To, co uczeni wiedzą o wampirach, nie wystarczyłoby na naparstek. Niektórzy mówią, że rodzimy się z magii, inni myślą o Szalonym Kapeluszniku. Jedynym prawdziwym znaczeniem jest to, że znajdujemy się w szalonym tłumie. Okryty ciemnością i opowieściami, które ludzie szepczą.
Butte w Montanie; Jest taka ciekawostka, która wisi u mężczyzn na udach. Przebita z przodu, staje się sztywna i obrzydliwa, a przy rozciąganiu stoi. Zanim splunie, odczuwa ataki konwulsji. Przypomniało mi się, że cielesność nie jest matką wynalazków.
Tylko źródło wilgoci. Że Matka nieumarłych jest prawdziwą iskrą ciemności. „Szybko, przyślij klaunów.
Nie przejmuj się, oni tu są”. „To pokora, Ezechielu”. Na jego ciele widać było głęboki odcień odrazy.
Obudził się o zmierzchu, gdy drut do trumny ledwo trzymał pudło w całości. Pudełko dosłownie się rozpada, z drzazgami i odchodami, zbite jak węgiel w kącie z tysiącem oczu. „Te kolce są jak strzałki. Zadzwoń do mnie taksówką (Casket Boutique) i sprawdź ich godziny pracy”. Chwilę później, gdy Ezekiel opuszcza Desoto, przy sklepie z trumnami.
„Załóż okulary, Ezechielu. Właśnie wszedłeś do kostnicy i okazałeś brak szacunku czyjejś starożytnej babci, jej.” Zwilżając językiem brwi i opuszczając kostnicę. Upewniając się, że żelowa warstwa bezowa jego trzy wrzosowe włosy zostały rozdzielone i przytrzymały je na miejscu. Powitała go zgrabna, kształtna kobieta, która była na wczesnym etapie przemiany w wampira. Wkrótce przed oczami i językiem pojawią się mięsiste uda.
Wkrótce będę nietoperzem wampirem i częścią sabatu. Wychodzę z cienia i błyskam żółtą szkliwem mojego wampirzego zęba, z gnijącą ubytkiem. Moje żółknące oczy z czerwonymi tęczówkami. Moja twarz pokryta łuskami grzechu, ramiona i kostki wlokły się za mną.
Moje paznokcie u nóg drapią podłogę, zostawiając za sobą ślad lepkiego dżemu. Tylko cztery stopy mały, ale mój utrzymujący się smród wysoki. „Wampir nadchodzi w twoją stronę.” „Czy mogę ci pomóc” – pyta.
Była wysoką, zgrabną kobietą o długich rudych włosach i ciemnoniebieskich oczach, które patrzyły na niego na wskroś. Nadal ma wszystkie sprawne części, a jest ich mnóstwo, w dobrym stanie, a biodra się poruszają. Dziwiła się na nocnej zmianie, sprzedając trumny, swój różowy guzik do łechtaczki i Tupper Ware. „Vot wkurzasz się na sukę?” „Ona patrzy na twoją paczkę, Ezechielu”. „To ja, Korn, koleś.
Ona może poczekać przy budzie dla kierowców, co ja zrobiłem. Pffffffft! Nie chcę cię blahod i mokrego Foxy Boxa”. „To pomarańczowy lody na patyku, Ezechielu”. Wpatrując się w niego, zaczęła przesuwać dłońmi po swoich ogromnych, okrągłych piersiach.
Pytając: „A co powiesz na coś w dwudrzwiowym sedanie i tych dwóch cyckach?” „Vok z Winglish Tudors i fanami, Ezekiel ma „dystrybucję powietrza”. Rozpięła bluzkę, guzik po guziku, aż jej dekolt odsłonił się, żeby mógł zobaczyć. Widziała, że był zamknięty w jej zaklęciu. Jej piersi skierowane są w stronę podłogi.
W jego wyobraźni, jakby w zwolnionym tempie i zawieszonej animacji. Podskakuję jak gumowe piłki, podążając za linijką piosenki. Następnie przesunęła dłońmi po udach, wsunęła palce pod sukienkę i zdjęła majtki. Upuszczanie ich na podłogę. „Vot duże majtki, które mnie kochają.
Nie chcę cię nosić blahod i mokrego pudełka”. Odwróciła sytuację w stronę Ezechiela, wyrywając mu spodnie z łuskowatego tyłka. Pochylam go i sprawdzam hydraulikę. Podobnie jak mierzenie obwodu jego policzków i zajmowanie się fizyką. Sięgnęła po lotkę do badmintona i zapisała kilka cyfr na jego pośladkach.
Kasowanie i wykonywanie dalszych obliczeń. „Głosujesz do mnie, kochanie? Lubisz seks w stylu Vinky?” Zaczęła bawić się łechtaczką. Wyglądało jak spuchnięta polska kiełbasa z czułkami i systemem GPS między gołębimi łapami. Następnie walnął lotkę głęboko w pośladek młotkiem do krokieta.
– To palec wielbłąda, Ezechielu. Vegas, Nevada; To miał być kolejny typowy wieczór „gadżetowy”. Nie jest łatwo grać, gdy ktoś ryzykuje, a dom jest przeciwko tobie. Dziką kartą jest drewniany kołek.
Doszło do tego, że wampir nie może dręczyć miasta, chyba że jakiś mądry osioł leje święconą wodę i powoduje polipy. „Nienawidzę polipów”. Holowałem trumnę za samochodem.
Moja kufer jest zapakowana. Las Vegas, już na miejscu. Miasto po prostu dojrzałe i soczyste, jakby czekało. Czekam na ponowną wizytę. Jak pustkowie, stał na pustyni do wzięcia.
Ja, Ezechiel, nieumarły. Król Wampirów. To było tak, jakby westchnienia upiorów i udręczonych dusz niósł wyjący wiatr. Dojazd samochodem, kilometr od linii miasta. Rok 1947, Desoto, ze mną i moim sumieniem.
Parszywa mysz polna. Oślepiłem i… „O cholera, Ezechielu! Wjechałeś do rowu. Jesteś oślepiony, cholerny głupcze”. Śmierdziało śmierdzącą kapustą, szczynami i czerstwymi rybami.
Wole na policzku uderzające w klatkę piersiową. Wypuszczam bąbelki śliny. Odzyskałem kontrolę nad samochodem. W Vegas nie musiałbym siedzieć przy organach w masce, żeby zwrócić na siebie uwagę.
Jak hymn u Oprah's. Bo nie jestem przystojnym mężczyzną. W oczach śmiertelnika jestem po prostu brzydki. „O rany, Ezechielu! To Upiór w operze”. Czy kiedykolwiek czułeś Noc Iguany, kiedy mój język zgęstniał, a moje orzechy (żwir) grzechotały.
Przyłożyła mi do głowy najwięcej Gehenny. Tej nocy, kiedy została przyjęta, wpuszczona do sabatu i wyruchana moim sześcioletnim kutasem. (Dla was wszystkich, głupcy, Gehenna jest miejscem niegodziwych.) Tej nocy, kiedy ją spotkałem, gdy moje stopy uderzały w błoto i wyłem pod zimnym księżycem. Kiedy jej to powiedziałem.
„La, la, la, la, la, la, la”. Przysięgając na Gehennę. „No cóż, do cholery, Ezekiel! Przysięgnij na to, a nie na tę kanapkę po bolońsku, którą jesz”. Obnosiła się ze mną, gdy demonstrowałem galop, przesuwając knykcie po drewnianej podłodze, gdy mój breloczek od zegarka zabrzęczał, a wskazówki na tarczy zakręciły się.
Mój puls jak dzikie konie, gotowy dosiąść nieświadomej dziwki. „Nie mam słów, które byłyby prawdziwe, poza tym, że jestem napalony i samotny dla ciebie”. Pieprzę jej cipkę z potężnym waleniem mojej sprężyny, a ona krzyczy buu-hoo. Nie dając jej znużenia, gdy moje usta ssały jej piersi. Przycisnąłem zęby do jej piersi, gdy urodziła się malinka.
Widząc żyłę na jej szyi siniejącą od krwi, gdy moja stara pałka wbiła się głęboko. Plułam gumowatą śliną, gdy kula wypełniła jej pochwę. W moich poetyckich myślach wyobrażam sobie ją w trumnie zbudowanej dla dwojga. Gdy słońce wzeszło nad śmiertelnikami, a ja zszedłem na nią w naszym sosnowym pudełku. Lepszy dodatek do jej cipy.
Nie mogłem zrobić nic więcej, jak tylko dać jej nieśmiertelność. Kapiąca krew krzepła, gdy oblizywałem śliniące się wargi. Uciekam na kolejną pożywną kolację, podczas której awanturnicy się rozbrykają, popijając whisky w Nix's Big Six.
„Więc niech Bóg błogosławi chłopców, którzy hałasują na Avenue”. Z kronik Ezechiela Goocha. Las Vegas, Nevada;..
W świecie, w którym Internet jest przepełniony dobrze wyposażonymi męskimi gwiazdami porno, które potrafią się pieprzyć przez wiele godzin, a kobiety na całym świecie oczekują orgazmu…
kontyntynuj Humor historia seksuGdzie można znaleźć przyprawę na całe życie?…
🕑 33 minuty Humor Historie 👁 3,833Jeśli czytasz go w innym miejscu, został skradziony. Legenda utrwala mityczną bajkę, która przedstawia bezczelnego piernika, który był magicznie animowany i który spędził życie, uciekając…
kontyntynuj Humor historia seksuTo był dla mnie typowy dzień, przynoszący radość światu.…
🕑 6 minuty Humor Historie 👁 3,084Gdy szedłem w kierunku kawiarni, poczułem powiew wiatru, który podmuchał moją krótką, zwiewną spódnicę, czując się zdenerwowany, cały czujny. Czułam się dobrze na mojej nagiej cipce.…
kontyntynuj Humor historia seksu