Rozdział 5 Umowa. Była 19:35, a Greg siedział na kanapie w salonie i oglądał mecz hokeja w telewizji. Na jego twarzy malowała się euforia, niemal wywołana narkotykiem, gdy patrzył prosto przed siebie.
Poziom odprężenia i komfortu, jaki odczuwał w tym momencie, był dziwnym uczuciem. Bardzo dziwny. Minęło dużo czasu, odkąd czuł się tak dobrze. A to wszystko przez… nie… nie, musiał zapomnieć o tym, co się stało.
Musiał odejść od ogromnego błędu, który popełnił w łazience dwie godziny temu. "Cześć tato!". Greg odwrócił głowę i zobaczył, jak jego córka siada na drugim końcu kanapy. - Hej - uśmiechnął się. — Spadli już o dwa? – zapytała Mia, zerkając na wynik.
Greg głośno wypuścił powietrze. – Tak, są do dupy. Profesjonalna drużyna hokejowa w ich mieście miała czterdzieści pięć sekund do przewagi i nie próbowała jeszcze trafić do siatki. Po prostu biernie podawali krążek bez poczucia pilności. „Czy ktoś będzie strzelał do tego cholernego krążka?” – irytująco nie zapytał nikogo konkretnego.
Może nie był tak zrelaksowany, jak mu się wydawało. „Gdzie mama poszła, tak przy okazji?”. „Poszła na koncert ze swoją przyjaciółką”, odpowiedział, gdy obrońca w końcu oddał strzał w kierunku siatki, tylko po to, by została zablokowana i łatwo usunięta z lodu. "Te pieprzone włóczęgi…".
„Tato, czy ty czasem myślisz o życiu?”. "Życie?" zapytał zaciekawiony, odwracając uwagę od telewizora i skupiając się na swojej córce. "Co z tym?".
– Jak to, po co to wszystko? określiła. Greg powoli skinął głową. "Prawie codziennie.".
"Codziennie?". „Myślę, że większość ludzi prawdopodobnie tak robi” – kontynuował. „To znaczy, to naprawdę jedyna rzecz, która naprawdę ma znaczenie, wiesz? Dlaczego tu jesteśmy i co robimy”. "I co myślisz?" – zapytała mała brunetka.
– Nie mam pojęcia – odpowiedział. „Nikt tego nie robi. Jasne, wiele osób powie ci, co to wszystko znaczy i jaki jest nasz prawdziwy cel, ale ci ludzie to gówno. Nikt z nas nic nie wie”.
Mia cały czas prowadziła znaczące rozmowy ze swoim tatą, ale zawsze kończyły się głupkowatymi i zabawnymi. Oboje lubili się śmiać i sprawiać, że wszystko było zabawne. Ale tej zaskakująco ciepłej kwietniowej nocy na kanapie z ojcem chciała zobaczyć, jak głęboko może się z nim połączyć.
Musiała wiedzieć, czy perspektywa Sammy'ego, że starsi mężczyźni naprawdę są w stanie lepiej zrozumieć kwestie, które chciała omówić, jest prawdziwa, czy nie. - Więc kiedy umrzemy - Mia spojrzała na niego - jak myślisz, co się stanie? „Co myślę, że się stanie lub co chcę, aby się stało?”. – Jak myślisz, co się stanie? Mia określiła. – Nic – odpowiedział. "Nic?".
– Tak, nic – powtórzył. „Znasz to uczucie, kiedy dobrze się przespałeś i nic nie pamiętasz?”. Mia skinęła głową. — W ten sposób — powiedział.
„Po prostu ciemność. Trwały dobry sen, z którego nigdy się nie obudzisz”. „A co z twoją duszą?”.
- Nie sądzę, żebyśmy mieli dusze, kochanie - powiedział jej. „Wielu ludzi lubi w to wierzyć, ale nie ma żadnego dowodu, że je mamy. To sprawa religijna”. „Więc umieramy… a potem to koniec… i całe nasze życie jest na nic?” – wolno zapytała Mia.
Wzruszył ramionami. „Wiem, że to brzmi przygnębiająco, kiedy mówisz to na głos, ale tak, tak właśnie myślę. Mam na myśli, że wpływ, jaki wywierasz, będąc na tej planecie, jest sensem twojego życia. Sposób, w jaki wpływasz na ludzi wokół ciebie. To jest prawdziwy wpływ, który tworzysz”.
Mia skinęła głową. „Cóż, co chcesz, żeby się stało?”. „Chciałbym, żeby istniało jakieś życie pozagrobowe. Miejsce, w którym wszyscy moglibyśmy być razem na zawsze. Po prostu trudno mi uwierzyć, że to istnieje.
Chcę, ale nie pozwalam, aby moje pragnienia wpływały na moje rozumowanie”. - Myślę, że tak - uśmiechnęła się Mia. „Niezależnie od tego, czy będzie to niebo, czy jakaś jego wersja.
Nie możemy być tu przypadkiem. Musi być coś więcej niż to. A pomysł spędzenia wieczności z ludźmi, których kochasz, ma dla mnie sens. - Mam nadzieję, że masz rację - Greg uśmiechnął się do niej. - Niezależnie od tego mamy jeszcze dużo czasu razem.
W najbliższym czasie nigdzie się nie wybieram. - Lepiej nie - zaśmiała się. Dramatycznie potrząsnął głową. - Nie! Nie ja! Utkniesz ze swoim starym na długi, długi czas.
Pewnego dnia wyjdziesz za mąż i dasz mi kilkoro wnucząt, wszyscy razem się zestarzejemy i wszystko będzie idealnie!”. Posłała mu szybki uśmiech, zanim się odwróciła. powstrzymała się od ponownego płaczu. „Więc wierzysz w niebo?" zapytał Greg.
Mia potrzebowała kilku chwil, żeby się pozbierać, zanim znów spojrzała na tatę. „Może. Chyba tak.
Nie jestem jednak pewien, czy wierzę w to w sensie biblijnym. „Czy możesz dostać się do nieba, jeśli nie wierzysz w Boga?”. Debatowała sama ze sobą z widocznym napięciem na twarzy. „Ja-ja nie „nie wiem”.
„To zawsze był mój problem z religią” - powiedział jej. „Musisz wierzyć w tę ideę Boga bez cienia dowodu, a jeśli nie, pójdziesz do piekła za wszystkich wieczności. Jaki to ma sens? To śmieszne!”. „Powiedzmy, że istnieje niebo” – powiedziała Mia.
„Gdzie byś poszedł, gdybyś nie wierzył w Boga?”. „Nie jestem pewien. Pomysł spłonięcia w piekle jest dla mnie komiczny. Jeśli to prawda, ten rodzaj kary powinien być zarezerwowany dla naprawdę okropnych ludzi.
A co ze strasznymi ludźmi, którzy odnajdują Boga przed śmiercią? Dostają się do nieba, ale dobry człowiek, który nie wierzy w Boga, jest zablokowany? Nie mogę zaakceptować ani uwierzyć w coś, co tak właśnie działa. Znam wielu ludzi, którzy są religijni, ale są to zupełne samolubne, wbijające w plecy gówno. Są lepsi niż troskliwi, bezinteresowni, życzliwi ludzie, którzy nie są religijni? Bzdura, jeśli mnie pytasz. Jeśli niebo i piekło są prawdziwe, to musi być coś pośrodku dla dobrych ludzi, którzy nie wierzą w Boga.
Greg nie mógł powstrzymać śmiechu. Posłuchaj, jak mówi o dobrych i złych ludziach po gówno, które zrobił dwie godziny temu. „Cóż”, zaczęła Mia, niepewna, jak chciała sformułować swoje następne pytanie, „jeśli nie wierzysz w Boga lub jakikolwiek sens życia, to jaki jest sens życia dla ciebie ?".
– Ty – odpowiedział natychmiast tata. "Ja?" – zapytała Mia. Słuchaj, nigdy nie miałem depresji ani nic podobnego, ale wiesz, jaki byłem w młodości.
Rozmawialiśmy o tym. To wydawało się bez sensu, wiesz? pracowałem, żeby opłacić rachunki, a potem próbowałem umówić się z jak największą liczbą kobiet. To znaczy, czy o to chodzi w życiu? Nigdy nie mieć z nikim prawdziwego związku? Po prostu płynąć przez swoje dni aż w końcu umrzesz i ktoś znajdzie cię gnijącego dwa tygodnie później w twoim domu zupełnie samego? Nie wiem…”. Mia uważnie wpatrywała się w ojca.
„…ale wtedy pojawiłeś się ty” – kontynuował – „i moje życie nagle nabrało sensu. To było coś więcej niż tylko ciężka praca, aby zarobić pieniądze, abym mógł cię zapewnić. Jasne, to była część tego, ale tylko frakcja.
To było codzienne przychodzenie do domu do tej niewiarygodnej osoby, która nie mogła się doczekać, żeby mnie zobaczyć. To było obserwowanie, jak dorastasz i rozwijasz tę niesamowitą, wyjątkową osobowość. To było posiadanie czegoś więcej niż tylko wspaniałej córki.
To było posiadanie najlepszego przyjaciela .”. Mia po raz drugi w ciągu ostatnich dwóch godzin zalała się łzami. Przeczołgała się po kanapie i położyła głowę na kolanach ojca, gdy on powoli przeczesywał palcami jej długie, ciemne włosy. „To ostatni raz, kiedy płaczesz z powodu dającej się przewidzieć przyszłości, rozumiesz?” Greg żartował. Otarła oczy, odwróciła głowę i spojrzała na niego.
- Przestań mnie zmuszać! zaśmiała się. "Kiedy to się stało!?". Nie miała pojęcia, co tata miał na myśli, ale jego oczy były skierowane prosto przed siebie. Odwróciła głowę w kierunku, w którym patrzył, ale pozostała oparta o ciało ojca.
Ich drużyna hokejowa prowadziła teraz trzy do dwóch. „Muszę to przewinąć do tyłu”, powiedział, zanim podniósł pilota i zaczął wracać do meczu hokejowego, który przegapił. To był jej tata, w porządku. Zdolny do dyskutowania o życiu w jednej sekundzie, a potem zaniepokojony wynikiem meczu hokejowego.
Nie potrzebowała dowodu, ale i tak z jakiegoś powodu go szukała, a ich dyskusja tylko potwierdziła to, co wiedziała już od lat: tata był najwspanialszą żyjącą osobą i zasługiwał na traktowanie jak król. A jeśli mama nie sprostała temu zadaniu, to była bardziej niż szczęśliwa będąc jego królową. „O tak”, odezwała się Mia, podczas gdy on kontynuował przewijanie gry, „mój jedyny otwór wentylacyjny nie działa w moim pokoju”.
"Który?" – zapytał Greg, gdy w końcu znalazł miejsce, w którym jego drużyna zdobyła pierwszego gola. „Ten przy moim biurku”. „Nie działa? Na przykład nie wydostaje się powietrze?” on zapytał. Skinęła głową: „Tak, z tego też unosi się dziwny zapach”.
„Och, masz mnie, kurwa, żartuję! Mówisz poważnie?”. Mia usiadła na kanapie i ponownie skinęła głową ojcu. „Tak, właśnie zauważyłem to wcześniej”. Greg sapnął zirytowany, po czym wstał i skierował się w stronę schodów. Jego córka wyskoczyła z siedzenia i podążyła za nim.
„Ten pieprzony dom…” wymamrotał, gdy zaczął wchodzić po schodach. „To zawsze coś. Zapach? Jak zwierzę?”. – Nie mam pojęcia – odparła, będąc zaledwie kilka kroków za nim.
„Może ktoś zabił twoją matkę i wepchnął ją do otworu wentylacyjnego”. "Tata!" - krzyknęła Mia. W końcu pokonał ostatni stopień i skręcił korytarzem w stronę pokoju córki. Odwrócił się do niej z uśmiechem.
"Żartuję…". Kiedy jej ojciec zbliżył się do drzwi jej sypialni, usłyszała, jak mruczy „trochę”, co wywołało u niej śmiech. Greg otworzył jej drzwi i pospieszył do otworu wentylacyjnego znajdującego się najbliżej jej biurka.
"Ten?". – Tak – odpowiedziała. Ukląkł przed nim i spuścił głowę.
„Nic nie czuję”. „Czekaj… właściwie to ten przy moim łóżku”. Spojrzał z zaciekawieniem na córkę. „Przy twoim łóżku?”. „Tak, pomieszałem je”.
– Okej… – zauważył, rzucając jej dziwne spojrzenie. Podszedł do drugiego otworu wentylacyjnego i ukląkł przed nim. „Hę? W tym też nic nie wyczuwam”.
"Jesteś pewien?" – zapytała, podczas gdy on nadal próbował zidentyfikować jakiś zapach. – Włączę ogrzewanie i sprawdzę, czy to działa. I tak muszę wziąć latarkę i śrubokręt. Wstał i odwrócił się w stronę jej drzwi.
Kiedy to zrobił, spotkał się z córką. Po raz drugi w ciągu ostatnich dwóch godzin chwyciła dwie garści jego koszuli i przyciągnęła go do swojego poziomu, po czym złożyła duży pocałunek na jego ustach. Natychmiast ją odepchnął. „Nie! Mia! Żartujesz? Znowu!?”.
- Chodź - uśmiechnęła się. „Mamy nie będzie przez jakiś czas w domu!”. Wielokrotnie kręcił głową. „Nie! Nigdy! Właśnie omówiliśmy to.
To się nigdy więcej nie powtórzy!”. Jej uśmiech tylko się poszerzał. „Kiedy ostatni raz zrobiłeś dwa loda jednego dnia?”. Greg przerwał na chwilę, żeby pomyśleć.
Kiedy ostatnio tak się stało? Czy Megan kiedykolwiek zrobiła to dla niego? Może raz? A jeśli tak, to zdecydowanie nie było to niezapomniane. Kathy na pewno. Dwa loda jednego dnia były dziecinnie proste dla ognistego rudzielca. Wyraźnie pamiętał drogę do iz domu jej rodziców na Święto Dziękczynienia jednego roku, a potem dwie godziny szalonego seksu, kiedy wrócili do jego mieszkania. Więc to byłyby co najmniej trzy lodziki.
Boże, ta kobieta była niesamowita. Rzeczy, które robiła… Czekaj, dlaczego on zastanawiał się nad jej pytaniem? „To na pewno nie będzie dzisiaj”, powiedział jej, zanim skierował się w stronę wyjścia z jej sypialni. Jego córka pospiesznie wybiegła przed niego i zagrodziła mu drogę. Uwodzicielsko wpatrywała się w niego przez chwilę, która wydawała się wiecznością, zanim w końcu się odezwała. "Proszę?".
Greg roześmiał się: „Zwariowałeś?” Delikatnie odepchnął ją na bok, po czym kontynuował swoją podróż do zamkniętych już drzwi sypialni. Musiała je zamknąć po tym, jak weszli do pokoju. Mia wślizgnęła się między tatę a drzwi, gdy wyciągnął rękę, by przekręcić klamkę. - Rusz się - zażądał z irytacją w głosie. Pokręciła głową z uśmiechem.
Greg zaśmiał się cicho. „Ile ważysz? Sto funtów?”. – Sto dwa funty – poprawiła go żartobliwie. „Gdybym chciał, mógłbym rzucić tobą przez pokój, więc co powiesz na to, żeby zejść mi z drogi?”.
- Zrób to - uśmiechnęła się. "Hę?" on zapytał. "Co zrobić?". - Rzuć mnie przez pokój - uśmiechnęła się.
„Chcesz się ze mną pokłócić?”. „Mia, przestań z tym gównem”. Zagryzła dolną wargę, zanim ponownie utkwiła swoje zielone oczy w męskiej twarzy taty. „Może trzeba mnie trochę spoliczkować”. W odpowiedzi złożył głowę w dłoniach.
„Dlaczego ciągle to robisz?”. „Byłam bardzo niegrzeczną dziewczynką, tatusiu” – zachichotała niewinnie. „Może trzeba mnie ukarać?”. Głowa Grega się ożywiła. „Tak! Tak! "Ja robię!?" – zapytała Mia, zszokowana, że w końcu zgodził się na jej grę.
"Ty robisz!" on powtórzył. „I ja wiem o co chodzi!”. "Co to jest!?" – zapytała podekscytowana. - Mia - pochylił się i uśmiechnął do swojej córki - masz szlaban. Jej twarz natychmiast opadła.
„Czym jestem?”. – Uziemiony – powtórzył ze śmiechem. „Ukaranie cię to genialny pomysł.
To doskonały sposób, aby położyć kres tym wszystkim bzdurom. Uziemić cię!”. – Ale nie to miałem na myśli! powiedziała mu. "Szkoda!" Greg się roześmiał. „Hmmmm… A teraz, co ci zabrać…” – zastanawiał się głośno sam ze sobą.
„Nie, nie, nie, tato, nie o to mi chodziło!”. Spojrzał na nią z szerokim uśmiechem. „Mam to! Na tydzień…”. Mia nerwowo czekała z plecami wciąż przyciśniętymi do drzwi sypialni. „…zatrzymam…”.
Greg kochał każdą sekundę obracania sytuacji na jej korzyść. "…Twój telefon komórkowy!". "Nie!!!" krzyknęła.
„Nie, nie, nie, potrzebuję tego!”. Jego śmiech był tylko coraz głośniejszy. „Kiedy byłem w twoim wieku, nie miałem telefonu.
Możesz posmakować tego, jak to było mieć osiemnaście lat w 199 roku, wiesz, kiedy dinozaury wędrowały po ziemi!”. „Ale co z sytuacjami awaryjnymi, gdy samochód, którym jeżdżę, zepsuje się lub coś w tym stylu?” zapytała z wciąż zrozpaczonym tonem w głosie. „Na szczęście dla ciebie, wszyscy mają telefon!” uśmiechnął się, „więc jestem pewien, że mógłbyś kogoś pożyczyć!”. „Ale co jeśli jestem na bocznej drodze a samochód się psuje? I nikogo nie ma w pobliżu? - zapytała, szukając powodu, dla którego mogłaby zatrzymać jej telefon.
Greg wskazał palcem wskazującym na swoją córkę. „Możesz wziąć mój stary telefon z klapką”. „Tato, to nie fair !".
„Takie jest życie, dzieciaku," uśmiechnął się. „Teraz daj mi swój telefon.”. „Pójdźmy na kompromis!”.
„Kompromis?” zaśmiał się. „To jest mój dom, siostro. To, co właśnie zrobiliśmy, nazywa się kompromisem. Powiem ci, jak będzie, a ty sobie z tym poradzisz. „Przez tydzień” – powiedziała, unosząc palec wskazujący w górę – „Będę twoją niewolnicą”.
„Telefon” zażądał z wyciągniętą ręką. „Nie, nie, nie, po prostu mnie wysłuchaj!" błagała. „To nie musi być nic seksualnego. Na przykład jutro. Powiedzmy, że wracasz do domu i masz ochotę na BLT z indyka.
Wszystko, co musisz powiedzieć, to: „Mia, zrób mi indyka BLT”. I zgadnij co?”. „Zrobisz mi BLT z indyka?” Zapytał.
„Zrobię ci BLT z indyka” – powtórzyła z uśmiechem. „Hej, Mia, śmieci trzeba wyrzucić”. „. „A ty wyniesiesz śmieci?”. „Masz to!”, oświadczyła.
Wiedział, co robi. Jego córka liczyła na to, że nie będzie w stanie się kontrolować. wszystko, czego seksualnie pragnął na wyciągnięcie ręki przez tydzień, powodowało, że pękał i ostatecznie ulegał jej. Ale ta dziewczyna zdawała się nie zdawać sobie sprawy z tego, jak bardzo był pozbawiony seksualnie przez ostatni rok.
I funkcjonował całkiem dobrze przez cały ten odcinek. Tydzień zapowiadał się jak bułka z masłem. Wyciągnął rękę. Ona poszła w jej ślady i oboje zatrząsli się na umowie. – Żądanie numer jeden – powiedział swojej córce, patrząc na nią.
"Zejdź mi z drogi.". Mia odsunęła się na bok, by pozwolić tacie wyjść z sypialni. Greg otworzył drzwi i zatrzymał się, zanim znów na nią spojrzał.
„Wymyśliłeś to całe gówno z otworami wentylacyjnymi?”. Skinęła głową. „Nie ma zapachu?”. Potrząsnęła głową. Zaśmiał się cicho: „Dobranoc, kochanie”.
"Dobra noc tato!" odpowiedziała z uśmiechem, zanim zobaczyła, jak zamykają się za nim drzwi. Nie było mowy, żeby tata mógł wytrzymać cały tydzień bez seksu. Robienie loda? Może nawet seks!? I choć może to zabrzmieć dziwnie, Mia naprawdę chciała się z nim całować. Siedem całych dni mając ją do swojej dyspozycji byłoby nie do odparcia. Nie tylko zatrzymała swój telefon, ale była w stanie uzyskać wszystko, czego chciała w tym samym czasie.
Wiedziała, co jest najlepsze dla jej ojca, i zamierzała mu to dać, niezależnie od tego, czy przyzna się, że tego chce, czy nie. Nie było mowy, żeby przetrwał dłużej niż trzy dni. Była co do tego przekonana.
Rozdział 5 Dzień Poniedziałek. 14:02. Plan Mii spalił na panewce. Pranie, odkurzanie, zamiatanie, odkurzanie, gotowanie dla ojca.
Lista codziennych obowiązków nie miała końca. I zgadnij, ile kontaktów seksualnych mieli? Nic! Jak to było możliwe? Zrobiła mu niesamowitego loda w łazience sześć dni temu, więc jak mógł nie chcieć tego ponownie? Była gotowa zrobić dla niego wszystko: każdy zboczeniec, wszystko, o co nie odważyłby się poprosić jej mamy, absolutnie wszystko! Ale jedyne, co kazał jej robić, to sprzątać i gotować mu posiłki. To po prostu nie miało sensu! Nastoletnia brunetka otworzyła frontowe drzwi swojego domu tego pięknego dnia pod koniec kwietnia. Jej mama wracała do domu dopiero o 16:00, a tata zwykle dopiero o 17:30, więc miała swoje typowe dwie godziny dla siebie. Jedynym plusem dzisiejszego dnia było to, że nie otrzymała SMS-a od taty z listą obowiązków ani wymagań.
Może skrócił ich niewolniczą umowę. Może dawał jej odpocząć. Notatka na blacie zwróciła jej uwagę, gdy weszła do kuchni.
Serce Mii natychmiast przestało bić. Zeszłej nocy miała sen, który teraz wywoływał w niej przerażające uczucie. We śnie weszła do kuchni i zobaczyła kartkę na blacie.
Podeszła do niej powoli, bojąc się listy obowiązków i niepożądanych zadań, ale kiedy ją przeczytała, szczęka jej opadła. Mia; Mama nie będzie w domu aż do późnego wieczora, a ja wychodzę wcześniej z pracy. Będę w domu o godzinie. Chcę, żebyś czekała na mnie w swoim pokoju, ubrana jak niegrzeczna uczennica. Tatuś jest w nastroju, by dać nauczkę swojemu aniołkowi.
Nie spóźnij się! Kocham tatę. PS - Pamiętaj, żeby wyrzucić tę notatkę. Notatkę pozostawiono na żółtym papierze firmowym.
W historii ich gospodarstw domowych zostawiających sobie nawzajem notatki (a zostawiono ich wiele), nigdy nie widziała żółtego papieru. Zawsze było biało. Ale w rzeczywistości, jaki był kolor papieru, na który patrzyła na kuchennym blacie? Żółty. Podbiegła do granitowego blatu, aby sprawdzić, czy jej marzenie się spełniło. Nie.
Mia; Super wietrznie zeszłej nocy. TONY gałęzi na całym podwórku. Planowałem wyciągnąć je na drogę po powrocie z pracy, ale przypomniałem sobie, że mam ciebie! Upewnij się, że nosisz rękawiczki i parę starych, kiepskich tenisówek. Tam jest strasznie błotniście.
Ale przekonasz się o tym już wkrótce! Kocham cię, kochanie! - Tata. PS - Założę się, że żałujesz, że nie dałeś mi teraz swojego telefonu komórkowego! Greg wjechał na podjazd o 17:37 przed jednym z najpiękniejszych widoków, jakie kiedykolwiek widział. Długa, głęboka sterta gałęzi leżała na ich podwórku przy drodze. To musiało zająć wiele godzin, a kiedy spojrzał w prawo, ujrzał zabłoconą córkę ciągnącą na ulicy to, co musiało być ostatnim bałaganem, na niebieskiej plandece. Upewnił się, że opuścił okno i pomachał jej ładnie, przesadnie.
Odpowiedziała środkowym palcem. Greg śmiał się przez całą drogę do domu. – Hej, kochanie – powiedział do żony, nie przestając się śmiać. Megan siedziała przy kuchennym stole i przeglądała cotygodniowe ogłoszenia sprzedaży, a obok niej leżały nożyczki. - Hej - odpowiedziała, nie podnosząc wzroku.
Greg wyjrzał przez okno na podwórko. To było bez skazy. „Nie mogę uwierzyć, że oczyściła całe podwórko”. Megan w końcu zdecydowała się podnieść wzrok.
„Tak, dlaczego ona to robi?”. - Bo ją poprosiłem - odpowiedział, nalewając sobie szklankę wody. "Tylko zapytałeś?" zapytała go żona. "Naprawdę?".
- Wychowaliśmy pomocną dziewczynę - zachichotał. Megan potrząsnęła głową, po czym skupiła się na reklamach. Szybko podniosła wzrok. „O tak, moja siostra ma dziś kolację w swoim domu. 6:30”.
„Przejdę”. Uniosła brwi. "Dlaczego?".
– Bo nie chcę iść – odpowiedział. - W porządku - przewróciła oczami, zanim spuściła wzrok. „Czy ona robi sernik?”.
Wzruszyła ramionami. „Nie wiem. Prawdopodobnie”.
„Czy możesz przynieść mi kawałek do domu, jeśli to zrobi?”. — Dlaczego po prostu nie przyjdziesz? — spytała Megan. „W takim razie na pewno możesz go zdobyć”. – Jestem zmęczony… – jęknął Greg.
„Nie możesz po prostu złapać mnie?”. Megan prychnęła, zirytowana jak zwykle. „Mogę spróbować.
Chociaż wiesz, że zwykle idzie to dość szybko”. „Po prostu poproś swoją siostrę, żeby odłożyła dla mnie kawałek. Ona to zrobi”. "W porządku…".
"Niesamowite. Dzięki, kochanie!" Greg uśmiechnął się. Nie było odpowiedzi.
Drzwi kuchenne otworzyły się. "Hej!" Greg przywitał swoją córkę szerokim uśmiechem. Mia zrzuciła zabłocone tenisówki, po czym spojrzała gniewnie na tatę. „Zacząłem o 2:30”. Sprawdził swój telefon.
Było 5:4 „Trzy godziny” – zaśmiał się. "Nie jest zły!". Przeszła przez podłogę w kuchni i podeszła do niego, wyrwała mu szklankę wody z ręki i wypiła ją do dna. – Pomóż sobie – zaśmiał się.
„Dzięki, że to wszystko zrobiłaś, kochanie” – powiedziała Megan swojej córce. - Nie ma problemu, mamo - odpowiedziała Mia, nadal piorunując go wzrokiem. – To jest naprawdę zabawne, prawda? szepnęła do ojca, który chichotał jak małe dziecko od chwili, gdy weszła do domu.
- Zabawne - zaśmiał się. Mia szorstko oddała mu pustą szklankę, po czym spojrzała na niego. „Odzyskam cię za to”. — Och, jesteś? on śmiał się.
— O czym wy dwoje rozmawiacie? – zapytała Megan, biorąc nożyczki i zaczynając wycinać kupon z papieru. - Nic, mamo - odpowiedziała Mia, nadal patrząc mu w oczy. – Nie żyjesz – wyszeptała. Greg nie przestawał się śmiać. Megan zwróciła uwagę córki.
„Mia, jemy dziś kolację u cioci Cindy. O 18:30”. Nastolatka potrząsnęła głową.
"Nie idę.". "Dlaczego?" — spytała Megan. „Chcę się tylko wykąpać i położyć” – odpowiedziała.
"Moje stopy mnie dobijają.". Megan prychnęła, po czym zwróciła uwagę z powrotem na gazetę sprzedażową. Mia szła za mamą, nadal wpatrując się w ojca. Znów pokazała mu środkowy palec.
Lewą ręką odpowiedział na prawy biceps, jednocześnie unosząc rękę, lepiej znany jako „Bras d'honneur”. Lub włoski sposób powiedzenia „pieprz się”. – Widziałam to – oznajmiła Megan, wciąż wpatrując się w reklamy sprzedaży. Mia wystawiła język i szydziła z taty, zanim zniknęła w korytarzu. Szybko pojawiła się ponownie.
„Czy ciocia Cindy robi sernik?”. Megan powoli pokręciła głową. "Nie wiem.". „Czy możesz przynieść mi kawałek do domu, jeśli jest?”. – Zobaczę, co da się zrobić – odparła Megan.
"Dzięki mamo!" Mia krzyknęła, po czym ponownie zniknęła i głośno wlokła się po schodach. „Nie ma problemu, kochanie!” odkrzyknęła. Brunetka spojrzała na męża i przewróciła oczami. „Boże, jesteście jak bliźniacy”.
19:35. Greg usiadł na kanapie, przygotowując się do meczu hokejowego, który już się rozpoczął. Oczywiście nie było w nim drużyny z ich miasta.
Rzadko byli. Ale to nie powstrzymało go od cieszenia się kolejnymi miesiącami akcji. Niewiele było lepszych rzeczy w życiu niż hokej na lodzie. „Jesteś dupkiem”.
Jego głowa natychmiast wystrzeliła w lewo, by zobaczyć córkę opartą o ścianę. Uniósł na nią brwi. "Przepraszam?". "Słyszałeś mnie.". „Czy chciałbyś, aby ta umowa dotycząca niewolnictwa została przedłużona o kilka tygodni?” zapytał.
Mia jęknęła, zanim podeszła do kanapy, by dołączyć do taty. Kiedy usiadła, podniosła prawą stopę na lewe kolano, żeby mógł to zobaczyć. „Patrz na moje stopy!”.
Greg pochylił się bliżej, żeby zobaczyć, o czym mówi. Jej stopa wyglądała na bardzo zmęczoną, ale nie było to nic poważnego. „Boże, jesteś takim dzieckiem”. „Oni mnie zabijają!” jęknęła.
"Dzięki Tobie!". „Są pomarszczone, ponieważ właśnie wzięłaś dwugodzinną kąpiel! Nie dlatego, że ciągnęłaś jakieś gałęzie. Jesteś koszykarzem, Mia. Nie angielską rodziną królewską. "Boli!" dąsała się, delikatnie pocierając prawą stopę lewą ręką.
Potem spojrzała na tatę oczami szczeniaczka. – Myślałem, że jesteś moim niewolnikiem? Greg zaśmiał się. „Dobra, pozwól mi je zobaczyć”.
Mia uśmiechnęła się, po czym położyła się z powrotem na kanapie i położyła stopy na kolanach taty. Powoli zaczął je pocierać i masować. "Jakie to uczucie?" on zapytał. Wydała z siebie głośny, przeraźliwy jęk.
„Fannnnnnnntastyczny!”. Greg roześmiał się: „Będę z tobą szczery, kochanie. Czuję się trochę źle.
To znaczy, to było dużo pracy”. – Nie, kurwa – powiedziała mu z zamkniętymi oczami. „Może możemy wcześniej zakończyć naszą umowę.
Od tej chwili jesteś oficjalnie wolną kobietą”. Otworzyła oczy i spojrzała na ojca. „A co, jeśli wymyślimy coś innego?”. – Jezu Chryste… – jęknął Greg. „Czy wszystko musi być z tobą jakąś umową?”.
"Ja!?" zapytała zszokowanym tonem w głosie. „Ja? To ty zamieniasz wszystko w sesję barterową!”. Cóż, jedyną osobą, której nie mógł nazwać kłamcą. „Chcesz dalej być moim niewolnikiem?”. Skinęła mu szybko głową, nadal leżąc plecami na kanapie.
„Tak, do jutra. Siedem dni. Taka była nasza umowa”. „Więc, jaka jest twoja propozycja?”. „Cóż, myślę, że oboje możemy się zgodzić, że dzisiaj zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, a ty jesteś mi coś winien” – stwierdził nastolatek.
"Jestem ci winien?" on zapytał. – Tak – odpowiedziała. „Trzy godziny ciągnięcia gałęzi, tato!”.
- Dobra, dobra - zaśmiał się. "Co masz na myśli?". „Mogę nosić, co chcę przez następną godzinę”. Greg natychmiast potrząsnął głową. "Absolutnie nie.".
— Jak to nie fair? zapytała. „Właśnie wykonałem równowartość pięciuset dolarów pracy”. "Oh daj mi spokój!" zauważył. „Myślę, że bardziej jak czterdzieści dolców”. „Czterdzieści dolców? To na pewno nie było czterdzieści dolców! Cokolwiek to było, myślę, że noszenie tego, co chcę przez godzinę, jest więcej niż uczciwe”.
Ponownie potrząsnął głową, zanim sprawdził wynik meczu hokejowego w telewizji. „To niemożliwe, Mia”. — Chodź, tato! - powiedziała irytująco. „Chcesz założyć parę dżinsów i bluzę z kapturem?” on zapytał. "Nie…".
- W takim razie nie chcę tego widzieć - powiedział jej. – Boże, to takie niesprawiedliwe – przewróciła oczami. „Trzy godziny ciągnięcia głupich gałęzi…”.
Greg zamyślił się na chwilę. "Może…". Natychmiast usiadła i uśmiechnęła się do taty, który nadal masował jej stopy. "Może?".
– Może – zaczął od nowa – może coś wymyślimy. – No to idziemy… – jęknęła. „Dobra, wiesz co? Możesz nosić, co chcesz przez godzinę. Ale”. Wyciągnęła rękę, żeby uścisnąć.
– Nie chcesz usłyszeć swojej części umowy? on zapytał. - Nie - uśmiechnęła się. „Nie trzeba”. - Okej - uśmiechnął się, zanim przyjął jej uścisk dłoni. "Niesamowite!" krzyknęła podekscytowana, zanim zeskoczyła z kanapy.
„Idę się przebrać!”. „Mia”, powiedział Greg, powodując, że jego córka odwróciła się i spojrzała na niego, „najpierw starsi”. Zmarszczyła brwi. „Panie pierwsze”. - Nie, nie dzisiaj.
Ja pierwszy - uśmiechnął się. Nastolatek wrócił na kanapę i usiadł. „Dobrze, więc czego chcesz?”. „Chcę przeczytać jedną z twoich historii”. Przerażony wyraz twarzy, jaki miała po tym, jak nakrzyczał na nią w kuchni w zeszłym tygodniu, był jak uśmiech w porównaniu z jej obecnym wyrazem twarzy.
Otworzyła usta, żeby odpowiedzieć, ale nie mogła znaleźć słów. Pokręciła tylko głową w przód iw tył. – Zgodziłaś się – powiedział jej Greg. Wciąż kręciła głową, przerażona. "Mia…".
"Coś jeszcze!" w końcu udało jej się wypluć. „Nie”, odpowiedział, „Chcę przeczytać jedną z twoich historii”. „Będę twoim niewolnikiem przez miesiąc!”.
Greg wpatrywał się w nią. „Rok! Przez rok będę robić, co chcesz!”. Tata uśmiechnął się: „Idź po laptopa”.
– Tato… – błagała. – Idź po to, Mia! stanowczo jej powiedział. „Trząsłeś się na nim!”.
Nienawidził spanikowanego, zrozpaczonego wyrazu twarzy swojej córki, ale nie ugiął się przed tym. Niemal poczuł się urażony, kiedy kilka miesięcy temu Mia powiedziała mu, że pisze od lat. Dlaczego nie powiedziała nic wcześniej? A co ważniejsze, dlaczego nie był w stanie przeczytać żadnej z jej prac? Pomimo jego próśb, nie pozwoliła mu nawet zerknąć na żadne z jej pism.
Jego córka była inteligentna, kreatywna i niezwykle utalentowana we wszystkich aspektach życia. Chciał tylko zobaczyć, jak wyglądają jej pomysły. Spora część jej kolekcji powieści w miękkiej oprawie składała się z jego używanych egzemplarzy. W ciągu ostatnich piętnastu lat stał się niezłym czytelnikiem i był więcej niż szczęśliwy, widząc, jak idzie w jego ślady.
Był częściowo odpowiedzialny za jej zamiłowanie do czytania, tak samolubnie, że czuł się upoważniony do zobaczenia, jak wygląda jej pismo. Mia jeszcze nie ruszyła się z kanapy. Greg wstał, podszedł do schodów i wbiegł po schodach. Zanim wrócił do salonu, wziął laptopa swojej córki z jej biurka w sypialni.
Położył go na kanapie, zanim usiadł. Wciąż wpatrywała się w podłogę. "Hej hej!". Jej oczy się nie poruszały. - Wiem, że to pokocham, kochanie - zapewnił ją.
„Bez względu na to powiesz to”, powiedziała cicho, wciąż patrząc na dębowe drewno liściaste, „ale co, jeśli naprawdę go nienawidzisz?”. „Niemożliwe” – odpowiedział. Mia w końcu podniosła głowę i spojrzała na tatę.
– Ale nie powiedziałbyś mi, gdybyś wiedział. „Tak, nie sądzę, żebym to zrobił, ale to nie ma znaczenia, ponieważ pokocham to. Wiem, że to zrobię”.
– Ale właśnie powiedziałeś, że mi nie powiesz – stwierdziła. „Więc możesz tego nienawidzić. A potem za każdym razem, gdy na mnie spojrzysz, pomyślisz o tym, jak bardzo nienawidzisz mojego pisania, a ja nigdy się nie dowiem!”.
Greg patrzył, jak jego córka zaczyna się denerwować. Nie mógł znieść widoku jej płaczu, ale naprawdę, bardzo chciał przeczytać jej historie. „Kochanie, będzie wspaniale.
Wiem, że będzie. Dobrze?”. Oczy nastolatki przesunęły się w dół i powoli otworzyła laptopa, odblokowując go przed przejściem do edytora tekstu. Wybrała historię i nerwowo podała mu komputer.
"Dwanaście stron?" on zapytał. Szybki rzut oka na dokument pokazał, że opierał się głównie na dialogach. Chciał czegoś dłuższego, ale jego córka nie reagowała. - Okej - powiedział, po czym skierował wzrok na pierwszą linijkę opowieści.
Mia miała wątpliwości. Wybrała tę historię wyłącznie ze względu na jej długość, a nie jakość. Miała o wiele lepsze rzeczy. A tacie musiało się podobać to, co dla niego wybrała. Musiała pokazać mu swoje najlepsze prace.
"Czekać!". Głowa Grega odwróciła się w stronę jej głosu, gdy patrzył, jak zdejmuje komputer z jego kolan. „Mam lepsze” – zaczęła – „ale niektóre są trochę za długie”. „Kochanie, chciałbym przeczytać wszystko, co kiedykolwiek napisałeś. I mam na myśli kiedykolwiek”.
"To się nie dzieje!" Mia stanowczo mu powiedziała. Greg westchnął: „Niestety, wiem o tym, ale chodzi mi o to, że długość w ogóle nie jest problemem. Im dłużej, tym lepiej”. Otworzyła inną historię i wzięła głęboki oddech.
Ten dotyczył trzynastoletniej dziewczynki, która patrzy, jak starszy mężczyzna w lesie wpycha kota do worka na śmieci, zanim go podpala. Dziewczyna zaczyna się rozpadać, gdy jest torturowana przez dźwięki kociego krzyku, które nieustannie grają w jej głowie. Jej strach w końcu zamienia się w chęć zabicia, gdy odkrywa swoją nowo odkrytą sadystyczną stronę.
Skręt? Stary człowiek w lesie to jej dziadek (o którym zawsze mówiono jej, że nie żyje), a ta jej ciemna, zła strona jest właściwie zakorzeniona w jej krwi. Podała laptop ojcu. „Siedemdziesiąt dwie strony!” podekscytowany uśmiechnął się. „O to mi chodzi!”.
Dziewięćdziesiąt minut później… Greg położył laptopa na stoliku przed sobą i zwrócił się do córki. Wpatrywała się w telewizor ze zrozpaczonym wyrazem twarzy. – Kochanie – powiedział, starając się zwrócić na siebie jej uwagę.
Nie poruszyła się. "Mia!". Powoli odwróciła się i spojrzała na niego. "To było niesamowite.". Potrząsnęła głową.
„Już mówiłeś, że to powiesz”. „Nie, mówię poważnie. To było… gdzie nauczyłeś się tak pisać?”. Jej oczy spoczęły na drewnianej podłodze. "Mia!" – zawołał Greg, próbując ponownie zwrócić na siebie jej uwagę.
"Gdzie?". – Nie wiem – odpowiedziała cicho. „Dużo czytam, więc…”.
„Niektóre rzeczy w tej historii… To znaczy, nie wiedziałem, że masz takie pomysły”. Opuściła głowę na lewą dłoń i zrobiła głęboki wydech. "To jest zawstydzające…". „Nie, nie, nie, nie jest! To po prostu… zaskakujące”.
Wskazał na jej komputer. „Mia, to jest twój prezent”. Ona spojrzała w górę. "Co?". „Pamiętasz rozmowę, którą odbyliśmy w zeszłym tygodniu na temat sensu życia i naszego celu?”.
Skinęła głową. „Rodzina jest zawsze numerem jeden. To zawsze twój priorytet. Ale to jest twój dar.
Musisz podzielić się tym ze światem. Szybko potrząsnęła głową. „Nieeeee, nie, nie, nie! To pozostaje prywatne!”. „To zbyt dobre”, powiedział jej.
„Zapłaciłem za przeczytanie tony rzeczy, które nie mają porównania z tym, co napisałeś. Nie sądzę, żebyś to zrozumiał. „Rozumiem, tato!” powiedziała mu agresywnie.
„I czy ci się to podoba, czy nie, nie powiesz mi, że nie. To tylko głupia historia! To nie jest prezent!”. „Mylisz się, kochanie.
Nie miałem pojęcia, że mieszkam z kobietą Stephenem Kingiem. Mia King!”. Brunetka przewróciła oczami. „Boże, proszę, nie obrażaj mnie w ten sposób.”. „Uważaj!” powiedział Greg, wskazując na nią palcem.
„Ten przereklamowany hack…”. chcesz mieć szlaban do końca życia?", zapytał z uśmiechem. „W tym domu nie będzie lekceważenia Stephena Kinga!". Ze wszystkich debat i kłótni, które ze sobą toczyli, żadna nie była tak gorąca jak te z udziałem Stephena Kinga. Był ulubionym autorem Grega i najbardziej znienawidzonym autorem Mii.
„Ile jego opowiadań, które zostaną wyprzedane, pozwoli w tym roku Hollywood zamienić się w filmy?”, zapytała Mia. „Dwadzieścia?”. „Przestań oceniać jego książki po filmy.”. „O Boże, czy potrzebujemy kolejnej dyskusji o tym gównie, które oglądaliśmy w zeszłym tygodniu?”, zapytała.
Mia narzekała na swoją nienawiść do Tego od momentu, gdy wyszli z kina, aż do drugiego wrócili do domu. Brak historii i nagromadzenia, ciągłe przerażenie i dziwna obsesja Stephena Kinga na punkcie żółwi. Wszystko w filmie ją irytowało. Ta książka to arcydzieło” – stwierdził.
– Arcydzieło, moja dupa… – jęknęła. „Trwałem trzydzieści stron. A film był okropny!”. To nie było wspaniałe, ale Greg też nie nazwałby tego okropnym, a jeśli tego nie zakończy, jego córka spędzi następne dwadzieścia minut na krytykowaniu jego gustu ulubionych autorów.
„Ponownie, to twoja decyzja i nie chcę cię zmuszać do czegoś, czego nie chcesz”, powiedział jej Greg, „ale chciałbym przeczytać więcej twoich rzeczy”. – Teraz moja kolej, prawda? – zapytała Mia. „Umm…” zaśmiał się z gwałtowności, z jaką odrzuciła jego ostatnie stwierdzenie, „tak… chyba”.
Wyskoczyła z siedzenia i pobiegła po schodach. Minuty mijały, gdy Greg siedział na kanapie i rozmyślał nad tym, co właśnie przeczytał. Nigdy w życiu nie był z nikogo tak dumny.
Historia była niesamowita. Było mrocznie i pokrętnie, i szczerze mówiąc, było to bardzo przerażające. Mia zabrała go do fikcyjnego świata horroru, w którym zatracał się na dziewięćdziesiąt minut. To nie była łatwa rzecz.
Nie wstawał, żeby skorzystać z łazienki, nie podnosił wzroku, żeby sprawdzić wynik meczu hokejowego, właściwie nie robił nic poza czytaniem. Wciąż eksplorował ten świat, który zrodził się w umyśle jego córki. A Mia była jego częścią. Dzielili tę samą krew. Uwielbiał czytać wszelkiego rodzaju autorów, ale coś w opowiadaniu z jego własnej relacji było inne.
To było wyjątkowe. To było. Klik-klik… trzask-klik… trzask-klik… Greg zmrużył oczy, wpatrując się w telewizor. Mecz hokejowy został przerwany o trzeciej w połowie trzeciej tercji, ale dlaczego z telewizora dobiegał stukot? Klik-klik…klik-klik…klik-klak… Nie było.
Dochodził z domu. Obrócił się w prawo, aby wyraźniej słyszeć dźwięk. Było coraz bliżej. Trzask-klik…klik-klik…klik-klak… Hałas w końcu ucichł i na sekundę zrobiło się tak samo jak jego serce. Dźwięk został spowodowany przez parę szpiczastych czarnych szpilek.
Kiedy jego wzrok powędrował w górę, zauważył dwie czarne podkolanówki, które biegły wzdłuż stonowanych nóg jego córki. Od tego momentu podziwiał miękkie, kremowe uda Mii przez czas, który wydawał się wiecznością, zanim w końcu trafił na małą, zielono-czerwoną spódniczkę w kratę z czarnym wykończeniem. Kontynuował wspinaczkę, by zobaczyć dwa pasujące kraciaste szelki biegnące po jej odsłoniętym, płaskim brzuchu, zanim napotkał biały krótki top, który był zawiązany tuż pod jej piersiami. Góra została maksymalnie rozpięta, aby wyeksponować jej niewielki dekolt.
Strój kończył się małym krawatem w czerwoną kratkę na szyi. Mia była ubrana jak niegrzeczna uczennica. "Tata?". Wpatrywał się w nią Bóg wie jak długo, zupełnie nie mogąc znaleźć słów. "Tata?".
W końcu podniósł wzrok. "Podoba Ci się to?" Uśmiechnęła się, zanim zabawnie go obróciła. Greg patrzył, jak wąska spódniczka unosi się do góry, kiedy się obraca, odsłaniając dolną część jej umięśnionego, pulchnego tyłka. To było niesamowite, jak dziewczyna tak drobna mogła mieć tak niewiarygodny tyłek. A jedyną rzeczą pod tą spódnicą były czerwone stringi, które błysnęły w jego stronę, gdy ona kończyła swoją kolej.
- Wyglądasz uroczo, kochanie - powiedział jej, zanim się odwrócił. „Myślę, że zakończę to nocą. Czuję się trochę zmęczony”. "Co?" zapytała. - Tak, jestem pokonany - skomentował, wstając i nadal nie patrząc w jej stronę.
- Dobra, dobranoc - powiedział kierując się w stronę schodów. Klik-klik…klik-klik…klik-klak… Uh-oh. Mia skoczyła przed ojca tuż przed tym, jak doszedł do najniższego stopnia. "Jedna godzina!" wrzasnęła z palcem wskazującym w powietrzu. Greg nie patrzył na jej palec.
Właściwie nie patrzył na żadną część jej ciała. Jego oczy były utkwione w suficie nad nim. „Możesz to nosić tak długo, jak chcesz, kochanie.
I tak będę spał”. Mia potrząsnęła głową. „Nie. Nie! Pozwoliłem ci przeczytać jedno z moich opowiadań!”.
– I to było niesamowite – powiedział jej. „Czytałeś to przez półtorej godziny!” krzyknęła. "Półtorej godziny!". - Pewnie, że tak - powiedział, wciąż patrząc na białą farbę na suficie nad nim. „I noszę to już od minuty!” stwierdziła.
- Poza tym mam coś, co musisz zobaczyć. W końcu spojrzał w zielone oczy córki. "Co?". Między kraciastą spódnicą Mii a jej prawym biodrem tkwiła złożona kartka papieru. Kiedy Greg początkowo obserwował jej strój, był tak rozproszony tym, co miała na sobie, że tego nie zauważył.
Patrzył, jak wyciąga papier i rozkłada go, zanim mu go wręczy. „To moja karta zgłoszenia”. "Twoje świadectwo?" on zapytał. Był koniec kwietnia, więc co ona robiła ze świadectwem? I dlaczego miałaby czekać aż do teraz, żeby mu to pokazać? To nie miało sensu.
Spojrzał na gazetę i natychmiast poczuł się jak idiota. - Nie wiem, co się stało w zeszłym semestrze - powiedziała mu Mia. Mówiła teraz oszołomionym, głupim, dziewczęcym głosem.
Greg przewrócił oczami, nie przestając wpatrywać się w tę „kartę świadectwa”. Był to ogólny wydruk z jakiejś strony internetowej z listą fikcyjnych klas. I oczywiście w każdym z nich miała piątkę.
– Nie możesz tego pokazać mamie! błagała. „Ona mnie zabije!”. "Mia…". "Zrobię cokolwiek!" błagał nastolatek. "Byle co!".
Greg poczuł dłoń na swoim ramieniu i natychmiast cofnął się o krok. „Wiesz co, kochanie”, powiedział, „Myślę, że dam ci przepustkę na ten”. "Co?".
„Twoje świadectwa są zawsze świetne, więc nie ma powodu, żeby twoja mama oglądała to” – powiedział jej, patrząc teraz w bok. „Jestem pewien, że następny będzie lepszy”. Nie to spodziewała się usłyszeć Mia. Szybko ominął córkę i wbiegł po schodach.
"Dobranoc kochanie!". Puk-klik…klik-klik…klik-klik… Nie poddawała się tak łatwo. Greg zaczął wbiegać po schodach, zanim dotarł do korytarza i pobiegł do swojej sypialni.
Puk-klik…klik-klik…klik-klik… Zatrzasnął za sobą drzwi i szybko je zamknął. Kilka sekund później usłyszał, jak jego córka próbuje przekręcić gałkę. "Wpuść mnie!" – zażądała głośno, pukając pięścią w drewniane drzwi. – Jest późno, kochanie! odkrzyknął.
„Nazwijmy to nocą!”. „O czym ty mówisz!? Jest 9:30!”. „Jutro wielki dzień” – odpowiedział. "Muszę się przespać". Pukanie do drzwi zmieniło się w walenie.
„Pozwoliłem ci przeczytać jedno z moich opowiadań!”. To była prawda. Nie był w tej kwestii uczciwy, ale co miał zrobić? Spójrz na jego córkę ubraną w ten sposób?.
"Jesteś dupkiem!" – wrzasnęła, zanim Greg usłyszał znajomy dźwięk jej stukotu obcasów idących korytarzem w stronę jej pokoju. Podszedł do swojego łóżka i rzucił się na materac. Jego telefon zaczął dzwonić, zanim zdążył przetworzyć to, co się właśnie wydarzyło. Wyjął go z kieszeni i zrobił podwójne ujęcie.
To była Cindy. - Hej, Cindy - odpowiedział. „Hej, Greg! Umm… mamy tu mały problem!” zaśmiała się.
"Problem?". - Tak - znowu się roześmiała. „Megan jest nieźle wbita”. Brwi natychmiast się podniosły. „Megan!?”.
- Tak - zachichotała. Greg nie widział swojej żony pijanej od lat. Właściwie, jak się nad tym zastanowić, może to być ponad dekada. Wcale nie była pijaczką.
„Zdecydowała się zagrać z chłopakami w karty, a oni grali o strzały. No i cóż, moja siostra nie jest najlepszą pokerzystką na świecie” — parsknęła śmiechem. – Chcesz, żebym po nią przyjechał? - Jeśli chcesz - powiedziała mu Cindy. „Wziąłem jej klucze.
Albo może tu zostać na noc. To nie byłby żaden problem. Właściwie, tata dał jej jutro wolny dzień, żeby mogła się tu przespać, jeśli tak ci będzie łatwiej”.
"Umm". - Oczywiście, że powinieneś dać jej jutro wolne! Cindy wrzasnęła, prawdopodobnie do ojca. „Jesteś powodem, dla którego jest pijana!”.
Greg słyszał śmiechy i awantury dochodzące z telefonu. Jeśli była jedna rzecz, w której rodzina Megan była dobra, to była to dobra zabawa. I picie. Dużo i dużo picia. „Tak, gdyby mogła po prostu przespać się w twoim domu, byłoby to prawdopodobnie najłatwiejsze” – powiedział swojej szwagierce.
„W ten sposób będzie mogła jutro pojechać do domu”. „Brzmi dobrze, Greg” – powiedziała Cindy. „O tak, włożyłem dwa duże kawałki sernika do lodówki dla ciebie i Mii. Dopilnuję, żeby Megan pamiętała, żeby zabrać je jutro ze sobą”.
„Niesamowite! Dzięki za telefon, Cindy.”. „Nie ma problemu! Porozmawiamy później!”. Zakończył połączenie..
Co stanie się następnego dnia?…
🕑 12 minuty Kazirodztwo Historie 👁 376,648Oboje spaliśmy przez całą noc, myślę, że naprawdę gorący seks ci to zrobi. Obudziłem się pierwszy, chyba około 10:00. Wstałem zupełnie nagi i poszedłem do łazienki. Myślałem, że…
kontyntynuj Kazirodztwo historia seksuSpotykamy się w restauracji, ale wraca do Heather, aby marzenia stały się rzeczywistością…
🕑 12 minuty Kazirodztwo Historie 👁 14,816Honolulu Jacks, co mogę powiedzieć o tym miejscu? Wyobraź sobie fałszywego luau z fast foodów serwowanego w „rodzinnym stylu”, a potem wyobraź sobie, że siedzisz przy stole pełnym…
kontyntynuj Kazirodztwo historia seksuPodróż powrotna. Ostatni dzień. Peggy obudziła się przed Jackiem. Gdy tak leżała i patrzyła na niego, myśląc o przygodach z poprzednich nocy i tym, co zrobił, nie mogła się powstrzymać…
kontyntynuj Kazirodztwo historia seksu