie mecz gdzie indziej”. — Powiedziałem, że mi przykro — powiedział Jimmy. „Powiedziałem im, że muszą wyjść, teraz tylko wróć do domu”.

Jessi potrząsnęła głową. Zbyt wiele razy mu ulegała. Uwielbiała jego brązowe oczy i sposób, w jaki wyglądały pod czapką, i uwielbiała to, jak pachniał po pracy w fabryce. Ta dwójka była przedmiotem, odkąd byli w liceum.

– Proszę – błagał. – Dobra – warknęła. – To ostatni raz, Jimmy – powiedziała, chodząc wokół baru. Leonard wstał z uśmiechem. Znał ich oboje od urodzenia.

Jessie opadła na łóżko, a Jimmy na nią. Jej nogi rozchyliły się, kiedy w nią wszedł. – Nigdy więcej nie nazywaj mnie suką – powiedziała do niego, kiedy delikatnie ugryzł ją w szyję. „Jesteś moją pieprzoną suką i będę cię tak nazywał, jak tylko zechcę” – powiedział Jimmy, wsuwając się głęboko w nią. Nogi Jessie owinęły się wokół niego, gdy zaczął ją pieprzyć.

Ścisnęła je mocno wokół jego ramy. Z każdym pchnięciem w nią zacieśniała uścisk. "Pierdolić!" – krzyknął, zatrzymując się. "W porządku!" poddał się.

Jessie spędziła większość życia jeżdżąc konno, a będąc w szkolnej drużynie cheerleaderek, miała nogi, które mogłyby zmiażdżyć męskie żebra, gdyby tylko chciała. Jimmy poprawił nastrój, ponieważ został zmiażdżony, podobnie jak bolący ból w talii. - I zastanawiasz się, dlaczego cię tak nazywam - powiedział, zakładając koszulę. „Nazywaj mnie tak dalej, a zmiażdżę ci coś więcej niż tylko żebra” — powiedziała Jessie, przewracając się.

Obaj przespali całą noc, gniewając się na siebie nawet po przebudzeniu. Jimmy poszedł do pracy w fabryce papieru. Jessie przewróciła się, gdy później tego dnia pracowała w barze.

„Wiesz, że pewnego dnia jeden z was zabije drugiego” – powiedział Nathan. Był kucharzem, który pracował za barem. – Wiem – powiedziała Jessie, przyjmując część zamówień. "Co mamy zrobić?".

- Daj spokój - odparł Nathan. „Oboje dobrze się bawiliście, nazwijcie to nieudanym związkiem i skończcie ze sobą”. Nathan miał rację, ale Nathan zawsze miał rację. Wszyscy przychodzili do baru nie tylko na drinki, muzykę i sport. Przyszli prosić Nathana o radę.

Był radnym miejskim. „Dobra, ale to miasto jest małe, nie żebyśmy nie wiedzieli, co robi ten drugi” — powiedziała Jessie. Miasteczko było bardzo małe.

Było to jedno z małych miasteczek, które ludzie widzieli z autostrady, gdy mijali ją z dużą prędkością. Tylko raz ktoś z zewnątrz przyjeżdżał do miasta, żeby zatankować, kupić jedzenie lub musiał się zatrzymać. - Więc wyjdź - powiedział Leonard ze swojego kąta. Jessie spojrzała na niego, odrzucając swoje złote włosy na bok.

- Słyszałeś - powiedział Leonard, wstając. „Co tu się dzieje, co cię trzyma?”. Jessie zamyśliła się na chwilę. Jimmy był jedyną rzeczą, jaka jej została. Jej matka zmarła, gdy była dzieckiem.

Przez większość życia mieszkała z jednym z przyjaciół swojej mamy, potem Nathan ją przyjął, był najbardziej zbliżony do ojca, jakiego znała. - On ma rację - powiedział Nathan, patrząc na nią tymi zimnymi, niebieskimi oczami. „Za cztery miesiące skończysz trzydzieści lat, czym możesz się pochwalić? Chcesz skończyć tak jak my, przepracowując swoje życie w jakimś nienazwanym mieście, pośrodku pieprzonego pustkowia?”. Jessie obejrzała się przez ramię na resztę osób w barze. To było jak scena z filmu.

Wszystko się zatrzymało i wszyscy patrzyli na nią. "Pospiesz się. Jest coś, co chcę ci pokazać – powiedział Leonard.

Przeszli na tył baru. Leonard i jego żona Patricia mieszkali za barem. To było przytulne miejsce, Jessie spała tam wiele razy, kiedy Jimmy i ona ich wielkie kłótnie. „Usiądź," powiedział, wskazując na krzesło i stół na środku kuchni. Jessie usiadła i zaczęła myśleć o wyjściu.

Myślała o tym wiele razy. Leonard wrócił ze zdjęciem w dłoni. On Podał to. Jessie spojrzała na to.

Było to zdjęcie kobiety, miała na sobie białą koszulę z koralikami na szyi, krótkie dżinsowe szorty i trzymała walizkę. „Kto to jest?”. „Myślę, że znasz odpowiedź na to pytanie – powiedział Leonard, siedząc naprzeciw niej.

Jessie spojrzała na zdjęcie, a jej oczy zaczęły łzawić. Znała historię swojej mamy, jak przyjechała do tego miasta skądś, jeżdżąc autostopem przez cały kraj, a potem w końcu zakochała się w kimś w tym mieście.Osiedlili się tutaj, kiedy jej matka zaszła w ciążę.Niektórzy ludzie mówią, że mężczyzna zdjął. Niektórzy twierdzą, że został potrącony przez samochód i zginął na miejscu. Jessie się urodziła, potem jej matka zachorowała i zmarła.

"Kto zrobił zdjęcie?" — spytała Jessie. – Myślę, że to był on – powiedział Leonard. – Przeczytaj z tyłu – powiedział, patrząc na nią.

Jessie obróciła zdjęcie starannym pismem, na którym widniała data na całe dwa lata przed narodzinami Jessie. Pod datą widniał napis wytłuszczonymi literami: JACKSONVILLE OR BUST. – Jechali do Jacksonville.

Myślałem, że jest stąd? – zapytała Jessie przez łzy w oczach. „To była plotka, żadne z nich nie było stąd, znaleźli się po drodze. Osiedlili się tutaj, ponieważ twoja matka była z tobą w ciąży” – powiedział Leonard. — Znałeś ich? zapytała.

„Nie, widziałem ich wokół, ale nigdy z nimi nie rozmawiałem, ponieważ wiedziałem, że w chwili, gdy cię będą mieć, znikną” – uśmiechnął się. „Opuścił ją, zanim się urodziłeś, ona została”. "Gdzie on poszedł?" — spytała Jessie. — Czytałeś z tyłu? zapytał Leonarda. Jacksonville'a? powiedziała.

– Skoro jechali na południe. Domyślam się, że chodziło o Jacksonville na Florydzie – powiedział, wstając. — Skąd masz to zdjęcie? zapytała.

- Znalazłem to, kiedy sprzątałem ich mieszkanie - skinął głową. „Teraz jest twój”. Zostawił ją tam, by myślała. Jessie przekartkowała zdjęcie, patrząc na swoją mamę z długimi nogami i długimi złotymi włosami. Jedyną rzeczą, którą miała, była ta walizka.

Wyglądała, jakby nie miała żadnych trosk na świecie. Z wyjątkiem mężczyzny, który zrobił zdjęcie. Tej nocy Jessie spakowała wszystkie swoje ubrania do torby podróżnej. Nie była to walizka jak jej mamy, ale wystarczyła. Podniosła go i przerzuciła przez ramię, po czym zeszła po schodach.

„Gdzie, kurwa, myślisz, idziesz?” Jimmy powiedział, wstając z krzesła. - Wychodzę - powiedziała Jessie, wstając twardo. „To koniec Jimmy.

To już koniec od jakiegoś czasu”. „Jeśli wyjdziesz, tym razem nie będę cię ścigał” – powiedział Jimmy, opadając na krzesło. Jessie stała i patrzyła na niego.

"Na co czekasz?" on zapytał. „Jeśli masz zamiar iść, to kurwa idź!”. Jessie skinął głową. Podeszła do drzwi.

Potem rozejrzała się po nim. "Kochasz mnie?". „Pa, ​​Jessie”, powiedział Jimmy, jego oczy napełniły się łzami.

- Cześć Jimmy - powiedziała, zamykając drzwi. Jessie podeszła do baru, żeby się pożegnać. – Wyjeżdżasz teraz, co? Nathan powiedział ocierając pot z twarzy.

– Tak, rozerwij bandaż i tak dalej – powiedziała. Nathan podszedł do baru. - Dobrze - powiedział Nathan, jego wielkie, krzepkie ramiona dały dziewczynie, którą znał jako dziecko, największy i najmocniejszy uścisk, na jaki było go stać. Puścił ją, po czym spojrzał na nią z góry. „Nie wracaj, słyszysz mnie, wychodzisz i nie zastanawiasz się ani chwili.

Masz to!”. Jessie skinął głową. Spojrzała na Leonarda wciąż siedzącego na krześle, które zawsze stało za barem. Skinął jej głową, a ona odwzajemniła skinienie.

Odwróciła się, by wyjść z baru, kiedy przed nią stanął mężczyzna. – Masz – powiedział, podając jej komplet kluczy. Wskazał starą ciężarówkę zaparkowaną na zewnątrz. - Jest na ostatnich nogach, nie zaprowadzi cię daleko, może nawet załamać się kilka mil stąd, kiedy to się stanie, po prostu ją tam zostaw.

Należała do mojej byłej żony i chętnie się jej pozbędę. cholera.". Jessi się uśmiechnęła. - Dziękuję - mężczyzna skinął głową i wrócił do swojego stolika.

Jessie wsiadła do ciężarówki. Śmierdziało papierosami i piwem. Ciężarówka ledwie ruszyła, wrzuciła bieg i wyjechała z miasta w stronę autostrady międzystanowej. Na światłach spojrzała w lusterko, kiedy zmieniło się na zielone, skierowała się na rampę.

Mile tykały z każdą kolejną, oddalało ją to od miejsca, które nazywała domem. Ciężarówka wydawała dziwne dźwięki, gdy powoli zaczęła umierać. Po tym, jak słońce wypełzło zza chmur, wydało ostatnie tchnienie, gdy uniósł się z niego obłok dymu.

Jessie odciągnęła go na bok. – Okej – powiedziała, podnosząc torbę i zarzucając ją sobie na ramię. „Chodzenie to jest”. Zaczęła chodzić, na szczęście miała na sobie dużo lepsze buty niż jej mama. Za każdym razem, gdy chciała się poddać, gdy słońce biło ją do granic wytrzymałości, wyjmowała zdjęcie i szła dalej.

Znak wskazujący na postój dla ciężarówek sprawił, że zjechała z autostrady. „Cóż, spójrz na siebie”, powiedział mężczyzna za kasą, gdy Jessie postawił dwie butelki wody na blacie. "Łazienka?" — spytała Jessie. Mężczyzna wręczył jej klucz przymocowany do dużego drewnianego kija. – Z tyłu – powiedział, wręczając jej resztę.

– Dzięki – Jessie skinęła głową. Kiedy spojrzała w lustro, zobaczyła, że ​​słońce poczerwieniało jej na twarzy. Miała ciemne, czarne kręgi pod oczami. Umyła twarz, a potem zamoczyła swoje długie włosy w zimnej wodzie. Spojrzała z powrotem na kobietę, która na nią spojrzała.

„Możemy to zrobić, nie wsiadać do samochodów z nieznajomymi, trzymać się świateł. W nocy mamy wystarczająco dużo pieniędzy na pokój. Rozumiemy to, prawda?” skinęła głową.

Kobieta skinęła głową. "Chodźmy.". Jessie oddała kluczyk i ruszyła z powrotem w stronę rampy, która miała ją zaprowadzić z powrotem na autostradę.

Kupiła mapę, aby utrzymać ją na właściwej ścieżce. Słońce zaczynało zachodzić, kiedy zobaczyła znak następnego miasta. „Następnym wyjściem wysiądziemy i udamy się gdzieś na nocleg” – powiedziała sobie.

„Cóż, spójrz, co tu mamy”, ciężarówka zatrzymała się z poślizgiem, gdy zaczęła kierować się do motelu przy autostradzie międzystanowej. — Chcę tylko wynająć pokój — powiedziała wyczerpana Jessie. Ostatnią butelkę wody wypiła kilka godzin temu. Ledwo utrzymywała się na nogach. „Mamy dla ciebie pokój” – powiedział jeden z mężczyzn, zeskakując z tyłu ciężarówki.

Oczy Jessie ledwo skupiały się na jednym z mężczyzn, nie mówiąc już o nich wszystkich. „Proszę, po prostu zostaw mnie w spokoju, chcę się tylko położyć” – powiedziała, próbując przepchnąć się obok nich. – Poczekaj – powiedział inny. „Masz zamiar odmówić naszej gościnności?”. „Zobaczyć jej cycki?” - powiedział inny.

„Myślisz, że są prawdziwe?”. „Do diabła, nie, spójrz na jej sylwetkę. Założę się, że jej ojciec zapłacił za nie, a teraz ucieka od niego”. „Ściśnij je, zobacz, czy są prawdziwe” – powiedział inny.

Jessie zamachnęła się pięścią, ale chybiła z takim wysiłkiem i upadła na ziemię. „Podnieś ją, zabierzmy ją do mnie”. „Proszę, nie” – zaczęła mówić Jessie, zanim straciła przytomność.

Jessie obudziła się gwałtownie. "NIE!" krzyczała. - Nic ci nie jest - powiedział męski głos. Otworzyła oczy i zobaczyła czarnoskórego mężczyznę na łóżku naprzeciwko niej. - Nazywam się Anthony - przedstawił się mężczyzna.

– Jessie – odpowiedziała. Rozejrzała się po pokoju. „To hotel, przepraszam, że nie starczyło mi na osobne pokoje” – powiedział Anthony.

"Inni?" – zapytała Jessie, rozglądając się. - Odgoniłem ich - uśmiechnął się Anthony. „Dali mi to za moje kłopoty”.

Miał podbite oko i kilka siniaków na twarzy. – Dziękuję – Jessie uśmiechnęła się. "Pokój jest twój, wystarczy mi tylko na jeden dzień," powiedział Anthony, podnosząc duży plecak.

"Czy masz samochód?" — spytała Jessie. Myśląc, że gdyby był miłym mężczyzną, mógłby zabrać ją bliżej celu. – Nie – odparł Antoni. - Wybieram się na pieszą wycieczkę do Miami - uśmiechnął się.

„Zostałem adoptowany, właśnie dowiedziałem się, że moi biologiczni rodzice pochodzą z Miami, więc pomyślałem, że ich odszukam”. - Jadę do Jacksonville - uśmiechnęła się Jessie. „Chcesz towarzystwa?”. - Oczywiście - uśmiechnął się Anthony. Obaj kupili zapasy na drogę i zaczęli iść razem.

Po drodze każdy z nich opowiadał swoją historię. Anthony przybił jej piątkę za opuszczenie życia w ślepej uliczce. Po usłyszeniu, jak Anthony stracił pracę i dom, Jessie nie czuła się tak źle ze swoim życiem.

Wiele osób zatrzymywało się, aby zaoferować im przejażdżki. Niektórzy szli złą drogą. Inni chcieli ją zabrać, ale nie on.

Oboje zgodzili się, że bezpieczniej będzie trzymać się razem. Nadeszła noc, a wraz z nią burza. Zjechali z drogi i przejechali pod wiaduktem.

Leżeli na ziemi, trzymając swoje rzeczy z dala od ziemi. Anthony wyjął duży plastikowy arkusz, który położył pod nimi. - Przepraszam, nie mam nic, co by nas ogrzało - powiedział. – Powinieneś przestać przepraszać – powiedziała Jessie, zwijając się blisko niego. Otoczyła go ramionami i położyła głowę na jego piersi.

Przyciągnął ją do siebie i oboje zasnęli. Następnego dnia oboje uśmiechnęli się, gdy zobaczyli znak, który pokazywał, że zbliżają się do Jacksonville, był jeszcze jeden dzień drogi, zgodnie z milami na znaku, ale to sprawiło, że poczuli się dobrze. Szli z większą energią i nadrobili trochę czasu, zanim słońce zaczęło zachodzić.

Ostatnia osoba, która się zatrzymała i zaproponowała im podwiezienie, dała im trochę pieniędzy. Poszli do motelu i dostali pokój. Jessie uwielbiała uczucie prysznica, który oczyszczał jej skórę i włosy z brudu drogowego. – Twoja kolej – powiedziała, wychodząc.

– Wow – powiedział Anthony. "Co?" odpowiedziała. - Nigdy nie zwróciłem uwagi na kolor twoich włosów - uśmiechnął się.

– Zamknij się – powiedziała, wpychając go do łazienki. Było tylko jedno łóżko. Postanowili się nim podzielić.

Kiedy Anthony w końcu wyszedł spod prysznica, dołączył do niej na łóżku. - Cóż, spójrz na siebie - uśmiechnął się Jessie. "Co?". „Myślałam, że jesteś białym facetem i jesteś po prostu czarny od brudu” – zaśmiała się.

Oboje zaśmiali się przed zaśnięciem. Jessie obudziła się pierwsza, spojrzała na cyfrowy zegar na stojaku. Było właśnie po siódmej. Zauważyła również, że Anthony obejmuje ją ramionami, owinięty pod nią i wokół niej, a obie ręce ma na jej klatce piersiowej.

Pokręciła tylko głową, zanim położyła głowę z powrotem na poduszce. Kiedy się usadowiła, poczuła, jak szturcha ją tuż nad jej tyłkiem. – Nie ma mowy – szepnęła do siebie. Uśmiechnęła się, poruszając tyłkiem w przód iw tył, aż znalazła się na jego poziomie. Był twardy jak skała.

– Anthony – powiedziała, ale on się nie poruszył. "Antoni!" powiedziała głośniej. "Co?" wyprostował się. – Nic, uspokój się – powiedziała. - Chodzi o to, że ty mnie szturchałeś - uśmiechnęła się, patrząc na prześcieradła z namiotem.

– Och… – zaczął mówić, zanim położyła dłoń na jego ustach. „Jeśli powiesz przepraszam, uderzę cię. Rozumiesz?”. Antoni skinął głową. Jessie zabrała rękę z jego ust.

Położyła go na jego wypukłych spodniach. „Chciałem cię obudzić, żeby móc to zrobić”. Jessie zanurkowała pod pościel i wzięła go do ust.

Nigdy wcześniej nie ssała czarnego penisa i cieszyła się, że jest o wiele grubszy niż u Jimmy'ego. Nie był tak długi, ale gęstość wypełniła jej usta. Jessie jęknęła, kołysząc głową w górę iw dół.

Słyszała, jak Anthony jęczy, a także widziała, jak zwijają się palce u stóp. Odbiła głowę szybciej, ściskając jego ciężkie jądra, gdy wzięła go do ust. Anthony odsunął prześcieradła.

— Dochodzę — powiedział. Zwiększyła prędkość, zataczając wokół niego język. Ostatnim szarpnięciem doszedł ciężko, wypełniając jej usta.

– Cholera, jakie to było dobre – powiedział. „Mam niezłe zdolności oralne” — uśmiechnęła się Jessie. - Ja też - powiedział Anthony, nurkując pod prześcieradło. - Jasna cholera - ryknęła Jessie, gdy język Anthony'ego wepchnął się w nią.

Jimmy nigdy jej nie zlekceważył. To, co robił swoim językiem i ustami, sprawiało, że wiła się wokół łóżka. Jego ręce trzymały ją na udach z siłą przypominającą imadło. Jessie miała wrażenie, że albo wspię się po ścianie, albo zostanie ściągnięta na dno łóżka. Był nieugięty, za każdym razem, gdy przychodziła, popychało go to dalej.

"Zatrzymywać się!" w końcu krzyknęła. Jessie oddychała, ciężkie kropelki potu spływały jej po twarzy. – Cholera – powiedziała, kiedy wyszedł spod pościeli. – Czy ty w ogóle oddychasz? – zapytała, próbując złapać oddech.

– Znasz to powiedzenie – powiedział. "Który?" zapytała. - Jeśli chcesz to przykleić, lepiej to polizaj - uśmiechnął się do niej. — Więc na co czekasz? Jessi się uśmiechnęła. Anthony nie marnował czasu i wspiął się na nią.

Jessie poczuła go, gdy wsunął się w nią, wypełniając ją. Pieprzył ją mocno. Trzymała się wezgłowia, żeby nie uderzyło o ścianę. Wszystkie myśli o Jimmym zostały z niej wypieprzone, gdy Anthony podniósł jej nogi do góry i nad głowę.

"To mnie pieprzyć!" powiedziała puszczając zagłówek. Chwyciła jeden z jej cycków i zaczęła ssać sutek. - Rób tak dalej - powiedział, kiedy pieprzył ją mocniej.

"Ten?" powiedziała, okrążając językiem sutek. - Tak - powiedział, gdy wszedł w nią głębiej. "A co z tym?" powiedziała, gdy pchnęła oba cycki razem i ssała jeden sutek, a potem drugi. – Kurwa, tak – powiedział. Jessie poczuła znajome pulsowanie.

- Spuść się we mnie - spojrzała na niego. Wepchnął się do środka, pchając jej nogi jeszcze bardziej do tyłu. Prawie dotknęli zagłówka. Jęknął głośno, wypełniając ją swoją spermą. Oboje padli na łóżko.

Pieprzyli się wiele razy przed opuszczeniem motelu. Ulubione Jessie było, kiedy pieprzył ją od tyłu pod prysznicem. Dochodziła wiele razy, czując, jak o nią uderza.

Szli trzymając się za ręce autostradą. — Dokąd się wybieracie? - powiedział mężczyzna, zatrzymując się obok nich. — Jacksonville — odpowiedział Anthony. - Powodzenia, idę w tamtą stronę - powiedział mężczyzna. – Oboje – stwierdziła Jessie.

- Jasne, wskakuj - skinął głową. Jessie i Anthony wskoczyli na tył ciężarówki mężczyzny. Ruszyli. Jessie położyła głowę na ramionach Anthony'ego. Kilka mil dalej wsunęła rękę w jego spodnie.

– Założę się, że nigdy wcześniej nie pracowałeś w transporcie – uśmiechnęła się. Potrząsnął głową, patrząc na nią. Nie minęło dużo czasu, zanim przekroczyli granicę stanu Floryda.

Mężczyzna otworzył okno. „Gdzieś w szczególności w Jacksonville?”. – Nie – Jessie skinęła głową.

– Okej – powiedział, zamykając je z powrotem. Ciężarówka zatrzymała się przed dużym mostem nad rzeką. „Zjeżdżam teraz z autostrady, więc czy to dobrze?”. – Doskonale – powiedziała Jessie. Obaj zeszli z ciężarówki.

Podziękowali i pomachali, gdy ciężarówka zniknęła. Most był zajęty ruchem. Spojrzeli na duże budynki i światła miasta. Słońce zachodziło. – Udało ci się – powiedział Anthony.

– Udało się – powiedziała, trzymając go za rękę. „Wiem, że chcesz jechać do Miami, ale chciałbym, gdybyśmy spróbowali ułożyć sobie życie tutaj razem, a pewnego dnia…” zaczęła mówić, zanim ją pocałował. — Tak — powiedział.

Zaczęli schodzić po rampie, ale zatrzymała się. – Muszę zrobić jedną rzecz – powiedziała, odwracając się. Weszła na metalowy mostek.

Samochody pikały na nią, gdy wspinała się wyżej. Kiedy wzniosła się tak wysoko, jak tylko mogła, sięgnęła do kieszeni i wyjęła zdjęcie. Wepchnęła się w jedno z pęknięć, które znalazła na moście, wsuwając go ciasno.

„Udało ci się mamo”. Zeszła na dół i wzięła Anthony'ego za rękę. Zdjęcie załopotało na wietrze. Pani na zdjęciu patrzyła na miasto. "Leonarda!" - krzyknęła Patrycja.

"Co?" – krzyknął do żony. „Gdzie do cholery jest moje zdjęcie?”. – Och – powiedział starzec, odwracając wzrok. "Co zrobiłeś?" staruszka wpatrywała się w męża.

Posadził ją i wyjaśnił, co zrobił z jej ulubionym zdjęciem. "To nie jest jej mama!" krzyknęła na niego. – Wiem o tym – westchnął. „Jessie potrzebowała motywacji, a to zdjęcie jej ją dało”.

"To jest moje!" odkrzyknęła. "Nie, nie jest!" odkrzyknął. „Znalazłeś go na poboczu ulicy, kiedy uciekałeś przed rodzicami i gdybyś się nie schylił, żeby go podnieść…”. „Nie straciłbyś panowania nad samochodem i nie uderzył w drzewo” — uśmiechnęła się. - I nie spotkalibyśmy się - odwzajemnił uśmiech.

- Cóż, mam nadzieję, że się tym zajmie - uśmiechnęła się, wstając. „Jak ją przekonałeś, że to jej matka?”. – Nabazgrałem datę na górze – wzruszył ramionami. „Opuściłem część Jacksonville”.

„Ty diable!”. „Zastanawiam się, kim naprawdę była ta kobieta?”. "Nigdy nie będziemy wiedzieć.".

Parę tygodni później. Steven tankował samochód na stacji benzynowej. "Wow, ale tu dzisiaj wietrznie." – powiedziała przechodząca kobieta, wsiadając do samochodu.

Steven skinął jej głową. Steven właśnie wyszedł z sądu, jego żona, z którą był trzynaście lat, rozwiodła się z nim. Znalazł ją na kuchennym stole z nogami w górze i jego najlepszym przyjacielem między nimi.

Steven był zły i prawie wyciągnął broń, by zabić ich obu. Ale postąpił słusznie i odszedł, jej prawnicy doręczyli mu zawiadomienie, a dziś jest to prawomocne. Wsiadł do samochodu, gdy coś przykleiło się do szyby.

– Co teraz, kurwa? - powiedział wysiadając z samochodu. Podniósł go z okna. To było zdjęcie kobiety; papier był cienki i podarty.

Ale obraz nadal wyglądał na nienaruszony. Była to piękna kobieta ubrana w białą koszulę, z podartymi krótkimi dżinsami, widać było jej napięty brzuch. Była pośrodku niczego, jadąc autostopem tylko z walizką. Steven wzruszył ramionami i miał zamiar wyrzucić go do kosza, ale się powstrzymał.

Spojrzał na nią ponownie, coś w tej kobiecie go ujęło. Steven zabrał zdjęcie do domu. Zeskanował go do swojego komputera. Miał ogromną wiedzę na temat pracy ze zdjęciami z poprzednich prac. Oczyścił to najlepiej, jak potrafił, co było dobre.

Następnie umieścił go w programie do wyszukiwania w Internecie, nic nie zostało znalezione w Internecie, co byłoby zbliżone do tego zdjęcia. – Jesteś prawdziwa – powiedział, wpatrując się w kobietę. "Gdzie idziesz?" on zapytał. Wziął zdjęcie ze skanera i odwrócił je, było tam coś napisane, ale było wyblakłe i zalane wodą. — Cóż — powiedział, włączając drukowanie.

Drukarka ożyła. Wyjął papier fotograficzny. Tam była jak nowa na nowej kartce papieru.

Tej nocy Steven rzucał się i przewracał. Kiedy był żonaty, miał marzenia o swoim życiu, marzył o pracy bez perspektyw na poczcie. Potem śniło mu się, że jedzie w trasę i mówi „pieprzyć to wszystko” jak ta pani ze zdjęcia. Obudził się i zaczął pakować tylko swoje ubrania i laptopa. Spojrzał z powrotem na swój dom.

„Pieprzyć to!” powiedział odjeżdżając. Steven poszedł do banku i opróżnił wszystkie swoje oszczędności na gotówkę, po czym wsiadł do samochodu. Odjechał, wyjął zdjęcie, po czym przypiął je do lusterka wstecznego. Spojrzał na kobietę „Dokąd?”. Spojrzał w lewo, potem w prawo.

Wiedział, dokąd zaprowadzi go prawica. Był na tej drodze. To było bezpieczne. Nie było nic nowego w ten sposób, że były to stare wiadomości, nudne i nieświeże.

Spojrzał w lewo, nigdy nie był w ten sposób, nigdy nie opuszczał bezpiecznych miejsc, do których jeździł każdego dnia. Spojrzał i uśmiechnął się do kobiety. „W lewo to jest”..

Podobne historie

Żonaty na jeden dzień

★★★★(< 5)

Dwie osoby zebrane razem na dworcu autobusowym na lotnisku i spędzające krótki, błogi czas…

🕑 10 minuty Międzyrasowy Historie 👁 2,611

Były dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem i musiałem zamienić żar Karaibów, gdzie mieszkałem, na chłód Anglii. Biznes rodzinny. A właściwie pogrzeb. Podróżowałem w najcieplejszym…

kontyntynuj Międzyrasowy historia seksu

Dulce de Leche

★★★★★ (< 5)

Nowa mama staje się jego nową przyjaciółką i nową, smaczną obsesją.…

🕑 18 minuty Międzyrasowy Historie 👁 8,613

DULCE DE LECHE (dool-say deh lay-chay) "Zapłaciłeś dużo pieniędzy, żeby wyglądać na bezdomnego. To była pierwsza rzecz, jaką Dalia kiedykolwiek powiedziała Cody'emu. To był szept do ucha,…

kontyntynuj Międzyrasowy historia seksu

Strike It Rich

★★★★(< 5)

Kolejny dzień na pikiecie…

🕑 9 minuty Międzyrasowy Historie 👁 1,838

(To jest historia dla początkujących. Jeśli chcesz część II, daj mi znać...) To był kolejny zmarnowany dzień na pikiecie. Kiedy Taya i ja szliśmy na przystanek autobusowy, miałem okazję…

kontyntynuj Międzyrasowy historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat