Marie zaprasza Jasona do swojego akademika w Paryżu, gdzie ich muzyczny duet dochodzi do kolejnego głośnego punktu kulminacyjnego…
🕑 8 minuty minuty Masturbacja HistorieDzwonię do drzwi z kodem Marie. W holu znajduję dziewczynę, której piersi wielkości melona i wydęte usta podnieciły mnie zeszłej nocy, gdy patrzyłem przez jej okno, gdy tańczyła sama topless. Uśmiecha się nieśmiało, kiedy odsuwam się na bok, żeby ją przepuścić – i czuję lekkie poczucie winy za naruszenie jej prywatności. Z drugiej strony, ona musi wiedzieć, wszyscy muszą wiedzieć, że hotel, w którym mieszkam, wychodzi na ich okna z ledwie 20 stóp po drugiej stronie dziedzińca.
Nawet bez numeru pokoju Marie znalazłbym ją po prostu śladem notatek z wiolonczeli przez labirynt niemożliwie ciemnych i wąskich korytarzy. Gra starą rockową melodię – „Kraina dżungli” Springsteena – ale z własną, charakterystyczną jazzową odmianą. Niemal słyszę, jak mój flet podnosi linię melodyczną i toczy ją z powrotem do niej, tak jak kilka godzin wcześniej na dziedzińcu.
Nie chodzi o to, żeby mnie podniecić, ale egzotyczne dziewczęce zapachy – perfumy, szampon, a nawet odrobina seksualnego piżma – które unoszą się w akademikach, podkręcają moje libido. Przed nami zatrzaskują się drzwi do łazienki, ale dopiero wtedy dostrzegam zaparowany błysk nagiego uda. W pokoju Marie kurczowo trzymam się futerału na flet, jakby to było koło ratunkowe na „Titanic”. Chociaż z Marie łączy mnie już bardziej intymny związek niż z kimkolwiek innym w moim życiu, nagle uświadamiam sobie, że poza piskiem orgazmu, nie znam nawet brzmienia jej głosu.
Rozlega się delikatne pukanie do drzwi i dopiero po chwili uświadamiam sobie, że to moje stukanie knykciami. „Otwarte, wejdź…” mówi i jestem w jej pokoju, zanim dociera do mnie, że Marie mówi po angielsku. Amerykański angielski.
Ma na sobie obcięte dżinsy i dopasowany podkoszulek i wygląda na jeszcze młodszą, może ledwie osiemnastolatkę, niż z drugiej strony dziedzińca. Staram się odegnać moje szare cętki i kurze łapki. – Nie byłam pewna, czy przyjdziesz – mówi, sięgając za zasłony i zrywając swoją notatkę z szyby w oknie. – Nie będę już tego potrzebował, prawda? Kiwam głową na znak zgody, ale czuję, że w obecności tej niezwykle pięknej i uzdolnionej dziewczyny jestem całkowicie spętany. "Och, przepraszam!" mówi, przechodząc na prawie idealnie akcentowany paryski francuski.
(Nie mówię tego dobrze, ale znam dobry francuski akcent, kiedy go słyszę.) „Jestem taki niegrzeczny. Nie rozumiesz ani słowa, które mówię”. Ja robię. Wszystko to rozumiem. Ale mogę użyć tylko jednego głosu, który nie zniszczy wspaniałej iluzji, która nas łączy.
Zamiast odpowiadać słowami, odpowiadam muzyką. Na początku Marie wygląda na oszołomioną. Ale kiedy gram ten sam riff, którym wymienialiśmy się w tę i z powrotem na dziedzińcu, tuż przed wejściem do siebie nago, ona promienieje z nieśmiałym, prawie dziecięcym uśmiechem. Instynktownie odpowiada jej wiolonczela, dopasowując się do mnie nuta w nutę, jednocześnie dodając odrobinę jej własnego synkopu. Magia powraca.
Ona prowadzi, a ja podążam. Niemal nie zauważając, jak to się dzieje, zamieniamy się miejscami, a ja odrzucam melodie, podczas gdy ona harmonizuje. W pewnym momencie dowiaduję się o szczegółach jej pokoju. Świadoma oprawionych w ramki zdjęć przystojnych chłopców – być może randki na balu maturalnym – i uśmiechniętych rodziców pozujących w podmiejskim salonie. Świadoma dziewczęcych rzeczy porozrzucanych z porzuconymi bawełnianymi majtkami, przezroczystym stanikiem, puszystymi różowymi kapciami w kształcie króliczka, pudełkiem z kosmetykami w kształcie skorupy żółwia i białym plastikowym krążkiem z pigułkami antykoncepcyjnymi.
Coś w sumie wszystkich tych części na nowo rozpala moją tęsknotę seksualną. Spoglądam w dół i widzę erekcję pulsującą na moich dżinsach. Marie również to widzi i gdy kończy ostatni takt melodii, odkłada wiolonczelę na bok. Jej bladoniebieskie oczy przez chwilę szukają moich. Następnie łapie rąbek swojego bezrękawnika i kładzie go na brzuchu, odsłaniając podbrzusze jej maleńkich piersi i napuchniętych różowych sutków, zanim opadnie na podłogę.
Moje palce już pracują nad guzikami koszuli. Jej oczy śledziły każdy mój ruch. Nadzy do pasa stajemy twarzą do siebie i sięgamy po zatrzaski naszych dżinsów. Ciszę w jej pokoju przerywa odgłos dwóch tandemowych zamków błyskawicznych.
Musi poruszyć biodrami, zanim jej odcięcia zsuną się na podłogę. Moje dżinsy opadają prosto do kostek. Nie nosi bielizny. Ja też nie.
Nieskrępowany mój kutas podskakuje jak oszalały jojo. Obserwuje i nieświadomie przesuwa czubkiem języka po krawędzi błyszczących ust. Mimowolny dreszcz przebiega wzdłuż mojego kręgosłupa, przez żołądek, aż do kutasa, który pulsuje jak mini-orgazm.
Potem mnie łapie. – Ty to zrób – szepcze. – I powiedz mi, kiedy będziesz blisko.
Zabiorę cię w ostatnią małą drogę. I z tym podnosi wiolonczelę i zaczyna grać. Jest to kompozycja muzyki kameralnej, która zaczyna się długim, ospałym pasażem, po czym przeradza się w szybkie creshendo. Marie doskonale to robi. Stoję zaledwie dwie stopy od niej, z wygiętym tułowiem, coraz bliżej i bliżej orgazmu.
Jej recital zbliża się do punktu kulminacyjnego, tak jak ja. Na krawędzi wybuchu na podłodze i być może także na jej wiolonczeli, zmuszam się do zatrzymania. Mój śliski czubek penisa w kształcie grzybka jest szkarłatno-czerwony. Żyły na moim penisie są rozszerzone i pulsują.
Marie odrzuca wiolonczelę na bok i klęka przede mną. Jej usta owijają się wokół głowy mojego penisa, wysyłając fale przyjemności przez każdą synaptyczną ścieżkę w moim ciele. Oczekuję, że wciągnie mnie w ciepłą dolinę swoich ust.
Ale znowu, Marie jest mną. Jej usta obejmują tylko czubek, jej język bada wejście do mojej cewki moczowej. Ale gorące palce Marie obejmują jednocześnie mojego fiuta i jądra. Czuję piękny, bolesny ból, gdy miażdży mi jądra, podczas gdy małe palce również delikatnie trzepocą wzdłuż mojego penisa z wyćwiczoną precyzją. Spuszczam się z wycie, a jej usta całkowicie mnie obejmują i tym razem, zamiast rozpryskiwać się na pusty dziedziniec, mój wytrysk pompuje do tyłu jej gardła.
Słabo próbuję się odsunąć, żeby mogła przełknąć. Ale ona odmawia. Jeśli już, jej usta i gardło zaciskają się na moim penisie jeszcze mocniej, jej oczy patrzą w górę i szukają moich, nie tylko przez kilka sekund, ale przez całą wieczność, aż w końcu zacznę mięknąć w jej ustach. "Podobało ci się?" szepcze. Odpowiadam Marie w ramiona i na jej łóżko.
Wykorzystuję swoją przewagę wagi i siły, aby rozsunąć jej nogi i zanim zdąży odpowiedzieć, moje usta są zamknięte na wilgotnych fałdach jej warg sromowych. Ssę je i rozciągam, aż zaczyna się skręcać. Potem mój język przesuwa się w górę iw dół jej fałdy, zmuszając ją do otwarcia i uwalniania powodzi wilgoci. Wypiłem go, wdychając aromat, który jest dojrzały z obezwładniającym zapachem nastoletnich hormonów. Ona sapie i ociera się o moje usta.
Mój język wnika do środka — twardy, gorący i mokry. Następnie na chwilę staje się miękki, aby ślizgać się w górę iw dół między różowymi, mokrymi wargami cipki. Marie kręci się, dorasta i skomle. Szczypię jej sutki iw końcu mój lewy palec wskazujący trafia między jej pośladki i wślizguje się do środka. Krzyczy i wyciąga do mnie biodra.
W tej samej chwili naciskam kciukiem na jej łechtaczkę i wsuwam język tak głęboko, jak tylko się da. Jej orgazm zaczyna się od jęku i przeradza się w krzyk z pełnym gardłem. Położyłem dłoń na jej ustach, żeby stłumić dźwięk. Jej biodra ocierają się bezlitośnie o moje usta i fala za falą skurczów ciągną mój język w głąb jej macicy.
Kiedy jest po wszystkim, obejmuję Marie w ramionach. Jej głowa przytula się do mojej klatki piersiowej, gdzie miauczy jak kotek. Powoli uwalnia uchwyt z mojej talii i sięgnąłem po flet. Minęło dużo czasu, odkąd grałem „Trois Gymnopedies” Erica Satie, ale po trudnym początku nuty zaczynają płynąć.
Marie wzdycha, jej powieki zamykają się, gdy jej twarz przytula się ciasno do mojej klatki piersiowej. W ciągu kilku minut jej oddech unosi się i opada z regularnością metronomu. Być może jest to bolesna uroda kompozycji Satie, albo pewna wiedza, że ten szalony duet prędzej czy później musi przerodzić się w coś innego. Gorące łzy spływają mi po policzkach i rozpryskują się na aureoli jej złotych włosów.
Ostatnie, niepokojące nuty „Trois Gymnopedies” wciąż bledną, kiedy chowam nieskazitelne, śpiące ciało Marie pod prześcieradłem i kładę obok niej flet na pamiątkę. Mam nadzieję, że Marie będzie chciała czegoś więcej niż wspomnienia. Kiedy wracam do pokoju, drukuję wiadomość dużymi drukowanymi literami na kartce hotelowej papeterii: Cher Marie 4221/509 Jason Następnie przyklejam ją do okna, gdzie Marie ją zobaczy. Wyobrażam sobie, jak się budzi i patrzy przez dziedziniec w poszukiwaniu mojej wiadomości. Nie wiem, co będzie potem.
Wiem, że będzie. - Kolejna część? Być może. Myślałem o tym, jak Jason i Marie mogliby skonsumować swój romans na szczycie Wieży Eiffla. Jednak tutaj jest link do poprzedniego rozdziału, "Przez dziedziniec"..
Powtarzające się przedstawienie prowadzi do jeszcze większych emocji dla rozwiedzionego mężczyzny…
🕑 11 minuty Masturbacja Historie 👁 3,965Wróciłem do środka, zamknąłem drzwi i przez chwilę stałem, odtwarzając w głowie kilka ostatnich uwag Johanny. Co ona powiedziała? „Nie czekaj?” Co to znaczyło? Że powinienem iść do…
kontyntynuj Masturbacja historia seksuJenna nie może wymyślić sztuki erotycznej ze swojego umysłu, czy zostanie uwiedziona przez artystkę?…
🕑 17 minuty Masturbacja Historie 👁 2,343Crux (Coś, co dręczy zagadkową naturę.) Twoje nakłanianie powoduje podniecenie. Pokusa, która generuje stymulację. Twoja gra uwodzenia to prawdziwa dramatyczna produkcja. Prosty flirt zamienia…
kontyntynuj Masturbacja historia seksuNocny telefon sprawia, że ich słowa ożywają!…
🕑 16 minuty Masturbacja Historie 👁 4,309Wszelkie podobieństwo do faktycznych wydarzeń lub osób, żywych lub martwych, jest całkowicie przypadkowe. Myślałem o niej i czekałem na to cały dzień. Spotkałem Julie na czacie…
kontyntynuj Masturbacja historia seksu