Jestem opiekunem trenera. Mogę pominąć faktyczny udział w WF za ten zaszczyt, który został mi nadany na jej prośbę. To dlatego, że mnie chciała. Nie w sensie seksualnym, choć wiem, że jej gust jest dla kobiet, ale dlatego, że chciała mnie w swoich zespołach.
Miałem już sześć stóp wzrostu na pierwszym roku, chudy i silny, z szybkimi, zwinnymi rękami, więc mnie prześladowała. Powiedziałem jej, że nie interesuję się jej rodzajem sportu. Wszystkie są dla mnie nudne, wolę spędzać energię na wędrówkach i wspinaczce skałkowej.
Próbowałem wyjaśnić moją niechęć do współzawodnictwa drużynowego i potrzebę osobistej samotności związanej z tymi rozrywkami, ale ona nie chciała tego zaakceptować. Więc stałem się jej pędzelkiem, chrząknięciem do jej kaprysu, gdy próbowała nawrócić mnie na gracza. To nie zadziałało, ale teraz, na ostatnim roku, właśnie przyzwyczaiła się do mnie jako swojej marionetki i to z moich własnych powodów jest dla mnie w porządku. – Proszę bardzo.
Proszę, zanieś to siostrze Charles – mówi, wręczając mi zwykłą kopertę. „Coś jeszcze, trenerze?”. "Tak, daj mi dietetyczną colę.
I nie bierz cały dzień." Przechodzę przez dziedziniec i trzymam kopertę pod słońce, ale widzę tylko niewyraźne pismo odręczne. Widzę panią Charles siedzącą przy swoim biurku w małym gabinecie zdrowia, gdzie rozdaje plastry i doradza uczniom w sprawie zła chorób przenoszonych drogą płciową. Jest drobną, bladą kobietą o mysiobrązowych włosach skręconych w kok, który zawsze wygląda, jakby miał się rozplątać. Wyszła za mąż za poważnego lekarza i nie musi pracować, ale nie ma nic innego do roboty. „Dzień dobry, Kistin, co cię tu sprowadza? Znowu bóle głowy?”.
– Nie, proszę pani. Trener Jones kazał mi to dać – mówię, podając list. Odwracam się, żeby odejść, ale ona każe mi czekać na wypadek, gdyby była odpowiedź do zabrania z powrotem.
Wkłada okulary i otwiera złożoną kartkę z koperty. Czytając, wydaje ciche „Och!” potem podnosi wzrok, jej policzki robią się różowe. „Poczekaj tutaj, kochanie, zaraz wrócę” mruczy z nerwowym uśmiechem i przechodzi do małego gabinetu, zamykając za sobą drzwi.
Po kilku minutach wraca i wręcza mi zaklejoną taśmą kopertę z manili. "Idź więc, kochanie - upewnij się, że od razu to dostanie." Po odebraniu drinka wracam na salę gimnastyczną, teraz pustą dla uczniów. Trener czeka na mnie pod drzwiami swojego biura. – Zajęło ci to wystarczająco długo – karpie, chwytając napój i kopertę jedną ręką, a drugą rzucając we mnie zwitek luźnych prześcieradeł. „Zbierz te statystyki do bazy danych, a jeśli ktoś mnie szuka, nie ma mnie tutaj, prawda?”.
– Dobrze, trenerze. Na tym – odpowiadam, gdy ona przechodzi przez drzwi biura, nie słysząc mnie, i kopie je. Podchodzę do małego biurka tuż za jej oknem i uruchamiam stary pulpit, którego używam.
Czekając, nachylam się do okna i zaglądam tam, gdzie zasunięte rolety nie dochodzą do krawędzi. Widzę trenera, kiedy rzuca kopertę na biurko, bierze duży łyk sody i też ją odkłada. Odwrócona plecami do mnie, zdejmuje koszulkę polo, a jej mięśnie napinają się.
Odwraca się i patrzy na kopertę. Porusza palcami po swoim płaskim brzuchu tuż nad spodenkami do biegania, a następnie przeciąga nimi po ostrym brzuchu do piersi, małych jak moje, i szarpie ciasne sutki, skręcając je i ciągnąc. Nagle zatrzymuje się i podnosi kopertę, rozrywa ją, po czym zatrzymuje się, by zajrzeć do środka.
Jej usta wyginają się w uśmiechu, gdy zanurza się w dłoni i powoli wyciąga pomięte parę koronkowych bladoniebieskich majtek. Upuszcza kopertę, obiema rękami przykłada jedwab do nosa i widzę, jak jej pierś puchnie, gdy głęboko wdycha. Wciąż trzymając je przy twarzy, wchodzi do swojej prywatnej łazienki z prysznicem na tyłach biura i zamyka drzwi łokciem.
Wiem, że mam teraz dla siebie dwadzieścia minut lub więcej. Sięgam do torby i wyciągam smycz i klucz schowany w małej kieszonce. Jest to klucz główny do wszystkich szafek.
Tylko trener ma go mieć, więc może sprawdzać kontrabandę dwa razy w miesiącu, ale to byłoby jej upierdliwe, więc zostawia to mnie. Podskakuję i przechodzę przez pokój do Varsity Corner, gdzie drużyny gwiazd mają swoje duże szafki i więcej prywatnych pryszniców niż w wielkiej zatoce, gdzie zwykli śmiertelnicy kąpią się po siłowni. Przechodzę do szóstego pomieszczenia, oznaczonego pogrubionymi literami „Jill Jacobs”.
Kapitan drużyny hokejowej i drużyny cheerleaderek, Jill Jacobs. Na pewno będzie królową balu, Jill Jacobs. Dziewczyna naszej gwiazdy rozgrywającej w różnych stanach, Jill Jacobs. Dziewczyna z wielkim sekretem, Jill Jacobs.
Wsuwam klucz i otwieram drzwi. Na dolnej półce znajdują się starannie poskładane bluzy. Góra jest zatłoczona mydłami i dezodorantami oraz resztą jej codziennej gehenny. Jej codzienne ubrania do ćwiczeń wiszą na hakach wzdłuż tylnej ściany.
Sięgam do środka i zdejmuję jej bluzkę. Podobnie jak trener, przykładam go do nosa i wdycham bogatą, odurzającą mieszankę potu, zapachu i perfum. Ale to nie jest moje zapytanie i odkładam je z powrotem. Odwracam się do drzwi, na których naklejono duże zdjęcie Troya Kelly'ego, olśniewającego w swoim stroju piłkarskim.
Wygląda jak każdy inny uśmiechnięty, zamożny blond sportowiec: przystojny, arogancki i nudny. Ale on też nie jest obiektem moich pragnień. Przesuwam dolną krawędź obrazu i podnoszę ją, ostrożnie wsuwając róg do otworu wentylacyjnego, aby nie przeszkadzać, odsłaniając to, co jest przyklejone pod spodem.
To jest to, co mam tu zobaczyć, po to, by ucztować. Jest to kolorowe zdjęcie, bardzo dobry wydruk zdjęcia telefonu komórkowego. Przedstawia ona wypełniającą ramę dziewczynę, leżącą nago na łóżku, podpartą poduszkami. Patrząc na dziewczynę widać, że to nie jest jej łóżko. Jest ostra i twarda, z wytatuowanymi i kolczykami oraz ostrzyżoną na pół lesbą ufarbowaną na jasny magenta na końcach.
Znam ją. Wszyscy w szkole ją znają. Ona jest Złym Billem. Przynajmniej tak nalega, żebyśmy ją nazywali, i chętnie podkreśla to żądanie pięściami. Jej prawdziwe imię to Williamina Balch i dorastała kilka domów dalej ode mnie.
Wpatruję się w zdjęcie i przeciskam cunny przez cienkie szorty. To nie jest dziewczyna, z którą bawiłem się lalkami. Wpatruje się w nią pełnymi pożądania, na wpół przymkniętymi oczami, językiem oblizuje górną wargę.
Pomiędzy jej pełnymi piersiami ma tatuaż róży tego samego koloru co jej ciemnoczerwone sutki, tłuste z podniecenia. Na jej płaskim brzuchu jest mała poszarpana blizna, przypominająca o jej zerwaniu z poważnie szaloną Kat James. Poniżej jej nogi są bezmyślnie rozłożone, ręce opinają jej cipkę. Jej palce odciągają kruczoczarne loki, które otaczają jej tłuste usta, szeroko otwarte, by odsłonić mokre, nabrzmiałe wewnętrzne fałdy. Jej kciuki odsłoniły jej dużą, grubą łechtaczkę, a błyszcząca perłowa głowa spoczywała jak klejnot nad koralowym różem.
Moja ręka jest teraz na mojej cipce i czuję, jak płynie wilgoć. Przesuwam palec w dół, rozkładając usta i zahaczam go, myśląc, że to jej ręka wsuwa się i wysuwa. Odciągam go i kąpię moją łechtaczkę wilgocią i zamiast tego czuję jej język, wirujący na jego delikatnej twarzy. Czuję jej dłonie we włosach, ciągnąc mnie w dół. "Smakuj mnie, Kis, liż mnie.
Ssij moją łechtaczkę, kochanie, pieprz mnie językiem. Doprowadź mnie do orgazmu, Kis, spraw, żebym…". "Cóż, ktoś się dobrze bawi…". Podskakuję i piszczę z zaskoczenia, odchylając głowę do tyłu i mocno uderzając w ścianę szafki. Moje oczy zamykają się z bólu i staram się oczyścić wzrok.
Kiedy w końcu je otwieram, twarz Jill Jacobs jest kilka centymetrów dalej, niebieskie oczy błyszczą, a na ustach uśmiech. "Uważaj, Kis, zrobisz sobie krzywdę." "Ja… ja… ja…". „Ćśś.” Sięga do swojej szafki, podnosi szczotkę do włosów i wrzuca ją do plecaka u jej stóp. Zaczynam się odsunąć, ale zanim mogę się ruszyć, chwyta garść koszulki między moje piersi i przyciska mnie do szafek, przytrzymując mnie tam. "Ja… ja… ja…".
- Ćśś. Znowu - mówi marszcząc brwi i pstrykając palcem. Odwraca głowę i patrzy na otwarte drzwi i ich ponury pokaz.
Wyciąga rękę i dotyka twarzy Billy'ego, a następnie powoli ją opuszcza, aż spocznie na jej otwartej płci. Trzymając go tam, wzdycha łagodnie „Mmmmm”, po czym przerzuca obraz swojego chłopaka i zamyka drzwi. Odwraca głowę do mojej i ponownie się do niej pochyla. "Mówisz, że umierasz.
Zrozumiano?". "Tak, o Boże, tak". - Dobrze - ostrożnie przesuwa dłoń na moim karku i przyciąga mnie do siebie.
Jej pocałunek jest mocny, nie ze złości, ale z pasją. Jej druga ręka puszcza moją koszulę i obejmuje moją pierś, pocierając moją sutek dłonią. Jęczę z nowym i niespodziewanym podnieceniem i przyciągam ją do siebie. Odchyla głowę do tyłu i szepcze: „Następnym razem po prostu zapytaj”, ściskając mój sutek, sprawiając, że się wiję.
"Przysięgam, ja…". "KISTIN!" "GABINET!" "TERAZ!"..
Żona biseksualnie interesuje się seksowną koleżanką w podróży służbowej.…
🕑 14 minuty lesbijka Historie 👁 5,633Nie było mnie wcześniej z Laurą i zawsze wydawało nam się, że dzielimy to wzajemne zainteresowanie. Ale ponieważ żadne z nas tak naprawdę nigdy nie doświadczyło związku tej samej płci,…
kontyntynuj lesbijka historia seksuKiedy starsza kobieta ma szansę zobaczyć nagą młodszą kobietę, bierze ją…
🕑 12 minuty lesbijka Historie 👁 73,676Nazywam się Roxanne, mam 39 lat i mam córkę o imieniu Sofie. Ona jest na studiach i ma 20 lat. Oboje jesteśmy ciemnymi brunetkami, a ludzie czasem mylą nas z siostrami. Jej tata rozwiódł się…
kontyntynuj lesbijka historia seksuCiesz się urokami xoxo. Westchnąłem, patrząc na zegarek, godzinę do końca zmiany. Nie mogłem się doczekać. Kilku moich przyjaciół i ja wychodziliśmy dziś wieczorem. Z niecierpliwością…
kontyntynuj lesbijka historia seksu