Żony Wynforda

★★★★★ (< 5)

Młoda żona zaczyna podejrzewać, że w jej nowej idyllicznej okolicy dzieje się coś przerażająco nie tak…

🕑 37 minuty minuty Gratyfikacja Historie

I. Młoda gospodyni domowa, gdzieś po trzydziestce, ale wciąż promieniująca młodością i witalnością, mrugnęła oczami na Abbey i powiedziała: „Witamy w Wynford! Naprawdę pokochasz to miejsce! To urocze miasto z uroczymi sąsiadami ! Nie mogłeś dokonać lepszego wyboru!". Abbey nie mogła nic poradzić na to, że poczuła się oczarowana jej musowaniem. „Wspaniale to słyszeć, Caity.

Czy mogę zrobić ci kawę?”. "Chciałbym trochę!" Rozpromieniła się. Abbey powitała swojego nowego sąsiada w swoim domu. Prowadziła gościa przez zgiełk pudeł i pakowania orzeszków, przepraszając za bałagan.

Weszli do kuchni i Abbey nalała kilka parujących gorących kubków. Dziękując jej gorąco, Caity zapytała, jak ona i jej mąż zamieszkali na ich cichym przedmieściu Wynford. „Cóż”, zaczęło Abbey, „Robertowi zaproponowano pracę bliżej tego miejsca niż naszego miejsca w mieście i uznaliśmy, że dojazdy to po prostu za dużo. To jest.".

"A co z tobą? Przeprowadzka nie wpłynęła na twoją karierę?". "O nie. Jestem niezależnym ilustratorem, więc mogę tu założyć swoje studio i być całkowicie w porządku. A co z tobą? Opowiedz mi o sobie." Gdy młoda matka mówiła, jej historia poruszyła serce Abbey.

Caity owdowiała dopiero w zeszłym roku. Powiedziała, że ​​została w swoim domu ze względu na syna Thomasa. Chciała dać mu jakąś stabilizację, była zamożna finansowo, a ich sąsiedztwo było naprawdę cudowne. Gdy ze smutkiem opowiadała o swoich marzeniach o dużej rodzinie i miocie dzieci, Abbey poczuła ukłucie współczucia.

Nie miała własnych dzieci, ale widziała w Caity głęboką studnię straty i samotności. Caity okazała się zaskakująco łatwa do rozmowy, ze słodkim śmiechem i paskudnym poczuciem humoru. Z lśniącymi czarnymi włosami i rozbrajająco zielonymi oczami, łatwo było jej przebywać w pobliżu.

Abbey natychmiast się do niej przyjęła. Wkrótce rozmawiały jak siostry. Poranek, w którym pierwotnie planowała kontynuować zakładanie swojego studia, wyparował, gdy dwie kobiety rozmawiały. Caity zaczęła, kiedy spojrzała na swój telefon.

"Święta krowo, spójrz na godzinę! Będę musiał odebrać Tommy'ego za minutę!". Uścisnęła na chwilę dłoń Abbey, podziękowała jej i wyszła. Abbey uśmiechnęła się, patrząc, jak idzie podjazdem, a jej skórę pokrywa słońce późnego lata.

Jej obawy, że zostanie uwięziona i samotna, tak daleko od przyjaciół w tym nowym i nieznanym miejscu, już znikały. Jak cudownie mieć tak cudownego sąsiada! Zastanowiła się. Tego wieczoru szczęśliwie przywitała się z Robertem, kiedy wrócił do domu.

Uśmiechnął się i pogładził jej potargane rude loki. "Jesteś w dobrym humorze, kochanie. Mam nadzieję, że dzień minął dobrze?". Myśląc o swojej nowej znajomości, spojrzała na mężczyznę, którego kochała. Ujęła jego podbródek w dłoń i pocałowała go.

- Tak. Myślę, że w końcu życie tutaj może nie być takie złe. II. Para zaczęła przyzwyczajać się do nowej rutyny.

Dni Roberta były często długie, ale jego praca była zarówno satysfakcjonująca, jak i pełna wyzwań. Abbey lubiła słuchać, jak opowiadał o projektach inżynieryjnych, w które się zanurzył. Prowizje napływały od jej agenta, stale, ale sporadycznie. Mogła spędzać dni na gorączkowej pracy do późnych godzin nocnych, aby dotrzymać terminu, a potem siedzieć przez dwa tygodnie lub dłużej, nie mając nic do roboty poza roztargnionym rysowaniem w swoich szkicownikach. I tak mijały dni.

Ostatnie dni lata zamieniły się w czerwień i złoto jesieni. Abbey siedziała w swoim studio i mogła zobaczyć, jak Caity rano zabiera syna do szkoły i wkrótce potem wraca. Czasami widywała ją ćwiczącą w stroju sportowym.

Zastanawiała się, jak wypełnia godziny, kiedy nie biegała. Kiedy tylko miała czas, była dostępna na popołudniowe drinki i rozmowy. Mogli spokojnie rozmawiać godzinami. Abbey była zaskoczona, jak szybko utworzyła się ich więź; zawsze była bardziej introwertyczną osobą.

Być może to nowe miejsce ją zmieniało, pomyślała. Ze swojej strony Caity również głosiła swoje szczęście. Stali rozmawiając na trawie w przyjemnym słońcu, podczas gdy Caity rozprostowała nogi, przygotowując się do biegu.

"Więc Abs, możesz przyjść jutro do mnie?". "Z przyjemnością.". "Świetnie.

Wiesz, że jestem wolny, kiedy podrzucę Tommy'ego, więc do zobaczenia, kiedy cię zobaczę!". Abbey patrzyła, jak biegnie drogą z podskakującym czarnym kucykiem, trochę zazdrosna o jej szczupłe ciało i jędrne pośladki. Zastanawiała się, czy będzie w stanie wyglądać tak dobrze po urodzeniu dziecka.

Caity miała szczupłą, atletyczną budowę, która naprawdę pasowała do jej wysokiej sylwetki. Abbey była pewna, że ​​może mieć każdego mężczyznę, jakiego zapragnie. Pomyślała, że ​​może to za wcześnie po śmierci męża. Postanowiła jednak nie kontynuować tego tematu, myśląc, że ból może nadal być zbyt dotkliwy.

Pozwoliłaby Caity o tym porozmawiać w swoim czasie. Z niecierpliwością czekała na kolejną randkę z sąsiadką. Była pewna, że ​​też dobrze robi. Martwiła się, że przez większość dnia zostanie sama w tym ogromnym, pustym domu.

Jednak na zewnątrz Caity wydawała się wiecznie pogodna i pogodna. Była oddana swojemu synowi i wydawała się zadowolona ze swojej normalnej, spokojnej rutyny. Jednak już następnego dnia miała się wydarzyć dziwna rzecz, która wywołała dreszcz ciekawości wzdłuż kręgosłupa Abbey. Podczas lunchu z makaronem i dyskusji na temat lokalnych wiadomości niespodziewanie przerwała im melodia telefonu Caity. – Przepraszam Abs – powiedziała, wstając z kanapy, by podnieść komórkę.

"Lepiej po prostu zobaczę kto to jest." "Cześć?" Caity wysłuchała rozmówcy. Milczała, a głos z drugiej linii wydawał się mówić. Po chwili Caity po prostu powiedziała: „Tak”. i wyjęła telefon.

– Przepraszam, Abbey, ale muszę teraz coś zrobić. Przepraszam. W jej oczach pojawił się niezwykły, zamglony wyraz.

– Och, dobrze. Wyprowadzę cię. Caity milczała, gdy Abbey zbierała kurtkę i telefon. Na zewnątrz odwróciła się, żeby się pożegnać, tylko po to, by zobaczyć, że Caity już odeszła.

Jej brwi zmarszczyły się, gdy obserwowała, jak jej przyjaciółka przechodzi przez ulicę. Otworzyła bramę do białego domu i zniknęła w środku. Opactwo było zdziwione. Na początku nie było to takie niezwykłe ani niezwykłe, dopóki dokładnie to samo nie wydarzyło się kilka dni później. Tym razem Abbey była w trakcie pokazywania Caity ostatniego zlecenia, kiedy jej telefon ponownie zadzwonił.

Słuchała w milczeniu, odpowiedziała monotonnie i natychmiast usprawiedliwiła się tą samą wymówką, co poprzednio, aż do dokładnego zwrotu. Potem zdarzyło się to po raz trzeci, a potem czwarty. Caity nie udzieliła dalszych wyjaśnień, a następnego dnia zachowywała się tak, jakby nie wydarzyło się nic niezwykłego. Abbey zaczęła robić notatki w pamięci. Caity ciągnęła do białego domu po drugiej stronie ulicy i pozostawała tam godzinami, czasami wyjeżdżając tylko wtedy, kiedy potrzebowała zabrać syna ze szkoły.

Wyglądając przez okno swojej pracowni, zaczynała zauważać, że Caity często wracała późnym wieczorem również przez większość nocy. Jeśli rzeczywiście wracała do domu w te noce, to po tym, jak sama Abbey położyła się spać. Rozwiązła część jej mózgu wyobraziła sobie, że jej przyjaciółka ma romans z właścicielem białego domu. To by wyjaśniało tajemnicę. Ale romans, który odbywał się o każdej porze dnia, z Caity pozornie na jego zawołanie? Przemyślała to w myślach, rozmawiając o tajemnicy z Robertem przy kolacji.

„Wiesz, jestem pewien, że nie spotkałem ludzi, którzy mieszkają po drugiej stronie ulicy” – powiedział. „Ale lepiej ode mnie znasz dane naszych sąsiadów”. Za każdym razem, gdy byli teraz razem, Abbey siedziała w ponurym oczekiwaniu na ten znajomy telefon. Pewnego ranka, gdy rozmawiali, Abbey poczuła, że ​​jej determinacja słabnie.

Musiała tylko dowiedzieć się, co się dzieje. "Caity, co się z tobą dzieje i te telefony? Dlaczego codziennie wyjeżdżasz odwiedzić jednego z naszych sąsiadów?". Caity zamrugała przez chwilę i uśmiechnęła się, jakby szczęśliwe wspomnienie przedostało się do jej umysłu.

– Odwiedzam moją przyjaciółkę Sarę. Wyjaśniła. Abbey nie była pewna, czego się spodziewać, ale uznała, że ​​takie proste i obojętne wyjaśnienie jest zarówno rozczarowujące, jak i trochę raniące. Nagle poczuła się pominięta.

"Sarah? Nie znam jej. Od dawna jesteście przyjaciółmi?". „Och, niedługo”.

„Ale idziesz do jej domu, kiedy ona chce?”. „Tak, lubię z nią przebywać. Dzięki niej czuję się tak dobrze”.

To wydawało się dziwnym określeniem przyjaźni, pomyślała Abbey, ale postanowiła nalegać. „No cóż, czy mogę ją poznać?”. "Czekałem, aż zapytasz!" Caity klasnęła w dłonie. "Bardzo bym zachwycona, gdybyś przyszedł i ją poznał." Telefon przyszedł zgodnie z oczekiwaniami i Caity powtórzyła swój mały rytuał. Tym razem, zamiast zostać porzuconym na ulicy, Abbey podążyła za przyjaciółką przez ulicę.

Przeszli przez bramę i weszli gęsiego po schodach do drzwi ukrytych pod ozdobnym portykiem. Co zaskakujące, Caity nie musiała dzwonić do drzwi. Zamiast tego wyłowiła klucz i sama otworzyła drzwi! Każdy krok był dla Abbey nowym, zagmatwanym wydarzeniem, nawet gdy Caity weszła do domu, zachęcając ją, by poszła za nią do środka. Usłyszała, jak drzwi delikatnie zamykają się i delikatnie zamykają za nią. Z niepokojem Abbey weszła dalej do domu.

Czuła się nieswojo i obca w czyimś domu bez uprzedniego spotkania z nimi. Wydawała się intruzem. Zobaczyła ciepłe, ciemne odcienie farby na ścianach, ślady drogich mebli, gustowne dekoracje. Zastanawiała się, gdzie jest Sarah. Obok niej Caity ściągnęła z ramion koszulkę bez rękawów.

Abbey sapnęła, kiedy rozpięła stanik i upuściła go na podłogę. Przez sekundę była zszokowana widokiem nagich piersi przyjaciółki przed nią. Zanim zdążyła się odezwać, Caity już pochyliła się, żeby zdjąć dżinsy i szybko zsuwała swoje czółenka. W jednej chwili była zupełnie naga.

Abbey mogła się tylko jąkać zdezorientowana. Jej przyjaciółka była całkowicie nieświadoma swojej nagości. Zamrugała i starała się nie patrzeć na swoją piękną, bladą skórę oraz smukłe i subtelne mięśnie.

W swoim zakłopotaniu próbowała się odezwać, tylko bezradnie mogła patrzeć, jak Caity podnosi parę czarnych szpilek i wkłada je. Sprawili, że stała się jeszcze bardziej posągowa i tylko uwydatniła jej nagość. Bez słowa weszła zmysłowo do salonu w domu. Abbey nieubłaganie ciągnęło za nim. "Cześć witaj." Odezwał się złotobrązowy głos.

Abbey zaczęła, przypominając sobie, gdzie się znajdują. — Wejdź — powiedział głos. Abbey widziała, że ​​należał do kobiety siedzącej na wygodnym krześle przy kominku. Wydawała się być w wieku, którego Abbey nie potrafiła pojąć, a jednak miała zaskakująco atrakcyjne rysy, otoczone ciemnorudymi włosami, tak bardzo różniącymi się od łagodnie rudych loków Abbey.

Kobieta uśmiechnęła się i wstała, gdy Caity do niej dotarła. Pogładziła swoje nagie ramię. Na pełnej wysokości Abbey widziała, że ​​ta kobieta wciąż górowała nad Caity, nawet na wysokich obcasach.

W porównaniu czuła się jak mysz. Głos Caity przeniknął jej myśli. "Abbey, chciałbym, żebyś poznał moją Panią Sarę." "Kochanka?" Zapytała zmieszana. — Tak — odparła Sarah, pozornie przejmując władzę po Caity.

„Tu, w moim domu, Caity wie, jak zwracać się do mnie w taki sposób, w jaki czuje się najbardziej komfortowo”. Wciąż głaszcząc jedną ręką ramię Caity, drugą uniosła, jakby chciała pozwolić Abbey pocałować je. Spojrzała na nią bystro.

- Musisz być Abbey. Caity opowiedziała mi o tobie wszystko. Tak się cieszę, że zostaliście przyjaciółmi.

Abbey stwierdziła, że ​​potrząsa wyciągniętą ręką Sarah, mimo że jej wzrok przytrzymał starsza kobieta. Poczuła się jakoś przebita, ale uśmiech Sary pozostał miłym powitaniem. To było szalone.

Abbey nigdy w życiu nie czuła się tak niezręcznie. Gdy obserwowała, jak Sarah delikatnie głaszcze ramię swojej nagiej przyjaciółki, wykrztusiła się z wymówki, że ma coś do załatwienia, gdy się wycofuje. Caity zdawała się nie zwracać uwagi na jej bełkot, podczas gdy Sarah patrzyła na nią zdezorientowana. Dotarła do drzwi i zmagała się z zamkiem, ale nawet gdy zdołała je otworzyć, poczuła napięty przymus, by spojrzeć za siebie. Ponad ramieniem zobaczyła, że ​​Caity klęczy teraz przed Sarą.

Wysoka ruda zaczęła pieścić jej włosy. Wciąż bacznie obserwowała Abbey. Drzwi zatrzasnęły się. Abbey uciekła z powrotem do swojego domu.

Tego wieczoru podczas kolacji była cicha i zdystansowana, odrzucając pytania Roberta jednosylabowymi odpowiedziami. Była wstrząśnięta spotkaniem z tajemniczą sąsiadką. Nie miało dla niej znaczenia, że ​​Caity jest gejem i postanowiła zachować to przed nią w tajemnicy. To był bezczelny, bezmyślny sposób, w jaki po prostu rozebrała się przed nią i ulegle uklękła przed tą kobietą.

Dlaczego uznała, że ​​Abbey musi być tego świadkiem? Tej nocy leżała obok męża i na próżno próbowała przestać myśleć o tym, czego była świadkiem; Pięknie wyeksponowana postać Caity, klęczącej przed Sarą. III. Abbey zastanawiała się, czy powinna opowiedzieć o wydarzeniach tego dnia ze swoją przyjaciółką.

W końcu jej życie seksualne było jej własnym zmartwieniem. Jeśli nie chciała o tym rozmawiać, zwłaszcza z kimś, kogo znała zaledwie kilka tygodni, to było to zrozumiałe. Z tego powodu postanowiła nie mówić Robertowi o zwariowanej scenie, w której weszła.

Przynajmniej jeszcze nie. Z drugiej strony Abbey nie mogła sobie zaprzeczyć, że płonęła ciekawością. W każdym razie Abbey znalazła się pod śniegiem, a kilka prowizji trafiło jednocześnie do jej skrzynki odbiorczej. Cały jej wolny czas poświęcała na malowanie.

Kiedy Caity zadzwoniła, wydawała się całkowicie zadowolona i wcale się nie zdenerwowała, gdy Abbey przeprosiła i wyjaśniła, że ​​nie ma czasu. Minęło trochę czasu, zanim obie kobiety zdążyły się spotkać na lunchu w Abbey's. Rozmawiali tak swobodnie jak zawsze, a rozmowa toczyła się przyjemnie, ale Abbey po prostu nie mogła się oprzeć. Musiała sondować swoją przyjaciółkę, aby uzyskać więcej szczegółów na temat jej związku z Sarą. „Caity, czy możemy porozmawiać o tym, co wydarzyło się tamtego dnia?”.

- Co masz na myśli, Abs? Odpowiedziała lekko. "Um, wiesz, kiedy poszliśmy do domu Sary?". – Och, pojechałeś ze mną? Caits miała tak niewinny wyraz twarzy, że Abbey poważnie pomyślała, że ​​mogła naprawdę zapomnieć, czego była świadkiem Abbey. „Tak, poszłam z tobą! Rozebrałaś się do naga i padłaś na kolana dla tej kobiety!”.

- Co zrobiłem? O czym ty do diabła mówisz? zaśmiała się Caity. To było szaleństwo, pomyślała Abbey. W jaką grę grała Caity? Mogła tylko wytrwać. - Nie bądź śmieszny.

Zabrałaś mnie do domu Sary, pamiętasz? A kiedy byliśmy w środku, zdjęłaś ubranie. Upadłaś na kolana i nazwałaś ją swoją Panią! "Moja kochanka?". „Tak! Nazwałeś ją Panią Sarah!”. Zielone oczy Caity szukały przez chwilę, jakby usiłowała przypomnieć sobie ważne wspomnienie.

Ale potem przed jej oczami pojawiło się coś innego. Ku swemu przerażeniu, Abbey nagle zdała sobie sprawę, że rozpoznała neutralną pustkę, która teraz spowijała wzrok jej przyjaciółki. Caity cicho wypuściła długi, zadowolony oddech. Opadła z powrotem na sofę. — Pani Sarah… — zaintonowała z pełnym miłości westchnieniem.

Zaczęła mamrotać słowa pod nosem. Był to cichy jęk, którego Abbey z trudem mogła rozszyfrować. Musiała pochylić się blisko jej twarzy, żeby zrozumieć, co mówi. Prawie trzęsła się ze strachu, kiedy w końcu je dostrzegła.

"Mój umysł należy do pani Sarah. Moje ciało należy do pani Sarah. Moja cipka jest dla pani Sarah i tylko dla niej." Głos Caity stał się senny, monotonny, gdy śpiewała.

Była w błogim odrętwieniu. Wydawało się, że nawet nie zdaje sobie sprawy, że jej ręka przesunęła się po jej udzie i między nogami. Abbey siedziała na samym skraju sofy, sparaliżowana. Słuchała z uwagą przez długi, długi czas. To było całkowicie urzekające, patrzeć, jak jej przyjaciółka zatraca się w jakimś samoistnym transie.

"Mój umysł należy do pani Sarah. Moje ciało należy do pani Sarah. Moja cipka jest dla pani Sarah i tylko dla niej." Przecierała się przez legginsy, natarczywie przyciskając palce do kolan w rytm swoich słów.

W jej ruchach była zamyślona akcja, energia na smyczy, jakby nie była w stanie poruszać się szybciej. "Mój umysł należy do pani Sarah. Moje ciało należy do pani Sarah. Moja cipka jest dla pani Sarah i tylko dla niej." Abbey zamrugała i otworzyła oczy.

Jej ręka drżała, gdy nagle zdała sobie sprawę, jak źle się to czuła. Musiała powstrzymać przyjaciółkę przed kręceniem się, które wymknęło się spod kontroli. "Caity! CAITY! Przestań! SŁUCHAJ MNIE!" Abbey wściekle chwyciła swoją przyjaciółkę. Z zawrotnym skinieniem głowy wydawało się, że odzyskała poczucie, gdzie jest. Niechętnie wypuściła rękę z absorbującego zajęcia.

Spojrzała na Abbey dziwnie. "Co z tobą nie tak?" – wrzasnęła Abbey, czując, że jej uścisk słabnie. „Nie widzisz, co ona ci robi? Robi ci pranie mózgu! To jest totalne szaleństwo!”. Zanim Caity zdążyła odpowiedzieć, z jej telefonu zadźwięczała znajoma melodia.

Abbey poczuła się chora. "Przepraszam Abs, lepiej po prostu zobaczę kto to jest." Abbey próbowała ją powstrzymać, ale Caity już odebrała telefon. "Cześć?" Caity powtórzyła. Słuchając milczała. Abbey nie mogła w to uwierzyć.

Jej oczy wydawały się pulsować z jej czaszki, gdy była świadkiem tego rytuału rozgrywającego się ponownie, bez możliwości interwencji. Caity po raz kolejny wymamrotała zgodę i odłożyła telefon. I w tej leniwej monotonii ponownie zwróciła się do Abbey. „Przepraszam, Abbey, ale muszę teraz coś zrobić.

Przepraszam.”. Caity mechanicznie zebrała torbę i telefon i wyszła z pokoju. Zrozpaczona Abbey wyjrzała przez okno, obserwując, jak jej przyjaciółka jest ponownie przyciągana do domu po drugiej stronie ulicy.

Chciała ją powstrzymać. Chciała za nią podążać. Ale była zbyt przestraszona. IV.

Mijały dni. Przybyła nowa komisja, która fizycznie związała Abbey na kilka dni, ale jej umysł nigdy nie był daleko od wspomnień tego, czego była świadkiem. Postanowiła dowiedzieć się więcej o tej dziwnej dominacji, jaką Sara wydawała się dzierżyć nad Caity, i dowiedzieć się, czy zdoła ją przełamać.

Codzienna rutyna spełniła się i kiedy Abbey była pewna, że ​​Caity wróciła do domu i jest bezpieczna sama, zdecydowała się na przeprowadzkę. Wzięła głęboki oddech i zastukała knykciami w drzwi. Caity pojawiła się w białym szlafroku. Brwi Abbey zmarszczyły się.

"Czy dobrze się czujesz, Caits?". - Tak, jestem wspaniały. Proszę, naprawdę chcę, żebyś wszedł. Caity wciągnęła przyjaciółkę do swojego domu.

Coś tu było niebezpiecznie dziwnego, martwiła się Abbey. Zasłony były zaciągnięte. Panowała ścisła, ściszona atmosfera oczekiwania, o której sądziła, że ​​nie istnieje tylko w jej własnym umyśle.

- Caits, naprawdę muszę z tobą porozmawiać o tym, co się stało… Przećwiczona przemowa Abbey zamarła na jej ustach, gdy jej przyjaciółka zwróciła się do niej. Zdjęła szlafrok z ramion i pozwoliła mu opaść wokół kostek. Przekroczyła go i podeszła bliżej Abbey.

Caity miała na sobie przezroczysty gorset obszyty czarną koronką. Jej nogi były owinięte cienkimi czarnymi pończochami podtrzymywanymi przez cienką koronkową podwiązkę. Poza tym była zupełnie naga. Abbey zamarła w szoku.

Próbowała coś powiedzieć. Nic nie wyszło. Nie była w stanie odwrócić wzroku od ciała Caity. Zrobiła kolejny krok do przodu, aż dwie kobiety prawie się zetknęły.

Objęła swoje piersi i zrównała je z piersiami Abbey. Pochylając się nad nią, aż ich brzuchy się zetknęły, delikatnie potarła sutki o materiał koszulki Abbey. Ich twarze były tak blisko, że nie mogła patrzeć nigdzie indziej, jak tylko w przeszywające, poszukujące zielone oczy Caity. Czuła tarcie między bielizną a bawełną jej koszulki. Poczuła ciepło ciała przyjaciółki na swoim.

Panika, zakłopotanie i upał wzniosły się po jej kręgosłupie. Stali tak przez kilka minut, Caity intensywnie koncentrowała się na utrzymywaniu erotycznego związku, który czuła, a Abbey po prostu zamarła w zakłopotaniu. W końcu odezwała się Caity, jej rumieniec się nabrał. "Czy nie… kochasz mnie, Abbey?". Jej głos wywołał okropne napięcie w pomieszczeniu.

Wstrząśnięta i drżąca Abbey upadła do tyłu. Nie mogąc oderwać oczu od intensywnego ciepła w oczach przyjaciółki, zmusiła stopy do cofania się, jedna po drugiej. W końcu poczuła, jak twarda rzeczywistość ściany dotyka jej pleców.

Wydawało się, że wróciła do wrażliwości. Bez słowa wybiegła z domu. Bezpiecznie za jej drzwiami jej oddech był urywany. Jej umysł pędził, przytłoczony dziwną chwilą, którą dzieliła z sąsiadem.

Czuła się naładowana elektrycznością. Starała się nie myśleć o upale panującym w pokoju ani o libidinalnym spojrzeniu, które Caity mogła dostrzec we własnych oczach. V. "Wszystko w porządku, kwiatku?" Zapytała męża przez stół w jadalni. - Co? O tak.

Tak. Wszystko jest w porządku. odpowiedział Opactwo.

Jej obiad leżał przed nią chłodny i nietknięty. Wyglądała bezlitośnie przez okno, szukając śladu aktywności za oknami domu Sary. Serce waliło jej w uszach przez cały wieczór, kiedy zmagała się z tym, co wydarzyło się tego popołudnia w mroku salonu Caity. Z przerażeniem obserwowała, jak Caity ponownie przeniosła się na drugą stronę ulicy, niedługo po tym, jak sama pobiegła do domu.

A teraz była sparaliżowana, czekając, by zobaczyć, co się stanie, niepewna nawet tego, co mogłaby zrobić. Robert mówił jej o swoim dniu. Skinęła głową bez przekonania w jego kierunku.

Wreszcie, głęboko pod wieczór, dostrzegła otwarcie drzwi Sary. W gasnącym świetle widziała, jak Caity wraca do swojego domu. Nagle Abbey wiedziała, co musi zrobić. Zerwała się na równe nogi i ruszyła w stronę holu.

– Co się dzieje, Abs? Robert podniósł wzrok znad telewizora. - Tak, uh, Caity zostawiła tu dzisiaj swój telefon. Muszę jej go zwrócić.

To nie zajmie minuty. Przebiegła przez ulicę i zapukała. Nie była nawet pewna, co powie lub zrobi, gdy się otworzy. Ale w głębi serca wiedziała, że ​​zachowanie Caity tego popołudnia miało jakiś kierunek, jakiś plan.

I poczuła kłujący strach, że projekt pochodzi od Sary, tej, która domagała się, by nazywano ją Panią i zmuszała przyjaciółkę do powtarzania jej poleceń, jakby była jej marionetką. I musiała wiedzieć dlaczego. Sarah przywitała ją ciepło i zaprosiła Abbey do środka.

Jej salon był ciepło oświetlony kilkoma świecami, aw powietrzu unosił się zapach kadzideł jaśminowych. Był też inny zapach, coś tajnego, a jednak znajomego, czego Abbey nie mogła lub nie chciała umieścić. Jej gospodarz miał na sobie czarną, obcisłą sukienkę, która podkreślała jej nogi.

Sarah skinęła na Abbey, by usiadła obok niej na jej szezlongu. Zaciskając zęby, niepewna, jak przełożyć myśli na zdania, próbowała się opanować, patrząc na gospodarza. Ze swojej strony Sarah wydawała się zadowolona z tego, że przemówiła pierwsza. Skrzyżowała długie nogi i oparła się na kanapie, patrząc w oczy Abbey. - Sarah, muszę wiedzieć, co się dzieje między tobą a moją przyjaciółką.

Muszę wiedzieć, dlaczego Caity zachowuje się tak, jak zachowuje się przy tobie. Powtarza zdania, o których zapomniała, a ty jej je dałeś. Myśli, że należy do ciebie. „To naprawdę bardzo proste, Abbey. Caity była zagubiona i nieszczęśliwa po śmierci męża. Potrzebowała jakiegoś kierunku w swoim życiu, a ja jej go nadałem. A kiedy dowiedziałem się, jak bardzo lubi być uległa, nie miałem wiele innych możliwości niż zaspokojenie tych potrzeb. Teraz jest w kontakcie ze wszystkimi swoimi pragnieniami seksualnymi, a ja je dla niej spełniam. To ją kręci.". Abbey zadrżała, gdy zadała następne pytanie. "Czy… czy powiedziałeś jej, żeby mnie dzisiaj uwiodła?". "Co? Czy ona naprawdę to zrobiła? Nie! Dlaczego miałabym jej to kazać? Chociaż, całkiem obniżyłam jej zahamowania. Najwyraźniej ma coś do ciebie. Mimo to wie, że powinna była poprosić o moje pozwolenie. Będę musiał ją za to poprawić." "Pozwolenie? Popraw ją? O czym ty do cholery mówisz?". "Daj spokój, kochanie. Chcesz mi powiedzieć, że nigdy nie słyszałeś o związku Domme-sub? Czy naprawdę jesteś taki waniliowy? Jaki musi być dla ciebie seks, rozpaczam." Policzki Abbey pożywiły się tą insynuacją. Nie lubiła, jak ta kobieta wnikała w jej prywatne myśli, nawet drażniąc się. To ją przerażało. „Oczywiście, że znam się na takich fetyszach! Ale zmusiłeś Caity do mówienia jak robot! Aby… żywić do mnie uczucia? Co jej zrobiłeś?”. Sarah wzięła głęboki oddech. "Czy wiesz, co to jest mantra, Abbey?". „Tak, oczywiście, że tak”. „Cóż, pozwól, że ci to wyjaśnię, abym wiedział, że rozumiesz. W rzeczywistości zawiera dwa oddzielne słowa: „człowiek”, co oznacza umysł, i „tra”, co oznacza wyzwolenie. Mantra jest przeznaczona do wypowiadania na głos, więc wibracje będzie odbijać się echem w twoim umyśle, uwalniając twój umysł od wszelkich trosk i zmartwień, pozwalając ci naprawdę zrozumieć moc słów, które powtarzasz. Powtarzanie tego w kółko tylko wzmacnia tę moc. „Wszystkie słowa mają znaczenie, Abbey, i to ich znaczenie daje im moc. Daję ludziom słowa, które odbierają im moc i przekazuję je mnie”. „Ludzie? Zrobiłeś… to… także innym ludziom? Abbey wpatrywała się w Sarę. Zignorowała pytanie. Jakby chcąc przywrócić rozmowę na właściwy tor, z wdziękiem otworzyła dłonie i kontynuowała. nie jest to po prostu sprawa nakazania komuś powtórzenia mantry i oczekiwania, że ​​zrobi to, co im powiesz. Najpierw musiałem umieścić coś bardziej niewinnego w umyśle Caity, ziarno, które najpierw przerodzi się w potrzebę, a potem w niekontrolowane pragnienie.”. Abbey zmieniła swoją pozycję, próbując w pełni zrozumieć, co mówi jej Sarah. Uwaga młodszej kobiety – kontynuowała Sarah. – Jak powiedziałam, słowa mają znaczenie i moc. Ale już dawno nauczyłem się, że pewne słowa, użyte poprawnie, mają zdolność kontrolowania. Czy wiesz, co to jest „robaczek mózgowy”?”. Abbey skinęła głową na znak zgody. „To… to tak, jak piosenka utknęła w twojej głowie.”. „Dokładnie. Wiem, jak stworzyć mózgowy robak słów dla twojego umysłu. Mam moc wszczepiania słów, które odblokują części twojej podświadomości, które starasz się utrzymać w ukryciu i tajemnicy. Teraz nie mam mocy, by dyktować, jakie myśli te słowa odblokują. Pragnienia i popędy, które poczujesz, będą narastać w środku, będą tylko twoje. W przypadku Caity był to głęboko zakorzeniony fetysz seksualnego podporządkowania i emocjonalnego oddania się Pani. Mnie. Oblizała usta. Zrobi dla niej wszystko, o co poprosi. Sprawiam, że jest sprawna i zdrowa. Codziennie woskuje, bo lubię ją w ten sposób. Nosi wszystko, co jej powiem. Co przez większość czasu to nic innego jak obcasy. Błagała mnie, żebym dał jej te mantry. Chciała wejść w głębszy, bardziej oddany stan poddania się dla mnie. Intonuje je za każdym razem, gdy czuje potrzebę poddania się. Podniecają ją. Podnieca ją też, by oddać mi całą kontrolę nad swoimi orgazmami.”. Abbey wpatrywała się w nią, jej policzki zaczerwieniły się ze wstydu. Sarah nie wydawała się mieć żadnych zahamowań. by wylać najbardziej lubieżne szczegóły, naciskając jak najwięcej przycisków. „Ona udostępnia mi każdą dziurę przez cały czas. Odda się temu, kogo zdecyduję. Z radością klęcze i całuje moje stopy, aż się znudzę i odeślę ją do domu, wciąż zdesperowaną i potrzebującą. Leży w łóżku w nocy, łudząc się do mojego obrazu w jej myślach, wiecznie podenerwowana, chyba że dam jej pozwolenie. To wszystko, czego kiedykolwiek chciała. Aby być używanym jak dziwka”. Abbey nie udało się powstrzymać wzdrygnięcia. „Wszystko, czego potrzebowała, by objąć tę stronę siebie, to malutkie pchnięcie. I dałem jej to, prostym ciągiem słów, które na początku mogą brzmieć jak nonsens. Ale wejdą w twój umysł i tam pozostaną. Będą rosły, aż wypchną każdą inną myśl z twojego umysłu, pozostawiając tylko twoje najbardziej intymne, tajne pragnienia i pragnienia. Po tym, Sarah zbliżała się do Abbey, prawie całkowicie ją otaczając. Abbey cofnęła się zdezorientowana. w dół, żeby mogła spojrzeć przerażonej kobiecie prosto w oczy. Ze znaczeniem w głosie powiedziała: „Czy chciałbyś usłyszeć niektóre z tych słów, Abbey?”. Abbey siedziała zamrożona. Serce waliło jej w piersi. Nie potrafiła wyartykułować odpowiedzi. Nie mogła zmusić się do ruchu, nawet gdy Sarah pochyliła się jeszcze bardziej i musnęła ustami ucho. Napięła się i czekała na to, co będzie dalej. Szept Sarah wydawał się grzmotem w jej umyśle. „Płonący… Czerwony… Żółty… Jabłka”. Opactwo zaryglowało. Nie czuła się bezpieczna, dopóki nie znalazła się za własnymi zamkniętymi drzwiami, jej umysł wirował, a serce biło. VI. Palenie. Czerwony. Żółty. Jabłka. Jak cztery słowa mogą mieć na nią wpływ? Umysł Abbey nie mógł tego rozebrać. Czy Sarah powiedziała coś podobnego do Caity? Czy w ten sposób popadła w bezradną niewolę? Sarah powiedziała jej, że te słowa miały nad nią kontrolę, ale nie chciała w to uwierzyć. Palenie. Czerwony. Żółty. Jabłka. Cztery słowa, które mogła wyrzucić ze swojego umysłu bez żadnego wysiłku. Cztery słowa, które same w sobie były nonsensem. Postanowiła, że ​​gdyby to była łamigłówka, która miała ją zmylić, nie pozwoliłaby Sarah jej pokonać. Ucieknie. Palenie. Czerwony. Żółty. Jabłka. Przewróciła się na drugą stronę, próbując uspokoić umysł na tyle, by zasnąć. Zamrugała i otworzyła oczy. To była jakaś ciemna, mała godzina. Była mokra od potu. W jej umyśle były cztery słowa. Palenie. Czerwony. Żółty. Jabłka. Czuła rosnącą potrzebę w piersiach, wrażliwych sutkach. Palenie. Chciała się dotknąć, ale próbowała oderwać ręce od piersi. Czerwony. Zamiast tego dotarli do jej pępka. Żółty. Odwróciła się i spojrzała na nagie ciało męża. Jabłka. Rozpaczliwie czegoś potrzebowała. Ale jakoś wydawało się, że się podda. Czemu? Co było w jej umyśle, do czego nie mogła już dosięgnąć? Palenie. Kolec ciepła wdarł się w dół jej ciała do szczeliny. Czerwony. Chciała, ale nie mogła. Musiała coś zrobić. Żółty. Naciągnęła kołdrę na głowę i przesunęła się po łóżku. Jabłka. Czuła na skórze ciepło ciała Roberta. Wyczuła go. Palenie. Jej usta wypełnione śliną. Czerwony. Wzięła go do ust. Żółty. Gdyby mogła wyssać z niego ostatnią kroplę, gdyby mogła go zadowolić, to jakoś mogłoby ją uwolnić od bólu między udami. Jabłka. Szybciej pokiwała głową, starając się poświęcić całą swoją koncentrację na zadaniu, próbując wypchnąć każdą inną myśl z jej umysłu. Palenie. Czerwony. Poczuła pulsowanie jego męskości na języku, gdy stęknął i wepchnął się głębiej w jej usta. żółte jabłka. Posmakowała w ustach jego gorącego nasienia i gorliwie próbowała to wszystko połknąć. Triumf, który dał jej mężowi taką przyjemność, prawie wystarczył, by odpędzić świadome myśli z głowy Abbey. Palenie. Odsunęła się od niego. Czerwony. Ku jej przerażeniu, pulsujące ciepło w jej cipce nie osłabło. VII. Minęły trzy długie, straszne dni. Trzy upalne noce, podczas których Abbey nie znalazła ucieczki od tych okropnych słów. Przerażenie ogarnęło jej sny. Wtargnęli do jej świadomości, ale odcięcie ich pozwoliło na wejście tylko ciemniejszych, bardziej niepokojących myśli. Co gorsza, to okropny erotyzm, który poczuła, gdy usłyszała te słowa. Te słowa ujawnią ukryte pragnienia, powiedziała jej Sara. A teraz była przerażona własnym, niekontrolowanym pragnieniem. Robert był oszołomiony nagłym zapałem żony. Każdej nocy budził się i odkrywał, że usta żony natarczywie ssą jego rózgę. Była nieugięta, maniakalnie wysysała go tak szybko, jak tylko mogła. Próbował się odwzajemnić, ale za każdym razem wyrywała się z jego uścisku. Nie potrafiła sobie nawet powiedzieć dlaczego. Ich sypialnia była wypełniona zapachem jej podniecenia, ale nie pozwoliła mu nawet zdjąć majtek. Kiedy próbował z nią porozmawiać, przyciskała usta do jego ust, wsuwając rękę pod pasek jego szortów. Jego pytania załamały się, gdy znów mocno go pociągnęła, a jej głowa przesunęła się na jego uda. Z pełnymi ustami nie mogła wypowiedzieć na głos tych słów, które jej nakazywały. Próbowała poświęcić się jego żądzy ignorowania własnej. Nadszedł poranek czwartego dnia. Abbey została sama ze swoimi myślami, a raczej tym zestawem słów, które teraz zacierały wszystko poza gorączką między nogami. Te okropne cztery słowa, mówiące jej różne rzeczy, pobudzające jej apetyt, ale odmawiające jej uwolnienia. Usiadła w swoim studio przed czystym płótnem. W jej mózgu krążyły obrazy z ostatnich kilku tygodni. Ostateczny termin jej ostatniego zlecenia nadszedł i minął, zupełnie zapomniany. Zamiast tego wpatrywała się uważnie w okno. Słowa zadziałały dokładnie tak, jak powiedziała jej Sara. Zajęło to trochę czasu, ale jej opór został w końcu zniweczony. W jej brzuchu było ciężkie uczucie nieuchronności. Walczyła z tym i została pokonana. Wiedziała, co musi zrobić. Patrzyła, jak samochód Caity wracał ze szkoły. Po minucie słuchania bicia jej serca Abbey wstała. Wyraźnie drżała, kiedy Caity otworzyła drzwi, a jej drżenie tylko pogłębiło się, gdy pozwoliła się wprowadzić do środka. Jej gospodarz był tak spokojny jak zawsze. Wydawało się, że cierpliwie czekała na ten moment. Była świeża i naturalnie umalowana, tym razem ubrana prosto, w prosty szary t-shirt i rajstopy do jogi. Abbey mogła sobie tylko wyobrazić, jak sama wygląda. Jej włosy były w nieładzie, nie czesała ich od wielu dni i nie była nawet pewna, kiedy ostatnio przebierała się. W nieruchomej części salonu dwie kobiety wpatrywały się w siebie. Abbey piła widok swojej przyjaciółki, uświadamiając sobie, jak naprawdę była wspaniała i seksowna. Jej oczy podążały za liniami jej muskularnych nóg, napiętym brzuchem, odrętwiającym widokiem piersi napinających się na tkaninie koszulki. Była perfekcją. Abbey poczuła, jak jej własny oddech staje się urywany i urywany, gdy się gapiła. Tak bardzo tego potrzebuję, chciała powiedzieć. Tak bardzo chcę cię kochać. Jej głos zamarł, zanim słowa zdążyły się zakrzepnąć. Zapadła między nimi cisza. Abbey czuła, że ​​upadnie, jeśli napięcie w pokoju się pogorszy. Wiedziała, co chce zrobić. Widziała to oczami wyobraźni przez ostatnie trzy noce. Jednak gdzieś w środku wciąż powstrzymywał ją paroksyzm zwątpienia i strachu. Dwie siły walczyły w niej, zmuszając ją do drżącego potu. Caity rozchyliła delikatne usta i uśmiechnęła się do niej w geście zgody. Nagle zahamowania Abbey się rozpadły. Tama w jej wnętrzu wybuchła falą emocji. Gwałtownie chwyciła głowę Caity w dłonie i przyciągnęła ją do siebie. Ich usta zacisnęły się razem. Abbey poczuła eksplozję nerwów. Była przytłoczona. Przycisnęła swoje ciało do przyjaciółki, pragnąc poczuć swoją skórę na swojej własnej. Jej język wbił się w usta Caity, szukając, czując, smakując. Przez długie minuty wili się w swoich ramionach, a Abbey po prostu pozwoliła, by żądza w końcu ją obmyła. Odchyliła głowę do tyłu. Musiała znów zobaczyć Caity nago. Jakby czytając w jej myślach, Caity zarzuciła koszulkę na ramiona i wyrzuciła ją. Abbey stała jak sparaliżowana. Przez chwilę piła swoją idealną skórę, zanim ponownie poczuła potrzebę, by znów się poruszyć. Pochyliła się i wciągnęła sutek do ust, pociągając za twardniejący czubek. Podeszła łakomie do drugiego. Obsypała gorącymi, naglącymi pocałunkami dekolt Caity, jej brzuch, pępek i opadła w tym celu na kolana. Obciągnęła boki swoich spodni do jogi, desperacko pragnąc jej posmakować. Ale kiedy wsunęła nos w materiał majtek, poczuła dłonie Caity na swojej głowie, delikatnie, ale stanowczo odpychając ją. Sfrustrowana Abbey podniosła wzrok. Trzymając jej wzrok, Caity powoli zachęcała ją do powrotu na nogi. Mówiła łagodnie. "Moja cipka jest dla pani Sarah i tylko dla niej." Abbey błagała oczami i znów ją pocałowała, jakby ustami mogła zmienić zdanie. Ale Caity kontynuowała. "Moja cipka jest dla pani Sarah i tylko dla niej." „Moja cipka…” Abbey walczyła, próbując powstrzymać słowa, bezskutecznie. "…jest dla pani Sarah i tylko dla niej." „Moja cipka jest… jest dla pani Sarah i dla niej… tylko dla niej”. Opactwo zadrżało. „Mój umysł należy do pani Sarah.”. – Mój umysł należy do pani Sarah. Abbey czuła, że ​​jej umysł wiruje z każdym słowem. Caity wysunęła jedno udo do przodu, zmuszając przyjaciółkę do rozchylenia nóg. Ich ciała stopiły się w jedną pulsującą masę ciepła. Z oczami wciąż zamkniętymi, znów przemówiła z głębszym celem. „Moje ciało należy do pani Sarah.”. „Moje ciało należy do pani Sarah”. Abbey zgodziła się, teraz dzieląc się swoim błogim tonem. „Moja cipka jest dla pani Sarah i tylko dla niej”. Skandowali zgodnie. VIII. Robert zamknął drzwi. – Abs? Jesteś w domu? Zawołał do ciemnego domu. Zastanawiał się przez chwilę, zanim usłyszał natarczywy tupot zbliżających się do niego kroków. Kiedy go pospieszyła, dostrzegł przebłysk czarnego peniuaru. Zanim zdążył się odezwać, poczuł w ustach język żony, jej gibkie ciałko owinięte wokół niego. Skrzyżowała nogi i wepchnęła się w niego, ocierając się przy tym biodrami. Abbey nie pozwoliła mu mówić, kiedy popychała go na kafelki ich korytarza. W ciemności była jak opętana kobieta. Usiadła na nim okrakiem, rozrywając guziki jego koszuli. Zniecierpliwiona zwróciła uwagę na klamrę jego paska. Nie mógł się ruszyć, był tak oszołomiony, ale jej ręka na jego pręcie przywróciła go do chwili tchu. Odnaleziona nagroda, Abbey poruszała się ze zwinnością kota. Obracając się nad nim, aż jej głowa znów znalazła się między jego nogami, zacisnęła uda wokół jego głowy i łapczywie pożerała jego kutasa. Przez długie chwile delektowała się jego smakiem, ale wiedziała, że ​​ma ważne zadanie do wykonania. Odsunęła usta, ale trzymała jego trzonek, powoli ciągnąc go, gdy zaczęła mówić. "Robert, muszę ci powiedzieć coś ważnego." Jego odpowiedź była stłumiona spomiędzy jej nóg, jeśli to była odpowiedź. Cieszył się wrażeniami, które jej dotyk przynosił mu w tej chwili zbyt wiele, by mógł się tym przejmować. „Mój umysł należy do pani Sarah.”. Gdy słowa wyszły z jej ust, poczuła spokój i relaks tak potężny, że wtopiła się w jego ciało. Jej ręka zsunęła się z jego trzonu. „Moje ciało należy do pani Sarah.”. Robert zamarł, całkowicie zaniepokojony zachowaniem żony. Odsunęła biodra od jego głowy. "Moja cipka jest dla pani Sarah i tylko dla niej." Była trochę więcej niż galaretką, kiedy ją od siebie odepchnął. Zebrał się w sobie i podciągnął. Spojrzał na niechlujny, daleki uśmiech na twarzy żony. "O czym ty do diabła mówisz?". "Musisz teraz iść ze mną, kochanie." Nie zatrzymując się nawet, żeby włożyć jakieś ubranie, Abbey poprowadziła osłupiałego męża za rękę przez cichą ulicę w upalny, lepki wieczór. Nie musiała pukać, wiedziała już, że drzwi były otwarte i czekały na nią. Przywitało ich ciepłe i ciężkie powietrze, gdy Abbey wciągnęła zdezorientowanego męża do środka. Pokój był delikatny, stonowany żółty jak świeczniki. Na krześle pośrodku pokoju Robert zobaczył dziwną egzotykę. U jej stóp była przyjaciółka Abbey, Caity. Poza parą czarnych szpilek była zupełnie naga. Wydawało się, że całuje bose stopy kobiety. Robert nie mógł zrozumieć, czego był świadkiem. „Ja… ja nie… Opactwo, co się dzieje?”. Kobieta z ciemnorudymi włosami spojrzała w górę, porozumiewawczy uśmiech igrał na jej ustach. Żartobliwie uniosła brwi na Roberta. "Chlapa?". Caity podniosła głowę. "Tak Pani?". "Zapamiętaj swoje instrukcje na dzisiejszy wieczór. Możesz zacząć." "Tak Pani.". Caity wstała, odwróciła się i zdecydowanym krokiem podeszła do Roberta. Zanim zdążył zrozumieć, co się dzieje, a nawet pomyśleć o proteście, zepchnęła go na sofę. Zaczęła pocierać kopcem jego spodnie. Jego kutas, wciąż na wpół wyprostowany po dotknięciu żony zaledwie kilka minut temu, zareagował na uczucie przemoczonej kobiecości Caity wciskającej się w niego. Próbował zaprotestować, ale Caity rzuciła się w dół, rozchylając jego usta językiem, chwytając go za nadgarstki. Pod znaczącym kołysaniem jej bioder niewiele mógł zrobić, poza bezmyślnym stopieniem. Abbey nawet nie zwracała na to uwagi. W tym momencie skupiła się tylko na jednym. Była tylko jedna potrzeba. Już ściągała ramiączka spaghetti swojego peniuaru, gdy szła do przodu, odsłaniając się, pozwalając Sarah po raz pierwszy zobaczyć swoje piersi. Zanim dotarła do stóp Mistresses, Abbey była naga i klęczała. Opuściła głowę i zaczęła się całować. IX. Jesień nadeszła w pełni i był chłodny i wietrzny poranek. Joanne obserwowała, jak furgonetka przeprowadzkowa wyjeżdża z podjazdu. Myślała o rozpakowaniu, które musiała zrobić, zanim jej dom stał się domem, kiedy zadzwonił jej dzwonek do drzwi. Joanne otworzyła drzwi i była mile zaskoczona widokiem dwóch kobiet, które rozpoznała jako swoje nowe sąsiadki. Ładna młoda ruda przedstawiła się jako Abbey, a wysportowana kobieta powiedziała, że ​​ma na imię Caity. Joanne zauważyła, że ​​trzymają się za ręce. Abbey zamrugała oczami do Joanne i wykrzyknęła: „Witamy w Wynford! Naprawdę pokochasz to miejsce! To urocze miasto z uroczymi sąsiadami! Nie mogłeś dokonać lepszego wyboru!”.

Podobne historie

The Wet Domme

★★★★★ (< 5)

Zdesperowana, jest całkowicie pod jego kontrolą…

🕑 4 minuty Gratyfikacja Historie 👁 2,771

Zastanawiasz się, jak możesz znaleźć się w takich sytuacjach. Ubrana tylko w czarne kabaretki, pas do pończoch i szpilki leży na łóżku na plecach. Skórzane mankiety na każdym nadgarstku…

kontyntynuj Gratyfikacja historia seksu

Przypadkowe spotkanie, część 3

★★★★★ (< 5)

Charlotte poznaje Ashley i uczy się przyjemnych, bolesnych lekcji…

🕑 43 minuty Gratyfikacja Historie 👁 2,359

Lekcja Ashley Moje oczy powoli otworzyły się i zamknęły kilka razy, zanim zdałem sobie sprawę, że okropny dźwięk rozchodzący się po pokoju to budzik w moim telefonie. „Uch, to…

kontyntynuj Gratyfikacja historia seksu

Elsie odpuszcza

★★★★★ (< 5)

Przypadkowe spotkanie w Las Vegas…

🕑 5 minuty Gratyfikacja Historie 👁 2,835

"Ale czy nadal jestem seksowna?" mruczy. Jakby szukając odpowiedzi na to pytanie, łamie jej spojrzenie i skanuje jej ciało od stóp do głów. Splatane czarne włosy, pytające niebieskie oczy,…

kontyntynuj Gratyfikacja historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat